FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 A Matter of Convenience (+AMOP) r. 8.1 [T] (NZ) 18.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Rainbowtail
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 15:50, 23 Kwi 2009 Powrót do góry

AMOP to A MATTER OF PERSPECTIVE, czyli niektóre rozdziały AMOC'u oczami Edwarda.

Dziewczyny jak na razie przetłumaczyły wszystkie dostępne rozdziały AMOC'u. Nie jestem pewna, czy będą dalsze części.

Co do opowiadania, to w końcu postanowiłam się odezwać (a może już pisałam? nie pamiętam ;p). W każdym razie, uwielbiam to opowiadanie. Pełne napięcia, tajemnic i w ogóle pomysłowe. Miziu miziu było świetne i... profesjonalne :P
Tłumaczki robią świetną robotę. Teraz cierpliwie czekam na drugi rozdział AMOP'u, bo postanowiłam nie czytać po angielsku. Zdecydowanie wolę czytać po polsku, bo więcej rozumiem i przy tym więcej emocji się odczuwa :)

Trzymajmy kciuki za autorkę, by napisała dalsze części tego FF, bo uzależniam się od niego :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ms.cullen
Człowiek



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 15:51, 23 Kwi 2009 Powrót do góry

Niech ktoś odpowie untouched bo mnie krew zaleje i dziewczyna już nie bedzie nietknięta....

Dobra, chciałam Was tylko uspokoić.Wiem, że przerwa robi sie...niewybaczalna, ale jeszcze troche proszę!!!A właściwie prosimy. Na pocieszenie powiem Wam, że mamy zamair udostępnić najdłuższy jak do tej pory fragment. Ponad 10 stron w wordzie. Więc...tak jakby jest na co czekać :)

Fragment jest juz przetłumaczony, teraz ja i Chce...robimy poprawki,jeszcze Beta i ...postaramy się, żeby było w tym tygodniu, tyle że teraz to już nie od nas zależy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Crim.
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 16:19, 23 Kwi 2009 Powrót do góry

Ms.cullen napisał:
Niech ktoś odpowie untouched bo mnie krew zaleje i dziewczyna już nie bedzie nietknięta....

Dobra, chciałam Was tylko uspokoić.Wiem, że przerwa robi sie...niewybaczalna, ale jeszcze troche proszę!!!A właściwie prosimy. Na pocieszenie powiem Wam, że mamy zamair udostępnić najdłuższy jak do tej pory fragment. Ponad 10 stron w wordzie. Więc...tak jakby jest na co czekać :)

Fragment jest juz przetłumaczony, teraz ja i Chce...robimy poprawki,jeszcze Beta i ...postaramy się, żeby było w tym tygodniu, tyle że teraz to już nie od nas zależy.


przepraszam, ale po prostu nie wiedziałam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Crim. dnia Nie 16:40, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Ms.cullen
Człowiek



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 14:27, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Przepraszam za tak długą przerwę, ale...oto jest!!!
Najdłuższy jak do tej pory fragment - 11 stron w Wordzie.
Następny kawałek będzie już tłumaczyła Dahrti.

Tłumaczenie: ms.cullen & Chce_tylko_Edwarda
Beta i konsultacje: mizuki i Dahrti

Ta dam!

AMOP Rozdział 2

W życiu mogą cię spotkać dwa rodzaje nieszczęścia. Kiedy twoje największe marzenie się nie spełni. Albo kiedy się spełni. – George Bernard Shaw

Lista zasad Edwarda Cullena, na czas mieszkania z Bellą Swan.

1. Zawsze traktować z szacunkiem Bellę oraz jej rzeczy.
2. Nie wykorzystywać wspólnego mieszkania jako możliwości spania z nią przy pierwszej nadarzającej się okazji.
3. Nie tworzyć celowo okazji do spania z Bellą.
4. Pamiętać o tym, że mam pracę i musze się nią zająć – nie Bellą.
5. Sprzątać po jej gotowaniu. Przynajmniej przez większość dni.
6. Nie nabijać się z jej furgonetki.
7. Przeciwstawić się chęci nagrywania jej rozmów telefonicznych.
8. Przeciwstawić się chęci występowania jako tajniak na potencjalnej randce, którą może mieć podczas dzielenia mieszkania.
8a. Albo bycia jej ogonem, podczas potencjalnych randek.
8b. Przeciwstawić się chęci grożenia lub skrzywdzenia (hipotetycznego) mężczyzny, z którym (znowu hipotetycznie) może się umawiać.
9. Przeciwstawić się chęci odszukania i zniszczenia wszystkich byłych chłopaków. W szczególności tych noszących futbolowe koszulki.
10. NIE WIĄZAĆ SIĘ Z BELLĄ!

Nie wiem co mnie podkusiło, żeby towarzyszyć Belli podczas przyjęcia organizowanego przez Alice. Coraz bardziej oczywiste stawało się to, że jeśli chodzi o Bellę, nie miałem nad sobą żadnej kontroli. Był to wystarczająco dobry powód, by unikać jej na tyle na ile to możliwe, ale była dla mnie jak narkotyk. Po prostu musiałem być blisko niej. Stała się tak duża częścią mojego życia, że każda myśl o tym, jak bardzo byłem od niej uzależniony, przerażała mnie bardziej, niż cokolwiek innego. Cóż, mogłem wymyślić kilka gorszych rzeczy od mieszkania z Bellą. Życie bez niej, na przykład, byłoby o wiele gorsze. Może wkrótce powiem jej jak bardzo, chociaż praktycznie mi na to nie pozwalała. Bella stała się frustrująco dobra w unikaniu mnie, kiedy próbowałem się przed nią otworzyć. I mów tu o zamianie ról w związku.

Siedziałem przy wejściu do namiotu i obserwowałem Bellę kończącą przygotowywanie jedzenia dla Phila i jego dziewczyny. Pomimo gorąca wyglądała na zadowoloną. Kochałem patrzeć jak pracuje. Była taka pewna siebie, kiedy gotowała - a wiara we własne możliwości była czymś, czego Belli brakowało. Między innymi miała na to wpływ moja mowa sprzed dwóch tygodni. Wiem, że to było ciosem dla jej ego, mimo że była to ostatnia rzecz, jakiej sobie życzyłem. Nie miałem pojęcia jak naprawić sprawy pomiędzy nami, ale wiedziałem, że muszę spróbować odzyskać grunt pod nogami, który straciłem dwa tygodnie temu.

Znudzony do granic możliwości stłumiłem ziewnięcie i pomyślałem, że mogłem zabrać laptopa. Rzuciłem wszystkie dzisiejsze plany, aby być częścią tej małej przygody. Teraz będę do tyłu o przynajmniej połowę dnia pracy – chyba, że zarwę noc. A nie chciałem tego robić teraz, kiedy Bella pozwoliła mi spać w swoim pokoju. Przypuszczam, że mogę pozwolić sobie na chociaż takie pocieszenie.

Boże, jak się wplątałem w ten bałagan?

To było całkowicie niedorzeczne, że mieszkałem z kobietą w jednym domu, jadłem jej obiady, dzieliłem z nią łóżko i nadal nie byłem bliżej niej, niż w momencie, w którym się do niej wprowadzałem. Byłbym bardziej niż gotowy rzucić w cholerę wymyślone przez siebie reguły, gdyby dała mi drugą szansę. Miałem już dość dokładny obraz tego, jak na mnie działała. Było niemożliwym zignorować pół – nagą kobietę, kiedy ta niemalże się na ciebie rzucała. Zasada trzecia odpadła w przedbiegach, cztery sekundy po tym, jak Bella rzuciła we mnie tą ociekającą paczką groszku. Jednak w ostatniej chwili zdołałem się opanować. Boże, ten głupi groszek! Nigdy więcej na niego nie spojrzę.


Moim problemem nie było to, że chciałem z nią spać. Większym problemem było to, że bez wątpliwości chciałem od niej czegoś więcej, niż seksu. Chciałem całego pakietu. Jakimś sposobem zakochałem się w niej i napawało mnie to śmiertelnym strachem. Co miałem teraz zrobić? Jak miałem jej powiedzieć co czuję, kiedy już zdążyłem zapewnić ją, że jej nie chcę?

Uderzyłaby mnie, to pewne. Prawdopodobnie bym na to zasłużył.

Moim drugim problem było to, że nie znałem jej uczuć. Jasne, wiedziałem, że miałaby ochotę na numerek… A przynajmniej miała, kilka tygodni temu. Ale z tego co wiedziałem, to było wszystko czego ode mnie chciała. Nie zrozumcie mnie źle, nie miałem nic do seksu jako takiego, na miłość boską! Ja po prostu… Trzymałem jej rękę w namiocie i to była najbardziej intymna sytuacja w jakiej z nią byłem. I podobało mi się to. Jestem takim mięczakiem! Wiedziałem, że im dłużej będę czekał, tym trudniej będzie mi ją przekonać do szczerości moich uczuć. Jeśli w ogóle pozwoli mi dojść do słowa. To była kolejna okoliczność – ostatnio ilekroć próbowałem podjąć ten temat, ona ucinała rozmowę. Nie miałem pojęcia skąd wiedziała, że chce mówić właśnie o tym. Naprawdę starałem się sprowadzić naszą rozmowę na właściwe tory w sposób bardzo ostrożny. Kobiety chyba czytają w myślach, bo udawało jej się sabotować moje wysiłki już od dwóch tygodni. Rozważałem możliwość przykucia ją kajdankami, żeby nie uciekała ode mnie.
Nagle przed oczami pojawił mi się obraz przykutej moimi kajdankami, zakneblowanej, nagiej Belli rozłożonej na moim łóżku. O, ku***, tak. To było…

Nie. Nie. Nie. Nie. To nie był dobry moment na podniecanie się. Stop! .

Nadal miałem mnóstwo roboty i nadal pozostało pół roku naszego dzierżawienia. Byłem z nią uwięziony przez następne sześć miesięcy i planowałem to maksymalnie wykorzystać. Jak tylko… skończy się ten projekt. Ale w międzyczasie tkwiłem w tym parku, czekając na jakiegoś idiotę (aczkolwiek jednego z najlepszych futbolistów po tej stronie Missisipi), który nie potrafi spytać swojej dziewczyny o rękę bez pomocy pięćdziesięciu ludzi, przy okazji starających się nie gapić perfidnie na tyłek Belli, kiedy kręci się koło grilla.

Ja musiałem się powstrzymywać i trzymać oczy z daleka od niej. To dlatego się tutaj znalazłem: pozwoliłem moim myślom wrócić do mieszkania, gdzie ona robiła… Cokolwiek to było. Kiedy uśmiechała się do mnie w ten niesamowity sposób. Byłem olśniony jej naturalnym pięknem. Nie mogłem normalnie myśleć i zanim zdałem sobie z tego sprawę, taszczyłem turystyczne lodówki do jej umierającej furgonetki. Na Boga, rozpaczliwie potrzebowała nowego samochodu. Wszystko byłoby lepsze, niż ta kupa złomu. Za każdym razem, gdy rzucałem okiem na łuszczącą się farbę, dostawałem dreszczy. Stawiałem moje miesięczne wynagrodzenie, że gdy Bella odjeżdża samochodem, na ziemi zostaje ślad oleju.

Uporczywie przypatrywałem się linii drzew, więc nie zauważyłem jak Bella opuszcza namiot, ale wiedziałem, że poszła zaserwować lunch. Wziąłem głęboki oddech i odwróciłem się w stronę Alice, która wpatrzona była w swój segregator.

- Zapowiada się, że wszystko pójdzie gładko – powiedziałem.
- Mmm. Nawet bardzo, chociaż mieliśmy pewne komplikacje – Spojrzała na mnie gniewnie, dając mi do zrozumienia, że ma na myśli jedną, edwardowatą komplikację w szczególności.
- Przykro mi. Próbowałem jedynie pomóc Belli.

Alice sceptycznie uniosła brew.

- Pomógłbyś jej dużo bardziej, gdybyś traktował ją z większą życzliwością.
- Co? – To było… absurdalne oskarżenie. Zawsze byłem absolutnym dżentelmenem w stosunku do Belli. Zrobiłem dla niej wszystko, co tylko mogłem, bez narzucania się. Do kurwy nędzy, podporządkowałem jej całe moje cholerne życie! Co więcej jeszcze mógłbym zrobić?
- Nie wiem w co pogrywasz, Edwardzie, ale powinieneś wiedzieć, że cię obserwuję – Zamknęła swój segregator z trzaskiem i wskazała na mnie palcem. – I powiem ci, że jeśli jeszcze kiedykolwiek zobaczę ją tak żałośnie przybitą, jak była w zeszłym tygodniu, wykastruję cię.

Gapiłem się na nią z niedowierzaniem. O co, do cholery, chodzi?

– Nie bawię się Bellą. Zrobiłbym… Nie zrobiłbym niczego, co mogło by ją zranić.

Wydawało się, że to ją trochę udobruchało, ale mógłbym przysiąc, że nadal była o coś zła. Nie chciałem nawet zgłębiać, co stało za tym jej nagłym wybuchem, ponieważ to mogło spowodować serię niewygodnych pytań, na które nie byłem w stanie udzielić odpowiedzi. Poza tym, całkiem szczerze, moje życie uczuciowe, to naprawdę nie był jej interes. Jedyną osobą, z którą chciałem o tym rozmawiać była Bella - z tym, że ona nie chciała tego słuchać.

- Jasper ma na ciebie zły wpływ – powiedziałem po chwili.

Uśmiechnęła się w odpowiedzi, więc rozluźniłem się – odrobinę. Nigdy nie bawiło mnie zagrożenie mojego życia, nieważne jak śmieszne by było. Poczekałem, aż zerknęła w swój segregator i otworzyła neonowy żółty flamaster, zanim zaryzykowałem pytanie:

- Hej, pamiętasz szkołę średnią, kiedy to przepowiadałaś ludziom przyszłość?

Spojrzała na mnie nieobecnym wzrokiem, zanim roześmiała się szalenie.

– Zapomniałabym o tym! Miałam z tego niezły ubaw. Wiesz, nadchodzi Halloween, prawdopodobnie powinnam myśleć o tym, jaką imprezę wyprawić. Cygański motyw będzie znacznie bardziej zabawny i oryginalny, skoro każdy wybiera wampiry w tym roku. Och! Pamiętasz czas, kiedy wszyscy jechaliśmy do Aberdeen ciężarówką Tylora?

Zaczęła wspominać i szybko zgubiła główną myśl. I tak nie będę w mieście na Halloween, więc uniknę straszliwego zakłopotania wynikającego z wyszukanych imprez kostiumowych Alice.

- Wiedziałaś, że Tyler jest w więzieniu? – zapytałem, niegrzecznie przerywając jej samotne wywody o przeszłości. To przykuło jej uwagę.
- Naprawdę?

Skinąłem, czekając na jej wybuch i słowa „wiedziałam”. Mrugnęła tylko kilka razy.

- Wiadomo kiedy będzie zwolniony?
- Nie.
- Hmm… – Wściekła otworzyła swój segregator, przerzuciła kilka kartek i zażarcie zaczęła coś skreślać. – Więc oczywiście nie może wyprawić wesela. To źle. Dzięki, że mi powiedziałeś, Edwardzie – Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się; jej wrogość wobec mnie na moment ustąpiła.
- Nie ma sprawy – Rozejrzałem się wokół, zastanawiając się, gdzie była Bella, czy nadal serwuje lunch i ile jeszcze czasu może jej to zająć. – Będzie to dla ciebie problem, jeżeli pójdę się przespacerować? – zapytałem, z całych sił próbując nie zabrzmieć sarkastycznie. Zerknęła na zegarek.
- Nie, możesz iść. Trzymaj się jednak wschodniej części jeziora.

Tak długo, jak tylko będę mógł być poza namiotem, nie przejmowałem się gdzie pójdę, więc przytaknąłem i wstałem.

- Do zobaczenia później, Alice.
- Jeżeli spotkasz Bellę, mógłbyś ją tutaj przysłać? Chcę z nią omówić plan ślubnych przygotowań.
- Pewnie.

Zawędrowałem w kierunku jeziora, podnosząc niezły kij i zaszeleściłem wokół. Dziesięć lat temu użyłbym go jako świetlnego miecza. Cholera, gdyby w tym momencie nie było nikogo wokół, prawdopodobnie wydawałbym szumiące odgłosy i dźgał przypadkowe drzewa. Postanowiłem jednak trzymać zamkniętą buzię i pozostawiłem dziecięce fantazje o Gwiezdnych Wojnach dla siebie. Ruszyłem w poszukiwaniu Belli. Kilka minut później, znalazłem ją siedzącą na brzegu jeziora niczym najada*. Albo może raczej driada? W każdym razie, niczym jakaś mityczna istota… Nimfa. W kolorze khaki. Cudowna.

Żałosny dureń. Oto ja.

Przyśpieszyłem kroku i uśmiechając się, usiadłem obok niej tak blisko, jak to było możliwe bez naruszania jej przestrzeni osobistej. Poczekałem, aż na mnie spojrzy, podziwiając wspaniały widok jaki sobą prezentowała.

- Cześć - Spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Hej. Wszystko gotowe? – To było po prostu genialne, Panie Oczywisty . Zacząłem nerwowo dźgać jakiś śmieć leżący przed nami.
- Prawie. Myślę, że nadal jedzą, ale reszta należy do Phila.

W duchu życzyłem Philowi szczęścia, ale będąc szczerym, byłem pewien, że zna jej odpowiedź, jeśli był gotów zdobyć się na ten cały wysiłek i koszt.

- Czy już jest później? – zapytała Bella.

Cholera, zapomniałem. Nie, nie zapomniałem. Po prostu miałem nadzieje, że ona zapomniała. Marne szanse, aby tak się stało. Uśmiechnąłem się, desperacko próbując wymyślić odpowiedź.

- Niezupełnie - Tak, to było po prostu… idealne. Zacząłem wodzić kijem po wodzie. Nie tak miał potoczyć się ten dzień. Nie mogłem się pozbierać.

Spojrzała na mnie kątem oka. Zastanawiałem się, czy kobiety wiedzą jak bardzo jest to uwodzicielskie. Pewnie tak. Założę się, że poświeciły temu całą lekcję podczas zajęć z wychowania seksualnego. My mieliśmy demonstrację z bananem, one miały „Sypialniane Spojrzenie numer 101”. Powinienem przeciwko temu zaprotestować na następnym szkolnym spotkaniu.

- Przepraszam, że wyciągnęłam cię z domu. Założę się, że miałeś mnóstwo planów.

Lekko zachichotałem. Moje plany na ten dzień zostały porzucone, kiedy obudziłem się, a ona głaskała mnie po nosie jakbym był kotem.

- Nie gniewam się. Wole spędzić dzień z tobą, niż siedzieć w domu przed komputerem - Obserwowałem rumieniec wykwitający na jej policzkach, a moja mentalna lista nareszcie odnotowała pozytywną reakcję na moje zachowanie.

- Mogłam ci przynajmniej pozwolić zabrać ze sobą sprzęt wędkarski.

Momencik. O czym ona mówiła?

- Nadal wędkujesz? – zapytała.

- Słucham? – O cholera! O… ku***! . Dlaczego musiała akurat to zapamiętać? Czułem jak moja twarz robi się czerwona z zażenowania. Nie myślałem, że nadal jestem do tego zdolny. Cholera! Spojrzałem na nią, aby zobaczyć jej zaciekawione spojrzenie. Próbowałem się uśmiechnąć, ale nadal byłem przerażony faktem, że zostałem złapany na kłamstwie sprzed dekady. Nie, to nie była dekada, to siedem lat. Blisko. Wziąłem głęboki wdech, starając się skupić. Jednak, jeśli dobrze się nad tym zastanowić, nadal była to idealna okazja do powiedzenia jej prawdy.
Zakładając, że mi na to pozwoli. Nie, to może być dobra rzecz. Zadrżałem, nie wiedząc jak to wyrazić.

- Taaak, jeśli o to chodzi… - zacząłem, wyrzucając kij i obserwując jak wpada do wody. To było to. Odwróciłem się do niej, biorąc kolejny głęboki wdech i… wtedy mój dzień stał się gówniany.

Gapiłem się niedowierzająco na jedyną osobę, której się tu nie spodziewałem, a która właśnie stała niecałe pięć metrów od nas. James Trace. Nagle, kiedy szok spowodowany jego widokiem minął, poczułem wzbierający we mnie gniew. Podczas wszystkich moich kontaktów z tym człowiekiem nigdy nie odniosłem wrażenia, by mógł mi jakoś fizycznie zagrażać. Ale teraz jego nagle pojawienie się nie wiadomo skąd, obudziło moją czujność niczym sygnały ostrzegawcze. To nie powinno mieć miejsca. Był z innymi osobami - kobietą i mężczyzną - których akta czytałem miesiące temu. Ich obecność mnie zaskoczyła; była jeszcze bardziej niechciana, niż sam James. Wziął ich jako wsparcie, bo miał zamiar być agresywny, czy zabrał ich jako pokaz swojej siły? Nie mogłem być pewien. Ale wiedziałem, że coś poszło źle, jeśli kłopotał się namierzeniem mnie.

Cztery myśli przeleciały mi przez głowę, kiedy próbowałem wziąć się w garść.

Co robił tu James?
Skąd, do diabła, wiedział, gdzie mnie szukać?
Zamierzał użyć siły?
Jak mogę bezpiecznie zabrać stąd Bellę?

I wtedy zdałem sobie sprawę, że zachowałem się jak żółtodziób i w tym pośpiechu nie zabrałem z mieszkania pistoletu.

Szlag by to trafił!

Zacząłem wymyślać plan awaryjny na wypadek, gdyby James był nieprzyjazny, ale biorąc pod uwagę, że była ich trójka, ja nie miałem pistoletu, a Bella stała zaraz obok mnie, moje opcje były ograniczone. Wziąłem głęboki wdech, aby się uspokoić. Mimo wszystko… Nie miałem żadnych powodów, by podejrzewać Jamesa i jego towarzyszy o agresję. James musiał być zmęczony moimi wymijającymi odpowiedziami w pracy i zdecydował się podnieść stawkę przez zastraszenie mnie, próbując zmusić mnie do działania szybciej, niż bym chciał. To mogło się źle skończyć. Teraz moim priorytetem było chronienie Belli za wszelką cenę. Ale jak tylko zobaczę ją bezpieczna w domu, będę go ścigał do utraty tchu. Starałem się schować Bellę za moimi plecami, ale ona – uparta jak zawsze – stała przy moim boku, zmuszając mnie bym ją objął i przycisnął mocno do siebie. Nie jestem pewien, czy to miało wesprzeć mnie czy ją, ale wydawało się właściwe.

James uśmiechnął się i podszedł bliżej. Znowu spróbowałem tak zamanewrować, żeby Bella stanęła za mną, jednak ona znowu uparcie stała przy moim boku. Czułem się trochę bardziej komfortowo dzięki jej naleganiu na bliski kontakt ze mną, ale było to bardzo przejściowe uczucie.

- Edward. Cóż za nieoczekiwane spotkanie – powiedział łagodnie James.

- James. Jestem równie zdumiony – Ty dupku , dodałem w duchu. Zerknąłem w dół na Bellę. Patrzyła na mnie ze strachem. To… zabolało. Bardzo. Spróbowałem się uspokoić, wiedząc, że to doda Belli otuchy. Był to ogromny wysiłek.

James wyraźnie cieszył się z mojego poczucia dyskomfortu, co wywnioskowałem z jego radosnego głosu, gdy przestawiał nam swoich kompanów. Znałem ich oboje, ale byłem na tyle dobrym aktorem, że udało mi się przed nim ukryć ten łakomy szczegół. Tak bardzo, jak nienawidziłem wystawiać Belli na widok takich ludzi, tak cieszyłem się, że daje ona wymówkę mojemu widocznemu poruszeniu. Może wezmą moje zdenerwowanie za znak, że się ich boję. I byłem przestraszony, bo nie wiedziałem, jak daleko będą skłonni posunąć się w jej obecności. Nie dbałem o siebie. Wiedziałem, że poradzę sobie z nimi, jeśli dojdzie do walki.

- A kogo my tu mamy?

Boże, nienawidziłem tego protekcjonalnego wyrażenia!

- To… moja przyjaciółka.

Było bezcelowym udawać, że jest nieznajomą, jednak nie mogłem dać im do zrozumienia, jak wiele Bella dla mnie znaczy. Najwyraźniej powiedziałem coś złego, bo gdy na nią zerknąłem, wyglądała na niezadowoloną. Moment, przyjaciółka to za dużo? Powinienem był zamiast tego powiedzieć współlokatorka? Nie było mowy, żebym powiedział im, gdzie mieszka Bella, chociaż jeśli James był zdolny do śledzenia nas, to pewnie już to wiedział.

Dajcie mi przez chwilę odpocząć, do cholery! Nie mogę zajmować się problemami miłosnymi, kiedy stoję twarzą w twarz z taką szują jak James. Zaczynałem być tak wściekły, że czułem buzującą we mnie krew. Miałem wrażenie, jakby żyłka na moim czole miała zaraz pęknąć. Co miałem zrobić?

- A twoje imię brzmi…?

Zamknąłem na chwilę oczy w rezygnacji. Z tej sytuacji nie było wyjścia. Delikatnie ściskałem Bellę, gdy mu odpowiadała. Wtedy James znowu doprowadził mnie do furii.

- Ach! Więc, to ty jesteś Bella! Nareszcie! Jestem szczęśliwy, że w końcu mogę dopasować twarz do imienia – Kiedy to mówił, patrzył na mnie z przebrzydłym uśmieszkiem na twarzy.

Zesztywniałem i poczułem, że Bella zareagowała tak samo. Była to groźba, której się spodziewałem, jednak nie była wymierzona we mnie, tylko w nią. ku***! Nigdy nie opowiadałem w pracy o Belli. Wiedział. Jakimś sposobem wiedział. Nawet Bella nie wiedziała, a on jakimś cudem się dowiedział. Był dobry. Trzeba mu to przyznać. Bella, której instynkt samozachowawczy oscylował zazwyczaj w okolicy zera, nareszcie musiała poczuć jego wrogość, bo przysunęła się do mnie. Trzymałem ją mocno przy moim boku, czując jak drży ze strachu. James zapłaci za to, że doprowadził ją do takiego stanu. Moje oczy ciskały gromy, gdy wpatrywałem się w mężczyznę naprzeciwko mnie, wyobrażając sobie jak skręcam mu kark. Gdyby tylko.

- … mam przeczucie, że zostaniemy świetnymi przyjaciółmi. Teraz, jeśli nam wybaczycie, pozwolimy wam wrócić do czegokolwiek co tam robiliście. Edward, spodziewam się od ciebie wieści w najbliższym czasie. Jeśli nie, cóż, z łatwością mogę zakręcić się koło twojego mieszkania i tam pogadamy.

A to łajdak. Nie byłem w stanie się odezwać, więc po prostu przytaknąłem i patrzyłem jak odchodzą. Nie miałem zamiaru odwrócić się do nich plecami nawet na sekundę.

Skąd, do diabła, wiedział, że tu jesteśmy? To mnie najbardziej nurtowało.

Było milion rzeczy, które powinienem teraz zrobić, ale przede wszystkim musiałem odwieźć Bellę do domu. Tak szybko, jak zeszli nam z oczu, wypuściłem długo wstrzymywane powietrze, próbując się uspokoić. Bella było cicho, gdy się we mnie wpatrywała i byłem jej wdzięczny za to, że pozwala mi się wyciszyć zanim zacznie przesłuchanie. Kiedy zobaczyła, że znowu jestem w stanie spójnie mówić, zaczęła tak, jak się tego spodziewałem.

- Co to było? – spojrzała na mnie nerwowo. Miałem nadzieję, że nie boi się mnie tak bardzo, jak wydawało się wcześniej.

Czułem pulsujący ból głowy, kiedy pocierałem kark dłonią, starając się pozbyć trochę napięcia.

- To była… niemile widziana komplikacja – I niewypowiedziana groźba w twoim kierunku . Właśnie dlatego zabrali ze sobą Laurenta. Wiedziałem to po przeczytaniu jego akt. ku***! Byłem tak głupi, mieszając Bellę w moje życie. ku***! ku***! ku***!

Wziąłem ją za rękę i zacząłem zmierzać w kierunku Alice. Cholera! Alice i wszyscy ci ludzie… Ale nie, James i jego przyjaciele nie próbowali by ich mieszać. Ich groźby były przeznaczone tylko dla mnie i Belli. Niech to szlag! Znowu zaczynałem się zastanawiać, jak nas wyśledzili. Nie powinien wiedzieć gdzie mieszkam. Bella potknęła się, próbując za mną nadążyć, przez co momentalnie zwolniłem. Czułem się zawstydzony moim zachowaniem i tym, że dosłownie ciągnąłem ją przez pole.

- Wiesz, ile jeszcze nam tu zejdzie? – Zastanawiałem się, czy będziemy tu tkwić godzinami i czy ktoś by zauważył, gdybym przerzucił sobie Bellę przez ramię, wrzucił ją do jej sypiącego się grata i odjechał z nią w siną dal. Może powinienem był zadzwonić po kogoś, żeby po mnie przyjechał. Nie, wtedy Bella zostałaby tu sama. Tak być nie może.

- Myślę, że będziemy tu jeszcze z godzinę. Czemu pytasz? Kim byli ci ludzie? Masz z nimi problemy? Wisisz im pieniądze? - pytała cicho.

Prawie się roześmiałem. Byłem we wszelkiego rodzaju tarapatach, ale nie tych, które miała na myśli. Miałem kłopoty, bo zadałem się kimś, z kim nie powinienem był. Miałem kłopoty, bo osoba, którą miałem śledzić, okazała się śledzić mnie i teraz groziła mi i mojej… Cóż, chciałbym móc myśleć o niej jako o mojej dziewczynie, ale byłoby pomocne, gdyby najpierw się na to zgodziła. Moja praca wisiała na włosku. A stawką było jej życie. I właśnie tu byłem - tkwiłem pośrodku nicości, na garden party, na który nie byłem zaproszony, z kobietą którą kochałem, gdy ta była w niebezpieczeństwie i bez zapowiedzi końca tego całego szaleństwa. Czy mogłem mieć więcej problemów?

Zatrzymałem się nagle, co sprawiło, że prawie na mnie wpadła. Obróciłem się do niej, chcąc powiedzieć jej wszystko, wiedząc, że mogłem jej zaufać, ale nie mogłem tego powiedzieć.

- Bello, ufasz mi?

Miała nieodgadnione spojrzenie, gdy badała moją twarz.

- Oczywiście, że ci ufam.

Wziąłem ją za ręce, przejeżdżając kciukami po jej delikatnej skórze. Impulsywnie, pocałowałem jej kostki.

Skąd, do diabła, to się wzięło? Ale rumieniec na jej twarzy był tego wart.

- Zachowam się okropnie i poproszę cię, żebyś nadal mi ufała – nie zważając na nic.

- Możesz mi powiedzieć, co się dzieje?

Wziąłem głęboki oddech i potrząsnąłem głową.

- Chciałbym Bello. Ale nie mogę – Miałem jeszcze podpisaną klauzulę poufności.

Spojrzała na mnie z małą zmarszczka pomiędzy brwiami.

- A ty mi ufasz?

O, tak. Poczucie winy. Tylko tego jeszcze brakowała. Dzięki, Bello.

- Ufam – Pocałunek w kostki chyba podziałał, przynajmniej nie zabrała ręki, więc podniosłem dłoń i niezobowiązująco przejechałem opuszkami palców po jej twarzy. Potrzeba ciągłego dotykania jej zaczynała być obezwładniająca, co było następstwem wizyty Jamesa. Jak przypuszczam, była to reakcja obronna. A ona mnie nie powstrzymywała. – Ufam ci ponad wszystko – Ku mojemu zaskoczeniu odkryłem, że jest to całkowita prawda. Ponownie opanowałem chęć wyrzucenia z siebie wszystkiego i kolejną, dotyczącą wzięcia jej w ramiona i całowania do utraty tchu. - Ale nie mogę ci powiedzieć. Przynajmniej nie teraz. Wkrótce.

Zmarszczka pomiędzy jej brwiami pogłębiła się, gdy myślała.

- Czy to ma coś wspólnego z tym, co chciałeś mi wcześniej powiedzieć?

Mogłem zawsze liczyć na to, że Bella wywoła uśmiech na mojej twarzy.

- Nie. Tamto, to było coś innego. Lepszego - A przynajmniej miałem taką nadzieję. Deklaracja i przedwczesny prezent urodzinowy są lepsze, niż trójka dupków kręcących się w pobliżu, prawda? - Zrozum, nie miałem pojęcia, że James mnie tu znajdzie. Nie tutaj, nie gdy ty jesteś w pobliżu. Nie wiem nawet skąd wiedział, że tu będziemy, co jest, szczerze mówiąc, zastanawiające. Nie wiem, czy dobrze teraz z tobą postępuję. – Tak samo można było wierzyć Jamesowi, że ten uśmiech zetrze. ku***, zapomniałem o nim! Bella tak mi chodziła po głowie, że nie mogłem myśleć. Pokręciłem głową sfrustrowany. Ciągle staliśmy na polu. Musieliśmy się stąd ruszyć.

- Masz świadomość, że nie mam pojęcia o czym mówisz?

- Dobrze – Wtedy sobie uświadomiłem, że za tydzień wyjeżdżam z kraju i Bella będzie sama w mieszkaniu. Cholera, będzie tak bezbronna. James też będzie podróżował, więc o niego się nie martwiłem, ale inni mają wolne ręce. – Bello, obiecaj mi, że jeśli kiedykolwiek zobaczysz tych ludzi, szczególnie Jamesa, to zrobisz wszystko, aby znaleźć się od nich jak najdalej. Nie możesz dopuścić do tego, by być z którymś z nich sam na sam. Musisz być bezpieczna.

Zawahała się, a ja chciałem się sam uderzyć, bo jej wahanie oznaczało, że nie ufa mi całkowicie, nieważne co powiedziała wcześniej. W końcu, przytaknęła, ale to mi nie wystarczyło.

- Obiecujesz?

Wzięła głęboki oddech.

- Taaa, obiecuję. Będę trzymała się od nich z daleka.

Nareszcie!

- Dziękuję – Pochyliłem się, chcąc spróbować jej ust, ale opamiętałem się w ostatniej chwili i zamiast tego pocałowałem ją w czoło. Obrzydliwie ojcowsko. Jestem do dupy.

To był zły pomysł, bo teraz znowu patrzyła na mnie z ogniem w oczach.

- Robisz to specjalnie?

Cholera by to wzięła .

- Co robię? - Przynajmniej nie pocałowałem jej w usta, tak jak chciałem. Jeśli miałem mieć kłopoty, to chciałbym, żeby czyn był ich wart.

Wściekle zamachała ręką koło swojego czoła, jej oczy rzucały gromy.

- To! W jednej chwili jesteś zainteresowany, a w drugiej obojętny. Nie mogę za tobą nadążyć.

Wziąłem kolejny uspokajający wdech, ponieważ byłem bliski powiedzenia jej, co myślę o pretensjach dotyczących zmian nastrojów wypowiadanych przez „Miss Skąpych Majteczek Przy Zamrażarce”.

- Wszystko, o co proszę, to trochę czasu.

Zamrugała.

- Co? Ile czasu?

ku***. Potrzebowałbym kolejnych czterech miesięcy, ale nie byłem tego pewien. Nie żebym mógł ją o to prosić. Wiedziałem, że z nikim się na razie nie umawia, ale to tylko kwestia czasu zanim zacznie. Na samą myśl ściskał mi się żołądek. Nienawidziłem podróżować tak daleko od niej, bo nigdy nie wiedziałem jaka będzie jej sytuacja na froncie uczuciowym po moim powrocie. A za bardzo trząsłem portkami, żeby ją o to pytać.

- Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Przypuszczam, że nie mogę cię prosić, żebyś czekała wiecznie?

Oczywiście nie mogłem, ale część mnie miała nadzieję, że rzuci mi się w ramiona i powie, że będzie na mnie czekała, aż z nieba spadną wszelkie gwiazdy, albo jakieś inne gówno w tym stylu.

Oczywiście zdeptała moje nadzieje, robiąc krok w stronę swojej furgonetki.
Przewróciłem oczami. Typowe. Coraz bardziej się ode mnie oddalała, a ja mimo tego, co do mnie czuła, nie miałem zamiaru odstępować jej ani na krok zanim nie dotrzemy do mieszkania.
Pobiegłem za nią.

- Poczekaj! Nie mam zamiaru spuścić cię z oka zanim nie będziemy w mieszkaniu.

Chłopie, dopiero teraz wyglądała na wkurzoną.

- Czemu? Boisz się, że ktoś wyskoczy z krzaków i mnie zje?

To brzmiało dobrze. Opanowałem chęć popchnięcia jej w krzaki i schrupania, co właśnie chodziło mi po głowie i w duchu się otrząsnąłem, żeby odpowiedzieć na jej absurdalne pytanie.

- Nie, ale nie mam zamiaru ryzykować.

Zaczęła iść szybciej, ale spokojnie mogłem za nią nadążyć.

- Jesteś niewiarygodny – wymamrotała.

Wszystko już poskładali zanim dotarliśmy do namiotu. Alice omal nie zwaliła Belli na ziemię, krzycząc, że dziewczyna Phila przyjęła oświadczyny. Prychnąłem. Dobrze dla niego. Przynajmniej ktoś ma udany dzień. Zacząłem pobieżnie pakować rzeczy Belli, jednak cały czas mając ją na oku. Wydawała się nieprzytomna, chodząc od namiotu do furgonetki, nie patrząc pod nogi. Po dwudziestu minutach miałem wszystko popakowane, więc spytałem Bellę, czy jest gotowa do drogi. I, co ważniejsze, czy mogę poprowadzić, na co - ku mojemu zaskoczeniu - się zgodziła.

Obróciłem się w siedzeniu, by zobaczyć czy mogę bezpiecznie cofać, kiedy przyłapałem Alice na wpatrywaniu się we mnie. Uniosłem rękę by jej pomachać, ale zaraz ją opuściłem, gdy tylko zobaczyłem jej palec przejeżdżający po gardle, a następnie wskazujący na mnie. Przesłanie było jasne. Wykastruje mnie. Potrząsnąłem głową, włączając bieg, prawdopodobnie z większą siłą, niż to było konieczne. Ten dzień stawał się po prostu coraz lepszy.


___________________________________________________________________________



* Najady - w mitologii greckiej nimfy, opiekunki wód lądowych: wodospadów, potoków, strumieni, źródeł rzek, jezior.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Nie 14:58, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Męski pkt widzenia:P
Wolałam kobiecy, tak jakoś ładniej było to wszystko ujęte, z większym smakiem i wyczuciem <wink>. Ale podoba mi się to tłumaczenie. styl waszego pisania także (już od dawna przypadł mi do gustu, fajnie tłumaczycie. Błędów specjalnie jakoś nie szukałam, a podczas czytania także nie wyłapałam więc stwierdzam, że ok jest.
Czekam na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady Vampire
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd

PostWysłany: Nie 15:40, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Nareszcie! Moja cierpliwośc została nagrodzona!
Uwielbiam Edwardowy punkt widzenia, jest bardziej realistyczny niż Belli i znacznie mniej poetycki. I tak ma byc.
Frustracja seksualna tego dzentelmena nigdy nie przestanie mnie zaskakiwac. A Alice za groźbę kocham! Od dziś... Wink
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Oby był jak najszybcziej. I może autorce zachce się pisac kolejne części AMOC-u. AMOP też może byc - jak najbardziej.
WENY!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mells
Zły wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:47, 03 Maj 2009 Powrót do góry

No, opłacało się czekać :)
Albo ja coś źle zrozumiałam albo Edward ma jakąś inną "pracę" czy coś w ten deseń. Kurde, ja się kiedykolwiek dowiem kim jest James? I co za kłopoty ma Edward? Ech...
Alice jest tutaj przedstawiona niesamowicie Laughing. Taka tyranka xD.
Dziewczyny, macie może jakieś wieści od autorki co do 7 rozdziału? Pewnie nie ale wolę się zapytać^^
Tłumaczenie świetne.
Gratuluję Wam i becie :)
p,
B.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 16:43, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Matko Boska, czyżbym się jeszcze nie wypowiedziała na temat AMOP-u?
Uwielbiam Edwarda w takiej roli! Po prostu miękną mi kolana, kiedy czytam
o jego miłości do Belli. Myślę, że on jest jakimś agentem, co robi interesy
z typami spod ciemniej gwiazdy a potem doprowadza do ich aresztowania.
No bo kto nosi pistolet, śledzi tego całego Jamesa i przy okazji ma ochotę skręcić mu kark w miejscu publicznym?
Chciałam się dowiedzieć, czy dalej będziecie publikować AMOC czy AMOP?
Bo jeśli o mnie chodzi, to baaardzo bym chciała przeczytać o pierwszej, wspólnej nocy B&E w JEGO wersji :D
Przeczytałam to kilka razy, bo za każdym razem, gdy dochodziłam do
ostatniego zdania, robiło mi się smutno i zaczynałam od nowa Wink
To się nazywa obsesja Wink
Czekam na więcej (mam nadzieję, że nie będzie to długo trwało, choć zdaje sobie sprawę z braku czasu i nadmiaru obowiązków)


Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vivienne Grace
Człowiek



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:05, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Ja jeszcze tego nie skomentowałam?! Jestem w szoku. Należy mi się chyba jakieś zlinczowanie. Czytam wasze tłumaczenie od samego początku i jestem pod wielkim wrażeniem. Wiadomo jak opowiadanie boskie to i tłumaczenie, ale jednak wy dodajecie do tego fan ficka to "coś". Po przeczytaniu perspektywy Belli zakochałam się w tym opowiadaniu, ale po wersji Edwarda ja je kocham, ubóstwiam i co tylko się da. Dalej nie moge wyjść z podziwu, że dziewczyny potrafią tak wspaniale opisywać uczucia facetów. Często nawet lepiej niż kobiet..no cóz nasza psychika chyba naprawde jest skomplikowana :D Ten zawód Edwarda naprawde mnie zaintrygował. Prosze, prosze cicha woda brzegi rwie. Taki wydawać by się mogło spokojny konstruktor rakiet :D Ale po poznaniu tej jego "ciemniejszej" strony stwierdzam, że jest jeszcze bardziej boski :) Ubolewam tylko, że ta część kończy się akurat w takim momencie. Tuż przed moją ulubioną sceną Twisted Evil Reasumując warto było tyle czekać. Życzę weny przy kolejnym fragmencie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Querida
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Mar 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 17:07, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Racja,opłacało sie czekać :) Ja też wolę punkt widzenia Edwarda, uczucia do Belli i więcej informacji na temat James'a.Edward wpakował sie w tarapaty...
Tłumaczenie jest super(jak zawsze) mam nadzieję, że szybko wstawicie kolejną część AMOP (bo to nie jest cała druga część-tylko połowa, prawda?)
Życzę cierpliwości i weny w tłumaczeniu.
Czekam na kolejny rozdział AMOP'u
Pozdrawiam
Querida


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:31, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Cholera, jedna co mnie wnerwia, to fakt, iż autorka zaprzestała pisać (tak bynajmniej wyczytałam tutaj na forum w temacie), jeżeli się mylę, będzie to cudowna omyłka, ale czuję, że jednak się nie mylę...

To jeden z moich ulubionych ff, nie tylko dlatego, że wszystko w nim aż trzeszczy od tego całego napięcia, ale dlatego, iż posiada sam w sobie ciekawą tematykę, jest dobrze napisany a przede wszystkim napisany z sensem.

Co do tłumaczenia, super, ja jestem bardzo z niego zadowolona, czekam oczywiście na kolejną część... Embarassed .... ale szkoda tylko ze chwilowo ostatnią...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wampirek dnia Nie 20:15, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Rainny
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 18:00, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Chyba sie powtarzam :)) Ale dzięki za tłumaczenie! FF przeczytałam w oryginale, ale lubię sobie odświeżyć go w ojczystym języku, jakoś łatwiej wchodzi :) Szczególnie, że naprawdę tłumaczenie jest świetne, nic mi nie zgrzyta :) Jedynie dołączam się też do wcześniejszego pytania, czy wiecie czy autorka wznowi pisanie, bo z tego co widzę to na fanfictionie cisza panuje od listopada, szkoda by było...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
majetta
Człowiek



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa - Zielony Tarchomin :)

PostWysłany: Nie 18:16, 03 Maj 2009 Powrót do góry

cudeńko;D
o wiele bardziej podoba mi się punkt widzenia Edwarda i nie mogę się doczekać jego opisu nocy;P
i wreszcie wyjaśnia się po trochu ta cała sprawa z James'em...Edward dostał jakieś zlecenie, ma go śledzić, w domu trzyma broń, zadaje się z przestępcami...? Jest tajnym agentem?Policjantem?A może łowcą głów?;p (ah ta moja wyobraźnia). i do tego ten wyjazd ;(


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
CoCo
Zły wampir



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.

PostWysłany: Nie 18:19, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Przeczytałam Wasze tłumaczenie i muszę stwierdzić, że podoba mi się. Czyta się lekko i przyjemnie. Do oryginału zajrzałam i odwaliłyście kawał dobrej roboty.
Podobało mi się AMOC, przeczytałam jednym tchem. Świetny pomysł, dobre wykonanie, choć zapewne taka sytuacja nigdy się w życiu nie wydarzy. Ale od tego jest wyobraźnia, czyż nie ?
Z kolei AMOP w ogóle nie przypadł mi do gustu. Moim zdaniem autorka lekko 'przegięła' pisząc to z perspektywy Edzia. Jak już chciała takie coś napisać, powinna była pomyśleć o tym wcześniej, bo nie lubię czytać o czymś, o czym czytałam zwłaszcza, że dialogi się w niektórych miejscach nie pokrywają. Pomimo charakteru Edwarda, który wykreowała, to nie zyskało wiele w moich oczach. Powinna była zakończyć na AMOCu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 18:35, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Napiszę jeszcze jednego posta, ale teraz nie będę słodzić!

Ms.cullen - do jasnej cholery! Jak mogłaś zakończyć w takim momencie ? Uwaga
Dopiero teraz zajrzałam do oryginału i zobaczyłam, że przecięłaś ff na pół.
Chcesz, żebyśmy wszyscy poszaleli?
Przytoczę słowa Edwarda: to złe, to złe, to złe Twisted Evil
Na moją ulubioną scenę będę czekać w mękach zniecierpliwienia i niepewności.
Co nie zmienia faktu, że bardzo Ci dziękuję za tłumaczenie Laughing
Proszę Cię tylko o krótką notkę dotyczącą daty wstawienia dalszej części.

Przepraszam za moje naskoczenie ale sama rozumiesz :)
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ms.cullen
Człowiek



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 19:18, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Do Eweliny i spółki: po pierwsze, nie tłumacze tego sama tylko razem z Chce...Po drugie nie wiemy czy autorka ma zamiar dalej pisać

Po trzecie. Następny fragment będzie tłumaczyła już Dahrti, więc to nie tak, że specjalnie przerwałyśmy w tym momencie.Bardzo się cieszę, że Wam przypadło do gustu bo jak zawsze się stresowałam!!!

Jeśli chodzi o nasze tłumaczenie AMOPu to już koniec, ale...zaczynamy tłumaczyć nowy ff, który pokochacie,więc czekajcie z utęsknieniem!!!

Nie ma to jak darmowa reklama :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 20:05, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Ms.Cullen - naprawdę dziękuje. Wasze tłumaczenie jest świetne :)
Jeśli Cię wkurzył mój post to przepraszam, ale sama rozumiesz Wink W takim momencie zrobić pauzę... :D
Szkoda, że autorka chyba nie chce dalej
się w to bawić. No cóż, widocznie pomysł się jej wypalił.
Teraz będę kibicowała Dahrti, aby jak najszybciej zajęła się dalszą częścią AMOP-u Wink

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 20:07, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
paulinczos
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:59, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Przeczytałam tego ff całkiem niedawno i bardzo przypadł mi do gustu. Przykro mi będzie, jeśli autorka porzuci jego pisanie.
Ale chyba na to się zanosi, tak mi się coś zdaje. No trudno się mówi.

Porównując AMOC a AMOP. Krótko: AMOP>AMOC Cool
Utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że zdecydowanie preferuję wszystko z punktu widzenia Edwarda.
Wersje edwardowe są bardziej drapieżne, mniej ckliwe, a przez to bardziej realne po prostu.
O ile Midnight Sun po prostu lepiej mi się czytało niż Zmierzch, o tyle każdy, absolutnie każdy FF preferuję w wersji EPOV.
A w tym FF szczególnie wyraźna jest dla mnie różnica pomiędzy BPOV a EPOV. Wydaje mi się nawet, że AMOP jest jakoś lepiej, ambitniej napisane.

Ogromne dzięki za tłumaczenie i czekam na ten nowy ff, za który się bierzecie! :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 10:46, 04 Maj 2009 Powrót do góry

OMG tylko tyle jestem w stanie napisać po przeczytaniu tego odcinka.... Warto było czekać tyle. Chyba strona Edwarda bardziej mi odpowiada, te jego rozmowy samego ze soba - to złe, to złe Wink A tak poza tym to czy Edzio jest jakim super tajnym agentem, który ściga złych przestdpców?? Jesli tak to ja moge być złym przestepcą, tylko żeby Edward mnie zniewolił kajdankami ... eh... pomarzyć sobie można:)

Tłumaczenie fenomenalne! Biję pokłony w geście uznania dla Was!!!
Czekam na dalszą część tłumaczenia.
Zasmucona jestem niesamowicie faktem że autorka narazie zawiesiła pisanie tego ff, mam nadzieję że wena na nią spłynie i skończy to co zaczęła bo ten ff jest super!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
farbowana!
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Maj 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice krk.

PostWysłany: Pon 18:38, 04 Maj 2009 Powrót do góry

Na samym początku powiem, że strasznie was podziwiam.
Sama często mam stycznośc z językiem angielskim i wiem jak trudno jest coś przetłumaczyc tak aby nie pominąc charakteru tłumaczonego tekstu (a przecież każdy taki posiada) czy chociażby zwykłego przysłowiowego "drugiego dna".
Podoba mi się wasz sposób przedstawienia postaci i to jak sprawnie, lekko i naturalnie potraficie oddac jej charakter i "zamiary".
Co do błędów, jako takich nie ma :)
Tekst jest zawsze idealnie dopieszczony. Przynajmniej czytelnik czytając go ma takie wrażenie.
Moim zdaniem jest to jedno z najlepszych tłumaczeń.
Podziwiam was i z zniecierpliwością czekam na dalsze tłumaczenie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin