FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wybierz mnie. Kochaj mnie [NZ]Rozdział I - XXI + epilog Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Poll :: Co sądzicie na temat włączenia jakiegoś bohatera z The Vampire Diaires do tego opowiadania?

Nie lubię mieszania Zmierzchu i TVD, to zły pomysł
27%
 27%  [ 40 ]
Nie lubię mieszania Zmierzchu i TVD, to zły pomysł
27%
 27%  [ 40 ]
Jestem za. Lubię Zmierzch i TVD więc może wyjśc z tego coś ciekawego.
15%
 15%  [ 23 ]
Wszystko zależy od pomysłu. Może byc zarówno dobrze jak i źle. Nie szkodzi spróbowac ;)
29%
 29%  [ 43 ]
Wszystkich Głosów : 146


Autor Wiadomość
rita
Człowiek



Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 23:16, 19 Wrz 2011 Powrót do góry

Wybaczcie tak długą przerwę ale już powracam z przedostatnim rozdziałem. Ostatni jest już prawie gotowy (kosmetyczne poprawki i zdecydowanie się na jedna z kilku wersji prologu:P) i trafi bardzo niedługo również w wasze ręce.

Beta: Sarabi

Tymczasem wrzucam XX rozdział.




Moje życie ostatnimi czasy stało się w pewnym sensie… bezproblemowe. Nie licząc kilku sprzeczek z majstrami podczas remontu nowego mieszkania, nic przygnębiającego nie chodziło mi po głowie. Seattle pokochałam po raz kolejny. Powoli przypominałam sobie te wszystkie małe knajpki, które odwiedzałam podczas nauki, spotykałam starych znajomych oraz oddawałam się słodkiemu marnowaniu czasu z Damonem. Mój nowy chłopak okazał się wspaniałym facetem. Pasowaliśmy do siebie, dwoje odrobinę zagubionych osób, które lubią dobrze zjeść, zabawić się od czasu do czasu oraz kochać w wolnych chwilach.

- Nie tylko to w nim lubię – opowiadałam Rose, gdy pomagała mi układać ubrania podczas przeprowadzki. – Jest strasznie inteligentny i taki, nie wiem… elegancki. Ma styl i klasę. Przy nim czuję się jak prawdziwa kobieta, ważna i kochana. To miła odmiana po zazdrosnym Jake’u i wiecznie niezdecydowanym Edwardzie.
- Jesteś strasznie zakochana. Nie mogę się doczekać aż go poznam. – Przyjaciółka podzielała mój entuzjazm. Ogromnie mnie to cieszyło. Podczas parapetówki mieli być wszyscy moi przyjaciele oraz znajomi z pracy. Zaprosiłam nawet Edwarda, z grzeczności co prawda, ale zdobyłam się na to.
- Na pewno go polubisz – ciągnęłam swoje, śmiejąc się. – Jest równie uparty i przemądrzały jak ty.
- To idealnie! Staniemy z boku i będziemy krytykować twoje mieszkanie i te tandetne lampy. – Wskazała na bogu winne oświetlenie pokoju.
- Przecież one są klasyczne! Czarne, proste, bez latających pierdolników przy kloszu – nie zgodziłam się z Rose.
- Są nudne – odpowiedziała wprost.
- Nie masz gustu, moja droga. Moje mieszkanko jest idealne. – Uniosłam się dumą, wypinając pierś do przodu.
- Będzie, jak rozpakujesz te wszystkie kartony i znajdziesz dla nich jakieś miejsce. Jak to jest możliwe, że masz tyle rzeczy? Przecież to wprost nie do uwierzenia, że pomieściłaś je w poprzednich mieszkaniach!


***
Cały ranek i południe spędziłam na gotowaniu i wprowadzaniu ostatnich poprawek w dekoracji mieszkania. Czułam się w nim dobrze i swobodnie. Wiedziałam, że kupno go było bardzo dobrą decyzją. Koło trzeciej odwiedził mnie mój braciszek, rozpraszając mnie i wymachując przed nosem niebieskim pudełeczkiem.

- Złapałeś do środka robaka i koniecznie musisz mi go pokazać? – zażartowałam, kiedy wiercił się koło mnie w kuchni. Emmett spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem, co wywołało we mnie jeszcze większą radość. Wciąż milczał, więc skupiłam się na doprawianiu krewetek, których osobiście nie lubiłam, ale Alice z Jasperem wręcz uwielbiali.

- Byłem dzisiaj na zakupach – zwierzył mi się. Krytycznym okiem spojrzałam na jego strój, stwierdzając:
- Fajna koszula.
- Koszula? – zapytał rozkojarzony. Spojrzał na siebie i po chwili dodał: - No tak, koszula. Dzięki. Jednak nie o tym chciałem mówić.
- To słucham cię – stwierdziłam, nie podnosząc wzroku znad czosnku. Chciałam go później przysmażyć na patelni z sezamem.
- Myślisz, że spodoba się Rose? – Wyciągnął w moją stronę pudełko, ukazując zawartość. Z wrażenia zastygłam z nożem w połowie drogi, wpatrując się w srebrny pierścionek z białym, błyszczącym diamentem po środku. Zdawał się do mnie mówić: „To coś poważnego!”.

- Jest piękny – odpowiedziałam, przytulając brata. – Nie sądziłam, że to już teraz nastąpi.
- Kocham ją, więc na co czekać? – stwierdził, wzruszając ramionami. Usiadł na taborecie naprzeciwko mnie.
- W sumie – stwierdziłam na moment milknąc. Nagle mieszkanie wydało mi się takie duże i puste. Miałam być tu sama przez wiele, długich godzin. Zazdrościłam Emmettowi. Już niedługo miał mieć kogoś tylko dla siebie. Szczęściarz.
- Bells, stało się coś? – zagadnął, przyglądając mi się uważnie.
- Nie, skąd. Zwyczajnie się zamyśliłam jak dobrze będziesz teraz miał. Świetnie do siebie pasujecie – odparłam zgodnie z prawdą.
- Dzięki. Myślisz, że powinienem włożyć go do jakiegoś jedzenia? – zapytał. Zaśmiałam się w głos, wyobrażając sobie swoją przerażoną przyjaciółkę z pierścionkiem umazanym bitą śmietaną.
- Rose by cię zabiła, gdybyś zmusił ją do włożenia pierścionka z kawałkami potrawy.
- Ach tak! To może zwykła kolacja?
- To już lepszy pomysł. Postaw na klasykę, bez żadnych udziwnień – poradziłam, wracając do przygotowywanej potrawy.
- Zrobię to jutro – poinformował mnie.
- Na pewno będzie się cieszyć. Gratulacje braciszku. – Uśmiechnęłam się w jego stronę. Wyglądał na odrobinę przestraszonego, ale widać było, że nie może się doczekać jutra.


Emmett, żegnając się zapewnił, że zjawią się z Rose punktualnie o ósmej i mają dla mnie świetny prezent. Pół godziny po nim przed moimi drzwiami stanął Damon w czarnych dżinsach, białej bluzce z długim rękawem, martensach i w pasującym do tego dłuższym płaszczu. Wyglądał na luzie, a zarazem seksownie. Przez moment miałam ochotę odwołać imprezę i inaczej spędzić ten wieczór.

- Jeszcze nie gotowa? – zapytał, spoglądając na moje wytarte dżinsy i zwykły podkoszulek.
- Przyszedłeś za wcześnie – odpowiedziałam, usprawiedliwiając się.
- W czym mogę ci pomóc? – spytał, rozglądając się po mieszkaniu. – Świetnie to wyszło.
- Dzięki. – Rozpromieniłam się. – Robię mini zapiekanki, potrafisz?
- Jestem mistrzem kuchni, złotko – stwierdził, podchodząc do mnie i całując namiętnie. Zapomniałam wszystko, co wcześniej myślałam o za dużym, smutnym mieszkaniu.

Przygotowanie potraw zajęło nam dużo mniej czasu aniżeli gdybym robiła to sama. Wskoczyłam pod prysznic, w czasie gdy Damon przeglądał płyty z muzyką. Ubrana jedynie w bieliznę stanęłam przed garderobą, skanując ubrania wzrokiem. Nie chciałam się przesadnie stroić, ale nie mogłam też wyglądać nijako. Przecież byłam gospodynią imprezy i musiałam odpowiednio się prezentować. Czułam na sobie wzrok chłopaka, jednak starałam się to ignorować, bo zupełnie bym się nie mogła skupić i z roztargnienia przywitałabym gości w najnowszym komplecie La Perla. Zdjęłam z wieszaka czarną, szeroką sukienkę i przyłożyłam do siebie, spoglądając w lustro. Chyba nie będzie źle – pomyślałam.

- Nie zakładaj tej… proszę! Masz takie świetne ciało. Pozwól innym ci go zazdrościć. – Damon zaprzeczył moim myślom.
- Peszysz mnie… - odpowiedziałam mimo wszystko zadowolona, spoglądając na niego leżącego na łóżku.
- Nie zachowuj się jak cnotka – zganił mnie, unosząc brwi w lubieżny sposób.
- To ja nie wyglądam dobrze we wszystkim? – zadałam mu ulubione pytanie kobiet.
- Będę z tobą szczery – rozpoczął, spoglądając dokładnie w moje oczy. – Nikomu nie jest dobrze w każdym ubraniu, a ja nie chcę za kilka lat, kiedy będziesz przeglądać zdjęcia z tej imprezy słuchać, że źle ci doradziłem i wyglądałaś niekorzystnie.
- Naprawdę szczerze- skomentowałam, będąc w szoku.
- Nie lubię kłamać. Załóż tą jasną. – Wskazał na jeden z wieszaków.

Chwyciłam beżową, bandażową sukienkę, poczym ją założyłam. Była obcisła, krótka, a grube ramiączka krzyżowały się tuż nad biustem.
- A nie mówiłem? – stwierdził, podchodząc w moją stronę.
- Nie czuję się w niej za dobrze – stwierdziłam, spoglądając na mocno uwypuklony biust i pośladki. Opinała mnie w każdym strategicznym miejscu, chociaż była wygodna.
- W takim razie nie znasz się. Gospodyni powinna wyglądać najlepiej, a tak – zlustrował wzrokiem moją sylwetkę – nikt nie może się z tobą równać.
- Cwaniaczek! Liczysz na coś więcej później – zażartowałam, postanawiając jednak nie zmieniać już stroju.
- Powiedziałaś to tak, jakbym kiedykolwiek musiał się prosić – odgryzł się.
- Chyba od teraz będziesz – udałam obrażoną, jednak wystarczyło tylko jedno spojrzenie Damona, żebym wybuchła śmiechem.

********

Impreza zaczęła się punktualnie. Jako pierwsza przyszła Rose w towarzystwie mojego brata, Emmetta. Ten drugi wyglądał na spiętego i miałam wrażenie, że jak zaraz się czegoś nie napije, to zemdleje. Damon musiał wyczuć to samo, ponieważ po przedstawieniu się sobie wyciągnął osiłka po drinki.

- Nie wiem co się dzieje z Em – zaczęła moja przyjaciółka, jak tylko nasi partnerzy zniknęli.
- Ale co masz na myśli? – udałam zaciekawioną.
- Od kilku dni zachowuje się jakoś dziwnie. Plącze mu się język, ucieka co chwilę ode mnie i… o boże! – Rose złapała się za głowę i z paniką rozglądała się na boki, wydając z siebie bliżej nieokreślone dźwięki. Nieźle mnie tym wystraszyła.
- Co się stało? Powiedz mi zanim zwariuję! – rozkazałam, bo sama zaczynałam się stresować.
- Ten pacan chce ze mną zerwać – wycedziła przez zaciśnięte zęby. Z trudem nie roześmiałam się jej w twarz.
- Skąd przyszło ci to do głowy? Przecież on ma fioła na twoim punkcie. Co się spotkamy opowiada mi tylko o tobie i jaka to wspaniała jesteś. Jeszcze trochę, a założy twój fanklub.
- To niby dlaczego miałby się tak zachowywać, mądralo? – zapytała zirytowana, że ją zlekceważyłam.
- Cholera go wie – stwierdziłam, wzruszając ramionami, po czym ulotniłam się , aby nie wygadać, a przy okazji przywitać nowych gości. Miałam zamiar zbesztać Misiaka przy najbliżej okazji.
- Kochana, wspaniałe mieszkanie! – rzuciła mi na powitanie Alice wraz z Jasperem. Obydwoje wyglądali jak zwykle czarująco i niezwykle modnie.

- Dzięki. Cieszę się, że przyjechaliście – odpowiedziałam, kiedy już wszyscy się wyściskaliśmy.
- Słuchaj, zanim poznamy twojego przystojniaczka musimy ci coś powiedzieć – odparła przeszczęśliwa Alice, przytulając się do męża. On z kolei pogłaskał ją delikatnie po idealnie płaskim brzuchu.
- Jesteś w ciąży?! – krzyknęłam, zgadując aluzję.
- Jaz, musiałeś wszystko popsuć?! – wściekła się brunetka, on jednak zaśmiał się tylko i zwrócił w moją stronę.
- Drugi miesiąc. To będzie chłopiec.
- Jeszcze nic nie wiadomo. Ja wolę dziewczynkę – nie zgodziła się z nim. Zachichotałam, widząc ich przekomarzających się co do płci dziecka.
- W każdym razie – przerwałam im dyskusję – strasznie się cieszę. Będziecie wspaniałymi rodzicami, a dziecko niezależnie od płci – spojrzałam na nich wymownie, co wywołało na ich twarzach jeszcze szersze uśmiechy – najbardziej stylowe w całych Stanach.
- Och, Bells jesteś wspaniała. – Alice wtuliła się we mnie ponownie. Chyba trafiłam na najlepszy komplement jaki mogłam.

W miarę jak impreza się rozkręcała, a ja odpowiedziałam na setkę pytań na temat wystroju mieszkania, poczułam, że potrzebuję chwili spokoju. Udałam się na taras, będący jednocześnie dachem budynku, w którym mieszkałam. Miałam widok na wschodnią część miasta, setki światełek i przystań w oddali. Po chwili dołączył do mnie Damon, przynosząc nam po drinku. Przytulił mnie delikatnie i stanął obok.

- Wiesz, miałam wczoraj dziwny sen – zaczęłam, przyglądając się mu.
- O kim?
- Skąd wiesz, że musi być o jakiejś osobie? – zapytałam zaciekawiona, bo zgadł.
- Zawsze tak jest z dziwnymi snami – mruknął, popijając drinka. Wzruszyłam ramionami i streściłam.
- Byłam w jakimś budynku, mieszkalnym tak podejrzewam. Było w nim dużo małych pokoi i jeszcze więcej schodów. Wałęsałam się korytarzami bez celu, otworzyłam jakieś drzwi, a za nimi pojawił się Edward. Spanikowałam i zatrzasnęłam je, uciekając do innego pokoju. Chyba w tym śnie był on mój, bo tak jakoś się czułam. Stałam za drzwiami, wiedząc, że i tak zaraz się pojawi. Miałam straszny mętlik w głowie, tysiąc myśli za sekundę i nagle jakby jedna się rozjaśniła: „Czego się boisz?”. Otworzyłam je, za nimi oczywiście stał już Edward. Poczułam jakieś dziwne uczucie, jakby nagle miało stać się coś ważnego, wiesz? – Damon przysłuchiwał się uważnie, lekko uśmiechając. – Miedzy nami było jakieś napięcie, miałam wrażenie, że chce mnie pocałować i nagle wszystko tak idealnie, swobodnie się przekształciło i… już tego nie chciało żadne z nas. Nie było tego napięcia i dziwnego, przytłaczającego uczucia w żołądku, tego strachu. Przytuliliśmy się na powitanie jak starzy, dobrzy znajomi, którzy wiele razem przeszli. To był fajny sen - zakończyłam.
- Liczyłem na wątek ze zbereźnym seksem w roli głównej, chociaż w wątku pobocznym – zażartował. Nie obraziłam się, ponieważ wiedziałam, że dokładnie mnie słuchał. Zawsze to robił.
- Myślę, że to dobry znak. Niedługo będę całkowicie wolna – odparłam dumna z siebie. – Mężczyzna podszedł bliżej do mnie, przyciągnął wolną ręką w swoją stronę i patrząc mi intensywnie w oczy odparł:
- Uważam, że niedługo oboje będziemy wolni. – Ucieszyło mnie to. Pocałowaliśmy się spokojnie, wolno i niezwykle elektryzująco. – Coś ci powiem, ale nie wariuj, dobrze? – zagadnął po chwili.
- Postaram się… - odparłam ostrożnie.
- Wcześniej, jeszcze za czasów Eleny byłem jakiś taki… nie wiem, skrępowany?
- Wstydliwy? – zapytałam zdziwiona. To do niego nie pasowało.
- Nie! To nie o to słowo mi chodziło. Powiem inaczej: bycie z tobą jest łatwiejsze. Nie muszę uciekać się do podstępów, żeby cokolwiek osiągnąć, nie jestem tak zły, jak byłem przy niej.
- Chyba wiem, co starasz się powiedzieć – pomogłam chłopakowi. Uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam go w policzek. – Przy tobie czuję się pewnie. Dużo łatwiej jest być z kimś, kto cię akceptuje takim jakim się jest.
- Wiesz Bello, dzięki tobie czuję się lepiej i taki też jestem. Mam siłę żeby walczyć, bo widzę, że ty przechodzisz przez to samo. Już nie chodzi tylko o mnie i o to co ja czuję, ale też o ciebie. Zależy mi na tobie i lubię to uczucie.
- Zafejsbukuj to – zażartowałam i po chwili oboje zanosiliśmy się śmiechem. Wiedziałam jednak ,jak poważne było to wyznanie. – Dziękuję ci.
- Odwdzięczysz się jeszcze, cwaniaro – odpowiedział pewnym siebie tonem.
- Mogę jeszcze trochę pomarudzić? – zapytałam, chcąc wykorzystać nastrój na dalsze zwierzenia.
- Dawaj, zostało mi trochę alkoholu. Dam radę.
- Sądzisz, że to co zrobiłam Tanyi było straszne?
- Nie gorsze od tego, co zrobiłem Stefanowi – odpowiedział przez zaciśnięte zęby, patrząc w górę zamiast mi w oczy.
- Daj spokój. Ty jej pewnie nawet nie pocałowałeś.
- Dwa razy – odpowiedział, uciekając wzrokiem.
- Serio? Niedobry ty. Kiedy? – zapytałam ucieszona. Ujrzałam lekki uśmiech na jego twarzy.
- Pierwszy raz wymusiłem, a drugim razem sama to zrobiła. – Miałam wrażenie, że był z tego powodu odrobinę dumny.
- Jak to? A co na to Stefan? – Mnie interesowało co innego.
- Mój drogi brat stwierdził, że cieszy się widząc, że jestem w stanie coś do kogoś czuć.
- Żartujesz chyba. Przecież to totalne bzdury! – W odpowiedzi wzruszył tylko ramionami. Zamilkłam na moment, starając się przeanalizować sytuację. Czy ja mogłaby być tak wyrozumiała? Raczej nie… Stanowczo nie!
- Zakochani są w stanie uwierzyć w najgłupsze nawet wyjaśnienia, byle nie kwestionować wierności i uczuć – podkreśliłam to słowo – ukochanej osoby. Strasznie to naiwne.
- Coś w tym jest. Tylko, że oni są teraz razem, a my marzniemy na balkonie – zauważył z uśmiechem.
- Też prawda – przyznałam, śmiejąc się oraz kierując z powrotem do mieszkania. – Chodź, obiecałam przyprowadzić cię do Rose. Umiera z ciekawości, żeby cię poznać.
- Zabrzmiało to tak, jakbyś dużo jej o mnie opowiadała – zaśmiał się w głos.
- Nie pęknij z dumy, cwaniaczku – odgryzłam się, dostając buziaka w policzek na zgodę. Chichotał jeszcze, kiedy podchodziliśmy do niej.
- Rose! – zawołałam w stronę przyjaciółki, która stała właśnie z Ann, koleżanką z pracy.
- No, w końcu się doczekałam! – stwierdziła, widząc kogo przyprowadziłam ze sobą. Spojrzałam na Damona, ale nie wyglądał na wystraszonego postawą blondyny. Co więcej: wyglądał na rozbawionego. Tak, kto jak kto, ale on podoła Rose.


_________________

Obiecuję, że kolejny, czyli ostatni będzie dłuższy niż ten. Dodatkowo ciekawszy;) Ten jest spokojny ale myślę, że niczemu to specjalnie nie powinno przeszkadzac;)


Rita


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
ashash
Człowiek



Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:34, 20 Wrz 2011 Powrót do góry

Przeczytałam (tak, tak) ale rozczarowana jestem odrobinkę... bo w ogóle brak Edwarda :) Liczyłam na starcie Edward-Damon w czasie parapetówy, a tu koniec rozdziału :(


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:39, 20 Wrz 2011 Powrót do góry

Bardzo jestem ciekawa, jak zakończysz tę historię. Wygląda na to, że Bella godzi się z tym, jak potoczyło się jej życie, jednak to będzie takie smutne. Bo gdzie romantyczne zwycięstwo miłości? Jednak życie nie jest romantyczną historią.... czekam na zakończenie, jakiekolwiek nie miałoby być.
Wiesz, "Wybierz mnie. Kochaj mnie" jest tym opowiadaniem za którym zawsze rozglądam się na początku, gdy wchodzę do Kącika pisarza. Będzie mi go brakowało.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rita
Człowiek



Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 19:01, 20 Wrz 2011 Powrót do góry

Miałam ochotę wrzucić Edwarda i Damona w wir wielkiej walki na śmierć i życie... ale się powstrzymałam Wink Pomyślałam sobie: o czym mieliby rozmawiać? Miedzy nimi mogłoby dojść tylko do rękoczynów:P

Co do końca opowiadania to odrobinę cieszę się, że lada moment sie zbliża. Odrobinę zmęczyło mnie to Wink Chociaż sprawiliscie mi straszną frajdę czytając i komentując. Zawsze sądziłam, że jestem bardzo przeciętną "pisarką", a widząc, że spodobało wam sie to co stworzyłam podnieśliście odrobinę moje ego Wink

Mam jeszcze kilka pomysłów na kolejne opowiadania i podejrzewam, że po krótkiej przerwie ponownie do Was wrócę... nie będę mogła się powstrzymac:P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kaan
Wilkołak



Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:01, 20 Wrz 2011 Powrót do góry

Witam słoneczko! Dawno Cię nie było, i już miałam pisać na PW. Rozdzialik faktycznie spokojny, ale mimo wszystko Damon mi się nie podoba, ale cóż, ty tu rządzisz. Rose i Emmett, Alice i Jasper, a co z Edward - Bella? I zgadzam się na ostatni rozdział pod jednym warunkiem, napiszesz epilog, i może jeszcze coś. A i zapomniałam, rozwiedź Edzia z Tanyą, nie podoba mi się to małżeństwo, nawet gdyby nie był z Bellą.
Dobrze, ponarzekałam, pomarudziłam, a teraz proszę o ciąg dalszy. Czekam niecierpliwie na zakończenie. Pozdrawiam cieplutko, i myślę, że dasz znać o następnym opowiadaniu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arowana
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Maj 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lubelskie

PostWysłany: Wto 20:36, 20 Wrz 2011 Powrót do góry

Czy moje marzenia się spełnią i Bella będzie z Damonem? Oby tak, bo moim zdaniem idealnie do siebie pasują.Każdy z nich przechodził to samo,więc mogą sobie wzajemnie pomagać. Rozczuliłam się nad ich rozmową na tarasie. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
IssaBella
Wilkołak



Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:50, 21 Wrz 2011 Powrót do góry

jestem strasznie ciekawa jak zakończysz to ff.
nie będzie Edward Vs. Demon??
Oj coś czuje że Bella będzie z Demonem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ashash
Człowiek



Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:58, 21 Wrz 2011 Powrót do góry

Ja ogólnie też jestem za tym by to Eddy "zwyciężył", chociaż z drugiej strony w Twoim opowiadaniu Ed to taka pip*a grochowa, niezdecydowany i wogóle jakiś taki fotopstryk z bożej łaski ... Nie krytykuję oczywiści pani autorki w tej chwili bo opowiadanie bardzo mi się podoba :) Analizując całość, to albo Eddy weźmie się w garść i postąpi jak facet, albo niech spada na drzewo :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lexa
Gość






PostWysłany: Śro 17:17, 21 Wrz 2011 Powrót do góry

No to ja tak szybko: Rozdział jak zwykle świetny tylko szkoda że krótki. Mam nadzieję że Bella będzie z Damonem, ale dojdzie też do konfrontacji Damon vs. Edward.
I końcowa konkluzja:) : Będę tęsknić za tym FF-em
Pozdrawiam
Lexa
rita
Człowiek



Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 23:58, 21 Paź 2011 Powrót do góry

Witam po raz ostatni w tym opowiadaniu:)

Dzisiaj (w końcu!) mam osttani rozdział wraz z epilogiem. Chciałam jednak njapierw podziękować wam wszystkim za sprawienie, że opowiadanie ożyło. Gdybyście go nie komentowali i czytali na pewno zrezygnowałabym i szybciutko usunęła wątek;) Więc dziękuję wam za czas, który mi poświęciliście.

Chciałabym też podziękować mojej pierwszej becie Frill za zainteresowanie opowiadaniem;) Oraz przede wszystkim Sarabi, że twardo poprawiała moje teksty, pilnowała żebym pisała zrozumiale dla wszystkich i przede wszystkim za to, że cierpliwie czekała aż napiszę kolejne rozdziały. Dziękuję wam za pomoc:)

Teraz, po odrobinę przydługawym wstępie zapraszam do tekstu właściwego;) Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu!


Rozdział XXI:



W życiu jest tak, że się wygrywa albo przegrywa. Pozostawanie w zawieszeniu oznacza tchórzostwo i głupotę. W końcu i tak przewrócimy się w prawo lub lewo. Dlatego, dlaczego nie mamy sami zdecydować, póki mamy jeszcze jakiś wybór?


Edward POV:

W końcu to zrobiliśmy. Godzinę temu podpisałem papiery rozwodowe. Jestem wolny i nareszcie mogę być z Bellą. Chociaż, będąc szczerym muszę przyznać, że nie zrobiłem tego wyłącznie dla niej, ale również dla siebie. Z Tanyą czułem się ograniczany i ciągle kontrolowany. Moja żona była piękną i inteligentną kobietą, jednak strasznie zazdrosną. Dopiero niedawno to zrozumiałem. Wybaczyła mi wtedy tylko dlatego, żeby mnie jeszcze bardziej uwięzić. Była przebiegła. Czy ją kochałem? Teraz już sam nie wiem. Chyba tak. Jednak nie tak jak Bellę. Z nią wszystko było łatwiejsze, tak oczywiste i idealne. Kochałem ją od szkoły średniej i kocham ją do teraz. Jest dla mnie stworzona i w końcu mam zamiar o nią zawalczyć!

Podekscytowany wcisnąłem dzwonek u drzwi. Tak bardzo chciałem ją zobaczyć i w końcu móc jej powiedzieć, że możemy być razem. Po chwili usłyszałem odgłos kroków i drzwi się otworzyły. Jednak zamiast mojej pięknej Belli zobaczyłem w nich wysokiego mężczyznę z dłuższymi, czarnymi włosami, nieźle zbudowanego i co najdziwniejsze: wyłącznie w ręczniku obwiązanym w pasie. Zagubiony wpatrywałem się w niego, uśmiech zastąpiło zwątpienie i w końcu to on się odezwał.

- Mogę jakoś pomóc? – Otrząsnąłem się z szoku i odpowiedziałem:
- Tak mi się wydaje… czy to mieszkanie Belli Swan? – Mężczyzna uśmiechnął się, słysząc jej imię, kiwnął głową, po czym obrócił się do mnie tyłem i zawołał ją. Zanim ponownie zwrócił się do mnie przodem zdążyłem zauważyć, że na pewno musiał ćwiczyć, takie plecy nie wyrabiają się same. Zacząłem się denerwować. Co ten facet robi w jej mieszkaniu i dlaczego jest półnagi?!

Zanim zdążyłem o to spytać w korytarzu pojawiła się Bella. Wyglądała pięknie, jak zawsze zresztą. Miała lekko potargane włosy i właśnie w seksowny sposób zagryzała dolną wargę. Ubrana była tylko w białe koronkowe majtki i tego samego koloru długą, męską koszulę z zapiętymi jedynie kilkoma guzikami. Uśmiechnięta szła w stronę drzwi, jednak kiedy tylko zauważyła mnie, mina jej zrzedła. Ja z kolei zrozumiałem, że to jego koszulę miała na sobie i mimo że wyglądała w niej niesamowicie ponętnie, odrzucało mnie to. Nie chciałem, żeby nosiła czyjeś ubrania, miała ubierać się tylko w moją odzież! Ona również poczuła się nieswojo, bo po chwili stanęła obok tego faceta, poprawiając koszulę, aby zakrywała jak najwięcej. Zrobiłem się zły, to też mi nie odpowiadało.

- Witaj, Edwardzie. Co cię tu sprowadza? – zwróciła się do mnie.
- Chciałbym porozmawiać – wyjaśniłem, wciąż spoglądając to na nią to na niego. Stali obok siebie, zupełnie swobodnie, chociaż jak na dłoni było widać, że spędzili razem noc i nie zamierzali szybko się pożegnać.
- W takim razie zostawię was samych. – Zreflektował się brunet. Obrócił się w jej stronę, ucałował delikatnie w kącik ust i szepnął cicho coś, czego miałem nie dosłyszeć. – Jak skończysz lub będziesz mnie potrzebować wiesz, gdzie mnie znajdziesz. Nie karz mi długo czekać.

Bella zarumieniła się delikatnie, ale widać było, że podoba jej się jego propozycja. Poczułem się strasznie zazdrosny. Ona jest moja! Albo tak właściwie… to będzie moja.

- Po co przyjechałeś? – zapytała wprost, zakładając dłonie na piersiach, kiedy tamten zniknął za drzwiami.
- Podpisałem dzisiaj papiery rozwodowe – powiedziałem zadowolony z siebie.
- To dobrze. Cieszę się razem z tobą – odpowiedziała, jednak nie zauważyłem na jej twarzy ani śladu uśmiechu. Była zimna i obojętna jak lód.
- Nie wyglądasz na zadowoloną – zauważyłem.
- Ponieważ jest mi to obojętne – odpowiedziała, unikając mojego wzroku.
- O czym ty mówisz? Zrobiłem to dla ciebie, dla nas! – sprzeciwiłem się, unosząc gniewem.
- Przestań pieprzyć. Zrobiłeś to dla siebie. Ja czekałam na to dwa lata. – Zabolało. Zawsze darzyłem ją uczuciem i kiedy w końcu się zdecydowałem ona chce mi powiedzieć, że jest za późno? Nie może być za późno!
- Nie rozumiem cię. Kiedy ostatnio dłużej rozmawialiśmy powiedziałaś, że mnie kochasz.
- Po roku uczucia się zmieniają, Edwardzie. Musiałam iść do przodu, skoro ty nigdy nie mogłeś nadążyć za mną. Tak naprawdę, to nie kochałeś mnie, tylko wyobrażenie o mnie i tego jak nasz związek mógłby wyglądać. Nie jesteśmy już nastolatkami, mamy ponad trzydzieści lat!
- Proszę cię, przemyśl to. Było nam razem tak dobrze.
- A kiedy dokładnie, co? W czasie studiów, kiedy mnie opuściłeś, bo okazałeś się tchórzem czy może wtedy, kiedy byłeś zaręczony z Tanyą? – zaatakowała mnie.
- Przestań. Znamy się od małego, mieliśmy wiele niezapomnianych dni, nawet lat!
- Masz rację – zgodziła się ze mną, jednak po chwili dodała - kiedy byliśmy przyjaciółmi. Bycie razem nie wychodziło nam najlepiej. Poza tym, jak ty sobie to wyobrażasz? Mieszkasz daleko ode mnie, w innym mieście, pracujemy jedynie razem dwa dni w tygodniu.
- Przecież związki na odległość nie są końcem świata…
- Dla mnie są. Ostatnio rzuciłeś mnie z tego powodu.
- Mogłabyś ze mną zamieszkać! – stwierdziłem dumny ze swojego pomysłu. Nie przewidziałem jednak wybuchu, który nastąpił po chwili.
- Dlaczego ja miałabym się gdziekolwiek przeprowadzać?! Mam tutaj pracę, przyjaciół, świeżo zakupione mieszkanie. Nie rozumiem, skąd u ciebie przeświadczenie, że to kobieta musi się podporządkowywać facetowi!
-Przecież wiesz, że nie to miałem na myśli – oburzyłem się.
- Tak jasne, a jak inaczej to nazwiesz?
- Mieszkasz z nim? – zapytałem, zmieniając temat. Musiałem to wiedzieć.
- Nie, skąd. Znamy się dopiero kilka miesięcy.
-Zostawiasz mnie dla faceta, którego znasz kilka miesięcy?! – Nie mogłem uwierzyć w absurdalność tej sytuacji. To ja rezygnuję dla niej ze wszystkiego, a ona znajduje sobie nowego?
- Nie, Edwardzie. Zostawiłam cię dużo wcześniej albo raczej ty zostawiłeś mnie. Damon – tutaj uśmiechnęła się na jego wspomnienie, co we mnie wywołało złość – przydarzył się po drodze.
- Skoro go nie kochasz, to dlaczego nie możemy być razem? To zupełnie nielogiczne.
- Może teraz jeszcze go nie kocham. Na takie słowa jest stanowczo za wcześniej, ale kto wie… Mam przeczucie, że to się zmieni – stwierdziła pogodnie, ponownie odpływając myślami. Strasznie nie lubiłem być ignorowanym, a to właśnie robiła Bella.

- Czyli co, teraz koniec z nami? – spytałem dobity. Ona jednak spojrzała na mnie łagodnie i odpowiedziała spokojnym i wyrozumiałym tonem.
- Edwardzie, tak naprawdę od czasu studiów nie było żadnego „my”. Nie mogłeś się zdecydować, wielokrotnie wybierałeś Tanyę, nawet kiedy ja zostawiłam Jake’a. Te kilka razy to była zwykła zdrada, a nie „my”. Ożeniłeś się, tym samym przyrzekając jej, że będziecie razem na zawsze. Byłam głupia, że chciałam z tym walczyć. Teraz ułożyłam sobie życie, a pod prysznicem czeka na mnie wspaniały facet, więc wybacz, ale chyba nie mamy więcej o czym rozmawiać. Żegnaj Edwardzie, miłego życia – zakończyła swój wywód, uśmiechając się smutno i zamykając mi drzwi przed nosem. Stałem tam nadal, ponieważ nie docierało do mnie, co właściwie się przed chwilą stało. Po chwili usłyszałem jej dźwięczny śmiech oraz jego komentarz, a zaraz po tym dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Czy ona mnie właśnie rzuciła?


Damon POV:

Nazajutrz po spotkaniu z Edwardem byłem zmuszony opuścić łóżko najwspanialszej kobiety stanowczo za wcześnie. Z samego rana miałem spotkanie z kolesiem z firmy farmaceutycznej w sprawie jakiegoś błyskotliwego leku na porost włosów. Nuda, ale miałem nadzieję, że szybko to załatwię i resztę południa będę miał wolne.

Bella któregoś dnia zaproponowałam, że mógłbym trzymać u niej zapasowy garnitur w razie gdybym był w takiej sytuacji jak teraz. Nie mógłbym pokazać się we wczorajszym, pogniecionym, więc mimo że na początku byłem niechętny, teraz w myślach dziękowałem jej. Dziewczyna lubiła spać, dlatego sam fakt, że budzik zadzwonił tak wcześnie przywitała groźnym mruknięciem i przytuliła się do mnie jeszcze mocniej. Poczułem jej przyjemny, lekko kwiatowy zapach i naprawdę odechciało mi się wstawać. Leżeliśmy tak przez moment, oboje udając, że usnęliśmy powrotem, aż zupełnie niespodziewanie Bella podniosła się i usiadła okrakiem na mnie. Zaśmiałem się na widok jej zadowolenia, kiedy zaczęła się przeciągać tuż przede mną. Wyglądała cholernie seksownie, kiedy się tak poruszała. Po chwili najwyraźniej to poczuła, bo śmiejąc się zeskoczyła z łóżka. Zaprotestowałem:

- Co to ma znaczyć? Wracaj tu natychmiast! Dopiero zaczynaliśmy.
- Zupełnie nie wiem, o czym mówisz – odpowiedziała, udając niewinną. Widząc, że planuje uciec do łazienki, wyskoczyłem z łóżka, łapiąc ja w pasie. Nie była zaskoczona, najwyraźniej miała ochotę trochę się podrażnić. Trzymając ją w uścisku wyszeptałem do ucha:
- Gdzie to się pani wybierała? Mamy pewne sprawy do dokończenia w tym pokoju.
- Doprawdy? A co takiego będziemy robić? – Bella dalej odgrywała swoją rolę.
- Coś, czego jeszcze nigdy nie przeżyłaś tak intensywnie – wyszeptałem i poczułem jak zadrżała na całym ciele. Zaraz jednak się opamiętała, co wywołało u mnie wielki uśmiech.
- Ale chyba nie będzie to zbyt długie, prawda? Spieszy się pan do pracy…
- Będzie wystarczająco długie, aż sama pani będzie szeptać, że już nie ma sił.
- Czyli chce mnie pan uśpić? – zaśmiała się cicho pod nosem.
- Owszem, opowiem pani interesującą bajkę na dobranoc.

I tak też było. Opowiadałem jej pikantną historyjkę o jakiejś tam księżniczce, jednocześnie rozpalając jej ciało. Całowałem ją, pieściłem wciąż nie mogąc się napatrzeć na jej idealne kształty. Byłem z wieloma kobietami, naprawdę było ich dużo, ale nigdy nie czułem do nich czegoś takiego. Nikomu nie opowiedziałbym bajki i nie zostawałbym na śniadanie, chyba że z truskawkami i bitą śmietaną w strategicznych miejscach. Zawsze pogrywałem według podobnego schematu, który zawsze się sprawdzał. Potrafiłem być czarujący i niegrzeczny zarazem. Każdej kobiecie miękną kolana na widok bad boya. Ona jednak, mimo że również się na to nabrała zrobiła coś więcej. Zawróciła mi w głowie tak, że zanim się zorientowałem nie wyobrażałem sobie dni bez niej. To nie było dla mnie czymś nowym. Miałem już tak raz, z Eleną, ale to było coś zupełnie innego. Tamta była zakazana i niewiele poza rozmową mogłem od niej dostać. Robiła mi pranie mózgu tymi ciągłymi spojrzeniami, wzdychaniem i kokietowaniem. Wiem, że ona również coś do mnie czuła. Z tym, że ja byłem tym niegrzecznym, niespokojnym i nieobliczalnym bratem. Ona wybrała to, co sprawdzone i pewne: Stefana. A ja musiałem znaleźć swoją wariatkę. I udało mi się to pewnego wieczoru, kiedy oglądaliśmy fenomenalne mieszkanie, w którym właśnie teraz całuję piersi jego właścicielki.

Bella lekko drżała pode mną, od czasu do czasu pojękując, kiedy całowałem jej brzuch. Ani ona, ani ja nie mogliśmy się doczekać tego, co za chwilę nastąpi. Jednak zanim to się stanie, postanowiłem doprowadzić ja do szału. Wystarczyło kilka, sprawdzonych już na niej ruchów, żeby warknęła na mnie ze zniecierpliwienia, kierując moją dłoń tam, gdzie chciała. Ja jednak złośliwie ciągle odkładałem ten moment. W końcu nie wytrzymała i przewróciła mnie na plecy, tak że teraz ona była na górze. Minę miała zaciętą, zniecierpliwioną, ale w taki seksowny sposób. Nie była zła, tylko na pograniczu szaleństwa. Uwielbiałem ją za to. Zdjęła szybkim ruchem moje bokserki i wyszeptała, schylając się w moją stronę:

- Koniec tego dobrego, teraz ja tu rządzę. – Zaśmiałem się na jej zdecydowany ton, jednak nie protestowałem. Z nią, nigdy. Innym kobietom nie pozwalałem rządzić w seksie. Moje potrzeby były dla mnie ważniejsze, a nie ledwo co poznanych dziewczyn. Bella natomiast mogła robić ze mną, co chciała. Wiedziałem, że i tak oboje będziemy po tym niesamowicie zadowoleni. Wiedziała co robiła, co zresztą już po chwili udowodniła, kiedy powstrzymywałem się z całych sił żeby nie skończyć tej zabawy tak szybko.

Pół godziny później leżeliśmy obok na siebie na łóżku głośno oddychając. Byłem padnięty, rozczochrany i zupełnie zaspokojony. Jedną ręką przysunąłem Bellę do siebie, głaszcząc ją po plecach. Mruczała zadowolona jednak wiedziałem, że pora wstawać. Miałem coraz mniej czasu na dotarcie na spotkanie. Ucałowałem moją dziewczynę w głowę po czym powoli się podniosłem.

- Naprawdę musisz już iść? – zapytała, leniwie rozkładając się na wielkim łóżku.
- Niestety. Nie mogę odwołać tego spotkania – odpowiedziałem, kierując się w stronę łazienki. Wziąłem dłuższy prysznic, a kiedy skończyłem na łóżku czekało na mnie śniadanie i śpiąca już dziewczyna. Najciszej jak potrafiłem zjadłem posiłek w kuchni, przebrałem się i wychodząc zostawiłem karteczkę z obietnicą, że przyjadę po nią o ósmej.

Miałem znakomity humor i czułem, że dzisiaj będę miał naprawdę dobry dzień. Póki co wszystko układało się po mojej myśli. Poprawiłem krawat wciąż uśmiechnięty stojąc w windzie i wszystko byłoby świetnie gdyby nie to, że trzymając już kluczyki od auta zobaczyłem jego. Miał na sobie to samo ubranie co wczoraj, wygniecioną koszulę i zwykłe dżinsy.

- Ej, koleś co ty tutaj robisz? – zdziwiłem się na jego widok. Wyglądał koszmarnie. Jakby ryczał całą noc przy tym hydrancie. Chore.
- Ach, to ty. Damon, tak? – zapytał, zwracając na mnie swoje opuchnięte oczy.
- Zgadza się – odpowiedziałem, ostrożnie podchodząc bliżej. Facet obrzucił mnie spojrzeniem po czym lekceważącym tonem zagadnął:
- Pewnie miałeś niezłą noc, co? Bells zawsze była dobra w te klocki. – Wkurzyłem się.
- To już nie twoja sprawa – stwierdziłem i dopiero kiedy Edward wstał zrozumiałem, że był pod wpływem. Lekko zachwiał się, prostując do pionu. Zmarszczyłem brwi. Z pijanym gadać nie będę. Chciałem odejść, jednak on podbiegł do mnie i łapiąc za marynarkę przycisnął do samochodu.

- Oddaj mi ją! Nie będę drugi raz prosił – rzucił mi agresywnie w twarz.
- Odpieprz się, Edi! – wycedziłem, odpychając go od siebie. Nie był najsilniejszy, a alkohol dodatkowo go osłabił. Odrzuciło go kilka metrów dalej. Wyglądał na wściekłego.
- Jak mogłeś zrobić to drugiemu facetowi?! Odebrać mu dziewczynę! – wydzierał się, jednak na szczęście o tak wczesnej godzinie po ulicy kręciło się niewiele osób.
- ku***, koleś nic ci nie zabrałem – wysyczałem już poważnie zdenerwowany. Poprawiłem marynarkę, sprawdzając czy żaden szef nie pękł i narzekałem pod nosem: „Pieprzony dupek, to Ralph Lauren”.
- Gdyby nie ty, ona ciągle byłaby ze mną – upierał się przy swoim.
- Czy ty jej wczoraj nie słuchałeś? Przecież wytłumaczyła ci w czym problem. Wy nigdy nie byliście razem. Zostawiłeś ją kilka razy, a później pozwoliłeś, żeby została twoją pieprzoną kochanką, którą de facto później też zostawiłeś! Po co miałaby być z takim frajerem, jak ty? Kimś, kto nawet nie wie jak traktować kobiety.
- Doskonale wiem jak traktować Bellę. Przy mnie było jej dobrze, nie rozumiem po co jej facet w garniaku za tysiąc dolców. – Podszedłem bardzo blisko do niego i wycedziłem mu prosto w twarz:
- Ten facet ma przynajmniej tyle jaj, żeby nie ryczeć pod mieszkaniem byłej i nie wydzierać się na pół przecznicy, że został zraniony. Po co jej taki mięczak? Wytrzeźwiej, to wtedy możemy pogadać. – Dla mnie rozmowa dobiegła końca. Pilotem otworzyłem samochód i już miałem wsiadać, kiedy Edward zawołał w moją stronę:
- Kochasz ją? – Przyjrzałem mu się tym razem z innej perspektywy. Wiedziałem, że on bez wątpienia może odpowiedzieć twierdząco. Zwariował na jej punkcie i właśnie dlatego pił przed jej budynkiem całą noc, czekając aż się pojawi. Wydawało mi się to chore, ale czy ja nie robiłem podobnie, kiedy chodziło o Elenę? Pijany przyłaziłem do niej, wymuszając pocałunek i deklaracje. Byłem żałosny i on także. Z tym, że ja już to pojąłem. To nie była prawdziwa miłość, tylko toksyczna. Czy kochałem Bellę? Tak, powoli zaczynałem. Byliśmy razem zbyt krótko, żeby składać sobie jakiekolwiek deklaracje, jednak kiedy ta chwila nastąpi będę wiedział, co odpowiedzieć. Dzisiaj jednak nie jest to ten moment.

- O tym, szanowny koleżko, przekonamy się za pewien czas. Wracaj do domu, zanim Bella cię zobaczy w takim stanie. – Zatrzasnąłem drzwi i dopiero w środku odetchnąłem. Byłem szczęściarzem, że ją miałem. Edward, lekko zataczając się wsiadł do taksówki. Ja z kolei, przypominając sobie obraz śpiącej kobiety kilka pięter wyżej z uśmiechem pojechałem na spotkanie.



Epilog:



Stałam w udekorowanym kwiatami pokoju, tuż przy wielkim, małżeńskim łóżku. Znajdowałam się w hotelu, a przede mną leżały same białe, a tak właściwie ecru przedmioty. Zaczęłam wyliczać, aby niczego nie zapomnieć.

- Sukienka jest, welon też, buty są, bielizna założona, bukiet na stoliku – obróciłam się w stronę mebla – obrączki ma Jasper… O czym zapomniałam? Czego tu brakuje? Coś niebieskiego! – krzyknęłam, wybiegając przez drzwi. Wzrokiem znalazłam Alice w zielonej, długiej sukience z krótszym przodem, która szybkim krokiem szła w moją stronę.

- Wiem, wiem. Mam tą przeklętą spinkę. Nie panikuj. Wszystko jest idealnie – pocieszyła mnie, po czym zamknęłyśmy się w pokoju.
- Dużo jest gości? – zapytałam, sprawdzając czy mój makijaż ciągle pozostał na swoim miejscu.
- Powoli się zjeżdżają. Kelnerzy kończą rozstawiać zastawę, a Jazz lata jak postrzelony pomiędzy małą Marthą, a pokojem Młodego. Istny harmider- stwierdziła, a ja przytaknęłam.
- Myślisz, że się wyrobimy na czas? Została jakaś godzina, a ciuchy ciągle leżą tam, gdzie były – spytałam zestresowana.
- Na pewno. Bez obaw. Zresztą, na pannę młodą muszą zaczekać. – zaśmiała się.
- W sumie. –zgodziłam się.
- Myślę, że to będzie świetne wesele. – zagadnęła mnie przyjaciółka.
- Mam taką nadzieję, że w końcu zorganizowanie tego zajęło cholernie dużo czasu. – mruknęłam.
- Swoją drogą, świetnie wyglądasz. – stwierdziła wskazując na mnie.
- Pogodziłam się z tą maskarąLancome. Miałaś rację, jest najlepsza. – Alice zaśmiała się.
- Gdybyś mnie częściej słuchała miałabyś tez dobrą odżywkę do włosów.
- Co chcesz od tej, którą używam? Przecież jest w porządku.– oburzyłam się dotykając włosów.
- Proszę cię, pachnie truskawkami. Zupełnie jak szampon dla dzieci. Damon pewnie czuje się jakby przytulał dziecko, a nie dorosła kobietę.
- Odwal się - odgryzłam się, wystawiając język, tym samym udowadniając, że mam coś z tego dziecka. – Edward jest już na miejscu? – zapytałam lekko zestresowana.
- Tak i wiele go to kosztowało – odpowiedziała, mierząc mnie wzrokiem. Spojrzałam na swoje stopy.
- Wiem, ale nie znam przecież lepszego fotografa. – Alice zgodziła się ze mną, po czym spojrzała na drzwi od łazienki.
- Ile jeszcze? – zdenerwowała się Alice. Wzruszyłam jedynie ramionami, podczas gdy ona podeszła do toalety i z całych sił uderzyła w nie krzycząc: - Rose, wyłaź stamtąd, bo nie zdążysz na własny ślub!


Zachichotałam słysząc przekleństwa dochodzące zza drzwi. Po chwili Rosaline wyszła do nas. Miała na sobie białą bieliznę i rozpięty szlafrok. Wyglądała jak kłębek nerwów.

- Denerwuję się – powiedziała jedynie, po czym jęknęła na widok sukienki na łóżku.
- Nie zachowuj się jak dziecko – skarciłam ją, pchając w stronę łóżka. – Czas się ubrać. Emmett na ciebie czeka.
- No tak. Em. – Uśmiechnęła się delikatnie i już dużo spokojniejsza pozwoliła nam pomóc założyć sobie sukienkę. Wyglądała wspaniale w sukni projektu Victorii Beckham: długiej z czarnym pasem w tali, odkrytymi plecami oraz czymś w rodzaju grubego, wysadzanego świecidełkami naszyjnika, który podtrzymywał całość.* (1)

Ja z kolei miałam identyczna sukienkę jak Alice, z tą różnicą, że moja miała odcień przygaszonej pomarańczy. W końcu byłyśmy druhnami.

Punktualnie o drugiej razem z Alice przeszłyśmy się wzdłuż rzędu ławek. Goście obrócili się w naszą stronę, jednak nie patrzyli na nas, tylko na śliczną Rose, która w asyście taty kroczyła dumnym krokiem w stronę ukochanego. Ceremonia była przepiękna, a ja cieszyłam się, że wszystko wyszło tak idealnie. W końcu razem z Alice włożyłyśmy wiele trudu w to, aby wszystko wyszło perfekcyjnie. Zaproszeni również wyglądali na zadowolonych i gdy tylko rozbrzmiały pierwsze rytmy muzyki, wszyscy ruszyli na parkiet.

Po jakichś dwóch godzinach zauważyłam i Edwarda. Nasze spojrzenia się spotkały i odruchowo uśmiechnęliśmy się w swoją stronę. Stałam akurat sama, więc z lekkim wahaniem, ale podszedł do mnie. Miał przy sobie wielką torbę na aparat i statyw. Zatrzymał się w bezpiecznej odległości ode mnie, a ja poczułam ulgę, że żadne przyciąganie tym razem nie wystąpiło. Przekrzywiłam głowę zaskoczona, czekając aż mężczyzna, którego kochałam tak wiele lat odezwie się.

- Witaj, Bello – powiedział.
- Cześć. – i po dłuższym milczeniu zagadnęłam – Widzę, że zabierasz Emmetta z Rose na plener.
- No tak, póki mamy jeszcze dobre światło. Trzeba to wykorzystać – odpowiedział grzecznie. Oboje spojrzeliśmy na bok, jednak nikt nie chciał nam przyjść z pomocą w tak niezręcznej chwili. – Byłem u ciebie tamtego dnia.
- Po naszej rozmowie? – upewniłam się. Przytaknął. – Damon mi powiedział.
- A mówił coś o tym, co tam robiłem albo… mówiłem? – wyglądał na wystraszonego.
- Nie, a ja nie pytałam. Gdyby to było coś ważnego pewnie byś mi to sam powiedział – stwierdziłam zgodnie z tym co wtedy pomyślałam.
- No tak… - westchnęłam.
- Słyszałam, że zwolniłeś się z agencji. Masz jakieś nowe plany?
- Tak – ucieszył się na zamianę tematu. – Wybieram się na wyprawę do Europy. Razem z Jessicą będziemy przygotowywać reportaż dla National Geogrpahic.
- To świetnie. Na pewno jesteś podekscytowany - skomentowałam.
- Nawet nie wiesz jak. W końcu zacznę robić coś, co naprawdę sprawia mi przyjemność, a nie fotografowanie pustych laleczek. Bez obrazy, oczywiście – dodał, przypominając sobie, że ja pracuję w gazecie, która zatrudniała go do takich rzeczy.
- Nie gniewam się. Akurat ja mam mało wspólnego z tamtym działem.
- No tak… - i znowu nastało milczenie. W końcu zebrał się w sobie i zobaczyłam w jego spojrzeniu, że od dłuższego czasu musiał nosić się z zamiarem powiedzenia tego. – Chciałem coś wyjaśnić. Wiem, że moje pojawienie się tamtego dnia było błędem. Nie możesz mieć jednak do mnie żalu o to, że chciałem spróbować…
- Ale ja nie mam… - chciałam mu przerwać, ale jednym spojrzeniem uciszył mnie.
- Myślę, że miałem do tego prawo, a nawet obowiązek! Byliśmy ze sobą tyle lat i bylibyśmy kłamcami, gdybyśmy nie przyznali, że było nam ze sobą lepiej. Nadal coś do ciebie czuję i minie jeszcze trochę czasu zanim pogodzę się z twoją decyzją. Jednak wiedz, że szanuję ją. Miałaś okazję i prawo do decydowania. Ja zawaliłem to już tyle razy, że nie mogę mieć do ciebie pretensji.
- Dziękuję – powiedziałam zwyczajnie wdzięczna za te słowa. Przyjrzałam mu się i domyślałam jak wiele musiało go to wyznanie kosztować. Doceniałam to, ponieważ i ja poczułam się pewniej po nijakiej zgodzie na zakończenie tego wszystkiego. Uśmiechnęłam się delikatnie, co on odwzajemnił. Uścisnął mi dłoń, po czym stwierdził:
- Muszę znaleźć naszych Państwa Swan i porwać ich w końcu na sesję. Jeszcze trochę i się ściemni. Zarezerwujesz dla mnie taniec jak wrócę? – zapytał.
- Jasne, do zobaczenia – odpowiedziałam. Edward odszedł w głąb sali, a ja odwróciłam się na pięcie i ruszyłam prosto do Damona. Nie musiał nic mówić, zwyczajnie przytuliłam się do niego delikatnie. Poczułam się tak… właściwie.



*(1) link gdybyście chcieli zobaczyć sukienkę: [link widoczny dla zalogowanych]


______________

Raz jeszcze dziękuję za wszystkie komentarze i liczę, że i tym razem kilka się pojawi skoro to już zakończenie.

Pozdrawiam,

Rita


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ashash
Człowiek



Dołączył: 04 Maj 2011
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 5:18, 22 Paź 2011 Powrót do góry

Ah, ah - pierwsza :D


A teraz całkiem serio ... spodziewałam się takiego oto zakończenia. Od ślubu Edwarda i Tanyi minęło tyle czasu ? Mogę tylko stwierdzić - jak ten czas szyyyyybko leci. W czasie swojej przedłużonej wizyty pod mieszkaniem Belli, Edy zachował się jak dupek i bardzo dobrze, że Bella go pogoniła :) serio :)


Mimo, że miałam jakąś cichą nadzieję, że "może, jednak" itp. - zejdą się w jakiś magiczny sposób ... W sumie, może to dobrze, bo przecież w życiu nie zawsze wszystko kończy się jak w bajce.

Dziękuję, za świetne opowiadanie (ps. w rozdziale dostrzegłam kilka literówek). Z racji, że to ostatni rozdział czekamy na kolejne ciekawe opowiadanie od Pani Autorki :) Pozdrawiam :)


Ps. a może jakiś outtake gdzie "jednak, jednak" Bella z Damonem się nie dogadują i spikniesz ją jeszcze z Edim? Prosimy, prosimy, prosimy :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ashash dnia Sob 12:52, 22 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kaan
Wilkołak



Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 6:44, 22 Paź 2011 Powrót do góry

Cóż, nie podoba mi się i już. Rozwiodłaś Edzia, dobrze, ale żeby zaraz rzucać Bellę w ramiona innego? No cóż, twoja wola, że tak się stało, co nie znaczy że jestem zadowolona. Chociaż muszę przyznać, że opowiadanie jest okej. Mam nadzieję, że nie odejdziesz od klawiatury, i skrobniesz coś jeszcze.
Przy okazji zapraszam do siebie, adres chomika, jeśli nie masz, pisz na PW. Kończę drugie opowiadanie, został mi epilog do napisania.
Pozdrawiam cieplutko!!!!! Czekam na następne.
Kasia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Sob 13:36, 22 Paź 2011 Powrót do góry

Nareszcie!!! Nareszcie Bella odzyskała zdrowy rozsądek, energię do życia i chęć własnego szczęścia ;-)
Damon jest tym typem, ktory wyciągnie z niej to co najlepsze.
Natomiast Edward, z tym swoim brakiem zdecydowania... ręce opadają.
"Żegnaj Edwardzie, miłego życia " - myślę, że to było najlepsze zdanie w tym rozdziale. Takie podsumowujące drogę jaką przeszla Bella.
Szkoda, że to już koniec. Bo świetnie mi się czytalo to opowiadanie. Cieszę się, ze masz ochotę pisać coś nowego, bo z przyjemnością poczytam ;-) tak więc dziękuję za to cudna opowiadanie, bo je uwielbiam. I czekam z neicierpliwością na to z czym wrocisz. Pisz kobieto, bo masz umiejetnosci pisarskie, których nie jedna osoba mogłaby ci pozazdrościć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rita
Człowiek



Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 14:49, 22 Paź 2011 Powrót do góry

Ach, nawet nie wiecie jak miło mi te wszystkie komplementy czytać:)

Liczyłam się z tym, że nie każdemu spodoba się zakończenie ale powiem twardo: tak mi się to najlepiej podobało i tak też zrobiłam;) Wydaje mi się, że wszystkie sprawy jako - tako się rozwiązały i na dzień dzisiejszy nie planuje dalszego rozwijania opowoadania. Tak chyba jest w porządku:)

Chciałabym coś jeszcze wam zaprezentować ale zobaczymy jak to będzie. Mam kilka rzeczy rozpoczętych, kilka pomysłów w głowie ale TAK ciężko jest się zebrać w sobie i spiąć się do napisania porządnego rozdziału... rozleniwiłam się przez te wakacje;)

W razie gdybym planowała coś napisać pozwolę sobie na PRIV napisać do was:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:21, 22 Paź 2011 Powrót do góry

Hm.. nie wiem, jak to napisać.. szanuję oczywiście Twoje prawo do decydowania o losach bohaterów, ale jakoś tak.... no dobra, miałam nadzieję, że jednak miłość zwycięży. W zasadzie odpowiedź na to moje stwierdzenie mogłaby być taka, że zwycięży - jeśli między Bellą i Damonem narodzi/ła się miłość. Tylko że przez tyle rozdziałów poznawałam uczucia i emocje Belli i Edwarda, powoli i dokładnie, a teraz tak nagle i niespodziewanie wszystko się zmieniło. I to mi chyba nie pasuje. Za szybko nastąpiła ta zmiana, nie byłam przygotowana do takiej zmiany w życiu Belli, w jej uczuciach, stąd jest ona dla mnie trudna do zrozumienia i zaakceptowania. Być może zbyt szybko zakończyłaś tę historię.
Niemniej Twoje opowiadanie dostarczyło mi wiele emocji i wzruszeń za co dziękuję:))


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bella_9393
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Lip 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Świnoujście

PostWysłany: Nie 10:46, 23 Paź 2011 Powrót do góry

zawiodłaś mnie... myślałam, że Edward i Bella jednak będą razem a tu kicha... Edward rozwiódł się z Tany'a, więc myślałam, że Bells da mu szansę a tu klapa... jest z Damonem... którego nie lubię :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Arowana
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Maj 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lubelskie

PostWysłany: Pon 14:04, 24 Paź 2011 Powrót do góry

Mi jednak bardzo podoba się jak zakończyłaś to opowiadanie. Cieszę się,że utarłaś nosa Edwardowi. Głupi myślał,że jak się rozwiedzie to Bella od razu wpadnie mu w ramiona.Hahaha, przeliczył się.
Podoba mi się również,że w tym ostatnim rozdziale(ubolewam z tego powodu) dodałaś fragment,który przybliżył nam jego postać.Która tak jak już(chyba) pisałam jest moją ulubioną. Wink

Mam nadzieję,że niedługo zaszczycisz nas jakim nowym opowiadaniem.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Perunia
Człowiek



Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 20:20, 24 Paź 2011 Powrót do góry

a ja nie wiem co myśleć o zakończeniu, w sumie przy poprzednim rozdziale się na to nastawiłam, że bella skończy raczej z Damonem, którego swoją drogą zapewne bardziej lubię niż Edwarda ale mimo wszystko chyba myślałam, że jednak skusi się na Edka.
Super opowiadanie i dzięki za jego stworzenie, czekam na coś nowego Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Heily
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Śro 21:34, 26 Paź 2011 Powrót do góry

Błaaagaam mam dość Damona w tym opowiadaniu .
nie ciągnij tego nie wiadomo ile .
bo i tak wiemy , że Edward jest number one .
a Damon jest hmmm . zbędny
zrobił to co miał , a teraz czas się pożegnać .
Co do reszty nie mam zastrzeżeń .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ronniie
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Cze 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: z chatki za siedmioma górami.

PostWysłany: Czw 20:22, 27 Paź 2011 Powrót do góry

Muszę przyznać, że na twój ff czekałam z niecierpliwością! jest u mnie numerem jedne i strasznie żałuje że to już koniec :c Od chwili pojawienia się Damona miałam nadzieję, że będą razem do końca, a Edward poniesie karę za swoją głupotę. Mimo tego, że zakończenie jest takie o jakim myślałam i miałam nadzieję, że takie będzie, to czuję pustkę ;c brakuje mi tu jeszcze jakiś rozmyśleń Belli na temat Edwarda. Skoro tak bardzo się kochali to dziwię się jej że umiała tak po prostu powiedzieć ostateczne nie. Chociaż uczycia z biegiem czasu się zmieniają między nimi powinno wydarzyć się coś jeszcze.
Szkoda że to już koniec, ale strasznie dobrze czytało się ten ff. Miał w sobie to coś. Wink pozdrawiam Ronniie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin