FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 A World Without Sound (Part 7PL) [Z] [T] 15.01.2010 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Tanita
Człowiek



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:13, 13 Kwi 2009 Powrót do góry

Popieram moje poprzedniczki. Lepiej nie dziel. Byłyby za krótkie. Nie lubię takich krótkich. Wyglądają prawie jak miniaturki. Poczekamy na część numer 3.
Ócz się. Ócz. :D

mokrego dyngusa

życzy Tanita


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Sob 3:59, 18 Kwi 2009 Powrót do góry

Podkładam, nie dziel ale...
to już minęło 5dni od ostatniego komentarza.
Naprawdę jestem ciekawa, co dalej. Mi tłok świąteczny stuprocentowo zniknął dopiero wczoraj - liczę, że tobie też i coś tam napisałaś. A raczej przetłumaczyłaś.
Szczerze...lubie takiego Edwarda, co siedzi cicho. I takiego, który (bynajmniej, mi) wydaje się bezbronny. I ta Bella. I to karate oczywiście!
Przepraszam, nie wiem czy można określić Edwarda mianem 'cicho'. Właściwie to oni ciągle gadają, ale wiemy o co chodzi. Ona mu wszystko tłumaczy, jest takim łącznikiem ze światem. I to jest świetne. Toż oni by bez siebie żyć nie mogli przez to. A zwłaszcza on, bo jest niesłyszący i ona, bo go kocha(wszyscy wiemy, że kobiety kochają mocniej :P) ale...nie mam pojęcia, w jaką stronę zmierza ten ff. Tak jak serial trochę. Nic nie przybliża się do jakieś fabuły, nic. To mnie niezmiernie dziwi. Po tym ff spodziewałam się czegoświęcej, niż odcinków ledwie połączonych z poprzednimi. Ale to dopiero drugi, więc może przesadzam...dlatego czekam niecierpliwie na kolejne, żeby zobaczyć, czy to nadal będzie 'serial'.
Pozdrawiam
Alicee.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Sob 10:35, 18 Kwi 2009 Powrót do góry

Ech, głupia byłam, że nie przeczytałam tego wcześniej.
Szkoda mi Eda, ale coś mi się wydaje, że jednak odzyska słuch.
Może jakiś super aparat, operacja itd.
Czekam na dalsze części, choć zdaje sobie sprawę, że ciężko Ci z czasem.

Pozdrawiam ;d


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
darysia...
Człowiek



Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa-Polska

PostWysłany: Sob 17:11, 18 Kwi 2009 Powrót do góry

O Jezusiczku! Jak ja Ci dziękuję za tłumaczenie tego. Mój angielski nie jest zły, ale nie jest najlepszy, więc mam małe problemy...

Czyta mi się szybko i przyjemnie, więc nie uważam że masz jakiś problem ze stylem czy czym tam...

Wzruszyło mnie to, ze Edward nie słyszy i jest mi go naprawdę żal.
Naprawdę chcę, żeby odzyskał słuch, nie wiem jak ale...
Pewnie wokół tego będzie się kręciła cała akcyja, nie?

Moje kochane poprzedniczki tyle naopowiadały o tym ff, jakie to ono jest cudowne, że w rezultacie sama się napaliłam na to.

Dzielenie rozdziałów? No chyba bym Cię dziewczyno z resztą ekipy na forum zamordowała (mówię za siebie, ale jakby się kto dołączył za dzielenie, to zapraszam)

Czekam na trzeci rozdzialik :)
Pozdrawiam
darysia...

P.S. Już jestem twoja fanką


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:24, 23 Kwi 2009 Powrót do góry

Miało być choć raz na tydzień a tu od końca marca nic!!!!! nie ładnie....
A co do treści to bardzo ciekawa, taki bezbronny(?) Ed jest słodki, a Bella i czarny pas karate;D...
Niech miłość rośnie w siłę i czekam na next parta:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ibex
Wilkołak



Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:52, 23 Kwi 2009 Powrót do góry

To wspaniale, że tłumaczysz tak wzruszający tekst. Wzruszający? tak, bo dla mnie fabuła jest naprawdę ujmująca. Przyznajmy szczerze, że jest to "trudna" przyjaźń. A do tego przyjaźń, która przemienia, bądź już przemieniła się w miłość. Kto z nas zwróciłby od tak uwagę na osobę "głucho-niemą". Ja jestem naprawdę zauroczona treścią opowiadania i szczerze dziękuję, że wzięłaś się za to - bo jest za co się brać! Na tym forum jest tak wiele mętnych FF bądź tłumaczeń, że trudno rozżróżnić je od siebie. A te.... te jest nadzwyczajne! A ja tego często nie mówię.

Co do stylu tłumaczenia. Pierwszy rozdział zgrzytał i ciężko się go czytało. Zdania były "dość" płynne i logiczne. Za to drugi rozdział jest już bardziej dopracowany i naprawdę zachęca on to "połykania" go w całości. Te dwa rozdziały przyrównałam bym go do ciasteczka z niespodzianką. Na zewnątrz wydaje się jak inne.. może i ma jakieś zkazy, utłuczenia, zadrapania.. ale w środku zawiera najlepszą, jedyną w swoim rodzaju masę, niespodziankę czy co tam chcecie... i właśnie dla tej "masy" warto jest się w nie zagłębić.

Czekam na rozwój rozdziałów, proszę o czas, abyś miała na tłumaczenie teksu oraz życzę powodzenia na egzaminach =).

Serdecznie pozdrawiam - Ibex ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 12:31, 24 Kwi 2009 Powrót do góry

Bardzo mi się podoba Twoje tłumaczenie ;D
CO do opowiadania to autorka ma lekki i przyjemny styl :) Pomysł na FF jest dość oryginalny i ciekawy. Naprawdę dzięki temu FF idzie się odprężyć i spędzić choć kilka chwil w świecie fikcji :)

Pozdrawiam. Wink Lil.

Czekamy na następny odcinek! *diabełek*
<3
xxkasia29xx
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Sob 18:23, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Naprawdę świetne tłumaczenie, gratulacje. Egzamin gimnazjalny już za Tobą (mam nadzieję, ze dobrze Ci poszło xD) więc nie mogę odgonić myśli, ze już niedługo wstawisz kolejny rozdział... Wink
Powodzenia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Astaire
Człowiek



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:02, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Jestem już po egzaminach, tak więc wracam do tłumaczenia : ) Dziękuję, szczególnie Szarej za dodające sił komentarze i mojej becie za wspaniałą współpracę.

beta: Annique

Part 3: Mieszanka na ciasto

Co powinnam na siebie włożyć, Edwardzie?
Wymigałam wyraźnie poirytowana, odwracając się od mojej wywróconej do góry nogami zawartości szafy, w stronę Edwarda, który rozbawiony siedział na moim łóżku.

Chciałabyś, żebym coś dla ciebie wybrał?

Wywróciłam oczami rozdrażniona. Wydaje mi się, że będziesz musiał! Bo nie mam zielonego pojęcia gdzie idziemy, a ty nie chcesz mi powiedzieć! Więc skąd, do czorta, mam wiedzieć co powinnam ubrać?!

Dobrze, więc chodź ze mną.

Co? Wymigałam z dziwnym wyrazem twarzy i nie ruszyłam się z miejsca, kiedy próbował pociągnąć mnie do hallu za łokieć.

Cóż - Alice - ma to, czego ci potrzeba.

Moja szczęka spadła i potoczyła się po ziemi. Zrobiłam krok w tył, odsuwając się od niego. Edwardzie. Cullen. Czy ty chcesz mi powiedzieć, że miałeś strój dla mnie przez ten cały cholerny czas i po prostu siedziałeś tutaj jak gdyby nigdy nic, obserwując jak sieję zniszczenie w swojej szafie!?

Spuścił wzrok i uśmiechnął się od ucha do ucha w zażenowaniu. Przepraszam, wymigał, chichotając. Później pomogę ci to posprzątać. Wybaczysz mi?

Spojrzałam na niego groźnie i nie wymigałam niczego w odpowiedzi. Wyszłam frontowymi drzwiami i usadowiłam się na siedzeniu pasażera w aucie.

Kiedy wsiadł do środka, jego twarz miała tak błagalny wyraz, że poczułam ukłucie w sercu. Odwróciłam się w stronę okna, żeby na niego nie patrzeć. Jego spojrzenie zawsze sprawiało, że bojowy nastrój mi mijał. Poczułam jego palec na swoim podbródku, którym obracał moją głowę w swoim kierunku. Nie miałam wyboru; jedynym sposobem, by się dowiedzieć co ma mi do powiedzenia, był język migowy. Musiałam widzieć jego ręce.

Tak bardzo cię przepraszam, zaczął, a na jego anielskiej twarzy widziałam szczery żal, ale mimo tego wiedziałam, że gra na swoją korzyść, abym mu w końcu wybaczyła. To było podłe z mojej strony, ale jesteś taka rozkoszna, gdy nie wiesz co zrobić.

Moje policzki zapłonęły żywą czerwienią, co było normalną reakcją na jego komplementy. Więc tak miał zamiar wygrać - pochlebstwami! Do diabła z nim. To działało!

Wywróciłam oczami i wzruszyłam ramieniem.

Czy to oznacza, że winy zostały mi odpuszczone?

Skrzywiłam się, ale pokiwałam głową i momentalnie odwróciłam się w stronę okna. Kiedy na niego spojrzałam, jechał w kierunku swojego domu ze złośliwym uśmieszkiem na ustach. To nie było sprawiedliwe. Dlaczego on zawsze wygrywał?

Po chwili przed moimi oczami wyłonił się jego dom. Kiedy zaparkowaliśmy, Edward pomógł mi wysiąść, trzymając mnie za rękę. Myślałam, że to koniec jego czułości, ale wtedy przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Bardzo cię przepraszam za tę szafę, wymigał, kiedy wypuścił mnie z objęć. Pomogę ci ze sprzątaniem. Przyrzekam.

Westchnęłam. W porządkum, Edwardzie. Nie jestem zła.

Uśmiechnął się zawadiacko i przyciągnął mnie do siebie pozwalając sobie na jeszcze jedno czułe przytulenie, pozostawiając pocałunek na czubku mojej głowy, zanim zaciągnął mnie do domu.

Idź poszukać -Alice- wymigał, w tym czasie ja też pójdę się przygotować.

Pokiwałam głową i minęłam go, w podskokach kierując się na drugie piętro, gdzie znajdowała się norka Alice.

Bez pukania popchnęłam drzwi i weszłam do środka. Mój czyn został wynagrodzony widokiem Alice stojącej na łóżku, śpiewającej cicho, lecz entuzjastycznie do swojej szczotki, chwilami wykonującej ruchy a'la "powietrzna gitara" i dziko podskakującej dookoła.

Uśmiechnęłam się i oparłam o drzwi, czekając na moment, kiedy zostanę zauważona.

W środku zwrotki obróciła się w kierunku drzwi. Jej uśmiech i taniec nagle ustały, a ręcę opadły wzdłuż boków.

- Jak długo tu stoisz?- zapytała głosem wypranym z emocji.

- Wystarczająco długo, moja droga - wyszczerzyłam się. - Ale czy ty nigdy nie przyłapałaś mnie w równie żenujących sytuacjach?

- Dokładnie! - wybuchła, wyrzucając swoje maleńkie ręce do góry w furii. - Widywałam cię. Ja zawsze wiem, kiedy takie rzeczy się zbliżają. Nie powinnam zostać przyłapana!

- Cóż, nie jesteś psychiczna, Alice - powiedziałam do niej łagodnie - Więc przestań się tak zachowywać.

Odepchnęłam się od framugi drzwi i ruszyłam w jej kierunku.
- Edward powiedział mi, że masz coś w rodzaju stroju dla mnie, który mam założyć dzisiejszego wieczoru, na tę, ach, jakże sekretną okazję.

Nagle Alice rozpromieniła się.
- Och, Bella, zaufaj mi! Spodoba ci się, a raczej wam obojgu. Chodź za mną do szafy cudów. Sprawdźmy, czy dam radę odgrzebać tę starannie i osobiście wybraną sukienkę.

- Sukienkę? - zapytałam zdziwiona, powstrzymując swój własny, nagły zgon.

Wywróciła oczami. - Przebolej to, spodoba ci się. Jest w stylu lat osiemdziesiątych. I to nie tej tandetnej części lat osiemdziesiątych, tylko tej dobrej.

- Nie mogę się doczekać... - skomentowałam szorstko, podążając za nią do Monstrualnej, Skandalicznie Zbytecznej, Kolosalnej “Komnaty Tajemnic”, jak lubiałam określać jej szafę. - Jak sądzę, zmierzamy do paszczy myszy. - Mysz to moje osobiste określenie na jej szafę, co jest skrótem od MOUHCS*. Zdecydowałam, że to może być wymawiane jako mysz, co stało się naszym - moim i Alice - prywatnym żartem. Ludzie plątali się, kiedy rozmawiałyśmy w miejscu publicznym, a oni wyłapywali urywki naszej rozmowy; nie mogli zrozumieć kontekstu, gdy rozmawiałyśmy o butach ukrytych w najgłębszym zakamarku myszy. Każdej takiej sytuacji towarzyszyły chichoty.

Alice zaczęła przekopywać się przez miliony swoich ubrań, kiedy ja przykucnęłam obok niej pełna obaw.

- Ach! Tu jest! - zawołała triumfująco. - Edward zabiłby mnie gdybym ją zgubiła, pomagał mi ją wybrać. Uwierzysz?

Obróciła się w moją stronę i podoniosła do góry czarną sukienkę. - Ta da!

Była śliczna. Na tyle krótka, że prawdopodobnie sięgałaby mi jedynie do połowy uda. Spódnica była... napuszona? Wydaje mi się, że to odpowiednie słowo. Napuszona, ale nie w takim głupokowatym znaczeniu, w jakim zazwyczaj używa się tego słowa. Miała ładny, gorsetowy top, pokryty cienką koronką z delikatnym, kwiatowym wzorem. Naprawdę mi się podobała. Nie żebym się do tego przyznawała. Byłam typem dziewczyny noszącej jeansy.

- Dobra, rozbieraj się - rozkazała Alice, patrząc na mnie srogo.

- Tak jest, panie sierżancie - wymamrotałam, zdejmując ubrania.

- Jestem generałem - westchnęła, a ja spojrzałam na nią wyczekująco, ściągając dżinsy. - Grałam z Jasperem w grę Civil War na jego XBox'ie. On był majorem, a ja jedynie generałem! - wyjęczała drżącym głosem z grymasem na twarzy.

Spojrzałam na nią. -Uch… Alice? Generał jest dużo wyższy rangą niż major, tak dla twojej wiadomości.

Wytrzeszczyła oczy i rozdziawiła usta w zdumieniu. - Serio!? - wybuchła. - Ten kłamliwy drań!- gotowała się ze złości. - Powiedział mi, że wygrał!

Roześmiałam się głośno, nie tylko na widok jej reakcji, ale jeszcze na myśl o tym, mogła zrobić Jasperowi za to kłamstwo.

Alice narzuciła na mnie sukienkę, wciąż wkurzona. Zasunęła mi zamek na plecach i obróciła w stronę swojego wielkiego lustra. - Oglądaj ją, kochaj ją - warknęła, złowrogo wbijając wzrok w ścianę. Prawdopodobnie powinnam była powiedzieć jej o kłamstwie Jaspera po tym, jak opuszczę legowisko lwa.

Kręcąc głową spojrzałam w lustro. Dobrze się prezentowałam, tak myślę. Nic niezwykłego, a sukienka na szczęście pasowała. Miałam rację. Sięgała ledwie do połowy uda.

Alice pociągnęła mnie do swojego pokoju i spojrzała na zegarek. - Och, już prawie siódma! - zawołała. - Idź już, Edward na ciebie czeka.

- Dobrze - powiedziałam rozkojarzona, rozmyślając nad możliwościami, gdzie Edward zamierza mnie zabrać, co tłumaczyłoby mój strój. Do realnego świata przywróciła mnie Alice, która zawołała mnie po tym, jak zeszłam zaledwie kilka stopni.

- Czekaj - załkała. - Nie.. Czekaj! Czekaj tam, gdzie stoisz!

Popędziła do swojej szafy i wróciła zanim zdążyłam mrugnąć. - Zapomniałam czegoś z myszy - powiedziała z uśmieszkiem, trzymając coś za plecami.

Patrzyłam na nią podejrzliwie, kiedy zbliżała się do mnie. Wyciągnęła zza pleców kapelusz w stylu fedora i włożyła mi go na głowę. - Strój kompletny, a teraz idź już, szalony dzieciaku.

Wywróciłam oczami. - Dzięki Alice - powiedziałam, kierując się w dół.

Zbiegłam schodami i zobaczyłam Edwarda, który czekał na mnie, opierając się o ścianę. Szczęka mi prawie opadła, ale na szczęście zdążyłam nad nią zapanować. Wyglądał cudownie w czarnych spodniach, białej koszuli i czarnej kamizelce. Taki wygląd powinien być zabroniony.

Wyglądasz wspaniale, wymigał, a jego oczy rozświetlił błysk entuzjazmu.

Nie zapomnij o sobie, wymigałam z szerokim uśmiechem. Największe. Niedomówienie. Roku.

Kiedy siedziałam w jego Volvo, zauważyłam, że słońce zaczyna zachodzić. Niebo malowało się kolorami różu, pomarańczu i błękitu, z domieszkami fioletu. Ten widok zapierał dech w piersiach.

Nadal nie zamierzasz mi powiedzieć gdzie jedziemy? Zapytałam, kiedy odpalił auto.

Uśmiechnął się od ucha do ucha i pokręcił głową. Westchnęłam, ale nie z powodu rozczarowania. Nie oczekiwałam, że mi odpowie. Edward i te jego niespodzianki…


Brązowowłosa, piętnastoletnia dziewczyna wracała ze swojej pracy na pół etatu do domu w ponurym humorze. Pracowała jako recepcjonistka, co było bardzo dobrą posadą jak na kogoś tak młodego.

Można było utworzyć listę powodów jej nienajlepszego humoru. Kilku klientów, którzy chcieli się umówić na wizytę, było strasznie niecierpliwych i niegrzecznych; mówili do słuchawki zdecydowanie za głośno, wykrzykiwali swoje zażalenia, wzdychali i wydawali z siebie wszelakie inne denerwujące dźwięki.

W dodatku jutro miały być jej koszmarne urodziny, których nieodłączną częścią były prezenty i cała uwaga skupiona na niej.

Był jeszcze jeden maleńki detal, który znalazł się na liście dzisiejszych złych wydarzeń. Jej najlepszy przyjaciel był czymś zbyt zajęty, aby odprowadzić ją do domu.

Westchnęła. Wiedziała, że nie powinna być zachłanna na jego czas. Nie może oczekiwać, że będzie przy niej dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Ale zawsze był, więc trudno jej było nie spodziewać się tego nadal.

Stopy zaniosły ją do domu Cullenów, gdzie zazwyczaj przychodziła po szkole lub pracy. Wahała się nad wejściem do środka, stojąc przed drzwiami. Co jeśli nadal był czymś zajęty, czymkolwiek by to było?

Otworzyła drzwi i weszła do środka. Wszędzie było cicho, nie wydawało jej się, żeby ktokolwiek był w domu. Nasłuchiwała głośnej muzyki Alice, albo gier video Emmeta. Carlisle był wciąż w szpitalu, wiedziała o tym, a Esme rozmawiała z jakimś klientem o renowacji jego domu.

Miała już wychodzić, kiedy nagle usłyszała głośne "Argh!" dochodzące z kuchni. Rozponała ten rzadko słyszany przez nią głos i pobiegła do kuchni, przygotowana na wszelkie wypadki.

Zamarła, stojąc w progu.

Mieszanina przeznaczona na ciasto była wszędzie. Na ścianach, szafkach, podłodze i odrobina na suficie. A pośrodku tego stał Edward, cały umazany tą papką. Wyglądał na oszołomionego, stojąc na wyspie, z mikserem i miską w rękach.

Nic nie mogła na to poradzić: śmiech rozsadzał ją od środka. Musiała chwycić się framugi drzwi, aby się nie przewrócić.

Spoglądała przez swoje zalane łzami śmiechu oczy i zobaczyła swojego najlepszego przyjaciela ścierającego papkę z twarzy, która nabrała buraczkowego ze złości koloru.

- Och, Edwardzie - zachichotała, podchodząc do niego. Przeprowadzała bilans strat, stojąc obok niego i jednocześnie trzymając się z dala od miksera, który jeszcze parę minut temu pracował na bardzo wysokich obrotach. Pokręciła głową, wciąż chichocząc.

Oto powód, dla którego powinieneś się mnie słuchać i nie próbować świętować moich urodzin jutro, wymigała rozbawiona.

Wywrócił oczami z grymasem na twarzy, wciąż czerwonej z zażenowania. Odwrócił wzrok w stronę lady. Uświadomiła sobie jak głupio musiał się teraz czuć.

Dotknęła jego ramienia. Och, Edwardzie! Nie śmieję się z ciebie tylko z tej sytuacji. Musisz widzieć jaka jest zabawna.

Jasne, uśmiechnął się lekko i oboje otoczyli się ramionami w uścisku.

Zebrała trochę czekoladowej mieszanki z jego brody i włożyła do buzi. Cóż, to mogło być naprawdę dobre ciasto, zażartowała i spojrzała znów na twarz Edwarda. Miała taki dziwny wyraz, że nie potrafiła go opisać. Jednak po chwili otrzeźwiała.

Wreszcie Edward się od niej odsunął. Pomożesz mi to posprzątać? błagał ze skrzywionym uśmiechem przytwierdzonym do twarzy. Zanim Esme wróci do domu?

Zaśmiała się i oboje zaczęli wszystko szorować.


Byliśmy na promenadzie, niedaleko jeziora. Promenada była miłym miejscem, zawsze się tu coś działo. Wiedziałam jednak, że przyszliśmy tu z jakiegoś szczególnego powodu. Gdy tylko wyszliśmy z samochodu, Edward zaczął mnie ciągnąć w stronę tłumu ludzi. Dookoła grała muzyka jazzowa, kiedy coś nagle rozjaśniło mi się w głowie.

Zatrzymałam się i klepnęłam go w ramię. Spojrzał na mnie ogromnymi oczami niewiniątka.

Niech pan nawet tak na mnie nie patrzy, wymigałam groźnie. Co do cholery! Wiesz, że nie potrafię tańczyć, a ty nie możesz usłyszeć muzyki!

Przymknął nieznacznie oczy, a ja od razu pożałowałam swoich słów, ale on znów się uśmiechał, zanim zdążyłam przeprosić. Och, chodź, - Bella -, zawsze mówisz, że chcesz popracować nad rytmem. Oto twoja szansa. Mi też możesz pomóc utrzymywać rytm.

Pokręciłam smutno głową i ją opuściłam. Nie mogę, Edwardzie! Ty masz naturalne poczucie rytmu, więc będziesz w tym dużo lepszy niż ja, w dodatku oglądasz telewizję i będziesz wiedział co robić. To, że nie potrafię tańczyć jest wystarczającą wymówką.

- Bella - powiedział delikatnie, ale nie spojrzałam na niego, wciąż wbijając wzrok w ziemię. - Bella - powtórzył, tym razem bardziej stanowczo. Jego dłoń powędrowała pod mój podbródek. Delikatnie podniósł moją głowę. Wszystko będzie dobrze.

Będę wyglądać głupio.

Kogo to obchodzi? Chcę, żebyś dobrze się bawiła. Myśl sobie co chcesz, jestem cholernie pewien, że będę wyglądał tak samo głupio, jak ty wyobrażasz sobie siebie, bo co jak co, ale takt jest po twojej stronie.

Pokręciłam głową w akcie pokonania. Tylko Edward potrafił wywołać na mojej twarzy taki uśmiech. Dobra. Możemy wyglądać razem głupio, ale to ty tego pożałujesz.

Wątpię w to. Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Nie ma nikogo innego, z kim wolałbym robić z siebie debila.

Roześmiałam się i pozwoliłam, aby zaciągnął mnie na parkiet.

Więc, Panno Słysząca Niedotykalska, prowadź mnie.

Przez chwilę stałam jak kołek, ale później chwyciłam jego ręce i zaczęłam tańczyć niezdarnie do muzyki. Na początku czułam się bardzo głupio, ale z czasem radziłam sobie lepiej i...

Edward zaczął mnie prowadzić, kiedy zorientował się jaki taniec próbuję wykonywać… Zaczęliśmy również kopiować pary wokół nas.

To było właściwie bardzo zabawne.

Śmiejąc się i trzymając za ręce, odskakiwaliśmy od siebie i przyciągaliśmy z powrotem, kręcąc się dookoła.

Widzisz? Załapałaś to!, Edward wymigał podekscytowany, puszczając mnie na chwilę z wielkim uśmiechem na twarzy. Znów złapał moje ręce, podniósł mnie z ziemi i okręcił.

Wydałam z siebie pisk zaskoczenia i zachichotałam, kiedy odstawił mnie na ziemię. Edward nie wiedział, że piosenka się skończyła i chciał kontynuować, ale go powstrzymałam.

Hej, teraz jest wolna piosenka. Nie powinniśmy tańczyć. Wyszczerzyłam zęby i odwróciłam się od niego. Chciałam udać się po coś do picia. Nie wiedziałam, czy będzie chciał zatańczyć ze mną wolny taniec. To była dość intymna sprawa. Mimo tego, że bardzo chciałam abyśmy tworzyli parę, nie byliśmy nią. Nie chciałam stawiać go w niezręcznej sytuacji.
Para silnych ramion złapała mnie wpół i przyciągnęła plecami do twardej piersi. A gdzie ty się wybierasz? wymigał dłońmi naprzeciw mnie. Nie widziałam jego twarzy i nic nie odpowiedziałam. Zamknęłam oczy i zaczęliśmy się kołysać. Poczułam, jak kładzie brodę na moim ramieniu, i jego delikatny oddech. Wtuliłam się plecami w niego, marząc, że to nie jest jedynie przyjacielski taniec.

Westchnęłam i oparłam głowę o ramiona Edwarda, słuchając słów spokojnej, odrobinę smutnej piosenki, która zdecydowanie nie zaliczała się do jazz'u.

"The colors of the rainbow, so pretty in the sky,**
Are also on the faces of people passing by.
I see friends shaking hands, saying, “How do you do?”
They’re really saying, “I…I love you.”

Piosenka prawie się skończyła, kiedy Edward zabrał brodę z mojego ramienia. Byłam lekko skołowana, kiedy poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi. Nabrałam gwałtownie powietrza, zastanawiając się, czy zamierza ją pocałować. Czułam go tak blisko. Jednak piosenka się skończyła, a tłum zaczął się przemieszczać. Grupa ludzi nas potrąciła i nie przewróciliśmy się jedynie dzięki sile Edwarda. Niestety, tamten moment już się skończył. Chciałam wyrzucić stąd tych ludzi, ale to nie była ich wina.

Poczułam, że Edward ujmuje moją dłoń i odwraca mnie w swoim kierunku. Spragniona? zapytał. Uśmiechał się, ale jego oczy nie były do końca rozpromienione.

Trochę, odmigałam. Ale wracajmy już do domu.

Odchylił głowę, śmiejąc się. Nic nowego. Mój czy twój dom?

Wywróciłam oczami. Wszystko jedno. Twój. Zostaję na noc. Uprzedziłam Renee.

Roześmiał się, kiedy tak szliśmy promenadą do samochodu. - Bella - przychodź do mojego domu kiedy tylko chcesz. Nie musisz pytać domowników o zdanie.

Dobrze, pójdę później do siebie.

Lepiej nie. Nie chcę, żebyś poszła.

Dzięki. Uśmiechnęłam się do niego. Dzięki za ten wieczór. Serio. Nie cierpię się do tego przyznawać, ale świetnie się bawiłam.

Tak, wiem. Jestem bardzo dobry w zgadywaniu tego, co lubisz.

Powędrowałam myślami do momentu, kiedy to wszystko się zaczęło.

Wszystko w porządku? wymigał, zaniepokojony moją dziwną miną.

Obdarzyłam go szerokim uśmiechem i uniosłam dwa kciuki w górę. Zachichotał i usadowił się na fotelu pasażera. Gdyby tylko wiedział...

Kierowaliśmy się w stronę jego domu. Ale ja już byłam w domu. Dom był wszędzie tam, gdzie on...

----------------------------------

* Monstrously Outrageously Unnecessary Humongous “Chamber of Secrets”

* [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Astaire dnia Sob 22:12, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Souris
Gość






PostWysłany: Sob 22:23, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Nie miałam jeszcze okazji tego powiedzieć, więc zrobię to teraz: Uwielbiam Cię za to, że tłumaczysz to ff!
Angielski + moja skromna osoba = jedna wielka niewiadoma
tak więc sama nie byłabym w stanie tego przeczytać, a słyszałam od kilku osób o tym opowiadaniu (i to w samych superlatywach) i od dawna kusiło mnie aby zajrzeć do tej historii. Jest piękna, wzruszająca... mogę wymieniać bez końca.
Nie mam czego się uczepić (zresztą nie lubię tego robić) więc pozostaje mi jedynie podziękować, pogratulować i życzyć czasu oraz weny:)
Pozdrawiam, Souris.
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Sob 22:27, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Podoba mi się To ogólnie jest trudna sytuacji. I do opisania, i ogólnie życiowa. Naprawdę smutne, jak niektórzy muszą tak żyć... Super tłumaczenie, jestem pod ogromnym wrażeniem. Piękne. Takie ludzkie i uczuciowe. Po prostu prawdziwe. :) Błędów nie znalazłam, ale to zasługa jakże dobrej bety. :P No i pozostaje mi jedynie czekać na kolejny rozdział. Nooo i jeszcze życzyć weny. ^^
Pozdrawiam. :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aramgad
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:40, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Cytat:
pozostawiając pocałunek na czubku mojej głowy,

Lepiej, by było - Całując mnie w czubek głowy. W tym zdaniu ogólnie zmieniłabym szyk trochę Wink

Cytat:
Westchnęłam. W porządkum, Edwardzie. Nie jestem zła.

m jest zbędne

Cytat:
Idź poszukać -Alice- wymigał, w tym czasie ja też pójdę się przygotować.

Czy nie powinno być:
Idź poszukać Alice - wymigał - ...?


Cytat:
gdzie znajdowała się norka Alice.


Laughing

Cytat:
- Cóż, nie jesteś psychiczna, Alice -


Lepiej by brzmiało psychicznie chora lub wariatka

Cytat:
Wiedziała, że nie powinna być zachłanna na jego czas


Hę? Zgrzyta oj zgrzyta.

Te błędy najbardziej rzuciły się w moje oczy.

Po pierwsze wdzięczna jestem bardzo, że tłumaczysz tego ff, bo jest świetny.
Ogólnie robisz to całkiem nieźle, choć odrobinę zbyt dosłownie. Beta powinna tu odrobinę się wykazać Wink
Rozdział bardzo sympatyczny :)
Czekam na kolejny rozdział.
Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
darysia...
Człowiek



Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa-Polska

PostWysłany: Sob 23:32, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Taak, przyłączam się do mojej poprzedniczki.
W tym rozdziale beta powinna nie co bardziej się wykazać, bo poza wyżej wskazanymi błędami jest jeszcze kilka interpunkcji, literówek.
Nie mam zamiaru ich wytykać, bo każdy może się pomylić, jednak myślę, że należy zwracać uwagę na takie rzeczy.

Rozdział, jak każdy poprzedni, bardzo mi się podobał. Scena, w której Alice została przyłapana mnie rozbawiła. Alice? no proszę! Każdy inny, ale nie Alice! :)
I ta postawa Edwarda podczas tańca!
Już nienawidzę tamtych ludzi, naprawdę! jak oni mogli tak po prostu ich szturchnąć. Nie wyobrażam sobie tego! i to jeszcze przerwali taką ważną dla niej chwilę. UGH!

Jeszcze jedno! Kto kończy w takim momencie! Kto?! Nie wiem, ja chyba nie wytrzymam do następnego rozdziału :)

Życzę dużo czasu na tłumaczenie, weny i Pozdrawiam
darysia...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
darkeyeslady
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: BdG ;D

PostWysłany: Sob 23:52, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Och, Astaire, szybko uwinęłaś się po tych egzaminach, w piątek się skończyły, a Ty już w sobotę fundujesz nam nowy chapik, cudnie. Wszystko ogółem bardzo ładnie, raczej bez zgrzytów (a jeżeli już jakieś były to raczej zbyt mocno nie raziły, ale może to wina godziny o której czytam).

Akcja fajnie się zaczyna rozwijać. Sytuacja Edwarda daje naprawdę wiele możliwości na stworzenie bardzo głębokich wątków. Rozwój miłości zapewne będzie bardzo ciekawy. Cieszę się z tego, że autorka ff nie pędzi z akcją. Fajnie są wplątane wspomnienia Belli z lat wcześniejszych. Wszystko ładnie współgra, mam nadzieję, że w kolejnych częściach nie popsuje się klimat fica.

Jedno małe zastrzeżenie:
Cytat:
Roześmiałam się głośno, nie tylko na widok jej reakcji, ale jeszcze na myśl o tym, mogła zrobić Jasperowi za to kłamstwo.

Wydaje mi się, że przed wyrzem ‘mogła’ powinno znaleźć się ‘co’
„…ale jeszcze na myśl o tym, co mogła zrobić Jasperowi za to kłamstwo….”

Czasu życzę i pozdrawiam,
D.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kamosoka
Człowiek



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 7:11, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Ja na błędy uwagi nie zwracam ( o ile takowe w ogóle są), gdyż ten ff jest tak piękny, a ty go tak cudownie tłumaczysz, że skupiam się tylko i wyłącznie na treści. Mam nadzieję, że jak już jesteś po egzaminach to troszkę częsciej będą się pojawiały tłumaczenia(tak jak obiecałaś), bo naprawdę świetnie ci to idzie, a każdy kolejny rozdział będzie przecież ciekawszy :D dobra bez spojlerowania:D Jeszcze raz wielkie dzięki:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxkasia29xx
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Nie 8:08, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

No nareszcie się doczekałam ! hehe
Tłumaczenie oczywiście świetne, w kilku miejscach brakowało znaków interpunkcyjnych, ale ja nigdy nie zwracam uwagi na takie szczegóły gdy tekst mnie wciągnie, a ten mnie wciągnął - i to bardzo ... Wink
Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą dodawane nieco częściej niż do tej pory...
Powodzenia w tłumaczeniu Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampir
Wilkołak



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 10:10, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Bardzo podoba mi się to ff. Pomysł, żeby Edwardowi odebrać słuch jest oryginalny i fajny. W tłumaczeniu jest parę błędów, ale się je poprawi i będzie cacy :)
Miłość, jaki to piękny stan. Oboje są w sobie zakochani i nie potrafią się do tego przyznać, ale wszystko zmierza do punktu, gdzie to wreszcie powiedzą.
Cytat:
Kierowaliśmy się w stronę jego domu. Ale ja już byłam w domu. Dom był wszędzie tam, gdzie on...

Śliczne zdanie. Takie urocze
Czekam na kolejne rozdziały Twojego tłumaczenia
pozdrawiam
vampir


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady Vampire
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd

PostWysłany: Nie 11:36, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Ten FF... jest uroczy. Tak, uroczy to chyba odpowiednie słowo. Czytając go nie przeszkadzają mi literówki czy błędy interpunkcyjne, bo wchodzę w świat głuchoniemego Edwarda i Belli, która jest dla niego czymś więcej niż przyjaciólką. Autorka stworzyła świat, który nie jest przerysowany i banalny, a tłumaczka... zrobiła kawał dobrej roboty oddajac to wszystko. I chwała jej za to.
WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szara
Wilkołak



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że znowu!

PostWysłany: Nie 12:03, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Uiiiii! Moja umęczona absolwencka dusza (taaa... Maturnico-absolwentka :P) jest zachwycona! Moment, przeczytam i zedytuję. Nadmienić chciałam że mój ostatni komentarz na tym forum zaistniał był coś koło tygodnia temu. Tak więc - kolejny wyjątek.

EDIT: Piękny jest ten rozdzialik. Cudny, śliczny. Boże, ja chce potańczyc! Ostatnią moją imprezą taką poważną była studniówka. Kurcze. Przypominają mi się moje początki z moim narzeczonym – też byliśmy obok siebie, dla siebie, ale nie ze sobą. Dlatego to opowiadanie mnie tak rozczula – jest śliczne, a Ty bardzo dobrze je tłumaczysz. Podeślę Ci na pw parę poprawek, aby nie zamulać widoku strony, bo w niektórych miejscach już przy pierwszym czytaniu mi ‘szurało’ i ‘szeleściło’ w mózgu.
Kurcze, dzięki Tobie mogę już wracać do fizyki. Naprawdę dziękuję!
JESTEŚ WIELKA!

Fenksując odchodzę w stronę zachodzącego słońca mojej fizycznej edukacji
Sz.




Btw.: „Somewhere over the rainbow” to najbardziej rozczulająca piosenka. Miałam na nią fiksum niedawno. I mam jej jazzową wersję :P Taką bosko jazzową, tak tylko mówię jakbyś miała chęć posłuchać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szara dnia Nie 12:53, 26 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Nie 13:34, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

To najpiękniejsze opowiadanie jakie czytałam... łapie za serce <wzruszona>.
idealnie oddajesz sytuację, te opisy są piękne. nie wiem nawet co napisać..
Edward jest w skrócie ideałem - mimo tych sprzeczności losu ( braku możliwości odbierania świata normalnie), jest wrażliwym człowiekiem , cieszącym się chwilą. Podoba mi się stosunek Belli- zakochanej dziewczyny, która walczy z przeciwnościami, jest oddana przyjaciółka - szkoda, że tak mało osób takich jest . Twój styl pisania po prostu mnie powala. Tłumacz dalej. Jestem twoja wielka fanką. pozdrawiam i życzę Weny. P. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Prudence dnia Nie 13:39, 26 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin