FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 All I Ever Knew [TZN] [+18] Outtake 4 21.08 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Seth_Clearwater
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jakaś wiocha

PostWysłany: Czw 21:28, 28 Sty 2010 Powrót do góry

za.....jefajny wierszyk ^.^
Ty tak kirka często wierszyki do opowiada układasz ?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
keh
Wilkołak



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 0:28, 29 Sty 2010 Powrót do góry

Cytat:
I jakiekolwiek przeciwności postawi przed nami życie, pokonamy je razem.


Autorka opowiadania ma taką super czarującą umiejętność spuentowania całego tekstu w jednym zdaniu. Jak czytałam wersje angielską po prostu zawsze było pięknie zakończone. Tłumaczenie w ogóle nie odstaje, po prostu genialnie pod tym względem. A co do zakończenia w najnowszym odcinku przypomniał mi się pewien hm... cytat:

I światło świeci w ciemności a ciemność go nie przemogła
xD

Trochę jak z tym związkiem. Istnieje w pewnej presji ale pomimo niej wciąż ma silne fundamenty i cały czas rozrasta się i rozrasta a tym fundamentem jest nic innego jak... miłość. I w sumie słucham czego innego ale znajoma przesłała mi dzisiaj kawałek pezeta, który był bardzo w temacie, kiedy Edward opuścił mieszkanie Jaspera i go zostawił (mój ulubiony part bo najwięcej w nim dramy ehe)

Aha i Kirke, jesteś świetna z tymi rymami. Po prostu... zdumienie pełną parą, pełną gębą. Very Happy

ps. sisters a czemu tak ucichłyście w QaF? Przestałyście oglądać? :<


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shantibella
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mannatu ;)

PostWysłany: Pią 2:03, 29 Sty 2010 Powrót do góry

Ja powiem tak, odkąd dostałam od Dzwoneczka info że jest nowy czap w ingliszu to mam lekkie zaćmienie umysłowe i ostanie rozdziały, a nawet te co będą nie *proszę nie zwracać na uwagi na podwójne znaczenie tego co zaraz napiszę* zaspakajają mojego apetytu. *miało nie być zboczenie a wyszło jej jak zwykle* :P
Poprostu to co będzie to będzie dopiero takie...... uaaaaahhhhhhh, mraaaaaaaaaaaaaaaach.
Musiałam to napisać a teraz mnie wszyscy co w ingliszu nie czytają znienawidzą :P
Ja Dzwoneczku bardzo niecierpliwie czekam na Twoje tłumaczenie tego a jak już dojdziemy *hmmmmmm* to chyba... tak, zdecydowanie trafię już wtedy na jakiś zamknięty oddział leczenia mej gejseksualności Wink
I siostra ma się chyba nie obrazi jak wkleję tutaj podrzucony mi przez nią dziś artykulik z iście przednią puentą:
[link widoczny dla zalogowanych]

Czekam na kolejne czapy, bo z kolejnymi czapami przyjdzie TEN CZAP!
Kocham nasze gejki analne, tfu, genialne! Rolling Eyes

A że kirke na wieszcze gejonarodowego to już wie :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez shantibella dnia Pią 16:28, 29 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
asienka__
Człowiek



Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szósty krąg piekielny

PostWysłany: Nie 20:49, 31 Sty 2010 Powrót do góry

Kirke, moje zdanie na temat twojego liryku chyba najlepiej zobrazuje fakt, ze przejrzałam wszystkie 22 strony tematu szukając innych strof Twojego autorstwa:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 17:41, 06 Lut 2010 Powrót do góry

dziewczęta - nie wiem czy czytacie... ale doczekałyśmy się wzmianki o AIEK :P
[link widoczny dla zalogowanych] - klikać i szukać tematu "Co na forum piszczy" :P

asienko__ - nie czytać skrótu wierszowego, ale całe opowiadanie ;P
ale i owszem - pochlebiasz mi :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 18:04, 06 Lut 2010 Powrót do góry

Rozdział16 "Wieczór pełen niespodzianek"



beta: offca :* :* :*



ku***.

Mój wzrok był skupiony na ręce Edwarda, a dokładniej, na jego dłoni obejmującej drążek zmiany biegów i poruszającej się bez wysiłku od przełożenia do przełożenia. Nigdy bym nie przypuszczał, że coś takiego mogłoby mnie podniecać. Myliłem się. Podczas kolejnej zmiany, Edward otoczył ściśle dłonią gałkę drążka. Czynność ta, sama w sobie nie była seksowna, to wspomnienie tego, co ta ręka ze mną wyprawiała niecałą godzinę temu, sprawiło, że mi stanął… znowu.

Jak on to robi?

Raczej sam to sobie robisz, bracie.


Edward zachichotał cicho, wyrywając mnie z ciągu uporczywych skojarzeń. Patrząc w górę, zauważyłem, że jego wzrok był skupiony na drodze przed nami, ale na twarzy stanowczo gościł „mój” uśmieszek. Skorzystałem ze sposobności, by się po prostu na niego pogapić. Przedtem, to znaczy przed tym weekendem, zawsze musiałem wykazywać się przebiegłością, by móc go podziwiać. Teraz mogłem to robić otwarcie. Upajać się jego pięknem. Może to nie było bardzo męskie, nazywać go pięknym, jednak jak najbardziej zgodne z prawdą. Nie dało się temu zaprzeczyć. Edward charakteryzował się swoistym wdziękiem i niezwykłością, zupełnie jakby pochodził nie z tego świata.

- O czym myślisz? – zapytał, odwracając głowę, by zerknąć szybko na mnie, po czym ponownie skupił się na drodze.
- Hę? – bąknąłem mało elokwentnie, ciągle błądząc umysłem w „Edwardowej” mgle.
- Wydajesz się być głęboko zatopiony w… rozmyślaniach – zachichotał, trzęsąc ramionami.
- Eee… cóż… Myślałem o… ach… takich tam rzeczach? – odpowiedziałem, ale wyszło to bardziej jak pytanie.
- Jakiego rodzaju rzeczach? – zapytał, chwytając moją dłoń i ściskając ją lekko, po czym przesunął rękę z powrotem na drążek.
- Ach… - odparłem głupio.

Czując rumieniec na policzkach, odwróciłem się, by wyjrzeć przez okno po stronie pasażera, chcąc ukryć zażenowanie. Jakoś nie mogłem mu powiedzieć, że podniecił mnie widok zmiany biegów w jego wykonaniu, a także, iż rozmyślałem o tym, że według mnie wyglądał jak wytwór fantazji. Nie, to byłaby przesada. Wprawdzie przyznał, że również miał obsesję na moim punkcie, jednak tak naprawdę nie kupiłem tego. To było po prostu absolutnie niemożliwe. On nie śledził mnie przecież przez miesiąc, nie wywrócił do góry nogami całego swojego rozkładu zajęć, by móc obsesyjnie obserwować każdy detal i zapamiętać każde wypowiedziane słowo. W żadnym razie tak nie było. Jakaś część mnie obawiała się, że nasza relacja nigdy nie będzie wyrównana, że ten mój szał na jego punkcie uczyni mnie stroną w pewien sposób zależną.

Facet, jesteś naprawdę żałosny.

- Jazz, o co chodzi? – zapytał cicho Edward, musnąwszy dłonią moje włosy.
Odwracając głowę ponownie w jego stronę, zobaczyłem, że ma zmarszczone brwi, jakby był zaciekawiony i zmartwiony.
- To jest… krępujące, okej? – odparłem niepewnie.
Edward tylko parsknął na to śmiechem, zanim zadał kolejne pytanie:
- Czy to ma coś wspólnego z moją ręką na drążku zmiany biegów?

Skąd on wie takie rzeczy? Zupełnie jakby umiał czytać mi w myślach.

Skurczybyk.


- Umm… nie – odpowiedziałem bez przekonania, powtórnie spłonąwszy rumieńcem.
- Kłamca – prychnął Edward.
- Okej, świetnie. Tak, ma. Teraz zadowolony? – odparłem niczym nadąsane dziecko, krzyżując ramiona na klatce piersiowej i gapiąc się z powrotem w okno pasażera.

Człowieku, przestań się zachowywać, jakbyś miał cztery lata.

- Ach, daj spokój, skarbie. Nie bądź taki. Podoba mi się, że o tym myślałeś. Sam o tym rozmyślam – powiedział Edward, muskając mój policzek zewnętrzną stroną dłoni.
- Zaczekaj… co takiego? – zapytałem skołowany.
- Zakładam, że wspominałeś to, co robiliśmy w wannie, prawda? – powiedział, z tym „moim” uśmieszkiem na twarzy.
Po prostu przytaknąłem, niepewny, do czego zmierza.
- Ja poniekąd też, tyle że zastanawiałem się raczej, co ci zrobię, gdy wrócimy dzisiaj do domu – dokończył, puszczając do mnie „oczko”.
- A cóż to by mogło być? Chciałbym, no wiesz, nastawić się na to – odparłem, obracając się na siedzeniu w jego kierunku i unosząc brew.
- No cóż… to prawdopodobnie zakłada więcej akcji… no wiesz, ale gdybym ci powiedział, to nie byłaby niespodzianka. I myślałbyś tylko o tym, a nie o tym, co masz zamiar zrobić. Chociaż, może to i dobry pomysł… - Ostatnie zdanie wymamrotał do siebie.

Słowa Edwarda przywróciły nerwowość, która zniknęła z chwilą, gdy zacząłem rozmyślać o jego dłoni i o tym, co ta dłoń ze mną robiła. Ta nerwowość była tremą przed spotkaniem z przyjaciółmi. Mogłem do woli nazywać siebie „nimseksualnym”, ale wiedziałem, że dla innych będę po prostu gejem, homoseksualistą, ciotą, pedziem, lalą, królewną… i tak dalej.

Dlaczego większość tych obraźliwych określeń jest rodzaju żeńskiego?

Człowieku, czy właśnie o tym powinieneś teraz myśleć?

Hmm… nie?

No właśnie. Skup się.


- A więc… jak to zrobimy? – zapytałem Edwarda, nie mając zielonego pojęcia, jak mam zabrać się do ujawnienia przed przyjaciółmi.
- Ach, czy to nie ja powinienem zadać tobie to pytanie? W końcu to twoja impreza.
- Taak, ale… ty już przez to przechodziłeś, a ja nie. Powiedz, jak ty byś to zrobił? – spytałem, licząc na jakieś wskazówki od mistrza.

Miałem pewne wyobrażenie, jak chciałbym całą rzecz przeprowadzić, ale pomyślałem, że to mogłoby zmartwić Edwarda. Po tym, co się dzisiaj stało, nie chciałem go więcej zasmucać. Mój plan, jak sądziłem, był najlepszym sposobem łagodnego zaznajomienia przyjaciół z dotyczącą mnie rewelacją. Zarówno Edward jak i Emmett twierdzili, iż nie była to jakaś wielka sprawa, ale to nie ich czekało powiedzenie ludziom, że zamiast cipek, uwielbiali teraz fiuta.

- Jazz, nasze sytuacje są zupełnie różne. Ja nigdy nie byłem zmuszony w taki sposób ujawnić się przed kolegami. Przyznałem się Rose i rodzicom. Wszyscy, których potem poznałem, po prostu od razu wiedzieli. Więc, tak naprawdę, nie mam dla ciebie żadnej rady. To jest dla nas obu nowe terytorium – odpowiedział Edward, ściskając moje udo dla dodania otuchy. – A jak powiedziałeś o tym Emmettowi? Wydaje się, że zaakceptował nas bez problemu.
- No cóż, z nim to jakoś samo tak wyszło. Tamtego dnia w bibliotece – przerwałem, czekając aż przypomni sobie incydent, do którego się odnosiłem. – Wpadłem na niego wcześniej, a potem przyszedł do mnie, po tym jak uciekłem niczym tchórzliwa cipa. Zauważył, że coś się ze mną działo. Znalazłem się pod ostrzałem pytań, między innymi o to, czy znalazłem sobie dziewczynę, czy jest seksowna i jak ma na imię. Prawie się roześmiałem z ironii sytuacji. Bo faktycznie miałem problem z tym, że ktoś mi się podobał, tyle że to nie była laska. Więc po prostu odpowiedziałem: „Taak… jestem kimś zainteresowany, jest przepiękny i ma na imię Edward”. Akurat tego ostatniego dowiedziałem się tamtego właśnie dnia, co trochę pomogło. I wtedy wyrzuciłem z siebie wszystko, a gdy skończyłem, Emmett zaśmiewał się do łez. Następnie stwierdził, że mam przejebane.

Edward wybuchnął śmiechem, gdy opowiedziałem mu tę historię. Musiałem przyznać, to było zabawne. No, może nie aż tak śmieszne i nie sądziłem, że akurat ten przykład mógłby mi jakkolwiek pomóc w obecnej sytuacji.

Jakże się cieszę, że dostarczyłem ci rozrywki, Edwardzie.

- Poważnie? W ten sposób ujawniłeś się przed Emmettem? – zapytał Edward, krztusząc się ze śmiechu.
- Nom – odparłem, wybijając ‘m’. - Cieszę się, że cię rozbawiłem.

Staliśmy już na miejscu parkingowym, na parkingu wielopoziomowym po drugiej stronie ulicy, naprzeciwko Pizza House, i nadszedł czas, by wejść do klatki z lwami. Musiałem wprowadzić Edwarda w mój plan, tak żeby nie był zaskoczony oraz by go nie zranić pierwszą częścią tego planu. Odpinając pas, przesunąłem się na siedzeniu, aby na niego spojrzeć. Wziąwszy jego dłoń we własne, uniosłem ją do ust i ucałowałem knykcie.

- Edward, myślę, że wiem, jak chciałbym to rozegrać, ale obawiam się, że to prawdopodobnie cię wkurzy – zacząłem, ściskając jego dłoń i patrząc w te niesamowicie zielone oczy.
- Jazz, skarbie, po prostu mi powiedz. Nie może być aż tak źle… prawda? – odpowiedział łagodnie.
- Cóż… Na początek, żadnego ‘skarbie’ ani ‘kochanie’. – Przerwałem, oczekując reakcji. Edward kiwnął głową, wyrażając zgodę, więc kontynuowałem: - Będę trochę improwizował. Przedstawię cię jako „Edwarda z klasy historii, z którym spędzam ostatnio czas”. Proszę, nie myśl, że wstydzę się ciebie lub nas. Po prostu chciałbym, żeby cię poznali, nie osądzając od razu. Nie uważam, żeby pójście na całość, w stylu: „To jest Edward, który wtyka mi język do gardła i doprowadza mnie ręką do orgazmu” było najlepszym pomysłem. Rozumiesz, o co mi chodzi?

Ku mojemu zaskoczeniu, Edward znowu zaczął się śmiać. Głębokim, dźwięcznym śmiechem, od którego poczułem wibracje rozchodzące się po całym samochodzie. Nie mogłem zrobić nic innego, jak tylko się do niego uśmiechnąć.
- Zgadzasz się z tym? – zapytałem.
- Jak najbardziej. Doskonale – powiedział, gdy jego śmiech wygasł. – Nie oczekiwałem, że całkowicie się przed nimi otworzysz, Jasper. Ja też jestem zdania, że trzeba im to ułatwić. Nie mam nic przeciwko temu, byś przedstawił mnie jako „Edwarda z klasy historii”. Wkładaniem języka i doprowadzaniem do orgazmu zajmiemy się później, najlepiej na osobności.

I wtedy znalazł się na mnie, dosłownie rzucając się nad pulpitem sterowniczym, żeby pochwycić moje wargi w swoje. Byłem przyciśnięty plecami do drzwi, tak że aż klamka wbijała mi się w kręgosłup, ale za nic bym się nie ruszył. Obaj potrzebowaliśmy tego pocałunku. Musieliśmy jakoś ostudzić pożądanie i pragnienie, które czuliśmy. Przez następnych kilka godzin mieliśmy być pozbawieni trzymania się za ręce czy jakiegokolwiek innego dotyku, i potrzebowałem teraz tego kontaktu, żeby być w stanie jakoś to wytrzymać.
Nasze usta poruszały się synchronicznie, jakbyśmy robili to od lat, a nie zaledwie od wczoraj. Po otrząśnięciu się z szoku wywołanego przez jego „atak”, zatonąłem w tym pocałunku, zaciskając pięść zdrowej ręki we włosach ukochanego. Jego dłonie pieściły mnie czule po twarzy, a język i wargi poruszały się wraz z moimi. Po chwili, która zdawała się wiecznością, a trwała prawdopodobnie minutę lub dwie, Edward odsunął się i wsparł czoło o moją głowę.

- Przepraszam, musiałem to zrobić. Nie wiem, kiedy znowu będę mógł cię dotknąć. Potrzebowałem tego – wyszeptał.
Przeczesując palcami jego włosy, odparłem:
- Ja też tego potrzebowałem.
Edward wycofał się i opadł na siedzenie kierowcy, po czym westchnął ciężko. Wiedziałem, że to jest dla niego trudne tak samo, jak dla mnie. Obaj chcieliśmy wychodzić gdzieś razem i pokazywać się publicznie, a to był właśnie pierwszy krok na drodze do tego. Ogromny, wręcz gigantyczny krok, niemniej pierwszy.

- A więc żadnego „kochanie-skarbie”, żadnego całowania, trzymania za ręce, przytulania, w zasadzie zero czułości. Coś jeszcze? – zapytał, ściskając palcami kość nosową.
- Sądzę, że to wszystko, ale to na początek. Jeśli poczuję, że sprawy toczą się pomyślnie, po prostu to powiem, okej? – odparłem, ponownie biorąc jego dłoń w swoją. – Jesteś na to gotowy?
- Znowu, czy to nie ja powinienem o to zapytać? Jazz, jestem z ciebie taki dumny, ale chciałbym, żebyś ty był pewien, że tego właśnie chcesz, że jesteś na to gotowy. A więc, jesteś? – zapytał, ściskając moją dłoń.
-Taak, sądzę, że jestem.
- W takim razie, dobrze. Miejmy to już z głowy, żebym mógł cię zabrać do domu i robić z tobą różne niegrzeczne rzeczy – powiedział Edward, wysiadając z samochodu.

Ja. Pierdolę.

- Edward – wyrwało mi się w zdenerwowaniu, po tym jak sam wysiadłem z auta.
Nie mógł mówić do mnie takich rzeczy i nie oczekiwać żadnej reakcji z mojej strony. Doskonale wiedział, że zareaguję i specjalnie drażnił się za mną. Nie wiem, czy zrobił to po to, by odwrócić moją uwagę, czy też dlatego, że był po prostu złośliwy, niemniej rozproszyło to w pewnym stopniu wkradający się z powrotem niepokój.
- Dziękuję – powiedziałem, zanim on zdążył się odezwać.
- Nie ma za co, a teraz już chodźmy. Jestem głodny – odparł, jakby to nie było nic ważnego. Jakbyśmy po prostu wybierali się na kolację i nic poza tym. Kochałem go za to jeszcze bardziej. Bo jeśli on nie robił wielkiej sprawy z tego, co miało się za chwilę zdarzyć, to ja też tak mogłem. Edward zawsze zdawał się instynktownie wyczuwać, jakich słów lub gestów akurat potrzebowałem, zanim zdążyłbym zwerbalizować swoje obawy. Nawet nie wiem, czy był świadomy tego, że tak robił, niemniej tak właśnie postępował. To dawało mi nadzieję, że cokolwiek jest pomiędzy nami, ma szansę przetrwać.

Weszliśmy w milczeniu do restauracji. Przystanąłem w drzwiach, wahając się przed przekroczeniem progu. Edward chwycił moją dłoń, splatając nasze palce i uścisnął ją lekko, zanim puścił. Tak jakby chciał, żebym wiedział, że jest przy mnie i że będzie dobrze.
Wziąłem głęboki wdech i zatrzymałem powietrze w płucach, starając się uspokoić nerwy, zanim zrobiłem powolny wydech, po czym otworzyłem drzwi. Rozejrzawszy się, nie zauważyłem nigdzie Emmetta ani reszty, więc poszliśmy na górę, do sali na piętrze. Zobaczyłem Ema u szczytu długiego stołu, z naszymi przyjaciółmi po bokach. Były dwa wolne krzesła obok niego, które, jak zakładałem, czekały na Edwarda i na mnie.
Em zauważył nas, zanim zdołaliśmy do nich dotrzeć. Machając dziko rękami i dając znaki, żebyśmy podeszli, wrzasnął:
- Jazz, Eddie, tu jesteśmy!
Edward pochylił się ku mnie, mówiąc:
- Przypomnij mi, gdy będzie po wszystkim, żebym go zdzielił za nazywanie mnie Eddie’m.
Parsknąłem śmiechem na to, z jaką swobodą Edward podchodził do Emmetta. Wydawało się, że świetnie się ze sobą dogadują i byłem za to bardzo wdzięczny.
- Jasne, jeśli sam mu najpierw nie przywalę – odparłem.

Emmet wstał, żeby nas powitać, obdarzając mnie przyjacielskim uściskiem z poklepywaniem po plecach. Zanim mnie puścił, wyszeptałem: „zachowuj się” w jego ucho. Wzruszył jedynie ramionami, jakby chciał wyrazić tym gestem, że zawsze dobrze się zachowuje. Taak, jasne. Przywitał się z Edwardem w podobny sposób, po czym z powrotem usiadł.
Wodząc wzrokiem wokół stołu, zobaczyłem znajomą bandę patałachów – Mike’a, Tylera, Erica, Jake’a, Sama, Paula i Setha. Nasza dziewiątka zwykle spędzała czas razem. Może nie byliśmy bardzo blisko ze sobą, ale niewątpliwie byli oni moimi przyjaciółmi i prawdopodobnie zastanawiali się nad moją nieobecnością przez te kilka miesięcy.

- Cześć chłopaki, to jest Edward – powiedziałem, wskazując w jego kierunku. – Edward, to moi koledzy.
Ci, którzy siedzieli najbliżej, wyciągnęli ręce, by uścisnąć dłoń Edwarda; siedzący po drugiej stronie stołu skinęli głowami na przywitanie. Coś dziwnego przemknęło po twarzy Setha, gdy spojrzał na mojego towarzysza, ale zniknęło, zanim mógłbym to zidentyfikować. Usłyszałem, jak Edward parska śmiechem, siadając obok mnie. Popatrzyłem na niego, ale potrząsnął jedynie głową na znak, że to nieistotne i że uświadomi mnie później.
Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, podeszła kelnerka, żeby zebrać nasze zamówienia. Poprosiłem o piwo, czując, że potrzebuję alkoholu. Edward zamówił wodę mineralną, jako że prowadził. Kiedy kelnerka odeszła z listą napojów, zaczęliśmy dyskutować o tym, co byśmy chcieli na naszych pizzach. Jak dotąd, wszystko szło dobrze. Gdy w końcu menu zostało uzgodnione, Mike, tak jak przypuszczałem, doczepił się do mnie. Był wścibskim, wkurzającym kurduplem.

- Jasper, człowieku, gdzie się ostatnio podziewałeś? – zapytał Mike, opierając się nonszalancko na krześle.
- Tu i tam, no wiesz, szkoła i takie tam rzeczy – odpowiedziałem od niechcenia, mając nadzieję, że porzuci ten temat.
- Jazz, znam cię. Szkoła nigdy nie była dla ciebie problemem. Porzuciłeś nas, nieładnie, stary. Brakowało nam ciebie i wszystkich tych dziewczyn, które przyciągasz w barze – powiedział Mike, chichocząc na koniec.

Wiedziałem o tym, że wykorzystywał mnie, by poderwać dziewczyny. Zbierał moje „odrzuty”, jako że sam nie mógł zdobyć żadnej. To było raczej żałosne. Dobry był z niego chłopak, ale jedyne, o co się troszczył, to kolejny podbój. A ja postępowałem kiedyś dokładnie tak samo. Byłem taki szczęśliwy, że odrzuciłem tę część mojej osobowości. Wyzbyłem się tego i zyskałem w zamian coś o wiele lepszego.

- Przykro mi, chłopie, od teraz będziesz musiał sam starać się o cipki. Mnie już nie bawią przygody na jedną noc – odparłem, wzruszając ramionami. Poczułem, jak Edward ściska moje kolano pod stołem, chcąc dodać mi otuchy.
Wszyscy oprócz Setha i Ema popatrzyli na mnie, jakby wyrosła mi druga głowa albo cycki, albo coś w tym stylu. Jakby moje oświadczenie przedstawiało taką dziwaczną i obcą koncepcje, że nie mogli w nią uwierzyć. Czy ja naprawdę byłem przedtem aż takim „psem myśliwskim”, iż to, że z tym skończyłem, wydawało się niepojęte?

- W żadnym, pierdolonym razie – zareagował Eric. - Nie uwierzę w to, że ze wszystkich osób, właśnie ty dobrowolnie rezygnujesz z tego, że możesz mieć każdą dziewczynę, jaką tylko zechcesz. To po prostu niemożliwe.
- Uwierz mi, możliwe. Już mnie to nie kręci – odparłem, nie bardzo aprobując to, w jakim kierunku zmierzał ten dialog. Wyglądało na to, że moje ujawnienie nastąpi raczej wcześniej niż później.

Emmett prychnął na mój komentarz. Rzuciłem mu piorunujące spojrzenie, wiedząc, dlaczego to zrobił i usiłując sprawić, żeby się, do cholery, zamknął. Kiepsko sformułowałem swoją wypowiedź, ale nie chciałem, żeby mnie wydał. Wszystko zdawało się podążać w tę stronę nawet bez jego pomocy. To w końcu było celem tego spotkania, niemniej jednak potrzebowałem więcej czasu.
- Stary, nie ma mowy. Co się, do cholery, z tobą stało? Skąd ta wielka zmiana? – Tym razem pytania pochodziły od Sama.

Wielka zmiana? Gdyby tylko wiedział…

Edward przez cały czas milczał, przysłuchując się temu wszystkiemu. Jego dłoń ciągle spoczywała na moim kolanie, oferując komfort i wsparcie. Położyłem na niej swoją, poklepując lekko i dając mu do zrozumienia, że doceniam jego gest.

- Ja… no cóż, poznałem kogoś – wykrztusiłem, spostrzegając przy tych słowach cień „mojego uśmieszku” na twarzy ukochanego.
Emmett ponownie prychnął, a Seth zaczął spoglądać to na mnie, to na Edwarda, po czym na jego twarzy pojawił się wyrażający zrozumienie, chytry grymas. Czyżby wiedział? Jak zdołał połączyć elementy układanki, dysponując zaledwie tą małą ilością dostarczonych przeze mnie informacji? Nie, to niemożliwe, by wiedział.

Zanim cokolwiek mogło zostać powiedziane, kelnerka przyniosła napoje i przyjęła nasze zamówienie. Na szczęście lub na nieszczęście, gdy odeszła, uwaga przesunęła się ze mnie na Edwarda. Pytali, jak się poznaliśmy, a on odpowiedział, zgodnie z naszymi ustaleniami, że na wykładach z historii. Następnie chcieli się dowiedzieć, co studiuje jako główny kierunek, skąd pochodzi i tego typu rzeczy. Nic zanadto niedyskretnego i cieszyłem się, że swobodnie z nim rozmawiają. Potem konwersacja przeniosła się na inne tematy – co każdy z nas zamierza robić w najbliższym czasie, naszą tragiczną drużynę futbolową (łącznie ze sporą ilością dokuczania Emmettowi) oraz rozmaite, mało istotne rzeczy, o których faceci zazwyczaj rozmawiają.

Nasza dziewiątka trzymała się razem od początku pierwszego roku studiów, będąc w tej samej grupie orientacyjnej. Nie byłem pewien, jak zareagują na kogoś obcego, pojawiającego się nagle, nie wiadomo skąd, ale jak dotąd nie było źle. Oby tylko udało się ten stan utrzymać po ujawnieniu mojego sekretu. Na razie naprawdę dobrze szło; włączyli Edwarda do rozmowy i przekomarzań. Miałem nadzieję, że będą trwali w tym zachowaniu. Nie wiedziałem tylko, jak zagaić, że mam coś ważnego do oznajmienia.

Wszystko wymknęło mi się spod kontroli, gdy Seth zadał pytanie, na które czekałem i którego jednocześnie się obawiałem.
- Jasper, opowiedz nam o tym kimś, kogo poznałeś – powiedział z przemądrzałym uśmieszkiem na twarzy.

Nie wiedziałem, czy mam go walnąć, czy raczej przytulić. Nadszedł czas, by się z tym zmierzyć i wyłożyć karty na stół. Czy powinienem powiedzieć to „prosto z mostu”? Czy lepiej zrobić to subtelnie?

Ach, pieprzyć wszystko. Po prostu to, ku***, powiedz, Jasper.

Spojrzałem na Edwarda, a on skinął głową na znak, że teraz był moment równie dobry, jak każdy inny i ścisnął moje kolano dla dodania mi odwagi.
- Ach… cóż…
- Stary, to chyba nie jest żadna z tych dziewczyn, które zabrałeś do domu, gdy ostatnim razem wyszedłeś z nami do baru? Człowieku, sądziłem, że masz lepszy gust – zapytał tym razem Paul.
Na te słowa Emmett zaczął się śmiać, a ja nie mogłem się powstrzymać i dołączyłem do niego. Sama myśl, że miałbym chodzić z którąś z Trzepaków, była po prostu zajebiście zabawna.
- Nie, Paul. Mam o wiele lepszy gust. Właściwie, poznaliście już tę osobę – wykrztusiłem, przedłużając to, jak tylko mogłem.

Widziałem, że chłopcy przetrząsali w umysłach listę moich wcześniejszych podbojów, zastanawiając się, kto to może być. Rany, ależ czekał ich szok. To wszystko w rzeczywistości okazywało się być o wiele zabawniejsze, niż bym przypuszczał. I łatwiejsze, niż sądziłem. Edward miał rację, co już chyba było normą.
- Kto, człowieku? Znęcasz się nad nami. Co to za tajemnicza dziewczyna, dla której Jasper Whitlock zmienił swój tryb życia? – Teraz Tyler wtrącił się do rozmowy.

To było to.
Nadszedł ten moment.
Teraz albo nigdy.

Kładąc rękę na dłoni Edwarda znajdującej się na moim kolanie, ścisnąłem ją i uniosłem ponad blat stołu, tak żeby wszyscy widzieli. Następnie zbliżyłem do ust i ucałowałem. Nie czułem strachu ani nawet niepokoju, jedynie ulgę. Ulgę, że w końcu zdobyłem się na to, że mogłem swobodnie to powiedzieć.
- To Edward. Tą osobą jest Edward –oświadczyłem prosto, patrząc na mojego chłopaka i uśmiechając się.

Usłyszałem, jak niektórzy nabierają raptownie powietrza, a Emmett śmieje się donośnie. Nie spojrzałem na nich, byłem skupiony na oczach Edwarda, w których odbijało się tak wiele emocji: miłość, pożądanie, szczęście i duma. Przede wszystkim, w jego oczach widać było dumę. Edward uniósł nasze złączone dłonie do ust, naśladując mój wcześniejszy gest, a następnie przekrzywił głowę, pokazując, że powinniśmy zobaczyć, co dzieje się poza naszym małym bąblem miłości.

Patrząc na Emmetta, ujrzałem taką samą dumę, jak w oczach mojego ukochanego, a następnie głupkowaty uśmiech, który wykwitł na jego ustach. Poklepując mnie po ramieniu, Em roześmiał się i powiedział:
- Jazz, chłopie, to wymagało niezłych jaj. Na całe szczęście, masz teraz i swoje, i Eddie’go.
- No ku***, rewelacyjnie, stary, nie minęła nawet minuta. Nie mogłeś wytrzymać pieprzonej minuty, zanim zacząłeś nam znowu dogryzać? – zapytałem, strząsając jego rękę z ramienia.
- Emmett, kocham cię, facet, ale nazwij mnie jeszcze raz Eddie’m, a pożałujesz – dorzucił swoje trzy grosze Edward.
- Och, naprawdę? Pożałuję? A cóż takiego może mi zrobić twój kościsty tyłek? – zapytał Em z rozbawieniem.
- Może i wyglądam na chuderlaka, ale poradziłbym sobie z tobą, wierz mi – odpowiedział Edward, tak samo rozbawiony. – Nie zapominaj, że ode mnie zależy, czy poznasz Rosalie.
- To cios poniżej pasa – zachichotał Emmett.
Mike przerwał tę wymianę zdań, pytając:
- To jest żart, prawda? Nie mówisz chyba poważnie… Jasper?
Odwracając się do niego, zobaczyłem, że reszta chłopaków kiwa głowami na pytanie Mike’a. Byli tak samo zdezorientowani jak on.
- Nie, to żaden dowcip. Jestem z Edwardem, on jest moim chłopakiem – odparłem i poczułem się zajebiście dobrze, mogąc to powiedzieć.

Zrozumiałem, że nie obchodzi mnie to, co sobie myślą, czy to zaakceptują, czy też nie. Miałem nadzieję, że tak, ale nie miało to większego znaczenia. Liczyło się to, że Edward i ja nie kryliśmy naszego związku. Zrobiliśmy postęp od dzisiejszego poranka. Unosiłem się na haju po mojej deklaracji i czułem, jakbym mógł odpłynąć, dryfując z mojego siedzenia, gdyby ręka Edwarda nie trzymała mnie mocno.

- Uał, po prostu uał – powiedział Jake. - Ciężki kaliber, stary. Aa… czy ty zawsze byłeś… no wiesz… taki? Bo udało ci się wyprowadzić mnie w pole.
Edward, Emmett i ja wybuchnęliśmy śmiechem na słowa Jake’a, ponieważ wiedzieliśmy, jak to było naprawdę. Pozostali poruszyli się nieswojo na krzesłach. Nie miałem ochoty na ponowne przerabianie wszystkich szczegółów, zresztą to naprawdę nie była ich sprawa. Niemniej czułem, że winien im jestem jakieś wytłumaczenie, więc opowiedziałem skróconą wersję tej historii. Podkreśliłem, że pociągał mnie jedynie Edward, mając nadzieję, iż złagodzi to napięcie.
Kiedy skończyłem, wszyscy milczeli, chłonąc to, co im powiedziałem, przetrawiając to w swoich umysłach. Nie wiedziałem, czy mają zamiar to zaakceptować, czy też nie. Po kilku minutach niezręcznej ciszy, Emmett zainterweniował, robiąc najbardziej niesamowitą rzecz jak do tej pory.
- Chłopaki, dajcie spokój. To przecież nadal Jasper. To nie jest jakiś wielki problem. Popatrzcie na to w ten sposób: więcej cipek dla nas – powiedział niczym organizator podrywów, którym w sumie był.

Teraz to muszę przedstawić go Rosalie.

I wtedy, ku mojemu ogromnemu zdumieniu, Seth oświadczył:
- Więcej cipek dla was, ale nie dla mnie. Ja, podobnie jak Jazz, wolę fiuta.
Wszystkie głowy przy stole zwróciły się momentalnie w kierunku Setha. Gdyby nie to, że zaniemówiłem na jego słowa, uznałbym to za zabawne.

Czy on przed chwilą powiedział to, co wydaje mi się, że powiedział?

Hmm… taak. Jestem przekonany, że właśnie „wyszedł z szafy”.

Stary, no po prostu… stary!


- Tak myślałem, że skądś cię znam – powiedział spokojnie Edward.
Przenosząc spojrzenie na niego, zapytałem:
- Znasz Setha?
- No… nie znam go osobiście, ale widziałem go parę razy w klubie dla gejów – odparł mój chłopak, wzruszając ramionami, jakby nie była to jakaś wielka sprawa.
- Zaraz, chodzisz do gejowskich klubów? – spytałem zaskoczony, jako że Edward nie sprawiał wrażenia lubiącego łażenie po klubach.
- Rosalie – oznajmił, jakby to wszystko tłumaczyło. I w zasadzie tak było.
Mogliśmy jednak później o tym porozmawiać. Teraz były pilniejsze kwestie do poruszenia.
- Jesteś gejem? – zapytałem Setha.
-Ach… taak – odparł.
- Uał. To jest… To po prostu niesamowite – powiedziałem zadziwiony. – Dlaczego się do tej pory nie przyznałeś?
- Nie wiem. Jakoś nie było odpowiedniego momentu. Nie jesteś na mnie zły, prawda?
- Nie, w ogóle nie. Jestem trochę zaszokowany, ale właściwie to również… wdzięczny? – stwierdziłem, choć zabrzmiało to raczej jak pytanie.
- Wdzięczny? Nie takiej reakcji się spodziewałem – powiedział Seth, potrząsając głową.
- Taak, wdzięczny. Wziąłeś część ciśnienia na siebie i teraz nie jestem sam w narożniku. Więc tak, jestem ci wdzięczny. Ale znajdź sobie własnego chłopaka, Edward jest mój – rzuciłem żartobliwie, tak żeby Seth wiedział, że między nami wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Spoglądając na resztę naszych przyjaciół, spostrzegłem, że ich twarze ciągle wyrażały oszołomienie. Nie wiedziałem, czy to dobry, czy raczej zły znak.
- No to jak, nadal jesteśmy przyjaciółmi? – zapytałem ich.
Wszyscy przytaknęli, mamrocząc takie rzeczy jak: „jasne, stary”, „wszystko okej” oraz „pewnie, po prostu nas zaskoczyłeś”. Dokładnie w tym momencie pojawiła się kelnerka z pizzami i świeżą partią napojów. Zaczęliśmy wsuwać i rozmawiać o nadchodzącym sezonie w koszykówce. Tak jakby to, co zostało ujawnione w ciągu ostatnich dziesięciu minut nie miało istotnego znaczenia, jakby nie wydarzyło się nic szczególnego. Zajebiście kochałem za to moich przyjaciół.
Od czasu do czasu Mike rzucał ukradkowe spojrzenia na mnie i Edwarda, a Paul był dziwnie milczący, ale poza tym, wszystko było tak samo jak zawsze. To naprawdę okazało się nie być jakimś szczególnym problemem dla nich i byłem z tego powodu przeszczęśliwy.

Po tym jak pizze zostały zjedzone, Emmett spytał, czy wszyscy mają ochotę na bilard. Eric, Mike, Jake i Tyler wykręcili się, planując skoczyć do baru i poderwać jakieś dziewczyny. Sam i Paul musieli wstać wcześnie rano do pracy, więc również odmówili, zostawiając Ema, Setha, Edwarda i mnie samych. Zdałem sobie sprawę, że jest później, niż myślałem, gdy ziewając, spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że było już po dziesiątej. To był naprawdę cholernie długi dzień, a nawet kilka dni i chciałem zwinąć się już w kłębek pod kołdrą, obok Edwarda i po prostu zasnąć.

- Em, jestem zajebiście zmęczony. Myślę, że Edward i ja pojedziemy do domu i pójdziemy już do łóżka – powiedziałem, ponownie ziewając i spojrzałem na mojego chłopaka, żeby zobaczyć, czy zgadza się ze mną. Skinął potwierdzająco głową.
- No jasne, łóżko. Z pewnością tym się zajmiecie – prychnął Emmett.
- Człowieku, pójdziemy do łóżka, żeby w nim spać, kretynie.
- Poza tym, robiliśmy te rzeczy, zanim tu trafiliśmy – odparł Edward, żeby podroczyć się z moim przyjacielem.
- Och, jestem przekonany, że trafiliście wszędzie tam, gdzie potrzeba – zarechotał Emmett.
- Stary, no naprawdę, musisz być takim… sobą? – zapytałem zirytowany.
- Och biedny, mały Jazzy nie jest w stanie znieść odrobiny kpin – powiedział Em, cmokając.

Pieprzony kretyn.

Przypomnij mi, dlaczego się z nim przyjaźnię?

Bo jest dobrym człowiekiem.

Taak, racja.


- Jestem w stanie znieść twoje docinki. Tyle że ty jak głupek musisz się nimi podniecać przez cały, ku***, czas – odparłem, wstając.
Byłem naprawdę zbyt zmęczony, żeby się teraz zajmować głupotą Emmetta. To był długi, wyczerpujący emocjonalnie dzień.
- Mój facet chce iść do domu, to idziemy do domu – powiedział Edward, również wstając i obejmując mnie w pasie. Pochyliłem się ku niemu, czerpiąc radość z ciepła, którym był.
- Świetnie, bądźcie starą, nudną parą. Mam to w nosie – oznajmił Em tonem marudnego dziecka.
- Aj tam, Emmett, co powiesz na to, żeby jutro spędzić razem czas? – zapytałem, żeby mu to wynagrodzić.
- Pewnie, pewnie. Śniadanie? – zaproponował.
- Brzmi super. Seth, też chciałbyś przyjść?
- Nom, niezły plan. Zadzwońcie do mnie, jak wstaniecie i wtedy wystartujemy – odpowiedział Seth.
- No to uzgodnione, Edward i ja spadamy stąd – powiedziałem, prowadząc go do wyjścia.

Pożegnaliśmy się z chłopakami i udaliśmy do samochodu. Po drodze ziewnąłem jeszcze kilka razy.
- Jesteś faktycznie zmęczony, kochanie, prawda? – zapytał Edward, gdy wsiedliśmy do Volvo.
- Taak. Przepraszam, jeśli to popsuło ci plany związane z nami – odpowiedziałem, muskając palcami włosy na jego karku.

Mimo tego, że trzymaliśmy się za ręce prawie cały wieczór, to była przyjemność, móc go znowu dotykać w ten sposób. Edward odchylił głowę ku moim palcom, czerpiąc z tego taką samą radość, jak ja.
- Nie martw się o to, zawsze jest jutrzejszy poranek. Może zrobimy powtórkę dzisiejszego – powiedział, strzygąc na mnie brwiami.
-Haha, być może.

Jazda do domu Edwarda upłynęła nam dość szybko, choć milczeliśmy. Kiedy weszliśmy do środka, skierowałem się prosto do sypialni, zrzucając z siebie po drodze ubrania. Rozebrawszy się do bokserek, wśliznąłem się pod przykrycie i zwinąłem na boku. Podczas gdy senność nadchodziła, pozwoliłem, by opadł ze mnie cały ciężar tego dnia. Kilka minut później poczułem, jak Edward wpełza na miejsce obok mnie. Układając się „w łyżeczkę” wzdłuż moich pleców, owinął mnie ramionami w pasie i przyciągnął do siebie. Jeszcze nigdy w życiu nie czułem się tak bezpiecznie. Wzdychając z zadowolenia, powiedziałem:
- Dobranoc, kocham cię, skarbie.
- Też cię kocham, Jazz – wyszeptał Edward w moje włosy, po czym pocałował mnie w głowę.

To było cudowne i pragnąłem, by każdy dzień kończył się w ten sposób. Jeśli by się tak stało, życie od tej chwili byłoby dla mnie cholernie bliskie ideału.

Rozdział17


Post został pochwalony 4 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pią 21:17, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 18:05, 06 Lut 2010 Powrót do góry

Ej, no dobra. Oni się nawet nie umyli przed pójściem spać?:D:D

Nie no, podobało mi się. Takie normalne, już bez żadnych " takich no ";P
I wydaje mi się, że chłopakom nie spodobało się to, że Jazz jest gejkiem. No i coś na pewno się stanie w przyszłym rozdziale :przewiduje:.
Ale wyznanie Setha... Mógł to jakoś ładniej powiedzieć;D A nie tak na chama wprost. Poza tym, wszystko ok;)

pozdrawiam i całuję xd

EDIT
uwielbiam myśli Jaspera kursywą. rozwalają mnie totalnie. Cool


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aliss. dnia Sob 18:17, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
asienka__
Człowiek



Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szósty krąg piekielny

PostWysłany: Sob 18:34, 06 Lut 2010 Powrót do góry

Kirke, cale opowiadanie mam w bezpiecznym miejscu na dysku i czytam na bieżąco:)

A rozdział 16... sweet:) Na motywie Setha nie wyrobiłam, czytałam w wersji nie z forum, wiec po komentarzach zauważyłam, ze nie tylko ja nie wyrobiłam na "wyjściu z szafy" Setha:) omal nie zadławiłam się sokiem wtedy:)
A rozmowy na lini Jasper - Jasper nieodmiennie mnie rozwalają:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 19:09, 06 Lut 2010 Powrót do góry

mam problem z tym co napisać, bo jak zwykle rozrzewniam się na myśl o chłopakach...
cholera, to był bardzo wazny rozdział - taki przełomowy w ich kontaktach... w ich związku... w każdym związku, bo pewnie pamiętacie jak się przedstawia chłopaka znajomym i rodzinie Wink
czytałam ten rozdział (jak pewnie większość z nas) wielokrotnie, a i tak miałam dużą dawkę adrenaliny we krwi na samą o myśl o tym, co sie stanie... Boże... normalnie tak się cieszę, że mają to za sobą :)

Edward jest niesamowity - chciałabym mieć takiego chłopaka, który by mnie lekko zwodził :P bo to seksowne ;P (cholera, pogadam z moim - może uda się go skusić :P )
zaczęłam całkiem inaczej pojmować zmienianie biegów ... bardzo całkiem inaczej...
*kirke czerwieni się*
ech... kategorycznie uwielbiam Edwarda i Jazza... ale J. jest taką (przepraszam za wyrażenie) c***ą w tym związku, że tym milej Twisted Evil
kategorycznie zgadzam się z czarnym aniołem, myśli Jazza są jednym z najciekawszych wątków... komentarz z autoironią zawsze w cenie ;P

pozdrawiam tłumaczkę :*, którą oficjalnie kocham (nieoficjalnie też) :*
i betę :* - offco - koffam cię - jak mawia moja 15letnia kuzynka ;P

pozdrawiam też całą resztę czytelników :*
was też kocham - mam duże serce i jeszcze działa, więc co mi tam :)

zakręcona
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Majcia_
Człowiek



Dołączył: 14 Wrz 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:13, 06 Lut 2010 Powrót do góry

wielkie dzięki za nowy rozdział Wink
no, ujawnienie się dobrze poszło. chłopaki jakoś to przyjęli. nie dziwię się, że byli zaszokowani, chyba każdy by był, biorąc pod uwagę wcześniejsze życie seksualne Jaspera. 'wyjście z szafy' Setha mnie powaliło, poleciał z grubej rury xD
teksty Emmetta mnie powalają xD

np.

- Jazz, chłopie, to wymagało niezłych jaj. Na całe szczęście, masz teraz i swoje, i Eddie’go.

- Och, jestem przekonany, że trafiliście wszędzie tam, gdzie potrzeba

normalnie czytam i nie mogę ze śmiechu ;D

ale miałam wielkiego banana na twarzy, czytając ten rozdział.
oczywiście, Edward i drążek do zmiany biegów wymiatał xD

ah, i widzę, że nie tylko ja uwielbiam myśli Jazza Wink

pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Majcia_ dnia Sob 19:13, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Seth_Clearwater
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jakaś wiocha

PostWysłany: Sob 19:20, 06 Lut 2010 Powrót do góry

No to uwaga uwaga ja teraz(bez skojarzeń drogie Panie) dochodzę do głosu ^.^. Ale fajnie się złożyło z tym Sethem a na tzw. wyjściu z szafy nie wyrabiałem.
Cytat:
Czynność ta, sama w sobie nie była seksowna, to wspomnienie tego, co ta ręka ze mną wyprawiała niecałą godzinę temu, sprawiło, że mi stanął… znowu.

Tylko współczuć chłopakowi nie ma co. Nigdy nie myślałem, że zmienianie biegów może być podniecające, ale cóż dużo rzeczy jeszcze nie wiem.
Cytat:
- A więc… jak to zrobimy? – zapytałem Edwarda,...

W tym momencie miałem pełno skojarzeń i aż zachłysnąłem się fantą xD. Nawet jeśli nie byłoby tu opisanego stosunku powinno to mieć miano +18 za podteksty. No i w końcu Jazz wyjawił tajemnicę kumplom nie wiem czy byłbym w stanie to zrobić, ale ja to ja. I ogólnie z planów Edwarda nic nie zostało przez senność i wyczerpanie. A chłopak chyba był i tak nieźle najarany na naszego małego blondynka Twisted Evil .
No oby tak dalej =]


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
sandwich
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:36, 06 Lut 2010 Powrót do góry

Ten ff ZAWSZE nastraja mnie pogodnie.
Mam uśmiech na twarzy przez cały tekst, a gdy Emmett wtrąca swoje trzy grosze, to wręcz banana :D
Bardzo, bardzo ciepły ten odcinek. Przyjaciele stanęli na wysokości zadania, a sam przebieg rozmowy i deklaracja Jaspera genialna. Ten gest przed powiedzeniem, iż tym "kimś" jest Edward, rozmiękczył mi serce.
Co do Setha to od razu, po jego minie, gdy zobaczył Edwarda, spodziewałam się, że musieli się "znać" wcześniej. Ciekawe czy autorka rozwinie wątek Setha i mu kogoś przygrucha. Zastanawiało mnie milczeniu Paula, hmmm... czyżby i on?

Dziękuję Wam gorąco za możliwość przeczytania kolejnego odcinka - jesteście wspaniałe!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 20:39, 06 Lut 2010 Powrót do góry

Ślicznie dziękuję za komentarze, również w imieniu autorki.

Cytat:
Ej, no dobra. Oni się nawet nie umyli przed pójściem spać?:D:D


Przecież dopiero co się kąpali w wannie Wink

Widzę, że skojarzenia Jazza podczas zmiany biegów zapadają w pamięć...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Sob 20:39, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Sob 21:19, 06 Lut 2010 Powrót do góry

ja to teraz nie mogę normalnie prowadzić samochodu i dzisiaj (pół godziny temu) prawie wylądowałam w zaspie wrzucając czwórkę... xD Ten ff jest niebezpieczny!!
Ja to byłam ubawiona totalnie jak nam się nasz forumowy Seth ujawnił, bo oczywiście natychmiast przyszedł mi do głowy tenże 16 rozdział i zbieżność imion(nicka) mnie rozwaliła. (pozdro dla Setha :) )
W ogóle ten moment jak poszli spać tacy przytuleni jest strasznie słodki. Aż mi się smutno zrobiło że jestem singlem i jedyne do czego się mogę przytulać to mój pluszowy miś... *chlip*
a ogóle kochani kumple Jazza... Ostatnio prowadziłam swoisty eksperyment. Co niektóre użytkowniczki mogę pamiętać sprawę listu miłosnego od dziewczyny z kolczykiem Wink poszłam z nią na swoją studniówkę i oznajmiałam ten fakt różnym osobom z różnych grup wiekowych. Kolekcja reakcji pierwszorzędna Wink Niestety nie wszystkie tak sympatyczne jak te tutaj. Oczywiście całość projektu była raczej żartem wiec niczego nie brałam do siebie, ale nasłuchałam się. Chociaż najczęściej jednak było całkiem pozytywnie więc może z polskim społeczeństwem nie jest aż tak źle. Mina chrzestnej - bezcenna. Zapowietrzyła mi się ciocia. xD
Za to to co wygaduje mój ksiądz na religii... Dobrze, ze rzadko sie pojawiam na jego lekcjach, bo jeszcze by się duchownemu krzywda jakaś stała...
Ale jak myślicie - reakcja tej sporej grupy różnych facetów jest prawdopodobna? Tak na luzaka? Nikt się nie wyłamał, nie skrzywił się z obrzydzeniem? Bo Hopey trochę przysłodziła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 21:30, 06 Lut 2010 Powrót do góry

Cytat:
Co niektóre użytkowniczki mogę pamiętać sprawę listu miłosnego od dziewczyny z kolczykiem Wink poszłam z nią na swoją studniówkę i oznajmiałam ten fakt różnym osobom z różnych grup wiekowych. Kolekcja reakcji pierwszorzędna
yeah offca ! :P dobra robota :P powinnaś robić zdjęcia albo nagrywać na dyktafon - też chciałybyśmy popatrzeć :P
Cytat:
Ale jak myślicie - reakcja tej sporej grupy różnych facetów jest prawdopodobna? Tak na luzaka? Nikt się nie wyłamał, nie skrzywił się z obrzydzeniem? Bo Hopey trochę przysłodziła.
właściwie to zależy od środowiska - studenckie powinno przyjąć całkiem nieźle, ale aż tak to nie... pierwsza sprawa - szok... potem w ciągu kilku dni/tygodni powinni dojść do siebie... ale tak od razu to nie ;P
ale nie mamy tyle czasu :)

Cytat:
W ogóle ten moment jak poszli spać tacy przytuleni jest strasznie słodki. Aż mi się smutno zrobiło że jestem singlem i jedyne do czego się mogę przytulać to mój pluszowy miś... *chlip*
offca - dużego misia kup :P poza tym - nie śpij z kobietami, bo mają zimne stopy i to nie takie fajne :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 21:38, 06 Lut 2010 Powrót do góry

Cytat:
i jedyne do czego się mogę przytulać to mój pluszowy miś... *chlip*

Ty wiesz, owieczko, że ja cię zawsze chętnie przytulę. Wink A pewnie i kirke by to zrobiła, no nie? Wink
Cytat:
le jak myślicie - reakcja tej sporej grupy różnych facetów jest prawdopodobna? Tak na luzaka? Nikt się nie wyłamał, nie skrzywił się z obrzydzeniem? Bo Hopey trochę przysłodziła.

Myślę, że Em podziałał "łagodząco". Gdyby od prosto z mostu nie wyraził swojego poparcia, mogłoby to nie wyjść z fazy konsternacji... Poza tym, wygląda mi na to, że paru z nich ma z tym delikatny problem, ale nie chcieli się wyłamywać - to moja subiektywna opinia, oczywiście.
Cytat:
nie śpij z kobietami, bo mają zimne stopy i to nie takie fajne :P

kirke, to nie jest reguła. Mój mąż ma zawsze zimne stopy. Ponoć osoby spod znaku ryb tak mają...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Sob 22:14, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 21:49, 06 Lut 2010 Powrót do góry

Cytat:
Cytat:

nie śpij z kobietami, bo mają zimne stopy i to nie takie fajne :P


kirke, to nie jest reguła. Mój mąż ma zawsze zimne stopy. Ponoć osoby spod znaku ryb tak mają...
fujjjjj... nie cierpię zimnych stóp - śpię w skarpetkach, bo gdybym się sama w nocy dotknęła tobym się przestraszyła...
zresztą... jestem chyba jedynym miejscowym wampirem - mam niższą temperaturę ciała... a dłonie nawet w lecie są bardzo chłodne :P

*kirke tuli offcę* - jak nie boisz się zimnych stóp :P
*kirke tuli Dzwoneczka* - bo masz zimne stopy na codzień :P

Dzwoneczku - też odniosłąm wrażenie, że część grupy nie całkiem pogodzila się ze wszystkim, ale udział Emmetta jest bosski... choć biorąc pod uwagę na przykład moich znajomych to takie żarty nie złagodziłyby sytuacji... tylko zaostrzyło...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seth_Clearwater
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jakaś wiocha

PostWysłany: Nie 0:33, 07 Lut 2010 Powrót do góry

A skoro mowa o:
Cytat:
jestem chyba jedynym miejscowym wampirem - mam niższą temperaturę ciała... a dłonie nawet w lecie są bardzo chłodne :P

Ja mam , że stale jest mi gorąco. W lato nie mogę wytrzymać xD. A w zimę lepiej się mnie nie pytać o to czy jest zimno an dworze bo odpowiem przy -10 stopniach." Jest akurat."
To ulotnienie się z baru pod pozorem złapania dziewczyn to tez podejrzane xD.
offca- Dzięki, nawzajem.
Dobra to kogo przytulić ja mam tutaj 42 stopnie xDD Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Nie 9:17, 07 Lut 2010 Powrót do góry

Cytat:
Dobra to kogo przytulić ja mam tutaj 42 stopnie xDD Cool
niedługo po twoim białku - nie pamiętam dokładnie w jakiej temperaturze się ścina, ale strzeż się :) blisko jesteś :P

ej, właściwie to jeśli głównym ich hobby jest podrywanie lasek to dlaczego teraz ma być to podejrzane ;P
gorzej, że nie umówili się na dzień następny - lepiej by było, żeby sobie wyjaśnili wszystko po nocnych przemyśleniach :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Juliette22
Człowiek



Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Nie 9:50, 07 Lut 2010 Powrót do góry

Przeczytałam wczoraj, ale byłam zbyt zmęczona na komentarz... Crying or Very sad
Cóż rozdział jak zwykle fenomenalny Uwaga
Z tą zmianą biegów to się zgodzę, ale przyznam się, że już kiedyś miałam takie skojarzenia... Embarassed
No więc po kolei, przyznanie się Jazza do tego, że jest z Edwardem, było odważne. Natomiast reakcja jego kumpli nie bardzo mi się podobała. Ewidentnie widać Wink było, że nie pasuje im coś. Popatrzcie na Mike i Paula, przemilczę jednak to.
Rozdział momentami słodki i rozbrajający Laughing
Te myśli kursywą devil
Spanie na łyżeczkę *rozmarzona*
Cóż mogę dodać? Koniec jak zwykle nadszedł za szybko...
Venomena i Czasomena życzę Uwaga
peace love AIEK Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin