FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 "Księżyc w Pełni", czyli KwN oczami anty [+16] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
edulka123
Wilkołak



Dołączył: 05 Kwi 2010
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z daaaaleka ;D

PostWysłany: Śro 19:55, 09 Cze 2010 Powrót do góry

Eve_Cullen. dokładnie Wink.

Izabela - zainteresowałam się Twoim właśnie postem, ponieważ był on na końcu, a wszystkich stron nie czytałam. Tak weszłam tu, aby zapytać się po co one piszą i nadal nie uzyskałam odpowiedzi, a poza tym chcę ją usłyszeć od autorek forum a nie od innych użytkowników.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sardynka
Zły wampir



Dołączył: 14 Kwi 2010
Posty: 266
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 20:59, 21 Cze 2010 Powrót do góry

Dobra. Zacznę od tego, że nie jestem antyfanką sagi, ale też nie urzekła mnie w najmniejszym stopniu, raczej wywoływała mdłości swym porażającym nadmiarem słodyczy. To tak na wszelki wypadek.
To co napisały BellaMarie, Beige i True_Blood jest zabawne, może nieco cięte, ale tym bardziej mi się podoba. Nie oszukujmy się- sadze do ideału brakuje naprawdę dużo, a jej błędy są liczniejsze niż łupierz we włosach Roba (przepraszam fanki Pattisona). Myślę, że pokazanie tych błędów nie jest obrazą książki, a raczej spojżeniem na nią od nieco bardziej trzeźwej strony. Oburzanie się z tego powodu jest reakcją bardzo niedojżałą i raczej śmieszną. Jeżeli dana fanka oczekuje na tym forum samych zachwytów nad jakże przecudowną najświętrzą sagą Twilight to radzę bądź przygotować się na duże rozczarowanie, bądź też wchodzić wyłącznie na wybrane tematy. Krytyka powinna być i już Wink .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lacrimosa
Zły wampir



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z New Jersey, spod łóżka Gerarda dokładnie.

PostWysłany: Czw 21:57, 22 Lip 2010 Powrót do góry

edulka123, widzę, że ten temat wzbudza w Tobie skrajne emocje, więc zamiast drzeć koty z entuzjastkami pomysłu, proponuję przypomnieć sobie słowa jednej z autorek;

Blood_fan napisał:
Interesuje mnie tylko dobra zabawa, podszyta ironią w granicach dobrego smaku. Nie jest moim celem nikogo urazić, wiec postaram się być w miarę taktowna, ale jeśli ktoś poczuje się urażony – to jego sprawa i ewentualnie mogę dać namiary na dobrego psychologa. Jestem odpowiedzialna za moje słowa, ale wasze reakcje emocjonalne, są tylko wasze. Nie interesują mnie słowne przepychanki, nie mam więc zamiaru niczego komentować ani niczego tłumaczyć.

Nic dodać, nic ująć.

Nikt nie jest w stanie zaprzeczyć, że w sadze roi się od błędów, idiotycznych sformułowań i zjawisk z kosmosu, w stylu 'potworne ataki bólu fizycznego spowodowane wewnętrznym cierpieniem' zaburzenia oddychania i siniejące ręce spowodowane rozpaczą po stracie ukochanego ?! No tego to nawet Dr. House by nie wymyślił. Idealizowanie Edwarda na każdym kroku też w wielu przypadkach bywa śmieszne. Opisy Idealnego Cudownego Nieskazitelnego Marmurowego Najpiękniejszego Ciała Edwarda oraz Idealnego Cudownego Najpiękniejszego Najbystrzejszego (i Myślą Nieskażonego) Umysłu Edwarda i jeszcze jego Duszy Której Nie Chce Mi Się Opisywać zajmują dobre pół książki.
No i jak tu nie krytykować?!


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Czw 23:11, 22 Lip 2010 Powrót do góry

Przeczytałam sarkastyczną analizę "Księżyca w Nowiu" i mało nie popłakałam się ze śmiechu. Laughing Jestem zdecydowanie fanką serii i szczerze przepadam za tą historią. Jestem jednak świadoma niedociągnięć, a wasza zjadliwość pod tym względem jest naprawdę śmieszna i pasująca do danej sytuacji. Nawet wulgaryzmy zawarte w pierwszej części wywołały u mnie chichot Very Happy Doceniam waszą pracę. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ^^

Uwielbiam parodie, zwłaszcza gdy jestem do czegoś przywiązana. Mam wtedy wrażenie, że mogę się śmiać z czegoś, czego ktoś inny nie zrozumie (ktoś spoza czytających sagę). A śmiech moi drodzy zawsze zbliża ludzi. Nie bądźmy sztywni, nie rzucajmy rozpaczliwie do obrony. Sama przeczytałam całą serię (zwłaszcza "Zmierzch") z przymrużeniem oka. Teraz z kolei oczu nie mrużę, ale wytrzeszczam gały rozdymając błędy i się z nich bezlitośnie nabijam. Spojrzyjcie na tą historię w krzywym zwierciadle. Tak jak w salonie luster, kiedy sami się z siebie śmiejemy Very Happy

Swoją drogą jedna rzecz mi nie daje spokoju Smile - stwierdzenie, że zacięcie papierem, jest mało prawdopodobne, a już papierem prezentowym prawie niemożliwe. Obalę, na własnym przykładzie, bo sama jestem rodzinnym tzw. "ciućmokiem" przez co wiele osób co mnie zna przyrównuje mnie do Belli. Osobiście zacięłam się papierem wiele razy, papierem prezentowym również (wiele razy).

Jeszcze z innej beczki, jak już jestem w tym temacie, to czy któraś z was zauważyła nielogiczność, lub niekonsekwencję p. Meyer w tym, że jest ona nieprawdopodobną fajtłapą, a jednak świetnie gotuje? Ludzie, o mnie rodzina śmiertelnie się obawia jak tylko wezmę nóż do ręki, a ona to co? Nagle ją pech opuszcza? Hehe, to taka mała podpowiedź do tego, co jeszcze można wykpić Wink

Czekam na dalsze części!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Paat.
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Lip 2010
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.

PostWysłany: Śro 22:19, 28 Lip 2010 Powrót do góry

Wydaje mi się, że to jest forum dla FANÓW twórczości S. Meyer. Macie problem z czytaniem ze zrozumieniem?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PinkMiracle
Dobry wampir



Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 1263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 62 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TARDIS

PostWysłany: Śro 23:37, 28 Lip 2010 Powrót do góry

Po długich oględzinach i szczerzenia się do monitora przybyłam zainterweniować. Na wstępie powiem, że jeżeli nie spodoba Wam się to co napiszę, to zapraszam na pw, a nie zaśmiecanie forum jakże bzdurnymi postami. Na początek post, który ujął mnie dogłębnie.

Paat. napisał:
Wydaje mi się, że to jest forum dla FANÓW twórczości S. Meyer. Macie problem z czytaniem ze zrozumieniem?


Biorąc pod uwagę fakt, iż osoby wypowiadające się w tym temacie i na forum musiały czytać sagę, ale to tak ode mnie na wstępie Laughing . To, że coś jest dla fanów, nie znaczy, że nie znajdzie się tam również antyfanów. Oczywiście takie osoby mogłyby zrobić osobne forum, ale poco, skoro tutaj tak dobrze się wszyscy bawimy drażniąc się wzajemnie Laughing ? I tak jak powiedziała tutaj jedna z koleżanek, chwilka zaraz znajdę jej post, cholera ie znalazłam, ale powiem z pamięci, a autorka niech się do mnie zgłosi, o ile takowa się znajdzie, tak nawiasem Laughing .

Cytat:
Tam gdzie są fanki, znajdą się również antyfanki


Nie wiem, czy to tak trudno pojąć, że ktoś przeczytał sagę, but mu się nie spodobała i chce wyrazić swoją opinię na ten temat. Może tylko mnie w szkole uczyli, że w Polsce mamy wolność słowa, nie wiem, na prawdę nie wiem. Bo czytając ten temat, Wasze posty, a raczej czytając jak rzucacie się sobie do oczu niczym Edek z Kubą, to dochodzę do wniosku, że jednak tej wolności słowa nie mamy.

I idziemy dalej. Kolejny komentarz, który uchwycił me, jakże zimne serce.

edulka123 napisał:
OMG ! Laski ! Ja tego nie rozumiem ! Po co sobie zadajecie tyle trudu na pisanie `interpretacji` KwN ? Czy macie jakiś konkretny cel pisząc to ? Myślicie, że `odwrócicie` tym od sagi te miliony zagorzałych fanek ? Szczerze Was nie rozumiem !


OMG! A może one mają jakiś w tym ukryty cel i chcą zniszczyć sagę i naszą kochaną Panią SM? OMG! To było by straszne!
Okey, a teraz poważnie. Co Ty się tak czepiasz tych dziewczyn? Chciały napisać krytykę, więc niech piszą, komu to przeszkadza. Nie są jedyne, które mają pewne uwagi do sagi. Mimo tego, iż jestem fanką sagi mam jakiś dystans do niej, ale widać Tobie go brak. Tak na przyszłość radzę się najpierw zastanowić zanim napiszesz, bo nie dość, że czegoś nie rozumiesz, jak sama napisałaś, to jeszcze o tym piszesz. WTF Laughing ?

Qki napisał:
To nie jest harlequin. To jest brazylijska telenowela na papierze


O dziwo masz rację. Nie żebym miała coś do Brazylijskich telenoweli, sama oglądam Rebelde, ale wbrew pozorom saga jest strasznie przecukrzona, aż rzygać się chce czasami. Edzio wiecznie cierpiący i użalający się nad sobą. Belka fajtłapa, nie umiejąca przejść po prostej drodze pięć metrów plus użalanie się nad sobą. Rany Boskie! Toż tu same łzy i użalanie się nad swoją egzystencją.

Izabela napisał:
Oburza cię postawa tak zwanych antyfanów, to widzisz w nazwie tematu ANTY i po prostu nie wchodzisz. Banalnie proste czyż nie?


Ano. Jak widzisz słowo ANTY, a jesteś fanką to nie wydaje mi się, żebyś tam wchodziła, przynajmniej ja tak nie robię, wiedząc, że posty anty mnie zdenerwują. To tak jakbym wchodziła do tematu antyfanów Kristen i zaczęła ich besztać, że jadą moją ulubioną aktorkę. To jest sanktuarium osób, które są ANTY Twilight i jak masz z tym problem to wyjdź, zamknij drzwi i najlepiej już tu nie wchodź, bo po co te nerwy?

Więc teraz proszę, aby wszyscy wzięli głębokie wdechy, policzyli do dziesięciu i jeżeli nie są ANTY fanami, niech wyjdą i zamkną drzwi. Chyba, że nie mają nic przeciwko ironii to niech zostaną Wink .

I tak na przyszłość ostrzegam, że jeżeli dalej będzie tutaj robiony syf, mogę obiecać, że Susan się o tym dowie, a wtedy będzie dupa i każdy, kto brał udział w dalszych kłótniach dostanie ostrzeżenie i posypią się głowy. Także proszę o spokój i dziękuję.

I powtarzam, jeżeli masz do mnie jakieś sugestie, interesu lub coś Ci się nie spodobało w moim komentarzu zapraszam na pw. Jestem pewna, że szybko to wyjaśnimy nie zaśmiecając forum Laughing .

Pozdrawiam z szerokim uśmiecham na ustach, Pink.

Mam nadzieję, że Susan nie ma nic przeciwko 'postraszeniu' niektórych osób swą osobą?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rous
Nowonarodzony



Dołączył: 30 Maj 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 6:19, 11 Sie 2010 Powrót do góry

każdy lubi co innego, ale pisanie tego tu jest nie wporządku względem fanów


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PinkMiracle
Dobry wampir



Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 1263
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 62 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TARDIS

PostWysłany: Śro 11:01, 11 Sie 2010 Powrót do góry

Nie w porządku? Buahahahaha. Błagam Laughing . Z tego co widzę fani też tu wchodzą i się dobrze bawią. Pewnie nie czytałaś tego co wyżej napisałam, ale to już nie mój problem Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Pon 22:03, 16 Sie 2010 Powrót do góry

*chrząka nieśmiało* Ekhm, ekhm. Cóż, dawno mnie tu nie było, roczek minął. Usprawiedliwienie mam tylko jedno, aczkolwiek mam nadzieję, że takie alibi wystarczy – matura. Bogu dzięki, już zdana. Wróciłam, spojrzałam na ostatnią analizę Beige…i wen mnie natchnął. Cóż, aby nie przedłużać : witam ponownie i życzę miłej lektury.

Rozdział V: Oszust

Rozdział rozpoczyna się wglądem czytelnika na jeden z obowiązków Belli – pracę w sklepie Newtonów. Mamy możliwość usłyszeć fragment rozmowy między dwoma mężczyznami, kłócącymi się zażarcie, jaki to rodzaj bestii spotkali w pobliskich lasach. Dialog całkiem na miejscu, jako że Newtonowie prowadzą sklep turystyczny, a w dodatku młoda czytelniczka może się dowiedzieć, czym różni się grizzly od baribala. Wspaniale, czyż nie?
Nie.
To właśnie, moim zdaniem, jest jeden z największych problemów twórczości Meyer: ta kobieta kompletnie nie radzi sobie z wprowadzaniem napięcia. Każde banalne zdarzenie czy błaha rozmowa musi się tyczyć bezpośrednio Belki. Życie w Forks nie ma prawa toczyć się niezależnie od jej osoby; przeciwnie, jeśli coś odbiega od opisu szkoła-dom, możemy być pewni, że wpłynie znacząco na przebieg akcji. Stąd, mimo iż jestem dopiero na początku książki, już wiem, że ów straszny potwór na pewno w niedługim czasie odbędzie spotkanie twarzą w twarz ze Swan.

Cytat:
Nie chciałam wracać do pustego domu. Ostatnia noc była dla mnie wyjątkowo ciężka i nie miałam ochoty przesiadywać tyle w pokoju, w którym tyle wycierpiałam.


Rozumiem ją. Na miłość boską, ci mężczyźni mogli ją zgwałcić i/lub zamordować, też miałabym koszmary i bała się przesiadywać sama…
A, nie. Ona o McSparkle’u.

Teraz dostajemy opis snu. Ponieważ nie dysponuję ebookiem, pozwólcie, że nie będę go przepisywać – za długi. Czytelnikom, których interesuje, jak wygląda standardowy sen Emo, polecam udać się na stronę 108.

( + 1 angst)

Nawiasem mówiąc, ten sam koszmar powtarzający się noc w noc od września to raczej dziwne zjawisko. To w ogóle możliwe – śnic z detalami co noc to samo przez kilka miesięcy? Chyba z ciekawości spytam się jakiegoś psychologa.
A, zapomniałabym:

Cytat:
(Charlie) najpierw wpadał do mojego pokoju ze strzelbą w dłoni, ale z czasem przestał sprawdzać, czy nikt mnie nie dusi.


Cóż, włamywać się nikt nie włamuje – Bóg świadkiem, ostatni podglądacz wyniósł się na własne życzenie – ale facet ma nerwy, żeby spać, gdy ktoś drze się w pokoju obok. I czy nie mógłby jednak skonsultować się z psychiatrą? Wiem, że moich rodziców nieco by zaniepokoiło, gdybym wrzeszczała każdej nocy.

(+ 1 bad father)

Bella wraca do domu, a jej duszą młodą, udręczoną, targają fale pseudoangstu dla ubogich.

Cytat:
(…) poczułam, że w oczach stają mi łzy, a obrzeża ziejącej w moim tułowiu fantomowej rany zaczynają pobolewać.


Ja cię chędożę, tego jeszcze nie grali. Fantom, który boli! Nawiasem mówiąc, owe Boleści, Których Nie Było (bowiem coś czego nie ma, nie może sprawiać fizycznego cierpienia – dlaczego żaden edytor nie wyjaśnił tego Stefie?) dostarczą nam jeszcze niejednej okazji do radosnego kwiku. Póki co:

(+ 1 głupota)

Cytat:
Może pewnego dnia, za kilkadziesiąt lat (…) uda mi się ze spokojem wspominać te kilka krótkich miesięcy składających się na najszczęśliwszy okres w moim życiu (…) Że dano mi więcej, niż prosiłam, i więcej, niż na to zasługiwałam.


Chciałabym tu poruszyć dwie kwestie.
Po pierwsze, proszę wszystkich Państwa o oderwanie się na chwilę od ekranu i otworzenie „Zmierzchu” na prologu. Przeczytaliście? To teraz proszę porównać te dwa, jakże odmienne punkty widzenia. Dlaczego, na wszystko co święte, Bella nie może znowu patrzeć na wszystko pod tamtym kątem?
Ktoś powie, że w „Zmierzchu” stała u wrót śmierci i było jej wszystko jedno; teraz zaś musi żyć z bólem w sercu i duszy. Niestety, nie mogę się z tym zgodzić. W przypadku prologu poznajemy odczucia Belki w chwili, gdy wciąż jest z Edwardem, wciąż ufa mu i pewna jest jego miłości. W sytuacji obecnej facet wypiął się na nią i rzucając niczym standardowy macho: „Wybacz bejbe, było miło, ale nie jesteśmy sobie pisani” umknął w siną dal. Być może jestem dziwna i okrutna, ale po kilku miesiącach od porzucenia nie tylko bym dupka nie opłakiwała, ale miała w dodatku przemożną chęć zrobienia mu z rzyci jesieni średniowiecza.
Po drugie…Bells, naprawdę tak nisko się cenisz, by uważać niestabilnego psychicznie, maniakalno-depresyjnego, nadmiernie kontrolującego brokatowego zombie za szczyt spełnienia marzeń?
Aha, zapomniałabym:

( + 1 angst)


Belka marudzi, marudzi, marudzi…Chwila, moment!

Cytat:
Miałam żyć tak, jakbyśmy się nigdy nie spotkali? Proszę bardzo! W takim razie byłam wolnym człowiekiem i mogłam robić wszystko, na co tylko miałam ochotę.


*przeciera oczy ze zdumienia*

Czy Belka właśnie powiedziała, że olewa Edzia sikiem prostym i zaczyna żyć, jak na nastolatkę przystało?

*spogląda niżej*

Głupia ja. Ona tylko zamierza przeprowadzić kilka prób samobójczych, aby sprawny inaczej umysł stworzył powstrzymującą ją projekcję Edzia – znaną także jako Ostatnie Tchnienie Instynktu Samozachowawczego.
Ta książka naprawdę robi się przerażająca. W dodatku wyzwala we mnie instynkt zabójcy. Mam bowiem ogromną chęć zrobić krzywdę Stefie.
Jeżeli miałabym powiedzieć, za co tak bardzo nie lubię NM to byłoby to owo przeklęte gloryfikowanie samobójstwa. Meyer niemal w każdym rozdziale podkreśla, że próba skończenie ze sobą jest ok., jeżeli tylko robisz to „w imię miłości”.
Nie, Stephenie. Samobójstwo nie jest ok. NIGDY. Trzęsie mną, gdy pomyślę, ile 10-12- letnich dziewczynek wynosi z wyżej wspomnianej lektury przekonanie, że tak trzeba – zabić się, gdy odchodzi ukochany.
Nie mam teraz czasu ani chęci rozwodzić się dłużej nad tym, jaki to ze wszech miar chory pogląd. Nie miałabym nic przeciwko myślom Belli i głupiemu SparkleSuicide Edzia, gdyby autorka wyraźnie powiedziała, że TO JEST ZŁE. Ale Edek i Belka są przedstawiani jako idealny wzór postępowania młodych ludzi – i tego właśnie przełknąć nie mogę.

Anyway, spójrzmy, co dzieje się dalej.

Bella widzi, że niejaka rodzina Marksów ma do sprzedania motocykl. Naszą bohaterkę bardzo to cieszy i zamierza czym prędzej zostać szczęśliwym nabywcą, gdyż:

Cytat:
Charlie zawsze powtarzał, że nie ma nic tak nieodpowiedzialnego i głupiego jak jazda na motorze.

Ojciec musi być z niej dumny.

Transakcja zostaje sfinalizowana – w dodatku obywa się bez uiszczenia opłaty, jak to w idealnym świecie Mary Sue bywa – i bohaterka zabiera aż dwa (!) motory do swego dawnego kumpla Jacoba Blacka, który w jej opinii będzie w stanie przywrócić im dawną świetność. Myśl, że nieco niegrzecznym jest wpadać do znajomego po kilku miesiącach niewidzenia tylko po to, by został przysłowiowym murzynem, szczęśliwie nie zaprząta jej głowy. Ja jednak na miejscu Jake'a czułabym się nieco obrażona.

( + 1 bitch)


Bella przybywa do domu Blacków, przez chwilę miarkuje obojętną konwersację, aż w końcu przechodzi do sedna sprawy. Okazuje się, że Jake – nawiasem mówiąc, jedna z niewielu sympatycznych postaci serii – na motocyklach zna się niczym rasowy Hell’s Angel i chętnie pomoże. Belka z wdzięczności postanawia podzielić się łupem…to jest, zakupem.
Jacob przystępuje do oglądu sprzętu. Niestety, okazuje się, że bez forsy ani rusz. Na szczęście Bella ma zaskórniaki – przeznaczone wprawdzie na studia, ale kto by się tam martwił edukacją, skoro za odpowiednią odpłatą będzie można zakosztować podmuchu śmierci połączonego z facjatą McSparkle’a!

Koniec.

Mój Boże, już zapomniałam, ile radości mi to daje. Stephenie – dziękuję!

No i podsumowanie:

Angst -2
Bad father – 1
Głupota -1
Bitch – 1

PS. I’ll be back…soon. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BellaMarie13 dnia Wto 9:30, 17 Sie 2010, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Pon 23:03, 16 Sie 2010 Powrót do góry

Ooooch! :D Cześć, strasznie się cieszę, że postanowiłaś kontynuować anty-analizy! Uwielbiam je czytać.
Ale tym razem mam parę zastrzeżeń...
BellaMarie13 napisał:
Fantom, który boli! Nawiasem mówiąc, owe Boleści, Których Nie Było (bowiem coś czego nie ma, nie może sprawiać fizycznego cierpienia

A ból fantomiczny? Np. ludzie, którzy stracili rękę mogą odczuwać, iż nieistniejąca już ręka ich boli. To znane nauce zjawisko. Inna sprawa, że w tym wypadku tyczy się to emo-Belli, która swe cierpienie musi wynosić ponad wszelkie poziomy rzeczywistości. Ech z autopsji wiem, że przeszłość może boleć prawie fizycznie, ale autorka przegina xD

Moje drugie zastrzeżenie wiąże się z Teamem, do którego należę Nie biorę tego zbyt serio, więc spoko xD Ja nie z tych co rzucają mięsem by bronić sympatię książkową :) ; imię naszego Indianina pisze się Jacob. To nie "Dżak" (Jack) tylko "Dżejk" (Jake). Trochę mnie to razi, dlatego zwracam uwagę Wink

A całą resztą - wszystko ekstra. Mnie też przeraża światło w jakim Meyer przedstawiła samobójstwo. Brrrr.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Pon 23:06, 16 Sie 2010 Powrót do góry

Cytat:
imię naszego Indianina pisze się Jacob. To nie "Dżak" (Jack) tylko "Dżejk" (Jake). Trochę mnie to razi, dlatego zwracam uwagę Wink


A, to jakiś chochlik komputerowy Wink Różnicę oczywiście znam, wskaż gdzie jest błąd, a w te pędy poprawię.

Co do bólu fant. - nie wykluczam, ekspertem nie jestem, ale jak jest u Belki, każdy widzi Wink

EDIT: Chochlik zlikwidowany, mam nadzieję, że reszta ok.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BellaMarie13 dnia Pon 23:10, 16 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 12:12, 18 Sie 2010 Powrót do góry

Ok, BellaMarie13 mnie sprowokowała. Magisterka obroniona, więc przed stażem moge jeszcze trochę popisać.

Jeżeli zaś chodzi o bóle fantomowe to muszę się zgodzic, że istnieją. Jeżeli Belka ubzdurała sobie w tej głupiej mózgownicy, że ma jakaś niewidzialną ranę, to rzeczywiście może ją ona boleć. Z tymże, jak wiemy, Bella lubi przesadzać, więc skoro sama sobie zafundowała te ataki bólu, to w gruncie rzeczy nie jest mi jej wcale żal. Tym bardziej, że dziewucha nie chce się leczyć. Tak, tak, wiem, że nie mam serca. Ale głupota mi po prostu działa na nerwy.

EDIT

ROZDZIAŁ VI PRZYJACIELE
Rozdział rozpoczyna się, gdy Dżejkob zabiera się za rozmontowywanie motorów Belki. Chłopak opowiada trochę o swoim życiu. Wspomina też w swoich kumplach, Quilu i Embrym. Po chwili, jak przystało na wilki, o których mowa :), koledzy Jake’a zjawiają się u niego. Nastepuję nudna wymiana zdań, chłopcy są wybitnie zainteresowani motorami, a nie Belką, na szczęście. Gdyby jeszcze kilku więcej facetów zaczęło się ślinić na jej widok, chyba bym się pocięła (papierem od owijania prezentów, oczywiście). Belka postanawia spadać do domu, żeby być przed Charliem. Nasza ukochana bohaterka proponuje, że wpadnie następnego dnia, bo
Cytat:
W niedziele zawsze się męczyłam. W końcu ile godzin można było przeznaczyć na prace domowe.

Oczywiście, nawet na sekundę nie można zapomnieć o angście (+1 angst).
Bella się zmywa. Tak jak zamierzała, przybywa do domu przed Charliem, więc gdy ojciec wraca do domu nasza Mary Sue już orbituje dookoła garów, gdzie, jak wiemy, jest miejsce każdej kobiety. Zastanawia mnie, jak jej ojciec dawał sobie radę te naście lat, kiedy nie mieszkał z naszą kuchenną zbawicielką. Ale dzięki Bogu Bells się pojawiła i natychmiast zabrała się za te jakże stereotypowo damskie czynności. Samo gotowanie mnie nie wkurza, ale to, że ojciec nagle jest ubezwłasnowolniony w tym względzie. To Bella będzie gotowała w tym domu, nikt inny, choć Charlie jakoś sobie radził te 15 czy 16 lat. Brawo, Stefa, za propagowanie prawdziwego miejsca kobiet w świecie. Kitchen to jest to.
Ojciec zwyczajnie pyta Belkę, czy dobrze bawiła się u Blacków, co ona przyjmuje jako przesłuchanie (+1 bitch).
Bella zwleka z pójściem do wyra, ale w końcu musi. Czeka na atak bólu (+1 angst).
Cytat:
Nie chroniła mnie dłużej warstwa otępienia. Nie wątpiłam, że nadchodząca noc będzie równie potworna, co poprzednia. Umywszy się, wsunęłam się pod kołdrę i zwinęłam w kłębek, przygotowana na powitanie pierwszej fali bólu. Zacisnęłam oczy... a kiedy je otworzyłam, był już ranek.

Atak nie nadchodzi. Czyżby przełom? Bo już rzygam tym jej angstem.
Bella po śniadaniu jedzie do Dżejka. Nasza dwójka spędza miło czas, szukając części do motorów. Dżejk wspomina o dziurze w desce rozdzielczej samochodu Belki, pamiątce po radyjku od Edzika. Na szczęście Bella nie angstuje w tej scenie. Wow, jestem w szoku.
Cytat:
- Twoi znajomi mają o wiele cie­kawsze przygody od moich. I masz fajnych kumpli. Quil jest taki zabawny.
Jacob posmutniał.
- Chyba mu się spodobałaś. Zaśmiałam się.

A jednak. Następny wielbiciel Belki. Lecę po Valerin, bo zaraz coś mi się stanie.
Ale, ale. Rozmowa zaczyna schodzić na temat relacji Bella/Jake i różnicy ich wieku. Następnie mamy opis wszystkiego, co BellaSue i McWolf (jeszcze wtedy McFutureWolf) po kolei robią. Może zacytuję Spoonyego i Linkarę (http://www.youtube.com/watch?v=in4TczcKhS8 od 3:26). Dla tych, co się im nie chce wchodzić : BORING, this is so boring, this is so boring, get to the show, śpiewane do muzyki ze Star Wars.
Dalej mamy opis spędowego obiadku u Billego Blacka. Scena nudna, jak cholera, ale mamy na tej stronie ciekawy przypis.
Cytat:
* Autorka cale życie mieszkała w ciepłym, pustynnym klimacie stanów Arizona i Utach i bez przerwy zapomina, że w styczniu w stanie Waszyngton jest zimno, myli pory wegetacji roślin itp. - przyp. tłum.

Nawet tłumaczka wie, że Stefa nie zna się prawie na niczym i robi kosmiczne błędy. Did not do research!
Bella i Charlie wracają do domu. Bella znów odwleka pójście spać. Odbiera maila od matki i dochodzi do interesującego wniosku.
Cytat:
Uświadomiłam sobie, że jej mail przypomina bardziej wpis w pamiętniku niż tekst adresowany do drugiej osoby. Zrobiło mi się za siebie wstyd. Byłam wyrodną córką.

No cóż, trudno się nie zgodzić. Bella córką jest beznadziejną. Jej rodzice co prawda też mają za uszami, ale ona, przedstawiana przez Stefę jako Mesjasz, powinna być ponad to.
Cytat:
Im dłużej myślałam o tym, jak traktowałam ostatnio mamę, tym większe czułam wyrzuty sumienia. Pewnie bardzo się o mnie martwiła.

Czyżby wreszcie do Belli dotarła jej własne głupota i egocentryzm? Dobrze, że siedzę, bo bym padła.
Bella idzie lulu i …Dun Dun DUNN! Ma sen. ( I had a dream… Ok., to było trochę nie na miejscu).
Cytat:
Tej nocy nie snułam się po lesie sama. Towarzyszył mi Sam Uley - mężczyzna, który tamtego dnia, do którego nie chciałam wracać, znalazł mnie wśród paproci. W życiu nie wpadłabym na to, że mógłby nawiedzić mnie we śnie. Ciemne oczy Indianina były zaskakująco nieprzyjazne, kryły w sobie jakąś mroczną tajemnicę. Zerkałam na niego tak często, jak tylko pozwalało mi na to prowadzenie moich histerycznych poszukiwań, chociaż, jak zawsze, w moim koszmarze górę brała panika, czułam się też nieswojo z powodu obecności Sama. Być może było tak, dlatego, że kiedy patrzyłam na niego kątem oka, jego postać drgała, niemal się rozmywała. Nie odzywał się - stał tylko i przyglądał mi się spode łba. W odróżnieniu od swojego odpowiednika w rzeczywistym świecie, nie miał najmniejszej ochoty mi pomóc.

Zamień się w wilka i zeżryj ją, proszę Sam. I nie tylko we śnie, ale i na jawie. Ja wiem, że wtedy jeszcze nie bylo powiedziane, że jest wilkiem, ale każdy głupi by się domyslił, ze coś jest na rzeczy.
Bella schodzi na śniadanie.
Cytat:
Przy śniadaniu Charlie nadal się na mnie gapił. Usiłowałam go ignorować, tłumacząc sobie, że zasługuję na takie traktowanie. Spodziewałam się, że ojciec dopiero za kilka tygodni uwierzy, że moje odrętwienie znikło na dobre. Cóż, trzeba było to jakoś ścierpieć.

Chyba się nie dziwisz, że ojciec jest nieufny, po tych wszystkich cyrkach, które odstawiałaś wcześniej. No i oczywiście, będziesz to musiała ścierpieć. Och ty biedna, durna istoto (+1 bitch).
A co tam w szkole, bejbe?
Cytat:
W szkole, wręcz przeciwnie, ignorowano mnie. Do tej pory nie miałam o tym pojęcia. Dziwnie było odkryć, że stałam się niewidzialna

Masz, na co zasłużyłaś, Twoim znajomym wreszcie skończyła się cierpliwość do Ciebie. I dobrze.
Cytat:
Rzuciła mi pełne podejrzliwości spojrzenie. Czy jeszcze się na mnie gniewała? A może brakowało jej cierpliwości, by zadawać się z wariatką?
Przekonywałam się właśnie na własnej skórze, co oznacza określenie „traktować kogoś ozięble” - od mojej koleżanki bił taki chłód, że zrobiło mi się zimno. Bardzo zimno. Zdjęłam z oparcia krzesła kurtkę i założyłam ją z powrotem na siebie.

Dobrze, dobrze Jess. Nie zadawaj się z głupimi dziewuchami, które narażają Cię na niebezpieczeństwo. Bella wypowiada się o Jess i Lauren niepochlebnie i złośliwie. Oczywiście tylko dlatego, że nie całują Belki po stopach. Dla mnie to zaleta, dla egocentrycznej Belki zbrodnia. (+ 1 ego)
Bella dosiada się do znajomych. W trakcie rozmowy mamy do czynienia z dalszą nieudolną ekspozycją wątku o jakimś niebezpiecznym zwierzu. Bella włącza się do rozmowy, wszyscy są w szoku. Aha, wspomniałam już, że ta scena jest nudna? Nie? To proszę bardzo. Poza wybitnie wymuszona wzmianką o zwierzaku (attention, attention, niezgrabnie zapowiadamy przyszłe wydarzenia) ta scena nie jest w żadnym stopniu zajmująca. I tak kończy się ten rozdział. Wow, ale się wynudziłam. Za całość daję (+5 nuda).

+5 nuda
+2 angst
+2 bitch
+1 ego


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beige dnia Śro 11:47, 22 Wrz 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Śro 19:13, 18 Sie 2010 Powrót do góry

Proszę proszę :D Jednak nie mam powodu, aby sama zacząć analizować tak jak planowałam Wink Kocham ten wasz cięty język, więc z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cullenówka
Nowonarodzony



Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 19:14, 20 Sie 2010 Powrót do góry

Boże, dziewczyny, jesteście genialne, jak tu ktoś już powiedział "Królowe Ironii". Mimo że mam obsesje na punkcie Zmierzchu (czyt. całość przeczytałam 5 razy + na suficie mam plakat Patisona i codziennie ślinię się na jego widok + mam 2 pełne, biurowe segregatory wypełnione wszystkimi artykułami z gazet na temat filmu i aktorów Embarassed ) Wasze parodie (?) w ogóle mnie nie uraziły, jak niektóre osoby na tym forum które uważały że mają "dystans do sagi". Jesteście wielkie, czekam na dalsze rozdziały ! (ah, i pewnie niedługo Wy też wylądujecie w moim segregatorze Laughing )

Czy to będzie pasowało jeżeli będę życzyć wam WENA ? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Nie 21:00, 22 Sie 2010 Powrót do góry

Rozdział 7: Powtórka

Bella robi coś bardzo złego.

Nie wiem wprawdzie jeszcze, co to takiego, ale zostaję o tym fakcie poinformowana już na samym początku rozdziału, którym przyszło mi się dzisiaj zajmować. Ze strzępów informacji jestem w stanie wywnioskować jedynie, że ma to jakiś związek z Tym, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Nie, słoneczka, nie chodziło mi o gościa od horkruksów. Mam na myśli tego błyszczącego się jak psu…Ekhm, nieważne. Przejdźmy do dalszej części historii.

Cytat:
(…) Ten Ktoś odszedł, nie chciał mnie widzieć, nie dbał o mnie, ale jednak był – gdzieś tam, nie wiadomo gdzie. Musiałam w to wierzyć.


Cóż, zakładając, że Bella nie jest pod silnym wpływem literackim mistrza Kochanowskiego, a konkretnie X trenu („ Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest”), owe wynurzenia są zgoła bezsensowne. Oczywiście, że Edzio GDZIEŚ w danej chwili przebywa. Jest supersilnym, superszybkim wampirem, istotą z definicji nieśmiertelną. Nie grozi mu zapadnięcie na malarię ani zgon na skutek bliskiego spotkania z bandą pijanych dresiarzy. W ogóle NIC mu nie grozi. Nawiasem mówiąc, to jedno napawa mnie bezbrzeżnym rozbawieniem – Belka zamartwia się wizjami nie mających się prawa ziścić katastrof, ale nie przejdzie jej przez myśl, że Edek może właśnie w tym momencie szaleć na Wyspach Kanaryjskich z wampirzym odpowiednikiem Angeliny Jolie…

(+1 angst) (+1 głupota)


Cytat:
Tak mógłby zapewne wyglądać mój pierwszy dzień w szkole, gdybym tamtego popołudnia przed rokiem to ja była najbardziej niezwykłą osobą w stołówce.


*opluwa monitor*

No sami powiedzcie, jak tu nie kochać tak skromnej heroiny?

Zachwyca mnie to stopniowanie: szkolny plebs – Bella Sue – Sparkle Family. A tak w ogóle, to przyjmując zgodnie z życzeniem Belki, że Cullenowie nie istnieją – z jakiej racji ona w ogóle miałaby być NIEZWYKŁA? Na miłość boską, dziewczyno, jesteś tylko kolejnym numerkiem w dzienniku klasowym. Nie mówiąc już o tym, że twoja furgonetka ma więcej ikry i charyzmy niż Ty.

(+ 1 ego)

Aha, sytuacja wreszcie się wyjaśnia. Bella postanawia zrobić sobie wycieczkę objazdową „Śladami Edwarda Cullena”, aby jej działający inaczej mózg był w stanie wytworzyć w miarę wierną kopię dźwiękową ukochanego. Punkt pierwszy, drodzy zwiedzający – Wypaśna Chałupa Wśród Lasów Ukryta.
Niestety, plan okazuje się być niedopracowany – Belka nie wytrzymuje napięcia psychicznego i ucieka, nie sprawdzając, czy luby zabrał ze sobą na Wielką Tułaczkę fortepian. Cóż, jeśli nie, lokalni włamywacze bardzo się ucieszą z możliwości łatwego zarobku.

Swan udaje się do Jacoba. Okazuje się, że Hell’s Angel poważnie traktuje swą niewolniczą…to jest, chciałam powiedzieć, przyjacielską przysługę. Motor aż lśni – fakt ten cieszy Bellę, martwi zaś domorosłego mechanika, który wyrzuca sobie brak wrodzonego cwaniactwa i konieczność rychłego pożegnania damy. Belka to jednak ludzki pan – wróć! – miła dziewczyna i obiecuje Jake’owi wspólne kucie w ramach zapłaty za trud. Dodatkowym bonusem, o którym nie wspomina przez skromność, jest możliwość spędzenia z nią dłuższej ilości czasu, niż było pierwotnie przewidziane. Na miejscu Jacoba powiesiłabym się, mając takie perspektywy, ale w chłopaku buzują hormony i ma spaczony gust, więc ofertę przyjmuje z wdzięcznością.

Bells wraca do domu, a tu niespodzianka – ojciec zeżarł pizzę na obiad, w związku z czym może jeden dzień odpocząć od garów. Fakt ten wywołuje skruchę Dotychczas Idealnej Gospodyni, która obiecuje natychmiastową poprawę.
Zazdroszczę mężowi Stefy. Najwyraźniej codziennie po pracy czeka na niego gorący, smakowity obiad. Nie ma to, jak dobrze ustawić się w życiu. Inna sprawa, że Meyer zazdroszczę już nieco mniej.

Bella odpisuje mamie na maila, streszczając szczegółowo swój dzień, z jednym jednakże wyjątkiem:

Cytat:
Rzecz jasna, ani słowem nie wspomniałam o motocyklach. Nawet wyluzowaną Renee przeraziłyby moje plany.


Wszystko jasne – nie tylko ojciec glina, ale nawet matka trzpiotka są zgodni co do tego, że jazda na motocyklu nie jest odpowiednia dla Belki. Zapewne mają ku temu jakieś powody – na przykład uzasadnioną obawę, że przy swojej niezgrabności niechybnie się zabije. Cóż jednak znaczy rodzicielska troska, gdy na przeciwnym krańcu wagi postawimy widmo McSparkle’a!

(+1 bad daughter)

Kolejny dzień w szkole. Znajomi Swan z radością przyjmują powrót Koleżanki Marnotrawnej. Jedynym wyjątkiem jest Jess, która z niewiadomego powodu wciąż nie może przeboleć faktu, że o mało nie została napadnięta przez bandę podpitych mężczyzn na skutek bezmyślności naszego łabędziątka.

Cytat:
Zastanawiałam się, czy potrzebuje formalnych przeprosin na piśmie za tamten incydent pod barem.


Właściwie można by powyższe zdanie zrzucić na karb poedziowej traumy, gdyby nie fakt, że Bella już podczas epizodu z Tylerem w „Zmierzchu” udowodniła, że ma w sobie mniej więcej tyle empatii, co psychopatyczny gwałciciel-podpalacz. Nic zatem dziwnego, że myśl o przeprosinach kogoś, kto nie należy do Cullens' Glitter Club nie może wręcz pomieścić się jej w głowie.

(+1 bitch)


Dalej nic znaczącego ani ciekawego się nie dzieje, co w zasadzie nie powinno mnie dziwić – Meyer, niczym standardowa aŁtoreczka bloga, ma tendencje do szczegółowego opisywania zdarzeń, które nie mają żadnego znaczenia dla fabuły książki. Ta seria to jedna wielka sinusoida – albo mamy sny, których wymowy nie powstydziłby się Nostradamus, albo szczegółowy opis tego, co danego wieczoru Charlie dostanie na kolację (Tak! Niech ladacznica odpokutuje to niewybaczalne przestępstwo, jakim jest zmuszenie dorosłego, w pełni sprawnego mężczyzny do zamówienia sobie pizzy!).

Oho, coś się jednak szykuje. Jake zakończył harówkę przy motorach, w związku z czym Bella ma ochotę na jak najszybszą naukę jazdy. Oczywiście, nie chodzi tu o nic tak głupiego, jak znalezienie sobie wreszcie jakiegoś hobby – motocykl to element-klucz, mający umożliwić napawanie się do woli cierpiętniczym głosem fikcyjnego Eduarda.

Nasi bohaterowie jadą przez malownicze drogi stanu Waszyngton, aż tu nagle Belka spostrzega kilku mężczyzn rzucających się z klifu. W przypływie niezwykłego jak na nią współczucia postanawia zadzwonić na pogotowie, aby miejscowi rzemieślnicy nie musieli trudzić się zmianą danych dotyczących liczby ludności na tablicy powitalnej Forks. Jake wyjaśnia jej jednak cierpliwie, że w niektórych kręgach kulturowych tego rodzaju czynność określa się mianem nurkowania i fachowa pomoc medyczna nie będzie konieczna. Od słowa do słowa wychodzi też na wierzch głęboko skrywana tajemnica Indianina: owi mężczyźni tworzą tajemniczy gang, który co chwila wchłania w swe szeregi coraz to innego przyjaciela Jacoba. Chłopak boi się, że jest następny na liście inauguracyjnej i fakt ten wcale mu się nie podoba. Bella już po raz drugi tego samego dnia zdobywa się na niezwykły wręcz gest hojności uczuciowej i spontanicznie przytula kolegę. Przy okazji dowiadujemy się, że Swan nie jest zdolna do normalnych kontaktów międzyludzkich z innymi przedstawicielami homo sapiens.

Nie, żebyśmy nie zauważyli.

Nie ma jednak czasu na czułości – Bella i jej wierny sługa…tfu, przyjaciel przyjechali tu przecież w konkretnym celu. Dźwiękowe halucynacje czas zacząć!

Czy Belka okaże się być pojętną uczennicą? Czy McSparkle nie zawiedzie damy swego serca i pojawi się na żądanie? Odpowiedź na te i inne pytania znajdziecie w następnym odcinku.

Trochę liczb:

Głupota -1
Angst - 1
Bad Daughter – 1
Ego – 1
Bitch – 1

See you soon!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BellaMarie13 dnia Pon 15:33, 23 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 14:57, 23 Sie 2010 Powrót do góry

ROZDZIAŁ VIII ADRENALINA
Rozdział rozpoczyna scena, w której Jake uczy Bellę jazdy motorem.
Cytat:
Byłam przerażona. Starałam wmówić sobie, że nie mam się czego bać - doświadczyłam już przecież najgorszej rzeczy, jaka mogła mi się przytrafić. Powinnam była odważnie patrzeć śmierci w twarz i jeszcze się gorzko śmiać.

Czy Belcia mówi o rozstaniu z McSparkle’m? I to ma być gorsze od śmierci? Na Wielkiego Cthulu, jak można być tak zależną od faceta. To się nadaje do leczenia. Jeżeli po odejściu twojego chłopa, a w dodatku kompletnego dupka, nie masz już po co żyć, to jest z Tobą bardzo źle. To nie jest romantyczne, to jest chore.
No ale nic, to że Belkę powinni przyodziać w piękny kaftanik i zamknąć w psychiatryku, wiemy od dawna. W tym i następnych rozdziałach dostaniemy jeszcze więcej dowodów.
Nasze łabędziątko przygotowuje się do puszczenia sprzęgła i pojechania w siną dal (mam nadzieję, że ze skutkiem śmiertelnym). Nagle Bella słyszy przesłodki głos Edzisława.
Cytat:
Motor wierzgnął, wyrwał się do przodu, a potem przewrócił na bok przygniatając mnie do ziemi. Silnik zadławił się i zgasł.

Mały, dzielny motorek niestety nie masakruje Belki permanentnie. Swanówna dalej słyszy Głos, tak Glos przez duże G. A konkretnie aksamitny baryton. Wow, ta informacja była zbędna. Belcia domyśla się, skąd jej się wzięły te słuchowe haluny.
Cytat:
Nagle uświadomiłam sobie, że moje żyły pulsują resztką adrenaliny, i doszłam do wniosku, że znalazłam rozwiązanie zagadki. Adrenalina plus niebezpieczeństwo, tak, to było to. No, może ewentualnie adrenalina plus sama głupota.

Można łatwo zauważyć, że głupota to temat przewodni, jeśli nie całej serii, to przynajmniej tej części.
Cytat:
Jacob pomógł mi wstać.
- Uderzyłaś się w głowę?

Tak, już dawno. Wyślizgnęła się pielęgniarce z rąk i przydzwoniła o podłogę sali porodowej. No cóż, zdarza się. (Wiem, że to było ohydne, ale musiałam. W końcu to naprawdę dobrze tłumaczy taka bezdenną głupotę.)
Dobra, nie przedłużamy. Bella wreszcie rusza, zostawiając za sobą tuman kurzu.
Cytat:
Silny podmuch wbił mi skórę twarzy w kości czaszki, a włosy nie tyle odgarnął, co pociągnął do tyłu ostrym szarpnięciem.

No cóż, interesujący obraz. Skóra wbita w kości czaszki. Joł, Stefa, pal dalej to zioło, wychodzą Ci świetne opisy.
Bella spada z motoru, czego się można było spodziewać (+2 głupota za całą akcję) . McWolf nadjeżdża na swym białym koniu, tfu harleyu, by ratować pannę w opałach. Z puściutkiej głowy naszej bohaterki leje się strumień krwi, niczym po ataku Wolverine’a.
Ok., panna Sue i jej dyżurny murzyn jadą do domu Belli, żeby tak się przebrała przed wizytą w szpitalu. W drodze do szpitala Belka zauważa dziwną rzecz.
Cytat:
Byliśmy w połowie drogi do szpitala, kiedy zdaliśmy sobie, że mój kompan jest od pasa w górę nagi.
- To moja wina - jęknęłam. - Mogłam wziąć ci z domu jakąś kurtkę.
- I nas wydać? - zauważył przytomnie. - Nic nie szkodzi. Nie jest mi aż tak znowu chłodno.
- Chyba żartujesz? - Włączyłam ogrzewanie. Przez chwilę obserwowałam Jacoba kątem oka, żeby sprawdzić czy tylko nie udaje twardziela, ale chłopak nie dostał nawet gęsiej skórki. Prawą rękę wyciągnął swobodnie wzdłuż mojego zagłówka, chociaż ja siedziałam skulona, żeby tracić jak najmniej ciepła.

Mamy wreszcie wzmiankę o totalnym idiotyzmie, jakim jest wysoka temperatura ciała wilków. Może rozwałkuję ten kretynizm już teraz. Jak wiemy z perspektywy całej serii Dżejk i spółka są zmiennokształtni. Czyli tak naprawdę są to ludzie, tylko mają zdolność do zmiany w słitaśne futrzaki. O ile dobrze pamiętam, maja oni temp ciała ok. 41°C. Człowiekowi bardzo szybko usmażyłby się mózg, a facetom jeszcze dodatkowo jądra, a w tych jądrach plemniczki. Ale dobra, załóżmy na chwilę, że zmiennokształtność powoduje jakieś zmiany w ciele, które uodparniają organy wewnętrzne na wysoką temperaturę (chociaż jest to absolutna bzdura). Może sfora plemiczki też ma włochate i zębate, nie wiem. Ale nawet jeśli temperatura ich nie zabija, to jest tu jeszcze jeden problem. Im większa różnica temperatur między otoczeniem a ciałem, tym mocniej się to odczuwa. Także rozgrzany Dżejk i jego kompania powinni dzwonić zębiskami i chodzić na co dzień w grubych kurtkach, zamiast latać prawie nago. Oni dalej mają ludzkie ciała i ta zasada ich obowiązuje. Zróbcie sobie eksperyment, jaki robiliśmy na zajęciach z fizjologii na studiach. Wsadźcie jedną rękę do bardzo ciepłej wody, a drugą trzymajcie w pokojowej temperaturze. Po jakimś czasie włóżcie obydwie ręce do chłodnej wody. Zimniej nam będzie w tę rozgrzaną rękę. Albo inaczej, jedną ręke potrzymajcie w gorącej wodzie, albo chociaż bardzo ciepłej, a drugą w zimnej. Potem wsadźcie obydwie do letniej. W rozgrzaną będzie wam zimno, a w zimną przyjemnie. I na odwrót, gdy przemarzną nam ręce w zimie, po włożeniu pod ciepłą (nie gorącą) wodę, ręce będą nas bolały i piekły, jakby to był wrzątek. Ręce o normalnej temp nie odbierałyby ciepłej wody jako tak nieprzyjemnej. Stefa, siadaj, jeden. Nie znasz się na biologii, co udowodniłaś z resztą nie raz. (+5 głupota)
Ok., jedziemy dalej. Bella zauważa, że Jacob jest całkiem przystojny i mówi mu to. Jak wiemy, będzie to tylko jeden z wielu przykładów szczucia i bawienia się Jacobem przez naszą manipulatorkę (+1 bitch).
Bella wraca do domu.
Cytat:
W szpitalu przetrzymywali nas całe wieki, ale jakimś cudem zdążyłam odwieźć Jacoba i ugotować obiad, zanim Charlie wrócił z pracy. Wydawał się usatysfakcjonowany moją historyjką o upadku i młotku.

Wow, i Charlie tak po prostu to łyknął? (+1 bad father) Charlie wreszcie postanawia zainteresować się zdrowiem córki po telefonie od lekarza. Chce zabronić jej wizyt w garażu Dżejka.
Cytat:
- To nie stało się w garażu - wymyśliłam szybko. - Byliśmy na spacerze w lesie. Potknęłam się o kamień.

Niedawno była mowa o młotku. Nie ma to jak konsekwencja. (+1 głupota)
Charlie zgadza się na spacery w lesie, ale ma warunki.
Cytat:
Ach, chodzi ci o tego misia - giganta? - skojarzyłam.
- Słyszałam o nim w sklepie. Widziało go kilku klientów. Sądzisz, że naprawdę po okolicy grasuje zmutowany grizzly?
Charlie zmarszczył czoło.
- Nie wiem, czy to mutant, ale coś to jest na pewno.

Zmutowany grizzly. Hm, to by było ciekawe, szczególnie gdyby ugryzł Belkę w d**ę. Ale nie, w tej serii nie można liczyć na nic ciekawego. Jako że Charlie zaczyna coś podejrzewać, Bella i Dżejk postanawiają naprawdę iść na spacer do lasu, a konkretnie na pewną polanę.Bella boi się, że dostanie z tego względu ataku (to po cholerę tam lezie? +1 głupota). Ale jednak nic takiego na szczęście się nie dzieje. Gołąbeczki rozmawiają o gangu Sama i innych pierdołach. Nudno, nudno, coraz nudniej. (+1 nuda)
I mamy the end rozdziału, dzięki o Miłosierny Wielki Boże Omie (jak ktoś zakuma, do czego się odnoszę, dostanie ciastko:-).
THIS IS STATYSTYKAAAAAAA
+1 bitch
+ 1 nuda
+ 9 głupota
+ 1 bad father


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beige dnia Pon 15:17, 23 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Śro 4:57, 25 Sie 2010 Powrót do góry

Pomysł by dodawać punkty do nudy to bardzo dobry pomysł. Bardzo dobrze, że zaczęłyście od KwN bo tu więcej się dzieje. Pomysł analizowania samego "Zmierzchu" polegałby w połowie na wytykaniu nudy :D

Och! Ja chcę ciastko! Bóg Om jest ze Świata Dysku xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 11:43, 25 Sie 2010 Powrót do góry

Gratuluję, oto ciastka dla Remmy:

Image


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beige dnia Śro 11:44, 25 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mistletoe
Moderator



Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 11:08, 26 Sie 2010 Powrót do góry

Cytat:
ale jednak był – gdzieś tam, nie wiadomo gdzie.

Jest gdzieś lecz niewiadomo gdzie *tudumdum, tudumdum* Świat, w którym baśń ta dzieje się *tudumdum, tudumdum* Malutka pszczółka mieszka w nim...
Ekhm, przepraszam za lekkie rozproszenie.
Dziewczyny, jesteście rewelacyjne! Wywlekacie całą absurdalność w taki sposób, że aż człowieka bezgraniczne zdumienie ogarnia, że czytał to coś i jeszcze mu się w pewnym stopniu podobało. Strasznie, strasznie kocham Wasze analizy :)


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Sardynka
Zły wampir



Dołączył: 14 Kwi 2010
Posty: 266
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 14:35, 26 Sie 2010 Powrót do góry

O! Zrobiłyście Big Ritern a ja nawet nie zauważyłam. Chyba będę musiała kupić sobie okulary.
Ha! Wiedziałam. Znaczy już dawno zaczęłam się zastanawiać, jakim cudem cała sfora nie przemarza do szpiku kości przy byle chłodku. Doszłam do wniosku, że, albo Stefce coś się mocno pomerdało (i nie byłby to pierwszy raz- niestety), albo stwierdziła, że chrzanić fizykę, tak będzie to lepiej wyglądało. Trudno stwierdzić, która z wersji jest prawdziwa, bo obie cechują się duży prawdopodobieństwem.
Gdzieś tam wyżej napisałam już jaki mam stosunek do tego tematu, więc powtarzać się nie będę. Przypomnę tylko, że mi się wasza cholernie podoba, zwłaszcza, że jest zupełnie niepodobna do większości tutejszych tworków.
Sardziak


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin