FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Lesson Learned [T] [NZ] Rozdział 27 - 02.02 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Czw 16:31, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Rozdział świetny :D Nie mogłam się powstrzymać i zajrzałam do oryginału :P Gdyby nie Alice, Bella nadal by marzła i chorowała. Nie dała by się Edwardowi przekonać, że jednak powinna się przenieść albo iść do lekarza. Alice ma dar przekonywania i w dodatku jest uparta :) Dzięki jej za to :) Edward również się martwi o naszą bohaterkę, chce jej pomóc, ale nie do końca wie jak, zwłaszcza, że dziewczyna jest uparta. Cieszę się, że Bella na nich trafiła i że może zawsze na nich liczyć.

Czekam niecierpliwie na kolejny part :)

Czasu życzę :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:25, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Oby nie "prawdopodobnie", ale "na pewno" jutro :D
Opowiadanie świetne. A Bella uparta jak osioł. Ma iść do lekarza, koniec, kropka.
Co do błędów, wyłapałam jeden- strojów, nie stroi.
No i jeszcze:
Cytat:
- Bella.

- Bella?

- Co z Bellą?

Te dwie ostatnie wypowiedzi, jak rozumiem, powiedziała Alice, więc powinno być przy jednym myślniku:
- Bella.
- Bella? Co z nią/Bellą?

Poza tym tłumaczycie tak, że nie ma się do czego przyczepić :)
Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:35, 02 Lip 2009 Powrót do góry

Opowiadanie zdecydowanie nabrało tempa i rumieńców. Te rozdziały bardzo mi się podobały bo w koncu coś zaczęło się lekko wyjaśniać. Bo nic tak naprawdę o Belli nie wiemy. Dobrze że Edward pojął że ją kocha i weźmie się trochę za nią. Dobrze że poszedł do Bell bo nie wiadomo co by było. Biedna dziewczyna klepie taką biedę.Czekam na nastepny rozdział wiernie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ogureczek
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrów

PostWysłany: Pią 7:36, 03 Lip 2009 Powrót do góry

podzielam zdanie poprzedniczek że opowiadanie jest fajne.. Wink ale czemu wszyscy Cullenowie sa tacy mili? Milionerzy ponoć mają swoje widzi misie.. a oni nie:D lol..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 10:43, 03 Lip 2009 Powrót do góry

dzıen dobry! Wink Zawıtala do was ann! ze slonecznej Turcjı Wink Znalazlam ınternet ı musıalam wejsc ;P Tyle, ze nıe posıadam polskıch znakow ı to nıe denerwuje ;/ Pozdrawıam Was wszystkıe ı zycze mılego czytanıa, oraz wspanıalych wakacjı Wink Moderatorkı, nıe zabıjcıe mnıe za pısownıe.


Ann!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady Vampire
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd

PostWysłany: Pią 17:40, 03 Lip 2009 Powrót do góry

Hmm...
Zaczynając od tego, że cały czas zastanawiam się, w jaki logiczny sposób Bella była w stanie nauczyc się pięciu jezyków, dostac się na studia w wieku 18 lat lub wcześniej (nie pamiętam, na którym roku jest teraz), uciec z domu (napomknęła coś tam, o tym) i co najważniejsze, i zarazem najsmutniejsze, urodzic i wychowac dziecko, notabene już też świetnie sobie radzące z tym i owym, to, to opowiadanie mi się podoba i co najważniejsze, jest wciągające. /zdanie godne Sienkiewicza stworzyłam Wink /
Coś mi się wydaje, że Bella została wegetarianką z oszczędności. To smutne. i przygnębiajace. Aż płakac sie chce nad jej sytuacją. Przydałoby się dziewczynie kilka porządnych stypendiów. A co!
Mam nadzieję, że Edward otoczy ją wraz ze swoją rodziną opieką (i nie tylko, np. silnym męskim ramieniem też Wink), i że szybko pojawi się nowy rozdział.
Chęci na tłumaczenie, mnóstwa wolnego czasu i miłego wypoczynku!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sandrixlp
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Pią 20:23, 03 Lip 2009 Powrót do góry

wow..... tylko to przychodzi mi na myśl po przeczytaniu tego rozdziału :D ! prawie się popłakałam! nie było mnie tylko jeden dzień a tu takie rewelacje :) naprawdę było boskie! oczywiście żadnych błędów nie ma- przynajmniej ja nic nie zauważyłam ale to standard... jesteście absolutnie fantastyczne dodając tak szybko coraz to lepsze rozdziały! jjestem Waszą wierną fanką!
DUUUUUŻO WENY!
pozdrawiam sandrix^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:45, 04 Lip 2009 Powrót do góry

Przepraszam, że wstawiam rozdział dopiero dzisiaj, ale wczoraj nie miałam siły go dokończyć. Za to mam niespodziankę: 18 rozdział też jest już przetłumaczony, więc jutro go wstawię :)

Rozdział 17
Doktor B

Leżałam na łóżku, w pokoju Edwarda z zamkniętymi oczami. Czułam się o wiele lepiej, niż ostatnio. To z pewnością zasługa, że cały czas znajdowałam się w ciepłym i wygodnym łóżku, którego nawet nie można było porównywać z moim, okropnym i tanim. Alice niedawno powiedziała mi coś, co chciałabym na zawsze zapamiętać. Tylko co to było? Och, jestem taka zmęczona…
Byłam w bardzo złym stanie, kiedy mi to mówiła. Jej głos powtórnie zabrzmiał w moich myślach: „Umierasz, Bello!”. Tak właśnie mi powiedziała. Przekonała mnie tym w stu procentach. Nie chciałam umierać. Po tych słowach, wiedziałam, że muszę iść do lekarza.
Dodatkowo zrozumiałam, że rodzina Cullenów najprawdopodobniej pomogłaby mi, gdybym została wyrzucona z mojego pokoju akademickiego, za niepłacenie czynszu. Harvard nie pozwoli mi odejść, widząc jak pracowałam przez cały czas, nie opuszczając żadnych zajęć. Z taką miłą myślą zasnęłam.
Obudziłam się.
Zasnęłam.
Obudziłam się.
Zasnęłam.
I znowu się obudziłam. Usiadłam i rozejrzałam się dookoła. Alice siedziała na krześle, przy moimi łóżku. Popatrzyłam się na nią moimi zaczerwionymi oczami. Uśmiechnęła się.
- Wstałaś!
- Doktor?- zapytałam się, bez zbędnych powitań.
Powtórnie na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Edward już po kogoś zadzwonił, a oni powiedzieli, że mamy powiadomić ich, kiedy już będziesz gotowa na badanie. Niedługo tu przyjdą.
- On czy ona?
- Nie martw się. Przyjdzie lekarka.
Automatycznie się uspokoiłam. Nawet zmusiłam się do lekkiego uśmiechu.
- Bella, za kogo ty sobie nas uważasz? Wiedzieliśmy, że nie ucieszyłabyś się na widok starego doktora. Nie jesteśmy jeszcze tacy głupi.
Uśmiechnęłam się szeroko i po chwili przypomniałam sobie:
- Przyszedł już do ciebie Jasper?
- Tak. Był już u mnie wczoraj.- Pokiwała przy tym głową.
- Och.
Zaśmiała się, widząc, że naprawdę straciłam poczucie czasu.
- Wyglądasz o wiele lepiej.
- I tak też się czuję. Nie jest ze mną dobrze, ale na pewno lepiej, niż wcześniej.
Alice zrozumiała o co mi chodzi. Nadal nie było ze mną najlepiej, ale porównując ostatnie dni czułam się wręcz wspaniale. Po chwili zobaczyłam, że otwiera drzwi i woła do Edwarda:
- Zadzwoniłeś już do lekarza?
Edward coś odkrzyknął, więc Alice zamknęła drzwi i z powrotem spojrzała się na mnie.
- Doktor będzie u ciebie za około dziesięć minut. Może w takim razie chcesz teraz zmienić ubrania?
Nie chciałam. W piżamie było mi bardzo dobrze. Alice bez słów zrozumiała, o co mi chodzi, więc od razu zadała kolejne pytanie:
- Chcesz może coś do picia?
- Może być herbata.
- Oczywiście. Pójdę, żeby ci ją zrobić. Poczekasz tu sama na mnie?
Zgodziłam się z nią i z powrotem położyłam się na łóżku. Alice przyszła do pokoju po kilku minutach z kubkiem. Herbata musiała być bardzo gorąca, ponieważ nad naczyniem unosiła się para.
- Proszę. Jest tylko na razie trochę gorąca, więc uważaj.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, jak było mi zapowiadane, po kilku minutach, kiedy zdążyłam już wybić herbatę oraz oddać Alice kubek, ktoś zapukał w drzwi. Usłyszałam, że Edward otworzył je i zaprosił osobę, która za nimi stała, do środka. Po minucie rozległo się kolejne pukanie. Tym razem w moje drzwi. Kobieta, wyglądająca na około trzydzieści lat, weszła do środka.
- Witam, jestem doktor Goldberg. Ty z pewnością musisz być Isabella!
- Bella. Proszę mówić do mnie Bella.
Kobieta skinęła głową i wskazała na Alice.
- Chcesz, żeby została, czy ma wyjść?
- A może zostać?
- Oczywiście. W takim razie, na początku muszę zadać ci kilka pytań, aby poznać cię i twoją historię, związaną z medycyną.
Zgodziłam się. Jeżeli to było naprawdę takie ważne, musiałam odpowiadać.
- Pełne imię?
- Isabella Adina Swan.
- Wiek?
Alice spojrzała się na mnie z wyczekiwaniem. Zwróciłam wzrok w inną stronę. Doktor Goldberg zapytała się jeszcze raz.
- Wiek?
Westchnęłam, po czym nabrałam powietrza.
- Osiemnaście lat- powiedziałam cicho, prawie szeptem.
Doktor Goldberg popatrzyła się na mnie z niedowierzaniem.
- Osiemnaście lat?
Skinęłam niechętnie głową, po czym popatrzyłam się na Alice. Dosłownie wgapiała się we mnie, co sprawiło, że znowu, jednak szybciej, spuściłam wzrok.
- Data urodzenia?
- Dwudziesty piąty maja, 1990 rok.
- Wiesz, czy twoi rodzice często chodzili z tobą na szczepienia?
Pokręciłam głową.
- Nie robili tego?
- Porzucili mnie, tydzień po moich narodzinach.- Po tych słowach nawet nie zamierzałam popatrzeć się na kobiety. Wyobrażałam sobie jedynie ich miny.
- W takim razie twoi opiekunowie lub rodzice zastępczy?
- Nie wiem. Prawdopodobnie szczepili mnie, kiedy byłam w wieku od pięciu do dziewięciu lat. Przed i po raczej nie.
- Rozumiem. Miałaś szczepionkę przeciwko grypie?
- W tym roku?
- Tak, w tym roku.
- Nie.
- A w ostatnich latach?
- Również nie.
- Jakiego jesteś wzrostu?
- Mam około stu sześćdziesięciu pięciu centymetrów.
- A ile normalnie ważysz?
- Pięćdziesiąt kilogramów.
Kobieta odwróciła się do Alice.
- Macie może wagę?
- Najprawdopodobniej. Muszę tylko zapytać brata.- Otworzyła drzwi i krzyknęła: - Edward, masz wagę?
- Normalną, taką dla ludzi?
- Tego właśnie potrzebujemy.
- Za chwilkę przyniosę.
Po chwili Alice zdobyła wagę i wręczyła ją pani doktor. Kobieta położyła przedmiot na podłodze i pokazała mi, abym na niego stanęła. Potulnie wyszłam z ciepłego łóżka. Po chwili stałam na wadze. Kobieta popatrzyła się na mnie i stwierdziła:
- Przypuszczam, że podałaś mi swoją wagę razem z włosami.
Pokiwałam głową. Jak miałabym się zważyć bez nich?
- Potrzymam ci włosy, aby zobaczyć jaka jest wtedy różnica w twojej wadze.- Podniosła mój warkocz, po czym powiedziała: - Ważą niecały kilogram, więc zawsze jak się ważyłaś, twoja waga wynosiła około czterdziestu dziewięciu kilogramów. Dzisiaj wynosi czterdzieści cztery i pół. To naprawdę bardzo duży spadek. Do tego niebezpieczny. Z tego powodu powinnaś pójść ze mną do szpitala.
Zmarszczyłam brwi. Kobieta w żadnym wypadku nie powinna tego powiedzieć.
Pani doktor wskazała mi łóżko.
- Połóż się, a ja będę cię pytać, jak się czujesz.
Znowu weszłam do ciepłego łóżka. Leżąc tak, musiałam się naprawdę starać, aby nie zasnąć.
- Od jak dawna masz nudności?
- Od sobotniego poranka.
- Czyli od wczoraj?
- Wczoraj? Nie! Od sobotniego poranka, ale tydzień temu.- Zwróciłam się do Alice: - Jak długo spałam.
- Półtora dnia.
- Naprawdę?
Alice pokiwała głową. Doktor popatrzyła się na mnie i odchrząknęła:
- W takim razie odczuwasz nudności od ponad tygodnia?
Skinęłam niechętnie głową. Kobieta kontynuowała serię pytań:
- A kiedy ostatni raz jadłaś?
- W zeszła sobotę, po południu, lecz wszystko zwróciłam.
Zmarszczyła brwi.
- To by tłumaczyło spadek wagi. Czy przez ten czas piłaś wodę?
Potrząsnęłam głową, lecz Alice wtrąciła się:
- Do piątku, czyli w dzień, w który po nią poszłam, nie piła żadnej wody. Po prostu nie miała jej w swoim pokoju. Teraz, mieszkając u mojego brata, dostaje szklankę wody lub dwie, za każdym razem, kiedy się budzi. Wychodzi, że pije co kilka godzin. Na szczęście nie wymiotuje.
Doktor Goldberg pokiwała głową i popatrzyła się na mnie:
- Przypominasz sobie te sytuacje?
- Nie.- Pokręciłam głową.
- No dobrze, w takim razie muszę zmierzyć ci temperaturę.- Wzięła do ręki termometr i włożyła mi pod język.
Musiałam jedynie czekać. W końcu termometr zaczął brzęczeć. Doktor popatrzyła się na niego, wyciągając przy tym go spod mojego języka:
- Trzydzieści dziewięć stopni. To nie za dobrze. Jakie symptomy choroby miałaś do tej pory?
Pomyślałam przez chwilę.
- Cały czas byłam naprawdę bardzo zmęczona i ociężała, dodatkowo dużo wymiotowałam, a teraz po prostu cały czas kaszlę. Przez ten tydzień często bardzo bolała mnie również głowa oraz miałam problemy z zasypianiem. Ymm… Często też robiło mi się zimno i…
Alice przerwała mi:
- Wyłączyli jej ogrzewanie w pokoju. To jeden z powodów, dla których ją tutaj przenieśliśmy.
- Dlaczego?- zapytała się kobieta.
Zmieszana, nie zamierzałam się na nie patrzeć, więc spuściłam wzrok.
- Nie mogłam zapłacić.
Doktor Goldberg skinęła głową i zapisała coś w swoim notatniku.
- Będziemy musieli przenieść cię tym razem do szpitala, nakarmić porządnie oraz napoić. Muszę też przeprowadzić kilka badań.
- Ale…- jęknęłam.
Alice usiadła obok mnie:
- Za wszystko zapłacimy.
Pokręciłam głową.
- Nie ma mowy. Nie chcę, żebyście to dla mnie robili.
- Jeżeli nie chcesz, wiedz, że i tak za ciebie zapłacimy.
Popatrzyłam się na nią.
- Ale dlaczego?
- Co dlaczego?
- Dlaczego chcecie zapłacić za mnie, abym mogła pójść do szpitala? Nie jestem z wami w żaden sposób spokrewniona. Właściwie ledwo was znam.
Tym razem Alice pokręciła z niezadowolenia głową.
- Jeżeliby ci się nie polepszyło, nie moglibyśmy sobie tego wybaczyć do końca życia. Edward…- Popatrzyła mi się prosto w oczy:- Nigdy by się po tym nie otrząsnął.
Pokiwałam głową, całkowicie rozumiejąc, co ma na myśli. Doktor Goldberg skończyła pisać w swoim notesie, po czym popatrzyła się na Alice:
- Czy mogłabyś zawieść Bellę do szpitala?
- Oczywiście. Mój chłopak mógłby przyjechać do akademika i zabrać nas do szpitala. Właśnie, do którego?
- Będziecie mogli po prostu jechać za mną. Zarejestruję w szpitalu Bellę, po czym będę na was czekać w holu.
Alice pokiwała z radości głową, a doktor Goldberg wyszła z pokoju.
Edward zadzwonił po Jaspera, podczas gdy Alice przygotowywała mnie od wyjścia.
Po kilkunastu minutach byłam już na dole. Alice pomogła mi się zapakować do swojego malutkiego samochodu, po czym zaczęłyśmy jechać za doktor Goldberg do szpitala. Po krótkiej jeździe, zatrzymałyśmy się przed wejściem do placówki. Alice zaparkowała za samochodem kobiety i wyszłyśmy.
Doktor Goldberg podeszła do lady, za którą siedziała recepcjonistka.
- Mam tutaj pacjenta, który potrzebuje zarejestrowania.
Recepcjonistka popatrzyła się na mnie, a doktor Goldberg pokazała jej swoje szpitalne referencje. Kobieta pokiwała głową.
- Imię i nazwisko.
- Isabella Swan- powiedziałam, stojąc koło doktor Goldberg.
- Wiek.
- Osiemnaście lat.
- Dolegliwości.
Popatrzyłam się na doktor Goldberg, która widząc moją minę, od razu odpowiedziała:
- Prawdopodobnie mononukleoza, lub coś innego. Będzie potrzebowała badania krwi i IV.
Recepcjonista zakończyła wypełniać ankietę i wręczyła ją doktor Goldberg.
- Zabierz ją na górę.
- Czy Alice mogłaby z nami pójść?- zapytałam się.
- Nie jest rodziną, prawda?
- Cóż… nie.
- W takim razie nie może.
- Ale…- Popatrzyłam się na doktor Goldberg. Dopiero wtedy zauważyłam, że była taka wysoka. Powiedziałam: - Ona i jej rodzina są wszystkim, co mam.
- No dobrze. W takim razie powiedz pielęgniarce, że to twoja kuzynka.
- Dobrze- ucieszyłam się, po czym zwróciłam się do Alice: - Od teraz jesteś moją kuzynką, przez co możesz wejść na oddział.
Alice zaklaskała.
- Jasne, kuzynko.
Uśmiechnęłam się szeroko, a doktor Goldberg przepuściła nas przez drzwi, a potem poprowadziła schodami do oddziału.


Piszcie o błędach i waszych opiniach. Jeśli chodzi o następny rozdział- będzie się działo Wink
Pozdrawiam gorąco,
Madziorsko :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marcelinka Wampirka
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:29, 04 Lip 2009 Powrót do góry

Ha, jestem pierwsza, muszę przyznać, że ta Bella mnie przeraża jak mogła doprowadzić się do takiego stanu. Mniejsza o to rozdzialik bardzo fajny, a to jej krótkie streszczenie życia wywołało u mnie smutek. Miło, że Alice tak się nią zajęła.
Czekam na następny rozdzialik
Pozdrawiam M.W


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aramgad
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:48, 04 Lip 2009 Powrót do góry

Tłumaczysz ten tekst świetnie, masz lekkość pisania i przyjemnie się to czyta. Błędów nie wyłapuję, ale szkoda, że marnujesz swoje umiejętności językowe na tłumaczenie tego akurat opowiadania, bo jest ono bardo przeciętne. Przeczytałam wczoraj do końca po angielsku, bo liczyłam, że może coś się tam w końcu ruszy stylowo, językowo itd. Ale nawet historia Belli jest jakaś taka - po łebkach opisana. Chętnie przeczytam jeszcze jakieś Twoje tłumaczenie lub Twój tekst, ale niestety z tym ff czas się pożegnać.
Pozdrawiam serdecznie i daj znać gdy zaczniesz coś nowego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Sob 20:01, 04 Lip 2009 Powrót do góry

Cytat:
Isabella Adina Swan

To mnie dobiło. Może nie w pełnym tego słowa znaczeniu ale byłam pewna, że będzie Isabella Marie Swan, a tutaj taka niespodzianka.
Co do tekstu to pozwolę sobie zacząć od tłumaczenia. Wiesz, że masz do tego talent? Naprawdę. Piszesz lekko, przejżyście i co najważniesze ciekawie. Rozdziały są dodawane też w zaskakująco szybkim tempie.
Przejdźmy do postaci. Biedna Bella! Nic iej jadła przez tydzień, gdyby Edward wtedy do niej nie pszyszedł wykończyła by sie biedula, a ja tak ją lubię. Zawsze pogodna, optymistka, mimo, iż am osiemnaście lat, uczy się na Harvardzie, ma Abrę, a w dodatku rodzice ją zostawili... Dzięki bodu znalazł się taki Ed i Alice, dobrzy ludzie, którzy się nią zajmują Widać, że Edward zaczyna coś czuć do Belli,a lbo mi sie tylko tak wydaje. Ale po tej wypowiedzi siostr, że by się nigdy nie otrząsną tak wnioskuję. Chyba, iż się mylę, ale znając życię i inne fanfiki to będą razem. Zdziwiło mnie zachowanie Alice. Zawsze taka pogodna,zwariowana dziewczyna, mówi Belli, że ta umiera. Taka trochę pesymistyczna odpowiedż jak na nią. Może mni się tylko tak wydajee więc już nic nie mówię.
Weny i czasu na dalsze tłumaczenie życzę.

Pozdrawiam,
yeans-girl[/quote]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gabrielle de Lioncourt
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Lip 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 10:42, 05 Lip 2009 Powrót do góry

Podobało mi się.
Tylko wydaje mi się, z eta rozmowa z doktor była taka sztuczna i płytka...
Może w USA jest inaczej, ale w Polsce raczej nie robia takiego szczegółowego wywiadu ;/
Weny i samozaparcia wam obu Wink
Gabrielle


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:49, 05 Lip 2009 Powrót do góry

Biedna ta Bella, miała naprawdę trudne życie i z tego ustawicznego braku pieniędzy z którym ciągle musi się borykać( dobrze że ma Eda) . Ale na szczęście spotkała na swojej drodze Cullenów, więc wygląda na to że jest ocalona Wink Zastanawia mnie czemu ona tak boi się zdradzać swój wiek i jaka historia wiąże się z jej córką. Mam nadzieję że nie dolega jej nic poważnego i szybko wyzdrowieje i Edward wreszcie solidnie i na poważnie się za nią weźmnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:04, 05 Lip 2009 Powrót do góry

Tak, jak obiecałam, wstawiam kolejny, już osiemnasty rozdział opowiadania. Nie wiem kiedy będzie następny, ale postaram się, żeby przetłumaczyć go jak najszybciej się da.
Chciałabym jeszcze podziękować za wszystkie pochwały :)

Rozdział 18
Wyzdrowienie

Właśnie wchodziłem do szpitalnej poczekalni, kiedy mój telefon nagle zabrzęczał. Wyjąłem go z kieszeni i zauważyłem, że mam jedną nową wiadomość w skrzynce odbiorczej. Nie musiałem nawet patrzeć na nadawcę, żeby wiedzieć, że dostałem ją od mojej siostry, Alice.
„Powiedz, że jesteś kuzynem Belli, żeby cię wpuścili na oddział. W przeciwnym razie jej nie zobaczysz. Tylko rodzina może wchodzić. A”
Od razu wybrałem opcję, aby odpisać na wiadomość.
„Zrobię tak. E”
Podszedłem do lady, za którą siedziała recepcjonistka.
- Przyszedłem, aby zobaczyć Bellę Swan.
- Rozumiem. A kim dla niej jesteś?
- Edward Cullen, jej kuzyn. Moja siostra, Alice Cullen, jest już u niej.
- Dobrze. Proszę iść na piętro piąte, do pokoju trzeciego.
- Dziękuję.- Odszedłem i skierowałem się w stronę wind. Uśmiechnąłem się do siebie, kiedy po naciśnięciu guzika, otworzyły się drzwi jednej z nich. Niesamowite. Windy, które naprawdę działały. Dawno się z czymś takim nie spotkałem. Nacisnąłem przycisk z „piątką”, a drzwi zamknęły się, aby zabrać mnie na górę.
Wyszedłem na piątym piętrze i skierowałem się korytarzem, w stronę pokoju trzeciego. Zapukałem w drzwi i po chwili wyszła zza nich Alice.
- Cześć, Edward. Wchodź do środka.
Pokój był mały. Jego wyposażenie stanowiło łóżko, mały stolik przy nim i kilka krzeseł. Usiadłem na jednym z nich i popatrzyłem na Bellę. Spała, a swój długi warkocz miała wsunięty pod ramię. Leżała skurczona w kłębek i co jakiś czas, mówiła coś niezrozumiałego.
Pochyliłem się w stronę Alice, która siedziała obok mnie.
- Mówiła dzisiaj coś… zrozumiałego?
- Kilka razy imię Abry oraz różne inne rzeczy. Twoje imię wypowiedziała dwa razy.
Popatrzyłem się na nią z niedowierzaniem.
- Naprawdę?
- Nie kłamałabym w takiej sprawie.
- Czy doktor Goldberg, podczas badań, zapytała się ją o wiek?
- Tak.
- I odpowiedziała?
- Tak.
- Co powiedziała w takim razie?
- Swój wiek.
- Nie masz zamiaru mi tego powiedzieć, prawda?
- To prawda, nie mam zamiaru ci powiedzieć.
- Dlaczego nie?
- Z pewnością powie ci, kiedy będzie już na to całkowicie gotowa. Poczekaj jeszcze trochę. Bella i tak ma teraz dużo rzeczy na głowie. Proszę, bądź cierpliwy.
Zmarszczyłem brwi.
- Rozumiem. Pragnąłbym jedynie, żebym mógł jej pomóc. Żeby to było prostsze.
Alice zachichotała.
- Też bym tego chciała.
Westchnąłem i znowu zacząłem obserwować Bellę, jak jej ramiona się podnoszą, a potem powoli opadają, przy każdym następnym oddechu. Była taka…
Taka…
Piękna.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dnie mijały, a z każdą moją wizytą, mogłem zauważyć powracające kolory na policzkach Belli i jej wzrastającą energię. Za każdym razem przynosiłem książki i zalecenia od wykładowców. Pewnego dnia dziewczyna postanowiła nawet znowu rozpocząć nasze konsultacje. Alice lub jedna z pielęgniarek zawsze siedziały z nami podczas zajęć, aby Bella czuła się bezpiecznie.
Nigdy nie znudziłoby mi się patrzenie na nią, kiedy spała. Zawsze, kiedy to robiłem, wyobrażałem sobie, co Bella pomyśli, kiedy zauważy, że jestem w niej zakochany.
Kochałem Bellę Swan, samotną matkę, studentkę z wieloma talentami, z których niektóre nie były nawet jeszcze odkryte. Tak samo było z jej problemami. Co by sobie o mnie pomyślała, gdyby dowiedziała się o mocnym uczuciu, którym ją darzyłem? Czy zaczęłaby się mnie bać? A może jej miłość byłaby odwzajemniona? I w końcu, co ludzie by o mnie pomyśleli? Edward Cullen, syn słynnych Cullenów, właśnie tych Cullenów, zakochany w biednej, samotnej matce, sierocie, która nie miała żadnej rodziny. Oczywiście oprócz jej małej córki. Zastanawiałem się przy tym, co myślała o mnie Abra. Zaśmiałem się, kiedy przypomniałem sobie, jak kiedyś mnie nazwała w samolocie.
„Mili pan!”
Potem słowa jej pięknej mamy, kiedy na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
„Tak, to miły pan. Znalazł twoją zabawkę. Ma na imię Edward. Umiesz powiedzieć Edward, Abra?”
Pomyślałem, co by było, gdyby Bella umarła. Zaadoptowałbym Abrę. Przez chwilę zastanowiłem się, skąd w ogóle przyszło mi to na myśl, lecz po chwili zrozumiałem. Zaadoptowałbym Abrę, gdyby Bella umarła, lecz wcześniej nie dopuściłbym do jej śmierci. Nie potrafiłbym!
Alice weszła do pokoju i stanęła za mną, kiedy nie mogłem oderwać wzroku od Belli.
- Edward, co robisz?
Odwróciłem się i popatrzyłem na Alice, a potem znowu na Bellę. Wtedy wyjawiłem mojej siostrze prawdę.
- Zakochuję się.
Twarz Alice rozjaśniała, a potem pojawił się na niej najszerszy uśmiech, jaki mogła z siebie wykrzesać. Zarzuciła swoje małe ramiona wokół mojej szyi i mocno mnie przytuliła.
- Och, Edward! Wiedziałam! Dzięki Bogu, że w końcu to zauważyłeś.
Uśmiechnąłem się do niej.
- Co, potrzebujesz może siostry lub czegoś takiego?
Wywróciła oczami.
- Tak. Siostrę i siostrzenicę.
Wskazałem na Bellę.
- Cóż, proszę bardzo. Specjalna przesyłka.
Popatrzyła się na mnie z udawaną-wściekłą miną.
- Potrzebuję też siostrzenicy.
Wskazałem na okno, za którym właśnie zaczynał padać śnieg.
- Przepraszam, lecz „Firma Dostawcza Edwarda Cullena” nie pracuje w takich warunkach.
Alice udała, że mnie uderza i powiedziała.
- Przenieś się w takim razie na Florydę. Nie uda ci się tutaj za dużo za dużo zarobić. Dodatkowo, jeżeli przeniesiesz się na Florydę, unikniesz wielkiego „Bojkotu Firmy Dostawczej Edwarda Cullena”, który mam zamiar rozpocząć.
Udałem oburzenie.
- Nie zrobisz tego! Jestem twoim bratem!
Uśmiechnęła się szeroko.
- Zrobię to, jeżeli nie dostarczysz własnej siostrze jej nowej siostrzenicy!
Zmarszczyłem brwi.
- Tak, jednak jesteś do tego zdolna. Szkoda.
Alice zaśmiała się.
- Widzisz, szkoda mi by było ciebie, gdybym to zrobiła!- Uśmiechnęła się szeroko, po czym oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem, który mógłby nawet obudzić Bellę, więc wyszliśmy z pokoju.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pełne wyzdrowienie Belli zajęło tygodnie. Na początku dwa w szpitalu, a potem kilka przeleżanych w jej pokoju akademickim. Widziałem, że jest z nią coraz lepiej. Nawet zgadzała się, żebyśmy jedynie we dwójkę siedzieli w jej pokoju. Oczywiście bez przesady. Nie mogło trwać to za długo. Abrę odebraliśmy kilka dni po tym, jak Bella została zwolniona ze szpitala. Oczywiście nie obyło się bez długiego przepraszania opiekunki, lecz nie za długie pozostawienie córki, tylko za jej bezsensowne denerwowanie.
Razem z Alice zanosiliśmy dla Belli i Abry codziennie trochę obiadu. Zawsze na początku pukaliśmy, a potem czekaliśmy, aż dziewczyna zaprosi nas do środka. Jej włosy, jej niesamowite włosy jednego dnia nie były w kucyku lub mocno zaciśniętym warkoczu, tylko swobodnie opadały, dochodząc aż do jej bioder. Pewnie przez to dziewczyna z łatwością mogła na nich siadać. Alice zauważyła to w tym samym momencie, co ja.
- Bella!- krzyknęła zachwycona.
- Alice, co się stało?
- Twoje włosy?
- Coś z nimi nie tak?- Dotknęła swoich włosów, po czym przyciągnęła je, aby zobaczyć ich końcówki.
- Nie! Są po prostu takie… długie!
Bella zmarszczyła brwi.
- Nie wiedziałaś, że są takie długie?
- Cóż, wiedziałam, ale nigdy ich do końca nie widziałam. Są takie piękne, kiedy swobodnie opadają. Powinnaś nosić rozpuszczone włosy częściej!
Bella pokręciła głową, powodując, że jej długie, ciemnoczekoladowe włosy poruszyły się gwałtownie i ułożyły w najbardziej cudowny sposób, w jaki mogły.
- Naprawdę bardzo szybko można się do nich zrazić. Rozpuściłam je dzisiaj, ponieważ brałam prysznic, a teraz czekam, aby mi wyschły.
Alice spojrzała się na nią z męczeńską miną.
- Och, Bello. Chyba będę cię w końcu musiała zmusić, abyś zaczęła nosić rozpuszczone włosy. Och! To mi coś przypomniało. Muszę cię zabrać na zakupy!- Wiedziałem, że jest tym strasznie podekscytowana.
Oczywiście w przeciwieństwie do Belli. W żadnym stopniu nie była podekscytowana. Wątpliwość- to by było lepsze słowo.
- Zakupy? Chodzi ci o takie z ubraniami, prawda?
Alice wysłała jej szeroki uśmiech.
- Tak! Mam zamiar zabrać cię na zakupy. Mam nadzieję, że uda nam się to już niedługo. Będziemy się tak świetnie bawić!
Byłem przekonany, że usłyszałem ciche jęki Belli:
- Ty będziesz się świetnie bawić. Ja nienawidzę zakupów!
Zaśmiałem się do siebie. Byłem przekonany, że Bella czuje się coraz lepiej.

--------------------------------------------------------------------------------------
SPOILER:
* Czego tak naprawdę nienawidzi Bella?


Pozdrowienia,
Madziorsko :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Madziorsko dnia Pon 11:04, 06 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 18:52, 05 Lip 2009 Powrót do góry

Madziorsko napisał:

Wyszedłem na piątym piętrze i skierowałem się korytarzem, w stronę trzeciego pokoju

Pokoju trzeciego brzmi lepiej :)
Innych błędów jako takich nie zauważyłam, a opowiadanko jak zawsze cud, miód i orzeszki :)


VENA!!!
Miziak.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 18:59, 05 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:46, 05 Lip 2009 Powrót do góry

Jak to się stało, że nie skomentowałam 17?
Trzeba nadrobić :)
I na co w końcu zachorowała Bella (pomijając przypuszczenia tej mono-cośtam)? Bo albo nie pisze, albo jestem ślepa.
W każdym razie dobrze, że już wyzdrowiała.
A tłumaczysz świetnie, jak zawsze.
Znalazłam jedno niedociągnięcie, ale nie chce mi się teraz wytykać, tym bardziej, że nie razi jakoś strasznie. To było w rozdziale 17.
Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylvinha
Zły wampir



Dołączył: 28 Lis 2008
Posty: 295
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:24, 05 Lip 2009 Powrót do góry

Madziorsko napisał:


- Tak! Mam zamiar zabrać się na zakupy.
--------------------------------------------------------------------------------------


czy nie powinno być cię ?

Czytam , bardzo mi się podoba , ale nie przepadam za pisaniem komentarzy, szczególnie , gdy trzeba powtarzać argumenty , już wcześniej użyte. :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:02, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Bardzo dziękuję za miłe opinie odnośnie tłumaczenia. Naprawdę bardzo dobrze się je czyta Wink Również chciałabym podziękować, za zauważenie moich drobnych usterek w tekście :)
Jeśli chodzi o kolejne części: przetłumaczyłam już trochę (nawet nie trochę, bo połowę) 19. rozdziału, lecz nie wiem czy wyrobię się z całością dzisiaj. Mam masę rzeczy do roboty. Oczywiście się postaram, ale jak już to opublikuję wieczorem. Jak nie dzisiaj, to najprawdopodobniej będzie jutro. Wink
Jako, że wyjeżdżam dopiero po szesnastym lipca, mam do przetłumaczenia rozdziały od 16-23. Zostało mi więc pięć i mam zamiar się wyrobić do powrotu Ann!, czyli w środę za tydzień (proszę, trzymajcie kciuki).

Teraz trochę o treści:
Ostatnio weszłam na profil autorki opowiadania, kaleidoscopicepic. Z tego, co się dowiedziałam, ma zamiar opublikować w sumie 40 rozdziałów Lessons Learned, z czego 36 trafiło już na FanFiction.net (podzieliłyśmy już sobie je z Ann!). Dla fanów lub po prostu czytelników opowiadania mam jednak wiadomość, że autorka najprawdopodobniej napisze drugą część opowiadania. Tak zadecydowali amerykańscy czytelnicy- w sondzie na jej profilu (87% chciało kontynuacji). Akcja miałaby się dziać kilka lat po zakończeniu LL.
Nie wiem, czy zajmiemy się nim, ponieważ autorka pewnie zacznie go pisać za kilka miesięcy, bo na razie nie dopisała od ponad miesiąca nowego rozdziału LL. Mam nadzieję, że to się niedługo zmieni, ponieważ ostatnio nasze tempo tłumaczenia stało się zawrotne :D

Jeszcze chciałabym wyjaśnić jedną rzecz:
Cytat:
I na co w końcu zachorowała Bella (pomijając przypuszczenia tej mono-cośtam)? Bo albo nie pisze, albo jestem ślepa.


Sprawdzałam w internecie objawy mononukleozy, a potem te, które miała Bella i wydaje mi się, że właśnie na tę chorobę zachorowała dziewczyna. Sama spotkałam się z tą nazwą kilka razy. Dwie osoby w mojej rodzinie przeszły tę chorobę. Mój brat i siostra cioteczni. Z tego co pamiętam mieli wtedy po około dziewiętnaście lat i bardzo ciężko to przechodzili. Na szczęście choruje się na to tylko raz. Niestety za to jest to choroba zakaźna, więc miejmy nadzieję, że Bella nikogo nie zaraziła :)

Pozdrawiam,
Madziorsko


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
majetta
Człowiek



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa - Zielony Tarchomin :)

PostWysłany: Wto 13:39, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Tłumaczenie jest bez zarzutu:)
Wszystko ok, Bella nie ma funduszy itd, ale jakoś mi się wierzyć nie chce żeby mogła się tak zaniedbać (chociażby ze względu na swoją córkę, dla której jest jedyną rodziną). No cóż, czas pokaże czy miała ku temu jakieś inne, ukryte powody, i co się stanie z małą (przecież nie będzie cały czas u opiekunki!!)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:09, 07 Lip 2009 Powrót do góry

majetta napisał:
Tłumaczenie jest bez zarzutu:)
Wszystko ok, Bella nie ma funduszy itd, ale jakoś mi się wierzyć nie chce żeby mogła się tak zaniedbać (chociażby ze względu na swoją córkę, dla której jest jedyną rodziną). No cóż, czas pokaże czy miała ku temu jakieś inne, ukryte powody, i co się stanie z małą (przecież nie będzie cały czas u opiekunki!!)


Bella właściwie wcale się nie zaniedbała. Wszystkie jej ruchy i decyzje były spowodowane brakiem funduszy. W Stanach leczenie jest bardzo drogie, więc mając 100 $ w portfelu za dużo by nie zrobiła.
Chorobą, mononukleozą, jak już wcześniej mówiłam może zarazić się każdy. Mógł na nią ktoś kichnąć lub zacząć kaszleć w jej otoczeniu i się zaraziła. Czytałam, że choroba wykluwa się od 30-50 dni, więc stało się to dosyć dawno. Potem nie ma znaczenia, czy ktoś się zaniedbywał, czy nie. Każdy przechodzi tę chorobę naprawdę źle.
Napisałaś również, że nie może być cały czas u opiekunki. I nie jest. Edward powiedział w 18. rozdziale, że po dwóch tygodniach, które Bella spędziła w szpitalu, odebrali Abrę od opiekunki. Bella zostawiła ją tam, ponieważ wiedziała, że w takim stanie nie będzie mogła zajmować się córką. Moim zdaniem zrobiła bardzo dobrze, choć nie ukrywam, że niedawno zaczęłam się martwić sposobem, w jaki Bella wychowuje swoje dziecko. Niezbyt dużo czasu z nią spędza. Właściwie kilka godzin wieczorem. I tyle.

Chciałam tylko wyjaśnić te dwie rzeczy, choć bardziej są z mojego punktu widzenia.
Jeszcze raz pozdrawiam i mam nadzieję, że szybko skończę 19. rozdział, bo teraz mam już tylko 1/3 do przetłumaczenia,
Madziorsko


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin