FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Powrót do Portsmouth [Cz. II, Roz. 3] 3.02 - ZAWIESZONE Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Czy chcecie spoilery kolejnych rozdziałów?

nie
23%
 23%  [ 17 ]
tak
76%
 76%  [ 54 ]
Wszystkich Głosów : 71


Autor Wiadomość
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Sob 20:38, 24 Lip 2010 Powrót do góry

OK, bomba wybuchła i co dalej? Lovee uwielbiam twój styl pisania i pomysły ale niestety do cierpliwych nie należę. Ja bym chciała już kolejny rozdział. Baaaaaardzo ciekawi mnie konfrontacja z Bellą. A ponieważ ty masz ciekawe rozwiązania dla każej sytuacji pewnie Bella dowie się o wszystkim ostatnia. Moze Alice zostanie we wszystko wtajemniczona? Wydaje mi się, jakby to ona byla bliższa Lizzy i byla dla niej większym autorytetem niż niemrawa Bella. Przepraszam ale nie lubię twojej Belli. Za bardzo kojarzy mi się z "Meyerową sierotą potykającą się o własne nogi". Twoja jest taka... apatyczna? Jakaś niedostosowana życiowo? Wiem, że musiała sporo przejść "od czasów Portsmouth", rozstanie z Edwardem, ciąża, szybki ślub z Jackobem, ciągłe ukrywanie przed wszystkimi prawdy. Ale ja nie lubię osób, które nie potrafią o siebie i swoje szczęście zawalczyć. Proszę cię dodaj jej trochę energii, chęci do czegokolwiek bo jej depresja jest przytłaczająca. Mam wrażenie, że Lizzy nie ma w niej oparcia, które jest tak potrzebne dziewczynie w tym wieku.
Z innej beczki:
Teoria trójkowa mnie rozwaliła na łopatki Very Happy a poniewaz w moim zyciu, jakoś tak się złożyło, trójka tez odgrywa dużą rolę, łączę się z Lizze w tych rozmyślaniach ;-D
Lista Colina - chyba skądś ją znam Very Happy cóż... miałam w LO bardzo kreatywno- złośliwych kolegów. Szkoda, że nigdy nie dowiedziałam się gdzie się plasowałam w tej punktacji. Ale skoro byliśmy zgraną paczką sądzę, że nie byli dla mnie zbyt surowi ;-)
Teqila - bleeeeeeee, nie znoszę. Też zauważyłam popularność tego trunku w FF ale ja się osobiście do niej nigdy nie przekonam. A po stanie Lizzy można się spodziewać wielkiego bólu głowy kolejnego dnia.
Mam nadzieję Lovee, że tatrzańskie powietrze pozytywnie wpłynęło na twoją wenę i chęć do pisania, ponieważ bardzo chetnie poczytam dalszy ciąg.
Pozdrawiam
Aurora


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Sob 20:38, 24 Lip 2010 Powrót do góry

Ups...
No i się wydało...
Mmm, sama jestem ciekawa, w jaki sposób Bella wyjaśni córce, dlaczego rozstała się z Edwardem. Co takiego się wydarzyło, że zdecydowała się ukryć przed nim prawdę?- jakoś nie chce mi się wierzyć, że Edward wyrzekłby się własnego dziecka...
Czekam na ciąg dalszy, tymczasem nerwowo obgryzam paznokcie i łamię sobie głowę nad postępowaniem Belli. Może sądziła, że jej związek z Cullenem nie ma szans i zdecydowała się stworzyć Lizzy rodzinę, wychodząc za Jacoba? Może potrzebowała wsparcia i stabilizacji, przecież była jeszcze bardzo młoda? Może stało się coś takiego, co wykluczyło jej dalsze kontakty z Edwardem? Może bała się jego reakcji i wolała sama zrobić cokolwiek, co byłoby dobre dla niej i dla dziecka?
Ech, za dużo tych niewiadomych...
Liczę po cichu, że już niedługo poznamy punkt widzenia Edwarda (albo Belli) i dowiemy się, jak było naprawdę.
Na razie, życzę weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
capricorn
Człowiek



Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 7:37, 25 Lip 2010 Powrót do góry

No to pięknie!
I co teraz będzie z Lizzie i Bellą. ? Tak samo co z Lizzie i Jacobem. ? Wydaje mi się, że on coś mógł wiedzieć, że Lizzie nie jest jego biologiczną córką, był taki czasem zimny i nieobecny dla niej.
No i ciekawi mnie co zrobią z nawaloną Lizzie. ;p

weny. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olguśka
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 11:11, 25 Lip 2010 Powrót do góry

Ciekawe co bedzie sie dziać w domu Belli i Lizzy.
Tak szczerze wcześniej sie domyśliłam że Lizzy jest córką Edwarda.
Sorry ale kto daje swojemu dziecku imie matki swojego eks !!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Me plus One
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:02, 28 Lip 2010 Powrót do góry

dobra. to że Edward jest ojcem Lizzy, wiedziałyśmy już od dawna (zielone oczy i te sprawy). teraz tylko zastanawia mnie co wydarzyło się te 16 lat temu, kiedy Bella zaszła w ciąże i nie powiedziała nic ojcu dziecka? a może powiedziała?

kurde, masz ten niesamowity dar komplikowania wszystkiego w sposób mało oczywisty, przez co my, czytelnicy, uzależniamy się od Twoich dzieł ;D
wprowadziłaś wiele wątków, które przenikają się przez siebie, i każdy powoli rozwija, nie robiąc przy tym bałaganu w całym tekście.

chyba nie muszę mówić jak bardzo nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału? oby był szybciej niż ten ostatni.

pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 13:42, 01 Sie 2010 Powrót do góry

SPOILER

. Do pokoju wszedł chłopiec. Mały blondynek o niebieskich oczach i pyzatej twarzy. Wyglądał, no cóż, jak miniatura Phila. spoglądał nieśmiało przez lekko otwarte drzwi, a jego ogromne oczka patrzyły na mnie trochę z zaciekawieniem, trochę ze strachem. Po chwili, z miną bohatera, otworzył szerzej drzwi i wszedł do środka.
- Dzień dobry. – zwrócił się w moją stronę i delikatnie się uśmiechnął.
- Dzień dobry. – uśmiechnęłam się szeroko do malca, obserwując jego buźkę. Chłopiec podbiegł do Phila, ciągnąc za sobą ogromnego miśka. Widząc, że go obserwuję, zaczerwienił się nieco, i schował pluszaka za plecami. Phil przytulił brata, coś szepnął mu na ucho, a po chwili chłopczyk stał już przy mnie.


~*~


- Ach tak… - zakłopotał się Paleta, co było nieco dziwne. – Edward Cullen. – odchrząknął i poprawił swoje stare ciężkie okulary.

~*~

- Nie założę tego! – krzyknęła mama, uciekając przed ciocią Alice.
- Alez oczywiście, że założysz! Czy kiedykolwiek źle Cię ubrałam na randkę!?
- Czy musze wyliczać? – zaśmiała się mama. W tym momencie była taka… radosna, pełna życia, że od razu cała złość mi przeszła.
- No… kochana… zrób to dla Mike’a! – krzyknęła ciocia Polly.
- Już kiedyś się z nim umawiałam. I wtedy nie wyglądałam tak!
- Wtedy byłaś młoda – odparła Rosalie.
- I piękna. – dodała Alice.
- Wielkie dzięki. Nie ma to jak przyjaciółki. – zaśmiała się mama i obróciła by przejrzeć w lustrze. – No kochane… pare zmian i będzie w porządku. – zmazała czerwoną szminkę, zrzuciła czerwone szpilki, którymi rzuciła w stronę ciocię Alice.
- Jak możesz! – krzyknęła mama Setha. – Moje dzieci! – chwyciła szpilkę i zaczęła ją głaskać. – Prada ma uczucia!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Nie 18:47, 01 Sie 2010 Powrót do góry

Bardzo mnie cieszą twoje spoilery Lovee Smile tylko przydałaby się jeszcze data wstawienia całego rozdziału.
Mam swoje domysły - Lizze będzie rozmawiać z Paletą o Edwardzie?? Bo ty zawsze zaskakujesz a pojawienie się Eda byłoby tu zbyt oczywiste.
I ta akcja z randką Belli ;-) wraca kobieta do świata żywych, co mnie bardzo cieszy.
Czekam z niecierpliwością
Aurora


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 9:06, 04 Sie 2010 Powrót do góry

Beta: farbowana


Rozdział 7
Edward



*L

http://www.youtube.com/watch?v=O4PDiR8dOm8

- Moja głowa… - było to pierwsze zdanie, jakie wypowiedziałam w myślach, gdy tylko się obudziłam. Powoli, powolutku zaczęłam otwierać prawą powiekę. Jednak światło było tak… Jasne, że to aż bolało.
- Ała – powiedziałam już zupełnie na głos. I nagle coś mi nie pasowało. Niebieskie ściany. Pościel w motory. I … O Boże! Czemu Phil siedzi w moim nowo - wyremontowanym pokoju?! Jakoś to wszystko za bardzo do siebie nie pasowało.
- Dzień dobry słoneczko. Dobrze ci się spało? – zapytał roześmiany Phil, który właśnie się przeciągał.
- Co ty tu robisz? – zapytałam, próbując się podnieść na łóżku, jednak szybko zrezygnowałam po tym, jak moją głowę przeszył piorun bólu.
- Ja tu mieszkam, Lizzy. A ty… Ty nocowałaś u mnie.
- O Boże! Czy my?! To znaczy… - szybko podniosłam kołdrę, ale z ulgą zobaczyłam, że spałam w ubraniu. Wychyliłam się lekko i zauważyłam równo ustawione, czarne trampki. Jeszcze nigdy nie wyglądały tak schludnie.
- Może jestem staroświecki, ale nie wykorzystuje nieprzytomnych kobiet.

- Byłam nieprzytomna?! – Zupełnie nie zwracając uwagi na ból, usiadłam na łóżku. – Więc czemu zostałeś?
- Bo mnie o to poprosiłaś – odparł jakby nigdy nic.
Zasłoniłam twarz dłonią, żeby nie zauważył czerwonych plam zdobiących moją twarz. Kiedy trochę mój organizm się uspokoił, kontynuowałam.
- Czy ja cię błagałam? – Phil patrzył w podłogę uśmiechając się pod nosem. – Klęczałam przed tobą?! – pytałam coraz bardziej zawstydzona. – Płakałam?
- Płakałaś przez całą drogę, wciąż mówiąc o magicznej mocy cyfry 3 i 9.
- Aaaa…?
- Jeżeli mięknące kolana uznamy za klęczenie, to owszem klęczałaś.
- O mój Boże…
I w tym momencie stało się coś niesamowitego. No może nie tak niesamowitego, jak moglibyście sobie to wyobrazić. Nie był to ani spadający meteoryt, ani przez komin nie wyskoczył Mikołaj, który naprawiłby moje dobre imię, po tym jak wczorajszego wieczora go zniszczyłam.

Po prostu do pokoju wszedł chłopiec. Mały blondynek o niebieskich oczach i pyzatej twarzy. Wyglądał, no cóż, jak miniatura Phila. Spoglądał nieśmiało przez lekko otwarte drzwi, a jego ogromne oczka patrzyły na mnie trochę z zaciekawieniem, trochę ze strachem. Po chwili, z miną bohatera, otworzył szerzej drzwi i wszedł do środka.
- Dzień dobry – zwrócił się w moją stronę i delikatnie się uśmiechnął.
- Dzień dobry – uśmiechnęłam się szeroko do malca, obserwując jego buźkę. Chłopiec podbiegł do Phila, ciągnąc za sobą ogromnego miśka. Widząc, że go obserwuję, zaczerwienił się nieco, i schował pluszaka za plecami. Phil przytulił brata, coś szepnął mu na ucho, a po chwili chłopczyk stał już przy mnie.
- Nazywam się Edward – malec podniósł rękę w moją stronę. Powolutku zaczęły docierać do mnie wydarzenia wczorajszego dnia. List. Edward. To wszystko… Musiałam jednak się szybko opanować, bo przecież przede mną stał młodszy brat Phila, wywiercając mi niebieskimi oczami dziurę w głowie.
- Lizzy. Bardzo mi miło – uścisnęłam wyciągniętą rączkę.
- Ty jesteś ta Lizzy, o której ciągle mówi Philuś? – zapytał zaskoczony, z malującym się zadowoleniem na twarzy.
- Nie wiem czy ta, ale z pewnością Lizzy – uśmiechnęłam się szeroko do Phila, który właśnie zakrywał dłońmi twarz.
- Dobra mały. Chciałeś coś? – zapytał Phil poirytowany.
- Mama woła was na śniadanie – odparł malec, a na koniec zwrócił się moją stronę. – Bardzo miło było cię poznać.
- Ciebie również – uśmiechnęłam się, pozytywnie zaskoczona nienagannymi manierami malca.

*P

http://www.youtube.com/watch?v=E8FwefQgieY

Kocham swojego brata. Naprawdę go kocham. Może nasze początki nie były obiecujące (zwłaszcza, kiedy posmarowałem w ataku zazdrości jego stopy budyniem), ale kiedy nasikał na mojego byłego sąsiada, wiedziałem, że będzie dobrym bratem.

Więc wytłumaczcie mi, dlaczego to zrobił? Jeszcze pół godziny temu, wpatrywałem się w spokojną twarz Lizzy, 20 minut temu udawałem że śpię, no a 10 minut temu zostałem zmasakrowany przez MŁODSZEGO brata. Czy ja zrobiłem coś nie tak, że świat dokucza mi na każdym kroku?
- Twoja mama wie, że tu jestem? – zapytała zaniepokojona.
- Oczywiście, że wie. Narobiłaś trochę hałasu – z uśmiechem na twarzy zacząłem wspominać wydarzenia minionej nocy.
Lizzy niespokojnie przekręciła się na moim łóżku, zupełnie rozkopując pościel.
- Dlaczego Mery nie wzięła mnie do siebie?
- A chciałaś w takim stanie spać u dyrektorki? – podniosłem brew i uśmiechnąłem się szeroko.
- Racja – szepnęła. – A moja mama wie, że tu śpię?
- Twoja mama wie, że śpisz u Mery – wypiąłem klatkę piersiową dumnie, by pokazać jaki jestem przebiegły, ale w tym momencie usłyszeliśmy krzyk z dołu.
- Naleśniki stygną!
- Naleśniki… - powtórzyła, a ja podałem jej dłoń żeby pomóc jej wstać z łóżka. – Dziękuję ci – wstała i mocno mnie przytuliła. I cholera… Wtedy to się stało. Wtuliłem twarz w jej rozpuszczone, poczochrane włosy i poczułem szczęście. Namacalne szczęście o zapachu ogrodu i trawionego alkoholu (co w sumie nie było takie złe). Objąłem ją w talii i przymknąłem oczy, szepcząc jej do ucha „nie ma za co”. – Jesteś naprawdę wspaniałym przyjacielem.

Wiadro zimnej wody spadło mi na głowę. Poczułem jakby ktoś zdzielił mi w twarz. I w zasadzie nie wiem dlaczego. Powinienem być zadowolony, że przez tak krótki okres czasu zyskałem przyjaźń tak wspaniałej dziewczyny. Jednak z drugiej strony czułem rozczarowanie. Tylko przyjaźń? Nocuje u mnie i mówi, że jestem świetnym przyjacielem? Przecież to głupie!

Szybko odsunąłem się od niej i jakby nigdy nic zaprosiłem na dół na naleśniki. Żeby tylko mama nic nie zauważyła. Matki mają szósty zmysł. Czują, kiedy ich dzieci mają złamane serca.

http://www.youtube.com/watch?v=t9u9mZz-o-g

*L

Kiedy wróciłam do domu, byłam już mocno spóźniona do Palety. Wiedząc, że będzie na mnie zły, wzięłam tylko szybki prysznic i pobiegłam co tchu do swojego nauczyciela. Gdy dotarłam do jego ekscentrycznej willi, powitał mnie w drzwiach słowami:
- No moja kruszynko. Dziś zajmujemy się muzyką filmową, więc jeśli łaska, przyspiesz marszu.
Rozwiązując trampki w biegu, po chwili znalazłam się obok swojego nauczyciela.
- Muzyka filmowa? A po co? – zapytałam zdezorientowana.
- Ponieważ szykujesz się do akademii dla artystów, a muzyka filmowa, jakby nie patrzeć, również zalicza się do sztuki. Jakiekolwiek pojęcie na ten temat musisz mieć.
Rozsiadłam się wygodnie na kanapie. Na stoliczku obok zauważyłam pięć równo ułożonych książek. Wzięłam jedną do ręki i zaczęłam ją przeglądać. Zdjęcia, tytuły najsłynniejszych utworów….
- Ile znasz nazwisk? – wyrwał mnie z zamyślenia głos Palety.
- Niewiele – odparłam po chwili zastanowienia. – X Ray dog? – dodałam niepewnie.
- Tak, rzeczywiście. „Here comes the king” powinno przejść do historii. Ktoś jeszcze?
- John Williams. E.S. Posthmus?
- Oprócz Williamsa podałaś mi samych nietypowych. Chcę podstawę.

Opuściłam głowę, bo szczerze mówiąc zrobiło mi się głupio, że nie znam takich podstaw. Muzyka filmowa. Wydawałoby się banał.
- No dobrze. Zacznijmy od samego początku. Czyli od filmów niemych. Muzykę do takich orkiestrowych wykonań pisali na zamówienie realizatorów kompozytorzy, nierzadko uznani, jak Sergiusz Prokofiew i Dymitr Szostakowicz. Taperzy natomiast najczęściej wykorzystywali utwory już istniejące, dobierane do dramaturgii filmu, w czym pomagały im wydawnictwa nutowe, będące katalogami motywów, uważanych za specjalnie nadające się do scen pogoni, kłamstwa, wyznań miłosnych, tęsknoty i tym podobnych. Sytuacji tej położył kres film dźwiękowy. – Profesor zaczął swój wywód, a ja wciąż wpatrywałam się w książkę, próbując zapamiętać jak najwięcej nazwisk.
- (…) Michael Kamen, tworząc muzykę do filmów kostiumowych, czerpał z barokowej tradycji, stylizując się na J.S. Bacha i G.F. Händla. Basil Poledouris używał w filmie zimnowojennym motywów rosyjskich pieśni wojskowych… – nagle przerwał, gdy zauważył, że nie jestem skoncentrowana. – Czy coś się stało duszko?
- Ja… Ja tylko… - zaczęłam się jąkać. I pokazałam Palecie nazwisko słynnego kompozytora. Nie było tam jego zdjęcia, pierwszy raz słyszałam takie nazwisko…
- Ach tak… - zakłopotał się Paleta, co było nieco dziwne. – Edward Cullen – odchrząknął i poprawił swoje stare ciężkie okulary. – Mogłaś o nim nie słyszeć. Jest mało znany pod swoim nazwiskiem. Ogólnie bardzo ceni sobie prywatność, stąd i brak zdjęcia. Kiedyś świat z pewnością o nim usłyszy, jednak na razie jest znany jedynie w ciasnym gronie artystów.
Spoglądałam dalej na nazwisko, na jego dzieła.

- To on skomponował „Unchained Melody” do „Uwierz w ducha”?*
- Bardzo dawno temu, jako młody chłopak. Później jedynie wykorzystał swoje dzieło. Lubisz ten film?
- Tak, ale mama go nie cierpi. Zawsze kiedy jest w telewizji, przełącza na inny kanał.

- No tak – zamyślił się. – Powiedz mi, czy jest jakiś powód, że akurat to nazwisko cię zainteresowało?

- Eee – nieco się zmieszałam, bo niby co miało oznaczać to pytanie? – Od jakiegoś czasu imię Edward mnie prześladuje. Tylko tyle.
- Wiesz… - zaczął Paleta niepewnie. – Może powinnaś się zapytać swoich ciotek o Cullena. Wiem, że były jego wielkimi fankami. One… - uśmiechnął się pod nosem. – Zawsze były oddanymi uczennicami. Szczególnie Pauline. Jednak myślę, że Alice i Rosalie z pewnością udzielą ci jakiś informacji.
- Może skorzystam – uśmiechnęłam się do nauczyciela, który wziął mi książkę i odłożył ją na stoliczek.
- A teraz moja duszko wracamy do nauki.

http://www.youtube.com/watch?v=jSfVi7TThsQ&feature=related

- Seth, skup się! – krzyknęłam na swojego towarzysza od prac domowych. – Twoja mama zaraz będzie się zbierać i tego nie dokończymy!
- Póki co, przez moją mamę nie mogę się skupić! – odparł bezradnie. – Co one robią tam na dole, że tak wrzeszczą.
- To kobiety – odparłam nie spuszczając wzroku ze swojego zeszytu. – Słuchaj. Nie mogę w wypracowaniu użyć dwa razy jednego zwrotu. Twój pierwszy synonim do „na przestrzeni wieków”?
- Odbyt – odparł bez namysłu.
- Seth! – krzyknęłam ponownie na przyjaciela i pochyliłam się by znaleźć swój słownik synonimów. Ponieważ to było cięższe zadanie niż mi się wydawało, po chwili znalazłam się już pod łóżkiem i penetrowałam najciemniejsze zakątki swojego pokoju.
- Cholera.
- Co jest? – zapytał, po czym jego wzrok wylądował na zwitku listów, które właśnie trzymałam w ręce.
- Nic. Po prostu znalazłam je – usiadłam na łóżku i zaczęłam odpakowywać kolejny list.
- Czy mogę? – zapytał niepewnie.
- Trzymaj – podałam mu zżółknięty papier. – Przeczytaj na głos.
- Droga Bello – zaczął.

Droga Bello.

Błagam, odezwij się. Nie wiem, co mam robić. Dlaczego nie odbierasz moich telefonów?

Dzwoniłem do Alice, do Rosalie, nawet do Polly, ale one nic mi nie mówią… Co tam się stało?! Błagam daj jakikolwiek znak życia, bo zwariuję. Mam ochotę przepłynąć żabką cały ten cholerny ocean. Naprawdę się martwię.

Będę czekał.
Na zawsze Twój

- Edward – dokończył i spojrzał niepewnie w moją stronę. – Co to było?
- Nie wiem… - otarłam łzę – ale zaraz się dowiem. – Wyszarpnęłam list z jego dłoni i zaczęłam zbiegać na dół. W połowie schodów zatrzymałam się. – Co tu się dzieje?
- Twoja mama idzie na randkę! – krzyknęła ciocia Rosalie i pobiegła w stronę kuchni. Przycupnęłam na schodku, a po chwili obok mnie usiadł Seth.
- Nie założę tego! – krzyknęła mama, uciekając przed ciocią Alice.
- Ale oczywiście, że założysz! Czy kiedykolwiek źle ubrałam cię na randkę!?
- Czy musze wyliczać? – zaśmiała się mama. W tym momencie była taka… radosna, pełna życia, że od razu przeszła mi cała złość.
- No… Kochana… Zrób to dla Mike’a! – krzyknęła ciocia Polly.
- Już kiedyś się z nim umawiałam. I wtedy nie wyglądałam tak!
- Wtedy byłaś młoda – odparła Rosalie.
- I piękna – dodała Alice.

- Wielkie dzięki. Nie ma to jak przyjaciółki – zaśmiała się mama i obróciła by przejrzeć w lustrze. – No kochane. Parę zmian i będzie w porządku – zmazała czerwoną szminkę, zrzuciła czerwone szpilki i rzuciła nimi w ciocię Alice.
- Jak możesz! – krzyknęła mama Setha. – Moje dzieci! – chwyciła szpilkę i zaczęła ją głaskać. – Prada ma uczucia!
- A ja odczuwam odciski – odparła mama, a po chwili obróciła się w stronę trzech ciotek i oparła się o biodro. – Poproszę te czarne.
Ciocia Rosalie spojrzała niepewnie na swoje stopy, a następnie cicho westchnęła i zrzuciła atłasowe szpileczki ze stóp.
- Tylko mi nie mów, że nigdy nic dla ciebie nie zrobiłam.
- Tak wiem. To prawie jak nerka – mama się zaśmiała, ubrała szpilki, i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. – No moje drogie. Macie się zachowywać grzecznie. Bez żadnych docinków, głupich komentarzy i tym podobnych. Zrozumiałyśmy się?
Wszystkie ciotki pokiwały grzecznie głową, na których widniał ogromny uśmiech.
- A ty Lizzy masz być w łóżku przed północą. Jutro idziesz do szkoły.
- A już myślałam, że o mnie zapomniałaś – westchnęłam i powoli podniosłam się ze schodów.
Mama otworzyła drzwi. W progu stał przysadzisty mężczyzna, wyglądający o jakieś 5-6 lat starzej niż mama, z nieznacznymi zakolami i świńskimi oczkami. Jeżeli to jest typ mamy, to ja już nie chcę, by kiedykolwiek mi mówiła, że w czymś ładnie wyglądam.
- Mike Newton. Kupę czasu – mama uśmiechnęła się do swojej randki.
- Bello. Jak zwykle wyglądasz pięknie.
Zeszłam niżej, i pewnym krokiem podeszłam do nowego gościa.
- Elizabeth Black – zaakcentowałam nazwisko. – Miło mi poznać.
- Mnie również – odpowiedział niepewnie i uśmiechając się, zwrócił się do mamy. – Idziemy?
- Oczywiście. Dobranoc skarbie. Nie czekaj na mnie. – Dała mi buziaka.
- Nie zamierzam – uśmiechnęłam się do niej, po czym zamknęłam za nimi drzwi na klucz.
Szybkim krokiem odwróciłam się do swoich ciotek, tarasując im równocześnie wyjście i spojrzałam na nie krwiożerczym wzrokiem z cwanym uśmieszkiem.
- No dobra. A teraz która mi powie, kto to jest Edward?

_______________________________
Nie mam pojecia kiedy pojawi się kolejny rozdział, gdyż wyjeżdżam na kilka dni do babci, a 8 rozdział wciąż się jeszcze nie skończył. Jedyne co mogę poradzić to cierpliwości moi mili, cierpliwości.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lovee dnia Czw 9:29, 19 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
EsteBella;*
Człowiek



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hmm.. A już wiem... Wampirowo;]

PostWysłany: Śro 11:29, 04 Sie 2010 Powrót do góry

W takim momencie?!
No ale cóż ważne, że przynajmniej jest. Z przyjemnością i wielkim piskiem powitałam dziś nowy rozdział. Trochę żal mi Phila, bo jest zakochany...bez wzajemności. Jestem ciekawa jak Alice i POlly z tego wybrną. Błedów nie ma więc jest super!
Nie pozostaje m nic innego jak życzyć ci przyjemnego wyjazdu i weny do kolejnego rozdziału!

Este;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Śro 11:41, 04 Sie 2010 Powrót do góry

Cytat:
- No dobra. A teraz która mi powie, kto to jest Edward?

Shocked Shocked Shocked
Och, no to teraz będę umierać z ciekawości, Bóg jeden raczy wiedzieć, jak długo!
Cierpliwość chyba nie jest moją mocną stroną... Very Happy

Na początek, nie mogłam się oprzeć- ten fragment brzmi bardzo znajomo:

Cytat:
O Boże! Czy my?! To znaczy… - szybko podniosłam kołdrę, ale z ulgą zobaczyłam, że spałam w ubraniu. Wychyliłam się lekko i zauważyłam równo ustawione, czarne trampki. Jeszcze nigdy nie wyglądały tak schludnie.
- Może jestem staroświecki, ale nie wykorzystuje nieprzytomnych kobiet.

- Byłam nieprzytomna?! – Zupełnie nie zwracając uwagi na ból, usiadłam na łóżku. – Więc czemu zostałeś?
- Bo mnie o to poprosiłaś – odparł jakby nigdy nic.
Zasłoniłam twarz dłonią, żeby nie zauważył czerwonych plam zdobiących moją twarz. Kiedy trochę mój organizm się uspokoił, kontynuowałam.
- Czy ja cię błagałam?


"Holiday"- Cameron Diaz i Jude Law, tak, tak... Cool

Ech, stary, dobry Paleta... Określenie "duszko" nieodłącznie, choć bardzo mile, kojarzy mi się z "Dumą i uprzedzeniem".
Mmm, mam cichą nadzieję, że w najbliższym czasie kilka rzeczy w końcu się wyjaśni. Bella zerwała kontakt z Edwardem po tym, jak dowiedziała się, że jest w ciąży. Dlaczego? Nie chciała go obciążać? Bała się jego reakcji?
Co do Mike'a, szczęka opadła mi do kolan i zachybotała się w nawiasach. Świńskie oczka i nadwaga?! Naprawdę?! No, jak to ludzie mogą się zmienić... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nina Spektor
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Kwi 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:13, 05 Sie 2010 Powrót do góry

Kończenie w takim momencie powinno być surowo zabronione! Czytając spoilery, liczyłam, że coś tam się wyjaśni. A tu co? Nic. Ale przyznam, że rozdział był chyba jednym z najlepszych. No to teraz czas na konkrety. Wiesz, że lubię trochę analizować każdy rozdział. A dzisiaj to już na pewno będę dość wnikliwa Wink

Potwierdziły się moje przypuszczenia i Lizzy, co w sumie niezbyt mnie dziwi, wylądowała w domu Phila. Samo przebudzenie rozegrałaś genialnie. Jak już wiesz, niezbyt darzę Phila sympatią, ale tym razem niespecjalnie mi przeszkadzał. Tekst o mięknących kolanach naprawdę mnie rozbawił. Nie wiem, ja Ty to robisz, ale potrafisz z krótkiego dialogu uczynić perełkę rozdziału. Zauroczył mnie też mały Edward - mam nadzieję, że to tylko zbieżność imion. Fajnie pokazałaś, ile problemów sprawia nam, często nieświadomie, młodsze rodzeństwo. Liczę, że jeszcze wspomnisz o tym małym. No i na koniec zostawiłam sobie... Tak, tekst Lizzy. Dobrze, że na Phila spadł kubeł zimnej wody. Małe otrzeźwienie na pewno mu się przyda. I mam wielką nadzieję, że ta dwójka pozostanie tylko przyjaciółmi. Sparowanie ich to najbardziej oczywista rzecz, jaką możesz zrobić, więc pokombinuj coś z tym wątkiem. Może wtedy polubię Phila? Nie, wtedy też chyba nie;)

Teraz przyszedł czas na Paletę. Przyznam, że mam do niego pewną słabość. To mój ideał nauczyciela. I sposób, w jaki zwraca się do Lizzy. Musi być ona dla niego bardzo ważna. Co mnie zdziwiło, to Edward jako kompozytor. Zastanawia mnie tylko, dlaczego tak bardzo chroni swoją prywatność. I pod jakim nazwiskiem jest znany. A gdy Paleta wspomniał o tym, jak oddaną uczennicą była Polly, przypomniałam sobie, gdy Bella i Edward spędzili noc w zamkniętej pracowni. No i Alice i Rose jako fanki Cullena...


Co dalej? Seth, mój ulubieniec. Widać, że doskonale dogaduje się z Lizzy i ma dość specyficzne poczucie humoru. Ale właśnie to lubię. Znudzili mi się już niegrzeczni chłopcy, a Seth to, że tak to ujmę, pewien powiew świeżości. Mam nadzieję, że jakoś rozwiniesz jego wątek. Może nawet skusisz się na fragment z jego punktu widzenia. Przemyśl to, bo może być naprawdę ciekawie.

Hm, teraz randka Belli. Dobrze, że wrócił ta stara, fajna Bella. Znów mogłam poczuć klimat Portsmouth, gdzie ironia i złośliwości Belli były obecne niemal na każdym kroku. No i trochę nadpobudliwa Alice. Zazwyczaj irytuje mnie jej uzależniona od zakupów, szalona wersja, ale u Ciebie to tak nie razi, a wręcz wywołuje uśmiech na twarzy. Uczucia szpilek Prady... Całkiem ciekawy tok myślenia, ale to przecież cała Alice. I nie powiem, roześmiałam się, gdy Lizzy opisała Mike'a. Nie przypuszczałam, że Bella umówi się akurat z nim. A czy przypadkiem Mike nie był gejem? Nie pamiętam już dokładnie, ale w pierwszej części Bella chyba wspominała, że chodzi z nim tylko po to, by nikt niczego nie podejrzewał. Ale może coś mi się pokręciło. Chyba muszę sobie znów poczytać Portsmouth.

O końcówce to już chyba nic nie powiem. Wiesz, tak się nie robi. Nie wiem, czy mam na tyle silne nerwy, by doczekać się następnego rozdziału. Ale to będzie dla mnie trening cierpliwości.

A teraz jeszcze sobie trochę porozważam o Belli i Edwardzie. Dlaczego Bella nic mu nie powiedziała? Czytając listy, jestem przekonana, że Edwardowi naprawdę na niej zależało, więc o co chodzi? Bella nie była z tych, co mają zamiar cierpieć za wszystkich w samotności. A może bała się, jak to będzie? I dlaczego nikt z paczki nie wspomniał Edwardowi o ciąży? Zapewne Polly miała taki zamiar, więc co albo kto ją zatrzymało?

No dobra, na dziś to tyle. Strasznie się rozpisałam, ale mam dzisiaj dobry humor i wenę, więc... I jeśli przebrnęłaś przez cały mój komentarz, to jesteś naprawdę wytrwała. Więc teraz pozostaje mi życzyć Ci weny i wielu pokręconych pomysłów na dalszy rozwój akcji. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. I jeśli masz zamiar coś w nim wyjaśnić, to mogę trochę poczekać.

Pozdrawiam, NS.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Pią 17:23, 06 Sie 2010 Powrót do góry

"Szybkim krokiem odwróciłam się do swoich ciotek, tarasując im równocześnie wyjście i spojrzałam na nie krwiożerczym wzrokiem z cwanym uśmieszkiem.
- No dobra. A teraz Very Happy Lizzy jest boska. Naprawdę zaczynam ja bardzo lubić Very Happy chwilami przypomina mi nawet Polly.
Lovee nie mam pojecia skąd czerpiesz pomysły ale twoje teksty mnie rozbrajają. "Prada ma uczucia" albo rozmowa tuż po przebudzeniu w łóżku Phila, jejku musiałabym wkleić tu połowę ostatniej części, żeby wskazać co mi się dziś wyjatkowo podobało.
Mam nadzieję, że jak Edward się wreszcie zjawi to da po pysku i Jackobowi i Newtonowi. Od początku nie pałam do niego sympatią i chyba nigdy się to nie zmieni. Od pierwszego teksty Meyer o golden retriverze przez dziesiątki ff. Tylko "W labiryncie uczuć" został przedstawiony pozytywnie, co nie zmienia faktu, że go poprostu nie lubię.
Phil jest świetny, szybko się zakochał nie ma co Laughing ale jak się ma naście lat to się bardziej ufa swoim odczuciom i częściej "idzie na żywioł". Super postać. I jego brat z miśkiem też. Coż spotkanie z matka Phila przy porannych naleśnikach mogło być nieco krępujce.
Lovee mam nadzieję, że wena nie da ci spać w te wakacje. Nie ukrywam, że paznokcie obgryzam niecierpliwie czekając na kolejny rozdział.
Wiem, że pewnie masz mnóstwo pomysłów i planów jeśli chodzi o ten FF ale ja powiem jedno: Edward wracaj do Portsmouth!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aurora Rosa dnia Pią 17:26, 06 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Me plus One
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:26, 09 Sie 2010 Powrót do góry

nie, nie, nie i jeszcze raz nie!
ja się nei zgadzam z takim traktowaniem, ot co!

bo wszystko super fajnie, tu mały edzio, tu edzio kompozytor, a na koniec co?! figa z makiem. nie ma Edzia mimo, że rozdział nazywał się "Edward"
i na dodatek skończyłaś w takim momencie, że ja nie wiem czy mam płakać, czy walić głową w biurko!?
kurcze. wkurzyłaś mnie
i gdyby nie to, że wciągnął mnie ten ff, to straciłabyś czytelcznikę. bo tak się nie robi.

a tak teraz na poważnie: jeden z lepszych rozdziałów. bardzo podobało mi się zdanie "matki wiedzą, kiedy ich dzieci mają złamane serca". takie nie bezpośrednie, ale wyjawiające wszystko ;p

kocham Paletę, to moja ulubiona postać. tym zdaniem "była zawsze wierną uczennicą" skojarzył mi się rozdział 13 Portsmouth, kiedy Paleta wszystko wyjaśniał B&E.

kurcze no, czekam! mam nadzieję, że niedługo chociaż spoiler się pokaże.

pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mrs.Batman
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Lip 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań / Buk

PostWysłany: Wto 0:44, 10 Sie 2010 Powrót do góry

Wooo. Bella idzie na randkę z Mikem. Edward kompozytorem. Brat Phila ma na imię Edward. A ta petarda 'która mi powie kto to Edward?'.
Wybitne. Tylko tyle mogę powiedzieć.
Ale kurde... kończyć w takim momencie, powinno się za takie akcje karać. ;/ Jednak spoko wybaczę, karać nie będę, jedyne co zrobię to poczekam na kolejny rozdział, a kiedy już będę Go czytać zapewne z wrażenia zemdleję. xd
oko.
Wiem, że ten komentarz to jeden wielki chaos, ale musiałam coś napisać, a o tej godzinie, biorąc pod uwagę fakt, że właśnie wróciłam z wakacji ledwo mogę konstruktywnie myśleć, co dopiero pisać. ;P

Życzę: Weny, Czasu, Chęci oraz stron w wordzie. x))) ;**
milaa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nikki_944
Zły wampir



Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ

PostWysłany: Śro 15:17, 11 Sie 2010 Powrót do góry

Nie, nie, nie jak można zakończyć w takim momencie?

Ale od początku, wiem, że się trochę rozleniwiłam i nie zaglądałam tu od jakiegoś czasu, ale postanowiłam naprawić swój błąd i wróciłam.

Muszę przyznać, że wiele się wydarzyło podczas mojej nieobecności.
Widzę, że moje przypuszczenia się sprawdzają i to jednak Edward jest jej ojcem (przynajmniej na to wygląda).
Szkoda mi Edwarda, bo Bella chyba zerwała z nim kontakt jak dowiedziała się, że jest w ciąży. Dlaczego Bella umówiła się z Mikiem? (to mi się nie podoba) Ciekawa jestem reakcji Alice i Rosalie jak Lizzy zadała im to pytanie, w ogóle tak to się skończyło, że nie wiem czy wytrzymam.

Przepraszam za swoją nieobecność i od teraz postaram się być systematyczna.
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością, bo skończyło się w takim momencie...

Świetnie piszesz, te rozdziały były cudowne, dużo weny i czasu.
Pozdrawiam

Aha i jeszcze rozdział 7 masz podpisany jako 6.

Trochę ten komentarz pomieszany, ale nie jestem najlepsza w ich pisaniu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 9:39, 19 Sie 2010 Powrót do góry

SPOILER

- przerażasz mnie Lizzy. – odparła Mery na wiadomość, że nie dam jej odpisać pracy domowej, bo tak naprawdę jej nie mam. – Co się z Tobą dzieje?
- Czy ja wiem… może to ta na nowo odkrywana historia życia? Nowy ojciec, sekrety trzech ciotek? Sama nie wiem…
- Sekrety trzech ciotek?

~~
- Ale nie będzie. – w końcu głos zabrała ciocia Polly. – Nie mylę się, prawda? – spojrzała na mnie znaczącym wzrokiem.
- Nie. Mam tylko jedną prośbę. – spojrzałam po kolei na wszystkie swoje ciotki. – Niech ten dzisiejszy wieczór pozostanie między nami, dobrze?
- Dobrze.- odparły wszystkie trzy chórem.

~~

- Można go odczytać w dwojaki sposób. – zaczęła, ale widząc, że tracę cierpliwość kontynuowała. – pierwszy: ja jestem pani, a ty chłopiec na posyłki i nie dla psa kiełbasa. Drugi… - zaczęła jeszcze szybciej, widząc wyraz mojej twarzy. – weź się w końcu do działania bo w końcu będzie za późno.
Byłam nieco zdziwiona jej odpowiedzią, ale Mery taka już była.
- A która informacja była dla niego?
- nie wiem. – uśmiechnęła się zaczepnie i odeszła kilka kroków, ale właśnie wtedy wpadła na idącą z naprzeciwka Kate.



_________________________

rozdział jest jeszcze nie skończony. wrzucam spoilery najważniejszych (jak mi się wydaje) wydarzeń. nie mogę wam obiecać kiedy rozdział się pojawi, bo za chiny ludowe nie mogę skończyć ostatniego wątku. a bardzo bym chciała, bo ma wnieść coś nowego. dlatego proszę o cierpliwość i wyrozumiałość. jak tylko skończę rozdział napiszę przewidywaną datę pojawienia się kolejnej części.

pozdrawiam

lovee


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lovee dnia Czw 9:42, 19 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Me plus One
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 8:12, 21 Sie 2010 Powrót do góry

no i zaostrzyłaś apetycik. pewnie i tak okaże się, że wszystko będzie na odwrót, ale mam nadzieję, że tylko potwierdziłaś nasze przypuszczenia co do relacji rozmowy Lizzy z ciotkami.
no i co chodziło z Mery ;>?
będę cierpliwa, choć bardzo tego nie lubię ;p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
I_want_to_be_Vampire
Człowiek



Dołączył: 18 Lip 2010
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 15:41, 23 Sie 2010 Powrót do góry

zaczęłam, czytać Portsmouth, czytałam, czytałam doszłam do końca oczywiście pomijam, że jest to najświetniejszy ff z tych najświetniejszych. I patrze oczom nie wierzę Powrót do Portsmouth przeczytałam siedem rozdziałów i czekam na następne Cool Smile Very Happy Tylko mam taką nadzieję, że Bella zejdzie się z Eddy'm ... Zalamany Idea Zalamany


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez I_want_to_be_Vampire dnia Pon 15:43, 23 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 9:38, 30 Sie 2010 Powrót do góry

Rozdział 8
Panie i Panowie


Beta: farbowana!



http://www.youtube.com/watch?v=Bt2we84GKws

*L

Zastanawialiście się czasami, dlaczego kobiety to nie faceci? W sensie, dlaczego na nas: kobiety, wołają „baby”?
To proste. Jesteśmy wrażliwe, co mężczyzn tak naprawdę przeraża. Okazujemy publicznie uczucia. Dbamy o swój wygląd i reputację. Uśmiechamy się do naszych wrogów, ponieważ nie za bardzo lubimy otwarte konflikty. Kiedy mamy na kogoś haczyk, szybko go wykorzystujemy rozpowiadając o nim wszystkim dookoła. I przede wszystkim - nie da się tak łatwo nas złamać.

~*~

- Przerażasz mnie Lizzy – odparła Mery na wiadomość, że nie dam jej odpisać pracy domowej, bo tak naprawdę jej nie miałam. – Co się z tobą dzieje?
- Czy ja wiem… Może to ta na nowo odkrywana historia życia? Nowy ojciec. Sekrety trzech ciotek? Sama nie wiem.
- Sekrety trzech ciotek?
- Wczoraj do nich poszłam i zażądałam odpowiedzi, kim tak naprawdę jest Edward.
Przyjaciółka stanęła na środku korytarza jak wryta i spojrzała na mnie wytrzeszczonymi, pomalowanymi na zgnitą zieleń oczami.
- Opowiadaj.
- Za bardzo, to nie ma o czym. No może poza…



[retrospekcja]
http://www.youtube.com/watch?v=8fQcGuYvTnI

- Nie bardzo rozumiem o czym mówisz - zapytała zaniepokojona ciocia Ros. W jej oczach tlił się strach, skrywany za niewiedzą…
- Edward. Wysoki brunet. Z zielonymi oczami. Zupełnie takimi jak moje.
- Nie wiem o co ci chodzi – odparła Polly, która pewnym krokiem poszła do salonu. Ruszyłam za nią. Złość coraz bardziej we mnie wrzała. Okłamywały mnie prosto w oczy.
- Może to wam rozjaśni pamięć. – Rzuciłam na szklany stolik edwardowe listy. Ciotki niepewnie spojrzały na zżółkłe kartki, a po chwili ciocia Alice chwyciła pierwszy z brzegu i rozwinęła.
- Droga Bello – czytała, a jej głos delikatnie zaczął drżeć. Chwyciła kolejny. I następny. Każdy z nich przeczytała na głos. Wszystkie siedem listów, które znalazłam. Ciocia starannie odkładała każdą kartkę, jak jakieś święte relikwie, które następnie przechwytywały moje ciotki.
Kiedy dotarła do ostatniego, po policzku spłynęła kryształowa łza.


Cytat:
Droga Bello.
Pamiętaj, że zawsze będę Twój.
Kocham Cię. Żegnaj.

Edward.





Drżącą ręką podała kartkę cioci Polly, a sama wtuliła się w sofę, i cicho łkała. Spojrzałam w stronę pozostałych ciotek. Ciocia Rosalie podeszła do najbliższego fotela, i opadła na niego bez sił. Ciocia Polly wciąż czytając opierała się o ścianę.

Nie rozumiałam ich przerażenia. Ani ich zdziwienia. Wyglądały, jakby pierwszy raz widziały te listy. Ciocia Alice wciąż wpatrywała się w stolik, na którym leżały zwinięte kartki. Ciocia
Rosalie zakryła twarz dłońmi.
- Czy ktoś mi wyjaśni o co tu chodzi? – zapytał zaniepokojony Seth.
- Co chcesz wiedzieć? – ciocia Alice spojrzała na mnie przekrwionymi oczami.
- Do dziewięciu potrafię liczyć. Chcę tylko wiedzieć czy to prawda.
- To prawda. - Odparła ciocia Ros.
- Dlaczego? – teraz to ja zapytałam drżącym głosem.
- Tego nie wiemy – zaczęła powoli ciocia Polly, która już pewniej stała na nogach. – Byłyśmy przekonane, że to on zerwał kontakt z Bellą.
- Muszę się napić – stwierdziła ciocia Alice.
- Pomogę ci – dodała ciocia Rosalie i po chwili już ich nie było.
Zostałam sama z ciocią Polly i Sethem, który miał tak zdezorientowaną minę, jak podczas korków z matmy.

- Dlaczego mi nigdy nie powiedzieliście. Wy - którzy mnie wychowywaliście. I dlaczego jemu nie powiedzieliście?!
- Chcieliśmy – powiedziała Polly i powoli podeszła do mnie bliżej – ale twoja mama chciała dla ciebie spokojnego dzieciństwa. Wielu z nas się z tym nie zgadzało. Wujek Emmett zadzwonił nawet raz do Edwarda, żeby mu powiedzieć, ale Rosalie mu przerwała.
- Jak to ? – teraz to Seth był zdziwiony. No tak. Nie wiedział, że byli kiedyś parą.
- Byli szczęśliwą parą, ale wtedy wybuchła wielka kłótnia. Rosalie uważała, że powinniśmy uszanować wolę Belli, Emmett, że Edward powinien się dowiedzieć. Padło wiele słów. Wtedy odkryli, że bardzo się od siebie różnią i postanowili się rozstać.
- Rozstali się przeze mnie?
- Jak już powiedziałam, padło wiele słów.
- Ciocia i wujek byli kiedyś razem?! – zapytał zaskoczony Seth, ale w tym momencie ciotki weszły z kieliszkami, więc rozmowa ucichła.
- Co się działo dalej? – zapytałam jakby nigdy nic.
- Twoja mama poszła do szkoły wieczorowej. Pani Esme poszła na macierzyński, a nowa dyrektorka dała jej jasno do zrozumienia, że nie chce jej w prywatnym liceum – ciocia Polly powoli kontynuowała. – W szkole wieczorowej poznała Jacoba. Wydawał się miły. W dzień pracował, żeby utrzymać mamę, w nocy się uczył. Kiedy była w piątym miesiącu, powiedział jej, że zaopiekuje się nią i tobą. Zgodziła się.
- Od początku mi się nie podobał – wtrąciła ciocia Rosalie, która przepiła zdanie jednym kielichem. Ciocia Alice nalała jej następnego.
- To było skromne wesele – zaczęła ciocia Alice. My przyjaciele i najbliższa rodzina.
- I Esme z Paletą – dopowiedziała Rosalie.
- W styczniu urodziła się Mery, a w lutym ty.
- A, że twoja ciocia zakochała się w dzieciach, po roku Seth. – Rosalie uśmiechnęła się do Alice, a następnie spojrzała na Setha. Ten z kolei z bardzo zmęczoną miną podszedł do ciotek i szybkim ruchem wypił całą zawartość kieliszka mamy.
- Przepraszam, ale jeśli mam tu siedzieć to potrzebuję znieczulenia – powiedział skrępowany do mamy.
- Ale tylko dziś synku.
- Twoja mama ukończyła szkołę i poszła na studia zaoczne – mówiła Rosalie. – Wszystko układało się dobrze. Wychowywaliśmy cię na zmianę. Bella znalazła pracę. Myśleliśmy, że tak już będzie do końca.
- Ale nie będzie – w końcu głos zabrała ciocia Polly. – Nie mylę się, prawda? – spojrzała na mnie znaczącym wzrokiem.
- Nie. Mam tylko jedną prośbę – spojrzałam po kolei na wszystkie swoje ciotki. – Niech ten dzisiejszy wieczór pozostanie między nami, dobrze?
- Dobrze - odparły wszystkie trzy chórem.

[koniec retrospekcji]

http://www.youtube.com/watch?v=Bt2we84GKws

Mery stała nieruchomo, wpatrując się w metalową szafkę z napisem: „Nie staraj się - i tak umrzesz”. Przez chwilę myślałam, że może zasnęła na stojąco, co nie byłoby takie dziwne, bo przecież już raz zasnęła kiedy opowiadałam jej pewne wydarzenie. Miałyśmy wtedy po 11 lat, a ja właśnie przeżyłam swój pierwszy pocałunek z Jamesem Smithem.

Poczułam się niepewnie. Rzadko kiedy, można moją przyjaciółkę wprowadzić w taki stan. W jakikolwiek stan. Jest wzorcowym przykładem kobiety, która niczym kameleon kamufluje wszystkie uczucia za wrednym uśmieszkiem. Nie pomagał również fakt, że właśnie zbliżał się Seth, a wstrząśnięta Mery to bardzo nie miła Mery. Z każdym jego krokiem modliłam się w duchu, by nie usłyszeć pękającego na milion kawałeczków serca, nieszczęśliwie zakochanego w Mery chłopaka.

Przyjaciółka lekko drgnęła. Możliwe, że wyczuła zbliżające się niebezpieczeństwo. Jakby nigdy nic ruszyła, upuszczając zeszyt ze swoimi szkicami. Seth, zupełnie nieświadomy, że właśnie najnormalniej olał moją osobę, podbiegł szybko po zeszyt, po czym pędem ruszył, by oddać go właścicielce.

Widziałam, jak Mery powoli obraca się w jego stronę, powoli podniosła swój szanowny, osaczony długimi rzęsami wzrok na jego twarz, uśmiechnęła się znanym nam wszystkim uśmiechem, po czym udając, że zupełnie nie zna swojego wybawcy, odwróciła się z powrotem, dziękując na odchodnym. Seth, urzeczony całą sytuacją, stojąc na środku korytarza, co chwilę potrącany przez starszych futbolistów, wpatrywał się w swą muzę.

Przyznam szczerze, że całą sytuację oglądałam z niemałym ubawem. Podbiegłam szybko do dziewczyny i z wielkim uśmiechem na twarzy oznajmiłam:
- Zrobiłaś to specjalnie.
- Niby co? - odparła wielce zaskoczona.
- To – odpowiedziałam. – Czemu go gnębisz?
- Kogo?
- Setha! – krzyknęłam, tak by w końcu do niej dotarło.
- Mówisz o tym biednym chłopcu?
- TAK. Właśnie o tym! – byłam już mocno poirytowana, dlatego też nie panowałam nad sobą. – O tym, który od wielu lat kocha się w tobie do szaleństwa. Musisz go męczyć?
- Nie męczę go – blondynka wzruszyła ramionami. – Po prostu daje mu znak.
- Jaki znak? – zapytałam zmieszana.
- Można go odczytać w dwojaki sposób – zaczęła, ale widząc, że tracę cierpliwość kontynuowała. – Pierwszy: ja jestem pani, a ty chłopiec na posyłki i nie dla psa kiełbasa. Drugi… - zaczęła jeszcze szybciej, widząc wyraz mojej twarzy. – Weź się do działania, bo w końcu będzie za późno.

Byłam nieco zdziwiona jej odpowiedzią, ale Mery taka już była.
- A która informacja była dla niego?
- Nie wiem – uśmiechnęła się zaczepnie i odeszła kilka kroków, ale właśnie wtedy wpadła na idącą z naprzeciwka Kate.
- Z drogi śmieciu – warknęła.

Mery zacisnęła dłonie w pięści, powstrzymując się od jakiegokolwiek gwałtownego ruchu.
Kate zauważyła, że stoję tuż za nią… Będzie źle.
- Słyszałam droga Lizzy, że zwiększa ci się rodzina. Gratuluję – udawany uśmiech wstąpił automatycznie na jej twarz.
- Tak. Tata Lizzy już nie może się doczekać. Wiesz. Ta ojcowska miłość. Ma nadzieję, że będzie czerwone i pomarszczone. Zupełnie jak ty. To podobno oznaka dobrego ukrwienia.
- Co ty możesz wiedzieć, droga Mery. – Kat powiedziała z nieudawaną odrazą, odwracając się i próbując już odejść. – Przecież ty nawet nie znasz swojego ojca. Uciekł od was przed twoimi narodzinami. Całkiem możliwe, że przez ciebie.

Mery stanęła jak kamień. Jej twarz nie wyrażała zupełnie nic. Jestem pewna, że bardzo ją to zabolało, jednak jak zwykle nic po sobie nie pokazała.

Zagotowało się we mnie. Jak takie ścierwo ma prawo ranić moich przyjaciół? I ośmieszać mnie, kiedy tylko nadarzy się jakaś okazja?

Wszystko działo się w ułamku sekundy. Kate powoli odchodziła swoim krokiem a’la łamany chód modelki. Podbiegłam do niej ile sił w nogach, a następnie skoczyłam na jej plecy, zwalając ją z nóg. Musiała być mocno zaskoczona, ponieważ upadła jak kłoda, automatycznie zasłaniając głowę. Dookoła nas zebrał się tłum. Słyszałam krzyki „walcz”, ale nie zwracałam zbytnio na nie uwagę. Nie robiłam tego dla rozrywki, ani dla popularności. Chciałam ją ukarać. Chciałam ją skrzywdzić tak, jak ona krzywdziła nas. Chwyciłam jej bezwładne ciało i uderzyłam nim z całej siły o podłogę. Następnie otwartą dłonią uderzyłam ją w twarz.

Kiedyś czytałam, że nie ma nic bardziej upokarzającego kobietę, niż uderzenie jej otwartą dłonią. Nie wiem, dlaczego akurat w takim momencie mi się to przypomniało, ale postanowiłam ten patent wykorzystać.

Poczułam szarpnięcie za ręce. Ktoś mnie zaczął odciągać od Kate. Nie obchodziło mnie kto to jest. Wyrywałam się jak oszalała, próbując dorwać się do skóry tego czegoś, co kuliło się na podłodze, bojąc się kolejnego ciosu.
- Lizzy. Chodź – to Mery próbowała mnie oderwać od Kate. – Nie jest tego warta.

Podciągnęła mnie do góry i postawiła na równe nogi. Dookoła nas zebrało się pół szkoły. Zauważyłam jak nauczycielki próbują przedrzeć się przez tłum.
- Chodź – Mery chwyciła mnie za rękę. Przechodząc koło ludzi, których nigdy wcześniej nie widziałam, zauważyłam, że część z nich uśmiecha się do mnie.

Nie wiem, jak przeszłam całą szkołę. Wiem natomiast, że zbliżałam się do sali muzycznej. Przyjaciółka dobrze wie, że bardzo lubię spędzać tam czas. Nie mogę wyjaśnić dlaczego, ale tam czuję się zawsze spokojna. Jak w domu. Zdarza się, że siadam przy starym, rozstrojonym fortepianie i jem na nim lunch. Uwielbiam to miejsce. Na ścianach wiszą stare prace, które idealnie wpasowują się w to miejsce, (kiedyś znalazłam nawet pracę mamy, zielone plamy o nazwie „moja melodia”) a w kilku szafach poukładane są różnego rodzaju spisy nut i podręczniki do sztuki.

Weszłam do sali i skierowałam się w stronę fortepianu. Oparłam się o niego niezdarnie i wyciągnęłam telefon komórkowy.
- Co robisz? – zapytała Mery, podchodząc bliżej.
- Muszę się stąd wydostać. Piszę do Phila.

*P

http://www.youtube.com/watch?v=oCNTYi9fHuo

Zastanawialiście się czasami, dlaczego mężczyźni to nie baby? W sensie, dlaczego na nas: mężczyzn, wołają „faceci”?
To proste. Jesteśmy odważni (w porównaniu do kobiet, które piszczą na widok pająka). Potrafimy trzymać emocje na wodzy. Mamy w nosie co ktoś o nas mówi, jak i to, czy nosimy tę samą koszulkę przez dwa dni z rzędu. Kiedy coś do kogoś mamy, dajemy sobie po razie i jest spokój. I przede wszystkim - mamy jaja, by stawić czoło przeciwieństwom.

~*~

- Colin, pospiesz się! – krzyknąłem do kumpla, który właśnie zapisywał numer do jakiejś dziewczyny. – Spóźnimy się na biologię!

Colin bardzo niechętnie, odszedł od swojej nowej „koleżanki”. Od razu ruszyliśmy szybko w stronę głównych drzwi. Szliśmy szkolnym korytarzem. Jedynym miejscem w szkole, gdzie czuję się swobodnie. Tu mogę robić co chcę (o ile nauczyciele tego nie widzą). To tu rozgrywa się centrum mojego życia towarzyskiego.

- Jak ona miała na imię? – zapytał Colin przechodząc obok pewnej blondynki.
- Beth.
- To dlatego obejrzała się za mną. – stwierdził i spojrzał na swoją koszulkę, na której widniał napis: „Beth, I hear you calling..”*, co jest tekstem jakiejś starej, łzawej piosenki (o czym Colin zapewne nie wie, lub udaje, że nie wie).

Kiedy weszliśmy do sali biologicznej, poczułem nieprzyjemny zapach. Mimo to, usiadłem wygodnie na drewnianym krześle. Po chwili wiedziałem już co jest grane.

- Moi drodzy – zwrócił się do nas nauczyciel. – Poznajcie, oto żabki. Dziś będziecie się na nich uczyć.

Po chwili na mojej ławce wylądowała żaba, wpatrująca się wielkimi brązowymi oczami we mnie. Przełknąłem głośno ślinę i poczułem dylemat. Zrobić z siebie idiotę i poprosić o zwolnienie z lekcji, czy zrobić z siebie podwójnego idiotę i rozkroić biedną małą żabkę. Co Lizzy by zrobiła? – pomyślałem, ale natychmiast odrzuciłem to od siebie. Co mnie obchodzi co by zrobiła? Nie powinienem się nią przejmować.

Na szczęście przyjaciel jak zawsze wybawił mnie z opresji. Zbladł, odsunął się na metr od ławki i drżącym głosem poprosił o zwolnienie. Nieco zdumiony pomogłem przyjacielowi wstać i wyprowadzić go z klasy.

- Co się dzieje? – zapytałem, kiedy tylko znaleźliśmy się za drzwiami.
- Ona tak patrzyła… - Colin zaczął coraz mocniej drżeć, a ja podałem mu ramię, żeby mógł się wesprzeć. Głęboko oddychał, a kiedy tylko podniósł oczy, zauważyłem, że nienaturalnie się świecą. – Ja po prostu nie mogłem.
- W porządku – odparłem z uśmiechem na twarzy. – No to co robimy?
- Idziemy na stołówkę?
- Niech i tak będzie – stwierdziłem zadowolony. Nie postawiłem nawet jednego kroku, kiedy dzwonek telefonu oznajmił dostarczoną nową wiadomość.
- Kto to? – zapytał z zaciekawieniem Colin. Przeczytałem wiadomość. Lizzy. Coś się stało. Ale… ja nie miałem siły do niej pojechać. Nie mam siły iść i służyć jej za kogoś, kim poniekąd nie chcę być. Nie chcę wpatrywać się w jej zielone, być może załzawione oczy, bo to one coraz mocniej wchłaniają mnie w nią. Nie mogę patrzeć na usta, których wiem, że nigdy nie dotknę swoimi.
- Nikt ważny – powiedziałem beztrosko. – To co, hamburger?

*. http://www.youtube.com/watch?v=PlZ7mTL4jRY&feature=related


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lovee dnia Pon 9:44, 30 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
capricorn
Człowiek



Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 14:10, 30 Sie 2010 Powrót do góry

No to teraz juz powolutku się dowiadujemy co było między Bella, a Edwardem po jego wyjeździe, to, że Jacob był kiedy opiekuńczy dla Belli to nie zmienia faktu, że mu zdradę wybaczę.
Rozdział jak zawsze bardzo ciekawy i mnie trzymający w napięciu.

Pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin