FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 What happens in Vegas? [T][NZ] Rozdział 28-30, 15.08 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Ezri
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 21:48, 20 Lut 2010 Powrót do góry

Dopiero niedawno wpadłam na to opowiadanie, dlatego tez komentuję dopiero teraz. Imponuje mi profesjonalizm Belli, jestem zaskoczona zajęciem Rosalie, a moja ciekawość co do dalszej treści, pewnie postawi mnie w sytuacji, w której będę zmuszona oddać się lekturze angielskiej wersji. Ale wracać będę tu z pewnością, bo o wiele bardziej wolę czytać w języku polskim, zwłaszcza, jeżeli coś jest dobrze przetłumaczone.
Co do ostatniego rozdziału, może się czepiam, ale dziwnie nieco brzmi zwrot: panie Bannerze... Lepiej chyba by było panie Banner. Ale to tylko taka drobna sugestia. Smile
Dzięki wielkie za czas włożony w tłumaczenie
Ezri


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ezri dnia Sob 21:50, 20 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Al...ta nieśmiertelna
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś w marzeniach

PostWysłany: Nie 9:13, 21 Lut 2010 Powrót do góry

Kolejne dwa wspaniale przetłumaczone rozdziały.
Poprzednim razem takmnie to zaciekawiło, że przeczytałma za jednym razem trzdzieści chapów po angielsku.
Bardzo się cieszę, iż tłumaczą to opowiadanie tak utalętowane osóbki jak wy.

Czekam na więcej, całuję, życzę weny oraz czasu
Al ;***


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Doris89
Nowonarodzony



Dołączył: 20 Paź 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grudziądz

PostWysłany: Nie 14:44, 21 Lut 2010 Powrót do góry

Zaglądam...patrzę... a tu dwa nowe rozdziły:D:D od razu humorek mi się poprawił:)

Jak pojawiły się w tej gazecie zdjęcia Bells i Edwarda to już się bałam, że niestety B straci pracę... a tu taki psikus:)

Jestem strasznie ciekawa wesela Emma i Rose. Może coś spektakularnego się wydarzy, bo trochę monotonne stają się stosunki Belli i Edka:(

Czekam na ciąg dalszy:D WENY!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 16:47, 27 Lut 2010 Powrót do góry

Zapraszam na nowy rozdział (dzisiaj TYLKO jeden (:)

Tłumaczenie: Ann!

Beta: Zuzana

Rozdział 16:

Zamartwianie się.


EPOV

Oparłem się na krześle, zamykając oczy, prezentacja się przeciągała. Byłem całkowicie wyczerpany i wszystko, co chciałem zrobić, to położyć się w łóżku z Bellą i spać.

- Obudź się - Emmett syknął, kopiąc fotel, gdy otworzyłem oczy.

- Przepraszam – mruknąłem, zwracając moją uwagę na ekran i Power Pointa.

Prezentacja nadal się przeciągała, kiedy mój umysł wędrował do Belli. Była niesamowita ostatniej nocy, a już mi jej brakowało. Brakowało mi jej śmiechu, jej głosu, jej obecności, brakowało mi jej każdej części.

Jak tylko prezentacja się skończyła, wycofałem się do mojego biura. Chciałem do niej zadzwonić, ale wiedziałem, że musiałem czekać aż do obiadu. Bardzo chciała utrzymać swoją pracę z dala od jej życia osobistego i przestrzegałem jej prośby.

- Być może będziesz chciał to zobaczyć - Emmett powiedział, wchodząc do mojego biura z telefonem komórkowym i gazetą, którą rzucił mi na biurko.

Spojrzałem na zdjęcia i artykuły jak żołądek podszedł mi do gardła. Co się stanie z Bellą? Czy ją zwolnią? Czy nadal będzie chciała ze mną zostać? Wszystkie te myśli przelatywały mi przez głowę i szybko złapałem mój telefon. Musiałem usłyszeć jej głos.

- Nie dzwoń teraz do niej, jest ze swoim szefem - powiedział Emmett, gdy zamknąłem i złapałem za czubek mojego nosa. Zaraz zapewne dostanę migreny.

Naprawdę miałem nadzieję, że nie dostanie zwolniona za coś, co było głównie moją winą. Ja na nią naciskałem, ale wiedziałem, że odwzajemniała moje uczucia. Niewyraźnie słyszałem Emmetta jak rozłączał się przez telefon, ale moja cała uwaga była skupiona na Belli. Nie powstrzymam jej, jeśli zechce mnie opuścić, ale wiedziałem, że nie przetrwam, jeśli to zrobi. Nie miałbym po co.

- Edward, co się stało? – Zapytał Emmett.

- Nic – skłamałem.

- Nic się nie stanie. Zobaczysz, zamartwiasz się o nic - zapewnił mnie, ale ja nie wiem, czy miał rację. Raz już zwolnili jej współpracownicę za relacje z gośćmi. Nasze okoliczności były inne, ale to nadal ten sam problem.

Czas zdawał przeciągać się w nieskończoność, gdy czekałem na jej telefon. Chciałem do niej zadzwonić i usłyszeć jej głos, ale nie mogłem. Nie chciałem już więcej narażać jej kariery. Emmett zostawił mnie samego, za co byłem mu wdzięczny. Potrzebowałem czasu, a jedyną osobę, którą chciałem zobaczyć, była Bella.

Prawie spadłem z krzesła, kiedy mój telefon zadzwonił. Od razu go odebrałem, gdy zobaczyłem, że to Bella.

- Halo – powiedziałem. Moje serce gorączkowo biło, gdy czekałem, by usłyszeć jej głos.

-Edward – zaczęła.

- Co się stało? Wszystko w porządku? – Pytałem, ale ona pozostała w ciszy.

- Edward, możemy spotkać na obiedzie? – Zapytała i od razu wiedziałem, że coś było nie tak. Czy ona chce ze mną zerwać? - Nic się nie stało. Po prostu muszę się z tobą spotkać.

- Gdzie chcesz się spotkać? – Spytałem, usuwając negatywne myśli z mojego umysłu. Musiałem być pozytywny.

- Spotkamy się w holu Caesers* - odparła. - Będę tam za dziesięć minut.

- Będę tam – powiedziałem, rozłączając się i chwyciłem kurtkę, od razu ją zakładając.

- Co się stało? - Zapytał Emmett, na co tylko wzruszyłem ramionami.

- Chce się ze mną spotkać na lunchu – odpowiedziałem przed wyjściem. Nawet nie czekałem na jego odpowiedź.

Szedłem szybko w dół Strip do Caeser's Palace. Musiałem zobaczyć Bellę. Musiałem mieć ją w swoich ramionach. Starałem się wyglądać na obojętnego, ale w środku czułem, jakbym umierał. Ona stała się częścią mnie w ciągu tych ostatnich tygodni i nie potrafię żyć bez niej.

Rozejrzałem się po lobby, zauważając, że przyszedłem tutaj w osiem minut. Rzeczywiście, musiałem szybko iść, ale nie pamiętam żadnej rzeczy z mojego spaceru. Zobaczyłem wchodzącą Bellę. Wyglądała ładnie, jak zawsze. Widziałem ją dzisiejszego poranka, ale wciąż wydawała mi się piękniejsza niż wcześniej

- Bello, bardzo przepraszam – powiedziałem, całując ją w czoło. - Nie powinienem był cię prosić, byś opiekowała się moim bratem i Rose.

- Edward, nic się nie stało – powiedziała, patrząc na mnie, gdy szliśmy do kawiarni.

- Rozumiem, jeśli nie chcesz być już ze mną… - kontynuowałem, ale zatrzymała mnie pocałunkiem.

- Posłuchaj mnie, Edwardzie. Pan Banner powiedział przed chwilą to, co już wiedzieliśmy. Muszę zachowywać moje osobiste i zawodowe życie osobno. I byłabym bardzo głupia, pozwalając ci teraz odejść - powiedziała, gdy się uśmiechnąłem, ponownie całując ją.

Po tym jak usiedliśmy i zamówiliśmy jedzenie, nie mogłem przestać się na nią patrzeć. Była moją Bellą i nie musiałem się o nic martwić. Nie chciała zerwać ze mną, chciała być ze mną tak, jakbym chciałem być z nią.

- Tak się martwiłem, że będziesz chciała mnie opuścić – przyznałem, biorąc ją za rękę. - Nie wiesz, jaką teraz czuję ulgę.

- Edward, dlaczego w ogóle o tym pomyślałeś? – Zapytała, ściskając moją dłoń.

- Cenisz swoją karierę i wiem, że przeze mnie znalazła się w niebezpieczeństwie – odparłem, spoglądając na moją wodę.

- Edward, musisz wiedzieć, że jesteś dziesięć, dwadzieścia razy ważniejszy niż moja praca. I nie opuszczę cię z tego powodu. Jesteśmy różni, ale nie sądzę, abym mogła przeżyć bez ciebie - odpowiedziała, gdy pochyliłem się, by ją pocałować.

BPOV

Nie mogłam uwierzyć, że Edward myślał, że go opuszczę. Opiekowałam się nim i jestem całkiem pewna, że się w nim zakochałam. Nie chciałam jeszcze tego powiedzieć, ale wiedziałam, że to prawda. Filmy i piosenki nie mogą dokładnie tego opisać, to było niesamowite.

Lunch był zabawny i relaksujący, po bardzo stresujących dniach dla nas obojga.

- Edward, co myślisz o tym, aby ugotowała obiad dla twoich rodziców? Myślisz, że będą mieli coś przeciwko? Albo może woleliby gdzieś iść? - Spytałam.

- Czy chcesz ugotować obiad na szóstą? – Zapytał, a ja się zaśmiałam.

- Robię to cały czas. I chcę pokazać im, że nie jestem supermodelką jak Rose – powiedziałam, przygryzając moje wargi, a Edward pocałował mnie.

- Nie chcę supermodelki. Chcę ciebie – odpowiedział, biorąc moją dłoń w swoją. - Moi rodzice cię pokochają.

- Jakieś preferencje co do menu? – Spytałam, a do mojej głowy przychodziły już miliony możliwości.

- Co tylko zechcesz. Moi rodzice są otwarci na to, aby spróbować wszystkiego – odparł, gdy dotarliśmy.

- Bello, będziesz mogła wziąć urlop po weselu Emmetta i Rose? – Zapytał.

- Mogę, a dlaczego pytasz? – odpowiedziałam

- Chcę cię zabrać gdzieś, gdzie bylibyśmy tylko we dwoje. Aby uciec od tego wszystkiego - odparł.

- Podoba mi się – dodałam, dając mu buziaka i przytulając go.

- W takim razie, do zobaczenia wieczorem – odpowiedział, dając mi kolejny pocałunek, zanim udał się w przeciwnym kierunku. Oboje musieliśmy iść do pracy.



* Tutaj zabawili się panowie w "Kac Vegas"
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ann! dnia Śro 16:29, 03 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Al...ta nieśmiertelna
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś w marzeniach

PostWysłany: Sob 18:38, 27 Lut 2010 Powrót do góry

Cóż mogę powiedzieć. To kolejny wręcz mistrzowsko przetłumaczony rozdział z czego się bardzo cieszę. Bo oczywiście kocham tego ff'a.
Nie wiem co pisać dalej więc życzę ci czasu, chęci i weny, która jest potrzebna,by choć zasiąść do tłumaczenia tekstu.

Twoja wierna czytelniczka
Al ;*** xoxo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 19:39, 27 Lut 2010 Powrót do góry

wkradło się kilka błędów ;P
Cytat:
Wyglądała ładne, jak zawsze.
ładnie
Cytat:
Była moją Bella i nie musiałem się o nic martwić.
Bellą
Cytat:
ciebie -odpowiedziała, gdy pochyliłem się, by ja pocałować.
spacja po -
Cytat:

- Co tylko zechcesz. Moi rodzice są otwarci na to, aby spróbować wszystkiego - odparł jak dotarliśmy na zewnątrz hotelu.
odparł, gdy dotarliśmy - brzmiałoby chyba lepiej, ale to tylko propozycja

w zasadzie - bić kobiety, bo się lenie - czytam, a nie komentuję... bardzo dużo się dzieje, dużo i szybko... nie wiem czy to w przyszłości nie zaszkodzi temu opowiadaniu, ale na razie nie jest źle pod tym względem... brakuje mi trochę opisów czegokolwiek poza uczuciami :P

dziękuję zespołowi tłumaczącemu :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
maraa17
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 22:40, 27 Lut 2010 Powrót do góry

W końcu jest rozdział :) POdobał mi się ... ale czemu taki krótki ? Fajnie że Bella nie straciła pracy.

Czekam na kolejny rozdział .


Pozdrowienia i WENY życze !!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:42, 27 Lut 2010 Powrót do góry

Yyy... będą bić Embarassed

Na początek - mała zabawa w betę Wink Coś jeszcze mi umknęło, ale podarujemy sobie szczegóły, co? Cool

Cytat:
Prezentacji nadal się przeciągała


Prezentacja

Cytat:
a ja już mi jej brakowało


"ja" out

Cytat:
z dala od jej życie osobistego


życia

Cytat:
zdawał się przeciągać się w nieskończoność


któreś "się" out Wink

Cytat:
Chciałem do niej zadzwonić i usłyszeć swój głos


Chyba raczej "jej" głos? Wink

Cytat:
za byłem mu wdzięczny.


za co byłem

Cytat:
Potrzebowałem czasu, a jedyną osobę, którą chciałem zobaczyć była Bella.


jedyną osobą, a po zobaczyć przecinek

Cytat:
Od razu go odebrałem, gdy zobaczyłem to Bella.


gdy zobaczyłem, że to Bella

Cytat:
chwyciłem kurtkę od razu ją zakładając.


po kurtkę przecinek

Cytat:
Chce się ze mną spotkać na lunch


na lunchu

Cytat:
Rzeczywiście musiałem szybko iść


po rzeczywiście przecinek

Cytat:
Zobaczyłem wchodzącą Belę. Wyglądała ładne, jak zawsze.


Bellę
ładnie

Cytat:
Widziałem ją dziś wcześnie rano, ale wciąż wydawała mi się piękniejsza niż wcześniej.


może lepiej brzmiałoby "Widziałem ją dzisiejszego poranka, ale wciąż wydawała mi się piękniejsza niż wcześniej"?

Cytat:
byś opiekowała moim bratem i Rose.


opiekowała się

Cytat:
chciała być ze mną tak, jakbym chciałbym być z nią.


jakbym ja chciał być z nią - lub - jak ja chciałem być z nią

Cytat:
Cenisz swoją karierę i wiem, że umieściłem ją w niebezpieczeństwie


i wiem, że przeze mnie znalazła się w niebezpieczeństwie

Cytat:
odpowiedział biorąc moją dłoń w swoją


przecinek po odpowiedział

Cytat:
a mojej głowie już przechodziły miliony możliwości.


a do mojej głowy przychodziły już miliony pomysłów/możliwości

Cytat:
W takim razie do zobaczenia wieczorem


w takim razie, do zobaczenia wieczorem


Rozdział króciutki i rzekłabym - średniawy, w porównaniu z poprzednimi Wink Nie ma wielu opisów, praktycznie same dialogi. Szkoda.
Edward pierdoła. Nie wierzyć w uczucie Bells? Rolling Eyes
Miło, że Balla nie straciła pracy (bo dlaczego tak miałoby się stać? Shocked).

Czekam na kolejne części; mam nadzieję, że trochę więcej akcji w nich się znajdzie Cool

No i please, nie bijcie za mocno Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Nie 0:01, 28 Lut 2010 Powrót do góry

Ann! napisał:


- Bello, będziesz mogła wziąć urlop po weselu Emmetta i Rose? – Zapytał.

- Nie mogę, ale dlaczego pytasz? – odpowiedziałam




"Bella, would you be able to take vacation after Emmett and Rose's wedding?" He inquired catching me off guard.

"I can, but why?" I replied.

To mnie tknęło. No bo czemu miałaby nie zgadzać się na coś a potem cieszyć się, że nie może tego robić? Bezsensu, nie? No i zajrzałam do oryginału... No i nie czepiając się innych rzeczy, to tam powinno być: Mogę, ale dlaczego pytasz? (jeśli trzymać się Twojej wersji).

Reszty sprawdzać mi się nie chce, ale tu mi po prostu coś nie spasowało.

Ogólnie tłumaczenie jest niezłe, więc gratuluję :)
Akcja rozwija się dość... dynamicznie. Ale... (jak już mówiłam, zajrzałam do oryginału) co będzie się działo przez następne... 44 rozdziały? Boję się, że ff straci swój urok Ale póki co bardzo mi się podoba, jest wręcz uroczo :D

Wybaczcie mało konstruktywny komentarz, ale lecę już spać, bo kompletnie nie myślę.

Weny, chęci no i przede wszystkim czasu :)

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Nie 0:03, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
marcia993
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 104 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?

PostWysłany: Sob 19:55, 06 Mar 2010 Powrót do góry

Tłumaczyła: marcia993

Rozdział 17:
Przybycie


PWB

Byłam zestresowana, gdy szłam do kuchni, aby przygotować potrawy na naszą kolację. Zauważyłam, że im bardziej się na czymś skupiałam, tym mniej panikowałam. Wybrałam proste potrawy, które każdy z pewnością polubi. Nie chciałam ugotować czegoś, co nie posmakuje jego rodzicom, dlatego zdecydowałam się na kurczaka z parmezanem oraz makaron z sałatka cesarką, a na deser wybrałam tiramisu.
- Czy jest jakiś powód, ku temu, żebyś była kłębkiem nerwów? – spytał Edward, opierając się o kuchenne drzwi, kiedy krzątałam się w amoku po pomieszczeniu.
- Nie ma żadnego powodu – odpowiedziałam, wypuszczając z rąk talerz, przez co roztrzaskał się na podłodze.
- Nie ruszaj się – ostrzegł przed wzięciem szczotki. Takim oto sposobem stałam boso w kuchni pełnej potłuczonego szkła.
Po sprzątnięciu go, Edward podszedł do mnie i przytulił. Pocałował moje czoło, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach. – Naprawdę chcę zrobić dobre wrażenie na twoich rodzicach, Edwardzie – przyznałam, przygryzając wargę. – Chcę, żeby mnie polubili.
- Bello, nie masz powodów do obaw. Zapewniam, że polubią cię bardziej niż lubią mnie – odparł, całując mnie w usta.
- Skąd możesz być tego taki pewny? – spytałam przez łzy.
- Znam swoich rodziców. Przez wiele lat marzyli o tym, żebym sobie kogoś znalazł, a ty jesteś dla mnie idealna. Natychmiast to dostrzegą – wyjaśnił, wycierając słone krople, które wydobywały się z moich oczu. – Nawet nie musisz gotować, aby zrobić na nich wrażenie, bo i tak zobaczą, że jesteś dla mnie odpowiednia i jak bardzo otwarty stałem się dzięki tobie. Pewnie nawet jakoś ci się za to odwdzięczą – kontynuował, wywołując na mej twarzy niewielki uśmiech.
- Jesteś pewien? – zapytałam, czując się trochę lepiej i pewniej siebie.
- Tak – odpowiedział, ponownie mnie przytulając. – Pojedziesz ze mną i Emmettem na lotnisko?
- Raczej zostanę tutaj, bo muszę się jeszcze przyszykować, skończyć gotowanie i nakryć do stołu. Poza tym chcę, żebyście zdążyli się sobą nacieszyć, a naprawdę nie mam zamiaru mam w tym przeszkadzać.
- Nigdy nie będziesz przeszkadzać, Bello – odparł, wywracając oczami.
- Ale ja muszę wszystko dokończyć, a ty musisz jechać po swojego brata i Rose. Nie zapomnij skorzystać z tylnego wyjścia, które ci pokazałam – przypomniałam mu, a on przytaknął.
- Przywiozę ją, bo im mniej osób ją zobaczy, tym lepiej – dodał. Kiwnęłam głową. Szybko się z nią zaprzyjaźniłam, a ona mogłaby mi pomóc w nakrywaniu do stołu. Mogłaby też podać mi kilka wskazówek, jak wywrzeć dobre wrażenie na Cullenach.
- Idź już, bo się spóźnisz – nakazałam, całując go, po czym zniknął z kuchni. Oparłam się o blat i wzięłam głęboki wdech, rzucając okiem na makaron i kurczaka. Modliłam się, by mnie polubili, ponieważ zdawałam sobie sprawę, że kocham ich syna. Nie miałam pojęcia, czy Edward o tym wiedział, ale powoli zbierałam się na odwagę, aby mu o tym powiedzieć.

PWE

Wpadłem po Rose i Emmetta, tak jak poinstruowała mnie Bella. Znała sposób, dzięki któremu by nas nie zauważono. – Bella naprawdę denerwuje się spotkaniem z rodzicami – oznajmiłem, gdy jechaliśmy do jej mieszkania.
- Mama i tato ją pokochają – oznajmił Emmett. – Od lat czekali, aż sobie kogoś znajdziesz. Nawet zaczęliśmy myśleć, że jesteś gejem.
- Bardzo zabawne – powiedziałem sarkastycznie, kiedy Rose i Emmett się śmiali.
- Serio, Edward. Między twoimi ostatnimi dziewczynami była ogromna przepaść czasowa – dopowiedziała, na co ja wywróciłem oczami.
- To nie oznacza, że żyłem w celibacie – odparłem, a ona zasłoniła rękoma uszy.
- Nie chcę wiedzieć, co robiłeś, a czego nie. Po prostu stwierdzam fakty – wytłumaczyła Rose, kiedy w milczeniu prowadziłem samochód.
- Jesteś na nas zły? – kontynuował Emmett.
- Tylko wami rozczarowany – odrzekłem, skupiając wzrok na drodze. – Wiecie, przez co przeszedłem.
- Ale nie możesz pozwalać, aby to, co stało się kilka lat temu, ciągle na ciebie wpływało – dodała Rose, dotykając mojego ramienia.
- Teraz to wiem. – Westchnąłem, gdy dotarliśmy do mieszkania. - Rose, możesz się upewnić, że Bella jest spokojna? Martwi się o nic.
- Jasne. – Wyślizgnęła się z auta i pobiegła do budynku.
- Bella ma na ciebie świetny wpływ – skomentował Emmett, kiedy skierowaliśmy się w stronę lotniska, aby zabrać stamtąd naszych rodziców.
- Wiem – odpowiedziałem, wpadając na pomysł, jak zadać trapiące mnie pytanie. Doszedłem do wniosku, że najlepiej zgrywać głupka. – Emmett, skąd wiedziałeś, że kochasz Rose? – spytałem, biorąc głęboki oddech.
Wiedziałem, iż czułem do Belli coś głębokiego, ale bałem się nazwać to miłością. Sądziłem, że kochałem Jessicę i pewnie tak też było, ale nie mogłem porównywać tych sytuacji. Uczucia do Belli wydawały się poważniejsze i bardzo znaczące, jakbym stawał się przy niej kompletny. Jednak obawiałem się cierpienia i tego, że kolejny raz ktoś złamie mi serce.
- Prawdę powiedziawszy, tylko samemu można sobie na to odpowiedzieć. To, co czuję do Rose jest nie do opisania. Sprawia, że staję się przy niej szczęśliwy. Jest bardziej cenna, niż powietrze, którym oddycham. Oklepanie to brzmi, ale po prostu to się wie – wyjaśnił z głupkowatym uśmiechem na twarzy. Nigdy nie słyszałem, by o czymkolwiek mówił tak poważnie i z całą pewnością zdawałem sobie sprawę, co Rose w nim widziała. – Jesteś zakochany?
- Nie wiem. – Westchnąłem, zbliżając się do lotniska. Pojechaliśmy po rodziców do tego samego miejsca, gdzie wraz z Bellą odbierałem Emmetta i Rose. – Wydaje mi się, że tak, lecz jakaś część mnie boi się do tego przyznać. Gdybym jej o tym powiedział, mogłaby mnie zranić i zostawić.
- Nie znam Belli zbyt dobrze i nawet nie znam jej od tygodnia, ale widzę, że cię lubi, co jest oczywiste. Moją jedyną sugestią jest, że myślisz o tym. Zorientujesz się, kiedy nastąpi odpowiedni moment, ale wcześniej tego nie rób. Wtedy to równie dobrze ty będziesz mógł złamać jej serce – odparł, a ja przytaknąłem. Kiedy mój brat stał się taki rozsądny?
- Jesteś teraz miłosnym guru? – zażartowałem, a on przewrócił oczami.
- Próbuję być poważny, a ty non stop robisz sobie ze mnie jaja. – Zachichotałem, patrząc, jak nasz prywatny odrzutowiec ląduje w Las Vegas, lecz tym razem na jego pokładzie znajdowali się nasi rodziciele.
- Po prostu nas rozweselam – rzekłem, po czym się roześmialiśmy.
Czekaliśmy kilka minut, aż koła samolotu się zatrzymają, a drabina zostanie przytoczona do drzwi. Nie mogłem się doczekać, aby zobaczyć rodziców, ponieważ nie widziałem ich od wielu miesięcy, gdyż mój ojciec pracował w Chinach, a ja rozglądałem się za różnymi projektami po całym świecie.
Mama pomachała do nas, kiedy tylko nas spostrzegła przy schodach, a tato szedł za nią. – Edwardzie – zagruchała, życzliwie mnie ściskając. Emmetta widziała dzień po jego oświadczynach. – Tak bardzo za tobą tęskniłam.
- Ja za tobą też – przyznałem, jeszcze raz ją przytulając.
Ojciec szybko ją zastąpił. – Jak ci się wiedzie? – zapytał, na co się uśmiechnąłem.
- Fantastycznie – oznajmiłem, a on uniósł brew.
Mama skończyła rozpływać się nad Emmettem i zwróciła swoją uwagę na mnie. – Więc gdzie jest ta piękna, młoda dama, o której tak niewiele słyszałam? Wiem jedynie, że ma na imię Bella i pracuje w Venetianie jako hostessa. No i że oczywiście wspaniale na ciebie wpływa!
- Właśnie robi obiad. Dąży do zostania szefem kuchni i pragnęła zrobić dla waszej dwójki coś wyjątkowego – odrzekłem, a ona się uśmiechnęła.
- Nie musi niczego robić – kontynuowała.
- Też jej to mówiłem, ale jest uparta i nie chciała posłuchać. – Zaśmiała się, a ja westchnąłem.
- W takim razie nie każmy tej młodej damie czekać. Muszę przyznać, że intryguje mnie to, kto przykuł uwagę Edwarda – oświadczył ojciec, gdy szliśmy do samochodu.
- Jest świetna – skomentował Emmett. – Oplotła naszego Edwarda wokół małego palca.
- Emmett! – wrzasnąłem.
- Taka prawda – burknął.
- Skończcie, chłopcy – zrugała nas rodzicielka, a ja skupiłem uwagę na drodze.
- Oczywiście nie dostrzegasz tego, jak zachowujesz się przy Rose – wytknąłem mu, gdy na mnie popatrzył.
- Nigdy nie powiedziałem, że to coś złego – odparł, kiedy kontynuowaliśmy jazdę.
Nie przeszkadzało mi to, iż miała nade mną kontrolę. Ufałem jej, a definicja miłości według Emmetta była trafiona. Dokładnie tak czułem się przy Belli, choć na razie nie planowałem się do tego przyznać. Przez wzgląd na nią i na siebie chciałem mieć stuprocentową pewność.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Sob 22:43, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
rainbows
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2010
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie Oliver J.,Chad M.,Sean F. tam i ja xD

PostWysłany: Sob 20:08, 06 Mar 2010 Powrót do góry

marcia993 napisał:

Gdybym jej o tym powiedziałby, mogłaby mnie zranić i zostawić.

nie pasuje mi to powiedziałby...

marcia993 napisał:
- Jesteś teraz miłosnym guru? – zażartowałem, aa on przewrócił oczami.

a tu chyba powinno byc samo a

nie mogłam sie juz doczekać na kolejny rodział,szkoda,że taki krótki : )

Uwielbiam twoje tłumaczenie,świetnie sobie radzisz z tymi klockami ;D
I ciekawi mnie jak wyjdzie kolacja z rodzicami
pozdrawiam i życze weny
battle


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 22:24, 06 Mar 2010 Powrót do góry

to ja ze swojej strony dodam też coś na ten sam kształt:
Cytat:
Zapewniam, że polubię cię bardziej niż lubią mnie – odparł, całując mnie w usta.
polubią :P

Cytat:
Tak bardzo za tobą tęskniłem.
tęskniłam - bo to Esme mówi ;P

hm, czekam na kolejny rozdział, bo ten jest różowy... Bells odkrywa, że kocha Edwarda... a Edward wpada na to samo... nawet pyta Emmetta - Jezuuuu :D ale zaskoczył mnie romantyzm wypowiedzi mojego ulubionego misia... zaskoczył i chyba trochę rozbawił, bo taki humor mam dziś, że szkoda nawet ze mną gadać...
rozwalenie talerza jest takie Bellowe, że szkoda gadać... i ciekawi mnie co Em i Rose zrobili wcześniej, że Edward o tym wspominał :P
dziękuję za tłumaczenie :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
maraa17
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 23:18, 06 Mar 2010 Powrót do góry

Bella napewno dobrze się sprawi i zyska sympatie rodziców Edwarda :)

CZekam na kolejny rozdział, ten jak zwykle fantastyczny :)
Tylko krótki ...

Pozdrawiam i WENY życze :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Al...ta nieśmiertelna
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś w marzeniach

PostWysłany: Sob 18:54, 27 Mar 2010 Powrót do góry

Dziewczyny ja z taki zapytaniem.
Kiedy mogę się spodziewać nowego rozdziału???
Pytam, bo tak bardzo się stęskniłam za WHIV.

Pozdrawiam
Al ;*** xoxo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 20:30, 02 Kwi 2010 Powrót do góry

Witam was po dłuuugiej przerwie!!!! Bardzo was przepraszamy, że nie było tak długo nowego rozdziału, alewystapiły pewne problemy. Od teraz POSTARAMY się, aby ukazywały się one regularnie.


Rozdział 18
Rewelacja
Tłumaczenie: Ann!
Beta: Zuzana
BPOV

- Naprawdę Bello, Esme i Carlisle są wspaniałymi ludźmi. Pokochają cię - zapewniła mnie Rose, gdy po raz kolejny poprawiałam ustawienie talerzy. Wszystko było zrobione. Stół zastawiony, jedzenie gotowe. Czekaliśmy tylko na to aż przyjadą rodzice Edwarda.

- Wiem, Rose. Ale ja nie jestem nikim specjalnym. Jestem typową dziewczyną, nie mam wiele do zaoferowania Edwardowi – westchnęłam.

- Posłuchaj mnie, Isabello Swan - powiedziała gniewnie Rose, chwytając mnie za ręce i ciągnąc za nie w dół. - Edward nie miał dziewczyny przez te wszystkie lata. Znam go. Odsunął się od każdego w jego życiu. Praca była dla niego wszystkim. Nie widziałam go szczęśliwszego, niż jest teraz.

-Co dobrego z tego będzie? – Narzekałam, bawiąc się końcem mojej ciemnozielonej sukni. Była bez rękawów, z małym dekoltem i kończyła się tuż nad kolanami. Stwierdziłam, że może być odpowiednia.

- Świat jest dobry. Esme i Carlisle chcą tylko, by Edward był szczęśliwy. W szczególności Esme. Długo zachowywała dystans emocjonalny. Poznałam go, gdy był jeszcze z Jessicą. Był wtedy pełny życia. Gdy ona z nim zerwała był jak zombie. Pomogłaś mu stać się takim, jakim był kiedyś - wyjaśniła Rose, a ja miałam łzy w oczach. Naprawdę zrobiłam tak dużo?

- Myślę, że jestem po prostu zdenerwowana. Nigdy nie spotkałam się z rodzicami mojego chłopaka. Zawsze znałam ich już wcześniej - odpowiedziałam, gdy ona ścisnęła moją rękę.

- Pokochają ciebie, a ty ich - zapewniła mnie, przytulając mnie. - Bez nerwów.
- Bez nerwów - zgodziłam się, biorąc głęboki oddech.

Nie minęło dużo czasu, zanim drzwi się otworzyły, odsłaniając Edwarda, Emmetta i ich rodziców. Byłam kompletnie onieśmielona, jak młodo wyglądali. I na pewno wiedziałam skąd Edward dostał tak wspaniały wygląd - jego rodzice byli przepiękni. Wygładziłam sukienkę, podchodząc do przodu, aby przywitać ich z uśmiechem. Starałam się wyglądać pewnie, gdy Edward wziął mnie za rękę prowadził do swoich rodziców.

- Mamo, tato to Bella - powiedział z jasnym uśmiechem.

- Wspaniale państwa poznać, państwo Cullen – powiedziałam, wyciągając rękę.

- Bella - stwierdziła Esme z ogromnym uśmiechem, przytulając mnie - tak mało o tobie słyszałam, ale już cię kocham – mówiła to w taki sposób, że poczułam się zupełnie komfortowo.

- Bardzo miło mi cię poznać - dodał Carlisle, też mnie przytulając - i możesz do nas mówić Carlisle i Esme nie ma takiej potrzeby, by być formalnym.

- Wejdźcie i czujcie się jak u siebie w domu – porosiłam, gdy przenieśliśmy się do części dziennej. – Przynieść wam coś? Wina? - Spytałam.

- Usiądź obok mnie, chcę cię lepiej poznać - powiedziała Esme, sadzając mnie obok niej.

- Co chciałabyś wiedzieć o mnie? - Zapytałam, a moja twarz przybrała czerwony kolor z zawstydzenia. Nienawidzę być w centrum uwagi.

- Skąd jesteś? – Zaczęła, a ja odpowiadałam na jej wszystkie pytania. Co studiowałam? Co robiłam dla zabawy? Jak spotkałam Edwarda? Z pewnością bardzo dobrze mi się z nimi rozmawiało i czułam się swobodnie.

- Dlaczego wybrałaś Vegas? - Zapytała Esme, gdy przenieśliśmy się do jadalni na kolację.

- Stwierdziłam, że to wspaniałe miejsce do zarządzania. Potem dostałam ofertę pracy w Venetian. Pewnie nie mieli mózgowców - odpowiedziałem, a wszyscy się zaśmiali.

- Bello, to jest pyszne - komplementował Carlisle przy kolejnym gryzie kurczaka.
- Po prostu tak mówisz - odpowiedziałam. Wiedziałam, że kurczak w parmezanie był jedną z moich specjalności, ale na pewno nie byłam lepsza niż włoski kucharz.

- Nie mówię - narzekał Carlisle. - To jest niesamowite, Bello. Naprawdę powinnaś robić to profesjonalnie.

- Mówiłem ci - Edward szepnął mi do ucha, całując moją skroń.

- Zawsze chciałam, ale nigdy nie miałam wystarczająco pieniędzy, aby to zrobić - wyjaśniłam.

- Co masz na myśli? - Zapytała Esme, a ja westchnęłam.

- Niektórzy mogą powiedzieć, że jestem niemiła, ale nigdy nie chciałam pracować w cudzej restauracji. Chciałam otworzyć własne miejsce, gdzie miałabym swobodę zaprojektować swoje własne menu. Nie byłabym w stanie pracować u kogoś – odpowiedziałam, wzruszając ramionami. – Poza tym spójrzmy prawdzie w oczy - kto ma dużo pieniędzy i jest sławny, ma znaną restaurację.

- Cóż, to prawda, Bello - dodał Emmett, przyprawiając mnie o śmiech.
- Dziękuję, Emmett – powiedziałam.

- Nie, Bello, to my ci dziękujemy - dodała Esme, gdy skończyliśmy kolację. - Teraz chłopcy, myślę, że nadszedł czas, abyście posprzątali.

- Mamo… - Emmett zaczął skomleć, ale Rosalie go uderzyła. – Dobra.

- Ja to zrobię – zaczęłam wstawać.

- Usiądź, Bello - Edward mnie pocałował. - My to zrobimy.

- Ale… - zaczęłam narzekać.

- Daj im coś zrobić - powiedziała Esme, a potem udaliśmy się z powrotem do salonu.

Spędziliśmy resztę wieczoru na poznawaniu siebie nawzajem. Rozmawialiśmy o budynkach, które zaprojektowali i o przyszłych projektach, nad którymi myśleli oraz o ślubie Rose i Emmetta. Obiecałam nawet pójść na zakupy z Esme i Rose. Wspaniale było poznać jego rodziców, a ja odetchnęłam z ulgą, gdy stwierdziłam, że mnie polubili. Wyglądaliśmy, jakbyśmy znali się od zawsze.

EPOV

To było kolejne popołudnie w pracy i właśnie miałem wracać do domu. Byłem bardzo szczęśliwy, że moi rodzice i Bella się polubili. Wyglądało na to, że moja mama była dumna z mojego wyboru. Bella ich oczarowała, tak jak zrobiła to ze mną.

Spędziłem dzień oglądając postępy na budowie i ucieszyłem się, że znalazłem się z powrotem w klimatyzowanym pomieszczeniu, a nie na powietrzu upalnego Las Vegas. Mój tata i brat zajmowali się swoimi planami i rozważałem, czy nie wrócić wcześniej do Belli. Wiedziałem, że była już w domu i pomagała Rosalie w przygotowaniach do ślubu. Alice też miała tam być.

- Tu Edward! – Powitałem, odbierając telefon. Po nim już na pewno pójdę do domu.

- Czy rozmawiam z Edwardem Cullenem? – Zapytał nieznany mi głos mężczyzny po drugiej stronie.
- To ja, w czym mogę pomóc? – Spytałem, zastanawiając się, skąd mógł zdobyć mój osobisty numer telefonu. Nie był nigdzie upubliczniony. Ceniłem swoją prywatność.

- Mówi James Henderson z opieki społecznej w Chicago – zaczął. - Doszło do straszliwego wypadku, w którym zginęła matka pańskiej córki. Pańska córka jest w szpitalu.

- Czyja córka? – Zapytałem, niedowierzając. Zdecydowanie miał zły numer, bo ja nie miałem córki.

- Ta, w której w akcie urodzenia jest pan jej rodzicem wraz z panią Stanley. Urodziła się cztery i pół roku temu - wyjaśnił, gdy uderzyłem pięścią w stół.
Czy to możliwe?
Czyżby Jessica ukryła fakt, że miała dziecko?
Czy naprawdę jestem ojcem?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ann! dnia Pią 20:43, 02 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Pią 21:10, 02 Kwi 2010 Powrót do góry

tym zakończeniem rozdziału jestem całkowicie zaskoczona...
chyba nikt się nie spodziewał, że wizja przeszłości znów najdzie i przypomni o sobie...
ale dziecko ze Stanley tak to jest niespodzianka...
ach ta Esme zawsze ciepła, pogodna, kochana dla wszytskich prawdziwa matka, która jest skarbem dla dzieci
fajnie, że wkońcu został dodany nowy przetłumaczony i mam nadzieje, że bedzie jak piszecie i rozdziły będą pojawiać się regularnie, gdyż no cóż długo nie czytając zapomina się fabułe
pozdtawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Al...ta nieśmiertelna
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś w marzeniach

PostWysłany: Pią 21:25, 02 Kwi 2010 Powrót do góry

To cudownie, że jest nowy chap!!! ;D
Rozdział bardzo mnie ucieszył.
A na samym końcu ta wiadomość, że Edward ma córkę świetnie wprowadza w więcej akcji.
Nie powiem, że jestem zaskoczona czy coś, bo przecież już to czytałam w oryginale.
Ale między Bogiem a prawdą to nie to samo co nasz polski, rodzimy język.
Moje kochane dziewczyny, bardzo dziękuję za rozdział. ;* Życzę czasu, chęci, czasu i... czasu. Heh. Wink

Całuję
Al ;*** xoxo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
maraa17
Nowonarodzony



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Sob 8:44, 03 Kwi 2010 Powrót do góry

Nie no szok !!! Czy to jest dziecko Edwarda ? Proszę nie ...
A tak wszystko pięknie się układało między nim a Bellą .
Coś mi mówi że teraz sprawy się skomplikują i to bardzo...

Czekam na kolejny rozdział.

Pozdrawiam i WENY życzę :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
scully
Dobry wampir



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 1042
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 148 razy
Ostrzeżeń: 3/3

PostWysłany: Sob 10:30, 03 Kwi 2010 Powrót do góry

maraa17 napisał:
Nie no szok !!! Czy to jest dziecko Edwarda ? Proszę nie ...
A tak wszystko pięknie się układało między nim a Bellą .
Coś mi mówi że teraz sprawy się skomplikują i to bardzo...


nie czytałam tego w oryginale, ale wg mnie nie skomplikuje to związku między Edwardem a Bellą, bo przecież Jessica nie żyje prawda? Więc tak naprawdę nie ma kto stanąć między nimi, a wątpię ażeby dziecko mogło to zrobić.
Raczej to ich zbliży, a niżeli oddali :)
Z pewnością Edward przygarnie małą, mała od razu pokocha Belle z wzajemnością, a Edward będzie z tego powodu bardzo zadowolony.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez scully dnia Sob 10:32, 03 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
marcia993
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 104 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?

PostWysłany: Sob 17:16, 10 Kwi 2010 Powrót do góry

Tłumaczyła: marcia993

Rozdział 19:
Co robić?


- Córka, którą masz z Jessicą Stanley, urodziła się cztery i pół roku temu – wyjaśnił, gdy uderzyłem pięścią w stół.
Jak to możliwe, że miałem córkę? Jak to się stało? Wiedziałem jak, lecz nie znałem na to odpowiedzi. Co mógłbym robić z córką? Czy była moja? Miałem tak wiele pytań... Byłem zagubiony I przerażony.
- Przykro mi, panie Henderson, z tego, co się orientuję, Jessica Stanley przerwała ciążę. Nigdy nie zostałem poinformowany, że mam córkę – odparłem, a moje oczy się zaszkliły. Jak mogła to przede mną ukrywać?
- Bardzo mi przykro, pannie Cullen – oświadczył James. – Jeśli pan sobie życzy, możemy przeprowadzić testy na ojcostwo. Jednak chcielibyśmy, aby poleciał pan do Chicago tak szybko jak to możliwe. Pana nazwisko widnieje na liście kontaktowej jako nazwisko ojca.
- Jak ta dziewczynka ma na imię? Kiedy dokładnie się urodziła? - pytałem, chcąc wiedzieć więcej. W głębi duszy zdawałem sobie sprawę, że należała do mnie, lecz pragnąłem potwierdzić to datami.
- Nazywa się Abigail Stanley. Urodziła się 29 listopada 2003 roku – odparł. Wiedziałem, że Abigail była moją córką, ponieważ data się zgadzała.
- Wylecę następnym samolotem – oznajmiłem, gdy przekazał mi informacje szpitalne oraz to, że na mnie zaczeka.
Wziąłem głęboki wdech, a łzy spłynęły po moich policzkach. Jak Jessica mogła przez prawie pięć lat ukrywać przede mną istnienie córki? Jak mogła pozbawić mnie szansy zostania ojcem? Co takiego zrobiłem, aby zasłużyć na ten los?
Chciałem zadzwonić do Belli, ale się bałem. Co by o mnie pomyślała? Nie byłem częścią życia własnej córki. Znienawidziłaby mnie. Jaki ze mnie człowiek? Czy by mnie pragnęła?
- Co się dzieje, Edwardzie? – zapytał mój ojciec, przechodząc przez drzwi. Trzymał w dłoni jakieś papiery, ale zapomniał o ich, kiedy mnie zobaczył.
- Jessica miała dziecko – odparłem, łapiąc się stołu. Zaczęła ogarniać mnie złość.
- Ale myślałem, że... – zaczął, a ja kiwnąłem głową.
- Też myślałem, ze dokonała aborcji. Skłamała. Przez pięć pieprzonych lat ukrywała przede mną córkę – wykrzyczałem, gotując się ze wściekłości. – Miałem córkę i nie wiedziałem o tym.
- Edwardzie, to nie twoja wina. Chciałeś mieć dziecko, poprosiłeś ją też o rękę – pocieszał i podszedł bliżej, by mnie objąć. – Jak się o tym dowiedziałeś?
- Jessica zginęła w wypadku samochodowym, a Abigail jest w szpitalu w Chicago. Opieka Dziecięca kazała mi tam przylecieć – wytłumaczyłem. Ogarnęły mnie emocje.
- Nie leć tam sam. Weź ze sobą Bellę – powiedział, łapiąc mnie za ramię. – Nie przechodź przez to sam.
- Jak mam się jej pokazać? Nie opiekowałem się córką przez tyle lat. Co ona sobie o mnie pomyśli? – odparłem, płacząc. Czułem się, jakby wszystko się waliło.
- Bella wie o Jessice. Wie, że to nie twoja wina. Idź do niej i polećcie tam razem. Pewnie chciałaby tam z tobą być – nalegał, a ja przytaknąłem. Miał rację. Oby Bella zrozumiała tę sytuację i mnie nie znienawidziła.
Zdawałem sobie sprawę, że umarłbym, gdyby Bella czułaby do mnie odrazę. Potrzebowałem jej. Sprawiła, że otworzyłem się tak bardzo, że nie potrafiłbym ponownie stać się skryty. Dzięki niej znów zacząłem czuć i modliłem się, by i tym razem pomogła mi przez to przejść.

PWB

Alice, idąc do pracy, zabrała ze sobą Rose i Esme. Postanowiłam zgotować Edwardowi obiad – nic wyszukanego, jedynie coś, co mogłabym przyrządzić w kilka minut.
- Bella! – Usłyszałam jego wołanie.
- Jestem w kuchni! – odkrzyknęłam, zauważając, że przyszedł dwie godziny przed czasem. Czy była ku temu okazja?
Obróciłam się, by go zobaczyć, a moje oczy poszerzyły się w szoku. Wyglądał na zrozpaczonego. Jego oczy i nos były zaczerwienione od płakania, twarz zaś biała jak śnieg. – Co się stało? – spytałam, podbiegając do niego, żeby go przytulić.
- Jessica skłamała – wyszeptał, gdy objęłam jego twarz rękoma.
- Co? – zapytałam zdezorientowana, że Jessica w ogóle miała z tym coś wspólnego.
- Nigdy nie usunęła ciąży. Mam córkę – wyjaśnił. – Obie brały udział w wypadku samochodowym. Jessica zginęła, a moja córka jest w szpitalu w Chicago. Wzywa mnie tam opieka społeczna.
- Przykro mi – odparłam, mocno go ściskając. Pragnęłam, żeby poczuł się lepiej. – Pozwól mi z tobą lecieć.
- Nie chcę przysparzać ci kłopotu. Przyszedłem tylko po ciuchy – odrzekł, próbując ode mnie odejść. Mogłam powiedzieć, że tak jak mówiła Rose, starał się zamknąć w sobie. Nie mogłam mu na to pozwolić, bo teraz potrzebował wsparcia bardziej niż kiedykolwiek.
- Edward, lecę z tobą. Nie zmierzysz się z tym w pojedynkę, potrzebujesz kogoś – oświadczyłam stanowczo.
Gdy tylko pokiwał głową, wiedziałam, że był słaby i zagubiony. Nie sprzeczał się, za co byłam mu wdzięczna. Nie dusił tego w sobie, otwierał się. To dla niego wielki postęp. Ufał mi.
Zapakowałam dwie małe walizki i niecałe pół godziny później znaleźliśmy się w jego samolocie. Posiadanie własnego samolotu jest dosyć wygodne, ponieważ korzystasz z niego, kiedy chcesz. Dzięki temu można zaoszczędzić dużo czasu i zachodu.
Po swoich wyjaśnieniach Edward nie mówił zbyt wiele. Usiadł w skórzanym fotelu i wyglądał za okno. Malowałam na jego dłoni niewielkie kółka, próbując go rozluźnić. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Bello, co zrobię z moją córką? – spytał, wyglądając na zagubionego. Jego zielone oczy ukazywały jedynie smutek, rozpacz i zmieszanie. Nie był on tym Edwardem, którego znałam.
- Pokochasz i zajmiesz się nią – odparłam. – Nie musisz robić tego sam.
- A ty nie musisz robić tego, Bello – rzekł, kiedy go pocałowałam. Zadawałam sobie sprawę, że nie chciał, abym przez to przechodziła czy widziała go w takim stanie. – To mój obowiązek. To ja muszę to naprawić, nie ty.
- Ale ja chcę, Edwardzie. Stawimy temu czoła razem – zapewniłam go. – Znasz jej imię?
- Abigail – odpowiedział. – W listopadzie będzie miała pięć lat.
- Na lotnisku kupimy jej przytulankę. Musi się odprężyć – stwierdziłam, a on przytaknął. Pomogę mu na wszystkie możliwe sposoby.
- Co ona o mnie pomyśli, Bello? Nie wiem, co mówiła jej Jessica. Co, jeśli sądzi, że ją porzuciłem? – spytał. Chciałabym móc udzielić mu odpowiedzi.
- Będziesz z nią szczery i będziesz tam dla niej – dodałam, gdy przyciągnął mnie do siebie. Pocałowałam go w policzek i masowałam jego plecy.
- Dziękuję, że ze mną lecisz, Bello – wyszeptał w moje włosy.
- Nie mogłabym być gdzieś indziej, Edwardzie – rzekłam, patrząc na niego i go całując. – Abigail jest szczęściarą, że cię ma.
- Będę dobrym ojcem? – dociekał, kiedy zbliżaliśmy się do Chicago. Samolot zaczął lądować.
- Wydaje mi się, że cudownym – odpowiedziałam.
- Mam nadzieję, że masz rację, Bello. Mam nadzieję – skomentował.
Po chwili samolot wylądował i razem wsiedliśmy do czarnego samochodu, który na nas czekał. Przedstawiciele opieki społecznej czekali, by zawieść nas do szpitala. Mieliśmy poznać córkę Edwarda.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Sob 21:31, 10 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin