FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Bliźniaczki Swan (Twins) [NZ] [+16] roz. XV 15.09 Nowy rozdz Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
capricorn
Człowiek



Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 20:00, 14 Mar 2010 Powrót do góry

Nawet nie masz pojęcia jak się ucieszyłam jak zobaczyłam, że dodałaś rozdział. :)
Dobry był kot "skaczący po klamce", no i mama która chyba już spaliła pomysł na zamianę.. chyba że faceci im pomoga..

pozdrawiam. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Al...ta nieśmiertelna
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdzieś w marzeniach

PostWysłany: Nie 20:05, 14 Mar 2010 Powrót do góry

Ej Capricorn to byłby nawet niezły pomysł. Chłopaki by je kryli, a one robiły swoje. ;D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Al...ta nieśmiertelna dnia Czw 18:28, 18 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Katelin
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:54, 18 Mar 2010 Powrót do góry

O nie... Mama wszystko zepsuła... Chociaż mam nadzieję, że uda im się jakoś ten plan im wyjdzie :D Super rozdział, bardzo wciąga, nie mogłam się oderwać od tekstu, bardzo fajnie opisujesz :D Czekam na nexta i pozdraiwam :) O i dziewczyny mają fajny pomysł :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rosalie_Houston
Nowonarodzony



Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znikąd :P

PostWysłany: Nie 13:23, 21 Mar 2010 Powrót do góry

Uwielbiam to opowiadanie. Jest się z czego pośmiać. Masz świetny styl i genialne pomysły.Wszystko byłoby idealne gdyby nie to ,że za rzadko jak dla mnie dodajesz rozdziały ;P ale mną się szczególnie nie przejmuj, jestem równie kapryśna co wena ,która pomaga tworzyć takie dzieła sztuki...
pozdrawiam Rose_H Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rosalie_Houston dnia Nie 13:24, 21 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 15:57, 22 Mar 2010 Powrót do góry

Cytat:
- Nie pochlebiaj sobie, bo jeszcze w samo zachwyt popadniesz – zgasiła go i podeszła do umywalki by umyć ręce. Chłopak zrobił to samo. Brunetka powoli podeszła do drzwi i delikatnie je otworzyła. Ostrożnie wychyliła głowę na zewnątrz i zaczęła rozglądać się po korytarzu.
samozachwyt pisze się razem :)
zresztą nie bardzo mi się podobają te dopiski w stylu zgasiła go bo w zasadzie - raczej kiepsko gasi...

całkiem zabawna sprawa z tym unikaniem się wzajemnie... naprawdę urocze, a co najważniejsze - dobrze poprowadzone :)
ciekawa jestem, co wymyśli Brandi, żeby nie dopuścić Blacka do tajemnicy lub jaki pakt z nim zawrze

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
belongs_to_cullens
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:43, 22 Mar 2010 Powrót do góry

Przeczytałam dziś wszystko, co do tej pory wrzuciłaś tu. Nieźle się czyta i z rozdziału na rozdział dosłownie widać, jak poprawia Ci się styl i zmniejsza ilość błędów.

Jest jedna rzecz, która mnie irytuje (sama nie wiem zresztą dlaczego), często używasz słowa "brunetka" pisząc o której z dziewczyn, czy to z jakiegoś konkretnego powodu? Wydaje mi się, najczęściej niepotrzebnie, że bardziej naturalne byłyby słowa: "dziewczyna", "siostra". Dla mnie słowo "brunetka" pełni raczej funkcję opisową, jakby kolor włosów miał odróżniać jedną osobę od drugiej, a nie po prostu określać ją jako osobę, wiesz o co mi chodzi? :)

Pomysł bliźniaczek jest rewelacyjny. Jestem fanką pary Bella + Edward, no i generalnie, kanon, to kanon - a bliźniaczki rozwiązują problem Edward, czy Jakob;))

Życzę natchnienia!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Donna
Dobry wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under

PostWysłany: Wto 22:31, 30 Mar 2010 Powrót do góry

Cytat:
zresztą nie bardzo mi się podobają te dopiski w stylu zgasiła go bo w zasadzie - raczej kiepsko gasi...

Cytat:
est jedna rzecz, która mnie irytuje (sama nie wiem zresztą dlaczego), często używasz słowa "brunetka" pisząc o której z dziewczyn, czy to z jakiegoś konkretnego powodu? Wydaje mi się, najczęściej niepotrzebnie, że bardziej naturalne byłyby słowa: "dziewczyna", "siostra". Dla mnie słowo "brunetka" pełni raczej funkcję opisową, jakby kolor włosów miał odróżniać jedną osobę od drugiej, a nie po prostu określać ją jako osobę, wiesz o co mi chodzi? :)

Nie chcę wyjść na protekcjonalną i wredną, ale nie róbmy kisielu z budyniu. Ważne, że autorka opanowała umiejętność unikania powtórzeń, a póki ich nie ma, nie ma błędów. To znaczy, bo wychodzę na wredotę, oczywiście, masz święte prawo mówić, że ci się to nie widzi. Tyle że nie zgadzam się z tobą, belongs, w kwestii włosów. Brunetka jako funkcja opisowa tak, ale ma zastosowania różne. Autorka rozróżnia tym nie Bellę i Brandi między sobą, ale je dwie od innych. kirke, sądzę, że przypisek jest dobry. Da się kogoś zgasić metaforycznie, a - jak wyżej - nie ma powtórzeń.
To tak gwoli tych problemów... powtarzam, nie chciałam być chamska, tylko skomentowałam... hm... wasze komentarze.

Holly. Ja nie mam czasu. I w sumie cieszę się, że dodałaś tylko jeden rozdział. Bo nie jestem 100 w tył.
Niektóre momenty były wspaniałe. Pisałaś tak świetnie, że aż zapomniałam o... nie wszystkim, ale poprawił mi się humor. Tam przytoczyłaś powiedzenie o tym ocenianiu dnia - cud. A i oczywiście reszta rozdziału równie cudowna. Utrzymana w lekkim, cieplutkim, momentami gorącym, ale wciąż lekkim nastroju. Naprawdę, ja mam ostatnio wrażenie, że pod względem pisarskim nagle wszyscy mnie przerastają. Bo jak tak czytam twoje opowiadanie, to muszę stwierdzić, że ta "Aura Lekkości" którą roztaczasz w rozdziałach, oraz niezachwiewająca Aury Lekkości Aura Gorąca (brandi&jake) (ale wymyślam) współpracują razem tak świetnie, że zrodziło się porządne, naprawdę porządne opowiadanie, zasługujące nawet na jakieś wyróżnienie. Masz niesamowite pomysły i równie dobre wykonanie, serio. Ja nie wiem jak to jest, może masz większy talent pisarski ode mnie i tyle. Albo mam omamy. Ale tym rozdziałem przypieczętowałaś świetność swojego opowiadania, która średnio była widoczna w pierwszym rozdziale (z małego nasionka wyrósł ogromny dąb, że tak powiem poetycko). Twoje opowiadanie teraz dla mnie rozbłysło niczym gwiazdka, świeci się i świeci i myślę o niej i myślę. Po pierwsze, twój styl nabrał nie tylko całkowitej lekkości, ale (co ja się tak uczepiłam tego fragmentu?) czegoś bardziej... poważnego, dorosłego - chodzi mi właśnie o fragment z powiedzeniem. Nie wiem, jestem głupia i pusta, ale dla mnie takie coś przeważyło nad wartością tego ffa. Tzn no, przesadzam, ale więcej takich. Pewnie tylko mi wydaje się to takie cudowne. Cóż począć, każdy czytelnik inne wymagania ma.
Nie mam bladego pojęcia, jak zareaguje Edward na to, że Bella się na niego rzuciła. No i rozbiło mnie na atomy to jej powiedzenie, że ona nie lubi swojego imienia. Z drugiej strony mogłaby go opieprzyć, w końcu nie powinien być wścibski.
A Brandi i Jake to już w ogóle epic win, to, co oni wyprawiają i nie, nie chodzi mi o sceny w ciemnościach. Brandi to baaardzo fajnie wykreowana postać. Nie powiem że najlepiej na świecie [dosłownie], ale powiem, że postać nie potrzebuje nic więcej, aby być w pełni wykreowaną. Stworzyłaś Brandi od podstaw - charakter, wygląd, zachowania, gesty, reakcje, tok myślenia. Każda scena z nią zachwyca mnie i cieszy, bawi - cóż tu więcej mówić, zakręcona nastolatka. Jacob jest tak nawet-nawet, Edward mniej-nawet, a Bella nawet z kropką. Ale kreacja Brandi - cool, cool! Powiem ci, że to, co osiągnęłaś w ciągu 9 rozdziałów to bardzo wiele. Zyskałaś coś ważnego, coś, co pozwoli ci pisać na luzie, bez weny i tak dalej. Tak sądzę.
Styl ci się rozwija dosłownie jak pędziwiatr, z rozdziału na rozdział coraz lepszy i lepszy. Najpierw gubiłaś się w zdaniach, potem sklejałaś je klejem, później lepiłaś, potem tworzyłaś od podstaw, urozmaicałaś, przyozdabiałaś, a teraz razem tworzą jedną, wspólną JEDNOŚĆ. Brawa dla ciebie. Może to nic niewarte, ale moim zdaniem osiągnęłaś już umiejętność pisarstwa. (Bez refleksji, każdy te dwa słowa zinterpretuje inaczej: umiejętność pisarstwa).
Też nie umiem robić naleśników. Nosz kurde, zrobię ci ciastko, a naleśnika nie. Nigdy mnie naleśniki nie lubiły. Jacob nagle urósł mi w oczach i o mój boże bez skojarzeń. W każdym razie, Jacob. Cóż, nagle przestał być aroganckim, chamskim, zboczonym chłopem. W tym gotowaniu, przesadzam dziś, jezu, znalazło się coś subtelnego. Jakoś nabrałam do niego większych chęci. Więcej takich chwil, wali mnie na łeb.
Najlepiej wykreowane postacie - Brandi tudzież trochę Jacob. Edwarda... mało, Belli... pół na pół.
No i Renee. Zabiła mnie, serio. Cud miód i marchewka maczana w kisielu. Wszystko szło tak fajnie, a ona wypaliła to, co wypaliła. Swoją drogą, spodobała mi się jej reakcja na ten cały pocałunek jej córki. Tak jakgdyby nigdy nic. Szok, ale i uśmiech!
Nie przedłużam, bo mi czas nie pozwala (a rozwodziłabym się dalej!) Pozdrawiam i pisz dalej, dalej!
Alicee


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
` Coco chanel .
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33

PostWysłany: Pią 17:06, 21 Maj 2010 Powrót do góry

Czekam, i czekam, i czekam, a tu nic... ;( Ostatni rozdział skończył się akurat w takim momencie, iż włosy sobie wyrywam, czekając na ciąg dalszy... a tu minął miesiąc, minął drugi, powoli mija trzeci... Czemu nie ma nowego rozdziału?
Szczerze stęskniłam się za Twoim ff. Jest on pełen różnych ciekawych przygód. Wink
Jestem bardzo ciekawa, jak Jacob i Edward zareagują na wieść o tym, że są dwie. ;P

Tak więc ja wytrwale czekam na nexta. Wink

Pozdrawiam.Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
capricorn
Człowiek



Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 15:21, 30 Maj 2010 Powrót do góry

jest tam kto. ?:)

czekam i czekam i doczekać się już nie mogę..
mam tylko nadzieję, że nie zostawiasz nas na dobre Holly


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Holly Black
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:40, 30 Maj 2010 Powrót do góry

Podziwiam was za cierpliwość i za to, że jeszcze nie skreśliliście tego opowiadania. Szczerze? Mnie by szlag trafił. Jestem okropna, wstrętna i leniwa. I błagam, wybaczcie. Ale w końcu dostałam weny, więc zapraszam do czytania kolejnego rozdziału. Z góry przepraszam za błędy, ale śpieszyłam się i mogłam coś przeoczyć.

ROZDZIAŁ X

Na słowa matki Brandi zaczęła się krztusić.
- Nie jestem jej niańką – syknęła przez zęby wściekła, że właśnie zniszczono jej misterny plan.
- Muszę iść do samochodu po resztę zakupów – powiedziała kobieta po chwili zastanowienia, po czym wyszła z kuchni, nucąc coś pod nosem beztrosko. Brandi czuła na sobie zdziwione spojrzenie Blacka. Sama wpatrywała się w podłogę, przesuwając po niej butem od niechcenia. W głowie gorączkowo myślała nad tym, jaki kit mu wcisnąć, by nie dowiedział się prawdy. Wtedy nic nie wyszłoby z zamiany, gdyż znając tego chłopaka, wszyscy w szkole by się o tym dowiedzieli. Niespodziewanie usłyszała na korytarzu czyjąś głośną rozmowę. Nie, raczej kłótnię, poprawiła się w myślach. W tej samej chwili uświadomiła sobie, że był to głos jej siostry i Edwarda. Jeszcze ich tu brakowało! Może nie wszystko stracone, pomyślała i pociągnęła zdezorientowanego Jacoba za sobą. Otworzyła tylne drzwi kuchni i wybiegła na ogród, tarmosząc Blacka za rękę. Niewiele myśląc, co robi, wepchnęła go do krzaków rosnących przy wysokim płocie.
- Nie ruszaj się stąd! – warknęła i puściła się pędem w stronę domu. Wychyliła się zza rogu i dostrzegła, jak Edward wolnym krokiem opuszczał jej podwórko. Kiedy jego postać całkowicie znikła za ulicą, dziewczyna odetchnęła z ulgą. Odwróciła się na pięcie i w tej samej chwili, z wielkim impetem wpadła na swoją kopię.
- Brandi!
- Bella! – wydarła się, omal nie padając na zawał. – Gdzie mama? – dodała pośpiesznie i zagryzła dolną wargę.
- W kuchni. Wypakowuje zakupy. Czy mi się zdaje, czy ma dziś wyjątkowo dobry humor? – zaśmiała się Bella i spojrzała słodko na swoją siostrę. – Jak to jest, gdy rodzicielka zastaje cię w niedwuznacznej sytuacji z „przyjacielem”? – dodała i zachichotała widząc wściekłą minę Brandi. Na jej policzkach zagościł niewielki rumieniec. Miała ochotę palnąć siostrze w łeb.
- Gdzie Black? – spytała Bella po chwili i zaczęła się rozglądać.
- Na tyłach domu. Wepchnęłam go w krzaki – odparła brązowowłosa i nieco się skrzywiła.
- Teren czysty. Cullen już poszedł. Ja idę na górę, więc możesz bezpiecznie się stąd go pozbyć – mówiąc to, brunetka odwróciła się i wbiegła do domu.
Brandi poszła na tyły i zajrzała do krzaków, jednak Blacka nigdzie nie było.
- Pieprzony włóczęga… - syknęła i ponownie rozejrzała się po ogrodzie.

***

- Zabiję ją – jęknął, gdy poczuł jak kolce z rośliny, w którą został brutalnie wepchnięty, wbijały mu się w ciało. Po kilku minutach znudziło mu się ich wydłubywanie. Zaklął cicho i udał się do domu, by poszukać dziewczyny. Jej zachowanie było co najmniej dziwne. Postanowił ją znaleźć i nawrzeszczeć na nią za to, że naraziła go na uszczerbek na zdrowiu, w dodatku nie tylko fizycznym. W myślach zastanawiała go jeszcze jedna kwestia. Kim była ta cała Bella, o której wspomniała matka dziewczyny? Tylnym wejściem udał się do domu i pokierował swoje kroki na górę.

***

Bella stanęła jak wryta na widok Jacoba, który właśnie wsadził łeb do jej pokoju.
- Tu jesteś. Brandi, musimy pogadać… - zaczął i wsunął się do środka.
Dziewczyna zamarła w bezruchu. Nie umiała powiedzieć nic sensownego, nawet żeby stąd spadał. Jak na złość zaschło jej w gardle. Widziała tylko, jak jej się bacznie przyglądał.
- Nic ci nie jest? – spytał, po czym podszedł do niej bliżej. Weź się w garść, Bello, nie możesz wszystkiego zepsuć, tylko dlatego, że nie jesteś tak odważna jak Brandi. Musisz znakomicie ją udawać, pomyślała i spróbowała usilnie przywołać jakąś ciętą pyskówkę w stylu jej siostry.
- Nie jestem w nastroju – udała groźny ton Brandi, jednak widząc minę chłopaka, nie wyszło jej to za dobrze. Usiadł obok niej na łóżku i przeniósł na nią wzrok.
- Kim jest Bella? – Te trzy słowa wywołały u niej nagłą chęć zwrócenia całego śniadania. Poczuła wielką gulę w gardle, przez co nie mogła złapać tchu. – I dlaczego wepchnęłaś mnie w te cholerne krzaki? – słyszała, jak zaczął tracić nad sobą panowanie. Miała ochotę stąd wybiec.
- Muszę… iść… do toalety… - zdołała wyksztusić i już chciała wstać, jednak czarnowłosy zwinnie objął ją w talii i posadził sobie na kolanach. Spojrzał na nią z zaciekawieniem. Intrygowała go. Co prawda, te jej humorki potrafiły doprowadzać do szału, jednak było w niej coś, co go pociągało. Sam nie wiedział, co to było.
- No więc? – zastygł w oczekiwaniu. – Chyba, że będę zmuszony w inny sposób wyciągnąć od ciebie zeznania. – Kiedy to powiedział, dostrzegła błysk w jego oczach. Postanowiła grać na czas. Chciała się wyrwać, jednak trzymał ją zbyt mocno. Po kilku nieudanych próbach zrobiła naburmuszoną minę. Jak Brandi z nim wytrzymuje!?
- Chyba nie dajesz mi innego wyboru… - zanim dziewczyna się spostrzegła, chwycił ją wpół i przewrócił na plecy na łóżko.
- Co robisz, ty kretynie!? – wydarła się przerażona, jednak ją zignorował. Usiadł na brunetce okrakiem i jedną ręką unieruchomił nadgarstki nad jej głową. Ku jej przerażeniu, drugą zaczął łaskotać. Bella śmiała się tak głośno, w dodatku wierzgając nogami, że myślała, iż usłyszy ją cała dzielnica. Na marne próbowała zrzucić z siebie Jacoba, czym tylko pogorszyła swoją sytuację.
- Dobra… Dobra! PRZESTAŃ!!! WSZYSTKO CI POWIEM!!! – wydzierała się, usilnie próbując się wyswobodzić i złapać oddech.
Na jej słowa chłopak przestał i uśmiechnął się z wielką satysfakcją.
- Bella to… hmmm… moja znajoma – odpowiedziała z niepewną miną.
- To dlaczego twoja mama się o nią wypytywała?
- Bo… Widzisz… Bella niedawno zerwała ze swoim chłopakiem i chciała mi się wyżalić, ale ja nie lubię rozmów tego typu, więc powiedziałam, żeby pogadała z moją mamą, a wepchnęłam cię wtedy w krzaki, bo myślałam, że przyszła do mnie do domu, a jest strasznie namolna i nie chciałam żeby się do nas przyczepiła, bo…
- Dobra, już rozumiem! – przerwał jej Black, kiedy dziewczyna zaczęła się strasznie plątać. – Będę się zbierał. Czyli sugerujesz, żebym wyszedł przez nią niezauważony? – dodał i zaśmiał się pod nosem.
- Tak będzie najlepiej. Niezła z niej psycholka – dopowiedziała brunetka i pokręciła palcem obok swojej głowy. Gdy schodzili na dół, usłyszeli strzępki rozmowy, dochodzące z zamkniętej kuchni.
- Pożegnałbym się, ale skoro twierdzisz… - Wskazał dłonią na pomieszczenie, z którego dochodziły głosy. W tej samej chwili pochylił się nad Bellą i pocałował ją w usta. Był to szybki buziak, mniej więcej taki, jakim obdarowują się pięcioletnie dzieci w piaskownicy, jednak spowodował, że dziewczyna mimowolnie dała mu z pięści w brzuch. Posłał jej niewinne spojrzenie i opuścił dom, uśmiechając się szelmowsko.

***

- Wygląda na to, że niczego się nie domyślił – odparła Brandi, kiedy jej siostra skończyła opowiadać, co zaszło miedzy nią, a Blackiem. – Czyli Bella to taka namolna, niezrównoważona psychicznie laska? – dodała z wrednym uśmieszkiem, jednak zaraz oberwała od siostry poduszką.
- Jutro nasz wielki dzień – rzekła i po chwili wymieniły się swoimi planami zajęć.

***

Bella niechętnie wstała z łóżka o szóstej rano. Jej siostra świetnie to sobie obmyśliła. Przez ten tydzień będzie musiała łazić na jej poranne treningi, natomiast Brandi będzie spała do ósmej. Ale sam plan zamiany wydał jej się co najmniej genialny. Jeszcze czegoś takiego nie wymyśliły. Trochę się denerwowała, jednak postanowiła się tym nie przejmować. Po pół godzinie, wyszykowana wyszła z domu. Jak na złość uświadomiła sobie, że nie będzie mogła jeździć samochodem, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Postanowiła udać się na przystanek autobusów. Z ulgą spostrzegła, że właśnie jeden nadjechał. Wsiadła do środka, w którym panowało niezłe zamieszanie. Jedni ludzie coś krzyczeli, inni się śmiali, a pozostali siedzieli w milczeniu. Była zbyt zmęczona by dołączyć się do grupki z tyłu, więc zajęła miejsce na samym przedzie i nie spodziewała się, że uda jej się zasnąć.
- Brandi, właśnie dojechaliśmy – usłyszała nad sobą głos chłopaka i szybko otworzyła oczy. Był to nikt inny jak Jacob, który wpatrywał się w nią z troską.
- Mhm, dzięki – rzekła od niechcenia i zrezygnowana podniosła się z fotela. – A tak poza tym, to co tu robisz? – spytała, mimowolnie przy tym ziewając.
- Ja też trenuję, tyle, że w kosza – odpowiedział i posłał jej uśmiech. Nawet na niego nie spojrzała i szybko wyszła z autobusu. Nie chciała z nim przebywać sam na sam ze względu na fakt, iż mógł odkryć, że wcale nie jest tą osobą, za którą się podawała. Kiedy szła korytarzem, poczuła jak czyjeś dłonie złapały ją za nadgarstki.
- Nie uciekaj mi tak szybko – usłyszała rozbawiony ton chłopaka.
- Muszę iść na trening. Puść mnie, proszę – szepnęła i posłała mu błagalne spojrzenie. Dostrzegła w oczach Blacka coś dziwnego. Lustrował ją wzrokiem od góry na dół. Poczuła się tym nieco urażona.
- Czemu się tak gapisz? – fuknęła na niego, a ten tylko się roześmiał.
- Chyba mamy święto. Nasza Brandi jest… uprzejma! – wykrztusił w szoku. Czy to naprawdę była ta sama dziewczyna? Musiał przyznać, że z każdym dniem zaskakiwała go coraz bardziej. Złapał się na tym, że cały czas przyglądał jej się z rozbawieniem, co zaczęło ją już peszyć.
- A… Byłbym zapomniał. W piątek Brad urządza imprezę. Może wybierzesz się tam ze mną? – spytał i posłał jej cwaniacki uśmiech.
- Ja… Nie mogę…
- Dlaczego? – Przysunął twarz do jej, tak, że stykali się czołami. W takiej sytuacji Bella nie mogła się skupić, by wymyślić w miarę sensowną wymówkę, więc w końcu nieznacznie pokiwała głową na znak, że się zgadza. Dopiero później zdała sobie sprawę, że Brandi ją za to zabije. Inaczej Black nie dałby mi spokoju, pomyślała. Postanowiła na razie nie zawracać sobie nim głowy. Pokierowała swe kroki w stronę szatni. Już na korytarzu wyczuła odór okropnie słodkich perfum, które przesyciły powietrze. Wstrzymała oddech i weszła do środka. Zanim zdążyła zareagować, poczuła, jak ktoś z wielkim impetem na nią wpadł i mocno uścisnął. Ku wielkiemu zaskoczeniu, była to sama Lauren, która właśnie zostawiła na jej policzkach ślady truskawkowego błyszczyka. Blondynka przycisnęła Bellę jeszcze mocniej, przez co jej ogromny i sztywny biust uniemożliwił dziewczynie złapanie oddechu. Miała wrażenie, że blondi właśnie zmiażdżyła jej wszystkie żebra.
- Jak dobrze, że już jesteś! – zawołała pełna radości. Jak Bella zdołała się domyśleć, fałszywej radości.
- Dobrze się czujesz? – spytała ze zniesmaczonym wyrazem twarzy, wycierając oba policzki. Lauren spojrzała na nią, jakby ta była wariatką.
- Och, głuptasie. Uznałam, że źle to wszystko zaczęłyśmy – powiedziała słodko i uśmiechnęła się promiennie. Bella histerycznie się roześmiała.
- Czego tak naprawdę chcesz, Lauren? – syknęła w jej stronę, siląc się na spokojny ton, jednak blondynka już wybiegła ze swoją świtą głupiutkich i naiwnych plastików, krzycząc coś co miało zagrzać drużynę do treningu.
Bella wzruszyła ramionami, po czym przebrała się w strój reprezentacji i zniechęcona wyszła na boisko.
Nie sądziła, że będzie aż tak zmęczona. Po dwudziestu minutach miała ochotę uciec stąd gdzie pieprz rośnie. Czuła palący ból w klatce piersiowej, który utwierdził ją w przekonaniu, jak beznadziejną ma kondycję. Bez przerwy trenerka wrzeszczała coś na nią, przez co miała ochotę walnąć w nią piłką. Nawet Lauren nie była aż tak dobijająca. Trzymała się wśród swoich plastikowych lalek i nawet na nią nie patrzyła. Miarka przebrała się pod koniec zajęć, gdy trenerka krzyknęła:
- Jesteś beznadziejna, Swan! Co się do cholery z tobą dzieje!?
Na jej słowa na sali zrobiło się cicho. Bella zacisnęła dłonie w pięści i zamknęła powieki usiłując powstrzymać wybuch. Było jednak za późno.
- Niech się pani wreszcie zamknie, bo tym marudzeniem doprowadza mnie do szału! Wcale nie muszę tu przychodzić! – wydarła się i odwróciła na pięcie, by opuścić salę gimnastyczną. Usłyszała szmery wśród dziewczyn, które prawdopodobnie zaczęły ją obgadywać. Spojrzała ostatni raz za plecy i ujrzała rozpromienioną twarz Lauren. Pokazała jej środkowy palec i wyszła na korytarz. Czuła się tak zmęczona, że marzyła tylko o pójściu do domu i ewentualnym prysznicu.
- Panno Swan! Panno Swan! Proszę zaczekać! – usłyszała za sobą zdenerwowane wołanie nauczycielki. – Nie możesz wychodzić w trakcie treningów, to jest wbrew przepisom! – fuknęła na nią kobieta.
- A czy wbrew przepisom nie jest znęcanie się nad uczniami? – odparowała dziewczyna i już miała się odwrócić.
- Dość tego, moja droga. Idziemy do dyrektora – zażądała głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Świetnie! – jęknęła dziewczyna, jednak postanowiła dla świętego spokoju udać się za trenerką.
Gdy znalazły się przed gabinetem, kobieta zapukała, po czym weszła do środka, popychając przed sobą Bellę.
- A więc to jest nasza mała złośnica – dyrektor przeniósł na nią zaciekawiony wzrok. Dziewczyna roześmiała się na to zabawne określenie. Z zainteresowaniem zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu.
- Yhm… Ja pójdę na salę, żeby zająć się dziewczętami – powiedziała nauczycielka i opuściła gabinet.
- Siadaj – rzekł miłym tonem mężczyzna. Miał siwe, krótko przystrzyżone włosy i jasne oczy, którymi wpatrywał się w brunetkę. Wydawał się niegroźny. Bella opadła na skórzany fotel naprzeciwko dyrektora i spoglądała na niego zmęczonym wzrokiem.
- Doszły mnie słuchy, że zachowujesz się bardzo nieodpowiednio. Palisz, kłócisz się z naszą woźną, wagarujesz, a teraz pyskujesz do trenerki i opuszczasz w połowie jej zajęcia – zaczął wyliczać na palcach, nieco unosząc głos. Bella postanowiła milczeć i czekać na rozwój wydarzeń. - Jeśli jeszcze raz, choć jeden raz zrobisz coś, co będzie niezgodne z regulaminem szkoły, to zawieszę cię w prawach ucznia! – Obraz spokojnej i miłej osoby dyrektora prysł w oczach Belli niczym mydlana bańka.
- Na ile? – spytała niegrzecznym tonem spod przymrużonych oczu.
- Na miesiąc! Nawet jak opuścisz choćby jeden trening! – ryknął cały czerwony na twarzy.
W tym momencie dziewczyna naprawdę próbowała się powstrzymać, jednak było to silniejsze od niej. Ziewnęła jak smok, w dodatku przeciągając się na skórzanym fotelu, co doprowadziło dyrektora do furii.
- Wynoś się stąd! Na trening! Ale już! – stracił nad sobą panowanie. Na odchodnym dziewczyna zdążyła spojrzeć na jego biurko, na którym widniała tabliczka z imieniem i nazwiskiem.
- Edgar Peek … - zachichotała pod nosem, po czym zamknęła drzwi gabinetu nieco mocniej niż zamierzała.

***

Brandi wierciła się niespokojnie w ławce na lekcji fizyki. Nie cierpiała tego przedmiotu. Pocieszało ją to, że jak do tej pory nikt nie zorientował się, że nie jest jej siostrą. Zauważyła, jak Jessica przyglądała się jej z durnym uśmieszkiem. Zanim puściła w jej kierunku jakąś chamską odzywkę, usłyszała jak ktoś odchrząknął znacząco nad jej głową.
- Może sama dokończysz za mnie prowadzenie lekcji, skoro tak bardzo cię nudzę? – syknęła przez zęby siwa kobieta i zaczęła się wpatrywać w brunetkę.
- Dzięki za propozycję, ale raczej nie skorzystam – odparła dziewczyna i przeniosła zaciekawiony wzrok na swoje paznokcie.
- To nie była propozycja. Dokończ to, co mówiłam przed chwileczką o indukcji elektromagnetycznej – poleciła Krwawa.
- To chyba jakiś żart. Nie chce się pani prowadzić zajęć to wygodniej jest wyręczać się innymi uczniami? – mruknęła dziewczyna pod nosem, a klasa momentalnie zamarła. Nie takiej odpowiedzi się po niej spodziewali. Oczy Krwawej się zwęziły.
- Nie pyskuj mi tu, gówniaro – syknęła na nią i prawie opluła.
- Czy wszyscy nauczyciele są tu aż tak popierdoleni? – bełkotała pod nosem, na tyle głośno, że kobiecina na pewno zdołała ją usłyszeć.
- Coś ty do mnie powiedziała? – warknęła.
- … na dodatek głucha – dokończyła Brandi, podnosząc się z krzesła.
Wszyscy uczniowie wpatrywali się w ową scenę z wielkim zainteresowaniem i przerażeniem jednocześnie.
Dziewczyna beztrosko zaczęła wkładać książki do reklamówki.
- Do zobaczenia jutro – powiedziała z uśmieszkiem i wymaszerowała na korytarz, pozostawiając klasę w wielkim osłupieniu. Nienawidziła takich nauczycieli. Po prostu nie mogła się powstrzymać, żeby jej nie dogadać. Spodziewała się, że Krwawa za moment wybiegnie za nią z klasy, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Chwilę później zadzwonił dzwonek na przerwę. Brandi wyszła ze szkoły i udała się na jej tyły, wyciągając z kieszeni papierosa.
Oparła się o ścianę, podpalając szluga. Niedługo po tym zobaczyła, jak jakaś postać zaczęła się do niej zbliżać. Przez moment pomyślała o jakimś nauczycielu, jednak dopiero po chwili zauważyła, że był to Cullen. Kiedy ujrzał dziewczynę zaciągającą się papierosem, jego oczy momentalnie rozszerzyły się w szoku.
- Nie wiedziałem, że palisz… - skwitował i podszedł do niej bliżej. Również wyjął papierosa z kieszeni, po czym odpalił srebrną zapalniczką.
- Widać pozory mylą – odparła Brandi i zaśmiała się pod nosem.
Przez długą chwilę milczeli oparci plecami o ścianę szkoły.
- Yhm… Ogólnie to dzięki za korki z biologii – powiedział powoli chłopak i zmierzwił włosy.
Brandi już otworzyła usta, by spytać, o czym on do cholery mówił, jednak przypomniała sobie, że miał korki z Bellą. Zamiast tego pokiwała nieznacznie głową.
- Masz niezłą gadanę – dodał po chwili i spojrzał na Brandi znacząco.
Dziewczyna się zaśmiała.
- Po prostu mówię, co myślę – odrzekła i zaciągnęła się po raz ostatni papierosem.
Nagle rozległ się donośny dzwonek oznaczający koniec przerwy.
Brandi wstała i już miała odejść kiedy poczuła dłoń na swoim ramieniu.
- Poczekaj. W Piątek jest impreza u Brada. Chcesz pójść? – spytał Edward i spojrzał jej w oczy. Po chwili zastanowienia skinęła głową na znak zgody i oboje pokierowali swe kroki do wnętrza szkoły.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
` Coco chanel .
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33

PostWysłany: Nie 17:10, 30 Maj 2010 Powrót do góry

Zawiodłam się. ;( Miałam nadzieję, że Jake i Edzio się dowiedzą. Wink Ale to może i lepiej, że to przedłużasz.
Brandi... Och, jak ja kocham tą postać! Jest władcza, silna i pewna siebie. Jej rozmowa z Krwawą to majstersztyk, srsly. Strasznie mi się podobała. Wink Ale wciąż smutno mi, że Black nie wie. Ach, a propos niego... Cudnie go wykreowałaś. Jest strasznie zajebisty. O ile nie przepadam zbytnio za Jakami, twojego ubóstwiam. A Edzio też świetny. Bella mi się taka niewyraźna przy Brandi wydaje, ale no cóż, zdecydowanie wolę męską wersję Blacka. Wink Ach, będą świetną parką, bo będą razem, prawda? Mam nadzieję. A jeśli nie to...to... ugh. Słowa mi zabrakło xD

Należą ci się porządne bęcki za to, że tak długo kazałaś nam czekać na nowy rozdział. ;p (Przebiłaś nawet mnie ;D)

Weny, droga Holly Black. Liczę na to, iż next chapik pojawi się lada dzień. ;p (No, może troszkę przesadziłam. ;p)

Pozdrawiam,
Twoja Wierna Czytelniczka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
capricorn
Człowiek



Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 18:49, 30 Maj 2010 Powrót do góry

o kurcze. !

czy Ty wiesz jak mi tego brakowało. ?
nie da się tego opisać..
dzięki za rozdział, tak mi sie humor poprawił, cały czas mi sie twarz w banana robiła. Wink

dzięki, dzięki, dzięki.. duzo ukłonów. Wink

ps. mam tylko nadzieję, że na następny tak długo nie będziemy czekać. ;p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zawasia
Dobry wampir



Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D

PostWysłany: Nie 19:12, 30 Maj 2010 Powrót do góry

wkońcu, nareszcie... dlugo trzeba bylo czekac, ale warto
świetny, boski, genialny, zabawny, jedyny w rodzaju:D
dziewczyny są genialne a ich pomysl z zamianą najlepszy... ciekawi mnie jak to będzie dalej pierwszy dzień i same niespodzianki
czekam na więcej
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alekzz
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z szufladki .

PostWysłany: Nie 21:39, 30 Maj 2010 Powrót do góry

Wchodzę na moje ulubione forum. Po tym udaję się do mojego ulubionego opowiadania i widzę, że pojawił się nowy rozdział. Ale najlepsze jest to, że nie widzę mojego komentarza pod ostatnim partem, co lekko mnie dziwi. Byłam przekonana, że napisałam długi, bezsensowny, a zarazem ciekawy komentarz. No cóż, widocznie nie powinnam ufać mojemu laptopie. A więc, przepraszam Cię za to, iż komentarz nie pojawił się wcześniej. Ale biorąc pod uwagę to, że nowy rozdział pojawił się dużo później niż powinien, uważam, iż jesteśmy kwita. ; )

Przyznaję, że dzisiaj miałam naprawdę ciężki dzień, a dobry humor nie zawitał w mojej główce. Może dla Ciebie wiele to nie znaczy, aczkolwiek dzięki Tobie na mojej twarzy nareszcie pojawił się uśmiech. Prawdziwy.
Po tej wypowiedzi chyba możesz już odczytać, że rozdział uważam za bardzo udany. Nawet więcej niż to, ale naprawdę nie mam siły opisywać wszystkich tych pozytywnych określeń o tej godzinie. Może jeśli jutro znajdę czas, poprawię ten komentarz, ale do tego nie jestem pewna.

Przepraszam za ten marny komentarz, ale jak już wspomniałam - ciężki dzień. Tak czytając te moje wypociny wpadło mi w oko, że strasznie często używam słowo 'ale'. No, nieważne. Wydaje mi się, że to na tyle. ; )

xoxo, alekzz

P.S.: Nawet jeśli czasami nie napiszę czasami komentarza, lub jak to ostatnio mi się zdarzyło, mój laptop go nie doda, wiedz, że jestem twoją wierną czytelniczką i Twoją fanką. ; )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ParanormalVampire
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 14:20, 01 Cze 2010 Powrót do góry

Czytam to od jakiegoś czasu.
Nie napisałam komentaża (oprócz priwa) ale nie bardzo wiem co mam napisać, przepraszam więc za nieskładność tego co piszę.
Twoje opowiadanie jest bardzo zabawne i wciągające. lubię tę Brandi i miło że bochaterowie nie są tacy słodcy i cukierkowi.
Akcję bardzo pogmatwałaś, ale podoba mi się taki sposób pisania. Trzyma w napięciu.
Nie moge się doczekać kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam, Paranormal.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ParanormalVampire dnia Wto 14:37, 01 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
GINY
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:11, 03 Cze 2010 Powrót do góry

hej twoje opowiadanie jest naprawde swietne ciesze sie ze nastepny rozdzial bedzie juz niedlugo tak jak mowisz:)
nie bede ci tu wytykac bledow ani nic z tych rzeczy opowiadanie czyta sie plynnie jest zrozumiale ma wszystko co potrzebne :)
pozdrawiam i zycze weny:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sardynka
Zły wampir



Dołączył: 14 Kwi 2010
Posty: 266
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 21:30, 03 Cze 2010 Powrót do góry

Wpisuję się na listę czytających.
Głównie dlatego, że mi się podoba.
Bo Jake nie jest szumowiną.
Bo miałaś fajny pomysł.
Bo nie przesładzasz.
Tylko jakoś nie trawię Brandi (samego imienia). Ale to tylko taka mała fobia, nie przejmuj się. Obie dziewczyny mają coś takiego jak charakter o co modliłam się u Meyer (i czego tam nie znalazłam). Akcja rozwija się dynamicznie i dużo się dzieje, co się chwali. Pisz dalej, nie wypuszczaj weny z żagli i (proszę) nie określaj dziewczyn "brunetkami", bo one miały brązowe włosy a nie czarne...
Sard.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 7:13, 04 Cze 2010 Powrót do góry

cóż... dawno mnie tu nie było, ale ciebie też więc wszystko w porządku :P
będzie pauzami, bo to czytelnie wygląda... :
- plus za język, który pasuje do całości, pomimo tego, że jest typowo młodzieżowy :P
- plus za świetne teksty :P
- plus za dokładny rozdział pomiędzy Brandi i Bellę, co widać:P
- minus za odzywki Belli - no coś mi zgrzytnęło w jej charakterku :P
- plus za akcje typu wyrzucanie Jacoba w krzaki ;P

dziękuję za nowy rozdział :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Holly Black
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 15:45, 04 Cze 2010 Powrót do góry

Dziękuję za komentarze :) Naprawdę pomagają w pisaniu :) Oto kolejny rozdział opowiadania. Nie jest może bardzo długi, ale co tam :) Mam nadzieję, że się wam spodoba. Następna część pojawi się już niebawem :)

ROZDZIAŁ XI

Następnego dnia po angielskim Brandi znudzona opuściła salę lekcyjną. Wyjęła z kieszeni pomięty plan i spoglądając na niego, wolnym krokiem udała się na kolejne zajęcia. Kiedy szła tak zamyślona, nie zauważyła, że uderzyła z barku jakąś dziewczynę. Jak się później okazało, była to Jessicka.
- Uważaj, kretynko, jak łazisz! – wydarła się blondi i zmierzyła ją nienawistnym wzrokiem.
Brandi zaśmiała się donośnie.
- Odezwała się. A poza tym sama stoisz na środku korytarza jak ta łajza, więc się nie dziw, że będziesz obrywała, chociażby ode mnie – wyszeptała jadowicie.
Oczy Jessici nagle się zwęziły. Zmrużyła je jak wściekła kotka, która miała zamiar rzucić się na swoją ofiarę. Nawet jej koleżanki, z którymi stała, z zaciekawieniem zaczęły spoglądać na zaistniałą sytuację.
- Zamknij się, suko. A poza tym odwal się od mojego chłopaka! – Dźgnęła ją w ramię. Brandi dłuższą chwilę zastanawiała się, o kim ona mogła mówić. Dopiero po chwili uznała, że prawdopodobnie chodziło o Edwarda. Zilustrowała Jessickę znudzonym wzrokiem.
- W takim razie musi mieć strasznie zły gust… - odparła i spojrzała jej prosto w twarz, na co dziewczyna nieco się speszyła. Postarała się jednak nie dać tego po sobie poznać.
- No właśnie, skoro zadaje się z tobą – wycedziła i przy ostatnim słowie się zakrztusiła.
- To ciekawe, bo z tego, co wiem, to mnie zaprosił na imprezę do Brada – rzekła Brandi i uśmiechnęła się słodko.
W tej samej chwili wydarzyło się kilka rzeczy na raz. Brązowowłosa zauważyła, jak Jessicka rzuciła się na nią z wymalowanymi tipsami, jednak kilka centymetrów od jej twarzy zatrzymała się gwałtownie, przytrzymana przez czyjeś ramiona obejmujące ją w pasie. Ich właścicielem okazał się być Edward, który w ostatniej chwili złapał szamoczącą się Jessickę. Zachichotała na widok blondynki w takim stanie. Jednak wydarzyło się jeszcze coś, czego kompletnie się nie spodziewała. Dziewczyna wierzgając nogami, jedną trafiła prosto w podbrzusze Brandi, która ze zduszonym sapnięciem osunęła się na podłogę.

***

- Jak dalej będziesz tak grać, to postaram się, żebyś została zawieszona, Swan! Wiem, do cholery, że stać cię na znacznie więcej! – Bella usłyszała krzyki kobiety, kiedy po raz kolejny nie udało jej się przebić piłki serwem na drugą stronę boiska. Uznała, że nie może zrobić tego siostrze, żeby ta została zawieszona, przez jej nieumiejętność grania w siatkówkę. Była już bardzo zmęczona, jednak na całe szczęście trening dobiegał już końca. Musiała tylko dobrze zaserwować. Pokazać tej babie, że jednak do czegoś się nadaje. Po drugiej stronie widziała wielki uśmiech na twarzy Lauren, która znakomicie się bawiła, widząc „Brandi” bez formy.
- Długo mam jeszcze tak stać!? – krzyknęła do Belli, a ta posłała jej wściekłe spojrzenie. Po chwili odbiła piłką kilka razy o parkiet. Wzięła głęboki oddech. Zobaczyła jak kropelka potu spada z jej czoła, tuż na powierzchnię boiska. A teraz wysoki podrzut, rozbieg, wyskok, zamach i… uderzyła z całej siły w piłkę, która z wielką siłą odbiła się od końcowej linii boiska, zanim Lauren zdążyła się obejrzeć.
- Znakomicie! Widzisz? Jeżeli chcesz, to potrafisz! – słyszała z oddali głos trenerki. Czuła się naprawdę zadowolona. Właśnie udało jej się zaserwować z wyskoku! Dopiero po chwili poczuła, jak jej nadgarstek eksplodował silnym bólem. Złapała się za niego drugą dłonią i udała się za dziewczynami do wyjścia z sali gimnastycznej. Zobaczyła, jak Jacob właśnie opuszczał męską szatnię po skończonym treningu koszykówki. Zauważył dziewczynę i uśmiechnął się do niej szelmowsko. Ta odpowiedziała wymuszonym uśmiechem, który nagle zmienił się w grymas bólu, spowodowany przez nadgarstek. Miała wrażenie, jakby ktoś po nim skakał. Starała się ukryć to przed Blackiem, jednak zauważył jej minę i szybko do niej podbiegł, zagradzając dalszą drogę do szatni.
- Co się stało? - spytał bardzo poważnym głosem, którego nigdy u niego nie słyszała.
- Nic takiego… Muszę iść na matmę… - próbowała go wyminąć, jednak złapał ją za ramiona.
Jedną ręką delikatnie schwycił ją za bolącą dłoń i przyjrzał się jej uważnie.
- No jasne, to przecież tylko wybicie – sarknął, jednak widząc jak chwiała się na nogach szybko ją przytrzymał. – Natychmiast zabieram cię do pielęgniarki i nie chcę słyszeć żadnych „ale” – skwitował i podniósł ją na ręce.
- Postaw mnie, mogę iść sama… - zaczęła marudzić z twarzą przy jego ramieniu, jednak zignorował ją kompletnie. Po kilku chwilach znaleźli się w gabinecie.

***

Brandi leżała skulona na szkolnym korytarzu. Wiedziała, że wszyscy się w nią wpatrywali, jednak miała to kompletnie gdzieś. Czuła, jak przeszywający ból wyrywał jej wnętrzności. Miała ochotę puścić pawia. Już niejednokrotnie biła się w innych szkołach, nawet z chłopakami, więc w sumie była przyzwyczajona. Jednak teraz ból był nie do zniesienia. Starała się ostatkiem sił wstać, jednak za pierwszym razem opadła tylko na kolana. Poczuła po chwili, jak czyjeś dłonie mocno schwyciły ją za ręce i pomogły powoli się podnieść. W końcu stanęła na nogach, będąc dalej w lekkim zgarbieniu, obejmując dłonią brzuch. Oddychała coraz bardziej miarowo. Otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła. Zobaczyła Jessickę w dalszym ciągu przytrzymywaną w silnym uścisku przez Edwarda. Blondi miała twarz wykrzywioną wściekłością. Większość ludzi wpatrywała się w Brandi ze współczuciem, inni z przerażeniem. Natomiast sam Edward, ze… zdumieniem? Nie umiała tego odgadnąć. Musiała przyznać, że wiele wysiłku ją to kosztowało, jednak na jej twarzy pojawił się wredny uśmieszek, który pokierowała wprost do Jessicki.
- To dopiero początek – wyszeptała wyraźnie, by blondynka zrozumiała przesłanie z ruchu jej warg. Zauważyła, jak jej oczy wypełniły się strachem. Odwróciła się na pięcie i powoli pokierowała swoje kroki w stronę damskiej toalety.

***

- Uspokoisz się, ty wariatko? – syknął Edward przez zaciśnięte zęby, w dalszym ciągu przytrzymując szarpiącą się Jessickę. Powiódł wzrokiem za znikającą postacią dziewczyny. Był w szoku na jej zachowanie, waleczną postawę i to, że nawet po tak bolesnym ciosie umiała zachować kamienną twarz. Musiał przyznać, że bardzo mu zaimponowała. Nie spodziewał się po niej czegoś takiego. Jak sama mu kiedyś powiedziała, pozory mylą. Teraz wiedział już jak bardzo. Postanowił pójść za nią, byleby tylko zobaczyć czy nic jej nie jest.
Puścił Jessickę, trochę mocniej niż zamierzał, na co lekko syknęła i spojrzała na niego wilkiem.
- Co się z tobą do cholery dzieje, Cullen? – warknęła przez zaciśnięte zęby i zrobiła taki ruch, jakby miała zamiar go uderzyć.
- Między nami wszystko skończone. Jeżeli jeszcze raz tkniesz Bellę to przysięgam, że już więcej sama nie zrobisz sobie na twarzy tej tapety – wycedził, po czym wyminął zszokowaną dziewczynę.
Miał w dupie to, że właśnie wszedł do damskiego kibla. Po prostu musiał wiedzieć, czy nic jej nie jest. Brandi stała naprzeciwko umywalki i przemywała twarz zimną wodą. Kiedy zauważyła postać chłopaka w odbiciu lustra, omal nie krzyknęła.
- Co jest do jasnej… - Poczuła nagły ból brzucha, który uniemożliwił jej dokończenie zdania. Skuliła się nieco, jednak nie chciała dać po sobie poznać, jak bardzo ją to bolało.
- Musiałem zobaczyć, czy nic ci nie jest – odparł Edward i spojrzał na dziewczynę z troską.
- Jak widać, nie. A teraz daj mi umrzeć w spokoju – fuknęła na niego, po czym opuściła się po ścianie i usiadła na zimnych kafelkach.
Chłopak mimowolnie się uśmiechnął. Po chwili zastanowienia opadł na podłogę nieopodal jej, tak, że stykali się ramionami. Przyjrzał się jej twarzy. Była blada, a po jej czole spływały maleńkie kropelki potu.
- Może powinnaś udać się do pielęgniarki? – zasugerował, jednak posłała mu mordercze spojrzenie.
- Ta suka zginie… - zaczęła mamrotać pod nosem i zacisnęła dłonie w pięści.
- Nie martw się. Już cię nie tknie.
- Ja mam się martwić? To ona powinna! – krzyknęła i wstała, jednak zrobiła to zbyt entuzjastycznie, gdyż znów fala bólu przeszyła jej ciało.
Edward zauważył grymas na jej twarzy.
- Ja mówię poważnie. A teraz zbieraj się. Idziemy do pielęgniarki. Pomyśl, może uda mi się załatwić ci zwolnienie do końca dnia? - dodał pośpiesznie, kiedy dziewczyna otworzyła usta by zaoponować. Wizja spędzenia reszty godzin w domu całkiem jej odpowiadała. W końcu przytaknęła. Miedzianowłosy zaproponował, że ją zaniesie, jednak widząc jej minę, szybko zmienił zdanie. Wolnym krokiem udali się na niższe piętro budynku. Kiedy zbliżali się do danego miejsca, Brandi niespodziewanie dostrzegła, jak drzwi od gabinetu pielęgniarki otworzyły się gwałtownie. Ujrzała w nich Blacka, a w następnej chwili zobaczyła swoją siostrę, którą przytrzymywał. Spojrzała na Edwarda, który właśnie miał zamiar popatrzeć w tamto miejsce. Zanim to zrobił, ostatkiem sił pociągnęła go za przód kurtki i przybiła do ściany. W jednej sekundzie przywarła do niego ustami i namiętnie pocałowała. Kątem oka spojrzała jak dwie postacie powoli się oddalały, aż w końcu całkowicie znikły za rogiem. Kiedy chłopak wysunął delikatnie swój język, ona przerwała pocałunek i odsunęła się od niego z cichym mlaśnięciem. Jego zadowolona mina przerodziła się w zdezorientowaną.
- W sumie już mi lepiej. Idę na matmę – odparła wesołym tonem, po czym wyminęła zdziwionego chłopaka. Śmiała się w duchu, że skutecznie odwróciła jego uwagę.
Lekcja trwała już kilka minut, więc udała się prosto do klasy. Zaraz za nią wszedł Cullen.
Posłali przepraszające spojrzenie profesorowi, po czym usiedli w wolnej ławce na końcu sali.
Przez krótką chwilę naprawdę starała się zrozumieć, o czym były zajęcia, jednak były tak nudne, że dała sobie z tym spokój.
Poczuła na sobie czyjś wzrok. Spojrzała na miedzianowłosego chłopaka, który lustrował ją spojrzeniem.
- Co to było? – spytał znudzonym tonem.
- Co co było? – udała, że nie rozumie i uśmiechnęła się niewinnie.
- Rzucasz się na mnie na środku korytarza, a teraz nie wiesz, o co mi chodzi? – powiedział trochę za głośno, bo kilka osób się odwróciło i posłało im zdegustowane spojrzenia.
- Czego? – syknęła w ich stronę, na co od razu się odwrócili.
- Jesteś nienormalna – skwitował chłopak i odsunął się od niej na krześle, jakby obawiał się, że coś mu zrobi.
- Być może. Ale mi to nie przeszkadza. Jeśli inni mają coś do tego, to ich problem – powiedziała te słowa o wiele za głośno, przez co nawet profesor posłał jej wściekłe spojrzenie, jednak po chwili powrócił do rozwiązywania zadania na tablicy.
Brandi zaczęła z nudów grzebać w reklamówce. Jej szelest ponownie zwrócił na niej uwagę uczniów. Wcale się tym nie przejęła. Znalazła jakąś puszkę z colą. Wyjęła ją, po czym otworzyła i zaczęła pić. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo była spragniona. Dwie ławki przed sobą dostrzegła postać Jessicki, która pisała smsy na różowej komórce. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek. Brązowowłosa wstała i zaszła od tyłu blondynę. Jednym ruchem wlała połowę puszki gazowanego napoju w przód jej bluzki. Dziewczyna zaczęła piszczeć i odwróciła się wściekła. Zobaczyła wredny uśmiech na ustach Brandi. Było widać, że się jej przestraszyła. Wiedziała również, że zadarcia z nią będzie żałować do końca liceum.

***

- Całowałaś się z Cullenem? – zapytała nieco zażenowana Bella. Obie dziewczyny siedziały w pokoju Brandi na łóżku i rozmawiały o minionym dniu.
- Nie martw się. I tak jest twój – zapewniła. – Podoba ci się, prawda? – dodała i zaśmiała się, kiedy dostrzegła rumieniec na twarzy Belli.
- Muszę ci coś powiedzieć… - zwróciły się do siebie w tym samym momencie, po czym wybuchły śmiechem.
- Dobra ja pierwsza – zaczęła Brandi. – Edward zaprosił mnie, czyli ciebie na piątkową imprezę do Brada – zakończyła wypowiedź i zobaczyła jak jej siostra zaczęła się krztusić.
- O cholera! Na tą samą imprezę zaprosił mnie Black! – zawyła i schowała twarz do poduszki. – Co teraz zrobimy? – spytała po chwili.
- No jak to co. Idziemy. – skwitowała Brandi po czym zaczęła bić się na poduszki z bliźniaczką.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Holly Black dnia Pią 15:48, 04 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
` Coco chanel .
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33

PostWysłany: Pią 16:07, 04 Cze 2010 Powrót do góry

Siadam przed komputerem cała podłamana dzisiejszymi wydarzeniami, a tu patrzę, nowy rozdział Bliźniaczek. Momentalnie na mojej twarzy wykwitł szeroki uśmiech, a w myślach krzyczałam: Tak, tak, tak!

Przeczytałam i powiem ci, że bardzo mi się podoa. Wink Ta wymiana Belli i Brandi wyszła ci świetnie. Zachowanie Jessici było okropne, aż warknęłam na monitor. Moją jedyną myślą w tym momencie było: Biedna Brandi, ale ona oczywiście się trzymała. Pisałam już, jak bardzo kocham tą postać? Jest naprawdę świetna i, przynajmniej w mojej opinii, przyćmiewa troszkę Bells.

Jej, jak się Black przejął, gdy Belli wybił się palec. Widać, że cholernie podoba mu się Brandi - super. ;D

Już się nie mogę doczekać imprezy. Mam nadzieję, że w jakiś dziwny sposób Edward i Jacob dowiedzą się o spisku naszych bliźniaczek.

Życzę ci weny i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ` Coco chanel . dnia Pią 16:08, 04 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin