Jacob Black

Wydaje mi się, że Jacob nie walczył "o swoje" tylko o to co wiedział, że nie należy i nie będzie należeć do niego ale co w swym samolubstwie chciał by było jego.

moze i byl troche samolubny i chcial aby Bella byla jego, ale ona caly czas dawala mu do tego powody, zeby sie o nia starac.takze nie tylko on jest winny

Oczywiście Bella też "dorzuciła kamyk do tego ogródka" co nie zmienia faktu, że samolubstwo trzeba tępić Wink

Faktycznie Jacob był samolubny, nie interesowało go zbytnio czy Bella go kocha czy nie, ważne było dla niego tylko to ze on ja kocha przez co zażarcie walczył o miłośc.
Jestem w stanie sobie wyobrazic jakie to mogło by byc irytujace dla kogos kto nie był zainteresowany zalotami ale nasza Bella nie odrzuciła zalotów tylko brnęła z przyjaźnią głębiej i głębiej przez co sama jest winna tego ze doszło do takiej niezręcznej sytuacji a poza tym całując go nie polepszyła sprawy. W takich sprawach trzeba byc zapobiegawczym i stawiac rzecz otwarcie.
Chyba nie musze dodawac ze uwielbiam Jacoba
Laughing

Oj tam gadacie, jakbyście miały szansę odbić wymarzonego chłopaka jakiejś pannie też byście wybrały drogę Jake'a , nawet jeśli płaci się za nią potępieniem Fanów Wink

:D

Emika napisał:

Faktycznie Jacob był samolubny, nie interesowało go zbytnio czy Bella go kocha czy nie, ważne było dla niego tylko to ze on ja kocha przez co zażarcie walczył o miłośc.
Jestem w stanie sobie wyobrazic jakie to mogło by byc irytujace dla kogos kto nie był zainteresowany zalotami ale nasza Bella nie odrzuciła zalotów tylko brnęła z przyjaźnią głębiej i głębiej przez co sama jest winna tego ze doszło do takiej niezręcznej sytuacji a poza tym całując go nie polepszyła sprawy. W takich sprawach trzeba byc zapobiegawczym i stawiac rzecz otwarcie.
Chyba nie musze dodawac ze uwielbiam Jacoba
Laughing

Dokładnie, Bella też była winna. :)

ah ten Jacob...
powiem szczerze, że go nie lubię, ale z drugiej strony czytam już drugi raz Zacmienie ( z nudów ) i gdyby nie on to za dużo by się tam nie działo, a tak jest trochę nerwów, drażnienia, irytacji i oczywiście współczucia...

dusia90 napisał:

ah ten Jacob...
powiem szczerze, że go nie lubię, ale z drugiej strony czytam już drugi raz Zacmienie ( z nudów ) i gdyby nie on to za dużo by się tam nie działo, a tak jest trochę nerwów, drażnienia, irytacji i oczywiście współczucia...

Przeczytaj jeszcze raz za jakiś czas, to może go polubisz. Jak gdzieś już pisałam, ma w sobie głębię, którą się stopniowo odkrywa, bez niego rzeczywiście byłoby nudno.

Jacob wnosi troche "swiezosci" do ksiazki i akcji. dzieki niemu cos sie dzieje, jest emocjonalnie i jest to jakas odskocznia od zwiazku B z E. taki trojkacik nam sie robi;P

Szczerze mówiąc nic do niego nie mam... Choć co prawda za dużo sobie pozwalał w Eclipse, no ale to można usprawiedliwić: to wszystko wina Belli!

Jacob był niekiedy bardzo wkurzający, ja osobiście niebardzo za nim przepadam. Dla mnie był strasznie dziecinny, chociaż przyznaję, że nie można na niego wszystkiego zwalać, dużo było winy Belli w tym, że nie potrafiła definitywnie mu powiedzieć, że nie kocha go tak, jakby tego chciał. Trzeba jednak przyznać, że Jacob jest postacią ważna dla sagii.

Zdecydowanie gdyby nie on to wiele wątków potoczyłoby się inaczej, no i dodawał sadze nieco pikanterii Wink

. Co nie zmienia faktu, że i tak go nie lubię, strasznie działał mi na nerwy. W Zaćmieniu już przeginał, i to ostro :P.

po prostu Jacob to typ fightera, nie poddaje sie dazac do swego celu. i chwala mu za to, dzieki niemu nie jest nudnie. dodaje troszke smaczku do tej zle doprawionej zupki;P

Lubię Jake'a. To znaczy, cóż. Ja już sama nie wiem, czy go lubię, czy nie lubię, czy mnie denerwuje, czy bawi, czy co kolwiek innego. Jest po prostu tak dziwną, najdziwniejszą i najbardziej złożoną postacią całej sagi, że kompletnie nie umiem jednoznacznie określić, co o Jacobie sądzę.
Najłatwiej mi powiedzieć, że go nie lubię, ale go lubię, a wszystko zależy od tego, w którym momencie i w odniesieniu do czego. xD

Ankens. napisał:

Ja już sama nie wiem, czy go lubię, czy nie lubię, czy mnie denerwuje, czy bawi, czy co kolwiek innego. Jest po prostu tak dziwną, najdziwniejszą i najbardziej złożoną postacią całej sagi, że kompletnie nie umiem jednoznacznie określić, co o Jacobie sądzę.

Dokładnie

Jacob... Może i mnie momentami wkurzał, ale bez niego nie byłoby tej książki Wink

W KwN był spoko, w Zaćmieniu irytujący - nie mogłam przeboleć tego, że nie docierało do niego to, że Bella MA Edwarda i to z nim chce być, ale cóż, niby ją kochał i o nią walczył, za wszelką cenę.

Ja jednak jestem chora na punkcie Jacoba, nic na to nie poradzę. xD
Edward jest taaki nudny, a jak Jacob coś wymyśli, to po prostu ooch. *lol2*

gdyby nie jacob to ksiazka skladalaby sie z samyvh dialogow typu 'kocham cie edward' kocham cie bella' itp. byloby po prostu nuudno.
wiec bardzo dobrze ze jest jacob;)
i bardzo dobrze ze walczyl o belle. w zyciu trzeba walczyc o swoje.! ;p

Ok, weszłam tu tylko po to, żeby zagłosować na NIE. Zmykam stąd, bo jakiejś nerwicy zaraz dostane;). Samo myślenie o nim sprawia, że mam ochotę coś hmm..zepsuć, delikatnie mówiąc:).

Zgadzam sie z wilkuś, że gdyby nie Jacob, to byłby portugalski serial. xD Co prawda go nie lubię, ale muszą być jakieś 'przeszkody', żeby nie było cukierkowo. Wink

No i Jacob nie jest aż taki beznadziejny, głupi, zły itp. ... :P

Jacob to bardzo fajny wilczek, troche zbuntowany i zagubiony ale wie czego chce i to jest najwazniejsze. cel uswieca srodki. zakochalam sie w nim w NM i ta milosc ciagle trwa z przerwami dla Edzia;P

wilkuś napisał:

gdyby nie jacob to ksiazka skladalaby sie z samyvh dialogow typu 'kocham cie edward' kocham cie bella' itp. byloby po prostu nuudno.
wiec bardzo dobrze ze jest jacob;)
i bardzo dobrze ze walczyl o belle. w zyciu trzeba walczyc o swoje.! ;p

Podpisuję się pod tym nogami, rękami i czym się jeszcze tylko da. xD