FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 "Księżyc w Pełni", czyli KwN oczami anty [+16] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Sob 13:56, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Albert Einstein


Należę do tej nielicznej grupy osób, które nijak nie potrafią zrozumieć zachwytu nad powieścią dotyczącą miłości miedzy wampirem i nastolatką – w skrócie „Twilight”. Ostatnio jednak moje poirytowanie nad rozkochanymi w Edwardzie psychofankami osiągnęło stopień ostateczny. Efektem jest ta oto analiza drugiej części sagi – „New Moon”. Wraz z Beige, która podziela moje poglądy dotyczące dzieła Meyer, będziemy - rozdział po rozdziale, cytat po cytacie – zagłębiać się w treść książki, która z niewyjaśnionego powodu określana jest fenomenem literackim…
Zgoda moderatorstwa – jest.
A więc – do dzieła!



Prolog, czyli zakrzywienie czasoprzestrzeni


Już na samym początku czytelnik zaatakowany zostaje porcją angstu, powalającą z siłą Pudziana. W skrócie – Bella biegnie, by, jak wynika z treści, uratować kogoś bardzo bliskiemu jej sercu. Ja to gdzieś czytałam, tylko gdzie? Zaraz, zaraz…Mam! To niemal żywcem ściągnięty prolog ze „Zmierzchu” – tyle, że tam Belka stała, a tu dla odmiany pędzi ile sił w nogach. Meyer, Meyer, nie stać cię było na trochę oryginalności?

Cytat:
„Zdawało mi się, że przepycham się przez obojętny tłum w coraz wolniejszym tempie, a tymczasem prędkość, z jaką przesuwały się wskazówki zegara na wieży, wcale przecież nie malała”.


Jak człowiek się zmęczy podczas biegu, to zaczyna poruszać się wolniej i nie ma to nic wspólnego z odległością miedzy jedną a drugą sekundą/minutą. Steph chciała być dramatyczna, a wyszło idiotycznie. Nie pierwszy i – niestety - nie ostatni raz.
(+1 głupota)

Bells biegnie, biegnie…Chwila, moment:

Cytat:
„I w końcu stało się. Kiedy zegar zaczął bić dwunastą, a pod zmęczonymi stopami poczułam wibracje jego rytmicznych uderzeń, widziałam już, że na pewno nie zdążyłam (…) Świadomość, że nie wykonałam mojego zadania, odebrała mi wszelką chęć do życia.”


WTF?
Co to ma niby znaczyć?! To najbardziej z dupy zakończenie prologu, z jakim się w życiu spotkałam. Po pierwsze, zdradza koniec historii. Po drugie, kompletnie się od tego końca różni.
Nie mam pojęcia, co chciała osiągnąć Stefa, wypisując takie bzdury. Prolog ma zaciekawić czytelnika, zachęcić do dalszej lektury, a nie informować na samym początku powieści, że misja skończyła się niepowodzeniem. W dodatku, jak wszyscy dobrze wiedzą, jest to kłamstwo. Belka rzuciła się na Edzia w momencie, gdy zegar wybił dziewiąte uderzenie – i uratowała go.
Pytanie za sto punktów: O co w tym, do cholery, chodzi? Jaki jest sens rozpoczynania książki fragmentem, będącym całkowitym zaprzeczeniem właściwej akcji? Daję plus dwa do głupoty, bo takiego idiotyzmu już dawno nie widziałam. (+2 głupota)

I tak pokrzepiona, zaczynam wreszcie analizę właściwej treści. Oj, będzie się działo…

Rozdział I: Przyjęcie, czyli uwaga na prezenty!

Nasza historia rozpoczyna się snem. Dowiadujemy się o tym od samej narratorki - Belli, która ma wszelkie powody by wierzyć, że znajduje się w krainie Morfeusza. Po pierwsze, widzi słoneczko, które w Forks nie występuje niemal wcale, po drugie – właśnie spotkała swoją zmarłą babcię. Wprawdzie sny charakteryzują się tym, że przyjmujemy w nich za pewnik rzeczy kompletnie nierzeczywiste, ale co tam, będę łaskawa i nie wypomnę głupoty. Może Meyer powoli uczy się, co to logika, tyle, że wybrała zły przykład.
Dalej, Bella przypatruje się babci, gdy nagle ktoś woła ją po imieniu. Któż to, ach któż to?
Żartuję. Wiem. Każdy wie.
Edward Cullen pojawia się w glorii i chwale przed obliczem ukochanej. Belka byłaby zachwycona, gdyby nie fakt, że nie bardzo umie wytłumaczyć babci, dlaczego jej chłopak świeci się w słońcu. Wait a minute…

Cytat:
„(…)więc jak miałam jej wytłumaczyć, dlaczego skóra Edward iskrzy w słońcu tysiącami tęczowych rozbłysków, jakby pokrywał ją kryształ lub diament?”


O fak. Ja myślałam, że te diamenty to była tylko taka przenośnia…Meyer, ty poważnie próbujesz mi wmówić, że Edek iskrzy się na TĘCZOWO? Samo idiotyczne błyszczenie nie wystarcza? Sparkleland to straszne miejsce dla mężczyzn…
Bella próbuje wytłumaczyć jakoś zaistniałą sytuację staruszce, gdy nagle, widząc, że babcia wykonuje identyczne ruchy jak ona sama, do dziewczyny dociera straszna prawda: nie stała obok swojej grandmother, lecz przed lustrem!
Tak, moi drodzy, dobrze przeczytaliście. Swan albo nie umie rozpoznać własnej babci, albo jest kompletną kretynką. Na świecie nie ma dwóch takich samych ludzi, w związku z czym nie ma też możliwości, by Belka na starość wyglądała kropka w kropkę jak jej przodkini.
Stefa, wracaj do liceum na biologię. Natychmiast. (+1 głupota)

Jaki był jednak cel owego snu? Otóż okazuje się, że jest to siła podświadomości i wizja przyszłości jednocześnie - Bella ma bowiem urodziny. Oczywiście, miast jak normalny człowiek cieszyć się perspektywą przyjęcia i prezentów, robi to, co umie najlepiej – narzeka.
Najwyraźniej znane nam z „Twilight” jęki dotyczące brzydkiej pogody i ogólnego niezrozumienia to dopiero czubek góry lodowej. (+1 angst)
Cytat:

„A Edward na wieki przestawał być moim równolatkiem”


Dalej dostajemy opis szukania zmarszczek na twarzy – bardzo słusznie, w końcu przez jedną noc można, jak wiadomo, zmienić się w Matuzalema. Nic z tego –facjata Belki jest, jak to opisuje sama zainteresowana, „nieskazitelnie porcelanowa”. Niech żyje skromność.

A teraz, moi drodzy, małe podsumowanie. Czego najbardziej boi się Bella? Starości. Nie z powodu chorób i cierpienia ani nawet utraty ukochanego – w śnie wyraźnie widać, że Edek kocha ją nawet jako staruszkę. Gdzie znajduje się więc sedno sprawy? Otóż Bella będzie…brzydka. Tak. To wszystko. Nie będzie tak zajebista jak McSparkle, ani nawet jak ona sama w wieku siedemnastu lat. Nie obawia się utraty bliskich, tego, że przez te wszystkie lata nadal może nie doścignąć Edzia w inteligencji (nie mylić z mądrością)– wszystko, co ją zajmuje, to fakt, że osiwieje i wysuszą jej się usta.
Ktoś jeszcze uważa, że ta postać jest inteligentna? Bella jest pusta jak moje opakowanie po chipsach. (+1 bitch)
Dalej nasza bohaterka schodzi na dół i…
O Borze Liściasty, jaka z niej rozpuszczona suka. Ojciec się stara, kupuje prezenty, a jaka jest odpowiedź Belli? Próbuje się NIE ROZPŁAKAĆ. Gratulacje dla tej pani za bohaterskie poświęcenie! (+1 bitch)
Swan jedzie do szkoły, gdzie czekają na nią McFail ze swoją cierpiącą na ADHD siostrą. Alice, w ramach uczczenia święta, ma dla Belli prezent. Każda inna osoba podziękowałaby za pamięć, ale to przecież BellaBitch, więc nie może się odbyć bez sceny.

Cytat:
„Jeszcze tego brakowało, by w świętowanie tego strasznego dnia włączyło się pół szkoły. (…)
-Żadnych prezentów – wymamrotałam gniewnie.”


….

CO. ZA. ZEPSUTA. SUKA.
Naprawdę, niczego w tej chwili nie chcę tak bardzo, jak tego, by nagle wszyscy krewni i znajomi królika zaczęli mieć Belkę w dupie. To jedyne, na co zasługuje ten rozpuszczony bachor. Renee poniosła pedagogiczną porażkę, jeżeli chodzi o wychowanie córki.
Tak, Bells, potnij się żyletką, bo twoi bliscy śmieli pamiętać o dzisiejszym święcie – nawiasem mówiąc, masz rację, bardziej ponura data to już chyba tylko rocznica wybuchu II WŚ. I pamiętaj, nawet nie zbliżaj się do kolegów z klasy – ktoś może złożyć ci ŻYCZENIA!!! (+2 bitch)

Dyskusja o urodzinach trwa. Belka nadal zadręcza się tym, że jeżeli Edek szybko jej nie przemieni, to miast wieczności, spędzą ze sobą jedynie kilkadziesiąt lat. Tak – JEDYNIE.

Bells, opanuj się. Jesteś nastolatką, nie masz pojęcia, jak będą zmieniać się twoje uczucia przez resztę życia. Poza tym, co ją tak goni do tej nieśmiertelności? To największe przekleństwo, jakie może spaść na człowieka. Żyć wiecznie, nie musieć się starać, by każda chwila miała znaczenie, bo przecież nie wiadomo, czy to nie ta ostatnia…Strasznie pesymistyczna i nudna wizja. Zresztą, Edek z Bellą spędzili ze sobą pół roku. To jakby trochę za mało by ocenić, czy będą w stanie ze sobą wytrzymać przez milenia, nieprawdaż?

Idziemy dalej. Alice zapowiada super bibę wieczorem w hacjendzie Cullenów – do tej pory opiekę nad łabędziątkiem ma przejąć Edek. Bella rozwodzi się nad sytuacją finansową swej rodziny – porównuje marne zarobki rodziców z bogactwem familii Edka. Przy okazji dowiadujemy się, jak wzbogaciły się Sparklepiry:

Cytat:
„Alice przewidywała trafnie tendencje giełdowe”


Żaden tam ze mnie ekspert, ale czy to raczej nie są bardzo niepewne sprawy? Sytuacja na giełdzie zmienia się dość szybko i Alice powinna dostawać kociokwiku od natłoku wizji. A poza tym, czy wykorzystywanie nadprzyrodzonych mocy, by się wzbogacić nie jest tak jakby…nielegalne? Nie, żebym miała coś przeciwko, ale to trochę dziwne, że prawy i sprawiedliwy Carlisle poszedł na taki układ.

Dochodzimy do stołówki. Od kiedy „starsi” z Cullenów skończyli szkołę, Edzio z Alice siadają przy stoliku ze świtą Belki. Jakże bowiem inaczej określić:

Cytat:
„(…) i wredna Lauren (tę ostatnią tylko tolerowałam)”


Lauren na pewno jest załamana brakiem ciepłych uczuć ze strony Belli. Nawiasem mówiąc, czy Mary Sue zarezerwowała sobie to miejsce, żeby decydować, kto łaskawie może dzielić z nią przestrzeń? (+1 bitch)

Lekcje się kończą, Edek odwozi Bells do domu, narzekając na stan jej auta. Później mamy, trwający stronę (tak – stronę!) opis pocałunku, aż w końcu zakochani zasiadają do wspólnego oglądania „Romea i Julii”. Żeby nikt nie wysnuł fałszywych wniosków, nie zaczynają oni bynajmniej wreszcie spędzać ze sobą czas jak normalne nastolatki – co to, to nie. Ot, praca domowa z angielskiego.
Edzio, ku uciesze swej damy serca, dubbinguje Romea, wcześniej opisując, jakim to Montecchi jest beznadziejnym ukochanym.
Tak, McSparkle, wiemy, że nikt nie jest tak zajefajnym partnerem życiowym jak ty. Ale dla twojej informacji – to, że facet przeżywa w życiu kilka zauroczeń, jest zupełnie ok. 108-letni prawiczek nie jest czymś normalnym, nieważne, jak wspaniale prezentuje się wykąpany w brokacie.

Uwaga, moi drodzy. Teraz będzie dramatycznie i ponuro. McFail opisuje bowiem, jak to…chciał ze sobą skończyć. * mroczny podkład muzyczny*
Szkoda mi czasu na przytaczanie cytatów. Ten fragment to jeden wielki kicz wypełniony pseudo cierpieniami pseudo Wertera. (+ 1 angst)

Bella chce się dowiedzieć, kim są Volturi, którzy mogliby w razie czego pomóc Edkowi rozstać się ze światem. Też bym chciała, ale niestety, nic z tego – Stefa postanowiła wypełnić kolejną stronę deklaracjami rodem z harlequina.
Do domu wraca Charlie. Zgadza się, by Bells spędziła urodziny u Cullenów, albowiem w telewizji jest mecz.

Rany boskie. Czy w Ameryce można oglądać piłkę nożną w każde popołudnie? Charlie zna tylko dwie rozrywki: łowienie ryb i siedzenie przed telewizorem z piwem w ręku. Ja wiem, że to dla autorki najłatwiejszy zabieg fabularny, by usunąć ojca w cień, ale trochę realizmu…(+1 głupota).

Słowo się rzekło, Edward wiezie Bellę na imprezę. Po drodze przysięga, że nic jej nie kupił – zapewne boi się, by nie dostała ataku furii – oraz uświadamia ją, że rodzina nie może się doczekać na party. Ostatnie przyjęcie urodzinowe organizowali bowiem dla Emmetta w 1935…Że co?
A to nie wtedy przypadkiem Emmett został honorowym członkiem familii? Świętowali nad zwłokami? Bo w innym przypadku, nie bardzo rozumiem, dlaczego nie mieliby symbolicznie obchodzić urodzin co roku…(+1 głupota)

Dowiadujemy się, że specjalnie dla Belci wrócili z Afryki wspomniany wyżej Cullen oraz jego małżonka Rosalie. Co za strata forsy…Nawiasem mówiąc, co oni robili na czarnym lądzie? Czy tubylców aby trochę nie niepokoiła ich tęczowa (w tamtejszym świetle może nawet wydzielająca prawdziwe tęcze) skóra? A może siedzieli cały czas w puszczy i huśtali się na lianach wraz z małpami? Z filmu wynikało, że Cullenowie mają wrodzony talent do MonkeyMovements…(+1 głupota).

Bella i Edzik wysiadają z auta, a wcześniej…Nie proszę, tylko nie to. Czy ona naprawdę musi co chwilę przypominać czytelnikom, że chce być wąpierzem? Nic dziwnego, że Edek się wkurwił, święty by nie zdzierżył.
Okazuje się, że chałupa została przyozdobiona na bogato. Alice postarała się, by Belce było jak najprzyjemniej. Jak kwituje to sama zainteresowana?

Cytat:
„Było sto razy gorzej, niż to sobie wyobrażałam.”


Niech ktoś ją tam zeżre. Proszę. (+1 bitch)

Okazuje się, że Rose, Emmett i Jasper wykosztowali się na superprezent dla Belci – wypaśne radio samochodowe. Edek chyba za to zabawił się w rękodzieło, bo przysięga, że nie wydał ani centa. Zaraz, to może jeszcze znaczyć, że ukradł…
Niestety, nie dowiadujemy się, co było owym prezentem. Bella bowiem zacina się papierem (JAK można to zrobić? Jestem największą fajtłapą w rodzinie i nigdy nie udało mi się okaleczyć podczas odrywania taśmy). Na palcu dziewczyny pojawia się kropla krwi.
W tym momencie spełnia się moje życzenie – Jazz dostaje ataku furii i próbuje zabić Belkę.

Z powodu kropelki krwi? Taki jest wrażliwy? Mam uwierzyć, że przez te wszystkie lata uczęszczania do liceum nigdy żaden uczeń nie skaleczył się w jego obecności? Bullshit. Jasper powinien mordować średnio pięciu nastolatków na miesiąc. (+1 głupota)

Oczywiście, nasz Książę Czarujący jest na miejscu, by wybawić damę z opresji. W ramach akcji ratunkowej…rzuca nią o stół.

Że co proszę? Edzik czyta w myślach, w dodatku jest superduper szybki. Nie mógł po prostu złapać Belki i uciec z nią hen, daleko? Po cholerę grać ukochaną w kręgle? (+1 głupota)

Jazz dostaje kurwicy, Emmett rzuca się, by go przytrzymać, a Bella ma rozharataną rękę.
To be continued…

A w następnym odcinku dowiecie się, drogie dzieci, dlaczego żaden lekarz nie może się równać z Doktorem Wampirem, oraz kiedy należy przepraszać mężczyznę. Opowiada ciocia Beige.

Zmęczona i wkurzona niczym Jasper

BellaMarie13

Podsumowanie:
Głupota: 9
Bitch: 6
Angst: 2


Post został pochwalony 5 razy

Ostatnio zmieniony przez BellaMarie13 dnia Sob 13:57, 12 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
emmacullen
Wilkołak



Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:10, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

jestem zniesmaczona powstaniem takiego watku,naprawde.
nielub sobie jak chcesz,ale po co zadajesz sobie ten trud?

myslisz,ze wszyscy nagle powiedza ACH!!!! ONA MA RACJE!!!! ?


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:31, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

ROZDZIAŁ II
SZWY

Carlisle jako chirurg z długoletnim stażem zachowuje spokój. Dobra, jestem w stanie uwierzyć, że po tylu latach praktyki świetnie się kontroluje, ale ciekawa jestem, jak wyglądały początki jego kariery, zanim zaczął sobie kompletować rodzinkę z beznadziejnych przypadków. Podobno Carlisle nie zjadł żadnego pacjenta ze względu na swoją filozofię życiową. Ja tam w to nie wierzę. Początki bywają trudne, szczególnie, gdy się jest wąpierzem, a z pacjenta krew leje się litrami. Nigdy, absolutnie nigdy, nawet przez przypadek nie oblizał skalpela? To jest dopiero zagadka!
A propos dobierania sobie rodzinki, czy to nie romantyczne znaleźć sobie żonę w kostnicy? Fanki często wzdychają do miłości Carlisle’a i Esme, a jej początki są, powiedziałabym, dość, hm… nekrofilskiej natury.
Dalej, Emmett i Rosalie wyprowadzają Jaspera, który ma nadal wielką ochotę na Belkę i wcale się mu nie dziwię, bo przez debilną akcję Eda z rzucaniem ukochaną po pokoju Bella jeszcze bardziej krwawi.
Rosalie wygląda na szczęśliwą z obrotu sprawy, ja zresztą też. Ona jedna miała na tyle oleju w głowie, żeby zauważyć, jaki związek Bell i Eda jest potencjalnie niebezpieczny i niewygodny dla obu stron. Wszyscy inni akceptują ich bycie razem bez mrugnięcia okiem (poza Jacobem, ale to już inna historia, on ma konkretne powody), więc dlaczego Bella i Edek są porównywani do Romeo i Julii? Romeo i Julia to byli prawdziwi kochankowie przeklęci przez los, ich związku nikt nie akceptował. Co więc mają wspólnego z Bellą Sue i panem McSparkle? Chyba tylko młodzieńcze, głupie zadurzenie, nie podparte prawdziwym porozumieniem i miłością.
Esme wychodzi, nie mogąc wytrzymać przepysznego zapachu krwi Belli. Następnie Edzik, Alice i Carlisle zabierają się za opatrywanie panny Swan.
Z Belli krew się leje, a jej tylko dzwoni w uszach. To jak to jest, na biologii mało co nie padła z powodu kropelki krwi, a tutaj posoka z nie bucha, a ona jest tralala nadal przytomna? Cud czy niekonsekwencja autorki? (+1 głupota)
Bella widzi, że Edzisław się męczy, bo też by chciał ją wszamać, więc nasza droga Mary Sue prosi, żeby spadał. Wreszcie ta dziewucha robi cos nieegoistycznego. Na co Eddie stwierdza, że da sobie radę, przy czym robi emo miny świadczące, jak on tak naprawdę cierpi i jak się poświęca. (+1 emo)
I znów pada tekst o masochizmie Eda.

Cytat:
- Poradzę sobie - powtórzył z uporem Edward.
- Musisz być takim masochistą? - burknęłam.


Od razu przypomina się sławetny zoologiczny cytat ze Zmierzchu. Już nie będę się za długo rozwodzić na temat debilizmu ukochanego tekstu fanów serii o lwie i jagnięcinie, tfu jagnięciu. Spytam tylko, czy Meyer naprawdę nie oglądała nigdy Animal Planet, żeby nie wiedzieć, że każdy lew zżarłby durne jagnię, które pcha mu się w paszczę? Wiem, że to miała być metafora, ale brzmi ona szczególnie tandetnie i kretyńsko. Nie widzę w tym nic romantycznego. Ale dobra, wracając do tematu, Eddie znowu jest określany mianem masochisty. (+ 1 emo)
Wreszcie argumenty Carlisle’a i Alice wyganiają Eda z pokoju. Następnie znika wiecznie irytująca Cullenówna i Belka zstaje sam na sam z doktorkiem.
Belcia i Carlisle rozmawiają o jego pracy, żeby zająć myśli naszej Mary Sue, aby nie zwróciła treści żołądkowej.
Cytat:
Gdybym nie był tym, kim jestem, i gdybym nie wybrał medycyny, wielu ludzi pewnie by zmarło, przeszło niepotrzebne operacje, dłużej chorowało... Taki wyczulony węch, na przykład, w niektórych przypadkach bardzo przydaje się w diagnostyce.



Okazuje się, że jako mejerpir Carlisle jest także superlekarzem, lepszym od zwykłych ludzi, bo ma m.in. czulszy węch. No jasne, węchem można rozpoznać guza mózgu, nadciśnienie tętnicze, rozedmę płuc, niewydolność nerek, itd. Po zapachu mógłby co najwyżej rozkminić zakażenie i to nie każde. Także te jego niektóre przypadki byłyby raczej rzadkie i nie miały wiele wspólnego z unikaniem operacji. SMeyer znów pokazuje, jak bardzo zna się na medycynie i biologii. Gdyby napisała, że Carlisle ma przewagę, bo ma większe doświadczenie, to bym to jeszcze łyknęła. A może Carlisle ma też w oczach rentgen i tomograf w dłoniach? Chociaż i tak nie sądzę, żeby był lepszy od House’a.
Poza tym, jaki ten Carlisle skromny. Gdyby nie on, tylu ludzi by cierpiało, bo reszta lekarzy to kretyni. Tak, Carlisle, brawo. (+1 ego)
Oki, teraz doktorek opowiada Belli o swoim życiu i jak doszło do tego, że tak się poświęcał, żeby zostać lekarzem. Rozmowa schodzi na kwestie wiary.
Bella myśli o swoich rodzicach, jak zwykle Meyer odsądza ich od czci i wiary, gdyż Charlie zamiast biegać do kościoła co niedziela chodzi na ryby, a Rene zmienia często wiarę. I cóż z tego, że jej ojciec jest widocznie antyklerykałem, jest dorosły, jego wybór. Jakoś nie zauważyłam, żeby Bells biegała do kościółka jak święta pańska. Poza tym nie chce mi się wierzyć, że Rene zmienia wyznanie tak szybko jak hobby, więc Bella za nią nie nadąża. Moim zdaniem, to jest następny sposób Meyer, żeby pokazać nam, jaka Rene jest dziecinna i głupiutka, a Bella dojrzała i odpowiedzialna.
Teraz (uwaga, werble…) przechodzimy do rozmowy na temat duszy wampirów. Eddzie nie wierzy, że wampiry mają duszę, więc Bella dochodzi do wniosku, że właśnie dlatego Edek nie chce jej przemienić, aby nie straciła swojej duszy. Jaki on wspaniałomyślny, ach, ach.

Cytat:
- To mój wybór.
- Jego również. - Uciszył mnie gestem dłoni, widząc, że zamierzam wysunąć kolejny argument. - Będzie się zadręczał myślą, że sam skazał cię na to, czego nienawidzi.


Następny emo moment Edzia. Będzie się zadręczał, że Belka postrada duszę. Ok., gdyby to była prawda, dałby jej spokój już w Zmierzchu, bo raczej się domyślał, że prędzej czy później Swan zechce przemiany. Eddie jest z Bellą z egoizmu, on ją chce i już. Nie myśli tak naprawdę o jej dobru. Przez pól Twilightu zachowuje się jak schizofrenik. Mówi „Bello, trzymaj się ode mnie z daleka jestem niebezpieczny”, ale łazi za nią krok w krok i nie daje spokoju. Stąd wniosek, że Eddie ma w dupie dobro Belli, najzwyczajniej w świecie udaje. (+1 ego)
Jedziemy dalej.
Dowiadujemy się, jak doszło do przemiany McSparkle’a. Okazuje się, że matka Edka wysępiła u Carlisle’a przemianę swego syna, choć raczej nieświadomie, gdyż nie sądzę, aby domyślała się jakiego rodzaju „ocalenie” doktorek ma na myśli.

Cytat:
Słowa Elizabeth powracały echem w moich myślach. Skąd wiedziała, do czego byłem zdolny? Czy ktoś rzeczywiście mógł pragnąć, aby jego dziecko przestało być człowiekiem? Przyjrzałem się Edwardowi. Choroba nie przyćmiła urody. W jego twarzy kryło się coś szlachetnego. Taką właśnie twarz mógłby mieć mój wymarzony syn.


No tak, świetny powód, żeby zrobić sobie „towarzysza życia” (czyż nie brzmi to dwuznacznie?). Piękna buzia, to jest to, co Smeyer zdaje się uważać za najważniejszą cechę w człowieku.
Wraca Eddie, żeby odwieźć Bellę. Znowu zachowuje się cierpiętniczo. (+1 emo)
Alice daje Belli bluzkę Esme, żeby Charlie nie skapnął się, że coś się stało. Pal licho okrwawioną bluzkę, ale czy Charlie jest takim ślepym debilem, że nie zatrybi, że jego córka wyjeżdżała ze zdrową ręką, a wraca z ręką w szwach? SMeyer, nie rób z chłopiny kompletnego idioty, który ma w dupie jedyne dziecko. Czym biedak sobie na to zasłużył? Może nie jest wylewny, ale to nie znaczy że mu nie zależy.
Edzisław i Bells wracają do jej domu. Edward jest emo i angsty. Bella prosiło o wybaczenie.

Cytat:
- No, powiedz coś - zażądałam, kiedy w końcu wyjechaliśmy na szosę.
- A co mam niby powiedzieć? - spytał zdystansowanym tonem.
Niemalże bałam się tego jego odrętwienia.
- Powiedz, że mi wybaczasz.


ONA PRZEPRASZA JEGO?! ONA JEGO PROSI O WYBACZENIE?! Ok., zacięła się papierem, ale przez przypadek (inna kwestia, że zacięcia papierem do zawijania prezentów rzadko albo wręcz nigdy nie powodują krwawienia – następny fail SMeyer (+1 głupota) ) , ale to on ją rzucił na stół w efekcie czego mocniej się pocięła. I TO ONA PRZEPRASZA JEGO? Czy jej odebrało resztki rozumu i godności?
Eddie cały czas jest emo, gdy porównuje imprezy wśród wampirów do prywatki z Jess, Mikiem i Angelą.

Cytat:
Gdybyś zacięła się w palec u Mike'a Newtona, przy Jessice, Angeli i innych swoich normalnych znajomych, to co by się stało, jak myślisz? W najgorszym razie okazałoby się może, że nie mają w domu plastrów! A gdybyś potknęła się i sama wpadła na stos szklanych talerzy - podkreślam, sama, a niepopchnięta przez swojego chłopaka - co najwyżej poplamiłabyś siedzenia w aucie, gdy wieźliby cię, do szpitala! Mike Newton mógłby w dodatku trzymać cię za rękę, kiedy zakładaliby ci szwy, i nie musiałby przy tym powstrzymywać się z całych sił, żeby cię nie zabić!


Sam jest sobie winien, powtórzę to jeszcze raz, gdyby tak mu na niej zależało, to by pozwolił jej normalnie żyć wśród ludzi i zmył się na Alaskę, gdy zobaczył, co się święci w Zmierzchu. W końcu wiedział o zagrożeniach, już wtedy trąbił o tym na pół książki, ale nic nie zrobił, żeby Belkę uwolnić od swego towarzystwa, póki nie było za późno.

Cytat:
Więc błagam, o nic się nie obwiniaj, Bello. Gdy to robisz, czuję do siebie tylko jeszcze większy wstręt.


No tak, Bello, nie obwiniaj się, bo JA się będę czuł źle z tego powodu. Oczywiście, Ed, wcale nie jesteś egoistą. (+1 ego)

Cytat:
- Bo uważam, że dla swojego dobra to z nim powinnaś być, a nie ze mną!
- Wolałabym umrzeć, niż zostać dziewczyną Mike'a Newtona! - wykrzyknęłam. - Wolałabym umrzeć, niż zadawać się z kimkolwiek oprócz ciebie!


To umrzyj, zrób nam tą przyjemność Bello, bo mam dość twojego jęczenia! (+1 emo) dla Belli. Skoro nie możesz żyć bez faceta, to jesteś słabą, zależną dziewczyną bez charakteru, tkwiącą z niezdrowym związku.
Ok., gołąbeczki odjeżdżają do jej domu.

Cytat:
- Może zostaniesz jeszcze trochę? - zasugerowałam.
- Powinienem wracać do domu.
Ostatnią rzeczą, jakiej sobie życzyłam, było to, żeby zadręczał się pół nocy.
- Dziś są moje urodziny - powiedziałam błagalnie.
- O czym kazałaś nam zapomnieć - przypomniał. - Zdecyduj się wreszcie. Albo świętujemy, albo udajemy, że to dzień, jak co dzień.



Czyli co, raz chce te urodziny, raz nie chce. Zdecyduj się babo jedna! (+1 bitch) Tutaj zgadzam się z Edem, co zdarza się nieczęsto.
Belka wchodzi do domu, jej ojciec ogląda mecz.

Cytat:
Pomachałam mu odruchowo.
- Ej, co ci się stało w rękę? Zarumieniłam się i zaklęłam pod nosem.
Potknęłam się. To nic takiego.
- Bello. - Charlie pokręcił tylko głową.
- Dobranoc, tato.


Jasne, Smeyer, bo żaden ojciec nie zainteresowałby się tym głębiej… Przecież ona miała zabandażowaną rękę, mój ojciec wypytywałby się przez 5 minut, a potem (obojętnie, co bym nakłamała) i tak zadzwoniłby do mojego chłopaka i go zjechał, że nie umie się mną zaopiekować (pomijam, że ja umiem się sobą zająć, ale uznajmy hipotetycznie, ze byłabym taką ciapą, jak Bella).
Panna Swan idzie się umyć, ubiera odświętną piżamkę i bieży do Edka, który… Tak, zgadliście, nadal jest emo, zamiast chociaż udawać przed Bellą, że już jest ok., żeby przestała się obwiniać i miała miły koniec dnia we własne urodziny. (+1 emo)
Bella odpakowuje prezenty. Jest wniebowzięta, choć przed chwilą wcale ich nie chciała. (+1 bitch)
Edie idzie po coś przeciwbólowego, Bells ostrzega go przed Charliem.

Cytat:
- Przyniosę ci coś przeciwbólowego.
- Nie, nie trzeba - zaprotestowałam, ale Edward zsunął mnie już sobie z kolan i podszedł do drzwi.
- Charlie - syknęłam ostrzegawczo.
Ojciec żył w błogiej nieświadomości, co do nocnych wizyt mojego lubego. Gdyby się dowiedział, dostałby pewnie udaru. Nie czułam jednak żadnych wielkich wyrzutów sumienia - nie robiliśmy z Edwardem nic, na co nie dałby nam przyzwolenia. Jeśli by to ode mnie zależało, byłoby zapewne inaczej, ale Edward był zdania, że nie wolno mu się przy mnie zapomnieć.


Ciekawe, jak to jest, że szef policji jeszcze nie skapnął się, że jego córcia ma nocnego gościa, nawet jeśli jest on superduper mejerpirem i go nie słychać. Bella do siebie gada nocami? To niedobrze, czas ją zawieźć do psychologa.
I co to znaczy, że Nie czułam jednak żadnych wielkich wyrzutów sumienia - nie robiliśmy z Edwardem nic, na co nie dałby nam przyzwolenia? Już widzę, jak Charlie daje przyzwolenie na całonocne wizyty Eda i obserwowanie jego córki, gdy ta śpi. Tak, to bardzo prawdopodobne. (+1 bitch)
Ok., dalej następuje mizianie i buziaki, Bella idzie spać, ale… dum dum dum!

Cytat:
Byłam w połowie drogi do krainy snów, a może nawet dalej, kiedy uświadomiłam sobie, z czym skojarzyła mi się ta nietypowa seria pocałunków. Tuż przed tym, jak Edward wyruszył wiosną zmylić trop, pocałował mnie na pożegnanie, nie wiedząc, czy jeszcze kiedyś się zobaczymy. Nie wiedzieć, czemu i dziś wyczułam u niego podobną mieszankę emocji. Pogrążyłam się we śnie zdjęta strachem, jakby dręczyły mnie już koszmary.


Zapowiada się jeszcze więcej emo angstu. Czy tylko mi się wydaje, że ostatnie zdanie jest jakieś takie dziwne? W oryginale nie jest wcale sensowniejsze: I shuddered into unconsciousness, as if I were already having a nightmare.

I to by było na tyle. W następnej odsłonie dowiemy się, jak fatalne skutki dla naszej ulubionej Belli Sue miało połącznie: wybitny talent Swanówny do robienia sobie krzywdy czymś, czym sobie krzywdy zrobić nie da, apetyt Jaspera i trening Edka przed zawodami w rzucie laską. Uświadomi nas BellaMarie13

Zniesmaczona
Beige



Podsumowanie:

Emo 5
Bitch 3
Głupota 2
Ego 3


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beige dnia Sob 14:47, 12 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mermon
Wampir weteran



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 177 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 16:04, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Pomysł może i ciekawy, tylko po co BellaMarie13 wplatasz wulgaryzmy?
Dużo macie racji. Tylko , że te książki są takie dziwne, że mimo, że widzi się nieścisłości, brak logiki czasami i denerwuje wiele rzeczy to i tak nie można się oderwać i nie lubić bohaterów. Każdy innych.

A propos węchu Carlisla i zdolności wczesnego wyczuwania chorób - tu się nie zgadzam z Beige. Człowiek chory na różne choroby pachnie inaczej. Czasami pies wyczuwa nowotwór u właściciela. Czytałam, że specjalnie trenowane są gdzieś tam psy, by wyczuć raka w stadium, gdy jeszcze jest szansa na wyleczenie.
Ja sama gdy mam migrenę, to mam tak czuły węch, ze czuję to czego inni domownicy nie czują.
Jeszcze jedno. S. Meyer napisała książkę, którą wyśniła. Nie wiedziała, że stanie się tak popularna, że nakręcą filmy, że będzie tak drobiazgowo analizowana. Jest matką, żoną, zwyczajną kobietą, która nie ma aspiracji do nagrody literackiej. Można oceniać jej styl pisania, logikę , pomysły itp. tylko nie ma sensu wkładać w to tyle kpiny. To my czytelnicy zrobiliśmy z tej serii nie wiadomo co, nie pisarka. Zastanówmy się ,co z nami zrobiły te książki, czemu tak na nas podziałały, że siedzimy na forum, dyskutujemy, śledzimy trailery, czekamy na zdjęcia, premiery itp.
To zagadka. Jest tyle świetnych książek, które nie mogą się jakoś przebić .
Piszcie dalej. Ciekawe, do jakich wniosków jeszcze dojdziecie.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Sob 17:31, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

mermon napisał:
Pomysł może i ciekawy, tylko po co BellaMarie13 wplatasz wulgaryzmy?


Nie robię tego bynajmniej w jakimś konkretnym celu. Analizę piszę "na gorąco", mówię tak, jak w danej chwili czuję. Przepraszam, jeżeli kogoś to uraziło.

Cytat:
Dużo macie racji. Tylko , że te książki są takie dziwne, że mimo, że widzi się nieścisłości, brak logiki czasami i denerwuje wiele rzeczy to i tak nie można się oderwać i nie lubić bohaterów. Każdy innych.


Można. Naprawdę. Właśnie o to między innymi chodzi w tej całej paplaninie - że ja w tym światowym fenomenie nie dostrzegam nic specjalnie godnego uwagi.
Od dziecka jestem molem książkowym. Nienawidzę zostawiać niedokończonych lektur/serii. "Twilight" przeczytałam, bo byłam na filmie, "New Moon" z ciekawości, co dalej, "Eclipse" z poczucia, że powinnam skończyć, co zaczęłam. "Breaking Dawn" nie zdzierżyłam, zbyt wiele idiotyzmów. Przyznasz, że o czymś to świadczy.


Cytat:
Jeszcze jedno. S. Meyer napisała książkę, którą wyśniła. Nie wiedziała, że stanie się tak popularna, że nakręcą filmy, że będzie tak drobiazgowo analizowana. Jest matką, żoną, zwyczajną kobietą, która nie ma aspiracji do nagrody literackiej. Można oceniać jej styl pisania, logikę , pomysły itp. tylko nie ma sensu wkładać w to tyle kpiny. To my czytelnicy zrobiliśmy z tej serii nie wiadomo co, nie pisarka. Zastanówmy się ,co z nami zrobiły te książki, czemu tak na nas podziałały, że siedzimy na forum, dyskutujemy, śledzimy trailery, czekamy na zdjęcia, premiery itp.
To zagadka. Jest tyle świetnych książek, które nie mogą się jakoś przebić.


Aspiracje to ona akurat ma, co sama podkreśliła w pewnym wywiadzie. Sęk w tym, że ważnej literackiej nagrody nie dostanie, bo na nią zwyczajnie nie zasługuje.
I oczywiście, że to wina fanek. Sama napisałam w prologu, że to wszędobylski zachwyt skłonił mnie to zagospodarowania czasu w taki, a nie inny sposób.

Cytat:
Piszcie dalej. Ciekawe, do jakich wniosków jeszcze dojdziecie.


Zapewne bolesnych, ale dziękujemy za zachętę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zuzanka
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Lip 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:27, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Przepraszam ale uważam że od początku BellaMarie13 jest negatywnie nastawiona na powieść ! jak gdyby nie próbowała jej zrozumieć , pojąć.Wydaje mi się, a może jestem na 100% pewna bo znam to z doświadczenia,że jeśli ktoś usłyszy złą opinię o czymś np .książka to nie sięgnie po nia tylko będzie miał o niej takie samo zdanie i nijak nie da sie nastawić pozytywnie!więc będzie cały czas dyskryminować pisarkę,bohaterów i wszystko co związane jest z sagą.
To moje zdanie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Sob 19:37, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Zuzanka napisał:
Przepraszam ale uważam że od początku BellaMarie13 jest negatywnie nastawiona na powieść ! jak gdyby nie próbowała jej zrozumieć , pojąć.Wydaje mi się, a może jestem na 100% pewna bo znam to z doświadczenia,że jeśli ktoś usłyszy złą opinię o czymś np .książka to nie sięgnie po nia tylko będzie miał o niej takie samo zdanie i nijak nie da sie nastawić pozytywnie!więc będzie cały czas dyskryminować pisarkę,bohaterów i wszystko co związane jest z sagą.
To moje zdanie.


Wybacz, ale nijak nie rozumiem, o co Ci chodzi. Przecież wyraźnie napisałam w poprzednim poście, że z pierwszymi trzema częściami sagi jestem zaznajomiona bardzo dobrze...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NessieGabi
Wilkołak



Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paradise City

PostWysłany: Sob 20:05, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Powiem tylko tyle, że jak dla mnie, anty to pokaz niedojrzałości i brak logicznego myślenia.
Mówisz jaki to KwN jest beznadziejny i ile to w nim złego, ale przecież wiadomo że każdy ma swoje poglądy. Tak samo upodobania literackie.

Słysząc o anty, od razu na myśl przychodzą mi supersłitaśne kluby anty-Sel i anty-Majli czy na odwrót. pomieszanie z polątaniem.
Kończy się to na tym, że grupa pół dnia wychwala jaka to jedna jest wspaniała, a druga niech się, przepraszam, pieprzy.

Nikt nie dochodzi do większych wniosków.
Tak samo miałam kiedyś rozmowę z amerykańskim, jak to dumnie się ogłaszacie. antyfanem Twilight. Skończyło się na tym, że ten po podaniu kilku wyciągniętych z *upy przykładów i ciągłym powtarzaniu "But vampires dont sparkle!", nie potrafił odpowiedzieć na najprostsze pytanie - Dlaczego książka Smeyer jest tak zła?

No ale powracając do twojego wspaniałego opowiadania.

Cytat:
Niestety, nie dowiadujemy się, co było owym prezentem. Bella bowiem zacina się papierem (JAK można to zrobić? Jestem największą fajtłapą w rodzinie i nigdy nie udało mi się okaleczyć podczas odrywania taśmy). Na palcu dziewczyny pojawia się kropla krwi.


Pierwszy, dość błahy przykład - zero logiki. Wystarczy zaciąć papierem kawałek skóry. Ależ to NIEPRAWDOPODOBNE!

Cytat:

Że co proszę? Edzik czyta w myślach, w dodatku jest superduper szybki. Nie mógł po prostu złapać Belki i uciec z nią hen, daleko? Po cholerę grać ukochaną w kręgle? (+1 głupota)


ah tak! Uciekaj Edwardzie z Bellą na rękach na Alaskę. Przed superszybkim wampirem. Ukryj się w śniegu i czekaj na supertropiącego wampira - swojego brata, żeby go jak najszybciej zabić.

Cytat:
Z Belli krew się leje, a jej tylko dzwoni w uszach. To jak to jest, na biologii mało co nie padła z powodu kropelki krwi, a tutaj posoka z nie bucha, a ona jest tralala nadal przytomna? Cud czy niekonsekwencja autorki? (+1 głupota)


Jak najwidoczniej nie wiesz, zapach krwi jest raczej mocniejszy w klasie pełnej eksperymentujących z nią nastolatków, niż kropelki z palca.

Cytat:
Ciekawe, jak to jest, że szef policji jeszcze nie skapnął się, że jego córcia ma nocnego gościa, nawet jeśli jest on superduper mejerpirem i go nie słychać. Bella do siebie gada nocami? To niedobrze, czas ją zawieźć do psychologa.


Oj. Więc Charlie, jako policjant, powinien mieć też wampirzy słuch. Słyszeć przez ściany w 2piętrowym domu?
Bo raczej nie czytałam w książce o głośnych krzykach i bieganinach czy innych czynnościach w pokoju Belli.
Kolejny dość wymuszony przykład "Twilight jest zły, be i dla dzieci emo".

I dochodzimy do najistotniejszego.

Wiec, skoro tak nienawidzisz sagi, to po cholerę siedzisz na tym forum?
Po cholerę przeczytałaś te 4 książki?

Cytat:
Od dziecka jestem molem książkowym. Nienawidzę zostawiać niedokończonych lektur/serii. "Twilight" przeczytałam, bo byłam na filmie, "New Moon" z ciekawości, co dalej, "Eclipse" z poczucia, że powinnam skończyć, co zaczęłam. "Breaking Dawn" nie zdzierżyłam, zbyt wiele idiotyzmów. Przyznasz, że o czymś to świadczy.


Mól książkowy?
Wygląda na to jednak, ze książka cię ZACIEKAWIŁA. Wciągnełaś się w akcje, chciałaś poznać dalsze losy. Strasznie nudna książka?

Wybitna masochistka, nieprawdaż?

Pozdrawiam i czekam na kolejny, jakże ciekawy, rozdział.
Bo choć w wielu aspektach się nie zgadzam, szanuję wasze zdanie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NessieGabi dnia Pią 22:30, 13 Lis 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
Zuzanka
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Lip 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:34, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Nijak nie rozumiesz.bo moze jestes ślepo zapatrzona tylko w siebie! i nie potrafisz sama zmierzyć się ze zdaniem innych które często jest przeciwne do twojego.
Popieram NessieGabi co do słowa ma racje....
PS.: jeszcze jedna uwaga gubisz się już sama we wszystkim co mówisz BellaMarie13...trzymaj się jednej wersji ,jeśli już twoje ,,nadzwyczaj rewelacyjne i i superduper mocne" spostrzeżenia mają u kogoś zasiać choć ziarno zastanowienia,wahania.. czy jakiegokolwiek innego uczucia niż zachwyt :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Sob 20:51, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Zuzanka napisał:
Nijak nie rozumiesz.bo moze jestes ślepo zapatrzona tylko w siebie! i nie potrafisz sama zmierzyć się ze zdaniem innych które często jest przeciwne do twojego.
Popieram NessieGabi co do słowa ma racje....
PS.: jeszcze jedna uwaga gubisz się już sama we wszystkim co mówisz BellaMarie13...trzymaj się jednej wersji ,jeśli już twoje ,,nadzwyczaj rewelacyjne i i superduper mocne" spostrzeżenia mają u kogoś zasiać choć ziarno zastanowienia,wahania.. czy jakiegokolwiek innego uczucia niż zachwyt :)


Nie lubię, jak się mnie obraża. Sama staram się tego nie robić innym ludziom - zwłaszcza tym, których nie znam osobiście,a z Tobą raczej brudzia nie piłam. Taka dygresja.
A teraz wytłumacz mi, proszę, w którym miejscu przeczę sama sobie.
I nie staram się bynajmniej nikogo zachwycić, robię to dla zabawy. Naprawdę, nie musicie się tym wszystkim tak strasznie przejmować, spójrzcie na moje wypociny z przymrużeniem oka. A jeśli nie potraficie - to rozstańmy się w pokoju.
Żyję w wolnym kraju, wyrażam swoją opinię. Może dobitnie i złośliwie...Ale tu macie, drogie fanki, żywy przykład na to, co nachalna reklama robi z człowiekiem. Kilka miesięcy temu byłam do "Zmierzchu" nastawiona neutralnie - teraz nie mogę już słuchać pisków zachwytu nad Edziem, a dziś rano Pattinson wyskoczył mi z lodówki. Przesyt i zmęczenie materiału, ot co.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NessieGabi
Wilkołak



Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paradise City

PostWysłany: Sob 20:55, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Cytat:
... spostrzeżenia mają u kogoś zasiać choć ziarno zastanowienia,wahania.. czy jakiegokolwiek innego uczucia niż zachwyt Smile


Zgadzam się w 100%!
Już dowiedziałam się, że masz skłonność do masochizmu (oj! Wg was ma to coś wspólnego z Edwardem - emo!), więc nie dziwi mnie, że twoje akcje nie będą miały żadnych rezultatów (spodziewając się czego oczekujesz).
najprościej - wyjdziecie na tym jak Zabłocki na mydle. Rolling Eyes

Co nie znaczy, że niecierpliwie czekam na następny rozdz.

Cytat:

Żyję w wolnym kraju, wyrażam swoją opinię. Może dobitnie i złośliwie...Ale tu macie, drogie fanki, żywy przykład na to, co nachalna reklama robi z człowiekiem. Kilka miesięcy temu byłam do "Zmierzchu" nastawiona neutralnie - teraz nie mogę już słuchać pisków zachwytu nad Edziem, a dziś rano Pattinson wyskoczył mi z lodówki. Przesyt i zmęczenie materiału, ot co.


Twoje zdanie w pełni szanuję. Lubię dyskusję, o ile z inteligentnymi ludźmi. Nie zaprzeczam, że tak nie jest.

Ale co do 2 części.
Więc chcesz być na siłę oryginalna?
Rozumiem. Często lepsze są mało znane książki czy dobre kino niezależne.
Ale nie znienawidzę czegoś przez innych.

A z resztą, mówisz o Pattinsonie, a temat jest o książce.
Z tego wynika, że znienawidziłaś samą powieść przez jej ekranizację (a raczej zainteresowanie wokół niej), nie sądzisz?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NessieGabi dnia Sob 21:02, 12 Wrz 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:07, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

NessieGabi napisał:




Dlaczego książka Steph jest tak zła?


Dlaczego? Brak fabuły, papierowe postaci, masa głupot, szerzący się marysuizm, kiepski styl pisania, niekonsekwencje, błędy logiczne, brak researchu, edycji, tak mozna długo. Przykłady się mnożą, o kilku z nich już z BelląMarie13 pisałyśmy.


Cytat:
Pierwszy, dość błahy przykład - zero logiki. Bo jak nie wiesz papier ma dość ostre i bardzo cienkie końce. Wystarczy trochę przejechać i zaciąć papierem kawałek skóry. Ależ to NIEPRAWDOPODOBNE!


Papier do zawijania prezentów jest z reguły cieńszy od zwykłęgo papieru i zdecydowanie ciężej się nim zaciąć, no chyba, że zapakowali prezent w brystol. No i nie każdy papercut powoduje krwawienie.



Cytat:
ah tak! Uciekaj Edwardzie z Bellą na rękach na Alaskę. Przed superszybkim wampirem. Ukryj się w śniegu i czekaj na supertropiącego wampira - swojego brata, żeby go jak najszybciej zabić.


Wystarczyło, żeby na chwilę się z nią ulotnił, a jego cudowne rodzeństwo złapałoby Jazza i potrzymałoby, aż się uspokoi.

Cytat:
Jak najwidoczniej nie wiesz, zapach krwi jest raczej mocniejszy w klasie pełnej eksperymentujących z nią nastolatków, niż kropelki z palca.


Toć z niej się lało, po tym, jak Edek walnął nią o stół. To jednak odrobinę więcej niź kilka kropelek kolegów.



Cytat:
I dochodzimy do najistotniejszego.

Wiec, skoro tak nienawidzisz sagi, to po cholerę siedzisz na tym forum?
Po cholerę przeczytałaś te 4 książki?


3 książki, obydwie przeczytałyśmy trzy książki. Kojarzysz coś takiego jak wolnosć wypowiedzi. Gdzie mam się wypowiadać na temat Twilight, jak nie na forum Twilight? Forum anty na razie, z tego co wiem, nie ma, a raczej go nie założe, bo trzeba czasu i cierpliwości, zeby je utrzymać, a raczej nie mogę się pochwalic ani jednym, ani drugim.

Cytat:
Ale czyli wygląda na to, ze książka cię ZACIEKAWIŁA. Wciągnełaś się w akcje, chciałaś poznać dalsze losy. Strasznie nudna książka, straasznie, tak?


Ja po książkę sięgnęłam z ciekawości, a że lubię kończyć, co zaczęłam, przeczytałam następne części, z wjątkiem BD. Z resztą, aby coś krytykować, trzeba mieć o tym pojęcie. Gdybym nie czytała i krytykowałą, fanki zarzuciłyby mi, że nie wiem, o czym piszę. Błędne koło.
A książka była nudna, jak już nieraz wspominałam trzy części zajęły mi ponad trzymiechy.


Aha, i jeszcze jedno, zluzujcie poślady, moje drogie. Nie sądzę, żebyście zauważyły, ale my to robimy "for the lolz", czyli innymi słowy dla zabawy. Trochę dystansu dla tej waszej księgi objawień, przestańcie traktować wszystko tak poważnie, bo wam na urodę zaszkodzi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beige dnia Sob 21:11, 12 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
NessieGabi
Wilkołak



Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paradise City

PostWysłany: Sob 21:12, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Najwidoczniej nie każdemu wasze "zabawy" się podobają.
To raczej mało prawdopodobne na forum "dla fanów twórczości Stephenie Meyer".
A wyluzowana - jestem jak najbardziej. Do tego oczywiście kubek kakao i mogę z wami tak konwersować dokąd, aż zrozumiecie co to upodobania czy poglądy literackie,


Cytat:
Ja po książkę sięgnęłam z ciekawości, a że lubię kończyć, co zaczęłam, przeczytałam następne części...


No i ciągniemy to dalej.
za przeproszeniem, pie*rzycie, o tym kończeniu co zaczęłyście, choć to dziwne kończyć coś co nam się nie podoba, poświęcać na to czas (którego podobno Beige nie masz) i cierpliwość (O! Którą też przecież pochwalić się nie możesz).

Masło maślane, dziewczęta.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NessieGabi dnia Sob 21:15, 12 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Sob 21:16, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Cytat:
Twoje zdanie w pełni szanuję. Lubię dyskusję, o ile z inteligentnymi ludźmi. Nie zaprzeczam, że tak nie jest.

Ale co do 2 części.
Więc chcesz być na siłę oryginalna?
Rozumiem. Często lepsze są mało znane książki czy dobre kino niezależne.
Ale nie znienawidzę czegoś przez innych.

A z resztą, mówisz o Pattinsonie, a temat jest o książce.
Z tego wynika, że znienawidziłaś samą powieść przez jej ekranizację (a raczej zainteresowanie wokół niej), nie sądzisz?


Dziękuję za pierwszą część wypowiedzi, podpisuję się pod tym.

Na siłę oryginalna? Nie. To dla mnie forma zabawy, ćwiczenia literackiego. Nie zamierzam Cię nakłaniać do jakiejkolwiek nienawiści. Każdy może kochać, co chce.

Nie, Pattinson posłużył mi tu za pewną wizualizację. Do faceta nic nie mam, wydaje się być miły, chociaż ma to nieszczęście, że wcielił się w tragiczną postać.
Chodzi mi o całe zamieszanie, związane z promocją. Z tym, że nie można kupić nawet programu telewizyjnego, żeby nie pojawiła się tam twarz Roba i Kristen.Że wszędzie trąbi się o "Twilight" jako o objawieniu literackim. A tymczasem jest to bardzo przeciętna historia miłosna, która nie zasługuje na tyle zainteresowania.
Dla jasności: gdyby "Pamiętnik Księżniczki" był traktowany z równym nabożeństwem, to tę książkę wzięłabym ta tapetę. To nie jest żaden spisek mający na celu detronizację Meyer. To po prostu mój wyraz ubolewania nad tym, że taka a nie inna pozycja szczytuje na listach bestsellerów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:34, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

NessieGabi napisał:
Najwidoczniej nie każdemu wasze "zabawy" się podobają.
To raczej mało prawdopodobne na forum "dla fanów twórczości Stephenie Meyer".
A wyluzowana - jestem jak najbardziej. Do tego oczywiście kubek kakao i mogę z wami tak konwersować dokąd, aż zrozumiecie co to upodobania czy poglądy literackie,

No i ciągniemy to dalej.
za przeproszeniem, pie*rzycie, o tym kończeniu co zaczęłyście, choć to dziwne kończyć coś co nam się nie podoba, poświęcać na to czas (którego podobno Beige nie masz) i cierpliwość (O! Którą też przecież pochwalić się nie możesz).

Masło maślane, dziewczęta.


Och, pół godzinki dziennie jeszcze nikogo nie zabiło. Gdyby seria mnie naprawdę wciągnęła, pewnie tak bym starała się żonglować czasem, że poszłoby mi szybciej.
Studia nauczyły mnie czytać rzeczy straszliwe nudne i takie, na których widok mam mdłości, więc Zmierzch nie stanowił problemu pod tym względem.
W życiu nie skończyłam chyba tylko Przygód Pilota Pirxa w piątej klasie podstawówki, bo tego zdzierżyć nie mogłam. Co złego jest w kończeniu książek, które się zaczęło, chociażby w celu sformułowania krytyki, skoro wszyscy dookoła trąbią, jakie one są cudne i popularne?
"Dla fanów twórczości", no ja też jestem fanką, ino anty :D .

Acha, jeszcze jedno. Nie rozumiemy, co to są upodobania i poglądy literackie? To żeś nam przywaliła. A co to ma do rzeczy? Ja mam upodobania, ty masz upodobania, a moje poglądy są takie, twoje siakie. Z tymże opinie negatywne są tak samo opiniami jak pozytywne. Chyba, że cię źle zrozumiałam, jeśli tak, wyjaśnij.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NessieGabi
Wilkołak



Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paradise City

PostWysłany: Sob 21:50, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Może sformułuję to inaczej.
Poglądy macie, my też mamy. OK.

Ale skoro wy znacie nasze i my wasze...
Po prostu nie mogę zrozumieć, po co te "anty" grupy powstają.
każdy tylko drugiemu się odgryza, wiedząc że i tak nie dojdą do tego samego, a nawet żadnego wniosku. No może oprócz takiego, że mają siebie nawzajem w du.żym poważaniu.

Niektórzy mają na celu zniechęcenie do książki połowy świata, a wy macie z tego superduper zabawę, na forum przeznaczonym dla fanów. (nie anty, oj raczej nie)

A jeszcze inaczej. Na pewno macie jakieś ulubione dzieło literackie, powieść, wiersz? Czy podoba wam się, że ktoś wytyka je palcami, zniechęca do niego lub robi sobie żarty czy zbytnio niepotrzebne zabawy?
A o gustach się podobno nie dyskutuje.

"Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe."
Bardzo proste.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NessieGabi dnia Sob 21:52, 12 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Sob 22:04, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

NessieGabi napisał:


A jeszcze inaczej. Na pewno macie jakieś ulubione dzieło literackie, powieść, wiersz? Czy podoba wam się, że ktoś wytyka je palcami, zniechęca do niego lub robi sobie żarty czy zbytnio niepotrzebne zabawy?
A o gustach się podobno nie dyskutuje.


Nie przeszkadza mi to. Jak robi to inteligentnie, to jeszcze się pośmieję. Pewnie, że jakiś tam niesmak pozostaje, ale takie jest ryzyko posiadania odmiennych upodobań. Jakby wszyscy myśleli tak samo, to by było bardzo nudno na tym świecie.
Oczywiście, mówię tu o wytykaniu popartym jakimikolwiek argumentami. Ja swoje mam, bo w innym przypadku bym się za to wszystko nie brała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:06, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

NessieGabi napisał:
Może sformułuję to inaczej.
Poglądy macie, my też mamy. OK.

Ale skoro wy znacie nasze i my wasze...
Po prostu nie mogę zrozumieć, po co te "anty" grupy powstają.


And again. Opinie negatywne tak samo łączą ludzi i dają powód do rozmowy i wymiany myśli, jak pozytywne.

Cytat:
każdy tylko drugiemu się odgryza, wiedząc że i tak nie dojdą do tego samego, a nawet żadnego wniosku. No może oprócz takiego, że mają siebie nawzajem w du.żym poważaniu.


Ależ znam fanów serii, którzy dostrzegają mnóstwo jej wad, dyskutują o nich z antyfanami, a Zmierzch traktują jako guilty pleasure i to jest w porządku.
Do normalnych fanów nic nie mam, denerwują mnie tylko napuszone Twitardy, rzucające się z pianą na ustach na każdego, któy wytyka z mniejszę lub większą ilością sarkazmu ewidentne braki w serii oraz traktują książki Smeyer jako dzieło litaratury w najwyższym standardzie.

Cytat:
Niektórzy mają na celu zniechęcenie do książki połowy świata, a wy macie z tego superduper zabawę, na forum przeznaczonym dla fanów. (nie anty, oj raczej nie)


I znów, to był żart, dałam przecież emotkę. Ok, mogłam dać Wink , mea culpa.

Cytat:
A jeszcze inaczej. Na pewno macie jakieś ulubione dzieło literackie, powieść, wiersz? Czy podoba wam się, że ktoś zniechęca do niego lub robi sobie żarty czy zbytnio niepotrzebne zabawy?


A nie, nie sądzę. Jeżeli żarty trafiałyby w moje poczucie humoru, to czemu nie? Po tym, jak nauczyłam się śmiac z samej siebie, takie rzeczy nie są dla mnie trudne. A parodie, nawet te złośliwe wręcz uwielbiam. Wątpię, żebym się oburzyła. Mało co mnie oburza, a juz na pewni nie ktoś krytykujący coś, co lubię. Nie ma dzieł bez wad, jeśli mi ktoś zwraca uwagę, że w mojej ulubionej książce jest coś nie teges, to na pewno to przeanalizuję, zamiast wpadać w ciężką depresję. I każdemu polecam takie podejście, oszczędza nerwy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beige dnia Sob 22:06, 12 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
NessieGabi
Wilkołak



Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paradise City

PostWysłany: Sob 22:07, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Cytat:
Ależ znam fanów serii, którzy dostrzegają mnóstwo jej wad, dyskutują o nich z antyfanami, a Zmierzch traktują jako guilty pleasure i to jest w porządku.


Każda książka ma wady i zalety. ta saga również.
Małe niedociągnięcia, czasem brak logiki (gdzie niektórych waszych spostrzeżeń nie skrytykowałam), ale dla was anty, ta książka nie jest niczym innym niż bezsensownym pisemkiem, dziadostwem. Dostrzegacie jakieś zalety? Akcja, zmienność, napięcie, zróżnicowani bohaterowie, uczucia, dialogi.
I przyjemność z czytania.
To jest najważniejsze.

A nie wytykanie najmniejszych błędów i błądzików.
Więc o czym ja mam z wami dyskutować?
Co ma nas łączyć?

Cytat:
Do normalnych fanów nic nie mam, denerwują mnie tylko napuszone Twitardy, rzucające się z pianą na ustach na każdego, któy wytyka z mniejszę lub większą ilością sarkazmu ewidentne braki w serii oraz traktują książki Smeyer jako dzieło litaratury w najwyższym standardzie.


I tu, o dziwo!, przyznam ci jak największą rację!

Cytat:
Nie przeszkadza mi to. Jak robi to inteligentnie, to jeszcze się pośmieję.


Więc wychodzi na to, że powinnam się z was pośmiać?
Dobre.
Chociaż.... Chętnie. :)

Anti anti.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NessieGabi dnia Sob 22:23, 12 Wrz 2009, w całości zmieniany 8 razy
Zobacz profil autora
bOlka
Człowiek



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 22:23, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

Jestem zszokowana i zniesmaczona tym tematem. BellaMarie13, może i piszesz to dla zabawy, ale jak widzisz, nikogo to raczej nie bawi.
Przyznam, że w niektórych kwestiach masz rację (niedoskonały styl Autorki na przykład, tez na początku się męczyłam). Ale nawet w naszej ukochanej polskiej literaturze pięknej można spotkać takie uchybienia, a jednak jest ona podziwiana i nagradzana za inne cechy.
Dostarczasz niezły temat do dyskusji, próbujesz wytknąć słabości Sagi ale moim zdaniem nie uda Ci sie to. Przynajmniej nie ze mną. Jakiś miesiąc temu, kiedy jeszcze byłam "na świeżo" po lekturze pewnie bym Cię po prostu znienawidziła, ale teraz jestem już obiektywna. Wbrew pozorom większość fanów Twilight, owszem, jest zafascynowana powieścią, ale na pewno nie do tego stopnia, by się na przykład modlić do Edwarda. Chodzi mi tylko o to, że mimo wszystko potrafią oni znaleźć słabości Sagi, ale o tym nie piszą. Wolą zwracać uwagę na bardziej wartościowe tematy, zamiast doszukiwać się błędów Autorki, korektorki, tłumaczki, wydawnictwa czy kto tam jeszcze przyszedłby im do głów.
Ostatnia sprawa. Piszesz, że jesteś molem książkowym. Dla mnie taki ktoś powinien mieć bardzo rozwiniętą wyobraźnię. Ty nie masz jej wcale. Opisujesz wszystkie te niby błędy Autorki, ale nie pomyślisz, że to po prostu książka! Powieść, wymyślona historia, w której może wydarzyć się wszystko! To, że jej akcja rozgrywa się w prawdziwym kraju, stanie i chyba nawet miejscowości (nie sprawdzałam tego) nie oznacza, ze wszystko musi być doskonale logiczne. Trzeba zawsze zostawiać margines tolerancji na wyobraźnię Autorów.
To tyle ode mnie, takie jest moje zdanie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin