FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 "Księżyc w Pełni", czyli KwN oczami anty [+16] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Czw 8:45, 30 Wrz 2010 Powrót do góry

Powoli zbliżamy się do końca, ja już przygotowuję haftowaną chusteczkę, aby móc wam nią pomachać dziewczyny po skończonej pracy, a tu taki śliczny prezent; obiecana analiza "Zaćmienia"! Totalny zaciesz, dziękuję! ^_^ Wiecie, że edukuję młodszą siostrę (lat dwanaście) waszymi opiniami? Sama się dopomina o nowe rozdziały. Tak dla wiadomości; przeczytała wszystkie części.

Beige napisał:
Eee… what? Swanówna słyszy jakiś dziwny dźwięk, a po 3 zdaniach okazuje się, że to ona sama ten dźwięk wydaje? Jeżeli to miało być dramatyczne, to jak zwykle nie wyszło. (+3 głupota)


Oj, ten manewr Mejerowa stosuje kilkakrotnie, a za każdym razem brzmi coraz głupiej. Długo się zastanawiałam czy to w ogóle możliwe. Ona [autorka] nie potrafi wlać w historię odrobiny dramatyzmu. A jeśli przypadkiem jej się uda, zaraz musi to spartolić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:54, 30 Wrz 2010 Powrót do góry

Oho, widzę, że analiza się szerzy w rodzinie:). Cieszę się.

EDIT: Mamy zgodę administracji, także po zakończeniu analizy KwN zabieramy się za Zaćmienie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beige dnia Czw 16:03, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Czw 16:26, 30 Wrz 2010 Powrót do góry

Rozdział 23: Prawda

Proszę Państwa, mam problem. Po raz pierwszy w swej analizatorsko-satyrycznej karierze zupełnie nie wiem, jak zabrać się do omawiania nowego odcinka. Nie jest to bynajmniej wina braku weny czy chęci; po prostu to, na co natrafiłam, otwierając książkę na stronie 419, kompletnie mnie przybiło. Ten rozdział to jedna wielka parada lukru, wymieszana z żałością, egoizmem i brakiem szacunku do własnej osoby. Dlatego też uczynię tu wyjątek od reguły i już na samym wstępie, bez zagłębiania się w poszczególne akapity, przyznam właściwą punktację. Oto ona:

Głupota – 100
Ego – 100
Angst – 50
Bad Daughter - 100

Oraz zupełnie nowa kategoria, stworzona specjalnie na potrzeby „Prawdy”:
Kicz – 200

Ok., oddaliśmy cesarzowi, co cesarskie. Teraz możemy zagłębić się w lekturę.
Dziś jednak czeka Państwa zupełnie nowa forma rozrywki. Nie zamierzam bowiem analizować rozdziału w rzeczywistym jego kształcie – musiałabym wlepiać cytaty średnio co drugą linijkę. Zamiast tego więc, zamierzam zaserwować dialog; dialog ów, choć własnego pomysłu i wykonania, opiera się dokładnie na słowach wypowiedzianych przez bohaterów. Nie zamierzam złośliwie zmieniać dialogów Belli i Edwarda, gdyż byłoby to bez sensu; uwypuklę jedynie cały potencjał tak zwanego LOLu, który kryje w sobie ten niezwykły pod każdym względem odcinek.
Jest to zabawa, którą organizuję pierwszy i zapewne ostatni raz, dlatego proszę o wyrozumiałość i – życzę miłego czytania.

* bierze głęboki oddech, nucąc motyw z „Boba Budowniczego”: „Damy radę! Damy radę!”*

It’s showtime!


*Ranek dnia następnego po Wielkiej Ucieczce. Isabella Swan budzi się, wierząc, że ostatnie wydarzenia były jedynie senną marą. Nagle, coś zimnego zaczyna ją macać.”

* B: *otwiera oczy* Zwariowałam. Widzę mojego ukochanego w wersji HD. Ojciec miał rację z tym psychiatrykiem.
* E: Czyżbym Cię przestraszył, o luba?
* B: O w mordę dziobaka! Zginęłam, nie żyję, umarłam na śmierć! Teraz mój nieszczęsny tata będzie musiał wybulić na grabarza…No i wcisnąć się w swój garnitur z czasów ślubu.
* E: Ależ nie, droga. Żyjesz.
* B: Gówno prawda. Zaraz się obudzę…A, nie, przecież jestem martwa. Renee się zapłacze, ona nienawidzi chodzić w czerni, twierdzi, że ją to pogrubia.
* E: Bello, istoto mojego istnienia, czemu uważasz, że powinnaś trafić do piekła?
* B: Skąd ten pomysł? W piekle by cię nie było. Musiałabym męczyć się z Newtonem.

*komórki mózgowe Isabelli z wolna budzą się do życia; trochę im to zajmuje, ze względu na rzadkość owego procederu. Nasza bohaterka powoli zaczyna odróżniać jawę od snu*

* B: Czekaj no…Czyli ja żyję? Naprawdę byłam we Włoszech? Ale czad! Wiesz, moi starzy zawsze byli zbyt biedni, by zafundować mi jakieś porządne wakacje. Szkoda, że nie zdążyłam zjeść prawdziwej pizzy. Ani tiramisu. Ani spaghetti. Nie widziałam też Krzywej Wieży…Słuchaj, myślisz, że Volturi nas jeszcze kiedyś zaproszą? Zresztą, mniejsza z tym, masz tyle hajsu, że możemy równie dobrze przenocować w Hiltonie. A tak nawiasem mówiąc, co z Charliem?
* E: Zabronił mi przekraczać próg swego domu. Ponieważ jestem jednak wykwalifikowanym podglądaczem, bez trudu ominąłem ów zakaz, wchodząc przez okno. Powiedz sama, czy to nie sprytne? Każdy prawnik przyzna, że nie złamałem słowa danego komendantowi…W każdym razie, nie wprost.
* B: Każdy prawnik przyzna też, że powinieneś dostać sądowy zakaz zbliżania się do mnie, bo jesteś niebezpiecznym psychopatą, nagabującym obce dziewczęta podczas ich snu… Zaraz, Charlie zabronił ci tu przebywać? Jak śmiał?! Przecież ty tylko mnie porzuciłeś, wpędzając w katatonię i przemieniając w bezmózgie zombie na pół roku!!! Czy on nigdy nie był młody?! Stary, nudny, zgred. Nienawidzę go!!! A tak w ogóle, to jaki kit mu wciśniemy w związku z wycieczką do Europy i twoim SparkleSuicide?
* E: Nie mam pojęcia, najdroższa. Nie myślałem o takich błahostkach, wolałem przez cała noc gapić się bezczelnie na twą twarz. Ale nie martw się, wszak mamy w odwodzie Alice. Zawsze może zniszczyć kolejny hotel, narażając właścicieli na milionowe straty, tak jak to zrobiła w Phoenix.
* B: *przypominając sobie, że wypadałoby zainteresować się poczynaniami ukochanego przez ostatnie kilka miesięcy* A właściwie, to co porabiałeś, gdy cię tu nie było?
* E: Polowałem. Zgadnij na co? Podpowiedź: to nie jest ani człowiek, ani zwierz, a biega i gryzie. * przeciągające się milczenie * No dobrze, zostawmy to, nigdy nie byłaś zbyt dobra w zagadkach. Sam ci powiem: Ścigałem Victorię. Musiałem to zrobić: moja dusza płonęła z samoobrzydzenia na myśl o tym, że zostawiłem cię na pastwę wroga. Jestem mniej wart od najmniejszego z robali, czuję do siebie obrzydzenie, gdy mnie przytulasz. Czy mogłabyś mnie wychłostać i ulżyć memu cierpieniu?
* B: Edwardzie! Najdroższy! Musimy raz na zawsze ustalić pewną rzecz: Jestem bardziej niezgrabna niż słoń w składzie porcelany, przyciągam nieszczęścia silniej niż Puszka Pandory. Jeśli vanowi Tylera znów popsują się hamulce i zrobi ze mnie placek, nie możesz się za to winić. Jeśli znowu zdecyduję się na cliff-diving podczas burzy i postanowię nie wypływać na powierzchnię, by rozkoszować się swoimi urojeniami, nie możesz się za to winić. Cholera, nawet, jeśli postanowię zostać kaskaderem, nic ci do tego! Nie możesz pędzić do Volturi za każdym razem, gdy odrywam się od garów i truć im dupy swoimi jękami. Poza tym, jeśli zginiesz, kto skomponuje Esme nowy utwór na urodziny? Nie bądź takim samolubem!
* E: Isabello Marie Swan Mam Nadzieję, Że Pewnego Dnia Również I Cullen. Czy naprawdę sądzisz, że wydałem tyle pieniędzy Carlisle’a na bilety lotnicze do Włoch, bo gryzło mnie sumienie? Owszem, gryzło. Ale, na Apollina, mego patrona, to nie był główny powód. Owszem, zachowałem się jak imbecyl, nie sprawdzając, czy oby na pewno jesteś martwa. Ale zrozum, to zabiłoby cały romantyzm, a ja zawsze chciałem zobaczyć, jak to jest być Romeem; w szkole nigdy nie pozwolono mi go zagrać, zawsze wybierano Jaspera, bo ma twarz męczennika, a to przecież niesprawiedliwe, on stale wygląda jakby cierpiał na zaparcie, i w dodatku jestem lepszym aktorem…Ekhm, nieważne.
* B: Aaaaleee…Co ma piernik do wiatraka? Czemu miałbyś ze sobą skończyć po mojej śmierci?
* E: Bello, czyś już zapomniała, com ci raz rzekł?
* B: Pamiętam każde z twych słów; to jedyna rzecz, którą rejestruje mój mózg.
* E: Istnienie na tym padole łez bez ciebie obok mija się z sensem.
* B: Twoje wersje tak jakby się wykluczają.
* E: Oczywiście. Jestem prawie tak samo dobrym kłamcą, jak marudą. Gdybym oznajmił wprost, że zostawiam cię dla twojego własnego dobra, nie odczepiłabyś się ode mnie. Musiałem coś wymyślić – a ponieważ mój geniusz dościga me piękno, wpadłem na wspaniały pomysł. Dlaczego by ci nie wmówić, że mam cię tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę? Wtedy mogłabyś się na mnie wypiąć i każde z nas zajęłoby się swoim życiem. Oczywiście, nawet genialny plan ma swoje słabe punkty, w tym przypadku aż dwa. Po pierwsze, sądziłem, że masz nieco godności i nie będziesz przez kolejne miesiące kwilić za mężczyzną, który odrzucił cię jak popsutą zabawkę. Po drugie, liczyłem na twój – ekhm, ekhm – intelekt, który powinien podpowiedzieć ci, że słowa wypowiedziane w dniu B nieco różnią się od tych z dnia A, w związku z czym zapewne są kłamstwem. Cóż, przeliczyłem się, przyznaję. Każdy popełnia błędy.
* B: *zaczyna rzewnie szlochać* Wiedziałam, wiedziałam, że śnię!!!
* E: Ależ nie, ukochana! Cóż za głuptas z ciebie. Jestem tu i kocham cię. Musisz w to uwierzyć, nawet, jeśli przez ostatnie kilka miesięcy miałem cię w nosie i nie dawałem znaku życia. Kto by się przejmował depresją, słysząc tak piękną przemowę mego autorstwa? Zresztą, chodź, ucałuję twe usta i…
* B: Ej, wolnego!
* E: Cóż to, Bello? Czyżbyś mnie nie chciała? Wspaniale, to daje mi kolejny powód do zrzędzenia. Powiedz, a może…Sam w to nie wierzę, ale…Czyżbym cię zranił? Ciężko mi dać temu wiarę – zważ, że to JA byłem w trudniejszej sytuacji, naprawdę nie wiem, po co była ta cała histeria, to JA powinienem był narzekać na swój ciężki, tułaczy los – ale gdyby jednak się tak stało…Nie oszczędzaj mnie, droga. Bij mnie, krzycz, wyzywaj – tak dawno nikt mną nie poniewierał, nawet Rose w końcu znudziła się moim kwękaniem! Już lecę po bicz…Chwilę, a może ty mnie jeszcze kochasz?
* B: Co za głupie pytanie - oczywiście, że tak. Myślisz, że porzucenie mnie bez wyraźnego powodu, złamanie mi serca i zniszczenie psychiki to wystarczające powody, by cię raz na zawsze olać? Nie znasz mnie? Jestem jak bluszcz, nie istnieję bez twego ramienia, na którym mogę się uwiesić. Ba, dla twego widma gotowa jestem zostawić w żałobie całą swą rodzinę i wszystkich przyjaciół w liczbie jeden. Czyż to niewystarczający dowód?

* całują się namiętnie*

* E: Zostaję w Forks, już nigdy się stąd nie ruszę. Tak właściwie, to planowałem wrócić już od dawna.
* B: Nic mi nie obiecuj…Znów złamiesz mi serce, gdy odejdziesz.
* E: A kto tu mówi o tobie? Jesteś mi niezbędna do życia, w związku z czym już nigdy nie dam ci spokoju. Nawet, gdybyś stwierdziła, że jednak wolisz normalnych facetów, będę cię nagabywał i męczył tak długo, aż ulegniesz. Wiem, co mówię: Obiecałem już nigdy nie pojawiać się w twym życiu, a tymczasem okazało się, że nie jestem w stanie wytrwać nawet roku. Padłbym ci do stóp i całował pięty nawet bez telefonu od Rosalie, niezależnie od tego, czy byłabyś szczęśliwa z Jacobem, czy nie. Cóż, nikt nie mówił, że moja silna wola jest równie wspaniała, co moje ciało.

* w tle zaczyna rozbrzmiewać romantyczny podkład smyczkowy*

* E: Zanim cię poznałem, Bello, moje życie przypominało Czarną Dziurę, ozdobioną gwiazdkami. Nagle zjawiłaś się ty – i oświetliłaś wszystko jak meteor, częściowo mnie przy tym porażając. Kiedy znikłaś za horyzontem, okazało się, że wyrządziłaś mi nieodwracalną krzywdę – oślepłem, nie byłem w stanie dłużej rozpoznać żadnej konstelacji!
* B: Kiedyś nabędziesz dobrego psa przewodnika i przestaniesz przejmować się swym kalectwem.
* E: W tym cały szkopuł – te bestie są pioruńsko drogie.

*podkład wycisza się*

* B: Czy wiesz, mój drogi, perfekcyjny Adonisie, że gdy cię nie było, cierpiałam na zabawne schorzenie? Czułam ból fantomowy w miejscu nigdy nie istniejącej rany. Ale teraz, gdy powróciłeś, mogę wreszcie przestać macać się pod biustem i odetchnąć pełną piersią.
* E: Tak, to niesamowite…Mam dokładnie tak samo. Nawiasem mówiąc, o najpiękniejszy z ptaków, muszę się przyznać do swej niekompetencji. Okazuje się, iż w mym pancerzu perfekcji istnieje pewna rysa – nie umiem dopaść tej rudej cholery! Polowałem na nią na złym kontynencie, możesz w to uwierzyć? Obiecuję trenować, by już nigdy więcej nie okazać się w czymkolwiek gorszy od ideału.
* B: Nieważne, olej babiszona; mamy większe zmartwienia. Nazywają się Volturi i chcą mnie zjeść.
* E: Nie przejmuj się, ma miłości; znam sposób, by wykiwać ich aż do twej trzydziestki.
* B: *zaczyna płakać* Chcesz się prowadzać z mamutem?!
* E: *patetycznie* Nie zniszczę twej duszy poprzez grzech jadu. *pauza* Poza tym, dla mnie zawsze będziesz słodkim mamuciątkiem.
* B: Kiedyś kopnę w kalendarz.
* E: *wesoło* A ja pójdę w twoje ślady, gdyż nie potrafię się uczyć na błędach. Zresztą, nie martwmy się na zapas, chłopaków nie wpuszczą na pokład samolotu. Przez te peleryny wyglądają trochę jak terroryści.
* B: Dobra, dosyć tego, idziemy do ciebie. Wprawdzie dostaną szlaban, a mój ojciec będzie musiał zacząć brać coś na serce, ale chędożyć zgreda.
* E: *zasłania drzwi własnym ciałem* Ja…ja mam burdel w pokoju! Nie zdążyłem się wypakować!
* B: *podchodzi do okna*
* E: No dobra, niech ci będzie. *wsadza dziewczynę na plecy* A właściwie po co idziemy?
* B: Glosować na temat mojego przeobrażenia. Chyba nie sądziłeś, że tak po prostu przyjmę twoje racjonalne argumenty?

*Edward wyskakuje przez okno. Znikają. Kurtyna.*



Ciekawostka od autorki: Polecam każdemu z państwa dokładne przeczytanie dzisiaj zanalizowanego rozdziału. Odkryjecie wtedy zabawną prawdę: przez ciągnący się ponad 20 stron dialog McSparkle ani razu w gruncie rzeczy nie przeprasza Belki za swoje postępowanie.

Liczby:

Głupota – 100
Ego – 100
Angst – 50
Bad Daughter - 100
Kicz – 200

Pa pa, całusów 122.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 13:10, 01 Paź 2010 Powrót do góry

ROZDZIAŁ XXIV GŁOSOWANIE
Proszę państwa, dzisiejszy odcinek będzie długi.

Edek nie jest zachwycony pomysłem Belli, ale poddaje się, licząc chyba na rozsądek własnej rodziny. Sparklemaster bierze Belkę na barana i wyrusza do Cullen Mansion.
Cytat:
Nie siedziałam na biegnącym wampirze od ponad pól roku, ale czułam się tak, jakby od ostatniego razu minął jeden dzień. Najwyraźniej, tak jak w przypadku jazdy na rowerze, była to umiejętność, której nigdy się nie traciło.

Po pierwsze, nie wiem dlaczego, ale tekst Nie siedziałam na biegnącym wampirze od ponad pól roku rozbawił mnie tak bardzo, że musiałam na chwilę odłożyć książkę. To zdanie jest tak idiotyczne, że ręce opadają. A to, że jest ono prawdziwe w kontekście zdarzeń w Tłajlajcie w ogóle sytuacji nie poprawia. Po drugie, leżenie biernie na plecach Edka i trzymanie się go nie jest specjalną umiejętnością. To Edzik odwala tutaj robotę, biegnąc i omijając przeszkody. Tak więc porównanie do jazdy na rowerze jest chybione. (+3 głupota)

Cytat:
W lesie panowały egipskie ciemności i niczym niezmącona cisza, którą przerywał jedynie miarowy oddech mojego rumaka.

Edzio, chcesz trochę owsa? Mogę ci polać krwią jelonka Bambi.

Cytat:
Pnie drzew zlewały się w jedno z mrokiem.

Tak, przed chwilą wspomniałaś, że panują egipskie ciemności, ergo – nic nie widać. Po co więc dodawać, że drzewa się zlewają z mrokiem?
Ech, dalej mamy opis przejażdżki na McSparkle’u, coś o chłoszczącym powietrzu i inne bzdety.

Och nie, Belka i Ed otwierają usta! Nie, tylko nie następny sztucznie przesłodzony dialog tych nudziarzy! Wróć do opisu ciemności, to było znacznie bardziej interesujące.

Edzik chce, by Swanówna mu zaufała. Okazuje się, że Belka ufa Sparklemasterowi jak dziecko, natomiast sobie już nie. Tak, bejbe, ufaj facetowi, który cię rzucił bez skrupułów i nawet nie przeprosił za swoje idiotyczne zachowanie. Na pewno się nie zawiedziesz. Mr McFail chce wyjaśnień, dlaczego BellaSue nie ufa sobie samej.

Cytat:
- Jak by ci to... - Nie wiedziałam, jak to dobrze wyrazić. - Nie ufam sobie, bo nie mam pewności, że jestem dostatecznie... dostatecznie wszystko: ładna, inteligentna... Myślę, że na ciebie nie zasługuję. Nie ma we mnie nic takiego, co mogłoby cię przy mnie zatrzymać.

No właśnie, ja też się zastanawiam. Co takiego Edzio widzi w Swanównie. Jest nudna, niespecjalnie inteligentna i uczepiona Edka jak winorośl, a poza tym nie ma praktycznie żadnego poczucia humoru, ani własnych zainteresowań (podobno lubi czytać, ale nie widzimy nigdy, jak to robi, więc to się nie liczy). Bez własnego zdania, wartości, charakteru. To, że ładnie pachnie nie jest dobrym powodem. A to, że Ed nie może przeczytać jej myśli... Może po prostu tam nie ma co czytać…

Cytat:
- Urok, który na mnie rzuciłaś, nigdy nie osłabnie - szepnął. - Więź, która nas łączy, jest niezniszczalna. Nigdy nie trać w nie wiary.

Oczywiście, żadnych przekonujących argumentów, tylko puste frazesy.

Cytat:
- Jestem gorszy niż Volturi... Cóż, chyba sobie na to zasłużyłem.
Wywróciłam oczami.
- Volturi! Volturi to nic.
Czekał na wyjaśnienia.
- Tamci czy Victoria mogą mnie co najwyżej zabić. Ty możesz mnie zostawić. To gorsze niż śmierć.

Not again! Stefa, skończ z tym bullshitem. Nie jestem w stanie uwierzyć, że związek, który nie ma żadnych podstaw, jest tak silny, że zerwanie jest gorsze od śmierci. Nad związkiem trzeba pracować, aby się rozwijał i umacniał. Oni na siebie spojrzeli i BAM! Miłość po wsze czasy. Sorry, Meyer, nie kupuje tego. (+20 głupota)

Cytat:
Pogłaskałam Edwarda po policzku.
- Nie przejmuj się - powiedziałam cicho. - Nie dręcz się, proszę.

Nie dręcz się tym, że mnie zostawiłeś na pastwę własnej głupoty. To nie twoja wina, mój ty iskrzący Adonisie. Ależ nie, nie przepraszaj mnie, broń Boże. To by było zbyt… normalne.

Cytat:
- Tak sobie myślę... - zaczęłam jak najbardziej swobodnym tonem. - Skoro zostajesz na dobre, to może oddałbyś mi moje rzeczy?
Ta próba się powiodła - Edward parsknął śmiechem. Smutek nie zniknął tylko z jego oczu.
- Och, zachowałem się jak głupek. To było z mojej strony takie dziecinne. Obiecałem, że będzie tak, jakbyśmy nigdy się nie poznali, ale jednocześnie chciałem zostawić ci jakiś symbol siebie. Więc nic tak naprawdę nie wziąłem. Wszystko jest w twoim pokoju - i płyta CD, i zdjęcia, i bilety - wszystko. Schowałem je pod deskami podłogi.
- Żartujesz?!
Rozbawiony, pokręcił przecząco głową.

No boki zrywać, po prostu. Ależ się ubawiłam. Stefa, to nie było śmieszne, tylko żałosne, naucz się odróżniać te dwa pojęcia.

Whatever. Jedziemy dalej, bo mi ciśnienie skacze. Teraz mamy rozmowę na temat Sparklehallucinations. Bella, o dziwo, wykazuje odrobinę samokrytyki.

Cytat:
- Byłam żałosna - jęknęłam.[…]
Pięknie! Nadawałam się do czubków!


Ale nie na długo, oczywiście.

Cytat:
- Przypominało mi się - ciągnęłam nieśmiało - jak brzmiał twój głos, kiedy byłeś na mnie zły. Więcej, ja po prostu cię słyszałam! Jakbyś stał koło mnie i łajał za to, co wyprawiam! Zwykle starałam się o tobie nie myśleć, ale w takich chwilach... jakoś lepiej to znosiłam. Bez bólu. Wyobrażałam sobie, że mnie chronisz. Ze wciąż przy mnie jesteś i troszczysz się o mnie. Więc tak sobie myślę, że powodem, dla którego słyszałam cię tak wyraźnie, mogło być to, że nie przestałam wierzyć... w twoją miłość.
I znów moje słowa zabrzmiały sensowniej, niż tego oczekiwałam. Sformułowawszy na glos swoją hipotezę, odkryłam, że jest całkiem przekonująca.

Nie wiem dla kogo niby ma być przekonująca. To w dalszym ciągu jest narażanie życia dla chwilowych halucynacji, czyli kompletna głupota.

Momencik, jest jeszcze lepiej. Bella ma inną hipotezę.

Cytat:
Trzecia opcja w skrócie: Edward mnie kochał. Łącząca nas więź była silna i żywa bez względu na to, ile dzieliło nas kilometrów. A Edward, podobnie jak ja, na zawsze już miał być naznaczony piętnem naszej miłości. Należał do mnie, tak jak ja należałam do niego, i to, że przewyższał mnie urodą czy inteligencją, nie miało żadnego znaczenia.
Czy to właśnie usiłował mi przekazać tamten aksamitny baryton?
- Boże! - wykrzyknęłam.
- Co?
- Och... Nic. Wszystko.
- Co dokładnie? - spytał, spięty.
- Ty mnie kochasz![…]
- Oczywiście, że cię kocham. Kocham jak wariat.

Nie wiem nawet, co napisać. Po prostu nie wiem. Ale spróbuję. Co mają JEJ haluny do JEGO miłości? Czyżby jej podświadomość magicznie wiedziała, że Edek ją kocha mimo eleganckiego kopnięcia w rzyć? I cóż to za wspaniałe odkrycie! Sparklemaster od 2 rozdziałów bredzi o tym, jaka więź ich łączy, a ona teraz wpada na to, że jednak Ed coś do niej czuje? Walić to, idę się napić, bo nie zdzierżę. (+30 głupota)

0,25 litra Władzia Smirnoffa później

Uff, od razu lepiej. To gdzie byliśmy ostatnio? Aaa, rozmowa Belki i McSparkle’a w lesie. Skrócę to odrobinę: bla, bla, bla, jesteś taka silna, bla bla… Ej, chwileczkę, what did you say?
Cytat:
- Kiedy odszedłem, mimo wszystko się nie załamałaś. Wstawałaś co rano z łóżka, dbałaś o Charliego, chodziłaś do pracy i do szkoły, odrabiałaś zadania domowe. Ja w przerwach w tropieniu Victorii nie nadawałem się do niczego, nawet do przebywania w gronie najbliższych. Zamykałem się w sobie. Wstyd mi to przyznać, ale miałem w zwyczaju zwijać się w kłębek i użalać nad sobą. - Uśmiechnął się zakłopotany. - Było to o wiele bardziej żałosne niż omamy słuchowe. Wiem, co mówię, bo przecież glosy też słyszę.

FACEPALM

Uwaga, emo overload! Bella silna, pff, no LOL tygodnia po prostu. Szkoda, że Eddie pominął fakt, że jego dupa stała się chodzącą kukłą, która przez kilka miesięcy nie robiła nic, żeby się wyrwać z tego otępienia, które jej zafundował. Ale to jest nic. Popatrzmy na to zdanie: Wstyd mi to przyznać, ale miałem w zwyczaju zwijać się w kłębek i użalać nad sobą. Tu nie potrzeba komentarza, przywalę od razu (+100 emo) , a co, należy mu się! Skończmy już tę rozmowę, bo przepona mi pęknie ze śmiechu.

Ok., jedziemy z tym koksem. Wreszcie gołąbki przybywają do domu Cullenów. Rozpoczyna się narada, czy zmienić Belkę, czy też nie. BellaSue przedstawia argumenty, tłumacząc swoją decyzję kwestią bezpieczeństwa Cullenów, Forks i całego świata. Ale przecież wiemy, o co tak naprawdę chodzi. Żeby być młoda i piękna, bo Bellę interesuje tylko powierzchowność, na tym zresztą opiera się jej związek z Sparklemasterem. Edzio również ma cos do powiedzenia przed głosowaniem.

Cytat:
- Co do niebezpieczeństwa, o którym wspomina Bella - ciągnął - uważam, że nie mamy się czym przejmować.[...]
- To Demetri namierza - wyjaśnił. - Trzymają go na dworze właśnie ze względu na tę umiejętność. Jest jednak jedno małe, ale. Otóż musicie wiedzieć, że podczas mojego pobytu w Volterze, gdy tylko miałem po temu sposobność, przeczesywałem umysły swoich przeciwników w poszukiwaniu wskazówek, które mogłyby po móc nam się stamtąd wydostać. Poznałem dzięki temu metody działania Demetriego. Jest tropicielem - tropicielem tysiąc razy bardziej utalentowanym od Jamesa - a jego dar ma w pewnym sensie wiele wspólnego z darem Ara. Wychwytuje, hm, jakby to określić... Woń? Do czego można by przyrównać nośnik myśli danej osoby? W każdym razie chwyta trop i idzie po nim do celu. Potrafi wyśledzić swoją ofiarę z odległości tysięcy kilometrów. Ale cóż z tego, skoro, co wiemy po eksperymencie Ara...
- Nie można odczytać moich myśli? - dokończyłam za niego.
- Jestem o tym przekonany. - Był z siebie dumny jak paw. - Może, co najwyżej błądzić po omacku.
- Przecież wiedzą, dokąd przyjechać.
- Nie zapominaj, że mamy nad nimi przewagę w postaci Alice. Kiedy zobaczy, że się do nas wybierają, dokądś cię zabiorę i dobrze ukryję. I będą bezradni! - Edward byt wniebowzięty. - Równie dobrze mogliby szukać igły w stogu siana.[…]
- Co z tego, że nie namierzą mnie, skoro namierzą ciebie.
- Ach. Już ja potrafię o siebie zadbać.

To jest genialny plan Edka. Wow, ze strategicznego punktu widzenia to jest… idiotyczne. Za dużo rzeczy może pójść nie tak. Volturi mogą np. zmylić Alice, skombinować kogoś, kto namierza nie za pomocą „nośnika myśli” (co za kretynizm), ale innego, wyjętego z dupy daru, itd. (+10 głupota)

No nic, Cullenowie przyjmują ten wspaniały plan jako opcję. Zaczyna się głosowanie. Rosie, jedyna w miarę trzeźwo myśląca osoba w towarzystwie jest przeciw, reszta (prócz Eda, naturalnie) za. Czyli stanęło na przemianie w wykonaniu Alice. Ok., wszystko cacy, słowiki zaczynają śpiewać, unicorny hasają za oknami, strzelają fajerwerki.

Cytat:
- Cóż, to wszystko. Jeszcze raz bardzo wam dziękuję. Dziękuję za to, że mnie akceptujecie. Ja czuję wobec was dokładnie to samo.
Głos łamał mi się ze wzruszenia.

- Chciałam podziękować akademii, moim rodzicom, panu reżyserowi…

ALE NIE! Sparklemaster się nie zgadza, co zresztą podkreśla napadem histerii. Alice zaczyna plątać się w zeznaniach, nie jest pewna, czy aby przez przypadek nie zeżre Belli w czasie operacji przemiany. Na szczęście jest Carlisle, który lubi poszerzać swoją rodzinkę o beznadziejne przypadki. W trakcie całej tej dyskusji, Edek miażdży szczękę Belki swoimi paluchami. Facet ideał, nie ma co.

Dopiero teraz Cullenowi przypomina się, że porwał Belkę z domu, co może skończyć się pościgiem policyjnym. You don’t FORK with the chief of police! Wzmianka o ojcu ma jednak pewien efekt na Bellę.

Cytat:
Powrócił stary dylemat - co z Charliem i Renee? Co z Jacobem? Miałam ich nie tylko zranić, ale i stracić. Marzyłam o tym, by dało się to załatwić tak, żebym tylko ja cierpiała po naszym rozstaniu, ale, niestety, było to nieosiągalne.

Właśnie, dobre pytanie. Co z nimi? Już ich nie zobaczysz. Ale co tam rodzina i przyjaciele. Liczy się diamentowy dupek i perspektywa wiecznej młodości. (+50 ego) (+50 bad daughter)

Nieśmiertelność nie jest wcale tak cudowna. Przeżywasz swoich najbliższych, możesz być świadkiem wojen i katastrof naturalnych. A co z nudą? W końcu dostaniesz w dekiel z nudy. Ale o tym Belcia nie myśli. (+50 głupota)
Cytat:
Pocieszałam się, że, pozostając człowiekiem, narażałabym moich bliskich na ciągłe niebezpieczeństwo. Charliego mogła zabić Victoria czy inny czyhający na mnie obcy wampir. Tego samego wampira czułby się w obowiązku tropić Jake. Co do Renee, nie jeździłam nawet do niej na Florydę, byle tylko nie wplątać jej w nic nadprzyrodzonego.

Kiepskie to twoje usprawiedliwienie. Albo wymyśl coś lepszego albo po prostu przyznaj się, że chodzi o ładną, iskrzącą buzię na forever.

Cullenowie postanawiają odłożyć rozważania do końca roku szkolnego. W międzyczasie Swanówna zaczyna myśleć o uczuciach ojca.

Cytat:
Zaczęłam się zastanawiać. Co poczułby Charlie, gdyby odkrył, że moje łóżko jest puste? Zaledwie tydzień temu stracił najlepszego przyjaciela, a zaraz potem uciekłam do Włoch, zostawiając mu jedynie lakoniczny liścik... Ojciec zasługiwał na lepsze traktowanie.

Miło, że zastanawiasz się nad tym, co będzie czuł Charlie, ale jak cię znam, to tylko chwilowe.

No dobra, czyli stanęło na zawieszeniu wyroku do wakacji. Wreszcie nasza wspaniała para wraca do domu Belki. A to oznacza jedno – następny drewniany dialog.

W skrócie:
- Bella chce, żeby jednak Edek ją zmienił.
- Licytują, kiedy ma to nastąpić.
- Edek zmienia zdanie, ugryzie Bellę, ale dopiero po ślubie.
- Kłócą się, kłócą się, kłócą się. (+3 nuda)
- Wstaje Charlie, Edek znika.

Daj jej popalić, Charlie, zasłużyła na porządną karę.

Cytat:
- Od trzech dni odchodzę od zmysłów! Wracam z pogrzebu Harry'ego - wracam z pogrzebu - a ciebie nie ma! Jacob był mi w stanie powiedzieć tylko tyle, że wyjechałaś z Alice Cullen i że chyba wpakowałaś się w jakieś tarapaty. Nie zostawiłaś żadnego numeru kontaktowego i ani razu nie zadzwoniłaś! Nie wiedziałem, gdzie jesteś ani kiedy - i czy w ogóle - wrócisz. Masz pojęcie, co ja tu... co to...

Nie ma pojęcia, bo jest za głupia i nie umie ustawiać sobie sensownych priorytetów.

Cytat:
- Czy potrafisz podać mi, choć jeden powód, dla którego miał bym nie odesłać cię dziś do matki?
Hm. A więc zamierzał mi grozić? Owinęłam się staranniej kołdrą. Cóż, w tę grę mogły grać dwie osoby.
- Nie pojadę i tyle.

FUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUCK!!!
To się w głowie nie mieści! Ona ma jeszcze czelność się stawiać po takim numerze? Nie jestem za karami cielesnymi, ale jej się należy porządne lanie. (+50 bad daughter) (+50 bitch)

Cytat:
- Słuchaj, tato, przyznaję się do winy. Możesz dać mi szlaban, na ile ci się żywnie podoba, a ja, ze swojej strony, mogę za karę sprzątać, zmywać naczynia, prać i gotować aż do odwołania.

I tak to robisz, więc to żadna kara, głupia dziewucho. (+5 głupota)

Charlie chce wiedzieć, gdzie jego kochana córeczka była i co się tutaj w ogóle dzieje.

Cytat:
- No tak, nie mówiłam ci nic o klifie, ale wierz mi, to nie było nic takiego. Poszłam po prostu popływać z Jakiem, takie tam wygłupy. W każdym razie, Rosalie z kolei opowiedziała o skoku Edwardowi i coś tak idiotycznie przekręciła, że wyszło na to, że usiłowałam popełnić samobójstwo. Edward zupełnie się załamał i nie odbierał telefonu, więc Alice zabrała mnie do Los Angeles, bo inaczej, no... nie uwierzyłby, że go nie nabierają.
Byłam z siebie dumna - wszystko układało się w logiczną całość. Miałam nadzieję, że wpadka z klifem nie odwróci zbytnio uwagi ojca od tego wspaniałego osiągnięcia.

Logiczna całość? Nie rozśmieszaj mnie. (+10 głupota)

Cytat:
- A usiłowałaś popełnić samobójstwo? - spytał zdruzgotany Charlie.
- Nie, skąd. Boże broń. To była tylko zabawa, kto skoczy z wyższej skały i takie tam. Nic takiego. Dzieciaki z La Push w kółko to robią i nic nikomu nigdy się nie stało.

Taa, tylko że ty nie jesteś dzieciakiem z La Push, tylko ślamazarną (dla potrzeb danej sceny) kretynką. Ech, szkoda słów na to tsunami głupoty.

Cytat:
Otrząsnąwszy się z szoku, Charlie dla odmiany się rozzłościł.
- Co cię w ogóle obchodziło, w jakim stanie był ten cały Cullen?! - warknął. - Łajdak potraktował cię jak psa, a ty...

Tak, wreszcie ktoś powiedział prawdę, używając konkretnych słów. Brawo, Charlie, dzięki ci za to.

Ojciec chce, żeby Bella trzymała się z daleka od Edzia McFaila.

Cytat:
- Okej - odparłam, wzruszając ramionami.
- Och. - Ojciec zaniemówił na chwilę. Podrapał się po głowie.
Sądziłem, że będziesz się stawiać.
- Ależ będę - oznajmiłam, patrząc mu prosto w oczy. - Okej, czyli „Okej, to się wyprowadzę”.
Oczy wyszły mu z orbit, a skóra twarzy przybrała purpurowy odcień. Zamierzałam być twarda, ale tego nie przewidziałam, co, jeśli miał dostać przeze mnie zawału? W końcu nie był dużo młodszy od Harry'ego...
- Tato, ja wcale nie chcę się wyprowadzać - dodałam szybko łagodniejszym tonem. - Kocham cię. Wiem, że się o mnie martwisz, ale w tym przypadku musisz mi zaufać. I zmienić trochę swój stosunek do Edwarda, jeśli chcesz, żebym dalej mieszkała tobą pod jednym dachem. Bo chcesz tego, prawda?
- To nie fair, Bello. Dobrze wiesz, że tego chcę.
- Więc odnoś się do Edwarda uprzejmie, ponieważ będzie mi bezustannie towarzyszył.
To nowo odkryta wiara, że Edward mnie kocha, pomagała mi być nieugiętym negocjatorem.
- Nie przepuszczę tego osobnika przez próg naszego domu! - zagrzmiał Charlie.
- Obawiam się, że to moje ostatnie słowo. Przemyśl to sobie, dobrze? Tylko nie zapominaj o jednym - albo będziesz miał mnie i Edwarda, albo nikogo.

Co za suka!!! Stawia warunki ojcu, o mało nie przyprawiając go o utratę zdrowia lub nawet życia. To już jest szczyt. (+200 bitch) (+200 bad daughter) Ludziska, osiągamy tutaj rekordy, nic tylko walić głową o ścianę.

Charlie wychodzi, ledwo nad sobą panując. Natychmiast pojawia się Edek.

Cytat:
- Przepraszam cię za Charliego - wyszeptałam.

Jasna cholera, zaraz dostanę udaru. Charlie ma pełne prawo tak się zachowywać, a Eda nic nie tłumaczy. Czy naprawdę wymagam zbyt wiele od Belli, chcąc, aby to zrozumiała? Chyba tak.

Następuje ckliwa rozmowa o miłości, duszy i innych bzdurach. Uff, koniec rozdziału. Chwała Wielkiemu Cthulu, bo więcej bym nie wytrzymała. W następnym odcinku epilog.

A teraz troszkę liczb:

+50 ego
+100 emo
+128 głupota
+250 bitch
+3 nuda
+300 bad daughter

Papatki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beige dnia Sob 0:04, 02 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Pią 22:43, 01 Paź 2010 Powrót do góry

BellaMarie13 twoje nowatorskie przełożenie rozdziału na sztukę potraktowałyśmy z siostrą jako wyzwanie teatralne! Mam nadzieję, że udzielisz nam pozwolenia na wystawianie tej krótkiej sztuki, którą same nazwałyśmy "Edzisław i Belka". Zamierzamy ją wystawiać wyłącznie w kręgach rodzinnych xD tudzież przyjaciół. Nie zapomnimy naturalnie poinformować skąd i od kogo wzięłyśmy tekst. To niezła zabawa ^__^

BellaMarie13 napisał:
Ciekawostka od autorki: Polecam każdemu z państwa dokładne przeczytanie dzisiaj zanalizowanego rozdziału. Odkryjecie wtedy zabawną prawdę: przez ciągnący się ponad 20 stron dialog McSparkle ani razu w gruncie rzeczy nie przeprasza Belki za swoje postępowanie


Wiesz, że wcześniej sama to zauważyłam? Specjalnie czekałam na te przeprosiny - dlatego zwróciłam na to uwagę.


Beige napisał:
No właśnie, ja też się zastanawiam. Co takiego Edzio widzi w Swanównie. Jest nudna, niespecjalnie inteligentna i uczepiona Edka jak winorośl, a poza tym nie ma praktycznie żadnego poczucia humoru, ani własnych zainteresowań (podobno lubi czytać, ale nie widzimy nigdy, jak to robi, więc to się nie liczy). Bez własnego zdania, wartości, charakteru. To, że ładnie pachnie nie jest dobrym powodem. A to, że Ed nie może przeczytać jej myśli... Może po prostu tam nie ma co czytać…


Ubrałaś moje myśli w słowa nie po raz pierwszy i prawdopodobnie nie po raz ostatni. Praktycznie cała ta wypowiedź łączy się z moim światopoglądem na ten związek. Chociaż jestem przywiązana do schematów i uważam, że skoro z założenia maja być razem, to tak ma być i kropka. Wychodziłam z wnioskiem "Bella, bierz sobie Edka, Jake'a zostaw mi xD

Beige napisał:
Nie wiem dla kogo niby ma być przekonująca. To w dalszym ciągu jest narażanie życia dla chwilowych halucynacji, czyli kompletna głupota.


Beige napisał:
Co mają JEJ haluny do JEGO miłości? Czyżby jej podświadomość magicznie wiedziała, że Edek ją kocha mimo eleganckiego kopnięcia w rzyć?


Kocham fantasy całym sercem i podczas czytania KwN żywiłam przekonanie, że skoro między tymi kochankami wywiązała się magiczna więź, to magicznym skutkiem owej więzi są te haluny. Byłam ciekawa czym się one na końcu okażą. Jakąś mocą Belki? Mogą się kontaktować na odległość? Naprawdę grubo przeceniłam Stefę, bo dostałam najbardziej żałosne uzasadnienie w całej historii literatury rozrywkowej. Aż mi się rzygać chciało i chce moim rozczarowaniem. Dlatego czekałam na wasz komentarz.

Beige napisał:
FUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUCK!!!
To się w głowie nie mieści! Ona ma jeszcze czelność się stawiać po takim numerze? Nie jestem za karami cielesnymi, ale jej się należy porządne lanie. (+50 bad daughter) (+50 bitch)

Podejrzewam, że Renee była zwolenniczką wychowania bezstresowego...

Super, fajny odcinek, każdy lubi być świadkiem świeżo bitych rekordów szkoda tylko, że Beige od tego skakało ciśnienie. Dziękuję za twe poświęcenie w imieniu wszystkich czytających xD Czekam na epilog.




EDIT W sumie potraktujcie to w ogóle jako osobny post... Piszę to po piątej rano xD



Ogłaszam się fanką i jeżeli coś mnie urazi w całej tej analizie to poczuję się zobowiązana stanąć w obronie. Więc uważajcie sobie! (LoL xD) Wiecie, czytałam sobie właśnie o czasach kiedy były w tym temacie dwa obozy, z których jeden niezmiennie obrzucał was błotem a czasem nie omieszkał trafić w fankę sagi (mam nadzieję, że Mary Sue nie obrazi się jak wezmę ją na przykład). Śmieszna sprawa, szkoda, że mnie wtedy jeszcze tu nie było A może to i lepiej... Uznałam więc, że stanę wśród erm...psychofanek serii i wygrożę wam pięściami. Jeśli poczuję się zraniona. Obiecuję. ^^

Skoro wyciągam stare brudy, to przypomnę pytanie niektórych forumowiczek. BellaMarie13 czemu wzięłaś sobie właśnie taki nick? Przyznam, że zastanawiałam się nad tym od dłuższego czasu. Wiesz jaki mam stosunek do ciebie Dość przyjacielski, choć w większej części neutralny, gdyż cię nie znam Smile , więc wiesz, że broń Boże nie jestem złośliwa. Nie sądziłam, że to od głównej bohaterki sagi, ale czytając te stare posty jakoś tak... Na wuj mi było pamiętać jak Belka ma na drugie? Nie wiedziałam, że twój nick się z tym zgadza... Jak mi odpowiesz to podzielę się z tobą ciastkami, które swego czasu dostałam od Beige Hyhy

[link widoczny dla zalogowanych]

Oprócz tego przypomniałam sobie! Wychwalając was pod niebiosa w pierwszym poście na ten Temat zapomniałam wypomnieć dwie rzeczy z pierwszych rozdziałów! Jak już pisałam; wyciągam stare brudy xD Tekst o lwie i jagnięcinie... jagnięciu swego czasu uznałam za słodki.
Cytat:
-Lew zakochał się w jagnięciu
-Biedne, głupie jagnię.
-Chory na umyśle lew masochista.
Po prostu, nie zgłębiałam się nad głupotą porównania, gdyż uznałam, że jest w porządku. Nie wiem czego można było się tutaj przyczepić, bo moim zdaniem był adekwatny. Aczkolwiek sformułowanie Edka "chory na umyśle lew masochista" uznałam za przegięcie i przez to tekst z uroczego stał się idiotyczny. Inna rzecz, że ogólnie fragment "Zmierzchu" z łąką jest przeze mnie znienawidzony za totalną nudę, którą on wieje. Pamiętam, że zasnęłam wtedy czytając. Autentycznie. ^^

Oraz jeszcze jedno, z pierwszego rozdziału. Bella nie może wyglądać jak własna babcia? We śnie to naturalnie i owszem może. Bo i skąd ma wiedzieć jak będzie wyglądać? Tu krytyka niestosowna moje panie, bo nie można wytykać braku logiki we śnie! xD Uwaga tego stanowiska będę bronić kłami i pazurami! :))

Przepraszam was, nie wiem, może rozdrapuję stare rany, ale wątpię, aby mój post kogoś tutaj obraził. Po prostu mi się nudziło Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Remmy dnia Sob 4:58, 02 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
putmied
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Lip 2010
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:26, 02 Paź 2010 Powrót do góry

No proszę, wchodzę na forum a tu od razu taka dawka analizy Very Happy.

Cytat:
Ja pierniczę, czy ta pusta kretynka się słyszy? Przecież sama pragnie zostać mejerpirem! Oczywiście takim niejedzącym ludzi, ale nie wiadomo, czy jej nie odbije zaraz po przemianie i nie zacznie napadać na małe dzieci.

No właśnie, Bella nie mogła mieć żadnej stuprocentowej gwarancji na to, że nikogo nie zabije. Nie wiem jak to nazwać - hipokryzją czy beznadziejną wiarą we własne marne możliwości.
Cytat:
Ratunku, czy naprawdę co 2 zdania musi być jakaś wzmianka na temat urody Sparklemastera. To, że jest piękny, wiemy już z Tłajlajta. Nie trzeba nam co chwila przypominać.

Meyer mogłaby dać se już siana z tym wyglądem... To jest strasznie irytujące.
Cytat:
Co za suka!!! Stawia warunki ojcu, o mało nie przyprawiając go o utratę zdrowia lub nawet życia. To już jest szczyt.

I za to (między innymi) nienawidzę Belli. Cały ten fragment w Księżycu... niemiłosiernie mnie wkurzył. Charlie dla własnego zdrowia, i dla zdrowia innych, powinien kopnąć tę rozpieszczoną dziewuchę w tyłek i wysłać ją do Renee już za pierwszym razem, gdy jej to proponował. Borze liściasty, jak ja nie cierpię takiego zachowania...
BellaMarie13, spodobał mi się twój pomysł na zanalizowanie rozdziału numer dwadzieścia trzy. Zauważyłaś, że Edward ani razu nie przeprosił Belli za swoje zachowanie. Sięgnęłam po KwN żeby przypomnieć sobie ten fragment i faktycznie masz rację.
A nowa kategoria "kicz" pasuje, jak ulał.

Z niecierpliwością czekałam na pojawienie się rozdziału 'Głosowanie', no i się doczekałam.
Cytat:
Wstyd mi to przyznać, ale miałem w zwyczaju zwijać się w kłębek i użalać nad sobą.

Z tego zdania nie mogę. Ja na jego miejscu nie przyznałabym się do czegoś takiego... Laughing

Przed nami już tylko epilog, ale cieszę, że przeprowadzicie także analizę Zaćmienia. Mam nadzieję, że będzie się działo. Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Sob 22:40, 02 Paź 2010 Powrót do góry

Mały offtop: Remmy, wystawiajcie na zdrowie Wink Cieszę się, że mogłam być dla kogoś inspiracją do występów aktorskich.

Co do nicku: Bardzo chciałabym napisać, że za jego wyborem kryje się mroczna i długa historia, ale tak nie jest. Po prostu, w momencie rejestracji byłam tuż po przeczytaniu sagi i wybrałam pierwszą nazwę, jaka przyszła mi do głowy Wink


Epilog: Pakt

Ach, ach, jak ten czas leci. Wydaje się, że dopiero co zamieszczałam na forum rozdział piąty, a tu proszę – już dojechaliśmy do końca!

Jak wiemy z doświadczenia, epilog zazwyczaj służy autorowi do pokazania, jak wspaniale toczy się żywot głównego bohatera, gdy wreszcie spotkał już swą drugą połówkę/uratował miasto od zagłady/wygrał ze śmiertelną chorobą. Nie inaczej jest i w tym wypadku. Bella ma same powody do radości: Edek wrócił, Ala wróciła, Carlisle na powrót zaczął pracować w szpitalu na zadupiu, gdzie zarabia marne grosze, a ona sama ma niedługo zacząć wydzielać ze skóry mikrotęcze. Żyć nie umierać!

Pozostaje jeszcze kwestia edukacji:

Cytat:
Ponieważ z powodu wyjazdu ominął mnie ważny test z matematyki, Alice i Edward bardziej kwalifikowali się do ukończenia szkoły niż ja.


Nie wiem, jak żeńska cześć wspomnianego wyżej duetu, ale McSparkle, miast po bożemu uczęszczać do liceum, przez ostatnie pół roku wałęsał się po amazońskich lasach i strychach. Innymi słowy, jest równie daleki otrzymania dyplomu, co jego połowica.

(+ 1 głupota)

Cytat:
Nagle najważniejszym moim problemem stało się to, gdzie dostanę się na studia. (…) [Edward] każdego dnia przynosił mi do wypełnienia nowe formularze. Oboje mieliśmy duże szanse wyładować w nieobecnym w rankingach Peninsula Community College. Na szczęście, Edward nie przejmował się tym tak bardzo, bo kilkadziesiąt lat wcześniej ukończył już Harvard.

Primo: Edzio był na medycynie. Jest to kierunek, który nieustannie ewoluuje, w związku z czym jego wiedza sprzed X lat może być w dużej mierze na dzień dzisiejszy bezwartościowa.

Secundo: Ciekawe, jakie to uczucie: być tak mało ambitnym, by przekładać świecenie się jak psu jajca nad edukację. Nawiasem mówiąc, na miejscu Belki byłoby mi dość głupio, że mojemu facetowi bardziej zależy na moim wykształceniu niż mnie samej.

(+ 10 głupota)


Niestety, nawet nad Meyerlandem gromadzą się czasem czarne chmury; w tym przypadku przyjęły one formę Jacoba Blacka. Bella jest uziemiona, w związku z czym nie może odwiedzać przyjaciela. Na szczęście, fakt ten nie spędza jej snu z powiek:

Cytat:
Byłam zresztą taka zajęta i taka radosna, że nieczęsto myślałam o rzeczach nieprzyjemnych, a mój były najlepszy przyjaciel, paradoksalnie, do takich rzeczy się właśnie zaliczał.


Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść.

(+ 20 bitch)


Cytat:
Na powrót znalazłam się w bajce – Książę wrócił, zły czar prysł. Nie wiedziałam tylko, co zrobić z jedną nadprogramową postacią.


Głupi czerwonoskóry, plącze się pod nogami i zawadza. Miał tylko naprawić motocykl i wyciągnąć mnie z depresji, a nie rościć sobie do mnie prawa!

(+ 10 bitch)

Cytat:
- Co za chamstwo!
(…)
-I wiesz, co [Billy] powiedział? – ciągnęłam rozdrażniona. – Że Jacob po prostu nie chce mieć ze mną nic do czynienia! (…) Widać sam też się do mnie uprzedził. To nie fair!


Nie zamierzam nawet tego komentować. Ciekawa jestem, czy Stefa w ogóle czyta swoje książki po publikacji. Jest to wielce wątpliwe, jako że wtedy musiałaby zorientować się, jakiego potworka stworzyła. Chociaż z drugiej strony, dla tej kobiety emo-stalker to ideał mężczyzny; nic zatem dziwnego, że ktoś taki jak Belka w oczach Meyerowej zasługuje na współczucie, zamiast kopa w zad.

(+ 20 bitch)

McSparkle próbuje uspokoić niewiastę, ale osiąga skutek przeciwny do zamierzonego:

Cytat:
Niewinne spotkanie jak nic przerodziłoby się w sprzeczkę, sprzeczka w bójkę, a wtedy, w samoobronie, musiałbym go za…Musiałbym go zranić.


Nawet Bella wyczuwa, że coś w tej wypowiedzi brzmi nie tak:

Cytat:
(…) czy przed sekundą o mało co nie powiedziałeś: „a wtedy musiałbym go zabić”?
(…)
-Zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy, żeby tego uniknąć.


- Ale, jak rzekł poeta– dorzucił po chwili ze złowieszczym uśmieszkiem – „Niech się dzieje wola Nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba”.

Dojeżdżamy do domu. Okazuje się, że w środku czeka na córkę nieźle wpieniony Charlie. Tym razem nie chodzi jednak o nieprzygotowaną kolację; przestępstwo jest znacznie cięższego kalibru. Jacob w ramach zemsty uświadomił bowiem komendanta, że jego córka złamała prawo, jeżdżąc na motorze bez odpowiednich dokumentów oraz odzieży ochronnej; o nadużyciu zaufania rodzinnego nie wspominając.
Mam szczerą nadzieję, że Swan wpakuje ją za kratki.

Cytat:
Charlie musiał być wściekły – nie tylko wściekły, ale i, co gorsza, zasmucony i zawiedziony. Czy nie miał na głowie wystarczająco dużo problemów? Nie podejrzewałam Jacoba o takie wyrachowanie, o taki brak serca.


Hehehehehehehe….Cóż za troska o ojczulka…

*ociera łzy histerycznego śmiechu*

To niesamowite, ale prawdziwe: ta dziewczyna kompletnie nie zdaje sobie sprawy ze swojej hipokryzji. Black, jako przyjaciel, ma pełne prawo donieść gliniarzowi, że narażasz życie i zdrowie; inna sprawa, że powinien to zrobić dużo wcześniej, tylko zaślepiły biedaka hormony. Jeżeli ktokolwiek łamie tu serce Charliego i po raz kolejny w ciągu kilku dni doprowadza go na skraj zawału, to jesteś to tylko ty, złotko. Nawiasem mówiąc, Swan nie miałby połowy powodów do zmartwień, gdyby nie twoje głupie wyskoki.

(+ 20 bitch) (+ 50 bad daughter)


A teraz, Drodzy Państwo, czas na akt drugi dramatu, konfrontacyją zwany. Bohaterami tragedyji są, jak następuje: Isabella, Co Się Między Młotem A Kowadłem Znajduje, Edward, Który Myśli Ludzkie Chyżo Przegląda i Jacob, Co Praw Starszyzny Wiernie Pilnuje. Proszę usiąść wygodnie i rozkoszować oczy zacnym przedstawieniem.

Okazuje się, że Jake miał plan, dla którego powodzenia kluczowe było podłożenie przysłowiowej świni w postaci maszyn śmierci. Nasz Indianin miał nadzieję, że Belka dostanie szlaban; przeliczył się o tyle, że ptaszyna została uziemiona przez tatusia jeszcze przed ujawnieniem swego pociągu do sportów ekstremalnych.

Cytat:
- Był przekonany, że to ja cię nie puszczam, a nie Charlie – wtrącił Edward.
- Przestań – warknął Jacob.


-Umiem mówić – dodał w myślach.

Swoja drogą, to zabawne; wszyscy mężczyźni Belli traktują ją (choćby podświadomie) jak dziecko, któremu można rozkazywać. Mnie osobiście ubodłoby nieco, gdyby mój przyjaciel sądził, że chłopak musi mi na coś POZWALAĆ.

Cytat:
- Widzisz…nie wiem, jak ci dziękować. (…) Za uratowanie Belli życia – wyjaśnił Edward, szczerze wzruszony. – Za opiekowanie się nią, kiedy mnie przy niej nie było.


- Nawet pamiętałeś o odrobaczaniu! – po policzkach Edwarda pociekły strużki łez. – Na przyszłość uprzedzę cię tylko, że nie znosi tej karmy o smaku wołowiny, woli jagnięcinę bądź owoce morza.

Cytat:
Jestem twoim dłużnikiem. Jeśli tylko mógłbym coś dla ciebie zrobić…


-Lubisz koszykówkę? Mam dwa bilety na mecz Chicago Bulls. Albo czekaj – Edward dyskretnie wsunął coś do kieszeni spodni Blacka. – Tyle dzisiaj, jutro dostaniesz resztę kwoty. Kup sobie jakąś koszulę, biedaku, musi ci być zimno.

Cytat:
(…)Nie wyjadę stąd, chyba że sama mnie o to poprosi.
(…)
-Nigdy – szepnęłam z uczuciem.


- Chędożyć głupiego native’a – dodałam namiętnie.

Cytat:
Jacob wydał z siebie taki odgłos, jakby zbierało mu się na wymioty. Z niechęcią przerwałam romantyczną sesję, by zgromić go wzrokiem.


Jeszcze tu jesteś? Won na pole, zamiast wpatrywać się w Państwa, hołoto!

Cytat:
Ale miej świadomość, że mnie i Edwarda nie rozdzieli żadna intryga. Nic nas nie rozdzieli. To jak, co cię jeszcze tu trzyma?


Do diabła, bawełna sama się nie zbierze!

(+ 50 bitch)

Oho, problemy na horyzoncie. Okazuje się, że Carlisle oraz Starszyzna Plemienna dawno temu zawarli pakt, zgodnie z którym wąpierzom nie wolno kąsać nikogo na terenie Forks. A to feler!
Bella się rzuca, najwyraźniej przerażona faktem, że jej przemiana w bryłę brokatu właśnie została przesunięta na czas nieokreślony. W złości wysyła Indianina do stu diabłów, co skutkuje rozpoczęciem przyzwania triceratopsa przez chłopaka. Transformację przerywa rozgniewany ryk Charliego, domagającego się natychmiastowego powrotu córki marnotrawnej.
Zanim pożegnamy się na rozstaju dróg, mężczyźni wymieniają zdawkowe uwagi na temat sposobu złapania Victorii. Ponieważ jednak Belka nie może dopuścić do tego, by chociaż przez pięć minut nie być głównym obiektem zainteresowania, zostajemy po chwili uraczeni nic nie wnoszącym dialogiem „ Ja cię kocham, a ty z nim”.

( +10 angst)

Swan to dobra dziewczyna i chce godnie pożegnać wilka, nim ten zniknie na zawsze w otchłani mrocznego lasu, czemu z kolei sprzeciwia się babcia…to jest, McSparkle. Robi się gorąco, panowie szykują się na mały sparing…

Cytat:
Isabello Swan!!!


Uff, na szczęście dzielny gajowy…znaczy się, komendant saves the day i poprzez swój ryk otrzeźwia młodzieńców.
Czas się rozstać, tym razem na dobre. Jacob usuwa się w cień, zraniony i odrzucony, a Bella:

Cytat:
(…)wyszłam naprzeciw przeznaczeniu, z przeznaczonym sobie mężczyzną u boku.


I oby Charlie nie zapomniał dziś zabrać z posterunku broni…


THE END



Post scriptum

Jak zapewne państwo zauważyli, wraz z Beige ominęłyśmy w naszych analizach rozdział trzeci, opracowany przez Blood_fan (serdecznie dziękujemy!). Pozostał jednak jeszcze jeden fragment KwN, wart opisu. Fragment na pierwszy rzut oka tak mało znaczący – a jednak jakże istotny.

Cytat:
Październik.




Listopad.




Grudzień.




Styczeń.


W razie, gdyby ktoś z Państwa nie pamiętał – jest to łącznik pomiędzy rozdziałem trzecim i czwartym książki.
Każda z nazw miesiąca została wydrukowana na osobnej stronie. Po podsumowaniu, daje to dwie praktycznie puste kartki w samym środku powieści.

Nie zamierzam się zagłębiać w matematykę. Każdy z Państwa zapewne sam jest sobie w stanie wyobrazić, ile drzew – biorąc pod uwagę ogólnoświatowy nakład „New Moon” – musiało oddać życie dla wydrukowania tego bezsensu. Bardziej interesuje mnie fakt, że jest to żywy dowód braku umiejętności pisarskich Meyer. Jeżeli ktokolwiek z was będzie musiał w przyszłości opisać jakiekolwiek traumatyczne wydarzenia, zróbcie to samo, co autorka dzieł ze szczytu list bestsellerów – zostawcie puste miejsce. Nie bawcie się w szczegółową charakterystykę stanu psychicznego bohatera, nie skupiajcie na reakcji otoczenia na jego traumę. Po prostu walnijcie nazwy miesięcy. Szybsze i wygodniejsze. A że mało profesjonalne? Kto by się tym przejmował?

(+ 500 głupota)




Liczby:
Głupota – 511
Bitch – 120
Bad Daughter – 50
Angst – 10





Post scriptum 2

Drodzy Państwo, nadszedł wreszcie ten nieunikniony moment: akcja dobiegła końca, czas się pożegnać. Nie rozpaczajcie jednak, bowiem już niedługo światło dzienne ujrzy druga część analizy; tym razem na tapetę weźmiemy „Eclipse”. Jeżeli chcecie poznać dalsze losy Belli, Edwarda i Jacoba w całkiem innej odsłonie, serdecznie zapraszamy na

„ZAĆMIENIE UMYSŁU"

(temat umieszczony w dziale „Zaćmienie”).


DO ZOBACZENIA WKRÓTCE!

Beige i BellaMarie13


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
karolka_k
Wilkołak



Dołączył: 23 Mar 2010
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 8:50, 03 Paź 2010 Powrót do góry

Analiza epilogu powaliła mnie na łopatki, śmiałam się w głos! Zwłaszcza z zaszczytnej pracy owego Murzyna, który może już sobie odejść... A co do edukacji Belki to , wypowiadałam się na ten temat gdzieś tam wyżej, że to masakra i wstyd być tak mało ambitnym i nie rozgarniętym. Dobrze, że choć Edward chciał zadbać o rzwój umysłowy swej ukochanej, ale czy mu się dziwić? kto chciałby spędzic wiecznośc z kretynką?? Przynajmniej się chłopina starał, żeby Belka cokolwiek zaczęla kapować i choć raz na jakiś czas pobudziła do pracy szare komórki :)



Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję za opracowania tych wszystkich rozdziałów. Może nie zawsze zgadzałam się ze wszystkimi Waszymi spostrzeżeniami i uwagami, ale grunt to zdrowy dystans i umiejętność zachowania poczucia humoru :) Z moim poczuciem humoru wszystko jest ok, gdyż czytając wasze prace niejednokrotnie nie mogłam powstrzymać łez ze śmiechu. Wasza twórczość (a co!) nie pozostała bez odzewu, były wrzaski pełne przygany ale i posty rozpływające sie w zachwycie. A mówi się, ze niewazne co mówią, ważne, że mówią! Praca nie poszła na marne, nie była obojętna, to już coś wielkiego!!

Mam nadzieję, że w temacie Zaćmienia wszystkie fanki i psychofanki zachowają dystans i dadzą wam w spokoju robić swoje :):) będę się za Wami wstawiać, macie mój głos! Nie było mnie jeszcze na tym forum, gdy zaczynałyście analizę KwN, ale widziałam, ze początki łatwe nie były.. no cóż, oby sytuacja się nie powtórzyła :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:04, 03 Paź 2010 Powrót do góry

Nju Mun się skończył, ale już wstawiłam nowy wątek w Zaćmieniu z pierwszą analizą, także zapraszam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Nie 22:21, 03 Paź 2010 Powrót do góry

Wszystko co dobre kiedyś się kończy, tak więc i ta analiza musiała się zakończyć. Cieszę się, że mogłam na bieżąco przyglądać się waszej pracy. Dziękuję wam dziewczyny ^^ Wprawdzie jestem już po przeczytaniu pierwszego rozdziału "Zaćmienia Umysłu" mimo to powiem, że z niecierpliwością czekam na opisy dalszych losów bohaterów, których naprawdę lubię (no może za wyjątkiem Belki xD) w innej odsłonie :)



EDIT

Moja siostra miała wielką frajdę, przez cały ten czas skrupulatnie licząc punkty i kiedy analiza się zakończyła, może się wreszcie podzielić z nami wynikiem. Naturalnie może tu być parę błędów i jeżeli ktoś jest uparty, może poprawić ostateczną punktację. Ale nie będę dłużej paplać, oto i efekty!

Głupota - 1153

Bitch - 572

Bad Daughter - 467

Kicz - 200

Ego - 171

Emo - 113

Angst - 113

Bad Father - 25

Nuda - 17

Gratulujemy Stefie niewyobrażalnej głupoty. Dowodzi to, że cytat przytoczony z samego początku tematu przez BellaMarie13 jest bardzo adekwatny, dlatego nim też zakończmy tą pracę :D

"Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Albert Einstein"


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Remmy dnia Wto 21:31, 05 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kapeluszniczka
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Gru 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Biała Podlaska

PostWysłany: Nie 14:46, 19 Gru 2010 Powrót do góry

Słuchaj, po co wplatasz tu wulgaryzmy? Czy nie można poprostu napisać krytyki? Trzeba od razu atakować? To że czegoś w książce nie rozumiesz - nie znaczy że masz wyklinać na dane zdania itp.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kapeluszniczka dnia Nie 14:47, 19 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Larysa
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lip 2009
Posty: 2354
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 81 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...Dębno...i tam gdzie mnie poniesie..

PostWysłany: Nie 19:50, 26 Gru 2010 Powrót do góry

Cóż powiem, że tego tematu to wystrzegałam się jak ognia, bo kto wie co się tutaj znajdzie, ale się przełamałam i jestem.Więc...
Przeczytałam waszą analize, popłakałam się ze śmiechu, macie pomysły dziewczyny.Analiza jest bardzo ostra w niektórych fragmentach - moim zdaniem nie potrzebnie, ALE...w połowie tego wszystkiego macie rację...przeczytanie czegoś z punktu widzenia "nie fana" zmierzchu jest bardzo ciekawe, przynajmniej dla mnie.Pokazujecie, że saga posiada wiele luk i nieścisłości, oraz wieje tam głupotą i dennością.Staracie się udowodnić, że z Meyer taka pisarka jak z nas zakonice.Podziwiam was za chęć pisania tego wszystkiego,napewno zaglądnę do tematu z zaćmieniem.Jedyne czego nie rozumiem to cel w jakim to piszecie, nie wiem może to przeoczyłam...każda fanka i tak wie swoje i zdania nie zmieni, może przyznać wam racje w połowie jak ja, ale to nie umniejszy temu że nadal będzie kochać sagę.Podobnie jeśli chodzi o samą pisarkę, niby napisała mało oryginalną książkę, ale osiągnęła sukces o jakim marzą inni pisarze.Jednakże z miłą chęcią będe śledzić wasze dalsze popisy analizujące.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Pon 12:29, 27 Gru 2010 Powrót do góry

Ja przeciwnie do ciebie Laryso przewertowałam cały ten temat wraz z żenującymi kłótniami na samym początku. Powiem ci, że twoje pytanie już padło (nie raz o ile się nie mylę), a dziewczyny niezmiennie odpowiadały "Dla jaj" (w skrócie). Sądzę, że głównym celem tego tutaj dzieła jest dostarczenie rozrywki tak analizatorkom jak i ich czytelniczkom. Fakt, że popłakałaś się ze śmiechu (jak ja Wink ) dowodzi tej teorii. To nie jest żaden spisek mający na celu zdetronizowanie Meyer, tylko jej pisanina w krzywym zwierciadle.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Larysa
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lip 2009
Posty: 2354
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 81 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...Dębno...i tam gdzie mnie poniesie..

PostWysłany: Pon 12:57, 27 Gru 2010 Powrót do góry

No ja właśnie kłótnie omijałam....bo po co mam się wkurzać:P
Jak widac, faktycznie zależy im tylko na takim wesołym i ciekawym przedstawieniu poszczególnych części sagi.Dziś na pewno zabiorę się za czytanie Zaćmienia:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rosalie
Wilkołak



Dołączył: 29 Sty 2011
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:10, 11 Lut 2011 Powrót do góry

Beige napisał:
Aha, i jeszcze jedno, zluzujcie poślady, moje drogie. Nie sądzę, żebyście zauważyły, ale my to robimy "for the lolz", czyli innymi słowy dla zabawy. Trochę dystansu dla tej waszej księgi objawień, przestańcie traktować wszystko tak poważnie, bo wam na urodę zaszkodzi.


my poważnie? aha <ok>
ja zauważyłam, że to Wy wszystko bierzecie na poważnie, a nie ''for the lolz'' i jak to fajnie być teraz ANTY, bo Zmierzch to kicz, dziw*kowość, emo i masochizm (te punkty +12475 do emo itp są na prawdę idiotyczne)
w wielu rzeczach które krytykujecie, na prawdę przesadzacie i moim zdaniem nie jesteście obiektywne, tylko od razu źle nastawione (któraś z Was przyznała, że trzeba mieć pojęcie o czymś co się krytykuje) - czyli bez przeczytania książki już chciałyście ją krytykować? pomysłowo :)
możliwe, że ten cały szum wokół Zmierzchu tak was do tego nastawił
a tak btw, to podziwiam, że przeczytałyście na przymus tak idiotyczną książkę, ja bym nie umiała jakby mnie nie wciągnęła :)

oczywiście szanuję wasze zdanie na ten temat, ale to jest forum <b>fanów</b> których raczej nie uda Wam się zniechęcić do sagi :)
choć przyznam, ciekawie piszecie i fajnie spojrzeć na Zmierzch z innego punktu widzenia, to dla mnie wciąż Księżyc w Nowiu jak i pozostałe części sagi są niesamowite :)
pozdrawiam fanów i antyfanów

:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Green
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Gru 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:53, 15 Lut 2011 Powrót do góry

Przeczytałam całe i bardzo się uśmiałam. Dziewczyny, jesteście genialne!
Kiedy przeczytałam Zmierzch po prostu oszalałam na jego punkcie, miesiącami broniłam się przed obejrzeniem filmu, myślałam o tym co będzie dalej itp, itd. Po paru miesiącach nieco ochłonęłam. No i teraz, 1,5 roku po mojej przygodzie ze Zmierzchem, po prostu już nie mam sił dla książki. Ostatnio naszła mnie chęć na czytanie, ale już po paru stronach miałam dość.
Teraz patrzę na sagę nieco bardziej "normalnie". Nie mam nic do stylu pisania Stefy. Jednak historia... Wydawała się romansem stulecia - teraz widzę tyranię Edka, głupotę i egoizm Belli. I sobie myślę, jak ja mogłam to tak uwielbiać?! Wciąż lubię Zmierzch, ale ej! - przecież to tylko książka!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agraffka
Człowiek



Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:41, 05 Mar 2011 Powrót do góry

oj, że też dopiero teraz trafiłam na ten wątek :D

Było wesoło, przyznam (chociaż kłótnie czytałam tylko jednym okiem - małe pytanie to wiernych fanów - wasza wiara w to, że SM jest dobrą pisarką i że saga jest dobrym i ciekawym wytworem jest tak słaba, że musicie walczyć z wszelkimi przejawami krytyki na ich temat? Ja tam Zmierzch lubię, ale wyznaję również zasadę "Jeszcze się taki nie urodził, żeby każdemu dogodził" - czyli.. nie każdy musi wychwalać SM pod niebiosa, nie? :) )

A teraz do autorek:
macie dużo trafnych spostrzeżeń - sama, jak czytałam KwN, zauważyłam nieścisłości, a największą, która aż dawała po oczach (jakby była wampirem na słońcu Wink ) to jest właśnie motyw turystów w podziemiach. Serio.. NOBODY? NIKT nie zainteresował się tym, że miesięcznie ginie bez wieści 40 osób w jednym miejscu? Serio?
(jest taki wątek o pytaniach do SM - chętnie wysłałabym jej takie zapytanie - ciekawe, jaką historyjkę by wymyśliła.


I druga sprawa - dotycząca XXII rozdziału - po pierwsze: tytuł. Jesteście zdziwione, że SM nazwała go "Ucieczka". A guzik prawda, bo tak nazwała go szanowna pani Urban. SM użyła słowa "Flight" - co można, ale wcale nie trzeba nazwać "ucieczką" Wink (ale o pani Urban mam swoje własne zdanie - zresztą, mogę jej podziękować, bo dzieki niej podszlifowałam angielski - to własnie ona skłoniła mnie do czytania sagi w oryginale - w jej wersji nie dałam rady tego przebrnąć :D "Senkju, pani Urban" - widzicie, jak ładnie :D )
Po drugie:
Znowu sie czepię tłumaczki, bo SM dostaje cięgi za Urbanową - chodzi mi dokładniej o cytat "Niech pan od razu położy ją do łóżka' - w wersji oryginalnej brzmi to "Please let her rest". Sorry, ale wg mnie Urbanowa jednak zmieniła sens jego wypowiedzi. "Please" to nie jest "niech" (rozkaz).

Pewnie jeszcze by się trochę znalazło takich wypaczeń, przez które saga jest jeszcze gorsza niż w rzeczywistości, ale na takie rozważania jest osobny wątek Kwadratowy zresztą, nie o to chodzi, żeby wam wymieniać "Tu sie pomyliłyście, bo SM tak nie napisała", bo wątek jest stworzony "dla jaj", jak to określiłyście i tego będziemy sie trzymać Kwadratowy


Btw - BellaMarie i Beige - z całego serca zazdroszczę wam tego sarkazmu i ironii :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olencjaa
Gość






PostWysłany: Pią 17:11, 01 Cze 2012 Powrót do góry

Cześć dziewczyny!
Kiedy pierwszy raz trafiłam do tego tematu i przeczytałam co będzie w nim zawarte — darzyłam Was wtedy dużą niechęcią i nieporozumieniem dlaczego ktoś ośmielił się stworzyć taki wątek, skoro jest to forum fanów sagi Zmierzch. Ale każdy człowiek ma prawo do zmiany zdania i patrzenia na to pod humorystycznym kontem. I stwierdzam, że oceniałam Was pochopnie, bo, pomimo iż jestem fanką całej serii, to waszą analizę książki czytało mi się naprawdę świetnie.
Tym bardziej, że pisałyście to wszystko z humorem wyrażając przy tym własne zdanie, które szanuje.
I gratulację dla Was dziewczyny, że podjęłyście się zadania, które nie należy do najłatwiejszych, ale pewnie miałyście z tego wiele uciechy, przy okazji uświadamiając nam, że ta książka ma mnóstwo wad i niedociągnięć.
A czy myślałyście o tym, żeby podjąć się tak głębokiej analizy przy Przed Świtem z chęcią przeczytałabym Wasz punkt widzenia odnośnie każdego z rozdziałów tej książki.
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Sob 18:50, 02 Cze 2012 Powrót do góry

Owszem, analizujemy "Przed Świtem" - z tym, że nie na tutaj, ale na blogu. Link do adresu znajduje się w ostatnim poście naszej drugiej forumowej analizy - "Zaćmienia Umysłu".
Zapraszamy serdecznie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin