FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Lesson Learned [T] [NZ] Rozdział 27 - 02.02 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Milenkaa
Człowiek



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Edbertowa.

PostWysłany: Pon 18:00, 01 Cze 2009 Powrót do góry

Całkowicie zgadzam się z Masquerade.
Rozdział nie wniósł nic nowego, no ale co poradzić. Zgadzam się też, że bardzo ładne tłumaczenie. Czekam aż będą przetłumaczone dalsze rozdziały ; )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 16:12, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Chapter 7- Rozmyślania o Dziękczynieniu

Tłumaczenie: Madziorsko
Beta: Zuzana

Środa, 12 listopada 2008. 12:00, GMT-5*
Wczorajszego dnia Edward zapytał mnie, czy nie zechciałabym pojechać z nim do domu jego rodziców na święto Dziękczynienia. Naturalnie zgodziłam się, ponieważ wiedziałam, że był to wybór pomiędzy wyjazdem do New Hampshire, a jedzeniem kanapek i nauce w moim akademickim pokoju. Od wczoraj zdążyliśmy się już nawet z Edwardem posprzeczać o transport i jedzenie, wysyłając sobie e-maile, a on zadzwonił do swojej mamy, aby powiedzieć jej, że zabiera mnie ze sobą. Wszystko wydawało się układać po naszej myśli i byliśmy prawie pewni, że spędzimy miłe święta, ale ja nadal się martwiłam.
Wyglądało na to, że miałabym zostać w domu jego rodziców na więcej niż cztery dni! Czy rodzina Cullenów mnie polubi? Co pomyślą, gdy dowiedzą się, że studiuję w collegu i mam małą córeczkę? Czy zauważą, że jestem jedynie osiemnastoletnią dziewczyną, sześć lat młodszą od reszty uczniów drugiego roku wyższej szkoły? Czy będą pytać o moją rodzinę? Czy polubią Abrę? Czy Abra będzie się tam dobrze czuła i normalnie zachowywała? I w końcu: co powinnam ze sobą wziąć?
Tak wiele pytań, a do wyjazdu pozostało jeszcze prawie dwa tygodnie! Ile więcej wymyślę w ciągu nadchodzących trzynastu dni? Usiadłam przy moim biurku i zaczęłam się uczyć, aby odciągnąć moje myśli od święta Dziękczynienia.
Dzwon w wieży zegarowej wybił dwunastą trzydzieści. Wyłączyłam mojego laptopa, podniosłam go, chwyciłam moje książki i wyruszyłam w stronę moich kolejnych zajęć. Będę musiała się pomartwić innym razem. Teraz był czas na zaznajomienie się z Epidemiami i Pandemiami- badanie infekcji i rozwoju w historii.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poniedziałek, 24 listopada 2008, 22 GMT-5
Zamknęłam drzwi mojego akademickiego pokoju i włożyłam pieniądze, które wcześniej dostałam od Edwarda, do kieszeni. Już wczoraj postanowiliśmy przesunąć korepetycje na dzisiaj, z powodu jutrzejszej podróży. Zapięłam zamek mojego płaszcza przeciwdeszczowego, ponieważ deszcz nie przestał padać od rana i wyszłam z pokoju, aby pójść do sklepu spożywczego. Na moje nieszczęście obie windy przestały działać, więc wszyscy musieli poruszać się schodami.
Półtorej godziny później, byłam z powrotem, przesiąknięta do suchej nitki. W dłoniach trzymałam rączki od dwóch papierowych toreb na zakupy. Odłożyłam je od razu i zabrałam się za pakowanie na następny dzień. W pewnym momencie jednak moje zmęczenie wzięło nade mną górę, więc położyłam walizkę przy drzwiach i poszłam spać.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następnego dnia wstałam około siódmej, później niż zazwyczaj i razem z Abrą poszłam do domu Angeli, aby wziąć fotelik samochodowy. Angela otworzyła nam drzwi.
- Bello, jesteś cała mokra! Wejdź do środka!
- Witaj, Angelo.
- Witaj, Bello. Kiedy wyjeżdżasz?
- Niedługo, dlatego potrzebuję samochodowy fotelik Abry.
- Dobrze, poczekajcie chwilkę, zaraz go znajdę. W tym czasie zjedzcie śniadanie.- Angela poprowadziła mnie do kuchni i dała tosta oraz banana. Następnie wyszła, aby poszukać fotelika Abry. W tym czasie pokroiłam banana w małe kawałeczki dla mojej córeczki.
Po kilku minutach Angela wróciła, trzymając w jednej ręce fotelik Abry, a w drugiej jej kocyk, którego zawsze używałyśmy podczas podróży. Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję, Angelo. Jesteś darem niebios!
- To żaden problem... A teraz spadaj i masz mi nie wracać, póki porządnie się nie zabawisz, rozumiesz?
- Spróbuję.
- Pa, Bello. Pa, Abro.
- Do widzenia, Angelo.
- Pa pa ‘Gela- Abra leciutko do niej pomachała.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piętnaście minut później byłyśmy z powrotem w naszym pokoju akademickim, znowu całkowicie przemoczone. Pośpiesznie włożyłam nasze ubrania do walizki, po czym zaczęłam chodzić po pokoju, aby zapakować wszystkie podręczne rzeczy, jak pasta do zębów, książki, wieloryba Abry oraz mój dowód osobisty.
Było wtedy kilka minut po ósmej. Wcześniej ustaliliśmy, aby spotkać się kwadrans po w lobby naszego akademickiego budynku. Wzięłam do ręki walizkę, a drugą złapałam dłoń Abry, po czym wyszłyśmy i zaczęłyśmy iść wzdłuż korytarza. Popatrzyłam z utęsknieniem na windę, lecz wiedziałam, że muszę się bez niej obejść. Abra jednak nie czuła takiej potrzeby, więc się zatrzymała. Odwróciła się w stronę windy i wskazała.
- Jechać indą!- wlepiła swój wzrok we mnie.- Indą?
- Nie, Abra. Winda jest zepsuta.
- Inda zepsuta?
- Tak, winda jest zepsuta.
- Nie ma indy- powiedziała ze smutkiem i z powrotem odwróciła się. Zaczęłyśmy schodzić po schodach.
- Abra, mogłabyś sama iść po schodach? Muszę trzymać walizkę i twój fotelik samochodowy.
- Tak, mamusiu.
Szła powoli, a ja w tym czasie mogłam znosić walizkę na dół. Po pokonaniu schodów, musiałam przez chwilę czekać na Abrę, która po tym jak stanęła obok mnie, wysłała mi piękny uśmiech.
W lobby znalazłyśmy się kilka minut po ustalonym czasie. Edward już tam był, z walizką stojącą u jego boku. Uśmiechnął się szeroko.
- Wiesz, że windy już zaczęły działać.
- Chyba sobie żartujesz. Właśnie pokonałam trzy kondygnacje, trzymając tę walizkę i fotelik Abry oraz pozwoliłam jej pokonać wszystkie schody samodzielnie, a teraz okazuje się, że mogłam pojechać windą?!
Zachichotał. Abra przebiegła za mną, po czym przytuliła się do mojej nogi, cały czas patrząc na Edwarda, dopóki go nie rozpoznała. Wskazała na niego:
- Miły pan! Cześć Eddard!
Jego twarz ozdobił ogromny uśmiech, kiedy spoglądał na dół na Abrę.
- Pamiętasz moje imię!- Spojrzał się na mnie. - Albo długo z nią nad tym pracowałaś?
Wzniosłam moje ręce.
- Żadnej nauki. Obiecuję. Ostatnio coraz lepiej radzi sobie z mówieniem, więc z łatwością wszystko zapamiętuje.
Pokiwał głową.
- Jest mi teraz głupio. Całkowicie zapomniałem jej imienia, a ona moje pamiętała. Przypomnisz mi, jak się nazywasz?- powiedział, patrząc się na moją córeczkę.
Spojrzała się na niego i odparła:
- Abra.
Znowu pokiwał głową.
- No tak, Abra. Teraz już pamiętam.- W chwilę później, zauważyłam dziewczynę zbliżającą się w naszą stronę. Edward obrócił się, kiedy wykrzyknęła jego imię i zawołał:
- Alice! To właśnie jest Bella, a to jej córka, Abra. Bello, Abro, to jest moja siostra Alice.
Skinęła głową w moją stronę, a następnie zrobiła to samo w stosunku do Abry. Moja córeczka, udając dorosłą wykonała taki sam ruch. Wyglądała na bardzo poważną i dumną z siebie, kiedy to robiła.
Pomachałam delikatnie.
- Cześć, jestem Bella.
Uśmiechnęła się do mnie.
- Miło mi, Bello. Teraz idźcie za mną, jeżeli chcecie dojechać na miejsce o czasie.
Alice była niska, o wiele niższa niż ja, choć sama uważałam się za niedużą osobę. Wyglądała dla mnie na sto pięćdziesiąt centymetrów wzrostu. Miała krótkie, ciemnobrązowe włosy, które okalały jej całą twarz. Wyprowadziła nas z budynku i zaprowadziła do małego, niebieskiego samochodu, zaparkowanego na Mass Avenue. Był bardzo wymyślny i świetnie zadbany. Mogłam to z łatwością zauważyć, chociaż nie znałam się w ogóle na samochodach.
Alice zatrzymała się i nacisnęła przycisk na kluczyku samochodowym, dzięki czemu auto się otworzyło. Edward podniósł walizki i obrócił je, aby wszystkie zmieściły się w bagażniku. Jego siostra w tym czasie popatrzyła się na mnie.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, żebyś usiadła z tyłu, razem z Abrą? Już od dawna Edward ma wielki problem ze zmieszczeniem się tam.
Pokręciłam głową.
- Nie, w zupełności mi to nie przeszkadza.
Uśmiechnęła się serdecznie.
- Dzięki Bogu! Nie mogłabym znieść, gdyby wszyscy mieliby się kłócić przez całą drogę!

* org. Eastern Standard Time


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Pon 16:26, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Yaaay! :D super! Jestem bardzo ciekawa tego, co wydarzy się, gdy już będą na miejscu :)

Wyłapałam kilka błędów, ale przy tłumaczeniach czasem się zdarzają. Gdyby nie złapał mnie już wakacyjny leń, pewnie bym je wypisała Wink zrobię to następnym razem :)

Na razie czekam na kolejną część :)
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:17, 08 Cze 2009 Powrót do góry

Najbardziej właściwie cieszy mnie fakt, że zostałam poinformowana, że mój rozdział opowiadania został umieszczony na forum. Nie chcę tutaj załatwiać swoich prywatnych spraw, ale niczego nie wiedziałam. Chciałabym tylko publicznie poprosić współautorkę, aby informowała mnie o takich sprawach, ponieważ umawiałyśmy się, że każdy wstawia własne części. Ja niestety nie zostałam w żaden sposób zawiadomiona. Szkoda, ponieważ widzę swój tekst pierwszy raz od dwóch tygodni. Nie miałam nawet szansy go jeszcze raz przeczytać i zakwestionować zmiany, wprowadzone przez betę.
Rozumiem, że dla odbiorców nie ma znaczenia, kto wstawia, ale dla mnie ważna jest umowa i jej przestrzeganie.
Mam nadzieję, że taka sytuacja się już nigdy nie powtórzy i przepraszam, że piszę to tutaj, ale nie mam innej okazji na skontaktowanie się z współautorką.

Jeśli chodzi o następny rozdział, również go tłumaczyłam, więc mogę wstawić mały Spoiler :D :
* Czego wstydzi się Bella?
* Co skrywa Carlisle?

Mam nadzieję, że już niedługo pojawi się nowy rozdział :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 10:06, 09 Cze 2009 Powrót do góry

To bardzo spokojne opowiadanie. Jesteśmy już na siódmym rozdziale a tak naprawdę jeszcze nic się stało. Ale metoda małych kroczków też nie jest zła.
Ciekawi mnie jak minie im wszystkim to święto dziękczynienia...
Czy obejdzie się bez ekscesów i wpadek?:)
Tłumaczenie czyta się naprawdę dobrze. Gratuluję.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:06, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Czas na nowy rozdział (nigdy nie było tak szybko) :)

Tłumaczenie: Madziorsko
Beta: Zuzana


Rozdział 8- Spotkania

Po dotarciu do samochodu, Bella od razu włożyła Abrę do fotelika i dała jej małego wielorybka do zabawy. Następnie mogliśmy rozkoszować się ciszą, która jak wszystko co dobre, zakończyła się. Dokładnie, kiedy wjechaliśmy na autostradę I-93*, a moja siostra zaczęła mówić.
- Bello, jesteś w szkole podyplomowej na Harvardzie, tak?
- Tak, to prawda. Wcześniej studiowałam na Columbii, w Nowym Jorku.
- Ile przez ten czas ukończyłaś semestrów?
- Można powiedzieć, że właśnie zaczęłam mój piąty, lecz tak naprawdę jestem w połowie czwartego. Przez pewien czas nie uczęszczałam w ogóle na zajęcia.
Alice pokiwała głową.
- W takim razie przypuszczam, że masz dwadzieścia cztery lata, tak?
Usłyszałem, że Bella się zawahała.
- Cóż… tak.
Odwróciłem się, aby na nią popatrzeć, lecz tym razem wpatrywała się w coś daleko zza oknem. W jej oczach zauważyłem wyrzuty sumienia.
- Doprawdy? - Zapytałem się podejrzliwie.- Przypadkiem nie ukrywasz czegoś przed nami?
- Cóż… właściwie tak. Nie mam dwudziestu czterech lat.
Jeszcze raz odwróciłem się, aby zobaczyć jej twarz. W tamtym momencie właśnie przygryzała swoją dolną wargę. Przyzwyczaiłem się już do tego, jednak zawsze zachwycałem się, jak uroczo to robiła. Znowu obróciłem się i zauważyłem wzrok Alice, utkwiony w lusterku, lecz wyraźnie wpatrzony w odbicie Belli.
- W takim razie, ile masz lat? - Musiałem się tego dowiedzieć.
- Mam… czy naprawdę muszę mówić?
Alice spojrzała się na mnie i potrząsnęła głową. „Nie zmuszaj jej!”, powiedziała bezgłośnie. Zdenerwowany, wysłałem jej łobuzerski uśmiech i odwróciłem się w stronę okna, przy którym siedziałem.
Alice nie dała za wygraną i odpowiedziała za mnie:
- Nie musisz się przyznawać, jeżeli nie chcesz. To jedynie twoja sprawa. Za to powiedz, w jakim wieku jest Abra?
- Ma dwadzieścia miesięcy.
- W takim razie, może już coś mówi?
- Och, nawet nie wiesz jak dużo. Abra uwielbia mówić i robi to prawie cały czas, kiedy… Kiedy jesteśmy same. Dzisiaj się wstydzi, ponieważ nie zna cię za dobrze.
Odczekała chwilę, po czym zapytała:
- Jesteś starsza, czy młodsza od Edwarda?
- Edward jest ode mnie młodszy, natomiast Emmett starszy. Och, zapomniałam wam przekazać, że razem ze swoją dziewczyną, Rosalie dojedzie do domu jutro. Bello, z pewnością ich polubisz. Mam nadzieję, że tak samo jak Jaspera. Właśnie, z pewnością Edward nie mówił ci, ale mam chłopaka. Nazywa się Jasper. Również do nas dołączy, tylko jeszcze nie wiem dokładnie kiedy. Obiecał, że spróbuje jak najszybciej wyjść z pracy. Przy świątecznym stole spotkasz właściwie wszystkich moich najbliższych.
Następnie usłyszałem Bellę. Nie musiałem się nawet na nią patrzeć, aby zauważyć, że się uśmiecha:
- To wspaniale!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejne znaki na autostradzie obwieszczały, że następny zjazd będzie prowadził do Alton i Gilmanton. W samochodzie dotychczas spędziliśmy na pewno więcej niż dwie godziny, ponieważ świąteczny ruch był okropny. W końcu zjechaliśmy z autostrady i znaleźliśmy na znajomej drodze, która prowadziła do domu moich rodziców. Odwróciłem się na moim siedzeniu, aby popatrzeć na Bellę. Rozglądała się dookoła, próbując dokładnie obejrzeć, co znajdowało się po obu stronach drogi, przed i za nami. Nie trzeba chyba nawet wspominać, że poniosła spektakularną porażkę.
- Tu jest przepięknie!
- Nigdy wcześniej nie byłaś w New Hampshire? - Zapytała się Alice.
- Nigdy.
- Zatem witaj w naszych stronach.
Następnie po pięciu minutach usłyszałem:
- Jesteśmy na miejscu!
Skręciliśmy w małą, dwupasmową, nieutwardzoną drogę, a następnie w dróżkę, która kończyła się tuż przed wejściem do naszego domu. Znajdował się dokładnie na przecięciu dwóch dróg: głównej i nieutwardzonej, drugorzędnej.
Próbowałem spojrzeć się na dom rodziców, jakbym go widział pierwszy raz w życiu. Był duży i czerwony, z dobudowanym po boku skrzydłem. Miał więcej niż dwieście lat, ponieważ zbudowano go w 1802, przez brata jednego z przodków mojego ojca. Wysiadłem i okrążyłem samochód, aby wyjąć z bagażnika walizki. Alice wzięła swoją, a kiedy Bella podeszła do mnie, by zrobić to samo, pokręciłem głową i sam zająłem się jej bagażem.
Dziewczyna w tym czasie wróciła do samochodu i odpięła z fotelika bardzo zaspaną Abrę. Przypomniałem sobie pierwszy raz, kiedy widziałem je na lotnisku, a właściwie na lotniskach, w drodze z Hawajów. Bella wydawała mi się być bardzo piękna. Od tamtego czasu nie myślałem o niej zbytnio w taki sposób. Miała wtedy włosy zaplecione w kucyk z tyłu głowy, który pokazywał, jak długie były. Niemal zapomniałem o ich prawdziwej długości. Dzisiaj znowu znajdowały się w niskim kucyku, pełnym dużych loków, spływających po jej plecach. Wyjęła Abrę z samochodu, a po chwili stanęła na zewnątrz i wpatrywała się w mnie.
- Wiesz, że nie musiałeś na mnie czekać - odparła.
- Nie przesadzaj. Chciałem poczekać! - Wtedy zorientowałem się, że cały czas się w nią wpatruję, więc odwróciłem się, aby wejść do domu. - Idź za mną.
- Poczekaj! Czy muszę wyjmować fotelik Abry z samochodu?
- Nie, oczywiście, że nie musisz tego robić. Teraz po prostu idź za mną.
Poprowadziłem ją do środka, trzymającą Abrę na biodrze, przez co szła bardzo powoli, a następnie otworzyłem przed nią drzwi.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Drzwi otworzyły się, a Esme wyłoniła się zza lady, przerywając robienie wszystkich smakołyków na jutrzejsze święto.
- Edward!- Zaczęła biec w moją stronę, aby mnie uściskać. - A to musi być twoja przyjaciółka, nie mylę się? - Popatrzyła się badawczo na Bellę.
- Mamo, to jest właśnie Bella i jej córka, Abra.
- Witaj - Bella odwróciła się.
Po chwili zauważyłem, że w naszą stronę zbliża się Carlisle, mój ojciec.
- Edward! - Wykrzyknął, po czym podszedł, aby mnie uściskać. Następnie odwrócił się do Belli i wysłał jej uśmiech.
Od razu się przedstawiła. Nawet nie zdążyłem wydobyć z siebie choćby jednego słowa.
- Nazywam się Bella i jestem przyjaciółką Edwarda. A to jest Abra.
Pominęła fakt, że jest to jej córka.
Carlisle pokiwał przyjaźnie głową.
- Cóż, mogę ci tylko powiedzieć, abyś czuła się u nas jak u siebie w domu. Każdy przyjaciel Edwarda jest przyjacielem naszej całej rodziny. Od zawsze wierzymy w jego dobry gust - uśmiechnął się szeroko.
Bella odwzajemniła uśmiech.
- Dziękuję - odparła, po czym odwróciła się do Esme i spytała. - Czy mogłabym gdzieś posadzić Abrę, aby mogła się pobawić. Niezbyt często psuje rzeczy, lecz ma dopiero dwadzieścia miesięcy.
Esme pokiwała w zrozumieniu głową.
- Możesz posadzić ją w dużym pokoju, a Alice z pewnością chętnie się z nią pobawi, jeżeli Abra nie jest zbytnio nieśmiała i będzie chciała. W tym czasie chciałabym cię lepiej poznać.
- Och, nie jest zbytnio nieśmiała, a dodatkowo wzięłam ze sobą parę jej ulubionych zabawek, więc z pewnością od razu się nimi zajmie.
Po chwili Alice weszła do pokoju.
- Alice, skarbie, czy nie zechciałabyś się zająć Abrą na jakiś czas? Chciałabym chwilę porozmawiać z Bellą.
Alice uśmiechęła się serdecznie do Belli.
- Oczywiście!- Od razu podbiegła do niej i odebrała torbę, która z pewnością zawierała zabawki.
Bella podniosła Abrę i położyła ją na podłodze.
- Abra? Przez jaki czas pobawisz się z Alice, dobrze? - Wskazała na moją siostrę. - To jest Alice.
Abra uśmiechnęła się, przez co wyglądała nieprawdopodobnie ślicznie.
- Cześć, Alice - odparła ostrożnie.
Twarz Alice ozdobił szeroki uśmiech.
- Cześć, Abra. Chciałabyś się ze mną pobawić?
Córeczka Belli pokiwała główką.
Alice wzięła jej dłoń i poprowadziła przez framugę drzwi, do dużego pokoju.
Zacząłem iść w kierunku jadalnianych drzwi, obserwując całą sytuację, kiedy Carlisle podszedł do mnie.
- Edwardzie, chodź ze mną. Musimy pogadać na górze, w moim gabinecie - jego głos był bardzo poważny, więc jedynie pokiwałem głową i zacząłem iść po schodach, tuż za nim. W pewnym momencie odwrócił się i odparł. - Nie martw się, Bella na pewno spędzi mile czas z Esme.

*I-93- autostrada na terenie regionu New England, w USA



To koniec tego rozdziału. Mam nadzieję, że będzie trochę więcej komentarzy :)
Miałam napisać, że następny rozdział będzie po chociaż pięciu komentarzach. Piszcie co wam się podoba, a co nie. Zawsze miło dostawać opinie, nawet jeśli nie są całkowicie pozytywne
Pozdrawiam, Madziorsko :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Madziorsko dnia Śro 15:49, 10 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
izka89
Człowiek



Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:37, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Jejku, taka fajna sytuacja a taki krótki rozdział :)
Rozdział świent, rodzice Edwarda jak zawsze mili, wyrozumiali itp.
Zdenerwowało mnie to że Edward niby nie myślał o Belli że jest piękna przez ten ostatni czas i zapomniał o ługości włosów. Tak często się spotykali więc gdzie on miał oczy? Przeciez na lotnisku od razu zwrócił na nią uwagę... Jedynie to mi trochę nie pasowało noa ale cóż... skleroza nie boli :)
Duży plus za to, że tak szybko wstawiłas kolejny rozdział :)
Oby tak dalej :)

Tak swoją drogą to cały czas zastanawiam się jakim cudem Bella ma 18 lat i chodzi na 4 semestr studiów. Geniusz?? :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez izka89 dnia Wto 21:31, 09 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:44, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Ja tam bardzo lubię ten ff. Jest taki sielankowy....
Czemu Bell nie chce powiedzieć ile ma lat??
Mam nadzieję że zbliżą się do siebie z Edwardem na tym wyjeździe, choć troszkę. Bo to już ósmy rozdział i małe postępy.
Miłego tłumaczenia...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nati0902
Człowiek



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 20:53, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Ok rozdział dobry chodź spodziewałam się czegoś więcej no nie wiem jakieś akcji bo jak narazię to taka sielanka rozumiesz on zaprasza ją ona się zgadza choć wogulę go nie zna no taka sielanka wiec proszę cię trochę akcji nie wiem co planujesz dalej ale mam nadzieje że będzie tam jednak jakaś akcja, intryga no nie wiem coś takiego żeby było ciekawiej:) Tego moim skromnym zdaniem brakuje... Ale ogólne rozdział i cały ff to ciekawy pomysł więc mam nadzieje że ci WENY wystarczy na dokończenie go bo nie lubię jak coś jest nie skończone a dobrze się zapowiada. A plusa masz za częste pisanie i dodawanie rozdziałów bo jednak jestem osobą niecierpliwą i nie lubię czekać za to masz u mnie WIELKIEGO PLUSA!!! Pozostało mi czekać na kolejny rozdział:)

Pozdrawiam i życzę DUŻO WENY!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:00, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Chciałabym tylko coś sprostować. Nati0902 my, razem z Ann.! nie wymyślamy tego opowiadania, jedynie je tłumaczymy, więc nie możemy poradzić, że na razie cały czas jest sielanka. Może nawet lepiej, bo należę do osób, które przesadzają trochę z dramatyzmem i nie mogą napisać wesołej historii.
Dziękuję za te miłe komentarze, odnośnie tego rozdziału.
Czekajcie teraz cierpliwie na kolejny rozdział od Ann.!, który najprawdopodobniej ukaże się zaraz po przerwie, więc około 15 czerwca
Pozdrawiam, Madziorsko :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Madziorsko dnia Wto 21:07, 09 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
sandrixlp
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Wto 21:09, 09 Cze 2009 Powrót do góry

trochę za krótko...:D jednak od dawna śledze ten ff i z rozdziału na rozdział podoba mi się coraz bardziej :) och ta Bell...nie chce wyjawić Edwardowi swojego wieku... oj nieładnie :) bardzo dobrze , że często dodajesz rozdziały bo to skłania chyba każdego żeby tu zajrzał i skomentował to dzieło , winszuje naprawdę oryginalnej koncepcji , coś świeżego zawsze się przyda :D
Weny!
pozdrawiam sandrix^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 21:22, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Och dziękujemy za komentarze :D Cieszę się, że Wam się podoba.

Chciałabym poinformować, że rozdział 9 pojawi się po Bożym Ciele, ponieważ wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do internetu do soboty. Więc w weekend oczekujcie nowej części przygód naszej pary :D

A teraz Spoilerek :P :
* Poważna rozmowa rodziców z naszymi bohaterami
* Alice... Opiekunką?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Wto 21:40, 09 Cze 2009 Powrót do góry

Pomysł na opowiadanie jest dobry, ale te dialogi są masakrycznie sztuczne! cry ja Was proszę, spróbujcie je chociaż trochę 'upotocznić'. Te wszystkie zwroty 'lecz', 'cóż'... doprowadzają mnie do szału. Owszem, można ich używać, ale normalnie, znajomi tak ze sobą nie rozmawiają. A chodzi o to, żeby dialogi były jak najbardziej naturalne, prawda?
No, ponarzekałam.
Bardzo lubię to opowiadanie i czekam na kolejny rozdział. Widać, że Edziu już coś... :D
Fajnie :D
Pozdrawiam,
M.
niesmaczne.
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:34, 10 Cze 2009 Powrót do góry

Rozdział bardzo ładnie przetłumaczony.

Faktycznie te dialogi nie wypadły zbytnio naturalnie, ale cóż - inwencja twórcza autorki.

Wpadł mi w oko pewnien błąd - nie wiem, kto go popełnił, więc na wszelki wypadek podam:
Cytat:
- Cześć, Abra. Chciałabyś się ze mną pobawić?
Moja córeczka pokiwała główką.
o ile dobrze pamiętam, to opowiadanie jest oczami Edwarda [bynajmniej ta część], więc nie może być moja córeczka. Twisted Evil

EDIT:
I jeszcze jeden [to już dwa Wink ], być może znaleziony trochę 'na siłę', ale mi przeszkodził odrobinę w czytaniu tego rozdziału [bodajże po razu trzeci]:
Cytat:
Nie musiałem się nawet na nią patrzeć, aby zauważyć, że się uśmiecha.
to chyba się wyklucza - skoro jej nie widział, to nie zauważył, że się śmieje, więc może bardziej pasuje wiedzieć.

Cytat:
Drzwi otworzyły się, a Esme wyłoniła się zza lady, przerywając robienie wszystkich smakołyków na jutrzejsze święto.
w poprzednim zdaniu jest mowa, że Edward poszedł otworzyć drzwi dla Belli, a tutaj w/w drzwi same się otwierają. Taki mały nic-nie-znaczący błąd, ale tak na logikę; zdanie brzmi, jakby opowiadał ktoś, kto w czasie wizyty E&B przebywał w domu.

Cytat:
Czy mogłabym gdzieś posadzić Abrę, aby mogła się pobawić.
na końcu zdania - znak zapytania.

Widać, że jestem mało spostrzegawcza, takie [może nie-]błędy zauważam dopiero po którymśtam przeczytaniu chapu.
Nie są one katastrofalne, więc nie przeszkadza to w płynnej lekturze. Cool

pozdrawiam i życzę chęci do tłumaczenia.
niesmaczne.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niesmaczne. dnia Czw 13:09, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:53, 10 Cze 2009 Powrót do góry

niesmaczne. bardzo ci dziękuję, że zauważyłaś ten błąd. Oczywiście to ja go popełniłam. Chyba powinnam tłumaczyć kolejne części tego opowiadania o wcześniejszej porze, ponieważ potem wychodzą takie cuda :D Rolling Eyes
Już poprawiłam. Mam nadzieję, że to jedyne miejsce, w którym zaszła taka pomyłka :)
Jak jeszcze coś zauważycie, to piszcie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AndziulaW
Człowiek



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Czw 15:09, 11 Cze 2009 Powrót do góry

Wow niezłe jest to ff :D Abra córką Belli na początku sobie pomyślałam że to głupie ale spodobało mi sie to ff. Z utęsknieniem będze czekać na nastepne rozdziały.

PS. Ciekawe o czym Edward bedzie gadał z Clarisem :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 19:38, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Prezentujemy rozdział 9 :) Pięć komentarzy i nowy? :D

Rozdział 9.

Rozmowy.



Tłumaczenie: Ann!
Beta: Zuzana



BPOV
Pani Cullen zawołała mnie do blatu kuchennego.
- Lubisz gotować?
- Lubię, chociaż teraz nie mam gdzie. W akademiku nie mamy gdzie gotować. Mam jedno małe pytanie: jak powinnam się do Pani zwracać?
Uśmiechnęła się szeroko.
- Mów mi po prostu Esme.
Skinęłam głową, a ona kontynuowała.
- Czy gotowałaś, jak mieszkałaś w domu?
Przygryzłam wargi na to pytanie.
- Tak, ale to było wiele lat temu.
- Na pewno. Studiujesz w szkole wyższej, prawda?
- Tak. Medycynę na Harvardzie. Interesuję się epidemiologią.
- Kiedyś myślałam, aby to studiować, ale później zobaczyłam ile jest osób na jedno miejsce. Zamiast medycyny wybrałam więc architekturę. I nie żałuję tego.
- Myślę, że nie mam czego żałować. I że nie będę.
Esme skinęła ze zrozumieniem.
- Jeżeli moje pytanie cię nie urazi, chciałabym się ciebie zapytać, ile masz lat? Nie wyglądasz na dwadzieścia cztery.
- Wiedziałam, że wcześniej, czy później o to zapytasz. Chciałabym tylko, aby to pozostało między nami. Nie powiesz nikomu?
- Obiecuję. Nawet Carlisle nie będzie wiedział, dopóki sama mu tego nie powiesz.
Przybliżyłam się do niej.
- W maju będę miała osiemnaście lat – powiedziałam
- Osiemnaście!? I jesteś na wyższej uczelni? – Zapytała zaskoczona.
Przygryzłam wargi i potwierdziłam tę informację. Esme pokręciła głową.
- Cóż, to było coś, czego się nie spodziewałam. W takim razie, ile miesięcy ma Abra?
- Ma dwadzieścia miesięcy. Będzie miała dwadzieścia jeden w niedzielę.
- Miałaś szesnaście lat…
- Tak. Nie chcę o tym rozmawiać.
- Rozumiem.
- Słyszałam, że chłopak Alice, brat Edwarda i jego dziewczyna tutaj przyjadą? Będzie tutaj dużo osób! – Zmieniłam temat.
- Tak, Jasper, Emmett i Rosalie przyjadą. Mój brat, jego żona i trójka ich dzieci, oraz siostra Carlisle i jej rodzina też tu będą w Święto Dziękczynienia. To oznacza zrobienie obiadu dla siedemnastu osób. Dobrą rzeczą jest duży dom.
- Oj, dobrą, ale również dobrą rzeczą jest to, że obie lubimy gotować.
Pokiwała głową zgodnie.
- Mam nadzieję, że Edward przetrwa swoją rozmowę z Carlisle.
- A co lubi Carlisle?
Uśmiechnęła się. Sposób, w jaki myślała o swoim mężu, pokazywał, jak bardzo go kochała.



EPOV



Podążałem za moim tatą schodami na górę przez korytarz, nienagannie czysty pokój, aż do jego nieskazitelnego biura. Ojciec wskazał mi fotel, abym usiadł.
- Co to za dziewczyna, Edwardzie?
- Nazywa się Bella. Nie wiem, ile dokładnie ma lat, ale wiem, że jej córka ma dwadzieścia miesięcy. Nie mam pojęcia, kto może być jej ojcem, bo nie jest przy nich, a Abra raczej nigdy go nie widziała.
- A kim ona jest dla ciebie?
- Przyjaciółką.
- Nikim więcej?
- Udziela mi korepetycji.
- Nikim więcej poza przyjaciółką?
- Nie. Przysięgam. Bella jest bardzo… skryta. Tak, to chyba dobre określenie. Nigdy nie byłem w jej pokoju. Ona odmówiła przyjścia do mojego, a kiedy zapytałem się podczas jazdy, ile ma lat, nie chciała powiedzieć.
Carlisle zmarszczył brwi.
- Och?
- Zapytała, czy musi mówić. Już chciałem powiedzieć, że może, ale Alice mnie ubiegła i powiedziała, że nie musi.
- Myślę, że powinieneś częściej się słuchać siostry. Ta dziewczyna…
- Bella.
- Bella najprawdopodobniej nie miała najlepszego życia, skoro jest taka skryta, jak sam powiedziałeś. Dochodzi jeszcze fakt, że nie chciała iść do twojego pokoju, ani nie zaprosiła ciebie do swojego. I skoro nie chciała podać swojego wieku, to najprawdopodobniej może oznaczać to, że jest o wiele młodsza niż przypuszczałeś. Czy myślisz, że wygląda na dwadzieścia cztery lata?
- Nie.
- Ja też tak myślałem. Edward, radzę ci, abyś powstrzymał się z szukaniem informacji na jej temat. Ona sama ci wszystko powie, kiedy będzie gotowa i kiedy będzie chciała.
Skinąłem głową.
- Ok, tato. Coś jeszcze?
- Tak. Potrzebowałeś korepetycji?
- Tak, potrzebowałem. A ona bardzo mi pomogła.
- To chyba wszystko.
- Tato, dlaczego to takie ważne, czy potrzebuję korepetycji? Studiuję na Harvardzie. Czy to nie wystarczający powód?
- Po prostu myślę, że musisz być twardszy, Edwardzie.
- Próbuję, tato! Kilka tygodni temu, Bella zapytała się mnie, czy nie myślę, że nie potrzebuję już dłużej jej korepetycji!
- I co jej powiedziałeś?
- Że nie. Gdyby nie jej pomoc, mógłbym najprawdopodobniej oblać przedmioty, ale ona mi pomogła bardziej, niż mogłem to sobie wyobrazić. I jestem pewien, że potrzebuje pieniędzy o wiele bardziej niż ja.
- Ok.
Uśmiechnąłem się do niego.
Wziął głęboki oddech.
- Wierzę w ciebie synu. Nie mam żadnego pomysłu. Byłem tak bardzo szczęśliwy, kiedy zdecydowałeś się zostać lekarzem. To nie jest takie łatwe.
- Dziękuję, tato…



APOV (Punkt widzenia Alice)



Siedząc tutaj i grając z Abrą, zaczynałam naprawdę żałować decyzji, że zostanę inżynierem, a nie będę pracować z małymi dziećmi. Ta mała dziewczynka była najśliczniejszą rzeczą na świecie. Jej angielski połączony z hiszpańskimi słówkami i jeszcze jakimś językiem nie był dla mnie zrozumiały. Ale to co teraz mówiła, wyglądało tak, jakby chciała, abym ją zrozumiała. Właśnie bawiłyśmy się drewnianą ciężarówką, jeżdżąc nią po dywanie.
Abra zauważyła moje machanie i również podniosła swój wzrok w stronę Belli.
- Cześć, mamusiu!
Bella uśmiechnęła się do swojej córki.
- Cześć, Abro!
Na jej twarzy mogłam zauważyć matczyną miłość. Następnie zwróciła się do mnie.
- Cześć, Alice.
- Cześć, Bello! Abra jest wspaniała!
- Nieprawdaż? Tak się cieszę, że znalazłyście wspólny język. Teraz muszę iść, pogotować chwilę z Esme. Dobra?
- Oczywiście, Bello. Miłej zabawy.
- Z pewnością będę świetnie.
Bella odwróciła się i zniknęła za drzwiami kuchni. Abra jej pomachała, a potem rzuciła drewnianą ciężarówką w moją stronę. Szybko chwyciłam zabawkę i schowałam ją za siebie.
- Gdzie jest ciężarówka, Abra?
Abra popatrzyła się na mnie zmieszana, szukając jej wokół siebie, po czym zorientowała się co jest na rzeczy.
Sięgnęła za mnie i po chwili trzymała ciężarówkę w dłoni.
- Ciężarówka!
Popatrzyłam się na nią i krzyknęłam
- Masz mnie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ih8world
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Maj 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:55, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Przeczytałam, podobało mi się i chyba należałoby skomentować...
Tak więc ogólnie pomysł mi się spodobał i tłumaczenie też jest dobre.
Edward nie zaliczajacy AŻ trzech przedmiotów? To trochę dziwne tym bardziej, że zawsze jest świetnym uczniem, ale się nie czepiam bo to nie wina tłumaczy.
Cekam na więcej, pozdrownia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 21:01, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Zawsze się zastanwiałam co popycha ludzi do tłumaczenia. W moim wypadku to była miłość od pierwszego "zaczytania" przeczytałam opowidanie zobaczyłam, że nikt go nie przetłumaczył i stwierdziłam, że jest na tyle wspaniałe, że nie może pozostać niezauważone na tym forum. Więc tak się zastanawiam jak jest w Waszym wypadku...
Dla mnie to opowidanie jest strasznie suche. Zero opisów uczuć, postacie są bezpłciowe. Może sam pomysł jest niezły, czytelnik się zastanawia co sie stało Belli, kto jest ocjem dziecka, ale samo przedstawienie jest raczej nieciekawe... Pchana ciekawością pewnie przeczytam kolejne rozdziały, ale nie do końca rozumiem Wasze podejście. Poświęcać czas na tłumaczenie tego ff... I to dużo czasu bo jest długie... No cóż w sumie nie moja sprawa ^^' Dziękuję za tłumaczenie i życzę wytrwałości
Pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Wto 21:02, 16 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:06, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Ten czap jest taki słodki. I kolejne tajemnice. Czyli Bell jest geniuszem. Jakim cudem skończyła juz studia?Czy oszukuje w szkole, co do swego wieku? Kto bedze ojcem Abry? I czemu Carlisle tak dziwnie zareagował? Wiele pytań i jak na razie odpowiedzi brak. Czekam znowu na kolejny czap....Komentować żeby był...
Tłumaczenie bez zarzutów. Czyta sie super...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin