FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Terapia +18 (NZ) cz.17 (05.02) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:39, 17 Lut 2009 Powrót do góry

na prawdę świetny odcinek, jeden z lepszych moim zdaniem. Jestem bardzo ciekawa kto zginął a kto walczy o życie, czy to znaczy, ze w samochodzie jadącym za Bellą były dziewczyny?
czy to tylko moje wyobrażenie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lana
Zły wampir



Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 20:59, 17 Lut 2009 Powrót do góry

Ach... Jak zawsze powiem, że odcinek super. Tym razem jednak w taki bardziej 'myślący' sposób. Wspomnienia Edwarda- just smutne.
Zastanawiam się nad tym wypadkiem. Bella żyje, a nie wiemy kto zginą (czy my go znamy? czy to osoby bez 'twarzy'?).
No cóż, życzę Weny przez duże 'W' i mam nadzieję, ze niedługo coś się wyjaśni :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornell
Człowiek



Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z krainy marzeń! ^^

PostWysłany: Wto 21:09, 17 Lut 2009 Powrót do góry

Uwielbiam tego ff-a:)
Czekam z niecierpliwością na następne roździały xD
Pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampir
Wilkołak



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 15:48, 21 Lut 2009 Powrót do góry

Jeju kolejne opóźnienie z komentowaniem.
Wszystko takie smutne. Mam nadzieję, że Bella z tego wyjdzie(musi wyjść, bo inaczej pewnie ten ff się zakończy, chyba, że masz pomysł na obłąkanego Edwarda, który rozmawia z duchem Belli).
Głupi kierowcy ciężarówek.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 15:08, 23 Lut 2009 Powrót do góry

świetne:D
czekam na kolejne części mam nadzieję że nie uśmiercisz Bells, nie przeżyłabym tego^^
ta wersja Eda tez mi się podoba:D


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 15:11, 23 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
kokainka213
Nowonarodzony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Pabianice

PostWysłany: Pon 18:32, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Boskie! Kobieto, pisz dalej! Postawiłam ołtarzyk z kredek na twą cześć!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:33, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Jak twój komputer?
Bo, wena wierzę, że dobrze.
Oczywiście wcale nie czekam i nie poganiam.
buahahhahaha.....

aby nie robić oftopa, to powiem, że bardzo mnie ciekawi kogo uśmierciłaś, czy któregoś z bohaterów, czy też postronną osobę...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Pon 18:45, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Cieszę się że czekacie, moje problemy z komputerem jak sądzę właśnie zostały rozwiązane, odzyskałam wszystkie dane, także prawdopodobnie jutro pojawi się nowy rozdział, aktualnie jestem w trakcie jego pisania.

Dziękuje wam wszystkim za cierpliwość i cieszę się że aż tak duże wrażenie robi na was ten tekst, wytrzymajcie
Buziaczki Mercy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 20:02, 23 Lut 2009 Powrót do góry

*odtańczywszy dziki taniec na twą cześć, dopadam klawiatury, aby wyrazić swoją pochwałę*

Biedny Edzio, życie takie miał poplątane, a teraz może i jeszcze Bella dokończy żywota i chłop zostanie sam na tym wielkim świecie.
Tylko tak trochę dziwne dla mnie jest, że Bells tak z Edziem tańcowała, jakby nigdy nic, jakby tych swoich problemów nie miała. (Boże, co jej się stało, że jej ciało jest całe pokryte bliznami? Założyła się z Jazzem, kto ma więcej?) No niby już tam się ileś tygodni znają, ale to takie dziwne.
Chciałam coś jeszcze napisać, ale podekscytowana wizją przeczytania jutro odcinka, kompletnie zapomniała, co też chciałam wyrazić.
kokainka213
Nowonarodzony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Pabianice

PostWysłany: Pon 20:03, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Jutro nowy rozdział?! Jestem szczęśliwa! Jupi!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
taboo
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: KRK

PostWysłany: Pon 20:34, 23 Lut 2009 Powrót do góry

No nie.
OME, co też ff mogą zrobić z człowiekiem. Serio... Przy tym wszystkim zwykły Edward (tudzież wampir) i zwykła Bella (tudzież wampiRKA) wydają się tacy... nie z tego świata.
Ogólnie jak skończyłam czytać to nie wiedziałam gdzie jest dół, a gdzie góra. Istniał tylko Edward, Edward i tak dla odmiany Edward :D
Kocham Cię za to, że piszesz, bo od kiedy skończyły mi się 4 książki zmierzchu, a Angst ma problemy z Wide Awake, oszalałam.
Po prostu jestem na głodzie, potrzebuję więcej Edwarda, PISZ PISZ PISZ!

Aha... bardzo mi się podoba ta przyjaźń między nimi. Zawsze mi tego brakowało, tylko miłość między Bellą, a Edwardem. A tu Alice wyrażająca się z taką czułością o Belli i Rosalie, która ją przytula nad ranem. Cud miód. Oby tak dalej!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez taboo dnia Pon 20:36, 23 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
host
Zły wampir



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: nysa

PostWysłany: Pon 21:56, 23 Lut 2009 Powrót do góry

w takim momencie zakonczyc to zbrodnia;P swietnie piszesz, twoj ff bardzo mnie wciagnal. ta mroczna tajemnica o Belli...Boze, mam nadzieje, ze jej nie usmiercilas, nie wybaczylabym tego Tobie;)) pisz dalej, bo zzera mnie ciekawosc.
p.
host


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Śro 18:37, 25 Lut 2009 Powrót do góry

Na samym początku przepraszam za tą małą zwłokę, ale ten rozdział jest taki długi że jego sprawdzanie zajęło więcej czasu, ale za to dzisiaj macie wszystko i mam nadzieje że mnie nie zlinczujecie:P

Teraz życzę miłego czytania, będzie smutno

beta, jak już wszystkim wiadomo Dians:*


Rozdział: 8
Gdyby to miał być wasz ostatni dzień życia, jak chcielibyście go spędzić?

Stary dom z dala od cywilizacji, zamieszkały jedynie przez ból i cierpienie, a w samym środku ja. Kto by pomyślał, że mój sen się spełni? Stałam na rozwidleniu dróg, na zachodzie, w oddali stał mały domek, obok niczego. Ruszyłam powoli w jego stronę, nieświadoma swojego pobytu w tym dość dziwnym miejscu. Dom wyglądał bardzo znajomo, starość odbiła na nim swoje piętno, zielona, wybielona od słońca farba, odpadała z upływem lat, tworząc z budynku ruinę. Ja jednak szłam dalej, nie zważając na niebezpieczeństwo zawalenia.
Zatrzymałam się dopiero, kiedy w świetle mocnego słońca ujrzałam znaną mi dobrze sylwetkę. Na samym początku nie mogłam w to wszystko uwierzyć, jednak po chwili dotarły do mnie dziwne wizje. Moje ręce zaciskające się na kierownicy, ostry zakręt, samochód jadący wprost na mnie z ogromną prędkością i wtedy zamknęłam oczy. Tak, a kiedy je otworzyłam stałam na tej dziwnej drodze, prowadzącej nie wiem gdzie i wtedy to do mnie dotarło. Umarłam, tylko czy tak właśnie wygląda niebo? Powolnym krokiem ruszyłam w stronę nieznajomej. Na pewno była to kobieta, jej zwiewna sukienka i długie ciemne włosy, właśnie na to wskazywały.
- Przepraszam nie wie pani przypadkiem, gdzie jestem? - Niepewność w moim głosie spowodowana była strasznymi obrazami kłębiącymi się w mojej głowie.
- Bello myślałam, że ty mi to wyjaśnisz – znałam ten głos tak dobrze, jednak to niemożliwe, przecież jego właścicielka umarła.
- Angela to ty...?
- Oczywiście, że ja. A myślałaś, że kto. Duch?
- Ale... Przecież ty nie żyjesz...
- Masz racje, a skoro i ty tu jesteś to oznacza, że...
- … Nie żyje?
- Głuptasie, coś mi się wydaje, że tak właśnie jest.
Pierwszy raz byłam w niebie! Wyobrażałam sobie je zupełnie inaczej. Miało tu być mnóstwo ludzi, których niegdyś straciłam, osoby znane i mniej znane. A tak naprawdę byłam tu zupełnie sama, no może poza Angelą. Tylko, jeżeli jestem tu, co stało się tam? Dlaczego niczego dobrze nie pamiętam, a te obrazy w mojej głowie? Stałam tak dobrą chwilę, przyglądając się Angeli z niemym wyrazem twarzy, a ona tylko się uśmiechała.
- Gdzie my jesteśmy? - Zapytałam jeszcze raz.
- Miałam cię właśnie o to zapytać.
- Mnie, a co ja mam z tym wspólnego?
- To jest twoja wyobraźnia, ja jestem tu tylko dlatego, że ty pragniesz bym tu była. – Co to wszystko ma znaczyć? Te słowa były dla mnie takie dziwne...
- Czy ja umarłam?
- Jeszcze nie.
- Opowiesz mi, co się stało?
- Bello, po mojej śmierci twoje życie się skończyło. Muszę ci powiedzieć, że to nie była twoja wina! Dobrze o tym wiesz, że nawet gdybyś została wtedy ze mną w domu i tak w moich kartach zapisana była śmierć. Ja umarłam, ale ty również. Te twoje terapie były strasznie uciążliwe, nawet dla mnie. Nie czuję się aż tak dobrze jak myślisz, jednak tam, gdzie teraz jestem, jest mi lepiej.
- Ale mi jest tak przykro, do tego...
- Daj mi skończyć, proszę. – Nie odezwałam się już więcej, słuchając.
- Cieszyłam się, że Rosalie i Alice są przy tobie. Czy widzisz, jak one cię kochają? Wydaje mi się, że tak, tylko czasami masz jakieś dziwne wątpliwości. Tak nie można. Dopiero ta terapia, do której zmusiła cię Ros spowodowała, że odżyłaś. A ten nowy terapeuta wcale nie jest taki zły, szkoda tylko, że pojawił się Mickey. Jesteś wrażliwa i to cię zgubiło.
- To chyba dobrze się stało? - Zapytałam z nadzieją - Teraz będę mogła zostać tu z tobą?
- Bello, ja tu nie zostanę. To nie moje miejsce. Moje niebo wygląda zupełnie inaczej, a ty chyba nie jesteś jeszcze gotowa, żeby do niego trafić.
- To dlaczego, do cholery tu jestem?! – Sama nie wiem, dlaczego byłam zła. Po słowach Angeli łzy napłynęły mi do oczu. Wcale nie zamierzałam trzymać ich na wodzy, dlatego po chwili płynęły już strumieniami po moich policzkach.
- Jestem tutaj, by pomóc ci zrozumieć... Nie płacz, proszę. Ja naprawdę nie mogę. – Powiedziała smutno.
- Dlaczego? – Zapytałam, ocierając łzy.
- Niebo nie wygląda tak, jak wszyscy myślimy. Nikt z nas nie ma skrzydeł, wyglądamy tak, jak chcemy. Mam na myśli to, że jesteśmy idealni dla siebie. Moje niebo przypomina pałac, jest tam wszystko to, czego kiedyś mi brakowało i zawsze mam to, co chcę. To tak, jak kraina wiecznego szczęścia. Dopuszczenie się grzechu przez Adama i Ewę nie pozwoliło nam żyć w dostatku, ale po śmierci, mamy już do tego prawo. Nic nie jest już takie samo, ale ta historia nie jest dla ciebie. Ty jesteś tutaj z innego powodu, a ja mam ci pomóc coś zrozumieć. Poznajesz ten dom?
- Nie jestem pewna, może podejdziemy bliżej? - Angela nie odezwała się i powoli ruszyła w stronę domu, a ja poszłam za nią.
Sama nie wiem, czego się po tym wszystkim spodziewałam. Szłam, nie myśląc o żadnych troskach, ani kłopotach, ale chyba powinnam. Angela nie żyje od dwóch lat, ja obwiniam się o jej śmierć, aż tu nagle mam okazje z nią porozmawiać, a ona opowiada mi o życiu w niebie. Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się przy tej ruinie. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, co to tak naprawdę jest. Budynek na pustkowiu przypominający dom, łudząco podobny do tej kamienicy, w której mieszkała Angela.
- Tak Bello. To jest właśnie to, o czym myślisz, jednak musisz powiedzieć to głośno.
- Angelo, to jest twój blok, blok, w którym umarłaś... Tylko, co on tu robi na środku niczego?
- Wracasz do swoich koszmarów. Tam w środku czeka cię o wiele więcej, tylko że tym razem ja tam będę razem z tobą.
- Dlaczego mi to robisz?! Przecież wiesz, co się ze mną działo!
- To nie ja chcę tu być, lecz ty. To nie jest moja wyobraźnia. Najwidoczniej pusta przestrzeń ma ci to wszystko ułatwić. – Nie wiem, dlaczego wszyscy mi to robią! Co ja tu robię?
- Dlaczego...?
- Wypadek, który ci się trafił, nie pozwala, by twój mózg dobrze funkcjonował. – Przypomniałam sobie ciężarówkę i moje ręce, mocno zaciśnięte na kierownicy... Po chwili trafiła we mnie. Nie zaraz! Jakiś samochód uderzył mnie w bok, dzięki czemu ciężarówka nie zderzyła się bezpośrednio ze mną. Tylko, co stało się później? I czy będąc tu, gdzie teraz jestem, żyję? To wszystko jest takie dziwne.
- Teraz musisz wejść do środka i zmierzyć się z tym, co tam na ciebie czeka. – Powiedziała spokojnie Angela.
Sama nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Powoli wspięłam się na schody, prowadzące do klatki, było tak, jak zapamiętałam. Drzwi prowadzące na klatkę schodową zaskrzypiały przeraźliwie, nie ze starości, lecz zwykłego zaniedbania, jak mawiał dozorca. Wszystko wyglądało tak, jak w dzień wypadku, ale tym razem przy moim boku stała Angela, dodając mi otuchy. Powoli wspinałam się na drugie piętro. Brązowe drzwi były uchylone, otworzyłam je ostrożnie i weszłam do mieszkania. Jak zawsze było w nim jasno i przytulnie, w kuchni spędzałyśmy najwięcej czasu. Przypomniały mi się czasy, kiedy Ros siadała przy oknie i opowiadała te swoje dziwne historie związane z Emmetem. Żadna z nas go jeszcze nie znała, ale jej uśmiechnięta twarz wyrażała tyle szczęścia i emocji! Teraz już tak nie wygląda. Alice zawsze siedziała z dala od wszelkiego rodzaju szklanek, sztućców, czy talerzy, ponieważ miała tendencje do niszczenia wszystkiego, co wpadło jej w ręce. Po tamtych wydarzeniach stała się samodzielna, chociaż wpadki nadal się zdarzają. Angela siedziała na podłodze, pod ścianą. Jessica zawsze mówiła, że to jej miejsce wyciszenia i co do tego miała racje. Na co dzień, Angela była pełna życia, nie mogła usiedzieć na miejscu, nawet chwili, dopiero tam, w kącie stawała się cicha. Jessica zajmowała jedyne miejsce przy stole, zawsze mówiła, że jej sylwetka musi być idealna i nie może pozwolić sobie na garbienie się na kanapie. Moim zadaniem było robienie czegoś do picia, zazwyczaj stałam przy kuchennym blacie gotując, wszystko się zmieniło, tego jednego dnia...
- Nad czym tak myślisz Bello? - Zaskoczona obecnością Angeli, podskoczyłam przestraszona. - Ohh... Zapomniałam, że i ty tu jesteś... Myślę o wspólnych chwilach spędzonych w tej kuchni, nikt z nas nie mógł się wtedy spodziewać, że to będzie nasze ostatnie spotkanie, a osoba, której się ufa, jest zdolna do czegoś takiego.
- Bello, mamy jeszcze coś do zrobienia, teraz nie czas na wspomnienia.
Wiedziałam, że nasz czas jest ograniczony, lecz nie byłam w stanie pozbyć się tych wszystkich wspomnień, jakie wiązały się z tym mieszkaniem. Posłuchałam słów przyjaciółki i udałam się do łazienki. Było w niej pełno krwi, stałam tak patrząc na to wszystko i nie wierząc, że te wspomnienia są wciąż takie żywe. Krew pachnie tak intensywnie, a gorąca para bucha w twarz pozbawiając mnie tchu. Uciekłam do pokoju, ten widok był straszny. Nie wiedziałam, że to, co zobaczę tam, będzie jeszcze gorsze.
Na środku dużego pokoju, w którym panował nieskazitelny porządek, leżał jasny dywan. Wpadające do środka słońce, pięknie kontrastowało z fioletem ścian, nadając mu taki niespotykany blask, dwie kanapy stojące przy ścianie, blokowały wyjście na balkon, ale współlokatorom nigdy to nie przeszkadzało. Jednak tym razem było inaczej, pamiętam same przestawiłyśmy kanapy, żeby zrobić więcej miejsca na środku. Dopiero, kiedy spojrzałam w dół, zauważyłam, że spod stołu wystają nogi. To były moje nogi, na jasnym dywanie w kałuży krwi leżałam ja, tracąc oddech z minuty na minutę.
Przestałam oddychać, kiedy zobaczyłam, w jakim byłam w stanie, niestety racjonalnie nie mogłam określić czy to dzieje się naprawdę. Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam, stałam na łące daleko od tego paskudnego domu.
- Dlaczego mnie tam zabrałaś? - Zapytałam drżącym głosem.
- Żebyś lepiej zrozumiała to, co mam ci do przekazania, inaczej by to do ciebie nie dotarło.
- Nie mam już siły. To, co tam widziałam było straszne.
- Obie wiemy, że to dopiero początek, a twoja historia dopiero się zacznie. Słyszysz ten głos? - Nasłuchiwałam i po chwili usłyszałam cichy szept.
- Wydaje mi się, że tak.
- Teraz dowiesz się, dlaczego trafiłaś tu, gdzie jesteś i poznasz dalszą część boskiego planu. Ten głos należy do osoby ci znanej, która właśnie w tym momencie siedzi przy twoim szpitalnym łóżku, czując się ponownie winna. On też ma tajemnice, którą ty poznasz, bo on jest gotów się nią podzielić. Jednak zanim to zrobisz, musisz kogoś poznać. Dlatego wybierzemy się tam, na to wzniesienie.
Szłyśmy niespiesznie pod górkę, czułam się naprawdę wolna, to dziwne i zarazem piękne miejsce działało na mnie tak kojąco. Nie martwiłam się troskami, nawet to, co było mi dane przeżyć na nowo, ulotniło się w mgnieniu oka. Nie czułam bólu, wręcz ogarniała mnie dziwna lekkość, może była już poza ciałem i tylko godziny dzieliły mnie od własnego nieba? A może właściwie to miejsce było moim niebem, a ja nie żyję od dłuższego czasu?
Na wzniesieniu stała dziewczyna, na moje oko wyglądała na troszeczkę starszą ode mnie, była piękna.
- Cześć, jestem Sherry, miło mi cię poznać. Pokazuję ci się w takiej postaci, jaka towarzyszyła mi na ziemi, chociaż za nią nie przepadam.
- Co to znaczy w takiej postaci, jak na ziemi?
- W naszym niebie możemy być tym, kim jesteśmy. – Powiedziała szybko Angela.
- Jestem tu, żebyś lepiej zrozumiała. – Powiedziała tajemniczym głosem, a ja po chwili usłyszałam ten szept, jednak tym razem był wyraźny.
- Bello musisz się mocno skupić. Tam na dole. O! Widzisz, w tej dolinie jest łóżko. – Powiedziała pospiesznie Angela. – Widzisz je?
I wtedy zobaczyłam, to byłam ja. Moje ciało oplatały różne rurki, nie oddychałam sama, robiła to za mnie maszyna, do tego wszystkiego wyglądałam strasznie. Po chwili ktoś złapał mnie za rękę, a raczej moje ciało, spoczywające tam w dolinie.
Jednak tego nie poczułam.
- Co się ze mną dzieję?
- Jesteś w śpiączce, żeby usłyszeć Edwarda, musisz się skupić. Kiedy poczujesz jego dotyk, nawiążemy połączenie.
To wszystko, co mówiły było takie dziwne, że nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Owszem, czytałam książki, które opowiadały o takich przypadkach jak ten, ale nigdy nie myślałam, że coś takiego przydarzy mi się naprawdę. Nie wiem, jak długo stałam patrząc tak w dolinę, rozmyślając i nic nie czując, kiedy usłyszałam cichy głos Edwarda...

******

„To się nie dzieje naprawdę” powtarzałem te słowa, cały czas jadąc samochodem do ojca. On jest lekarzem, ma możliwości, może będzie wiedział, co z nią. Nie mogę pozwolić jej znowu odejść! Muszę się postarać. Dotarłem tam bardzo szybko, niewiele myśląc, wbiegłem na izbę przyjęć i zobaczyłem Ros z Alice, które rozmawiały z moim ojcem. Obie wyglądały strasznie, płakały przez cały czas, ledwo trzymały się na nogach. Najwidoczniej to było dla nich za wiele.
- Edward, co ty tu robisz?! – Usłyszałem przerażony głos Jaspera.
- Przyjechałem do ojca, a ty, co tu robisz? – Niby od niechcenia zadałem to pytanie, przecież nie musiałem udawać, że nie znam Belli. Tylko nadal ta decyzja należy do niej.
- Przyjaciółka Alice miała wypadek, jej stan jest ciężki. Boże! Bella może umrzeć, a ja nie wiem, co robić… - Głos Jessa się załamał. Nigdy nie widziałem go w takim stanie, ale po tym, co przechodził, wcale mu się nie dziwiłem. Trzymałem się zupełnie z boku, ojciec przeprowadził rutynową rozmowę. Kazał wezwać jej rodziców, którzy pojawili się parę godzin później. Byli załamani, przeszli więcej niż normalni rodziciele. Stracili córkę dwa razy, lecz teraz, mogą stracić ją na zawsze. Nie mogłem tam dłużej usiedzieć, więc postanowiłem odnaleźć ojca.
- Tato, co z Bellą? – Zapytałem załamany, nawet się nie witając.
- Tak bardzo mi przykro, jej stan nie poprawia się, przestaje walczyć. Za chwilę jej rodzice się o tym dowiedzą. Znam ich i jest mi tak przykro. Pamiętam Bellę, jak miała może z dwanaście lat, była to taka wesoła, pełna życia osoba, na izbę przyjęć trafiała bardzo rzadko, raz chyba tylko miała złamaną nogę lub rękę i to wszystko. A to, co zobaczyłem dzisiaj, w trakcie operacji, przyprawia mnie o dreszcze nawet teraz. Nie wiem, co jej się stało, ale zapewne na to nie zasługuje.
- Co takiego zobaczyłeś? – Było mu dane zobaczyć coś, do czego ja nie zostałem dopuszczony.
- Wybacz Edwardzie, nie powinienem ci tego mówić. – Tak właśnie mogę liczyć na ojca, którego prawie wcale nie było w domu, jak dorastałem.
- Czy pozwolisz mi za to z nią posiedzieć?
- Postaram się, ale obiecaj mi, że mimo wszystko będziesz silny, nie chcę cię znowu stracić...
– Straciłeś mnie w dniu, kiedy Sherry popełniła samobójstwo i dobrze o tym wiesz.
Po tych słowach opuściłem gabinet. Byłem zły na siebie, że wypomniałem mu śmierć mojej pierwszej miłości. On znał jej historie troszeczkę lepiej, ale nie był w stanie mi się do tego przyznać. Powoli wyszedłem ze szpitala, wiedziałem, że to, co muszę teraz zrobić, będzie mnie wiele kosztowało, ale jeżeli ma to pomóc Belli, będę w stanie się poświęcić. Moje cierpienie w porównaniu z jej bólem, nic nie znaczy.
Marzenia człowieka, często tracą na wartości połowę, jeżeli nie ma z kim ich spełniać czy dzielić. Tak właśnie było między mną, a Sherry. Zawsze ją wspierałem, jak każdy zakochany wariat mógłbym zrobić dla niej wszystko. Tylko, że ona najwidoczniej nie chciała tej pomocy ode mnie. Dopiero, kiedy zadzwoniła moja komórka zdałem sobie sprawę, że jestem pogrążony tak głęboko w moich wspomnieniach, że nie widzę, co dzieje się wokoło.
- Edward, słucham.
- To ja, Carlisle. Chciałem ci tylko powiedzieć, że za chwilę Bella będzie miała chwilę spokoju. To jedyna szansa, byś mógł jej spokojnie wszystko powiedzieć.
- Dziękuję, to dla mnie wiele znaczy. – Po tych słowach rozłączyłem się i udałem się w stronę szpitala. Była to droga mojego przeznaczenia, prowadząca do jej pokoju, mam nadzieję, że to zadziała.
Leżała podłączona do wielu maszyn, jej małe bezbronne ciało łapało łapczywie powietrze, nawet nie wiem czy oddychała samodzielnie. Ten widok spowodował u mnie poczucie pustki i zwątpienia, jednak nie mogłem się poddać. Robiłem to w większości dla siebie, by móc żyć.
- Bello, nie wiem czy mnie słyszysz, ale chciałbym opowiedzieć ci swoją historię. – Niewiele myśląc, dotknąłem jej zimnej dłoni i wtedy sobie przypomniałem, że jeżeli będę ją gładził jest szansa, że mnie usłyszy i poczuje.
- Bello, moja historia zaczyna się w liceum. A dokładnie w drugiej klasie, kiedy to na korytarzu zobaczyłem piękną, zielonooką, piegowata, rudą dziewczynę. Nie wiem czy była nowa, ale dla mnie stała się aniołem, którego pragnąłem, jak jeszcze nigdy nikogo. Moje serce podpowiadało mi, że powinienem się do niej zbliżyć i tak też zrobiliśmy. Poznawaliśmy się powoli, nie wydawała się inna niż wszystkie, do czasu aż chciałem ją pocałować. Wtedy wydarzyło się coś dziwnego, odepchnęła mnie od siebie z krzykiem i uciekła. Parę dni nie było jej w szkole, a ja plułem sobie w brodę za swoja popędliwość. Jednak to wydarzenie zbliżyło nas do siebie. Jakiś miesiąc później zostaliśmy parą. Sherry, bo tak miała na imię, okazała się dobrym towarzyszem rozmów, niestety mój ojciec nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy, chociaż nadal dobrze się uczyłem. Większość czasu spędzałem z nią, bo tak nam było lepiej. Ona nigdy nie mówiła o swoich problemach, a ja głupi nie pytałem, gdybym wtedy wiedział, co się dzieje, może udałoby mi się ją uratować. Jednak dla mnie ważne było to, że pozwoliła mi się całować i zawsze była blisko. Tylko gdzie ja byłem, gdy mnie potrzebowała? Pamiętam ten dzień, jak dzisiaj, pokłóciła się z ojcem, zresztą to od śmierci jej matki, zdarzało się prawie codziennie. Jednak ta kłótnia była inna. Przyszła do mnie z widocznym siniakiem pod okiem, nie pozwalając mi tego nawet zgłosić, a ja głupi, zakochany, zgodziłem się na to. Rano wróciła do domu, mieliśmy spotkać się dopiero po południu, jako że była sobota. Wtedy niczego nie podejrzewałem, jednak gdyby wziąć pod uwagę jej dziwne zachowanie, byłbym w stanie powstrzymać jej myśli i czyny. Wtedy widziałem ją po raz ostatni – musiałem przerwać tę smutna, jak dla mnie rozmowę. Byłem facetem, jednak tu, w tej ciemnej, szpitalnej sali, czułem się, jak mały chłopczyk. W moich oczach były łzy, łzy rozpaczy. Gdybym wtedy był bardziej ostrożny, moja Sherry nadal by żyła.
- Tak Bello, zaślepiony miłością, nie dostrzegałem, że mojej ukochanej dzieje się krzywda, a przecież od tego ma się druga połowę. Niczego nieświadomy pojechałem do jej domu. Zdziwiło mnie, że drzwi są otwarte. Powoli podszedłem do nich i cicho zapukałem. Nikt się nie odezwał, uchyliłem je bardziej i wszedłem do środka. Pokój pogrążony był w mroku, zasłonięte zasłony świadczyły o tym, że nikogo tu jeszcze nie było. Nawet wtedy mnie to nie zastanowiło, a powinno... I wtedy zobaczyłem smugę światła wydobywającą się z jej pokoju, uchyliłem je powoli, mając nadzieję znaleźć ją za tymi drzwiami. Jednak to, co tam zobaczyłem w niczym nie przypominało Sherry. Na jej łóżku leżał pijany ojciec, w podartej koszulce, w ręce trzymał nóż, jego oczy były zamknięte, a na ciele miał dużo krwi. Niewiele myśląc pobiegłem do łazienki i tam czekało mnie najgorsze. Na ziemi, cała we krwi leżała Sherry, do szyi przywiązany miała gruby sznur, który został przecięty. Zadzwoniłem na pogotowie, po ojca, na policje. Starałem się, jak mogłem, przywrócić właściwe czynności ruchowe mojej dziewczyny, lecz niestety nie dałem rady. Karetka przyjechała niby bardzo szybko, jak dla mnie była to wieczność. Policja zabrała mnie na przesłuchanie, jej ojca zamknęli do czasu wytrzeźwienia, a moja dziewczyna została przewieziona do szpitala. Opowiedziałem im wszystko tak, jak tobie. Do dzisiaj żałuję, że pozwoliłem jej wtedy jechać do domu. Po paru godzinach dowiedziałem się, że Sherry nałykała się jakiś leków, później prawdopodobnie sama się powiesiła, a wszystkiemu winny był ojciec.
Pieprzony pijak, jak się okazało od śmierci matki maltretował i gwałcił swoje dziecko. Policja przeszukała dom, znaleziono jej pamiętnik, z którego jasno wynikało, jak często jej własny ojciec, robił te wszystkie złe rzeczy. Po obciążających dowodach został skazany na dożywocie w najgorszym więzieniu, jednak po trzech tygodniach popełnił samobójstwo. Mi zostały tylko wspomnienia i mały pożegnalny list, którego zawartość znam na pamięć:

Edwardzie, przykro mi, że nie byłam z Tobą szczera, ale nie potrafię już tak żyć. Zapomnij o mnie, bo to, co zrobię nie jest dobrym rozwiązaniem, ale ja inaczej nie potrafię...

Nic więcej. Żadnego „kocham cię”, tylko te puste słowa. Od tego wydarzenia bardzo się zmieniłem, postanowiłem pomagać ludziom, zostać psychologiem. Moja praca na początku stażu nie za bardzo mi odpowiadała, dopiero, kiedy ty Bello, weszłaś do gabinetu, zrozumiałem, że dostałem jeszcze jedną szanse od losu. Tylko, że teraz umierasz, a ja znowu czuje się winny. Proszę walcz! - Mój głos się załamał. Siedziałem z nią jakiś czas, póki do pokoju nie przyszedł ojciec.
- Edward! Ty jeszcze tutaj? Jak się czujesz?
- Ze mną chyba wszystko dobrze, ale nie wiem, co z Bellą. Czy możesz mi coś powiedzieć o jej stanie zdrowia?
- Nie jest dobrze, jej obrażenia są tak rozległe... Obawiam się, że to jej ostatnie godziny, już nawet sama nie oddycha.
- Jak do tego doszło, że i ją tracę? – Zapytałem bardzo cicho.
- Bez względu na wszystko, one zawsze będą w naszym sercu, musisz o tym pamiętać…

******

Jego głos był kojący, chociaż bardzo oddalony, a ta historia, o której opowiadał na początku zdawała się nic nie znaczyć. Dopiero, kiedy poczułam jego ciepły dotyk na mojej skórze, zrozumiałam, że to dotyczy mnie, a kiedy usłyszałam imię tej dziewczyny, zamurowało mnie. Przecież przed chwilą dane było mi ją poznać. Sherry, tak samo, jak ja, przysłuchiwała się tej historii, chociaż znała ją bardzo dobrze. To była jej historia. Strasznie było słuchać tego wszystkiego. Edward był taki smutny, z jednej strony chciałabym być teraz z nim i móc mu jakoś pomóc, z drugiej, nigdy by do tego nie doszło, gdyby nie to, co się stało. Kiedy cała historia dobiegła końca, po moich policzkach płynęły łzy. Angela i Sherry przyglądały mi się z fascynacją.
- Nie płacz, już po wszystkim. Jestem w tym lepszym świecie, a jedyne, do czego mam pretensje, to do samej siebie, że przez cały ten czas okłamywałam Edwarda. – Powiedziała spokojnie Sherry.
- Przecież twoja historia jest taka smutna...
- Masz racje, tylko że jako samobójca nie powinnam mieć wstępu do nieba, a jednak mam. Niestety właśnie tu przechodzę swoją karę, za to, co zrobiłam na ziemi. – Nadal nie wiedziałam, co do mnie mówi i dlaczego to robi. Widać, że starała się być miła, jednak jej słowa zaczęły mnie przerażać, sama nie wiem, dlaczego. – Nie bój się mnie. Ja nie zrobię ci krzywdy, jestem tu, by pomóc sobie. Jesteś jedyną osobą, która może to zrobić. Proszę cię, żebyś tylko mnie wysłuchała i nie oceniaj mnie pochopnie...
- Ja też pamiętam ten dzień, bardzo dobrze, jak Edward. Tylko, że z innych powodów niż on. Tego dnia, kiedy pobita przez ojca, udałam się do niego do domu, chciałam zakończyć naszą znajomość na zawsze. Planowałam wyjechać do Szwajcarii, tam czekała na mnie miłość mojego życia. Nigdy tak naprawdę nie kochałam Edwarda, dlatego nie znał mojej historii. Myślałam, że on też nie jest do końca we mnie zakochany i tu bardzo się myliłam, jak widzisz. Teraz za to pokutuję, ale o tym za chwilę. Wróciłam do domu, spakowałam swoje rzeczy i napisałam ten krótki list.

Edwardzie, przykro mi, że nie byłam z Tobą szczera, ale nie potrafię już tak żyć. Zapomnij o mnie, bo to, co zrobię nie jest dobrym rozwiązaniem, ale ja inaczej nie potrafię...

Wcale nie chodziło mi o samobójstwo. Miałam wyjechać i już nie wrócić. Zdaję sobie sprawę z tego, że Carlisle wiedział, co tak naprawdę czuję do jego syna, dlatego próbował zapobiec tragedii. Jednak nikt nie mógł wiedzieć, że tak to się skończy. Ojciec wrócił za szybko do domu, był zdenerwowany i do tego pijany. Wiedział, że zabrałam z banku wszystkie pieniądze i o to się właśnie pokłóciliśmy. Zaczęła się szarpanina, jego ciosy zawsze dotykały mojej twarzy, tak samo było i tym razem. Po jakimś czasie straciłam przytomność. Kiedy się obudziłam, na szyi był już sznur, a ojciec stał nade mną z nożem. Skrępowana, nie miałam nawet szans na ucieczkę, czekałam aż zakończy stosunek i zostawi mnie, jednak nie o to mu chodziło. Kazał stanąć na krześle. Mówił, że to za karę, bo jestem złą córką. Dzieckiem, które nie ma matki i dlatego lepiej będzie dla mnie, jak zrobię to, co on uważał za słuszne. Bello, ja naprawdę nie miałam wyjścia. Stanęłam na tym stołku i wtedy poczułam, jak coś mocno zaciska moją szyję. Zaczęłam się dusić, łzy napłynęły mi do oczu, a ojciec tylko się śmiał... To był przerażający śmiech, pamiętam go do dzisiaj. Później była już tylko ciemność. Kiedy otworzyłam oczy, byłam w domu, ale wyglądał zupełnie inaczej. Wszystko czyste i posprzątane, w pokoju światło, a na kanapie siedziała mama. To ona powiedziała mi gdzie jestem. Czasami ją odwiedzam, jednak nie mogę z nią zamieszkać, przez to, co zrobiłam chociażby Edwardowi. Nie potrafię z tym żyć. Każdy z nas w niebie może się zakochać, tylko nie ja. Teraz wszystko zależy od ciebie, jesteś moja jedyną szansą. Pomożesz mi?
- Jeżeli będę w stanie i dowiem się, o co tak naprawdę chodzi, to tak

PS. Kolejna część pojawi się na dniach, nie wiem dokładnie kiedy


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
kokainka213
Nowonarodzony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Pabianice

PostWysłany: Śro 18:52, 25 Lut 2009 Powrót do góry

Jednym słowem wyrażę swoją opinię : Bosko.

Trzymaj tak dalej. WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ginger!
Zły wampir



Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 18:53, 25 Lut 2009 Powrót do góry

Zatkało mnie.
Naprawdę. Wszystko jest jeszcze bardziej zagmatwane niż na początku mi się wydawało. Sherry, Angela. Wiele się wyjaśniło, ale dalej nie wszystko jest wiadome.
I bardzo dobrze, potrafisz utrzymać atmosferę tajemnicy w taki sposób, że nie można doczekać się kolejnej części.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornell
Człowiek



Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z krainy marzeń! ^^

PostWysłany: Śro 19:19, 25 Lut 2009 Powrót do góry

Super roździał:)
Bardzo smutny... Mam nadzieję, że Bella nie będzie długo w śpiączce.
Super opisujesz uczucia targające postaciami:)
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vanja89
Wilkołak



Dołączył: 10 Cze 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tychy

PostWysłany: Śro 19:25, 25 Lut 2009 Powrót do góry

och.. nie wiem co powiedzieć... taki całkiem inny rozdiząl niz dotychczas. Jestem zaskoczona rozwojem sytuacji... Edward i Bella mają podobne ciężkie przeżycia... ale ciekawa jestem co też chce ta Sherry od Belli. Naprawdę swietnie napisane i już nie mogę doczekac się rozwoju całej tej historii.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
taboo
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: KRK

PostWysłany: Śro 19:32, 25 Lut 2009 Powrót do góry

No jak to co Sherry chce od Belli ? OME przecież ma wyrzuty sumienia, że tak Edwarda samego zostawiła, a on cały czas o niej myśli. No to teraz pewnie poprosi Bellę, żeby ta go uszczęśliwiła, sprawiła, żeby o niej zapomniał. Tak mi się wydaje . Em aj rajt ?

Oh trochę czuję się przynudzona tym rozdziałem, nie wiem czemu. Chyba nie potrafię się wczuć. Już nie mogę się doczekać jak Bella będzie z Edwardem.

Ale by były jaja gdybyś teraz ją uśmierciła. Ale nie zrobisz tego, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snopy
Dobry wampir



Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |

PostWysłany: Śro 19:43, 25 Lut 2009 Powrót do góry

Genialny odcinek. Taki zupełnie inny, prawda? Chociaż to fakt, że trochę przynudny :D
Kocham takie retrospekcje - to po pierwsze. Bella jest pusta, następuje zwolnienie blokady - to po drugie. Nie lubię, jak Edd ma jakąś miłość przed Bellą - to po trzecie.

Czekamy na więcej :)

p,
S.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Snopy dnia Śro 19:44, 25 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
micha1993
Gość






PostWysłany: Śro 19:47, 25 Lut 2009 Powrót do góry

nie wiem czy to bedzie konstruktywny komentarz, ale ja moge napisac tylko jedno slowo: Genialne Wink

scena w niebie, gdy wita ja angela bardzo przypomina mi rozmowe Harrego z Dumbledorem w 7 czesci.

jestem bardzo ciekawa czy bella bd to wszytko pamietala i jesli tak to w jaki sposob powie edwardowi ze sherry tak naprawde go nie kochala.
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin