FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Across the Ocean [T] [NZ] [+13] rozdział 15 29.01.2011 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Nescafe
Wilkołak



Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod twojego łóżka.

PostWysłany: Wto 12:19, 01 Wrz 2009 Powrót do góry

Hmmm. Coś czujesz, że nam się spodoba... *uśmiecha się diabolicznie*
Bardzo ładny rozdział. W ogóle całe to opowiadanie jest takie bajkowe, utrzymywane w sielankowej tonacji, a tłumaczenie zgrabnie poskładane i elegancko zbetowane. Mimo braku jakiejś porywająco oryginalnej fabuły i tajemniczych nieznajomych rodem z powieści Agathy Cristie - opowiadanie jest naprawdę wspaniałe. Życzę powodzenia w dalszym tłumaczeniu - chęci przede wszystkim - bo ja za moje To Love And Protect nie mogę się zabrać - zostało mi parę stron do przepisowej trójki, ale moje wrodzone zwierzę - leniwiec - i szkoła... Ah.

Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nescafe dnia Wto 12:20, 01 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
wymyślona
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 14:05, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

Przepraszam, że tak długo. Tak wyszło, niestety. Embarassed No, ale oto kolejny rozdział- dla tych, co czekali Wink

Betowała Mille- cudowna, niezastąpiona, cierpliwa i wytrwała SuperBeta :D Dziękuję Ci! love



Rozdział ósmy: Domek na plaży
Część II



- Zdradź mi jakiś sekret – Bella uśmiechnęła się do mnie szeroko. Uczyniłem to samo, nie odrywając wzroku od drogi.
- No cóż... Nigdy nie słucham radia, chyba że nie mam innego wyjścia - powiedziałem. Z tym że moja ulubiona płyta niezbyt mi dzisiaj pomagała... - Twoja kolej. Teraz ty wyjaw mi jakąś tajemnicę. - Bella westchnęła i usadowiła się z powrotem na fotelu.
- Powiem ci, dlaczego nie lubię spać w samotności - oznajmiła. - Mówiłam prawdę, że lepiej się czuję, gdy ktoś znajduje się obok, ale tak gwoli ścisłości, jeśli jestem sama w łóżku, cierpię na bezsenność. Ktoś musi być przy mnie, bym mogła zasnąć. Niekoniecznie w sensie romantycznym, ale musi.
- To jak sobie radzisz w domu? - zapytałem. A to ciekawe!
- Jest naprawdę ciężko. Zwykle nie spałam zbyt wiele, ale kiedy cię poznałam, gadaliśmy do tak późnej pory, że było mi łatwiej. Tutaj mam ciebie albo Rosalie. Gdy mieszkałam z rodzicami, byli tak blisko, że nie miałam większych problemów z zaśnięciem. Ale w moim własnym domu? To już wyższa szkoła jazdy. Myślę, że kiedy wrócę, kupię sobie kota, może to pomoże.
- Wow - wymamrotałem. - Ale to musi być nasz kot. Jesteśmy małżeństwem. Wszystko mamy wspólne. - Bella przewróciła oczami i wybuchnęła śmiechem.
- Okej, będziesz mógł pomóc mi w wyborze - powiedziała. Uśmiechnąłem się i kontynuowaliśmy dużo bardziej luzacką rozmowę przez resztę drogi.
Kiedy już dotarliśmy do miasteczka, w którym mieszkali moi rodzice, zabrałem Bellę do małego sklepu. Kupiła tam jeszcze kilka świeżych produktów do ciasta i pojechaliśmy na plażę, do domu.
- Edward! – wykrzyknęła dziewczyna, wysiadając z samochodu z torbami w ramionach. Patrzyła na budynek ze zdumieniem. – To tutaj dorastałeś?!
- I owszem – posłałem jej uśmiech. – Chyba rodzice gdzieś wyszli, nie ma ich samochodu... – Sprawdziłem, czy drzwi są zamknięte, po czym wyciągnąłem swój klucz. – Tak, zdecydowanie gdzieś pojechali. – Bella weszła szybko do środka, odszukała kuchnię i wyciągnęła kilka blach do pieczenia babeczek spod piekarnika. Gdy znalazła szklaną miskę, zabraliśmy się do pracy, miksując ciasto na mufinki i jeden niewielki placek dla mamy i taty. Patrzyłem z podziwem, jak Bella radzi sobie w kuchni, ubijając ciasto tylko odrobinę dłużej, niż trwało nagrzanie się piekarnika. Przygotowała babeczki i wstawiła je do niego w rekordowo szybkim czasie.
- Dobra robota, żołnierzu – powiedziałem, salutując jej. Zaśmiała się delikatnie i wyciągnęła rękę, by zetrzeć ciasto z mojego policzka.
- Ciężko powiedzieć, żebyś przyłożył się do pracy – zauważyła. Wzruszyłem ramionami.
- Nie mogłem ci zbytnio pomóc, bo wciąż jestem nieprzytomny. – Bella wybuchnęła śmiechem.
- Ha, ha, nieprzytomny powiadasz… - Najwidoczniej rozbawił ją sposób, w jaki to powiedziałem. Kiedy już zmyliśmy naczynia i ułożyliśmy je na suszarce, Bella wyjęła czekoladowe ciastka i położyła je na blacie, by wystygły. Rodzice wciąż się nie pojawiali, więc ostrożnie ująłem jej dłoń w swoją i uśmiechnąłem się do niej słodko. Moje serce zaczęło bić szybciej. Poprowadziłem ją korytarzem do pokoju, w którym mieliśmy spać.
Otworzyłem drzwi, za którymi stało małe łóżko i ogromne biurko. Delikatnie wprowadziłem Bellę do środka i stanąłem obok niej, obserwując rysy jej pięknej twarzy. Dalej, Edwardzie, możesz to zrobić.
- To tutaj przeczytałem twój list po raz pierwszy – powiedziałem miękko, kładąc rękę na biurku. Sięgnąłem do szuflady i wyciągnąłem z niej szklaną butelkę, w której przyszedł, wciąż oklejoną woskiem. Podałem ją Belli i mogłem dostrzec pomimo zapadających ciemności, że jej policzki robią się czerwone.
- Znalazłeś ją w pobliżu? – zapytała cicho. Przytaknąłem i ponownie ująłem rękę dziewczyny, prowadząc ją na ganek, gdzie ubraliśmy się szybko, a potem poszliśmy na plażę.
- Opowiadałem ci już, jak się na nią natknąłem – wymamrotałem, kiedy spacerowaliśmy po piasku, a zimny wiatr znad oceanu smagał nasze policzki i targał włosy. – Ale nie jestem pewien, czy mówiłem ci, dlaczego tam byłem. – Bella potrząsnęła głową, a ja zatrzymałem się, wskazując na miejsce, gdzie kilka miesięcy temu znalazłem butelkę.
- Przyszedłem tutaj, by móc spokojnie pomyśleć, ponieważ od dłuższego czasu czułem, że czegoś mi brakuje. Naprawdę mi to przeszkadzało, zwłaszcza że nikt inny nie czuł się w ten sposób. Więc, naturalnie, doszedłem do wniosku, że wszyscy inni już to znaleźli. – Bella zbliżyła się do mnie, wzięła mój płaszcz i owinęła go sobie wokół pleców, sprawiając, że grzał nas oboje.
- A teraz myślę, że tą rzeczą, za którą tęskniłem, była miłość – powiedziałem cicho, pochylając głowę w stronę jej włosów i obejmując ją ramionami, by przytrzymać kurtkę. – I, jeśli mam być szczery, muszę przyznać, że odkąd cię poznałem, już mi niczego nie brakuje. – Spojrzała na mnie, ale nie mogłem niczego dostrzec w jej błyszczących oczach. – Odkąd cię poznałem, czuję się spełniony, czuję miłość – wyznałem.
Zapadła cisza. W końcu Bella wspięła się na palce i dotknęła moje wargi swoimi, a potem... Potem nic nas nie mogło zatrzymać. Nasze usta i języki poruszały się szaleńczo, każde z nas chciało dostać więcej. Wsunęła ręce pod mój płaszcz i zaczęła głaskać po plecach, sprawiając, że przechodziły mnie dreszcze.
W jakiś nieznany mi sposób znaleźliśmy się przy drzwiach domu rodziców. Kiedy walczyłem z zamkiem, dziewczyna zaczęła całować moją szyję, wciśnięta pomiędzy mnie a drzwi. W pewnym momencie nie wytrzymałem - rzuciłem klucze i powróciłem do całowania i obejmowania Belli. Oboje wydawaliśmy z siebie ciche jęki zadowolenia.
- Ekhem... - ktoś odchrząknął za nami. Zamarliśmy, stojąc wciąż niebezpiecznie blisko siebie; Bella przeniosła wzrok z moich oczu na coś znajdującego się za mną, zanim ukryła głowę za moim ramieniem. Odwróciłem się powoli, obawiając się tego, co zobaczę. Tata stał jakieś trzy metry od nas z zakupami w ramionach i jedną brwią uniesioną. Mama znajdowała się na końcu podjazdu; oczy i usta miała otwarte z zaskoczenia. Wypuściła reklamówki z rąk, pomarańcze potoczyły się po trawniku.
- Och, cześć! – powiedziałem nonszalancko, chichocząc przy tym nerwowo. – To już wróciliście?
- Tak – odpowiedział tata poirytowanym tonem. Czułem, że moje policzki robią się gorące i wściekle czerwone. Bella chowała się za mną, oczy miała szeroko otwarte ze strachu lub szoku, nie jestem pewien. Oboje odsunęliśmy się na bok, kiedy tata otworzył drzwi i wkroczył do mieszkania z torbami w rękach. Rzuciłem się w stronę mamy, by pozbierać jej rzeczy. Bella podążyła za mną, odbierając torbę z jej rąk, kiedy ja szukałem pomarańczy. Wyjęliśmy z bagażnika resztę zakupów. Bella weszła do środka, a ja objąłem delikatnie mamę, prowadząc ją do domu.
- Przepraszam cię, nie powinienem się tak zachować, to nie do zaakceptowania – próbowałem się jakoś wytłumaczyć. Po tym wszystkim prawdopodobnie wrócimy do Londynu jeszcze dzisiaj. Tata stał w kuchni i patrzył dziwnym wzrokiem na to, co upiekła Bella.
- A to co? – zapytał nieco pogodniejszym głosem niż chwilę temu. Dziewczyna zarumieniła się lekko, odkładając torby; posłałem jej uśmiech.
- Mamo, tato, to moja przyjaciółka Bella – odezwałem się miękko. Rodzice odwrócili się do niej, uśmiechając miło. Jestem pewien, że nie byli tak strasznie wkurzeni, mama zawsze chciała, bym kogoś znalazł. – Chcieliśmy zostać u was na noc, by was odwiedzić, zanim Bella będzie musiała wrócić do domu.
- To gdzie mieszkasz, Bello? – zainteresowała się mama.
- W Ameryce, na wybrzeżu – odparła dziewczyna. Rodzice otworzyli oczy ze zdumienia.
- Jak się poznaliście? – zapytał tata. Uśmiechnąłem się i ująłem dłoń Belli, która wyglądała na mocno zdenerwowaną.
- Przez list w butelce – powiedziałem. - Pamiętacie, jak tu ostatnio byłem? Podczas spaceru znalazłem na plaży list, który wysłała, a kiedy Emmett i ja wróciliśmy do Londynu, odpisałem na niego i zaczęliśmy ze sobą rozmawiać.
- Edwardzie – przemówiła mama - to było kilka miesięcy temu. Dlaczego nigdy nam o niej nie powiedziałeś?! – Wzruszyłem ramionami i wyszczerzyłem się.
- To była tajemnica – wyjaśniłem. Rodzice uśmiechnęli się, zanim zaczęli rozpakowywać zakupy.
- Przepraszam, że byłam taka zaskoczona, Bello – odezwała się mama, zamykając lodówkę. – Po prostu z reguły nie zastaję po powrocie do domu swojego syna z dziewczyną przyciśniętych do drzwi. – Roześmialiśmy się wszyscy, ale moja przyjaciółka i ja z lekkim zakłopotaniem. – Komu mamy podziękować za ciasta? – Dziewczyna uśmiechnęła się, ale nie wiedziała, co powiedzieć.
- Bella ma własną firmę kateringową i piecze placki na różne okazje. Są naprawdę imponujące. Postanowiła zrobić też coś dla was – wyjaśniłem, a potem wyciągnąłem zdjęcie naszego „tortu weselnego” i podałem je rodzicom.
- To jedno z nich - odezwała się Bella. – Potrafię przygotować dużo bardziej skomplikowane rzeczy, ale wcale nie są aż takie świetne, jak mówił Edward. – Rodzice patrzyli na fotografię z podziwem.
- Bello, to wygląda niesamowicie! – wykrzyknął tata. – Nie mogę uwierzyć, że sama zrobiłaś coś takiego. – Dziewczyna zarumieniła się po raz kolejny.
- Firma należy także do moich przyjaciół, którzy mi pomagają. Jestem im za to bardzo wdzięczna… - Miała taki uroczy uśmiech, kiedy o nich myślała, że nie mogłem się powstrzymać od gapienia na jej usta, tak ciepłe i kuszące…
Odwróciłem wzrok. Rodzice spoglądali na mnie szeroko otwartymi oczami. Bella nie zauważyła tego, bo akurat zajęła się torebką lukru. A potem stała się rzecz przerażająca - rodzice odwrócili zdjęcie.
- Tort weselny państwa Cullen-Swan? – zapytał tata. Bella potrząsnęła głową; miała równie wystraszony wyraz twarzy co ja. – Czy my o czymś nie wiemy, synu?
- To tylko żart, tato – wymamrotałem, zabierając mu fotografię. – Jeśli zapytasz kogoś z mojego biura, powie ci, że jest moją żoną. – Rodzice roześmiali się, a mama na wszelki wypadek zerknęła na dłonie Belli.
- Wierzę ci – powiedziała. – Jesteś zbyt staroświecki, by pozwolić jej wrócić do domu bez pierścionka. – O Boże… Zrobiłem się blady jak ściana, czy mi się tylko tak wydawało? Bella poprosiła o miski oraz inne naczynia i kiedy mama je wyjmowała, wyszliśmy z tatą do salonu. Zaniosłem naszą torbę do sypialni, zanim dołączyłem do rodziców.
- Jestem w szoku, Edwardzie. – Szept mamy dobiegł moich uszu jednocześnie z różnymi odgłosami pochodzącymi z kuchni. – Nie widziałam cię przez kilka miesięcy, a tu nagle wracam do domu i zastaję cię obściskującego na schodach tę uroczą dziewczynę. – Usłyszałem dźwięk włączanego miksera.
- Bardzo was przepraszam – powiedziałem, pochylając się nieco w fotelu. – Naprawdę, nie tak miało być, ale to był pierwszy raz, kiedy w ogóle ją pocałowałem. Nie mogłem się opanować. Bardzo, ale to bardzo lubię Bellę, bardziej niż kogokolwiek innego. Za tydzień wróci do domu i to mnie chyba zabije… Spędziłem wiele miesięcy na rozmowach z nią, potem przyjechała tutaj, co było o niebo lepsze od tych tysięcy mili, które nas dzieliły, a teraz wyjeżdża i nie mam pojęcia, co robić… - Tata uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.
- Wierzę ci. Ta dziewczyna wydaje się być niezwykła. Widać, że dużo dla ciebie znaczy.
- Uważam, że jest urocza – powiedziała mama wesoło. – Sprawia, że jesteś szczęśliwy, a to dla mnie najważniejsze. – Posłałem jej uśmiech i uścisnąłem ją. Kiedy wyjaśniłem im sytuację Rosalie i Emmetta, włączyliśmy wieczorne wiadomości. Szybko skupili się na telewizorze, więc wstałem cicho i ruszyłem w stronę kuchni, gdzie oparłem się o framugę drzwi.
Widok Belli wywołał uśmiech na mojej twarzy. Znalazła gdzieś fartuch i obwiązała go wokół talii; włosy spięła na czubku głowy. Trzymała torebkę z rozpuszczoną czekoladą i rysowała nią serca na papierze do pieczenia. Prawie cała powierzchnia była już nimi pokryta. Kiedy skończyła, włożyła go do zamrażarki, a potem odwróciła się do stołu, na którym znajdowało się ciasto przyozdobione czymś, co - jak przypuszczałem- było jakimś dziwnym gatunkiem polewy; wyglądało to, jakby placek był z niej wyrzeźbiony. Przysunęła go do siebie i zaczęła rysować serca także na nim.
Gdy skończyła, odłożyła torebkę z czekoladą i przestawiła ciasto obok zlewu. Potarła dłonią czoło i odetchnęła głęboko, zanim wyjrzała przez okno. To był mój moment na wejście. Stanąłem za nią i oparłem ręce o szafkę, więżąc ją pomiędzy nimi, blisko mnie. Odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła ponuro.
- Edwardzie – zaczęła cicho – bardzo cię przepraszam za swoje zachowanie na plaży. Naprawdę nie chciałam, żeby tak wyszło i zrozumiem, jeśli nigdy nie miałeś takich zamiarów… - Przerwałem jej, przybliżając się. Oboje przymknęliśmy oczy.
- Bello – zamruczałem – pragnąłem tego odkąd tutaj przyjechałaś, a może nawet trochę wcześniej. Nie przejmuj się. – Pochyliłem się jeszcze bardziej i pocałowałem ją. Tym razem nasz pocałunek był delikatny i powolny. Czułem, jak wargi Belli rozciągają się w uśmiechu pod moimi, a jej ramiona obejmują moją szyję. Otworzyłem jej usta swoimi i przytuliłem ją. Staliśmy tak przez jakiś czas, ale w końcu oderwaliśmy się od siebie na wypadek, gdyby rodzice nagle wtargnęli do kuchni, co też zrobili. Ale wtedy już tylko się obejmowaliśmy.
- No dobrze, Bello – powiedziała mama, jakby nie dostrzegając naszych pozycji. – Co ty na to, żebyśmy przygotowały razem kolację? – Dziewczyna uśmiechnęła się i uwolniła z mojego uścisku.
- Jasne. Tylko najpierw skończę z tą polewą – odparła, biorąc w dłoń torebkę z białym lukrem i szybko, fachowo utworzyła nią wzory na czekoladowych ciasteczkach. Przeniosła blachę, na której leżały, zanim zaczęła sprzątać zrobiony przez siebie bałagan. W końcu mama wyrzuciła mnie z kuchni i we dwie zaczęły gotowanie.
Pozwoliły wejść mi i tacie dopiero godzinę później i wtedy zabraliśmy się do jednego z najlepszych posiłków, jakie kiedykolwiek jedliśmy. Bella usiadła obok mnie, a rękę położyła na moim udzie, sprawiając tym samym, że co i rusz przechodziły mnie dreszcze i nie mogłem nic poradzić na to, że uśmiechałem się przez całą kolację. Od czasu do czasu pocierała moją nogę, albo ściskała ją delikatnie, kiedy była mowa o jakimś żenującym wydarzeniu z mojego dzieciństwa.
Zadzwoniłem do Emmetta, kiedy moi rodzice poszli do swojej sypialni, a dziewczyna przebierała się w łazience. Powiedziałem mu, że dotarliśmy na miejsce cali i zdrowi, a gdy tym razem zapytał, jak się mają sprawy między mną a Bellą, nie był zawiedziony. Obiecał przekazać to Rose, która miała do nas zadzwonić, jak tylko wrócimy do domu. Rozłączyłem się i ruszyłem do swojego pokoju, zaglądając po drodze do kuchni. Na każdej babeczce znajdowały się dwa czekoladowe serca, które wyglądały prosto, a zarazem uroczo. Uśmiechnąłem się, ściągając koszulkę i zapalając światło w sypialni, by znaleźć piżamę.
Usadowiłem się na łóżku z okularami i książką; lampka stojąca przy tapczanie była jedynym źródłem światła, odkąd Bella zgasiła to w łazience. Zajrzała do mojego pokoju kilka sekund później; długie włosy opadały jej na ramiona, a ubrana była znowu w króciutkie szorty i szarą koszulkę.
- Um… A gdzie ja mam dzisiaj spać? – zapytała cicho. Uśmiechnąłem się szeroko i wyciągnąłem do niej ręce. Zachichotała delikatnie, zatrzaskując za sobą drzwi. Wspięła się na łóżko i wcisnęła między mnie a ścianę. Zdjąłem okulary i odłożyłem je razem z książką na bok, zanim zgasiłem światło i odwróciłem się w jej stronę. Nasze nogi od razu się splotły i poczułem drobne dłonie na swoich policzkach, a chwilę później pierwszy z wielu słodkich pocałunków, którymi Bella mnie obsypała, zanim zasnęliśmy w swoich objęciach.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viv
Dobry wampir



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 103 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z 44 wysp

PostWysłany: Pią 14:43, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

Kurcze ... kocham to opowiadanie !!!!
Uwielbiam takie klimaty romantyczne ,romantyczne,romantyczne !
Cóż jeszcze moge powiedzieć ... poprosze szybko o następny rozdział , brakuje mi go jak powietrza Laughing Laughing Laughing :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PaCiik
Człowiek



Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.

PostWysłany: Pią 14:45, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

Ach, moje marzenie się dziś spełniło !!!
Dodałaś upragniony kolejny rozdział.
I powiem szczerze, nie zawiodłam się ; D
Jak ja uwielbiam takie fajoskie ff ; )
Aż chce się je czytać . ^^

Fiuu, fiuuu, te pocałunki. Normalnie zazdrość. xd
Rozdział Super, tak jak zawsze.
Teraz Edward nam się rozkręca z Bellą ; D

z [nie]cierpliwością czekam na nexta . ^^
Pozdrawiam i całuję
PaCiik ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Pią 15:42, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

Świetny rozdział.
Nareszcie to z siebie chłopak wydusił :P
Wyobrażam sobie minę kiedy Esme widzi Edwarda w namiętnym pocałunku z nieznaną jej dziewczyną :D
Ciekawe co zrobią, kiedy Bella będzie musiała wracać do Ameryki :(
Czekam na kolejny rozdział.
Życzę czasu i chęci do tłumaczenia.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xcullenowax
Wilkołak



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.

PostWysłany: Pią 16:23, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

O kurcze! Nareszcie nowy rozdział, dzięki za dodanie. ;d
Rozdział 'Across the Ocean', jak zwykle uroczy. W sumie nawet bardziej niż inne. Moment, w którym Edward wyznał uczucia Belli podbił moje serce. Był taki delikatny i romantyczny. ;d Moment, kiedy B. i E. się całują, na oczach Esme i Carlisle'a też był świetny. : d

Cytat:
- A teraz myślę, że tą rzeczą, za którą tęskniłem, była miłość – powiedziałem cicho, pochylając głowę w stronę jej włosów i obejmując ją ramionami, by przytrzymać kurtkę. – I, jeśli mam być szczery, muszę przyznać, że odkąd cię poznałem, już mi niczego nie brakuje. – Spojrzała na mnie, ale nie mogłem niczego dostrzec w jej błyszczących oczach. – Odkąd cię poznałem, czuję się spełniony, czuję miłość – wyznałem.

To jeden z momentów, które kocham. <3


Cytat:
- Um… A gdzie ja mam dzisiaj spać? – zapytała cicho. Uśmiechnąłem się szeroko i wyciągnąłem do niej ręce. Zachichotała delikatnie, zatrzaskując za sobą drzwi. Wspięła się na łóżko i wcisnęła między mnie a ścianę. Zdjąłem okulary i odłożyłem je razem z książką na bok, zanim zgasiłem światło i odwróciłem się w jej stronę. Nasze nogi od razu się splotły i poczułem drobne dłonie na swoich policzkach, a chwilę później pierwszy z wielu słodkich pocałunków, którymi Bella mnie obsypała, zanim zasnęliśmy w swoich objęciach.

Takie jak ten, zresztą, też uwielbiam. (;


Jestem ciekawa, co dalej będzie się działo i jak Bella i Edward rozwiążą problem tak wielkiej odległości. Swoje typy mam, ale pewnie są nietrafione.

Mam nadzieję, że kolejne rozdziały pojawią się niedługo. (:
życzę weny w tłumaczeniu,
xx


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez xcullenowax dnia Pią 16:25, 11 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Pią 21:51, 11 Wrz 2009 Powrót do góry

No nareszcie(:
Już myślałam, że pozwoli jej odjechać bez wyznania swoich uczuć , a później by do niej leciał, w końcu zebrawszy się na odwagę(:

Rozdział świetny, zasługa jest też w tłumaczeniu.
Ślicznie dziękuje za tłumaczenie(:*
Mam nadzieję że następna część pojawi się nie długo(:
Życzę weny, czasu, chęci i wytrwałości w tłumaczeniu(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sonea
Wilkołak



Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Sob 21:39, 12 Wrz 2009 Powrót do góry

No, no, no znaleźli się w lekko mówiąc niezręcznej sytuacji. Wreszcie sobie wyznali swoje uczucia. Ileż można? Ciekawi mnie jeszcze czy Bella zostanie u Edwarda czy może on się poświęci, zostawi swoją pracę i pojedzie z nią do Ameryki. No w końcu kochają się to nie mogą tak rozjechać się w swoje strony.
Czekam na kolejne świetne rozdziały jak dotychczas.

Pozdrawiam, Sonea.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marta_potorsia
Wilkołak



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostróda

PostWysłany: Wto 20:35, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

Nadal czytam, nadal jestem zafascynowana tym ffem, nadal go kocham, nadal go komentuję. :)
Gdy czytałam o tym, jak rodzice Edzika ich przyłapali na mizianiu, myślałam, że padnę :D
Swoją drogą fajnie się na siebie rzucili. Ed ma chyba bardzo dobry kontakt z rodzicami, ja nie wyobrażam sobie, żebym miała rozmawiać z moimi na temat mojego potencjalnego faceta (w jego przypadku kobiety).

Błędy - nawet nie pamiętam, czy takowe były. (:

Pozdrawiam, Marta.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cullen Alice
Wilkołak



Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Śro 7:37, 16 Wrz 2009 Powrót do góry

Fantastycznie teraz to tylko ślub i
długie, szczęśliwe życie Wink

A tak na poważnie to jest bardzo
fajny, dużo wnoszący rozdział.
Mam nadzieje, że kolejny będzie
równie ciekawy i że bardzo szybko
pojawi się na forum.

Oczywiście życzę dużo czasu.

Pozdrawiam ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LewMasochista
Wilkołak



Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 8:57, 16 Wrz 2009 Powrót do góry

Uff....uff.....dobrze. Emocje opadły.
GENIALNE! Ten moment przyłapania Edka i Belli przez rodziców? Bezcenny:)
Och, cos się zaczyna dziać w główce Edwarda. nareszcie. Może w końcu weźmie sie do działania.


Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
igas
Człowiek



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Chojnic

PostWysłany: Śro 9:17, 16 Wrz 2009 Powrót do góry

Wg. mnie ten ff jest nieco mdły. Praktycznie nic ciekawego się nie dzieje. Żadnych fajnych akcji. Edward jest zakochany w Belli - ona w nim. Wyznali sobie w końcu miłość. Teraz będą się cieszyć tą miłością dopóki ona nie wyjedzie. Wtedy Edward pojedzie za nią. Pobiorą się i będą żyli długo i szczęśliwie...
No dobra, to jak Esme i Carlisle ich przyłapali było fajne ;P
Żeby nie było - ff uważam za mdły, ale i tak mi się podoba. Ma w sobie to 'coś' co przyciąga czytelnika. Tłumaczenie świetne.
Będę wyglądać za następnym rozdziałem.

Weny życzę i pozdrawiam Wink
igas


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bad_szejna
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 19:18, 03 Paź 2009 Powrót do góry

Świetny ff...^^
2 fragmenty spodobały mi się szczególnie...(gdy kupowali suknię ślubną dla Alice i gdy rodzice ich przyłapali)...bezcenne momenty...
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam

bad_szejna


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aurora Rosa
Dobry wampir



Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki

PostWysłany: Sob 21:42, 17 Paź 2009 Powrót do góry

Tęsknię za kolejnymi częściami tego opowiadania. Jest na swój sposób wyjątkowe. Słodkie ale nie przesłodzone, urocze ale nie mdłe. Z poczuciem humoru. Dość wyważone, bez większego zadęcia, przesady. Poprostu dobre opowiadanie na lekturę po męczącym dniu. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi sie kolejny chapik. Weny i wytrwałości.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Mille
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd

PostWysłany: Pon 21:41, 23 Lis 2009 Powrót do góry

Witam po przerwie Very Happy
Chciałam tylko poinformować, że kolejny rodział pojawi się najpóźniej w sobotę. Mam przy tym nadzieję, że znajdzie się jeszcze ktoś chętny do przeczytania naszego tłumaczenia. Wink Przy okazji przepraszam za - delikatnie mówiąc - opóźnienie, które jest wyłącznie moją winą Embarassed .
Następne rozdziały powinny pojawiać się nieco częściej...

Pozdrawiam,

Mill.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
villemo
Wilkołak



Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wzgórze czarownic

PostWysłany: Wto 17:15, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Jupi! nareszcie! ale bombowo:D Oczywiscie, ze znajdzie sie ktos chetny do czytania nastepnych rozdzialow tego ff, np ja, ale pewnie nie tylko.
Czekam na rozdział,
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wireless
Wilkołak



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Roberta :D

PostWysłany: Wto 19:19, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Oczywiście, że będzie dużo chętnych : )) Nie mogłam się wprost doczekać, kiedy dodasz nowy rozdział :D Teraz tylko trzeba czekać do soboty :))
Pozdrawiam, wireless. ;DD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wireless dnia Wto 19:21, 24 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
madzia_lenka
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 19:55, 24 Lis 2009 Powrót do góry

Chętnych znajdzie się masa jak to dziewczyny wcześniej mówiły
Ja sama już nie mogę się doczekać
Wkręcić się znowu w świat tej Belli i tego Edwarda
Nie ma to jak miła wiadomość na koniec dnia;)
Gorąco pozdrawiam życzę weny na tłumaczenie;) no i czasu na nie rzecz jasna


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LewMasochista
Wilkołak



Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 10:30, 26 Lis 2009 Powrót do góry

Oczywiście, ze będziemy czytać!! CZekałam, czekałam i sie doczekałam xD
Pisz, tłumacz, łap wena....CZASU!!!!

ten ff jest znakomity i lubie go czytac w Twoim tłumaczeniu:)

Lew


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mille
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd

PostWysłany: Sob 1:11, 28 Lis 2009 Powrót do góry

Wracamy po długiej przerwie:) Miłej lektury:)

beta: .wymyślona. love najlepsza na świecie Smile


Rozdział IX
Spontaniczny zakup
część I



Kiedy się obudziłam, poczułam przyjemne ciepło. Byłam owinięta w kokon gorąca, a słodki zapach wypełniał moje nozdrza. Otworzyłam oczy i przyjrzałam się mężczyźnie leżącemu obok. Po chwili przypomniałam sobie, gdzie dokładnie jestem i nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmieszku. Moja głowa spoczywała na klatce piersiowej Edwarda, a jego silne ręce mocno mnie obejmowały. Westchnęłam z wyraźnym zadowoleniem i przysunęłam się bliżej, oplatając jego nogi swoimi. Gdy poczułam, że się poruszył, przymknęłam oczy, udając, że śpię. Chłopak przeciągnął się i ziewnął, próbując się rozbudzić. Zerknął na mnie i poczułam, jak jego usta wtulone w moje włosy wykrzywiają się w uśmiechu. Otoczył mnie mocniej ramieniem i pogłaskał po plecach, sprawiając, że jęknęłam. Usłyszawszy to, odchylił głowę do tyłu, aby lepiej mi się przyjrzeć. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam, że wpatruje się we mnie z rozbawieniem na twarzy. Zamknęłam na powrót powieki i przytuliłam się do jego torsu, w odpowiedzi na co chłopak zachichotał łagodnie.
- Dzień dobry – zamruczał.
- Dzień dobry – odpowiedziałam pogodnie. - Obudziłam się pierwsza. Idę o zakład, że się nabrałeś. - Bez zbędnej dyskusji przytaknął, po czym złożył na moich ustach najdelikatniejszy i najsłodszy pocałunek, jaki mogłam sobie wyobrazić.
Szczerze? Chociażby dla takiego jednego całusa warto było przyjechać do Anglii.
Najchętniej zostałabym tutaj przez resztę dnia, jednak Esme ostrożnie otworzyła drzwi, uważając, by nas nie obudzić. Problem jednak w tym, że żadne z nas nie spało i naprawdę nas wystraszyła. Edward aż podskoczył i zleciał z łóżka tak, że została na nim tylko jego noga i ramię. Z kolei ja, mocno do niego przytulona, próbowałam się wyprostować, ale i tak spadłam. To chyba wynikło z jakiegoś prawa fizyki... Och, nie wiem. W każdym bądź razie, spadłam prosto na Edwarda. Esme pisnęła cicho, ale chwilę później wybuchnęła głośnym śmiechem. Najwyraźniej Carlisle również zajrzał do pokoju syna, bo wkrótce usłyszeliśmy, jak i on zanosi się od śmiechu. W końcu moich uszu dobiegło ciche kliknięcie zatrzaskiwanych drzwi i westchnęłam, zdenerwowana, w chwili gdy Edward wydał z siebie jęk bólu.
- Nic ci nie jest? - zapytałam z troską, ignorując fakt, że właśnie przygniatałam go w pewnych wrażliwych miejscach. No dobra, nie dało się tego zignorować - chłopak syknął i nawet załkał cicho, żałośnie gapiąc się w sufit.
- Chyba potłukłem sobie tyłek – wymamrotał. Zagryzłam wargę, powstrzymując się od śmiechu i zmieniłam pozycję, pochylając się nad jego twarzą.
- Lubię go – wymruczałam – więc lepiej, żeby nie był uszkodzony. – Edward odwrócił się w moją stronę z dziwnym błyskiem w oczach, a potem wykrzywił usta w najbardziej czarującym uśmiechu, jaki kiedykolwiek widziałam. Odwzajemniłam gest, po czym pochyliłam się, by go znów pocałować.

- Dzięki za gościnę, mamo – odezwał się Edward, kiedy pakowaliśmy do samochodu nasze bagaże oraz rozmaite wypieki, które rano przygotowałam razem z Esme.
- Miło było państwa poznać – powiedziałam, robiąc krok w ich kierunku. Mama Edwarda uśmiechnęła się czule i przytuliła mnie ciepło. Pożegnałam się również z jego tatą. Staliśmy tak wszyscy, ściskając się na chodniku aż do utraty tchu.
- Jesteś wspaniałą dziewczyną, Bello – Esme posłała mi łagodny uśmiech. – Cieszę się, że Edward cię spotkał. – Carlisle objął swoją żonę, głaszcząc ją delikatnie po dłoni.
- Ja również się cieszę, że na niego trafiłam – stwierdziłam, odwracając się twarzą do Edwarda. Chłopak oplótł mnie ramieniem w talii i zaprowadził do samochodu. Gdy już odpalił silnik, krzyknął przez okno "kocham was" do swoich rodziców, a potem sprawnie ruszył z parkingu na jezdnię, podążając nią przez miasto w kierunku autostrady. Tym razem nie stresował się z powodu płyt CD.

Kiedy wróciliśmy, Rosalie i Emmett czekali na nas pod drzwiami. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i podbiegła, aby mnie uściskać, szepcząc do ucha, iż „wiedziała, że tak będzie”. Chłopcy rozmawiali ściszonym tonem, gdy Edward otwierał drzwi.
- Opowiadaj! Co się stało? - zapytała Rose, szczerząc zęby. Oblałam się rumieńcem i odwiesiłam kurtkę, śledząc wzrokiem Edwarda, który właśnie wchodził do salonu.
- Obściskiwaliśmy się przed domem jego rodziców, kiedy oni wrócili i nakryli nas – wyrzuciłam z siebie potok słów i zagryzłam wargę, by powstrzymać delikatny uśmiech. Rosalie wytrzeszczyła oczy, omal nie wybuchając śmiechem. Zachichotałam i poczułam, że moje policzki przybierają coraz intensywniejszą barwę i robią się gorące; na próżno próbowałam powstrzymać swoją reakcję. Zerknęłam przelotnie na Edwarda i zauważyłam, że obserwuje mnie z radosnym uśmiechem na ustach.

Następny tydzień, spędzony z trójką z piątki moich najlepszych przyjaciół, był naprawdę cudowny - zarówno romantyczny jak i zabawny. Nigdy nie czułam się tak dobrze, jak wtedy, gdy przebywałam z Edwardem, gdy patrzył na mnie, uśmiechał się i wypowiadał pewne słowa o głębszym znaczeniu. Zdecydowanie był to najszczęśliwszy okres w całym życiu.
Moja przyjaciółka zadurzyła się po uszy, podobnie zresztą jak Emmett. Kiedy pewnego dnia siedzieliśmy razem na ławce, czekając na Rose i Edwarda rezerwujących bilety, wyznał, że jest w niej zakochany. Zapytał nawet o moje zdanie na ten temat, w odpowiedzi na co zarzuciłam mu ręce na szyję i zaczęłam wykrzykiwać słowa aprobaty, przyciągając w ten sposób kilka ciekawskich spojrzeń.
Emmett wybuchnął tylko gromkim śmiechem i przytulił mnie mocno. W takiej pozie zastali nas nasi przyjaciele i bardzo ich to zaskoczyło. Edward wydął wargi w grymasie niezadowolenia, wyrażając swoje obawy o to, że mogłam polubić Emmetta bardziej niż jego. Zachichotałam, a potem poderwałam się, zarzucając ręce na szyję chłopaka, przyciągając go do siebie i całując. Tego samego dnia odbyliśmy rejs po Tamizie - przez kilka godzin oglądaliśmy przepiękne krajobrazy, opatuleni mocno na wypadek jesiennego chłodu. Poczułam się cudownie, gdy Edward zakradł się od tyłu, objął ramionami i złożył pocałunek na moim karku, szepcząc do ucha niedorzeczne teksty.
Rosalie nie spędziła już ani jednej nocy w mieszkaniu Cullena, a ja nigdy więcej nie zostawałam sama na noc w pokoju gościnnym.

Dzień przez wyjazdem pojechałam z Edwardem do jego pracy, aby pożegnać się z Katie. Stałam z nią, podczas gdy mój przyjaciel rozmawiał ze swoim szefem.
- Jak ci się podobał pobyt w Anglii? - zapytała dziewczyna, sprawiając, że oblałam się rumieńcem.
- Dostałam więcej, niż mogłabym prosić – wymamrotałam. Roześmiała się cicho i dźwięcznie, a następnie chwyciła mnie za ręce, ciągnąc do lunch room'u, gdzie przygotowała nam herbatę. Wzięłam kubek w dłonie, pozwalając, aby ciepło od niego bijące przeniknęło przez moją skórę.
- A jak tam z twoim mężem? – zagadnęła z diabelskim uśmieszkiem na twarzy, unosząc porozumiewawczo jedną brew. Parsknęłam cicho, rozbawiona jej miną, i wzięłam łyk kojącego napoju.
- Jest absolutnie niesamowity, dżentelmen w każdym calu... Boję się, że polubiłam go aż za bardzo przez ten krótki czas, który spędziliśmy razem... To niesprawiedliwie, że muszę jutro wracać do domu i zostawić go tutaj. Naprawdę nie chcę wyjeżdżać - odpowiedziałam, w czasie gdy Katie przysuwała sobie krzesło, by usiąść bliżej mnie.
- Wiem, o czym mówisz. Emmett jest załamany z powodu wyjazdu Rosalie. - Obserwowała moją twarz z delikatnym uśmiechem. – Chciałabym, żebyś została. Na pewno stałybyśmy się dobrymi przyjaciółkami, o ile Edward nie zagarnąłby cię na wyłączność. - Obie zachichotałyśmy, a wtedy na horyzoncie pojawił się ten... Jak on się nazywał?
- Witam was, drogie panie – odezwał się z idiotycznym uśmiechem na twarzy i spojrzeniem, które prawdopodobnie miało być seksowne.
Zakrztusiłam się i odwróciłam do Katie, po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Niewinnie upiłam łyk herbaty. Chłopak stał przed nami z dłońmi w kieszeniach i wyglądał na zbyt pewnego siebie.
- Michael – dziewczyna zwróciła się do niego formalnym tonem. - W czym mogę ci pomóc? - Blondyn wzruszył nonszalancko ramionami. Prychnęłam cicho i odwróciłam się po raz drugi.
- Zastanawiałem się, czy jesteście, moje panie, wolne dziś wieczorem? - spytał i zabrzmiało to niemal wulgarnie. Obrzuciłam go gniewnym spojrzeniem. Przecież wiedział, że jestem żoną jego współpracownika.
Dokładnie wtedy pojawił się Edward, szukając mnie z łagodnym wyrazem twarzy. Odstawiałam kubek na blat, po czym zadowolona podeszłam do niego, wspinając się na palce, by go pocałować.
- Przykro mi Mike, ale dzisiejszą noc spędzę ze swoim mężem. – Edward posłał koledze znaczące spojrzenie i objął mnie ramionami. Katie uśmiechnęła się do blondyna niemal z litością.
- Dzisiejszy wieczór spędzam z rodziną i z góry uprzedzam, że będę zajęta przez każdą noc, kiedy ty będziesz wolny, także nie masz co się wysilać - powiedziała ostro, po czym odwróciła się, by wyjść z nami na zewnątrz. Zachichotałyśmy, zostawiając tego kretyna, a potem Katie przytuliła mnie ciepło na pożegnanie.
- Będę za tobą strasznie tęsknić, dziewczynko – zawołała dramatycznie, wzbudzając u mnie atak histerycznego śmiechu. Po wymianie pozdrowień skierowałam się wraz z Edwardem w stronę windy.

Spotkaliśmy się z Rose oraz Emmettem i spędziliśmy resztę dnia, próbując zaliczyć tyle atrakcji turystycznych, ile tylko się dało w czasie krótszym niż dwadzieścia cztery godziny.
Siedzieliśmy do późna, przez co następnego dnia spaliśmy dłużej niż zwykle, aż do lunchu. Obudziłam się i poszłam do kuchni, by przygotować śniadanie dla Edwarda. Wracając do sypialni, zabrałam ze sobą tacę, a gdy położyłam ją już na podłodze, wdrapałam się na łóżko, ułożyłam obok i zaczęłam składać niewinne całusy na jego ramieniu, obojczyku, szyi, policzku i wreszcie na ułożonych w uśmiechu ustach, które delikatnie oddały mój pocałunek.
- Podoba mi się taki sposób pobudki – wymamrotał Edward. Zachichotałam i odsunęłam się na chwilę od niego, a wtedy zamruczał smutno. Śniadanie zjedliśmy w rekordowym tempie, chcąc jak najszybciej powrócić do przerwanej przyjemności.
Większość dnia spędziliśmy na rozmowach i właśnie wtedy spłynęło na mnie małe objawienie czegoś wielkiego. Małe, jako że trwało zaledwie chwilę. Wielkie, ponieważ zdałam sobie sprawę, że jestem zakochana. Ten cudowny facet właśnie leżał razem ze mną w swoim ciepłym łóżku, obejmował mnie jednym ramieniem i gawędził o zwyczajnych rzeczach. To wystarczyło, abym zaczęła poważnie rozważać możliwość rzucenia wszystkiego i pozostania w Anglii. Ale była jeszcze Alice z Jasperem i irytujące „co jeśli”. Co jeśli: on mnie nie kocha, nie chce mnie i tylko czeka, aż wyjadę, obawia się zaangażowania albo ma strasznie kościste nogi? Przysunęłam się bliżej, próbując rozwiać tę ostatnią wątpliwość. Edward spojrzał na mnie ze zdziwieniem, na co po prostu uśmiechnęłam się niewinnie, składając na jego ustach pocałunek.
Gdy wstaliśmy z łóżka, wzięłam prysznic, spakowałam torby i upiekłam porcję ciasteczek dla chłopców. W tym czasie pojawił się Emmett z Rose, która posłała mi najsmutniejsze spojrzenie, jakie kiedykolwiek widziałam.
- Zakochałam się, Bello – wyszeptała w moje ramię, w odpowiedzi na co pogłaskałam ją po plecach. - Nie chcę wyjeżdżać. On jest taki niesamowity... Dziękuję, że wzięłaś mnie ze sobą.
- Och, przygnębiony łoś* - powiedziałam, wywołując u Rose wybuch śmiechu. - Hej, nawet mnie nie dołuj!
- Czemu łoś? - zapytała, próbując załagodzić sytuację. - Dlaczego nie coś bardziej delikatnego, na przykład smutna myszka*? – Przewróciłam oczami.
- Myszy to szkodniki, którymi karmią się sowy i na których testuje się perfumy – wycedziłam.
- A łosie* to po prostu wielkie, napalone zwierzaki! - wykrzyczała. Edward i Emmett posłali nam kuriozalne spojrzenia. Rosalie gwałtownie zaczerwieniła się, a potem skrzyżowała ramiona, głośno wypuszczając powietrze w wyrazie niezadowolenia i zmieszania. - Cicho bądź, Bello. Już lepiej nic nie mów!

Na lotnisko jechaliśmy w ciszy. Rosalie i Emmett tylko szeptali coś do siebie na tylnym siedzeniu, a ja i Edward mieliśmy zrozpaczone miny. Spojrzałam na niego po raz tysięczny i wzięłam za rękę. Zerknął na mnie, posyłając uśmiech, po czym delikatnie potarł kciukiem moją dłoń. Czas płynął niesamowicie szybko i ani się obejrzałam, a wzywano nas na pokład samolotu. Edward rzucił mi przepełnione smutkiem spojrzenie. Moje serce zabiło mocniej, gdy pochylił się, by ująć moją twarz w dłonie i pocałować mnie delikatnie. Nagle do oczu napłynęły mi łzy. Jego dotyk był cudowny; nigdy wcześniej nie czułam czegoś podobnego - Aaron Greene, mój chłopak z czasów liceum, nie mógł się z tym równać. Objęłam mocno Edwarda i przysunęłam się do niego najbliżej, jak mogłam.
Kiedy w końcu odsunęliśmy się od siebie, zrozumiałam, że to ostatnia szansa, by się przed nim otworzyć. Pomyślałam, że muszę mu to powiedzieć, zanim wyjadę, nie wiedząc, kiedy go znów zobaczę. Wzięłam głęboki wdech i wyszeptałam:
- Edwardzie...?
- Tak? - zapytał łagodnie. Uniosłam wzrok i spojrzałam prosto w jego oczy okolone ciemnymi, gęstymi i niesamowicie długimi rzęsami.
- Kocham cię... – wyznałam, zagryzając wargę w oczekiwaniu na odpowiedź. Na chwilę, która wydała mi się wiecznością, wstrzymał oddech, a potem jego twarz rozpromieniła się w uśmiechu. Przyciągnął mnie do siebie mocno i pocałował z pasją, a ja, szczęśliwa jak nigdy dotąd, zarzuciłam mu ręce na szyję. W końcu po raz drugi wezwano nasz lot i chłopak jęknął smutno, odsuwając się, ale chwytając za to moją dłoń.
- Bardzo cię kocham, Bello. Bardzo... - wymruczał, całując mnie delikatnie. Rozdzieliliśmy się dopiero, gdy po raz ostatni zapowiedziano start naszego samolotu.
- Ja ciebie też – powiedziałam, odsuwając się nieznacznie. Skinął głową, a następnie uśmiechnął się smutno, podając mi bagaż podręczny i ściskając moją dłoń. Po raz ostatni złożył na moich ustach pocałunek, po czym przekroczyłam bramkę, udając się na pokład.

* Gra słów, która po przetłumaczeniu niestety traci swój sens. W oryginale "przygnębiony łoś" to "Morose Moose", a "smutna myszka" - "Morose Mouse", co brzmi bardzo zabawnie i podobnie. W dodatku słowo "moose" ma też inne znaczenie - "panienka, laska, towar na jedną noc" i stąd właśnie wziął się tekst Rose o "wielkich, napalonych zwierzakach". Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mille dnia Sob 1:18, 28 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin