FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 All I Ever Knew [TZN] [+18] Outtake 4 21.08 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
dredzio
Wilkołak



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 17:04, 15 Gru 2009 Powrót do góry

To były okroopne trzy miesiące! *sprawdza* Nie, zaraz minęły trzy tygodnie a ja usychałam bez AIEK. Umierałam, konałam, dogorywałam i za każdym razem jak AIEK migał mi w Kąciku Pisarza, to sumienie zaczynało mi dyszeć nad ramieniem i mruczało wredne: Wejdź i skomentuj! A ja ni chwili nie miałam. Nawet nowych rozdziałów przeczytać nie mogłam... :(


Dzwoneczku, jestem na Ciebie zła za rozdział dziewiąty. Oj zła...
Uświadomił mi jak wielkie są moje ubytki w znajomości języka angielskiego! xD Już sam tytuł mnie zdziwił. Bo zaraz, przecież żadnej walki na kciuki nie było...

Uwielbiam ich sceny pod prysznicem. Very Happy Oczyszczające. Są po prostu takie grr... i... ja pierdolę...
Tak całkiem poważnie to naprawdę tak sądzę i reakcje Jaspera dokładnie odzwierciedlają moje. Aż się z tego śmieję, bo mam wrażenie, że to nie Jazz powiedział, a ja czytam swoje myśli. Głupie, głupie, wiem. :-P. No i właśnie przy tej scenie najbardziej to odczułam. Te grrr i ja pierdolę... Uh-huh, dokładnie o tym myślałam. W ogóle jak czytam o Edwardzie... i Jasperze... razem... To przestaję myśleć o czymkolwiek innym, a moje myśli wędrują swobodnie wokół nich. I jestem w stanie cytować jedynie Jaya.

Cieszę się niezmiernie, że to dwaj faceci. Nie, nie z tego względu. Wink Po prostu... (Porównując do innych opowiadań). W końcu zakochana para wszystko sobie wyjaśnia. I nie ma kręcenia typu : "Nie, nie powiem jej/jemu, bo jeszcze się obrazi/coś sobie o mnie pomyśli". Nie; tu mówią sobie wszystko prosto z mostu i potem nie kręcą przez trzy rozdziały i nie wynikają potem z tego żadne śmieszne/smutne nieporozumienia. Bo to jednak faceci są i myślą logicznie (choć my myślimy logiczniej Razz), prosto i nie chce im się wszystkiego komplikować. No. I chodzi mi głównie o to, że w dalszych rozdziałach nie ma głupich nieporozumień. ^^ I to jest ś w i e t n e jak oni to sobie wszystko mówią. Nie dość, że wychodzą takie super scenki, to jeszcze jakby ich więź się zacieśnia.
*trochę później*
No dobra, mogliby się nie przepraszać co chwila. Ale... Wszystkiego mieć nie można. Twisted Evil

*wnikliwie studiując tatuaże chłopaków*
Niee...
Swego czasu, czyli w wakacje, naoglądałam się Miami Ink studio tatuażu i wyrobiłam sobie gust, jeśli chodzi o tatuaże. Na pierwszy rzut oka, ten Edwarda jest taki... Nijaki. Niby fajny, ale nie do końca. Przyjrzałam się dokładniej i stwierdzam, że na ciele jakoś jeszcze mogłoby to wyglądać. Wzór niby prosty i wręcz schematyczny, ale czerwony kolor ożywia to. Stwierdzam, że ten kruk jednak może być. A taki zwierz plus Edward... Grrr...
Za to tatuaż Jaspera nijak do mnie nie przemawia. Ogólnie celtyckie krzyże podobają mi się, ale ten...? Krzyża mi nie przypomina, a splątanego plusika, który jest niefajny. Nie, zaraz. Bardziej przypomina kwiatek. O Losie, kwiatek. Kwiatek. I w dodatku w takim miejscu... Już na ramieniu byłoby lepiej. Do tego okoliczności. Chyba żaden szanujący się artysta, nie wykonałby tatuażu pijanej osobie. Tatuażyści dobrze wiedzą, że taka rzecz nie schodzi, jest na stałe, przejmują się tym by ich praca podobała się klientowi. I podchodzą do tego poważnie, i nie sądzę, by zrobili mu ten tatuaż, no.

Dzięki Ci, Dzwoneczku, za to, że tłumaczysz, bo w końcu mogę się zatopić we wszystkie szczegóły i niuanse. Kiedy nie rozumiałam części tekstu zakochałam się w AIEK pomimo tego i niesamowite rzeczy wyczyniałam, żeby tylko móc przeczytać dalsze rozdziały. Zarywałam noce i męczyłam znajomych. A jak teraz wszystko rozumiem... *_______* To po prostu myślę tylko o Jayu i Eddie'm, a rozdział dziewiąty czytam już czwary raz i wcale mi to nie przeszkadza, a zwykle nie mogę przeczytać czegoś dwa razy...

Maglując po raz kolejny tragedię Edwarda, nie umiałam już tak jej przeżywać. Szczególnie po AIEW. Wiem już co on przeżywał, jak to wszystko wyglądało. I po prostu już się na tym nie mogę skupić. :(

Zamiast mieć nadzieję na coś więcej z tego pocałunku na kanapie, ja skrycie marzyłam, by nic z tego nie wyszło. (zUo...) I to na przekór sobie, bo ja zawsze, ale to zawsze, mam nadzieję na coś więcej przy takich scenach. :-P Gdyż, ponieważ podobnie jak Jay chcę czekać tyle, ile będzie trzeba. Niech to wszystko dzieje się powoli. Chcę widzieć jak to wszystko się rozwija - kroczek, po kroczku. Aż do Wielkiego Finału!
Bo znalazłam kolejny powód, by kochać AIEK. To opowiadanie przypomina mi pierwsze opowiadanie o miłości dwóch mężczyzn, jakie przeczytałam. Tam też zaczęło się od pierwszego pocałunku, a bohaterowie długo czekali (chyba rok ^^), na pierwsze zbliżenie, a pomimo tego, i tego, że autorka pisze to opowiadanie już od ponad trzech lat, to nadal je kocham. Bo to ono mnie wprowadziło w cały ten piękny świat, a AIEK mi poniekąd o tym przypomina. Wszystko dzieje się powoli i jest przesycone miłością (nie przesadzam? Istnieje taka możliwość ^^). No i taki sentyment będę do niego mieć. Wink

Cytat:
– Jesteś hetero czy „nimseksualny”, czy jaki właściwie? – zapytałem.

buwahahaha
Laughing
Uch, aż nie wiem jak zacząć. Że tak prosto z mostu wypalił i tak o to zapytał. xd Po prostu zaczęłam się śmiać. Nie ma "nimseksualności", noo... Dlaczegóż Jasper jeszcze tego nie pojął? Ale to nic. Smile

I właśnie tego momentu w oryginale nie zauważyłam. Tej walki na kciuki. Nie wiem czy tak niecierpliwie wyczekiwałam odpowiedzi Edwarda, czy mrugnęłam i tekst zdążył się przesunąć... Nieważne. xd Zaskoczyło mnie to trochę... A jednocześnie walka dodała do tekstu trochę lekkości. Ulżyła trochę w oczekiwaniu na zdradzenie o wielkiej tajemnicy orientacji Eda.

Shocked
i jeszcze raz
Shocked
Ed... Ed... Eedward gejem? :O Toż to mi absolutnie do niego nie pasowało! Nie chodzi mi o to, że nie wyglądał czy coś. Tylko, tylko... On dla mnie wciąż jednak jest (tfu!) meyerowskim Edwardem. Nie umiem go zobaczyć jako geja, pomimo tych wszystkich scen z Jasperem. Zadziwiające, ale za bardzo postrzegam go jako Jazza. No cóż, nic dziwnego, skoro nie miałam szansy go jeszcze poznać. Bo to w końcu dopiero trzeci rozdział, w którym Edward się jakoś bardziej pojawia i w końcu mówi coś więcej. Po prostu go jeszcze nie znam i nie wiem co o tym wszystkim sądzić.

Rajciu... Jak ja niedokładnie czytam... Dopiero teraz zauważyłam te oczy szklące się od łez. Aż mi się ciepło na serduchu zrobiło, jak czytałam końcówkę. Teraz spokojnie mogę stwierdzić, iż było to przepełnione miłością. I, do licha, chcę więcej!


Ach i och, zabiłaś mnie ostrzeżeniem. xD
A teraz możecie mnie zlinczować/wyśmiać. ^^ Co to, u licha, jest lemon?! Zdążyłam już się zorientować, tak mniej-więcej i domyślam się, ale domyślać się to ja mogę. Pomożecie...? *słodkie oczka*

Takie przypomnienie co się ostatnio działo, jakby trochę mi pomogło. Dzięki temu przypomniałam sobie w jakiej sytuacji znajduje się Jazz i było mi łatwiej się w niego "wczuć". No i ta noga Eda... Nie wiem, czy to przez mój wyśmienity humor, czy coś... Ale roześmiałam się na wzmiankę o tym. Very Happy Już to sobie wyobrażam. Totalnie zaspany Eddi'e, wtulony w niego Jazzie i ta noga... Laughing To było takie... męskie. I pokazuje, że Ed nie chce go puścić. ;> Całym sobą mówi (nawet przez sen!): „Uwaga, Jasper jest cały mój i tylko mój! Nie ważcie się mi go tykać!”.

Bardzo lubię, jak oni się budzą w swoich ramionach. Kojarzy mi się to z taką ciepłą i miłą atmosferą, sielanką wręcz. Czytam tekst i uśmiecham się do monitora, bo tak przyjemnie jest. Ale Jasper zamiast się przytulić i postąpić jak jakiś milusiński z opowiadania, budzi Edwarda. Zaraz, jak to było? „Mówią, że mężczyzna myśli o seksie co 28 sekund. Oczywiście heterycy. Geje myślą o tym co 9”.
Przez cały ten fragment myślałam tylko o tym, jak oni się kochają. Ta miłość aż wylewała się, a ja chłonęłam ją niczym gąbka. No i wkradło mi się takie małe spostrzożonko. Czy oni nie za często się przepraszają? Nie, od razu odpowiadam sobie, że nie bo to jednak autorka doskonale umie wyważyć. Z resztę, tak jak wszystko. Wink

Och. No tak. Czyli TO jest lemon? No tak. To teraz już jestem pewna.


Kłania mi się czytanie ze zrozumieniem. Ostatnio pominęłam tylko walkę na kciuki. O, już sobie przypominam. Ten fragment czytałam w oryginale dwa razy, bo go nie rozumiałam. A na dodatek myślałam, że „cum” znaczy jęczeć. Tak, wiem, genialna jestem. ==” Ale przynajmniej wiem, dlaczego w ogóle tego fragmentu nie pamiętałam i nie skojarzyłam go z ostrzeżeniem. No i potem (np. śniadanie z Rose), zawsze zastanawiałam się dlaczego Edward pozwala sobie na tak wiele, skoro są zaledwie na etapie całowania się.
Khem. To ja się już nie odzywam.


Zaprawdę, język polski jest piękny! Dzięki niemu można to wszystko tak delikatnie opisać. Przekazać te silne emocje.
Edward, Jasper, na zawsze połączeni... W głowie od razu zobaczyłam parę na ślubnym kobiercu. Tylko dlaczego przez chwilę mignęła mi biel sukni ślubnej? xD Może i Jazz jest tą „dziewczyną” w ich związku, ale... bez przesady. ^^”
Mówienie do siebie per „skarbie”, „kochanie” - totalne. Very Happy
Jak to czytałam, to jeszcze nie do końca byłam przekonana do Rose. Byłam o nią zazdrosna tak samo jak Jasper i również bałam się ich śniadania. Do tego jeszcze to przeczucie, że coś planują... Brr...
Jestem zdecydowanie za ich wspólnymi prysznicami. Trochę nie rozumiem, dlaczego Edward na początku chciał się myć na zmianę. Czyżby nie spodobał mu się poprzedni prysznic? ;>
I, hm, oni ciągle coś sobie wyjaśniają. Ale to chyba dobrze. Jednak z drugiej strony, to tak jak by Edward trochę nie ufał Jasperowi. Po tym jak już kilka razy wyznali sobie miłość, wszystko tłumaczyli, wałkowali, po tym co wcześniej wyprawiali... A Edward nadal mu nie ufa? Nie wierzy w swoje szczęście? Nie chce uwierzyć? To po jakie licho się angażuje, jak potem z takim czymś wyskakuje... Ech, pewnie to jeszcze źle zrozumiałam...
(My też zostańmy gejomankami nadzwyczajnymi! Czy już nimi jesteśmy? ^^)
Wredna, kurna, suka. Ja, po takim potraktowaniu zwiałabym z podkulonym ogonem. Brawo Jasper! Ale kiedy to czytałam, to myślałam raczej: „Zostaw, jak nie, to nie. Niech idzie. Nie, zamknij się! Błagam, tylko nie wyskakuj z żadnym głupim przemówieniem. Niee... Siedź cicho! Pewnie tylko wyjdziesz na idiotę”. No i jak się później okazało, jakby się nie odzywał, to było by ciekawiej. Ech, no cóż. Wszystkiego mieć nie można, ale ja na jego miejscu siedziałabym po prostu cicho. I tyle. ^^ Do tego jeszcze naszło mnie spostrzeżenie na temat ich (znaczy Edwarda i Jaspera) osobowości. W końcu mogę coraz bardziej poznać Eddie'go. W końcu widzę jak bardzo Jazz jest otwarty, jeśli chodzi o uczucia. Cały czas myśli tylko o nich... O!* Ogólnie chyba emocje są dla niego bardzo ważne i to na nich opiera swój pierwszy związek. Za to Ed... Kurczę, ależ on nieśmiały jest! Wstydził się nazwać (bo to był wstyd?) Jaspera swoim chłopakiem, przy swojej najbliższej i najlepszej przyjaciółce, która jest dla niego jedyną rodziną.
Mwah. *__* Ja bym wcale nie protestowała widząc taką parkę. Nie sądzę, by można to porównać do zobaczenia pocałunku swoich rodziców.

No, w końcu zrozumiałam, dlaczego Edward mógł pozwolić sobie na tak wiele i przekonałam się do Rosalie. No cóż, za bardzo sugeruję się zdaniem Jaspera, ale co tam. Rozdział jednocześnie praktycznie nic nie wnosi i pokazuje bardzo wiele. Niby te relacje Edwarda z Rose były ukazane (czy nie były i kolejność wydarzeń mi się miesza?), ale jakby je już dobrze znałam. Dziwię się trochę Jasperowi, że nie zaczął przekomarzać się z Rose wcześniej, ale lepiej późno niż wcale. No i najważniejsze, że zaakceptowała Jazza. Hurra...!
Była najlepsza przyjaciółka Edwarda, więc czas teraz na najlepszego przyjaciela Jaspera. Jestem baaardzo ciekawa, co z tego wyniknie i czego tym razem nie zrozumiałam. Wink Ale znając Emmetta, można się spodziewać dużo śmiechu, oby, bo mam ochotę na zabawny rozdział. ^^


I tak na marginesie.
Jest Emmett, Rosalie i pojawiają się też inne postacie z kanonu... A ja tak się zastanawiam, co by było, czy raczej, jaką rolę w AIEK mogłyby pełnić Alice i Bella. *wybucha śmiechem na myśl o tym* Widocznie żadną uzasadnioną, czy też potrzebną, skoro do tej pory się nie pojawiły. Ale kto wie...?
Wiele, wiele stron tematu temu widziałam jak doszukiwałyście się powiązań z kanonem. Ja znalazłam takie, o:
poznali się w szkole, podczas zajęć;
był czas, w którym miesiąc się do siebie nie odzywali (AIEK – pierwszy miesiąc śledzenia Edwarda, kanon – Ed nie odzywał się do B., po wypadku) i to Edward jako pierwszy zaczął rozmowę;
Edward jest bogaty Jasper/B. nie;
*(przypomniało mi się ^^) Jasper i uczucia, emocje. Ich kontrola. Czy to, że rozpala Edwarda, też się liczy? Wink
srebrne volvo – no cóż, oczywiste. To już chyba nieodłączny element Edwarda;


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dredzio dnia Wto 17:15, 15 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 8:06, 16 Gru 2009 Powrót do góry

Och, Dredzio. Nie ma cię i nie ma, człowiek tęskni za tobą, ale jak już się pojawiasz, to z przytupem i fajerwerkami. Very Happy
I z przyjemnością odniosę się (a co!) do niektórych twoich kwestii.
Chyba nie muszę ci już tłumaczyć, co to są lemony,nie? Wink
Cytat:
. To opowiadanie przypomina mi pierwsze opowiadanie o miłości dwóch mężczyzn, jakie przeczytałam.

Bardzo bym chciała wiedzieć, co to za opowiadanie. Zainteresowałaś mnie.
Cytat:
Ed... Ed... Eedward gejem?

A skąd takie zdziwienie? Przecież czytałaś wcześniej AIEW. I tam było to wyraźnie powiedziane.
Cytat:
Zaraz, jak to było? „Mówią, że mężczyzna myśli o seksie co 28 sekund. Oczywiście heterycy. Geje myślą o tym co 9”.

Ciekawam, skąd to zdanie pochodzi? Bo ja je oczywiście słyszałam na początku naszego (tzn. sisters gejomanek) ulubionego serialu Queer as Folk, którego godmother i orędowniczką jest rani. I teraz zastanawiam się, czy ty też go znasz.
Cytat:
A na dodatek myślałam, że „cum” znaczy jęczeć

To jest super Laughing Ale nie przejmuj się. Któraś z tłumaczek Wide Awake (tej gorszej wersji, bo nie wazyłabym się przyczepić do tłumaczenia Team of the Unicorn) w jednym z ostatnich rozdziałów przetłumaczyła "dick" jako "tyłek". I to kilkakrotnie.
Cytat:
(My też zostańmy gejomankami nadzwyczajnymi! Czy już nimi jesteśmy? ^^)

Nom, jesteśmy już od dawna. Na ten temat było mnóstwo komentarzy.
Cytat:
Ed... Kurczę, ależ on nieśmiały jest! Wstydził się nazwać (bo to był wstyd?) Jaspera swoim chłopakiem, przy swojej najbliższej i najlepszej przyjaciółce, która jest dla niego jedyną rodziną.

Tu się z tobą nie zgodzę. To nie był wstyd. Myślę, że to było wahanie, jakiego słowa użyć, bo podobnie jak Jazz, Edward czuje, że Jay jest dka niego kimś więcej niż po prostu chłopakiem.
Cytat:
Ale znając Emmetta, można się spodziewać dużo śmiechu, oby, bo mam ochotę na zabawny rozdział. ^^

Będzie wesoło, ale i smutno. Przygotować chusteczkę do otarcia łez.
Rozdział 13 już u owieczki.
Twoje typy na nawiązania do kanonu - super.
Pozdrawiam cię serdecznie, jak i wszystkie sisters gejomanki, Dzwoneczek


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Śro 8:08, 16 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
dredzio
Wilkołak



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 15:48, 16 Gru 2009 Powrót do góry

Yay, jak milszno. ^^
Z tymi lemonami to było tak, że raz były ostrzeżenia przy tekście, raz nie, a aktywność bohaterów w sypialni była taka sama, wię nie odróżniałam lemona od nielemona. ^^" A na przykładzie AIEK bardzo dobrze to widać.

Khem, mogłam trochę przesadzić z tymi mężczyznami, chodziło mi raczej o płeć. To opowiadanie o Remusie Lupinie i Syriuszu Blacku, którzy poznają się na pierwszym roku w Hogwarcie. Opowiadanie bardzo słodkie, idealne dla kogoś, kto dopiero poznaje ten świat (czyli taka ja, dwa lata temu Razz). To blog, więc wiadomo Wink [link widoczny dla zalogowanych].

Zdziwienie pojawiło się, gdyż w komentarzach opisuję swoje pierwsze reakcje. Tak było jak czytałam oryginał. Zatrzymałam się i kilka minut musiałam oswajać się z tą myślą, a teraz jest to dla mnie naturalne. :) No i było to, zanim przeczytałam AIEW.

Czy ja znam? Strona dwunasta tematu była przeze mnie molestowana niemalże, gdy po raz wtóry wracałam do postu rani. Opis z wikipedii znam niemal na pamięć, a imiona głównych bohaterów zapamiętałam za pierwszym razem, jak to oglądałam (a zwykle potrzebuję na to kilkunastu odcinków!). Gdyby nie to, że nie mam internetu w domu, obejrzałabym już chyba całą pierwszą serię, a tak cieszę się tym pierwszym odcinkiem który obejrzałam. Razz

Jak czytałam WA, to ze słownikiem w ręku siedziałam, więc trochę nowych słówek podłapałam, a tego "cum" byłam pewna, więc nie sprawdzałam i tak wyszło. xd

Bardzo spodobał mi się ten zwrot Rose, więc od razu zakrzyknęłam: "My też zostańmy gejonamkami nadzwyczajnymi!", a potem zaświtały mi te sis. ^^

Czyli tu się pomyliłam, tak myślałam. :) No, i nadal nie znam Edwarda! Albo go już nie pamiętam... ^^ Uch, dawnoo czytałam oryginał i nie pamiętam...

O niee...! A tak się już na to cieszyłam... Emmetta zawsze kojarzę z radością. Ale żeby były potrzebne chusteczki na otarcie łez...? *szuka tego smutnego momentu*
O Mój Homo Edwardzie!! Shocked Nie, no ja tak się nie bawię... A do tego jeszcze rozdziału 22 ani widu, ani słychu...
No cóż, idę się pocieszać mężami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dredzio dnia Śro 15:49, 16 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mariowe
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:15, 17 Gru 2009 Powrót do góry

Skłamałabym, jeżeli powiedziałabym, że tylko lubię to opowiadanie. Jest ono jednym z moich ulubionych. Uwielbiam charakter Edwarda w tym FF. Niegrzeczny, jednak mimo wszystko odrobinę nieśmiały. No i nie mogę zapomnieć o Rosalie. Jej osoba jest tu.. perfekcyjna. Nic dodać, nic ująć. Tak właśnie od początku ją sobie wyobrażałam. :)
Czasu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 20:55, 17 Gru 2009 Powrót do góry

Miło, jak kolejna osoba się ujawnia. Witam cię marlowe Very Happy

A teraz.... zgadnijcie, co?




Rozdział 13 ”Poczucie humoru i kompletna porażka”




beta: offca (którą ściskam, całuję, robię jej masaż i śpiewam kołysanki z wdzięczności Wink)





– Emmett, co ty tu, do kurwy nędzy, robisz, kretynie jeden? – zapytałem, próbując pozbawić mój głos irytacji i starając się, by zabrzmiał beztrosko.
– Jazz, ty dupku, chciałem po prostu dowiedzieć się, jak ci poszła ran… – Emmett urwał w pół słowa, gdy zobaczył Edwarda.

Powolny uśmieszek zakradł się na jego usta, a w oczach pojawił się błysk, który wcale mi się nie spodobał.

ku***. No to jestem w tarapatach.

– Uuu… Jasper, przedstawisz mnie swojemu przyjacielowi? – spytał Emmett, odwracając się twarzą w stronę Edwarda.
– Edward, Emmett. Emmett, Edward… mój chłopak – powiedziałem, machając ręką tam i z powrotem, między nimi dwoma.

Kiedy powiedziałem „mój chłopak”, Edward uniósł brew tak jak wcześniej tego dnia i uśmiechnął się tym „moim” uśmieszkiem. Wiedziałem, że mu się to podoba, bo mi też się spodobało, gdy nazwał mnie tak przy Rosalie. W naszym związku byliśmy teraz w obrzydliwie głupiej fazie zauroczenia. Tej właśnie, co do której zarzekałem się, że nigdy mi się nie przydarzy. A przynajmniej, że nie będę się zachowywał w ten sposób. No a teraz, Bóg mi świadkiem (oraz ten ideał mężczyzny stojący tuż obok mnie), że zachowywałem się jak zauroczony palant. I chyba nie mógłbym być już bardziej szczęśliwy. No chyba że Emmett wysiliłby się i nie zachował jak dupek. A spodziewałem się, że za chwilę się nim okaże.

– Ach tak, twój chłopak? – powiedział Emmett, unosząc brwi i patrząc na mnie.

Zmierzył wzrokiem Edwarda od góry do dołu, oceniając, czy jest mnie wart, prawie jak ojciec w przypadku chłopaka, który zabiera jego córkę na bal maturalny. Gdy już wyrobił sobie opinię, wyciągnął do Edwarda rękę.

– Emmett McCarthy. Cieszę się, że mogę cię w końcu poznać, Edwardzie.

Co za kretyn.

– Edward Masen. Mnie również miło cię poznać, Emmett. Tak wiele o tobie słyszałem – odparł uprzejmie Edward, potrząsając dłonią Emmetta.

Gdy otwierałem kluczem drzwi do mieszkania, zauważyłem, że puszcza do niego oczko i rzuca mu flirtujące spojrzenie, nadal ściskając jego dłoń. Nie martwiłem się o to, że Em mógłby pociągać Edwarda. Wiedziałem, co się święci. Znałem już trochę poczucie humoru mojego ukochanego i zdawałem sobie sprawę, że wie o jowialnej (czytaj: dziecinnej) osobowości Emmetta. Edward po prostu robił sobie z niego jaja. Poczułem, że dzięki temu kocham go jeszcze bardziej.
Emmett wydał z siebie jakieś dziwne parsknięcie, otwierając i zamykając na zmianę usta niczym ryba wyjęta z wody. Zachichotałem w duchu, usiłując się nie roześmiać. To było zajebiście zabawne.

Gdy w końcu uporałem się z drzwiami, chwyciłem dłoń Edwarda, tkwiącą ciągle w uścisku Emmetta i pociągnąłem go za sobą do środka. Mój przyjaciel ruszył za nami, dzięki Bogu milcząc, i zamknął drzwi za sobą.
Zrzucając pośpiesznie kurtkę, odwróciłem się do Edwarda, by pomóc mu z jego okryciem, tak jak on to zrobił dla mnie wczorajszego wieczoru. Następnie przerzuciłem obie kurtki przez oparcie kanapy. Pieprzyć Emmetta. Sam mógł się zająć swoją cholerną kurtką.
Podszedłem z powrotem do Edwarda i wziąłem go za rękę, rysując kciukiem kółka po powierzchni jego dłoni, podczas gdy on się rozglądał. Cały mój uprzedni stres, związany z tym, że miał zobaczyć norę, w której mieszkam, niespodziewanie się ulotnił. Być może dlatego, że Em był tutaj, częściowo go rozpraszając.

– No więc tak to wygląda. Pokój dzienny, kuchnia, łazienka, sypialnia – wskazywałem na każde pomieszczenie naszymi połączonymi dłońmi. – To niewiele, ale… spełnia swoje zadanie.

Nie chciałem powiedzieć „to mój dom”, bo nawet przez ten krótki okres czasu, który spędziłem u Edwarda, czułem się bardziej „w domu” u niego niż w tym apartamencie, który zamieszkiwałem przez ostatnie dwa lata.

– Miło tu – powiedział Edward, odwracając się twarzą do mnie. Zabrzmiało to szczerze, a jego spojrzenie potwierdzało to, że naprawdę tak uważa. Uniósł nasze splecione dłonie i zbliżył je do ust, całując wierzch mojej, po czym ścisnął ją lekko, jak gdyby chciał mnie zapewnić, że wszystko jest w najlepszym porządku. Odwzajemniłem ten gest, całując jego dłoń, także delikatnie ją ściskając.
Niestety, ta chwila czułości, którą dzieliliśmy, została brutalnie przerwana wymownym chrząkaniem Emmetta. Obaj skierowaliśmy na niego wzrok. Stał, opierając się bokiem o ścianę, ze skrzyżowanymi kostkami i ramionami splecionymi na klatce piersiowej. Miał ewidentnie psotny i złośliwy wyraz twarzy, choć było widać, że cieszy się moim szczęściem. Mimo to przygotowywałem się psychicznie na atak.

O cholera, właśnie nadciąga.

– Wygląda na to, że twoja randka naprawdę się udała, jeżeli wracasz do domu dopiero teraz – powiedział Emmett, unosząc brwi i porzucając swoje miejsce przy ścianie, by stanąć przede mną i Edwardem.

Poczułem, że zaczynam się czerwienić, więc westchnąłem głośno, zakrywając oczy ręką.

– Em, skąd wiesz, gdzie spędziłem noc? Może wróciłem do domu wczoraj wieczorem, a Edward zabrał mnie dziś rano na śniadanie, co? – odpyskowałem, czując narastający ból głowy.
– Hmm… nie. Spędziliście tę noc razem. To widać. No, daj spokój… Jestem pewien, że się nie mylę. Ty też wiesz, że to prawda – odparł tonem pełnym satysfakcji.
– Pieprzyć to, niech ci będzie. Zostałem na noc u Edwarda, teraz zadowolony? – spytałem z wyraźnym rozdrażnieniem i zdjąłem rękę z twarzy, aby dzielnie przyjąć to, czego się spodziewałem.
– Wiedziałem, wiedziałem! – wykrzyknął Emmett, podskakując na palcach i uderzając pięścią w powietrze. Następnie pochylił się ku mnie, jak gdyby chciał być dyskretny, oczywiście dając plamę na całej linii, i zapytał:
– Skorzystałeś z mojej rady dotyczącej gumki i nawilżacza?

Usłyszałem, jak Edward parsknął, a potem zaniósł się śmiechem przypominającym rechot. Pomyślałem, że w sumie to było fair po tym, co musiałem przejść z Rose, choć on wydawał się radzić sobie z tym o wiele lepiej niż ja.

– Emmett, do jasnej cholery, jesteś gorszy niż Rosalie… I nie, ja nie… my nie zrobiliśmy tego – odpowiedziałem, teraz już mocno wkurzony.
– Poważnie, stary? Nie cierpisz w takim razie z powodu… otarć? I kim, u diabła, jest Rosalie? Czy wy dwaj jesteście już na etapie zapraszania innych osób do sypialni? Chłopie, szybko działasz – powiedział Emmett z autentycznym zaciekawieniem, odrobiną szoku i nutą rozbawienia w głosie.
– Dżizas, Emmett! My. Nie. Uprawialiśmy. Seksu. Więc nie potrzebowaliśmy… tych rzeczy. A Rosalie jest dla Edwarda tym, kim ty dla mnie, tylko jest bardziej seksowna – wydukałem, teraz już czerwony jak burak.
– A więc uważasz, że jestem seksowny? – zapytał mnie Emmett, podchwytując jak zwykle nie to, co trzeba.

Puściłem dłoń Edwarda i przeczesując palcami włosy, zacząłem nerwowo chodzić w kółko po pokoju. Wiedziałem, że tak będzie. Wiedziałem. A Edward… Edward po prostu tam stał, zakrywając dłonią usta i starając się nie śmiać z całej tej sytuacji.

– No daj spokój… przecież wiem, że dobrze wyglądam. Ale miło jest się dowiedzieć, że pociągam też mniejszość homoseksualną. Zawsze zastanawiały mnie niektóre z twoich spojrzeń, jakimi mnie obdarzałeś. Jesteś pewien, że nigdy przed nim nie interesowali cię chłopcy? – powiedział Emmett, wskazując pod koniec na Edwarda.
– No cóż, muszę przyznać, że jesteś dość seksowny. Ja bym się skusił – odezwał się nagle Edward tym swoim „sypialnianym” głosem, posyłając Emmettowi bardzo zmysłowe spojrzenie i muskając dłonią jego ramię.
– Edward, kolego… przykro mi. Choć twoja propozycja mi pochlebia, nie smaruję chleba po tej stronie kromki. A poza tym jeśli by tak było, to pierwszego wybrałbym Jaspera, bez obrazy – powiedział Emmett zupełnie poważnym tonem, po czym mrugnął do Edwarda.

Obaj wybuchnęli śmiechem. Każdy z nich załapał poczucie humoru drugiego. Miałem wrażenie, że ci dwaj razem są jeszcze gorsi niż Edward z Rosalie. I niech mnie Bóg ma w swojej opiece, jeśli bym się znalazł z całą trójką w jednym pomieszczeniu. Miałbym przejebane, w najgorszym tego słowa znaczeniu.

– Nie ma sprawy, chłopie. Jasper jest również dla mnie na pierwszym miejscu – odparł Edward, poklepując Emmetta po męsku w plecy.
– No cóż, on faktycznie jest w pewien sposób seksowny… jak na faceta – stwierdził Emmett, mierząc mnie wzrokiem w sposób, który przyprawił mnie o dreszcze

Stałem tam, gapiąc się na nich obu, zszokowany tym dialogiem. Edward podszedł, obchodząc mnie i obejmując od tyłu w talii, po czym wsparł brodę o mój bark.

– Zabieraj łapy, koleś, on jest mój – oświadczył zaborczo.

Och, to mi się podobało… bardzo. Wtedy obrócił głowę w moją stronę i pocałował mnie w szyję. Kontynuował pocałunki, a moja głowa opadła w tył, na jego ramię, by dać mu więcej przestrzeni do całowania. Oczy same mi się zamknęły. Uniosłem rękę i wplotłem palce w jego włosy. Z ust wyrwał mi się jęk, na tyle cichy, by tylko on go usłyszał. Emmett ponownie odchrząknął, ale żaden z nas nie zwrócił na niego uwagi.

– Może wy dwaj… chcielibyście umm…. zostać sami? – zapytał, najwyraźniej zażenowany naszą małą demonstracją.

Edward powiedział „nie”, podczas gdy ja powiedziałem „tak” w tym samym momencie. Obaj zachichotaliśmy i oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałem na niego, milcząco pytając, czy nie ma nic przeciwko spędzeniu czasu z moim przyjacielem. Pokiwał głową i pocałował mnie delikatnie w usta.

– Przepraszam, Em. Będziemy się zachowywać… dopóki nie wyjdziesz – powiedziałem, siadając na kanapie. Edward dołączył do mnie, otaczając mój bark ramieniem.
– Jazz, chłopie, wiesz, że cieszę się z twojego szczęścia, prawda? – zapytał Emmett, siadając na moim starym szezlongu, który już od dawna uważał za swój.

Przytaknąłem, nie będąc pewnym, do czego zmierza.

– Nie będę jednak ściemniał… to jest dla mnie naprawdę dziwaczne doświadczenie, patrzeć, jak się całujecie. Nie zrozum mnie źle. Geje są w porządku. Ale widzieć, jak pan Jasper „Kocham cipki” Whitlock całuje faceta, jest dziwne, stary. To jest po prostu dziwne – powiedział Emmett.
– Przykro mi, Em, ale przyzwyczajaj się do tego. Nigdy więcej żadnych cipek. Jak sam to wczoraj powiedziałeś, teraz tylko fiut mi w głowie – odparłem, przypominając mu jego własne słowa.
– Ekstra. A więc jednak dowiedziałeś się, czy Eddie lubi chłopców czy nie…
– No tak, można tak powiedzieć… – wykrztusiłem i obaj z Edwardem wybuchnęliśmy śmiechem.
– Tak, Emmett, jestem gejem. Czy jest jeszcze coś, czego chciałbyś się dowiedzieć? – zapytał Edward.
– Taak, w rzeczy samej, jest coś takiego – odpowiedział mój przyjaciel bardzo poważnym tonem.

Edward pokiwał głową, zachęcając Emmetta, by kontynuował.

– Opowiedz mi o tej Rosalie… a może masz jej zdjęcie? – powiedział Em z powagą, zanim nie wytrzymał i na jego twarzy wykwitł szeroki, głupkowaty uśmiech, który dobrze znałem i uwielbiałem.

Edward i ja znowu się roześmialiśmy. Bo to było naprawdę zajebiście śmieszne. Skinąłem ręką na Edwarda, żeby odpowiedział.

– Ach… Rosalie jest moją najlepszą przyjaciółką. Wysoka, atrakcyjna blondynka o długich nogach. Niesamowicie gorąca laska. I równocześnie jest największym pieprzonym babochłopem, z jakim miałem do czynienia. Ma choleryczny temperament i trzeba by wielu facetów, by pohamować jej złośliwości. Nie żebym uważał, że tego potrzebuje. Jest dla mnie jak rodzona siostra i znamy się w zasadzie od zawsze. Jest także lojalna, słodka, szczera, życzliwa i desperacko potrzebuje, by ktoś ją pokochał. A jeśli któryś z was powtórzy jej to, co tu powiedziałem, skopię wam tyłki – powiedział Edward, wstając i wyjmując portfel z tylnej kieszeni spodni.

Stając przed Emmettem, wyciągnął coś z portfela i wręczył mojemu przyjacielowi. Wzrok Emmetta skierował się ku zdjęciu trzymanemu w dłoni, a potem padł na mnie, następnie na Edwarda i znowu na fotografię. Gdy jego spojrzenie osiadło po raz drugi na podobiźnie Rosalie, zagwizdał.

– Taak, stary… – to było wszystko, co mogłem powiedzieć. Nawet jeśli nie pragnąłem nikogo poza Edwardem, musiałem przyznać, że Rose była prawdziwą pięknością.
– Taak… – dodał Edward, potakując głową.
– Łał – tylko tyle był w stanie wykrztusić Emmett.

Edward zabrał zdjęcie z rąk mojego przyjaciela i z powrotem usiadł koło mnie na kanapie. Następnie mi je wręczył. Było zrobione na plaży i ukazywało Rosalie ubraną w szorty i top bez rękawów, z włosami zebranymi w koński ogon, wyglądającą bardzo naturalnie i po prostu pięknie. Śmiała się do obiektywu, trzymając w ręce frisbee. Widać było, że fotka została zrobiona niedawno. Oddałem ją Edwardowi, pytając o to spojrzeniem.

– Tego lata, na północy. Pojechaliśmy pod namiot do Misiowych Wydm – odpowiedział.
– Brzmi nieźle… ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić ciebie na kempingu.
– Naprawdę?

Znowu to jego „naprawdę”.

– Tak, naprawdę. Nie wydajesz się typem lubiącym spanie pod chmurką.
– Co? Byłem skautem. Uwielbiam takie wyprawy. Pojedziemy razem na biwak, gdy tylko zrobi się ciepło i przekonasz się, jak bardzo leży to w moim charakterze – odparł Edward, rzucając wyzwanie.
– Hej, Elton* i RuPaul**, wracać do mnie. Kiedy poznam tę Rosalie? – zapytał Emmett.
– Hmm… nie wiem. Co powiesz na to, że nigdy, jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie Eltonem? – odparł Edward, drocząc się z nim.
– Okej, żadnych gejowskich żartów. No, może na razie… Ale poważnie, umów nas ze sobą.
– Zobaczymy, Em. Nie wiem, czy chciałbym, żebyście znaleźli się w tym samym pomieszczeniu. Mam przeczucie, że to nie wyszłoby mi na dobre – wtrąciłem, patrząc na niego sceptycznie.
– No co? Będę się zachowywał.

Musiałem na to prychnąć.

Pewnie, że będzie się zachowywał, ale tylko z taśmą klejącą na gębie.

– Raczej nie sądzę. Za dużo radości sprawia ci pastwienie się nade mną. Jak powiedziałem, zobaczymy – odparłem.
– Ale dopieprzanie ci to taaaaka świetna zabawa – wyjęczał. – No cóż, chyba jednak będę musiał przekazać pałeczkę Eddiemu – zakończył, uśmiechając się.

Edward zareagował śmiechem i pokiwał głową, zgadzając się z Emmettem. Przynajmniej ktoś uznał, że to było zabawne.

– Tak czy inaczej, Em, co ty do cholery robiłeś pod moimi drzwiami? – zapytałem.
– Byłem ciekaw, jak poszła twoja randka… poważnie. A poza tym ja i chłopaki mieliśmy zamiar się wybrać na Diag*** i zagrać w piłkę, więc chciałem się dowiedzieć, czy masz ochotę iść z nami, skoro ostatnio ciągle masz status: niedostępny.
– Cóż, jak sam widzisz, randka poszła bardzo dobrze. A jeśli chodzi o wspólne spędzenie czasu, to chyba nic z tego, bo mamy z Edwardem plany na popołudnie – odpowiedziałem, dobrze wiedząc, że to kłamstwo.

Łgarz, łgarz, w portkach ogień masz!

Nie byłem gotowy, żeby ujawnić się publicznie. Poranny wypad do restauracji wyraźnie mi to uświadomił. To znaczy, chciałem być z Edwardem. Jednak nie potrafiłem jeszcze zaakceptować tego całego gejowskiego stylu życia. Nie miałem zamiaru w najbliższym czasie przyłączyć się do klubu LGBT**** albo paradować z przypinką wyrażającą poparcie.
Ale Edward nie był taki. Nie ukrywał swojej orientacji seksualnej i nie wstydził się jej. Jednocześnie również nie afiszował się z tym. Sądziłem jednak, że nie miałby obaw, by otwarcie okazywać sobie czułość. A na to z pewnością nie byłem gotowy. Musiałem więc znaleźć jakąś wymówkę, żeby się wykręcić bez konieczności wytłumaczenia tego Edwardowi. Byłem pewien, że zraniłoby to jego uczucia, a tego nigdy bym nie chciał. On ciągle wydawał się niepewny co do naszego związku. Mimo iż nie znałem całej historii, przypuszczałem, że został w przeszłości emocjonalnie skrzywdzony.

– Mówiąc o piłce, czy nie powinieneś właśnie brać udziału w meczu? – zapytałem, nie tracąc nadziei na wyjście z opresji.
– Ach, ku***, stary… Trener posadził mnie na ławce rezerwowych na dwa mecze z powodu mojej niewyparzonej gęby. I dlatego jestem tutaj. A poza tym to gra na obcym polu. Nienawidzę tych kutafonów. No to jak, idziesz czy nie? – ponowił pytanie Emmett, udaremniając moją próbę wymigania się od odpowiedzi.

ku***. Myśl, człowieku, myśl.

– Raczej nie. Edward i ja mamy plany na dzisiejsze popołudnie – odpowiedziałem za nas obu, nie patrząc na Edwarda i wiedząc, że zapytałby, co mam na myśli.
– Właściwie to z przyjemnością poszedłbym porzucać piłką i poznać innych twoich przyjaciół – wtrącił Edward, przyglądając mi się, zdezorientowany moją reakcją na plan Emmetta.
– Edward, ja… ja – wybąkałem, błagając go wzrokiem, by odpuścił.

Ale nie zrobił tego i najwyraźniej nie miał takiego zamiaru.

– Jasper, chciałbym spędzić czas z twoimi przyjaciółmi. Cokolwiek planowaliśmy, może poczekać. Mamy na to cały pieprzony weekend – powiedział. – No, chyba że masz coś przeciwko temu, żebym ich poznał – dodał, będąc na nieszczęście cholernie spostrzegawczym.
– To nie tak, Edward. Chodzi o to, że… że… – wykrztusiłem, przerzucając wzrok na Emmetta i licząc na to, że mi pomoże. On jednak zatrzymał uniesione w górę ręce, w powszechnie znanym geście, który znaczył: „ nie wtrącam się, nie mieszaj mnie w to”.

No to żadnych szans na pomoc z jego strony.

– Chodzi o co, Jasper? – zapytał Edward, wyraźnie na granicy gniewu. Jego twarz wyrażała napięcie. Nic nie odpowiedziałem, bo nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Nie chciałem go zranić.
– Umm… to ja już pójdę, Jazz. Pogadamy później. Eddie, miło było cię poznać i mam nadzieję, że wkrótce znów się spotkamy – odezwał się Em, biorąc stronę Edwarda bez wypowiedzenia tego na głos.

Pokiwałem potakująco głową, nie odwracając wzroku od mojego ukochanego i błagając go spojrzeniem, by zrozumiał. Ale jego twarz nie wyrażała zrozumienia. Jedynie ból.
Usłyszałem, jak Emmett wychodzi, zostawiając mnie, bym sam wypił piwo, którego naważyłem.

– Jasper, czy ty się mnie wstydzisz? – zapytał Edward, rozdzierając moje serce na pół tym pytaniem.
– Nie, Edward, nie. Jestem raczej zażenowany sobą. Nie jestem gotowy na bycie gejem… tak zupełnie jawnie. W sumie to nawet nie uważam się za geja, ale inni tak o mnie pomyślą. I nie wiem, czy jestem w stanie sobie z tym poradzić. Z konsekwencjami bycia gejem w dzisiejszym społeczeństwie – wyznałem szczerze.
– Jasper, rozumiem twoje obawy. Wierz mi, naprawdę rozumiem… Sam przez to przechodziłem. Ale chcę, byś wiedział, że nie mam zamiaru ukrywać, kim dla ciebie jestem. Nie będę nikogo okłamywał na nasz temat. Nie będę się publicznie zachowywał, jakbym nie był z tobą. Kocham cię i chcę, by wszyscy o tym wiedzieli. To nie dotyczy tylko ciebie. To dotyczy nas. I musimy traktować się jednakowo. A więc… – powiedział, ujmując moją twarz w dłonie.
– Edward… skarbie…
– Ty mi tu teraz nie „skarbuj”, w tej kwestii to ci nie pomoże. To jest cholernie poważna sprawa, Jasper – wycedził przez zaciśnięte zęby. Po czym dodał:
– Wiedziałem, że to się, ku***, zdarzy. Po prostu wiedziałem. Przeczuwałem to od wczoraj, gdy powiedziałeś mi, że nigdy wcześniej nie pociągał cię facet. Od tego pieprzonego momentu tylko czekałem na ciąg dalszy. To wszystko było, ku***, zbyt piękne – ostatnie zdanie Edward wykrztusił bardziej do siebie niż do mnie.

Wstał, chwytając swoją kurtkę. Po czym z impetem wsunął ręce w rękawy i ruszył sztywno do drzwi. Nie spojrzał na mnie więcej. Zerwałem się z miejsca i złapałem za jego rękaw, chcąc go zatrzymać. Nie mógł tak po prostu wyjść… Nie mógł odejść.

– Edward, proszę cię, nie odchodź. Nie w ten sposób. Ja naprawdę cię kocham i chcę być z tobą. Ale, ale… – urwałem, bo nie wiedziałem, co powiedzieć dalej ani jak sprawić, by został.

Wyrywając rękaw z mojej dłoni, odwrócił się do mnie. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji i to złamało mi serce.

– Jasper, potrzebujesz czasu, by odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jesteś w stanie naprawdę się zaangażować… Wiesz, gdzie mnie znaleźć – stwierdził głosem wypranym z emocji


I wtedy wyszedł. Zostawił mnie samego z moją własną głupotą.Wystarczyło mniej niż osiemnaście godzin mojego pierwszego w życiu związku, bym to totalnie spieprzył. Przez moje własne obawy i wątpliwości.
Najlepsza rzecz, jaka mi się w życiu przydarzyła, właśnie wyszła przez moje drzwi. A ja ciągle, od nowa zadawałem sobie te same pytania. Co powinienem teraz zrobić? Jak miałem zamiar to naprawić?

I niech mnie piekło pochłonie, jeśli umiałem na nie odpowiedzieć.


* Emmett ma na myśli Eltona Johna – wspaniałego piosenkarza i kompozytora, oczywiście geja.
** RuPaul - RuPaul Andre Charles – amerykański aktor, drag queen, model, wokalista, autor tekstów do utworów.
*** Diag – duża odkryta przestrzeń rekreacyjna, coś w rodzaju boiska w kampusie Uniwersytetu Michigan w Ann Arbor. Nazwa pochodzi od ścieżek rozchodzących się promieniście od tego miejsca.
**** LGBT – z ang. Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgenders. Akronim, odnoszący się do lesbijek, gejów, biseksualistów oraz osób transgenderycznych jako grupy.

-----------------------

Kogoś przytulić?

Rozdział 14


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Nie 13:25, 27 Mar 2011, w całości zmieniany 7 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Czw 21:25, 17 Gru 2009 Powrót do góry

Cytat:
Kogoś przytulić?

Phi. Jam twarda babka, nie trzeba mnie pocieszać Laughing

Okej. Jest wieczór, więc mój mózg jest już wyłączony (kwestią dyskusyjną jest to, czy on kiedykolwiek jest włączony :D ). Miałam napisać komentarz jutro, ale spróbuje coś naskrobać.

Następny rozdział bez miziu miziu. No eeej. Ostatnio nie jestem do tego przyzwyczajona, zwłaszcza po ciągłym oglądaniu QAF (bezczelna reklama) Laughing
Lubię ten rozdział. Ja nie przepadam za Emmettem zazwyczaj, bo mnie zawsze denerwuję. Tu go uwielbiam. Prawie popłakałam się ze śmiechu przez jego teksty.
Cytat:
- Poważnie, stary? Nie cierpisz w takim razie z powodu… otarć?

Laughing Laughing Z czymś mi się to kojarzy, ale nie wnikajmy Very Happy
Fajne jest to, że jest on taki tolerancyjny. Chłopaki zazwyczaj czują odrazę na widok całujących się facetów. I to nawet, kiedy nie mają nic do gejów. A ten to tak przyjmuję na luzie. Podoba mi się to.
I widać, że z Edwardem będą się dobrze dogadywać. Umieją sobie przygadać i od razu znają swoje poczucie humoru.
Niechcącą rozpętał kłótnie pomiędzy Jasperem i Edwardem.
I tu jest ważna kwestia. Edward strasznie mnie wkurzył. Ja się nie dziwię Jasperowi, że się boi. Do cholery! Przecież on przez całe życie myślał, że jest hetero! To nie takie łatwe zmienić swój świat o 180 stopni. Ujawnić się od razu. On jest zagubiony, przestraszony. Edward ma łatwo, bo zawsze wiedział, że jest gejem. To jest pierwszy moment, gdy Edward jest gupek. Powinien starać się go zrozumieć, porozmawiać z nim, a nie wybiec niczym wzburzona Draq quienn Laughing

O! I tyle. Wiem, że moje komentarze są żałośnie krótkie, ale wybaczysz (kurde trzeba ci wymyślić jakiś przydomek :D ) Dzwoneczku, prawda? Very Happy

Zakochana nadal w Gejkach - Godmother.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Czw 21:25, 17 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mariowe
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:11, 17 Gru 2009 Powrót do góry

Ja się tu ujawniam, a Ty mi z takim rozdziałem tutaj... Jednak przeczuwałam, że w końcu taka sytuacja będzie musiała nastąpić. Każdy ma obawy, przed ujawnieniem czegoś, co może nie zostać publicznie zaakceptowane, a nawet wyśmiane. Wtedy czujemy strach, i zażenowanie. I to zapewne czuł Jasper.
Podobało mi się natomiast to, jak Edward dogaduje się z Emmettem. Obaj potrafią sobie porządnie dogadać, za co już ich lubię. Długość rozdziału jak zawsze świetna.
Czasu, czasu, czasu, i zawitaj tu jak najszybciej!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Verderben
Wilkołak



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 23:15, 17 Gru 2009 Powrót do góry

Zapowiadał się taki miły odcinek, a tym czasem tak smutno się kończy.
Nie wiem, czy współczuć Jasperowi, czy Edwardowi.

Z jednej strony Jasper jest zupełnie zagubiony. Trudno mu pogodzić się z myślą, że ktoś nazwałby go gejem, podczas, gdy on sam nadal nie jest w pełni pewny swojej seksualności. W dodatku w przeciwieństwie do Edwarda miał mniej czasu na oswojenie się ze wszystkim. I to sprawia, że staje się słaby, niepewny i tym rani Edwarda.
No i Edek też biedny. Otworzył się przed Jazzem, który po prostu bał się opinii społeczeństwa. Ale z drugiej strony, mimo iż poczuł się zraniony, powinien wspierać swojego ukochanego. W końcu sam kiedyś czuł rozterki w związku ze swoją orientację i z pewnością nie rozwiązał ich tak nagle, z dnia na dzień.

Z góry przepraszam, jeśli mój komentarz jest zbyt chaotyczny. Jutro, jak tylko się wyśpię, zrobię edita.

Pozdrawiam. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 9:46, 18 Gru 2009 Powrót do góry

Cytat:
Kogoś przytulić?

mnie... Sad
wiedziałam, że tak będzie... wiedziałam... dalej mi przykro...

Cytat:
Edward ma łatwo, bo zawsze wiedział, że jest gejem.

gejom nigdy nie jest łatwo... nie zgodzę się z tobą, że Edward ma łatwo... przecież chce poznać kolegów Jazza... heteroseksualnych kumpli, którym tylko panienki w głowie.... jak na mój gust też musi mieć niezłego cykora...

poza tym autorka wyraziła słowami Jazza, że Edward musiał zostać zraniony emocjonalnie... no i masz...
zakochujesz się... no też cię kocha... dla ciebie to całkiem coś nowego... czujesz się niepewnie... spędzacie razem noc... masz bardzo dobre wizje przyszłych kilku godzin/dni... a tu taki numer... wstydzi się... (Edward najpierw pomyślał, że Jazz się wstydzi, a nie że się boi)

pomijając ... ja chcę następny rozdział, bo mi bardzo przykro jest... ja bardzo źle znoszę takie sceny :(

Dzwoneczku, dziękuję :* jak zwykle cię kocham :*
offco :*: * kocham cię :*

pozdrawia
kirke
gejfan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 9:50, 18 Gru 2009 Powrót do góry

Cytat:
Edward strasznie mnie wkurzył. Ja się nie dziwię Jasperowi, że się boi. Do cholery! Przecież on przez całe życie myślał, że jest hetero! To nie takie łatwe zmienić swój świat o 180 stopni.

A ja mu się dziwię. Jego świat zmienił się już o te 180 stopni, a to są właśnie konsekwencje, którym trzeba stawić czoło. I Jazz stchórzył. Ja się nie dziwię Edwardowi. Może i zareagował trochę impulsywnie, ale to dobrze. Bo Jazz musi naprawdę odpowiedzieć sobie na pytanie, czego chce i czy jest gotów w pełni się zaangażować. To nie jest zabawa. Edward został już przez kogoś emocjonalnie skrzywdzony, można to było wywnioskować z niektórych jego wypowiedzi i cały czas czuje obawy co do tego, czy Jazzowi naprawdę na nim zależy, to widać jaki jest niepewny. A teraz przeraził się, ze miał rację. Przecież zrozumiał to, ze Jazz nie jest gotów na pełen seks i zgodził się czekać, ale to... to stawia wszystko pod znakiem zapytania. Chodziło przecież tylko o wspólne wyjście, nie o publiczne mizianie.

Cytat:
Ale z drugiej strony, mimo iż poczuł się zraniony, powinien wspierać swojego ukochanego. W końcu sam kiedyś czuł rozterki w związku ze swoją orientację i z pewnością nie rozwiązał ich tak nagle, z dnia na dzień.

Geje są dumni z tego, kim są. Coraz bardziej się o tym przekonuję (tak tak, oglądając QaF, godmother!). Edward wie, że takie obawy do niczego nie prowadzą. I chce go wspierać. Ale teraz myśli, że Jazz po prostu poczuł jakiś afekt, ale nic z tego nie będzie, bo nie traktuje go poważnie. Słuchajcie, są takie osoby, które używają wielkich słów i deklarują uczucie, a jak przychodzi co do czego to... wycofują się rakiem. Nie mówię, ze Jazz taki jest. My wiemy, ze nie jest - znamy jego myśli dość dokładnie. Edward się przestraszył. Już któryś raz ta obawa wypływa. Tylko, że tym razem, juz jej nie udźwignął. I jeszcze myślę, ze dla geja wiązanie się z osobą, która nie jest zdeklarowanym gejem jest wielkim ryzykiem. A skąd on wie, czy pewnego pięknego dnia Jazza nie zakocha się w jakiejś lasce? Takie ryzyko istnieje.
No nic, chłopcy narobili bałaganu i teraz muszą posprzątać. Obaj muszą to sobie przemyśleć.
Ale się wywnętrzyłam....
EDIT : Och... widzę, że kirke myśli podobnie...
Kochana czarodziejko, przykro mi, bo naobiecywałam, ale widzę, ze chyba nie uda mi się przed świętami przetłumaczyć 14-go. Mam bardzo mało czasu, a rozdział jest dłuższy niż poprzednie. Proszę o wybaczenie i zrozumienie. Postaram się jak najszybciej. Embarassed


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pią 10:21, 18 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 10:00, 18 Gru 2009 Powrót do góry

Cytat:
Kochana czarodziejko, przykro mi, bo naobiecywałam, ale widzę, ze chyba nie uda mi się przed swiętami przetłumaczyc 14-go. Mam bardzo mało czasu, a rozdział jest dłuższy niż poprzednie. Proszę o wybaczenie i zrozumienie. Postaram się jak najszybciej.


spokojnie - zabieram się za część po angielsku... muszę przeczytać coś pozytywnego, bo będzie mnie boleć serce przez cały dzień :(

mam prośbę... wyobraźcie sobie, że dochodzicie do wniosku, że jesteście lesbijkami (nie bi, bo według mnie każda kobieta jest bi tylko nie każda się przyznaje)... tak z dnia na dzień musicie powiadomić o tym rodzinę, przyjaciółki (3/4 ucieknie z krzykiem i będzie cię zamęczać pytaniami "A jak spałaś ze mną rok w temu po imprezie...?)

Ja się nie dziwię, że Jazz stchórzył na pierwszy raz... nie jest to chwalebne... ale po prostu ludzkie... "Człowiekiem jest i nic, co ludzkie nie jest mi obce" (Terencjusz, o ile dobrze pamiętam)

mężczyźni bardzo źle znoszą homoseksualistów... i bardzo trudno niektórym podejść do tego 'na luzie'... taki Emmett w towarzystwie bardzo się przydaje, bo rozładowuje napięcia...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 10:20, 18 Gru 2009 Powrót do góry

Cytat:
taki Emmett w towarzystwie bardzo się przydaje, bo rozładowuje napięcia...

No właśnie, przecież Emmett miał być z nimi. Zresztą... mały spoilerek. Emmett jak zwykle stanie na wyskości zadania. Nie zawiedzie nas. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pią 10:20, 18 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Pią 11:39, 18 Gru 2009 Powrót do góry

Czuję się wywołana do tablicy Laughing

Cytat:
gejom nigdy nie jest łatwo... nie zgodzę się z tobą, że Edward ma łatwo... przecież chce poznać kolegów Jazza... heteroseksualnych kumpli, którym tylko panienki w głowie.... jak na mój gust też musi mieć niezłego cykora...

Chodziło mi o to, że on wie jak to jest. Miał tyle lat do oswojenia się z tym. Może i ma cykora, ale on jest już gejem, który na pewno dawno zrobił coming out. I to ich różni.
Cytat:
I Jazz stchórzył. Ja się nie dziwię Edwardowi. Może i zareagował trochę impulsywnie, ale to dobrze. Bo Jazz musi naprawdę odpowiedzieć sobie na pytanie, czego chce i czy jest gotów w pełni się zaangażować. To nie jest zabawa.

Strach to ludzka rzecz, czyż nie? Ok, Jasper musi postanowić co dalej, ale dlaczego go popędzać? To takie wywoływanie presji na nim, czego bardzo nie lubię. Sam musi do tego dojrzeć, to jego indywidualna sprawa. Edward był przez kogoś skrzywdzony, ale to nie znaczy, że przez to Jasper musi się do czegoś zmuszać.
On się nie wstydzi tego, że jest gejem. On po prostu nie wie na razie jak w tym świecie się odnaleźć.

Cytat:
Geje są dumni z tego, kim są. Coraz bardziej się o tym przekonuję (tak tak, oglądając QaF, godmother!).

Oj nie każdy jest dumny, nie każdy. To zależy od człowieka. Jednio mogą wyjść na ulicę i wykrzykiwać, że są gejami, a drudzy ze wstydu nie wychodzić z domu.
A QAF to tak wiernie raczej tego wszystkiego nie pokazuje Gaymother. Laughing Wymyśliłam ci przydomek! Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Pią 13:35, 18 Gru 2009 Powrót do góry

wszystko jest względne... z punktu widzenia literackiego a więc konstrukcji tekstu - super, że Edward tak zareagował, że coś zgrzytnęło, że wyszedł i pier...eghem... trzasnął drzwiami. Jeszcze trochę cukru by się posypało i bym odpadła od tego opowiadania.
Ale z punktu widzenia emocjonalnego jestem na niego zła. Ja wiem, że on jest biedny i nieszczęśliwy i wiem, że akceptuje swoją seksualność (i chwała mu za to), ale mógłby spróbować zrozumieć Jaspera. A nie tak na niego naciskać. 'nie naciskaj, bo się w sobie zamknę' jak rzecze Osioł... Razz
Z drugiej strony Jasper mógłby nie trząść portkami i olać to co myślą inni. Im bardziej chrzanisz to, co o tobie myślą, tym myślą o tobie lepiej - żyję zgodnie z tą zasadą Wink Nie jest łatwo osiągnąć taką postawę, ale warto. I Jasper powinien to rozumieć. Ale kazać mu zrozumieć to w ciągu doby?! bez przesady. Ja rozumiem (po lekturze AIEW), że Edek nie ma przyjaciół i ze chciałby wychodzić z kumplami na piwo i mecz i że to jest dla niego idealna okazja, ale nie musi wychodzić z nimi teraz zaraz. Z tydzień by zęby zagryzł i już by było łatwiej.
tak czy inaczej: rozdział absolutnie niezbędny i ogólnie świetny ^^ A Dzwoneczek jest zdolna i coraz mniej mam pracy Wink niedługo mnie zwolni, bo będę zbędna *boi się*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 14:28, 18 Gru 2009 Powrót do góry

Czujne oko Dzwoneczka sledzi forum z pracy...... Wink
Kurcze, pojawil sie problem i od razu taka fajna dyskusja!


Cytat:
Strach to ludzka rzecz, czyż nie? Ok, Jasper musi postanowić co dalej, ale dlaczego go popędzać?

Wiec Edward tez mial prawo sie przestraszyc. I ja to odbieram, ze on daje teraz Jazzowi czas. Przeciez go nie odtraca. Powiedzial: "Wiesz, gdzie mnie znalezc". Znaczy, czeka az Jazz dojdzie ze soba do ladu i odpowie sobie na swoje watpliwosci. I Edward tez potrzebuje chwili czasu w samotnosci.

Cytat:
Gaymother. Wymyśliłam ci przydomek!

Podoba mi sie. Mr. Green

Cytat:
Jeszcze trochę cukru by się posypało i bym odpadła od tego opowiadania.

Ze co prosze?????? O rany...

Cytat:
niedługo mnie zwolni, bo będę zbędna *boi się*

Co to za herezje? Zdegustowany
No fucking way!!! Never!!!
Nigdzie cie nie puszcze.
offtopic Poza tym teraz chroni mnie taki magiczny dzwoneczek, ktory bedzie spelnial moje zyczenia.O! love


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Pią 14:28, 18 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
offca
Zły wampir



Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo

PostWysłany: Pią 14:42, 18 Gru 2009 Powrót do góry

no spokojnie Wink jak czytałam oryginał, za pierwszym razem, to powoli zaczynało mnie mdlić od ogólnej słodyczy, a 13 rozdział przykuł mnie do tego opowiadania na dobre i już się nie oderwałam, już byłam zgubiona. Dlatego bardzo go lubię, mimo tego, że taki 'buu' Wink

Cytat:
No fucking way!!! Never!!!
Nigdzie cie nie puszcze.

oki ^^ podoba mi się jak jesteś taka zaborcza Laughing

OT: ojejjjjj już otworzyłaś!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dredzio
Wilkołak



Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 15:56, 18 Gru 2009 Powrót do góry

Ech, miałam wcześniej wyjść ze szkoły, miałam od razu skomentować AIEK, a tu nie wyszło. I znowu nie ogarniam Waszego kisielu... Ale to nic. :)
*dumnie wypina pierś* Tym razem wszyściutko zrozumiałam! Very Happy
Wczoraj bez sensu przeczytałam nowy rozdział przed snem. Potem nie mogłam zasnąć...


Gdzieś w tle pobrzękiwało Led Zeppelin, a ja zabrałam się za nowy rozdział.
Jasper trochę dziwił się jak Edward i Rose obrzucali się wyzwiskami i dopiero po chwili załapał, że o co w tym chodzi, a on z Emmettem to co robił? Przecież już od wejścia zaczął od kretyna... Ale ich sposób odzywania się do siebie to jednak nie pokazywanie miłość, a bliskiej przyjaźni.
Obrzydliwie głupia faza zauroczenia? Laughing Ja tam jestem z tego zadowolona. Niech mi się całują po kątach ile wlezie i niech coś mają z tego życia. A niech się chłopcy nim cieszą. Mr. Green
Trochę mnie zastanawia początkowa postawa Emmetta. No niby bardzo uprzejmie nie chce wprawić Jaspera w zakłopotanie, sugerując, że o niczym nie wie i w ten sposób nie zmuszając Jazza do powiedzenia czegoś. Tylko Em nie wiedział, że to niepotrzebne. Dalej mi się chłop nie podoba.
Cytat:
- Ach tak, twój chłopak? – powiedział Emmett, unosząc brew i patrząc na mnie.

W moim wyobrażeniu mówi to z sarkazmem i jakby drwi ze swojego przyjaciela. Ale dlaczego? Przecież doskonale wie, co Jasper czuje do Edwarda i dlaczego to podważa?

No tak! Że też o tym nie pomyślałam... ==” Przecież oni byli ze sobą zaledwie jedną noc. Laughing Emmett raczej się zdziwił, a nie z niego drwił. Embarassed Gdyby nie bezpośrednie pytanie Rose z poprzedniego rozdziału, nie załapałabym. No tak. Od pierwszego spotkania, randki, przeszli do związku. Ciągle o tym zapominam... Rolling Eyes

A ja ciągle nie znam Edwarda. *wzdycha* Pokrzywdzono mi go. Za każdym razem gdy coś powie, zrobi (wyłączając to co mówi i robi z Jasperem, rzecz jasna) zaskakuje mnie. Cholernie. Jazz komentuje to tylko krótkim: „No tak, taki właśnie jest Ed”. A ja nie wiem jaki. :( Mam nadzieję, że niedługo go w końcu poznam...

Po raz kolejny mam dwa zdania na jeden temat... Z jednej strony powinni się trochę hamować z okazywaniem sobie uczuć i chwilami czułości przy innych. Powinni pomyśleć, co czuje taki Emmett. A z drugiej strony... Fuck them. I tyle.

A jednak, a jednak... Emmett się rozkręca i sprawił, że ja również parsknęłam. Oby tak dalej! Już zatęskniłam za jego postacią. Wymiana zdań pomiędzy Jasperem i Emmettem świetna. Mr. Green Czasem mnie takie przekręcanie wypowiedzi wkurza, ale tym razem im darowałam.

Cytat:
I nie, ja nie… my nie zrobiliśmy tego(...)

Zakochany po uszy.

Cytat:
Choć twoja propozycja mi pochlebia, nie smaruję chleba po tej stronie kromki.

Laughing Laughing Laughing
Nie spodziewałabym się po Emmecie takiej finezji.

A ja myślałam, że nic nie pobije Edwarda i Rosalie... Nie, no to nie fair, że Edward od razu się dogaduje z Emmettem, a Jasper nie miał jak dotrzeć do Rose. Dlaczego Ed ma mieć przewagę? Biedny Jasperek...
Khem, chłopcy naprawdę muszą bardzo ciężko przechodzić tę obrzydliwie głupią fazę zauroczenia, skoro w jednej sekundzie potrafią zapomnieć o całym świecie i przyglądającemu się im Emmettowi. Oj biedni oni są...
Zdecydowanie nie mogę się doczekać, kiedy Emmett pozna Rosalie. Oni razem są naprawdę świetni. Mr. Green

No i się zaczyna...
Po prostu świetnie.
Dlaczego Edward nie mógł tego zrozumieć?
Dlaczego Jasper nie mógł mu tego jakoś delikatnie wytłumaczyć?
Dzięki rani spojrzałam na to trochę z innej strony i zgadzam się, że głupio zrobił. No już bez przesadyy... Nie mógł wszystkiego załatwić na spokojnie? Musiał dramatycznie wybiec, stawiając ultimatum: „Albo pokazujesz się ze mną, albo koniec z nami”. No heloooł... Cóż za... głupek, mówiąc delikatnie. Obwiniam całkowicie Edwarda. Powinien być bardziej wyrozumiały dla swojego ukochanego i nie dramatyzować tak. Może i go skrzywdzono wcześniej, ale mógł to wszystko przedyskutować przecież!
Ech, zdenerwowałam się tylko i zaraz zacznę głupoty pisać...

Dzwoneczek napisał:
A ja mu się dziwię. Jego świat zmienił się już o te 180 stopni, a to są właśnie konsekwencje, którym trzeba stawić czoło. I Jazz stchórzył. Ja się nie dziwię Edwardowi. Może i zareagował trochę impulsywnie, ale to dobrze. Bo Jazz musi naprawdę odpowiedzieć sobie na pytanie, czego chce i czy jest gotów w pełni się zaangażować. To nie jest zabawa. Edward został już przez kogoś emocjonalnie skrzywdzony, można to było wywnioskować z niektórych jego wypowiedzi i cały czas czuje obawy co do tego, czy Jazzowi naprawdę na nim zależy, to widać jaki jest niepewny. A teraz przeraził się, ze miał rację. Przecież zrozumiał to, ze Jazz nie jest gotów na pełen seks i zgodził się czekać, ale to... to stawia wszystko pod znakiem zapytania. Chodziło przecież tylko o wspólne wyjście, nie o publiczne mizianie.

No dobra, masz rację, ale ja nadal upieram się przy swoim zdaniu. Razz

kirke napisał:
mam prośbę... wyobraźcie sobie, że dochodzicie do wniosku, że jesteście lesbijkami (nie bi, bo według mnie każda kobieta jest bi tylko nie każda się przyznaje)... tak z dnia na dzień musicie powiadomić o tym rodzinę, przyjaciółki (3/4 ucieknie z krzykiem i będzie cię zamęczać pytaniami "A jak spałaś ze mną rok w temu po imprezie...?)

Ja mówię „OK”. Dla mnie to żaden problem, ale to wynika z mojego charakterku. A Jasper jest widocznie inny.

Ja też kcem przydomek... Mogę być dzieckiem Briana i Justina? ^^

edit: geybaby pasuje idealnie, dziękować Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dredzio dnia Pią 21:15, 18 Gru 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
mała mi.
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Duże na "K" ;- D

PostWysłany: Pią 18:48, 18 Gru 2009 Powrót do góry

Z powodu iż przeżywam jakąś mega depresję nie skomentuję tego rozdziału zbyt mądrze. Gdyż ich kłótnia totalnie mnie przybiła jak wszystko ostatnio xD

Więc - kocham ich.
Kocham Was [ wiadomo kogo love ].
I nienawidzę jak się kłócą, ale tak myślałam, że do tego dojdzie... Ciekawa jestem jak Jazz z tego wybrnie.
I tyle, o.

Ave siostry gejomanki,
nie do życia M. M. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 19:26, 18 Gru 2009 Powrót do góry

A bylo tak pieknie...;( Ale cos takiego musialo sie stac.....to bylo do przewidzenia.....
Emmet...takiego przyjaciela ze swieca szukac;)...i cos mi sie zdaje ze on i Rose cos bedzie laczyc.....Wink

Porostu deprecha murowana przy takim zakonczeniu, biedeny smutny Jazz i biedny zraniony Eddie..;(

Jasper jest pewny swoich uczuc do Edwarda i tego ze chce z nim byc, ale nie jest gotowy aby sie z tym ujawnic. Z kolei Edward juz calkowicie oswoil sie ze swoja odmiennoscia i widc ze rozumie Jazza i jego obawy....Ale dal mu do zrozumienia ze skoro on tez traktuje ten zwiazek powaznie musi sie przelamc i stawi czola opini swoich znajomych itd...

Coz pozostaje mi jedynie czekac na dalszy rozwoj akcji...Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 19:48, 18 Gru 2009 Powrót do góry

Cytat:
Dlaczego Edward nie mógł tego zrozumieć?
Dlaczego Jasper nie mógł mu tego jakoś delikatnie wytłumaczyć?

No właśnie. Bo ja tez rozumiem obawy Jazza. Ale nie rozumiem jego zachowania - tego kręcenia, odwracania uwagi, kłamania. To były uniki. Wykręty. Takie coś może zaboleć drugą osobę. I takie zachowanie niejako sprowokowało Edwarda do zadania pytania wprost. Jazz mógł wziąć Edka na stronę i powiedzieć "OK, spotkajmy się z moimi kumplami, ale proszę, czy moglibyśmy jeszcze nie ujawniać, co nas łączy?" Takie coś bym zrozumiała.
Cytat:
Ja też kcem przydomek... Mogę być dzieckiem Briana i Justina? ^^

A może być gaybaby? Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dzwoneczek dnia Sob 17:17, 19 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin