FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Lesson Learned [T] [NZ] Rozdział 27 - 02.02 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Sob 9:16, 31 Paź 2009 Powrót do góry

No nareszcie :)
Serdeczne dzięki za kolejny niesamowity rozdział.
W prawdzie jak na mój gust za dużo dialogów, ale akurat pasowały tutaj.
Mam przeczucie, że Edward się zakochał. Jeżeli naprawdę tak jest to nie chcę żeby ją zranił.
Z wielką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się szyciej niż ten.
Weny na tłumaczenie, czasu i chęci.


Pozdrawiam,
yeans-girl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
amika
Nowonarodzony



Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: myślenice

PostWysłany: Sob 15:40, 31 Paź 2009 Powrót do góry

Wreszcie się doczekałam!!! Oj, długo kazałaś czekać na kolejny rozdział. Ciekawe
co jest tego 12 czy 13 lutego. Hmm? Trochę nie rozumiem ale to nic.
Czekam na następny i mam nadzieję, że dodasz go o wiele szybciej. Wink
czasu i chęci do tłumaczenia.
pozdrawiam. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Larissa
Wilkołak



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z dwóch miast: Piaseczno [PL] i Zohor [SK]

PostWysłany: Pon 10:10, 02 Lis 2009 Powrót do góry

Bardzo lubię takie opowiadania, kiedy Bella ma
problemy. Smile
Czekam z wielką niecierpliwością na kolejne
rozdziały.
Pozdrawiam,
Larissa


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kali.
Wilkołak



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 14:18, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Brawo..! Gratulacje to było świetne..! Czekam na więcej..!
Przepraszam za ten jedno linijkowy komentarz .. ale później będzie EDIT.. x]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kali. dnia Wto 14:49, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ilciak
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Piekła :P

PostWysłany: Śro 15:47, 11 Lis 2009 Powrót do góry

Witam :) właśnie natrafiłam na ten FF i uważam, że jest genialny bardzo mi się podoba :) pozdrawiam i życzę czasu oraz weny na tłumaczenie :))


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 17:23, 09 Sty 2010 Powrót do góry

Tak. Nareszcie wstawiamy nowy rozdział. Komentujcie. Niedługo (mam nadzieję) pojawi się 23 rozdział.




Rozdział 22.

Light My Candle

Tłumaczenie: Ann!
Beta: Madziorsko.

EPOV.
Siedziałem i czekałem w kawiarni na Harvard Square.
Po pięciu minutach nadal nic się nie zmieniało.
A pięć minut później? Ta sama. Interesująca. Rzecz. Zdziwiłem się, dlaczego Alice zajmuje to tak dużo czasu.
W końcu, pięć minut później, Alice weszła do środka. Towarzyszyła jej piękna kobieta. Któż to mógł być. To. Była. Bella.
Jej fantastyczne ciemnoczekoladowe włosy były tylko częściowo zebrane do tyłu; jej niesamowite loki spływały kaskadą po plecach. Jej ubranie nie krzyczało: „Alice!”, wyglądało naturalnie i było w stylu Belli. No może tylko trochę bardziej formalne niż zazwyczaj. Bluzka wspaniale kontrastowała z jej włosami.
Nagle przypomniałem sobie o czymś. Dzisiaj był czwartek, a w niedzielę, tak – w niedzielę były Walentynki! Musiałem zacząć coś planować.
Wracając do teraźniejszości, uśmiechnąłem się do Belli, kiedy siadała wraz z Alice naprzeciwko mnie. Również posłała mi nieśmiały uśmiech. Spojrzałem na tablicę ponad ladą.
- Chcecie coś zamówić?
Bella skinęła głową.
- Pójdę zobaczyć co mają.
- Jasne. Alice, a ty?
Ona również pokiwała głową. Bella zaczęła iść, a Alice podnosząc się, wyszeptała mi do ucha:
- Jest bardzo zdenerwowana, więc bądź miły.
- Dzięki.
Zachichotała i poszła złożyć zamówienie.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Siedziałem w sypialni i myślałem, patrząc na listę w mojej dłoni.

Kupić róże.
Zrobić rezerwację w Common Ground.
Napisać wskazówki.
Porozmawiać z Alice i Jasperem.

Czy to było wszystko, czego potrzebowałem? Brzmiało aż za prosto. Jak to mogło być proste i zarazem tak bardzo skomplikowane?
Zdenerwowałem się, schowałem swoją listę do portfela i poszedłem prosto do mieszkania Alice i Jaspera.
Kiedy dochodziłem do Harvard Yard, zadzwoniłem do Jazza.
- Hej, Jasper.
- Cześć, Edward. Coś się stało?
- Tylko pomyśl.
- Hmmm. Czyżby pojutrze były Walentynki?
- Tak.
- Niech zgadnę! I chcesz zaprosić gdzieś Bellę?
- Tak.
- I chcesz przyjść do nas, aby porozmawiać z Alice, lub ze mną o naszej pierwszej randce?
- Tak. Skąd wiedziałeś?
- Znikąd! Przychodź, Alice jest na zajęciach i jeszcze chwilę jej nie będzie.
- Ok, dzięki.
- Nie ma za co.
Pięć minut później siedziałem na kanapie w mieszkaniu Alice i Jaspera.
- Co robiłeś na pierwszej randce z Alice?
Jasper przewrócił oczami.
- Po prostu ją zaprosiłem.
- Jak?
- Masz plan. Wiem, że z pewnością masz.
- Mam, ale jak ty to zrobiłeś?
- Podszedłem do niej po zajęciach i po prostu się zapytałem.
- Och.
- A jak ty to zamierzasz zrobić?
Opowiedziałem mu.
Kiedy skończyłem, pokiwał z aprobatą głową i powiedział:
- Dobrze wymyśliłeś.
- Dzięki.
- Zamierzasz zamówić kwiaty?
- Tak. Znasz jakieś dobre miejsce?
- Tak, jest taka jedna fajna kwiaciarnia blisko Mass Avenue, zaraz przy tej piekarni, którą tak lubi Alice.
- Świetnie. Dzięki.
- Zadzwoń, jeżeli będziesz jeszcze czegoś potrzebować.
- Jasne.
- Cześć.
- Do zobaczenia, Jazz.
Opuściłem ich mieszkanie i poszedłem od razu na Mass Avenue. Doszedłem do malutkiej kwiaciarni z liliami namalowanymi na oknie. Wszedłem do środka, co zostało obwieszczone przez dzwoneczek na drzwiach. Zaraz podeszła do mnie starsza pani i zapytała:
- Czy mogę w czymś pomóc?
- Tylko się rozglądam.
- Coś na Walentynki?
- Tak.
Uśmiechnęła się do mnie.
- Walentynkowe bukiety są w tamtą stronę. – Pokazała mi kierunek.
-Dziękuję. – Skinąłem głową i skierowałem się w tamtą stronę.
Tam było tak dużo różnych kwiatów: lilii, róż, chryzantem, dalii i wielu jeszcze innych, których nawet nie znałem nazw. W końcu zdecydowałem się na bukiet o nazwie „dziecinny oddech” z różowych lilii, w które były wplecione różne białe kwiatki. Świeży miał zostać wysłany wraz z kartką w niedzielę do lobby akademika Belli. Dodatkowo dostanie informację, aby je odebrać.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Później siedziałem przy biurku i pisałem na ozdobnych karteczkach ładnym, pochyłym pismem. Zadzwoniłem do Common Ground Café i zrobiłem rezerwację. Z całej mojej karteczki w portfelu wszystko było już gotowe.
Położyłem się spać i rozmyślałem o Belli, mając nadzieję, że to wszystko się jej spodoba.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
BPOV.
Dzisiaj były Walentynki. Szczerze mówiąc, to nie czyniło tego dnia niezwykłym. Nie liczyłam na nic szczególnego tego dnia.
Odprowadziłam Abrę do opiekunki i siedziałam w pokoju, robiąc notatki, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
Otworzyłam i zobaczyłam kuriera akademickiego.
- Bella Swan?
- Tak, to ja.
Podał mi wiadomość.
- To dla ciebie.
Przeczytałam ją: „Paczka do odebrania w recepcji.”
Zdziwiłam się. Kto mógłby mi wysłać paczkę? Zeszłam na dół schodami. Nie chciałam ryzykować, więc nie wybrałam windy, ponieważ dwa tygodnie temu zatrzasnęła się z kimś w środku pomiędzy piętrami.
Przeszłam przez lobby, a podchodząc do biurka położyłam karteczkę dla sekretarki.
- Miałam do odebrania paczkę.
- Imię?
- Bella Swan.
Pokiwała głową i weszła na zaplecze. Wróciła z pięknym bukietem kwiatów i doczepioną do nich karteczką. Moje oczy poszerzyły się ze zdziwienia. Sekretarka zachichotała, patrząc się na mnie.
- Nie spodziewałaś się tego?
Pokręciłam głową.
- Nie.
- Cóż, w każdym razie to dla ciebie. – Podała mi bukiet i skierowałam się w stronę schodów.
Kiedy wróciłam do pokoju, wstawiłam kwiaty do wazonu, usiadłam przy biurku i zaczęłam czytać karteczkę z kwiatów. Była napisana pięknym, ukośnym pismem.

Droga Bello,
To paczuszka z ulubionej ciastkarni Abry. Lubię wanilię bardziej niż czekoladę, a ty?

Zachichotałam. Mała zagadka. Wiedziałam, że to musiał być Edward. Tylko on mógł wysłać mi coś takiego, być na przyjęciu Abry, dać mi coś i schować się kuchni, gdzie była przechowywana wanilia.
Zeszłam znowu na dół po schodach. Sekretarka się na mnie spojrzała.
- Znowu?
- Ktoś postanowił wrobić mnie w małą grę.
- Ach.
Wiedziałam, że on prawdopodobnie wiedziała, kto mi to wysłał, ale się nie pytałam.
Poszłam przez korytarz do kuchni i podeszłam do szafki, w której była przechowywana wanilia. Pod pudełkiem byłam malutka karteczka.

Droga Bello,
Jeżeli to znalazłaś, teraz idź szukać „Walrus and a Carpenter”. Będziesz musiała przejść przez naszą jadalnię, to straszne.

Uśmiechnęłam się. „Walrus and a Carpenter” był jedynym z moich ulubionych wierszy i znajdował się w książce Lewisa Carroll „Po drugiej stronie lustra”. Musiałam iść do biblioteki.
Schowałam karteczkę do kieszeni i przeszłam przez Harvard Yard, aby znaleźć się przed budynkiem bibliotecznym, w którym miałam znaleźć kolejną poszlakę. Znajdował się tam tylko jeden egzemplarz „Po drugiej stronie lustra”, więc od razu zaczęłam go wertować, aż w końcu znalazłam „Walrus and a Carpenter”. Na końcu prawej strony, znajdowała się zielona karteczka, na której było napisane:

Droga Bello,
Niejaka zakupocholiczka, moja znajoma, ma szafę, w której trzyma swoje wszystkie rzeczy. Znajdź tam coś oryginalnego dla siebie.

Schowałam kartkę do kieszeni, razem z innymi i skierowałam się do akademiku MIT-u. Zapukałam do pokoju Alice. Otworzył Jasper.
- Cześć, Bella!
- Cześć, Jasper!
- Jaka sprawa sprowadza cię do nas w ten piękny niedzielny poranek?
- Wiadomość. – Pokazałam mu ją i dałam do przeczytania.
- A, jasne, idź za mną. – Przeszłam za nic przez całe mieszkanie, aż do garderoby, która była prawdopodobnie większa niż całe moje mieszkanie.
- To miejsce jest ogromne.
- Garderoba?
- Tak. Nie rozumiem po co ludzie potrzebują aż tak dużo ciuchów.
Jasper wzruszyła ramionami.
- Zostawię cię tutaj.
Przeszłam przez całą garderobę. Na końcu, w rogu był stary – lumpowsko wyglądający sweter. Pewnie nieudany prezent gwiazdkowy.
To było zapewnie to „rzadkie ubranie”. To było coś, czego nigdy bym nie założyła. Zdjęłam sweter z wieszaka, a wtedy wypadła karteczka. Odłożyłam ubranie z powrotem i zaczęłam ją czytać.

Droga Bella,
Prawie nigdy nie miałem u siebie gości.

To było wszystko. Czy on chciał mnie gdzieś zaprosić? Czy on mnie zapraszał do swojego pokoju? Nie wiedziałam, ale w końcu wcześniejsze zadania nie były skomplikowane i nie miały drugiego dna. Najprawdopodobniej chciał, abym przyszła, więc tak też postanowiłam.
Dziesięć minut później szłam schodami na piąte piętro, a potem korytarzem, aż do pokoju Edwarda.
Patrzyłam się na drzwi. Przygryzłam wargi i zapukałam.
Nic się nie stało. Chwilę potem jakaś karteczka uderzyła mnie w stopy. Przerzucił mi ją pod drzwiami!

Droga Bello,
Wejdź do środka. To musi być powiedziane osobiście.

Osobiście? Co on chce mi powiedzieć? Poczekałam sekundę, a potem otworzyłam drzwi. Były otwarte, więc bez problemu weszłam do pokoju Edwarda.
Edward stał w przejściu; jego włosy był oświetlane przez światło zza okna.
- Bello? – Zapytał. Wyglądał na zdenerwowanego. – Wyjdziesz gdzieś ze mną?
Otworzyłam szeroko usta, ale zaraz je zamknęłam. Kompletnie się tego nie spodziewałam.
- Bella? – Zapytał. Zorientowałam się, że jeszcze nic nie powiedziałam.
- Och, Edward. Tak, tak!
Uśmiechnął się do mnie.
- Cóż, to dobrze, że zrobiłem rezerwację.
Zaśmiałam się.
- Gdzie?
- Jest taka fajna mała restauracja w Dorchester z świetnym wystrojem i jedzeniem. To jedno z moich ulubionych miejsc w Bostonie.
- Brzmi świetnie.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
p. Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: somewhere

PostWysłany: Sob 17:38, 09 Sty 2010 Powrót do góry

ach jak słodko Embarassed Edward był absolutnie uroczy Very Happy
fajny sposób na zaproszenie dziewczyny Very Happy jakbym była na miejscu Belli (kto by nie chciał Razz )to kolana by mi zmiękły Rolling Eyes bardzo długo czekałam na ten rozdział, ale warto było Very Happy słodko i ze szczyptą romantyzmu ach... tak jak lubię ^^ xd


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xcullenowax
Wilkołak



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.

PostWysłany: Sob 21:28, 09 Sty 2010 Powrót do góry

Ojeeej, tak dawno nie było rozdziałów, że niemal zapomniałam o tym ffie. A bardzo go lubię, więc to byłoby złe. ; d

Edward jest urooczy. Nie spodziewałam się, że może być aż tak wspaniały. Strasznie podobał mi się pomysł z karteczkami, był taki prosty, ale i niezwykły. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, który - jak mam nadzieję - pojawi się niedługo. (:

pozdrawiam i życzę mnóstwa weny, czasu i chęci,
xx


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
natalieee
Wilkołak



Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:44, 09 Sty 2010 Powrót do góry

Oj dawno nie było nowych rozdziałów i cieszę się, że wreszcie jest kolejny :) Nie pisłam nigdy komentarzy chyba, ale zawsze lubiłam czytać ten ff.

Nie będę pisać o poprzednich rozdziałach, bo dużo by tego było. Ale postaram się teraz komentować na bieżąco.
Ostatni rozdział uroczy bardzo. Edward był taki słodki z tymi karteczkami. I Bella jakaś bardziej żywsza się zrobiła. Nie mogę się doczekać oczywiście kolejnej części :)

Pozdrawiam i życzę dużo weny Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
eyes
Zły wampir



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:47, 09 Sty 2010 Powrót do góry

Rozdział cudowny :D Nie wiem co bym zrobiła gdyby jakiś ktoś zafundowałby mi taką zabawę. [znając mnie pewnie bym się wkurzyła, ale, że ze mnie ciekawska osoba pewnie bym poszła xd]

zauważyłam mały błąd

Cytat:
Dzisiaj był czwartek, a w niedzielę, tak – w niedzielę były Walentynki! Musiałem zacząć coś planować.


Skoro czwartek był 12.02, piątek 13.02, to Walentynki [14.02] musiały wypaść w sobotę, a nie w niedzielę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:53, 20 Sty 2010 Powrót do góry

Kolejny rozdział miał być w sobotę, ale wystąpiły małe problemy Wink Teraz jednak postaramy się tłumaczyć szybciej, abyście miały nowy rozdział co tydzień.
Chciałabym też bardzo podziękować za wszystkie komentarze i że nie zapomniałyście o tym FF :)
Bez zbędnych wstępów wstawiam kolejny, już 23 rozdział :) Będzie długo i wydarzy się coś nieoczekiwanego.

Rozdział 23
Wieczorne wyjście

Na zewnątrz byłem uosobieniem spokoju. W środku cały czas słyszałem tylko jedną myśl: „Zgodziła się!”. Przez kilka minut zdążyliśmy uzgodnić wszystkie szczegóły, a potem wyszła, aby najprawdopodobniej się przygotować.
Krążyłem niespokojnie po moim pokoju, starając się, aby nie zacząć podskakiwać i biegać jak pięcioletnie dziecko. Stoczyłem trudną walka z własnym sobą. Dopiero po chwili byłem w stanie, aby usiąść na łóżku i zadzwonić do Jaspera.
- Hej, Jazz.
- O, cześć, Edward! Wydajesz się być podekscytowany.
- Jazz, zgodziła się!
- Każdy głupi wiedział, że się zgodzi. Co myślałeś, że powie?
- Nie myślałem.
Jasper po drugiej stronie słuchawki się zaśmiał.
- To chyba dość oczywiste, jak bardzo się w tobie zakochała.
- Tak?
Nie musiałem go widzieć, aby wiedzieć, że właśnie wywrócił oczami.
- Jesteś strasznie niedoinformowany.
- Wcale, że nie!
- Nawet nie wiesz jak bardzo. No dobra, nieważne. Po co do mnie zadzwoniłeś?
- Właściwie to nie wiem. Musiałem po prostu z kimś porozmawiać. Strasznie się stresuję.
- No tak. Lepiej zadzwoń do Carlisle i pogadaj z nim. Na pewno ci w czyś pomoże.
- Dobry pomysł. Dzięki Jazz.
- Dzwoń, jak będziesz jeszcze czegoś potrzebował.
Rozłączyłem się i od razu wybrałem numer do domu. Po kilku sygnałach włączyła się automatyczna sekretarka.
- Tu rezydencja Cull…- Nagle wiadomość się skończyła, a po drugiej stronie odezwała się Esme:
- Halo?
- Cześć, mamo, tu Edward.
- Cześć, Edward, coś się stało?
- Chciałbym porozmawiać z Carlisle.
- Już ci go daję… Chwila, a o czym chcesz z nim porozmawiać?
- Mamo, wiesz jaki jest dzisiaj dzień, prawda?
- Oczywiście… Chwila. Zaraz zgadnę. Prawda, że zaprosiłeś Bellę?
Zaśmiałem się.
- Zgadłaś.
- Ale zgodziła się? Musiała się zgodzić, prawda?
- Tak.
- Edward, tylko proszę cię, abyś pamiętał. Zachowuj się normalnie, bądź miły i nie rób nic na siłę.
- Jasne, mamo.
- No dobrze. Daję ci w takim razie Carlisle.
- Dzięki. Cześć, tato.
- Cześć, Edward.
- Zaprosiłem Bellę i się zgodziła, a teraz dzwonię do ciebie po radę.
Byłem pewien, że Carlisle się uśmiechnął.
- Trochę długo wam się zeszło.
- Słucham?
- Wszyscy w domu zauważyli, że jesteście w sobie zakochani po pierwszych dziesięciu minutach przebywania z wami w jednym pokoju. Jestem prawie pewien, że nawet Abra się dawno domyśliła. – Zaśmiał się.
Westchnąłem.
- Dzięki, tato.
- W każdym razie, jak powiedziała już Esme, zachowuj się naturalnie i bądź sobą. Bella wiele w życiu przeszła, o wiele więcej niż nam się wydaje i musisz to wziąć pod uwagę. Upewnij się też, czy Abra będzie miała gdzie zostać.
- Ma zapewnioną opiekę.
- To dobrze.
- Co myślisz, że powinienem założyć?
- To zależy od miejsca, do którego idziecie.
- Do Common Ground.
- W takim razie nic za bardzo eleganckiego. Strzelam, że Alice pomoże Belli z ubiorem?
- Tak. Mam zamiar do niej zadzwonić.
- Pamiętaj, żebyś to zrobił jak najszybciej.
- Myślisz, że jeszcze o czymś zapomniałem?
- Nie. Baw się po prostu dobrze!
- Dobra. Dzięki, tato.
Rozłączyłem się i usiadłem na łóżku szczęśliwy, że mam takich rodziców. Po chwili zadzwoniłem do Alice.
- Cześć, Alice.
- Cześć, Edward. Bella właśnie wysłała mi maila.
- Naprawdę?
- Tak, już mi się pochwaliła. Ze sposobu jakim pisała, wywnioskowałam, że musi być naprawdę szczęśliwa.
- Cieszę się.
- Zdradź mi, gdzie się dzisiaj wybieracie.
- Do Common Ground.
- Fajnie. Jestem pewna, że Belli będzie się tam strasznie podobać.
- Też tak pomyślałem.
- Czyli rozumiem, że mam dopilnować, aby nie ubrała się za elegancko.
- Tak. Byłoby super. Dziękuję ci bardzo, Alice.
- Nie ma za co. Przecież wiesz jak bardzo uwielbiam ubierać ludzi.
- Obiło mi się o uszy.
- Pa, Edward.
- Pa.
Wstałem i wyszedłem z pokoju. Musiałem już iść po samochód! Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. Wcześniej zaparkowałem go w garażu, w bloku Alice i Jaspera, więc musiałem go teraz odzyskać.
Po chwili pukałem już w drzwi ich apartamentu. Przywitał mnie Jasper.
- Cześć, Edward.
- Cześć, czy mógłbyś mi dać kluczyki do garażu?
Zniknął wewnątrz apartamentu, aby po chwili znowu się pojawić.
- Proszę. Przynieś je kiedy skończysz.
Uśmiechnąłem się do niego.
- Naprawdę nie mam zamiaru ich ukraść.
Wywrócił oczami.
- Jasne. Baw się dobrze.
Powtórnie się uśmiechnąłem.
- Mam taki zamiar. Ile samochodów na raz jestem w stanie prowadzić?
Po tym, zszedłem schodami do garażu, a następnie wyjechałem na zewnątrz moim srebrnym Volvo. Po zaparkowaniu go na krawężniku, pobiegłem na górę, aby zwrócić klucze Jasperowi.
- Dzięki, Jazz.
- Nie ma za co.
Pojechałem moim Volvo na Harvard i zaparkowałem go na małym parkingu obok akademika. Potem poszedłem do kwiaciarni, aby kupić kolejne kwiaty dla Belli.
Dzwoneczek zadzwonił, kiedy wszedłem ponownie do tego samego, małego sklepiku. Ta sama starsza pani wyszła z zaplecza.
- Witam ponownie. W czym mogę pomóc tym razem?
- Poproszę tuzin róż.
- To niezwykle popularny wybór dzisiejszego dnia.
Wzruszyłem ramionami i wskazałem na kalendarz.
- Może ma to jakiś związek z tym, że dzisiaj są Walentynki?
- Pewnie tak. Chcesz te róże teraz czy później?
- Można je wysłać w to samo miejsce o około osiemnastej?
- Oczywiście, że tak. Czy mógłbyś napisać mi jeszcze raz adres?
Zapisałem.
- Bardzo dziękuję.
- Nie ma za co.
Wyszedłem z powrotem na ulicę i spojrzałem na zegarek. Wskazywał już prawie piątą. Musiałem już się zacząć zbierać. Szybko poszedłem do mojego pokoju i zacząłem się przygotowywać.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
BPOV
Siedziałam na moim łóżku, lekko podskakując na nierównym materacu i myśląc w kółko: „Zaprosił mnie! Zaprosił mnie!”. Opamiętałam się wraz z pukaniem do moich drzwi. Otworzyłam je i spostrzegłam po drugiej stronie Alice.
- Cześć, Alice!
- Cześć, Bella!
- Niech zgadnę, przyszłaś mnie wystroić?
- Dokładnie. No dobrze, musimy już zaczynać.
Dała mi kilka propozycji do wyboru. Była tam długa, ciemnozielona sukienka z modnym krojem, lecz dziwnie zakończona, niebieska sukienka, którą miałam na sobie w czwartek wraz z białą bluzką i swetrem oraz ciemnoczerwony sweter z parą czarnych spodni. Wybrałam niebieski zestaw i od razu go założyłam.
Alice uśmiechnęła się szeroko na mój widok.
- Siadaj. Ułożę ci jakoś włosy.
Usiadłam, wiedząc, że nie zdecydowanie nie powinnam z nią zadzierać. Uwolniła moje włosy z mocnego kucyka i zaczęła formować je w różne kombinacje. Nadal były lekko wilgotne po ostatnim prysznicu, więc układały się w lekkie fale, zamiast w typowe dla nich loki. Spowodowało to, że cały proces układanie włosów trwał dłużej niż normalnie, a Alice w końcu kazała mi wstać.
- Masz suszarkę?
- Nie.
- Cóż, w takim razie musimy poczekać, aż ci same wyschną. W tym czasie zrobię ci makijaż.
Pokiwałam głową i ponownie usiadłam.
Po kolejnych dwudziestu minutach mój makijaż był już gotowy, a włosy ponownie ułożyły się w loki. Alice ponownie zabrała się za formowanie moich włosów w różne upięcia, lecz po chwili przestała. Pewnie zastanawiała się, co właściwie ma z nimi zrobić. W końcu zdecydowała się i zaczęła przekładać kosmyki moich włosów w różny sposób.
- Proszę. – Dała mi pukiel włosów do potrzymania. – Tylko na chwilkę. – Zaczęła kręcić i przekręcać moje włosy na różne strony, po czym zostawiła je zwisające po moich plecach. – Potrzymaj dla mnie jeszcze jeden pukiel.
Wykonałam bez słowa jej polecenia.
- Podaj mi gumkę do włosów.
Podniosłam niebieską gumkę do włosów z biurka naprzeciwko mnie i jej podałam.
- Dzięki. Idź się teraz przejrzyj w lustrze – zaproponowała.
Poszłam, aby popatrzeć.
- Dzięki, Alice. Jest naprawdę świetnie.
- Naprawdę nie ma za co. Teraz musimy wybrać buty.
- Ale nie szpilki, proszę?
- Nawet nie takie malutkie?
-Naprawdę małe są w porządku, ale szczerze wolałabym nie mieć żadnych.
Pokiwała głową i podeszła do torby, z którą przyszła. Wyjęła z niej parę czarnych balerinek.
- A te mogą być?
- Tak. Dzięki, Alice.
- Spoko. O której Edward po ciebie przychodzi?
Popatrzyłam na mój zegarek. Było dziesięć do szóstej.
- Bardzo niedługo.
Pokiwała głową i podniosła swoją torbę.
- W takim razie pójdę. Baw się dobrze i do zobaczenia.
Usiadłam na łóżku i czekając, zaczęłam przewracać strony „Mansfield Park”, choć właściwie nie mogłam się skupić na ich czytaniu. Po dziesięciu minutach, kiedy właśnie wybiła szósta, rozległo się pukanie.
Od razu zerwałam się z łóżka i pobiegłam, aby otworzyć drzwi. Stał za nimi Edward z bukietem czerwonych róż w dłoniach. Wskazałam na stół za mną.
- Ale przecież już…
Przerwał mi z uśmiechem na ustach.
- Zasługujesz na więcej niż jeden bukiet.
Wzruszyłam ramionami.
- Dziękuję. – I poszłam, aby znaleźć wazę, aby włożyć do niej bukiet róż.
Kiedy to zrobiłam, Edward podał mi dłoń.
- Gotowa do wyjścia?
Skinęłam głową i złapałam go za rękę. Poprowadził mnie na dół schodami, przez lobby, a potem na dworze, aż do małego parkingu, gdzie otworzył drzwi pasażera swojego srebrnego Volvo i pomógł mi wejść do środka. Kiedy już siedziałam, okrążył samochód i usiadł na miejscu kierowcy.
Podczas jazdy, zaczęłam zadawać pytania.
- Gdzie się wybieramy?
- Do pewnego miejsca w Lower Mills, które na pewno polubisz.
- Jakie ono jest?
- Chciałbym zachować wszystkie w szczegóły w tajemnicy, abyś miała niespodziankę.
- Czy to będzie miła niespodzianka?
- Z pewnością to będzie miła niespodzianka.
Pokiwałam głową i przestałam mówić.
Chwilę później zajechaliśmy przed mały budynek z szyldem, na którym wielkimi literami zostało napisane „Common Ground”. Na połowie ściany nie było się żadnych okien, za to mural*, a na drugiej w niewielkich odległościach znajdowały się małe okna, przez które widziałam słabo oświetlone wnętrze.
Weszliśmy do środka, kierując się znakiem z napisem: „Proszę wybrać dla siebie miejsce”. Środek restauracji przypominał domek na drzewie. Były tam drewniane podłogi i wiele różnej wielkości, udekorowanych kawałkami drewna przegród. Trudno opisać właściwie, co odczułam przez tę niesamowitą niespodziankę.
- Tu jest niesamowicie, Edwardzie!
- Też ci się tutaj tak podoba? Mój wujek pokazał mi kiedyś to miejsce.
- Zapewniam cię, że to jest wspaniałe miejsce.
- Gdzie usiądziemy?
Wskazałam palcem jedną z przegród w tylnim kącie restauracji. Stał tam mały stolik, otoczony ławą ze specjalnym wycięciem na wejście. Dodatkowo nad przegrodą znajdował się skromny daszek.
- Usiądźmy tam.
Edward pokiwał głową.
- Dobry wybór.
Każdy wybór byłby dobry, bo każde miejsce wyglądało wspaniałe. Nie wspomniałam jednak o tym. Usiedliśmy na wybranym przeze mnie miejscu, a kobieta w długiej sukience z długim warkoczem, który mógłby konkurować w długości z moim, podeszła do nas i podała menu.
- Proszę. Czy chcielibyście państwo zamówić przystawkę?
Przekartkowałam szybko menu.
- Poproszę gorący jabłecznik.
Edward popatrzył się na kelnerkę.
- Poproszę to samo.
Kobieta pokiwała głową i zostawiła nas, abyśmy mogli mieć chwilę na dokładne przejrzenie naszych menu.
Zamówiliśmy jedzenie i już po chwili stało przed nami – gorące i pyszne. Za każdym razem kiedy podnosiłam wzrok, widziałam jak Edward wpatruje się we mnie, myśląc pewnie, że tego nie widzę. Zastanawiałam się, co sobie o mnie w tamtym momencie myślał. Czas spędzony z nim upłynął bardzo szybko. Rozmawialiśmy o Abrze, o jego rodzinie i o szkole.
Następnie Edward zapłacił rachunek i wyszliśmy na rześki, lutowy wieczór, aby pójść do jego samochodu. Padał lekki śnieg, na którego piękny widok na moich ustach pojawił się uśmiech.
Pojechaliśmy na Harvard, a Edward odprowadził mnie aż do mojego pokoju. Na moich ramionach i włosach nadal leżały płatki śniegu, więc zaczęłam go strzepywać. W pewnym momencie straciłam równowagę, więc pochyliłam się do przodu, aby się nie przewrócić. Edward musiał jednak potraktować to inaczej, ponieważ nachylił się nade mną i pocałował.
Z trudem łapiąc powietrze, odwróciłam się i szybko wbiegłam do mojego pokoju. Od razu zatrzasnęłam i zamknęłam na zamek drzwi. Usiadłam na parapecie, próbując się uspokoić, lecz było to w tamtym momencie niewykonalne. Nie mogłam się pozbyć wrażenia, że on nadal tam był. Zaczęłam się skradać w stronę drzwi, po czym spojrzałam przez dziurkę od klucza. Na szczęście korytarz był pusty. Zrobiło mi się lepiej lub w najgorszym wypadku chciałam przekonać samą siebie.
Usiadłam na łóżku i spojrzałam na kojec Abry. Jak miałam powiedzieć Angeli, że nie byłam w stanie jej odebrać? Miałam nadzieję, że czyta maile. Szybko napisałam do niej wiadomość, wysłałam i poszłam prosto do łóżka.
Cały czas nie mogąc zasnąć, wstałam i zaczęłam pisać pisemne wyjaśnienie.

*dzieło dekoracyjne malarstwa ściennego


Piszcie o błędach i czy wam się podobało :)
Pozdrawiam,
Madziorsko


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 20:31, 23 Sty 2010 Powrót do góry

Dlaczego nie komentujecie? My tu się staramy, a Wy? Jest nam bardzo przykro. Dziękuję bardzo Madziorsk za wstawienie rozdziału :) Następny ukaże się, jak skomentujecie ten. Nie czuję motywacji jak narazie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anetta_94
Wilkołak



Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:38, 23 Sty 2010 Powrót do góry

Hej!
dopiero teraz wpadłam na to opowiadanie. szkoda, że dopiero teraz, bo to jest świetne!!! Smile
tylko dlaczego Bella uciekła? Nie rozumiem jej!
najbardziej rozśmieszył mnie te sprzeczki Emmetta i Rose przy tańcu.


na to moje pytanie chyba będzie odpowiedź w następnym rozdziale, tak?
no nic. czekam niecierpliwie, chociaż dopiero dzisiaj to przeczytałam już nie mogę się doczekać.
Ja też się dziwię, czemu tu nie ma komentarzy.

pozdrawiam i życzę weny
Aneta


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:50, 23 Sty 2010 Powrót do góry

Ann! napisał:
Dlaczego nie komentujecie? My tu się staramy, a Wy? Jest nam bardzo przykro. Dziękuję bardzo Madziorsk za wstawienie rozdziału :) Następny ukaże się, jak skomentujecie ten. Nie czuję motywacji jak narazie


Nie spodziewałam się, że szanowna Ann! to wstawi. Nie przymuszam nikogo do czytania. O nie, nie. Oczywiście byłoby miło... Rolling Eyes , ale jak chcecie :)

anetta_94 cieszę się, że ci się tak podoba i miło, że zauważyłaś nasze tłumaczenie.

Następny rozdział będzie bardzo niedługo, bo jest już przetłumaczony przez Ann! i jestem w trakcie betowania :)

Pozdrawiam,
Madziorsko


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cullen Alice
Wilkołak



Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pon 12:01, 25 Sty 2010 Powrót do góry

Świetny rozdział.
Alice Jasper Carlisle i Esme są prześwietni.


Cytat:
Na moich ramionach i włosach nadal leżały płatki śniegu,
więc zaczęłam go strzepywać. W pewnym momencie straciłam
równowagę, więc pochyliłam się do przodu, aby się nie przewrócić.
Edward musiał jednak potraktować to inaczej, ponieważ nachylił się
nade mną i pocałował.


To jest najświetniejsze.
Tylko szkoda, że uciekła.

Tłumaczcie kolejne rozdziały hihi

Czasu Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 20:43, 25 Sty 2010 Powrót do góry

Nowiutki rozdział. Teraz czekamy, aż Madziorsko sobie poradzi z przeobrzydliwym rozdziałem 25. :D


Rozdział 24.

Inny dzień.

Tłumaczenie: Ann!
Beta: Madziorsko

Słońce wstawało, a ja nadal zapisywałam i rwałam na kawałki kolejne kartki papieru. Mój kosz na śmieci, znajdujący się pod biurkiem był całkowicie wypełniony, jednak nie posiadałam tyle energii, aby wyjść na dwór i go opróżnić. Nie miałam nic więcej do napisania, więc zdecydowałam, że sprawdzę moją pocztę. Otworzyłam laptopa i zalogowałam się.
Bella, masz 5 nowych wiadomości.
Pięć nowych wiadomości? Wiedziałam, że Angela prawdopodobnie napisze do mnie, ale kto jeszcze mógłby? Otworzyłam folder z wiadomościami przychodzącymi. Była jedna od Angeli, tak jak się spodziewałam, trzy od Edwarda i jedna od Alice.
Pierwsza, wiadomość od Angeli.

Od:
Do:
Temat: Opieka Abry.

Droga Bello,
to już chyba przerasta Abrę, aby tu zostać. Cały czas pyta się o ciebie, więc przyjdź i odbierz ją tak szybko jak tylko możesz!
Angela.
Odpowiedziałam:

Od:
Do:
Temat: Re: Opieka Abry.

Droga Angelo,
bardzo ci dziękuję za opiekę nad Abrą. Prawdopodobnie odbiorę ją dzisiaj po południu.
Bella.

Następnie przeczytałam pierwszą z wiadomości od Edwarda.

Od:
Do:
Temat: Proszę, odpowiedz.

Droga Bello,
co się stało wczorajszej nocy? Cokolwiek zrobiłem, bardzo cię przepraszam. Co mogę zrobić, aby ci pomóc?
Edward.

Przygryzłam usta i czytałam ten list wiele razy. Zdecydowałam się przeczytać następne wiadomości i następnie odpowiedzieć na nie.

Od:
Do:
Temat: Proszę, odpowiedz.

Droga Bello,
mam nadzieję, że odpowiesz na maila. Martwię się o ciebie. Czy jest taka możliwość, abyśmy porozmawiali? Naprawdę chciałbym ci pomóc, albo, chociaż dowiedzieć się, co zrobiłem źle.
Edward.

Zdecydowałam się przeczytać następną. Dwie poprzednie były napisane tuż po ucieczce do mojego pokoju, a ostatnia około trzeciej w nocy. Nie wiedziałam, co mam dokładnie o tym myśleć. Przeczytałam ją.

Od:
Do:
Temat: Proszę, odpowiedz!

Droga Bello,
naprawdę przepraszam. Nie powinienem był próbować cię pocałować. Nie chciałem cię tym zranić i mam nadzieję, że przyjmiesz moje przeprosiny. Proszę, odpowiedz.
Edward.

Zamknęłam tego e-maila bez odpowiadania i otworzyłam wiadomość od Alice.

Od:
Do:
Temat: Wczorajsza noc?

Droga Bello,
Edward bardzo się o ciebie martwi, ale nie chce mi powiedzieć, co się stało. Chcę ci tylko powiedzieć, że on naprawdę przeprasza cię za to, cokolwiek tam zrobił i żałuje tego.

Pamiętaj, że możesz porozmawiać ze mną, kiedy tylko chcesz.
Alice.

Odpowiedziałam.

Od:
Do:
Temat: RE: Wczorajsza noc?

Droga Alice,
chciałabym z tobą porozmawiać od czasu do czasu. Jutro mam korepetycje i wykłady rano, ale w wieczór jestem wolna. Która godzina ci pasuje?
Bella.

Szybko odpowiedziała.

Od:
Do:
Temat: RE: Wczorajsza noc?

Jutro wieczorem (to szesnasty, prawda?) brzmi dobrze. Chcesz, żebym do ciebie przyszła, czy ty przyjdziesz do mnie?
Alice.

Odpowiedziałam.

Od:
Do:
Temat: RE: Wczorajsza noc?

Tak, jutro jest szesnasty. Czy mogłabyś przyjść około 19:30 lub 20:00?
Bella.

Jej odpowiedź przyszła minutę po tym, jak wysłałam wiadomość.

Od:
Do:
Temat: RE: Wczorajsza noc?

Jasne, do zobaczenia, mam nadzieję, że wszystko z tobą ok. Dzwoń do nas, jeżeli będziesz czegokolwiek potrzebowała.
Alice.

Przeczytałam maila od Alice, wyłączyłam laptopa i wyszłam z domu, aby odebrać Abrę.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Później, tego samego wieczoru, kiedy wróciłam do mieszkania i strzepywałam śnieg z siebie i z Abry, próbowałam nie myśleć o Edwardzie i o tym, co się stało. Położyłam Abrę spać, a potem usiadłam przy biurku i kontynuowałam pisanie.
Moje myśli odleciały w czasie, gdy pisałam Edwardowi o moim dzieciństwie. Imiona i daty powróciły, kiedy moja dłoń zapisywała je na kartce małym, koślawym pismem. Strona po stronie zapełniała się nazwiskami Valdez`ów, Salmonds`ów i żydowskim domem dziecka. Pamięć błyskawicznie zapełniała strony, to mogłoby być wydane jako moja biografia, gdyby nie było tak depresyjne. Moje ręce się trzęsły i kiedy przestałam pisać, spojrzałam na zegarek. Było późno, później niż myślałam, że jest, więc odłożyłam papiery, gdzie Abra i nikt inny nie mógłby ich dostrzec. Te papiery coś tylko dla kilku par oczu, wyszczególnionych na początku listu. Po którymś razie z rzędu dziwiłam, co on mógłby o mnie pomyśleć na początki i co teraz o mnie myślał.
Zamrugałam i postanawiając przestać o tym myśleć, poszłam spać.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Następnego ranka wstałam wcześniej i dokończyłam mój list. Abra obudziła się, kiedy pisałam ostatnie słowa. „Wtedy przystojny, młody mężczyzna, z wielorybkiem w ręku podszedł do mnie, a resztę już znasz.”
Wyszykowałam ją do wyjścia i pojechałam do jej opiekunki. Jazda metrem była krótka i wkrótce strzepywałam świeży śnieg z butów na wycieraczce przed domem Angeli. Otworzyła mi drzwi z uśmiechem.
- Fajnie was widzieć!
Zachichotałam.
- Co za zbieg okoliczności.
Abra pomachała do Leah, która stała przy schodach.
- Fajnie!
Odmachała jej.
- Jest fajnie, prawda? – Uśmiechnęła się do Abry. – Skoro tak mówisz.
Abra pokiwała główką.
- Mówię.
Postawiłam ją na ziemi, a ona podeszła do schodów, do Leah, która wzięła ją do kuchni i robiła z nią śniadanie. Mrugnęłam do Abry i zdecydowałam się już zbierać, kiedy Angela mnie zatrzymała.
- Jak się miewasz?
- Dobrze. Dlaczego pytasz?
- Cóż, nigdy nie zostawiałaś Abry na noc.
- Nie mogłam wyjść.
- Nie mogłaś?
Pokręciłam głową.
- Nie mogłam.
- Chcesz mi o tym opowiedzieć?
- Nie bardzo. Może innym razem.
Skinęła głową ze zrozumieniem.
- Ok. Do zobaczenie.
- Do zobaczenia.
I z tym poszłam na Harvard, na moje zajęcia. Dzięki Bogu nie miałam dzisiaj Medycyny Hiszpańskiej.
Nie chciałam zobaczyć Edwarda do jutro.
Nie byłam gotowa na spotkanie Edwarda przed jutrem.
Musiałam najpierw porozmawiać ze studentką MIT-u.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cullen Alice
Wilkołak



Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pon 21:46, 25 Sty 2010 Powrót do góry

No Super
dla ąlice odpowiedziała a Edziowi już nie mogła.
Foch.
No ale ... no dobra kapuje jakie emocje nią targały.
Też wolałabym najpierw pogadać z kimś zaufanym.
Tylko trochę mnie dziwi, że Alice jest tą osobą.
Bardziej by mi pasowała Angela.

Więc czekam na kolejne parciki.

No to przede wszystkim czasu Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anetta_94
Wilkołak



Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:36, 25 Sty 2010 Powrót do góry

zauważyłam jedną literówkę, bo mi zdanie zgrzytło:)

Cytat:
Nie chciałam zobaczyć Edwarda do jutro

nie miało być do jutra? Jak to było zamierzone to przepraszam.



Bella naprawdę się wkurzyła na Edwarda, że nie odpisała na tego maila.

Czekam na następny Chapik

pozdrawiam i życzę powodzenia Madziorsko, aby z łatwością przetłumaczyła następny rozdział(chociaż wiem, że tak nie będzie, bo tłumaczenia naprawdę bywają trudne)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anetta_94 dnia Pon 22:37, 25 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Wto 11:24, 26 Sty 2010 Powrót do góry

cóż - przeczytałam widząc, że jednym z tłumaczy jest Ann!
no i trochę łyso, bo spodziewałam się czegoś kompletnie innego - biorąc pod uwagę wspaniałą zapowiedź wyobrażałam sobie dojrzałego spojrzenia na dorosłe problemy... a tu... jej...
potraktowałam ten ff całkiem rozrywkowo i nawet kilkukrotnie zaśmiałam się na głos...
parę rzeczy jest tak wyolbrzymionych, że aż głupio... 18 latka na drugich studiach, do tego z dzieckiem - zna, nie pamiętam dokładnie ile, ale chyba ze cztery języki, do tego wychowywana najprawdopodobniej na ulicy albo w rodzinach zastępczych - na moje poszanowanie geniuszu - to nieprawdopodobne ;P
do tego gra pięknie i z pamięci! na fortepianie, a nauczyła się w wieku 12 lat - ciekawe, większość zaczyna wcześniej albo gra przyzwoicie, ale nie wspaniale/swietnie...
normalnie myślałam, że pęknę ze śmiechu :P
no i jeszcze zamiast rozwodzenia się nad tym jaki Edward jest przystojny/miły/dobry/czuły/opiekuńczy - mamy ciągle to samo - jaki on jest bogaty/jakie dzieciństwo szczęśliwe miał... blebleble blablabla... to mi poleciało polowaniem na bogatego męża z brazylijskiego serialu :P albo na sponsora wprost z polskiej galerii :P

normalnie wspieram tłumaczki, wspieram - wiem, ze tłumaczycie w całkiem innym celu, ale mi dajecie radość :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Doris89
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grudziądz

PostWysłany: Wto 15:42, 26 Sty 2010 Powrót do góry

Czytam ten ff od dłuższego czasu ale jeszcze nie dodałam żadnego komenta. Choć dzisiaj się skuszę i coś napiszę...

To tak Bella już powoli zaczyna mnie wpieniać. Wszystkiego i wszystkich się boi . Mam nadzieję, że niedługo sie otworzy do ludzi:)
Nie potrafię sobie wyobrazić, że Bella ma tylko 18lat+2letnie dziecko i jest tak strasznie inteligentna.

Wiem, że troszku narzekałam ale taka już jestem i tego nie zmienie.

Tak mocno jak Bella mnie wkurza tak uwielbiam Alice i Edwarda:D
Dlatego czytm ten ff.heh

Czekam na ciąg dalszy WENY i czasu na tłumaczenie:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin