FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 The Doll House [T] [NZ] zawieszone Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Nie 13:56, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Och, ach i och.

Ale boski rozdział. Jak mi się ten Edward strasznie podoba. Taki mściciel z niego. Odważny, niebezpieczny i seksowny. Jak ja lubię bad boyów Laughing
Bella też mi się podoba. Nie jest idiotką, która co chwila się potyka i chowa za facetami. Jest gotowa walczyć z napastnikami, myśli trzeźwo i nie panikuje. I ta jej dziwna, napięta relacja z Edwardem bardzo mi się podoba^^
Najlepsza jest jednak Rosalie. Ja ją uwielbiam zawsze. Kobieta z jajami, nie boi się niczego, kiedy trzeba, to krzyknie i wszyscy się zamykają. Zna się na samochodach i jest zajebista babka :D
O i Emmett. Będzie ciekawej na pewno. Już widać, że z Rose sobie przypadli do gustu :D
A Jasper to gdzie? Będzie on, czy już była o nim mowa? Bo nie pamiętam. A bardzo bym chciała, żeby był.
Wkurzają mnie tylko te dwie idiotki i Mike. Tyler dobrze, że zginął, bo nie mogłam go znieść.
Bardzo jestem ciekawa, jak to się dalej rozwinie. Podoba mi się, więc czasu życzę, bo widzę, że nie masz go dużo Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Nie 13:56, 08 Lis 2009 Powrót do góry

buuuu rani mnie wyprzedziła....

mTwil - bardzo się cieszę, że dodałaś chociaż ten rodział.... mam nadzieję, ze mimo wszystko znajdziesz kiedyś czas :)

błędów jakoś niezauwazyłam, ale też nieposzukiwałam :)
akcja się rozwija... bardzo fajnie...

podobają mi się kolejne morderstwa... wybuchy... nareszcie coś z akcją, której mi przyznam się brakuje w niektórych ff'ach :)

uwielbiam twoje tłumaczenie mTwil - pamiętaj o tym i myśl o tym zawsze :)

niektórzy tu licza na ciebie :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Nie 14:11, 08 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Nie 14:14, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Rozdział genialny! Choć już czytałam go i szczerze mówiąc jedną rzecz bym zmieniła xD

mTwil napisał:
- Uszczypnij mnie, Edward - wyszeptałam rozzłoszczona.


Ugryź mnie, Edward - bardziej pasuje xD i w oryginale jest bite jak dobrze pamiętam :D

Cały rozdział mi się podoba i następne również, dlatego po części nie jestem zadowolona z tego zawieszenia, bo chętnie bym dalej je czytała. A po angielsku części nie rozumiem, tzn. orientuję się co i jak, ale to nie to samo co czytanie po polsku xD

Rozdział świetny, już chyba to pisałam. Najlepsza część to ta z Bellą i Edkiem przy ścianie :DDD

pozdrawiam i mam nadzieję, że za niedługo odwiesisz ff
nz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Nie 14:27, 08 Lis 2009 Powrót do góry

rani, Jaspera jeszcze nie było, ale pojawi się, pojawi. Smile

kirke, kochanie, nawet nie wiesz, jak poprawiłaś mi humor. Miło, że tak uważasz. ;* I nie smuć się. Napisałyście w tej samej minucie. Smile Jeśli chodzi o akcję to to dopiero jej skromny początek. Potem będzie... gorzej. Na pewno drastyczniej.

nieznana, wiem, sama dziś dobrą chwilę rozmyślałam nad tym słówkiem, ale stwierdziłam, że "ugryź mnie", tak prosto z mostu nie miałoby większego sensu. Sprawdziłam, że można to zastąpić uszczypnięciem i wolałam tak wszystko zostawić. Mogłaby to być aluzja do książki, filmu, ale zrozumiała po angielsku, po polsku raczej dziwna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Nie 14:33, 08 Lis 2009 Powrót do góry

No rozumiem, ale nadal sądzę, że "ugryź mnie" lepiej pasuje xD
Ale nie wtrącam się, to Ty tu jesteś tłumaczą, w ostateczności przecież każdy się połapie o co chodzi z uszczypnij mnie, więc bez problemu :D
Więc życzę szybkiego powrotu do zdrowia i więcej czasu, byś mogła kontynuować to tłumaczenie :D

pozdrawiam
nz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Nie 14:41, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Czego jak czego, ale powrotu tego ff się nie spodziewałam, ale muszę przyznać, że to bardzo miła niespodzianka ^^
Błędów nie wychwyciłam. No ale też nie szukałam.
Cieszę się, że Ed teraz z nimi jest w domku, gdyż Jake przestał się tak panoszyć dookoła Belli. A to jak się Edward zachowuje jest... Oh, ah xD
No i pokazał się Emmett! A co z Alice? Nie mogła zginąć, no! I Jazz?
Tłumaczenie świetne, jak zwykle.
Chora, powiadasz? To może skrobniesz nam coś jeszcze? :D
Weny, czasu, chęci do tłumaczenia. No i powrotu do zdrowia ^^
PS. Wybacz mało konstruktywny komentarz : )
EDIT: Jazz się pojawi? *odtańczaminitaniecradości*
A co do 'ugryź mnie' i 'uszczypnij mnie'. Uszczypnij mnie mi w sumie pasowało, choć teraz jak się zastanowię.. Uszczypnij mnie mówi się, gdy się czemuś nie dowierza. A ugryź mnie, to coś w stylu: pocałuj mnie w dupę. Chyba lepiej pasuje xD Ale to Twoje tłumaczenie, nie wcinam się.

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Nie 14:44, 08 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 15:02, 08 Lis 2009 Powrót do góry

No to się pogubiłam, szczerze mówiąc. Nie spodziewałam się, że TDH zawita na forum w tym miesiącu czy nawet roku... Mam pytanie: to jest czysty przypadek, że rozdział się pojawił, czy też oznacza on odwołanie zawieszenia i niedługo będziemy mogli spodziewać się kolejnej części?
Szczerze mówiąc nurtują mnie te pytania, choć jestem mile zaskoczona:)

Zdrówka życzę a rozdział udany.. wprawdzie przeczytałam go wcześniej no ale....Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:04, 08 Lis 2009 Powrót do góry

No dobra, ja też dałabym "ugryź mnie" - ma bardziej sarkastyczny wydźwięk niż "uszczypnij mnie", które z reguły stosuje się w celu stwierdzenia istnienia czegoś w rzeczywistości Wink Ale czepiać się nie będę, bo nie ja odpowiadam za tłumaczenie Smile

Rozdział świetny, akcja troszkę spowolniona. Brak prysznica Laughing Ale satysfakcjonuje mnie namiastka takowego w postaci akcji pod ścianą Cool
Dobrze, że niektórzy robią "out" (dżizyz, to chyba niezbyt normalne, jak cieszy się z czyjejś śmierci, co nie? Laughing).

mTwil... błagam, nie rób nam tego i nie każ długo czekać... Ja wszystko rozumiem. Ino niekoniecznie lubię rozstawać się ze świetnymi przekładami. A takowyj jest Twój Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Nie 15:30, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Haha, jaka dyskusja. Smile Pogrzebałam w Urbanie i zmieniłam trochę ten fragment.

Swan, wydaje mi się, że w domu posiedzę cały tydzień, ale do środy mam utrudniony dostęp do kompa. Zobaczymy, co da się zrobić. Wink
A Alice będzie. Tak samo jak Jazz.

Ewelina,
niestety to tylko przypadek. Nudzę się, książki jakoś mnie za bardzo do siebie nie zachęcają, więc trochę przy tym posiedziałam. Opowiadanie jest cały czas zawieszone.

seska, akcja obiecuję, że będzie, i to już taka ostra, ale za kilka rozdziałów. I z pewnością nic w stylu tej spod prysznica.

Dzięki za życzenia powrotu do zdrowia, póki co mam zawalone całe drogi oddechowe, praktycznie ledwo mówię i mnie przydusza, ale... tłumaczyć by się dało. Smile
Niczego nie obiecuję. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:20, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Badward;? To mi sie podoba...:) Niezle...Wink Huhhh jak dobrze ze chociaz w jednym FF Bella jest w miare normalna..A Jacob taki opiekunczy i waleczny ze tylko go schrupac Wink Alice zniknela wiec gdzie w takim razie Jazz wybawiciel?? Pewnie go gdzies po drodze wprowadzisz...O i jest Emm;) Ten tekst z niedzwiedziem..buhehe:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:29, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Bardzo, ale to bardzo zdziwiłam się, widząc, że pojawił się nowy rozdział. Aż mnie zamurowało Smile Muszę również przyznać, że niezwykle ucieszył mnie ten fakt, bo tęskniłam za tym opowiadaniem, a po angielsku jakoś nie chce mi się czytać. Wolę czekać na Twoje świetne tłumaczenie.

Po pierwsze - wielki plus tego rozdziału - Emmett. Cieszę się, że się pojawił. Na pewno wprowadzi coś fajnego do opowiadania, fabuły i klimatu. Bardzo mi się to podoba.
Po drugie - Tyler i jego zachowanie. Nie wiem co mu odbiło, po co chciał tam pójść, ale skończyło się jak skończyło. Przez swoją głupotę, zachwiania psychiczne czy też szaleństwo zginął z rąk tropicieli. Dobrze, że pojawił się Edward, bo Bella pewnie skończyłaby podobnie albo po prostu porwaliby ją tropiciele.
Po trzecie - Jacob. Od jakiegoś czas lubię go w tym ff. Chce bronić Bellę. A na początku wydawał się być takim palantem.
Kolejna sprawa - Edward. Tajemniczy, mroczny, człowiek zagadka. Jestem ciekawa o co mu właściwie chodzi i czego się jeszcze o nim dowiemy. Jak na razie praktycznie nic nie wiemy o jego pochodzeniu, życiu, przeszłości. Bardzo mało zdradziła nam dotychczas autorka.
Jestem ciekawa co wyniknie z tego dalej. Mam nadzieję, że kiedyś przetłumaczysz kolejny rozdział. Jak co grzecznie poczekamy. Ważne by się w ogóle kiedyś pojawił. Naprawdę wychodzi Ci to super. Gratuluję Smile
Pozdrawiam i dziękuję za przetłumaczenie tego rozdziału Smile
Dużo zdrówka życzę! :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 16:47, 08 Lis 2009 Powrót do góry

no ładne buty xD
Dalej nie rozumiem, dlaczego właściwie ci tropiciele ich ścigają, ale mam nadzieję, że się szybko dowiem. Cała fabuła i napiecie jest świetna. Lubię takie opowieści z dresczykiem. Są niesamowite.
Brakiem bety sie nie martw, bo jest dobrze Wink Ja przynajmniej jakichś strasznych błędów nie wyłapałam. No i świetnie tłumaczysz moim zdaniem ;]
Takze życzę zdrowia i że szybko powrócisz do tłumaczenia.
Pozdrawiam, Annie ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Nie 18:23, 08 Lis 2009 Powrót do góry

Juppi!
I jest nowy bohater !!! Fajny^^ xD
Rasalie i jej zamiłowanie do samochodów, o taaa xD
Hah, Bella i Edward, mmm robi sie gorąco.
A ogólnie, też super.

-Z szesnastki została nas już tylko piątka. Sześcioro uciekło. Trójkę złapano. Dwoje zaginęło.

Zmroziło mnie to zdanie.
Co tu więcej pisać ... no, rewelka, mam nadzieje że nowy rozdział pojawi sie nie długo :)

No i perełka:

- Laurenta – powiedział Edward. – Słyszałem, jak o tym mówili. Nawet się nie przejęli. W zamian, postanowili cię nie zabijać.

Haha, kocham xD
Pozdrawiam Serdecznie, życzę veny, chęci i czasu :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Pon 10:34, 09 Lis 2009 Powrót do góry

Wyjaśniłam sprawę "bite me", poprosiłam o pomoc znajomą Amerykankę, zgodziła się ze mną - z tą ostatnią wersją - i tak już zostanie.

Misty butterfly, albo to tak odebrałam, albo wydaje ci się, że ja to piszę. Nie, to jest tylko tłumaczenie. Hmm, gdzieś tam masz rację w swoich domysłach, ale nic nie zdradzę. Wink

Sus, miło mi, że tak się ucieszyłasz z tego rozdziału. Taki był plan - mała niespodzianka. Sama nie spodziewałam się, że tak sprawnie mi pójdzie. O Edwardzie jeszcze dużo się dowiemy, wszystko się wyjaśni.

Annie, co do tropicieli, to tak samo jak z Edwardem nadejdzie pora, że cała sytuacja się rozjaśni. I dreszczyk z tym związany będzie.

I dziewczynki, dziękuję, dziękuję wam za takie słodzenie przy moim tłumaczeniu. Najgorsze jest to, że ja sama bardzo często cholernie krytycznie patrzę na swoje rozdziały, najchętniej jeszcze bym je spolściła, wydaje mi się, że to nie to, ale wasze komantarze są zawsze takie same. Dzieki. ;*
Dziś czuję się już o wiele lepiej, ale z drugiej strony, jak szybciej wyzdrowieję, to pójdę do szkoły i znowu zacznie się to, co wcześniej. Smile Teraz biorę się za zaległą naukę, ale jak starczy mi czasu, to zajrzę do 6 rozdziału.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Wto 14:41, 10 Lis 2009 Powrót do góry

Przepraszam, że z takim spóżnieniem się wpisuje, ale nowy rozdział tłumaczenia jakoś przemknął mi niezauważony.

Życzę słodkiego powrotu do zdrówka ( : i może .. więcej nudy (dla tłumaczki ), ale to dalej ciągnać i tłuuumaczyć .


zaczyna się dziwnie dziać między E a B , ale nie jest to takie "oczywiste" .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Sob 20:28, 14 Lis 2009 Powrót do góry

rozdział nie był betowany


Rozdział 6
Odciąganie uwagi


- Rose, jesteś tego pewna? – zapytałam, kiedy poprawiała kucyk. Nawet podczas samobójczej misji musiała wyglądać perfekcyjnie.
- Jak cholera, nie – odpowiedziała bez zastanowienia. – Ale w tej sprawie już nikomu więcej nie ufam. Sama muszę się tym zająć. – Schyliła się, żeby zawiązać sznurowadła. – Poza tym, ja będę miała wielkiego mena ze strzelbą, a ty Jacoba i seksownego człowieka gór.
- Chodźmy, panienko! – Emmett zagrzmiał. Jeśli chciał wydostać się stąd żywym, musieliśmy nauczyć go nad sobą panować. Mimo wszystko, patrząc na te cholerne dołeczki, ciężko byłoby się na niego gniewać.
- Niczym się nie przejmuj, mała Bello. Odstawię ją w jednym kawałku. – Mrugnął do mnie i stanął przy drzwiach.
Rosalie odprowadziła go wzrokiem.
- Jest… inny. – Znowu zwróciła się w moją stronę. – Uścisnęłabym cię na pożegnanie, czy coś, ale wiem, że wrócę. Po co niepotrzebnie się wzruszać?
- Do zobaczenia. – Przytaknęłam.
- Gotowa, moja panienko? – Emmett zapytał.
- Nie, ale chodźmy – odpowiedziała. Jak typowy dżentelmen przepuścił ją w drzwiach i zaraz potem ruszyli w drogę. Miejmy nadzieję, że wrócą.
Pamiętając, ile czasu zajęło Emmettowi dotarcie do nas po eksplozji, można było się domyślać, że samochód nie stał daleko. Jeśli akcja pójdzie zgodnie z planem, nie powinni wrócić później niż za godzinę. Wzięłam nóż i pobiegłam na górę, żeby móc wszystko obserwować. Gdyby ktoś z nas zobaczył tropicieli, miał ze sobą szklankę, którą zbiłby, dając wszystkim sygnał bez potrzeby mówienia ani słowa. Widziałam bezszelestnie przemieszczających się Emmetta i Rosalie, idących tak szybko, jak tylko mogli. Kiedy zniknęli mi z oczu, odetchnęłam z ulgą. Przynajmniej udało im się dotrzeć na tyle daleko.
Mój puls przyspieszył, kiedy usłyszałam dźwięk tłuczącego się szkła, dochodzący z korytarza na dole. Nadchodzili. Szybko odsunęłam się od okna i prawie krzyknęłam, kiedy zdałam sobie sprawę, że ktoś za mną stoi.
- Jest ich tylko dwoje. – Edward. – Jeden facet. Jedna kobieta. – James i Victoria. To musieli być oni.
- Co mam teraz robić? – zapytałam, prawie szepcząc.
- Zejść mi, ku***, z drogi – odpowiedział ostro, po czym wepchnął mnie do szafy i zamknął drzwi, zostawiając samą w ciemności.
Teraz, kiedy inni ryzykowali swoim życiem, po prostu jak niczego innego pragnęłam się tu ukrywać. Najgorsze było to, że on cały czas przytrzymywał drzwi. Dlaczego sobie nie poszedł? Nie mogłam się odezwać. Tak samo jak się na niego wściekałam, nie chciałam, żeby coś mu się stało, i to przeze mnie.
Tropiciele nie weszli po cichu. Usłyszałam huk, jeden dochodzący z dołu, a drugi z góry.
- Jessica! Odsuń się! – doszedł mnie krzyk Jacoba. Mocniej naparłam na drzwi. Chciałam się stamtąd wydostać. Musiałam im pomóc, ale Edward dalej nie ustępował.
- Riley! – jakiś nieznany głos krzyknął. Domyślałam się, że to jednak nie James i Victoria. – Pożałujesz... – Dobiegł mnie głośny trzask, ale zaraz po nim nastąpiła cisza.
Edward w końcu odszedł od drzwi, a ja wybiegam na zewnątrz.
- Powaliło cię?! Jak mogłeś to zrobić? Co jeśli by nas potrzebowali? – Zadając każde pytanie, uderzałam go w pierś. Byłam naprawdę wkurzona. Tak po prostu tu stał, kiedy inni musieli walczyć.
Chwycił mnie za ramiona i przyparł do ściany.
- Chcą cię żywą – warknął. – Oni potworami. Z tego, co udało mi się do tej pory dowiedzieć, ci, którzy umrą, będą mieli szczęście. – Puścił mnie i wybiegł z pokoju.
- Bells! – usłyszałam wołanie Jake’a.
Pobiegłam do niego.
- Jacob, co się stało?
Uścisnął mnie przelotnie.
- Facet jest już trupem, ale kobieta żyje. Chciałem policzyć się z Riley’em, ale Jessica, biegnąc bez oglądania się, weszła mi w drogę. Prawie, że już ją dźgnął, kiedy Mike zaatakował tego zdrajcę od tyłu. Kobieta ruszyła mu na pomoc, ale Jess przywaliła jej deską. Związaliśmy ją na dole.
Zeszliśmy na parter, zobaczyć, co dokładnie się stało. Wszyscy byli w salonie. Mike obejmował Jessicę, a Lauren siedziała z nogą na nodze i skrzyżowanymi rękami. Dziewczyna przywiązana do krzesła nie wyglądała na starszą ode mnie. Edward podszedł do niej z wiadrem wody i oblał, sprawiając, że z głośnym westchnięciem się obudziła.
- Kim jesteś? – zapytał.
- Niczego ci nie powiem! – warknęła. Nie miała zamiaru się poddawać, była gotowa poświęcić wszystko, żeby się uwolnić.
Edward w końcu stracił nad sobą panowanie i przyparł ją do oparcia krzesła.
- Powiesz mi, kim on jest i czego chce – Wyjął swój nóż – albo zacznę odcinać ci części ciała. Do mówienia nie potrzebujesz palców... czy, na przykład, oczu. Od czego mam zacząć?
Cholera jasna! Był przerażający.
- Nie wiem wszystkiego – jęknęła. – Mam na imię Bree. Dopiero zaczęłam dla niego pracować. To moje pierwsze zadanie. Miało być proste. Musieliśmy tylko odciągnąć waszą uwagę, ale Riley uparł się, żebyśmy zrobili coś więcej. Myślał, że przyprowadzając jednego z was, zaimponowałby Victorii.
- Odciągnąć uwagę od czego? – zapytałam. Uśmiechnęła się ironicznie. – Odciągnąć uwagę od czego? – krzyknęłam jeszcze raz.
- Naprawdę myślisz, że pozwoliliby tej blondynie zwiać? – Zaśmiała się.
- Rosalie – wyszeptałam, drżąc. Mieliśmy tu zostać, żeby ich zmylić, jednak oni w tym samym czasie robili dokładnie to samo, a w dodatku poszli za Rose. – Idę jej szukać.
Edward nagle się odwrócił.
- Porąbało cię.
Jacob podszedł do mnie.
- Pójdę z tobą
- Nie ma potrzeby – Lauren powiedziała lekko znudzonym tonem. Była zwrócona w kierunku okna. – Zaraz tu będą.
Wszyscy usłyszeliśmy, jak weszli na ganek. Jake otworzył im drzwi.
- O cholera! Co się stało?
Oboje byli we krwi, a Emmett - z wyraźnym trudem - stał oparty o Rosalie. Jacob pomógł jej doprowadzić go do kanapy.
- Doszliśmy już do samochodu, kiedy dostał strzałą w nogę. Ominęła kość i przeszła na wylot – dziewczyna wyjaśniła roztrzęsiona. – Odłamałam końcówkę i ją wyjęłam. Chciałam zatamować krwawienie. – Potrząsnęła głową. – Ta pieprzona baba z autobusu celowała w niego drugi raz, ale ją uprzedziłam. Dostała kulką w łeb.
- Mówiłem ci, żebyś wzięła broń i uciekała – Emmett odezwał się wątłym głosem. Stracił dużo krwi.
- Wiem – rzuciła ostro, ale zaraz potem wyraz jej twarzy lekko złagodniał. – Nie mogłam.
Edward, który - w czasie kiedy mówiła - zdążył wyjść z pokoju, wrócił z podartym prześcieradłem i jakimś płynem. Zdjął prowizoryczny opatrunek zrobiony z kurtki Rosalie i nogawki spodni Emmetta, odsłaniając krwawiące miejsce. Otworzył butelkę i zaczął oczyszczać ranę, sprawiając, że chłopak wył z bólu, a my - z grymasem - odsunęliśmy się jak najdalej.
- To powstrzyma infekcję – powiedział, po czym ciasno obwiązał prześcieradło wokół rany.
- Okej, ale piecze jak cholera – Emmett odpowiedział, zaciskając zęby.
- Ale macie przynajmniej te części? – Lauren zapytała, niecierpliwiąc się.
Rosalie spojrzała na nią spode łba i rzuciła na podłogę swój plecak. Elementy w środku, jakby w odpowiedzi, zgrzytnęły.
- Powiedziałam, że dam radę.
- Mówiłaś też, że będziesz czekać do swojej nocy poślubnej, ale to jakoś ci się nie udało – Lauren dodała cicho, ale Rose i tak ją usłyszała.
- Ty pieprzona suko! – Skoczyła do niej, wyciągając strzelbę i celując prosto w dziewczynę.
- Rose, uspokój się – powiedział Jacob. Dziewczyna cała trzęsła się ze złości, rzucając piorunami w stronę Lauren. Nie trzeba mówić, że nikt nawet nie śmiał wykonać gwałtowniejszego ruchu, a niedoszła ofiara nie ruszyła się ze swojego miejsca.
- Rosie – Emmett powiedział delikatnie. Spojrzała w jego stronę. Wyciągnął rękę. – Nie marnuj mi naboi. – Lekko się uspokoiła i niechętnie oddała broń.
Lauren wstała, gotowa wyjść z pokoju.
- Psychiczna dz***a– wymamrotała trochę za głośno.
Rosalie rzuciła się na nią. Miałam dziwne wrażenie, jakby jakieś małe ludziki w mojej głowie właśnie odprawiały taniec szczęścia.
W końcu wzięła plecak.
- Mam zamiar uruchomić tego jeepa.
- Po co się w to bawić? – Bree zapytała. Cholera. Prawie o niej zapomniałam. – Nigdy nie pozwolą wam skończyć. Jeszcze tego nie rozumiecie? Oni zbudowali ten dom. Potem was tu przywiedli. Naprawdę myślicie, że tutaj jesteście bezpieczniejsi niż w lesie? Doskonale wiedzą, gdzie mogą was znaleźć i jak wejść.
- Dlaczego? – Jessica zapytała. – Dlaczego to robią?
Uśmiechnęła się.
- Dla zabawy.
- Może naprawdę powinniśmy stąd odejść – zaproponowałam. – Ma rację. Wiedzą, gdzie nas szukać. Siedząc tu, czekamy na nich.
- Gdzie mielibyśmy iść? – Mike zapytał. – Jeśli ma nadejść jakaś pomoc, na pewno nie będzie tu na czas.
- Jeśli ktoś miałby przyjść, to zginąłby tak jak my – Jacob wtrącił.
- Ale wy nie macie się czym martwić – Mike dorzucił. – Chcą was żywych.
- I myślisz, że to dobrze? – odparowałam. – Nie wydają się zbyt gościnni. – Kątem oka zobaczyłam bezczelny uśmieszek Bree. – Możemy już ją zabić?
Potrząsnęła głową.
- Głupia Swan. Potrzebujecie ode mnie informacji.
- Skoro i tak mamy umrzeć, to po co nam to? – rzuciłam.
Jake chwycił mnie za ramię i odciągnął do tyłu.
- Nikogo byś nie zabiła, Bells. Nawet takiego kawałka gówna jak ona.
- Jeśli mielibyście uciekać, to mnie bez problemu udałoby się narobić takiego hałasu, że myśleliby, że nadal jest tu szóstka ludzi. Nie mogę z wami iść. Tylko bym wszystko spowalniał – Emmett wtrącił i wskazał na swoją nogę…
Nie było mowy, żeby do czegoś takiego doszło.
- Nie zostawimy cię samego, Em. To nasza wina, że się tutaj znalazłeś.
Wzruszył ramionami.
- Rób jak chcesz, ale nie miałbym nic przeciwko, żeby dla całej drużyny poświęcić jedną osobę.
- Zamknij się – powiedziała Rosalie. – Nie zostawimy cię tu, cholerny dupku. – Wydaje mi się, że właśnie odkrywała delikatniejsze znaczenie słowa „dupek”.
- Idę pozbyć się tamtego ciała – powiedział Edward. – Postarajcie się nie zrobić niczego głupiego, kiedy mnie nie będzie.
- Victoria się z tego nie ucieszy. Riley był jej ulubieńcem – powiedziała Bree. Odwróciła się do Mike’a. – I dowie się, że ty to zrobiłeś.
Jessica wsadziła jej do buzi knebla i – z poczuciem winy – spojrzała na nas.
- Przepraszam. Wyprowadzała mnie już z równowagi.
Patrzyłam, jak Edward wychodził z domu z ciałem przełożonym przez ramię.
- Jest bezpieczny... sam?
- Wcześniej też był sam. Jestem pewien, że nic mu nie będzie – powiedział Jake, a po chwili, razem z Rosalie, wyszli do garażu.
Mike i Jessica poszli na górę, pilnować, czy nic się nie dzieje. Lauren dołączyła do nich, kiedy tylko do siebie doszła. Usiadłam na kanapie, obok Emmetta, nie spuszczając wzroku z Bree.
- To jaka jest wasza historia, mała Bello? Co sprowadziło was w wielkie, groźne góry Tenneessee?
Prychnęłam.
- Chciałam przeżyć jakąś przygodę. – O ironio.
- I jak ci się podoba? – Uśmiechnął się.
- Cudownie – odpowiedziałam.
Lekko poklepał mnie po ramieniu.
- Wszystko będzie dobrze.
- Skąd możesz to wiedzieć? – zapytałam.
- Nie wiem – zaśmiał się. – Po prostu jestem optymistą. – Mój uśmiech zamienił się w ziewnięcie. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio spałam.
- Idź się zdrzemnąć. Obudzę cię, jeśli coś się będzie działo – Emmett zaproponował.
- Dzięki. – Pomogłam mu podeprzeć nogę, po czym sama ułożyłam się na drugim końcu kanapy. Nie mogłam uwierzyć, jak szybko udało mi się zasnąć.
Kiedy się obudziłam, nie byłam już na sofie, ale w łóżku. Szybko wstałam i zobaczyłam Edwarda stojącego przy oknie, tyłem do mnie.
- Jak się tu znalazłam? – zapytałam.
- Przyniosłem cię – odpowiedział, nie odwracając się. – Na tej kanapie nabawiłabyś się tylko bólu szyi.
- Co to cię w ogóle obchodzi?
- A co za różnica? – rzucił szybko. Przez chwilę panowała cisza. – Na szafce nocnej jest jedzenie. Powinnaś coś przekąsić.
Wkurzało mnie to, że mówił, co mam robić, ale byłam na tyle głodna, żeby go posłuchać. Kiedy jadłam, dalej stał przy oknie, szukając choćby najmniejszego znaku obecności tropicieli.
- A gdzie inni?
- W pobliżu – odpowiedział. Najwyraźniej irytowałam go swoimi pytaniami.
- Skoro tak bardzo cię denerwuję, to dlaczego cały czas się przy mnie kręcisz? – Odwrócił się i rzucił mi lodowate spojrzenie. – Dlaczego nie... – Nie pozwolił powiedzieć niczego więcej, ponieważ naparł na mnie swoimi wargami. Uderzyłam plecami o zagłówek łóżka, ale on nie zmniejszał siły. Przygryzł krawędź mojej wargi, po czym wepchnął język do ust. Nikt nigdy nie całował mnie tak brutalnie, ale jednocześnie tak wspaniale. – A to co? – zapytałam, kiedy w końcu się odsunął.
- Sposób, żebyś się zamknęła – odpowiedział, wstając z łóżka.
- Dupek – mruknęłam. Zaczęłam się podnosić, kiedy z dołu doszedł nas jakiś krzyk. Edward chwycił mój nadgarstek, pchnął za siebie i ruszył po schodach, zobaczyć, co się stało. Przecisnął się przy Lauren, biegnąc do salonu.
W piersi Bree tkwiła strzała, a ona lekko osunęła się z krzesła.
- Odejdź od okna! To nadleciało znikąd – powiedział Emmett.
- Co się stało? – zapytała Rosalie.
- Wyjąłem knebel, żeby zobaczyć, czy czegoś się od niej dowiemy. Miała już zamiar zacząć mówić, kiedy to tu wleciało – wyjaśnił. – Obserwują nas z zewnątrz. Wiedzieli, że mogła powiedzieć coś, czego nie powinna, więc ją unieszkodliwili.
- Bawią się z nami. Mogą zabić nas w ułamku sekundy, zupełnie jak ją, ale co by było w tym zabawnego? – powiedział Edward.
Jessica zachlipała.
- Mówisz, że nie mamy żadnych szans?
- Mówię, że to gra i lepiej, żebyśmy zaczęli bawić się razem z nimi. – Naprawdę, ten koleś czasami snuł przerażające wizje.
- A jak niby, ku***, mamy to zrobić? – Mike zapytał. Nadal nie był entuzjastą naszego nowego towarzysza.
Edward wyciągnął nóż.
- Wygląda na to, że sami musimy zorganizować sobie małe polowanie.
___________________________________________________________

Hmm, niespodzianka?
Nawet nie wiedziałam, że jestem w stanie przetłumaczyć rozdział w ciągu jednego dnia. Gorzej ze sprawdzaniem, ale – jak wiadomo – bety nie ma, więc, proszę, wybaczcie.
Oprócz kaszlu, nic praktycznie mi nie dolega, od piątku chodzę do szkoły, więc koniec z tą dobrocią. Teraz tekst jest już prawdziwie zawieszony. Do powrotu bety.


Post został pochwalony 2 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Sob 21:14, 14 Lis 2009 Powrót do góry

Hm. Przed chwilą miałam tu mój post, ale już go nie ma... Cóż.
Cieszę się, że powróciłaś z kolejnym rozdziałem...
Inaczej: cieszę się, że jesteś zdrowa, szkoda, że serio zawiesiłaś tekst. To jeden z moich ulubionych. Kiedy beta wraca? :D Ja nie wyłapałam żadnych błędów, ale może to przez to, że nie skupiałam się na tym. Pochłonęła mnie akcja.
mTwil, jestem Ci ogromnie wdzięczna za to, że znalazłaś ten tekst :D
Ten Edward jest... ciekawy. Nie wiadomo dokładnie o co mu chodzi.
No i szkoda mi Emma, ale głupi był, myśląc, że go zostawią.
Czekam na dalszy rozwój akcji. Mam nadzieję, że beta wróci szybko.
Weny, czasu, chęci.

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:36, 14 Lis 2009 Powrót do góry

Edward jest momentami przerazajacy..hahaha Twisted Evil Chca zywego Edwarda i Jacoba ale po co im do ciezkiej cholery Bella? No moze pozniej sie dowiemy.Kocham Emmeta.. Very Happy Emm jest super!!! I rozdzial swietny jak kazdy Very Happy ny....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 21:43, 14 Lis 2009 Powrót do góry

cóz mTwil... wiem, że zawieszasz... po raz kolejny zresztą napisze, że mi przykro
ale tez bardzo cieszę się, że mogę doczytać następny rozdział...

Rose... taka... Boże... grozi bronią... nie opuszcza Emmetta... cała ta walka...

no i Edward... mrau :) chyba pomruczę, bo uwielbiam tajemniczych mężczyzn... można na mnie polować jeśli ktoś taki zamknięty będzie razem ze mną na jakimś pustkowiu....

mam nadzieje, że znowu mi zrobisz niespodziankę :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dotviline
Wilkołak



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 21:53, 14 Lis 2009 Powrót do góry

Matko! Nie skomentowałam ostatnich dwóch rozdziałów... Błagam o przebaczenie!
Moja droga! Jestem pod wrażeniem. Oczywiście nie tylko treści, gdyż opowiadanie staje się coraz ciekawsze, a akcja coraz bardziej powalająca na kolana, ale także zaskakuje mnie, że tak dobrze czyta się Twoje tłumaczenie mTwil! I wcale nie znalazłam nawet błędu w ostatnim rozdziale! Może oślepłam, ale naprawdę nic mi się w oczy nie rzuciło :) Czyli mówiąc krótko jesteś boską tłumaczką! :D
A teraz...
Rozdział 5:
Wprowadzenie Emmetta do fanfika jest mistrzostwem świata. Nie spotkałam się z takim opisem nigdy wcześniej i bardzo mi się podoba.
Że jestem fanką Rose mówiłam już chyba kilka razy, ale się powtórzę - w tym opowiadaniu ta postać jest całkowicie idealnie wykreowana. Autorka jest mistrzynią i moim guru xD Wredna zołza, która ma kawałek serca w stanie używalności - piękno aż bije od tej Rosalie. Jestem w pełni zachwycona.
Co mogę powiedzieć o Edwardzie? Sposób żeby uciszyć Bells sobie wymyślił niezły. W ogóle zaskakuje mnie na każdym kroku, bo jego reakcje są zupełnie nieprzewidywalne. Ale podoba mi się to. Lubię "niemożliwych", bo dzięki nim życie jest ciekawsze :)
W ogóle postacie w tym tekście są znacznie ciekawsze, ale chyba już to mówiłam. Myślę, że to wynika z naprawdę interesującej fabuły, która (niestety) coraz bardziej przypomina mi "Piłę"... Ale to nic. "The Doll House" jest lepsze, bo tu jest więcej psychologii niż krwawej jatki. Takie są przynajmniej moje odczucia Wink
Rozdział 6:
Całość jest jedną wielką perełką: Emmett-Rosalie, Edward-Bells, Bree, Lauren vs. Rose, Jacob i Jessica. Wszystko mi się tak bardzo podobało, że nie mogę wybaczyć sobie, że tak szybko skończyłam czytać... xD
Ale pojedynczo...
Emmett-Rose - ich dyskusje są piękne, takie zmierzchowe... ale równocześnie zupełnie inne Wink i jak Em działa na Rosie...
Cytat:
- Rosie – Emmett powiedział delikatnie. Spojrzała w jego stronę. Wyciągnął rękę. – Nie marnuj mi naboi. – Lekko się uspokoiła i niechętnie oddała broń.
- nic dodać, nic odjąć (jak to mówią poloniści :p)
Edward-Bella
Cytat:
Kiedy się obudziłam, nie byłam już na sofie, ale w łóżku. Szybko wstałam i zobaczyłam Edwarda stojącego przy oknie, tyłem do mnie.
- Jak się tu znalazłam? – zapytałam.
- Przyniosłem cię – odpowiedział, nie odwracając się. – Na tej kanapie nabawiłabyś się tylko bólu szyi.
- Co to cię w ogóle obchodzi?
- A co za różnica? – rzucił szybko. Przez chwilę panowała cisza. – Na szafce nocnej jest jedzenie. Powinnaś coś przekąsić.
Wkurzało mnie to, że mówił, co mam robić, ale byłam na tyle głodna, żeby go posłuchać. Kiedy jadłam, dalej stał przy oknie, szukając choćby najmniejszego znaku obecności tropicieli.
- A gdzie inni?
- W pobliżu – odpowiedział. Najwyraźniej irytowałam go swoimi pytaniami.
- Skoro tak bardzo cię denerwuję, to dlaczego cały czas się przy mnie kręcisz? – Odwrócił się i rzucił mi lodowate spojrzenie. – Dlaczego nie... – Nie pozwolił powiedzieć niczego więcej, ponieważ naparł na mnie swoimi wargami. Uderzyłam plecami o zagłówek łóżka, ale on nie zmniejszał siły. Przygryzł krawędź mojej wargi, po czym wepchnął język do ust. Nikt nigdy nie całował mnie tak brutalnie, ale jednocześnie tak wspaniale. – A to co? – zapytałam, kiedy w końcu się odsunął.
- Sposób, żebyś się zamknęła – odpowiedział, wstając z łóżka.
- Dupek – mruknęłam. Zaczęłam się podnosić, kiedy z dołu doszedł nas jakiś krzyk. Edward chwycił mój nadgarstek, pchnął za siebie i ruszył po schodach, zobaczyć, co się stało. Przecisnął się przy Lauren, biegnąc do salonu.
- (mTwil wybacz, że tak długo, ale po prostu ten fragment całkowicie mnie rozwalił Twisted Evil) "sposoby na zamknięcie się" - do przetestowania :p, i to udawanie, że "wcale mnie nie obchodzisz!" - perła!
Bree - toż to zołza! Ale w jakim gustownym wydaniu :) Podoba mi się, że choć od grupy nastolatków zależy co się z nią stanie, to i tak ładnie się "bawi". Jest bezczelna i wredna. No i co ważne - pewna siebie! :)
Cytat:
Potrząsnęła głową.
- Głupia Swan. Potrzebujecie ode mnie informacji.
- ach ta wredota i poczucie wyższości... :P
Lauren vs. Rosalie - to połączenie jest normalnie ogniste. Obie się wyzywają i by się pozabijały, gdyby zostawić je same choć na chwilę. A ja jak najbardziej kibicuję Rosie. Poza tym Lauren jest bardzo nie fair w stosunku do blondynki. Obraża ją bezpodstawnie i wytyka jej coś, na co nie miała wpływu. Jest tak niepozytywna, że sama własnymi łapakami chętnie bym ją udusiła... Wsciekly
Jacob - taki... inny? Jestem nieprzyzwyczajona do Jacoba, który spoufala się z Rose (XD). Poza tym tu jest taki jakiś bardziej rozsądny i racjonalny. Zmierzchowy Jake był dla mnie bardziej impulsywny, na początku serii w ogóle go nie lubiłam...
Jessica - cholera, tu jest normalnie niesamowita. Owszem jest głupiutką Jess, jak zawsze, ale ma przebłyski takiej... lepszej.
Cytat:
Jessica wsadziła jej do buzi knebla i – z poczuciem winy – spojrzała na nas.
- Przepraszam. Wyprowadzała mnie już z równowagi.
- to było tak piękne, że aż łza w oczku się kręci. Całkowita perełka! :)
Jeszcze można by wspomnieć o Mike'u. Tu jest znacznie ciekawszy, bo nie jest taki płytki. I w ogóle ma coś w sobie więcej niż włosy postawione na żel xD
Ech... Rozdział był bardzo interesująco-wciągający. Przeczytałam go jednym tchem. Akcja naprawdę rozwija się coraz bardziej. Ciekawa jestem kto jeszcze zginie? Kim tak naprawdę są tropiciele? Jaki udział w tym wszystkim ma Edward oprócz chęci odnalezienia/uratowania (nie pamiętam dokładnie, jak było, a nie chce mi się cofać... przepraszam) siostry?
No dobra, bo zbyt ciekawska jestem... xD
Mam nadzieję, że wybaczone mi zostanie tak długie zwlekanie z komentarzem... Kajam się i chylę czoła. Mea culpa!
Weny życzę.
Bo zaczyna się robić coraz ciekawiej...
Pozdr.
dot.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin