FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Przegrana walka [T] [NZ] R.1-21 26.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Mam tłumaczyć dalej?

tak
95%
 95%  [ 46 ]
nie
4%
 4%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 48


Autor Wiadomość
MissCullen
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:57, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Po raz pierwszy weszłam na to opowiadanie i z wielkim zainteresowaniem przeczytałam te 10 rozdziałów. Fanfick jest ciekawy, cały czas coś się dzieje, nie ma tu przestojów w akcji, które nic nie wnoszą, a tylko wydłużają rozdziały. Lepsze krótsze, ale treściwe. Brawa dla tłumaczki, tłumaczenie jest bez zarzutu (inna sprawa, że nic nie pamiętam z moich nauk niemieckiego i nie mogę sobie porównać), nic nie zgrzyta, nie znalazłam żadnych błędów.

Jednakże teraz poczepiam się trochę samych wydarzeń (wiem wiem, niedobra ze mnie dziewczynka :P):

1. Cullenowie są wampirami, tak? Więc nie rozumiem, czemu tak się martwią ewentualną śmiercią Belli, skoro mogą ja zmienić w wampira i po krzyku? No chyba, że to uczynią, a ja wyprzedzam bieg wydarzeń...
2. Bella leczy się na gruźlicę. Jakby ktoś nie wiedział, to jest to choroba zakaźna, przenoszona głównie drogą kropelkową (kaszlenie, śmiech, kichanie,etc.) i rzadko atakuje osoby o zdrowym układzie immunologicznym. Moje pytanie brzmi: skąd zdrowa, młoda, dobrze odżywiona i bez nałogów dziewczyna podłapała tą chorobę? I pytanie drugie: Jakim sposobem Charlie, mieszkając z nią pod jednym dachem i mając codzienny (i bezpośredni!) kontakt, nie zaraził się? Bo Cullenowie to wiadomo, są wampirami i ich żadna choroba się nie ima.
Może jestem ślepa i nie widzę oczywistości, w takim wypadku proszę o oświecenie :)

Dużo weny życzę, bo opowiadanie jest naprawdę ciekawe;)
MissCullen

EDIT: przypomniało mi się jeszcze, że obecnie stosuje się szczepienia na gruźlicę. Nie wierzę, żeby w USA ich nie było, skoro są w Polsce...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MissCullen dnia Wto 17:59, 24 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
izka89
Człowiek



Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:31, 24 Lis 2009 Powrót do góry

<b>MissCullen</b>: Pytałam też o to wszystko autrkę bo nie ty jedna takie pytania zadajesz i co do gruźlicy to aż takich wyjaśnień nie otrzymałam... po prostu wpadł jej do głowy taki pomysł i pewnie nie dogrzebała się do źródeł by to jakoś uzasadnić... a sama też się na tym nie znam...
Pytałam ją też o to czemu nikt nie myśli o zmienieniu Belli w wampira... ani ona sama no więc odpisała mi, że Bella była w takim szoku, że właściwie nie docierało to do niej choć myślała o śmierci, jednak wiemy też jaka jest Bella (do niczego się nie zmuszajcie jeśli nie chcecie itp.). Nie chciała nikomu przyspoarzać kłopotów, a wiedziała jaki stosunek ma do tego Edward no i przede wszystkim nikt nie miał o tym wiedzieć.
A co do Edwarda i Cullenów... do końca mieli nadzieję... chcieli by Bella pozostała człowiekiem i wierzyli, że może przemiana nie będzie konieczna tym bardziej że Edward tak by chciał, nie spodziewali się też że stan Belli tak szybko i radykalnie się pogorszy, bo przecież leżała w łóżku i wszystko było ok...

Jak dla mnie to Edward i tak skomplikowany facet :) kto tam wie co sobie uroi w tej pięknej główce? :)

Mam nadzieję, że chociaż minimalnie niektórych usatysfakcjonowałam :) a co do treści nic nie zdradzę :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Wto 18:56, 24 Lis 2009 Powrót do góry

hm, dalej nie wiem dlaczego jej nie pogryźli...

brakuje mi opisów... jakoś mnie zaczęły denerwować teraz... te braki...

no akcja ratunkowa i prawie nic na ten temat... wszyscy odwiedzają umierającą i dalej żadnego komentarza, a kilka słów by się przydało... cokolwiek... ale lipna ta autorka cierpi na niedomiar jakiś dziwny - ciekawe, która to z witamin tak wpływa...

no dobra... jeśli usmierci Bellę będzie miała plusa...

tłumaczenie bez zarzutu... bardzo przyjemnie niezgrzytliwie się czytało...

do następnego...

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Śro 16:09, 25 Lis 2009 Powrót do góry

Huh. Jak można? Jak można kończyc w taki momencie ?
Autorka jest jakimś sadystycznym wampirem, czy jak xD ?
I do cholery, czemu jej jeszcze nikt nie ugryzł ?
Ej i nie wiem czy coś gdzies przeoczyłam ale gdzie jest Jasper ? prawie wcale go nie ma...
Ahh, żeby mnie już drugi raz doprowadzić do płaczu.. no nie lada wyczyn.
Cudo.
Dawać mi tu kolejną część. Twisted Evil
Pozdrawiam Ave vena.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maya dnia Śro 16:10, 25 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
MissCullen
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:00, 25 Lis 2009 Powrót do góry

Dzięki izka89 za wyjaśnienia, teraz wiem, że po prostu autorka strzelała na chybił trafił z tą chorobą. Choć uważam, że mogła wybrać zdecydowanie lepiej, przecież jest tyle "wspaniałych" chorób na świecie! Co do przemiany, to masz rację, że Bella by o tym nie pomyślała, ale wierzyć mi się nie chce, że żaden z Cullenów o tym nie pomyślał, że nawet nie rozważyli takiej możliwości wiedząc, jak to MOŻE się skończyć. Przecież wampiry mają bardziej błyskotliwe umysły niż ludzie, right? Ale dobra, nie ma co się czepiać szczegółów, bo to i tak nic nie zmieni.
Niemniej jednak, tak jak kirke brakuje mi tu opisów, zarówno uczuć jak i sytuacji.
No i Bella tak szybko przyjmująca oświadczyny, to jak nie-Bella...
(choć osobiście dziwię się Belli z Sagi, że tak się opierała mając możliwość wyjść za takiego faceta... jak dla niej to i tak niewiele zmienia, tyle, że ma obrączkę na palcu. I pierścionek zaręczynowy.)

Ponownie życzę weny przy tłumaczeniu,
MissCullen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sonea
Wilkołak



Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 9:39, 26 Lis 2009 Powrót do góry

Bardzo fajne. Ciekawa jestem jak oni ją uratują tak zeby się nikt nie zorientował. Dziwi mnie fakt ze ukrywała to przed nimi wszystkimi ale cóż taki urok Belli- jej nikt nie zrozumie:)
Z chęcią poczytam dalsze czesci.

Pozdrawiam, Sonea.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
izka89
Człowiek



Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:23, 28 Lis 2009 Powrót do góry

Rozdział 11
Nowa nadzieja.

PWE
Słyszałem krzyki Alice…
Krzyczała i płakała… nie przestawała.
Próbowała uwolnić się od Emmetta, jednak był za silny.
- Odsunąć się! – To nic nie pomagało.
- Ładować!
- Doktorze Cullen…
- Powiedziałem ładować!
- Naładowane…
- Odsunąć się! – Jej ciało wygięło się w łuk… linia pozostała płaska.
- Edward…? – Głos Carlisla docierał do mnie z daleka.
- Nie! Nie! NIE! Proszę!
Za moimi plecami Alice całkowicie się rozsypała.
Poczułem na plecach dłoń Rosalie:
- Edward, już za późno… Ona odeszła. - Ostatnie słowa wyszeptała zduszonym przez łkanie głosem.
Widziałem lekarzy i pielęgniarki, ciągle przebywających w sali.
- Proszę wyjść… wynoście się! – Szybko wyszli.
Carlisle stał obok łóżka i patrzył na nią… Jedną rękę trzymał na jej czole, a w drugą ujął dłoń.
- Edward… spróbuj!
Wiedziałem co ma na myśli. Co mieliśmy do stracenia?
Powoli pochyliłem się, przycisnąłem usta do jej szyi i wbiłem zęby w gardło.
Czułem, jak jej krew dotyka moich ust. Z całych sił powstrzymywałem pragnienie, które sprawiało, że pragnąłem ją ostatecznie zabić. Jednak sama myśl za bardzo bolała… jedyna nadzieja by ją odzyskać… lub stracić.
Odsunąłem się.
Sekundy ciągnęły się w nieskończoność. Nastąpiła rozrywająca cisza.
Nikt nie oddychał. Nikt nic nie mówił.
- Patrzcie! – Rosalie wyszeptała, jednak usłyszałem.
Podążyłem za jej spojrzeniem… i też to zobaczyłem.
Ręka Belli zaczęła drżeć… najpierw dłoń… potem ramię i w końcu całe ciało.
Nie trwało długo, nim pierwsze zrozpaczone krzyki wydobyły się z jej ust.
Z ulgą odetchnąłem.
Alice znów łkała… tym razem ze szczęścia.
Carlisle zatykał dłonią usta Belli, by zagłuszyć wrzaski.
- Edward zabierz ją przez okno do nas do domu… Inaczej obudzi cały szpital.
Dopiero teraz zauważyłem, że na zewnątrz zapadał zmierzch.

- Edward, co się stało? – Zaniepokojony głos Esme zabrzmiał w przedpokoju.
- Prawie umarła… albo… umarła. Próby Carlisla, by przywrócić akcję serca, spełzły na niczym… To była jedyna możliwość, by ją ocalić.
Przytaknęła tylko, a ja zaniosłem Bellę na górę.

Bella strasznie krzyczała… czasem biła rękami wokół siebie… Widok jej twarzy wykrzywionej grymasem bólu, był nie do zniesienia.
- Co powiedzieliście Charliemu i Renee?
- Myślą, że zabraliśmy ją pod prywatną opiekę u nas w domu. Jednak nie mogą jej zobaczyć, bo jest jeszcze bardzo słaba. Przekonałem ich by zaczekali kilka dni, aż do zakończenia jej przemiany – Carlisle dodał szeptem.
- Co się potem stanie? Tak krótko po przemianie nie będzie wystarczająco silna by… się powstrzymać.
- Wiem.

Już od trzech dni jej krzyki rozbrzmiewały w naszym domu.
Jasper pomagał jak tylko potrafił, przynajmniej przez jakiś czas, łagodząc jej ból.
- Działa?
Nastąpiła chwila ciszy nim odpowiedział.
- Zawsze mogę złagodzić ból tylko na kilka minut, ale ona jest silna, Edwardzie, da radę. Zobaczysz, to się wkrótce skończy… potem będzie jedną z nas.

W międzyczasie pozostali trzymali rodziców Belli z daleka od domu na tyle, na ile potrafili tego dokonać, a to nie było łatwe.
- Podaj mi choć jeden powód, dlaczego nie możemy zobaczyć córki! – Głos Renee było wyraźnie słychać z zewnątrz. Alice już się w ogóle do niej nie zbliżała, by nad sobą panować. Rozmawiała tylko z Charlie gdy było to konieczne. On podchodził do tej sytuacji całkowicie inaczej niż mama Belli. Był oazą spokoju. Renee natomiast wykorzystywała każdą okazję, by na nas narzekać.
- Pani Dwyer, proszę… Bella musi się oszczędzać. Śpi cały czas i nie zauważa, kto jest przy niej. Gdy poczuje się lepiej, pani dowie się pierwsza.
Następną rzeczą, jaką usłyszałem, były mamrotane przekleństwa i odjeżdżający samochód.
Bella krzyczała, łkała zrozpaczona w moich ramionach.
- Ciii, kochanie… Wkrótce będzie po wszystkim. - Kołysałem ją w ramionach, potem nastąpiła cisza…


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
be_a88
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Sob 22:43, 28 Lis 2009 Powrót do góry

Gosssh! autorka tego opowiadania ma genialny talent do zakańczania rozdziału w takim momencie, że człowieka normalnie krew zalewa ... Oczywiście pomijając ten fakt, FF jest super - twoje tłumaczenie jest bez zarzutów, w dalszym ciągu bez zgrzytów, błędów nie szukałam (bo po co :P)... Wreszcie rozdział na który czekałam!!! a co do Edwarda po wiem tylko tyle - NO NARESZCIE !!! :D Dziękuję, dziękuje i jeszcze raz dziękuje a może po sto kroć dziękuje ;> za rozdział. Troszkę przykruciaśny ale tylko troszkę - w sumie to zaostrza apetyt na kolejny chap. Jeszcze raz dzięki.
Życzę czasu, chęci i AVE VENA :D
Pozdrawiam cieplutko :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Sob 23:58, 28 Lis 2009 Powrót do góry

Jej.
no fajnie, podoba mi się.
Heloł, ale to nie wyścig ! Huh, nie chce tego pisać ale muszę, za szydbo, zdecydowanie za szybko. Ale poza tym bardzo mi sie podoba :))
Dopiero teraz Edek pomyślał o tym by ją ugryść ?? Frajer xD :)
I wreszcie chociaż wąteczek z Jasperem no :D
Pozdrawiam Serdecznie i czekam na następną część.
Ave vena
Maya


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 17:56, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Widze, że tłumaczenie ma fanów i dobrze ;]
Ja zawsze pierwsza czytam, hahaha Cool Razz
Ach.. Taka głupawka,
co do całości, to sądzę, że naprawdę jest warte to czytania. Choć rozdziały są dość krótkie, to i tak każdy zostawia niezatarte wspomnienie. W częściach Edwarda jest bardzo dużo cierpienia i bólu. A to się da odczuć. Bo jest tak swietnie napisane i przetłumaczone.

A i przepraszam za błędy, jeśli takowe sie zdarzają. Ale starość nie radość i nie każdy moze być mistrzem betowania Cool

Pozdrawiam, Annie ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Shili
Człowiek



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:38, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Przeczytałam całe i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobało. Może mogłoby być w oryginale trochę więcej opisów i trochę bardziej rozbudowany tekst, ale mimo to opowiadanie jest świetne. Co do tłumaczenia to nie wyłapałam żadnych zgrzytów, ale skupiałam się na tekście, więc mogłam coś przeoczyć. Ff strasznie mnie zasmucał na początku, przy niektórych rozdziałach uroniłam nawet kilka łez...taa...wiem, jestem trochę zbyt uczuciowa, ale cóż. Jest dobrze napisany i podoba mi się fabuła. Trochę dołowało mnie to, że B. z każdym dniem się pogarsza i jest coraz gorzej i gorzej. Przyznam, że autorka trzyma w napięciu Wink, po tej akcji w szpitalu myślałam już, że Bella umrze, zasugerowałam się tytułem...chociaż dalej nie jestem pewna, czy przemiana coś da, czy jej organizm to wytrzyma i B. przeżyje. Niesamowicie mnie to ciekawi. Zastanawiam się też, czemu Edward nie pomyślał wcześniej o przemianie? Przecież od jakiegoś czasu wiedział, że B. niewiele zostało.

Hm...Co jeszcze? Spodobała mi się reakcja Renee, może nie tyle co spodobała, ale sytuacja była dobrze opisana i mogłam sobie wyobrazić tę scenę ;D.

Ogółem jest super i z niecierpliwością czekam na więcej. Pozdrawiam tłumaczkę i betę, naprawdę widać, że się staracie i jestem bardzo wdzięczna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MissCullen
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:45, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Ha! A jednak zmienili ją w wampira! Z tego, co się zorientowałam w oryginale, wiedziałam, że będzie żyła, ale nie wczytywałam się i nie wiedziałam, że ją przemienili. Przyznaję, autorka nieco mnie zaskoczyła. Sądziłam, że za wszelką cenę będzie chciała zostawić ją człowiekiem, a tu taka niespodzianka! Rozdział interesujący, według mnie nieźle napisany, chociaż wciąż czasami odczuwam w nich brak... czegoś. Niemniej podoba mi się i będę go czytać.
Oby tak dalej.
Weny życzę,
MissCullen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
izka89
Człowiek



Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:21, 05 Gru 2009 Powrót do góry

Rozdział 12
Problemy?


Czułam się, jakbym była palona żywcem.
Tylko, że nie umierałam. Było gorzej… To cały czas trwało. Nie kończyło się.
Jedynym pocieszeniem był anioł, który ciągle powtarzał z daleka, że nie mam się poddawać… że to się wkrótce skończy.
Jednak nie chciałam już walczyć. Ból przyćmił wszystko inne. Moje myśli zostały wyłączone.
Nie wiem, jak długo to trwało… Wydawało się, że wieczność.
I potem… nagle… z sekundy na sekundę… było po wszystkim.
Skończyły się te męki z piekła rodem, przez które traciłam rozum.
Otworzyłam oczy i spojrzałam w twarz mojego anioła…
- Edward.
Na jego twarzy natychmiast pojawił się promienny uśmiech, przytulił mnie mocno i namiętnie pocałował… tak, jak nigdy przedtem.
Ciężko oddychając, oderwaliśmy się od siebie.
- Powinniśmy powiadomić pozostałych. Ucieszą się, że widzą cię w takim stanie.
Pomógł mi wstać… objął mnie w talii i zaprowadził do salonu.
- Bella! Och, Bella. Kochanie, znów jesteś z nami. – Esme wzięła mnie w ramiona… i zaraz potem rzuciła się na mnie reszta rodziny, by mnie objąć.
Rosalie wpatrywała się we mnie, jakbym była z innej planety.
- O mój Boże… Bella wyglądasz… cudownie…
- Muszę się zgodzić. – Nawet w spojrzeniu Jaspera było zaskoczenie. – Niesamowicie.
Nie wiedziałam, o co im chodzi. Czyżbym aż tak się zmieniła?
Uwolniłam się od nich i podeszłam do lustra… Poczułam się, jakby trafił mnie piorun…
Naprawdę wyglądałam… innymi słowami… nieziemsko…
Moje włosy miały głęboki brązowy kolor i spływały, jak jedwab, na plecy. Byłam nienaturalnie blada, jednak pasowało to do mnie. Moje oczy błyszczały intensywną czernią… Czułam się naprawdę, jakbym oglądała w lustrze obcą osobę.
Zszokowana spoglądałam to na lustro, to na Edwarda, który obserwował mnie z rozbawieniem.
- No przestań… aż tak strasznie nie wyglądasz – zażartował Emmett i zaczął się śmiać, gdy zauważył mój wyraz twarzy. Natychmiast też otrzymał cios w tył głowy od Rosalie. Jednak ja patrzyłam ciągle w lustro.
- To… to jest… - zaśmiałam się histerycznie. Edward nagle znalazł się u mego boku. Wszystko działo się błyskawicznie… Mimo to rejestrowałam każdy ruch. Wszystkie moje zmysły polepszyły się stokroć.
Objął mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu.
- Mój anioł – wyszeptał mi do ucha. Jedno chyba się nie zmieni… Jego zapach, oddech ciągle przyprawiały mnie o zawroty głowy.
Odwróciłam się do niego i spojrzałam w oczy. W tym momencie zdałam sobie sprawę… to było tak oczywiste, jak nigdy dotąd… że nic i nikt nas nigdy nie rozdzieli. To było niemożliwe.
Jego twarz powoli zbliżała się do mojej… aż…
Drzwi otworzyły się gwałtownie i do środka wpadła moja matka. Natychmiast wzięła mnie w objęcia… W pokoju wszyscy wstrzymali oddech.
- Bella, jak się cieszę, że znowu czujesz się dobrze… Jesteś taka zimna… i wyglądasz tak inaczej. Czujesz się jeszcze źle?
- Ehm… nie, mamo. Ja… ja jestem jeszcze trochę osłabiona. – Unikałam jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego. - Lepiej pójdę już na górę… by… by się jeszcze trochę położyć… Carlisle… mógłbyś… mnie jeszcze raz przebadać?
- Oczywiście… - Udaliśmy się na górę. W połowie drogi się odwróciłam…
- Edward? – To co mieliśmy omówić, obchodziło go tak samo, jak Carlisla i pozostałych. Jednak rzucało by się za bardzo w oczy, gdyby WSZYSCY poszli ze mną, tylko po to by popatrzeć, jak jestem „badana”. Jednak Edwarda chciałam mieć przy sobie.

Zatopiona w myślach gapiłam się w okno. Nie wiedziałam, ile czasu już tak spędziłam. Pięć minut? Dziesięć minut? Carlisle jako pierwszy zabrał głos.
- Czy ten kontakt był dla ciebie za trudny? Nauczysz się to tego przywyknąć… - Nie pozwoliłam mu dokończyć.
Potrząsnęłam głową i odwróciłam się.
- Co ze mną?
Teraz obaj byli zaskoczeni.
- Co masz na myśli, kochanie?
Usiadłam na łóżku, które Edward kupił w dniu naszych zaręczyn, wzięłam poduszkę i objęłam rękoma.
- Bella? – Edward uklęknął przede mną. Carlisle usiadł obok mnie. – Co tak właściwie się stało?
Głęboko odetchnęłam, nim odpowiedziałam…
- Nic… o to właśnie chodzi. Wszystko co czułam, to jej kwiatowy, słodki perfum… i jadła na obiad rybę. Nic więcej do mnie nie dotarło.
Żadne z nas się nie odezwało. W końcu Carlisle wstał.
- Zobaczę w moich notatkach. Może znajdę jakiś ślad, co się z tobą dzieje - powiedział i zniknął.
Kilka minut siedzieliśmy w ciszy… Ogarnął mnie gniew. Skoczyłam na nogi i rzuciłam poduszkę na łóżko.
- Czemu zawsze mnie musi się to przytrafiać? Czemu nic nie może być po prostu normalne, a nie jak teraz, gdy wszystko jest przeze mnie nie tak, jak powinno?!
Podeszłam do okna i pozwoliłam błądzić oczom po okolicy. Edward objął mnie od tyłu i pocałował w ramię.
- Ukochana, to nie twoja wina. Ani trochę, proszę uwierz mi.
Westchnęłam i odwróciłam w jego stronę. Wziął moją twarz w dłonie…
- Niczym nie zawiniłaś! - Spojrzał mi w oczy. - Prawie by nas rozdzielono… i dziękuję Bogu, że cię nie straciłem - zakończył zdanie przelotnym, lecz czułym pocałunkiem…

- Carlisle, co znalazłeś? – Cała rodzina siedziała w salonie i słuchała Carlisla.
- Cóż, najwyraźniej… właśnie odkryliśmy jaki Bella ma talent. – Nie wiedziałam, czy dobrze go rozumiem.
- Mój… mój talent? – Patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
Jednak on się tylko uśmiechnął.
- Tak, Bello, Edward opowiadał mi kiedyś, że nie znosisz zapachu krwi. I to jest to! Jesteś całkowicie odporna na ludzką krew. Nie wiem, czy to samo dotyczy zwierząt… Musimy jeszcze to sprawdzić. Jednak pewne jest, że to, co inni starają się osiągnąć przez dziesięciolecia, ty już potrafisz. Możesz swobodnie żyć wśród ludzi, nie stanowiąc zagrożenia…
- Bella, to wspaniale! – zawołała Alice, nim w ogóle zdołałam to pojąć. – Możemy iść do szkoły… Nie ominie nas zakończenie… i… i bez żadnych problemów możemy jechać na zakupy! – Mocno mnie przytuliła i zobaczyłam, jak Jasper, Emmett i Rosalie nie potrafią powstrzymać chichotu. Dołączyłam do nich… Ich śmiech był po prostu zaraźliwy…
Mój wzrok spoczął na Edwardzie, który opierał się o ścianę i swoim krzywym uśmiechem rzucił na mnie urok.
Delikatnie uwolniłam się z objęć Alice i podeszłam do niego. Owinęłam ręce wokół jego szyi, a on objął mnie w talii. Sekundę później jego usta znajdowały się na moich.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malpetka
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: inis-meain

PostWysłany: Sob 17:57, 05 Gru 2009 Powrót do góry

to tlumaczenie jest po prostu wspaniale, szkoda tylko ze konczy sie w tak kluczowych momentach i kazdy rozdzial jest taki krotki.


zastanawialam sie rowniez co stalo sie z prawdziwym talentem belli???


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
be_a88
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Sob 18:06, 05 Gru 2009 Powrót do góry

Awwww.... - to moja reakcja po przeczytaniu :D Bells się troszkę nacierpiała ale chyba było warto:) Super rozdział jeszcze lepsze tłumaczenie :) Dzięki cieplutkie za rozdział. Wiem, że byłoby za pięknie gdyby tak zostało a postacie nie miały problemów i sielanka trwała ale możne tak zostanie... :>, no ale nie ważne. I tak z utęsknieniem czekam na kolejne wydarzenia. Jeszcze raz wielkie thanx za chap. Pozdrawiam
be_a88


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Nie 19:01, 06 Gru 2009 Powrót do góry

hehehe.... normalnie.... ale autorka wymyśliła... talent Belli polega na nieznoszeniu ludzkiej krwi... przyznam, ze to w sumie lepsze wyjaśnienie nić to Meyer, ale dalej uwazam za naciągane...

chwała, że wogóle ją przemienili, bo już miałam dość....

początkowo autorka miała bardzo dobry pomysł, ale po kilku rozdziałach zrobiła się z tego dziwna telenowela...

bardzo dobre tłumaczenie i gratuluję cierpliwości :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
izka89
Człowiek



Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:20, 16 Gru 2009 Powrót do góry

Rozdział 13
Ochrona


Już od trzech godzin siedzieliśmy w samochodzie. Moje zdenerwowanie było prawie nie do wytrzymania. Nie mogłam spokojnie usiedzieć, moja noga drżała cały czas, aż Edward położył na niej rękę.
- Kochanie, wszystko w porządku. Jestem pewien, że dasz sobie radę. – Podarował mi swój piękny uśmiech i od razu się uspokoiłam.
Skręcił w leśną ścieżkę i zatrzymał samochód.
- Dalej musimy pobiec.

- Widzisz? – Jego łagodny głos dotarł do mych uszu. Jego wzrok spoczął na jeleniu, pasącym się spokojnie pod drzewem.
Pierwsze sekundy były straszne… Świadomość, że już długo nie pożyje, nie dawała mi spokoju. Jednak czułam, że coś we mnie wzbiera. Coś, czego istnienia w ogóle nie podejrzewałam. Jad wypełnił moje usta… Drapieżnik w moim wnętrzu się obudził.
- Czujesz go?
Poczekałam kilka sekund, nim odpowiedziałam.
- Tak wyraźnie, jakby stał obok mnie, zapach jego krwi jest…
- Nie do oparcia?
- …tak…
- No to do dzieła. - Błyskawicznie pobiegł i wskoczył na niczego niespodziewającego się jelenia. Edward miał przy tym niesamowite i niemożliwe wręcz podobieństwo do geparda, rzucającego się na swoją zdobycz.
Gdy do niego dotarłam, zwierzę już nie żyło. Pochyliłam się i zaczęłam pić, dopóki nie zaspokoiłam głodu.
Spojrzałam na idealną twarz Edwarda. Podniósł swoją dłoń, wytarł kroplę krwi z mojej twarzy i skierował do swoich ust. Potem ujął moją twarz i mnie pocałował. Czule i namiętnie… jak przy naszym pierwszym pocałunku. Czułam się, jakbym była czymś odurzona.
Oboje podnieśliśmy się, gdy usłyszeliśmy trzask gałęzi.
Z mroku lasu wyłoniły się trzy postacie. Natychmiast je rozpoznałam: Sam, Embry… i Jacob. Nie mieliśmy nawet czasu by zareagować, a już biegli w naszą stronę.
Nie zatrzymując się, zrzucili swoje ludzkie postacie i stali się naszymi wrogami… wilkołakami.
Edward wziął moją rękę i chciał odejść, jednak ja stałam, jak wmurowana.
Nie ze strachu… To było coś innego, co mówiło mi, że nie powinnam się bać.
- Bella, co się dzieje? Chodź, musimy iść!
Gdy Sam przygotowywał się do skoku, to uczucie wzbierało.
Skoczył i w tym momencie przepłynęło to przeze mnie i Sam został odrzucony przez gwałtowny wir energii.
Edward stał u mojego boku i wpatrując się we mnie, nie wierzył w to, co się właśnie stało. Podobnie zresztą jak Jacob, Embry i Sam.
Rozumiałam ich aż za dobrze. Sama nie wiedziałam, co się właśnie wydarzyło.
- Chodź do domu, kochanie. Skończyliśmy już – szepnął mi do ucha. Nie odpowiedziałam, ujęłam tylko jego dłoń, by go nie zgubić w czasie biegu. Spojrzałam jeszcze w stronę wilkołaków, jednak ich już nie było.

Milczeliśmy w drodze do domu. Byłam zatopiona w myślach. Co się stało?
Wjeżdżaliśmy na podjazd, gdy dopiero zauważyłam, gdzie jesteśmy.
Ręka w rękę wkroczyliśmy do domu. Edward zawołał resztę rodziny, nie podnosząc zbytnio głosu.
- Ach, Bella, jak poszło? – spytał Carlisle, który wyszedł właśnie do salonu z Esme, Emmettem i Rosalie. Alice i Jasper zeszli z góry.
Nim zdążyłam odpowiedzieć, przerwał mi Edward:
- Wspaniale. Reaguje na zwierzęcą krew, wyrzuciła wilkołaka w powietrze i czyż jej oczy nie wyglądają pięknie?
- Co powiedziałeś?
- Czyż jej oczy nie są piękne?
- Edward, co to było z wilkołakami?
- Och, ach tak, Bella wyrzuciła Sama w powietrze.
- Nie wyrzuciłam go w powietrze… Ja… pokazałam mu tak jakby świat od góry. - Spojrzałam w sześć zszokowanych twarzy

Od godziny rozmawialiśmy o mojej – najwidoczniej - nowej umiejętności. Na stole w salonie leżał stos otwartych książek, które Carlisle przyniósł ze swojego gabinetu.
- Bella, co czułaś, gdy to się stało?
- No cóż… było tak… takie… - Nie wiedziałam jak to ubrać w słowa. – Uczucie jakbym nie musiała się bać… Jakbyśmy byli całkowicie bezpieczni.
- Hmm… - Otworzył jedną książkę i szukał odpowiedniej strony. - Tu to jest.
Natychmiast wszyscy zamilkli i słuchali Carlisla.
- To co stworzyłaś, to po prostu, jak by to powiedzieć… telekinetyczna ochrona.
- Telekinetyczna ochrona? – Przed czym miałam się niby bronić? – Czemu ochrona?
Emmett zaczął się śmiać:
- Bella, całkiem prosty przykład: nie potrafisz przejść 10 metrów bez potknięcia.
- Och… Ok. To jest przekonujące.
- Jeżeli będziesz to ćwiczyć – mówił Carlisle. – Możesz to też zastosować, gdy nie jesteś zagrożona. Na razie to strach wywołuje twoją moc.
W tym momencie gdy to mówił, Alice wstała, podeszła do kominka i nim się zdążyłam na to przygotować, rzuciła błyskawicznie wazon w moją stronę.
Ze strachu uniosłam ręce. Wbrew moim oczekiwaniom, wazon został odepchnięty i uderzył w ścianę.
- Działa! – ogłosiła dumnie Alice i usiadła znów na swoim miejscu.
Jeszcze trochę przestraszona wpatrywałam się na stos skorup… To będzie interesujące.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
VampiresStory
Zły wampir



Dołączył: 19 Maj 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 17:35, 16 Gru 2009 Powrót do góry

Może jeszcze nigdy nie skomentowałam, ale trudno.
Dzięki Ci, dzięki za tłumaczenie! Idzie Ci to świetnie - i podziwiam, niemiecki jest dla mnie językiem, którego nie mam chęci i siły się uczyć.
Haha, ja wiedziałam, po prostu wiedziałam (nie pytajcie skąd), że coś takiego tu będzie. Laughing Telekinetyczna ochrona, no nieźle. Chociaż... Bella - odporna na ludzką krew wampirzyca, która wygrała walkę z chorobą, a teraz posiada jeszcze telekinetyczną ochronę. Troszkę taka Mary Sue, co?
Bardzo podobał mi się pomysł na to opowiadanie. Chora Bella, chociaż liczyłam, że faktycznie ta walka będzie przegrana. Czyli żadnego happy endu. Nadal troszkę na to liczę.
Niemniej... Carlisle i książki o telekinezie? Co jak co, ale przy tym to się zdziwiłam. I to cały stos?
Ale do tłumaczki raczej zastrzeżeń nie mam, w końcu to nie Ty wymyślałaś to opowiadanie.
Cytat:
To będzie interesujące.

Oj będzie, będzie. Dlatego czekam na kolejny odcinek.
Pozdrawiam,
Vampires Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
be_a88
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Śro 18:16, 16 Gru 2009 Powrót do góry

WOW Bella i Telekineza jeszcze raz wow :) robi się coraz ciekawiej... Chociaż mam jedno ale... Sam rzuca się na Bellę, że CO? i Jacob nic ku temu nie robi kolejne, CO? Oni nie wiedzieli, ze była chora i przemiana w wampira była koniecznością?? Zrywają pakt...? Niee, to się kupy nie trzyma, no ale ok to w końcu wymysł autorki, tak czy siak tłumaczenie świetne. Dzięki cieplutkie za rozdział. Z niecierpliwością czekam na next :D
Pozdrawiam

AVE VENA :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Czw 11:51, 17 Gru 2009 Powrót do góry

dwa 'dary'... nie za dużo czasem?
no dobra, nie będę narzekać...

teraz zaczął mnie na powrót interesować tytuł... Przegrana walka może jednak nie chodziło o chorobę?

zobaczymy, zobaczymy co będzie... nareszcie zrobiło się ciekawiej, choć szczerze powiedziawszy przy pierwszym spotkaniu ze zmiennokształtnymi spodziewałam się raczej jakiejś ozywionej dyskusji z Jacobem, a nie 'ręczkoczynów', ale nie będę narzekać...

dziękuję za tłumaczenie kolejnego rozdziału

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin