FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Powrót do Portsmouth [Cz. II, Roz. 3] 3.02 - ZAWIESZONE Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Czy chcecie spoilery kolejnych rozdziałów?

nie
23%
 23%  [ 17 ]
tak
76%
 76%  [ 54 ]
Wszystkich Głosów : 71


Autor Wiadomość
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 21:03, 19 Kwi 2010 Powrót do góry

Image


Zapraszam wszystich na kontynuację mojego opowiadania "Portamouth", na którą zresztą mnie namówiliście. Wszyscy bohaterowie to ludzie, nic się nie zmieniło, tylko przybyło paru bohaterów.
Zarówno miejsc akcji, jak i samych narracji będzie kilka. Mam ogólną koncepcję, ale nie znam jeszcze formy jaką ona przybierze. Zobaczymy.

Mam nadzieję, że wam się spodoba.
I pamiętajcie- nic tak nie mobilizuje jak wasze komentarze, na które nie ukrywam licze.
I chciałabym jeszcze podkreślić, że jeżeli komuś podobało się tamto zakończenie i satysfakcjonuje Was ono, to nie czytajcie kontynuacji. Wciąż się boję, że znieszczę ten klimat, który przed rokiem stworzyłam.

opowiadania do ściągnięcia również na chomiku: [link widoczny dla zalogowanych]

beta: niezastąpiona farbowana!





Część I


PROLOG

Jestem przeciętną nastolatką, mieszkającą w przeciętnym miasteczku, chodzącą do przeciętnego liceum i żyjącą w przeciętnej rodzinie.
Ta… Chciałoby się.
Zapinając pasy zamknęłam oczy. Zawsze zastanawiałam się, jak będzie to wyglądało. Mój pierwszy raz. Mój pierwszy raz, gdy będę z daleka od domu. Mój pierwszy raz, gdy okłamę mamę. Aż w końcu, pierwszy raz gdy zrobię coś, czego ja pragnę, a nie to, czego wymagają ode mnie inni.
Pomyśleć, że wszystko zaczęło się trzy miesiące temu. W moje szesnaste urodziny. Zdmuchując świeczki, chciałam stać się dorosła.
Jednak dopiero później dowiedziałam się, że aby dorosnąć, trzeba wiedzieć kim się jest.
Ja jedynie tkwiłam w kłamstwie. Od samego początku swojego istnienia.
A teraz jedyne czego pragnę, to dotrzeć bezpiecznie do swojego celu. Odnalezienia prawdy i samej siebie.






Urodziny

[link widoczny dla zalogowanych]


- Mamo! Mamo chodź szybko! – krzyknęłam ile pary w ustach. Po chwili usłyszałam jak moje drzwi od pokoju uderzają w ścianę obok.
- Co jest? – zapytała, patrząc na mnie z litością. Moja własna rodzicielka. Pewnie. Ja tu umieram w męczarniach, nie mogąc złapać oddechu, a ona tak na mnie patrzy!
- Sukienka się nie chce dopiąć! Już 18! Oni zaraz tu będą! – krzyknęłam machając bezradnie rękoma. Moja mama pokiwała głową i z cierpliwością wymalowaną na twarzy podeszła do mnie. Po chwili sukienka była dopięta na tip top. Jednak ona jak zwykle nie dała za wygraną. Odwróciła mnie twarzą do siebie i zaczęła swój wywód.
- Kochanie. To twoje przyjęcie. Nie ty się spóźnisz, lecz oni przyjdą za wcześnie. –
Uśmiechnęła się a następnie wyszła z pokoju, pozostawiając po sobie ciche kliknięcie drzwi. Zostałam sama w pokoju. Bałam się. Za chwile miałam zejść po schodach w butach, które podeszwą nie sięgają podłogi i kiecce, która równocześnie mogłaby być czapką. A to wszystko tylko po to, żeby burżuazyjne dzieciaki zaczęły mnie wyceniać i obgadywać, jak to było w ich zwyczaju. Wzięłam głęboki oddech, policzyłam do trzech i wypuściłam powietrze z płuc. Czynność powtórzyłam około pięć razy, dopóki nie poczułam, że serce nie bije mi już tak szybko jak wcześniej. Odwróciłam się ostatni raz w stronę lustra i ujrzałam niewysoką brunetkę ubraną w zieloną sukienkę, której mina wyglądała jakby zaraz miała się popłakać. Zgadza się. To byłam ja.
Usiadłam na łóżku i wzięłam głęboki wdech, gdy do pokoju ponownie weszła mama.
- Gotowa? – zapytała.
- Tata już jest?
- Nie skarbie… - Westchnęła. – Na pewno coś ważnego zatrzymało go w pracy.
- Jak zwykle – burknęłam i podniosłam się z łóżka. – Ale nie pozwolę, by to zniszczyło moje urodziny. – Uśmiechnęłam się do mamy i ruszyłam w stronę drzwi.


*~*~*

Moje szesnaste urodziny upłynęły szybko. Za szybko. Tort, głośna muzyka, kolorowe balony i wolny taniec z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole, sprawił, że ten wieczór był naprawdę udany. Około dwunastej, kiedy wszyscy wrócili do swoich domów, zdjęłam niewygodne szpilki i pobiegłam na górę do swojego pokoju.
Na biały wacik nałożyłam mleczko, by zmyć z siebie drugą twarz, a następnie wzięłam szczotkę i zaczęłam rozczesywać poczochrane przez taniec włosy (kto inteligentny idzie tańczyć z rozpuszczonymi włosami sięgającymi prawie do tyłka?! – ach tak, ja). Idąc do łazienki, usłyszałam trzask drzwi na dole, huk rzucanej teczki i szmer stóp. Tata wrócił. Usiadłam na stopniu schodów i oparłam głowę o balustradę.
- Gdzieś ty był!? Znowu z tą lafiryndą?! – usłyszałam krzyk mamy.
- Co ty sobie znów ubzdurałaś? Ktoś w tym domu musi pracować na twoje utrzymanie!
- Moje utrzymanie? Czyli ja nie pracuję?!
- Zamknij się!
- Czy ty w ogóle pamiętałeś, że Lizzy miała dziś urodziny!?
Krzyk był coraz głośniejszy. Westchnęłam, podniosłam się i poszłam do łazienki. Zamknęłam się na zamek, jednak drzwi nie zahamowały fali głośnej wymiany zdań. Odkręciłam kurek prysznica, rozebrałam się i weszłam pod strumień gorącej wody. Z dołu dolatywał rozmyty głos mamy.
Owinęłam się ręcznikiem i umyłam zęby. Patrząc w lustro, spoglądałam prosto w oczy.
- Nie będę stronnicza – szepnęłam do siebie i zamknęłam oczy, by przekonać siebie samą, że mogę być po niczyjej stronie. Tak postępują dorośli.
Ubrałam się w piżamę, spakowałam swoje rzeczy do kosmetyczki i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Już dotykałam dłonią klamki, gdy usłyszałam płacz mamy.
- Chcę rozwodu. Tak być nie może.
- Bello. Przepraszam. – Usłyszałam przerażony głos taty.
- Nie Jacob. To nie wyjdzie. Staraliśmy się już parę lat, ale.... ale – głośny szloch mamy wypełnił cały dom.
Wypuściłam kosmetyczkę z ręki. Nagle cały świat zaczął wirować. Zrobiło mi się duszno. Coś zaczęło kłuć mnie w brzuchu. Otworzyłam szybko drzwi, wbiegłam do pokoju i odgrodziłam się głośnym hukiem od całego zamieszania. Schowałam się pod kołdrę, tam gdzie znajdowały się wszystkie moje maskotki, do których mogłam się przytulić. Zaczęłam powstrzymywać łzy, które napłynęły do oczu. Nie powinnam płakać. Jestem na to za stara.
Chociaż, z drugiej strony przytulam się do Flipera i pana Foo - pomyślałam – mogę pozwolić sobie na chwilę płaczu…


Obudziłam się na wilgotnej poduszce. Podniosłam głowę, ale od razu skrzywiłam się z bólu. Musiałam długo płakać. W głowie mi huczało, jakbym piła przez trzy tygodnie. Spojrzałam na budzik, stojący przy zielonej lampce nocnej. 6.03. Spokojnie mogę już wstać.
Opuściłam nogi z łóżka, następnie podniosłam tułów i wsadziłam stopy w kapcie w kształcie dwóch kosmatych, wilczych łap. Poczułam jak całe moje ciało jest sztywne po parogodzinnym bezruchu. Przeciągnęłam się ospale, podrapałam po głowie, aż w końcu stwierdziłam, że mogę łaskawie wstać. Podeszłam do biurka, chwyciłam gumkę do włosów i spięłam je w niezdarnego kucyka, tak by nie przeszkadzały mi w jedzeniu.
Kiedy zeszłam na dół usłyszałam brzęk mytych naczyń. Najwidoczniej mama też już nie spała. Weszłam do kuchni pewnym krokiem, chwyciłam paczkę czekoladowych kulek do mleka, otworzyłam lodówkę i nagle zobaczyłam coś dziwnego. Odwróciłam się, żeby się przekonać. I rzeczywiście… Tata siedział przy stole.
Wydało mi się to o tyle dziwne, że od trzech lat nie jadał z nami śniadań. W zasadzie to nigdy z nami nie jadał. Chyba, że w święta. Położyłam mleko na stole i usiadłam niepewnie przy tacie. Zaraz po mnie dołączyła mama. Przez chwilę panowała cisza.
- Lizzy….
- Rozwodzicie się – przerwałam jej. – Wiem.
Rodzice spojrzeli po sobie niepewnie, aż w końcu tata złapał mnie za dłoń i zaczął po niej głaskać.
- Dobrze wiesz, że nadal będziemy rodziną.
- Tak wiem – burknęłam. – Czy mogę teraz spokojnie zjeść?
- Lizzy…
- Po prostu dajcie sobie spokój. – Wstałam, chwyciłam przyszykowane jedzenie i wyszłam obłożona kartonami do salonu, gdzie włączyłam głośno telewizor i zaczęłam wcinać swoje ulubione płatki śniadaniowe, oglądając przy tym durne kreskówki.
Kiedy skończyłam było już po 8. Poszłam na górę się ubrać. Musiałam stąd jak najszybciej wyjść. Z tego domu, z tej duchoty smutku, wzajemnego żalu, oskarżeń i roszczeń. Ubrałam stare, przetarte jeansy, zwykłą białą koszulkę, a na nią narzuciłam bluzę w czarno czerwoną kratę. Założyłam czarne trampki, chwyciłam szmacianą torbę własnej roboty i wyszłam z pokoju. Zbiegłam szybko ze schodów, tak by nikt nie zdążył mnie zatrzymać, chwyciłam swoją kurtkę i już prawie wychodziłam, kiedy z salonu wyszła mama.
- Gdzie idziesz?
- Do Palety. Przełożyłam wczorajsze zajęcia na dzisiaj – podniosłam prawą brew i stanęłam w pozie: „jak mogłaś o tym zapomnieć”. Mama westchnęła, podniosła ręce do góry i wróciła z powrotem do salonu.
Teoretycznie zamierzałam iść do Palety. Uwielbiam zajęcia z nim. Kiedy po moich narodzinach mama rozpoczęła szkołę wieczorową i znalazła w końcu pracę, musiała mnie u kogoś zostawić. A że, dziadek Charlie i wujek Phil akurat nie mieli czasu, więc zostawiła mnie u swojego starego nauczyciela od sztuki. Podobno bardzo chętnie się zgodził.
Pamiętam to do dziś. Miałam wtedy tylko 5 lat, a pan Paleta dał mi swoje pastele i powiedział, żebym spróbowała narysować coś dla mamusi. Kiedy narysowałam wielkiego czerwonego kwiatka, powiedział, że mam talent i że jeśli chce, pomoże mi nauczyć się „kunsztu malarstwa”. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co znaczy słowo „kunszt”, ale bardzo mi się podobało. Kiedy podarowałam mamie swoje dzieło, a ona powiesiła je na lodówce, zapytałam mamę co to znaczy.
- Kunszt kochanie, to znaczy potrafić zrobić coś idealnego - uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po głowie.
- A co to znaczy cholera? – dodałam, bo pan Paleta tez często mówił to słowo, a ja zupełnie go nie rozumiałam. Mama zaczęła się śmiać i od tej pory co najmniej dwa razy w tygodniu szłam do Palety, by pracować nad moją techniką. Marzyłam by w przyszłości pójść do Akademii Sztuki.
Szłam przez spokojne ulice Portsmouth, w stronę jego wielkiego domu. Jednak kiedy stanęłam przed nim, stwierdziłam, że chyba nie chcę namalować tego co czuję. Modląc się w duchu, by nauczyciel nie obraził się na mnie, odwróciłam się i poszłam jak najdalej stąd. Wyjęłam z torebki iPoda, włączyłam głośno muzykę i ruszyłam w stronę plaży. Patrzenie na płynące fale zawsze mnie uspakajało.
Dotarłam na plażę w ciągu pięciu minut. Było bardzo zimno. A czego mogłam się spodziewać? Wkońcu był początek lutego. Zasunęłam kurtkę, równocześnie zdejmując trampki. Chciałam poczuć piasek między palcami. Wciągnęłam głęboko powietrze, kiedy dotknęłam zimnych ziarenek. Położyłam się na plecach i przymknęłam oczy. Teraz słyszałam szum fal, muzykę i czułam miękkość podłoża pod plecami.

Nagle, słońce gwałtownie znikło za chmurami, (albo ktoś stanął nade mną) ponieważ zrobiło się bardzo ciemno. Podniosłam lekko prawą powiekę, bojąc się, że może to być mama, albo Paleta. Jednak zamiast rozgniewanej miny któregoś z wymienionych, zauważyłam wysokiego, nieznajomego chłopaka o śniadej cerze i ciemnych oczach. Uśmiechał się do mnie.
Szybko wstałam, otrzepałam spodnie z piasku i odwróciłam się w stronę przybysza z pytaniem wypisanym na twarzy.
- Myślałem, że to jakieś zwłoki wyrzucone przez morze, bo nie ruszałaś się od godziny, więc postanowiłem to zobaczyć. – Odpowiadając, uśmiechnął się jeszcze szerzej. Powędrowałam wzrokiem od stóp do głowy, zatrzymując się na twarzy i badając każdy jego gest.
- Chyba nie chodzisz do mojego liceum, bo nie kojarzę cię – wypaliłam jak głupia.
- Ani ty do mojego, bo ja ciebie też.
Zaczerwieniłam się, co było typowe dla gałązki z rodziny Swan. Moja mama zawsze się czerwieniła.
- Jestem Colin – nieznajomy wyciągnął rękę.
- Lizzy – odwzajemniłam uścisk.
- Więc niech zgadnę… Austenka?
- Bardzo widać? – zapytałam zdezorientowana, równocześnie spoglądając na siebie. Colin wzruszył ramionami. – A ty?
- Publiczne Liceum Ogólnokształcące Churchilla – ukłonił się w pas z ręką przyłożoną do piersi. Na oko miał może 183 wzrostu i bardzo szeroki uśmiech, który pokazywał nieskazitelnie białe uzębienie. Jego oczy, pomimo głębokiego usadowienia w oczodołach, wydawały się duże i przyjazne. Przez chwilę milczeliśmy, a wtedy dotarł do mnie sens jego słów.
- Chwila! – krzyknęłam. – Ile ja leżałam? Która godzina?
- Dochodzi 15. A co?
- Zniknęłam na 5 godzin! Mama zorientuje się, że zwiałam!
Szybko zaczęłam ubierać swoje trampki, skacząc przy tym na jednej nodze. Następnie chwyciłam swoją torbę i pobiegłam w stronę wyjścia z plaży.
- Czy spotkamy się jeszcze kiedyś? – krzyknął za mną Colin. Przystanęłam na chwilę i odwróciłam się, by jeszcze raz spojrzeć na nowego znajomego.
- Jeśli los zechce. – Uśmiechnęłam się i pobiegłam ile sił w nogach w stronę domu.
Kiedy dotarłam do domu, myślałam, że wypluję wszystkie wnętrzności. Cienka strużka potu spływała mi po plecach, a policzki przybrały bladoróżowy odcień. Otworzyłam drzwi i poczułam jak przewracam coś, co leżało z drugiej strony. Weszłam do środka, a moje mdłości wzmogły się. Przy wyjściu stały dwie walizki. Zaraz obok nich stał mój tata. Kiedy zobaczył, że już wróciłam, podszedł do mnie i ucałował mnie w czoło.
- Tak będzie lepiej – szepnął i wyszedł na ganek. Ruszyłam za nim i patrzyłam jak wkłada walizki do bagażnika czerwonego samochodu. Następnie zamknął klapę i wsiadł na miejsce kierowcy.
Jeszcze raz na mnie spojrzał, obdarzył mnie smutnym uśmiechem i odjechał, nie odwracając się ponownie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lovee dnia Pią 21:22, 18 Mar 2011, w całości zmieniany 27 razy
Zobacz profil autora
Mrs.Batman
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Lip 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań / Buk

PostWysłany: Pon 21:31, 19 Kwi 2010 Powrót do góry

Nooo... nie.! To dzieje sis na prawdę.? Kurczę... kontynuacja jednego z moich ulubionych ff. xd Zajee.

Nie powiem zeby tamto zakończenie mi nie odpowiadało, ale nie mam nic przeciwko dalszym losom. xd
Kurczę... chyba nie muszę mówić, że okropnie podoba mi sie twój styl i inne takie duperele. Po prostu kocham "Portamouth" i jestem w 99% - życie - pewna, iż to opo również będzie tzw. Hiciorem. :P.
Nie mam zielonego pojęcia co moge jeszcze napisać. Pożyjemy, zobaczymy, tak więc: PISZ, PISZ, PISZ!, a ja będe czytać i moze nawet od czasu do czasu komentować. Kwadratowy

A może jednak napisze coś odnośnie treści powyższego tekstu. Tak więc, Jacob zdradzajacy Bellę i, co najdziwniejsze, będący ojcem Lizzy. Troche mnie to zaintrygowało. Co z Edwardem.? Jakoś nie widzę szczególnie msc'a dla niego. Chyba, że on okaże się ojcem dziecka Belli lub wcale go nie będzie - w to ostatnie śmiem wątpić. xPp
the end.

Czyli: Czas, Wena, Chęci, - tego ci straaasznie życzę, za całego serduszka mojego ( Wink ).!!
milaa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mrs.Batman dnia Pon 21:39, 19 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Sonea
Wilkołak



Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Wto 6:50, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

Cieszę się, że będzie kontynuacja mojego ulubionego fanfica. Mam nadzieję, że będą tu też przedstawione losy Belli i Edwarda oraz reszty, nie tylko jej córeczki, choć nie narzekam:) Nie mam nic do Jacoba, ale jakoś mnie też tu nie pasuje, być może dlatego ze wcześniej go nie było.
W każdym bądz razie jestem zachwycona ze piszesz dalej.
Pozdrawiam, i zycze weny i czasu!
Sonea.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nikki_944
Zły wampir



Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ

PostWysłany: Wto 15:34, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

Pamiętam jak czytałam Portsmouth, kurcze no dawno to było.
Cieszę się że jest kontynuacja Very Happy.
Jacob i Bella do tego ten ją zdradza przynajmniej już chyba jasne, że Jacob idzie w odstawkę.
Postać Lizzy może być ciekawa, ale to jeszcze ocenię jak będzie więcej rozdziałów.
Ja chcę Edwarda.
Mam już własny scenariusz co może się wydarzyć dalej i ciekawa jestem czy coś odgadłam, ale to zobaczymy później.
Od samego początku robi się ciekawie, więc mam nadzieję, że odstępy między rozdziałami nie będą długie.

Piszesz świetnie, oby tak dalej.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nikki_944 dnia Wto 15:34, 20 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
xcullenowax
Wilkołak



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.

PostWysłany: Wto 17:07, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

lovee, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że piszesz kontynuację Portsmouth. : ) od samego początku mam wrażenie, że historia będzie wciągająca i niesamowita.

pomysł na małżeństwo i późniejszy rozwód Belli i Jacoba jest mega. całkowicie pasuje mi to, szczególnie, że Jake nigdy nie należał do moich ulubionych bohaterów sagi.
w Portsmouth uwielbiałam postać pana Palety (cóż, Edwarda też; ) i dlatego bardzo cieszę się z tego, że i w Powrocie do Portsmouth odgrywa on jakąś - jeszcze nie wiem jaką - rolę.


mam nadzieję, że wena dopisze i niedługo pojawi się nowy rozdział,
xx


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paramox22
Zły wampir



Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza... no prawie xD

PostWysłany: Wto 17:09, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

Dobra, to ja tak na szybkiego, naprawdę na bardzo szybkiego coś napiszę.

Kojarzę Portsmouth bardzo pozytywnie i, nie wiem czemu, ale najbardziej zapamiętałam moment, bo "Polly mówiła...". To była tak bardzo radosna postać i dlatego naprawdę ucieszyłabym się na jej powrót. Tak w ogóle to cieszy mnie Twój powrót Hurra (oj, to chyba powinnam powiedzieć na początku), bo, nie ukrywam, tamto zakończenie było takie, że można by je jeszcze pociągnąć. Nie mówię, że nie podobało mi się tamto zakończenie - właśnie było takie nie do końca wyjaśniające, ale mi się bardzo spodobało. Boże, zaczynam gadać bez sensu.

Przyznam, że na początku prologu się pogubiłam. Coś mi się nie zgadzało, a mianowicie przecież Bella nie miała szesnastu lat, zaczęłam nawet podejrzewać tą scenę o jakiś sen, co wydało mi się nielogiczne w pierwszym rozdziale. Jacob i Bella się rozwodzą? Laughing Ojej, gratuluję Ci autorko tak oryginalnego, ciekawego pomysłu. Przyznam, że nie spodziewałam się tak dobrego pierwszego rozdziału - byłam pewna, że Edward wróci, Bella będzie na niego czekać i pokażesz nam wielki happy end. To się nie stało i nic nie zanosi się na to, aby w najbliższych rozdziałach taka rzecz się wydarzyła. Jak najbardziej pochwalam opisywanie dalszych losów z perspektywy zagubionej nastolatki Lizzy. Kurcze, naprawdę mnie wciągnęłaś.

Lubię czytać to, co powstaje z Twojej ręki - piszesz ciekawie, masz dobre pomysły i potrafisz je w zrozumiały sposób przedstawić. Rzuciło mi się wo czy parę błędów, jednak nie jestem ich pewna, ba, nawet nie jestem betą, więc wypisywać ich nie będę. Życzę Ci dużo weny, ojej, nadal się cieszę, że napisałaś kontynuację Portsmouth. Laughing

Pozdrawiam,
paramox

Edit:
Jej, zapomniałabym o panie Palecie. Naprawdę uśmiechnęłam się do monitora, gdy o nim przeczytałam. To właśnie takie szczegóły podobają mi się w kontynuacjach, powiedziałabym mała rzecz, a cieszy. Ten nauczyciel jest całkowicie zwariowany, a ja naprawdę go lubię. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paramox22 dnia Wto 17:16, 20 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Wto 17:57, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

Jupi!!! Very Happy Bardzo się ciesze, że zabrałaś się za kontynuację Portsmouth Smile Doskonale je pamiętam i zawsze miło wspominam. Przypomniała mi sie jedna z insynuacji czytelniczek po zakończeniu opowiadania. Dlaczego Bella urwała kontakt z Edwardem. Ktoraś z dziewczyn rzuciła pomysł, że może była w ciąży Smile On był Amerykaninem. To on "powróci do Portsmouth"??!!
Paleta się pojawi. Mam nadzieję, że Poly także, bo to była taka pozytywnie zakręcona osóbka. Jackob zdradzający Bellę?? Wow! Mocne wejście. Tylko ta Bella... wiem, że mogła wiele przejść przez te 16 lat. Ale jakoś tak przypomina mi marudną Rene. Brrr... mam nadzieję, że się pozbiera, bo do Rene jakoś nigdy nie pałałam sympatią.
Ja chcę więcej! Ja chcę więcej!
Weney i wracaj Lovee szybko z kolejną częścią, bo ciekawość mnie zżera


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bugsbany
Wilkołak



Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:17, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

HIP HIP HURRRRRRA:D
Moje serduszko zabiło szybciej na widok kontynuacji Portsmouth, jestem wręcz szczęśliwa. Jackob idzie w odstawkę co bardzo mi się podoba, chociaż taka myśl mi przeszła przez moja mózgownicę, że on nie jest ojcem dziecka Belli:D Postać Palety mnie urzekła i cieszę się z Jego powrotu, sama miałam podobnego nauczyciela w liceum (ach stare dobre czasy...) więc może dlatego jest tak bliski memu sercu.
Wogóle to mam nadzieje, że wrócą starzy bohaterowie a przede wszystkim Edward:D
Tak więc z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Twoja wierna fanka Bugsbany::D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nina Spektor
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Kwi 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:08, 20 Kwi 2010 Powrót do góry

Kiedy wczoraj w nocy, zmęczona po czterech godzinach spędzonych nad trygonometrią, zobaczyłam, że jest już pierwszy rozdział, mój humor natychmiast się poprawił. Nawet nie wiesz, jaką wielkość radość sprawiłaś mi decyzją o kontynuacji. Portsmouth przeczytałam w jedną noc i choć spodobało mi się zakończenie, to miło będzie poczytać o dalszych losach bohaterów. A widzę, że zanosi się na wiele.

Przede wszystkim wielkie brawa za prolog - naprawdę przemyślany, wprowadza taki, sama nie wiem, smutny, refleksyjny nastrój.

Jeśli chodzi o bohaterów... Byłam w głębokim szoku, kiedy zorientowałam się, że Lizzy to córka Belli. Nie spodziewałam się, że przeskoczysz o tyle lat. Ale może dzięki temu zaserwujesz nam opowieść o miłości młodzieńczej, jak i tej dojrzałej, bo coś czuję, że wkrótce na scenie pojawi się Edward.

Spodobała mi się Lizzy - taka zbuntowana nastolatka z dobrego domu. I ma u mnie plusa za noszenie czarnych trampek Wink Jedno tylko mnie nurtuje. Czy ona jest córką Edwarda? Bo mam takie jakieś dziwne przeczucie. No ale zobaczymy.

Profesor Paleta... Mam nadzieję, że jeszcze coś tam o nim wspomnisz. Oby na świecie było więcej takich nauczycieli z pasją.

To by było na tyle. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam, NS.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nina Spektor dnia Wto 19:19, 27 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Me plus One
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Kwi 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:45, 22 Kwi 2010 Powrót do góry

ja może przejdę do samej treści, zamiast podziękowań ;p
na samym początku przedstawiasz nam zagubioną nastolatkę, która nie bardzo potrafi się odnaleść wśród rówieśników, a także i w rodzinie.
już sam prolog podkreśla, że "chce poznać samą siebie".

następnie dochodzi do kłótni jej rodziców, w jej szesnaste urodziny, kiedy z minutę na minutę stara się zamienić w dorosłą.

na samym końcu rozdziału podkreślasz, że bohaterka, pomimo swoich starań i tak jest jedynie dzieckiem, które ucieka w świat marzeń na plaży.

ogólem: żeńska wersja Edwarda z I części Portsmouth. przecież on tez miał rozwaloną rodzinę itp ;p
czyżby to jakiś zbieg okoliczności?
i dlaczego JESZCZE się nie pojawił?

mam nadzieję, że odpowiedz na te pytania juz niedługo odnajdę w kolejnych rozdziałach :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Black_Choco
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Lut 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 11:15, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Aaa....błagam cię nad wszystko! Błagam o następny rozdział xD Ja nie wiem jak ty to robisz ale...to jest świetne xD Co prawda lekko zdziwiła mnie narracja ale nie mam nic przeciwko niej, za to pierwsze Portsmouth przeczytałam wczoraj na jednym wydechu nie przerywając ani na chwilę. Świetne po prostu i już! xD No to kiedy dasz nam "obiad"? xDD


PS. Paleta rządzi! xDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rosie Hale-McCarty-Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Lip 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z Forks takiej małej dziury w stanie waszyngton

PostWysłany: Wto 12:58, 27 Kwi 2010 Powrót do góry

wow!!!!!!!!! to jest świetne
cieszę się że konnuujesz
czekam z niecierpliwością na nexta bo nie moge się doczekać sporkania belli i edwarda pozdro:):):)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
p. Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: somewhere

PostWysłany: Wto 13:04, 27 Kwi 2010 Powrót do góry

No widać, że utworzył się już Twój fanclub tutaj i się do niego dołączam Razz nawet nie wiesz jak się cieszę, że ta historia będzie miała ciąg dalszy :D od epilogu czuję niedosyt, lecz chyba to było najlepsze zakończenie. Gdyby sie zakończyło happy endem byłoby za bardzo sielankowo ^^
Czy tylko mnie się wydaję, czy Lizzy może być córką Edwarda? och i zastanawiam się, czy kontynuacja będzie się bardziej skupiała na Lizzy niż na E&B? bo przynajmniej punkt widzenia pierwszego rozdziału na to wskazuje :D

więc jak wszystkie czekam na dalsze rozdziały i zgadzam się z jednym- Wielkie Hicior wraca Wink

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
igas
Człowiek



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Chojnic

PostWysłany: Wto 16:23, 27 Kwi 2010 Powrót do góry

Moja reakcja po zobaczeniu tytułu "Boże, dziękuję."
No więc, dziękuję. Czytałam Portsmouth, długo czekałam, aż napiszesz kontynuację.
W końcu moje prośby zostały wysłuchane ^^
No więc, na początku myślałam, że tą dziewczyną jest Bella, ale nie pasował mi fakt, że jej rodzice są razem i ma szesnaście lat. Wprowadzenie nowej postaci jest dla mnie niemałym szokiem. Nie umiem określić, czy pozytywnym. Z jednej strony to ciekawe - coś nowego. Z drugiej jednak... Bella stała się jak Renee...
Wyobraziłam sobie, jaką minę musiał mieć Colin, gdy Lizzy zostawiła go ot tak. Biedny chłopak ;P Podobnie jak moje poprzedniczki - jestem ciekawa, co z Edwardem. No i Paleta - uwielbiam go ^^
Tak więc, nie będę pisać, że czekam na następny rozdział bo to może cię zniechęcić, ale wiedz, że cierpliwie czekam. Wena życzę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 18:03, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

No więc skoro zebrało się nam wszystkim tak na podziękowania za różne rzeczy, ja chciałam wam podziękować za komentarze.
Ranyyyyyy... to daje takiego kopa motywacyjnego, że po wstawieniu pierwszego rozdziału i przeczytania waszych komentarzy, odrazu włączyłam plik z drugim rozdziałem i zaczęłam go poprawiać, by was przypadkiem nie zawieść. To samo zrobiła moja beta.
(i nie ukrywam, że liczymy na więcej takich kopniaków ;p)

A oto efekty naszej pracy:


Rozdział 2. LIST


beta:farbowana!

[link widoczny dla zalogowanych]


Cała papierkowa robota dotycząca rozwodu rodziców minęła jak mrugnięcie oka. Wystarczył jeden podpis, by jakiś państwowy urzędnik ogłosił, że mama i tata nie są rodziną… Że MY nie jesteśmy rodziną. Tak jakby wspólne pikniki, zabawy, oglądanie telewizji, wszystkie rozmowy i gesty nigdy się nie wydarzyły. Bo my, nie jesteśmy już rodziną.

Mama od wyprowadzki taty, starzała się z dnia na dzień. Była wiecznie smutna, zachowywała się jakby ktoś włączył jej tryb ‘automatyczny’. Przestała się uśmiechać, nawet tym udawanym, sztucznym uśmiechem. Tak jakby jej było wszystko jedno. Jadałyśmy na mieście, coraz częściej wysyłała mnie do dziadziusia, żebym u niego spała. Podejrzewam, że ona w tym czasie po prostu płakała.

Kiedy we wtorek wróciłam wcześniej ze szkoły, pomimo, że dom stał otwarty, nie zastałam w nim nikogo. Obeszłam salon, weszłam do kuchni, spiżarni. I nic. Pusto. Pierwszą moją myślą było „ktoś nas okradł”, więc wbiegłam szybko na górę sprawdzić, czy coś zniknęło.
Stojąc przy drzwiach od swojego pokoju, zauważyłam, że klapa od strychu jest otwarta. Pociągnęłam za lniany sznureczek, tak by wejście się otwarło.

- Mamo! Jesteś tam? – zawołałam.
- Tak kochanie. Zaraz zejdę – usłyszałam głos mamy. Był cały zachrypnięty. Płakała. Po chwili moim oczom ukazała się postać drobnej brunetki z popuchniętymi oczyma i zmęczonymi rysami twarzy, która powoli schodziła po wysuniętej drabinie. – Co tak wcześnie?
- Nie mieliśmy ostatniej godziny. Mamo… - zapytałam niepewnie. - Czy wszystko w porządku?
- Oczywiście, że tak. Choć. Zamówimy pizzę. Na pewno jesteś głodna. – Odwróciła się do mnie plecami i małoznaczącym gestem otarła kolejny raz oczy. Następnie zeszła po schodach, nie zwracając już na mnie uwagi. Spojrzałam jeszcze raz na otwór w suficie, szukając puzzla, który ukaże mi tajemniczą całość. Czułam, że niedługo dowiem się gdzie on jest.

~*~*~*~*~


Kiedy mama wyszła do pracy, pierwsze co zrobiłam, to pobiegłam schodami na górę. Koniecznie musiałam znaleźć się na strychu. Był tylko jeden mały problem. Myszy - główne i zarazem jedyne mieszkanki naszego poddasza, których (oczywiście) z całego serca nienawidziłam i zwyczajnie się bałam. Postanowiłam jednak, że w tym momencie zachowam się jak dorosła. Bo jakieś małe, durne myszy, nie przeszkodzą mi osiągnięciu celu. Prawda?

Pociągnęłam za sznureczek, a następnie za drabinę, po której niezdarnie zaczęłam się wspinać. Poczułam zapach stęchlizny. I wilgoć. Najwidoczniej było to jedyne miejsce w całym domu, gdzie można było poznać, że mieszkamy w miasteczku portowym. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Warstwy kilkuletniego kurzu, okrywały wszystko co znajdowało się w zasięgu mojego wzroku. Pajęczyny monotonnie kołysały się dzięki nieznacznemu ruchowi powietrza, a deski naśladowały dźwięk każdego kroku jaki wykonałam. Podsumowując… Raj dla samotników.

- Od czego tu zacząć? – zaczęłam zastanawiać się na głos. – Gdybym była mamą, gdzie ukryłabym swoje skarby… ?
Ponownie rozejrzałam się po strychu, spoglądając na pojedyncze przedmioty i pootwierane pudła. W niektórych znajdowały się stare albumy ze zdjęciami i filmami. Inne były nowym mieszkaniem moich zabawek i znoszonych butów, których mama nie miała serca wyrzucić. Przeszłam kilka kroków, dzięki czemu ujrzałam stary stojak na ubrania i potłuczone lustro.

- No tak! – uderzyłam się głową w czoło. – Najmniej widoczne miejsce!
Obróciłam się dwukrotnie i spojrzałam w zaciemnione kąty, na które zazwyczaj nie zwracam uwagi. I to było to. Ukryty w cieniu, przy skosie, stał wielki kufer z pamiątkami mamy z czasów liceum. Nigdy specjalnie nie mnie nie ciekawił, choć mama czasem wspominała o nim.
Podeszłam bliżej i kucnęłam przy tym skarbcu wspomnień. Zauważyłam, że kufer nie nosił na sobie narzutki kurzu. Podniosłam ciężkie wieko. W tym momencie, wiedziałam, że trafiłam w odpowiednie miejsce. Pierwsze, rzuciły mi się w oczy zdjęcia.

Rozpoznałam na nich ciocię Polly, mimo, że była ukryta pod chustami i długimi sukienkami. I … o rany! Miała na stopach trampki! Teraz nie wyobraża sobie życia bez szpilek i eksponowania swoich długich nóg. Obok niej stał wujek Emmett i ciocia Rosalie. Trzymali się za ręce. Pokiwałam głową z niedowierzaniem. Nie było wizyty tych dwojga, żeby się nie kłócili. Oni się wręcz nienawidzą! Nie wiedziałam, że byli kiedyś razem.
Wzięłam kolejne zdjęcie. Ciocia Alice siedziała na kolanach wujka Jaspera. No tak. Ta para musiała być od zawsze razem. Dla mnie od zawsze byli wzorem małżeństwa. Czas wymazał tylko przesłodzone słówka, ale nie miłość w ich spojrzeniach.

Następne zdjęcie. Mama z jakimś facetem. Wysoki brunet z nieprzyzwoicie zielonymi oczami. Postawę też miał niczego sobie. Wysoki, umięśniony, ale jakby troszkę chudy. Idealny.
- Fiu fiu – zaśmiałam się pod nosem. – I mama wypuściła cię z tych objęć dla taty?

Wzięłam do ręki kolejne zdjęcie. Mama z dziadziusiem, wujkiem Philem i tym kolesiem. Stali na ganku w domu dziadziusia i uśmiechali się szeroko do obiektywu. Dziadziuś był taki młody!

Kolejne zdjęcie. Ciocia Polly i wujek Johny. Ale ja się za nimi stęskniłam! Ostatni raz widziałam swoich rodziców chrzestnych dwa lata temu, kiedy wylatywali ponownie do L.A. Tak już było. Mieli tam pracę, przyjaciół, a do nas przylatywali co jakiś czas, by kontakt się nie urwał.
Ostatnie zdjęcie. Cała paczka mojej mamy ze szkolnych lat. Ciocia Polly opiera się o wujka Jaspera, który czochra swoją siostrę Rosalie. Ta z kolei próbuje odeprzeć atak i chyba potrąca wujka Emmeta, który leci w stronę mamy siedzącej na kolanach tego zielonookiego kolesia. Z boku stoi wujek Johny, który wskazując palcem na wszystkich, drugą ręką trzyma się za brzuch, a jego twarz pokrywa ogromny uśmiech.
Tak. Zdecydowanie mama miała prawdziwych przyjaciół. Znałam ich wszystkich. Od najmłodszych lat, po kolei każdy się mną zajmował, kiedy rodzice szli do pracy. Zastanowiło mnie jednak, czemu mama nigdy nie wspomniała nic o tym zielonookim? I dlaczego na tych zdjęciach nie ma taty? Przecież musiała go wcześniej znać.
Odłożyłam zdjęcia i zaczęłam szperać dalej. Jakiś naszyjnik, ze zdjęciem mamy w środku, bransoletki, potargana koronka. Kilka zasuszonych kwiatów zaplątanych w błękitne wstążki. Płatki róż zakrywały okładki starych książek. To chyba pamiętniki.

Na samym dnie znalazłam zwitek papierów, związanych czerwoną wstążką. Każdy z nich był zapakowany w kopertę i podpisany „Edward”. Odwiązałam ostrożnie wstążkę i wyjęłam pierwszą kopertę.
Przez chwilę zaczęłam zastanawiać się, czy wypada mi czytać prywatne rzeczy mamy. Ale skoro mówiła dawno temu, że mogę sobie zajrzeć tu, to na pewno nie będzie teraz miała nic przeciwko temu.
Otworzyłam kopertę. To był list. Pisany starannym pismem. Chyba granatowym długopisem. Albo raczej piórem. Gdzieniegdzie pismo było rozmazane. I bynajmniej nie od jedzenia, ale od łez. Można było to rozpoznać po regularnych kształtach kropel. Zaczęłam czytać.

Droga Bello!
Zacząłem pisać zaraz jak wszedłem do domu. Nie mogę wytrzymać chwili bez kontaktu z Tobą. Wiem, że mogę zadzwonić i tak zrobię, ale relacjonowanie postanowiłem przelać na papier. Proszę, nie śmiej się ze mnie, że piszę listy a nie maile. Pomyślałem, że będzie to bardziej rzeczywiste, niż te wirtualne liściki. Taki namacalny ślad naszych dłoni. Proszę, odpisuj mi także ręcznie. Będę gładził ślad długopisu, który Ty odcisnęłaś. O nic się nie bój. Będziesz dostawała jeden na tydzień. Wysyłam poleconym, dzięki czemu będą szybko dochodziły. No a teraz wydarzenia.

Carlisle do tej pory nie powiedział mi co tak naprawdę się wydarzyło. Mam go dość. Mam dość tego milczenia. Nie usłyszałem nawet żadnego głupiego przepraszam. Nic. Tylko „wiesz, że dobrze postąpiłeś”. A miałem inne wyjście? Gdybym grzecznie nie wsadził tyłka do samolotu, zabrałby mnie siłą i wsadził do poprawczaka, z którego mnie wyciągnął. Stamtąd już nie mógłbym tak swobodnie do Ciebie pisać.

Obecnie negocjuje z nim, żebym mógł do was przyjechać na wakacje. Wyobrażasz to sobie Bello? Całe dwa miesiące, bez szkoły, bez Gilotyny i głupich prac domowych, które nam zabrały tyle czasu. Tylko my. I nasi przyjaciele.

A pro po nich. Co z Polly? Mam nadzieję, że już przestała tak wrzeszczeć, bo ktoś mógłby pomyśleć, że z taką łaciną wychowała się w slumsach, a nie w prywatnym liceum. W sumie nie przewidziałem, że aż tak się zdenerwuje na wieść „o tym wszystkim”. No i Jasper. Przekaż mu, że ja wciąż czekam na filmik z jaszczurką. I żaden gips na ręce po waleniu pięścią w ścianę, nie zwalnia go z tego. Ma w końcu swoją osobistą pielęgniarkę Alice, która może nacisnąć myszkę na napisie „wyślij”.

Ehh… Już za wami tęsknie. Ale do wakacji pozostały niecałe dwa miesiące. Obiecuję, że przyjadę. Nic mnie nie powstrzyma. Chyba, że „ojczulek”, ale wtedy też coś wymyślę.


Na zawsze Twój
Edward

Skończyłam czytać i naprawdę nic z tego nie zrozumiałam. Zupełnie. Co za Carlisle? Jaka jaszczurka? Ciocia Polly klnie?! I dlaczego on wyjechał, skoro kochał mamę? Oparłam głowę o ścianę i zaczęłam rozmyślać.
Co takiego wydarzyło się te kilkanaście lat temu, że ten Edward wyjechał? I czy moja mama też go tak kochała? Najwidoczniej nie, bo niedługo po tym zaszła w ciąże z moim tatą. W sumie dobrze, że ten Eddie wyjechał. Inaczej nigdy bym nie powstała.
Usłyszałam kroki na dole. Chyba mama wróciła. Szybko schowałam wszystko do kufra, zamknęłam jego klapę i pobiegłam w kierunku drabiny.
Kiedy znalazłam się na dole, usłyszałam wołanie mamy. Posłusznie zeszłam na dół do salonu, gdzie mama wygodnie rozsiadła się na kanapie i spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem.
- Co powiesz Lizzy na noc u dziadka? Na pewno się ucieszy – zapytała błagającym wzrokiem. Westchnęłam i uśmiechnęłam się do niej pocieszająco, bo co innego miałam zrobić? Wiedziałam, że i dziś chce usiąść przy kominku i popijając lampkę wina, wylewać rzewnymi łzami wszystkie swoje smutki.
- Pójdę tylko po szczoteczkę do zębów – odparłam i wyszłam z pokoju.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lovee dnia Czw 18:43, 29 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
p. Cullen
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: somewhere

PostWysłany: Czw 18:30, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

Ech ja czekam aż pojawi się Edzio :P i przynajmniej wiemy, że Edward utrzymywał kontakt z Bellą i do niej pisał Wink i jestem przekonana, że ojcem Lizzy jest Edward! :D

dziękuję za nowy rozdział i wgl za to, że piszesz kontynuację Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Phebe
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow

PostWysłany: Czw 18:34, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

OMG! Shocked *mdleje*
Uwielbiam Twoje opowiadanie i strrrrasznie się cieszę, że piszesz kontynuację Wink
Ciocia Polly w szpilkach? Shocked
Emmet i Rose pałający do siebie nienawiścią Twisted Evil
Och, i stary, dobry Paleta Very Happy
Jestem ciekawa, jak dalej poprowadzisz narrację. Wspominałaś, że pojawią się również wieści zza oceanu, będzie EPOV? A może wprowadzisz kolejnych (młodych) bohaterów?
A teraz, przejdę ad rem Cool
Masz dobry, lekki styl. Zarówno opisy jak i dialogi wychodzą Ci wcale zgrabnie, umiesz wczuć się w emocje wykreowanych postaci- co zwłaszcza w narracji pierwszoosobowej jest naprawdę ważne. Sama fabuła, mimo że temat swego czasu był już przerabiany i literaturze i w filmie, nie jest całkowicie schematyczna i nie trąci nudą (a tak czasem bywa), wręcz przeciwnie- jest w tym opowiadaniu coś takiego, że po prostu chce się je czytać. Ja na pewno chcę i będę Very Happy a widzę, że takich jak ja jest wielu...
Pisz Kobieto, bo umiesz czarować czytelnika!
Czekam z utęsknieniem
Hyhy na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ezri
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 18:47, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

Portsmouth to jedno z tych opowiadań, do których bardzo chętnie powracam i darzę niewyjaśnionym sentymentem. Nie pogodziłam sie do końca z zakończeniem tego ff i dlatego mam nadzieję, że kilka spraw się rozstrzygnie w kontynuacji.

Cieszę się, że powróciłaś do pisania tego opowiadania. I sama się sobie dziwię, bo z reguły nie lubię sequeli.

Jak na razie historia jest utrzymana w nieco nostalgicznej tonacji. Wróć. Ostatni rozdział ma w sobie jej nutkę. A może mi się tak wydaje, bo jest coś takiego w starych listach. Z drugiej strony nie ma nic tak podniecającego i pobudzającego wyobraźnię niż buszowanie w starych szpargałach drogich nam osób. Sama natknęłam się na kilka bardzo ciekawych spraw z przeszłości, gdy przeprowadzałam się i sprzatałam na strychu.Smile

Stworzyłaś kolejną postać, która żyje. Lizzy nie wydaje się być sztuczna. Chwała Ci za to. Polly i Paletę wielbię od samego początku i cieszę się, że o nich wspomnialaś. Mam nadzieję, że odegrają tu jeszcze pewną rolę. Bella jest tu smutna. I zmęczona życiem. Mam nadzieję, że lekarstwo na to sie znajdzie w najbliższym czasie... :-P

Na razie nie przychodzi mi nic więcej do głowy, ale z pewnością powrócę z przyjemnością przy okazji następnego rozdziału. Powodzenia w pisaniu

Ezri


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nikki_944
Zły wampir



Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ

PostWysłany: Czw 19:43, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

Chcę się dowiedzieć co się wydarzyło, że Emmett i Rosalie się nienawidzą, dlaczego Polly się tak zmieniła no i oczywiście co będzie z Edwardem.
Już jestem ciekawa co Lizzy wymyśli, coś czuję, że będzie naprawdę ciekawie.

Szkoda, że wychodząc na strych nie natknęła się na jakąś mysz. Wink
Rozdział był wspaniały, dobrze, że tak szybko uzyskali rozwód i zniknął Jacob. Współczuję Lizzy, bo tak wszystko się na nią zwaliło, no ale jest silna i lepiej sobie radzi niż Bella.
Rozumiem, że Bella na tym strychu wpatruje się w Edwarda i wyobraża sobie co było gdyby się nie rozstali itp.

Piszesz świetnie i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, który (mam nadzieję) pojawi się bardzo szybko.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nikki_944 dnia Czw 19:47, 29 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Czw 20:22, 29 Kwi 2010 Powrót do góry

Może zacznę od małej wpadki:
" No tak! – uderzyłam się głową w czoło... " Głową w czoło?? dłonią w czoło brzmi bardziej realnie i jest fizycznie możliwe Smile
I tutaj "nie" się za bardzo namnożyło: "Nigdy specjalnie nie mnie nie ciekawił..."
Poza tym... Emmett i Rose się nienawidzą??:-O Dlaczego? podałaś mnóstwo informacji, pojawiają się nowe pytania, nowe teorie w mojej łepetynie i pozostaje mi tylko cierpliwie czekać na kolejny rozdział. Polly i szpilki???Naprawdę??łoranujulekirozbójnicy!! Very Happy Zrób coś z Bellą bo aż mi serce ściska, że jest az tak umęczoną, zrozpaczoną, zniechęconą do wszystkiego kobietą. Jakoś bardzo trudno mi sobie ją taką wyobrazić ale to twoja bohaterka i masz swoje uzasadnienie jej zachowania i swój plan Smile Moze Lizzy pomyszkuje bardziej w papierch Bells, pogada z jej przyjaciółmi i sama odnajdzie Edwarda? Taka myśl mi teraz zaświtała.
Cokolwiek będzie dalej czekam z niecierpliwością, ogromną. Mam nadzieję Lovee, że w długi weekend znajdziesz czas i wstawisz kolejne rozdziały, moze gratis dwa za dużą ilość komentarzy?? Very Happy
jej ale ten komentarz nieskładny. Przepraszam jestem nadal pod wrażeniem rozdziału
Weny, czasu, cierpliwości i czego tylko potrzebujesz do dalszego pisania. I kopa też przesyłam jeśli pomoże ;-)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin