FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Krytyka filmu "Twilight" Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Czy zgadzasz się z opinią krytyka-amtora?

Tak
32%
 32%  [ 34 ]
Nie
46%
 46%  [ 48 ]
Nie mam zdania
21%
 21%  [ 22 ]
Wszystkich Głosów : 104


Autor Wiadomość
Isa
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 7:51, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Mnie też cieszy ożywienie w tym temacie Wink
Odniosę się jeszcze do jednej kwestii ogólnej:
VojtasB napisał:
Filmy są lepsze lub gorsze. Niezaleznie czy są adaptacjami. Przeważają gorsze.
Książki są lepsze lub gorsze. Z tym, że ekranizowane są w zdecydowanej większości te lepsze. A ich ekranizacje? Rachunek prawdopodobieństwa jasno wskazuje, że muszą być gorsze.

Niby tak, ale od każdej reguły jest wyjątek (pewnie ją potwierdzający). Weźmy taki "Zmierzch" - skoro go zekranizowano powinnien być dobrą książką, a jest cieniutką...
Co do tego, że ekranizacje są z reguły gorsze od książek - rzecz chyba polega na tym, że scenariusze albo są wierne książce, albo nie. W tym drugim przypadku scenarzysta może się skupić na jednym konkretnym wątku i go uwypuklić. I niekoniecznie musi to być główny wątek ksiązki, bo akurat to go ujęło, zainspirowało, zaciekawiło. Tak, jak napisałeś:
Cytat:
filmowiec ma za zadanie przedstawić to co mu leży na sercu. Jeśli robi to oparciu o książkę (dobrą czy złą) to przedstawia ją przez pryzmat tego jak ją przeczytał, co z niej wyciągnął. A to z kolei jest przefiltrowane przez jego życiowe doświadczenia i wszystkie książki, jakie przeczytał wcześniej.

I to może powodować, że film wydaje się gorszy od książki, a jest po prostu inny. Dla mnie przykładem może być "Pokuta" - książka oczywiście wspaniała, bardzo mnie ujęła. Ale film podobał mi się bardziej. Przemówiły do mnie kreacje aktorskie, sposób ujęcia tematu w scenariuszu, zdjęcia itd.
Wszystko jest oczywiście kwestią gustów, ale - tak popularne - uparte trwanie przy zdaniu, że ekranizacja nie może być lepsza od samej ksiiążki jest nieporozumieniem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
VojtasB
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 14:32, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Isa napisał:
(...), ale od każdej reguły jest wyjątek (pewnie ją potwierdzający).


Po pierwsze nie wyznaję zasady, że wyjątek potwierdza regułę. Jeśli są wyjątki to reguła przestaje być regułą, a staje się jedynie kwestią większości.

I tak przyznałem, że dogmat sprawdza się w około 80%. Poparłem to rachunkiem prawdopodobieństwa.(Nirvana może potwierdzić, że jestem niezłym hazardzistą). A jak wiadomo - rachunek prawdopodobieństwa nie jest żadną regułą i nie musi w cale się sprawdzić w jakimś przypadku. Sprawdza się w ogóle. Z perspektywy wszystkich przypadków jakie miały miejsce.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NiRvAnA
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: VaLhAliA

PostWysłany: Pią 19:29, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

No dobra bedzie teraz troche lizusostwa z mojej strony :D
Więc tak VojtasB to NIEZŁY hazardzista nie powiem :) Nie tylko w grach mu to wychodzi,ale wżyciu codziennym też :)

A co do ekranizacji to ja mam w tej chwili tylko jednego faworyta,jeden jedyny film,który według mnie był boski i zrobił z książki,która momentami wydawała się monotonna arcydzieło kinowe :)

Co do Zmierzchu owszem film nie jest czyms rewelacyjnym,powiedziałabym,że jest lekko tandetny,ale i tak mi sie podoba :) Chociaż nei jestem zwolenniczką każdego rodzaju tandety :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 15:32, 18 Kwi 2009 Powrót do góry

Mi się tam cały film podobał. Tak to jest że niektórym się nie podoba i nie mam do nich wątów, ale z drugiej strony skoro tak to niech oni spróbują stworzyć na tej podstawie film Powodzenia. Zobaczymy czy im się to uda ;]
NiRvAnA
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: VaLhAliA

PostWysłany: Sob 16:07, 18 Kwi 2009 Powrót do góry

I dobrze,ż emasz swoje zdanie na ten temat i nikt tego nie neguje:) Ciesze sie,że coraz wiecej forumowiczów i forumowiczek wypowiada sie w tym teamcie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ismena
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Sob 17:11, 18 Kwi 2009 Powrót do góry

Trudno naprawdę się zdecydować. Rzeczywiście, opinia o tym filmie pokazuje realne wady, które są widoczne tylko dla pewnej części osób, które patrzą na film jak na oddzielne dzieło, odseparowane od książki. Mi osobiście trudno jest tak patrzeć, bo "Zmierzch" i całą resztę serii oczywiście przeczytałam i automatycznie łączę ją z filmem przez co nie dostrzegam tego, czego tam zabrakło. Wyobrażam sobie resztę i kiedy wracam do książki mam przed oczami zawsze scenę z ekranizacji, nawet, jeśli w rzeczywistości jej nie było.
Dla osoby, która oglągnęła film nie przeczytawszy książki może się on rzeczywiście wydawać naiwny, komercyjny albo nawet cyniczny. Jednak niektóre argumenty, które podałeś nie zależały od reżysera, który tak czy inaczej użył w swoim dziele wykreowamej, gotowej postaci S. Meyer. I to, że Edward był taki, a nie inny po prostu trzeba przyjąć do wiadomości - tak to jest jak ktoś ekranizuje powieść.
I ten film nie nadaje się dla "małych dzieci" (jak to pięknie określiłeś w recenzji).
"Ekranizacja marzeń nastolatki." - tak napisane pokazuje cały film. EKRANIZACJA - trudno się czepiać fabuły, bo jest ona na podstawie powieści. Jeżeli to właśnie fabuła ci się nie podobała to reklamacje do Stephenie Meyer albo wyżal się w działach o książce.
Jestem na NIE, chociaż wady dotyczące tylko filmu trafnie ująłeś. Nie zgadzam się z tą opinią. Moja również nie byłaby pozytywna, ale inaczej sformułowana.

Pozdrawiam, Ismena

P.S. Pewnie spotkam się z atakiem ze strony autora tejże niepochlebnej opinii, ale raczej nawet nie odpiszę. Dlaczego się wypowiedziałam? Tylko po to, aby uzasadnić mój głos w ankiecie. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
NiRvAnA
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: VaLhAliA

PostWysłany: Sob 17:13, 18 Kwi 2009 Powrót do góry

Dzięki ismena za taką wyczerpująca odpwoiedź :) Czemu zaraz atak?? VojtasB jest czepliwy,ale chyab doceni swoją opinię :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Isa
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 20:23, 18 Kwi 2009 Powrót do góry

Kasiorek napisał:
Mi się tam cały film podobał. Tak to jest że niektórym się nie podoba i nie mam do nich wątów, ale z drugiej strony skoro tak to niech oni spróbują stworzyć na tej podstawie film Powodzenia. Zobaczymy czy im się to uda ;]

To chyba trochę nie tak, że jeśli jakieś "dzieło" nam się nie podoba, to automatycznie musimy wykazac, że potrafimy stworzyc coś lepszego. Czy żeby móc stwierdzic, że nie podoba mi się muzyka zespołu Feel mam skomponowac lepszą niż oni piosenkę?
I jeszcze jedno - czym innym są gusta - o tych się nie dyskutuje, a czym innym jest w miarę obiektywne przyjrzenie się filmowi, który może i powstał na podstawie czyjejś ukochanej książki, może gra w nim nasz ulubiony aktor czy aktorka, może podoba nam się muzyka, ale żaden z tych elementów, a nawet wszystkie razem nie powodują, że film jest automatycznie dobry. Może się nam podobac, ale dobry (obiektywnie) byc nie musi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ulka
Człowiek



Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 22:32, 18 Kwi 2009 Powrót do góry

Tak.
Film był słaby i nudny. Po przeczytaniu książki dopiero zrozumiałam o co dokładnie chodziło.
Nie rozumiałam siostry, krórej się podobał. Przyznaje, mi za 1 razem też.
Teraz mam nadzieję, że uda im się Książyc w Nowiu i go nie rozwalą tak jak Zmierzch.
Pozdrawiam

Ulka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 9:56, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Rozumiem o co ci chodzi Isa . Każdy ma prawo mieć podzielone zdanie na temat filmu
VojtasB
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:35, 22 Kwi 2009 Powrót do góry

Po pierwsze chcę Ci podziękować, Isa, za wparcie w trakcie mojej nieobecności. Z racji, że wyraziłaś dokładnie to chodziło mi po głowie oszczędze sobie odpowiadania Kasiorkowi.

A co do tego zdania:
Ismena napisał:
Jeżeli to właśnie fabuła ci się nie podobała to reklamacje do Stephenie Meyer albo wyżal się w działach o książce.


To świadczy ono o tym, że Ismena nie czytała w cale lub jedynie pobieżnie moich poprzednich postów.
Jak widzę nie lubisz dużo czytać(oprócz Zmierzchu), więc oszczędzę Ci szukania postów i powtórzę się.

Zadaniem filmowca nie jest przenoszenie liter na ekran. Jego zadaniem jest powiedzenie czegoś. Powiedzenie togo co ON[filmowiec] ma do powiedzenia. Oparcie filmu o książkę nie oznacza w cale trzymania się ani fabuły, ani konkretnych zdarzeń, ani nawet bohaterów.

Dlatego winą za stworzenie filmu z gównianą fabułą obarczam tylko i wyłącznie tych, którzy ten film stworzyli. Niezależnie skąd tę fabułę wytrzasnęli.

Mogę na poczekaniu rzucić paroma tytułami filmów, które od adaptowanego dzieła różnią się bohaterami, fabułą, światem przedstawionym. Lub czasem nawet niewiele mają wspólnego z oryginałem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Isa
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 19:36, 22 Kwi 2009 Powrót do góry

VojtasB napisał:
Po pierwsze chcę Ci podziękować, Isa, za wparcie w trakcie mojej nieobecności.

Nie ma za co. :)

Vojtas napisał:
Mogę na poczekaniu rzucić paroma tytułami filmów, które od adaptowanego dzieła różnią się bohaterami, fabułą, światem przedstawionym. Lub czasem nawet niewiele mają wspólnego z oryginałem.

Dokładnie. Czasem filmowcy inspirują się jednym wątkiem, niekoniecznie głównym, jednym bohaterem, czy też historią, zaczerpniętą z książki, a reszta fabuły jest dziełem scenarzysty.
Nawet trzymając się kurczowo postaci, wydarzeń, można chociażby zmienic wypowiedzi bohaterów. To , co na kartach książki wygląda jeszcze znośnie, wypowiadane w filmie, przez "żywą" postac, brzmi chwilami głupio i naiwnie. Taki problem mamy w "Zmierzchu". Ale to oczywiście kolejny problem w ekranizacji "kultowej" książki. Gdyby twórcy zmienili choc jedną literę w wypowiedziach Belli czy Edka, podniosłaby się wrzawa i fanki strajkowałyby przed kinami :)
A tu idzie o odwagę reżysera i reszty ekipy. Albo się klepie kolejne byle co, które wiadomo, że się sprzeda - albo ma się ambicje zrobic po prostu dobry film.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
VojtasB
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 13:20, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Isa napisał:

(...)A tu idzie o odwagę reżysera i reszty ekipy.


Nie do końca. Tu idzie tez o umiejętności.
Załóżmy taką sytuację:
Mamy dobrego reżysera, świadomego swoich umiejętności. Chce on zrobić dobry film w oparciu o książkę. Ale ma wizję, dla której trzeba dokonać zmian w stosunku do książki. Facet(lub kobieta) zdaje sobie sprawę z możliwej reakcji fanów książki na dokonanie zmian. Jest to kwestia odwagi.


Ale sytuacja może też wyglądać tak:
Mamy marnego reżysera. Gościowi(lub dziewczynie) udało się jakimś cudem znaleźć pracę. Producenci się nad nim zlitowali, więc reżyser chce się im odwdzięczyć dając im zarobić. W tej sytuacji ma w dupie własne wizje bo i tak wyjdzie gówniany film, więc kręci dokładnie to czego chcą fani. Czyli dosłownie przenosi litery na ekran.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
silver-vampire
Dobry wampir



Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 853
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lubin

PostWysłany: Sob 14:04, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Zgadzam się z tą recenzją. Pani Rosenberg zrobiłaby dobrze, jeśli bardziej trzymała się książki, bo to co ona zrobiła, niezbyt mi się podobało. Nie mam nic przeciwko zmieniania faktów w filmie, ale jej to akurat nie wyszło, zbyt wiele scen 'uciachała'. Zrobiła z tego niezbyt dobry film, taki, no cóż, lekko denny. Nie mówię o baseballu oczywiście. Wink Gdyby nie to, że lubię serię, to wypowiedziałabym się dużo bardziej krytycznie. Szkoda, że w Zmierzchu Edward wyszedł taki mroczny, w książce można było się bardziej pośmiać. Większość gry aktorskiej podobała mi się, no może oprócz Belli, ale Kristen 'odtworzyła' tą z książki, więc to już nie jej wina. James był z deczka niestraszny, też coś mu nie wyszło.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez silver-vampire dnia Sob 14:09, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Emaleth
Człowiek



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Sob 14:07, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Cóż, moja odpowiedź w ankiecie brzmi "nie", ponieważ nawet jeżeli w pewnych kwestiach zgadzam się z autorem, to:
1. nie zgodzę się,że jest to recenzja, nawet jeżeli miałaby to być po prostu recenzja subiektywna, ponieważ tekst nie jest w ogóle przemyślany, w dodatku autor robi błędy typu "po drugie byłam tam z koleżanką" no chyba, że ma problemy z określeniem płci, ale to moje własne, daleko posunięte wnioski,
2. cyniczny jest autor, a nie film,
3. wszyscy już wiemy, że książki Meyer chcąc nie chcąc zrobiły się komercyjne, a autor myślał, że co? z filmu zrobią artystyczne dzieło? jeżeli tak, żyje w wyidealizowanym świecie-a nie, przepraszam, napisał,że spodziewał się płytkiego filmu, ale miał nadzieję, że zazna chociaż trochę rozrywki-no cóż, inteligentnym ludziom płytkie filmy nie dostarczają rozrywki,
4. "szaleję" za tym filmem, a nie jestem ani nastolatką, ani nie jest to ekranizacja moich marzeń-błąd we wnioskach autora
5. jeżeli sportowy wóz i ładny dom to "szpanerstwo" to-haha-połowa ludzi na świecie nic, tylko szpanuje.
6. właśnie na to wpadłam-czyżby autor tekstu szumnie nazwanego "recenzją" nie czytał książki? bo jeżeli nie, to wiele wyjaśnia...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Emaleth dnia Sob 14:16, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Focus
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Kwi 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lubelszczyzna

PostWysłany: Sob 15:18, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Nie zgadzam się z tą recenzją.
Miliony osób na świecie szaleje za tym filmem.
Wszystkie sceny były dopracowane, efekty specjalne - świetne.
Scenariusz jednak był trochę ... no powiedzmy fabuła zbyt szybko się przewijała.
Ogólnie za szybko jak na mój gust Edward i Bella się poznają, ona zbyt szybko domyśla się z kim ma do czynienia.
No i wiele szczegółów było pominiętych, a książka nie była długa, więc można było je gdzieś tam zamieścić.
Może się czepiam, ale nie podobała mi się charakterystyka dwóch postaci: Laurenta i Jamesa.
W książce wyraźnie było napisane, że Laurent miał krótkie czarne włosy, a James krótkie blond. Nie było też wzmianki o tym, że Laurent jest czarny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Focus dnia Sob 15:19, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Isa
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 19:25, 25 Kwi 2009 Powrót do góry

Emaleth napisał:

6. właśnie na to wpadłam-czyżby autor tekstu szumnie nazwanego "recenzją" nie czytał książki? bo jeżeli nie, to wiele wyjaśnia...

Jest to recenzja filmu, a nie książki. Jeżeli film, który jest ekraznizacją książki, nie istnieje bez swego pierwowzoru, to już jest to dowód na to, że film jest słabizny.


Cytat:
Wszystkie sceny były dopracowane, efekty specjalne - świetne.

Zdecydowanie nie oglądaliśmy tego samego filmu... Nawet osoby, które lubią ten film, podoba im się, narzekają na efekty i kiepski montaż itp. Takie efekty specjalne mogłyby byc "świetne" w latach '80, ale nie teraz.


Cytat:
Miliony osób na świecie szaleje za tym filmem

A to nie udowadnia niestety, że film jest dobry.

Cytat:
Ale sytuacja może też wyglądać tak:
Mamy marnego reżysera. Gościowi(lub dziewczynie) udało się jakimś cudem znaleźć pracę. Producenci się nad nim zlitowali, więc reżyser chce się im odwdzięczyć dając im zarobić. W tej sytuacji ma w dupie własne wizje bo i tak wyjdzie gówniany film, więc kręci dokładnie to czego chcą fani. Czyli dosłownie przenosi litery na ekran.

I ta wersja jest wielce prawdopodobna, bo pani Rosenberg asem w swoim fachu raczej nie jest i wielkich dzieł nie stworzyła.
Ale dziwi mnie to, że po tak wielkim sukcesie całej sagi, kiedy zabrano sie do jej ekranizacji, nie zrobiono tego porządnie, za większe pieniądze (tak, jak to było w przypadku Harrego Pottera). Było raczej pewne, że koszta się zwrócą, a zapalone fanki książek, przeniosą swoje uwielbienie na film. Dlaczego zrobiono ten film na "odczep się"?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
VojtasB
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 12:29, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

silver-vampire napisał:
W Zmierzchu Edward wyszedł taki mroczny...

To ironia? Więcej mroku jest w Muminkach(niczego Muminkom nie ujmując. Btw. Muminki pod każdym względem przewyższają Zmierzch)


Emaleth, już mówię:
Ad. 1. Być może faktycznie jestem nieco zniewieściały, ale jakoś sobie radzę. Tekst owszem był pisany na gorąco, ale jeśli poza literówką masz jakiś zarzut dowodzący tego, że to co napisałem jest nieprzemyślane, to dawaj! Kamieniowanie trwa.
Ad. 2. Uznam to za komplement.
Ad. 3. Ależ ja niczego nie zarzucam komercyjnemu/rozrywkowemu. Nieprzypadkowo moim ulubionym reżyserem Quentin Tarantino. A to że w avatarze mam zdjęcie z "Batmana", a nie z np. "Osiem i pół" też o czymś świadczy.
Ad. 4. A szalej sobie... Ja Ci bronię?
Ad. 5. Teraz to piszesz, jakby w tym filmie był przepych... Bardzo lubię serial "Entourage" albo "Hotel Babylon", gdzie przepych jest wszechobecny. Szpanerstwo w Zmierzchu dotyczy formy. Wyeksponowane marne efekty specjalne. Zwolnione ujęcia prezentujące śliczne twarze aktorów... Wyglądasz na inteligentną. Nie mów, że nie wiesz o co chodzi.
Ad. 6. Bez komentarza. Poczytaj poprzednie posty. Moje i innych.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pestka
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey

PostWysłany: Wto 16:43, 28 Kwi 2009 Powrót do góry

Myślałam, że taki temat się nie pojawi. A jednak, dożyłam tej chwili.

Nie będę mówić, jak bardzo się zgadzam z recenzją i tym, co powiedzieli moi przedmówcy (czy to nie ciekawe, że przedstawili swój punkt widzenia, który nie spodobał się zatwardziałym fankom, była dyskusja, ale krótka, bo i tak ostatnie słowo mieli przeciwnicy filmu umiejący ocenić go obiektywnie?).
Ja nie o tym. Ciekawi mnie inna sprawa.

Po premierze filmu, który napędzał swoją popularność popularnością książki i odwrotnie, nastał boom na opowieści o wampirach, jakieś rankingi 'najseksowniejszy wampir' itd. Głównie młodzież zaczęła odświeżać filmy i seriale, książki o wampirach. Nawet jeśli nie, każdy z nas na pewno widział Wywiad z Wampirem, Draculę czy choćby Buffy. Moje pytanie brzmi-jak po obejrzeniu tych filmów możecie z czystym sumieniem powiedzieć, że Zmierzch to dobry film, Cullenowie są superkul a Edward mroczny?

Czy ktoś jest w stanie poprzeć to jakimiś sensownymi argumentami? Oto mamy wegetariańskie wampiry. Raz się nudzili i ugotowali włoski obiadek ciapowatej koleżance swojego ziomka (powalili przy tym inteligencją "Her name is Bella!). Mają jakieś wyraźnie ciągoty do istot małpopodobnych (monkeyman, spidermonkey). Skaczą po drzewach, biegają jak postacie z kreskówki. W słońcu na ich zapadłych klatach pojawia się brokat a w tle słychać dzwoneczki (szkoda, że nie dzwony kościelne). Do stołówki szkolnej wchodzą jak gwiazdy, parami, w odpowiednich odstępach czasowych, kiedy wszyscy inni już siedzą, w zwolnionym tempie, żeby wszyscy mogli się napatrzeć (ach te tajemnicze istoty z książki).

Najbardziej tajemniczy (i najbardziej drapieżny) z nich chodzi jakby miał kołek w tyłku, z miną wiecznie nękanego przez zaparcie tudzież biegunkę...wampira?
Z kolei najstraszniejszy wampir, superzłyiokrutnyłowca, to zwykły laluś z zabawy w remizie, z rzadkim kucykiem, gołym brzuchem i nawoskowaną klatą, odziany w sexi dżins. Lubi zabawy z kamerą i walcząc z innym wampirem, lubi przyciskać go do ściany i udawać, że dusi, wygłaszając przy tym wzniosłe monologi zamiast od razu skończyć, co zaczął.
W międzyczasie następuje starcie dwóch wampirzych grup, polegające na skoczeniu w swoją stronę na ugiętych kolanach (pozycja na Golluma) i wydanie jakichś dziwnych dźwięków.
Gdy już dobrzy łapią tego złego, palą go na stosie, by móc odtańczyć jakiś dziwny taniec wokół ognia. Tymczasem dwoje z nich kuca nad pogryzioną dziewczyną i ucina sobie pogawędkę '-nie zrobię tego! -zrobisz. -no dobra, zrobię." Warto wspomnieć, że jad wampira ma ciekawe właściwości , wywołuje orgazm, i to, jak widać po reakcji Belli, niejednokrotny.
Cała akcja kończy się balem, na którym pojawia się jeden z tych złych wampirów (ok, Victoria była bardzo udana), i spokojnie obserwuje tańczącą parę, bo kto by ją tam wyczuł. Będący symbolem sexu i gracji Eduarrrd bierze swoją partnerkę w tany, wszyscy uciekają w pośpiechu z parkietu, a 'wirowanie w rytm muzyki' opisane ładnie w książce polega na kiwaniu się w lewo i prawo. Czy naprawdę nie wyczuwacie tu niezamierzonej parodii? Lestat prychnąłby w tym momencie z niesmakiem i wypił krew kolejnej dziewicy.

Zaraz powiecie, że to film/książka glównie o miłości, że wampiryzm to tylko przykrywka. Gdzie ta miłość, pytam? Nie chcę daleko szukać, a w temacie ktoś przywołał Pokutę. Nie czytałam książki, i nie musiałam, bo w filmie jest chemia, ciekawa historia, dobre aktorstwo i przede wszystkim wierzy się w to, co reżyser chciał przekazać. Tego nie ma w Zmierzchu. Mając jak na tacy prosto napisaną książkę przesyconą cukierkową miłością, opierającą się na żenujących miłosnych wyznaniach, my widzimy dwie postacie, które są skrępowane w swoim towarzystwie. Wydarzenia lecą jak z rękawa-tutaj ze sobą nie gadamy, ed ma spazmy na mój widok, tu już biega za mną 'nie możemy być przyjaciółmi!', tu wkrada się w nocy do mojego pokoju (niby czemu ma mnie to dziwić?) i idziemy w ślinę i już, wielka miłość. Pominę romantyczny moment 'pokażę ci coś strasznego! <rozpina koszulę> jesteś piękny...'. Ale żeby chociaż tam była jakaś chemia, cokolwiek! Bez przeczytania książki to jak szukanie igły w stogu siana.

Teraz przejdźmy do aktorstwa, bo widziałam, że wiele osób chwali sobie całą obsadę i upiera się, że wszyscy zagrali rewelacyjnie. Jesteście tak oślepieni książką, urodą aktorów, czy po prostu nie wiecie, co to jest dobre aktorstwo? Nie, nie uważam, że wszyscy byli do d..py. Ale wierzę święcie, że gdyby obsada była godna, dało by się wykrzesać coś więcej z tego gniota. Co z tego, że Ashley jest śliczna, ślicznie się uśmiecha i macha nóżką, skoro dostawszy 3 kwestie nie umie żadnej z nich powiedzieć z odpowiednią intonacją? Co z tego, że Nikki umie zagrać sukę, skoro będąc piękną brunetką została oszpecona blond włosami, toną pudru i pogrubiającymi ciuchami? Z Cullenów najlepszy był Emmett, na luzie, bez głupich minek, zagrał co miał zagrać i nie kreował się na superaktora (och, ta rola jest taka złożona, wymagała ode mnie tego i tego...). Gdyby jeszcze nie ubrali go w biały dres, byłby cycuś glancuś.
Zdziwię kogoś, jeśli powiem, że z zadania wywiązał się najlepiej pan Burke? Zagrał naturalnie, wczuł się w postać, nie przesadził. Z przeciętnej postaci wydobył jakąś głębię, jako jedyny wzbudził śmiech, który nie wynikał z zażenowania. W scenie, w której Bella od niego ucieka, po prostu stał i patrzył, a każdy wiedział, co czuje ten facet. Żadne krzywienie się Roberta czy mruganie Kristen nie pokazało więcej emocji niż ta jedna scena. Rob to dobry aktor, Kristen też jak chce to umie, ale to nie ten film, nie ta tematyka. Nakręćcie Wide Awake i tam dajcie im się popisać, nie w dialogach o zakochanym owcach.
Dlatego cieszę się, że w KwN pojawią się Dakota i pan Sheen, wyrównają trochę poziom. Co ich skłoniło do udziału w tym, nie wiem, oby nie żałowali.

Nie chcę nikogo urazić, taka tylko moja skromna opinia. Znajdzie się ktoś, kto powie więcej niż 'nakręć cos lepszego' ? Wink

edit.: Jeszcze jedno. Te zbliżenia na twarze, szczególnie na oczy poszczególnych bohaterów kręcone z ręki, what the fuck was that? Ktoś chciał być Von Tierem chociaż na chwilę? Fanki, powiedzcie. Czy znowu czegoś nie zrozumiałam, tak jak głęboko ukrytych uczuć zagranych przez gwiazdy tego filmu? :(


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pestka dnia Wto 16:54, 28 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
VojtasB
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:49, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

To co napisała Pestka w czwartym akapicie jest bardzo dobrą definicją szpanerstwa w filmie Zmierzch, co do którego wątpliwości miała Emaleth.
Tyle chciałem dodać.
Więc gdyby Emaleth w przypływie odwagi zdecydowała się jednak wejść znów na to forum i przeczytać odpowiedź na swój post to odsyłam w sprawie szóstego punktu do postu Pestki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin