FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Zmowa byłych żon [NZ] 24.09.09. +15 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Black Hole
Nowonarodzony



Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Nigdziebądź

PostWysłany: Pią 17:35, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Mizuki, dopraowadzasz mnie do istnego kociokwiku. Mam wydrukowany cały ten ff i czytam go przynajmniej raz dziennie. Zakochałam się bezwarunkowo w twoim dzieje i praktycznie nie mam do czego się przyczepić (może faktycznie to 'zielonoooka', 'czarnowłosy', ale znam ból powtórzeń). Sam temat sprawdzam kilka razy dziennie z nadzieją, że dodałaś jeden, mały fragmencik. I zgadzam się z poprzednikami - zakończenie jest chyba najlepszym, jakie mogłaś umieścić.
Powiedz mi proszę, jakim cudem jesteś w stanie stworzyć coś tak... myślę, że słowo "cudowne" nie będzie tutaj przesadą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Pią 18:31, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Cóż, na początku trochę mnie odrzuciło, że wplątałaś tę trójkę do swojej historii. Jakoś mi tu powiało "Little Ashes". No i przede wszystkim, że Dali się tu znalazł (no ale jak trójka, to trójka). Dali był absolutnie genialnym artystą i bardzo, ale to bardzo ekscentrycznym człowiekiem, za co go po prostu uwielbiam. No nie wiem czemu mnie odrzuciło, ale jednak.
A potem zaczęło mi się podobać. Tak zgrabnie wplątałaś w ich historię wampiry, że nabiera ona całkiem innych barw. Tak, jakbyśmy dowiadywali się czegoś nowego. Czegoś, czego owi artyści nie mogli powiedzieć światu. To błędy drobne wyłapywałam na początki i chciałam zacytować, ale stwierdziłam, że nie ma sensu.

Naprawdę podoba mi się Twoje opowiadanie. Jest ciekawie, jest płynnie i jest poprawnie. Wszystko, czego trzeba, by historia była dobra. Bardzo podobają mi się szczegółowe opisy. Niemal widzę wszystko przed sobą.

Pozdrawiam i wena życzę,
M.

EDIT:
Jeszcze jedna rzecz, która mnie zdziwiła (być może był to celowy zabieg). Najpierw opisujesz obraz "Metamorfoza Narcyza", który Dali namalował w 1937, a potem opisujesz wydarzenia z 1936. Hm... I tak się zastanawiam: to miało tak być, czy niekoniecznie?


Ostatnio zmieniony przez Masquerade dnia Pią 18:46, 17 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 20:15, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Jej, jak mi miło, że komentujecie :)
Miałam już myśl, że sobie odpuszczę, bo, kurczę, zamiast się uczyć - piszę i na dodatek nie ma odzewu... Takie tam biadolenie autora ;P

Masquerade, w którymś poście wyjaśniałam, co jest prawdą, a co nie - wspominałam, że daty się nie zgadzają jeśli o "Metamorfozę Narcyza" chodzi ;]. Było to świadome. Ale cieszę się, że zauważyłaś - miło jak ktoś cosik wie o osobach/miejscach, które staram się opisać :). Btw teraz chwilami zaczynam żałować, że "wykorzystałam" Dalego, bo się ludziom z "Little Ashes" kojarzy, a ja po prostu uwielbiam tego artystę. Lorca wydał mi się potrzebny w moim ff-ie, natomiast Bunuel jest tylko z nazwiska wynieniony, bo aż tak bardzo blisko z Dalim nie był. No, film razem robili, ale to Lorca się ponoć w Salvadorze kochał... Eeee, dobra. Rozpisałam się niepotrzebnie ;].

Oj, błędów jest mnóstwo - zwłaszcza w początkowych częściach, ale na razie nie mam czasu przysiąść pożądnie i poprawić cały tekst :(

Jeszcze raz dziękuję za komenty, za czytanie, za to, że jesteście :D

EDIT:
Poprawiłam, welo :) Dziękuję!

EDIT 2:
Anno, zapomniałam o Twoim pytanku Wink Nie palę i nie lubię przebywać w towarzystwie osób palących - ble ble ble. ALE tak jak Ty uwielbiam np. w filmach ujęcia osób zmysłowo palących. Nie wiem, jak to jest 0________o Ale wygląda to fajnie ;D No, a jeśli o Lloyda chodzi, to sobie wyobrażam to tak - jest wampirem, więc nie może przesiąkać smrodem tytoniu ;P Zapach lawendy zabija wszystko :P Albo przynajmniej częściowo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Sob 9:29, 18 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Pią 20:28, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

O który przecinek? Obawiałam się, że nie zauważysz - zaznaczyłam go na żółto, ale nie było widać. Teraz powinnam edytować, a nie dodawać komentarz, zwłaszcza, że nie konstruktywny, no ale jak nie zauważysz tam poprawy to będzie to bezsensowne. ;D

Chodziło o ten:

Cytat:
Moje zainteresowanie zrodziło się któregoś lata w Japonii, kiedy miałam dziesięć, może jedenaście, lat.


Tu - tak mi się wydaję, iż przecinek zbędny. No bo przecież nie robi się pauzy (chyba).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Pią 20:43, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Oj Mizuki, nie zauważyłam wyjaśnienia. A przecież Ty nawet ten obraz tam wstawiłaś :)

Ja nie czytam komentarzy, tylko lecę do kolejnych odcinków. Jeszcze raz mówię, że bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Taka magia, no i ten Jazz. Nareszcie ktoś się za niego wziął. W końcu nie stoi tylko w cieniu Alice. Teraz jest głównym powodem spotkania i rozmów osób, dla których jego pojawienie się, było punktem zwrotnym w dotychczasowym życiu. Różne historie, różnych istot, z różnych miejsc, a jednak to wszystko łączy jedna, dotychczas niepozorna postać Jaspera.

Weny, Pani! Weny!
Greenpoint
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:37, 22 Kwi 2009 Powrót do góry

zakończyłaś, no cóż, trzeba to przyznać - niesamowicie oszałamiająco. Idealnie. Akurat w tym momencie, w którym czytelnik czeka na coś następnego, wyobrażając sobie tą scenę, a tu nagle bam - koniec. Kolejny tajemniczy fragment, który aż prosi się szybkiej kontynuacji :) Siedzę sobie tak teraz i usilnie próbuje zgadnąć, jak to rozwiniesz. Czy będzie to coś oczywistego, co samo nasuwa się na myśli, czy może coś całkiem innego, nieprzewidywalnego. No i cały czas mam w głowie obraz, tą scenę.

to, że jest mała frekwencja - wydaje mi się, że nie powinno Cię to martwić, Mizuki. Masz stałe grono 'czytaczy', którzy, jak mniemam, uwielbiają Twój styl i są Ci wierni. Wydaje mi się, że lepiej mieć kilka osób, które są w stanie wystawić Ci jak najbardziej konstruktywną krytykę, jednocześnie zachwycając się tekstem, niż duże grono czytających, którzy piszą w kółko to samo..

Oprócz tego, nie każdy jest w stanie czytać ten ff. Jest pisany dość specyficznie( w pozytywnym tego słowa znaczeniu) z którym nie każdy jest sobie w stanie poradzić. Masz bardzo rozbudowany, bogaty styl. Posługujesz się w dużej mierze opisami tak wyrazistymi, że aż świecą i zachwycają mnogością języka. No i jeszcze - oni(cała reszta, co nie czyta)nie wie co traci xD

będę się teraz powtarzać - czasami mam wrażenie, jakbyś tam była, w tych miejscach, zapamiętała wszystkie szczegóły, klimat, specyfikę miejsca i teraz przenosiła to na opowiadanie, stwarzając odbiorcy bardzo realny i rzeczywisty 'światek'. To, że np. nie byłaś w Irlandii, tylko dowodzi na to, że masz na temat tego kraju dużą wiedzę. Bo kto potrafiłby tak to opisać, nie będąc w danym kraju? A opisałaś to dobrze. Nawet bardzo.
No, to ja się rozpisałam, ale mam nadzieję, że słusznie :) pozdrawiam, green


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Śro 19:00, 22 Kwi 2009 Powrót do góry

Cytat:
Mrugnął do niej łobuzersko.


Ałć… Pantałyk.


No to pięknie. Wiesz, że mnie urzekłaś? Uwielbiam Londyn i marzę, że wrócę tam jeszcze nie raz. Niestety, kiedy tam byłam nie miałam okazji odwiedzenia Camden Town :( Dobra – koniec chrzanienia xD
Podoba mi się w Twoim stylu to, że zwracasz uwagę na takie detale, które mówią nam wiele o sposobie bycia postaci. Owa pani jest pewna siebie, ceni sobie swobodę. Te nonszalanckie rozpuszczanie włosów, pozornie nic nie znaczące zsunięcie się spódnicy. Czy tylko mnie coś takiego przybija do ziemi? xD
W Twoim przypadku trudno mi się pokusić na jakikolwiek obiektywizm. Jestem całkowicie zaczarowana tym, co mi podajesz i kupuję to w całości. Nie chcę mieć żadnych zastrzeżeń. To opowiadanie, jako pierwsze, uzasadnia wspomagacze w postaci tych ilustracji. Normalnie nie jestem zwolenniczką ani muzyki, ani jakichkolwiek innych odsyłaczy, ale u Ciebie mi to pasuje (Badwardzie, ja zaczynam gadać bez sensu).
To – jak do tej pory – najlepszy fragment i żałuję, że trafiłam tutaj dopiero dzisiaj, ale cóż… Nauka najważniejsza. I z tego też powodu nie mam czasu na wgłębienie się w temat, ale wiedz, że ja tu wciąż jestem, wciąż czytam i wciąż mi się podoba.

R.

PS Cieszę się, że przestałaś zrzędzić przed kolejnymi partami xD

EDIT - Wela - Tam musi być przecinek, ponieważ może jedenaście to wtrącenie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rudaa dnia Śro 19:10, 22 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
sandrixlp
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Czw 16:26, 23 Kwi 2009 Powrót do góry

mizuki w kilku postach w innych tematach pisałam, że jesteś jka dla mnie wspaniałą betą ale teraz poprostu nie wim ci napisać!!! ten ff jest nie tyle świetny co poprosru wspaniały, oryginalny i kipiący twórczością! nie spotkałam nikogo poza moją siostrą kto tak uwielbia Salvadora- ma na jego punkcie świra :D jesteś niesamowita Wink nie mam zastrzeżeń, nawet nie wyłapuje błędów- rzuciłaś na mnie urok :D tego ff nie da się skrytykować, zasługujesz na same pochwały, nadal będe czytała i pewnie jeszcze się odezwe zachwycając się twoją twórczością :D

AVE VENA!
pozdrawiam sandrix^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Whisky
Wilkołak



Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 22:22, 24 Kwi 2009 Powrót do góry

Bezczelnie skopiowane stamtąd:

Po bardzo zachęcającej reklamie A. postanowiłam przeczytać...
Przed przystąpieniem do tego złożonego procesu zerknęłam na komentarze, które co tu ukrywać, wyrażają ogólny zachwyt. Byłam na siebie zła, że wcześniej nie przełamałam swoich obaw co do tego dzieła (czyt. strach przed zbyt kwiecistym, górnolotnym, całkowicie niezrozumiałym dla mnie językiem i fakt braku Edwarda Laughing ) Złość ta całkowicie minęła już po drugiej części... zaczęłam cieszyć się jednak, że przez pewien czas byłam zacofana. :D Dzięki temu mogłam dużej cieszyć się tą fascynującą historią... Zamiast czytać co jakiś czas krótką partię i usychać z tęsknoty za kolejną częścią, zaserwowałam sobie jednorazowo taaaaką dawkę wrażeń :D
Ogólnie mówiąc jestem zachwycona!!! Już za sam pomysł należą się gromkie brawa: akcja tocząca się wokół tajemniczej postaci Jaspera; stopniowe zapoznawanie się z relacjami, jakie łączą poszczególnych bohaterów z jego osobą... I ten sugestywny sposób opisywania uczuć i emocji !!! Brak słów !!!
Czułam się jakbym była naocznym świadkiem wszystkich wydarzeń.
***
No teraz na bieżąco:
Od dłuższego czasu zamierzałam umieść tutaj jakiś komentarz, ale nie mogłam wymyślić nic mądrego, więc teraz idę na łatwiznę. Opowiadanie z każdą kolejną częścią co raz bardziej mnie wciąga, Twoja dbałość o szczegóły pomaga doskonale wczuć się w klimat opowiadania. Uwielbiam sposób w jakim opisujesz sceny, które przesycone erotyzmem, otoczone aurą tajemniczości i zmysłowości powodują ciarki na plecach...
Jasper natomiast jest coraz bardziej intrygujacy! Osoba mającą za sobą pokręconą znajomość z innym wampirem tej samej płci, niebezpieczny facet, który zniewala spojrzeniem i kradnie pocałunki biednym nastolatkom, a teraz sklepikarz? Jakiż on przewrotny Laughing Czekam na dalszy rozwój wydarzeń (swoją drogą kończyć w takim momencie... Mizuki zabijasz mnie), zapach lawendy, rozpięta koszula... zapowiada się interesująco;)
P,
W.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Greenpoint
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 8:45, 17 Maj 2009 Powrót do góry

czy mogę tak nieśmiało zapytać co się dzieje z naszą panią Mizuki? Ani jej nie widać, ani niie słychać.. powinnam zacząć się niepokoić?
Pani pisarka nie odzywa się już od jakiegoś czasu i tak się zastanawiam, co się stało :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Nie 10:49, 17 Maj 2009 Powrót do góry

Też mnie zastanawia, gdzie Mizuki zniknęła, dawno nie dodała żadnego rozdziału. Przyznaję się, tęsknie za magią jaka wprowadza do każdego rozdziału, za ta dozą tajemnicy.. i świetnie przedstawioną akcją.
mogłabym godzinami wypisywać zalety stylu Mizuki, ale zrobiło juz to tyle osóbm że tylko się do nich dołączę.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 15:00, 17 Maj 2009 Powrót do góry

Oj, dziewczynki, wierzcie mi ubolewam nad tym ogromnie, ale naprawdę nie mam czasu zasiąść do pisania. Sesja za pasem, panika totalna, roboty tyle, że strach się bać. Obawiam się, że wrócę dopiero w czerwcu :( Nie chcę pisać na odwal - mam nadzieję, że rozumiecie.
No, ale wypraszam sobie! Pisarką żadną nie jestem! Ot, amatorkie bazgrołki Kwadratowy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Greenpoint
Wilkołak



Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:51, 18 Maj 2009 Powrót do góry

nie ujęłabym tych tekstów jako 'amatorskich bazgrołków' xD
tak, oczywiście, że uszanujemy to i czekać będziemy cierpliwie.. chyba.. :)
dla tego opowiadania jestem w stanie jeszcze poczekać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Margarett Juliett
Gość






PostWysłany: Pon 17:20, 25 Maj 2009 Powrót do góry

Mizuki rozumiem chociaż bardzo chce przeczytać kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wrócisz w czerwcu.
No a teraz część właściwa komentarza...
Ja nie czytałam tego opowiadania od początku, ale kiedy tylko zobaczyłam, że to ty piszesz od razu zaczęłam. Masz taki niesamowity dar do pisania opowiadań. Cud i miód. Po prostu brak mi słów.
A ten Jasper nieźle miesza...
Nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
Pozdrowienia i powodzenia na sesji. Margarett Juliett
weam
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:32, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Bardzo długo tu nie zaglądałam, ale dziś poczułam wielką ochotę poczytać Twoje opow. i muszę przyznać, że dopiero teraz (po przeczytaniu go któryś raz) poczułam się jakbym sama była jedną z postaci, która opowiada swoje przeżycia, związane z pięknym, jasnowłosym wampirem. Zacznę od początku: Mówiąc szczerze nie przepadam za opisami zabytków, ogrodów itp miejsc, jednak Tobie udało się oczarować mnie. Kurcze, nawet nie wiesz jak bardzo zazdroszczę Ci takiego talentu! Opisujesz nawet drobne szczegóły, dzięki którym mam wrażenie jakbym stała obok postaci Lloyda palącego kolejnego papierosa. Następnie niesamowicie opisujesz wątki erotyczne. Za każdym razem czy mowa o Lloydzie, rudej czy o pani Davies otwierałam buzię (mniej więcej wyglądało to tak: ";O" ) i rozkoszowałam się każdą sytuacją, pełną namiętności... Ah ! Ile bym dała aby i mi Jasper skradł pocałunek *.* Przyznam się, że na początku mieszało mi się wszystko: Hiszpania, Paryż, Nowy Jork, wojna tu, wojna tam :P Na szczęście już ogarnęłam wszystko w miarę moich możliwości :)
No, a teraz jeszcze tylko chcę napisać, że nie mogę się doczekać opowieści Alice! Mam nadzieję, że nie będziesz żałowała palców i klawiszy!
~Uwaga! Teraz życzę dużo wolnego czasu i jeszcze więcej weny/a!~

Pozdrawiam, Weam. Mr. Green

P.S.
Kurcze, ale tego dużo wyszło o.O


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wymyślona
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 0:52, 02 Lip 2009 Powrót do góry

uch, Mizuki, ja Cię wielbię.
Za styl pisania, za to, że w ogóle piszesz, za sposób, w jaki działasz na moją wyobraźnię, za Twoją pomysłowość.
Za to, że zmuszasz do myślenia.
Za tysiące niedomówień i sekretów.
Za to, że potrafisz malować słowem jak mało kto.
Za to, że czarujesz, że hipnotyzujesz, że porywasz do stworzonego przez siebie świata i nie pozwalasz uciec.
Za całokształt.

No dobra, Głos Z Mojej Głowy rozkazuje mi zejść na ziemię. Mówi, żebym się tak nie rozpędzała, bo będę pisać do rana.
Jedyne, co mnie drażni, to Twoja zbytnia skromność. Ty się, kobieto, ewidentnie nie doceniasz! A jak ktoś z nas, czytelników, to próbuje robić za Ciebie, to zaprzeczasz. Nie nauczyli Cię, kochana, w dzieciństwie, że nie wolno kłamać? Wink

A swoją drogą, gdzie Ty się podziewasz? Oczywiście, że nie samym forum człowiek żyje, jak to napisał ktoś przede mną, i ja to w pełni rozumiem i szanuję, ale wróć do nas, kiedy tylko będziesz mogła. Bo to chyba z powodu braku czasu nie piszesz, prawda? A jeśli to słomiany zapał do Ciebie wrócił, to daj znać, a na pewno uda nam się na tu dość szybko zorganizować grupę niszczącą i plan działania. Może należy takiego rozbójnika porwać na strzępy i spalić? Mam na myśli oczywiście słomiany zapał. Wink

Pozdrawia Cię i życzy ogromnej weny oczarowana już nie po raz pierwszy Twoją twórczością .wymyślona.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 19:39, 04 Lip 2009 Powrót do góry

Moje drogie panie... PISZĘ! Tak! Pojawię się niedługo (dzień-dwa) z większym kawałkiem ;P Chyba, że chcecie taki mały na zachętę już dziś...(?)

W kwestiach organizacyjnych ;]... Wiem, że w tekście jest mnóstwo błędów. Ubolewam nad tym, ale trochę u mnie z czasem kiepsko z powodu pracy. Tak też jak zakończę to opowiadanie, to siądę i jeszcze raz porządnie je "pomęczę" i dopieszczę. Potem pójdzie na sprawdzenie przez kogoś z boku ;P No i wstawię w całości na chomiku (Jak dobrze pójdzie, to z ilustracjami... Mam zamiar narysować trochę, ale po prostu nie wiem, czy mi wyjdzie XD).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Sob 21:20, 04 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
bluelulu
Dobry wampir



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 85 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo

PostWysłany: Pon 0:43, 06 Lip 2009 Powrót do góry

dobrze a więc tak, będzie edit mojej wypowiedzi zaraz po przeczytaniu "wydanych" fragmentów

z góry zaznaczam ,że pierwszy raz musiałam tak skoncentrować się na tekście!
dziewczyno masz niesamowity styl i oby tak dalej

podoba mi się wizja Jazza w sumie "bi"
wplątanie wątku Salvadora! to mnie zwaliło z nóg!
Lorca, ah Lorca i jego śmierć .

brakuje mi tchu! cudnie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 7:39, 06 Lip 2009 Powrót do góry

Nareszcie udalo mi się zalogować o___0! Smacznego ;D

CZĘŚĆ TRZECIA fragment drugi

Patrzyłam na jego poczynania oniemiała ze zdziwienia. Wiedziałam, że na pewno to tylko moja wyobraźnia, bo przecież sprzedawca staroci nie chce się przede mną roznegliżować i być może obnażyć także mnie w jakimś pokręconym rytuale zboczeńca, prawda? Mimo wszystko wstrzymałam oddech. Czułam pulsowanie krwi w skroniach i gęsią skórkę na ciele. Oczywiście, jak na złość, właśnie w tym momencie musiałam sobie przypomnieć o przerażających nagłówkach gazet pojawiających się przez ostatnie tygodnie w lokalnej prasie. Ktoś mordował kobiety, aby następnie porzucić ich ciała w miejscach publicznych - jak żer dla policji. Ciała zupełnie pozbawione krwi…* Czyżbym właśnie w tej chwili miała dostąpić zaszczytu poznania współczesnego „wampira”? Byłoby to wściekle ironiczne.
Teoretycznie wiedziałam o samoobronie wystarczająco dużo, żeby skopać temu psychopacie tyłek. W praktyce nie mogłam poruszyć nawet małym palcem u stopy. Postanowiłam grać na zwłokę.

- Proszę pana… - wyjąkałam. - Ja chyba poprzestanę na książkach… Dodatkowe usługi… Cóż, może później? Nie tutaj? – wykrztusiłam z siebie, próbując zachować względny spokój.

Mężczyzna podniósł wzrok. W jego oczach ujrzałam przelotne zdziwienie, które zaraz znikło brutalnie zabite przez głęboką czerń. Przez długą chwilę trwał w bezruchu, mierząc mnie dzikim spojrzeniem. Na widok tęczówek niczym dwa upiorne zwierciadła mina mi zrzedła. Zrobiłam drobny krok w tył, gotowa w każdej chwili do ucieczki, kiedy usłyszałam dziwne mruczenie. Ów dźwięk po chwili zmienił się w coś na kształt warczenia, które złożyłam na karb mojej chorej wyobraźni, ponieważ jasnowłosy sklepikarz nijak nie przypominał wściekłego psa. Jednak, gdy zerknęłam na niego ponownie odkryłam, że to właśnie jego gardło jest źródłem charkotu. Nerwowym gestem wyłamałam palce. Chwilę później blade wargi mężczyzny drgnęły drapieżnie.
To koniec.
A potem jasnowłosy odchylił głowę do tyłu, zanosząc się głośnym śmiechem. Poczułam się jakbym była w ukrytej kamerze. Camden Town zaskoczyła mnie po raz kolejny.

- Skarbie, nie jesteś w moim typie – zamruczał melodyjnie.

Sięgnął ku częściowo rozpiętej koszuli. Zdjął z szyi połyskujący łańcuszek. Przez chwilę przewracał go w dłoni, jakby zastanawiał się nad czymś, po czym wyciągnął ramię w moją stronę. Trzymając ozdobę między palcami, pozwalał jej chybotać się miarowo to w jedną, to w drugą stronę, kusząc mnie.
Osobliwy wisior przyciągał wzrok, czarował. Miał w sobie nutkę romantyzmu. Nie pasował do młodego mężczyzny. Jego serce stanowiło ślicznie wypolerowane, krwiścieczerwone szkło oplecione srebrem. Dwa mięsiste liście jakoby wyrastały z przywieszki, obejmując i przytrzymując purpurę. Spomiędzy nich wiła się po szkle cienka łodyżka, niosąc delikatne kwiatki, ułożone na kształt drabinki. Konwalia…

- To cacko należało do prawdziwego wampira – odezwał się jasnowłosy, uśmiechając się półgębkiem.
- Czyżby…? – wykazałam uprzejme zainteresowanie, ani trochę nie wierząc w jego słowa. Wampiry nie istniały. A nawet jeśli, to na pewno nie miał z nimi nic wspólnego sprzedawca z antykwariatu. Niemniej jednak wisior był magiczny. Piękny. – Jest na sprzedaż? – zapytałam.
- Oczywiście, że nie! – zaśmiał się sklepikarz. – Ale... – zawiesił głos – dam ci go. Pod jednym warunkiem…
- Jakim? – zapytałam niepewnie.
- Wrócisz do mnie jutro.

+++

Lloyd sapnął cicho, wpatrując się w panią Davies szeroko rozwartymi oczyma. Papieros, który dzierżył w dłoni, na długą chwilę zawisł tuż przy bladoróżowych ustach. Kobieta kontynuowała opowieść, lecz jej głos stał się odległy, stłamszony. Wampir zatopił się we własnych myślach, zapominając o towarzyszących mu osobach. Czarne oczy zaszły mgiełką wspomnień. Poruszył się nieznacznie w stronę Davies, zawahał, usiadł z powrotem i westchnął, przerywając jej.

- Pani Davies, czy nadal posiada pani ten wisior? Masz go przy sobie, złotko? – zapytał cicho, w roztargnieniu, wiercąc się nieznacznie.

Kobieta nie odpowiadając, sięgnęła do torebki. Po chwili wyjęła z niej małe pudełeczko, pokryte barwioną na czerwono, wyprawioną skórą. Postawiwszy je na stoliczku tuż obok wygasłych świec, ruchem głowy dała znać mężczyźnie, że może po nie sięgnąć. Dłonie Lloyda zadrżały lekko, gdy dotknęły skóry. Pogładził pieszczotliwie wieczko i po chwili wahania uchylił…
Jęknął cicho.

- Purpura w konwalii... Krew i niewinność. Drapieżność i żądza oraz hołd złożony wiecznej młodości i wiedzy… I nie jest to szkło, pani Davies - głos wampira był tak cichy, że niemal zlewał się z szumem wiatru za oknami. W pokoju panowała cisza. Lloyd ścisnął wisior w dłoni i opadł na poduszki. – Dostał go ode mnie - szepnął. Po czym dodał jeszcze ciszej, chyba do siebie: - Drań.

Eileen zakryła usta dłonią.

+++

Półmrok. Gorące powietrze przepełnione było papierosowym dymem, który unosił się nad naszymi głowami, nabierając niesamowitych kształtów w niebieskim świetle, co raz przeszywanym czerwienią. Czułam rytmiczne uderzenia perkusji, odbijające się w piersi głuchym echem oraz elektroniczne dźwięki, wżynające się w umysł wespół z gitarą. Głos wokalisty wypełniał klub swoistą pieszczotą, urzekał. Siedzieliśmy we dwoje przy stoliku w towarzystwie wódki z colą oraz wypełnionej po brzegi popielniczki.
Obserwowałam twarz jasnowłosego sklepikarza, zastanawiając się, jakie tajemnice kryje, o co w tym wszystkim chodzi. Wpatrywał się w scenę, chłonąc występ. Opierał łokcie o blat stolika, głowę ułożywszy na kłykciach. Oczy miał zamglone, a na ustach błąkał mu się uśmiech. Zgodnie z umową przyszłam na spotkanie – w zamian mogłam zatrzymać wisior z konwalią. Nie rozumiałam jednak, jaki jest cel mężczyzny o cerze bladej jak porcelana.
Przeczesał dłonią czuprynę. Jego źrenice błyszczały.
Atmosfera pubu wprawiała w senny, rozmarzony nastrój. Płomyki świec, niebieskie i czerwone światła, elektryzująca muzyka. Spojrzałam na scenę. Długie włosy wokalisty co rusz opadały w nieładzie na bladą twarz, zasłaniając oczy podkreślone makijażem. Otulony w czerń i biel, czarował głosem i urodą. Był wysoki i smukły, jednak ramiona miał szerokie, silne. Bransoletki na przegubach wyłapywały najlżejsze blaski kolorowych świateł, migocząc.
Znałam ten zespół bardzo dobrze. Buck-Tick** był kwintesencją japońskiego rocka tamtych lat. Był rok dziewięćdziesiąty drugi, a ja siedziałam z przystojnym sklepikarzem w nieznanym mi klubie, gdzieś w Camden Town, słuchając uwodzicielskiego głosu Atsushiego Sakurai.
Zaciągnęłam się papierosem, zastanawiając się skąd mój towarzysz wiedział o tej grupie i kameralnym koncercie. Wszystko stało się klarowne, gdy wokalista posłał w stronę naszego stolika uśmiech i mrugnął zawadiacko…

+++

Nastrój tego wieczoru był silniejszy ode mnie. Sklepikarz zbyt przystojny, a sytuacja zbyt nastrojowa i podniecająca. Atmosfera małego klubu odbierała rozum, mamiła. Czułam w piersi bijące serce. Rozbrzmiały pierwsze dźwięki „Kiss me good-bye”.
Wiedziałam, że już po mnie. Resztki rozsądku zniknęły wraz z kolejnymi wersami. Ten utwór działał na każdą komórkę mojego ciała. Wprowadzał mnie w stan tak wielkiego rozmarzenia, że nazwać można by go było niemal transem… Wspomnienia Japonii atakowały moje ciało rozkosznym drżeniem.

Afureru hitomi tojita mama tsumetaku nureta kuchibiru ni
Kiss me good-bye kore de owari to Make me cry
Kanashii yokanchiri nagara shiroku ukanda kubisuji ni
Kiss me good-bye setsunaku daite Make me cry


Patrzyłam w czarne jak noc źrenice mężczyzny. Siedział tuż obok mnie. Blisko. Poczułam dreszcz. Był piękny w tym świetle. Demoniczny. Przygryzłam wargę, walcząc z przedziwnie znajomym uczuciem, rodzącym się gdzieś w głębi mojego umysłu. Czułam mrowienie i coraz większe gorąco.

- Jak ci na imię, panie tajemniczy? – zapytałam nagle, próbując panować nad sobą. Bezwiednie zbliżałam się do mężczyzny. Działało między nami przyciąganie, którego nie rozumiałam. Coraz mocniej pochylałam się ku niemu, czekając na odpowiedź.

Koe wa chigirete kaze ni mau nakitaikurai shiawase yo
Kiss me good-bye saigo no kotoba Make me cry

Tsuki ni dakare mou kono mama
Subete kiete shimaeba ii...


Miałam wrażenie, że muzyka wokół przycichła. Wstrzymałam oddech.

- Jasper – zamruczał z błąkającym się na ustach triumfalnym uśmieszkiem.

Candle ga kieru made namida ga kareru made
Itsudemo soba ni ite mitsumete hoshii
Kuzurete shimau hodo kowarete shimau hodo
Itsudemo koko ni ite mitsumete itai


Zaatakowałam jego wargi z całą siłą, niemal zrzucając go z krzesła. Były zimne, delikatne, rozkoszne. Bez wahania wplotłam palce w jasne kosmyki, przyciągając jego twarz bliżej. Jęknął cicho. Brutalnie złapał moje głosy w garść. Zabolało. Przyciągnął mnie ku sobie, bez wysiłku sadzając na kolanach. Oplotłam go nogami. Warknął. Zwierzak.
Był cudowny.
Gdzieś w tle, sączył się głos Atsushiego Sakurai. Był głęboki i ciepły. Ballada miała się ku końcowi, a ja czułam ogarniające mnie szaleństwo. Zamruczałam dziko, wierzgając całym ciałem.

Tsuki ni dakare mou kono mama
Subete kiete shimaeba ii...

Toki wo tomete mou futari no
Maku wo tojite shimaeba ii...

Candle ga kieru made namida ga kareru made
Itsudemo soba ni ite mitsumete hoshii
Kuzurete shimau hodo kowarete shimau hodo
Itsudemo koko ni ite mitsumete itai

Candle ga kieru made namida ga kareru made
Itsudemo soba ni ite mitsumete hoshii
Kuzurete shimau hodo kowarete shimau hodo
Itsudemo koko ni ite mitsumete itai…


+++

Letnie wieczory mają swój specyficzny zapach. Zapach świeżej, skoszonej trawy i kwiatów… Ale również kawy, prażonej kukurydzy i waty cukrowej sprzedawanych na straganikach czynnych całą, ciepłą noc. Ta woń nie podlega żadnej definicji, a jednak niepodważalnie różna jest od zapachu zimowej, wiosennej, czy też jesiennej nocy. Jest jedyna i niepowtarzalna. Inna na prowincji, inna w wielkim mieście, ale zawsze niesamowita i fascynująca.
Zapach letniej nocy sprawia, że nawet tam – w samym centrum wielkiej stolicy… Nawet tam człowiek może poczuć się wolny, szczęśliwy, bez najmniejszych trosk… Może odetchnąć pełną piersią, zapomnieć o szarej codzienności, zapatrzeć się w migotliwy widok przed sobą i poczuć magię. Tysiące kolorowych lamp, neonów, latarni… Migające światełka, muzyka przedzierająca się z nocnych klubów i mieszkań na zewnątrz. Camden Town była piękna letnią nocą.
A oni niemal biegli, wymieniając nieporadne pocałunki, potykając się i chichocząc niczym para nastolatków. Biegli, wdychając zapach letniej nocy, upajając się niesamowitością chwili, wciąż będąc pod urokiem hipnotycznej muzyki. Biegli wśród migoczących neonów i kolorowych przechodniów w mrok nocy. Po miłość.


*Kocham „Dextera”… Na dodatek ostatnio śniło mi się, że uciekałam przed mordercą z samochodu-chłodni, więc po prostu musiałam wpleść taki mini-wątek...!
**Buck-Tick jest jednym z najpopularniejszych i – moim zdaniem – najlepszych japońskich zespołów rockowych. Z Wikipedii: „...to japoński zespół rockowy utworzony w 1984 roku w mieście Fujioka (prefektura Gunma) i funkcjonujący początkowo pod nazwą Hinan go-go. Zespół łączy w swojej muzyce elementy różnych gatunków muzycznych takich jak: rock gotycki, new wave, post punk, industrial, rock'n'roll. Obok X JAPAN, BUCK-TICK uważany jest za jednego z prekursorów visual kei. Zespół występował dwukrotnie jako support przed koncertami Marylin Manson w Japonii. Piosenki BUCK-TICK zostały niejednokrotnie wykorzystane w anime i pojawiły się w następujących produkcjach: "Mayonaka no tantei Nightwalker" (1998), "Trinity Blood" (2005) i "×××HOLiC" (2006). < Wszyscy członkowie zespołu mają swoje poboczne projekty i tworzą następujące zespoły: Schwein, Schaft, Lucy, Dropz, Wild Wise Apes oraz Yagami Toll and the Blue Sky. Wokalista, Atsushi Sakurai, rozpoczął w 2004 roku karierę solową.”

Dodatek:
Kochani, spędziłam cały Boży dzień, aby ten fragment wyciąć z całego koncertu, jakoś przekonwertować do rozsądnej wagi oraz gdzieś wsadzić, cobyście mogli to obejrzeć w jakości nieco lepszej, niż na youtube... Więc, proszę, obejrzyjcie ten filmik XD. A potem wyobraźcie sobie jeszcze raz klub i koncert. To mniej więcej tak wyglądało... Ja mam dreszcze *.*...!
Buck-Tick „Kiss me good-bye” z ’92:
[link widoczny dla zalogowanych]

tłumaczenie: http://www.youtube.com/watch?v=sne7gkzaQ5M


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Nie 22:55, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Pon 12:03, 06 Lip 2009 Powrót do góry

Już zapomniałam jakim stylem operujesz, pisząc opowiadania... Cóż, znowu to powróciło i mimo, że jestem leń, to nie potrafię tego nie skomentować. Piosenka, która śpiewana była w klubie, podczas tego dziwnego spotkania pasuje idealnie - mówię tutaj o tym, co wydarzyło się pomiędzy dwójką ludzi.
Trochę się pogubiłam. Jednak obecnie dochodzę do wniosku, że pani Davies i Elieen to jedna i ta sama osoba. Nie jestem jednak tego taka pewna, gdyż pani Davies nie poznała Jaspera... hmmm... Ja nic nie ogarniam, że tak powiem i mam nadzieję, że pomożesz mi zrozumieć tekst - tak, piszesz inaczej niż wszyscy, nie bedę tego ukrywać, iż masz styl, przez który się płynie wiosłując - przynajmniej w moim przypadku. Jednakże ja uwielbiam wiosłować czytając ten tekst i mam nadzieję, że zaraz pomożesz mi przyswoić te wszystkie fakty.
Tak więc - Elieen i pani Davies to jedna i ta sama osoba ?

EDIT: Nie, raczej nie zamotałaś, po prostu chciałam się upewnić... To znaczy, mam już pewną teorię, dlaczego nazwałaś tę całą historię tytułem "Zmowa byłych żon".
To znaczy - wydaje mi się, że każda z kobiet przebywających w tym pomieszczeniu będzie miała coś wspólnego z Jasperem. Tyle, że te coś ma być zawsze wątkiem miłosnym/erotycznym, wiesz chyba o co mi chodzi. Oczywiście nie chcę stwierdzać, że te kobiety wejdą w jakąś zmowę, bo to staje się bardzo prawdopodobne i znając ciebie to na pewno będzie inaczej niż mówię, no ale mam swoje przeczucia i jestem praktycznie prawie pewna, że zbliżam się do rozwiązania zagadki - wiem, że przeczucia mogą być błędne, ale... No, ale chciałam się podzielić swoją tezą na temat tego wspaniałego opowiadania. :D

A co do obrazków - liczę na ciebie, mam nadzieję, że ci wyjdzie, ale nie naciskam, abyś nie działała pod presją. Bardzo lubię twoje twórcze prace, w których pełno dokładności i pomysłów, więc jednak mam nadzieję, że wyjdzie wszystko tak, jak sobie wymyślisz.

No cóż, teraz kończę wywód i pamiętaj - to nie ty piszesz źle, tylko ja mam kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem, lub też z pamięcią.

No, to tyle. Czekam na więcej, powodzenia. :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wela dnia Pon 21:55, 06 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin