FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Central Park [NZ] Rozdział 10. Zawieszone. Ogłoszenie Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Blue Cornflower Fairy
Człowiek



Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:06, 06 Maj 2009 Powrót do góry

Sam tytuł twojego opowiadania mnie zainteresował.
Akcja toczy się w Nowym Yorku i za to wielki plus. Uważam, że to miasto zasługuje na gloryfikację w każdym rodzaju sztuki. :D
W twoim fan ficku podoba mi się, że wszystko jest "sprowadzone na ziemię". Nie ma boskiego wampira i miłości jak z "Romea i Julii". Wszystko jest takie ... normalne przez co interesujące. Świetnie oddałaś klimat wielkiego miasta: nawał pracy, ruch jak w ulu, imprezy.
Niestety widzę podobieństwa do filmów (seriali), takich typowych dla Amerykanek np. Seks w Wielkim Mieście. Osobiście nie przepadam za czymś takim, ale w twoim opowiadaniu jest tylko nieznaczny posmak tego typu "dzieł". Na szczęście !
Pisz dalej ! Czekam na kolejne części z niecierpliwością. Weny !


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NaNo__lAdy_bY_...
Człowiek



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 10:30, 10 Maj 2009 Powrót do góry

W Twoim opowiadaniu jest coś takiego co mnie przyciąga.
Po pierwszym rozdziale nie mogłam doczekać sie kontunuacji. Urzekłaś mnie swoim opowiadaniem. Wszystko jest tu takie prawdziwe i ludzkie.
Ubolewam nad częstotliwościa dodawania rozdziałów.
Żyję od niedzieli do niedzieli czekajac na Twój twór. Wiem, jestem załosna, ale to prawda. MAm nadzieję, że komunia nie przeszkodzi w dodaniu nowego rozdziału właśnie dziś.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Nie 11:26, 10 Maj 2009 Powrót do góry

ff jest mm.... super to za mało powiedziane !
Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów ! :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lovee
Człowiek



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 13:36, 10 Maj 2009 Powrót do góry

całkowicie zakochałam się w tym ff!
jest rewelacyjny.
ciekawa jestem jak Bella wybroni się teraz, po tym jak wykorzystała Edwarda xD

czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
i życzę weny xD

pozdrawiam *:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lovee dnia Nie 13:39, 10 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AmeliaRussel
Człowiek



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Nie 17:46, 10 Maj 2009 Powrót do góry

Przepraszam was, moje kochane, ale dzisiaj nie uda mi sie wstawić rozdziału. Tak naprawdę to jeszcze nie udało mi się napisać. Komputer mam nadal zepsuty, a teraz ledwo udało mi się napisać do was z komórki kolegi. Mam napisane 1,5 strony, a nie dam wam spojlerów, bo nie będzie efektu zaskoczenia. Mam nadzieję, ze uda mi się go wstawić we wtorek. Dziekuje za te wszystkie miłe komentarze, są kochane i nie mogę uwierzyc, ze robi to taka uforę. Jak czytam te komentarze to jaram aż koleżanki mają mnie dość. Amelia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zagubiona
Człowiek



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 20:34, 10 Maj 2009 Powrót do góry

OMG!
Świetnie piszesz.
Twoje opowiadanie powaliło mnie na kolana.
Mam nadzieję, zę wstawisz go jutro czyl;i w poniedzialek.

Pozdro i życzę duuuużo weny...

Zagubiona...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Glamooorous
Wilkołak



Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Planet Earth

PostWysłany: Pon 16:43, 11 Maj 2009 Powrót do góry

Przychodzę tu po dłuuugiej przerwie i co widzę? Komunikat ?!
Och nie xD No cóż, w każdym razie będę czekała z zapartym tchem na kolejną część.
Tak btw. to byłaś kiedykolwiek w USA?
Jestem ciekawa czy znasz się na nowojorskiej codzienności tylko z książek :D
Tak wiem, jestem irytująca xD
A wracając do tekstu to muszę powiedzieć, że nie zaskoczyłaś mnie tymi poradami w sprawie flirtowania, ale i tak całkiem ładnie Ci to wyszło.
Mam wrażenie, że gdzieś o nich czytałam.
No i teraz moje prośby :D :
- chcę wrednego Edwarda
- chcę wrednej Belli
Wiem, że to nie święta, ale mam nadzieję, że prezenty dostanę ;P
Twoja wierna i upierdliwa fanka, Glam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
steffi
Człowiek



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 8:57, 12 Maj 2009 Powrót do góry

to było wow..
aż słów mi zabrakło
wow
muszę powiedzią że dawno nie czytałam czegoś tak fajnego
ta opowieść zdecydowanie wciąga
nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału jestem ciekawa jak teraz będzie się Belli współpracowało z Edwardem i czy będą razem
poza tym wszystkim chyba zacznę cię cytować :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AmeliaRussel
Człowiek



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Wto 19:17, 12 Maj 2009 Powrót do góry

Przepraszam Was naprawdę za to, że nie dodawałam rozdziału. Strasznie mi głupio, ponieważ Wy piszecie takie kochane komentarze, za które Wam dziękuję, (i żeby nie było, ja się krytyki nie boję, więc jak ktoś ma zastrzeżenia i coś mu się nie podoba, to może pisać, ponieważ na pewno coś z tego uda mi się wyciągnąć) a ja nie dodaję rozdziału.
Teraz moja beta, najukochańsza wela, stwierdziła, że jej sprawdzanie idzie szybciej i coraz mniej ma do sprawdzania, więc uda mi się dodawać 2 rozdziały tygodniowo. Na razie niczego nie obiecuję, ale w niedzielę dodam VI część.
Ale teraz odpokutuję swoje grzechy i dodam rozdział V opowieści o nowojorskiej Belli.
Po tym rozdziale mogę zostać zlinczowana, ale (zawsze mam coś na swoją obronę) teraz dopiero zacznie się zabawa. Według mnie, oczywiście. Nie we wszystkich rozdziałach będzie się dużo działo (najwięcej chyba będzie pod koniec), ponieważ ja nie piszę sensacji i nie mam talentu do pakowania moich bohaterów w kłopoty. Są kłopoty, ale to nie są aż takie VTB, które znacie, np. z Brudnego Świata, Wide Awake, czy różnych innych świetnych ff.
PS. Glamooorous, nie, nie byłam nigdy w USA, ale planuję się tam polecieć. Mam chorą fantazję Nowym Jorkiem, odkąd zaczęłam czytać Plotkarę, więc nie ma, że w 2012 ma być niby koniec świata. Ja tam muszę pojechać.
A teraz wystarczają mi książki i Google Maps.

Rozdział V
Beta: wela, pozdro and kisses ^^

Poczułam promienie słoneczne na twarzy. Delikatnie ocieplały skórę, ale były tak ostre, że raziły nawet zamknięte oczy. Nieprzyjemna pomarańczowa poświata wnętrza powiek nie chciała odejść, a ja pragnęłam znów popaść w otępienie. Potrzebowałam oddać się przyjemności, jaką dawał mi sen.

Cichutkie popukiwanie dopadło moich uszu. Było irytujące, ale znośne. Jednak po chwili pukanie zamieniło się w bolesne bębnienie we wnętrzu czaszki. Waliło tak niesamowicie mocno, że miałam ochotę wrzasnąć „Kto tam?!”, aby tylko przestało. Poczułam również ból w karku, gdy podnosiłam lekko głowę. Nie potrafiłam otworzyć oczu, ze strachu przed zaatakowaniem ze strony światła.

Powoli otworzyłam oczy, aby znowu je zamknąć. I tak kilkanaście razy. Pulsowanie i bębnienie nie ustąpiło, jednak udało mi się do tego przyzwyczaić. Niestety nie potrafiłam zignorować głośnego walenia. Wyczułam mało przyjemny smak w ustach oraz suchość w gardle. Potrzebowałam wody. I aspiryny.

Leniwie wstałam z łóżka i zaciągnęłam zasłony. Ciemność opanowała pokój, co bardzo mi się odpowiadało. Przeczesałam włosy palcami, przypominając sobie o wczorajszym wieczorze. Edward, alkohol, zakład, alkohol, kurs uwodzenia, alkohol, taniec z Samem, alkohol, taniec z Edwardem, pocałunek i kolejny pocałunek, alkohol, i znów pocałunek. Stanowczo za dużo alkoholu. I pocałunków.

Przygryzłam dolną wargę, na wspomnienie tego, co stało się w Marquee i przed klubem. Było… zaskakująco miło. Skurczybyk naprawdę potrafił całować. Nawet zachowywał się normalnie - nie rzucał tych swoich kreatywnych tekstów. Miły, uprzejmy, nawet niezbyt nachalny. Stanowczość okazał zaś, przyciągając mnie do siebie, aby uzyskać więcej, niż mu podarowałam. Poczułam dziwne ciepło w sercu… Szybko potrząsnęłam głową, aby to odpędzić. Nie nazwałabym tego dobrym sposobem, gdyż to tylko zwiększyło migrenę. Z bezsilności opadłam na łóżko. Hałas, który powstał w mojej łepetynie, poprzez pukanie cały czas dzielnie odrzucałam na boczny plan.

Puk, puk, puk.

Zamknęłam oczy i przycisnęłam dłonie do uszu, aby odpędzić złowrogi chaos.

Puk, puk, puk.

Tym razem zaatakował z większą natarczywością. Popędziłam do kuchni, aby łyknąć tabletkę, która miała mi pomóc w pozbyciu się męki. Gdy wpadłam do pomieszczenia, zorientowałam się, że denerwujące bębnienie nie pochodzi z mojej głowy, tylko ktoś bardzo natarczywie dobija się do drzwi.

Szybkich krokiem doszłam do wejścia, wpadając na to, że Alice zapomniała kluczy i próbowała dostać się do domu. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Jednak zaraz potem je zamknęłam.
- Proszę, otwórz! – Usłyszałam stłumiony głos, dobiegający z klatki schodowej. Echo nie omieszkało się ujawnić. Kolana ugięły się pode mną, a na czole poczułam zimny pot. Dlaczego właśnie ja?
- Idź stąd. Nie mam ochoty przyjmować gości. – Spojrzałam przelotnie w lustro. O nie! Nawet jeśli chciałbym go wpuścić, to nie może zobaczyć mnie w takim stanie. Poplątane włosy odstawały we wszystkie strony, trochę tuszu do rzęs rozmazanego pod okiem, opuchnięte powieki. Przeraziłam się na widok własnej twarzy. Pukanie nadal nie ustępowało.
- Czemu sobie nie pójdziesz?! – wykrzyknęłam żałośnie.
- Wpuść mnie. Nie pożałujesz. Mam jedzenie. I kawę. – Ten argument przemówił do mnie od razu.
- Dobrze, ale musisz chwilę poczekać. Otworzę zamek, ale ty wejdziesz, jak ja ci powiem. – Odsunęłam zasuwkę. Pobiegłam do łazienki, nie zważając na ból głowy. – Teraz.

Szybko weszłam i równie energiczne zamknęłam za sobą drzwi. Usłyszałam, jak Edward wchodzi do środka. Czy on nie mógł zostawić mnie w spokoju? Dlaczego cały czas na niego wpadałam? Nie dość, że musiałam z nim pracować, to w skład ten wchodziło jeszcze dodatkowe spędzanie czasu poza pracą. W sumie nie był to przymus, lecz przez dziwne okoliczności, praktycznie zawsze pałętał się niedaleko mnie. Tylko… Po co przyszedł? Ogarnął mnie lekki strach, gdy pomyślałam, że może chodzi o wczorajszy wieczór. O to co się wydarzyło. Gdy wyszłam z klubu palił do mnie ogromną opiekuńczością. Aż dziwnie się z tego powodu czułam.

Szybko umyłam zęby, zmyłam resztę makijażu, włosy spięłam w wysokiego kucyka, nałożyłam krem pod oczy, aby zmniejszyć opuchliznę. Niepewnym krokiem wyszłam z łazienki.
Edward przyglądał się obrazom, które wisiały na ścianach w salonie. Widać było, że zainteresował się nimi. Prawie wszystkie były autorstwa Alice. Niektóre zakupiła w galeriach lub dostała w prezencie. Przez te dzieła pokój nabrał kolorowego i artystycznego wystroju.
- Piękne obrazy – odezwał się, ni stąd ni zowąd. – Sam też mam kilka u siebie w mieszkaniu. Nawet jeden tej autorki. Widzę, że podoba ci się jej styl. Abstrakcyjny, a jednocześnie rzeczywisty.
- To są obrazy mojej współlokatorki, Alice. Poznałeś ją wczoraj. – Podeszłam bliżej do niego.
- Naprawdę? Niesamowite. To właśnie jej obraz, z mojej kolekcji, uważam za najlepszy. „Czekoladowa otchłań”. – Przeszedł obok mnie, aby dojść do lady, a mnie zamurowało.

Oczywiście, że znałam ten malowidło. Przecież przestawiało mnie. Może nie do końca mnie. To na mych orzechowych zmysłach wzroku Alice skupiła się najbardziej. Obiecała, że zostawi ten obraz na uniwersytecie. Był naprawdę piękny, ale nie chciałam, aby Edward go posiadał. To dziwne. Wszystkie drogi prowadzą do Edwarda. Stałam tak dłuższą chwilę, gdy usłyszałam jego głos:
- Ty coś wiesz o tym obrazie. – Również podeszłam do lady, gdzie leżała papierowa torba i kubki z kawą. Gdy poczułam zapach bajgli, aż zaburczało mi w brzuchu. Edward uśmiechnął się pod nosem, a ja lekko się zarumieniłam. – Ktoś tu jest głodny. Częstuj się i opowiadaj o tym malowidle.
Posmarowałam bajgla masłem, po czym posypałam solą.
- Ja nic nie wiem – wymamrotałam z pełnymi ustami. – Jaką kawę kupiłeś?
- Latte macchiato z cukrem. Taką, jak pijesz – powiedział, spoglądając na mnie niepewnie. – Słyszałem, jak kupowałaś, więc pomyślałem, że taką lubisz.

Spojrzałam na niego zdziwiona. Był miły! Kupił bajgle i latte, zmienił się diametralnie, jak po dotknięciu zaczarowanej różdżki. Nie mogłam dopuścić więc do tego, aby żył w błędzie. Trochę go polubiłam, ale nie tak, by umówić się z nim na randkę. Westchnęłam głęboko i wypełniłam jamę ustną kofeinowym płynem.

- Edwardzie - zaczęłam niepewnie – chyba po coś tutaj przyszedłeś. Jeśli chodzi o wczorajszy wieczór…
- Zakład – przerwał mi, a ja zakrztusiłam się. Skąd on wiedział? – To był zakład, prawda?
- Skąd ty…
- Nie jestem głupi, Bello. Od tak nie zmieniłabyś swojego nastawienia. Nie ty. Trochę cię znam. Myślisz, ze nie zauważyłem Alice i Jaspera przy DJu, kiedy ten ogłaszał, że zostało piętnaście minut? Panika w twoich oczach i ten pocałunek. Nie powiem, podobało mi się, ale nie zrobiłabyś tego bezinteresownie. Mam nadzieję, że na coś się zdałem i pomogłem wygrać tą śmieszną sprawę. – Uśmiechnął się pewny siebie, a ja patrzyłam na niego z otwartymi ustami. Czyli domyślił się i pomógł zwyciężyć. Jak chciał, to potrafił być dżentelmenem.
- Tak, dziękuję ci. Teraz dadzą mi spokój odnośnie swatania i randek. Nie mam się już o co martwić. Teraz pozostaje inna kwestia. Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? I jak wszedłeś bez dzwonienia domofonem, Teddy? – Nie przypominałam sobie, abym podawała Edwardowi swój adres. Co prawda, mógł dostać go od Emmetta, Rosalie albo Jaspera, ale chciałam wiedzieć, komu muszę się odwdzięczyć. Z takimi przyjaciółmi nie ma się łatwego życia.
- Proszę, nie mów do mnie Teddy. To wymysł Ema, kiedy to jeszcze byliśmy dziećmi. Naprawdę, nienawidzę tego zwrotu. – Na jego twarzy zagościł grymas, po czym zawahał się. Spojrzał w moją stronę, jakby próbował odgadnąć, co czuję. W końcu odważył się. – Pojechałem za tobą.
- Co? – Znów zakrztusiłam się i zaczęłam ciężko kaszleć. – Czy ty masz jakieś zapędy prześladowcze? Teraz zaczynam żałować, że wpuściłam cię do domu.
- Nie, nie. To nie tak. – Szybko zaczął się tłumaczyć. – Pojechałem za tobą, bo bałem się o ciebie. – Spięłam wszystkie mięśnie i otoczyłam się ramionami. To zaczynało robić się dziwne. W piątek był szorstki i oschły, może trochę mniej niż zwykle, w sobotę zrobił się uprzejmy, a teraz się mnie troszczy, wyciągając pomocną dłoń i pomagając w leczeniu kaca.
- Martwiłeś się o mnie? Przepraszam, ale to niespotykane. Mówiłam ci, że jestem dużą dziewczynką i nie potrzebuję ochroniarza.
- Przepraszam, ale ja taki jestem. – Spojrzał na mnie ukradkiem. – Jestem kimś w rodzaju rycerza na białym koniu. Wsiadłem do taksówki, cały czas jadąc za tobą i zobaczyłem, że wchodzisz do tego bloku i widziałem, że zapala się tu światło. A drzwi otworzyła mi jakaś miła, starsza pani.
- Z pewnością zadziałałeś urokiem osobistym – wymamrotałam sarkastycznie. – A pocałunek? Co to miało być? To przed barem? – Przygryzłam mimowolnie wargę.

Uśmiechnął się do mnie łobuzersko, ale za chwilę spuścił głowę. Przez moment przyglądałam się mu w milczeniu, czekając na odpowiedź. Pocałunek był słodki, jednak owładnęło mną wtedy pożądanie. Nie miało to nic wspólnego z pewnego rodzaju zauroczeniem. Nie mógł żyć w błędzie. Dowiedział się, że to był zakład, a teraz musiał dowiedzieć się, że nic do niego nie czułam.
- Bello, - zaczął niepewnie – nie piłem nic, więc nie mogę zrzucić na alkohol. – Posłałam mu zdziwione spojrzenie. Widziałam, że miał jakąś szklankę. Sądziłam, że to jakiś drink. Ale bardziej zdziwiła mnie jego wypowiedź. Czy on coś sugerował? – To było nic. Nie zrozum mnie źle, ale nie chcę, abyś miała jakiekolwiek nadzieje – skończył, spuszczając głowę i nie patrząc mi w oczy, jakby się speszył (co było dla mnie nowością) albo ukrywał coś przede mną.
- To świetnie. – Odetchnęłam z ulgą. Z serca spadł mi wielki ciężar. Poczułam się jak lekkie piórko. – Naprawdę, nic sobie nie pomyślałam. A nawet bałam się, że to ty mogłeś tak zrobić. Czułabym się dziwnie, pracując z tobą. Nadal nie wiem, czy nie będę czuła się niezręcznie, przebywając w twoim towarzystwie.
- Ja nie chciałbym zakończyć z tobą współpracy z powodu tej małej wpadki. Bardzo dobrze ci idzie i cudownie się z tobą pracuje. – Zarumieniłam się nieco, na co Edward zaśmiał się serdecznie. – Sądzę, że uda ci się znaleźć lokal, który spełni moje wymagania. – Zaczął powoli wstawać. Ja, z pewnym opóźnieniem, naśladowałam go. – Muszę już iść. Chętnie bym został, ale jestem umówiony.
- Mam nadzieję, że nasze stosunki w pracy będą takie same, jak dawniej. Cieszyłabym się jedynie, gdyby te mało zabawne teksty przestały być przez ciebie nadużywane.
- Oczywiście, wybacz tamto zachowanie. Do zobaczenia jutro, Bello. Napisz mi, gdzie mamy się spotkać.
- Róg Piątej Alei i Wschodniej Sto Dziewiątej Ulicy. Tam niedaleko znalazłam przytulny lokal, z widokiem na Harlem Meer w Central Parku – oznajmiłam, podchodząc do drzwi.
- Wiesz co? Lepiej wyślij mi ten adres na komórkę. Zapomnę do jutra.
- Dobrze. To na razie – pożegnałam się z nim, przytrzymując otwarte drzwi.
- Do jutra. – Edward skinął głową, łapiąc moją dłoń w uścisku Usłyszałam jeszcze, jak zaczyna dzwonić mu telefon i po chwili pogrążył się w rozmowie, powoli oddalając się.

Podbiegłam do szafki z lekami i łyknęłam kolejną tabletkę. Szczerze ucieszyłam się, że Edward nie wziął tego całego wydarzenia w Marquee na poważnie. Choć gdy się z nim całowałam, czułam w żołądku lekkie „motyle”, o których istnieniu zapomniałam. Ostatni raz je odczuwałam, gdy spotykałam się z Jamesem w liceum. Uczucie z przed kilku lat było o stokroć silniejsze, od tego, kiedy wargi Edwarda wpiły się w moje.

Mój związek z Jamesem skończył się przez głupią błahostkę. Wyjechał do Princeton. Mimo że uniwersytet nie leży, aż tak daleko od Nowego Jorku, to i tak zerwaliśmy. On był rok starszy, a ja byłam zbyt głupia, aby pojąć, że mógłby być wierny. Chyba mocno przeżył nasze rozstanie, poza tym ja również. Kochałam go, ale to nie to samo, gdy ktoś jest kilkaset mil dalej od ciebie. Do tej pory trochę żałuję, że to wszystko się zakończyło. Ale nie można rozpamiętywać błędów przeszłości. To dzięki takim decyzjom jesteśmy, jacy jesteśmy i choćby się bardzo starała, to nie dam rady cofnąć czasu. Co roku, na urodziny czy święta, wysyłamy nawzajem do siebie kartki. Czasami spotykamy się w Nowym Jorku, gdy James przyjeżdża do rodziny.

***

Cofnijmy się w przeszłość. Jakieś dwa lata wstecz…

- Jestem teraz szczęśliwy. – James spojrzał na mnie uważnie, gdy jedliśmy kolację w L’Ecole, dwa lata temu. – Nie mówię, że źle mi było, kiedy byliśmy razem. Wręcz przeciwnie, kochałem cię naprawdę mocno. Nadal cię kocham, ale nie jestem w tobie zakochany. Teraz rozumiem, dlaczego chciałaś zakończyć nasz związek. Trudno byłoby mi wytrzymać w wierności. Jasne, że to źle o mnie świadczy, ale gdy poznałem Victorię… Na twarzy zagościł w końcu uśmiech. Pierwszy raz odkąd przyjechałem do Princeton. – Uśmiechnął się szczerze, na myśl o wspomnieniu ukochanej. – A ty? Spotykasz się z kimś?

Potem przeszliśmy do mojego życia uczuciowego, ale nie za bardzo chciałam o nim rozmawiać. To było trudne, wiedząc, że on już kogoś pokochał, a ja nadal byłam sama.

Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy i zrobiłam jeszcze inne trywialne sprawy. Musiałam odwalić zaległą pracę papierkową, więc chwyciłam za laptopa i zaczęłam swoje, na pozór niewinne i łatwe, zadanie.

***

Rano obudziłam się w doskonałym humorze. Wszystko było jaśniejsze, lepsze. Czułam się jakby patrzyła na świat przez różowe okulary. Ból głowy minął już poprzedniego dnia, a powieki nie były spuchnięte.
Na zewnątrz panowała duchota, co wskazywało, że lada moment spadnie deszcz. Założyłam kremową koszulę o męskim kroju, czarne, materiałowe rybaczki, przylegające do nóg. Schowałam do torby bez dna, składaną parasolkę i ruszyłam na umówione miejsce – Róg Piątej Alei i Wschodniej Sto Dziewiątej Ulicy.

Spojrzałam niecierpliwie na zegarek. Wskazywał ósmą czterdzieści pięć, co było niezaprzeczalnym faktem, iż Edward spóźnił się już piętnaście minut. Zawsze wyróżniał się nadmierną punktualnością. Lekko się zdziwiłam, jednak stwierdziłam, że mogło się to zdarzyć każdemu. Stwarzał obraz osoby odpowiedzialnej, ale trzeba też wziąć pod uwagę nowojorskie korki. Postanowiłam jeszcze trochę poczekać.
Niecierpliwie stukałam obcasem o chodnik, gdy nagle zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie uśmiechniętego Emmetta.

- Co się stało, że dzwonisz o tak wczesnej porze? – zapytałam, ponieważ Em nie należał do rannych ptaszków.
- Nic takiego, ale Edward prosił mnie, żebym ci przekazał pewną wiadomość. Nie będzie go dzisiaj i właściwie przez cały tydzień – oznajmił poważnie.
- Ale jak to? Co się stało? – spytałam, już zaniepokojona.
- Teddy wyjechał do Londynu. Nasza babcia trafiła do szpitala.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AmeliaRussel dnia Pon 22:26, 17 Sie 2009, w całości zmieniany 8 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Wto 19:39, 12 Maj 2009 Powrót do góry

W takim razie wypowiem się jako pierwsza. W tym rozdziale, nie wiem jak reszta, ale ja dostałam pewnego rodzaju zdziwienia, na fakt o tym, że to nie zapominalska Alice, a kochany Edward odwiedził z rana Bellę. Niby to takie przewidywalne, ale się nie domyśliłam.
Ogólnie mówiąc w tym rozdziale za wiele się nie działo, no, ale najczęściej jest tak, że gdy mamy burzę, to potem jest już spokój. Mam na myśli pełny emocji rozdział czwarty, po którym piąta część tak jakby zaprowadziła porządek - Edward i Bella "wszystko" sobie wyjaśnili.
Potem nagły wyjazd do Londynu, do umierającej zapewne babci. Chociaż nie mam pewności, bo nie myślcie, że wiem więcej od was - prawda jest taka, że Amelia pisze na bierząco, a ja zaraz sprawdzam, więc nawet rąbków tajemnicy rozdziału szóstego nie poznałam.

Ogólnie opowiadanie rzeczywiście zaczyna się rozkręcać. Uważam, że idzie ci lepiej, niż na początku. Naprawdę, zrobiłaś duże postępy w ciągu pisania tych kilku rozdziałów. Nie wiem czy ten podobał mi się bardziej od czwartego, ale na pewno nie jest gorszy. Nie da się ich porównać, z powodu tego, że są zróżnicowane emocjami, które zostały w nie "powpychane".

Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i mam nadzieję, że uda się dodawać rozdziały dwa razy w tygodniu - nie wiadomo jeszcze, jak to będzie, ale jestem pewna, że te obiecanki to nie cacanki. Wink

p, wela

edit - błędy jeszcze znalazłam ^^

ze denerwujące bębnienie nie pochodzi z mojej głowy

że Wink

Cytat:
ze Alice zapomniała kluczy i próbowała dostać się do domu


to samo że

Cytat:
Spojrzałam przelotnie na lustro.


w lustro

Cytat:
Jej obraz najbardziej mi się podoba z mojej kolekcji.


Wcześniej te zdanie mi zgrzytało, ale nie tak bardzo jak teraz. Lepiej brzmiałoby - To właśnie ten obraz, z mojej kolekcji, uważam za najlepszy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wela dnia Wto 19:49, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Wto 19:42, 12 Maj 2009 Powrót do góry

Amelio, nie wiem dlaczego sadzisz, że miałabyś zostać zlinczowana. Jeśli chodzi o mnie, to ten rozdział przypadł mi do gustu. Nie ma miłości od pierwszego wejrzenia ale jest zrozumienie i przyjaźń, co jest miła odmianą. Oczywiście mam nadzieję, że w późniejszych rozdziałach ta przyjaźń przerodzi się w coś więcej :) Podoba mi się Bella, podoba mi się Edward a po ostatnim zdaniu będę jeszcze bardziej ciekawa, co się wydarzy w następnej części.
Chylę czoła dla bety, bo błędów nie zauważyłam, no chyba że cierpię na jakąś ślepotę. Cieszę się ogromnie z tego, że będą się częściej pojawiać rozdziały.
Nie wiem czy życzyć Ci weny, bo chyba nie odstępuje Cię na krok. Napiszę tylko:
więcej, więcej, więcej :)

Pozdrawiam.E.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 20:21, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Wto 19:49, 12 Maj 2009 Powrót do góry

Zakochałam się w twoim ff !
Całkiem inny pmysł bo w większości ff które czytałam bohaterowie zakochują sie w sobie odrazu a tutaj taka miła odmiana :)
Czekam niecierpliwie na następne rozdziały mam nadzieje że będa takie jak do tej pory albo jeaszcze lepsze. Jeszcze raz powtarzam że ff nadzwyczajny.. nie to zamało powiedziane... niewiem jak go opisać :)
Pozdrawiam i zyczę hmm.. weny ?! .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Miss Juliet
Wilkołak



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:07, 12 Maj 2009 Powrót do góry

Nie martw się Wink. Nie zlinczujemy.
Przyznam się, że głowiłam się nad zakończeniem tego problemu przez cały weekend. Układałam dramatyczne historię z wielkim rozstaniem, łzami itp. Już tak mam. Jednak twoja wersja jest oczywiście najlepsza.
Na spokojnie. Bez wielkich wzruszeń i Big Lovów. Miło, przyjemnie i nie było w tym ani grama kiczu.
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

Pzdr
Miss Juliet


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niesmaczne.
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:19, 12 Maj 2009 Powrót do góry

Ja na pewno linczować nie będę.
Zgadzam się z welą, faktycznie w rozdziale nie dzieje się zbyt dużo, ale uważam, że bardzo dobrze sobie zaplanowałaś ten ff.

Nie jest tak, że ciągle coś się dzieje i każdy ma wrażenie, że opowiadanie jest kiczowate. Tutaj masz u mnie wielki plus.

Kilka błędów wytknę jednak: Twisted Evil

Cytat:
Nie potrafiłam otworzyć oczu, ze strachu przed zaatakowaniem ze strony światła. Powoli otworzyłam oczy, aby znowu je zamknąć.
powtórzenie, ja bym napisała 'uniosłam powieki' lub coś w ten deseń.

Cytat:
Teraz dadzą mi spokój odnośnie swatania i randek. Nie mam się już o co martwić. Teraz pozostaje inna kwestia
tu takich pierdół się czepiam jak rzep, ale takie małe rzeczy najbardziej mi zgrzytają Wink

Cytat:
Edward skinął głową, łapiąc moją dłoń w uścisku Usłyszałam jeszcze, jak zaczyna dzwonić mu telefon i po chwili pogrążył się w rozmowie, powoli oddalając się.
kropka, kropka, kropka - brakuje jej przed 'usłyszałam'.

Zgubiłam gdzieś jeszcze jedną pierdołę. Wybacz.

To by było na tyle.

Pozdrawiam, pękate i niesmaczne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 20:55, 12 Maj 2009 Powrót do góry

Hmmm ale jeszcze się w sobie zakochają, prawda?

Nie pamiętam już, czy cos ci kiedyś pisałam... no więc teraz: z prawdziwą przyjemnością czytam każdą kolejną część. Ktoś tam pisał, że Ed za szybko zmienia swoje "twarze" w stosunku do Belli... no ale nie da się chyba ukryć, że "oryginalny model" też tak robił, więc nie wiem, co w tym zgłego. Nie mówiąc już o tym, że przecież ludzie też są zmienni, nieprzewidywalni, nielogiczni i niespójni w swoich działaniach.

Czekam na dalsze części:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Shira
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 21:06, 12 Maj 2009 Powrót do góry

Kolejny rozdział też mi się podoba :) Mimo, że jest zdecydowanie spokojniejszy od poprzedniego, pasuje i dodaje jeszcze więcej uroku temu klimatycznemu opowiadaniu. Edward wpadający o poranku z kawą, brzmi nieźle :D Ja tam po takim wieczorze i śniadaniu na bank bym się zakochała, twarda sztuka z tej Belli Wink

Rzuciły mi się w oczy dwa byczki:

Cytat:

Oczywiście, że znałam ten malowidło.


to malowidło.


Cytat:
Chętnie bym został, ale jestem umówiłem.


jestem umówiony.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:30, 12 Maj 2009 Powrót do góry

jestem naprawdę totalnie zakochana w twoim tekście...rozdział taki lekki i przyjemny, choć nic porywającego się nie działo mam nadzieję że ta ich pseudo przyjaźń przerodzi się w głębsze uczucie...
czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ...:)
Pisz dużo...:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
darkeyeslady
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: BdG ;D

PostWysłany: Wto 23:17, 12 Maj 2009 Powrót do góry

Fajnie, fajnie.. szkoda, że nie było w tym rozdziale żadnej konkretnej akcji. Fajnie, że zwiększasz częstotliwość dodawania rozdziałów. Co do spóźnienia ze wstawieniem V partu to się nie przejmuj – to tylko dwa dni, bez przesady. Co innego gdybyś nas na miesiąc porzuciła… hihiihihh. Swoją drogą to ja jestem ciekawa jaki Eddy ma na prawdę stosunek do Belli no np. z tym pocałunkiem: czy akurat mu się zachciało ładną dziewczynę pocałować czy ona mu się na serio podoba?

Ja w sumie na żadne składniowe błędy nie jestem w takim stopniu wyczulona co na takie małe, typu literówki lub pominięte słowa. Jak w kolejnych rozdziałach coś mi się rzuci w oczy to też pisać??
Cytat:
W piątek był szorstki i oschły, może trochę mniej niż zwykle, w sobotę zrobił się uprzejmy, a teraz się mnie troszczy, wyciągając pomocną dłoń i pomagając w leczeniu kaca.

… a teraz się o mnie troszczy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez darkeyeslady dnia Wto 23:22, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Agnes_scorpio
Zły wampir



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 88 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 6:37, 13 Maj 2009 Powrót do góry

To jest kolejny FF, przez który zaglądam tutaj, w oczekiwaniu, czy już może jest nowy part. Ponieważ kompletnie na nic nie mam czasu. Ale na Twoje opowiadanie zawsze go znajduję. Bardzo fajnie rozkręcasz relacje pomiędzy Edwardem i Bellą, powoli, stopniowo, w sposób, który pozwoli mi się domyślać, że gdy dojdzie, co do czego, to będzie ogień:) Wydaje mi się, że Edek tak nie do końca uważa ten pocałunek za nic ważnego...Faceci! Sami przed sobą nie chcą się przyznać. A Bella jest znakomita, nie ciepła klucha, ale kobieta z charakterem, która zna swoją wartość.
Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci dalszych pomysłów na rozwój akcji, czasu na ich napisanie i sprawnego, już zawsze, kompa:)

Pozdrawiam
A.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annabell
Wilkołak



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..

PostWysłany: Sob 16:54, 16 Maj 2009 Powrót do góry

Kocham Cię!!
Ten ff jest więcej niż zaj*****y :D
Och jak ja się podniecam i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
Skąd ty bierzesz takie pomysły, czekam tylko żeby ona pojechała za nim do
Londynu, albo żeby ta babcia umarła (nie żebym była jakimś potworem :) ) i ona
go wtedy będzie pocieszać czy coś w tym stylu ....
No cóż, nie zostaje nic jak życzyć weny !!

Annabell love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin