FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 You Can Dance Rozdział XVII [NZ] 26.08.10 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Mam kontynuować?

Tak
81%
 81%  [ 176 ]
Nie
8%
 8%  [ 18 ]
Jak narazie nie mam zdania
10%
 10%  [ 22 ]
Wszystkich Głosów : 216


Autor Wiadomość
Anne Cullen
Wilkołak



Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Blois, Francja

PostWysłany: Sob 16:46, 15 Sie 2009 Powrót do góry

Potrafisz zaintrygować. Ten sen, Jacob, .. Dużo tego;) Rozdział ciekawy, błędów nie zauważyłam, ale ja ich nigdy nie zauważam (elokwentnie, co?), całkiem przyjemnie się czyta twoje opowiadanie, ale nie jest też nadmiernie monotonne, wiesz o co mi chodzi. w opowiadaniu musi sie coś dziać, intrygi, tajemnice itp. U ciebie są więc jest ok. To zdecydowanie zachęca do czytania. Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:16, 15 Sie 2009 Powrót do góry

Podobała mi się scena z budzikiem. Takie nic, a jednocześnie takie, hm, coś.
A wkurzył mnie sen Belli, ten o wyznawaniu uczuć. Cholera, teraz się Bella będzie powstrzymywać, a nuż coś złego z tego wyniknie. Ehh... No cóż.
Rozdział fajny. Dobrze, że wszyscy się dostali, choć w sumie to zdziwiłabym się, gdyby tak nie było :) .
Dzięki za wyjaśnienie tego o YCD.
Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Nie 8:35, 23 Sie 2009 Powrót do góry

hej :) Dzisiaj niestety bez rozdziału, ale chciałam wam podziękowac za czytanie i przede wszystkim za komentarze. Wiem, że czekacie dosyc długo, ale dopiero co wróciłam, rozdział jest u bety, a raczej nie dodałbym go zanim nie miałabym chociaż kilku linijek rozdziału jedenastego, który nie mam jeszcze pojecia o czym będzie. Mam mocne zakończenie i pomysł na kontynuację, lucz kompletnie nie wiem o czym naspiac następny rozdział. Będziecie musiały poczekac kilka dni. No chybaże chcecie czytac coś całkowicie o niczym :).

Pozdrawiam,
yeans-girl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Nie 16:09, 23 Sie 2009 Powrót do góry

"- Ty ją znasz najlepiej, w końcu byłeś z nią parom kiedyś na warsztatach – Tyler też mówił i patrzył na tą samą dziewczynę z tyłu."

parĄ!!!

może być: Przyglądałem się parom tańczącym na parkiecie. (liczba mnoga!)
Ale gdy mówisz o liczbie pojedynczej, np. Byli piękną parą. - pisze się ą.


No ale to było w poprzednim rozdziale ;P
Oba były bardzo ciekawe i wciągające. Cieszę się, że akcja ruszyła do przodu :D No i jestem ciekawa spotkania Jacob vs. Edward. Po prostu nie umiem się doczekać!
Mam nadzieję, że niebawem dodasz kolejny rozdział.
Weny!


Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KoSa
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Ojca i Matki

PostWysłany: Wto 12:56, 25 Sie 2009 Powrót do góry

A ja tak po cichutku, tak bardzo po cichutku modlę się i czekam, aż Bella zerwie z Jacobem i ciekawi mnie to, czy (przepraszam za wulgaryzm) dostanie po ryju od Edwarda... To by było widowisko... Zazdrosny Jacob, jeszcze bardziej zazdrosny Edward i Bella... ciekawe co by zrobiła...
I kolejny moment na jaki czekam, to pocałunek B&E już myślałam, że ze trzy razy to zrobią, ale nie za każdym razem kończyło się tylko na przytulaniu...
To dość trudny temat, żeby z przyjaźni przejść do miłości, która na dodatek byłaby odwzajemniona...
Zawsze uważałam, uważam i będę uważać, że przyjaźń między kobietą a mężczyzna nie istnieje...

Pozdrawiam i weny życzę
KoSa

P.s
O Ty Kłamczuszku...nie ładnie, nie ładnie Cool Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez KoSa dnia Wto 12:57, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Sob 21:49, 19 Wrz 2009 Powrót do góry

Dobry wieczór. Mam dla was kolejny rozdział. W głębi duszy mam małą nadzieję, że wam się spodoba. Ostatnio cierpiałam na brak weny, a wasze komentarze naprawdę mi jej dodały. W napisaniu tego rozdziału, tak jak i następnych, pomagały mi piosenki Andrzeja Piasecznego, które ostatnimi czasy towarzyszą mi na każdym kroku. Dziękuję autorowi za wspaniałe teksty. Wracając do mojej weny, mam nadzieję, że zostawicie dużo konstruktywnych komentarzy, bo one pomagają mi w pisaniu. Mam mały dylemat. Mianowicie nie wiem jak mam opisywać przebieg programu. Wiem, że zanudzilibyście się na śmierć czytając odczucia Belli podczas tańca i to co powiedziało jury. Tak się zastanawiam czy opisywać tylko próby i życie poza programem, a odnoście wyników to tylko wspomnieć co i jak się działo. Wybierzcie sami. Trochę się rozpisałam, ale czułam wewnętrzną potrzebę żeby przekazać wam to wszystko. Jeszcze raz dziękuję i proszę o szczere opinie.

Rozdział X

beta: Wyjątkowa - niezawodna ; )

Nigdy się jeszcze nie denerwowałam tak jak w tej chwili. Chodzę po pokoju tam i z powrotem, a ręce trzęsą mi się jak u staruszki. Jeszcze tydzień temu powiedziałaby, że nie ma się czym denerwować, to tylko pierwszy live. Ale prawda jest taka, iż to nie tylko pierwszy, live ale pierwszy występ na żywo przed tysiącami ludzi. Co, jeśli się zbłaźnię? Co, jeśli pomylę kroki? A jak się przewrócę? Przecież ze mną i z moim brakiem koordynacji to wszystko możliwe. W prawdzie, kiedy tańczę wcale tego nie widać, jednakże czasami los się odwraca, prawda?
W ubiegłym tygodniu po dojechaniu do hotelu, odbyło się losowanie. Losowaliśmy taniec, a co za tym - idzie partnerów. Ja wyciągnęłam kartkę z napisem jive tak jak i Eric. Co to oznacza? Że mamy tańczyć razem. Nie jest to może wymarzony partner, ale zawsze lepszy on niż Mike. Ten z kolei przypadł Alice. Z ich prób można by zrobić scenariusz do filmu. Gwarantuję, że byłaby to najlepsza komedia roku. Nawet może dziesięciolecia. Dzień w dzień Ally wracała do pokoju z miną męczennika i od progu zaczynała narzekać na Mika.
Zbyt wiele się nie zmieniło od czasu „przeprowadzki” z Los Angeles. Nadal dzieliłam pokój z Rosalie i Alice, tyle, że dołożyli nam jeszcze Jessicę, która działa na nerwy. Cały czas mówi, jaka to ona jest boska i czego to ona nie potrafi. Dzisiaj rano wkurzyła mnie doszczętnie. Mianowicie zaczęła mówić, iż Edward ją podrywa i że ślini się na jej widok. Oczywiście od razu wiedziałam, że kłamie, ponieważ mój przyjaciel czuje obrzydzenie do blondyn – metkownic. Zresztą Ed się nie ślini. Jak tylko próbuję sobie wyobrazić boga, któremu leci ślina, zaczynam się śmiać. Jedno wiem. Mieszkanie w jednym pokoju z Jessicą Stalney wcale nie będzie miłe.
Za zaledwie pół godziny miało rozpocząć się show. Powoli zaczęto zajmować miejsca na widowni, a ja z uporem maniaka wypatrywałam mamy i taty, którzy gdzieś tam są. Nie przyszli za kulisy, aby dodać mi otuchy tak jak rodzice innych uczestników, bo wiedzieli, że bym tego nie chciała.
Nagle poczułam czyjeś ręce na swoich oczach.
- Zgadnij, kto to – usłyszałam głos, który mógłby należeć do Myszki Miki.
- Edwardzie, wiem, że to ty. Mógłbyś chociaż raz przemówić głosem Kaczora Donalda dla zmyłki – powiedziałam, odwracając się w jego stronę.
- Dzięki za radę. Z pewnością następnym razem tak zrobię. – Posłał mi swój firmowy uśmieszek. – Nie denerwuj się tak, młoda. Niedługo wydepczesz dziurę w parkiecie. – Oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Rano słyszałam o tobie fascynujące rzeczy. Nie wiedziałam, że preferujesz blondynki.
- Taa, lubię tylko blondynki i rude. Na brunetki nie mogę patrzeć. – Zerknął na moje włosy, udając obrzydzenie i potargał mi je. Odwzajemniłam gest na skutek czego mój towarzysz złapał mnie i zaczął łaskotać.
- Puść mnie wariacie! Zostaw, Ed! – Śmiałam się, krzyczałam i próbowałam wydostać się z jego uścisku.
- Jak ty do mnie powiedziałaś?! – To tylko pogorszyło sprawę. Nienawidził tego skrótu i zaczął mnie jeszcze bardziej torturować.
- Edward? Bella? – usłyszeliśmy czyjś głos za plecami. Gdzieś w mojej pamięci pojawił się ten głos, ale był tak zamglony, że nie miałam pojęcia, do kogo należy. Odwróciliśmy się.
- Mamo! Tato! – Mój przyjaciel rzucił się w ramiona rodziców.
Podejść? Sama nie wiem. Przecież nie widzieliśmy się tyle czasu, ale z drugiej byliśmy kiedyś prawie rodziną. Zagadka rozwiązała się sama. Esme i Carlisle podeszli do mnie.
- Bells, jak miło cię widzieć! – matka Edwarda ucałowała mnie w pliczek, a Carlisle uścisnął dłoń. – Co u ciebie? Tak bardzo tęskniliśmy, słońce.
- Dobrze, dziękuję. – uśmiechnęłam się. – W-was też miło widzieć –jąkałam się, bo nie byłam pewna, jakiej formy mam użyć.
- Bello, Edwardzie, powodzenia – powiedział Carlisle, po czym poklepał nas po ramionach i razem z Esme poszli zając swoje miejsca.
Kiedy tylko rodzice mojego przyjaciela się oddalili, wznowiłam swoją wędrówkę w tę i z powrotem. Zaczęłam żałować, że poszłam wtedy na casting i jestem teraz tu, gdzie jestem. Boję się wyjść na scenę i tańczyć. Rozglądnęłam się dookoła, aby zobaczyć, czy się już zaczęło. Wszyscy uczestnicy znajdowali się nadal za kulisami, więc jeszcze się nie. Zobaczyłam Jessicę, która pawie wisiała na Edwardzie i szeptała mu coś do ucha. Stał tyłem i nie widziałam jego miny. Poczułam gwałtowny przypływ emocji. Nie mogłam dobrać do tego uczucia odpowiedniej nazwy. Prawdopodobnie najbardziej pasowałoby słowo zazdrość, ale nie jest możliwe, abym była zazdrosna o tego chłopaka. Kolejny raz wznowiłam wędrówkę po pomieszczeniu, tym razem nie myśląc o niczym. Wpatrywałam się przed siebie moje nogi pracowały, a mózg spał.
- Bella. – Edward szedł obok mnie krok w krok i próbował wybudzić z tego stanu.
- Przepraszam, zamyśliłam się. – Bo niby jak miałam to inaczej nazwać? Nawet gdybym trochę pogłówkowała i znalazła odpowiednią nazwę, miałby mnie za idiotkę.
- Ok. Za dziesięć minut wychodzimy na scenę. Ja i Jess tańczymy jako pierwsi. Będzie dobrze, Bello.
- Mam nadzieję. – Uśmiechnęłam się i dodał mu buziaka w policzek.
Na parkiet weszła prezenterka. Przywitała się z widzami, przedstawiła jurorów i zapowiedziała nas. Tancerzy. Wbiegliśmy na scenę i zaczęliśmy tańczyć układ do piosenki Metro Station – Shake it. Kombinacja nie była trudna i wykonałam ją bez nawet najmniejszej pomyłki. Teraz każdy miał się zaprezentować. Nie robiłam żadnych wyszukanych ruchów. Zwykły hip-hop.
Dopiero kiedy zeszłam ze sceny i usiadłam, zdałam sobie sprawę, że jeden taniec już za mną. Jeszcze tylko jeden, no góra dwa. Wszyscy zaczęliśmy się wpatrywać w wielki ekran ustawiony za kulisami, na którym było widać wszystko, co działo się na scenie. Prowadząca właśnie wywołała parę numer jeden, a ja trzymałam kciuki tak mocno, jak tylko dałam radę. W normalnych okolicznościach nie trzymałabym kciuków za Jesscię, ale te nie były normalne. Tańczyła z Edwardem i po prawdzie również od niej zależało, czy mój przyjaciel będzie tańczył solówkę, czy nie.
Jess miała na sobie długą, czarną suknię, a do nadgarstka przypięty bukiet z krwistoczerwonych róż. Musze przyznać, iż w tym stroju prezentowała się nieźle, a nawet bardzo dobrze. Jej partner miał czarny garnitur, pod którym była jasno czerwona koszula i krawat identycznego koloru jak róże na ręce partnerki.
Zaczęła lecieć muzyka. Piosenkę musiał zasugerować Edward gdyż wiem, że należała do jego ulubionych. Było to Tango triste śpiewane przez Jack Różańskiego. Pierwszy raz spotkałam się z utworem tego typu w You Can Dance. Ah, ten Edward!
Moja współlokatorka poruszała się sztywno i próbowała być wyzywająca, a na twarzy mojego przyjaciela kłębiło się wiele emocji. Zdenerwowanie, które tak bardzo chciał ukryć. Rozbawienie spowodowane ruchami Jess i powaga, która oddawała nastrój tańca. Tę ostatnią widzieli wszyscy, a dwie pierwsze tylko ja i może Esme. Obie znałyśmy go na wylot.
Większość uwag jurorów na temat Edwarda była pozytywna, a te odnośnie jego partnerki bardzo podzielone. Gdy patrzyłam, jak tańczą, w głębi duszy poczułam zazdrość. Dałabym wszystko, aby stanąć teraz koło mojego przyjaciela i to właśnie z nim zatańczyć pierwszy taniec na żywo.
Okazało się, że Eric i ja byliśmy piątą parą. Tancerze, którzy byli przed nami, zaskakująco wchodzili i schodzili ze sceny. Tak to jest, kiedy się czegoś boi. Czas wtedy szybciej leci, ale kiedy się na coś czeka, niemal stoi w miejscu.
Kiedy prowadząca wywołała nas na parkiet, zdawało mi się, że nie będę mogła się poruszyć, a co dopiero zatańczyć. Ale gdy muzyka zaczęła grać, zawładnęły mną nowe emocje. Nieznane. Nagle nie liczyło się dla mnie nic poza mną i Erickiem. Chciałam dać z siebie wszystko i w jednej chwili przypomniałam sobie słowa Edwarda „Będzie dobrze, Bello.” Wcześniej to zdanie wydawało mi się tylko zwykłym zdaniem wypowiedzianym, aby mnie uspokoić. Dopiero teraz, kiedy wyszłam na scenę, nabrały dla mnie całkiem nowego znaczenia. Uwierzyłam w siebie. Słowa mojego przyjaciela pozwoliły mi na to, bo zdałam sobie sprawę, że są one wypowiedziane od serca. Naprawdę tak myślał. Zaczęłam tańczyć. Melodia, którą wybrał dla nas choreograf, nie była jakaś znana. Po prostu muzyka, bez tekstu. Mimo tego była piękna i tańczyło się do niej fenomenalnie. Dopiero jak utwór się skończył, przypomniałam sobie o obecności jurorów, widowni i reszty uczestników, którzy oglądali mnie za kulisami. Poczułam jak po moim ciele spacerują mrówki. Uświadomiłam sobie, że zrobiłam to. Zatańczyłam bez upadku czy pomyłki i w dodatku lepiej niż na próbach. Tak, Edwardzie, było dobrze.
- Pozwól, Ericku, że zaczniemy od Belli – przemówił juror Paul Smith**. – Powiem szczerze, że mnie zaskoczyłaś. Oczywiście, w dobrym tego słowa znaczeniu. Na próbach byłaś niesamowita, a to, co zrobiłaś teraz… nie mam pojęcia, jak to nazwać. Po prostu jestem w szoku. Tańcz tak dalej, a będzie dobrze. – Zamurowało mnie. Czyli nie tylko ja widziałam, iż dałam z siebie dużo więcej niż do tej pory. – Eric, ty również zatańczyłeś super, ale mam wrażenie, że stopowałeś Bellę, nie dawałeś jej pokazać tego, co miała nam wszystkim do zaoferowania. Przede wszystkim byłeś za poważny. Dla tancerza emocje też się liczą, a u ciebie stanowczo brakowało mi uśmiechu i takiego powera na twarzy, jaki miała twoja partnerka.
- James, co sądzisz o tej parze? – zapytała prezenterka.
- Oficjalnie mogę uznać, że Isabella zatańczyła dziś najlepiej ze wszystkich dziewczyn. Na jej twarzy było widać pasję do tańca i zadowolenie z tego, co robi i jak to robi.
Po tych słowach zostaliśmy odesłani z powrotem za kulisy, gdzie Alice i Rosalie już na mnie czekały i kiedy tylko przeszłam przez drzwi, rzuciły się na szyję. Wariatki.
- Bells, naprawdę byłaś najlepsza! – krzyknęłam mi do ucha panna Brandon i złożyła na moim policzku całusa.
- Taa, jak dalej tak będziesz tańczyć, to wygrasz! – Rose zaatakowała moje drugie ucho i policzek. Nie przepadam, jak ktoś mów mi takie komplementy…
- Dziękuję wam, ale uważam, że byłyście dużo lepsze ode mnie. – Uśmiechnęłam się.
W czasie, kiedy ostatnia para tańczyła, my pogadałyśmy jeszcze chwilę o błahych tematach. W sumie, dla kogo błahe, dla tego błahe. Dla Alice i Rosalie na pewno nie, ponieważ nawijały cały czas o swoich chłopakach. Tak nawiasem mówiąc, to współczuję Jasperowi, który tańczył z Tanyą. Biedak.
Po przerwie wszyscy uczestnicy zostali wywołani na scenę i poproszeni o ustawienie się w rzędzie. Przewodniczący jury, James Cook, wstał i zabrał głos.
- Zdaję sobie sprawę, że był to wasz pierwszy występ na żywo i towarzyszyły mu okropne nerwy, ale większość z was poradziła sobie z nimi doskonale. Jak już wcześniej mówiłem, parą, która zatańczyła najlepiej, była Bella i Eric. – Kolejny raz mnie dzisiaj zatkało. – Więc są oni dzisiaj wolni od solówek.
Kolejna gromada mrówek zaczęła spacer po moich rękach, nogach, wszędzie. Tym razem przedostały się one nawet do mózgu. Odwróciłam się do Erica, który stał za mną i przytuliłam go. Gdy chciałam wrócić o poprzedniej pozycji, moje oczy spotkały boskie zielone tęczówki. Nie musiałam myśleć, aby wiedzieć, do kogo należą. Uśmiechnęłam się, a mój Edward bezgłośnie powiedział „Gratuluję”. Zatopiłam się w tych oczach. Nie słuchałam, co mówi James. Ocknęłam się dopiero, kiedy Jessica rzuciła się na szyję swojemu partnerowi, tym samym przerywając nasz kontakt wzrokowy. Domyśliłam się, że oni też mają dzisiaj tańczenie już z głowy.
- Za chwilę w solówkach spotkamy Tanye i Jaspera, Chelsea i Mike'a oraz Ellę i Tylera.
Biedny Jasper. Przez tę jędzę musiał się stresować w solówkach. Alice podbiegła do niego zaraz po tym, jak ten przekroczył próg pokoju, w którym wszyscy się znajdowaliśmy.
- Hej, Bells, – Edward podszedł do mnie. – Jak wrażenia?
- Wszystko okej. Tylko szkoda, że z Jazzem tak się potoczyło. – Uśmiechnęłam się smutno. – Myślisz, że gdyby, nie daj Bóg, odpadł, nadal byłby z Alice?
To pytanie nurtowało mnie już od jakiegoś czasu.
- Tak. Są sobie przeznaczeni. Zobaczysz, jeszcze zatańczymy na ich weselu. – Uśmiechnął się pogodnie. – Gratuluję wspaniałego występu, Bells. Mało kto po pierwszym razie dostaje tyle komplementów od jurorów. Mnie, szczerze mówiąc, też zaimponowałaś.
- Dziękuję, Edwardzie. Wiesz, dzięki dzisiejszemu występowi jedno wiem, znam drogę swą*.
- Zawsze ją znałaś. Od dawna wiedziałaś, że taniec jest twoją drogą i pasją.
- W sumie masz rację. Bądź, co bądź, teraz naprawdę czuję, że ją znam. Wcześniej nawet tobie o tym nie mówiłam, ale nie potrafiłam sobie znaleźć miejsca na świecie. Z początku, kiedy trenowałam balet, nie sądziłam, że moim własnym światem będzie taniec – wyznałam.
- A ja swoje miejsce znam od chwili, gdy cię poznałem, bo zawsze jest ono przy tobie. – Posłał mi swój krzywy uśmiech.
- I vice versa - powiedziałam. Mój przyjaciel zapewne się nie domyślił, że moje słowa miały podwójne dno. – Idziemy zobaczyć solówki?
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. – Dałam mu kuksańca w bok.
Kiedy wróciłyśmy do pokoju, byłam padnięta od nadmiaru emocji. Najpierw denerwowałam się występem, potem dałam z siebie wszystko, następnie bałam się werdyktu, a na samym końcu martwiłam się o Jaspera. Na szczęście okazało się, że niesłusznie. Z programu odpadli Chelsea i Tylor. Odczuwałam lekkie wyrzuty sumienia z ich powodu. Sama nie wiem dlaczego. Z drugiej strony byłam szczęśliwa, że mogę spać spokojnie aż do następnej środy. Cholerna środa! Dawniej nie lubiłam poniedziałków i niedziel, a środa należała do mojego ulubionego dnia. Gusta się zmieniają. No ale czemu akurat to musiał być ten dzień? Przecież ma taką ładną nazwę. Znowu zachowuję się jak małe dziecko. Co się ze mną dzieje? Mój światopogląd zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni, i to w miesiąc. Ot co You Can Dance robi z ludźmi. Jednakże cieszę się, że tu jestem. Gdyby nie, to nie wiem, czy spotkałabym Edwarda. Ostatnimi czasy ta myśl bardzo często zaprząta mi głowę. Ah!
- Ale się działo! – krzyknęła podekscytowana Alice, która właśnie wróciła ze schadzki z Jasperem pod naszym pokojem.
- Masz na myśli twoje spotkanie czy cały dzień? - spytałam z kpiarskim uśmieszkiem.
- Ymm… cały dzień. – Zarumieniła się, a Rosalie i ja popatrzyłyśmy na siebie znacząco. Znałyśmy ją już trochę czasu i jeszcze nigdy się nie zaczerwieniła. Przed chwilką musiało się coś wydarzyć i to coś bardzo ważnego dla naszej współlokatorki.
- Wyobrażacie sobie, że tak będzie co tydzień? – Rosalie wyglądała na zadowoloną.
- Tak, i nie mam pojęcia, co o tym myśleć – wyznałam.

Rano wstałam tak zmęczona, jak gdybym w ogóle nie spała. Za jakąś godzinę dowiem się, z kim spędzę najbliższe siedem dni na sali treningowej. Mam nadzieję, że nie będzie to Mike. Mogę tańczyć wszystko z każdym, tylko nie z nim. Tego nawet nie można nazwać tańcem. Nie wiem, jakim cudem on się tu dostał i przetrwał aż jeden odcinek na żywo.
Po śniadaniu wszyscy udali się na losowanie tańca i partnera. Losy były wrzucone do kapelusza, który trzymała Kate Harman, trzeci juror, a przed nią ustawiła się długo kolejka. Najpierw dziewczyny, a następnie chłopcy.
Gdy w końcu nastąpiła moja kolej, na której widniał zgrabnie wykaligrafowany napis:
Walc angielski
Nie najgorzej. Chociaż nie przepadałam za tym stylem, ponoć byłam w nim całkiem dobra.
Teraz Kate zaczęła wykrzykiwać nazwy tańców, a uczestnicy po kolei podchodzić. Pierwsza była Rosalie, która miała tańczyć poping wraz z Mikiem. Kiedy nasze oczy się spotkały, posłałam jej pełne współczucia spojrzenie.
- Walc angielski! – Oto moja chwila prawdy.
Zaczęłam iść w kierunku jurorki, a za krótką chwilę podszedł do mnie Edward. Moja ręka nie pytając mnie o zgodę przesunęła się w kierunku ust.
- E-edward? – zapytałam zdziwiona.
- Witaj, partnerko. – Uśmiechnął się, a ja wtuliłam się w niego.
Czuję, że ten tydzień będzie bardzo udany. Teraz nie będę musiała denerwować się o moje dalsze losy, bo tym razem jestem bezpieczna. Zresztą przy nim nigdy nic mi nie grozi.
*
Kolejne trzy dni minęły bezproblemowo. Prawie cały czas spędzałam z moim przyjacielem na sali treningowej. Choreograf wymyślił nam naprawdę zawodowy układ. Mimo iż należał on do najtrudniejszych, z jakimi kiedykolwiek miałam styczność, wychodził nam bez zarzutów. Stanowczo większą część tańczyłam razem z Edwardem. Rzadko kiedy mieliśmy wykonać jakieś kroki samodzielnie. Przez cały czas trzymaliśmy się tak blisko siebie, że taniec wydawał się niemal erotyczny. Dawno nie bawiłam się tak dobrze, tańcząc.
Dzień w dzień Edward się spóźniał. Nie było treningu, na który nie przyszedłby o dziesięć minut później, a w dodatku zawsze na wejściu sypał jakimiś dowcipami. Nie wiem, jak wytrzymam kiedykolwiek na normalnej, sztywnej próbie. Gdy jestem z moim przyjacielem, nic nie jest na miejscu. Nie, nic nie jest tak jak powinno, kiedy nie ma go przymnie. Tak sformułowane zdanie brzmi dużo lepiej.
Poniedziałkowy trening skończył się szybciej niż powinien, więc postanowiliśmy, że wybierzemy się na lody. Kawiarnia znajdowała się niedaleko hotelu i mogliśmy w ciągu dnia wychodzić do niej, kiedy chcemy. Panował tam miły nastrój, który nadawał się w sam raz do rozmowy z przyjacielem, czy nawet wybrania się na randkę.
- Opowiedz mi o Jacobie – zagadnął Edward, kiedy zajadaliśmy się lodami.
- Wiesz, zależy mi na nim, ale nie jest do końca taki, o jakim zawsze marzyłam. Szczerze mówiąc, to w ogóle taki nie jest. Co zrobić, przecież ideały nie istnieją. Wolę być z nim niż sama – odpowiedziałam.
- Zmieniłaś się. Gdzie podziała się ta Bella, która tak bardzo dążyła do celu i była taka zdeterminowana w szukaniu ideału? Przestałaś wierzyć w miłość.
- Taa, bo takowa nie istnieje. Trzeba brać z życia to, co ci ono daje, a nie prosić o więcej. Są na świecie osoby, które nie mają nikogo.
- Dawno temu to ja byłem takiego zdania, a ty zawsze wierzyłaś w prawdziwą miłość i mnie też tego nauczyłaś. Wiem, że mój ideał istnieje – powiedział hardo.
- Sam widzisz, ludzie się zmieniają. Mam nadzieję, iż znajdziesz swoją drugą połówkę pomarańczy. Tylko się zbytnio nie łódź. Nie ma kobiety nieskazitelnej.
- Wiem, Bello. Mój ideał ma wady, ale mi one nie przeszkadzają.- Uśmiechnął się i zachichotał, jakby chciał rozweselić trochę tę grobową atmosferę.
- W takim razie życzę powodzenia w poszukiwaniu – również się rozpogodziłam.
Chłopak otworzył usta, jak gdyby chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie.
Jednak ideały istnieją. Moim jesteś ty, Edwardzie. Szkoda, że nigdy nie będziemy razem.


_________
Piosenka do rozdziału: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez yeans-girl dnia Nie 7:21, 20 Wrz 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Sob 22:37, 19 Wrz 2009 Powrót do góry

Hej. Postanowiłam komnąć. Nie komentowałam wcześn iejszych rozdziałów, nie tutaj., Ale postanawiam to nadrobić Wink
Jedna rzecz - nikt nie lubi, kiedy się źle pisze jego imię..
Przykład:
Jake jest fajny.
Nie ma Jake'a. Ale to tylko tyle. I to się tyczyło biednego "Mika" ( Mike'a ! )
Cytat:
- Za chwilę w solówkach spotkamy Tanye i Jaspera, Chelsea i Mika oraz Elle i Tylera.
- Myślę, że Ellę, bo się odmienia, prawda?
Cytat:
Z programu odpadli Chelsea i Tylor.
Tyler !
Ok, było parę literówke, lae tonieważne.
O, fajny ten ozdział. Ten odcinek na żywo. Mam nadzieję, że Jazz przejdzie dalej. Biedna Rose. Z Mike'em będzie jej ciężko... Coś tak czuję, że nie przejdziee... Ale dość. To ni ja tutaj jestem pesymistką , no nie?
Tak więć: niech wena będzie z Tobą,
N.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Nie 12:10, 20 Wrz 2009 Powrót do góry

Właśnie skończyłam czytać X rozdział. Szczeże ... to hmmm na początku ciężko mi się czytało, ale gdy przebrnełam przez drugi rozdział poszło gładko :)
Zaciekawiło mnie :)
Pozdrawiam i Ave Vena.
M


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:09, 20 Wrz 2009 Powrót do góry

Cytat:
- Wszystko okej. Tylko szkoda, że z Jazzem tak się potoczyło. – Uśmiechnęłam się smutno. – Myślisz, że gdyby, nie daj Bóg, odpadł, nadal byłby z Alice?
To pytanie nurtowało mnie już od jakiegoś czasu.
- Tak. Są sobie przeznaczeni. Zobaczysz, jeszcze zatańczymy na ich weselu. – Uśmiechnął się pogodnie.

powtórzenia
Cytat:
- Bells, naprawdę byłaś najlepsza! – krzyknęłam mi do ucha panna Brandon

krzyknęła :)

yeans_girl, Słońce Ty moje.
Ja Cię nie umiem krytykować. Chciałam być stanowcza i wytknąć wszystkie niedociągnięcia i niedoskonałości. Ale nie umiem, po prostu nie umiem. Umiem się tylko powtarzać, że nie umiem, ot.
No dobrze, ale nie chcę bardzo słodzić. Co mi się nie podobało? Opinie jury mi się nie podobały. A konkretniej te wznoszące Bellę pod niebiosa. Rozumiem, ma dziewczyna talent, ale ta cała sytuacja wyszła tak trochę... nierealnie i przewidywalnie. Rozumiesz, o co chodzi?
Ale reszta była okay. Naprawdę, jeden z Twoich lepszych rozdziałów. Szkoda, że trzeba było na niego tyle czekać, ale rozumiem, że wen nieczęsto przychodzi na zawołanie. I cóż więcej rzec..? Schrzaniłaś mi trochę całą wizję opowiadania tymi pochwałami, tylko tyle mogę powiedzieć. Za to rozmowa o ideałach wyszła Ci całkiem zgrabnie :)
Czekam na kolejny rozdział i przepraszam za ten mało pochwalny komentarz.
Pozdrawiam,
Latte.

aha, jeszcze jedno:

Niunia:* napisał:
Mam nadzieję, że Jazz przejdzie dalej.

O ile mnie pamięć nie myli, to Jasper przeszedł dalej jeszcze w tym rozdziale... Czyż nie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cocolatte. dnia Nie 15:11, 20 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Nie 20:03, 20 Wrz 2009 Powrót do góry

Przyjemny rozdzialik :)
Szkoda, że nie wywaliła z programu Mike'a, ale może w przyszłości wyleci :)
Fajnie, że Edward będzie tańczyć z Bellom. Pewnie zatańczą najlepiej :D
Kurcze, w kawiarni taki dobry moment na wyznanie a tu nic. I dobrze trzymaj nas w napięciu :P
Czekam na kolejny rozdział.
Życzę weny.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Sob 12:33, 03 Paź 2009 Powrót do góry

A oto i następny rozdział. Zmusiłam was do czekania i chcę przeprosic. Wem, że obiecałam go prędzej, ale wiecie jak to w szkole pod koniec miesiąca. Tyle nauki, że aż nie chce mi się nic robic, a teraz doszło jeszcze nowe tłumaczenie, z którym zapoznacie się już niedługo. Jak zawsze dziękuję za komentarze i za to, że zaglądacie tutaj oraz na chomika i czytacie. Wiem, że trochę krótko, ale jak pisałam wcześniej wena nie była ostatnio moją przyjaciółką.


Rozdział XI

beta: Leah

Czas w tym tygodniu upływał niemiłosiernie szybko. Po dniach ciężkich i jednocześnie niezwykle przyjemnych prób nadeszła środa. To właśnie dzisiaj wieczorem miałam zatańczyć z Edwardem nasz układ przed setkami ludzi w studio i tysiącami telewidzów. Za kilka godzin miałam spotkać się z moim chłopakiem i przyjaciółką. Najgorsze jest to, że nadejdzie chwila, której bałam się od samego początku. Spotkanie Jacob vs. Edward. Mój chłopak vs. moja prawdziwa miłość. W dodatku muszę zatańczyć t a k i układ z moim przyjacielem na oczach Jake’a. Co mnie podkusiło żeby go tutaj zapraszać?
Przynajmniej nie martwiłam się o występ. Wiem, że pójdzie nam dobrze. Jednak, jeśli powinie nam się noga nerwy będą podwójne. O Edwarda martwiłabym się nawet bardziej niż o siebie. W końcu to on powinien wygrać ten program. Zasługuje na to.
Cała nasza paczka siedziała przy stoliku i jadła obiad, jeśli można to tak nazwać. Moje przyjaciółki były pochłonięte szeptaniem czegoś do swoich chłopaków. Wolałam nie myśleć jaki temat miały te rozmowy. Edward, tak jak i ja, był pogrążony w myślach. Wiem, że nie dotyczyły one dzisiejszego występu. Chłopak powtarzał mi przez tydzień, że nie ma się czym zadręczać, bo kiedy robimy coś razem zawsze wyjdzie to perfekcyjnie. Jakbym nie wiedziała. Cofnęłam się w myślach o kilka lat i zobaczyłam dwóję małych dzieci usiłujących przygotować sobie kanapki. Ja miałam wtedy sześć lat, a on siedem. Nasze mamy pojechały na zakupy do centrum handlowego, a my zostaliśmy po raz pierwszy sami w domu. Nie przeszkadzała nam samotność, bo leciał akurat maraton filmowy, więc zasiedliśmy przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać. Po pewnym czasie mój przyjaciel stwierdził, że jest głodny i poprosił mnie abym pomogła mu przygotować jakiś posiłek. Tłumaczyłam mu, że to nie wypali, ponieważ nigdy nie gotowałam. Chłopak wpierał mi, że to bardzo łatwe i setki razy widział jak robi to Esme. W końcu się zgodziłam. Gdy „kanapki” były wreszcie gotowe ściany w kuchni oraz wszystkie meble upaprane były Nutellą*. Mimo, że po powrocie rodziców czekało nas wielkie sprzątnie mięliśmy przy tym kupę zabawy. Uśmiechnęłam się do swoich wspomnień.
Wracając do posiłku, na drugie była ryba z frytkami. Jedno z moich ulubionych dań. Więc, dlaczego nie zjadłam ani jednego kęsa? Cała porcja za to była idealnie rozmamłana po talerzu. Od samego rana nasze zawsze rozgadane grono było wyjątkowo cicho. Między Emmettem a Rosalie niewątpliwie coś zaszło. Po wczorajszym wieczorze oboje zmienili się. Alice również rano dużo rozmyślała. Była nieobecna.
Do mojej głowy znowu weszły natrętne myśli dotyczące spotkania, które niestety musi się dzisiaj odbyć. Wiem, że Jacob nie przepada za Edwardem, który choć mi tego nie okazuje, również nie lubi mojego chłopaka. Boże, przecież oni nawet nigdy się nie widzieli! Muszę pogadać o tym z Leą. Ona na pewno polubi mojego przyjaciela. Z wzajemnością.
- Dobrze, możecie już przestać ćwierkać gołąbeczki? – zabrałam głos chcąc odciąć się od moich rozmyślań.
- Bello, co ci to da? Przecież nie zjadłaś ani kęsa i przez cały czas tylko grzebiesz widelcem w talerzu – trafnie zauważył Jasper.
- Tak, ale to tylko dla tego żeby na was nie patrzeć i nie słuchać waszych rozmów – wyjaśniłam niepewnie. Wszyscy zaczęli chichotać.
Uwielbiałam spędzać z nimi czas, chociaż czułam się nieswojo, kiedy dziewczyny tuliły się do swoich ukochanych. Mój też był w pobliżu, ale nie mogłam tak po prostu rzucić się na niego. Co by sobie o mnie pomyślał? Często fantazjowałam o tym jakby to było chodzić na potrójne randki. W Forks czasami wychodziliśmy gdzieś w czwórkę. Ja z Jacobem, a Leah z Samem. Tęsknię za tym, ale wiem, że spotkania moje i Jake’a byłyby teraz inne. Już nigdy nie będę czuła takiej satysfakcji i zadowolenia z randek z moim chłopakiem jak wcześniej.
- Bello, poznasz nas dzisiaj z twoją przyjaciółką i chłopakiem?
I co ja mam odpowiedzieć Alice? Muszę się zgodzić i mieć uśmiech na twarzy, żeby myśleli, że się cieszę a jeśli nie zrobiłabym tego to nadal nieobecny Edward mógłby zacząć się czegoś domyślać.
- Oczywiście.
*
Za pół godziny się zacznie. Widownia powoli zajmuje swoje miejsca, a moje nerwy z minuty na minutę stają się coraz większe. Za chwilkę zobaczę Leę i Jake’a. Rzucę się na szyję mojej przyjaciółki i zacznę tulić ją z całej siły. Zapytam co z dzieckiem, a później równie mocno zacznę przytulać mojego chłopaka. Będzie dobrze musi być.
- Bella! – Usłyszałam krzyk za moimi plecami. Wiedziałam do kogo należy ten głos Leah.
Odwróciłam się i tak jak sobie wcześniej zaplanowałam uwiesiłam się jej na szyi.
- Tak się cieszę, że jesteś. Stęskniłam się. Co z dzieckiem? – Szybko zadawałam pytania.
- Też tęskniłam. Odliczałam dni do naszego spotkania. Bello, ja nie jestem i nigdy nie byłam w ciąży. Rozumiesz? To była pomyłka! Wszystko wróciło do normy! – Dziewczyna szlochała cicho, a ja poczułam jak kamień spadł mi z serca. Jeżeli wszystko jest teraz jak dawniej to znaczy, że Leah znowu jest z Samem. Dla mnie już nic nie będzie takie jak przed moim wyjazdem – pomyślałam.
- To cudownie! – Uścisnęłam ja mocniej, a następnie wyswobodziłam.
Za moją przyjaciółką stał Jacob i Sam. Sam! Tak się cieszę, że znów są razem.
- Jake, nareszcie! – Wtuliłam się w jego tors.
- W końcu mogę cię dotknąć kochanie. Patrzenie w ekran telewizora i oglądanie twoich zdjęć zabijało mnie – wyznał. – Całe szczęście, że Billy zainwestował w czterdziesto dwu calowy sprzęt. Przynajmniej widziałem cię dokładniej – dodał z łobuzerskim uśmiechem, którego nigdy nie odważyłabym się porównać z tym Edwarda.
Zdałam sobie sprawę, że gdzieś w głębi duszy moje serce za nim tęskniło. W końcu tyle czasu wydawało mi się, że go kocham. Nie, wtedy go kochałam i zawsze będę go darzyć takim uczuciem. Kochać jak przyjaciela. Za plecami moich gości pojawiła się Alice i zaczęła mi machać. Wyglądało to naprawdę komicznie, bo musiała podskakiwać abym ją zauważyła. Moja Ally.
- Ymm… to jest moja współlokatorka i nowa przyjaciółka Alice. – Wskazałam palem na osobę za nimi.
- Cześć – przywitali się wszyscy chórem.
- Ślicznie tańczysz. Jestem Leah, a to Sam i Jacob.
- Dzięki, Bella dużo o was opowiadała. To jest Rosalie, Jasper, Emmett i Edward – kiwnęła głową na coś za mną. Odwróciłam się i zauważyłam resztę. Machali właśnie do nowopoznanych osób.
- Wy musicie być Leah, Jacob i… Sam. – zabrał głos mój przyjaciel. Edward i Jake mierzyli się wzrokiem. Zdawać by się mogło, że prowadzą jakąś niemą rozmowę. Nie miałam pojęcia o co mogło im chodzić, ale czułam… satysfakcję. Nie wiem dlaczego.
- Kiedy wracacie?
- Wiesz Bello, w piątek wieczorem mamy samolot. Także mamy trochę czasu na plotki – odpowiedziała mi dziewczyna.
- Gotowa? – spytał Cullen patrząc się na mnie.
- Wydaje mi się, że tak – uśmiechnęłam się.
Kilka minut po tym jak goście z Forks poszli zająć swoje miejsca rozpoczął się program. Tradycyjnie na samym początku wszyscy tańczyliśmy wspólnie, a następnie oczekiwaliśmy na swoją kolej. Edward i ja byliśmy ostatnią parą, więc do czasu występu wymyśliłam już całą masę wypadków, które mogą mi się zdarzyć na scenie, ale kiedy stanęłam na jej środku, a walc „Sunrise, Sunset”** zagłuszył otaczającą nas ciszę, wszystkie myśli wyparowały z mojej głowy. Liczyłam się tylko ja, mój partner i muzyka. Podobnie jak tydzień temu tyle, że tym razem stał koło mnie ktoś bardzo bliski memu sercu. Zaczęliśmy poruszać się lekko po scenie. Czułam się taka lekka jakbym latała. Całkowicie oddałam się dźwiękom i Edwardowi.
Opinie po naszym występie nie różniły się od tych z zeszłego tygodnia, były jedynie bardziej pozytywne. Tak jak założyłam solówkę mieliśmy z głowy. My tak, ale Angela, Ella, Rose, Mike, Jack i Eric niestety nie. Całe szczęście nie musiałam się żegnać z przyjaciółką. Zostało jeszcze dwanaście osób i niebawem ktoś z nam odpadnie i podzieli los Elli oraz Erick’a. Biedny chłopak, tak dobrze się z nim przygotowywało układ. Rzecz jasna do Edwarda nie można go nawet porównywać, ale nie było najgorzej. Ella zaś była taką miłą dziewczyną. Pamiętam jak siedziałam koło niej w samolocie podczas lotu do Nowego Jorku. Taka dobra, skryta i nieśmiała pewnie dlatego odpadła.
Kolejnego dnia jak tylko otworzyłam oczy zdałam sobie sprawę, że treningi z moim przyjacielem skończyły się i nie mam gdzie się śpieszyć. Nie ważne z kim miałabym tańczyć tym razem to nie będzie to samo. Gdy skończyłyśmy się ubierać popędziłyśmy na dół aby wylosować nazwisko partnera. Nerwy zaczęły mnie zżerać. Na szczęście jeden uśmiech Edwarda Cullena je ukoił. Chłopak podszedł do mnie i szepnął:
- Z nikim nie będzie mi tak dobrze jak z tobą. – Żałowałam, że to pytanie nie miało podwójnego dna.
Chwilę po tym wylosowałam karteczkę z napisem poping, a moim partnerem okazał się nie kto inny jak Mike Newton.

__________________
*Nutella – czekoladowo-orzechowy krem wykorzystywany głównie do kanapek. [link widoczny dla zalogowanych] - jakby ktoś nie wiedział Wink
** [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 17:25, 03 Paź 2009 Powrót do góry

Moja umiejętnośc przeoczania tekstów czasami bardzo mnie zadziwia, otóż zamiast przeczytać "W końcu mogę cię dotknąć kochanie. Patrzenie w ekran telewizora i oglądanie twoich zdjęć zabijało mnie – wyznał. – Całe szczęście, że Billy zainwestował w czterdziesto dwu calowy sprzęt. Przynajmniej widziałem cię dokładniej – dodał z łobuzerskim uśmiechem, którego nigdy nie odważyłabym się porównać z tym Edwarda."

Przeczytałam:
"W końcu mogę cię dotknąć kochanie. Patrzenie w ekran telewizora i oglądanie twoich zdjęć zabijało mnie – wyznał. – Całe szczęście, że Billy zainwestował w EDWARDA"!!! xD

Ogólnie rozdział jak zwykle fajny, pare błędów wpadających w oko... powinnaś poszukać bety, albo pisać dokładniej, a po za tym - fabuł super :)
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Nie 16:19, 04 Paź 2009 Powrót do góry

Hm.. Co bym miała rzec?
Wkradło mi sie kilka błęów (chyba, nie jestem pewna, ale nie wypiszę, bo nie chcę w błąd wprowadzić Wink), ale to były tylko przecinki.
Jacob vs. Edward. Spociewałam sie czegos więcej xd Ale było ok... noo, prawie Wink
Biedna Bella, z tym nieszczesnym Newtonem tańczyć musi... Ale zobaczymy jak to będzie. Czy odpadnie? Jakos tak czuję, że jednak nie. Bella musi zerwać z Jake'm. CZy raczej powinna, bo takim czymś może go podwójnie zranić. A to do bell niepodobne ;p

Latte - z tym Jazz'em. Chodziło mi o to czy później (tj w nastepnym odcinku YCD) przejdzie. Wink Takie może bezsensowne pyatanie. Mój błąd. Embarassed

yeans-girl, veeny w dalszych odcinkach Wink Zaskocz mnie, proszę...
Pozdr.
N.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nelennie. dnia Nie 16:20, 04 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Maya
Wilkołak



Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!

PostWysłany: Pon 21:56, 05 Paź 2009 Powrót do góry

hmmm, no fajnie, fajnie.
Troszke błędów wyłapałam, ale.. co tam Wink
Haaaa ... poping ... i NEWTON !!! leże :)
acchh Jacob i Eddie mierzyli się wzrokiem .... uwaga bo zaraz skoczą sobie do gardeł !!! achh jakie to słodkie :) Jacob, fora ze dwora !!! Eddie, zapraszam, mój tencerzu <3 a no i zapmniałam bym o Lei ... ufff to dobże sie skończyło, ale szczerze powiem że podobało mi się jak była pokłucona z Samem, jakoś tak poprostu mi no, nie pasuje, żeby oni byli parką. Jakoś tak, no ale cuż i tak fajnie :)
Pozdrawiam Ave Vena


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Nie 19:25, 15 Lis 2009 Powrót do góry

Jedenaście rozdziałów już za nami, a dzisiaj dostaniecie kolejny.
Na samym początku przyjełam sobie, że jeden tydzień to będzie jeden rozdział, ale teraz musiałam złamac moją regułę, poniewa Bella jest kompletnie bez wyrazu i przyjęłam sobie za cel trochę ją naprawic.
Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą dużo lepsze.
zapraszam do czytania i komentowania.
Serdecze dzięki komentującym i chochlicy1 za zbetowanie ;**

enjoy ;))

ROZDZIAŁ DWUNASTY
Kocham

BPOV:

- Cholera jasna, Mike! Byłbyś na tyle łaskawy, aby nie deptać mi po palcach?! - wydarłam się na swojego partnera, kiedy jego nogi po raz setny tego dnia znalazły się na moich.
- Przepraszam, Bello, ja nie…
- Wiem, wiem, nie chciałeś. Dzisiaj bardzo często to powtarzasz. Przestań chodzić po moich palcach, bo jak nie skończysz mnie przepraszać, to głos ci całkowicie wysiądzie i jak wtedy będziesz dziękować jury za ZNAKOMITE oceny? – zapytałam. Nie dało się ukryć, że mój głos był przesiąknięty sarkazmem. Chwila, nie, wróć. Jednak się dało. Mike uznał, że naprawdę jest taki wybitny. Szkoda mi takich ludzi. Nic dodać, nic ująć. W tym tygodniu wrzeszczałam więcej niż przez cały pobyt w programie. Mój partner po prostu działał mi na nerwy. Bo, cholera, czy treningi są po to ,żeby urządzać sobie tutaj show pod tytułem „Doskonały Mike Newton”?! Spojrzał więcej razy na swoje odbicie w lustrze niż na mnie, a uwierzcie mi, patrzy na mnie bardzo często. Co za palant! Całe szczęście, że muszę spędzać z nim jedynie jakieś sześć godzin dziennie. Po „treningach” mam czas dla przyjaciół. Więź, która powstała między nami, z dnia na dzień jest silniejsza. Teraz już naprawdę wiem, że mogę na nich liczyć. Codziennie po próbach spotykamy się w kawiarni, która mieści się na rogu naszego hotelu. Obgadujemy naszych partnerów i partnerki oraz obżeramy się pysznymi ciastkami. Gdyby nie taniec, przytyłabym z dwa kilogramy. Osobiście nie zależy mi na figurze supermodelki jak Alice czy Rose, ale nie chcę być z kolei gruba. Oprócz męczarni z Newtonem dwa kolejne dni zapowiadają się miło. Oczywiście nie będę miała nie wiadomo ile wolnego czasu, aby spędzić go z przyjaciółmi, ale zawsze to coś. Właśnie jestem w drodze na spotkanie z Leą. Nareszcie będę mogła z nią porozmawiać. Umówiłyśmy się w kawiarni wystarczająco oddalonej od naszego hotelu, abyśmy mogły spokojnie pogadać. Rzecz jasna ja jak zawsze spóźniona. Nie potrafię przyjść na czas nawet w Forks, więc co dopiero w tak zatłoczonym Nowym Jorku. Swoją drogą, to miasto nie jest dla mnie. Na chodnikach zbyt dużo przepychających się ludzi, a na ulicach kilkukilometrowe korki. Kompletnie nie rozumiem, po jaką cholerę jeździć tutaj autem. Pieszo byłoby dużo szybciej. Są jeszcze metra, ale żeby pojechać gdzieś takim, trzeba być punktualnym. Przyspieszyłam kroku i za kilka minut znalazłam się w umówionym budynku.
- Bello! – Leah siedziała przy jednym ze stolików i machała do mnie ręką.
- Hej! Wiem, spóźniłam się, przepraszam – zaczęłam się tłumaczyć.
- Spokojnie. Jesteś o czasie. Specjalnie kazałam ci przyjść piętnaście minut wcześniej, bo wiedziałam, że zjawisz się spóźniona.
Usiadłam i zabrałam się do przeglądanie menu. Nie było tam żadnych wyszukanych potraw. Zamówiłyśmy dwa ambasadory. Kawiarnia była niesamowicie przytulna. Na zewnątrz stały metalowe stoliki pomalowane na biało, na których były jakby wyżłobione kwieciste wzory oraz krzesła do kompletu. W środku stała wielka gablota, a w niej niewyobrażalna ilość ciast. Typowa amerykańska ciastkarnia. Byłam w niej jedynie raz, ponieważ Alice wyciągnęła nas tu na kawę, która, nawiasem mówiąc, była przepyszna.
- Dobra, a teraz opowiadaj – ponagliła mnie Leah, kiedy kelnerka przyniosła nasze ciastka.
- Ale o czym?
- Jak to o czym? O programie. O twoich znajomych. O Edwardzie – wytłumaczyła.
Zaczęłam mówić o You Can Dance. Opowiadałam o wszystkim, co mi się tylko przypomniało. Począwszy od bardzo śmiesznych historyjek, skończywszy na nudnych i nieważnych. Streściłam pierwszą pogawędkę z Alice. Kto by pomyślał, że się zaprzyjaźnimy. Dziewczyna była wprost rozrywana przez energię. Chwilami się jej bałam. Od samego początku mi zaufała, przecież nie znałyśmy się nawet osiem godzin, a ta już wyznała mi, że podkochuje się w Jasperze. Zupełne przeciwieństwo mnie i Lei.
- A co z Edwardem? – zapytała.
- Jak to co? Przyjaźnimy się. Dzięki temu, że tutaj jestem, więź między nami jest równie mocna, co dawniej. Przez te lata brakowało mi go. Nie zdawałam sobie wcześniej tak bardzo z tego sprawy. Oczywiście tęskniłam, ale teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo.
- Bells, ty go kochasz.
- Co?! – wydarłam się na nią. – Jasne, że nie. Tylko się przyjaźnimy.
Leah wciągnęła mocno powietrze i pokręciła przecząco głową.
- Nie. Znam cię jak nikt inny i widzę. Patrzysz na niego w sposób, w który nigdy nawet nie zerknęłaś na Jacoba. On traktuje cię tak samo. Słucha każdego słowa wypowiedzianego przez ciebie, jakby to była świętość. Coś, co leczy smutki, może wybawić świat od złego. – Zachichotałam. – To nie jest zabawne. Jesteś zakochana. Przejrzyj w końcu na oczy! Kochasz go od dziecka. Tylko dlaczego jeszcze tego nie zauważyłaś? – Chciałam jej przerwać, ale nie pozwoliła mi dojść do słowa. – Od naszego przyjazdu prawie w ogóle nie rozmawiasz z Jacobem, a jeżeli już, to twój głos ma całkiem inną barwę. Tak jakbyś już za nim nie szalała. Ty go nigdy nie kochałaś. Zawsze gdzieś w głębi twojej duszy był Edward. Myślisz, że nikt nie zauważa, jak czasami nazywasz tym imieniem swojego chłopaka? Może i robisz to podświadomie, ale Jake to widzi.
Po tych słowach moje myśli zdominowała jedna myśl - „Kocham go?”. Przez ostatnie tygodnie brałam to za zauroczenie spowodowane naszą długą rozłąką. Ale nie. Z minuty na minutę słowa Lei wydawały mi się coraz bardziej prawdziwe. Kocham go! Zawsze go kochałam. Zerwanie z Jacobem nie wchodzi w grę. Znaczy się, nie teraz i nie tutaj. Zorientowałby się, że to przez Edwarda. Nie chcę, aby ktokolwiek obarczał mojego… przyjaciela przeze mnie. Nie ma szans, by kiedykolwiek polubił mnie tak bardzo, jak ja jego. Łzy zakręciły mi się w oczach.
- Bella, do cholery jasnej, ocknij się! – Głos Lei przywrócił mnie z powrotem na ziemię.
- Myślisz, że ja go kocham?
- Nie. Ja to wiem - odpowiedziała, patrząc mi się prosto w oczy. – Musisz z nim porozmawiać.
- Nie mogę. Najpierw musiałabym zerwać z Jacobem, a ten od razu zorientowałby się, o co chodzi. Nie chcę, aby miał pretensje do Edwarda, który nawet nie odwzajemnia moich uczuć. Leah, boję się. To może całkowicie zrujnować naszą przyjaźń. Jeśli on nie czuje do mnie tego samego, to będzie głupio czuł się w moim towarzystwie i znowu go stracę.
- Po pierwsze, dam sobie głowę uciąć, że ty dla niego też nie jesteś tylko przyjaciółką. Po drugie, ty się męczysz. Po co nadal jesteś z Jake’iem, skoro go już tak bardzo nie lubisz? Rozumiem, że nie chcesz, by domyślił się, że to przez Edwarda, ale jak on się będzie czuł, kiedy zorientuje się, że go okłamujesz? Już nie jest pewny twoich uczuć. Słyszałam, jak rozmawiał wczoraj z Samem.
- Dobrze, obiecuję, że z nim pogadam, ale po powrocie. A uwierz mi, jak będę dłużej tańczyć z Mike’iem, to szybko stąd wylecę – zaśmiałam się.
- Aż taki okropny? – spytała dociekliwie.
- Gorzej. Na próbach nie zajmuje się niczym, z wyjątkiem zerkania w lustro i deptania mi po nogach.
Wieczorna próba prawie nie różniła się od porannej. Może z wyjątkiem tego, że w sali, w której tańczyliśmy, tym razem nie było tyle luster i Mike bardziej skupiał się na mnie i krokach. Marne szanse, aby mój partner przyswoił sobie je do środy. Popping to najgorszy styl dla Mike’a, jaki mógł wylosować. Wygląda jak klown!
- Start? – zapytał.
Podeszłam do magnetofonu, a kiedy zabrzmiały pierwsze dźwięki1, zaczął się pokaz cyrkowy. Skakał jak małpa w klatce.
Po dwóch godzinach męczarni gorszych niż u diabła w piekle, nareszcie mogłam pójść do pokoju i odświeżyć się przed wieczorną imprezą. Jutro Leah, Sam i Jacob wracają do domu, a ja chcę, żeby lepiej poznali moją nową ekipę.
Kiedy weszłam do pokoju, zauważyłam, że zmienił się on w salon piękności. Na szczęście byłam do tego w stu procentach przygotowana.
- Bello! Ubierz się w te ciuchy, co leżą na twoim łóżku, a później Rose i ja zajmiemy się tobą – zapiszczała rozentuzjazmowana Alice. Postąpiłam tak, jak mi kazała. Kłótnia z nią pogorszyłaby jedynie sprawę. Pamiętam, że jako dziecko miałam taką wielką głowę lalki, która była po to, aby ją czesać i malować. Jeżeli moja przyjaciółka myśli, że pozwolę jej zrobić z siebie taką zabawkę, to się grubo myli. Nie dość, że każdej środy przed występem muszę się męczyć u stylistki, to jeszcze nie mogę spokojnie wyjść spotkać się ze znajomymi, bo moje współlokatorki mają skrzywienie mózgu na punkcie mody.
Nie było tak źle. Było okropnie! Dziewczyny uznały, że to ostatni dzień mój wraz z Jacobem, i że powinnam wyglądać najpiękniej jak się da. Tylko że ja nie czułam specjalnej potrzeby spodobania się mojemu chłopakowi. Gdzieś głęboko zależało mi, żeby to Edward zwrócił na mnie uwagę. Gdyby tylko on się o tym dowiedział, to straciłabym go na zawsze. Bałby się mnie i nasza wznowiona przyjaźń znowu przestałaby istnieć.
Muszę przyznać, że to, co Alice i Rosalie ze mną zrobiły, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Miałam na sobie zieloną sukienkę bez ramiączek do połowy uda i czarne delikatne baleriny. Włosy miałam spięte w luźny, niechlujny kok.
- Bello, Jacob i Edward padną jak cię zobaczą. – Już to widzę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Larissa
Wilkołak



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z dwóch miast: Piaseczno [PL] i Zohor [SK]

PostWysłany: Pon 8:58, 16 Lis 2009 Powrót do góry

Czytałam twoje opowiadanie, ale nigdy go jeszcze
nie skomentowałam. Zacznę może od tego, że
podoba mi się pomysł. Bella jako tancerka mająca
chłopaka, którego - jak sobie później uświadamia - nie
kocha? O czymś takim chyba jeszcze nie czytałam.
Tak więc pozdrawiam i życzę weny.
Larissa


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ivluromance
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hale

PostWysłany: Wto 18:44, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Uwielbiam ten FF.
Ale czemu tak długo trzymasz nas w niepewności czy Bella będzie z Edwardem czy nie ??
Ja już nie mogę się doczekać kiedy powiedzą sobie co do siebie czują :)
Co do rozdziału, świetny. Zresztą... jak każdy inny :)
Pozdrawiam i życzę Weny.
Ivluromance


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Pią 20:50, 18 Gru 2009 Powrót do góry

Dzięki serdeczne za komentarze. : )
A oto i kolejny, myślę, że przełomowy, rozdział.
Mimo, iż trzynastka ponoc przynosi pecha, mam nadzieję, że wam się spodoba. Strasznie proszę o komentarze.

ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Jego usta na moich...

beta: topchic

Ostatni wieczór z moimi przyjaciółmi, minął niesamowicie szybko. Obyło się bez jakichś poważniejszych sprzeczek. Pomijając to, że Jacob i Edward nie dogadywali się najlepiej. Nie wiem czy robili to specjalnie, ale jeśli jeden coś zaproponował, to drugi całkowicie się z tym nie zgadzał. W dodatku cały wieczór mierzyli się wzrokiem. Tak jakby, to była broń, która naprawdę może zabić. Wiedziałam, że Jake jest dziecinny, ale Edwarda uważałam raczej za bardziej dorosłego. W pewnej chwili Edward udał się do toalety, a za chwilkę poleciał za nim mój chłopak. Nie ma pojęcia co tam robili, ale zeszło im z tym dość długo. Resztę imprezy przetańczyliśmy wszyscy razem na parkiecie. Następnego dnia Leah, Sam i Jacob mieli powrotny lot do domu.
Występ z Mikiem też jakoś minął. Nie obyło się bez solówki, ale byłam na to w stu procentach gotowa. Niestety, mój partner musiał pożegnać się z programem, ale ja zostałam. Wiem, że ja też trochę zawaliłam, ale nie mogłam się skupić. Tego wieczora każdy sam miał się wystylizować, ponieważ stylistka zachorowała. Ustaliliśmy między sobą strój, o fryzurze nie było mowy. I to był wielki błąd. Mike przyszedł uczesany jak kopia Isaaca Newtona . Od początku programu nie ścinał włosów, a więc już trochę mu podrosły, co sprawiło, że szopa była gigantyczna. Zrozumiałabym takie uczesanie gdyby chłopak był barokowym uczonym, ale ludzie, żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku. Taki image nie przejdzie. Pewnie dlatego miał mało głosów. Wyobrażam sobie jak widzowie kładli się ze śmiechu no podłodze. Ja musiałam, to w sobie jakoś zdusić.
Oprócz Mike’a odpadła również jedna z moich współlokatorek – Jessica. W sumie to się cieszę. Wiem, że nie powinnam być zadowolona z ich nieszczęścia, ale oboje zaczynali mnie denerwować. Ok., przyznam, że może byłam trochę zazdrosna o podrywającą Edwarda, Jessicę. Ale zasłużyła sobie! Z Bellą Swan się nie zadziera, a jeśli już, to trzeba ponieść tego konsekwencje. Nawet nie miałam zamiaru iść i pożegnać się z nimi. Cholerni prześladowcy! On mój, a ona Edwarda. Mają za swoje. Kolejny występ już mnie tak nie zadowolił. Odpadł Eric Yorkie i Angela Weber. Z chłopakiem nie miałam większej styczności, ale dziewczynę polubiłam. Była, że tak powiem, szarą myszką. Mało się odzywała i raczej trzymała się z daleka od wszelkich imprez. Imponowała mi tym. Miała charakter podobny do mnie. Czasami lubiłam sobie usiąść obok niej i z nią pogadać. Była całkowitym przeciwieństwem Alice i Rose, a odpoczynek od nich, od czasu do czasu, jest przydatny. Do końca zostało coraz mniej programów. Niedługo ktoś z nas będzie musiał się z nami rozstać. To jedna z tych nieuniknionych rzeczy, które nie pozwalają spać po nocach. Tamtego wieczora tańczyłam z Emmettem, a próby były tylko trochę gorsze od tych z Edwardem. Chłopak przez cały czas żartował i mnie rozśmieszał. Chociaż na chwilę mogłam się oderwać od otaczającej mnie, ponurej rzeczywistości i myśleniu o Edwardzie.
Wczoraj występowałam z Jackiem Smithe’m. Był niezwykle dobry w tym co robił, ale również strasznie sztywny. Nie znał się na żartach, a na przerwy nie wyrażał zgody. Czułam się tak, jakbym była jego więźniem, a nie partnerką o takich samych uprawnieniach jak on. Pewnego dnia powiedział mi, że zamierza wygrać program i nie obchodzi go to, czego będzie musiał się dopuścić, więc lepiej żebym zeszła mu z drogi. Nie powiem, zależało mi żebym była tutaj przynajmniej dopóki Edward nie odpadnie, a wiem, że to szybko nie nastąpi, ale nie oddałabym za to wszystkiego. Ogólnie, dzień był dla mnie trudny. Odpadła Tanya i znowu cieszyłam się z cudzego nieszczęścia, ale jak padło nazwisko Jaspera, zrobiło mi się okropnie przykro. Chłopak był zagrożony już wcześniej dwa razy, ale teraz nie przeszedł. Do trzech razy sztuka – jak to się mówi. Alice szybko się nie pozbiera po rozstaniu z ukochanym. Na początku myślałam, że to tylko zauroczenie, ale to prawdziwa miłość. Dziewczyna przepłakała całą noc i nadal płacze. Boi się, że po powrocie do domu Jasper nie będzie jej już chciał, a to kompletne brednie. Dawno nie widziałam tak kochającej się pary. Wydaje mi się, że przez cały czas dogadywali się lepiej niż ja i Jacob. A myślałam, że z nas była przykładna para.
Nadeszła moja kolej do losowania. Podeszłam do kulistego naczynia i wyjęłam kartkę. Z każdym z nich tańczyłam i jeśli nie padnie na mojego ostatniego partnera, będę zadowolona.
Edward Cullen
Na początku nie mogłam w to uwierzyć. Lepiej być nie może. Ostatni program przed finałem, do którego prawdopodobnie i tak nie przejdę, a tu przytrafiła mi się okazja, spędzenia całego tygodnia z Edwardem. Byłam tak zaabsorbowana tym, że będę tańczyć z Edwardem, że nie doczytałam nazwy tańca.
Hip-Hop
Boże, dziękuję! Może nie będzie tak źle. Może zdołam zatańczyć w finale. Z takim partnerem i moim tańcem wszystko jest możliwe.
Muszę przyznać, że choreograf się postarał, przy wymyślaniu nam układu. W prawdzie był on strasznie trudny, ale warto było go ćwiczyć, bo po opanowaniu kroków w pełni, wygląda nieziemsko. Sama piosenka przypadła mi do gustu. Stroje też były niczego sobie. Nawet nasz wcześniejszy występ razem, nie był tak perfekcyjnie opanowany. A za nami zaledwie trzy dni. Pozostało nam jeszcze drugie tyle i wiem, że zdołamy dopracować go jeszcze lepiej. Nie wiem jak udało nam się w tak krótkim czasie tyle zrobić. Tym bardziej, że więcej rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się.
- Edward? Co będzie jak znowu się rozstaniemy? – zapytałam go na jednej z prób.
- Bells, przecież wiesz, że mamy zamiar studiować w tym samym miejscu. Zawsze się odnajdziemy.
Po jego odpowiedzi zrobiło mi się lżej na sercu. Ale co, jeśli to nie prawda i już nigdy więcej nie zobaczę tych pięknych, szmaragdowych tęczówek?
Tak, minął nam cały tydzień. Nadszedł czas półfinału. Jest nas sześcioro, a przejdzie jedynie troje. Jak ten czas szybko leci. Wydaje się jakbym dopiero wczoraj tu przyjechała. Kiedy przypadła nasza kolej do wystąpienia daliśmy z siebie wszystko. Pokazaliśmy, że nie znaleźliśmy się tutaj bez powodu. Jurorzy nas pochwalili i powiedzieli, że chętnie zobaczą nas oboje za tydzień w finale, ale to nie od nich zależy kto się do niego dostanie. Teraz wszystko zależy od widzów. Nie mamy na to wpływu. Jedyne co możemy zrobić to trzymać kciuki. W tej chwili został nam tylko jeden solowy taniec . Ja i Edward zostaliśmy przy swoim stylu. Kolejny raz muszę przyznać, że mój przyjaciel ma wielki talent. Ja również byłam z siebie zadowolona. Gdy zdałam sobie sprawę, że to, być może, mój ostatni taniec na tej scenie, żołądek podszedł mi do gardła. Osoby, które odpadną w tym odcinku, nie wracają do domu ponieważ jutro przylatuje cała szesnastka, aby wspólnie zatańczyć w finale. Czyli to jednak nie jest mój ostatni taniec. Ściśle rzecz biorąc jakby nie patrzeć, pozostanie jeszcze jeden, albo i więcej, ale prawdopodobnie nie będzie mi dane stanąć na tych deskach samej, a co dopiero znowu z Edwardem. Rozległ się głos zapraszający wszystkich na scenę. Moja chwila prawdy. Albo przechodzę dalej albo nie.
- Troje z was mieliśmy okazję oceniać po raz ostatni, a przed drugą połową najcięższy tydzień w ich życiu, ale jestem pewien, że podołają. Uczestnicy, na których najczęściej głosowano to Jack Smith – na trybunach rozległy się piski, a chłopak wykonał jakiś popisowy skok. – Edward Cullen – kolejne salwy krzyków, ale tym razem były one głośniejsze i w większości przeważały damskie głosy. Nie dziwie im się. W końcu ten oto stojący za mną młody bóg, był tego wart. Odwróciłam się do tyłu, rzuciłam mu się na szyję i cmoknęłam w policzek. – Ostatnim, a właściwie ostatnią finalistką jest… Isabella Swan!
Co? Kto? Nie, to nie możliwe. Nie przesłyszałam się? Nagle poczułam, że unoszę się w powietrzu. To Edward mnie podniósł i okręcił nas kila razy dookoła własnej osi. Zaraz potem podeszły do nas Alice i Rosalie.
- Gratulację – krzyknęły synchronicznie.
Nagle mina mi zrzedła. One nie przeszły dalej. Ale mimo tego były szczęśliwe.
- Przykro mi, dziewczyny – szepnęłam.
- Bells, daj spokój. Cieszymy się z twojego szczęścia. Nawet nie marzyłyśmy o finale – powiedziała Alice i obie przytuliły mnie i ucałowały w policzek.
- No, no Bello! Gratuluję! – I zostałam zamknięta w duszącym, niedźwiedzim uścisku.
- Emm, puść, bo udusisz. – Momentalnie posłuchał.
Kiedy weszliśmy za kulisy wszyscy byli rozradowani. Byłam z siebie dumna, ale najbardziej cieszyło mnie to, że jeszcze będę mogła zatańczyć z Edwardem. I z Jackiem. Nie, z tańca z tym drugim się nie cieszę.
W pewnej chwili zakręciło mi się w głowie i z trudem ustałam na nogach. Złapałam się lekko stojącego obok mnie Edwarda.
- Nic ci nie jest? Zbladłaś.
- Nie, nic. Pójdę do pokoju się położyć.
- Idę z tobą – stwierdził.
- Nie! Ty idź z innymi świętować. Poradzę sobie.
- Nie bądź głupia. Zresztą wole spędzić czas z tobą niż z innymi. Później może nie być na to czasu – upierał się.
W końcu się zgodziłam. Trudno skupić się na czymkolwiek kiedy jest się w pobliżu tak przystojnego mężczyzny. Szliśmy w milczeniu. Po otworzeniu kluczem drzwi do pokoju, przystanęłam na chwilę.
- Edward, dziękuję – powiedziałam.
Mój wzrok natrafił na jego zielone oczy. Hipnotyzujące. Nie wiem jak długo wpatrywaliśmy się w siebie, ale wydawało się to wiecznością. Potem już sprawy potoczyły się niezwykle szybko. Jego usta na moich. Moje dłonie w jego miedzianych włosach. Jego gładkie palce na moich plecach. Łapczywe otwieranie drzwi. Dojście do sypialni. Jego ciało na moim i wreszcie on we mnie.

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez yeans-girl dnia Nie 9:01, 20 Gru 2009, w całości zmieniany 6 razy
Zobacz profil autora
kaRolCia_512
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: sanok

PostWysłany: Pią 21:38, 18 Gru 2009 Powrót do góry

Moja kochana wiesz, że nie potrafię pisać konstruktywnych komentarzy, jednak dzisiaj chciałam zostawić po sobie jakiś śład a więc:
Od samego początku czytania twojego ff bardzo mi sie spodobał, oryginalny temat - to co lubię, ciekawe opisy - chociaż czasami wydaje mi się, że jest ich za mało, niektóre sytauacje dzieją się za szybko, zwolnij trochę.
Dzisiajszy rozdziała powalił mnie na kolana - dosłownie, ten końcowy kiss, a póżniej ... nie powiem zdziwiłam się.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Larissa
Wilkołak



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z dwóch miast: Piaseczno [PL] i Zohor [SK]

PostWysłany: Sob 15:22, 19 Gru 2009 Powrót do góry

Wciąż uwielbiam to opowiadanie. Bardzo, bardzo, bardzo. :)
Mike jako Isaac Newton? Ale się uśmiałam. Laughing
Podobała mi się Bella tańcząca hip-hop, Edward tańczący
hip-hop, Bella przechodząca do finału i Edward przechodzący
do finału... :D
Mistrzynią pisania konstruktywnych komentarzy nie jestem, wybacz. :)
Pozdrawiam i życzę dużo weny.
Larissa :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin