FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 What happens in Vegas? [T][NZ] Rozdział 28-30, 15.08 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Aniaaaa.a
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 16:47, 29 Cze 2010 Powrót do góry

Zapraszamy na dwa nowe rozdziały WHIV. Nie są one zbytnio zbetowane, ponieważ mam mało czasu i po prostu się nie wyrobiłam.
Przepraszamy za opóźnienia i to dość spore, ale ważne że już jest.

Prosimy wszystkich o komentarze.

Tłumaczyła: Ann!

Rozdział 26.
Błyskające światła

EPOV

- Cześć, księżniczko! - Powiedziałem, podnosząc moją córkę, gdy drzwi hotelowe się otworzyły.
- Tęskniłam za tobą, tatusiu - odpowiedziała, zasypując twarz pocałunkami. Tak trudno było mi uwierzyć, że przegapiłem pięć lat jej życia.
- Też za tobą tęskniłem.
- Gdzie jest Bella? - Zapytała, kiedy weszliśmy do środka.
- Jej tata zrobił jej niespodziankę dzisiejszego ranka - wyjaśniłem, a moja mama podniosła brew, a tata zachichotał ze swojego fotela, gdzie czytał poranną gazetę.
- Mam nadzieję, że zachowywałeś się przyzwoicie - ostrzegła mnie mama, a ja lekko się zarumieniłem, nie utrzymując z nią kontaktu wzrokowego.
- Co znaczy przyzwoity? - Zaciekawiła się Abby, odwracając swoją twarz w moją stronę.-
- To sprawy dla dorosłych, księżniczko - odpowiedziałem, a ona pobiegła do swojego pokoju, by zostawić w nim swoje rzeczy.
- Mam nadzieję, że byłeś grzeczny - skomentował ojciec, a ja pokiwałem głową. Zachowywałem się jak najlepiej jak na te warunki.
- Możemy zostać z Abby, jeśli chcesz - zaoferowała mama, ale pokręciłem głową.
- I tak będzie musiał ją poznać, a Bella chce być z nim szczera - wyjaśniłem.
- Tatusiu, zostawiłam dla ciebie i Belli jedno moje ciasteczko - powiedziała moja córka, kiedy przebiegła do mnie z różową torbą, w której były zabawki i jej ubrania.
- Dziękuję - odpowiedziałem, biorąc ją na ręce i zabierając ciasteczko.
- Możemy iść teraz zobaczyć Bellę? - zapytała, a ja pokiwałem głową na zgodę.
- Idź się pożegnać z babcią i dziadkiem - powiedziałem, stawiając ją na ziemi, a ona pobiegła do moich rodziców. Zauważyłem łzy w oczach mamy i wzruszenie u taty. Oboje bardzo ją pokochali.
Również pożegnałem się z rodzicami i wyszedłem, trzymając Abby za rękę. Opowiadała podekscytowana o swojej przejażdżce gondolą, kiedy tabun paparazzi zaatakował nas.
- Panie Cullen, czy potwierdza pan plotki o ślubie Rosalie? - Zaczęli pytać, a Abby mocno ścisnęła moją rękę.
- Bez komentarza - odpowiedziałem, biorąc Abby na ręce. Schowała swoją twarz w moją klatkę piersiową i mocno się mnie trzymała..
- Kto to jest?- Zapytał inny, kiedy zauważyłem przyjście hotelowej ochrony.
- Czy nadal spotykasz się z Isabellą Swan? - Pytali się, nie zważając na to, że to było miejsce jej zatrudnienia.
- Co powiedz o ślubie twojego brata? Czy Rosalie jest w ciąży? Czy to dziecko Emmetta? - Masa pytań była zadawana, flesze błyskały, przez co Abby zaczęła płakać.
- Zatrzymaj to, tatusiu - poprosiła, a ja spojrzałem na wszystkich.
- Czy to twoja córka? - Zapytał jeszcze inny, kiedy ochrona ich wyganiała.
- Bardzo nam przykro, panie Cullen - powiedział jeden z ochroniarzy, a ja pokiwałem głową.
- Tędy, Edwardzie - nagle usłyszałem Alice. Pojawiła się i odrazu zaciągnęła mnie do jednego z pokoi konferencyjnych - przepraszam.
Wziąłem głęboki oddech, kiedy kamer i aparatów nie było już wokół mnie i gdy nie zasypywali mnie ju pytaniami.
- To nie twoja wina, Alice. Dziękuję - powiedziałem, zwracając znowu całą swoją uwagę na Abby, która płakała na moim ramieniu.
- Już po wszystkim, księżniczko - powiedziałem, podnosząc jej główkę. Jej oczy były zaczerwienione od płaczu i wyglądała na przerażoną.
- Czego oni chcieli? - Zapytała.
- Nie wiem, kochanie - odpowiedziałem , całując jej czoło - ale ciocia Alice nas uratowała.
Alice uśmiechnęła się do mnie
- Obiecuję, że ich nie będzie, kiedy wyjdziecie na zewnątrz - dodała, a Abby odwzajemniła uśmiech.

BPOV

Wyprawa po odbiór Abby trwała zdecydowanie za długo. Mój tata i ja znajdowaliśmy się obecnie w niezręcznej ciszy. Posprzątałam kuchnię i zaoferowałam mu jedzenie co najmniej pięć razy. Co jeszcze mogłabym zrobić?
Dowiedziałam się, że jest tutaj tylko na jeden dzień, bo musiał wrócić do Susan. Jeden z policjantów, który z nim pracuje, poprosił go o zeznanie w sprawie przestępstwa połączonego z Forks i Las vegas, więc leciał prywatnym samolotem. Długo czekał, aby mnie zobaczyć.
Cisza została przerwana dzwonkiem mojego telefonu.
- Halo? - powiedziałam wdzięczna, że mam coś do roboty. Chyba oszalałabym przez tą ciszę.
- Hej, kochanie. Chciałem ci tylko powiedzieć, że już wracamy, mieliśmy mały problem z paparazzi - wyjaśnił, a ja poczułam, jak ogarnia mnie złość.
- Byli w środku hotelu? Zapytałam, a on potwierdził, mówiąc, że byli w lobby.
- Zadzwonię do szefa ochrony - stwierdziłam - ochrona powinna wiedzieć, że paparazzi nie mają wstępu na teren hotelu. Coś wam się stało? Jak Abby?
- Jest trochę przestraszona, ale już jest wszystko w porządku - zapewnił mnie. - Będę u ciebie za pięć minut. Kocham cię.
- Ja ciebie też - zakończyłam, rozłączając się.
- Wszystko w porządku? - Spytał się tata.
- Wszystko wali się w pracy, kiedy mnie tam nie ma - powiedziałam, biorąc mój służbowy telefon - mówiłam ci o szwagierce Edwarda i potajemnym ślubie. Jest modelką i aktorką. Paparazzi są wszędzie, więc ślub nie był aż tak wielkim sekretem.
- Co to ma wspólnego z tobą i Edwardem? - Zapytał, a ja naprawdę chciałam znać odpowiedź.
- Edward jest dość znany w swoim zawodzie. Był kilka razy w Forbesie, a oni chcą wiedzieć wszystko o Rose i Emmettcie. - Wyjaśniłam i wzruszyłam ramionami.
Zaczęłam dzwonić.
- Tu Newton - powiedział Mike, odbierając.
- Mike, tu Bella - odpowiedziałam, darując sobie uprzejmości. Mike i ja nie byliśmy w najlepszych kontaktach. Odkąd zerwałam z Jacobem, zapraszał mnie na randkę niezliczoną ilość razy, ale zawsze mu odmawiałam.
- Jak twoje popołudnie, Bello? Myślałem, że jesteś na wakacjach. - Odpowiedział, a ja przewróciłam oczami.
- Jestem na wakacjach - poprawiłam go - Ale czy ty do cholery zajmujesz się swoimi obowiązkami?
- O co ci chodzi? - Zapytał, grając głupiego.
- Nie udawaj głupka, Newton. Doskonale wiesz, o co mi chodzi. Co robiła horda dziennikarzy w hotelu? - Spytałam się zła.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz, Bello. Czy to ma coś wspólnego z twoim nowym chłopakiem? - Odpowiedział, sprawiając, że stałam się jeszcze bardziej zła.
- Posłuchaj mnie, Newton. Moje prywatne życie z lub bez pana Cullen, to nie twój biznes. Twój bines to twój zespół, który dzisiaj zawalił. Proponuję ci się nimi zająć, a nie grać kompletnego idiotę. - Skończyłam i się rozłączyłam.
Gdy tylko nasza rozmowa dobiegła końca, Abby i Edward przechodzili przez drzwi. Abby biegła prosto w moje ramiona.
- Bella! - Piszczała, a ja podniosłam i pocałowałam ją.
- Hej, słońce. - Powiedziałam, mocno ją przytulając - Dobrze się bawiłaś z babcią i dziadkiem?
- Tak - odpowiedziała i zobaczyłam, że tata i Edward patrzą się na nas - ale ludzie z błyskającymi światłami byli straszni.
- Wiem, kochanie, przepraszam - przytuliłam ją.
- Kto to? - Zapytała wskazując na mojego tatę.
- To mój tata, Charlie. Tato, to moja najlepsza przyjaciółka, Abby. - Przedstawiłam ich, a oczy Abby stały się szeroko otwarte.
- Jestem twoją najlepszą przyjaciółką? - Zapytała, a ja pokiwałam głową.
- Najlepszą pod słońcem - dodałam, a ona zaczęła skakać ze szczęścia.
- Miło mi się poznać, Abby. - Powiedział mój tata, ściskając jej dłoń.
- Mi też - odpowiedziała z uśmiechem - Bello, przyniosłam ci ciastko. - Powiedziała, podchodząc do swojego plecaka. - Gdzie jest tatusiu?
- Nie trzymałaś go? - Zapytał Edward, a usta Abby zadrżały.
- Upuściłam je, kiedy kamery mnie przestraszyły - zaczęła płakać. - Przepraszam, Bello.
- W porządku, kochanie. - Zapewniłam ją. - Możemy później kupić ciastko.
- Ale tamto było specjalne - narzekała.
- Każde ciastko, jakie mi dasz, jest specjalne - odpowiedziałam, a jej płacz zaczął cichnąć.
Resztę dnia spędziliśmy z moim tatą. Wydawał się polubić Edwarda i był zauroczony Abby. Trudno było nie być. Potrafiła owinąć sobie każdego wokół palca, za pomocą jednego spojrzenia. Kochałam ją, jakby była moją biologiczną córką.
























Tłumaczenie : Aniaaaa.a

Rozdział 27 : Przerwana Kolacja

BPOV
Położyłam, ostatnie Książki na półce i oficjalnie już skończyłam. Każde pudło zostało rozpakowane, każdy mebel zmontowany, a ubrania zostały powieszone.. Miałam taki kaprys, by pracować nieustannie, aby wszystko było na swoim miejscu jak najszybciej. Choć nie za dobrze radziłam sobie z tym całym bałaganem.
Dom był wspaniały I naprawdę czułam się w nim jak w domu. Wszystko było tak zaprojektowane, aby utworzyć domową i przytulną atmosferę, a ja musiałam Esme I Alice za to wszytko podziękować. One pracowały cały czas ze mną, pomagały mi wybrać odpowiednie meble i zaprojektować wszystko w ostatnim tygodniu. Wiedziałam, że bez nich nie dałabym rady.
- Skończyliśmy – powiedziałam do Edwarda, gdy wrócił z pracy z Abby w ramionach.
- To ty wszystko skończyłaś – stwierdził, rozglądając się w około. Były zdziwiony, że udało mi się to wszystko osiągnąć w jeden tydzień.
- Całkowicie – odpowiedziałam wesoło. Mamy szansę spędzić pierwszą noc z rodziną w nowym domu.
- Czy to oznacza, że będę mogła już spać w moim ukochanym łóżeczku?- zapytała Abby, a ja skinęłam głową.
- Na pewno, Abby – rzekł Edward, a Abby od razu pobiegła po schodach do siebie do pokoju. – Oznacza to również, że my będziemy spać w naszym nowym łóżku - powiedział całując mnie i owinął swoje ramiona wokół mojego ciała.
- Nie mogę się już doczekać naszego spania. – dokuczałam mu – Ale powiedz mi, co chcesz na obiad?
- Ciebie – szepnął mi do ucha, wywołując w mim ciele dreszcz podniecenia.
- To może być deser - zasugerowałam, składając na jego ustach pocałunek.
- CAŁUS – krzyknęła Abby, patrząc na nas. Tak, ona miała tendencję do skradania się do nas w takich momentach.
- O ja ci zaraz pokaże całusa – powiedział żartobliwie Edward biegnąc, a mała zaczęła piszczeć po całym domu.
- Bella, ratuj mnie – zawołała Abby, chowając się za mnie, kiedy Edward udawał, że jest drapieżnikiem, który poluje na swoją ofiarę.
- Teraz Panie Całuśniku – ostrzegłam go, gdy przestałam się śmiać – Nie należy atakować małych bezbronnych dziewczynek.
- A było tak fajnie – odpowiedział Edward. Było bardzo zabawnie obejrzeć ich wspólną zabawę.
- Powinieneś wybrać kogoś swoich rozmiarów – zaproponowałam, marszcząc brwi, kiedy nagle wylądowaliśmy na kanapie
- Uciekaj, Abby – zawołałam, a ona zaczęła uciekać do ciebie śmiejąc się i krzycząc.
- Moich rozmiarów, tak ? – szepnął mi Edward do ucha, zanim zaczął całować moją szyję. – Czy w takim razie to oznacza ciebie ?
- Tak jest, sir. – udało mi się odpowiedzieć, przed tym jak usłyszałam ryk Edwarda – Choć ja jestem chętna ofiarą.
- Muszę, zapamiętać to zdanie – szepnął całując mnie jeszcze bardziej. Jak bardzo chcieliśmy to kontynuować, ale przecież Abby była w domu.
EPOV
Dom wyglądał przepięknie. To było idealne miejsce dla naszej trójki byłem zachwycony, że wspólnie się tutaj przeprowadziliśmy. Był dzień roboczy, kiedy Bella oświadczyła nam, że dom jest już gotowy. Teraz wszystko było na, miejscu, pierwszego dnia szkoły Abby w Las Vegas. Daliśmy jej dwa tygodnie, aby wszystko mogła sobie poukładać, jednak okazało się, że ze wszystkim dobrze sobie radziła.
Przyszedłem do kuchni i zobaczyłem, że Bella robi jakieś meksykańskie jedzenie.
- Co robisz ? – zapytałem, umieszczają moje ręce na jej tali.
- Kurczaka z żółtym ryżem – odpowiedziała, całując mnie w policzek – Czemu nie usiądziesz przy stole ?
- Już idę – powiedziałem, a ona uśmiechnęła się do mnie uwodzicielsko.
- Zapłacisz mi za ten uśmiech. – ostrzegała.
- Pośpiesz się, kochanie. – odpowiedziałem. Mam nadzieję, że nie zapomni i odegra się na mnie, za ten uśmiech. W końcu, musieliśmy ochrzcić nasze nowe łóżko.
- Tato – zawołała Abby – Możesz mi pomóc ?
- Oczywiście, że tak, kochanie – Czemu nie wyjmiemy talerzy z szafki ? – zapytałem, kiedy komórka Belli zaczęła dzwonić. Kto do niej dzwonił, wiedząc, że jest przecież na wakacjach ?
- Tak, mówi Bella – odpowiedziała do telefonu, kładąc na jednym ramieniu telefon, by móc wymieszać ryż.
- Mam je – ogłosiła Abby, przynosząc do mnie talerze.
- Czy wiesz jak je powinnaś ułożyć ? – zapytałem, a ona skinęła głową i położyła widelec i nóż po obu stronach talerzu.
- Bella mnie nauczyła – oświadczyła, z wielkim uśmiechem. Pocałowałem ją w głowę, widząc, że Bella dalej rozmawia.
- Dobrze, tak, tak rozumiem, będę tam najszybciej jak to będzie możliwe. – skończyła mówić, a po czym położyła z hukiem telefon na blacie.
- Bella, proszę Cię nie bądź smutna. Możemy to jeszcze raz, wszystko ułożyć. – pobiegła Abby w stronę Belli I przytuliła się do jej nogi.
-Ale to wszystko, wygląda bardzo ładnie – powiedziała, zabierając Abby ze sobą.
- Co się stało Bella ? – zapytałem, widząc, ze Bella nabiera powietrza.
- Mam kłopoty w pracy – westchnęła – Najwyraźniej właściciel ma do mnie kilka pytań, w związku tego, że jesteśmy parą.
- To znaczy ? – zapytałem. Myślałem, że miała wyjaśnić cały ten bałagan, zanim oni dowiedzą się o nas. "
- Wydaje mi się, że ktoś narzekał – wyjaśniła, teraz to mogę powiedzieć, ze miała problemy z utrzymywaniem swojego zachowania – Ktoś coś mówił o jakiś dwóch standardach czy coś takiego. Teraz Big Boss chce ze mną porozmawiać.
- Ale ty jesteś na wakacjach. – powiedziałem, a ona wzruszyła ramionami.
- Jestem, ale w każdej chwili, mogą mnie wezwać – wyjaśniła – Mam nadzieję, ze wrócę szybko.
- Będziemy tęsknić za tobą – powiedziałem, całując ją lekko w usta
- A co będzie z obiadem ? Siedzę już przy stole – zapytała Abby, a Bella wzięła ją i przytuliła.
- Zjemy go razem juro. Teraz zjesz razem z tatusiem, a ja postaram się wrócić, zanim pójdziesz spać – stwierdziła Bella, składając na jej czoło całusa.
- Czy wszystko będzie w porządku ? - zapytałem
- Nie wiem – odpowiedziała z dezaprobatą.
-Będę na Ciebie czekać – zapewniłem ją.
- Wiesz, że Cię kocham – odpowiedziała i chwyciła w rękę torebkę i klucze.
Martwiłem, się strasznie o nią. Fakt, że właściciel chciał z nią porozmawiać, nie było niczym dobrym. Jej przyszła praca, zapewne wisiała na lini, a ona w pracy nie była nawet dwa tygodnie. Była w końcu na wakacjach, a oni przecież do niej zadzwonili. Zdecydowanie nie byłą to dobra wiadomość.
- Tato, czy z Bellą wszystko będzie w porządku ? – spytała mnie Abby – Chciałam zjeść z nią obiad.
- Tak, wszystko będzie dobrze. – odpowiedziałem, gdy w końcu zwróciłem uwagę na jedzenie, które Bella przyrządziła. Nie mogliśmy nawet, razem zjeść naszego pierwszego rodzinnego obiadu w nowym domu. Ona nie zasługuje, by słuchać takich bzdur. W końcu, zasługuje na szczęście.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
valentin
Zły wampir



Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 21:09, 29 Cze 2010 Powrót do góry

Oj coś mi się wydaje, że bella nie będzie miała wesoło...
A może to tylko tak dla trzymania w niepewności.. Może dostanie awans, bo przez tych reporterów, hotel dostał rozgłosu... Kto wie, długo czekałam na ciąg dalszy. Wielkie dzięki za wstawienie rozdziału Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Śro 20:41, 30 Cze 2010 Powrót do góry

wczoraj wieczorem wchodziłam na forum i nie widziałam, że coś dodane i dopiero dziś udało mi się przeczytac...
pierwszy rozdział cudny oczywiście słodko dzięki Abby, ta mała jest naprawdę warta aby zwracac się do niej księżniczko... czytając fragmenty z nią uśmiech sam pojawia się na twarzy...
tylko ci paparazzi zawsze oni muszą coś popsuc...
co do drugiego coś czuję, że Bella będzie miała kiepsko w pracy i nawet nie zdziwię się jeśli zostanie wywalona... a zapowiadało się tak pięknie nawet już razem zamieszkali
ale czekam do następnego
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pech
Człowiek



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:16, 01 Lip 2010 Powrót do góry

Emhem. Wszystko pięknie, gdyby nie fakt, że w moim odczuciu ten ff robi się potwornie nudny. Takie cukierkowe szczęście, to tylko w ciastkarni. :P Bella ma tak straszne problemy w pracy, ze szkoda klawiatury, nic, tylko schować się pod biurkiem i płakać. Odnoszę wrażenie, że autorce skończyły się pomysły i wymyśla na siłę. Już nie czekam na kolejny rozdział z niecierpliwoscią, jak kiedyś.

Pozdrawiam,
Pech


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aniaaaa.a
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 11:26, 15 Sie 2010 Powrót do góry

Witamy po długiej przewie. Przed wami następne rozdziały. Mamy nadzieję, żę się spodoba.
Enjoy !


Tłumaczyła: Ann!


Rozdział 28
Spotkanie

BPOV
Byłam niesamowicie wkurzona. Wsiadłam do samochodu nawet nie zamierzając tego zmieniad. Jeżeli Barry Anderson chciał mnie zobaczyć tak szybko, jak to tylko możliwe, musiał sobie jakoś poradzi z moim strojem. Nie zamierzałam się stroić na spotkanie podczas moich wakacji. Tym bardziej na dyskusję o moim związku z Edwardem. To nie był ich biznes.
Znałam powód, dla którego dzwonili. Alice znała wszystkie plotki z firmy i odkryła, ze Tanya spotyka się z Mikiem. to proste, nastawiła go przeciw mnie. Uważała, że to przeze mnie straciła swoją pracę. Jak kolwiek by to nie brzmiało, było to dalekie od prawdy. Ale teraz używała Mike do zemsty. Mike z pewnością skorzystał z okazji zniszczenia mojego związku z Edwardem. To nie było fair. Nie zrobiłam niczego złego. Uśmiechnęłam się sztucznie do kilku współpracowników, którzy mnie rozpoznali, gdy szłam prosto do jego biura.
- Bella! - Usłyszałam Jacoba, który zatrzymał mnie koło biur.
- Hej, Jake! - Odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
- Słyszałem o Mike'u - powiedział zachmurzony - wszyscy staniemy po twojej stronie.
- O co ci chodzi? - Zapytałam, nie wiedząc, o co dokładnie mu chodziło.
- Rozmawiałem z Angelą, a ona widziała Mike'a rozmawiającego z Bannerem i Andersonem. Sprawa
nie wygląda dobrze, Bello. - Mruknął, a ja pokiwałam głową.
- Jest ok, poradzę sobie. Nic nie zrobiłam, a jeżeli chcą mnie zwolnić, niech to zrobią - odpowiedziałam, biorąc głęboki oddech. Na zewnątrz może wyglądałam na opanowaną, ale w środku umierałam ze strachu. Jeżeliby mnie zwolnili, nie miałabym żadnych środków do życia.
- Nie mogą! - Zaoponował Jake, a ja złapałam go za ramię.
- To nic wielkiego - powiedziałam, dając mu buziaka w policzek - pamiętaj o naszej parapetówce w nowym domu w sobotę.
- Przecież wiesz, że przyjdę - odpowiedział, a ja odwróciłam się i ruszyłam do jaskini lwa.
Jego sekretarka zaprowadziła mnie do biura, w którym czekali już na mnie pan Banner i Andreson.


- Panno Swan, proszę zając miejsce. - powiedział, dokładnie mnie obserwując. Poczułam się dziwinie i odrazu pożałowałam, że przyszłam w jeansach. - Mam nadzieję, że zdaje sobie pani sprawę, dlaczego wezwaliśmy panią podczas dnia wolnego.
- Właśnie, panie Anderson - zaczęłam - nie wiem, dlaczego się tutaj znajduję.
- Czy uważa pani, że dobrze się pani zachowywała przez ostatnie półtora miesiąca? - Zapytał, kładąc obie dłonie na biurko.
- Uważam, że moje zachowanie, nie było nieprofesjonalne - szczerze odpowiedziałam, łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Nie chciałam, żeby myślał, że czuję się przytłoczona jego statusem.
- Czy jesteś w związku z Edwardem Cullenem? - Zapytał.
- W jakim rodzaju związku? - Dopytałam się, chcąc się upewnid, że odpowiem na prawidłowe pytanie.
- W intymnym związku. Wykraczającym poza pracę. - Odpowiedział, a ja wzięłam głęboki oddech.
- Nie chciałabym być niemiła, ale to moje prywatne życie.
- Zgadzam się z panią - kontynuował - ale kiedy pani prywatne życie miesza się z profesjonalnym, jest to też nasz biznes. Czy pani związek z panem Cullenem wykracza poza pracę?
- Tak, ale chcę powiedzieć, że pan Banner wiedział o moim związku. - Potwierdziłam. Pan Banner siedział w ciszy. Teraz tylko musiał powiedzieć jedno słowo.
- Czy to prawda? - Zapytał Bannera.
- Mieliśmy rozmowę o jej związku z panem Cullenem. Powiedziałem, że jeżeli oddzieli swoją pracę od związku to nie ma problemu.
- Czy ty zaakceptowałeś taki związek?!
- Nasze kontrakty nie mówią dokładnie o zakazie spotykania się z gośćmi. – odpowiedział Banner.
Wydawało mi się, że był po mojej stronie, ale nie chciał się do tego przyznać.
- Również nie mówią nic o zakazie uprawiania seksu, ani robienia innych rzeczy w czasie pracy. - odezwał się Anderson, patrząc na mnie. - Jesteś świadoma, że twoja poprzedniczka, została zwolniona przez coś takiego?
- Jestem, ale sytuacja Tanyi jest zupełnie inna. Ani ja, ani Edwarda nie byliśmy w związkach, kiedy zaczęliśmy się spotykać. - Odpowiedziałam.
- Więc myślisz, że to w porządku, kiedy artykuły o moim hotelu są we wszystkich gazetach. - Dodał, podnosząc głos.

- Nasz związek był w gazecie tylko dwa razy. Kiedy Rosalie i Emmett przyjechali i zaraz po ich ślubie.
- Nie mogę przepraszać za coś, nad czym nie miałam kontroli. - powiedziałam. News o ślubie Rose i Emmetta się rozszedł, ale ciąża nadal była w ukryciu.
- Więc co powiesz o tym? - Zapytał, podając mi gazetę. Spojrzałam na nią i moja szczęka musiała wtedy opadła do podłogi.
Na okładce tabloidu było kilka zdjęć. Największe z nich przedstawiało Edwarda dającego mi buziaka przed hotelem, kiedy mnie podwoził, jedno Edwarda wychodzącego z Abby a hotelu i jeszcze jedno kiedy jedliśmy razem lunch w restauracji obok Venetian.
Nagłówek mówił:
Gorące życie miłosne Edwarda Cullena.
- Dokładnie taka była moja reakcja. Przejdź na stronę dziesiątą, jest jeszcze lepiej. - Dorzucił, a ja przekartkowałam gazetę. Zaczynał się tam trzystronicowy artykuł, który głównie opisywał to, z czego znany jest Edward. O budynkach, które zaprojektował i zdobytych przez niego nagrodach. Ale wtedy zaczęła się prywatna część.
Czułam złość, kiedy czytałam ten stek kłamstw, zwany przez niektórych artykułem. Chciałam płakać, ale się powstrzymałam. To nie było tego warte. To same kłamstwa i ci którzy mieli to wiedzieć, wiedzieli. To tylko takie frustrujące.
- Masz coś do powiedzenia o tym artykule? Widzisz, w jakiej znalazłem się sytuacji? - Zapytał, a ja tylko obrzuciłam go spojrzeniem. Wiedział, że nie jestem takim typem osoby.
- To stek kłamstw. - Stwierdziłam - Wiesz, że to tabloid, cały czas pracujemy ze znanymi osobami.
- To nie jest tylko artykuł. Skarżono mi się o dawanie innym lepszych pokoi. W jakim świetle stawia to hotel? Nie na to pracowaliśmy. - Wyjaśnił, a ja zdałam sobie sprawę, co się wydarzy.
- O czym pan mówi? - Zapytałam.
- Mówię o tym, że musisz odejść, Bello - mruknął - nie chodzi o nic prywatnego, taki biznes.
Wzięłam głęboki oddech, a setki myśli przeleciały przez moją głowę. chciałam mu coś wygarnąć i w tym samym momencie płakać. Jak mógł mi zrobić coś takiego, kiedy wiedział, że jestem stworzona do tej pracy?
- Myślę, że robi pan ogramny błąd, panie Anderson - powiedziałam tak spokojnie, jak tylko byłam w stanie. - Może prywatne życie nigdy nie mieszało się z prywatnym. Wiem, że nie zrobiłam niczego złego.
- Przepraszam Bello, ale opinia naszego hotelu, to opinia. - stwierdził, a pan Banner wpatrywał się w podłogę.
- To pańska strata. - Powiedziałam, podając mu swój identyfikator i wychodząc.
Wyszłam z biura z wysoko podniesioną głową. Poszłam do swojego biura, spakował swoje rzeczy i spotkałam Alice.
- Co ty tutaj robisz, Bello? - zapytała, ale kiedy spojrzałam jej w twarz, zrozumiała.
- Zwolnili mnie, Alice - wyszeptałam, a ona mnie przytuliła - muszę stąd wyjść, spakujesz moje rzeczy?
- Jasne, kochanie - zapewniła mnie - Przyjadę jutro rano. Jedź do Edwarda. Jake cię zawiezie, a Jasper zabierze twój samochód.
- Mogę prowadzić - zaprotestowałam, ale ona już dzwoniła do Jake'a.
Jacob przyjechał w mniej niż dziesięć minut.
- Nie mogą tego zrobić. - Wyszeptał, a Alice nas zostawiła. Musiała przypilnować imprezę.
- Po prostu zabierz mnie do domu, Jake. - Poprosiłam
- To totalnie nie fair. - Zaprotestował, a ja poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Nie chciałam płakać, ale złość mnie do tego zmusiła. Pracowałam tam tyle lat, robiłam więcej, niż oczekiwali. Nie mogłam być lepszym pracownikiem.
- Wiem. - powiedziałam, chcąc już znaleźć się w łóżku.
Zajechaliśmy do domu i poczułam jak całe moje opanowanie się wali. Miałam zaoszczędzone pieniądze, ale tylko tyle by móc zapłacić czynsz. Edward chciał płacić za wszystko, ale nie mogłam na to pozwolić. A teraz nie miałam pracy.
- Dzięki, Jacob - powiedziałam, przytulając go, zanim wysiadłam z samochodu. Dobrze mnie znał, wiedział, że potrzebuję czasu, żeby sobie wszystko ułożyć. Wróci, kiedy będę gotowa na rozmowę.
Ujrzałam Edwarda w drzwiach i chwilę potem byłam w jego ramionach.










Tłumaczyła : Aniaaaa.a

Rozdział 29
Priorytety

EPOV
Kiedy razem z Abby skończyliśmy jeść kolację wspólnie usiedliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy Hannę Montanę. Nie mogłem się powstrzymać przed uśmiechem się, ale Abby cały czas śpiewała. Te piosenki były z lekka irytujące, ale cóż mogłem poradzić, skoro Abby to lubi to w takim razie ja też.
Obserwowałem Abby jak śpiewa, gdy nagle zadzwonił telefon.
- Będziesz super gwiazdą. – zażartowałem. Na to Abby się śmiała i zwróciła całą swoją uwagę na ten serial.
- Co tam Alice? – zapytałem i poszedłem do kuchni, skąd na Abby był bardzo dobry widok, ale nie mogła usłyszeć tego, co mówię do Alice.
- Edward, Bella właśnie została zwolniona. – powiedziała, a ja zamarłem. Myślałem, że wszystko jakoś się ułoży.
- Co się stało? Gdzie ona jest? – zapytałem.
- Jacob zabrał ją do domu. Była tak załamana, że nie była w stanie sama poprowadzić samochodu. Pogadałabym z tobą dłużej, ale jestem teraz na ważnej imprezie. – wyjaśniła. – Choć, tak naprawdę nie znam więcej szczegółów.
- Dzięki Alice. – powiedziałem, aż w końcu byłem zły, ale również zaniepokojony. Bella przecież kochała tą pracę, mimo, że nie była to wymarzona praca. "
- Wyślę Jaspera by odstawił jej samochód jutro. – dodała. – Pa, Edward.
- Cześć, Alice. Dzięki, za wszystko – Oni nie mogli jej tego zrobić. Przecież nasz związek nie naruszał jej umowy.
- Tato, czy ty jesteś smutny? – zapytała – Czy Bella już wraca?
- Kochanie, tak już jest w drodze. Czemu nie pójdziesz już do siebie, spać? – zasugerowałem, że już pora na spanie – Masz jutro przecież szkołę.
Wziąłem ją na ręce i po mału przeniosłem ją do jej różowego łóżka.
- Kocham Cię, skarbie – dodałem, całując ją w czoło.
- Też Cię kocham tato. – odpowiedziała, pomachałem jej na dobranoc, zgasiłem światło i zamknąłem drzwi.
Zeszłem na dół i czekałem obok drzwi. Wiedziałem, ze Bella zaraz przyjedzie i będę musiał ją pocieszyć. Wiedziałem, po prostu to wiedziałem Bella pewnie będzie obwiniać się o stratę tej pracy, będzie również martwić się o pieniądze. Ja w tym, nie widziałem problemu, lecz ona zapewne tak.
Zobaczyłem samochód Jake oraz wychodzącą z niego Bellę. Gdy wpadła do domu, od razu wziąłem ją w ramiona. Pocałowałem ją w czubek głowy i wprowadziłem do środka. Machnąłem, do Jakie, że już się nią zajmę. Wiedziałem, że przyjdzie następnego dnia, zobaczyć jak się czuje Bella.
- Zwolnili mnie -szepnęła, gdy siedzieliśmy już w salonie. Wszystkie światła były powyłączane, jedynie małą lampa w pokoju się paliła.
- Powiedzieli, czemu Cię zwolnili? – zapytałem, a ona skinęła głową.
- W przyszłym tygodniu, mamy być na okładce magazynu Dirt – wyjaśniła. Już nienawidzę, tego czasopisma.
- Mogli zawsze napisać jakieś kłamstwa.- skarżyłem się i nagle przypomniałem sobie, kiedy umawiałem się jeszcze z Rosalie.
- Andersona to nie obchodziło. W świetle tego, hotel wypad źle, przynajmniej tak on sądzi. – kontynuowała, gdy ją przytuliłem.
- W porządku, kochanie. – próbowałem ją jakoś uspokoić. – To wszystko nie jest tego warte.
- Nigdy nie myślałam, że zostanę zwolniona pracy. Przecież, teraz nikt nie będzie chciał mnie zatrudnić. – powiedziała. – Żaden inny hotel mnie nie będzie chciał.
- Bella na pewno coś znajdziesz. – zapewniłem ją. Tak, nie chciałem czekać do Gwiazdki by dać jej prezent, zdecydowanie otrzyma go ode mnie jutro.
- Ale, ja potrzebuję pieniędzy. Narzekała, gdy ja zaprzeczyłem głową.
- Posłuchaj mnie Bello. – kazałem jej, patrząc prosto w oczy. – Pieniądze, ja się nimi zajmę. Nie przejmuj się nimi, naprawdę mamy ich wystarczająco.
- To są twoje pieniądze Edwardzie. – odpowiedziała.
- To są nasze pieniądze. – poprawiłem ją. Co jest moje to również twoje też.
- Nie mogę wsiąść twoich pieniędzy. – ciągnęła, lecz przerwałem jej pocałunkiem.
- Bella musisz przyjąć pieniądze, które ci oferuję. – dodałem, a nagle usłyszeliśmy donośny krzyk z pokoju Abby.
BPOV
Edward był niesamowity. Był bardzo pomocny, choć nie zrobił nic wielkiego to czułam, ze w jakiś sposób mi pomaga. Nie wiedziałam, co miała zrobić. Wiedziałam, że szansa na znalezienie pracy w innym hotelu nawet z moim doświadczeniem była równa zeru
Czułam, że moje wszystkie moje problemy mnie dopadły. Nagle tą ciszę, przerwał donośny krzyk Abby. Edward wstał i pobiegł do pokoju Abby. Trzymała ona swojego misia, aby jej koszmary znikły. Byłą cała zalana potem i cały czas płakała.
- Co się stało księżniczko ? – zapytał Edward.
- Nie zostawiaj mnie. – błagała go Abby.
- Kochanie, jestem tu razem z Tobą. – zapewnił ją, gdy dołączyłam do nich.
- Nie chcę iść do szkoły. – wymamrotała.
- Czemu nie chcesz? – spytałam. Byłą przecież taka podekscytowana wyjazdem do szkoły z nowym plecakiem, chciała poznać nowych przyjaciół.
- Nie chcę być tam sama. – wyjaśniła, a Edward natychmiastowo ją czule pocałował.
- Kochanie, jesteśmy tutaj. – powtórzyłam. – Dlaczego myślisz, że możesz być sama?
- Nie chcę byście mnie opuścili jak mama. – dodała, a moje serce zaczęło się łamać. Ona mówiła tak nie wiele o Jessice. Zdawało mi się, że jest tu szczęśliwa razem z Edwardem i czasami nawet zapominałam, że ona nie była moja. Kochałam ją jednak, jak by była moją córką.
- Abby. – powiedział Edward, wiedziałam również, że nie wiedział, w jaki sposób powinien on zareagować. Nie mógł przecież jej obiecać, że zostanie z nią na zawsze, bo przecież każdy z nas umiera. Co powinniśmy jej powiedzieć, by poczuła się lepiej?
- Tatku, proszę nie zostawiaj mnie. – prosiła ponownie.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby nigdy Cię nie opuścić. – odpowiedział, a ja wytarłam łzę, która spływała mi po policzku
- Jeśli mnie zostawisz, to kto się będzie mną opiekował? – zapytała.
- Abby, mogę Ci obiecać, że będziesz zawsze pod moją opieką. –powiedział Edward.
- Wszyscy Cię kochamy, skarbie. Tatuś Cię kocha, ja Cię kocham również babcia I dziadek, Emmet, Rose, Alice, Jasper I wszyscy twoi przyjaciele. – stwierdziłam, gdy jej płacz po mału zanikał. – Czemu tak nagle o tym pomyślałaś?
- Miałam zły sen – wyjaśniła I przytuliła się do mnie I Edwarda. – Byłam znowu w samochodzie z moją mamą, a ty i tata nigdy po mnie nie przyszliście. Tęsknie za nią.
- Wiem, o tym kochanie. – powiedział Edward, lekko ją kołysając.
- Dlaczego ona odeszła? – spytała się, patrząc na mnie i Edwarda.
- Mogę Cię zapewnić, że nie chciała Cię opuścić. – odpowiedział Edward. – Twoja mama kochała Cię i wiem, ze teraz na pewno chciała by być z Tobą. Po prostu nie mamy kontroli nad wszystkim co się dzieje.
- Czy to była moja wina? – powiedziała wątpliwym głosem, a ja przeczesałem sobie włosy palcami.
- Abby to nie była twoja wina. – odpowiedział, dotykając jej policzek. – Ty nic nie zrobiłaś, to był wypadek.
- Ale to mama kłamała. – powiedziała nagle.
- Jak to kłamała? – zapytał Edward, po jego głosie wyczuć można, że był już trochę zły. Był bardzo zawiedzony I zaniepokojony tym, że Jessica nigdy nie powiedziała mu o Abby.
- Ona powiedziała mi, że ty odszedłeś i mogłeś mnie kiedyś zranić. Dlaczego ona kłamała? – ciągnęła, Edward wziął głęboki oddech.
- Abby, moja księżniczko Ja Cię nigdy nie skrzywdzę. – zapewnił ją.
- To czemu ona odeszła? Dlaczego jej nie ocaliłeś? –zapytała ponownie.
EPOV
Czułem się całkowicie bezużyteczny. Nie mogłem jej powiedzieć. Nie mogłem jej powiedzieć, że jej mama kłamała. Jessica bardzo dobrze wychowała Abby. Jednak wciąż nie było żadnego powodu, dlaczego mi nie powiedziała o Abby. Chciałbym wiedzieć, jednak, czemu to zrobiła.
W dziwny sposób, byłem jednak wdzięczny, ze nie ożeniłem się z Jessicą. Teraz miałem Bellę – miłość mojego życia. Była idealna i wiedziałem, że byłą gotowa zostać matką Abby. Kochała moją córkę tak jakby była jej biologiczną mamą. Nie mogłem prosić o nic więcej.
- Nie mogłem jej uratować. Nikt nie mógł za tym zapanować.- odpowiedziałem.
- Boję się. – przyznała się przytulając się do Belli.
- Jesteśmy tutaj. – zapewniła ją Bella.
- Nie chcę być sama. – dodała.
- Nigdy nie będziesz sama. – odpowiedziała.
- Chcesz z nami spać, księżniczko? Czy poczujesz się lepiej jak będziesz spała z nami? – zapytała Bella, gdy skinęła Abby głową.
- Mogę? – zapytała z nadzieją.
- Oczywiście. – odpowiedziałem, biorąc ją za rękę. – Będziemy dziś spać razem, w trójkę.
Abby położyła się na środku łóżka, Bella poszła do łazienki, natomiast ja poszedłem do szafy by wziąć spodnie od piżamy i jakąś starą koszulę. Gdy wróciłem Abby leżała przytulona do Abby i nuciła jej piosenkę.
Położyłem się po drugiej stronie łóżka, a Abby złapała mnie za rękę.
- Kocham Cię tatusiu. – szepnęła, zanim jej małe oczka się zamknęły.
- Też Cię kochamy, skarbie. – dodała Bella całując ją w nosek, uśmiechając się delikatnie do mnie.
Uśmiechnąłem się, i pocałowałem Abby w dłoń. Leżeliśmy sobie na łóżku we troje i byłem naprawdę wdzięczny, że miałem je obydwie. Nie mogłem wyobrazić sobie życia bez nich. Byli dla mnie całym świate.

Tłumaczyła: Ann!


Rozdział 30
Dzień pierwszy

BPOV
To dziwne uczucie, budzić się bez żadnego planu na dzień. Wstałam parę minut po szóstej, nie budząc Edwarda i Abby. Zamierzałam zrobić śniadanie i upewnić się, że Abby miała wszystkie potrzebne rzeczy do szkoły. Wiedziałam, że ten dzień będzie dla niej wyzwaniem.
Nie miałam nastroju, by zrobić ekstrawaganckie śniadanie. W chwili obecnej chciałam wtulić się w Edwarda na łóżku i udawać, że nic się nie stało. W idealnym świecie nadal miałabym swoją pracę, a Abby byłaby naszą córką. Ale światu daleko od ideału. Musiałam dać sobie radę z tym, co miałam.
Odwróciłam się w stronę ekspresu do kawy i zdecydowałam zrobić na śniadanie płatki i truskawki. Wiedziałam, że Abby będzie za bardzo zdenerwowana, żeby jeść, a Edward zrozumie. Potrzebowałam czasu, aby poukładać sobie wszystko w głowie. Nie miałam pojęcia, dokąd zmierzało moje życie zawodowe.
Zrobiłam sobie filiżankę kawy, dodając trochę mleka i cukru, zanim usiadłam na krześle barowym. Nadal miałam kilka minut, zanim będę musiała obudzić Edwarda i Abby. Usilnie myślałam, próbując zdecydować się, gdzie powinnam zacząć. Musiałam zacząć szukać jakichkolwiek kontaktów. Ktoś napewno zaoferowałby mi pracę.
- Bella! – Krzyczała Abby, biegnąc do kuchni z Edwardem tuż za nią.
- Dzień dobry, kochanie. – powiedział Edward, całując mnie.
- Dlaczego nie było cię w łóżku? – Zapytała Abby. – Tatuś i ja tęskniliśmy za tobą.
- Nie mogłam spać. – stwierdziłam, biorąc Abby na ręce.
- Mówiłem ci, że nie masz, czym się martwić. – przypomniał mi Edward.
- Nie mogłam nic na to poradzić. – mruknęłam, a on pocałował mnie jeszcze raz.
- Czy muszę iść do szkoły? – Spytała Abby, kiedy podawałam jej płatki. – Chcę zostać w domu.
- Nie chcesz poznać nowych przyjaciół? – Próbowałam ją zachęcić.
- Ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką. – dodała z uśmiechem, biorąc do ust pełną łyżkę płatków.
- Abby, musisz poznać przyjaciół w swoim wieku. Nie lubiłaś wcześniej szkoły? – Zapytał ostrożnie Edward. Rozmawialiśmy o przeszłości tylko wtedy, kiedy ona zaczęła. Nie chcieliśmy powodować u niej niepotrzebnego strachu.
- Czasami było fajnie. Nie lubię prac domowych. – odpowiedziała, wzruszając ramionami, a my się zaśmialiśmy.
- Powiem ci coś w sekrecie, księżniczko. – powiedział Edward, obniżając ton swojego głosu, więc wyglądało to na sekret, ale nadal mogłam go słyszeć. – Każdy nienawidzi prac domowych.
- To prawda? – Zapytał, a Edward pokiwał głową.
- Idź się przyszykować – powiedziałam, patrząc na zegarek. Edward szedł później do pracy, więc oboje mogliśmy odwieźć ją do szkoły.
- Mogę się przyszykować w dużej łazience? – Zapytała. Pokiwałam głową, prowadząc ją na górę.
EPOV
Większość ojców miała czas na przygotowanie się, że ich córki idą do szkoły. Poczułem jak wiele straciłem, a teraz wszystko działo się tak szybko. Za szybko. Moja córka dorastała.
Oczywiście to nie był jej pierwszy dzień w szkole, chodziła przedtem do Chicago. Niecały miesiąc. Ale to nadal był jej pierwszy dzień w nowej szkole i pierwszy dzień, kiedy musiałem ją opuścić. Ubrałem się w mniejszej łazience, dając Belli i Abby tą większą. Abby lubiła czuć się jak duża dziewczynka, a Bella zawsze udawała, że ją maluje.
- Jestem gotowa, tatusiu. – zawołała Abby, stojąc na górze schodów, kiedy na nią spojrzałem. Miała na sobie granatową spódniczkę z białym polo. Jej włosy były związane w kucyka z również granatową kokardką. Wyglądała bardzo dorośle.
- Wyglądasz ślicznie, księżniczko. – powiedziałem, podnosząc ją i dając jej buziaka. – Gdzie Bella?
- Kończy się szykować. – odpowiedziała i akurat Bella schodziła na dół.
- Bardzo ładnie wyglądasz. – skomplementowałem ją, a ona się zarumieniła. Miała na sobie zwykłe jeansy i dopasowaną koszulę. Wyglądała niezaprzeczalnie seksownie, jak zawsze.
- Dobra, kochasiu, idziemy. – dodała, a ja puściłem jej oczko, biorąc plecak z księżniczką Abby i skierowałem się do samochodu.
- Co to jest kochaś? – Zapytała Abby, a ja i Bella zatrzymaliśmy się.
- To coś, czego nie powinnaś powtarzać – ostrzegła Bella, a ja odetchnąłem z ulgą. Nie chciałem, aby moją córkę wyrzucono z przedszkola.
- Ale ty to powiedziałaś. – zauważyła, kiedy Bella sadzała ją w foteliku.
- Wiem i bardzo tego żałuję. – poprawiła Bella, a ja sprawdziłem, czy Abby jest dobrze zapięta.
- Dorośli czasami mówią rzeczy bez przemyślenia. – powiedziałem i dałem jej buziaka w nos.
Abby tylko wzruszyła ramionami i zwróciła swoją uwagę na lalkę zostawioną w samochodzie. Mruknąłem i zająłem swoje miejsce w samochodzie. Mogłem powiedzieć, że Bella była zadowolona z naszego zachowania. Staraliśmy się uważać na słowa w obecności Abby, ale czasami się coś komuś wyrwie.
Szkoła, do której zapisaliśmy Abby, znajdowała się tylko piętnaście minut drogi od naszego domu. Podczas jazdy, miałem oko na moją córkę. Co jakiś czas spoglądałem na nią we wstecznym lusterku. Szkoła mogła być dla niej kłopotem, ale coraz mniej się tym martwiłem.
Abby wyglądała na zajętą swoją lalką. Bawiła się jej włosami. Wyglądało na to, że zapomniała o swoim śnie i cieszyłem się, że z nią lepiej. Nienawidziłem widzieć jej smutnej.
Zajechaliśmy do szkoły i łatwo znaleźliśmy miejsce na parkingu, bo większość rodziców podrzucała swoje dzieci tylko do drzwi.
- Jesteś gotowa? – Zapytałem, kiedy dołączyłem do niej i Belli.
- Chyba. – wyszeptała, kiedy wziąłem ją za rękę, idąc do szkoły.
Odrazu skierowaliśmy się na drugie piętro, do klasy pani Jones. Abby rozglądała się ciekawie, trzymając mnie i Bellę za rękę.
- Cześć, Abby. – przywitała ją pani Jones, kiedy pojawiliśmy się w drzwiach. – Pamiętasz mnie?
Abby poznała już panią Jones, kiedy zapisaliśmy ją do szkoły tydzień temu.
- Cześć, pani Jones. – odpowiedziała nieśmiało.
- Jesteś gotowa zacząć? – Zapytała, a Abby tylko wzruszyła ramionami.
- Zaraz zaczyna się lekcja, księżniczko. – powiedziałem, powstrzymując emocje.
- Odbierzesz mnie? – Spytała, a w jej oczach zaczęły się formować łzy.
- Bella i ja będziemy tutaj o trzeciej. – zapewniłem ją, a ona mocno mnie uścisnęła.
- Baw się dobrze, Abby. Poznaj wielu nowych przyjaciół. – dodała Bella, przytulając i całując ją.
- Kocham was. – wyszeptała do nas i wzięła panią Jones za rękę..
- Miłej zabawy. – dodałem i drzwi się zamknęły. Mój mały aniołek poszedł do szkoły.
BPOV
Patrzenie na zamykające się za Abby drzwi było dziwne. Jak rodzice to robili? Wzięłam głęboki oddech i złapałam Edwarda za rękę. Wiedziałam, że był poruszony, napewno bardziej niż ja. Żadne z nas nie było gotowe, by opuścić Abby.
- Już za nią tęsknię. – skomentował Edward, kiedy wracaliśmy do samochodu.
- Nie płakała. – dodałam optymistycznie, kiedy moje własny łzy zaczęły płynąć.
- Wiem, poprostu nie chcę widzieć jak dorasta. – dodał, kiedy otworzył drzwi od strony pasażera.
Miałam zaciśnięte usta, kiedy wsiadłam i podczas jazdy do domu.
- Jak się czujesz, kochanie? – Zapytał i wiedziałam, że nie mówił o Abby, ani jej pierwszym dniu w przedszkolu. Mówił o mojej pracy.
- Myślę, że dobrze. – powiedziałam. – nie wiem, co mam robić.
- Wymyślimy coś, kochanie. – dodał. Czułam, że chciał powiedzieć coś jeszcze- nic nie dzieje się bez powodu.
- Chciałabym w to wierzyć. – mruknęłam, a on pocałował moją dłoń.
- Zobaczysz. – zakończył, kiedy wjechaliśmy do domu.
- Odbierzemy Abby razem? – Zapytałam, chcąc wiedzieć co będziemy robić.
- Kończę o drugiej i przyjadę po ciebie. – zasugerował, a ja pokiwałam głową i pocałowałam go.
- Nie martw się, Bello. – ostrzegł. Tylko kiwnęłam głową. Znał mnie za dobrze.
- Alice powinna być tu niedługo. – powiedziałam, ponownie go całując, zanim wysiadłam z samochodu.
Pomachałam do niego, zanim nie weszłam do naszego domu. Dziwnie było go nazywać naszym, ale to mnie pobudzało do działania. Może na koniec sprawy się ułożą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aniaaaa.a dnia Nie 11:27, 15 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
valentin
Zły wampir



Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 23:28, 15 Sie 2010 Powrót do góry

Cóż, czasem Abby wydaje się być doroślejsza, jeżeli chodzi o jej wypowiedzi, to też trochę się gubię jeżeli chodzi o jej wiek...
Niestety, moje przypuszczenia okazały się błędne... Zwolnili ją, ale nie tracę Nadziei, może opiszą ja w czasopiśmie w pozytywny sposób, co przyniesie "dobry" rozgłos hotelowi, a właścicielowi będzie łyso, że ją zwolnił...
Rozdziały czyta się bardzo szybko. Mam nadejdzie ciąg dalszy przyniesie odpowiedzi na moje przypuszczenia. Dzięki za te rozdziały :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Pon 18:31, 16 Sie 2010 Powrót do góry

aż trzy rozdzialiki na raz:D
nawet nie wyobrażasz sobie jak się ucieszyłam:)
rozdziały cudowne ta ich miłośc, przyjaźń wiem, że się powtarzam ale te opowiadanie opiera się na miłości i przyjaźni czyli tego co jest najpiękniejsze w życiu...
szkoda, że Bells straciła pracę, ale czuję, że odbije się to potem na tym hotelu i do tego niespodzianka przyszła Eda
ale Abby czemu musi miec koszmary, dzieci powinne miec radosne i szczęśliwe dzieciństwo, bestroskie a nie taka tragedia, dobrze że ma ojca i najlepszą przyjaciołkę:)
do następnego
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rainbows
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2010
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie Oliver J.,Chad M.,Sean F. tam i ja xD

PostWysłany: Śro 13:00, 18 Sie 2010 Powrót do góry

To teraz kilka słów ode mnie :D
Oczywiście bardzo sie ciesze,że są nowe rozdziały,to opowiadanie jest tak słodkie,że a niektórych momentach maam uśmiech od ucha do ucha ;D
Tylko jakos nie moge sobie przypomnieć ile Abby ma lat

Jednak jest dość sporo 'zgrzytów',często są pojedyncze literki,czsami całe wyrazy
np


Aniaaaa.a napisał:
Witamy po długiej przewie. Przed wami następne rozdziały. Mamy nadzieję, żę się spodoba.
Enjoy !


Tłumaczyła: Ann!


Rozdział 28
Spotkanie

BPOV
Byłam niesamowicie wkurzona. Wsiadłam do samochodu nawet nie zamierzając tego zmieniad. Jeżeli Barry Anderson chciał mnie zobaczyć tak szybko, jak to tylko możliwe, musiał sobie jakoś poradzi z moim strojem. Nie zamierzałam się stroić na spotkanie podczas moich wakacji. Tym bardziej na dyskusję o moim związku z Edwardem. To nie był ich biznes.
Znałam powód, dla którego dzwonili. Alice znała wszystkie plotki z firmy i odkryła, ze Tanya spotyka się z Mikiem. to proste, nastawiła go przeciw mnie. Uważała, że to przeze mnie straciła swoją pracę. Jak kolwiek by to nie brzmiało, było to dalekie od prawdy. Ale teraz używała Mike do zemsty. Mike z pewnością skorzystał z okazji zniszczenia mojego związku z Edwardem. To nie było fair. Nie zrobiłam niczego złego. Uśmiechnęłam się sztucznie do kilku współpracowników, którzy mnie rozpoznali, gdy szłam prosto do jego biura.
- Bella! - Usłyszałam Jacoba, który zatrzymał mnie koło biur.
- Hej, Jake! - Odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
- Słyszałem o Mike'u - powiedział zachmurzony - wszyscy staniemy po twojej stronie.
- O co ci chodzi? - Zapytałam, nie wiedząc, o co dokładnie mu chodziło.
- Rozmawiałem z Angelą, a ona widziała Mike'a rozmawiającego z Bannerem i Andersonem. Sprawa
nie wygląda dobrze, Bello. - Mruknął, a ja pokiwałam głową.
- Jest ok, poradzę sobie. Nic nie zrobiłam, a jeżeli chcą mnie zwolnić, niech to zrobią - odpowiedziałam, biorąc głęboki oddech. Na zewnątrz może wyglądałam na opanowaną, ale w środku umierałam ze strachu. Jeżeliby mnie zwolnili, nie miałabym żadnych środków do życia.
- Nie mogą! - Zaoponował Jake, a ja złapałam go za ramię.
- To nic wielkiego - powiedziałam, dając mu buziaka w policzek - pamiętaj o naszej parapetówce w nowym domu w sobotę.
- Przecież wiesz, że przyjdę - odpowiedział, a ja odwróciłam się i ruszyłam do jaskini lwa.
Jego sekretarka zaprowadziła mnie do biura, w którym czekali już na mnie pan Banner i Andreson.


- Panno Swan, proszę zając miejsce. - powiedział, dokładnie mnie obserwując. Poczułam się dziwinie i odrazu pożałowałam, że przyszłam w jeansach. - Mam nadzieję, że zdaje sobie pani sprawę, dlaczego wezwaliśmy panią podczas dnia wolnego.
- Właśnie, panie Anderson - zaczęłam - nie wiem, dlaczego się tutaj znajduję.
- Czy uważa pani, że dobrze się pani zachowywała przez ostatnie półtora miesiąca? - Zapytał, kładąc obie dłonie na biurko.
- Uważam, że moje zachowanie, nie było nieprofesjonalne - szczerze odpowiedziałam, łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Nie chciałam, żeby myślał, że czuję się przytłoczona jego statusem.
- Czy jesteś w związku z Edwardem Cullenem? - Zapytał.
- W jakim rodzaju związku? - Dopytałam się, chcąc się upewnid, że odpowiem na prawidłowe pytanie.
- W intymnym związku. Wykraczającym poza pracę. - Odpowiedział, a ja wzięłam głęboki oddech.
- Nie chciałabym być niemiła, ale to moje prywatne życie.
- Zgadzam się z panią - kontynuował - ale kiedy pani prywatne życie miesza się z profesjonalnym, jest to też nasz biznes. Czy pani związek z panem Cullenem wykracza poza pracę?
- Tak, ale chcę powiedzieć, że pan Banner wiedział o moim związku. - Potwierdziłam. Pan Banner siedział w ciszy. Teraz tylko musiał powiedzieć jedno słowo.
- Czy to prawda? - Zapytał Bannera.
- Mieliśmy rozmowę o jej związku z panem Cullenem. Powiedziałem, że jeżeli oddzieli swoją pracę od związku to nie ma problemu.
- Czy ty zaakceptowałeś taki związek?!
- Nasze kontrakty nie mówią dokładnie o zakazie spotykania się z gośćmi. – odpowiedział Banner.
Wydawało mi się, że był po mojej stronie, ale nie chciał się do tego przyznać.
- Również nie mówią nic o zakazie uprawiania seksu, ani robienia innych rzeczy w czasie pracy. - odezwał się Anderson, patrząc na mnie. - Jesteś świadoma, że twoja poprzedniczka, została zwolniona przez coś takiego?
- Jestem, ale sytuacja Tanyi jest zupełnie inna. Ani ja, ani Edwarda nie byliśmy w związkach, kiedy zaczęliśmy się spotykać. - Odpowiedziałam.
- Więc myślisz, że to w porządku, kiedy artykuły o moim hotelu są we wszystkich gazetach. - Dodał, podnosząc głos.

- Nasz związek był w gazecie tylko dwa razy. Kiedy Rosalie i Emmett przyjechali i zaraz po ich ślubie.
- Nie mogę przepraszać za coś, nad czym nie miałam kontroli. - powiedziałam. News o ślubie Rose i Emmetta się rozszedł, ale ciąża nadal była w ukryciu.
- Więc co powiesz o tym? - Zapytał, podając mi gazetę. Spojrzałam na nią i moja szczęka musiała wtedy opadła do podłogi.
Na okładce tabloidu było kilka zdjęć. Największe z nich przedstawiało Edwarda dającego mi buziaka przed hotelem, kiedy mnie podwoził, jedno Edwarda wychodzącego z Abby a hotelu i jeszcze jedno kiedy jedliśmy razem lunch w restauracji obok Venetian.
Nagłówek mówił:
Gorące życie miłosne Edwarda Cullena.
- Dokładnie taka była moja reakcja. Przejdź na stronę dziesiątą, jest jeszcze lepiej. - Dorzucił, a ja przekartkowałam gazetę. Zaczynał się tam trzystronicowy artykuł, który głównie opisywał to, z czego znany jest Edward. O budynkach, które zaprojektował i zdobytych przez niego nagrodach. Ale wtedy zaczęła się prywatna część.
Czułam złość, kiedy czytałam ten stek kłamstw, zwany przez niektórych artykułem. Chciałam płakać, ale się powstrzymałam. To nie było tego warte. To same kłamstwa i ci którzy mieli to wiedzieć, wiedzieli. To tylko takie frustrujące.
- Masz coś do powiedzenia o tym artykule? Widzisz, w jakiej znalazłem się sytuacji? - Zapytał, a ja tylko obrzuciłam go spojrzeniem. Wiedział, że nie jestem takim typem osoby.
- To stek kłamstw. - Stwierdziłam - Wiesz, że to tabloid, cały czas pracujemy ze znanymi osobami.
- To nie jest tylko artykuł. Skarżono mi się o dawanie innym lepszych pokoi. W jakim świetle stawia to hotel? Nie na to pracowaliśmy. - Wyjaśnił, a ja zdałam sobie sprawę, co się wydarzy.
- O czym pan mówi? - Zapytałam.
- Mówię o tym, że musisz odejść, Bello - mruknął - nie chodzi o nic prywatnego, taki biznes.
Wzięłam głęboki oddech, a setki myśli przeleciały przez moją głowę. chciałam mu coś wygarnąć i w tym samym momencie płakać. Jak mógł mi zrobić coś takiego, kiedy wiedział, że jestem stworzona do tej pracy?
- Myślę, że robi pan ogramny błąd, panie Anderson - powiedziałam tak spokojnie, jak tylko byłam w stanie. - Może prywatne życie nigdy nie mieszało się z prywatnym. Wiem, że nie zrobiłam niczego złego.
- Przepraszam Bello, ale opinia naszego hotelu, to opinia. - stwierdził, a pan Banner wpatrywał się w podłogę.
- To pańska strata. - Powiedziałam, podając mu swój identyfikator i wychodząc.
Wyszłam z biura z wysoko podniesioną głową. Poszłam do swojego biura, spakował swoje rzeczy i spotkałam Alice.
- Co ty tutaj robisz, Bello? - zapytała, ale kiedy spojrzałam jej w twarz, zrozumiała.
- Zwolnili mnie, Alice - wyszeptałam, a ona mnie przytuliła - muszę stąd wyjść, spakujesz moje rzeczy?
- Jasne, kochanie - zapewniła mnie - Przyjadę jutro rano. Jedź do Edwarda. Jake cię zawiezie, a Jasper zabierze twój samochód.
- Mogę prowadzić - zaprotestowałam, ale ona już dzwoniła do Jake'a.
Jacob przyjechał w mniej niż dziesięć minut.
- Nie mogą tego zrobić. - Wyszeptał, a Alice nas zostawiła. Musiała przypilnować imprezę.
- Po prostu zabierz mnie do domu, Jake. - Poprosiłam
- To totalnie nie fair. - Zaprotestował, a ja poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Nie chciałam płakać, ale złość mnie do tego zmusiła. Pracowałam tam tyle lat, robiłam więcej, niż oczekiwali. Nie mogłam być lepszym pracownikiem.
- Wiem. - powiedziałam, chcąc już znaleźć się w łóżku.
Zajechaliśmy do domu i poczułam jak całe moje opanowanie się wali. Miałam zaoszczędzone pieniądze, ale tylko tyle by móc zapłacić czynsz. Edward chciał płacić za wszystko, ale nie mogłam na to pozwolić. A teraz nie miałam pracy.
- Dzięki, Jacob - powiedziałam, przytulając go, zanim wysiadłam z samochodu. Dobrze mnie znał, wiedział, że potrzebuję czasu, żeby sobie wszystko ułożyć. Wróci, kiedy będę gotowa na rozmowę.
Ujrzałam Edwarda w drzwiach i chwilę potem byłam w jego ramionach.










Tłumaczyła : Aniaaaa.a

Rozdział 29
Priorytety

EPOV
Kiedy razem z Abby skończyliśmy jeść kolację wspólnie usiedliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy Hannę Montanę. Nie mogłem się powstrzymać przed uśmiechem się, ale Abby cały czas śpiewała. Te piosenki były z lekka irytujące, ale cóż mogłem poradzić, skoro Abby to lubi to w takim razie ja też.
Obserwowałem Abby jak śpiewa, gdy nagle zadzwonił telefon.
- Będziesz super gwiazdą. – zażartowałem. Na to Abby się śmiała i zwróciła całą swoją uwagę na ten serial.
- Co tam Alice? – zapytałem i poszedłem do kuchni, skąd na Abby był bardzo dobry widok, ale nie mogła usłyszeć tego, co mówię do Alice.
- Edward, Bella właśnie została zwolniona. – powiedziała, a ja zamarłem. Myślałem, że wszystko jakoś się ułoży.
- Co się stało? Gdzie ona jest? – zapytałem.
- Jacob zabrał ją do domu. Była tak załamana, że nie była w stanie sama poprowadzić samochodu. Pogadałabym z tobą dłużej, ale jestem teraz na ważnej imprezie. – wyjaśniła. – Choć, tak naprawdę nie znam więcej szczegółów.
- Dzięki Alice. – powiedziałem, aż w końcu byłem zły, ale również zaniepokojony. Bella przecież kochała tą pracę, mimo, że nie była to wymarzona praca. "
- Wyślę Jaspera by odstawił jej samochód jutro. – dodała. – Pa, Edward.
- Cześć, Alice. Dzięki, za wszystko – Oni nie mogli jej tego zrobić. Przecież nasz związek nie naruszał jej umowy.
- Tato, czy ty jesteś smutny? – zapytała – Czy Bella już wraca?
- Kochanie, tak już jest w drodze. Czemu nie pójdziesz już do siebie, spać? – zasugerowałem, że już pora na spanie – Masz jutro przecież szkołę.
Wziąłem ją na ręce i po mału przeniosłem ją do jej różowego łóżka.
- Kocham Cię, skarbie – dodałem, całując ją w czoło.
- Też Cię kocham tato. – odpowiedziała, pomachałem jej na dobranoc, zgasiłem światło i zamknąłem drzwi.
Zeszłem na dół i czekałem obok drzwi. Wiedziałem, ze Bella zaraz przyjedzie i będę musiał ją pocieszyć. Wiedziałem, po prostu to wiedziałem Bella pewnie będzie obwiniać się o stratę tej pracy, będzie również martwić się o pieniądze. Ja w tym, nie widziałem problemu, lecz ona zapewne tak.
Zobaczyłem samochód Jake oraz wychodzącą z niego Bellę. Gdy wpadła do domu, od razu wziąłem ją w ramiona. Pocałowałem ją w czubek głowy i wprowadziłem do środka. Machnąłem, do Jakie, że już się nią zajmę. Wiedziałem, że przyjdzie następnego dnia, zobaczyć jak się czuje Bella.
- Zwolnili mnie -szepnęła, gdy siedzieliśmy już w salonie. Wszystkie światła były powyłączane, jedynie małą lampa w pokoju się paliła.
- Powiedzieli, czemu Cię zwolnili? – zapytałem, a ona skinęła głową.
- W przyszłym tygodniu, mamy być na okładce magazynu Dirt – wyjaśniła. Już nienawidzę, tego czasopisma.
- Mogli zawsze napisać jakieś kłamstwa.- skarżyłem się i nagle przypomniałem sobie, kiedy umawiałem się jeszcze z Rosalie.
- Andersona to nie obchodziło. W świetle tego, hotel wypad źle, przynajmniej tak on sądzi. – kontynuowała, gdy ją przytuliłem.
- W porządku, kochanie. – próbowałem ją jakoś uspokoić. – To wszystko nie jest tego warte.
- Nigdy nie myślałam, że zostanę zwolniona pracy. Przecież, teraz nikt nie będzie chciał mnie zatrudnić. – powiedziała. – Żaden inny hotel mnie nie będzie chciał.
- Bella na pewno coś znajdziesz. – zapewniłem ją. Tak, nie chciałem czekać do Gwiazdki by dać jej prezent, zdecydowanie otrzyma go ode mnie jutro.
- Ale, ja potrzebuję pieniędzy. Narzekała, gdy ja zaprzeczyłem głową.
- Posłuchaj mnie Bello. – kazałem jej, patrząc prosto w oczy. – Pieniądze, ja się nimi zajmę. Nie przejmuj się nimi, naprawdę mamy ich wystarczająco.
- To są twoje pieniądze Edwardzie. – odpowiedziała.
- To są nasze pieniądze. – poprawiłem ją. Co jest moje to również twoje też.
- Nie mogę wsiąść twoich pieniędzy. – ciągnęła, lecz przerwałem jej pocałunkiem.
- Bella musisz przyjąć pieniądze, które ci oferuję. – dodałem, a nagle usłyszeliśmy donośny krzyk z pokoju Abby.
BPOV
Edward był niesamowity. Był bardzo pomocny, choć nie zrobił nic wielkiego to czułam, ze w jakiś sposób mi pomaga. Nie wiedziałam, co miała zrobić. Wiedziałam, że szansa na znalezienie pracy w innym hotelu nawet z moim doświadczeniem była równa zeru
Czułam, że moje wszystkie moje problemy mnie dopadły. Nagle tą ciszę, przerwał donośny krzyk Abby. Edward wstał i pobiegł do pokoju Abby. Trzymała ona swojego misia, aby jej koszmary znikły. Byłą cała zalana potem i cały czas płakała.
- Co się stało księżniczko ? – zapytał Edward.
- Nie zostawiaj mnie. – błagała go Abby.
- Kochanie, jestem tu razem z Tobą. – zapewnił ją, gdy dołączyłam do nich.
- Nie chcę iść do szkoły. – wymamrotała.
- Czemu nie chcesz? – spytałam. Byłą przecież taka podekscytowana wyjazdem do szkoły z nowym plecakiem, chciała poznać nowych przyjaciół.
- Nie chcę być tam sama. – wyjaśniła, a Edward natychmiastowo ją czule pocałował.
- Kochanie, jesteśmy tutaj. – powtórzyłam. – Dlaczego myślisz, że możesz być sama?
- Nie chcę byście mnie opuścili jak mama. – dodała, a moje serce zaczęło się łamać. Ona mówiła tak nie wiele o Jessice. Zdawało mi się, że jest tu szczęśliwa razem z Edwardem i czasami nawet zapominałam, że ona nie była moja. Kochałam ją jednak, jak by była moją córką.
- Abby. – powiedział Edward, wiedziałam również, że nie wiedział, w jaki sposób powinien on zareagować. Nie mógł przecież jej obiecać, że zostanie z nią na zawsze, bo przecież każdy z nas umiera. Co powinniśmy jej powiedzieć, by poczuła się lepiej?
- Tatku, proszę nie zostawiaj mnie. – prosiła ponownie.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby nigdy Cię nie opuścić. – odpowiedział, a ja wytarłam łzę, która spływała mi po policzku
- Jeśli mnie zostawisz, to kto się będzie mną opiekował? – zapytała.
- Abby, mogę Ci obiecać, że będziesz zawsze pod moją opieką. –powiedział Edward.
- Wszyscy Cię kochamy, skarbie. Tatuś Cię kocha, ja Cię kocham również babcia I dziadek, Emmet, Rose, Alice, Jasper I wszyscy twoi przyjaciele. – stwierdziłam, gdy jej płacz po mału zanikał. – Czemu tak nagle o tym pomyślałaś?
- Miałam zły sen – wyjaśniła I przytuliła się do mnie I Edwarda. – Byłam znowu w samochodzie z moją mamą, a ty i tata nigdy po mnie nie przyszliście. Tęsknie za nią.
- Wiem, o tym kochanie. – powiedział Edward, lekko ją kołysając.
- Dlaczego ona odeszła? – spytała się, patrząc na mnie i Edwarda.
- Mogę Cię zapewnić, że nie chciała Cię opuścić. – odpowiedział Edward. – Twoja mama kochała Cię i wiem, ze teraz na pewno chciała by być z Tobą. Po prostu nie mamy kontroli nad wszystkim co się dzieje.
- Czy to była moja wina? – powiedziała wątpliwym głosem, a ja przeczesałem sobie włosy palcami.
- Abby to nie była twoja wina. – odpowiedział, dotykając jej policzek. – Ty nic nie zrobiłaś, to był wypadek.
- Ale to mama kłamała. – powiedziała nagle.
- Jak to kłamała? – zapytał Edward, po jego głosie wyczuć można, że był już trochę zły. Był bardzo zawiedzony I zaniepokojony tym, że Jessica nigdy nie powiedziała mu o Abby.
- Ona powiedziała mi, że ty odszedłeś i mogłeś mnie kiedyś zranić. Dlaczego ona kłamała? – ciągnęła, Edward wziął głęboki oddech.
- Abby, moja księżniczko Ja Cię nigdy nie skrzywdzę. – zapewnił ją.
- To czemu ona odeszła? Dlaczego jej nie ocaliłeś? –zapytała ponownie.
EPOV
Czułem się całkowicie bezużyteczny. Nie mogłem jej powiedzieć. Nie mogłem jej powiedzieć, że jej mama kłamała. Jessica bardzo dobrze wychowała Abby. Jednak wciąż nie było żadnego powodu, dlaczego mi nie powiedziała o Abby. Chciałbym wiedzieć, jednak, czemu to zrobiła.
W dziwny sposób, byłem jednak wdzięczny, ze nie ożeniłem się z Jessicą. Teraz miałem Bellę – miłość mojego życia. Była idealna i wiedziałem, że byłą gotowa zostać matką Abby. Kochała moją córkę tak jakby była jej biologiczną mamą. Nie mogłem prosić o nic więcej.
- Nie mogłem jej uratować. Nikt nie mógł za tym zapanować.- odpowiedziałem.
- Boję się. – przyznała się przytulając się do Belli.
- Jesteśmy tutaj. – zapewniła ją Bella.
- Nie chcę być sama. – dodała.
- Nigdy nie będziesz sama. – odpowiedziała.
- Chcesz z nami spać, księżniczko? Czy poczujesz się lepiej jak będziesz spała z nami? – zapytała Bella, gdy skinęła Abby głową.
- Mogę? – zapytała z nadzieją.
- Oczywiście. – odpowiedziałem, biorąc ją za rękę. – Będziemy dziś spać razem, w trójkę.
Abby położyła się na środku łóżka, Bella poszła do łazienki, natomiast ja poszedłem do szafy by wziąć spodnie od piżamy i jakąś starą koszulę. Gdy wróciłem Abby leżała przytulona do Abby i nuciła jej piosenkę.
Położyłem się po drugiej stronie łóżka, a Abby złapała mnie za rękę.
- Kocham Cię tatusiu. – szepnęła, zanim jej małe oczka się zamknęły.
- Też Cię kochamy, skarbie. – dodała Bella całując ją w nosek, uśmiechając się delikatnie do mnie.
Uśmiechnąłem się, i pocałowałem Abby w dłoń. Leżeliśmy sobie na łóżku we troje i byłem naprawdę wdzięczny, że miałem je obydwie. Nie mogłem wyobrazić sobie życia bez nich. Byli dla mnie całym świate.

Tłumaczyła: Ann!


Rozdział 30
Dzień pierwszy

BPOV
To dziwne uczucie, budzić się bez żadnego planu na dzień. Wstałam parę minut po szóstej, nie budząc Edwarda i Abby. Zamierzałam zrobić śniadanie i upewnić się, że Abby miała wszystkie potrzebne rzeczy do szkoły. Wiedziałam, że ten dzień będzie dla niej wyzwaniem.
Nie miałam nastroju, by zrobić ekstrawaganckie śniadanie. W chwili obecnej chciałam wtulić się w Edwarda na łóżku i udawać, że nic się nie stało. W idealnym świecie nadal miałabym swoją pracę, a Abby byłaby naszą córką. Ale światu daleko od ideału. Musiałam dać sobie radę z tym, co miałam.
Odwróciłam się w stronę ekspresu do kawy i zdecydowałam zrobić na śniadanie płatki i truskawki. Wiedziałam, że Abby będzie za bardzo zdenerwowana, żeby jeść, a Edward zrozumie. Potrzebowałam czasu, aby poukładać sobie wszystko w głowie. Nie miałam pojęcia, dokąd zmierzało moje życie zawodowe.
Zrobiłam sobie filiżankę kawy, dodając trochę mleka i cukru, zanim usiadłam na krześle barowym. Nadal miałam kilka minut, zanim będę musiała obudzić Edwarda i Abby. Usilnie myślałam, próbując zdecydować się, gdzie powinnam zacząć. Musiałam zacząć szukać jakichkolwiek kontaktów. Ktoś napewno zaoferowałby mi pracę.
- Bella! – Krzyczała Abby, biegnąc do kuchni z Edwardem tuż za nią.
- Dzień dobry, kochanie. – powiedział Edward, całując mnie.
- Dlaczego nie było cię w łóżku? – Zapytała Abby. – Tatuś i ja tęskniliśmy za tobą.
- Nie mogłam spać. – stwierdziłam, biorąc Abby na ręce.
- Mówiłem ci, że nie masz, czym się martwić. – przypomniał mi Edward.
- Nie mogłam nic na to poradzić. – mruknęłam, a on pocałował mnie jeszcze raz.
- Czy muszę iść do szkoły? – Spytała Abby, kiedy podawałam jej płatki. – Chcę zostać w domu.
- Nie chcesz poznać nowych przyjaciół? – Próbowałam ją zachęcić.
- Ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką. – dodała z uśmiechem, biorąc do ust pełną łyżkę płatków.
- Abby, musisz poznać przyjaciół w swoim wieku. Nie lubiłaś wcześniej szkoły? – Zapytał ostrożnie Edward. Rozmawialiśmy o przeszłości tylko wtedy, kiedy ona zaczęła. Nie chcieliśmy powodować u niej niepotrzebnego strachu.
- Czasami było fajnie. Nie lubię prac domowych. – odpowiedziała, wzruszając ramionami, a my się zaśmialiśmy.
- Powiem ci coś w sekrecie, księżniczko. – powiedział Edward, obniżając ton swojego głosu, więc wyglądało to na sekret, ale nadal mogłam go słyszeć. – Każdy nienawidzi prac domowych.
- To prawda? – Zapytał, a Edward pokiwał głową.
- Idź się przyszykować – powiedziałam, patrząc na zegarek. Edward szedł później do pracy, więc oboje mogliśmy odwieźć ją do szkoły.
- Mogę się przyszykować w dużej łazience? – Zapytała. Pokiwałam głową, prowadząc ją na górę.
EPOV
Większość ojców miała czas na przygotowanie się, że ich córki idą do szkoły. Poczułem jak wiele straciłem, a teraz wszystko działo się tak szybko. Za szybko. Moja córka dorastała.
Oczywiście to nie był jej pierwszy dzień w szkole, chodziła przedtem do Chicago. Niecały miesiąc. Ale to nadal był jej pierwszy dzień w nowej szkole i pierwszy dzień, kiedy musiałem ją opuścić. Ubrałem się w mniejszej łazience, dając Belli i Abby tą większą. Abby lubiła czuć się jak duża dziewczynka, a Bella zawsze udawała, że ją maluje.
- Jestem gotowa, tatusiu. – zawołała Abby, stojąc na górze schodów, kiedy na nią spojrzałem. Miała na sobie granatową spódniczkę z białym polo. Jej włosy były związane w kucyka z również granatową kokardką. Wyglądała bardzo dorośle.
- Wyglądasz ślicznie, księżniczko. – powiedziałem, podnosząc ją i dając jej buziaka. – Gdzie Bella?
- Kończy się szykować. – odpowiedziała i akurat Bella schodziła na dół.
- Bardzo ładnie wyglądasz. – skomplementowałem ją, a ona się zarumieniła. Miała na sobie zwykłe jeansy i dopasowaną koszulę. Wyglądała niezaprzeczalnie seksownie, jak zawsze.
- Dobra, kochasiu, idziemy. – dodała, a ja puściłem jej oczko, biorąc plecak z księżniczką Abby i skierowałem się do samochodu.
- Co to jest kochaś? – Zapytała Abby, a ja i Bella zatrzymaliśmy się.
- To coś, czego nie powinnaś powtarzać – ostrzegła Bella, a ja odetchnąłem z ulgą. Nie chciałem, aby moją córkę wyrzucono z przedszkola.
- Ale ty to powiedziałaś. – zauważyła, kiedy Bella sadzała ją w foteliku.
- Wiem i bardzo tego żałuję. – poprawiła Bella, a ja sprawdziłem, czy Abby jest dobrze zapięta.
- Dorośli czasami mówią rzeczy bez przemyślenia. – powiedziałem i dałem jej buziaka w nos.
Abby tylko wzruszyła ramionami i zwróciła swoją uwagę na lalkę zostawioną w samochodzie. Mruknąłem i zająłem swoje miejsce w samochodzie. Mogłem powiedzieć, że Bella była zadowolona z naszego zachowania. Staraliśmy się uważać na słowa w obecności Abby, ale czasami się coś komuś wyrwie.
Szkoła, do której zapisaliśmy Abby, znajdowała się tylko piętnaście minut drogi od naszego domu. Podczas jazdy, miałem oko na moją córkę. Co jakiś czas spoglądałem na nią we wstecznym lusterku. Szkoła mogła być dla niej kłopotem, ale coraz mniej się tym martwiłem.
Abby wyglądała na zajętą swoją lalką. Bawiła się jej włosami. Wyglądało na to, że zapomniała o swoim śnie i cieszyłem się, że z nią lepiej. Nienawidziłem widzieć jej smutnej.
Zajechaliśmy do szkoły i łatwo znaleźliśmy miejsce na parkingu, bo większość rodziców podrzucała swoje dzieci tylko do drzwi.
- Jesteś gotowa? – Zapytałem, kiedy dołączyłem do niej i Belli.
- Chyba. – wyszeptała, kiedy wziąłem ją za rękę, idąc do szkoły.
Odrazu skierowaliśmy się na drugie piętro, do klasy pani Jones. Abby rozglądała się ciekawie, trzymając mnie i Bellę za rękę.
- Cześć, Abby. – przywitała ją pani Jones, kiedy pojawiliśmy się w drzwiach. – Pamiętasz mnie?
Abby poznała już panią Jones, kiedy zapisaliśmy ją do szkoły tydzień temu.
- Cześć, pani Jones. – odpowiedziała nieśmiało.
- Jesteś gotowa zacząć? – Zapytała, a Abby tylko wzruszyła ramionami.
- Zaraz zaczyna się lekcja, księżniczko. – powiedziałem, powstrzymując emocje.
- Odbierzesz mnie? – Spytała, a w jej oczach zaczęły się formować łzy.
- Bella i ja będziemy tutaj o trzeciej. – zapewniłem ją, a ona mocno mnie uścisnęła.
- Baw się dobrze, Abby. Poznaj wielu nowych przyjaciół. – dodała Bella, przytulając i całując ją.
- Kocham was. – wyszeptała do nas i wzięła panią Jones za rękę..
- Miłej zabawy. – dodałem i drzwi się zamknęły. Mój mały aniołek poszedł do szkoły.
BPOV
Patrzenie na zamykające się za Abby drzwi było dziwne. Jak rodzice to robili? Wzięłam głęboki oddech i złapałam Edwarda za rękę. Wiedziałam, że był poruszony, napewno bardziej niż ja. Żadne z nas nie było gotowe, by opuścić Abby.
- Już za nią tęsknię. – skomentował Edward, kiedy wracaliśmy do samochodu.
- Nie płakała. – dodałam optymistycznie, kiedy moje własny łzy zaczęły płynąć.
- Wiem, poprostu nie chcę widzieć jak dorasta. – dodał, kiedy otworzył drzwi od strony pasażera.
Miałam zaciśnięte usta, kiedy wsiadłam i podczas jazdy do domu.
- Jak się czujesz, kochanie? – Zapytał i wiedziałam, że nie mówił o Abby, ani jej pierwszym dniu w przedszkolu. Mówił o mojej pracy.
- Myślę, że dobrze. – powiedziałam. – nie wiem, co mam robić.
- Wymyślimy coś, kochanie. – dodał. Czułam, że chciał powiedzieć coś jeszcze- nic nie dzieje się bez powodu.
- Chciałabym w to wierzyć. – mruknęłam, a on pocałował moją dłoń.
- Zobaczysz. – zakończył, kiedy wjechaliśmy do domu.
- Odbierzemy Abby razem? – Zapytałam, chcąc wiedzieć co będziemy robić.
- Kończę o drugiej i przyjadę po ciebie. – zasugerował, a ja pokiwałam głową i pocałowałam go.
- Nie martw się, Bello. – ostrzegł. Tylko kiwnęłam głową. Znał mnie za dobrze.
- Alice powinna być tu niedługo. – powiedziałam, ponownie go całując, zanim wysiadłam z samochodu.
Pomachałam do niego, zanim nie weszłam do naszego domu. Dziwnie było go nazywać naszym, ale to mnie pobudzało do działania. Może na koniec sprawy się ułożą.


zaraz poszukam reszty

edit:to chyba tyle


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rainbows dnia Śro 13:19, 18 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Kali.
Wilkołak



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 14:35, 18 Sie 2010 Powrót do góry

FF jest bardzo fajny, czytam go od dłuższego czasu. Nie przejmuj się, że nie komentuję, ale jakoś tak mam; jestem raczej "cichym czytelnikiem'. ;] Szkoda, że Bells została zwolniona, a tak fajnie się układało. A może to i lepiej? Może było by za nudno? Ale wieżę, że sobie jakoś poradzi. Abby bardzo szybko się zaaklimatyzowała...;]
Wszystko bardzo fajnie, ale ... kwestia błędów. Masz ich całkiem sporo, rzucają się w oczy, a tekst jest przez to nie czytelny, co w rezultacie męczy czytelnika...;/
Nie szukałam, a znalazłam bardzo dużo literówek, co nie jest dobre, bo gdy jestem zaabsorbowana tekstem to nie widzę, ów pomyłek, a tutaj byłam pochłonięta treścią, lecz mimo to wychwyciłam ich sporo... .
Np.:
Aniaaaa.a napisał:
Gdy wróciłem Abby leżała przytulona do Abby i nuciła jej piosenkę.

Kuje w oczy... zamiast jednego Abby powinno byc Bella.
Aniaaaa.a napisał:

- Wyślę Jaspera by odstawił jej samochód jutro. – dodała. – Pa, Edward.

Szyk zdania. Uważam, że lepiej brzmiałoby:
Araja napisał:
- Wyślę Jaspera by jutro odstawił jej samochód - dodała. - Pa, Edward.

Jest jeszcze troszkę podobnych błędów, a one nie są fajne..;/
Naturalnie nikt nie jest doskonały... .

Ale kolejny pytanie... Czy jest Beta? Bo jakoś nie widzę.
Jeśli nie, to poszukaj takowej. Na pewno znajdzie się ktoś chętny.
Pamiętaj, osoba, która nie jest autorem/ tłumaczem tekstu, która czyta go pierwszy raz. Zwraca większą uwagę na błędy..;] Ponieważ my (tłumacze/autorzy) mamy tendencję to tego, że nie czytamy całych wyrazów. A tym bardzie Ty, tłumaczka tego tekstu, znasz niektóre zdania na pamięć, więc nie czytasz każdego słowa osobno...
No chyba, że masz betę. To w taki razie trzeba upomnieć lub jest wyjście bardziej drastyczne: zmieni ją. Ale przede wszystkim dopisać, że jest.

Mam nadzieję, że następne rozdziały będą troszkę lepsze. I liczę, że pojawią się bardzo szybko. Bo mimo tych niedociągnięć opowiadanie jest genialne..
Pozdrawiam;
Araja

Ave Vena.! ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 12:12, 27 Sie 2010 Powrót do góry

Poszukiwania bety zaczętę :)

ZAPRASZAM na dwa nowe rozdziały WhiV? na chomiku:
[link widoczny dla zalogowanych]


Jednocześnie bardzo proszę o komentarze i tutaj i na chomiku :)

Pozdrawiam,
Ann!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Pią 14:08, 27 Sie 2010 Powrót do góry

dzięki za nowe rozdzialiki:)
te dwa były takie radosne, mimo rozmowy Belli z Alice i przeczytanej treści w magazynie...
wkońcu zawita szczęście, Abby pragnie z całego serca rodziny i tylko Edward z Bella mogą jej to zapewnic, niech Edward znajdzie szybko lokalizacje i zaprojektuje to, żeby wkońcu Bella miała nowy cel w życiu
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin