FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 All I Ever Knew [TZN] [+18] Outtake 4 21.08 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
keh
Wilkołak



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 15:38, 29 Lis 2009 Powrót do góry

Oke, wszystkiego słodkiego dzwoneczku. Very Happy Nie jestem jakoś specjalnie twórcza więc tylko powiem, że życzę Tobie i nam tak z 50 odcinków AIEK, albo nawet z 51 i abyś dalej miała maniaczka na punkcie naszych HOTT facetóFF.

A co z jedenastką? *truje dupensona* Szykuje się na dzisiaj (cały dzień stronkę odświeżam i bu) czy juterson czy wtorson? AGRHHHH.

No więc Happy Birthday piękna. : *
(że sobie tak pozwolę)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez keh dnia Nie 15:39, 29 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
lirru
Człowiek



Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nieba spadłam:)

PostWysłany: Nie 15:44, 29 Lis 2009 Powrót do góry

na początku może powiem, że czytam ten fick od pierwszego rozdziału, ale nie komentowałam go wcześniej bo najzwyczajniej w świecie nie wiedziałam co powiedzieć...
To opowiadanie jest innowacyjne i nigdy nie spotkałam się z taką fabułą w kanonie "Zmierzchu". Autorka doskonale ujęła emocje i uczucia bohaterów i chociaż zwykle nie przepadam za czytaniem tekstów o podobnej tematyce, to ten jakoś specjalnie mnie nie zraził.
Chociaż szczerze mówiąc to przez pierwsze rozdziały przebrnęłam, zaznajamiając się tylko lekko z fabułą. Nie zozumcie mnie źle, jest ono świetnie napisane i przetłumaczone, ale bałam się, że trafię na coś, co sprawi, że już nigdy nie spojrzę na Jazza i Eda w ten sam sposób jak tuż po przeczytaniu sagi.Jednak po kilku dniach przełamałam się i zaczęłam czytać ten tekst dokładniej. I podobało mi się to. Autorka i tłumaczka przedstawiły ten temat "tabu w sposób (że się tak wyrażę) przyjemny dla oka Twisted Evil Brawa też dla bety, gdyż nie wyłąpałam żadnych błędów. Smile

ALE... Ale... ale...
Boję się że po tym ficku wiele niedoświadczonych pisarzy weźmie się za podobną trudną tematykę i wyjdą z tego same bzdety. A ja naprawdę nie chciałabym zamienić tego naszego twillightowego świata w świat związków homoseksualnych. Bo chcociaż uważam się za osobę tolerancyjną, to nie zniosłabym czytania jakś podrzędnych opowiadań o związkach Alice+Rose czy Bella+Esme. Po prostu to nie dla mnie.
Boję się także że fandom Twilight ruszy w tym samym kierunku co twórczość o Harrym Potterze (z którą ja sama mam przykre doświadczenia po kilku pseudofickach o Darrym i Snarrym Vomit ) Już dawno przestałam zaglądać na fora o Potterze i Znów boję się że to samo stanie się tutaj Sad . mam nadzijeję że nie.

Wracając jednak do tematu tego konkretnego opowiadania to naprawdę podziawiam autorkę ( tłumaczkę oczywiście też, bo nie spieprzyła swojego zadania, a wręcz przeciwnie Very Happy ) za napisanie AIEK w dobrym tonie i wywołanie u mnie pozytywnych emocji (co wydawałoby się trudne zważywszy na główny wątek opowiadania)

Pozostaje mi tylko życzyć wena i czekać na następny rozdział...
Pozdrawiam,
Li.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:24, 29 Lis 2009 Powrót do góry

Lirru - bardzo dziękuję za podzielenie się z nami swoją opinią. Ja również twierdzę ( i nie tylko ja), ze najmocniejszą stroną tego fanficka są emocje.
Oczywiście twoje obawy są słuszne - bo na pewno pojawi się mnóstwo kiepskich opowiadań o podobnym wątku- w zasadzie to już są. No ale cóż. Taka wada, jak i zaleta fandomu - pisać każdy może. Choc nie każdy powinien. Jednak sądzę, że tak samo mamy sporo chłamu w opowiadaniach o relacji B-E. Tu też ludzie piszą różne dziwne rzeczy i czasami porażająco infantylne. Więc nie uzależniałabym tego, czy coś jest dobre, czy nie od wątku homoseksualnego. Ja nie znoszę czytania jakichkolwiek "podrzędnych opowiadań", nieważne hetero, lesbijskie czy gejowskie. Więc ich po prostu nie czytam. Wolny wybór, prawda? Przecież nie zatrzymamy lawiny takich opowiadan, mozemy ich tylko nie czytać. I nie tłumaczyć. Ja na pewno nie chciałabym tłumaczyć opowiadania, które uważam za kiepskie. Bo to żaden fun. A AIEK... no cóż. jestem osobą bardzo tolerancyjną, ale nie sądziłam, ze miłość miedzy dwoma facetami jest w stanie mnie wzruszać, ze mogę pokochać tych bohaterów. A tak jest. Widać jest to dobrze napisane. A to, że mają oni na imię Jasper i Edward sprawia, że są dla nas bardziej "namacalni". Są jak gdyby naszymi znajomymi i tym łatwiej ich akceptujemy i lubimy.
Jeżeli jednak ktoś nie chce psuć sobie wizji kanonicznej, to chyba w ogóle nie powinien czytać fanficków. Ja na początku w ogóle nie mogłam zrozumieć tego zjawiska, jakim jest fanfiction. A teraz - jakoś nie mam problemy z odseparowaniem tych światów od "zmierzchowego".
Pozdrawiam cię serdecznie i liczę na twoje dalsze komentarze.
Jeszcze słówko do dwóch koleżanek.
rani - dziękuję za cudowny wierszyk urodzinowy.
keh - ty nie szukaj tak co chwilę 11-go rozdziału, bo to niestety nic nie przyśpieszy. Rozdział jest u owieczki, ale ja nie będę jej popędzać, bo ona na prawdę ma dużo ważnych zajęć. Mogę tylko powiedzieć, że przypuszczam, ze najpóźniej będzie w czwartek. Poza tym - chyba nie chcesz, żeby pogorszyła się jakość tego tłumaczenia - prawda? Więc zarówno ja jak i owieczka, staramy się to robić dobrze. A to wymaga czasu. Choć "trujesz dupensona" w przemiły sposób, szybciej się nie da. No chyba, że ja rzucę pracę, a owieczka szkołę. Wink , co raczej się nie stanie.
I bardzo dziękuję za życzenia.
Cytat:
Happy Birthday piękna

Laughing Laughing Laughing Milutkie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jama
Wilkołak



Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 15:04, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Jaaa nie mogę, ale wstyd Wstyd . Nie wiedziałam, że mój opóźniony zapłon jest aż tak opóźniony.
Cóż mogę rzec - wszystkiego najlepszego z okazji dnia poprzedniego, Dzwoneczku, i bądź błogosławiona za ten dar o nazwie "All I Ever Knew".
Wybacz mi moje wyczucie czasu Rolling eyes .

Przy okazji dodam, że już odliczam godziny do kolejnego rozdziału, który, mam nadzieję, wkrótce się pojawi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jama dnia Pon 15:05, 30 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Pon 15:13, 30 Lis 2009 Powrót do góry

jak mi ktoś napisze opowiadanie na niemiecki (jakość językowa nieistotna, byle w ogóle było w szlachetnym języku Goethego) to wam zbetuję tę 11 jeszcze dzisiaj, jak wrócę z zajęć plastycznych, żaden problem, tylko odróbcie za mnie lekcje Wink
Jak nikt nie napisze mi niemieckiego, to spodziewajcie się nowego rozdziału pomiędzy wtorkiem w nocy, a czwartkiem wieczorem Wink
i co, nikt nie znalazł więcej kanonu? Ja w 11 jeszcze wyłapałam Wink i tak pomyślałam, że charyzma Jaspera jest jeszcze kanoniczna - nie wyrwie się połowy kampusu na sam wygląd - on je musiał hipnotyzować Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez offca dnia Pon 15:14, 30 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
shea
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 15:48, 30 Lis 2009 Powrót do góry

offca napisał:
jak mi ktoś napisze opowiadanie na niemiecki (jakość językowa nieistotna, byle w ogóle było w szlachetnym języku Goethego) to wam zbetuję tę 11 jeszcze dzisiaj, jak wrócę z zajęć plastycznych, żaden problem, tylko odróbcie za mnie lekcje Wink

damn, żeby to jakaś matematyka, tudzież angielski, to bym się pokusiła. ale z Goethem to my przyjaciółmi nigdy nie byliśmy Embarassed

więc czekam...czekam...jakoś wytrzymie Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Verderben
Wilkołak



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 17:29, 30 Lis 2009 Powrót do góry

Ja znalazłam jedynie to, że krzyż celtycki, który który wytatuował sobie Jasper jest symbolem nieskończoności, doskonałości lub cykliczności czasu.
Wyczytałam to gdzieś, no i pierwsze skojarzenie z 'nieskończonością' i 'doskonałością' to wampiry oczywiście.
Po za tym w czasach pogańskich ów krzyż stał się atrybutem boga Odyna (bóg wojny i wojowników, bóstwo mądrości). A więc jak każdy widzi nawiązanie do kanonu jest, gdyż Meyerowy Jazz był swojego czasu wojownikiem wampirzej armii.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 21:57, 01 Gru 2009 Powrót do góry

Rozdział 11 "Na żarty i naprawdę"


beta: offca love


Leżeliśmy spokojnie w łóżku, gdy słońce wznosiło się na niebie coraz wyżej. Ja na plecach, Edward na brzuchu, opierając się o moją klatkę piersiową. Przyciskał ucho do mojego serca, słuchając jego bicia. Obejmowaliśmy się luźno ramionami, owiniętymi wokół naszych torsów i pleców. Opuszkami palców jednej ręki muskałem skórę jego głowy. Od czasu do czasu wydawał z siebie ciche pomruki, gdy natrafiałem na miejsce, w którym ta pieszczota sprawiała mu szczególną przyjemność.

Nie rozmawialiśmy. Nie było takiej potrzeby. Dopiero co przeżyliśmy coś nowego, cudownego i ekscytującego. Obaj rozmyślaliśmy nad znaczeniem tego, co się właśnie między nami wydarzyło. To było coś więcej niż rozładowanie podniecenia. To było… swego rodzaju połączenie. Teraz już nie było dla mnie odwrotu. Żadnego. Należałem do niego na zawsze, nawet gdyby kiedyś nadszedł taki czas, że on już by mnie nie chciał.

Leżałem, zastanawiając się, jak wpasuję się w jego życie, a on w moje. I jak to będzie, tworzyć z kimś prawdziwy związek. Myśl, że miał to być związek z mężczyzną, nie martwiła mnie zbytnio. Bardziej przejmowałem się tym, czy dam sobie radę. Czy spodoba mi się takie zaangażowanie. Nie wiedziałem, ale chciałem się przekonać.
Nagle zadzwonił telefon leżący na stoliku nocnym. Edward sięgnął po niego i uśmiechnął się, gdy spojrzał na wyświetlacz.

– Rosie – powiedział uszczęśliwionym tonem do słuchawki, wspierając brodę o moją pierś, tak że mogłem widzieć jego twarz.

Nie byłem w stanie usłyszeć, co mówiła Rosalie, jedynie niezrozumiały szum. Ogarnął mnie lęk przed tym śniadaniem, które miało być swego rodzaju „przedstawieniem rodzinie”, biorąc pod uwagę to, że Rosalie była jedyną bliską Edwardowi osobą. A nasze pierwsze spotkanie było raczej porażką… Całkowitą. Miałem nadzieję, że następne pójdzie lepiej.
Edward słuchał Rosalie, ale sam nic nie mówił poza „hmm”, „taak” i „pewnie”. Od czasu do czasu zerkał na mnie, a w jego oczach igrały psotne iskierki. Miał przy tym „mój uśmieszek” na twarzy i sporadycznie chichotał w odpowiedzi na to, co mówiła Rose.

Coś szykują…

Taak, raczej nie wyniknie z tego nic dobrego.


Edward wydawał się taki beztroski i pogodny, gdy rozmawiał z Rose. Silna więź między nimi była oczywista. Uwielbiałem widzieć go takiego. Uzmysłowiłem sobie teraz, że zawsze otaczała go jakaś aura smutku.
Ale byłem… zazdrosny. To ja chciałem sprawiać, by tak wyglądał. Ewentualnie chciałem być przyczyną takiego wyrazu twarzy Edwarda.
Cmoknął do słuchawki i powiedział „pa”, po czym zatrzasnął klapkę telefonu i podskoczył na kolana.

– Chodź, skarbie, musimy się umyć. Rose będzie tutaj za czterdzieści pięć minut – powiedział, przeczołgując się nade mną, by zejść z łóżka.

Zaraz. Czy on właśnie powiedział do mnie „skarbie”?

Umm… taak i chyba mi się to podoba. Bardzo.


Uśmiechając się do niego, zachichotałem, odrobinę oszołomiony tym pieszczotliwym określeniem.
– Co? – zapytał, unosząc brew i patrząc na mnie, jakbym zwariował.

Podniosłem się z łóżka i stanąłem przed nim. Całując go prosto w usta i poklepując lekko jego policzek, stwierdziłem rzeczowo:
– Właśnie powiedziałeś do mnie „skarbie”.
– Naprawdę? – zapytał, najwyraźniej kompletnie nie zdając sobie sprawy, że tak mnie nazwał.
– Noo – odpowiedziałem, przedłużając „o”, obejrzawszy się przez ramię w drodze do łazienki.
Edward podążył za mną, bąkając nieśmiało: – Przepraszam.

Zatrzymałem się w pół drogi, poruszony tonem jego głosu, i odwróciłem się twarzą do niego. Miał głowę zwieszoną w dół i przestępował z nogi na nogę.
Chwyciłem go za nadgarstki i przycisnąłem całym ciałem do ściany w korytarzu, przy której stał. Puściłem jego ręce, by spleść ze sobą nasze palce. Przeciągnąłem nosem wzdłuż jego szczęki w górę i w dół, po czym szepnąłem mu do ucha:
– Nie ma za co.

Edward wstrzymał oddech i pchnął biodrami do przodu.
– Podobało mi się to… prawdopodobnie bardziej, niż powinno – powiedziałem chrapliwym szeptem, po czym szczypnąłem go w ucho ustami i ścisnąłem jego dłoń.

Oddech Edwarda stał się urywany i dyszący, co było znakiem tego, że był tak samo podniecony jak ja. Nie mogłem się powstrzymać i przeciągnąłem ustami w górę i w dół jego szyi.
– Jasper – wysapał.
– Tak? – zapytałem i trąciłem jego ucho nosem, a następnie powiodłem nim wzdłuż krawędzi małżowiny.
– Musimy… powinniśmy się przygotować. Rose będzie tu… aach… za chwilę – powiedział z wysiłkiem, próbując walczyć z tym, co właśnie czuł.
Puściwszy jego ręce, cofnąłem się o krok i powiedziałem spokojnie: – Okej.

Zanim zdążyłem wziąć następny oddech, zostałem przyciśnięty do przeciwległej ściany. Edward przygniótł mnie swoim ciałem i ujął w dłonie moją twarz, wymuszając w ten sposób, żebym patrzył na niego. Wpatrywał się w moje usta oczami zasnutymi pożądaniem, po czym przywarł do nich mocno wargami.
To był pocałunek przepełniony pragnieniem i desperacją. Nie było w nim nic delikatnego, słodkiego ani czułego. Może za bardzo się z nim drażniłem? Jednak zanim mogłem pogłębić pocałunek, Edward cofnął się i ruszył dalej korytarzem, rzucając mi przez ramię: – Prowokator.

Idąc za nim, wymamrotałem pod nosem: – Nauczyłem się od ciebie.
– Słyszałem to – zawołał Edward, wyciągając ubrania z suszarki.
– To dobrze – odparłem, nieco zirytowany.
– Och, daj spokój, skarbie, zasłużyłeś sobie na to, wiesz o tym – powiedział Edward, podkreślając słowo „skarbie”.
– Niech ci będzie... kochanie – odpłaciłem mu.
Edward odrzucił ubrania, które wylądowały na suszarce, odwracając się następnie do mnie i kładąc ręce na moich biodrach. Kciukami zataczał kółka na kościach mojej miednicy. To nie pomagało zwalczyć ponownej erekcji.
– Wiesz, też mi się podoba, gdy mówisz do mnie „kochanie” – powiedział, dając mi buziaka, zanim zmienił temat. – Okej, możesz włożyć to znowu – skinął głową w kierunku stosu ubrań na suszarce – albo pożyczyć coś mojego. Bo niestety nie mamy czasu, żeby pojechać do ciebie po jakieś ciuchy i zdążyć przed przyjściem Rose. No to jak?

Przemyślałem szybko jego propozycję. Moje polo było niebrzydkie, ale niewystarczająco ładne, by poznać w nim ważną dla mojego ukochanego osobę. Pożyczenie czegoś ładnego na tę okazję nie wydawało się złym pomysłem. Chciałem zrobić dobre wrażenie na Rosalie, mimo że nie przyznałbym się do tego przed Edwardem.

– Chętnie pożyczę koszulę, jeśli to nie problem, może taką zapinaną na guziki – poprosiłem po chwili.
– Okej, chyba mam coś odpowiedniego dla ciebie – powiedział, zgarniając rzeczy, które wyjął z suszarki i skierował się z powrotem do pokoju.

Poszedłem za nim, tym razem trochę bardziej rozglądając się po otoczeniu. Na ścianach wisiały stare francuskie plakaty reklamowe z lat dwudziestych i trzydziestych oraz czarno-białe pejzaże, przedstawiające naturę lub miasta. Cały dom wydawał mi się… znajomy. I był taki żywy. Bardzo Edwardowy.
W pokoju Edward rzucił ubrania na łóżko i otworzył szafę. Wyciągnął z niej jasnozieloną koszulę, którą miał na sobie, gdy po raz pierwszy przyniosłem mu kawę, oraz aksamitną koszulę w innym odcieniu zieleni. Obie były zapinane na guziki, w nieformalnym stylu, niemniej jednak eleganckie.
Trzymając je w dłoniach, zapytał: – Którą chcesz?
Natychmiast zdecydowałem się na tę ciemniejszą, w nadziei, że on włoży tamtą jasną, bo podkreślała ogórkową zieleń jego oczu.

Jestem jak dziewczyna. Równie dobrze mogłaby mi wyrosnąć pochwa.

Ale wtedy Edward już by cię nie chciał.

Racja.


Edward zachichotał, gdy wziąłem od niego koszulę.
– Co? – zapytałem.
– Umm… nic. Miałem nadzieję, że właśnie tę wybierzesz – odpowiedział.
– Okej… Dlaczego? – spytałem, zdezorientowany.
– Och, nieważne… To naprawdę głupie – odrzekł i podszedł do komody, żeby wyciągnąć skarpetki i bieliznę dla nas obu.
– Proszę, powiedz mi – poprosiłem i zrobiłem kilka kroków, by znaleźć się obok niego. Objąłem go ramionami w talii i wsparłem brodę na jego ramieniu.
Westchnął ciężko, po czym odwrócił się twarzą do mnie, pozostając w moich ramionach.
– Dobra, niech będzie. To jednak jest głupie. Ten kolor przypomina kolor twoich oczu i pomyślałem, że… że będziesz dobrze w nim wyglądał – zakończył, czerwieniąc się wściekle.

Nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem.
- Faktycznie jesteśmy dla siebie idealni. Wybrałem tę koszulę, mając – Faktycznie jesteśmy dla siebie idealni. Wybrałem tę koszulę, mając nadzieje, że ty włożysz tamtą z takiego samego powodu – wykrztusiłem pomiędzy salwami śmiechu.
– Och – powiedział Edward, po czym zaczął się śmiać razem ze mną.

W końcu przestaliśmy się chichrać z naszej własnej głupoty. Zostawiliśmy wybrane ciuchy w pokoju i poszliśmy do łazienki. Edward odkręcił kran, po czym wręczył mi zupełnie nową szczoteczkę do zębów.
Staliśmy obok siebie, szczotkując zęby i od czasu do czasu rzucając ukradkowe spojrzenia w lustro, jeden na drugiego. Gdy obaj mieliśmy już świeży, miętowy oddech, zaczęliśmy się rozbierać.

– I ty, i ja musimy się umyć po tym… no wiesz, wcześniej… – stwierdził Edward, rumieniąc się przy tym i uśmiechając tym „moim” uśmieszkiem. – Więc może ty pierwszy weźmiesz prysznic, ja w tym czasie się ogolę, a potem się zamienimy, dobrze?
– Możemy też wziąć prysznic razem i darować sobie golenie. Bo bardzo mi się z tym podobasz – odparłem, przeciągając dłonią po zaroście na jego szczęce, a potem lekko go szczypiąc.
– Naprawdę? – zapytał i razem weszliśmy pod natrysk.

Edward zawsze zadawał mi to pytanie. Jakby dziwiły go wszystkie moje opinie na jego temat. To było wzruszające. Nie zdawał sobie sprawy ze swoich zalet.
Staliśmy pod prysznicem i namakaliśmy. Chwyciłem szampon Edwarda i zacząłem myć mu włosy, przez co znowu zamruczał.

– Tak… A jeśli mógłbyś założyć dzisiaj okulary i tę pieprzoną skórzaną opaskę, to byłoby… och… też super – poprosiłem, myjąc jego włosy.
– Podobają ci się okulary i opaska, co? To brzmi tak, jakbyś lubił mnie tylko z powodu mojego wyglądu. Piercing, tatuaż, zarost, a teraz opaska i okulary – powiedział cicho, z nutą smutku w głosie.

Pchnąłem jego głowę pod strumień wody, żeby spłukać mu włosy, wkurzony na niego, że mógł tak pomyśleć, i na siebie, że zasadziłem taką myśl w jego głowie.
Po tym jak szampon został całkowicie wypłukany z włosów Edwarda, chwyciłem go za ramiona i potrząsnąłem nim, żeby spojrzał na mnie. Kiedy w końcu otworzył oczy, zobaczyłem w nich smutek i rozczarowanie. Ból ścisnął mi serce. Musiałem sprawić, by zrozumiał. Musiałem odpędzić od niego te uczucia.

– Edward, posłuchaj mnie uważnie. Bo powiem to tylko raz. Tak, lubię… nie, uwielbiam to, jak wyglądasz. Wszystko, o czym wspomniałeś. Tatuaż, zarost, opaskę, okulary i tak, piercing też. Dodaj do tego jeszcze twoje włosy, oczy, usta i, cholera, także twoje ciało. Wszystko to czyni cię wprost niewiarygodnie seksownym. Tak bardzo, że niemalże nie mogę utrzymać rąk z dala od ciebie. I faktycznie, twoja uroda była tym, co początkowo zwróciło moją uwagę, co przyciągnęło mnie do ciebie. Ale po tym jak zaczęliśmy rozmawiać i spędzać razem czas, zakochałem się w tym, co jest tutaj – powiedziałem ostro, poklepując jego klatkę piersiową w miejscu serca. – I tutaj – tym razem poklepałem czoło Edwarda.
– To te rzeczy sprawiły, że cię kocham. Podoba mi się twój wygląd zewnętrzny, ale gdybym miał wybierać, wolałbym twoje wnętrze. Ono decyduje o tym, kim naprawdę jesteś, a nie to, co wszyscy mogą zobaczyć na pierwszy rzut oka. I codziennie dziękuję Bogu czy jakiejkolwiek innej mocy, że pozwoliłeś mi poznać twoją duszę. Rozumiesz? – zakończyłem swoją małą przemowę, zacieśniając uścisk na jego ramionach i mając nadzieję, że zrozumiał.

Edward spojrzał w dół, prawdopodobnie zakłopotany tym wszystkim, co powiedziałem. Ująwszy w dłoń jego brodę, podciągnąłem mu głowę z powrotem w górę.

– Kochanie… powiedz coś, proszę – poprosiłem, sam będąc zmieszany i czując się głupio. Może posunąłem się za daleko i powiedziałem ciut za dużo. Ale po tym jak zeszłego wieczoru puściły mi hamulce, nie istniały już chyba takie pojęcia jak „za dużo” lub „za daleko”.

Edward zaczerwienił się i uśmiechnął do mnie, zanim powiedział:
– Naprawdę lubię, jak mówisz do mnie „kochanie”, a szczególnie wtedy, gdy… no wiesz. I rozumiem, Jazz, ale zdarzyło się parokrotnie, że ktoś był mną zainteresowany jedynie z powodu mojej urody i… i po prostu nie chciałem, żeby tak było z tobą.
– Rozumiem… naprawdę. Ale musiałem sprawić, byś też to zrozumiał. I bardzo mi się spodobało, że powiedziałeś do mnie „Jazz”. Tylko Emmett tak mnie nazywa. No dobra, umyjmy się w końcu, żebym mógł poznać Rosalie, tak jak wypada – powiedziałem, całując go delikatnie.

Umyliśmy się i popieściliśmy trochę, zanim wyszliśmy spod prysznica. Szybko się osuszyliśmy i w końcu ubraliśmy. W chwili gdy wiązałem sznurowadła, a on podwijał rękawy koszuli, rozległo się pukanie do drzwi.
Edward spojrzał na mnie, uniósł brew i zapytał: – Gotowy?
– Już bardziej nie będę – odparłem z sarkazmem.
– Nie będzie tak źle, zaufaj mi. Ona nie gryzie… tak bardzo – roześmiał się, otwierając drzwi.

Ciekawe, jak mam dzięki temu poczuć się lepiej…

Naprawdę nie mam pojęcia.


Rosalie i Edward przytulili się nawzajem i pocałowali, ale tym razem zobaczyłem to, czym faktycznie to było, a nie to, co wyobrażałem sobie wczoraj wieczorem. W ich uścisku można było dopatrzyć się miłości, ale takiej, jaka jest między rodzeństwem, a nie kochankami.
Patrząc na nich, poczułem się jeszcze większym kretynem przez to, że wczoraj tak wybiegłem. Jednak gdybym tego nie zrobił, to być może nie wyznalibyśmy sobie naszych uczuć. Postanowiłem więc nie przejmować się dłużej moim zachowaniem. Zamiast tego, skupiłem uwagę na kobiecie, która tak wiele znaczyła dla Edwarda.
Edward oparł rękę o plecy Rosalie i poprowadził ją w moją stronę. Była tak piękna, jak to zapamiętałem. Długie blond włosy, opadające miękkimi falami poza łopatki. Twarz o delikatnych rysach, doskonała jak u modelki. Idealna fryzura i perfekcyjny makijaż. Ciemnoszary, wełniany płaszcz był rozpięty, odkrywając ciało i szczegóły ubioru, którego dopełnieniem były… ja pierdolę… buty na dziesięciocentymetrowych obcasach. Miała na sobie wąską, czarną spódniczkę, która kończyła się tuż nad kolanem i ciemnofioletowy, chyba jedwabny, top z dużym dekoltem.
Strój Rosalie oraz jej postawa praktycznie krzyczały: "forsa". Raczej nie byłbym w stanie kiedykolwiek zrobić wrażenia na tej kobiecie. Patrzyła na mnie w podobny sposób jak wczoraj. Z wyjątkiem tego, że teraz nie było już w jej spojrzeniu nienawiści. Tym razem mnie analizowała. Rozkładała wzrokiem na czynniki pierwsze.

– Rosalie, chciałbym, żebyś poznała Jaspera, mojego… chłopaka – Edward zrobił pauzę, zanim powiedział „chłopaka”, jak gdyby szukał właściwego słowa.
Zerknął na mnie, unosząc brew, milcząco pytając, czy nie mam nic przeciwko użyciu tego określenia. W odpowiedzi wzruszyłem ramionami, ale w duchu podskakiwałem i piszczałem z radości.

Mam chłopaka. Mam chłopaka. Edward jest moim chłopakiem.

Tyle, że to słowo nie oddawało tego, czym naprawdę byliśmy dla siebie. Edward znaczył dla mnie przecież o wiele więcej. Nie istniał adekwatny termin czy nazwa dla naszej relacji. Określenie ‘chłopak’ wydawało się trywialnym. Mój partner… bratnia dusza… mój świat też nie do końca pasowały. To było coś, nad czym będę musiał się zastanowić… później. Teraz musiałem zrobić wrażenie na najlepszej przyjaciółce Edwarda lub też, jak sama się podobno nazywała, „gejomance nadzwyczajnej ”.
Przywołując mój wrodzony wdzięk i najbardziej olśniewający uśmiech, powiedziałem:
– Rosalie, Edward tyle mi o tobie opowiadał. Jeśli faktycznie jesteś taka, jak mówił, to jestem przekonany, że ty i ja zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi – i wyciągnąłem do niej rękę.

Zwęziła oczy, jakby szukając we mnie ewidentnych oznak fałszu bądź dupowłaztwa. To ostatnie akurat było faktem, ale ukrywałem to całkiem nieźle. Wtedy księżniczka spojrzała w dół, na moją wyciągniętą dłoń, a na jej twarzy malowało się obrzydzenie, jakby ta ręka była brudna lub nosiła ślady dżumy, albo jeszcze gorzej, jakby można się było od niej zarazić biedotą.
– Jasper, zgadza się? Stanowisko mojego najlepszego przyjaciela jest już zajęte. Na stałe, przez Edwarda i vice versa – powiedziała ta suka, po czym obróciła się na pięcie i wymaszerowała przez drzwi wejściowe.

Taak, świetnie mi poszło.

Popatrzyłem na Edwarda z niedowierzaniem. Potem się wkurzyłem. Bo ta suka Rosalie wiele dla niego znaczyła. A on wiele znaczył dla mnie. Musiałem sprawić, by mnie polubiła. Musieliśmy się jakoś dogadać. Dla Edwarda.
Nie wiem, czy zrobiłem najgłupszą czy też najmądrzejszą rzecz, ale poszedłem za nią. Otwierała właśnie drzwi samochodu, gdy zbiegłem z ganku po schodkach.
– Rosalie, proszę, zaczekaj! – krzyknąłem.

Zatrzymała się i zwróciła w moją stronę, stojąc przy otwartym samochodzie i patrząc na mnie z pogardą.

– Posłuchaj, Rosalie. Nie musisz mnie uwielbiać ani nawet lubić. Ale kocham Edwarda i on kocha mnie, co znaczy, że ja kocham również ciebie. Znaczysz dla niego tak wiele i stanowisz tak ogromną część jego życia, że nie zniósłbym, gdybyśmy nie byli w stanie zostać przyjaciółmi. Nigdy nie sugerowałem, że mógłbym zająć twoje miejsce w sercu Edwarda albo próbować odsunąć go od ciebie. Nigdy bym tego nie zrobił i nie chciałbym tego zrobić. Jesteście najlepszymi przyjaciółmi od bardzo dawna i to jest więź, której nikt nie może zerwać. Myślę jednak, że serce Edwarda jest wystarczająco duże dla nas obojga. To, co on do mnie czuje, w żaden sposób nie pomniejsza jego uczuć do ciebie. I znowu, nie chciałbym, żeby tak się stało. Więc proszę cię, ze względu na niego, czy możesz wrócić ze mną do środka, żebyśmy mogli się lepiej poznać? Proszę. Jeżeli po wszystkim nadal mnie nie polubisz, świetnie. Ale jak wspomniałem wcześniej, bardzo, bardzo kocham Edwarda i mam zamiar tu być, dopóki będzie mnie chciał, więc musisz się z tym pogodzić. Naprawdę mi zależy, żebyśmy zostali przyjaciółmi – błagałem ją słowami zabarwionymi odrobiną gniewu.

Rosalie zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, po czym na jej twarzy wykwitł ogromny uśmiech, a całe jej ciało się rozluźniło. To było kompletne przeobrażenie z wcześniejszej królowej śniegu, obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz wyglądała na ciepłą i przyjazną osobę.
Patrząc przez moje ramię w kierunku ganku, gdzie prawdopodobnie stał Edward, zawołała do niego:

– O tak! On zdecydowanie jest kimś na dłużej. To mogę wreszcie się przebrać? Już nie mogę znieść tych pierdolonych obcasów!
Usłyszałem, jak Edward za mną wybucha śmiechem. Odwróciłem się, żeby na niego spojrzeć i zobaczyłem, że trzyma się za brzuch, zgięty w pół, i pęka ze śmiechu. Wróciłem spojrzeniem do Rose, która sięgała właśnie po coś do samochodu. Poczułem się, jakbym się znalazł w jakimś odcinku „Twilight Zone”.

Okej, o co tu, ku***, chodzi?

Rosalie w końcu znalazła to, czego szukała i podeszła do mnie, obejmując mnie ramieniem i prowadząc w stronę domu. Edward już się trochę uspokoił, ale jego barki nadal lekko podrygiwały od powstrzymywanego śmiechu. Gdy Rose i ja dotarliśmy do ganku, powiedział do niej:
– Taak… on z pewnością jest kimś na dłużej. Dobra, idź się przebrać, lafiryndo, to wreszcie będziemy mogli coś zjeść. Umieram, ku***, z głodu.

Rose poklepała delikatnie Edwarda po policzku, po czym dała mu w niego delikatnego buziaka, a następnie weszła do środka.
– Daj mi pięć minut na pozbycie się tych idiotycznych, koszmarnych ciuchów i zmycie tego pieprzonego makijażu – rzuciła przez ramię, idąc korytarzem w stronę łazienki.

W końcu dotarło do mnie, że po prostu robili sobie ze mnie jaja. Ale wczoraj wieczorem… to spojrzenie, które rzuciła mi Rosalie, nie wyglądało na udawane. Będę musiał ją o to zapytać. Czułem się taki zdezorientowany i wkurzony. Czy to był jakiś test? Odwróciłem się do Edwarda, chcąc zażądać wyjaśnień, ale zanim zdążyłem się odezwać, on mnie ubiegł.

– Jazz… skarbie, to był żart. Przepraszam. Nie wściekaj się. Widzę, że jesteś zasmucony, ale to miało być dla zabawy. Razem wpadliśmy na ten pomysł. Nie planowaliśmy tego wcześniej. Wymyśliliśmy to dziś rano. Proszę, Jasper… powiedz coś - powiedział, chwytając moje dłonie i splatając nasze palce.
– Czy to był… jakiś test? Chcieliście się przekonać, czy nie dam sobie „w kaszę dmuchać”? – zapytałem, ciągle zły.
– Och nie… to zupełnie nie tak. Po prostu pomyśleliśmy, że to byłoby zabawne, gdyby Rose udawała sukę, a potem próbowała cię trochę podrywać – odpowiedział nieśmiało Edward.

To nawet miało sens, w dziwny, pokręcony sposób. Zauważyłem, że oboje mieli swoiste, mroczne poczucie humoru, ale za ich wygłupem nie kryły się złe intencje.

– Okej, ale nie próbuj na mnie więcej tego gówna, zrozumiano? – powiedziałem, nadal trochę wkurzony.
– Tak przy okazji, to niesamowicie podobała mi się twoja przemowa. I zawsze będę cię chciał. Jesteś na mnie skazany, więc lepiej się przyzwyczajaj, że będę się stale koło ciebie kręcił – powiedział czule Edward, po czym mnie pocałował.

Pogłębiłem pocałunek, potrzebując kontaktu z nim. Musiałem poczuć, że mnie kocha. Staliśmy na ganku, całując się w blasku porannego słońca, odsłonięci przed całym światem. I wcale się nie bałem. To było ekscytujące całować ukochanego, nie dbając o to, co ktoś może sobie pomyśleć.

– Uch, ohyda… Wy dwaj, dajcie sobie na wstrzymanie. Nie mam ochoty widzieć, jak liżecie sobie migdałki. To zupełnie jakbym patrzyła na pocałunek moich rodziców, czego zdecydowanie nie chciałabym nigdy oglądać – odezwała się Rosalie i wsunęła ręce pomiędzy mnie i Edwarda, odpychając nas siłą od siebie.

– A teraz, kto jest głodny? Ja na pewno, więc chodźmy już – powiedziała, gdy już nas rozdzieliła.

Nie czekając na odpowiedź, jedną ręką chwyciła moją dłoń, drugą jego i poprowadziła nas w kierunku swojego samochodu. Spojrzałem na Edwarda, ale tylko wzruszył ramionami, jak gdyby chciał powiedzieć, że ona po prostu taka jest.

To z pewnością będzie co najmniej interesujące śniadanie.

Rozdział 12


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Sob 22:37, 05 Mar 2011, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Wto 22:22, 01 Gru 2009 Powrót do góry

no - wylazłam ze skóry i robiłam dokładnie 5 rzeczy na raz, ale proszę uprzejmie, zbetowane :) Dzwoneczku, chwała ci za cierpliwość!
Lubię ten rozdział, wiecie? taki milusi jest.
a, ehemm konstruktywnie miało być? To jutro Razz została mi jeszcze szósta i siódma rzecz do zrobienia... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Wto 22:28, 01 Gru 2009 Powrót do góry

kooooooocham cię :)
ubóstwiam....

normalnie kocham też chłopaków... no i Rose bardzo mi odpowiada... ta troska o Edwarda...

prawie słyszałam w głowie jak mówią do siebie 'kochanie' i 'skarbie'... to takie słodkie... normalnie rozpływam się w cukrze... lukrze... w kiślu ? ;>
jestem pod ogromnym wrażeniem tej chwatyającej za serce prostoty ich rozmów... za każdym razem, gdy to czytam wracają wspomnienia pierwszych randek... niepewności i takiej słodkiej adrenalinki... która towarzyszy powolnemu odkrywaniu cudzych kart bez pokazywania swoich... a ja wprost uwielbiam oszukiwac i 'lipić' w karty :P

to niesamowite... cudowne... obaj są tacy bosscy Twisted Evil

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Juliette22
Człowiek



Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Wto 22:38, 01 Gru 2009 Powrót do góry

Po pierwsze: Dziękuję za info. :)
Po drugie: Zdążyłam przeczytać dwa razy i jutro pewnie też wrócę...
Po trzecie: Kompletnie mi odbiło... Czy ja mogę poprosić takiego Edwarda i Jaspera na gwiazdkę?
*śpiewa: All I want for Christmas is E. & J.*
A już tak na poważnie - genialne tłumaczenie(jak zwykle).
Szczerze mówiąc mi by się nie chciało, wole skrobnąć coś sama.
No ale chwała i cześć tym, którzy podejmują się takich wyzwań.
Perełki nie wkleję. Musiałabym prze-kleić pół rozdziału :)
Cały jest oczywiście boski.
Już podskakuje w fotelu z zniecierpliwienia czekając na następny.
Dziękuję :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lirru
Człowiek



Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nieba spadłam:)

PostWysłany: Wto 23:00, 01 Gru 2009 Powrót do góry

OK... ten rozdział był... dokładnie taki jaki powinien być...
Szczerze mówiąc to znowu nie wiem co napisać. Wszystkie swoje żale wyrzuciłam w poprzednim poście, i teraz nie pozostaje mi nic innego jak troszkę posłodzić (a wolałabym się tego wystrzec...). No cóz, lecimy z tym koksem Very Happy

W tym tekscie strasznie spodobla mi się relacja Edward-Jasper. Jest ona o wiele barwniejsza i bardziej emocjonalna niż w wielu ff Bella-Edward (przepraszam, ale teraz będę ciągle je ze sobą porównywać... Rolling Eyes ). Do gustu przypadła mi też odrobina humoru umiejętnie wpleciona w fabułę. To wszystko jest, jak dla mnie, tak idealnie wyważone, że po prostu... no nie wiem, no... brak mi słów...

Ta ich miłość jest... piękna... W każdym razie początki zawsze są najlepsze. Z racji tego że nie czytałam orginału, zastanawia mnie co będzie dalej... Głownie to, jak przyjmą ich inni na uczelni czy w sąsiedztwie. I w tej części tematu jestem rozdarta... Bo z jednej strony, chciałabym, żeby wszystko było pięknie i wspaniale, żeby ludzie nie przejmowali się ich życiem intymnym i przyjmowali ich z otwartymi ramionami A z drugiej, to jednak zawiodłabym się na autorce, gdyby opisała to w ten sposób. Byłoby to zbyt nierealne. musi być chociaż trochę dramy i no nie wiem zwykłego ludzkiego sceptycyzmu.

Zastanawia mnie jeszcze jedno: czy w opowiadaniu pojawi się Bella i Alice? (I znów jestem rozdarta Very Happy ) Z jednej dobrze jest tak jak jest, a one dwie są zbędne w świecie tych dwóch mężczyzn, Z drugiej natomiast, mogłoby wyniknąc z tego sporo ciekawych sytuacji, które z chęcią bym przeczytała...

Jeszcze taki mały błąd. czy przed tą wypowiedzią nie powinno być entera?
Cytat:
"- Rozumiem… naprawdę. Ale musiałem sprawić, byś też to zrozumiał"


pozdrawiam,
Li

EDIT: och i dziękuję za info Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lirru dnia Wto 23:03, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 23:11, 01 Gru 2009 Powrót do góry

Lirru napisała :
Cytat:
Jeszcze taki mały błąd. czy przed tą wypowiedzią nie powinno być entera?
Cytat:
"- Rozumiem… naprawdę. Ale musiałem sprawić, byś też to zrozumiał"

No oczywiście, że powinien być. I był. Coś musiałam skiepścić przy przekładaniu w edytor. Ale już poprawiłam. Dzięki, bo to faktycznie dziwnie wyglądało.
W nagrodę powiem ci - przynajmniej na tyle rozdziałów, ile istnieje do tej pory, czyli 21 - nie ma Alice, ani Belli.
Pojawi się jeszcze parę postaci pobocznych.
Kłopoty będą, ale nie takie jak myślisz.
Pozdrawiam, Dzwoneczek


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Wto 23:11, 01 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
lirru
Człowiek



Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nieba spadłam:)

PostWysłany: Wto 23:25, 01 Gru 2009 Powrót do góry

Cytat:
W nagrodę powiem ci - przynajmniej na tyle rozdziałów, ile istnieje do tej pory, czyli 21 - nie ma Alice, ani Belli.
Pojawi się jeszcze parę postaci pobocznych.
Kłopoty będą, ale nie takie jak myślisz.


Hmm... No to pięknie...
Teraz zamiast iść do łożka (jak na grzeczną dziewczynkę przystało) będę się zastanawiać co się stanie... Czyżby któryś z nich znalazł sobie inną (tudzież innego)? (ja i ta moja chora wyobraźnia Rolling Eyes )

Ten tekst wbudza we mnie stanowczo za dużo emocji!
Z jedej strony cholernie mi się podoba, a z drugiej odrzuca. A najzabawniejsze jest, że jakbyś zapytała dlaczego odrzuca, to pewnie odpowiedziałabym że nie wiem...

ach i z tego wszystkiego zapomniałąm Ci pogratulować tłumaczenia Embarassed BOSKIE!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shea
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 0:28, 02 Gru 2009 Powrót do góry

Heh, po Rose to się takiego zachowania spodziewałam, ale że Edward ma podobne poczucie humoru, tom zaskoczona - podobnie jak Jasper.
Zwłaszcza że Edward sam poczuł się niepewnie, gdy Jazz zasugerował mu opaskę i okulary ^^
No ale młodzi są, można im wybaczyć Wink

A! I zauważyłam, że choć pod względem atrakcyjności fizycznej jestem tu "Team Edward" (te kolczyki, opaska i cała Edwardowa reszta Zawstydzony ) to ten Jasper ma szczególne miejsce w moim sercu...ale może to dlatego, że z jego punktu widzenia prowadzona jest narracja? Chytry taki przesył podprogowy?

Dzwoneczku, dziękuję za powiadomienie :)
I tak mnie kusi, żeby zajrzeć w oryginał bo zżera mnie ciekawość co dalej.
Ale nie zajrzę, bo odebrać sobie przyjemność czytania Twojego przekładu, to tak jakby wyjadać surowe ciasto przed włożeniem je do piekarnika :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Śro 11:09, 02 Gru 2009 Powrót do góry

shea... o dziwo oryginalny tekst nie umywa się poziomem do tłumaczenia Dzwoneczka, serio-serio... Smile

właśnie z powrotem wyobraziłam sobie Edwarda... pod prysznicem... z Jazzem... tatuaże... kolczyki... opaskę... i całkiem mokre okulary... i ten zapach miodu i cedru... w pomieszaniu z miętą Jaspera... trochę mi za gorąco Embarassed

martwi mnie, że zostało nam tylko 10 rozdziałów, a autorka nie pisze dalej... wiem, że utknęła w trudnym punkcie, ale nie przesadzajmy Smile

martwię się o rani... dziwnie tu pusto bez niej... no i shantibella (Boże, chroń Królową - czy napisałam dobrze nick Very Happy )... zniknęło do tego obie... Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 11:29, 02 Gru 2009 Powrót do góry

Kirke, och czarodziejko, normalnie jakoś tak mi się ciepło zrobiło w okolicy serca... kochana jesteś. love
Cytat:
i całkiem mokre okulary..

No, okularów pod prysznicem to on nie miał, no nie przesadzaj... Wink
Nie martw się o dziewczyny. Rani pewnie nie może się oderwać od Briana (no jest handsome, jest), a o Shanti też jestem spokojna, że wróci, widząc co ma w podpisie. Very Happy
Ja się bardziej martwię o małą Mi, za którą zaczęłam już tęsknić. Where are you? I o Keh, która tak się dopytywała, a teraz ją zatkało. Wink
I już od dawna tęsknię za sandwich i jej komentarzami.
Shea - ja też zawsze byłam i jestem Team Edward. Ale faktycznie, Jazz i jego myśli... no on jest tu taki, że chciałoby się go schrupać na surowo (co w przeciwieństwie do ciasta na surowo raczej nikomu by nie zaszkodziłoWink). Ale mam nadzieję, ze nie przegapiłaś rozdziału AIEW w narracji Edwarda?
Lirru, mam nadzieję, że jednak dobrze spałaś Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Śro 15:21, 02 Gru 2009 Powrót do góry

Attention please. Będę próbować napisać merytoryczny komentarz. Uwaga Laughing

Wczoraj już widziałam nowy rozdział, ale jakoś nie miałam weny na czytanie. No dobra, oglądałam z shanti QAF :D

Oni są tacy słodcy, mówię to za każdym razem. Podoba mi się ten moment, gdy Edward nazwał Jaspera skarbie. I potem, gdy Jasper powiedział do niego kochanie, taki pełen wahania. On są jeszcze tacy niepewnie siebie i tego, co robią. Badają swoje reakcje i uczą się na nich siebie nawzajem.

Rose to bardzo ciekawa postać. Z jeden strony wredna suka, z drugiej bardzo ciepła osoba. Jest przeciwwagą Edwarda. Zmusza go do działania, dodaje mi odwagi i troszczy się i niego. Jak starsza siostra. Ten test był taki trochę dziecinny, ale podobał mi się :) Widać po tym, że trzeba się jej postawić, trzeba mieć gadane, żeby cię polubiła. Ale mam jedno zastrzeżenie:
Cytat:
jak się sama podobno nazywała, „gejomance nadzwyczajnej ”.

No przepraszam bardzo! Gejomanką absolutną to jestem tylko ja i shanti Laughing Ukradła mi przydomek Laughing

Edward jest bardzo złożoną postacią. Był tak długo samotny i teraz nie potrafi uwierzyć, że ktoś go może kochać. Widać to dokładnie, jak się zawsze pyta Jaspera "naprawdę?" Widocznie, że kiedyś został skrzywdzony, że każdy leciał tylko na jego ładną buźkę. I teraz jest niepewny, myśli, że Jasperowi też podoba się tylko powierzchownie. Brakuje mu pewności siebie, którą zyskuje przy Rose. Jest przy niej zupełnie inny. Ona dodaje mu trochę swojej siły. Bardzo ciekawe są ich relacje.
Jasper i jego myśli są boskie. Uwielbiam je :D
Cytat:
Jestem jak dziewczyna. Równie dobrze mogłaby mi wyrosnąć pochwa.

Padłam na tym absolutnie Laughing kocham jego poczucie humoru i ironiczne uwagi.
A tu:
Cytat:
Mam chłopaka. Mam chłopaka. Edward jest moim chłopakiem.

przed oczami stanęła mi dwunastoletnia dziewczynka z warkoczami, która się cieszy, bo ma pierwszego chłopaka Laughing
On się zachowuje czasami jak małe dziecko, a zaraz potem, jak doświadczony kochanek.
I wreszcie wychodzą z domu, bo ile można tak się ukrywać :)
Bardzo fajny jest ten rozdział, taki spokojny, ale kryjący w sobie niepewność, wahania i odkrywanie swoich uczuć.

Okej. Udało mi się? Laughing

Edit.
Cytat:
martwię się o rani... dziwnie tu pusto bez niej.

Och kirke, otrzyj już łzy, siostra come back Laughing
Cytat:
Rani pewnie nie może się oderwać od Briana

Czy ja jestem taka przewidywalna? Mr. Green
Jestem doprawdy wzruszona, że tak za mną wszyscy tęsknią :D


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Śro 15:25, 02 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 15:41, 02 Gru 2009 Powrót do góry

Cytat:
Udało mi się?

Oj, udalo ci sie, udalo. Super komentarz. I bardzo trafne spostrzezenia, co do Edwarda. Od razu mi weselej, mimo, ze musze dzis pracowac do pozna. Niech cie Brian wynagrodzi!

Cytat:
No przepraszam bardzo! Gejomanką absolutną to jestem tylko ja i shanti

No przepraszam bardzo, Gejomanka Dzwoneczek wstawila tu ten fanfick i jak jakas fanatyczka codzienie spedza pare godzin nad tlumaczeniem. I oglada serial polecony jej przez druga sister gejomanke. Mr. Green
Ale mozesz byc "absolutna", droga godmother. Rose jest "nadzwyczajna". Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Śro 15:49, 02 Gru 2009 Powrót do góry

Cytat:
Ale mozesz byc "absolutna", droga godmother. Rose jest "nadzwyczajna".

Oj! Miała być nadzwyczajna, a nie absolutna Laughing Godmother zdecydowanie mi się podoba, jak widać :D
Cytat:
I oglada serial polecony jej przez druga sister gejomanke.

Oo!! I jeszcze mi się nie chwaliłaś?! A kto obiecał komentarze po każdym odcinku? Laughing

To jestem ukontentowana(czy ja to dobrze napisałam?:P), że się podobało :) A Brian mi już wynagradza od miesiąca prawie Mr. Green

Przepraszam za ten niemerytoryczny komentarz. Uciekam już.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin