FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 All I Ever Knew [TZN] [+18] Outtake 4 21.08 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Just Maggie x3
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:56, 15 Lut 2010 Powrót do góry

Dzwoneczek napisał:
Cytat:
Nie mogę się doczekać aż Jazz się złamie i w końcu zrobią to porządnie. x3

Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing
No, będziesz musiała jeszcze kilka rozdziałów poczekać, bo oni będą tak stopniowo...


Szykuj grób bo nie przeżyję ! xDD
Nie no, damy radę ... xd
Będzie okay ^ ^
Chyba...
Czekałam 20 rozdziałów żeby to robili w innym, więc teraz też poczekam.
Jeszcze pytanko mam jedno, wydawało mi się, że Seth zauroczył się w Edwardzie, będzie tak?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Pon 21:19, 15 Lut 2010 Powrót do góry

Cytat:
Zawsze zastanawiałam się jak brzmi „Yep with popping `p`”, bo pojęcia nie mam jak to wymówić

Dredzio: jak osioł ze Shreka, w scenie 'Daleko jeszcze?' jak mu kazali czymś się zająć Wink pomogłam? Wink a najlepiej obejrzyj którekolwiek: Ocean's 11 /12/13 - brad pitt z upodobaniem na każde pytanie odpowiada takim właśnie yep :)

a ja dzisiaj wyglądam jak Jazz w 14 rozdziale - z łapką w bandażu, bo przywaliłam nią ostro w twarda powierzchnię...
i stwierdzam, że to opko jest niebezpieczne bo wszystko zaczyna mi się kojarzyć. źle się z tym czuję. Rolling Eyes


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 21:40, 15 Lut 2010 Powrót do góry

Cytat:
Nom z przeciągniętym `m`” też mi do końca nie leżało, choć i tak jest dobre. Za to teraz chciałam pochwalić za „wybite `m`”. Bardzo mi się podoba i absolutnie przekonuje. Jakoś tak pełniej oddaje naturę „yep”. xd


Niektórym się to nom z wybitym "m" bardzo nie podoba... Wink

Cytat:
Niestety czasem leciuteńko drażni mnie to jego ukierunkowanie myśli na jeden tor. Widać, że Jasperowi być może nie do końca to odpowiada

No co ty? A Jazz to skojarzeń jednotorowych nie ma? A drążek zmiany biegów? Nie powiedziałabym, że Edward jakoś tu go wyprzedza...
Cytat:
Kiedy Jasper zapytał Edwarda jak to zrobią, to nieczyste myśli miałam.

No i kto tu myśli jednotorowo? Laughing
Cytat:
Niestety jedno mi się absolutnie nie podobało. Sam moment ujawnienia. To podniesienie ręki Edwarda... no cóż, jeszcze ujdzie... Ale całowanie dłoni, patrzenie sobie w oczy pełnie miłości...

Twoje prawo. Ale mnie ten właśnie moment najbardziej się podoba w całym rozdziale. Bo to był właśnie akt odwagi Jazza. A gest był bardzo subtelny. Niech się wstydzi ten, kto widzi...
Cytat:
Jeszcze pytanko mam jedno, wydawało mi się, że Seth zauroczył się w Edwardzie, będzie tak?

Nie będzie spoilerów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dredzio
Wilkołak



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:45, 16 Lut 2010 Powrót do góry

Owieczko, po stokroć dziękuję. Takie głupie rzeczy męczą mnie czasem niepotrzebnie. No i zabiłaś mnie. W jednej chwili spokojny dred siedzi, a w następnej szaleńczo chichocze... Laughing Nie wiem czy to przez to, że przypomniałam sobie tamtą scenę ze Shreka, czy odpowiedź na moje absurdalne pytanie. Mr. Green
Cytat:
i stwierdzam, że to opko jest niebezpieczne bo wszystko zaczyna mi się kojarzyć. źle się z tym czuję. Rolling Eyes

Nie jesteś w tym sama. ^^

Cytat:
Niektórym się to nom z wybitym "m" bardzo nie podoba... Wink

Nie znają się. Very Happy Wybite M jest bardzo "nomowate".
Cytat:
Nie powiedziałabym, że Edward jakoś tu go wyprzedza...

A ja bym powiedziała. Very Happy Zgadzam się z Tobą, że myślą o tym równie intensywnie, ale teraz wpadłam na to, że miałam na myśli coś innego... Rolling Eyes Chodziło mi o to, że Ed za dużo o tym gada, pokazjując co mu w głowie siedzi. I jako król Męskiego koła robótek ręcznych, i sir Pornosów, uwielbianych również przez lejdi Rosalie, Edward zdecydowanie wyprzedza Jaspera.
Cytat:
No i kto tu myśli jednotorowo?

No wiesz? Jak można tu nie mieć skojarzeń po tym jak o tym rozmawiają? Laughing No i co jeszcze Jazz mógłby robić z Kąpielowym Księciem? Mr. Green
Po prostu nie ogarnęłam momentu zmiany lub zakończenia tematu, więc jakoś pozostałam przy poprzednim...
Cytat:
Cytat:
Niestety jedno mi się absolutnie nie podobało. Sam moment ujawnienia. To podniesienie ręki Edwarda... no cóż, jeszcze ujdzie... Ale całowanie dłoni, patrzenie sobie w oczy pełnie miłości...

Twoje prawo. Ale mnie ten właśnie moment najbardziej się podoba w całym rozdziale. Bo to był właśnie akt odwagi Jazza. A gest był bardzo subtelny. Niech się wstydzi ten, kto widzi...

Po dłuższym/głębszym zastanowieniu:
yyy....
no w sumie mogli się już nie całować po dłoniach.
A odwaga odwagą, dla mnie już samo przyznanie, że Edward jest tą osobą było wystarczająco odważne. Ale skoro tego potrzebował... I nie przejmował się już kumplami...

PS Chemia jest piękna. "Z czym wam się kojarzy homo?" Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dredzio dnia Wto 10:11, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Sob 22:08, 20 Lut 2010 Powrót do góry

Jestem na urlopie i nie mam za bardzo okazji do czytania i komentowania , ale jako że to moje ulubione opowiadanie to musiałam tu zajrzeć . Nawet na cześć AIKE zmieniłam sobie avatar .Very Happy
Ten rozdział był bardzo , bardzo gejowski , normalnie mam obawy czy czytac to dalej , czy dam radę przez to przebrnąć . (och , napewno przeczytam , o czym ja wogóle mówię ?).Ostatnio zaczęłam oglądać Queer as folk , (o tym filmie usłyszałam dopiero na tym forum ) i myślę że jak moje oczy dały radę to czytanie raczej też przejdzie , chociaż moja wyobraźnia będzie szaleć ! Jazza zawsze sobie mogę wyobrażać , nawet w takiej wersji . Normalnie zazdroszczę Edwardowi .Embarassed
Dziękuje bardzo za tłumaczenie i napisze coś sensownego po następnym rozdziale , a teraz biegnę korzystać z ostatnich dni wolności.
Pozdrawiam !


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 20:26, 22 Lut 2010 Powrót do góry

Rozdział 17 "Historia pierwszego razu i niedoszłe fellatio"


beta: kochana, niezastąpiona offca



Rozmyślałem o Edwardzie, co ostatnio wydawało się już stanem permanentnym. Od kiedy – nie umiałem powiedzieć. Prawdopodobnie od czasu, gdy ujrzałem go po raz pierwszy. Miałem obsesję na jego punkcie – zdawałem sobie z tego sprawę i co najdziwniejsze – zaakceptowałem ten fakt.

To postęp, kto by pomyślał…

Albo przynajmniej sądziłem, że tak było. Nie poświęcając już tej kwestii więcej uwagi, skupiłem się na obecnej sytuacji. Czyli na moim zamiarze zaskoczenia Edwarda spontaniczną wizytą w czwartkowy wieczór. Minęły już prawie dwa tygodnie od naszej „randki”, kiedy to wyznaliśmy nasze uczucia i w końcu położyliśmy kres bawieniu się w podchody. I były to niesamowicie cudowne dwa tygodnie.
Przyzwyczailiśmy się do swego rodzaju rutyny, schematu, jakkolwiek by to nazwać. Spędzaliśmy weekendy u niego, jadąc razem na wykład w poniedziałek rano. Po wszystkich naszych zajęciach spotykaliśmy się znowu i jechaliśmy do któregoś z mieszkań, rozstając się następnego ranka. Cały cykl powtarzał się w środę, a potem w piątek. Wtorki i czwartki miałem w większości dla siebie, wykorzystując ten czas na naukę i nadrabianie zaległości w zadaniach domowych, które odkładałem na bok, gdy byliśmy razem.
Nasze rozkłady zajęć we wtorki i czwartki tak bardzo się od siebie różniły, że nie miało to sensu, żebyśmy się spotykali. Potrzebowałem również (przynajmniej tak było w moim przypadku) nieco przestrzeni dla siebie, by oczyścić umysł z „Edwardowej mgły”, w której się pogrążał, gdy znajdowałem się w towarzystwie mojego ukochanego. Bez względu na to, jak bardzo chciałbym powiedzieć sobie: „pieprzyć szkołę i inne rzeczy” i spędzać z nim każdą sekundę każdego dnia, wiedziałem, że nie mogę tak zrobić, że obaj nie możemy tak postępować. Musiałem być odpowiedzialny, chociaż każda komórka mojego ciała wrzeszczała na mnie, żebym poszedł do niego, żebym był blisko niego.

Odpowiedzialność to dz***a.

Taak, ale nie jesteś przecież w tym momencie przykładem odpowiedzialności, prawda?

Nie, ale…

Ale co?

Eee…

Taak, dokładnie tak myślałem.

Zamknij się.


Był późny wieczór, trochę po dziesiątej. I coś mi mówiło, że powinienem być teraz z Edwardem, że to nie może czekać do rana. To było przeczucie, wibracja, coś jak uporczywe swędzenie pleców w miejscu, którego nie można dosięgnąć. Coś, czego nie mogłem się ani pozbyć, ani też dłużej ignorować, więc spakowałem rzeczy, których mogłem potrzebować w weekend i udałem się w kierunku domu Edwarda.
Chciałem mieć trochę czasu, by przemyśleć wszystko, co się ostatnio wydarzyło, więc zdecydowałem się nie brać motoru i pójść pieszo. W zeszłą niedzielę spotkaliśmy się z Emem i Sethem na śniadaniu, zaraz po tym, jak się wyspaliśmy i zrobiliśmy powtórkę z sobotniego poranka, tyle że tym razem bez ubrań.
To było… ach, brakowało mi słów, by to opisać. Dobre, wspaniałe, fenomenalne – te określania nie oddawały w pełni tego, czym było dla mnie to doznanie.
Nie posunęliśmy się naprzód w sprawach fizycznych od tamtej pory. Byłem chętny, a nawet aż paliłem się do tego, żeby pójść dalej, a równocześnie ciągle cholernie się tego bałem. Następny krok w naszych fizycznych kontaktach oznaczałby użycie ust na konkretnych częściach ciała i choć wizja tego wydawała się niezwykle kusząca, to jednak denerwowałem się. Moje ciało pragnęło wykonać ten krok – Boże, jak ja tego chciałem – ale mój mózg nie nadążał za ciałem.
To, co wprawiało mnie w zdenerwowanie, to odwzajemnienie aktu. Byłem przekonany, że raczej nie miałbym problemu jako „odbiorca”. Doświadczyłem tego wielokrotnie w przeszłości, ale nigdy z facetem i nigdy z kimś, kogo darzyłbym uczuciem. Nie żeby robienie mi tego przez faceta stanowiło istotną różnicę, ale poddawanie się ustom Edwarda, którego kochałem, było zupełnie inną parą kaloszy.
Czułem się dobrze z tym, co robiliśmy do tej pory, ale położenie dłoni na członku Edwarda to nie to samo, co wzięcie go do ust. W przypadku ręki przynajmniej wiedziałem, co robię. Mieć go w ustach – to znajdowało się całkowicie poza obszarem mojego doświadczenia.

Ale przecież chcesz zdobyć to doświadczenie. Nie zaprzeczaj.

Niczemu nie zaprzeczam, ale co, jeśli…

Jeśli?

Jeśli nie będę w tym dobry?


Mój wewnętrzny głos wyśmiał mnie hałaśliwie. Świetnie. Po prostu, ku***, wspaniale.
Westchnąłem głośno, uświadomiwszy sobie, że mój opór przed posunięciem się dalej wynikał z obawy rozczarowania Edwarda nieporadnym, okropnym obciąganiem, a nie z niechęci do wzięcia w usta jego fiuta. Może powinienem pooglądać trochę porno, żeby uzyskać jakieś wskazówki co do techniki.

Może mógłbyś pooglądać pornosy z Edwardem? Może dałby ci parę wskazówek ustami?

Proszę, zamknij się i przestań do mnie gadać. Proszę.

Jestem tobą, kolego, więc sam się zamknij.


Odpychając na bok myśli o porno, oglądaniu porno, oglądaniu porno z Edwardem, o Edwardzie i w końcu o Edwardzie w moich ustach, starałem się skupić na innych rzeczach. Głównie na tym, jak zareagowali moi kumple na wielką nowinę - na plusach i minusach.
W większości, po tym jak już otrząsnęli się z początkowego szoku, zachowywali się w porządku wobec mnie i, ku mojemu zaskoczeniu, zaakceptowali również Edwarda. W zeszły weekend spotkaliśmy się wszyscy, żeby pograć razem w futbol dotykowy.*
Każdy z moich przyjaciół poza Mike’iem i Paulem uścisnął Edwardowi rękę albo klepnął go w plecy na powitanie. Mike i Paul utrzymywali dystans, obserwując i szacując. Wydawało się, że próbują ocenić, czy to, co im powiedziałem, jest faktem, czy też nie.
Po skończonej grze i wypiciu kilku piw, nikt nie miał już żadnego problemu ze mną, z nim czy z nami jako parą. Mike posunął się nawet do wypytywania, jaką osobą jest Edward, chcąc go lepiej poznać. Umówiliśmy się z chłopakami na sobotę, żeby pójść razem na mecz. Mój wielki strach o to, że zostanę odrzucony i pozbawiony przyjaciół był całkowicie niepotrzebny.

No, w tej kwestii okazałeś się durniem, czyż nie?

Polubili Edwarda, może nawet bardziej niż mnie. Miał zdolność przystosowywania się do jakiejkolwiek sytuacji oraz żartobliwie-swobodny sposób bycia i umiał dawać, nie tylko brać. Wiedziałem, że to właśnie w nim najbardziej podziwiał Emmett. Miałem świadomość, że Edward często rozmawia z Emmettem, prawdopodobnie więcej, niż ja z nim rozmawiałem. Sądziłem jednak, że w większości przypadków Em po prostu zamęcza Edwarda tematem Rosalie.
Miałem pomysł, kiedy zorganizować spotkanie tej dwójki, ale musiałem najpierw uzgodnić to z moim chłopakiem. Nagle spostrzegłem, że stoję pod jego drzwiami, kompletnie zatopiony w myślach. Całą drogę między naszymi domami przebyłem na autopilocie.
Spod drzwi sączyła się muzyka, ale nie brzmiało to, jakby wydobywała się z zestawu stereo. Czy to możliwe, że Edward grał na fortepianie? Wiedziałem, że ma swego rodzaju pokój muzyczny, urządzony w dodatkowej sypialni, ale nigdy go nie widziałem. Chciałem posłuchać jak gra, od kiedy tylko dowiedziałem się, że potrafi, ale nie wiedziałem, jak zagaić. Miałem wrażenie, że muzyka w jakiś sposób łączyła się z jego rodzicami, a to był temat, który omijałem, nie chcąc wywierać na niego nacisku.
Może gra na fortepianie, jeśli to właśnie słyszałem, była sposobem Edwarda na radzenie sobie ze stratą rodziców. Albo może w ten sposób wyrażał siebie i swoje uczucia, gdy nie mógł tego zrobić za pomocą słów. Cokolwiek to było, przeczucie, że muszę go zobaczyć, które uprzednio mnie prześladowało, mogło być bezpośrednią odpowiedzią na to, co się w tym momencie z nim działo.
Zastukałem do drzwi i natychmiast przepełnił mnie lęk przed tym, co ujrzę, gdy te drzwi się otworzą. Czy ucieszy się na mój widok? Czy będzie zadowolony, że zrobiłem mu niespodziankę? Czy raczej się wkurzy za zakłócanie jego prawa do samotności, czy czegokolwiek, co właśnie przeżywał?
Nic się nie wydarzyło. Muzyka nadal rozbrzmiewała, a on nie otworzył drzwi. Zapukałem ponownie, odczekałem minutę lub dwie, zanim przekręciłem gałkę i wszedłem do środka. Poczułem mocne ukłucie niepokoju, gdy usłyszałem melancholijną muzykę dobiegającą z tamtego dodatkowego pomieszczenia. Nie miałem już wątpliwości, że to Edward gra.
Może powinienem wyjść? Czy raczej pójść do niego, skoro ewidentnie coś go męczyło? A może poczekać tutaj, aż skończy? Czy w ogóle będę mile widziany?
Zadawanie sobie tych pytań nic mi nie dało. Położyłem na podłodze swoje rzeczy i cicho pokonałem dystans dzielący mnie od pokoju muzycznego. Nie chciałem przeszkadzać, ale instynkt mi podpowiadał, żeby tam pójść. W jakim celu, tego jeszcze nie wiedziałem.
Gdy byłem już dość blisko uchylonych drzwi, muzyka zmieniła charakter; z czegoś smutnego i tęsknego przerodziła się w utwór, który, choć nadal niepozbawiony smutku, to jednak wydawał się przepełniony nadzieją. Opierając się o framugę drzwi, ujrzałem Edwarda zgarbionego nad klawiaturą, z opuszczoną głową, bez reszty zatraconego w kompozycji. To właśnie było to, co chciałem zobaczyć, gdy marzyłem, żeby obserwować, jak gra. Całkowicie się temu poddawał, pozwalał muzyce przejąć nad sobą kontrolę.
Przyglądałem mu się z wejścia, podczas gdy on grał dalej. Był pogrążony we własnym świecie, zupełnie nieświadomy wszystkiego dookoła. Edward nigdy nie wyglądał piękniej i bardziej spokojnie niż właśnie w tej chwili. Pragnąłem do niego podejść, przyłączyć się do tego wewnętrznego świata, w którym się znajdował. Jednak zawahałem się, nie chcąc mu przeszkadzać, nie chcąc zniszczyć nastroju lub aury, która go otaczała.
Utwór stał się słodki, choć nadal smutnawy, po czym znowu się zmienił – tym razem w wir szalonych, gorączkowych dźwięków. Ponownie zwolnił do czegoś słodkiego i czułego oraz przepełnionego niemożliwymi do opisania emocjami. Słuchanie go raniło wręcz moje serce. I wtedy się skończył, pozostawiając mnie ze wstrzymanym oddechem, porażonego mocą oddziaływania.
Nieświadomie westchnąłem, sygnalizując tym samym swoją obecność. Edward poderwał głowę, wbijając we mnie wzrok z szokiem wypisanym na twarzy, ale w jego spojrzeniu nie było gniewu.

- Jasper? – zapytał głosem zachrypniętym w wyniku długiego nieużywania i okręcił się, siadając okrakiem na ławeczce przed fortepianem. Szorstka barwa natychmiast przywołała pożądanie, zawsze obecne, gdy znajdowałem się blisko niego. Właśnie tak brzmiał głos Edwarda, gdy byliśmy ze sobą w ten sposób. Ten sam głos szeptał mi do ucha sprośne rzeczy, jęczał w ekstazie orgazmu moje imię. Był to głos, który zawsze mnie podniecał i powodował rosnące pragnienie. A w tej właśnie chwili, pragnąłem jego.

Idź do niego. Idź do niego natychmiast!

Kimże byłem, by kłócić się sam ze sobą? Po prostu to zrobiłem. Usiadłem okrakiem na ławce, naprzeciwko Edwarda, stykając się z nim kolanami. Chwyciłem go brutalnie z tyłu głowy i pochylając się ku niemu, przyciągnąłem do siebie, aż nasze usta się spotkały. Wprawdzie widziałem się z nim ostatnio tego ranka, gdy opuszczał moje mieszkanie, ale czternaście godzin rozłąki, to było zbyt długo, jak na mój gust.
Podczas gdy nawzajem chłonęliśmy swoje wargi, dłonie Edwarda objęły moją twarz, po czym ześlizgnęły się po plecach, poruszając się następnie wzdłuż ud i zatrzymując pod kolanami. Przerwaliśmy pocałunek, potrzebując tlenu. Przesunąłem usta na jego szczękę, a potem szyję, pragnąc czuć go pod wargami. Edward pociągnął za moje nogi, tak żeby znalazły się nad jego udami i przyciągnął mnie do siebie, sprawiając, że prawie zetknęliśmy się w klatce piersiowej. Owinąłem nogi wokół jego talii, czując ciepło ciała ukochanego.

- Nie żebym się skarżył, ale co ty tu robisz, Jazz? – zapytał Edward, nieco zdyszany.
- Musiałem cię zobaczyć. Miałem jakieś przeczucie, że mnie potrzebujesz, że powinienem być tutaj – wymamrotałem w jego szyję, czując się niespodziewanie głupio.
- Ach, no cóż… Czułem się dzisiaj… samotny, więc cieszę się, że przyszedłeś – powiedział, przyciągając moją twarz do swojej.
- Czułeś się samotny? Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś? – zapytałem zmieszany, marszcząc brwi. Na pewno wiedział, że przyleciałbym w oka mgnieniu, gdyby tylko chciał. Chciałem być z nim, blisko niego, zawsze.
- Nie chciałem zawracać ci głowy. Nie mam pojęcia, co robisz, gdy nie jesteśmy razem. Może byłeś zajęty czymś ważnym. – Mówiąc to, Edward wzruszył ramionami.
- Nie istnieje nic, absolutnie nic ważniejszego dla mnie niż ty. Nic. Jeżeli czułeś się samotny lub potrzebowałeś mnie, lub też chciałeś, bym był w pobliżu, to wystarczyło, żebyś zadzwonił – powiedziałem, gładząc kciukiem jego policzek. – Dlaczego czułeś się samotny? Co się stało?
- Nie wiem, jakoś tak… - odpowiedział, ponownie wzruszając ramionami. Domyśliłem się, że coś przede mną ukrywa i miałem zamiar wydobyć to z niego.
- Edward, kochanie, powiedz mi, proszę – namawiałem go.
- Zadzwonili do mnie Hale’owie, rodzice Rosalie. Wyjeżdżają na Święto Dziękczynienia, więc przyjdzie mi spędzić je samemu, bo ty prawdopodobnie pojedziesz do domu, a Rose wyjedzie z rodzicami. To pierwszy raz, odkąd pamiętam, gdy nie będziemy razem. Oni są dla mnie jak rodzice, traktują mnie jak syna, ale nim nie jestem. Nie mam rodziny, wszyscy odeszli. Po prostu poczułem, że jestem sam na świecie – odpowiedział, patrząc w dół i unikając mojego spojrzenia.
- Przykro mi, że tak się poczułeś, ale się mylisz. Masz rodzinę. Masz mnie i Rose oraz, Boże dopomóż nam, Emmetta. Może nie jesteśmy spokrewnieni, ale jesteśmy twoją rodziną. Dotarło? – zapytałem, potrząsając jego twarzą, którą obejmowałem dłońmi.
- Tak, Jasper, dotarło - westchnął zirytowany.
- A skoro poruszyłeś temat Święta Dziękczynienia, to chciałem ci powiedzieć, że nie jadę do domu. Zostanę tutaj, z tobą – powiedziałem, uśmiechając się przekornie i odchylając nieco od niego.
- Naprawdę?
- Tak. Właściwie to pomyślałem, że to mogłaby być dobra okazja, żeby poznać ze sobą Rose i Emmetta. Wiem, że Emmett nie wybiera się do domu, to ma jakiś związek z tym, że jego rodzina odwiedza rodzinę męża Garretta czy coś takiego, nie słuchałem dokładnie. Jesteś pewien, że Rose wyjeżdża z rodzicami?
- Nie jestem pewien i wiem, do czego zmierzasz. Sądzę, że to genialny pomysł, ale czy moglibyśmy teraz już nie rozmawiać o Rose? – Ostatnią część Edward niemal wyjęczał.
- Zgoda, ale dlaczego? – zapytałem przy jego ustach, próbując powrócić do tego, co robiliśmy wcześniej.
- Bo nie mogę myśleć o Święcie Dziękczynienia i Rosalie bez wspominania, jak traumatycznym przeżyciem było uprawianie z nią seksu, a to naprawdę zabija moją erekcję. A jest ona w tym momencie bardzo pożądana – powiedział, całując kącik moich ust.

O czym on, ku***, opowiada?

Nie wiem, ale mam zamiar się dowiedzieć.


Odchyliłem się ponownie, wyswobadzając z jego objęć i unosząc brew powiedziałem:
- Okej, nie odpuszczę tego. Musisz mi to wytłumaczyć.
Edward westchnął głośno, pochylając się ku mnie i przeciągając ręką od mojej piersi w dół, ku bolącemu już członkowi w moich dżinsach. Ścisnął go lekko, po czym zaczął pocierać w górę i w dół.
- Ależ skarbie, czy nie wolałbyś teraz robić czegoś innego? Mam kilka pomysłów, żaden z nich nie wymaga gadania – powiedział, ściskając mnie znowu.

Ja. Pierdolę.

Nie, muszę wiedzieć. Otrząśnij się, facet. Otrząśnij się.


- Niee, Edward, nie ma tak, zeznawaj – powiedziałem, zdejmując jego dłoń z mojej erekcji i umieszczając ją za nim.
- Nie ma z tobą żadnej zabawy – stwierdził Edward. Odchylił się do tyłu, przenosząc ciężar ciała na rękę wspartą o ławkę.
- Och, jest ze mną mnóstwo zabawy i dobrze o tym wiesz. Zabawa rozpocznie się znowu, gdy opowiesz historyjkę o tobie, Rose, Święcie Dziękczynienia i seksie, którego wspomnienie powoduje natychmiastowy zwis – powiedziałem, uśmiechając się złośliwie.
- Dobrze, niech ci będzie, ale potem zabawa – odparł, wymierzając we mnie palec. – Okej, to było podczas Święta Dziękczynienia pięć lat temu. Rose i ja rozmawialiśmy o uprawianiu seksu. Chciała stracić dziewictwo z kimś, kogo znała i do kogo nic romantycznego nie czuła. Argumentowała, że nie chce robić tego z osobą, w której byłaby zakochana i potem mieć żal do tej osoby za sprawienie jej bólu. Nie kupiłem tego wtedy i nadal w to nie wierzę. Sądzę, że raczej chciała po prostu mieć to z głowy. – Przerwał, drapiąc się po karku; przeciągał milczenie, usiłując znaleźć sposób na opowiedzenie tej historii.
- A więc Rose chciała uprawiać seks i wybrała ciebie? – zapytałem, chcąc sprowokować dalszy ciąg.
- Taa… wybrała mnie, bo po pierwsze byłem jej najlepszym przyjacielem, a po drugie – wiedziała, że nigdy nie połączy nas tego typu uczucie. Trochę się wahałem - a co, jeśli wyszłoby to niezdarnie, jeśli by jej się nie spodobało? Co, jeżeli nie dałbym rady utrzymać wzwodu? Tak wiele wątpliwości.
- Poczekaj, co, jeśli nie dałbyś rady utrzymać wzwodu? Nie rozumiem – powiedziałem, prostując się nieco i przeciągając dłońmi po jego udach, które znajdowały się pod moimi.
- Cóż, wiedziałem już wtedy, że jestem gejem i nigdy, mówię poważnie, nigdy w życiu mi nie stanął z powodu kobiety. Bałem się, że nie będę w stanie tego dokonać. Jednak Rose przekonywała mnie, że powinienem spróbować z kobietą, tak na wszelki wypadek, żeby się upewnić. Nawet jeśli - zarówno ona, jak i ja - byliśmy pewni co do mnie. No więc postanowiliśmy to załatwić w czasie przerwy świątecznej, kiedy nasi rodzice byli zajęci chodzeniem na przyjęcia i imprezy pracownicze. To był piątek, po Święcie Dziękczynienia i rodzice byli na zakupach. Wykorzystaliśmy okazję, że nie było nikogo w domu, no i to zrobiliśmy – zakończył z grymasem na twarzy.
- Och, daj spokój. Chyba nie było aż tak źle? – zapytałem.
- Było tragicznie. Chcesz usłyszeć brutalną prawdę? – zapytał. Potrząsnąłem głową na znak, że chcę, zachęcając go do kontynuowania. – No cóż, rozebraliśmy się i wśliznęliśmy pod kołdrę, ja byłem na górze. Przyjęliśmy zasadę, że nie będziemy się całować w usta i… próbowaliśmy po prostu to zrobić, bez żadnej gry wstępnej. Nie udawało mi się w nią wejść, bo nie była przygotowana i miałem problem z erekcją, dokładnie tak, jak się obawiałem. Musiałem więc pobawić się jej piersiami oraz użyć palców, żeby ją przygotować. Jednocześnie wyobrażałem sobie Brada Pitta w „Troi” i „Podziemnym kręgu”, żeby utrzymać wzwód.
- Zaczekaj, Brad Pitt?
- Tak, Brad Pitt. Facet jest niezwykle seksowny – blondyn, wysoki, przepiękny. Przypomina mi innego blondyna, którego znam – powiedział, pochylając się, by mnie delikatnie pocałować. – No dobrze, chcesz to usłyszeć, czy nie?
Ponownie przytaknąłem, żeby opowiadał dalej.
- To było okropnie niezręczne i chciałem przestać, ale Rose się nie zgodziła. Zagroziła, że albo to zrobimy, albo powie chłopakowi, w którym byłem zadurzony, że mi się podobał. Nie ujawniłem się jeszcze wtedy w szkole, więc musiałem na to przystać. Cóż… nie miałem pojęcia, co robię, więc po prostu pchnąłem, a ona wrzasnęła i ugryzła mnie, gdy przerwałem jej błonę dziewiczą. Potem wydzierała się na mnie: „wyjmij go, wyjmij go”. Byłem taki przerażony, że wyskoczyłem z niej i spadłem z łóżka, nokautując samego siebie. Po tym, dzięki Bogu, postanowiliśmy przestać. No więc tak to było – mój pierwszy raz i jego wątpliwa chwała. Widzisz? Środek przeciwko erekcji – dodał, kładąc moją dłoń na swoim kroczu, tak że mogłem wyczuć jego zwiędłego penisa.

To najśmieszniejsza historyjka, jaką kiedykolwiek słyszałem.

Nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem, może trochę bardziej, niż to byłoby stosowne w tej sytuacji.
- Widzę, że cholernie mi współczujesz, dupku – warknął na mnie zirytowany, uderzając mnie pięścią w bark w odwecie.
- Aj, kochanie, daj spokój, nie bądź taki. Przecież sam wiesz, że to jest zajebiście komiczna historia - wykrztusiłem przez śmiech.
Edward ciągle wyglądał na wkurzonego i trochę zranionego. Pośpiesznie dochodząc do siebie, pochyliłem się i objąłem go.
- Edward, nie sądzę, że to się liczy jako seks. Myślę, że powinieneś nadal uważać się za prawiczka – powiedziałem, całując granicę jego włosów.
- To nawet gorzej. Dwudziestojednoletni prawiczek. To już wolę uznać seks z Rosalie – prychnął.
- A może nazwiemy cię prawiczkiem i dzięki temu uczynimy nasz pierwszy raz bardziej znaczącym? – zapytałem z ustami na jego czole.
- Nasz pierwszy raz? Podoba mi się to. A kiedy ten pierwszy raz się wydarzy? – zapytał, całując moją brodę. Jego głos wszedł w głęboki, chropawy ton, charakterystyczny dla Edwarda, gdy był podniecony.
- Ach, wkrótce? – odparłem, nie bardzo wiedząc, kiedy. Chciałem żeby, gdy to nastąpi, było to coś wyjątkowego, pełnego znaczenia i żeby to był właściwy moment. I byłem gotów na ten moment poczekać.
Edward całował mnie, podążając ustami w górę szyi, aż do szczęki, podczas gdy jego ręce igrały z brzegiem mojej koszuli. Wiedziałem, że chce pójść dalej, ale jednocześnie akceptował moje tempo. Pozwalał mi prowadzić, ale ja nie chciałem tego robić. Chciałem, by to on przejął prowadzenie. Pragnąłem się w nim całkowicie zatracić.
Schylając głowę, odnalazłem jego usta. Zasypałem ich kącik delikatnymi pocałunkami i muśnięciami warg, podczas gdy moje dłonie przesunęły się na plecy Edwarda i wślizgnęły pod koszulę. Miał ciepłą, gładką skórę i poczułem to charakterystyczne mrowienie w opuszkach palców, gdy jej dotknąłem. Pragnąłem przesuwać rękoma po całym jego ciele, czuć go całego, nauczyć się go na pamięć za pomocą dłoni i języka.
- Edward… proszę – wyszeptałem w jego usta.
Przeciągnął końcem języka po linii zetknięcia moich warg, wysyłając dreszcze przez całe ciało, zanim zapytał: - Czego pragniesz, Jasper? Dam ci, cokolwiek zechcesz. Musisz mi tylko powiedzieć.
- Ciebie. Chcę ciebie – wymruczałem przy jego ustach, po czym pocałowałem go z całą mocą wszystkiego, co czułem. – Jesteś wszystkim, czego kiedykolwiek mógłbym zapragnąć – dodałem, ściągając mu koszulę przez głowę, gdy rozdzieliliśmy się, by zaczerpnąć powietrza.
- A ty jesteś wszystkim, czego ja pragnę w życiu – odparł Edward, również pozbawiając mnie koszuli.
Popychając mnie lekko, tak że w wyniku tego położyłem się na ławeczce fortepianowej, Edward przeciągnął ręką w dół, przez moją klatkę piersiową, aż do zapięcia paska. Bardzo podobał mi się ten kierunek. Odpiął mi pasek, rozpiął suwak dżinsów i odciągnął materiał, odsłaniając przykrytego bokserkami członka.
- A wiesz, czego chcę w tej chwili? – zapytał, wodząc palcami po mojej erekcji, tam i z powrotem.
Potrząsnąłem przecząco głową, pragnąc, by przestał się ze mną drażnić.
- Chcę widzieć, jak szczytujesz – oświadczył, przesuwając rękę po moim torsie, ku sutkom i ściskając je lekko. – Ale sądzę, że to, co planuję, by do tego doprowadzić, mogłoby być niewygodne na tej ławce. Może przeniesiemy się do sypialni?
Podniosłem się do pozycji siedzącej i pocałowałem go mocno, zanim odwinąłem nogi z jego talii i wstałem, pociągając go za sobą. Następną rzeczą, którą zarejestrowałem, było to, jak leżę na plecach, na łóżku Edwarda, a on ściąga mi dżinsy i bokserki, równocześnie pozbawiając mnie butów i skarpetek.

Co on… Jak to…

Po prostu poddaj się temu, stary.


Edward stał przy końcu łóżka, odpinając własny pasek i zdejmując dżinsy. Przesunąłem się, żeby położyć głowę na poduszkach, obserwując, jak się rozbiera. Facet był kurewsko przepiękny i byłem szczęściarzem, że mogłem nazwać go moim.
- Kocham cię – wyszeptałem, nagle przepełniony uczuciem.
- Ja też cię kocham – odpowiedział, podczołgując się do mnie na łóżku.
Zatrzymał się przy moich biodrach, zniżając pomiędzy nogami. Poprowadził język od wystającej kości biodrowej, poprzez pachwinę, do podstawy członka, który zareagował drżeniem. Mój umysł krzyczał: „za wcześnie”, moje ciało wrzeszczało z równą mocą: „ och, do diabła, taak”. Naprawdę nie miałem pojęcia, które z nich wygra tę potyczkę na krzyki.
Poczułem na sobie gorący oddech Edwarda, gdy jego nos przesuwał się wzdłuż długości mojego penisa. To było niesamowicie erotyczne i tak samo rozpaczliwie pragnąłem, by kontynuował, jak i żeby przestał. Marzyłem o tej chwili i wyobrażałem go sobie w ten sposób setki razy, ale rzeczywistość była o niebo lepsza od każdej wizji, którą mój umysł był w stanie sobie stworzyć.
- On jest idealny, Jasper. Chcę mieć go w ustach – powiedział, z wargami o cal od czubka.
Zanim zdążyłem na to zareagować, choć i tak nie wiedziałem jak, Edward przesunął ustami po całej długości. Moje biodra same podskoczyły na skutek zaskoczenia i niemożliwego wprost do opisania uczucia dotyku jego warg. Było na to za wcześnie albo przynajmniej tak sobie wmawiałem. Przyszło mi to bardzo ciężko, ale otworzyłem usta, by go powstrzymać.
- Edward, kochanie, chyba nie jestem jeszcze na to gotowy – powiedziałem, przeczesując dłońmi jego włosy.
Edward jedynie kiwnął głową, bez śladu rozczarowania na twarzy, po czym wczołgał się wyżej, tak żeby zrównać się ze mną. Leżąc na boku, twarzą do mnie, sięgnął za siebie, szperając w szufladzie stolika nocnego. Obróciłem się na bok i zarzuciłem nogę na jego biodro. Przybliżyłem się do niego, tak że dotykaliśmy się penisami. Pogładziłem jego klatkę piersiową i uszczypnąłem sutek, tak jak lubił.
Znalazł w końcu to, czego szukał i ponownie zwrócił się w pełni ku mnie. Gdy spojrzał na mnie, zanim znów zaczął całować, ujrzałem na jego twarzy czyste pożądanie. Tak jak zawsze, pocałunki Edwarda odsączyły wszystkie myśli z mojej głowy i mogłem już tylko odczuwać. Jego wargi na moich, jego biodra poruszające się subtelnie w przód i w tył, ocierając o mnie, a także miłość i pożądanie bijące od niego. To wszystko było obecne w tych pocałunkach.
Przesuwając rękę w dół pleców Edwarda, ku jego pośladkom, przyciągnąłem go bliżej. Chciałem go poczuć od palców stóp po czubek głowy. Zauważyłem, że jego dłoń szuka czegoś nerwowo, a następnie, śliska, obejmuje moją erekcję. Zimna temperatura nawilżacza przyprawiła mnie o lekki wstrząs, niemniej doceniałem poślizg, który dawał.
- ku***, Edward, co za niesamowite uczucie – wyszeptałem przy jego wargach, podczas gdy on przesuwał rękę wzdłuż mojego członka.
Ścisnąłem jego dłoń, po czym zacząłem macać po pościeli w poszukiwaniu tego specyfiku. Zawsze było tak, że pieściliśmy się w ten sposób na zmianę, ale tym razem chciałem, żebyśmy doświadczali tego jednocześnie. Znalazłszy nawilżacz, wstrząsnąłem nim i wycisnąłem trochę na rękę. Mocno zaskoczyłem Edwarda, gdy objąłem go dłonią i zacząłem nią przeciągać w zgodnym rytmie.
- Jezu, Jasper – wyjęczał, przesuwając głowę na wcięcie mojej szyi.
Całowaliśmy się dalej, pieściliśmy i gładziliśmy w unisono, zdążając razem ku spełnieniu. Nasze knykcie okazjonalnie ocierały się o siebie, intensyfikując doznania. Poza kilkoma słowami wypowiedzianymi na początku i sporadycznymi jękami, byliśmy cicho. Każdy z nas, jak sądzę, starał się po prostu czerpać z tego radość i zatracić się we wzajemnym dostarczaniu sobie rozkoszy. Pocałunki stały się bardziej intensywne, a uściski ściślejsze, w miarę jak zbliżaliśmy się do orgazmu.
- Dojdź dla mnie, Jasper. Dojdź ze mną, kochany – powiedział Edward w moje usta. Obaj dyszeliśmy ciężko, a nasze oddechy mieszały się ze sobą.
- Tak, o Boże, tak. Dojdę – odpowiedziałem, po czym ugryzłem jego wargę, szukając, w jakiejkolwiek formie, ulgi od tej przepysznej i niemal bolesnej przyjemności, jaką mi dawał.
Edward zawarczał, sięgając drugą ręką, by chwycić moje jądra i ścisnąć je lekko. To było zbyt wiele - poczułem jak się napinają, rozpoczynając fazę orgazmu.
- Teraz, Edward, teraz – wysapałem, patrząc mu prosto w oczy.
Chwyciłem jego włosy, ciągnąc mocno, gdy fala ekstazy przetoczyła się przeze mnie. Edward osiągnął spełnienie zaraz po mnie, szepcząc moje imię. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, jak zahipnotyzowani. Pozwoliliśmy, by zawładnęło nami obustronne wyciszenie, spadając razem na oślep w otchłań błogości. Nasze nasienie pomieszało się ze sobą na dłoniach i brzuchach, tworząc bałagan, z którym z pewnością trzeba było coś zrobić.
Nigdy przedtem nie miałem takich intensywnych i obezwładniających orgazmów, jak te, które przeżywałem, gdy byłem z Edwardem. To było zupełnie tak, jak gdyby miłość i pożądanie, które do niego czułem, wzmacniały efekt zbliżenia, sprawiały, że był wspanialszy niż we wszystkich moich wcześniejszych doświadczeniach. Zajebiście to uwielbiałem. Nie tylko z powodu wzrostu odczuwanej przyjemności, ale również dlatego, że bycie z kimś, kogo kochałem w ten sposób, czyniło wszystko lepszym.
Razem dochodziliśmy do siebie, wyrównując oddechy, ciągle wpatrując się sobie w oczy. Powracając w myślach do tego doznania, rozpamiętując je, utrwalając w naszych wspólnych wspomnieniach. Edward pierwszy się poruszył. Wyplątując się z moich objęć, wstał i wyszedł z sypialni, wracając z myjką, żeby nas trochę oczyścić.
Wczołgaliśmy się pod przykrycie, czując nadchodzącą senność i przylgnęliśmy do siebie jak do liny ratunkowej. Z głową pod brodą Edwarda, z twarzą blisko przy szyi, wdychałem jego zapach, całkowicie usatysfakcjonowany we wzajemnym uścisku.
- Hej, co powiesz na to, żebyśmy nie poszli jutro do szkoły i spędzili cały dzień w łóżku? – zapytałem, zanim pozwoliłem, by senność przejęła nade mną kontrolę.
- Jak dla mnie, brzmi świetnie. A teraz śpij – odpowiedział Edward, całując mnie w czubek głowy.
Leżeliśmy w milczeniu, wsłuchując się nawzajem w swoje oddechy. Oddech Edwarda zwolnił i pogłębił się, z czego wywnioskowałem, że zasnął. Przycisnąłem ucho do jego piersi i pozwoliłem, by bicie jego serca ukołysało mnie do snu.


* futbol dotykowy - Odmiana futbolu amerykańskiego, w której w celu zdobycia punktu dotyka się przeciwnika z piłką. Zabronione jest szarżowanie przeciwnika.

Rozdział 18


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pią 21:20, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Juliette22
Człowiek



Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pon 21:03, 22 Lut 2010 Powrót do góry

Czytam spokojnie sobie i czytam nowy rozdział – pomyślałam zrobię łyka herbaty i następne co pamiętam to, to że poplułam ekran :P
„Odpowiedzialność to dz***a.”
Zgadzam się w pełni i podpisuję obiema rączkami.
Cóż, dialogi Jazza samego ze sobą jak zwykle zabawne.
„Masz rodzinę. Masz mnie i Rose oraz, Boże dopomóż nam, Emmetta.”
Moja perełka :D ja bym też tak chciała...
Uh i wiem, ze Jasper jest w tym „biznesie” nowy, ale na litość wszystkich Edwardów, zachowuje się jak wystraszone dziecko i du** wołowa. Wiem co będzie, ale ta jego wewnętrzna walka jest trochę męcząca już.

Czy ja już Ci dziękowałam za to, że tłumaczysz TEN ff?? Gdyby nie ty nigdy bym na niego nie wpadła. On jest taki wyjątkowy i niepowtarzalny, a każdy rozdział to murowany banan na twarzy, że nie wspomnę o wypiekach i innych sprawach.
DZIĘKUJĘ :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 21:13, 22 Lut 2010 Powrót do góry

jeeeeeeeeeeeee!
Cytat:
Odpowiedzialność to dz***a.
- uwielbiam myśli Jazza... są takie świeże i odkrywcze :P

akurat za tym rozdziałem nie przepadam za szczególnie... nie podoba mi się, że Jasper sztucznie powstrzymuje i siebie i Edwarda - szkoda chłopaka, bo się męczy :P właściwie to Jazz ma takiego dziwnego cykora... nie za bardzo zawsze wiem o co chodzi...
ale za to uwielbiam opowieść o tym jak Edward i Rose postanowili uprawić seks - to jest jedna z najpiękniejszych perełek... gdy Rose wiedziała, że została Bradem Pittem zagryzłaby go na śmierć, a nie tylko w ramię (choć odwet idealny)...
cały czas mam nadzieję, że autorka rozwinie motyw rodziców Edwarda i dowiemy się cokolwiek więcej, czasem zaznacza coś o nich... o zwiazku Cullena z rodziną Hale i tak dalej, więc może uda jej się wykrzesać coś fajnego...

specjalne buziaki dla Dzwoneczka :* i offcy :*

pozdrawiam
kirke,
która czeka na Święto Dziękczynienia :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Pon 21:45, 22 Lut 2010 Powrót do góry

Okej. Wiem, że jestem leniwa bitch, bo obiecałam, że napiszę długiego komentarza i tego nie zrobiłam. Pewnie mnie już nie kochasz, ale cóż poradzę Laughing
Teraz mając podejrzenie, że mam złamaną/zwichniętą/stłuczoną rękę, zacisnę zęby i naskrobie coś na miarę moich możliwości Mr. Green

Więc ja kocham to opowiadanie. Na tym forum żadne się nie może równać i jak na razie jest jedynym, jakie tu czytam po moim powrocie.
Jasper moim mężem :D Mam poważne obawy, że on cierpi na rozdwojenie jaźni lubi jakąś psychozę paranoidalną. No bo co to jest:
Cytat:
Może mógłbyś pooglądać pornosy z Edwardem? Może dałby ci parę wskazówek ustami?

Proszę, zamknij się i przestań do mnie gadać. Proszę.

Jestem tobą, kolego, więc sam się zamknij.

Laughing Laughing

I jednak muszę to napisać. Irytuje mnie ich ciągłe "kochanie", skarbie", "kochany". No proszę was, co za dużo to nie zdrowo. To faceci na litość boską. Geje, ale wciąż faceci :D
Cytat:
Może powinienem pooglądać trochę porno, żeby uzyskać jakieś wskazówki co do techniki.

Kochany, ty se pooglądaj QAF, to wtedy zostaniesz królem obciągania Mr. Green (majaczę przez bolącą rękę, serio :D )

Podoba mi się, że już troszkę ten szał minął i zaczynają się zachowywać jak normalni ludzie. Że nie muszę spędzać ze sobą 24h na dobę. Dają sobie przestrzeń, chwilę tylko dla siebie. Tworzy się między nimi udany związek. Bo nic nie psuje związku tak, jak ciągłe przebywanie w swoim otoczenie. Serio.
Cytat:
Jednocześnie wyobrażałem sobie Brada Pitta w „Troi” i „Podziemnym kręgu”, żeby utrzymać wzwód.

love Ale gdzie Brad w Wichrach Namiętności? Tam to chodzący seks. Ale Edzio ma dobry gust :D

Akcja przy fortepianie skojarzyła mi się z rozdziałem Listy Laughing Kto czyta, ten wie. Fajne to było, szkoda, że go nie położył na nim :D
Kurcze miałam pisać merytorycznie, ale, żem perwers to się nie mogę powstrzymać :P

Wkurza mnie Jasper i jego pseudo prawiczkowe "och nie jestem na to gotowy, och jejku Edward nie rób tego". Co on? 15 lat ma? Do czego tu być gotowym? No dzizys. Nie rozumiem gościa.

I mało się nie popłakałam jak Edward mówił, że czuję jakby był sam na świecie :( Autentycznie mi świeczki stanęły w oczach. Tak bym go utuliła :(

Tak jeszcze króciutko o poprzednich rozdziałach. Bardzo mi się podobało spotkanie z kumplami i fajnie, że tak wszyscy to zaakceptowali. No może Mike nie tak bardzo. Zgadzam się, że to całowanie rąk było niepotrzebne. W takich chwilach widać, że ten FF pisze dziewczyna :D
Ach i kocham Emmetta i jego poczucie humoru.

Nie wiem, czy miałam jeszcze coś napisać. Nie pamiętam.
A tak, jeśli chodzi o gejów jeszcze. Pamiętacie jak pisałam kiedyś, że miałam dwóch przyjaciół gejów? Otóż spotkałam dzisiaj siostrę jednego z nich. Po 3 latach, co za niespodzianka. I co się okazało? Pół roku temu wzięli ślub w Szwecji :D Stałam na ulicy, a moje piski była słychać w promieniu kilometra Laughing

Okej. Nie udało się. No nie udało. Dzwoneczku wybacz, ale ja nie potrafię się mądrze wypowiadać na temat kochanych gejków. Sorry Gaymother Mr. Green

Ave
Godmother Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Pon 21:47, 22 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:09, 22 Lut 2010 Powrót do góry

Vah! Vah!

Po pierwsze: rani właśnie mi napisała, że boli ją ręka... Czy mam dodawać, jaką reakcję u mnie wywołało to wyznanie??? Rotfl Rotfl Rotfl

Rozdział taki... hoooot hot hot hot Małe zboczuszki z naszych panów Mr. Green Świrusy, tylko jedno mają w głowach (czemu mnie to nie dziwi? Laughing).

Rozkładają mnie nadal wszystkie złote myśli Jaspera. Wywołują u mnie serie dzikich kwików Laughing
Po wyznaniu Edwarda o jego pierwszym razie, zareagowałam podobnie jak Jazz - włączył mi się dziadek jutubowy Laughing Laughing Laughing Dla zainteresowanych - klik

Zakładam, że długo panowie nie wytrzymają. Sprytny Edward weźmie Jaspera z zaskoczenia Hyhy A ja co zrobię? Głośno krzyknę: AVE! Mr. Green Mr. Green Mr. Green

Dzwoneczku, offco - śukriya. Bohot Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Wto 11:33, 23 Lut 2010 Powrót do góry

"Moje ciało pragnęło wykonać ten krok – Boże, jak ja tego chciałem – ale mój mózg nie nadążał za ciałem."

U mnie jest tak samo , ciagle chcę , żeby w końcu to zrobili , ale boję się o tym przeczytac . Chociaż z drugiej strony , te całe ich romantyczne uniesienia i sceny seksu są tak subtelnie opisane , że chyba ten kulminacyjny moment nie będzie taki straszny . Dla nich napewno ! hot
Jasper to faktycznie cykuś , nie może sie biedny przełamać , Edward też własciwie niedoswiadczony , ale chłopak poszedłby juz na całosć gdyby nie Jazz. Tak z drugiej strony to jest to słodkie , te ich podchody , jak para małolatów przed pierwszym razem .
Myśli J. są rozbrajające , ciesze sie że to opowiadanie jest pisane z jego punktu widzenia . Nieraz rece opadają jak rozmawia sam ze sobą .

Kocham tych małych świntuchów i ciebie Dzwoneczku za tłumaczenie love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Justine
Wilkołak



Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:22, 23 Lut 2010 Powrót do góry

Dobra, jestem i w końcu znalazłam czas na skomentowanie. Sorki Dzwoneczku, że nie zostawiłam żadnego znaku po przeczytaniu 16 rozdziału ale wiesz sesja, praca itp itd. Ok tyle o mnie, teraz postaram się skrobnąć coś konstruktywnego, chociaż moja mózgownica pracuje już na wolniejszych obrotach :P

Co do rozdziału 16, mogę tylko napisać, że spodobał mi się tok myślenia autorki co do wielkiego ujawnienia się Jaspera. Nie posunęła się do jakiś dramatycznych rozwiązań, typu odwrócenia się paczki od Jazza, w końcu kto śmiałby nie pokochać takiej uroczej parki :) Kiedy Jasper wyciągnął spod stołu złączone dłonie z Edwardem i przyłożył je do ust, było to takie subtelne, niewinne... Kurde kto by się spodziewał takich delikatnych pieszczot u gości :P

W sumie jedno, co mi troszeczkę zgrzyta, to to, że zbyt często jednak zwracają się do siebie przez per kochanie, skarnie... No nie wiem, dla mnie za bardzo przesłodzone to jest i czasami po prostu nie pasuje mi do danej sytuacji. Nie wiem czy autorka wzorowała się na kimś, może akurat to jest normalne wśród gejów... Ale to jest tylko taki mały drobiazg <lol>

Rozdział 17 :) Dialogi Jazza z samym sobą są epickie :) Historia pierwszego razu Edwarda - epicka :P Heh Edzio 21-letni prawiczek, biedactwo... :)

Pewnie tłumaczenie zbliżeń Jazza z Edwardem jest dla ciebie, Dzwoneczku, nie lada wyzwaniem, biorąc pod uwagę, że chodzi tu o gości... Ale mimo ostrych momentów, autorka po każdym właśnie takim kontakcie fizycznym potrafi świetnie opisać ogarniające ich emocje, że sam moment zbliżenie gdzieś gubi się a w tle a zostaje uczucie :) No, podsumowując, bardzo dobrze czyta mi się te wątki :D

Jazz może i trochę stopuje Edwarda, ale w sumie wcale mu się nie dziwię, jest nowy w tym wszystkim i nie chodzi mi tylko o sferę fizyczną ale co najważniejsze także psychiczną. Więc, dajmy mu więcej czasu i pokaże na co go stać :D

Dzwoneczku, kolejne dobra tłumaczenie, nie ma się do czego przyczepić :) Wielka pochwała dla ciebie i bety no i życzę weny i wytrwałości w dalszym tłumaczeniu, chociaż wydaje mi się, że dla ciebie to sama przyjemność wracać do naszej napalonej parki <lol>

Pozdrawiam,
J.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Czw 20:09, 25 Lut 2010 Powrót do góry

wróciłam! ^^ co jest, dyskusja zamiera? widać, że mnie tu brakuje ;P
dzięki sesce śmieję się teraz razem z jotubowym dziadkiem xD
historia Edka jest po prostu hardcorem - wymiata Laughing Ale to jest chyba najmocniejszy fragment tego rozdziału. Bo dylemat moralno-egzystencjalny Jazz 'pozwolić mu obciągnąć, czy nie pozwolić [oto jest pytanie]' jest naciągany. Nie wierze, że dał radę mu tego zabronić Razz I nie wiem czemu zachowuje się jak patentowana dziewica...
Cytat:
Sprytny Edward weźmie Jaspera z zaskoczenia

he he, spolerować? Razz zaskoczenie nastąpi xD

a mnie tu Dzwoneczek straszy dodatkami... Będzie gorąco. No i poleje się kisiel na forum, poleje...

aha, rani, gratulacje dla znajomych gejów :) jakiś czas temu słyszałam w radiu o gejowskim ślubie w Szwecji, może to oni? xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 21:19, 25 Lut 2010 Powrót do góry

Owieczka to pisze "wróciłam", jakby wszyscy wiedzieli, że jej nie było Wink
A nie było jej faktycznie, bo była u mnie! Niestety ją upiłam Twisted Evil

Cytat:
że zbyt często jednak zwracają się do siebie przez per kochanie, skarnie...

Ja nie wiem, co wy z tym za problem macie. To takie słodkie.
Cytat:
Pewnie tłumaczenie zbliżeń Jazza z Edwardem jest dla ciebie, Dzwoneczku, nie lada wyzwaniem, biorąc pod uwagę, że chodzi tu o gości...

Było. Ale do wszystkiego można się przyzwyczaić i już się z tym oswoiłam, chociaż jak widzę np. w rozdziale 17 w oryginale "pompował fiuta" to mnie trzęsie i albo od razu takie coś zmieniam, albo za namową mojej bety, która protestuje.
Cytat:
wydaje mi się, że dla ciebie to sama przyjemność wracać do naszej napalonej parki

Dobrze ci się wydaje. Smile

Cytat:
U mnie jest tak samo , ciagle chcę , żeby w końcu to zrobili , ale boję się o tym przeczytac

No to jestem super ciekawa twojej reakcji na dalszy bieg wydarzeń.

Godmother, jak tam rączka? Twisted Evil Trzeba było grzeczną być...
Cytat:
Kochany, ty se pooglądaj QAF, to wtedy zostaniesz królem obciągania

Przy tym rechotałam normalnie jak pomylona, dobrze, że nic wtedy nie miałam w ustach (bez skojarzeń proszę).
A propos - donoszę, że owieczka już wyposażona przeze mnie w 1-szy sezon QaF.
Cytat:
Tak bym go utuliła

Ja też...

Dodam jeszcze tylko, że równiez seskę, kirke i Juliette ściskam za cudowne komentarze.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:03, 26 Lut 2010 Powrót do góry

"Odpowiedzialność to dz***a.

Taak, ale nie jesteś przecież w tym momencie przykładem odpowiedzialności, prawda?

Nie, ale…

Ale co?

Eee…

Taak, dokładnie tak myślałem.

Zamknij się. "


W tym momencie dostalam naglego ataku smiechu, i dopiero po 10 minutach uspokoilam sie na tyle zeby moc czytac dalej...
Uwielbiam Jazza, facet jest fenomenalny Wink
Potem jeszcze ten tekst z pornosami...Oj zakrecony chlopak Wink

Oczywisce Edward musi grac na fortepianie, on jest tym romantycznym Wink
Jak przeczytalam o tym, ze nie chce zostac sam na swieta, tak mi sie go biednego zal zrobilo ;(
Ale Jasper ma racje, teraz sa razem i ma Rosalie oraz, Boże dopomóż im, Emmetta Wink

Bylo troche powagi a potem znowu Eddie opowiada historie swojego pierwszego razu...haha nie moge Wink Biedeny Jazz nie powstrzymal sie zaczal sie smiac, nie dziwie mu sie bo ja tez plakalam ze smiechu Wink
No i na sam koniec Edward robi Jasperowi niespodzianke...a Jazz udaje takiego niedostepnego, ale cos mi sie zdaje ze juz nie dlugo Wink

Pozrdrawiam Misty B ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Misty butterfly dnia Pią 18:04, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Verderben
Wilkołak



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 22:26, 26 Lut 2010 Powrót do góry

A więc przywitam się standardowym: jestem leniwa dupa. Zbieram się na ten komentarz i zbieram, ale jak zwykle coś mi nagle "wyskakuje" (chyba mózg z czaszki...) i nie daje rady.
Ale wczoraj już napisałam małą część komentarza! Na serio, tylko potem był maraton z CSI, więc tak jakoś... xD

*wraca po 4 godzinach* (tak druga cześć komentarza czekała aż tyle czasu, aby zostać napisana)

Szczerze powiedziawszy denerwuje mnie już ten Jasper.
Bardzo dobrze rozumiem, że zależy mu na Edwardzie, jak również na tym, aby ich pierwszy raz był wyjątkowy i nie było to zwykłym bzykaniem, ale kochaniem. Czymś przepełniony miłością, a nie tylko chęcią zaspokojenia własnych żądzy. Chce, aby ta cześć uczuciowa ich związku się rozwinęła, ale przy tym powstrzymuje tą fizyczną. Nie mówię tu o ich ręcznym zaspokajaniu, ale ile on ma zamiar jeszcze na tym pociągnąć? Ta, ciągać to on by pewnie ciągle chciał Edwardowi... A wracając do tematu, zamiast pieprzenia "Nie jestem na to gotowy", albo innego gówna w tym stylu powinien trochę wyluzować. Ja i tak jestem pewne, że (mimo iż nie było o tym mowy) Jazz bał się skrycie, że gdy tylko poczuje usta Edwarda wokół Pana Ryśka, to dojdzie szybciej, niż mohery prześcigające cię w autobusie o miejsce.

Cytat:
Po prostu poddaj się temu, stary.

Chyba bym się nie obraziła, gdyby posłuchał tej myśli.

Cytat:
Odpowiedzialność to dz***a.

Taak, ale nie jesteś przecież w tym momencie przykładem odpowiedzialności, prawda?

Nie, ale…

Ale co?

Eee…

Taak, dokładnie tak myślałem.

Zamknij się.

Hahaha. Jego myśli w byciu bezsensownymi i bardzo chaotycznymi są jeszcze lepsze niż moje. A oto chyba naprawdę trudno. Cool
Ostatnio nawet myśli przelałam na usta i zaczęłam się wykłócać z koleżanką o prawa krzesła. Tak, krzesła. A ona nie chciała go podnieść z ziemi, argumenty takie jak, że dostanie wilka (to krzesło) albo, że dzieci w Afryce zazdroszczą nam takich krzeseł, a on ich nie szanuje- nie podziałały. Niewdzięczne dziecko!

Kurna, nie wypowiedziałam się o Edwardzie... Dobra, zrobię to po następnym odcinku. Dzisiaj mi już mózg nie funkcjonuje i chce mi się siku, ale muszę dokończyć tego komenta, bo jak odejdę, to zostawię go na kolejne godziny.
Więc...

Wrrr, zara się w gacie zleje.

Kończę, życzę weny przy tłumaczeniu i w ogóle wesołego jajka.
XOXO ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Verderben dnia Pią 22:32, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
asienka__
Człowiek



Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szósty krąg piekielny

PostWysłany: Sob 19:27, 27 Lut 2010 Powrót do góry

Owieczka mi zaspoilerowała, że rozdział jest średni... ale za ten fragment

Cytat:
Odpowiedzialność to dz***a.

Taak, ale nie jesteś przecież w tym momencie przykładem odpowiedzialności, prawda?

Nie, ale…

Ale co?

Eee…

Taak, dokładnie tak myślałem.

Zamknij się.


się z nią absolutnie nie mogę zgodzić Smile Rozmowy Jasperowo-Jasperowe zawsze mi się podobały, ale ta jest przecudna. Kojarzy mi się z rozmowa moją z owcą przed dostaniem przeze mnie każdego rozdziału AIEK, tylko dotyczą one mojej domniemanej moralności której Owieczka nie chce niszczyć dając mi nowy rozdział Smile

Podobnie jak Dzwoneczek nie rozumiem co wam nie pasuje z "Kochanie", "Skarbie" itp. Oni są po prostu słodcy i uroczy:-)

I niestety Dzwoneczek mnie uprzedziła, bo od paru dni mój komputer ciągle chodzi i ściąga QAF ale idzie mu to jak krew z nosa. Gdyby nie to, że nosi bardzo stylowe imię (Jassper) to bym stwierdziła, że jest uprzedzony go gejów Smile

I pozwolę sobie puścić spoiler, że jeśli będą przetłumaczone dodatki, to tam wyłapiecie nie tylko emocje i uczucia naszej kochanej parki (miałam jakiś czas temu okazję czytać roboczą wersję tłumaczenia jednego z nich-wtedy zaczęły się docinki, że moja moralność ma się źle Smile)

Życzę weny do dalszego tłumaczenia i betowania Smile

Pozdrawiam
Asia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 23:40, 04 Mar 2010 Powrót do góry

Rozdział 18 "Przebudzenie"



beta: offca



Słoneczny blask wlewał się strumieniem przez okno sypialni Edwarda, padając na jego plecy i sprawiając, że lśniły w bladym świetle poranka. Leżałem na boku, podpierając się na łokciu i obserwowałem go, jak śpi. Nie potrafiłbym określić, jak długo to trwało, ale wiedziałem, że nigdy nie będę miał dosyć gapienia się na tego faceta, którego miałem pieprzone szczęście nazywać swoim.

Edward leżał na brzuchu, obejmując rękoma poduszkę. Spod zsuniętego prześcieradła, które ledwo okrywało jego biodra, wyzierały szczyty pośladków. Przyglądałem się z podziwem, jak mięśnie jego perfekcyjnych pleców napinały się i rozluźniały, gdy oddychał powoli i głęboko. Ten mężczyzna był ideałem. Nie wiem, czy to moja miłość do niego oraz pożądanie sprawiały, że tak myślałem, czy też naprawdę był doskonałością. Szczerze mówiąc, nie miało to dla mnie znaczenia. To jego uroda przyciągnęła mnie do niego tamtego pierwszego dnia w klasie, ale to, co odkryłem wewnątrz, było prawdziwym skarbem. Prawdziwym ideałem. Prawdziwym Edwardem.

Mój chłopak był chodzącą sprzecznością. Twarde mięśnie i siła, a przy tym dusza tak bardzo wrażliwa i delikatna, że należało się z nią obchodzić z najwyższą ostrożnością. Miał umiejętność dostrzegania najlepszych cech w tych, którzy go otaczali, ale zdawał się nie widzieć, jak wiele sam jest wart. Sytuacja, w jakiej się znalazł, dodała mu lat, niemniej Edward zachował pewnego rodzaju niewinność, którą ja sam, niestety, utraciłem. Był zajebiście piękny, wewnątrz i na zewnątrz, i kochałem go tak mocno, że nigdy bym nie przypuszczał, iż jest to możliwe.
Siła uczuć, które wydobywał z głębi mojej duszy, jednakowo przytłaczała mnie i dodawała mi skrzydeł.

Brzmisz jak pieprzona reklama „Red Bulla”. Jesteś żałosny.

Taak, wiem. I wiesz co?

Nie, no powiedz co, ty wielki mięczaku.

Za nic bym z tego nie zrezygnował.


Głos w mojej głowie prychnął na mnie. Mądrala. Ale naprawdę miałem to gdzieś. Byłem mięczakiem i to za sprawą Edwarda. Byłem też szczęśliwszy i bardziej zadowolony z życia, niż kiedykolwiek przedtem.
Co prawda, moje życie przebiegało, jak dotąd, dość beztrosko. Nigdy tak naprawdę nie musiałem się zbytnio wysilać. Szkoła, kobiety, przyjaciele – to wszystko przychodziło mi bez trudności. A teraz Edward – no cóż, on stanowił swego rodzaju wyzwanie. Zostałem poddany próbie, którą było zaakceptowanie tego, co los zrzucił na mnie. Moja bratnia dusza w postaci mężczyzny to było coś, czego nigdy nie brałem pod uwagę, dopóki Edward nie pojawił się w moim życiu. W ogóle nawet nie szukałem mojej bratniej duszy. Ale on właśnie nią był. Widziałem to wyraźnie i nie miałem żadnych wątpliwości.

Dlaczego ciągle tak się bałem, jeśli byłem pewien, że jesteśmy sobie przeznaczeni? Pokonałem strach, żeby wyznać mu swoje uczucia; no cóż, to było raczej wyrzucenie z siebie gniewu i poczucia zranienia. Przezwyciężyłem lęk przed powiedzeniem Emmettowi o radykalnej zmianie, jaką przeszedłem z powodu Edwarda. Poradziłem sobie ze strachem przed ujawnieniem się wobec przyjaciół. Nie wiedziałem, jak udało mi się zwalczyć te wszystkie obawy, niemniej dokonałem tego. Czy to możliwe, że pragnienie, by Edward stał się częścią mojego życia, pomogło mi podjąć ryzyko i zaakceptować rezultat, jakikolwiek by był? Naprawdę nie miałem pojęcia.

W każdym z tych przypadków poszło mi świetnie, a strach okazał się nieuzasadniony. No, może nie do końca. Ciągle wyczuwałem jakieś wahanie u niektórych z moich przyjaciół. Nie wiedziałem, czy tylko starają się nie wyjść na nietolerancyjnych dupków, czy też po prostu potrzebują więcej czasu, by przywyknąć. Jeśli miałbym być szczery, to gówno mnie to obchodziło.

Uał, co za zajebista zmiana, w porównaniu z sytuacją sprzed dwóch tygodni.

Wiem, dobrze? Sądzę, że przestałem już się przejmować tym, co ludzie pomyślą.

Peeewnie… Powtarzaj to sobie często, kolego.


Mimo to, ciągle miałem obawy do przezwyciężenia. Przede wszystkim lęk przed powiedzeniem rodzicom, że celowałem teraz do innej bramki. Czy też raczej ja byłem tą bramką? Cholera, to była kolejna rzecz, którą powinniśmy z Edwardem przedyskutować. Rzucanie i łapanie. Odłożyłem na razie na bok myśli o tym, co z pewnością byłoby niezręczną konwersacją i skoncentrowałem się na kwestii, która napełniała mnie największym przerażeniem: rodzice.

Moi rodzice byli prostymi ludźmi. Nie byli głupi czy też mało inteligentni, ale prostolinijni i stanowczy, jeśli chodzi o poglądy i moralne zasady. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, jak zareagowaliby na wiadomość, że ich syn jest gejem. Bo właśnie tym byłem: gejem, choć zorientowanym tylko na Edwarda. Jednakże, nazywając rzeczy po imieniu, byłem gejem. Nigdy nie rozmawialiśmy w moim rodzinnym domu o homoseksualizmie. Nie było takiej potrzeby. Miałem świadomość, że moi rodzice są konserwatywni, ale do jakiego stopnia – nie miałem pojęcia.

Nie bałem się powiedzieć im o Edwardzie i moim nagłym zwrocie w orientacji seksualnej. Obawiałem się tylko ich reakcji. Niezależnie od tego, czy byłaby dobra czy zła, byłbym z Edwardem, jak długo by mnie chciał. Niemniej jednak pragnąłem akceptacji rodziców i ich wsparcia. Ta część mojego życia znaczyła dla mnie tak wiele i miała tak wielki wpływ na moją osobowość, że zraniłoby mnie bardzo, gdyby się mnie wstydzili, wyparli czy też byliby mną rozczarowani. Moja rodzina stanowiła dla mnie nieodłączny element życia, tak samo jak Edward. Jeśli musiałbym między nimi wybierać – wybrałbym Edwarda, nie istniała inna możliwość. Czułbym się zdruzgotany, ale to on był moją przyszłością.

Rodzice znali mnie na tyle dobrze, że natychmiast zauważyliby we mnie zmianę. I to był prawdziwy powód, dla którego nie chciałem jechać do domu na Święto Dziękczynienia. Dostrzegliby promieniujące ze mnie szczęście i nie odpuściliby, dopóki nie poznaliby jego źródła. Wiedziałem, że nie mogę wiecznie się przed nimi ukrywać, ale nie byłem gotowy na to, żeby teraz stawić im czoło, jak również ponieść ewentualne konsekwencje.

Mamrotanie Edwarda we śnie sprawiło, że inna obawa wysunęła się na prowadzenie w moich myślach: lęk przed posunięciem się dalej w naszych kontaktach fizycznych. Może to zresztą nie tyle był lęk, co raczej pewna nerwowość. Niepokój przed wkroczeniem na nieznane terytorium.

Śmiało dążyć tam, gdzie nie dotarł dotąd żaden człowiek.

Stary, chyba nie użyłeś właśnie cytatu ze „Star Trek”.

A co? Nie jest trafny?


Chciałem pójść dalej, a przynajmniej tak sądziłem. Wiedziałem, że moje hormony i fiut tego chcą. W umyśle natomiast panował niezły galimatias. Kochałem Edwarda, tego byłem pewien. Pragnąłem go w każdy możliwy sposób – to też wiedziałem. Więc w czym tkwił problem? Nigdy nie byłem z kimś, do kogo żywiłbym głębokie uczucia i wydawało się właściwym, by nasz związek rozwijał się powoli.
Ale kochaliśmy się ze wzajemnością, więc nie powinno mieć znaczenia czy szybko, czy też wolno toczą się sprawy między nami, prawda? Stało się oczywiste zeszłej nocy, gdy Edward musnął mojego członka ustami, że chciał czegoś więcej. Ja przynajmniej miałem jakieś doświadczenie, nawet jeśli to było z płcią przeciwną, a Edward żadnego. Mimo to nie bał się ani nie zjadały go nerwy. Pozwalał mi ustalić tempo i określić, jak daleko możemy się posunąć. Może nadszedł właściwy moment, by zrobić krok naprzód.

Obawa przed niezręcznym obciąganiem ciągle zaprzątała mój umysł, ale seks jest jak pizza: nawet jeśli jest zły, to jest dobry. Edward z pewnością chociaż doceniłby starania, prawda? Okej, wiedziałem, że jestem w stanie to zrobić, że chcę to zrobić. Ale jak?
Mój ukochany znowu coś wymamrotał, ale tym razem wyraźnie usłyszałem swoje imię, a jego biodra wykonały nieznaczne pchnięcie. Najpewniej miał bardzo miły sen. Edward bywał bardzo ożywiony i głośny we śnie. Wiele nocy przeleżałem obudzony, słuchając, jak jęczał i mruczał, przeżywając wizje, które przypuszczalnie były erotyczne. Musiały być. Miał zmarszczone brwi, a spomiędzy warg wydobywało się dyszenie.

Nie istnieje lepsza chwila niż obecna, jak przypuszczam.

A więc do dzieła! Wyssij swojego faceta.

Naprawdę, powinieneś zostawić mnie w spokoju, muszę się skoncentrować.


Pochylając się nad plecami Edwarda, ucałowałem lekko jego ramię. Nie otrzymując żadnej odpowiedzi, zacząłem delikatnie kąsać i całować wzdłuż kręgosłupa, kierując się w stronę bioder. Czułem, jak jego mięśnie napinają się i rozluźniają pod moimi wargami, ale oprócz tego nie było żadnych oznak, że moje starania wywierają na niego jakikolwiek wpływ.
To może być trudniejsze, niż myślałem. Muszę go jakoś odwrócić.

Połaskocz go albo szturchnij.

No, świetny pomysł!

Widzisz, mogę być przydatny… czasami.


Przeciągając językiem w zagłębieniu pleców Edwarda, pociągnąłem ostrożnie za jego biodra, próbując go odwrócić. Trochę jęczał, zanim poruszył się i spoczął na boku. Był tyłem do mnie, ale przynajmniej miałem teraz dostęp do jego sztywnej męskości. Zasypując go pocałunkami od środka pleców do biodra spostrzegłem, jak bardzo mnie samego to podnieca. Mój członek zrobił się taki twardy, że mógłbym nim rozwalać ściany. Potrzebowałem rozładowania tego podniecenia, ale w tej chwili chciałem to dać Edwardowi, pokazać mu, że pragnąłem go równie mocno, jak on pragnął mnie. Przeczołgując się ostrożnie nad nogami mojego ukochanego, położyłem się na boku, z twarzą na poziomie jego miednicy.

Okej, co teraz?

Umm… zaczynaj?

Taa… bardzo pomocne.


Edward był twardy jak skała, wilgoć lśniła u ujścia, na czubku jego męskości. Ogarnęła mnie nagła żądza, by polizać go i posmakować. Więc po prostu to zrobiłem. Koniuszkiem języka przeciągnąłem po nim, zlizując lepką słoność. Członek Edwarda zadrżał, a z głębi piersi mojego chłopaka wyrwał się głośny pomruk. Podnosząc głowę, zobaczyłem, że jego oczy były ciągle zamknięte we śnie.

Mam nadzieję, że nie prześpi mojego pierwszego w życiu obciągania.

Jeśli tak się stanie, będzie to znaczyło, że kiepsko ci poszło.


Zdeterminowany teraz bardziej niż kiedykolwiek, oblizałem wargi i trąciłem nosem wyprężonego penisa. Ciągle żadnej reakcji. Przekrzywiając głowę, przeciągnąłem ustami po całej jego długości, tak jak on zrobił to ze mną zeszłej nocy. Tym razem uzyskałem odzew w postaci wypchnięcia przez Edwarda bioder do przodu. Oblizując wargi ponownie, poprowadziłem je z powrotem w górę, do czubka, po czym delikatnie objąłem nimi główkę.

- Jasper – wychrypiał Edward gardłowo brzmiącym głosem.
Spoglądając w górę, stwierdziłem, że oczy ma nadal zamknięte. Nie spuszczając wzroku z jego twarzy, zawinąłem językiem dookoła czubka, lekko ssąc. Powieki Edwarda uniosły się gwałtownie i ujrzałem oczy zasnute sennością i pożądaniem.
- Cholera, Jasper – powiedział, zanurzając palce w moich włosach. – To nie sen. To nie jest, ku***, sen!

Uwalniając go z moich ust, powiodłem językiem w górę i w dół, wzdłuż całego członka, ścisnąwszy przy tym dłonią biodro Edwarda i powiedziałem:
- Nie, to nie jest sen. W żadnym razie nie.
- Kochanie, nie musisz tego robić – wyjąkał Edward, odciągając mnie łagodnie za włosy od jego ciała.
- Ale chcę. Chcę to zrobić. Edward, zaufaj mi, pragnę tego – odparłem, po czym wziąłem do ust jego członka tak głęboko, jak tylko zdołałem.

Mój chłopak syknął z zaskoczenia oraz, mam nadzieję, z przyjemności i zacisnął dłoń w pięść w moich włosach. Poruszając głową w górę i w dół w szybkim tempie, starałem się pamiętać o wszystkich rzeczach, które sam lubiłem podczas tego szczególnego aktu. Ujmując dłonią podstawę, prowadziłem usta wzdłuż penisa Edwarda, jednocześnie pieszcząc go językiem, gdzie tylko mogłem.
- ku*** – wysyczał, wykonując biodrami drobne ruchy w tę i z powrotem, których, jak sądzę, nie był nawet świadomy.

Spoglądając na niego ponownie, zobaczyłem, że jest już w pełni obudzony i patrzy na mnie. Na jego twarzy malowało się czyste zdumienie, a także miłość i ekstaza. To spojrzenie spowodowało u mnie takie poczucie dumy, że podwoiłem wysiłki i przyśpieszyłem tempo. Uniosłem drugą dłoń i objąłem nią jego jądra, pieszcząc je delikatnie.
- Dżizas, Jasper. To… jest… tak.. zajebiście… cudowne – wyjęczał Edward, puszczając moje włosy i kładąc mi rękę na głowie, ostrożnie mnie prowadząc.

To, co mu robiłem i reakcja, jaką uzyskałem, sprawiły, iż znalazłem się na granicy własnego orgazmu, bez jakiejkolwiek dodatkowej stymulacji. Jęknąłem, trzymając go w ustach, przez co on znowu zasyczał i delikatnie w nie pchnął. Zacisnąłem wargi wokół niego i wciągnąłem policzki, zasysając mocniej i kontynuując ruchy w górę i w dół.
Odpowiedzią na moje działania były powtarzające się wielokrotnie syki i jęki Edwarda. Nikt nigdy nie wywołał tego typu reakcji u mnie. Ponownie poczułem dumę. Byłem w tym dobry! Zacieśniłem uchwyt dłonią i finezyjnie otarłem zębami o całą długość.

- Cholera. Nie przestawaj. Proszę, ku***, nie przestawaj – wysyczał Edward, teraz już zdecydowanie używając bioder.
Zwalniając ruchy głową, pozwoliłem Edwardowi przejąć kontrolę. Pozwoliłem mu pieprzyć mnie w usta. Chyba nawet nie zauważył, że to robi, tak zatracił się w doznaniach. Całkowicie poddał się przyjemności i przestał się hamować. Ja go doprowadziłem do takiego stanu, ja. Pieszcząc jego jądra i równocześnie cyklicznie ocierając o niego zębami, dałem się ponieść odczuwaniu w ustach wsunięć i wysunięć, doświadczaniu twardej aksamitności jego idealnego członka na moich wargach i języku. Czułem słono-słodki smak, który był esencją Edwarda. Jego nacisk na moje gardło, gdy w nie uderzał.
- Zaraz dojdę, kochanie – wycharczał Edward, zaciskając raz jeszcze palce w moich włosach.
To stwierdzenie przywołało dylemat, o którym wcześniej nie pomyślałem - czy mam połknąć, czy też „ratuj się, kto może”?

Połknąć. Chyba dam radę to przełknąć, prawda?

Jest tylko jeden sposób, żeby się przekonać.


Edward usiłował odciągnąć mnie od siebie, ale ja trwałem pewnie w swojej pozycji. Chciałem przynajmniej spróbować zrobić to dla niego. Zaszedłem już tak daleko, że mogłem przejść przez to do końca. Jego napięte mięśnie zaczynały drżeć, gdyż zbliżał się do spełnienia.
- Jasper, rusz się, skarbie – syknął. Potrząsnąłem ostrożnie głową, dając mu do zrozumienia, że nie mam takiego zamiaru.
Chwytając mnie za włosy mocniej niż kiedykolwiek, pchnął w moje usta po raz ostatni przed osiągnięciem orgazmu. Całe jego ciało wyprężyło się i napięło pod wpływem doznawanej rozkoszy. Połknąłem tak szybko, jak tylko zdołałem, starając się nie zakrztusić pod wpływem smaku i ilości tego, czym mnie obdarzył. Kiedy skończył, jeszcze raz zassałem mocno, zanim uwolniłem go z moich ust. Odchylając do tyłu głowę, popatrzyłem na niego z wyrazem twarzy, który z pewnością był największym i najbardziej głupkowatym uśmiechem w historii.
- Chodź no tutaj – powiedział.
Przyciągając mnie z wysiłkiem do siebie, tak że moja i jego głowa znalazły się na jednym poziomie, wziął mnie w objęcia i bez zastanowienia pocałował z niesamowitą pasją, wdzięcznością i miłością. Jęknął, wyczuwając w moich ustach smak samego siebie.

- Niemożliwie cię kocham, ty draniu – wyszeptał, gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie, potrzebując powietrza i wsparł swoje czoło o moje.
- Draniu? – wymamrotałem w odpowiedzi, nieco skonsternowany doborem słów.
- Tak, draniu. To ja chciałem ci to pierwszy zrobić, ale mnie wyprzedziłeś – szepnął znowu, całując delikatnie moje wargi.
- Och, przepraszam – odparłem, wzruszając ramionami.
- Co się zmieniło od wczorajszego wieczoru? Nie żebym się tym martwił, jestem tylko trochę zdezorientowany – zapytał, odchylając ponownie głowę, tak żeby widzieć w pełni moją twarz.
- Skończyłem ze strachem i nerwami. Pragnę cię, Edward. I chciałem pokazać ci jak bardzo – odpowiedziałem, ocierając nosem o jego nos.
- Dziękuję ci, Jazz. Dziękuję, że przełamałeś opór. Dziękuję, że mi to dałeś.
- A więc moje pierwsze w życiu obciąganie było niezłe? – dopytywała się ta niepewna część mnie.
- Było wykurwiście fenomenalne! Przeszło moje najśmielsze wyobrażenia – powiedział, chichocząc cicho i całując mnie w kącik ust. – Nie masz pojęcia, jak zajebiście cię kocham i wcale nie dlatego, że zrobiłeś mi laskę.
- Też cię kocham, ty idioto.

I była to święta prawda.


Rozdział 19


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pon 22:11, 19 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
sandwich
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 0:03, 05 Mar 2010 Powrót do góry

Praktycznie cały rozdział, to jedno wielkie obciąganie - myślenie o tym i realizacja postanowienia :D
Moja reakcja na poczynania Jaspera to: nareszcie!
Wreszcie stwierdził, że jego obawy są irracjonalne i po prostu poddał się pożądaniu - BRAWO chłopie! Wygrałeś obciąganie w wykonaniu Edwarda :P

Bardzo ładnie napisana intymna scenka. Nie wiem, ile w tym twojej zasługi, droga tłumaczko, bo nie czytałam oryginału, ale i tak dobór słów zależy od Ciebie, więc również WIELKIE BRAWA!
Błędów nie widziałam, zresztą zdziwię się, jeśli ktoś zauważy jakiekolwiek przy takiej treści :P

Przepraszam za tak mało konstruktywny komentarz, ale po takich scenach człowiek nie myśli o elokwentnym wyrażaniu się.
W każdym razie, dziękuję Wam - tłumaczko, beto - za szybką aktualizację :*
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sandwich dnia Pią 0:05, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Pią 0:12, 05 Mar 2010 Powrót do góry

*Wstaje, otrzepuje zgrabny tyłek i udaje, że jest fajna* Laughing

Nie Dzwoneczku, ja wcale w tym momencie nie zacieszam do ekranu. Ani nie chce mi się piszczeć i używać niecenzuralnych słów.
Jak na kobietę, którą już nastką nie jest kilka lat, zachowuję się bardzo poważnie. Serio.

Okej, uwierzył ktoś? Mr. Green To mogę przejść do rzeczy.

O my fucking gaaaaad. Kocham Jaspera i jego drugie Ja. Kocham jego rozmyślanie a'la psycho Nate.
Cytat:
A więc do dzieła! Wyssij swojego faceta.

Laughing Laughing Serio, zaczęłam tak się śmiać, że aż walnęłam głową w monitor :D

Jasper is so romantic! Jak on tego Edzia(kurcze aż mi przyszło do głowy Edzio - pedzio, ale przemilczmy to Laughing ) opisuje. Że się normalnie można zakochać, czytając to.
Edward i jego erotyczne sny Hyhy Chciałabym kiedyś coś takiego posłuchać :D Moim zdaniem oni stanowczo powinni wprowadzać je w życie. Sama podświadomość im tak nakazuje :P

Jasper i rodzice. To chyba będzie najtrudniejszy dla niego moment. Bo przed przyjaciółmi ujawnić się, to nic takiego trudnego. Jak cię porzucą, to trudno. Nie byli prawdziwymi przyjaciółmi. Ale rodzina? Rodzina jest tym co najważniejsze. Zawsze chcesz jej akceptacji. Chcesz, żeby cieszyli się twoim szczęściem. Przed Jasperem naprawdę teraz trudne zadanie. A ja udaję, że nie czytałam dalszych rozdziałów i nic więcej o tym nie powiem :D
Cytat:
Mój członek zrobił się taki twardy, że mógłbym nim rozwalać ściany

Mi nie wolno czytać takich rzeczy! Bo ja mam potem wizje w głowie :D I widziałam to Laughing Cóż za przeżycie :P
Cytat:
„ratuj się, kto może”?

A tu przeczytałam: ratatuj się kto może Rolling Eyes Laughing

Och Jasper kocha Edwarda, Edward kocha Jaspera,a ja ich kocham obu love Znowu od rzeczy napisałam, ale i tak wiem, że uwielbiasz moje komentarze Mr. Green

Dzwoneczku vel Gaymother - Humko Tumse Pyaar Hai! love

A se rozszyfruj co to znaczy Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin