FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Zachowanie Belli w Breaking Dawn Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
bOlka
Człowiek



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 19:19, 23 Wrz 2009 Powrót do góry

Przyznam szczerze, że mnie Bella zaimponowała tym, że za wszelką cenę chciała ochronić swoją córkę, starała sie o fałszywe dokumenty itd. Ogólnie, dopiero w BD naprawdę polubiłam Bellę. Wcześniej wydawała mi się taka dziecinna, niezdecydowana i w ogóle. Gdy była juz wampirem pokazała, że potrafi być naprawdę silna i odpowiedzialna, potrafi podejmować rozsądne decyzje i dążyć do wyznaczonego celu.
A jeśli chodzi o te wszystkie "wpadki" z Jacobem, to można to tłumaczyć tym, że przez cały czas tkwiła w Belli hmmm, głupio zabrzmi, ale jakaś cząstka Renesmee. I to właśnie ta "cząstka" była tak przywiązana do Jacoba. Gdy Renia się urodziła, miłość Belli do Jacoba zniknęła, została tylko zdrowa przyjaźń.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
emmacullen
Wilkołak



Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:40, 23 Wrz 2009 Powrót do góry

pare razy rzucilo mi sie w oczy,ze przeszkadzalo wam,ze Bella byla taka napalona.

ja jestem ciekawa,ktora z was nie bylaby napalona gdyby miala Edzia przy sobie....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nikki_944
Zły wampir



Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 478
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WRZ

PostWysłany: Śro 16:57, 04 Lis 2009 Powrót do góry

Moim zdaniem Bella postąpiła bardzo odważnie, gdy postanowiła urodzić Renesmee. W ogóle w tej części stała się bardziej odpowiedzialna i przede wszystkim wydoroślała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Atoria
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lis 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:25, 05 Lis 2009 Powrót do góry

Mi się bardzo podobała Bella jako wampirzyca i to jak radziła sobie bez problemów z pokonaniem Edwarda czy Emmeta.... Świetna laska. Dobrze też że Jacoba dopadło wpojenie, bo znowu by wzdychała przez pół książki raz do jednego raz do drugiego....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 20:25, 15 Lis 2009 Powrót do góry

na początku byłam na nią zła, bo nie myślała o Edwardzie, o rodzinie, o tym co przeżywają patrząc na jej cierpienie
ale ostatecznie podziwiam ją
ten fragment, w którym mówi, że nie może sprawić przykrości komuś kto ja kocha, nawet jeśli pragnie jej śmierci, jest wzruszający..
brawo dla Belli :D

Popieram
Igussia
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jarocin

PostWysłany: Sob 20:52, 19 Gru 2009 Powrót do góry

Masz rację....Milość Belli do dziecka które jeszcze sie nie narodzilo i na dodatek przez które może zginąć byla wielka.Podziwiam ją że postanowila donosić ciąże mimo tak wielkiego niebezpieczeństwa że sama może zginąć...i w sumie by zginęla tyle że Edward postanowil ją przemienić w wampira Wink ;P pzdr.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
tajemnicza
Człowiek



Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: malownicza miejscowość w Małopolsce

PostWysłany: Pon 1:50, 04 Sty 2010 Powrót do góry

Mnie Bella dość mocno irytowała jako człowiek, po przemianie w wampira do jej zachowania nie ma zastrzeżeń.

Ale od początku...

Sam fakt, że Bella postanowiła urodzić dziecko zadziałał u mnie na jej plus. Zyskała sobie tym mój szacunek i podziw, bo to naprawdę nie jest łatwe podjąć taką decyzję. Tak więc za to chylę przed nią nisko głowę. Jednak to jak się zachowywała w tej ciąży w ogóle mi się nie podobało. W pewnym sensie rozumiem, dlaczego wybrała sobie za sojusznika Rosalie, natomiast kompletnie niezrozumiałe było dla mnie to, na co jej pozwalała podczas tzw. "opieki". Szczególnie nie spodobał mi się fragment, w którym Rosalie mówi, ze nie zostawi Belli samej z Edwardem, a ona nie zaprotestowała. Na Boga, czy ona naprawdę wierzyła, ze Edward zrobiłby coś wbrew jej woli? Kompletna paranoja.
Kolejna rzecz - o ile podziwiam Bellę za decyzję o urodzeniu dziecka, o tyle nie rozumiem, dlaczego nie próbowała wytłumaczyć innym dlaczego tak postanowiła, przekonać ich do swojej decyzji. Tym bardziej, ze doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co czują Edward, Jacob i Alice, patrząc na to jak się męczy. Może sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby spróbowała przedstawić im swój punkt widzenia, ale ona tego nie zrobiła. Myślałam że zniszczę książkę jak przeczytałam jej słowa do Jacoba, jak to jej jest przykro, że rani Edwarda. Bo te słowa w stosunku do jej zachowania brzmiały jak kpina.
Ktoś tu wcześniej zwrócił uwagę na to, ze nie podobało mu się, ze Bella zwróciła się o pomoc do Rosalie, a nie Alice. Popieram to. Bella doskonale zdawała sobie sprawę, że Rosalie interesuje tylko los dziecka, a nie to, co stanie się z nią, Bellą. Mimo to wolała zdać się na jej pomoc, odrzucając tych, co zawsze byli jej życzliwi i ją kochali. To mi się bardzo nie podobało.
I wreszcie - jej zachowanie wobec Jacoba. Jak mi go żal było. Bella doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak bolesne jest dla Jacoba przebywanie w jej towarzystwie, ale nie zrobiła nic, aby to zmienić. Czuła się lepiej jak był przy niej, wiec tego chciała, a uczucia Jakoba miała głęboko w poważaniu. Przepraszam, ale tak to odbieram.
Uważam, że Bella będąc w ciąży skupiła się za bardzo na dziecku, ignorując przy tym swoich bliskich. Ja odbierałam jej zachowanie trochę tak, jak zachowanie małego dziecka, któremu rodzic odmawia kolejnej zabawki, a ono krzyczy: daj, bo ja chcę. Bella chciała dziecka, co jest godne pochwały i szacunku, ale nie widziała potrzeby wytłumaczenia wszystkim dlaczego mimo ogromnego ryzyka, decyduje się na to. Skupiła się całkowicie na sobie, ignorując kompletnie uczucia swoich najbliższych i to było okropne.


Mnie zresztą postać Belli nigdy się specjalnie nie podobała. Moim zdaniem była zbyt niezdecydowana i mimo wszystko egoistyczna, dla niej zawsze liczyły się tylko jej uczucia i żeby postawić na swoim. Jednak jako wampir mi zaimponowała - faktycznie stałą się dojrzalsza. Podobało mi się, jak walczyła o swoją rodzinę i to, jak się zachowywała (pomijając kwestie ataku na Jakoba).

Wiec reasumując. Belli- wampirzycy mówię wielkie tak, Belli - człowiekowi, wielkie nie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
unusual
Człowiek



Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Niebo;)

PostWysłany: Pon 13:18, 04 Sty 2010 Powrót do góry

Moim skromnym zdaniem Bella jako wampirzyca stała się dojrzałą kobietą. Zdecydowała się na ślub co było kolejnym krokiem do przemiany i uczyniło z niej dorosłą kobietę. Jestem pod wrażeniem jej odważnej decyzji co do "skonsumowania" małżeństwa jednak nie mogę zrozumieć jej późniejszego prób uwiedzenia Edwarda po pierwszym razie. Zdawała sobie doskonale sprawę z tego, iż Edward cierpiał na widok jej siniaków ale mimo wszystko pragnęła go przekonać by szli dalej, co dla mnie było trochę egoistyczne.
Jej decyzja co do urodzenia dziecka - zaimponowała mi. Jej miłość do Renesmee, gotowość na poświęcenie własnego życia za życie dziecka - głęboko mnie poruszyły To prawda, Bella powinna wytłumaczyć reszcie rodziny swoje stanowisko, powiedzieć im o swoich uczuciach.
Zachowanie Belli po przemianie? Było poniekąd śmieszne:) Jej pierwsze polowanie zupełnie mnie rozbroiło, szczególnie moment wyskoku z okna i pokonanie rzeki;D
Jednak jej postępowanie jako nowonarodzonej, strach by nie skrzywdzić Renesmee czy Charliego świadczy o tym, iż była dojrzałą kobietą, która dbała o tych, których kochała. Jej późniejsze zachowanie podczas przygotowań i samego spotkania z Volturi także obrazują zmianę jaka w niej zaszła. No i nade wszystko jej ciągła skromność: brakowało tylko jej stałych rumieńców.
Ogólnie bardziej podoba mi się charakter Belli po przemianie niż przed. Jej zachowanie bardziej odpowiedzialne i rozsądne jako wampirzycy niż człowieka. Lecz pomimo przemiany nadal pozostała w niej ta niewierząca w siebie, uczuciowa, ludzka Bella.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mermon
Wampir weteran



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 177 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 17:14, 04 Sty 2010 Powrót do góry

Tajemnicza napisała:
Cytat:
Szczególnie nie spodobał mi się fragment, w którym Rosalie mówi, ze nie zostawi Belli samej z Edwardem, a ona nie zaprotestowała. Na Boga, czy ona naprawdę wierzyła, ze Edward zrobiłby coś wbrew jej woli?

Oczywiście, że by zrobił! Robił wiele razy, nie mówił jej prawdy, "knuł" za jej plecami, gdy sądził , że to dla jej dobra. Tu mamy ciążę, której był sprawcą. Przekonanie, że w brzuchu rośnie potwór - jego część, który kaleczy ciało jego ukochanej. Miał z pewnością plan pozbycia się dziecka i nie pytałby jej o zdanie, bo to by było dla jej dobra, a on o nim decydował. Zbyt siebie nie lubił, by pogodzić się z fizycznym bólem, który Belli "sprawił"
Cytat:
nie rozumiem, dlaczego nie próbowała wytłumaczyć innym dlaczego tak postanowiła, przekonać ich do swojej decyzji. Tym bardziej, ze doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co czują Edward, Jacob i Alice, patrząc na to jak się męczy. Może sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby spróbowała przedstawić im swój punkt widzenia, ale ona tego nie zrobiła.

A jakiż to mógł być punkt widzenia? Jedyny na świecie, chciała donosić ciążę i urodzić dziecko, nie zgadzała się na aborcję. To wszystko, co tu tłumaczyć?
Cytat:
Ktoś tu wcześniej zwrócił uwagę na to, ze nie podobało mu się, ze Bella zwróciła się o pomoc do Rosalie, a nie Alice. Popieram to. Bella doskonale zdawała sobie sprawę, że Rosalie interesuje tylko los dziecka, a nie to, co stanie się z nią, Bellą. Mimo to wolała zdać się na jej pomoc, odrzucając tych, co zawsze byli jej życzliwi i ją kochali. To mi się bardzo nie podobało.

Ci co ją zawsze kochali i byli jej życzliwi, czyli Alice i Edward - traktowali ją w przeszłości jak dzidziusia, decydując za jej plecami, o tym co dla niej lepsze. Bella wiedziała o tym i nie ufała im. Rosalie była jedyną osobą w całym towarzystwie, której zależało na dziecku, prawie tak jak Belli. Była jedynym pomocnikiem Belli w utrzymaniu ciąży. Bella wiedziała, że zrobi wszystko, by upilnować dziecka, że będzie mogła się przespać, mając Rosalie przy sobie. Nie ufała nawet Carlislowi.
Cytat:
I wreszcie - jej zachowanie wobec Jacoba. Jak mi go żal było. Bella doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak bolesne jest dla Jacoba przebywanie w jej towarzystwie, ale nie zrobiła nic, aby to zmienić. Czuła się lepiej jak był przy niej, wiec tego chciała, a uczucia Jakoba miała głęboko w poważaniu. Przepraszam, ale tak to odbieram.

Jacoba to mi zawsze szkoda było, przez całą serię, ale tu akurat chyba lepiej było dla niego, że był w centrum wydarzeń. Przynajmniej wiedział co się dzieje. Poza tym był jedyną osobą rozweselającą całe towarzystwo z Bellą na czele. Gdyby go nie było, to atmosfera w tym domu byłaby nie do zniesienia. Był jej prawdziwy słoneczkiem i przyjacielem. Nie mogłam znieść poczucia winy Edwarda i jego zachowania w związku z tym, był tak depresyjny, że tylko męczył Bellę, która martwiła się o niego.Gdyby ta ciąża była opisana oczami Belli martwiącej się o dziecko i Edwarda, zwijającej z bólu lub z punktu widzenia Edwarda patrzącego na cierpienie Belli, to chyba bym tego nie strawiła .
Tu widać, że Jacob jest chłopakiem na dobre i na złe, zawsze pocieszy, rozweseli, zażartuje, jak trzeba to się pokłóci, rozładuje sytuację. Do tańca i do różańca i do kochania. :-D

Kończąc - Bella zachowywała się , kierując się instynktem macierzyńskim. Wszystko robiła z troski o dziecko, by je chronić przed tymi , którzy chcieli je skrzywdzić. A ona je kochała. Każda matka to rozumie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
tajemnicza
Człowiek



Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: malownicza miejscowość w Małopolsce

PostWysłany: Pon 21:25, 04 Sty 2010 Powrót do góry

mermon napisał:
Tajemnicza napisała:
Cytat:
Szczególnie nie spodobał mi się fragment, w którym Rosalie mówi, ze nie zostawi Belli samej z Edwardem, a ona nie zaprotestowała. Na Boga, czy ona naprawdę wierzyła, ze Edward zrobiłby coś wbrew jej woli?

Oczywiście, że by zrobił! Robił wiele razy, nie mówił jej prawdy, "knuł" za jej plecami, gdy sądził , że to dla jej dobra. Tu mamy ciążę, której był sprawcą. Przekonanie, że w brzuchu rośnie potwór - jego część, który kaleczy ciało jego ukochanej. Miał z pewnością plan pozbycia się dziecka i nie pytałby jej o zdanie, bo to by było dla jej dobra, a on o nim decydował. Zbyt siebie nie lubił, by pogodzić się z fizycznym bólem, który Belli "sprawił"


Kompletnie się z tym nie zgadzam. Uważam, że nie zrobiłby nic, co mogłoby sprawić Belli ból. Ona miała duży wpływ na Edwarda, wystarczyło, ze go o coś poprosiła, a on robił, co chciała (patrz: odmowa udziału w bitwie, noc poślubna, zamiana w wampira). Nie zrobiłby nic, gdyby powiedziała, że się nie zgadza.

mermon napisał:
Cytat:
nie rozumiem, dlaczego nie próbowała wytłumaczyć innym dlaczego tak postanowiła, przekonać ich do swojej decyzji. Tym bardziej, ze doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co czują Edward, Jacob i Alice, patrząc na to jak się męczy. Może sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby spróbowała przedstawić im swój punkt widzenia, ale ona tego nie zrobiła.

A jakiż to mógł być punkt widzenia? Jedyny na świecie, chciała donosić ciążę i urodzić dziecko, nie zgadzała się na aborcję. To wszystko, co tu tłumaczyć?


Ależ oczywiście, ze jest co tłumaczyć, zwłaszcza w takiej sytuacji. Przede wszystkim motywy, jakie kierowały nią przy podjęciu takiej decyzji. Sam fakt, że chce donosić ciążę był zrozumiały samo przez się. Jednak korona by jej z głowy nie spadła, gdyby wytłumaczyła, pozostałe przyczyny (bo tu było ich na pewno więcej). W takich sytuacjach, w jakich znalazła się Bella, kiedy poród grozi śmiercią trzeba przede wszystkim umieć pomóc bliskim, zrozumieć motywy takiej decyzji, bo to może być pomocne później.

mermon napisał:
Cytat:
Ktoś tu wcześniej zwrócił uwagę na to, ze nie podobało mu się, ze Bella zwróciła się o pomoc do Rosalie, a nie Alice. Popieram to. Bella doskonale zdawała sobie sprawę, że Rosalie interesuje tylko los dziecka, a nie to, co stanie się z nią, Bellą. Mimo to wolała zdać się na jej pomoc, odrzucając tych, co zawsze byli jej życzliwi i ją kochali. To mi się bardzo nie podobało.

Ci co ją zawsze kochali i byli jej życzliwi, czyli Alice i Edward - traktowali ją w przeszłości jak dzidziusia, decydując za jej plecami, o tym co dla niej lepsze. Bella wiedziała o tym i nie ufała im. Rosalie była jedyną osobą w całym towarzystwie, której zależało na dziecku, prawie tak jak Belli. Była jedynym pomocnikiem Belli w utrzymaniu ciąży. Bella wiedziała, że zrobi wszystko, by upilnować dziecka, że będzie mogła się przespać, mając Rosalie przy sobie. Nie ufała nawet Carlislowi.


Traktowali ją jak dziecko, bo zachowywała się jak dziecko. Bella lubiła postawić na swoim bez wyjaśniania innym przyczyn swoich decyzji, ignorując kompletnie -często racjonalne- argumenty innych. Ale to już poza tematem.
Edward i Alice, nawet jeśli podejmowali jakieś decyzje dotyczące Belli za jej plecami (choć ja takowych nie pamiętam), nie można im było zarzucić, ze chcą, aby stałą jej się krzywda. Rosalie owszem, nie pozwoliłaby skrzywdzić dziecka, ale los Belli miała całkowicie gdzieś. Chyba dobrze pamiętam, ze Bella przeżyła tylko dlatego, ze sprawną akcje przy porodzie przeprowadzili Jacob z Edwardem. Zresztą niewiele też brakowało, aby Rosalie w tej sytuacji na nią się rzuciła, bo poczuła krew i tylko akcja Jacoba sprawiła, ze do tego nie doszło. Doprawdy, świetna z niej "przyjaciółka" była.

mermon napisał:
Cytat:
I wreszcie - jej zachowanie wobec Jacoba. Jak mi go żal było. Bella doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak bolesne jest dla Jacoba przebywanie w jej towarzystwie, ale nie zrobiła nic, aby to zmienić. Czuła się lepiej jak był przy niej, wiec tego chciała, a uczucia Jakoba miała głęboko w poważaniu. Przepraszam, ale tak to odbieram.

Jacoba to mi zawsze szkoda było, przez całą serię, ale tu akurat chyba lepiej było dla niego, że był w centrum wydarzeń. Przynajmniej wiedział co się dzieje. Poza tym był jedyną osobą rozweselającą całe towarzystwo z Bellą na czele. Gdyby go nie było, to atmosfera w tym domu byłaby nie do zniesienia. Był jej prawdziwy słoneczkiem i przyjacielem. Nie mogłam znieść poczucia winy Edwarda i jego zachowania w związku z tym, był tak depresyjny, że tylko męczył Bellę, która martwiła się o niego.Gdyby ta ciąża była opisana oczami Belli martwiącej się o dziecko i Edwarda, zwijającej z bólu lub z punktu widzenia Edwarda patrzącego na cierpienie Belli, to chyba bym tego nie strawiła .


Owszem, był osobą rozweselającą towarzystwo, co nie zmienia faktu, ze pobyt w towarzystwie Belli kosztował go dużo bólu. Bella o tym wiedziała, ale nie zrobiła nic, bo tak jej było wygodnie.
Z tego co pamiętam, Edward w towarzystwie Belli, robił przysłowiową "dobrą minę do złej gry". Swoje prawdziwe uczucia okazywał gdy ona na to nie patrzyła. Nawet Jacob o tym wspominał z tego co pamiętam. Postaram się znaleźć ten cytat i go dodać :)
Zresztą trudno też było oczekiwać od Edwarda innego zachowania. Przecież nie mógł skakać po domu z radości i robić miny wiecznie szczęśliwego, kiedy osoba, którą kochał, cierpiała. Nie wyobrażam sobie, aby nawet wampir to potrafił. Oczywiście, przy takich osobach trzeba trochę udawać, ale są też pewne granice.
Co do rzekomego "męczenia" Belli przez zachowanie Edwarda, to moim zdaniem, ona nawet nie zauważyła, ze on się o nią bardzo martwi. W tym momencie interesowało ją tylko dziecko i nic poza nim.


mermon napisał:
Kończąc - Bella zachowywała się , kierując się instynktem macierzyńskim. Wszystko robiła z troski o dziecko, by je chronić przed tymi , którzy chcieli je skrzywdzić. A ona je kochała. Każda matka to rozumie.


Owszem, każda zrozumie miłość do dziecka. Ale to ze kocha się swoje dziecko nie oznacza, że należy zignorować wszystkich dookoła. Ostatecznie Bellę uratował ten, którego przez całą ciążę ignorowała, czyli Edward z duuuuużą pomocą Jacoba. A osoba, która ja "chroniła" podczas ciąży, przestałą interesować się Bellą, kiedy tylko dostała dziecko. Niestety, ale tak to dla mnie wyglądało.


(Z góry przepraszam za przydługi post)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mermon
Wampir weteran



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3653
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 177 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 23:21, 04 Sty 2010 Powrót do góry

Co do pierwszych dwóch wypowiedzi - nie polemizuję. Po prostu mamy tu inne zdania.
Cytat:
Edward i Alice, nawet jeśli podejmowali jakieś decyzje dotyczące Belli za jej plecami (choć ja takowych nie pamiętam), nie można im było zarzucić, ze chcą, aby stałą jej się krzywda.

Oczywiście, absolutnie nie chcieli, by stała się Belli krzywda. Nawet mi to do głowy nie przyszło! :lol:
Właśnie dla jej dobra Edward wywiózł Bellą do matki, bo w okolicach Forks pojawiła się Victoria. Belli o tym nie powiedział, choć mógł i powinien. Potraktował ją jak dziecko, któremu się nic nie mówi, by nie miało koszmarów, mając oczywiście szlachetne intencje.
Gdy kupił Alice Porsche, by porwała Bellę i uniemożliwiła jej wycieczki do La Push - to było dla mnie spiskowanie za plecami Belli.
Bella to rozumiała, choć się z tym nie zgadzała. Po tych wydarzeniach wiedziała jedno. Gdy Edward z Alice uznają, że dla dobra Belli lepsza jest aborcja, to coś wymyślą, bo ona jest cielątko i z pewnością nie ma racji. Myślę, że przez tamte 2 wydarzenia Bella nie do końca ufała Edwardowi w tym względzie, wolała nie ryzykować - dla ochrony płodu - instynkt matki.
Cytat:
Rosalie owszem, nie pozwoliłaby skrzywdzić dziecka, ale los Belli miała całkowicie gdzieś. Chyba dobrze pamiętam, ze Bella przeżyła tylko dlatego, ze sprawną akcje przy porodzie przeprowadzili Jacob z Edwardem. Zresztą niewiele też brakowało, aby Rosalie w tej sytuacji na nią się rzuciła, bo poczuła krew i tylko akcja Jacoba sprawiła, ze do tego nie doszło. Doprawdy, świetna z niej "przyjaciółka" była.

Oczywiście Rosalie chodziło tylko o dziecko, Bella zdawała sobie z tego świetnie sprawę, ale właśnie o to jej chodziło. To było to, czego potrzebowała! Wiedziała, że ją ma kto bronić, ale jej dzidziusia nikt. Jedna Rosalie. Bella nie szukała przyjaciółki dla siebie, tylko strażniczki swego dziecka.

Zachowanie Edwarda oczywiście rozumiem, co nie zmienia faktu, że nie wpływał pozytywnie na Bellę , w przeciwieństwie do Jacoba. Po prostu różnica charakterów, osobowości. Jak wiemy , Bella i tak wolała Edwarda.
Cytat:
Owszem, każda zrozumie miłość do dziecka. Ale to ze kocha się swoje dziecko nie oznacza, że należy zignorować wszystkich dookoła. Ostatecznie Bellę uratował ten, którego przez całą ciążę ignorowała, czyli Edward z duuuuużą pomocą Jacoba. A osoba, która ja "chroniła" podczas ciąży, przestałą interesować się Bellą, kiedy tylko dostała dziecko. Niestety, ale tak to dla mnie wyglądało.


W sytuacji ciąży zagrożonej, przy takiej bolesności i kaleczeniu ciała - Bella była chyba skoncentrowana na dziecku i jego potrzebach. Ja jej wybaczam. Pamiętajmy, że na szczęście ta ciąża była wyjątkowo krótka.
Cullenom, oprócz cierpienia z powodu bólu Belli i Edwarda, w zasadzie wielkich problemów to nie przysporzyło. Nie jedzą , nie śpią, nie odczuwają zmęczenia itd. Trochę to było uciążliwe.
Dla Belli i Jacoba oprócz tych cierpień co Cullenowie, to mieli jeszcze niewyspanie, nieludzkie zmęczenie.

Uff, wystarczy!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mermon dnia Pon 23:24, 04 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
tajemnicza
Człowiek



Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: malownicza miejscowość w Małopolsce

PostWysłany: Wto 0:40, 05 Sty 2010 Powrót do góry

mermon napisał:

1. Właśnie dla jej dobra Edward wywiózł Bellą do matki, bo w okolicach Forks pojawiła się Victoria. Belli o tym nie powiedział, choć mógł i powinien. Potraktował ją jak dziecko, któremu się nic nie mówi, by nie miało koszmarów, mając oczywiście szlachetne intencje.
2. Bella to rozumiała, choć się z tym nie zgadzała. Po tych wydarzeniach wiedziała jedno. Gdy Edward z Alice uznają, że dla dobra Belli lepsza jest aborcja, to coś wymyślą, bo ona jest cielątko i z pewnością nie ma racji. Myślę, że przez tamte 2 wydarzenia Bella nie do końca ufała Edwardowi w tym względzie, wolała nie ryzykować - dla ochrony płodu - instynkt matki.


ad.1. Hmm, powiem, ze ja nawet rozumiem Edwarda, prawdopodobnie dlatego, że wyznaję podobną ideę postępowania. Też nie uważam za konieczne mówienie o wszystkim, jeśli nie jest to w 100% konieczne. Inna sprawa, jeśli komuś zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo - wówczas zatajanie prawdy jest w pewnym sensie zbrodnią. Jeśli jednak nie grozi niebezpieczeństwo to po co kogoś straszyć i denerwować? W każdym razie nie uważam jakoby było to coś, za co komuś należy się wielka nagana.
ad. 2. Nigdy nie twierdziłam, że Edward nie próbowałby przekonać Belli do aborcji. Zapewne by próbował, tego jestem pewna. Jednak jestem też pewna, ze nie zrobiłby tego siłą, wbrew jej woli. Jak pisałam wcześniej, żałuję, że miedzy nimi nie doszło do szczerej rozmowy, w której obie strony mogłyby sobie przedstawić otwarcie swoje odczucia i punkt widzenia. Może ta rozmowa wyszłaby wszystkim na dobre?

mermon napisał:

Oczywiście Rosalie chodziło tylko o dziecko, Bella zdawała sobie z tego świetnie sprawę, ale właśnie o to jej chodziło. To było to, czego potrzebowała! Wiedziała, że ją ma kto bronić, ale jej dzidziusia nikt. Jedna Rosalie. Bella nie szukała przyjaciółki dla siebie, tylko strażniczki swego dziecka.


Hmm, co do dziecka zgoda. Natomiast nie podoba mi się fragment: "Wiedziała, że ją ma kto bronić". Mówiąc innymi słowy liczyła na to, ze tak czy siak ja uratują, bo ja kochają, wiec nie ma znaczenia jak się będzie zachowywać. To właśnie mi się niespecjalnie podobało. Odrobinę egoistyczne jak dla mnie, ale to mój osobisty punkt widzenia;) Poza tym Bella nazbyt liczyła w swoje siły - naprawdę niewiele brakowało, a byłaby umarła. Już przecież nawet Jacob nie wierzył, ze uda się ją uratować. W sumie do tej pory nie wiem, jakim to cudem Edek przywrócił ją do "życia".

mermon napisał:
Zachowanie Edwarda oczywiście rozumiem, co nie zmienia faktu, że nie wpływał pozytywnie na Bellę , w przeciwieństwie do Jacoba. Po prostu różnica charakterów, osobowości. Jak wiemy , Bella i tak wolała Edwarda.


To, kogo wolała ma w tej dyskusji, moim zdaniem, znaczenie drugorzędne. Natomiast czytając Twój poprzedni post, odniosłam wrażenie, że masz pretensje do Edwarda, ze nie był trochę bardziej hmmm, radosny (?) i stad moja odpowiedź. Rodzina chorego rzadko wpływa dobrze na jego samopoczucie, bo choćby nie wiem jak udawała, ten chory zawsze wie, ze się ona o niego martwi, wiec i on martwi się o nią. tym bardziej, jeśli w rodzinie nie ma dobrych aktorów, którzy potrafią grać przy chorych. Jacob martwił się o Bellę, ale potrafił to dość dobrze maskować w jej towarzystwie. Edward nie był aż tak zdolny w tej dziedzinie, choć też starał się udawać.

mermon napisał:

W sytuacji ciąży zagrożonej, przy takiej bolesności i kaleczeniu ciała - Bella była chyba skoncentrowana na dziecku i jego potrzebach. Ja jej wybaczam. Pamiętajmy, że na szczęście ta ciąża była wyjątkowo krótka.
Cullenom, oprócz cierpienia z powodu bólu Belli i Edwarda, w zasadzie wielkich problemów to nie przysporzyło. Nie jedzą , nie śpią, nie odczuwają zmęczenia itd. Trochę to było uciążliwe.
Dla Belli i Jacoba oprócz tych cierpień co Cullenowie, to mieli jeszcze niewyspanie, nieludzkie zmęczenie.


Hmm, jej koncentracja na dziecku jest całkowicie zrozumiała i ja nie miałam zamiaru potępiać jej za to. Tak zachowywałaby się każda kobieta w ciąży. Dodałabym jednak, że była też sporo skoncentrowana na sobie, o czym świadczy choćby jej prośby o odwiedziny Jacoba. Bella wiedziała, że sprawia mu tym ból, ale nawet mimo tego nie potrafiła z nich zrezygnować, bo czuła się wówczas lepiej.
A co do tego, ze Bella i Jacob cierpieli bardziej. Powiem z własnego doświadczenia, bo miałam okazję odczuć na własnej skórze zarówno ból fizyczny jak i psychiczny. Nie wiem, który jest gorszy, to chyba zależy od punktu widzenia. Mnie bardziej zmęczył psychiczny - to naprawdę straszne patrzeć jak cierpi ktoś kogo kochasz i nie móc mu w żaden sposób pomóc. Oczywiście nie mam zamiaru umniejszać bólu Belli, ale moim zdaniem Cullenowie dostali psychicznie nieźle w kość.
Nie zgodzę się też, ze ciąża Belli nie przysporzyła Cullenom większych problemów. Pomijając aspekt martwienia się. Z tego co pamiętam pod koniec ciąży Bella potrzebowała bardzo dużo krwi i Carlisle naprawdę musiał się nieźle nagimnastykować aby ją zdobyć. Z kolei Jasper z Emmetem starali się dowiedzieć jak najwięcej na temat ciąż tego rodzaju, jakie miała Bella. Ich życie jednak zmieniło się w tym czasie, nie żyli tak jak dotychczas. Wszyscy robili co mogli, aby pomóc Belli.

Ja mimo wszystko podtrzymuję opinię, którą wyraziłam w swoim pierwszym poście pod tym tematem. Zachowanie Belli jako człowieka nie podobało mi się. Choć rozumiem i popieram to, ze walczyła o dziecko, jednak będę się upierać, ze to nie do końca usprawiedliwia całość jej postępowania. Będę się upierać, że była wówczas zbyt skoncentrowana na sobie i nienarodzonym dziecku. Oczywiście współczuję jej wielkiego bólu jaki wtedy odczuwała, ale to nadal nie zmienia mojego spojrzenia na sprawę. Być może dlatego, że widziałam wielu ludzi, których mimo wielkiego cierpienia interesowało coś więcej niż oni sami. Przykro mi, że autorka w ten sposób pokierowała losami Belli w tej cześci ksiazki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampire&werewolf
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:34, 11 Sty 2010 Powrót do góry

Mi się podobało zachowanie Belli. Była bardzo odważna decydując się na urodzenie tego dziecka. Zaimponowała mi tym. Bardzo mi się też podobały rozdziały po przemianie Belli. W ogóle to część PŚ bardzo mi się podobałaWink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vampirzyca~15
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Sama chciałabym to wiedzieć...

PostWysłany: Śro 12:41, 03 Lut 2010 Powrót do góry


Myślę ,że Bells nareszcie pokazała co jest dla niej najważniejsze :
1. Edward i Renesmee.
2.Renesmee.
3.Edward.
Sądzę, że w BD miała wszystko co chciała z nutką grozy i strachu ( Przyjaciele z Włoch) ale na szczęscie był Happy End. Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
megalis7
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczebrzeszyn

PostWysłany: Sob 10:02, 22 Maj 2010 Powrót do góry

Na początku zachowanie Belli w "Przed świtem" było dla mnie zarazem straszne (pewnie dlatego, że obserwowaliśmy to oczami Jacoba) i heroiczne. Co za ironia losu, że ktoś kogo kochasz, pragnie twojej śmierci, nie? Chociaż,może to trochę mija się z prawdą, bo dziecko nieświadomie zabijało Bellę. Od początku nie wierzyłam, że da ona sobie zabrać dzidziusia i spodobało mi się to, że to potwierdziła (a przy okazji, tak na marginesie, strasznie wkurzyło mnie to, że Edward chciał 'zabić' dziecko. Nie zdziwiło mnie to nawet tak bardzo, bo w końcu to tylko Bella była najważniejsza, ale mimo wszystko...). Najbardziej podobał mi się okres tuż po zamianie na wampira (a przede wszystkim, gdy wreszcie wybuchła i dołożyła Jacobowi. Była wtedy taka... niby niebezpieczna, ale mimo to śmiałam się do rozpuku). Uwielbiam wręcz fragment, gdy otacza wszystkich tarczą i uciera nosa Jane i pozostałym Volturi. Jednym słowem : jej zachowanie przed przemianą, gdy nosiła ciążę, dobijało mnie, a gdy było już po przemianie, podobało mi się najbardziej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
reddish
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Cze 2010
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:45, 30 Cze 2010 Powrót do góry

Bella-męczennica w imię wartości wyższych. To mi do niej pasuje i do stylu Meyer ogólnie. W ogóle mnie nie dziwi postępowanie Belki jeśli chodzi o donoszenie ciąży.
Jak już urodziła dziwiły mnie określenia w stylu "dziecko należy do mnie". Nijak to się ma do niewyrażenia zgody na zabicie dzieciaka. Poprzez urodzenie dziecka kosztem własnego zdrowia i życia pokazuje, że dziecko jest pełnowartościowym człowiekiem i że ma prawo do życia.
A to zaborcze podejście? Jak dziecko może należeć do kogokolwiek? Przecież to nie szmaciana laleczka.
No i ten atak na Jacoba. Belka pokazała, że jest totalną szmatą. Chłopak jest z nią, kiedy ona go potrzebuje, nie bacząc na własne cierpienie, chce dla niej jak najlepiej, ona sama nazywa go najlepszym przyjacielem i co? Wystarczy, że powiedział, że kocha nad życie jej córkę (bo na to wychodziło i ona doskonale o tym wiedziała), a ona rzuca się na niego jakby była pieprznięta. Bo dziecko należy do niej. Dziwię się, że nikt nie walnął jej patelnią w głowę.
Ja sama chętnie bym to zrobiła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zafascynowana Edwardem
Wilkołak



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: łóżko Edwarda ;dd

PostWysłany: Czw 10:09, 01 Lip 2010 Powrót do góry

reddish,
z góry mówię, że to tylko moje zdanie.

Wyobraź sobie, że masz małe dziecko. Dziewczynkę. I nagle, Twój przyjaciel, dorosły, dojrzały facet okazuje swoją fascynację Twoim dzieckiem. Co byś powiedziała?
Oczywiście, wiesz o wpojeniu i o tych wszystkich innych wilczych czary-mary, ale zaakceptowałabyś to?
W tej sprawie akurat Bellę rozumiem. To był dla niej szok! Dziecko, pół-wampir-pół-człowiek i staje się obiektem westchnień młodego wilkołaka. Pięknie.

To było dosyć dziwne, że Renesmee nie miała jadu. Ale oczywiście, musiała gryźć Jacoba, a pani Meyer nie mogłaby doprowadzić do jego śmierci. Przecież musiał się panoszyć w domu Cullenów.

Jeszcze parę słów na temat aborcji. Bella nie zdawała sobie sprawy z tego, że chce dziecka. Był taki moment, gdy dowiedziała się że jest w ciąży, że myślała, że to nie jest zwykłe dziecko, to dziecko Edwarda. I to właśnie przeważyło. Dziecko mężczyzny, którego kochała nad życie i z którym chciała być już na zawsze, przeżyć z nim wieczność. To dlatego pokochała to dziecko. Być może, gdyby dziecko było kogoś innego, zgodziłaby się na aborcję. Ale tak, to było po prostu niemożliwe. Ja sama, również nie zgodziłabym się na taki zabieg, bo też miałabym świadomość, że już nigdy więcej dziecko nie będzie mi dane, bo będę wampirem.

:)
Pozdrawiam,
Sylwia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
reddish
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Cze 2010
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:41, 01 Lip 2010 Powrót do góry

Zafascynowana Edwardem napisał:
reddish,

Wyobraź sobie, że masz małe dziecko. Dziewczynkę. I nagle, Twój przyjaciel, dorosły, dojrzały facet okazuje swoją fascynację Twoim dzieckiem. Co byś powiedziała?
Oczywiście, wiesz o wpojeniu i o tych wszystkich innych wilczych czary-mary, ale zaakceptowałabyś to?
W tej sprawie akurat Bellę rozumiem. To był dla niej szok! Dziecko, pół-wampir-pół-człowiek i staje się obiektem westchnień młodego wilkołaka. Pięknie.

Gdybym żyła w tak zaczarowanym świecie i miała tak znakomitego przyjaciela, znała go praktycznie na wylot i wiedziała na czym to wszystko polega - oczywiście, że tak. Nie widzę w tym niczego złego, absolutnie nie.
Przecież on się nie zakochuje, dziecko nie pociąga go fizycznie. Chce otoczyć je miłością, chronić, dać mu szczęście.
Czy kochająca matka mogłaby sobie życzyć więcej dla własnego dziecka?
No i nie można zapomnieć, że on nie miał na to absolutnie żadnego wpływu. Założę się, że gdyby miał wybór to nigdy w życiu nie wpoiłby się w małego potworka Belki i Edzia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zafascynowana Edwardem
Wilkołak



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: łóżko Edwarda ;dd

PostWysłany: Pią 18:48, 02 Lip 2010 Powrót do góry

No dobrze, więc mamy odmienne zdanie, to nawet dobrze, będzie można kulturalnie, mam nadzieję, podyskutować :)

Nie potrafię tego jakoś szczególnie opisać, ale jakoś rozumiem ten szał Belli gdy dowiedziała się o wpojeniu Jake'a. Dziecko było jej i Edwarda, jak to określiła, "ledwo należała do niej a już miała należeć również do niego[Jacoba]". Pokonała tę ciężką próbę, donosiła ciążę, urodziła swoją córeczkę i nie mogła się nawet nią nacieszyć, bo Jacob stawał jej na drodze. Wiem, wiem, chciał ją chronić, bo myślał że Bella może zabić Nessie, może i słusznie miał takie obawy, ale nie miał prawa odgradzać jej tak od małej. Gdy ta zaczęła płakać, on jakby był najważniejszy dla niej, jakby on miał do niej największe prawa, wypytywał najgłośniej co jej jest, domagał się wyjaśnień, kiedy ona po prostu potrzebowała swojej mamy.
Muszę przyznać, że zawiodłam się wtedy na wszystkich Cullenach oprócz Edwarda i Alice, wszyscy pacyfikowali małą, a oni nie, bo przede wszystkim ufali Belli i mimo to że była nowonarodzonym, nie skrzywdziłaby przecież swojej córeczki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
reddish
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Cze 2010
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:08, 04 Lip 2010 Powrót do góry

Wspominałam już o tym, ale bardzo nie podoba mi się określenie "dziecko należy do..." Dziecko nie należy do nikogo. Dziecko można kochać, można się nim opiekować i spędzać z nim czas, ale nie jest niczyją własnością.
Rozumiem, że można być zazdrosnym, ale wszystko ma swoje granice.

Wypytywał najgłośniej i domagał się wyjaśnień, bo on już taki był. Już na podstawie wcześniejszej relacji z Bellą widać było, że chce uchylić nieba ukochanej osobie, że bywa w tym nieco zaborczy. A na małej zależało mu bardziej niż na kimkolwiek innym.
Niedoświadczony, nadpobudliwy tatuś - tak bym określiła jego zachowanie, które uważam za absolutnie urocze.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin