FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wieczny mrok - zupełnie inne losy Belli Swan [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 21:43, 05 Lut 2009 Powrót do góry

Jest już wieczór? xD
Bo się doczekać nie mogę..

I gratuluje dobrych wyników Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 23:56, 05 Lut 2009 Powrót do góry

teraz zdecydowanie jest już późny wieczór :P

ciekawe co tym razem nam zaserwujesz xD
Gość







PostWysłany: Czw 23:56, 05 Lut 2009 Powrót do góry

Wieczór już jest, nawet późny... Mam nadzieję, że się spodoba. :) Proszę o poprawienie ewentualnych błędów.

Rozdział VIII – Przyjaciel?

Zaraz po wyjściu Belli poszedłem do swojego pokoju. Nie mogłem pozbyć się z myśli widoku jej twarzy. A na dodatek jeszcze to spojrzenie, które rzuciła mi spod rzęs, gdy podniosłem lekko jej podbródek… Przystąpiłem od razu do pracy. Wyjąłem sztalugi i zabrałem się za malowanie portretu Belli. Odwzorowywanie jej szlachetnych rysów na płótnie nie sprawiało mi najmniejszego problemu, gdyż w głowie w dalszym ciągu miałem obraz zapierający dech w piersiach – oczywiście, gdybym tylko oddychał jak normalny człowiek.
W tle puściłem sobie melodię Claire de Lune Debussy’ego. Bella była tak samo delikatna jak te dźwięki.
Gdy pierwsze światła poranka zaczęły wpadać do pokoju, na płótnie można już było zobaczyć Jej drobną sylwetkę. Właśnie szkicowałem usta, gdy do pokoju wpadła jak burza Alice. Oczywiście nie zapukała i nie miałem już najmniejszych szans na schowanie mojego niedokończonego dzieła. Nie było możliwości, żeby je ukryć przed ciekawskimi spojrzeniami mojej wścibskiej siostrzyczki.
- Nie chowaj, nie chowaj! Miałam wizję, jak się za to zabierasz. Byłam ciekawa efektów… - powiedziała i zaczęła bacznie przypatrywać się surowemu szkicowi.
- I jak? Wystawisz mi pisemną ocenę? – spytałem ironicznie.
- Kiedy i czy w ogóle masz zamiar go jej podarować? – nie zwróciła uwagi na moje pytanie.
- A co? Na ten temat już nie miałaś wizji? – dalej byłem kąśliwy.
- O co Ci chodzi? Co Cię ugryzło, Edwardzie?
- Twoje myśli, kochana siostro… Zapomniałaś, że potrafię w nich czytać.
- Wiesz, że nie panuje nad moimi wizjami. Nie widzę tego, co chcę, żeby się stało, ale to co ma się stać… - zaczęła się usprawiedliwiać.
- To, co może się stać! – poprawiłem Ją.
- Och Edwardzie… Dlaczego się tak przed tym wzbraniasz?
- Wystarczy. Muszę się przygotować do zajęć – powiedziałem, wychodząc do łazienki.
- Głupiec! – przemknęło w jej myślach.
- Wiesz, że słyszałem – odpowiedziałem spokojnie za drzwi.
- O to mi chodziło – wyjaśniła chichocząc.

***

Pół roku minęło zupełnie niezauważalnie. W końcu jak ma się 6 krótkich miesięcy do wieczności? Przez wspólne studia spędzaliśmy z Edwardem dużo czasu ze sobą. Nie można powiedzieć, żeby ten okres minął gładko. Razem byliśmy jak mieszanka wybuchowa. Często dochodziło między nami do drobnych sprzeczek i raz po raz większych kłótni. Nie potrafiliśmy jednak żywić do siebie urazy zbyt długo. Zawsze bowiem na przeszkodzie stawało wtedy coś, co albo trzeba było sobie pokazać, albo coś o czym trzeba było sobie powiedzieć.
Edward okazał się wspaniałym przyjacielem. Zresztą tak jak cała jego rodzina. Życie w ich pobliżu było dla mnie radosnym doświadczeniem. Evelyn i Ayden podzielali moje szczęście. Cieszyli się, że w końcu nie tylko moje usta, ale i oczy się śmiały. Z Raphaelem rzadko miałam kontakt. Tak jak obiecywał – zwrócił mi wolność.
Moje życie kompletnie się zmieniło.
- Muszę chyba wysłać liścik z podziękowaniami do Carmen i Eleazara… - uśmiechnęłam się na tę myśl.

***

Dzisiaj mieliśmy ćwiczenia praktyczne w uniwersyteckim ośrodku terapeutycznym. Strasznie byłam podniecona z tego powodu. To nasze pierwsze praktyki. Byłam ciekawa, jak to będzie w końcu mieć kontakt z potencjalnym pacjentem. Nigdy wcześniej nie pracowałam.
Edward zdawał się kompletnie nie podzielać mojego zaaferowania całą tą sprawą. Stał sobie obok mnie zupełnie obojętny. Nie miałam pewności, ale wydawało się, jakby właśnie odpływał gdzieś myślami.
- No tak! To nie są jego pierwsze studia… - pomyślałam i dotknęłam jego ramienia.
- O czym myślisz?
- Ja nie mogę widzieć Twoich myśli, Ty moich – to chyba uczciwe, prawda? – odpowiedział wymijająco.
Rozmowę przerwał nam prowadzący zajęcia. Przydzielono mnie z Edwardem do tej samej pacjentki. Naszym zadaniem było Ją obserwować przez godzinę, a następnie spróbować postawić diagnozę na tej podstawie.
Oczywiście moja teza nie zgadzała się z tą, którą wysnuł Edward. Zupełnie nie zwracając uwagi na ludzi wokół nas, zaczęliśmy się ze sobą sprzeczać, kto ma rację. W efekcie zostaliśmy poproszeni o wcześniejsze oddanie wyników naszej pracy. Profesor dokładnie się im przyjrzał.
- Widzę, że nie potrafiliście Państwo pracować zespołowo – rzucił swoje spostrzeżenie – Zadziwiające jest jednak to, że rację macie oboje. Ta pacjentka to bardzo ciekawy i rzadki przypadek. Te dwa teoretycznie wykluczające się zespoły zaburzeń u niej nakładają się na siebie. Zajęcia zaliczam. Możecie iść się pokłócić gdzie indziej! – powiedział i odszedł od nas.
Wyszliśmy zatem. Byłam wściekła. Nie dość, że znowu się "poszarpaliśmy", to jeszcze nie mogłam mu zarzucić, że się wymądrzał i nie miał racji. To rozeźliło mnie kompletnie.
W milczeniu podeszliśmy do samochodu Edwarda, którym dziś akurat mnie podwiózł.
- Pięknie! Jeszcze jestem od niego uzależniona w tym momencie! – pomyślałam, wywracając oczami.
- Coś nie tak, Isabello? – zawsze się tak do mnie zwracał, gdy chciał dolać oliwy do ognia, ale tym razem postanowiłam się nie dać tak łatwo.
- Wszystko w porządku.
- Doprawdy? – skrzywił się w półuśmiechu.
- Tak. To co teraz zrobimy?
- Na co tylko masz ochotę, Piękna… - powiedział szarmancko i ucałował moją dłoń.
- Edwardzie, naprawdę musisz ewoluować! Mężczyźni się już tak nie zachowują – zażartowałam, by ukryć zmieszanie.
Po raz kolejny podziękowałam za możliwość nie rumienienia się. To by wiele komplikowało…
Edward bacznie mi się przyglądał, ciągle trzymając moją dłoń. Cofnęłam ją spokojnie i poprawiłam nią włosy.
- Może pojedziemy do mnie? – spytał.
- Dobrze. Z twoją rodziną na pewno będzie wesoło.
- Będziemy sami – rzucił obojętnie.
- Jak to? – głos mi lekko zadrżał.
- Alice, Jasper i Carlisle są w pracy – wyjaśniał niewinnym tonem – A Rosalie i Emmet wraz z Esme wybrali się w odwiedziny do Denalich.
- Sami… - pomyślałam niespokojnie.

Następny rozdział: być może jutro. :)


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 17:08, 06 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 0:15, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Cytat:
- Coś nie tak, Izabello?


Błagam, błagam, błagam! Isabella a nie Izabella.
Nie mogę ścierpieć takich pomysłek w imionach xD Innych błędów nigdy nie wypatrzę, ale to mnie, aż razi w oczy.

A teraz wracając do rozdziału..
ty sadystko! W takim momencie przerywać? Agrh!
Wrednota jedna.
Jak będzie mizianie to może będę skłonna wybaczyć, ale w innym wypadku.. będziesz miała piekło devil

A tak w ogóle to świetny rozdział Wink
Ave Vena


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 0:16, 06 Lut 2009 Powrót do góry

hm hm.... zapowiada sie znakomicie! :D jak dla mnie zdecydowanie za krótko :P
ale liczę na to, że w końcu nadrobią "stracony" czas i zajmą się sobą Twisted Evil
po nocy przychodzi mi tylko jedno na myśl, więc sama rozumiesz.... xD

ale już się nie mogę doczekać następnej części!!
Gość







PostWysłany: Pią 0:19, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Faktycznie. To nie było zamierzone. Zaraz poprawię na "Isabella".
Ale przerwanie w tym momencie było zaplanowane. Trzeba podsycać ciekawość czytelnika.
Niestety raczej nie będzie jakiegoś dokładnego opisywania miziu miziu (jeśli takie w ogóle kiedykolwiek zaistnieje Twisted Evil), bo nie mam zdolności w tym kierunku. Rolling Eyes
Lexie
Wilkołak



Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z podziemia...

PostWysłany: Pią 9:50, 06 Lut 2009 Powrót do góry

no prosze robi się coraz ciekawiej bardzo ciekawe opowiadanie fajnie że Bella jest wampirem na dodatek z charakterem czekamy na kolejny rozdział. :D :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lexie dnia Pią 9:51, 06 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Yuuki-chan
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krzesła przed komputerem ^^

PostWysłany: Pią 11:59, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Bardzo mi się podoba ^^ Pisz kobieto, pisz...
Zyczę dużo weny i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Pią 12:13, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Edward, Bella i małe sam na sam- będzie mizianie Twisted Evil, albo ktos im w tym przeszkodzi.

Nie widziałam, że Edward oprócz uzdolnień muzycznych posiada równiez plastyczne xD

Rodział bardzo fajny i czekam na dalszy rozwój wypadków.

Ave wena ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patrycja87
Dobry wampir



Dołączył: 18 Wrz 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z Tarnowa

PostWysłany: Pią 14:02, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Mają być w domu tylko we dwoje? To mi się wydaje zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Zgadzam się z s.mapet, że są dwa możliwe rozwiązania tej sytuacji :) A zatem albo-albo :P


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Patrycja87 dnia Pią 14:04, 06 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Amandine
Człowiek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z księżycaa..

PostWysłany: Pią 14:30, 06 Lut 2009 Powrót do góry

OmG! Tylko we dwojeee... ;P Haaah! xD

s.mapet: Wampiry były we wszystkim dobreee! ;Pp xDD <lol>


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Loona
Wilkołak



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik / Piekiełko

PostWysłany: Pią 16:39, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Kocham Twój ff :D
Życzę ogromnego wena i jestem ciekawa ciągu dalszego. devil
Bella z Edwardem sam na sam. :)
Może być ciekawie.
pzdr.

Edit: Takie jedno pytanko - czy nie powinien być to rozdział VIII?
Bo przedtem był VII.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Loona dnia Pią 16:49, 06 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 17:10, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Faktycznie pomyliłam się w liczeniu. Nie zwróciłam na to wczoraj uwagi. Już poprawiłam.
Dziękuję za wszelkie komentarze! Naprawdę cieszę się, że mój FF wzbudza u Was tyle emocji...
Miłego wyczekiwania na ciąg dalszy - mam już pewien ciekawy pomysł... Twisted Evil
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Pią 18:52, 06 Lut 2009 Powrót do góry

czy ja muszę coś pisać? to chyba oczywiste! bardzo mi się podobało i trzymam cię za słowo!!! Dzisiaj!
aha i taka jedna rzecz: jak piszesz opowiadania to zaimki w stylu "cię" "ci" "tobie" itp. pisze się z małej litery. to tylko jedno zauważyłam np. tutaj:
Cytat:
- O co Ci chodzi? Co Cię ugryzło, Edwardzie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna Scott
Zły wampir



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...

PostWysłany: Pią 20:00, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Bells z Edym... sami w domu ? ?
Moja wyobraźnia biegnie już wyznaczonym i znanym torem Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil

Twój ff robi się z odc na odc coraz lepszy i wciągający Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Pią 20:02, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Anna! Twoja wyobraźnia jest INNA, pamiętaj! nie wszyscy na pierwszym planie widzą mizianie!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mloda1337 dnia Pią 20:03, 06 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
xehtia
Zły wampir



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pią 20:12, 06 Lut 2009 Powrót do góry

wow.
Po prostu wow.
Przeczytałam wszyściutko jednym tchem (przerywając na poszukiwania okularów, bo oczy mnie boleć zaczęły od komputera)
I z rozżaleniem stwierdziłam, że napisane rozdziały się skończyły :(
A tak mi się spodobało !
Bella jest wampirem co wiele upraszcza, ale żeby nie było wesoło to jest wampirem z problemami i z "przeszłością" studiującym psychologię...
Ciekawy przypadek ;p
Troszkę chyba za wcześnie na mizu, ale kto wie czy się przez moment nie zapomną ?
W sumie oboje grają nieprzystępnych .
Ajj ... z wypiekami na twarzy kończę ten dziwny i chaotyczny komentarz i z niecierpliwością oczekuję kolejnego parta ;D
hmm.. chyba Twój fanclub się rozwinie o dodatkową osobę pełną uwielbienia do Twojej pracy <3 haha xD

Weny życzę oczywiście :)
Izabella


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dians
Zły wampir



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.

PostWysłany: Pią 23:12, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Sami, mrrr :D
Ciekawe co się tam będzie działo ;D
To, że Bella i Edward się pokłócą było do przewidzenia;))
Weny Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 23:49, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Och! Z góry ostrzegam, że scena będzie lekko erotyczna, ale raczej tak na 16+. :) Zapewne opis miziania jest beznadziejny, ale chodziło mi o to, żeby te zdarzenia miały miejsca. Niestety chyba kompletnie nie mam talentu do opisywania miziu-miziu.
Mam jednak nadzieję, że ogólnie rozdział wam się spodoba... :)

Rozdział XIX - Upokorzenia

Wiedziałam, że to fatalny pomysł, żebyśmy zostali sami, tylko we dwoje i bez żadnych świadków. Idiotyzm! To wręcz nie miało szans, żeby skończyć się dobrze…
10 lat mojego wampirzego życia spędziłam w totalnym chłodzie. Aż do dzisiaj. To przez niego oczywiście. Na początku było spokojnie. Rozmawialiśmy. Edward zaczął grać na fortepianie. To mnie rozczuliło. Przysiadłam na ławce przed instrumentem bardzo blisko niego. Nie wiem, czemu tak niemądrze postąpiłam, ale zdecydowanie przeceniłam swoje możliwości. To było fatalne posunięcie ze strategicznego punktu widzenia!
Edward przestał grać. Obrócił się do mnie i wpatrywał się w moje oczy z niemym pytaniem malującym się na jego przystojnej twarzy. To było za dużo jak dla mnie…
Dystans między nami zniknął w sekundę. Nasze usta spotkały się i zatraciłam się zupełnie w tym pocałunku. To była taka pierwsza sytuacja w moim życiu! Chłopcy nigdy mnie nie interesowali, unikałam randek.
A teraz pozwalałam sobie na kompletną utratę rozumu przez to, że Edward pieścił moje marmurowe ciało swoimi dłońmi. Doprowadzał mnie tym do obłędu.
Jedynie resztki rozumu trzymały mnie przed rzuceniem się w otchłań, przy której stałam. Skoczyłam w nią jednak bez zastanowienia, gdy jego język wędrował po mojej szyi. Gdybym była człowiekiem, to zapewne miałabym w tym momencie poważne problemy z oddychaniem. Dzięki wampirzym możliwościom, mogłam jednak skupić się na czymś innym i poddać się całkowicie temu szaleńczemu uczuciu. Usiadłam Edwardowi na kolanach. Zaczęłam delikatnie wodzić językiem po jego szyi, potem delikatnie pieściłam jego uszy i dla odmiany przygryzałam je lekko. Nie protestował. Po mimice jego twarzy rozpoznałam, że doprowadzałam go tym do obłędu.
- To dobrze, że działam na niego tak samo, jak on na mnie… - uśmiechnęłam się do swoich myśli.
- Co cię tak rozbawiło, moja Piękna? – spytał, lekko unosząc brwi.
- Reakcja twojego organizmu – odpowiedziałam szybko i bez zawahania.
- Czyżbym reagował w jakiś niewłaściwy sposób? – dopytywał się skonsternowany.
- Ależ nie, wręcz przeciwnie! Zupełnie prawidłowo… - zaśmiałam się delikatnie, patrząc na twardą wypukłość jego spodni.
- Czy to oznacza, że tylko drażnisz się ze mną? Nie masz ochoty na… - zaczął, ale przerwałam mu przywierając łapczywie do jego warg.
- Oszalałam – to całkowicie pewne! – pomyślałam.
Edward był w podobnym stanie jak ja, a świadczyło o tym to, że rozerwał jednym ruchem dłoni moją bluzkę. Szast, prast i tak o to miałam na sobie u góry wyłącznie koronkowy stanik. Nie pozostawałam mu dłużna i zemściłam się na jego koszuli. Widok nagiego torsu oszołomił mnie bardziej, o ile to w ogóle jeszcze było możliwe.
Zaczęłam wodzić dłońmi po jego klacie. Wtedy to Edward nieoczekiwanie wstał, jednocześnie mnie podnosząc. Sekundę później leżałam na puszystym dywanie, a on pochylał się nade mną, całując moje piersi przez materiał biustonosza. Drażnił się ze mną, przedłużając chwilę, zanim pozbawi me ciało kolejnego zbędnego elementu zakrywającej je garderoby. Pragnęłam, by przestał się ze mną droczyć.
Tak jakby przez moment Edward był jednak w stanie czytać w moich myślach. Zaczął całować mnie coraz niżej i niżej, aż w końcu dotarł do paska moich spodni i rozebrał mnie. Miałam już na sobie wyłącznie skąpą i tak bieliznę. Cieszyłam się w głębi, że wybrałam dzisiaj właśnie tą. Jemu najwyraźniej też się podobała. Złapał brzeg koronkowych fig między śnieżnobiałe zęby i zaczął je ostrożnie ściągać, jednocześnie dłońmi pozbawiając mnie stanika. Byłam naga.
- Jak udało mu się tak na mnie wpłynąć? – pomyślałam – Ściągnij spodnie! W tej sytuacji nie możesz w nich już dłużej pozostać! – zachichotałam.
Wykonał posłusznie polecenie, nie tracąc przy tym kontaktu wzrokowego ze mną. Jego spojrzenie całkowicie pozbawiało mnie resztek przyzwoitości.
Bez zastanowienia rozszarpałam dłońmi jego bokserki. Roześmiał się i śmiało przywarł do moich piersi. Bez żadnego skrępowania oceniłam szybkim spojrzeniem jego penisa.
- Ciekawe, czy wszystkie wampiry płci męskiej były tak hojnie obdarzone przez naturę? – zastanowiłam się – Może przemiana ulepsza ich także pod tym względem?
Edward rozproszył jednak moje przemyślenia, schodząc swymi pocałunkami coraz niżej.
Już prawie dotarł do mego magicznego miejsca, gdy nagle drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem i do salonu wpadło jasnowłose tornado.
- Edward, gdzie jesteś? Widziałam Twój samochód na podjeździe! Nie ukrywaj się przede mną! – piszczała Tanya.
W tej samej sekundzie jej wzrok prześlizgnął się po naszych nagich ciałach. Stanęła jak wryta. My zamarliśmy, zaskoczeni kompletnie nieoczekiwanym przez nikogo gościem.
- No pięknie… O ile zakład, że za chwilę rozpęta się tu dzika awantura?! – nie zdążyłam nawet dobrze pomyśleć, gdy Tanya zaczęła na mnie krzyczeć:
- Ty żmijo! Wiedziałaś, że on jest mój! Ty dziwko! – nie żałowała mi niewybrednych epitetów.
Zerwaliśmy się na równe nogi. Chwilę potem Tanya doskoczyła do mnie i zanim zdążyłam zareagować szarpnęła mnie za włosy.
- Puść mnie natychmiast wariatko! – rozkazałam, zaciskając ręce na jej szyi i próbując ją od siebie odsunąć.
Nic nie robiła sobie jednak z moich słów, bo kopnęła mnie prosto w prawe kolano. Stało się… Staw kolanowy głośno chrupnął i upadłam na podłogę, uwalniając wściekłą wampirzycę z bezpiecznego uścisku. Nie było to zbyt sensowne posunięcie, ale widocznie rozsądek nie był dzisiaj moją najmocniejszą stroną. Nie zdążyłam nawet krzyknąć, gdy rzuciła mną o ścianę.
Wtedy w końcu wkroczył Edward i zablokował ją w silnym uchwycie. Wreszcie!
- Ciekawe, co robił do tej pory?! - pomyślałam z przekąsem.
Przyjrzałam się mu i zauważyłam, że miał już na sobie spodnie. Pozwolił mnie poturbować tylko po to, żeby zakryć swoją męskość.
- Przecież i tak zdążyła ją już obejrzeć! - wyrzucałam mu w myślach.
Egoista! Zachował się jak cnotliwe dziewczę. Aż dziw, że jeszcze chwilę temu nie wstydził się i tak zachłannie pieścił moje ciało.
- Przeklęty świętoszek! – wściekałam się.
W tej samej chwili wylądował na mnie koc rzucony przez Edwarda ciągle przytrzymującego Tanyę. Nie zdążyłam nawet się zdziwić, gdy do domu wpadli Alice z Jasperem. Nic nie mówili, tylko w milczeniu lustrowali zastaną sytuację.
- Wspaniale… Czy naprawdę jestem w stanie być jeszcze bardziej upokorzona?! – wściekałam się.
Poczułam, jak delikatnie ogarnia mnie spokój. To na pewno sprawka Jaspera.
- Nie próbuj nawet swoich sztuczek, Jasper! – syknęłam na Niego – Nie przestanę się wściekać aż do następnego stulecia!
- Czy ktoś mi wyjaśni, co tutaj zaszło? – spytał od progu Carlisle i przyglądał się nam wszystkim ze zdziwieniem.
- Chyba potrzebuję Twojej pomocy, Carlisle… - westchnęłam zażenowana.
Dr Cullen zachował się, jak na gentelmana przystało. Szkoda, że nie można tego samego powiedzieć o dzisiejszym postępowaniu Edwarda. Carlisle przyklęknął przy mnie, owinął mnie szczelnie kocem i zaniósł do swojego gabinetu. Wychodząc wydał tylko odpowiednie polecenia:
- Jasper uspokój Tanyę, a ty Alice przynieś Belli jakąś sukienkę. Muszę usztywnić jej nogę.
- Świetnie! – zamruczałam.

***

Kwadrans później moja noga była już usztywniona. Miałam na sobie z powrotem moją bieliznę i jakąś zdecydowanie zbyt frywolną, czerwoną i falbaniastą sukienkę Alice.
- Sama nigdy nie wybrałabym czegoś takiego do ubrania! Na pewno nie w takiej sytuacji... – pomyślałam, wchodząc do salonu. Pokracznie mi to wychodziło, gdyż musiałam wspierać się na kuli. Tanyi nigdzie nie było, Edwarda też nie.
Alice szła obok mnie. Była nienaturalnie cicha. O nic mnie jeszcze nie spytała. Ciekawe, ile wysiłku kosztowało ją to powstrzymywanie się przed zadaniem mi najbardziej krępujących na świecie pytań. Spojrzałam na nią podejrzliwie.
- Odwiozę cię do domu – powiedziała.
- Acha! Tutaj jest haczyk. Chce, żebyśmy zostały same, zanim zacznie mnie przesłuchiwać – zrozumiałam.
- Nie! Ja to zrobię – usłyszałam za sobą głos Edwarda.
- O nie! Co to, to nie! – pomyślałam – Myślę, że najlepiej będzie jak Carlisle mnie odwiezie – stwierdziłam i spojrzałam błagalnie na mojego lekarza.
- W porządku! Chodź Bello… - podparłam się na jego ramieniu i chwilę później jechaliśmy już jego Mercedesem.
- Wspaniały człowiek – pomyślałam – Nie zadawał żadnych zbędnych pytań.
Gdy zatrzymał się pod moim domem, spojrzał tylko na mnie z zatroskanym wzrokiem i z lekką niepewnością w głosie zapytał:
- Pomóc ci wejść do domu?
- Poradzę sobie.
- Bello, gdybyś chciała porozmawiać…
- Tak, wiem, że mogę na ciebie liczyć. Dziękuję za pomoc – przerwałam mu.
- Przykro mi, że to wszystko spotkało cię w moim domu – wyszeptał.

***

W końcu byłam sama. Co za paskudny dzień. Jeszcze teraz czułam gorzki smak upokorzenia. Byłam tak bliska… To byłby pierwszy raz!
- Żenujące doprawdy! – pomyślałam – Nie chcę stanąć twarzą w twarz z Edwardem! Być może dzisiaj odpuścił, ale jutro nie da mi spokoju…
Niewiele myśląc złapałam za telefon. Błyskawicznie wybrałam odpowiedni numer.
- Evelyn, możesz po mnie przyjechać? – spytałam bez żadnego powitania.
- Tak, coś się stało? – zaniepokoiła się.
- Nie mam czasu na tłumaczenie. Za ile będziesz u mnie? Ja nie mogę prowadzić.
- Bella, co się stało? – zdenerwowała się.
- Evelyn, muszę się pospieszyć. Bądź u mnie najszybciej, jak się da – zażądałam i skończyłam rozmowę.
Pół godziny później byłam już gotowa i czekałam na werandzie. Pod mój dom zajechało znane mi Audi. Oczywiście to nie była Evelyn, tylko Raphael. Wyszedł po mnie i ze zdziwieniem spojrzał na kulę, na której się wspierałam.
Nie pytał jednak o nic. Byłam mu za to naprawdę wdzięczna. Wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu.
Ruszyliśmy z piskiem opon. Milczał dalej. Gdy wyjechaliśmy już z Waszyngtonu na autostradę do Seattle, odważył się w końcu na mnie spojrzeć.
- Przepraszam, że to ja… Zmartwiliśmy się i wiedziałam, że będę na miejscu najszybciej – wytłumaczył się.
- W porządku – szepnęłam.
- Mocno ucierpiałaś poza tą nogą?
- Bardziej zranioną mam już tylko dumę.
Dalszą drogę milczeliśmy. Patrzyłam za okno. Byłam jednocześnie wściekła i ogłupiona. Miałam jednak wewnętrzne przekonanie o tym, że muszę na jakiś czas zniknąć.


Następny rozdział: przy pomyślnych wiatrach jutro. :)


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 0:28, 07 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Dians
Zły wampir



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.

PostWysłany: Pią 23:55, 06 Lut 2009 Powrót do góry

Niech wieją te pomyślne wiatry :D
Kurde... Edward mnie wkurzył! I to mega!
Bells sobie taka naga i poturbowana była przy nich, bo Edzio musiał założyć spodnie...
Weny i Czekamy na kolejne Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin