FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Od pierwszego wejrzenia (Zmierzch) [T] [NZ] [4.04.2012] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pią 12:03, 27 Sie 2010 Powrót do góry

Cześć, mermon
Tak, jak obiecałam wczoraj wieczorem przybywam by skrobnąć słów kilka o Twoim tłumaczeniu. Mówiłam Ci już, że zasługujesz na medal z odciskiem wilczej łapy, za to że wykonujesz kawał dobrej roboty i przybliżasz nam świat Quiletów?
Ode mnie na razie, na dowód dozgonnej wdzięczności takie cóś:

Image

Rozdział przeczytałam wczoraj z zapartym tchem i dziś powtórzyłam raz jeszcze. Jest w tym opowiadaniu coś takiego, że czytając go mam wrażenie, iż nie siedzę przed laptopem, ale przez kilka minut przebywam w La Push. Autorce udało się uchwycić tą szczególną atmosferę tego miejsca, pełną ciepła, legend i magii. A Tobie – tłumaczce ubrać w takie polskie słowa, że czyta się tak, jakby od razu ta historia była napisana w naszym rodzimym języku. Opis plaży w rezerwacie sprawił, że przed oczami miałam dokładny jej obraz (nawet ta mgła wychodząca z lasu się pojawiła).
Bardzo fajnie pokazane są relacje Blacków. Widać ich wzajemną miłość, głęboki szacunek do siebie nawzajem, a przy tym są pełne ciepła i humoru. Drobne przekomarzanki i żarty dokładnie odzwierciedlają moje wyobrażenia o życiu rodzinnym Jake’a.
Jeśli chodzi o fabułę to ciekawie został ujęty wątek pojawienia się dwójki Cullenów. Uśmiech pojawił mi się na twarzy, gdy przeczytałam o takich symbolicznych już w sumie zachowaniach Rosalie (mknącej w swoim czerwonym kabriolecie) czy o zniewalającym uroku Carlisle’a.
Równie ciekawa okazała się znana już nam wszystkim opowieść o Samie, Lei i Emily. Biedny Billy, który nie mógł użyć kluczowego argumentu tłumaczącego zachowanie Sama.
Zatem życzę Ci dużej ilości czasu i chęci do dalszego tłumaczenia.
Masz we mnie wierną czytelniczkę.
Ściskam, BB.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Pią 12:04, 27 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mermon
Wampir weteran



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 177 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 19:21, 27 Sie 2010 Powrót do góry

Dziękuję wam za miłe komentarze. Od razu chce się dalej tłumaczyć, jak widać, że ktoś czyta. Very Happy
BajaBella, aleś to pięknie i od serca napisała. Dziękuję za psią, czy wilczą piątkę. Mam nadzieję, ze ta owłosiona rączka to nie twoja? Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 19:27, 27 Sie 2010 Powrót do góry

mermonku, łapka wilczka i ta druga - ludzka - to kadr z w filmu "Prawda o wilkach". Polecam wszystkim, którzy nie widzieli.


Uwielbiam to opowiadanie. Cieszę się, że to tłumaczysz i idzie Ci bardzo dobrze. Miło czytać o Jacobie i to w takiej ilości. Jego rozmowy z siostrą i ojcem, jego rozbrajająca szczerość, skromność, oraz to jak dba o dom, samochód i ojca jest rozczulająca i ciągle w mojej głowie pojawiają się argumenty, które potwierdzają to, że Jacoba nie da się nie kochać.
Miło czytać o tych rozterkach Lei, Emily i Sama. Widać, że Jake nie jest jeszcze w to wszystko wtajemniczony i nie mogę się doczekać, aż zacznie się zmieniać. Rozmowa z Charliem też była świetna.
Ściskało mnie za serce, gdy wspominano o tęsknocie za mamą, czy drugą siostrą.

Bardzo ładnie, mermonku :* Jeszcze raz dziękuję za tłumaczenie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pią 19:30, 27 Sie 2010 Powrót do góry

mermon napisał:
Dziękuję wam za miłe komentarze. Od razu chce się dalej tłumaczyć, jak widać, że ktoś czyta. Very Happy
BajaBella, aleś to pięknie i od serca napisała. Dziękuję za psią, czy wilczą piątkę. Mam nadzieję, ze ta owłosiona rączka to nie twoja? Laughing


Mermonku, nie moja. Moja rączka jest troszkę subtelniejsza, ale niestety nie mam zdjęcia, jak przybijam piatkę z wilczkiem, a szkoda...
A teraz mały off - mam nadzieję, że mi nasze kochane moderatorki wybaczą - olboyki! (i nie tylko) jak czytacie, to napiszcie choć słówko, może dwa, od razu lepiej się będzie mermonkowi tłumaczyć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sandwich
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 19:45, 27 Sie 2010 Powrót do góry

Zmierzch oczami Jacoba, to spełnienie moich marzeń!
Angielski znam średnio, dlatego raczej nie czytam w tym języku (chyba, że nie mam wyjścia) i nie wiedziałam, że powstała taka wersja. Wychwalam Cię pod niebiosa za znalezienie jej i podjęcie się tłumaczenia.
Nie znam oryginału, więc nie mogę nic powiedzieć o wierności tłumaczenia, ale czyta się fenomenalnie, jakbyś sama stworzyła ten tekst. Małe potknięcia może i są, ale kto by na nie zwracał uwagę przy takiej wciągającej treści.
Jacoba uwielbiam odkąd przeczytałam sagę i zawsze sobie dumałam, czytając, co tam się dzieje w jego głowie i sercu. Było mi go cholernie żal i wściekałam się na Bellę, że wolała pijawkę Wink Jak można nie kochać Jacoba?! No, jak?
Wracając jeszcze do tekstu, to jest bardzo klimatyczne, rodzinne, takie ciepłe jak sam Jacob. Po prostu cudowne.

Dziękuję Ci bardzo za to tłumaczenie. Niecierpliwie wypatruję kolejnego odcinka!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sandwich dnia Pią 19:45, 27 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kajemi
Dobry wampir



Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 22:21, 27 Sie 2010 Powrót do góry

To ja też napiszę komentarz Very Happy Krótko, zwięźle i na temat.

Bardzo mi się podoba, przeczytałam to na wdechu i czekam na jeszcze.
Dobra robota mermon Wink

P.S. Nie wiem dlaczego ja nie napisałam komentarza po pierwszym wpisie Confused


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
magdalina
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 35 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 7:02, 31 Sie 2010 Powrót do góry

Przeczytałam i wiesz co mermonku Jesteś cudowna Laughing
To jak tłumaczysz oddaje cały charakter Jacoba jakiego poznałam w 4 tomach Stephanie. Jego dobroć, ciepło. Bardzo się cieszę, że poznajemy jego rodzinę nie w chwilę gdy Bella jest już w Forks, ale że mamy możliwość poznać jego zdanie na niektóre sprawy, np: wpojenie Sama, czy legendy plemienia. Dzięki temu opowiadaniu wiem jak Jacob widzi swoją okolicę jak kocha rodzinę i jak postrzega swój dom rodzinny, a dla mnie jako czytelnika jest to bardzo ważne abym w różnych sytuacjach bo przecież jeszcze wiele nas czeka Laughing mogła się schronić wraz z Jacobem na tej wypłowiałej kanapie czy też u niego w pokoju. Mimo, że ja do grobowej deski Edwardowa nie przeszkadza mi to w żadnym wypadku do odbierania tego opowiadania z pewną czułością i miłością do wiernego przyjaciela Belli. Bardzo się cieszę, że akcja nie gna na łeb na szyję jest powolna ale pełna szczegółów, świetnie wkomponowane spotkania z Cullenami - subtelne można by rzec a znaczące...
mermonku tłumaczysz świetnie, ciężko odczuć, że to w ogóle jest tłumaczenie a nie Twoje własne dzieło. Dziękuję za tłumaczenie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mermon
Wampir weteran



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 177 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 14:57, 31 Sie 2010 Powrót do góry

Dziękuję koleżanki, że przeczytałyście i za ciepłe słowa. Very Happy
Przeżywam to razem z wami, bo czytam, tłumacząc. Bardzo jestem ciekawa jaka będzie Bella widziana oczami Jacoba. Czy taka idealna jak Edward w oczach Belli? Mam nadzieje, że nie. Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lidziat
Dobry wampir



Dołączył: 15 Sie 2010
Posty: 1467
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 100 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Toruń i wszędzie gdzie bywam :-)

PostWysłany: Wto 20:19, 31 Sie 2010 Powrót do góry

Czytam z zapartym tchem :) i czekam na więcej , bo naprawdę fajne :D Strrrrrrrasznie jestem ciekawa co będzie dalej

Też uwielbiam to tłumaczenie mermonka, ale proszę lidziat jeśli Ci się podoba napisz kilka słów od siebie więcej. To, co napisałaś można dodać do co drugiego opowiadania na forum. BB

Napisałam na razie tak krótko, bo cały czas jeszcze nie mogę złapać tchu po przeczytaniu tego drugiego fragmentu :) Mermon, robisz bardzo fajną rzecz, tłumacząc to. Jeśli będziesz potrzebowała jakiejś porady językowo - stylistycznej - służę swoją skromną osobą ( mam ciut doświadczenia w tego typu korektach :) ) Bardzo jestem ciekawa, jak się to wszystko dalej potoczy. Styl rzeczywiście bardzo zbliżony do tego Stephenie Meyer. Czyta się bardzo dobrze. Szkoda tylko, że tak mało :( ale rozumiem, że to wymaga pracy . Muszę się przyznać, że Jacob jest moją ukochaną postacią zarówno w książce, jak i w filmie. Od początku, jak tylko się pojawił w powieści, zdobył moje serce ( on i Alice ) więc tym bardziej niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam i trzymam kciuki za szybki ciąg dalszy :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lidziat dnia Wto 21:34, 31 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mermon
Wampir weteran



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 177 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 17:03, 01 Wrz 2010 Powrót do góry

Dziękuję ci za propozycje pomocy językowej. W razie czego skorzystam. Very Happy
Jacob jest również moją ulubioną postacią sagi, dlatego z przyjemnością czytam opowieść jego oczami.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:08, 15 Wrz 2010 Powrót do góry

mermon poprosiła, żebym napisała jakieś "blablabla", żeby mogła wstawić nowy rozdział, więc jestem i chcę apelować do wszystkich, żeby komentowali to cudowne opowiadanie i wynagrodzili tym pracę mermon, która wkłada naprawdę dużo serduszka w to tłumaczenie i wychodzi jej cudownie.
Dlatego paluszki na klawiaturę i komentować! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mermon
Wampir weteran



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 177 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 21:30, 15 Wrz 2010 Powrót do góry

ROZDZIAŁ II – BOŻE NARODZENIE

Clearwaterowie mieszkali od nas kawałek drogi. Ich dom był ledwie widoczny z naszego, przystrojony kolorowymi lampkami bożonarodzeniowymi, wiszącymi wokół werandy i alejki. Gdy zbliżaliśmy się do domu, pociągnąłem nosem z uznaniem. Choć Rachel poczyniła postępy w gotowaniu, to w potrawach Sue było coś takiego.... Może chodziło o to, że miałem takie miłe wspomnienia ze wszystkich świąt spędzonych u niej w domu. Była zastępczą matką dla nas wszystkich, zwłaszcza dla dziewcząt – kupowała z nimi suknie na szkolne bale, uświadamiała je, rozmawiając o ptaszkach i pszczółkach i tym podobne. Wiem, jak Billy był jej za to wdzięczny.

Dom Clearwaterów był zaprojektowany prawie identycznie jak nasz, ale był przepełniony domową atmosferą, której naszemu zupełnie brakowało. Pokój dzienny pomalowano na delikatny spokojny niebieski kolor, ale był całkowicie zapchany bibelotami, obrazkami i dowodami pasji Sue do wszelkiego rodzaju robótek ręcznych. Duża choinka obładowana bombkami, mieniącymi się jak klejnociki, zajęła ponad połowę przestrzeni, ale zamiast ją zatłoczyć, ociepliła pokój, nadając mu zapraszający nastrój. Przywitaliśmy się z Sue, która nas serdecznie wyściskała i wycałowała, po czym wygoniła z mnie i Billy'ego z kuchni machnięciem ręki.

Pomogłem Billy'emu usadowić się przy kominku, gdzie Harry podsycał ogień. W tej całej, aż zbyt znajomej scence brakowało tylko Charliego. Billy, Harry i Charlie – trzej amigos, trzej muszkieterowie, trzej stooges'i [postacie filmowe z serii amerykańskiej z lat trzydziestych] – jakkolwiek można by ich nazwać. Byli przyjaciółmi od ponad dwudziestu lat i praktycznie nie było tygodnia, by się nie widzieli.

Podczas sezonu baseballowego spotykali się nawet częściej, zazwyczaj u nas w domu lub tu, u Clearwaterów, co miało oczywistą korzyść – jedzonko Sue. Ale nasz dom miał jedną wyraźną przewagę – nie było w nim gderających i drwiących z nas kobiet. U Charliego też nie było kobiet, ale mieszkał w Forks - piętnaście mil stąd – co nie było wcale takie wygodne dla Billy'ego. Chociaż teraz pewnie Billy będzie skłonny się wysilić dla tego nowego telewizora z płaskim ekranem.

Z kuchni dobiegł donośny hałas i wszyscy trzej z niepokojem zwróciliśmy się w tamtą stronę.

- Seth! Wynoś się! - głos Lei przebijał się przez zgiełk.

Seth Clearwater wymaszerował z kuchni z zakłopotanym uśmiechem. Był miłym dzieciakiem, rok młodszym ode mnie. Nigdy się razem za wiele nie trzymaliśmy, ale to nie powstrzymywało Setha od podziwiania mnie w dziwny sposób, jak starszego brata. Podejrzewałem, że był to głównie podziw dla moich umiejętności radzenia sobie z dwoma apodyktycznymi siostrami, podczas gdy on ledwo dawał sobie radę z jedną.

- Rujnujesz szynkę, mały? - spytał Harry ze złośliwym uśmieszkiem.
- Nie, tylko strąciłem parę patelni próbując się dostać do ciastek – uśmiechnięty Seth usadowił się obok mnie na sofie, podczas gdy ja skakałem bez celu po kanałach telewizora.
- Coś ciekawego? - zapytał.
- Nic oprócz świątecznych promocji – odpowiedziałem i zatrzymałem się na kanale, na którym przesadnie umalowana kobieta z filcowym porożem renifera na głowie, reklamowała jakiś produkt kosmetyczny. Spojrzeliśmy szybko na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Łatwo było kumplować się z Sethem. Siedzieliśmy w komfortowej ciszy, częściowo przysłuchując się pogawędkom naszych ojców, jednocześnie oglądając jakiś straszny film akcji w telewizji. Było to mniej więcej to samo, co robiliśmy każdego roku.
- Obiad gotowy! - oznajmiła Sue, wchodząc do salonu z gigantyczną szynką. Podskoczyłem, aby wziąć od niej półmisek i położyłem go na stole, który jęknął od ciężaru jedzenia.

Sue rozejrzała się i zmarszczyła brwi.
– Gdzie jest Charlie? To nie podobne do niego by się spóźniał.
- Wpadliśmy na niego wczoraj i powiedział, że przyjdzie – odpowiedział Billy. – Może zdarzyło się coś, co go zatrzymało w pracy.
- W Boże Narodzenie!? Dokąd zmierza świat, gdy ludziska nie potrafią się zachować nawet w taki dzień jak dziś - mruknęła do siebie głośno Sue.

Właśnie wtedy, jakbyśmy go przywołali swoimi myślami, policyjny radiowóz wyjechał zza rogu i zatrzymał się na podjeździe. Charlie wyskoczył z wozu i sprężystym krokiem pospieszył do nas.

- Przepraszam za spóźnienie – zawołał od razu, gdy Sue otworzyła drzwi.
- Grunt, żeś cały i zdrowy – uśmiechnęła się Sue, całując go delikatnie w policzek. Następnie cofnęła się, aby lepiej mu się przyjrzeć. – Hm, wyglądasz jakbyś właśnie dostał najpiękniejszy w życiu prezent pod choinkę. Co się dzieje?

To była prawda. Charlie promieniał. Coś się ewidentnie wydarzyło, od chwili, gdy widzieliśmy go wczoraj. Ale nie mogłem sobie wyobrazić, co to mogło być. Z tego co wiedziałem, w Forks nie działo się zupełnie nic podniecającego.

- Czy w mieście wydarzyło się coś, co cię zatrzymało? - zapytał Harry z troską, uwalniając go od skrzynki witaminy R (piwa Rainier).
- Nie, nie. Wszystko tam w zupełnym porządku. Spóźniłem się, bo miałem telefon od Isabelli.

Spojrzałem na niego, starając się nie okazać zbyt oczywistego zainteresowania. To było naprawdę głupie. Zauroczenie z czasów dzieciństwa, z którego dawno wyrosłem, ale zawsze byłem ciekawy czegoś o niej usłyszeć. Bella każdego lata zazwyczaj spędzała parę tygodni tutaj w Forks. Charlie nigdy nie wiedział co z nią robić, więc często przywoził ją do nas do domu, by bawiła się z moimi siostrami.
Spędziła u nas jedno popołudnie, robiąc ze mną placki z błotka, podczas gdy moje siostry były na przyjęciu urodzinowym. Po zabawie podzieliła się ze mną swoim lodem w wafelkowym rożku. Dla siedmiolatka to była miłość. Nie, żeby wiedziała, czy pamiętała kim jestem. Nawet, gdy byłem dzieckiem, rozumiałem, że nie lubiła zbytnio spędzać czasu w Forks, ale robiła dobrą minę do złej gry, by nie zranić Charliego. Po jakimś czasie przestała przyjeżdżać i w zamian za to Charlie spędzał z nią wakacje w Kalifornii.

- Co u niej słychać? Ha! Mogę się założyć, że nabijała się z naszej kiepskiej pogody - zapytał Billy, szczerząc zęby. – Nie, żebym ją za to winił, nie.
W Phoenix jest teraz prawdopodobnie z siedemdziesiąt stopni. [dwadzieścia jeden stopni Celsjusza]
- Sama zapozna się z naszą pogodą wystarczająco szybko – Charlie uśmiechał się tak szeroko, że jego policzki zaczerwieniły się od napięcia mięśni. – Dzwoniła po to, by mi powiedzieć, że przeprowadza się do Forks w styczniu.

Ach. To tłumaczyło jego podniecenie. Charlie miał bzika na punkcie swojej jedynej córki i to z pewnością był najlepszy gwiazdkowy prezent jaki mógłby kiedykolwiek otrzymać.

Ale nie wiedziałem, jak wytłumaczyć moje własne podekscytowanie tą wiadomością. Moje serce waliło mocniej niż huczało mi w głowie. Zaczerwieniłem się, czując jednocześnie jak moja skóra się rozgrzewa. Było naprawdę głupio z mojej strony, że się tym podniecałem. Mimo, że Billy i Charlie byli przyjaciółmi, szansa, że ona mnie pamiętała była wątła. A nawet jeśli, to nie było co pamiętać. Jak mówiłem, to było głupie.

- To wspaniała wiadomość! To z pewnością przebija nawet zakup płaskiego ekranu – Billy sięgnął, by przybić piątkę z Charliem.
- Płaski ekran? Jaki płaski ekran? - zapytał Harry, natychmiast rozkojarzony.

Sue zignorowała go, sięgając, by czule pogłaskać Charliego po ramieniu.
– Cieszę się. Mam nadzieję, że się tobą dobrze zaopiekuje. Coś tej jesieni wyglądasz na zmęczonego. Wszystkie te twoje obiadki nie są odpowiednie dla ciebie.

- Nie wiem, czy Bella potrafi coś gotować. Jeśli odziedziczyła to po mnie, czy Renee, to z pewnością nie. Ale niezależnie od tego, dobrze będzie ją tu mieć – powiedział Charlie z zadowolonym uśmiechem.
- Zdradź jakieś szczegóły. Kiedy tu przyjedzie? Czemu zostawia Renee? Mam nadzieję, że nie ma żadnych problemów.

Byłem w tym momencie ogromnie wdzięczny Billy'emu za stawianie pytań, które sam chciałem zadać, ale nie mogłem się na to zdobyć.

- Przyjeżdża w połowie stycznia. Zdaje się, że mąż Renee – Phil – właśnie dostał się do drużyny futbolowej i wiosną wybiera się w trasę. Bella wymyśliła, że przyjedzie tu pomieszkać, by Renee mogła z nim podróżować.
- Jakaś znana nam drużyna? - zapytał Harry, jego oczy roziskrzyły się na samą myśl. Niewątpliwie, spośród ich trójki, on miał największego bzika na punkcie baseballa.
- Nie, w jakiejś pomniejszej lidze. Bella nie znała nazwy. Zobaczymy co wyjdzie z tego wszystkiego – Charlie był zbyt dobrym facetem, by zazdrościć szczęścia Renee, ale zawsze miałem wrażenie, że nigdy nie uporał się z uczuciami do byłej żony.
- Co się dzieje? - zapytała Rachel, wchodząc do pokoju z Leah i niosąc jeszcze więcej potraw. – Myślałam, że jemy.
- Jemy, jemy – przeprosił Charlie. – Właśnie sobie gawędzimy. Bella przyjeżdża. Będzie ze mną mieszkać.
- Na jak długo? - spytała Rachel. Jej oczy błyszczały z entuzjazmu w odpowiedzi na jego oczywiste podekscytowanie. Wszyscy wiedzieliśmy, jak to wiele znaczy dla Charliego.
- Szczerze mówiąc, nie wiem. Myślę, że dopóki nie będzie miała dość mnie, pogody i waszego towarzystwa - zaśmiał się Charlie, zawieszając swoją rękę wokół jej ramienia i poprowadził ją w kierunku jadalni.

Dobry humor Charliego był zaraźliwy i wszyscy – powiedzmy wszyscy z wyjątkiem Leah - byliśmy w świetnym nastroju, gdy rozpoczęliśmy ucztę. Jedzenie było fenomenalne. Tysiąc razy smaczniejsze przez sam fakt, że nie jadłem takich pyszności od wyjazdu Rebeki.

Podczas gdy rozmowa się toczyła, byłem nieco poirytowany, że nikt więcej nie pytał o Bellę. To moje poirytowanie oczywiście poirytowało mnie jeszcze bardziej. Czemu to w ogóle miało znaczenie? To było głupie, tak się tym ekscytować. Wiedziałem o tym. Było to skutkiem tego, że całe moje życie mieszkałem w małym rezerwacie, gdzie znałem od pieluch każdą dziewczynę w moim wieku. I nasi rodzice się znali i nasi dziadkowie, i przodkowie również – trudno było je uważać za coś innego niż rodzinę. Nie każdy czuł tak jak ja, pomyślałem rzucając ukradkowe spojrzenie poprzez stół - na Leah.

Leah była naprawdę piękna. Z błyszczącymi włosami i ładnymi rysami twarzy. Może nawet się trochę w niej podkochiwałem, gdy byłem w gimnazjum. Ale trudno było teraz myśleć o niej, że jest piękna. Nie przyjęła dobrze rozstania. Była posępna i rzadko się odzywała. A gdy już to robiła, zazwyczaj traciła panowanie nad sobą i warczała na nas. Żałowaliśmy wtedy, że w ogóle ją o cokolwiek pytaliśmy. Sue była bezradna, nie wiedziała jak jej pomóc. Harry był bardziej filozoficzny, jak Billy, czuł, że rozstanie wyjdzie na dobre. Musiałem przyznać, że byłem po stronie Sue. Według mnie, Harry zdawał się traktować udrękę swojej córki zbyt lekko.

Powoli ludzie zaczynali się rozwalać w krzesłach, gdy napchali się do granic możliwości. Wstałem, aby pomóc sprzątnąć talerze i przynieść deser, czy raczej desery, gdyż nie brakowało placków, ciasteczek i ciast.

- Jacob, zanim zapomnę, chciałem cię zapytać o twoją furgonetkę – powiedział Charlie, siadając przy mnie z talerzem pełnym każdego rodzaju słodkości.
- Tak? - byłem zdezorientowany. Charlie nie był raczej zainteresowany samochodami.
- Wiem, że ostatniej jesieni spędziłeś sporo czasu, by ją wyremontować. Jak się sprawuje?
- Całkiem dobrze. Trzeba podwójnie pompować sprzęgłem przy zmianie biegów, ale poza tym jest w świetnym stanie. Jechaliśmy nią wczoraj całą drogę do Port Angeles i z powrotem. Nie było żadnych problemów. Jechałem prawie na granicy prędkości.... - przymknąłem się, przypominając sobie, że nie było mi jeszcze wolno legalnie prowadzić. Ale zdaje się, Charlie tego nie zauważył.
- No to wspaniale, bo byłem ciekaw, czy bylibyście z Billym zainteresowani sprzedaniem jej mnie.
- Planujesz jakąś tajną akcję, czy co? - zażartował Billy ze szczekliwym śmiechem. Harry prawie zakrztusił się ciastkiem, wtórując mu śmiechem.
- Nie, to dla Belli. Auto będzie jej tu potrzebne i chciałbym dla niej jakieś bezpieczne. Pomyślałem, że furgonetka byłaby odpowiednia.
- Tak, jest praktycznie niezniszczalna - zażartowałem. To w zasadzie nie był zły pomysł.
- Teraz już takich nie robią – zgodził się Billy. Zdając się czytać w moich myślach, ciągnął dalej. – Pasuje nam to. Jake'a już swędzi, by popracować nad czymś innym i coś tam dla niego mam w zanadrzu. - Spojrzałem na niego z przejęciem, napotykając jego badawczy wzrok. – Stary Quil ma całkiem niezłego Volkswagena Rabbita, którego ma zamiar sprzedać. Trzeba się jeszcze przy nim napracować, ale pomyślałem, że spodobałby ci się jako gwiazdkowy prezent.
- Ja cię kręcę! Byłoby wspaniale! - Widziałem go tydzień temu w warsztacie i był w całkiem przyzwoitym stanie. Przynajmniej podwozie było. Pod maską nie sprawdzałem. - Ale daliście mi już przecież ciuchy i inne rzeczy w prezencie – mój głos zamarł, wiedziałem, że nie mieliśmy teraz za dużo pieniędzy.
- Zaliczymy to jako wspólny prezent gwiazdkowy i urodzinowy, co ty na to? - odpowiedział Billy z uśmiechem, który kazał mi podejrzewać, że sprawa była już załatwiona.
- Super! - to naprawdę było niesamowite. W końcu możliwość stworzenia niezłego auta, którego się nie będę wstydził prowadzić, gdy już będę miał do tego prawo.
- Myślę, iż to oznacza, że możesz sobie wziąć Chevy – rzucił żartobliwie Billy do Charliego.
- Ale, do czasu gdy Jake wyreperuje Rabbita, nie będziecie mieć żadnego wozu - zauważył Charlie.
- Mogą pożyczać nasz, kiedy tylko będzie potrzeba – wtrącił się Harry. – Kupujemy jeszcze jedną furgonetkę do sklepu, więc nasze auto nie będzie nam już tak bardzo potrzebne.
- A więc ustalone! Zawieziemy Chevy, jak wpadniemy do was następnym razem, a Harry nas odwiezie z powrotem – zakończył Billy, wymieniając z Charliem uścisk dłoni. Po tych ustaleniach mężczyźni usadowili się w salonie, aby oglądać mecz.

Byłem zbyt podekscytowany, aby móc się skoncentrować. W mojej głowie kłębiło się od planów związanych z Rabbitem. Podwozie i wnętrze zdawało się być w porządku, ale prawdopodobnie silnik powinien być wybebeszony i złożony całkowicie od nowa. Będę musiał zacząć od razu oszczędzać na części. Ale to wszystko będzie wykonalne, gdy pewne istotne elementy silnika będą do uratowania. Uśmiechnąłem się, wyobrażając sobie siebie wreszcie krążącego z nadmierną prędkością drogą przez La Push. Kiedy mieszka się w rezerwacie - posiadanie samochodu oznacza wolność. To naprawdę okazało się być najlepsze Boże Narodzenie – dla mnie i dla Charliego. Wyobraziłem sobie nagle mnie razem z Bellą, jadących obok siebie przez Forks.
Skrzywiłem się, usiłując wymazać ten obraz z mojej głowy. Muszę przestać o tym myśleć. To naprawdę było śmieszne. Głupio był uważać, że cokolwiek się zdarzy. A jeszcze głupsze było życzyć sobie rzeczy, które nigdy się nie zdarzą. Po prostu w Forks nigdy nie działo się nic ekscytującego. I z pewnością nie przydarzy się mnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mermon dnia Pią 17:53, 18 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
kju
Dobry wampir



Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 836
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:06, 17 Wrz 2010 Powrót do góry

jak ja sie ciesze Mermonku, ze to tlumaczysz, jest napisane takim cieplym jezykiem, ze choc Jacob w ksiazce ani w filmie mnie nie ujal swoja osoba, to czytajac "Od pierwszego spojrzenia" musze przyznac, ze zaczynam coraz przychylniej na niego spogladac, taki piekny, cieply i serdeczny odbior Jake'a ani chybi zawdzieczam Twojemu tlumaczeniu, podziwiam Ciebie, Twoje checi, aby tlumaczyc i checi, aby znalezc na to czas, podziwiam i doceniam, za to bardzo dziekuje
powracajac do tekstu, zakochalam sie w rodzinnej atmosferze Blackow, Clearwaterow, swietne opisane realcje rodzinne, przyjacielskie, czytajac sama czuje, ze przynaleze do rodziny, ze zaraz ktos sie do mnie usmiechnie, zapyta o samopoczucie, zrozumie moje rozterki, doradzi i wyslucha, eh no swietnie sie czyta


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 8:59, 18 Wrz 2010 Powrót do góry

Podoba mi się to opowiadanie. Ja też uwielbiam Jacoba, chciałabym, żeby był z Bellą szczęśliwy, ale Meyer go skrzywdziła. Nie mogę jej tego wybaczyć.
Muszę przyznać, że ciekawi mnie jego spojrzenie na całą historię. Co porabiał, kiedy Bella biegała z Edwardem, albo jakie miał odczucia. Z ciekawością będę czytała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Sob 12:18, 18 Wrz 2010 Powrót do góry

Mermonku,
Przeczytałam zachłannie. Akcja powoli, leniwie niczym życie w La Push się rozkręca. Wspólne święta Blacków i Cleawaterów zostały opisane w sposób bardzo ciepły, rodzinny. Było jednak w tym rozdziale kilka momentów na które zwróciłam szczególną uwagę. Pierwszy z nich, to fakt iż Jake od „małego” chłopaczka podkochiwał się w Belli, jak widać potem takie dziecinne zauroczenie z piaskownicy przerodziło się we wspaniałe, wielkie uczucie. Zwróciłam też uwagę na fakt, iż Jake’owi podobała się Leah, wszak uważał ją za piękną. W zasadzie, gdy myślę o Jacobie, tak właśnie zawsze wyobrażałam sobie jego odczucia związane z tymi dwoma ważnymi kobietami w jego życiu.
A najcieplejszy moment tego rozdziału to dla mnie porównanie Charliego, Billego i Harrego do trzech muszkieterów. Bardzo fajnie autorka to wymyśliła. W ogóle relacje pomiędzy bohaterami ukazane w tym opowiadaniu są pełne ciepła, radości, wzajemnej sympatii. Nawet warcząca Leah da się lubić.
Mermon, tłumaczysz jak zawsze świetnie. Jedyną rzeczą, która mi ciut zgrzytnęła to zbyt częste powtórzenie słowa „dom” i jego odmian w pierwszym akapicie, ale biorąc pod uwagę całość nie ma to większego znaczenia.
Ja zawsze życzę wytrwałości, czasu i weny w tłumaczeniu. I dodam też, że bardzo się cieszę, że to właśnie Ty tłumaczysz opowiadanie będące sagą ukazaną oczami Jake’a.
A na koniec coś o młodym wilczku:
Image


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Sob 12:19, 18 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kajemi
Dobry wampir



Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 9:21, 19 Wrz 2010 Powrót do góry

Przeczytałam Very Happy
Podoba mi się. Akcja, fakt, rozkręca się bardzo powoli, ale już zaczyna się coś dziać. Na horyzoncie widać przyjazd Belli.
Jestem ciekawa jak się rozwinie to opowiadanie w tej części sagi, bo w Meyerowym "Zmierzchu" Jacoba było bardzo mało. Tutaj głównie wyobraźnia autorki musi zadziałać.
Czytam z zaciekawieniem. Tekst dość lekko wchodzi.
Tłumacz, tłumacz mermon bo ja czekam niecierpliwie na "Księżyc w nowiu" oczymi Jake'a Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Megg19
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Wrz 2010
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:56, 19 Wrz 2010 Powrót do góry

mam pytanko czy to opowiadanie oczami Jacoba jest dziełem Stephanie Meyer? czy to jest fanfick???


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:03, 19 Wrz 2010 Powrót do góry

To jest ff, nie napisała tego Stephenie.

mermon, kochana, wiesz jak lubię to opowiadanie. Jacob jest taki kochany i uroczy, że serce mi się rozpływa, gdy o nim czytam. Uwielbiam jego wypowiedzi, jego rozmowy z bliskimi, jego przemyślenia, wspomnienia. Bardzo podoba mi się poznawanie wszystkiego z jego perspektywy. A to dopiero początek.
Zapowiedź przyjazdu Belli sprawia, że uśmiech ciśnie mi się na usta. Nie mogę się jednak doczekać New Moon i Eclipse. Twilight to taki wstęp do części właściwej.
Fajnie czytało się w tym rozdziale rozmowy Billy'ego, Charliego, Jacoba i reszty. Wszystko wyszło bardzo naturalnie i uroczo.

Pomimo tego, że wiem, co będzie dalej, bo czytałam po angielsku, to i tak nie mogę się doczekać, by przeczytać po polsku. Więc życzę dużo czasu i chęci na tłumaczenie :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mapi7
Zły wampir



Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:51, 19 Wrz 2010 Powrót do góry

Jestem wierną fanką tłumaczeń jakie dokonuje mermon:)
Lubię takie leniwie toczące się opowieści, których na dodatek bohaterowie są bardzo bliscy mojemu sercu.

Oczywiście to nie zależy od mermon, która tłumaczy, ale trochę bawi mnie fakt, że Indianie wierni swym korzeniom, tradycjom, legendom i mający wiedzę o swej wilkołaczej nadzwyczajności i istnieniu świata wampirów obchodzą Boże Narodzenie.
Ale może robią to nie z wiary chrześcijańskiej, a z tego powodu, że lubią ubierać choinkę i obdarowywać się prezentami.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
putmied
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Lip 2010
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:02, 20 Wrz 2010 Powrót do góry

Wreszcie udało mi się zmobilizować swoje szanowne cztery litery do napisania komentarza.
Cieszę się, że akcja z zawrotną szybkością nie pędzi do przodu. Takie tempo całkowicie mi się podoba.
Zawsze odnosiłam wrażenie, że mieszkańcy La Push stanowią jedną, wielką rodzinę. W tym opowiadaniu w piękny sposób jest to pokazane. Spodobał mi się pomysł autorki odnośnie świąt Bożego Narodzenia. Tak na marginesie, sama je uwielbiam i nie trudno było mi wyobrazić sobie sytuację przedstawioną w domu Clearwaterów.
Zaskoczył mnie fakt, iż Jacob od małego dzieciaka czuł to "coś" do Belli. Kiedy czytałam sagę w wydaniu pani Meyer, taka myśl ani razu nie przemknęła mi się przez głowę. Sądziłam, że to przyszło z czasem. Mimo wszystko, ta zachcianka autorki podoba mi się.
Charlie i Billy - zawsze miałam do nich słabość. Zapowiada się, że w Od pierwszego wejrzenia będę miała zaszczyt lepiej poznać ich relację. Kto wie, może i nijaką u Meyer postać Harry'ego obdarzę sympatią.
Mój ulubiony fragment to chyba ten, w którym Charlie ogłasza wszystkim nowinę o przyjeździe Belli (ale który moment z Charliem nie był moim ulubionym?).

Korci mnie żeby zajrzeć do oryginału. Mam nadzieję, że wytrwam i nie sięgnę po wersję angielską. Nie chciałabym sobie popsuć tego oczekiwania na pojawienie się kolejnego rozdziału w naszym ojczystym języku.
Życzę weny i czasu na tłumaczenie kolejnych części.
Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin