FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Danse macabre - Taniec śmierci [NZ] [17.02 - rozdział VIII] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Levre
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Pon 19:07, 22 Cze 2009 Powrót do góry

No, doczekałam się w końcu i jestem niezmiernie szczęśliwa z tego powodu;) Mimo że tak długo to trwało to warto było czekać.
Króciutko, oj króciutko. Taki deser nam zaserwowałaś, Annie, ale dobre i to. Rozumiem, że na takie opowiadanie trzeba zarezerwować sporo czasu. Bo tu każde zdanie wydaje się być na miejscu, przemyślane i dopracowane.

Podoba mi się ten Jasper i nawet podoba mi się ten Edward. Jasper jak dla mnie jest wyjątkowo Jasperowaty z tą jego tęsknotą za Alice i przemyśleniami. Widać, że piekło go przeraża mimo natury wampira. Z kolei Edward zupełnie nie jest Edwardowaty. Przynajmniej ja tego nie widzę. I to też jest fajne. Przewodnik nie okazujący braterskich uczuć, lekko drwiący. No pięknie jest. Takiego Edwarda jeszcze nie było mi dane poznać. No i świetne jest to, że nie jest pępkiem świata w tym opowiadaniu. Zauważa się go co prawda, ale jest tylko przyprawą. Tekstem bezwarunkowo włada Jasper. I bardzo dobrze, że to jemu kupiłaś bilet na wycieczkę po piekle, bo ze wszystkich bohaterów sagi tylko on się na taką podróż nadaje.
Podobała mi się ta część głównie ze względu na Sama. Bo dobre wilkołaki też mają swoje grzechy prawda? No i tak się zastanawiam co spowodowało jego zezwierzęcenie. W ogóle ten tekst strasznie mnie intryguje. Zupełnie nie wiem do czego zmierzasz, a do czegoś na pewno. Wydaje mi się, że rzuciłaś nam kilka puzzli, które jeszcze nie wiemy jak poukładać. Alice w piekle? To byłoby ciekawe. Alice czekająca przy wyjściu z piekła? Takoż.

To opowiadanie to może być tylko przechadzka po piekle, zgłębienie jego tajemnic. Może to być też jakaś integralna część historii rodziny Cullenów. Mam nadzieję, że to drugie, ale jeśli nie to też będzie ciekawie. W to nie wątpię.

Udowadniasz też teorię doktora Cullena. Przecież on był pewien, że istnieje życie po życiu. Edward zostając piekielnym przewodnikiem w końcu się o tym przekonał. Chociaż może wybrał do tego tę „mroczniejszą” stronę śmierci.

Jeej, to najdłuższy komentarz w moim życiu. Mam nadzieję, że nie jest wodolaniem albo papką niezrozumiałych myśli. Chcę żebyś wiedziała, że naprawdę starałam się tak od serca bo doceniam Twoją pracę.

Weny;)

Pozdrawiam
Levre


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Levre dnia Pon 19:12, 22 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 10:01, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Zupełnie nie rozumiem z jakich powodów pod tekstem widnieje tak niewiele komentarzy... To... Przykre. Tym bardziej, że wiem, jak bardzo się starasz, ile czasu i serca wkładasz w pisanie DM. Może to lenistwo czytających , może coś innego, ale grzechem to jest na pewno ;P!

Kochana, rozdzialik dobry jak zawsze. I choć marudziłaś nieco, że krótki, że nie wyszedł itp., to ja Ci powiem, że to jeden z moich ulubionych. Wykorzystanie postaci postaci Sama - super! Nigdy bym na to nie wpadła. To największa Twoja zaleta - masz mnóstwo pomysłów, które są oryginalne i niespotykane. Zazdroszczę!

Zazdroszczę też trochę innym czytelnikom, którzy czytając, zupełnie nie wiedzą, co też im zaserwujesz... A ja trochę wiem, bo "rozmawiamy" ;] Ale i tak czytanie DM, to czysta przyjemność :) Coraz piękniej dobierasz słowa, udaje Ci się zachować klimat tajemniczości..

I niech żałują srodze i we wstyd popadną głęboki ci, którzy DM nie czytają, albo czytają i nie pozostawią po sobie śladu! Ha!

m.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Wto 10:10, 07 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Wto 10:53, 07 Lip 2009 Powrót do góry

Jeżeli chodzi o długość - nie musisz się zamartwiać, uważam, że mimo, iż nie był to najdłuższy odcinek to przepełniony był emocjami i ta długość pasowała idealnie. Bardzo cieszę się, że powróciłaś z Dance macabre, gdyż to jeden z niewielu ff, w których zapodano oryginalny pomysł. Wiadomo - teraz modny tylko seks, przemoc i patologia.
Wracając do sedna - jako, że liczysz na komentarze, które nakarmią wena stwierdziłam, że się postaram i opiszę swoje wszystkie odczucia, które pojawiły się gdy czytałam.
Otóż - najbardziej przejęłam się tym rozerwaniem Jacoba. Tutaj naprawdę mną poruszyłaś. Poczułam strach, smutek, trochę też obrzydzenie, a wszystko to sprowadziło do bólu głowy. Jasper - podoba mi się jego postać, jego lęk, jego ból - nie jestem sadystką, po prostu wszystko bardzo dobrze opisujesz.
Ostatnio zastanawiałam się czemu umieściłaś Edwarda na strażnika Piekieł. Doszłam do wniosku, że tylko on pasuje idealnie. Taki malutki szczegół, ale cieszy.
Czy coś mi się nie podobało? Tak, właściwie tak.

Cytat:
Może jest w jakimś wyjątkowo pogiętym talk show? Może to kolejny głupi pomysł jego brata, Emmetta?


Opisywałaś wtedy odczucia Jaspera - no, było mi szkoda no i złapała mnie taka jakby refleksja. No i wyskoczyłaś z tym zdaniem - od razu wybudziłam się z transu, przez ten talk show. Wyrzuciło mnie to z nastroju. Na szczęście było to tylko chwilowe.

Jestem ciekawa co będzie z Alice. Czy Jasper też spotka ją w piekle? ...

Mam nadzieję, że zaskoczysz i ponownie, pozdrawiam, wela. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Śro 21:23, 08 Lip 2009 Powrót do góry

Udało mi się naskrobać rozdział piąty Wink Mam nadzieję, że wyszło dobrze Rolling Eyes

Wy musicie mi pisać, czego byście oczekiwali, co mam zmienić! Shocked ja rozumiem, moje opowiadanie, ale co będziemy się okłamywać - pisząc to, często myślę, co by na to powiedzieli czytelnicy. Dajcie mi parę podpowiedzi, bo za niedługo skończę nasze Piekło! ;P

Ostatnie wspomnienie (to w kręgu) jest rezultatem pracy mizuki i dzięki Bogu, że miała na to wenę i czas, bo to podniosło poziom tego opowiadania :D ;*

Poprzedni rozdział


Rozdział V

Tyle bolesnych słów padło między dwojgiem kochanków. Tak wiele łez wylała niska wampirzyca. Gdy po raz pierwszy pojawiły się na jej policzkach – gorące, mokre, słone – nie mogła w to uwierzyć. Poczuła się wstrząśnięta. Nie wiedziała, że jako przedstawicielka swojego gatunku, jest w stanie płakać. Było to cudowne i jednocześnie przykre doznanie.
A szlochała przez mężczyznę, którego kochała.
Za każdym razem, gdy kręciły się wokół niego innego wampirzyce, oraz piękne ludzkie kobiety, czuła ukłucie w sercu niebezpiecznie bliskie zazdrości… Była zazdrosna. Nigdy jednak nie okazywała tego zdradzieckiego uczucia, a jedynie z większą siłą starała się okazywać mu swoją miłość. Jednak tego wieczoru mężczyzna przelał czarę goryczy i przełamał ból skrywany w najgłębszych zakamarkach duszy.

- Powiedz, jeśli mnie nie kochasz! Nie chcę być dłużej okłamywana, Jasper! – jej głos łamał się pod naporem uczuć. A przecież imię mężczyzny tak słodko brzmiało w jej ustach…
Jasper był jednak chłodny i zobojętniały na ból bezbronnej Alice.
- Masz rację. Przykro mi… - wyszeptał, nie kryjąc się zbytnio ze swoim zadowoleniem. Od jakiegoś czasu sprawianie bólu przychodziło mu z dziecinną łatwością. Uważał, że taka jest jego natura. Wiedział, że stojąca przed nim wampirzyca pogodzi się z jego decyzją.
To tylko kobiece fanaberie…
Alice jedynie wpatrywała się w jego twarz, szukając jakiejś podpowiedzi. Jej źrenice wypełniał smutek, cicha rezygnacja. Nie krzyczała, nie okładała go pięściami, nie czyniła wymówek, za co byłby dozgonnie teraz wdzięczny. Ona po prostu stała na przeciwko niego, tak blisko, że był w stanie policzyć łzy na jej gęstych rzęsach. Obejmowała klatkę piersiową ramionami, jakby chciała się odciąć od rzeczywistości, a twarz nie wyrażała niczego, prócz zrozumienia. Właśnie to uczucie – zgoda – wirująca w jej lśniących oczach, zadało Jasperowi najsilniejszy cios.
- Tylko tyle masz do powiedzenia? Przykro mi? Przepraszam? – zapytała suchym i poważnym tonem. Jasper przygryzł wargę.
Milczał.
Cisza dudniła mu w uszach i wwiercała się w mózg, chcąc go boleśnie okaleczyć. Dziewczyna pokiwała wolno głową na znak zrozumienia i z dumnie podniesioną głową odeszła od mężczyzny.
Pogodzenie się dziewczyny z porażką, z tym, że właśnie straciła ukochanego, pozorna łatwość z jaką odeszła z opóźnieniem uświadomiły Jasperowi, że popełnił błąd.
Poważny błąd, bo dopiero teraz jego zlodowaciałe serce dziwnie zadrgało w piersi…


Jasper zaszlochał głucho. Miał wszystkiego dość. Nie chciał już potykać się na schodach Piekła. Miał ochotę wytargać Edwarda za te rude włosy, napluć w twarz wszystkim strażnikom, których spotkał i tych, którzy jeszcze na niego czekają. Chciał wrócić do Alice i dowiedzieć się wreszcie , co się wokół niego dzieje… Przecież darzył ją uczuciem, wiedział to! Wiedział to na pewno… Niczego nie pamiętał - co robił przed przybyciem do tego przeklętego miejsca, nie pamiętał powodu, dla którego się tutaj znalazł… Nie wie czy żyje, czy już dawno liże ziemię…
Był świadomy tylko tego, że przed każdym kolejnym kręgiem i w każdym z nich do jego głowy wdzierają się najohydniejsze wspomnienia, wyprowadzając go z równowagi.

- Jestem popieprzonym popaprańcem – szepnął, kuląc ramiona.
- Słucham? – zapytał głośno Edward, chichocząc. Jasper nie odpowiedział, patrząc na rudego spode łba.
- Ależ tutaj cudownie, nieprawdaż? – po chwili milczenia, Edward poklepał brata po ramieniu, wpatrując się w kamienne sklepienie nad sobą. Uśmiechał się, cały rozanielony, jakby to miejsce było wesołym miasteczkiem, a on sam był jedynie nastolatkiem, który może w tym przybytku zapomnieć o Bożym świecie.
- Jesteś chory! – wrzasnął Jasper, wyrywając się z uścisku brata, który wciąż patrzył na niego z tym kpiącym uśmieszkiem na bladej gębie.
Nienawidził go… Miał ochotę go ugryźć, zadać ból…
- Możesz mnie nienawidzić – spokojnym tonem odparł Edward. – Ale prawdą jest, że skrzywdziłeś jedyną kobietę, która wszystko w tobie kochała, a ta miłość ją wyniszczyła. Może spotkasz ją prędzej, niż myślisz? – tubalny śmiech wampira rozniósł się po całym Piekle, odbijając się od ścian. Rozerwać, zniszczyć…
Bez chwili namysłu, jasnowłosy z gardłowym warkotem rzucił się na rudzielca, powalając go na ziemię. Gryząc jego broniące się ręce, torował sobie zębami drogę do jego oślizgłego gardła.
- OPANUJ SIĘ! – wrzasnął Edward, już bez cienia uśmiechu na twarzy. Zablokował Jaspera poranionymi dłońmi i stopą przygwożdżoną do brzucha jasnowłosego. Z zawrotną szybkością odrzucił brata od siebie. Echo uderzającego o skałę ciała, rozniosło się po Piekle. Edward wstał, dysząc wściekle.
- Jestem tutaj, żeby ci pomóc! Zamiast użalać się nad swoim żałosnym tyłkiem, lepiej rusz go i spróbuj zrozumieć swoje życiowe grzeszki! Im prędzej skończymy tę paradę po Piekle, tym lepiej! – warknął, podciągnął Jaspera do pionu i ruszył do przodu, skręcając w zaułek.
Jasper cicho jęknął ze zdezorientowaniem i ruszył za nim, masując brzuch.
Cóż, przynajmniej trochę cię pogryzłem – pomyślał z satysfakcją, wiedząc, że Edward go słyszy, a jego słowa ugodzą w męską dumę rudzielca.
- Bądź miły dla wartowniczki – warknął Edward, wciąż wściekły za incydent z gryzieniem.

Tym razem to Jasper uśmiechnął się z wyższością. Wreszcie pokazał bratu, że także ma tutaj coś do powiedzenia. Zamierza się zbuntować. Tym razem nie ukłoni się jednemu z tych śliniących się wartowników, nie będzie rozwiązywał ich durnych zagadek, nie da sobą pomiatać. Nie da się zastraszyć. Nie da….
Mężczyzna przystanął zszokowany. Przed nim rozciągał się ogromny zbiornik wodny. Tafla przepięknego jeziora urzekała niczym niezmąconym spokojem. Otoczona licznymi głazami porośniętymi różnokolorowymi kwiatami o delikatnych płatkach, sprawiała miłe wrażenie. Żółte, czerwone, błyszczące – rośliny wyglądały jak wielobarwna, jaśniejąca tęcza. Odbijająca się w nich woda tworzyła przepiękne wzory na łodygach i liściach. Jasper, bardzo powoli, podszedł do jednej ze skał, by bliżej przyjrzeć się urokliwym kwiatom. Były takie piękne… Bezwiednie wyciągnął przed siebie dłoń…

- Niektóre z nich są krwiożercze, więc ich nie dotykaj – wymruczał Edward już spokojniejszym tonem widząc, jakie wrażenie wywarło to miejsce na mężczyźnie. Jasnowłosy zerknął na niego i wolnym ruchem cofnął rękę.
- Witaj, Edwardzie – dobiegł ich wysoki, czysty sopran. Jasper odwrócił się i zamarł. Spodziewał się jakiejś morskiej bestii, jakiejkolwiek wady tego miejsca…
A tymczasem malowała się przed nim sylwetka Iriny - nieżyjącej przyjaciółki jego rodziny. Wampirzyca została zgładzona przez Volturi, ponieważ ośmieszyła włoską władzę. Z punktu widzenia rodziny Jaspera sprawa miała się inaczej - ich wieloletnia przyjaciółka zdradziła Carlisle’a, chociaż być może nie zrobiła tego celowo. Zawładnął nią podstępny gniew.
Kobieta stała wyprostowana jak struna na małej, brązowej łódce z wiosłem w dłoni. Jej suknia opinała szerokie biodra i spływała w dół, przylegając do ciała.

- Witaj, Irino – przywitał się Edward, całując bladą dłoń wampirzycy. Jasper, zapominając o swym przyrzeczeniu i nienawiści do kobiety, uczynił to samo. Gdzieś w podświadomości podejrzewał, że to urok tego miejsca usypia jego umysł, jednak… Nie miał ochoty się nad tym zastanawiać. Nagle z rozpaczą uświadomił sobie, że skoro Irina naprawdę zginęła i spotykają się tutaj, w tym miejscu, to cała reszta, którą widział… jego rodzina, przyjaciele… też muszą nie żyć.

Wiadomość ta wstrząsnęła Jasperem tak bardzo, że z trudem zachował na tyle spokoju, aby wejść za Edwardem do łódki. Nie słuchał cichej rozmowy pomiędzy bratem i zdrajczynią, nie wsłuchiwał się w piękny śpiew kwiatów, nie zwracał uwagi na nimfy wodne pływające pod łódką… Może to jego wybujała wyobraźnia? Może wyobraża sobie to miejsce, bo ma dosyć bulgoczącej krwi i śmierdzących pomieszczeń…?
Zamknął oczy i płynął, by zmierzyć się z tym, co czeka go na brzegu.

- Jasper. Jasper, weź się w garść! – Edward potrząsnął bratem. Jasnowłosy z trudem podniósł powieki.

Dobili do brzegu. Przed nim rozciągała się ziemia porośnięta mchem i złota furta, tu i ówdzie zdobiona srebrem. Same wrota nie przedstawiały niczego szczególnego, a srebrne ozdobienia wiły się w tylko sobie znanym kierunku.

- Idź – szepnęła Irina. – Krąg piąty zamieszkują stworzenia potępione za gniew, zazdrośnicy, ludzie leniwi oraz pesymiści. Jak sądzisz… - szepnęła Irina, dotykając policzka Jazz’a z filuternym uśmieszkiem – Kogo tam spotkasz? – zaśmiała się krótko i wepchnęła mężczyznę za bramę.

Jasper potrząsnął głową, mieląc w ustach soczyste przekleństwo. Gdy opuściło go obłudne piękno kwiatów zrozumiał, jaką żmiją była wampirzyca.
Nic dziwnego, że tak z Edwardem mają się ku sobie, pomyślał z rozrzewnieniem, spoglądając na falującą duszyczkę, płynącą w powietrzu ku niemu.
Przestał oddychać, gdy uświadomił sobie, że tą duszyczką jest jego najukochańszy brat.

- Emmett! Nie! Błagam, tylko nie ty, chłopie! – warknął Jasper, rzucając się do przodu i łącząc z przeźroczystym widmem, które wciągnęło go brutalnie w swoje własne wspomnienie…

Słońce chyliło się ku zachodowi. Był piękny, letni wieczór. Rosalie delikatnie pogładziła opuszkami palców jego twarz. Były ciepłe i miękkie. Rozkoszny dreszcz wstrząsnął ciałem mężczyzny w niekontrolowany sposób. Westchnęła. Pochyliła się mocniej, łapiąc wargę kochanka pomiędzy swoje. Jęknął, ciągnąc ją ku sobie. Miała nad nim władzę.
Nienawidził tego uczucia.
Nienawidził bycia z nią. Nienawidził, kiedy kusiła go swoim idealnym ciałem. Nienawidził, kiedy doprowadzała go na skraj szaleństwa i spełnienia, zmuszając go, by wił się w jej ramionach, prosząc o więcej. Nienawidził przyjemności, którą mu dawała.
Patrzył na falujące blond loki, wijące się wokół jego twarzy. Dotykał jej gładkiej skóry. Wydawała się taka krucha, obejmując udami muskularne ciało. Była śliczna. Pisnęła dziewczęco, gdy jego palce pokonały granicę cienkiej bluzki.
Mężczyzna spoglądał na jasnowłosą piękność spod ciemnych rzęs okalających złote tęczówki. Drobne loczki dodawały mu chłopięcego uroku. Mocno zarysowaną szczękę pokrywał szorstki, dwudniowy zarost. Zaskomlała, gdy potarł policzkiem gładkie ramię, aby po chwili zsunąć gorące wargi na krągłość jej piersi.
Nienawidził być wykorzystywany. Pod uśmiechem błąkającym się na wargach, pod maską uczucia, nienawidził tej suki. Nie bał się tego słowa. Była suką. Traktowała go jak możliwość spełnienia zamkniętą w męskim ciele. Nie kochała go.
Oczy miał miodowe. Ciepłe. Dłonie duże i delikatne. Nie spieszył się, czerpiąc przyjemność garściami. Tulił ją czule, był kochający. Jednak gdzieś w głębi płynnego złota czaiła się gorycz, nienawiść i groźba. Nie wierzył w jej uczucie. Nie rozmawiali. Nigdy nie zapytała się, co lubi czytać, co jest dla niego ważne, w co wierzy, a co uważa za nieprawdę. Nigdy nie zapytała, co czuje. Miała go za głupkowatego osiłka, którego wykorzystywała do zaspokajania swoich prymitywnych potrzeb.
Nienawidził jej!
Coś w nim pękło. Zrzucił ją z siebie, warcząc groźnie. Siarczysty policzek wyrzucił jej ciało w tył. Uderzyła z głuchym hukiem o murawę, lecz on nie patrzył.
Alice znalazła ją samotną wśród traw. Skuloną. Mogłaby przysiąc, że Rosalie miała łzy w oczach.

Dusza odpłynęła, a Jasper poczuł wilgoć na policzkach. Płakał! Dotknął palcem twarzy i przyjrzał się słonej kropli z bliska. Zamrugał, a woda wsiąkła w skórę. Rękawem bluzy otarł oczy i wyszedł z kręgu, bez słowa wsiadając do łodzi, by iść dalej, w głąb Piekła. Mężczyzna powoli zaczął rozumieć, ile cierpień go otaczało. Ile bólu i zawodu. Nie chciał się też przyznać do tego, że sam czerpał satysfakcję z czyjegoś smutku. Sam doprowadził do bólu swojego najukochańszego brata. Przecież przespał się z Rosalie, dał się uwieść blondynce. Poczuł do siebie obrzydzenie i nienawiść.
Zacisnął dłonie w pięści. Był draniem.
Podniósł hardo głowę. Ruszył ku przeznaczeniu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 9:38, 09 Lip 2009 Powrót do góry

Na początku był żal. Taki mały smuteczek. Teraz jestem po prostu wkurzona, delikatnymi słowy ujmując sprawę. Specjalnie nie pisałam nic od razu, bo ja też byłam bardzo ciekawa Waszych wrażeń i opinii na temat kolejnej części DM. Może nie jestem obiektywna, bo po części biorę udział w tym przedsięwzięciu (chociaż bardziej na zasadzie rozmów i wymiany pomysłów, niż rzeczywistego pisania, bo moje fragmenty są malutkie i nieliczne oraz na zasadzie betowania z lepszym lub gorszym skutkiem), ale będę szczera: uważam, że to opowiadanie jest bardzo dobre. Pomysł oryginalny i niepowtarzalny, wykonanie na wysokim poziomie... FF jest bardzo specyficzny, to fakt, ale wydaje mi się, że czytanie go powinno być przyjemnością. Ale nikt nie chce docenić pracy Anny, a wierzcie mi jest ona ogromna. Nie robi nic na łapu-capu i napisanie tego - w sumie nie za długiego - parta pochłonęło jej myśli całkowicie. Poświęciła niemało swojego prywatnego czasu, włożyła serce. Zależy jej.

A Wam, drodzy czytelnicy, chyba nie.

To jest smutne i przykre, że nikomu nie chce się napisać choćby paru słów, żeby Annę zmotywować, albo po prostu pokazać, że ktoś czyta efekty jej ciężkiej pracy. Może mam zły dzień, może zły humor, może jestem już jakaś zgorzkniała, ale jestem na Was, kochani, zła. Chociaż kogo miałoby to obchodzić?

Anno, przykro mi, że poświęciłaś swój czas zupełnie niepotrzebnie. Po co się wysilać?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Czw 12:25, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mrówka
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:15, 09 Lip 2009 Powrót do góry

Ugh... No cóź, raz sie żyje. Nawet nie wiesz jak badzo żałuje, że my- czytelnicy tak Cie zawiedliśmy. Pisząc to, mam nadzieje, ze nikt sie nie obrazi, nie tylko czytelnicy ale i autorzy innych treści umieszczanych na tym forum.

Odzywam sie pod tym opowiadaniem pierwszy raz, w ogóle mało (a raszej malutko) komentuje Embarassed No ale do tematu, Anno Rose nie dziw sie, ze nikt tego nie komentuje, tak tak wiem, pewnie myslisz, że sobie jaja robie, ale nawet nie zamierzam. To opowiadanie, na pewno zdajesz sobie z tego sprawe, jest opowiadaniem niezwykle cięzkim, trudnym, oczywiście m.in. to mnie do niego ciągnie, ale poprzeczka jaką ustawiłaś jest naprawde wysoka i to nie tyczy sie tylko opowiadania, ale równiez komentarzy na jakie ono zasługuje.

Jestem od niedawna na forum, ale data rejestracji nie świadczy o tym jak dawo śledze treści na nim umiszczane, z cała pewnościa moge stwierdzic, że gbybyś umieściła to opowiadanie jakieś 8 miesięcy wcześniej nie musiałałabys sie martwić brakiem zainteresowania, a przynajmniej ilościa komentarzy, mam nadzieje, że wiesz do czego zmierzam... Po prostu zmienili sie czytelnicy, a raczej ich upodobania i nie możesz ich winić, że nie komentują, twoje opowiadanie nie jest o wielkiej miłości, karierze B&E, u ciebie nic nie jest przewidywalne.... Nie twierdze, że nie lubie >lekkich< treści, jeżeli coś jest dobrze napisane to chetnie sie temu poddaje, a i przy nich łatwiej jest o komenatrz, chociaz dla mnie i tak to satanowi duży problem...

Ja sama, po przeczytaniu pierwszego rozdziału popatrzyłam sie w monitor i zasatanawiałam sie o co tu chodzi Shocked Opowiadanie przyciągnęło moja uwage, wiernie je czytałam, ale nigdy nie komentowałam bo sie po prostu bałam, bałam się, że moj komentarz nie bedzie wysatrczająco dobry :( Nie twierdze, że ten jest ale sytuacja zmusiła mnie do napisania go, jest mi niezmiernie szkoda, że czujesz sie nie doceniona, wiem, ze to wina takich osób jak ja, które czytają, podoba im sie to co czytają, ale nie komentują, wstawiasz to na forum i oczekujesz odzewu, opinni, a tu nic, głucho Crying or Very sad Ale w wypadku twojego opowiadania nie świadczy to o jego niskim poziomie, wrecz przeciwnie, ono po prostu przerosło czytelnika.

No jeśli o mnie chodzi to na tyle, nie napisze, że pisz dalej i umieszczaj tu to opowiadanie, oczywiscie bede bardzo zawiedziona jeżeli przestaniesz pisać, ale nie możesz robic czegoś co nie daje ci satysfakcji, nie rób nic na siłe, doceniam, że tak długo wytrzymałas z tak marną publicznością

pozdrawiam
mróweczka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Czw 14:07, 09 Lip 2009 Powrót do góry

Wpadłam na opowiadanie dzisiaj i od razu pożałowałam, że nie znalazłam go prędzej... Zaczęłam czytać... Przeczytałam całość... Pierwszy raz zdarzyło mi się tak wczuć w główną postać czytanego przeze mnie ff... tłumaczeń... książek... To jest niesamowite uczucie... Mogłam razem z nim odczuwać ból i smutek... Widziałam jego oczami!! Patrzyłam na jego wspomnienia... Na Rosali, dziewczynę o orzechowych oczach, Sama i Emmetta... Coś nie do opisania!!! Świetnie piszecie obie!! Nigdy nie zdarzyło mi się tak w czuć w głównego bohatera, nawet jak czytałam sagę "Zmierzch", macie ogromny talent... Gratuluje i zazdroszczę!!! Sama chciała bym coś napisać ale wiem, że nie dam rady. A po przeczytaniu dzisiaj waszego ff, utwierdziłam się w przekonaniu tym... zostawię to Wam, lepszym od siebie :) Ten kręgi piekielne... Edward przewodnik... Strażnicy... Niesamowite...

Chcę pogratulować pomysłowości, fabuły, a przede wszystkim wykonania... Chciała bym coś dodać, coś powiedzieć, podać jakiś pomysł, ale tego nie potrafię... Nie potrafię wpaść na coś co by uświetniło Wasze ff, po prostu już się chyba nie da!!! Nie wiem jak można by je ulepszyć.... Przecież już jest genialne!!!

Jasper popełnił kilka grzechów i uświadamia sobie dopiero teraz, kiedy wykonuję tanieć śmierci... Zaczyna się bać... ogarnia go smutek... przypomina o Alice... i pragnie z nią być teraz, zaraz... ale nie może :(

Wasze opowiadanie zalicza się do kategorii tych smutnych, jak mniemam, ale jest także w mojej 5 najlepszych ff jakie dotąd czytałam na tym forum!!!

Zgadzam się z mrówka... ma ona rację... Wasze powiadanie jest na bardzo wysokim poziomie i nie dziwie się, że ludzie jego nie komentują, chociaż nie dziwię... ale rozumiem ja też bałam się dodać swój komentarz, nadal nie mam pojęcia jak go przyjmiecie... bo tak świetne ff potrzebuje świetnych komentarzy, oczywiście konstruktywnych... Jeśli Wam się nie spodobał mój komentarz to ogromnie przepraszam... to nie było zamierzone... chciałam tylko dodać, że najprawdopodobniej, niektórzy nie chcieli zaśmiecić tego tematu zbędnymi opiniami... tak uważam :)

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nieznana dnia Czw 14:18, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Czw 14:32, 09 Lip 2009 Powrót do góry

Jesteście naprawdę niemądrzy! Dziękuję mrówce i nieznanej za słowa szczerości, ale nie bójcie się pisać tego, co czujecie. Każdy komentarz jest tutaj dobrze przyjmowany, jeśli jest to coś więcej niż "super, piszcie dalej, kiedy kolejny rozdział?" - chyba wiecie, co mam na myśli :).

Ja nie uważam, że to opowiadanie jest genialne, aczkolwiek jest częścią mnie i jest moim drugim, największym osiągnięciem pisarskim - dlatego tak bardzo są dla mnie ważne wasze opinie. Tak jak pisarzom są potrzebni krytycy literatcy.
Tutaj nie ma Biblii, że trzeba bać się, co na wasze zdanie powie ksiądz xD że to tak porównam z grubej rury.

Wiem, że to opowiadanie czyta więcej osób, co już widać o ilości wejść w ten temat i dlatego trapi mnie to, że jest mało opinii. Żebyście mogli wiedzieć, ile taka jedna opinia dla mnie znaczy...
I cieszę się, nieznana, że to wszystko widzisz oczami wyobraźni :) o obrazowość w tym opowiadaniu też mi chodziło.

Mam to samo zdanie, co mizuki - obie nas to nieco martwi, nieco przyprawia o złość, frustrację.

Mam nadzieję, że pojawi się więcej opinii, bo nawet ten chapik było mi trudno napisać, bo wciąż myślę o tym, że to opowiadanie i tak za parę godzin znajdzie się na drugiej, czy trzeciej stronie.

Pozdrawiam,
A.Rose


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Levre
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Czw 20:37, 09 Lip 2009 Powrót do góry

Jestem, jestem Anno. Ostatnio raczej rzadko mnie przy komputerze uświadczysz, ale jak tylko mogę sprawdzam. Ty wiesz co sprawdzam;)

No i jest!

Wiem, dużo pracy. Ja to naprawdę widzę i doceniam. Ten tekst nie jest czymś co przeczytane odlatuje w zapomnienie. On intryguje. Żeby go czytać trzeba się skupić, nie ukrywajmy należy do tych „cięższych” (nie znaczy złych, a w tym wypadku wręcz przeciwnie), więc i komentowanie idzie czytelnikom opornie. Jak już ktoś zauważył „Danse macabre” zasługuje na porządne i soczyste komentarze.
Co do rozdziału. Coraz więcej mam teorii spiskowych. A wiesz co mnie intryguje? Dlaczego w ogóle ta wycieczka po piekle się odbywa. Mam nadzieję, że nam wyjaśnisz. W tym opowiadaniu każdy ma inną twarz i swoje grzeszki. Nie pamiętam, w którym momencie tekstu naszła mnie myśl: „Jej żeby to na końcu nie okazało się snem Jaspera i niech wszystkie wampiry idą do piekła, tam gdzie jest ich miejsce”. Nawet nie wiesz jak zaczęła mnie kusić wizja wampirów jako potępieńców. W momencie stania się wampirem stawałoby się skazanym na piekło i tyle. Nie ważne czy pijesz ludzką, czy zwierzęcą krew, czy sączysz sok z igieł jodły. Jesteś istotą złą i tyle. Mała luka w boskim prawie.
Tyle mojego pisania, chyba.

Weny Annie, weny;)

Pozdrawiam
Lev;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wela
Zły wampir



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway

PostWysłany: Sob 19:22, 11 Lip 2009 Powrót do góry

Spodziewałam się zupełnie czego innego, mile mnie zaskoczyłaś. Liczyłam na to, że wartowniczką będzie Alice... Jednak gdy okazało się, że ta rola przypadła Irinie stwierdziłam, że Jasper spotka Alice w tymże, piątym kręgu. Myliłam się, bo spotkał Emmetta.

Cytat:
Krąg piąty zamieszkują stworzenia potępione za gniew, zazdrośnicy, ludzie leniwi oraz pesymiści.


Obstawiam, iż Emmett był pełen gniewu... Ale za to chyba nie idzie się do Piekła. Więc kryje się też za tym coś więcej... Czy to on w wielkim gniewie zabił, rozszarpał zbeształ Rosalie? Trochę to niedorzeczna, ale wydaję mi się, że tak. xD Zazdrośnik. No tak. Zabił ją w gniewie, a w gniewie był przez zazdrość, cóż, to by mi pasowało, jednakże znając ciebie obierzesz inny obrót sprawy.

Dalej. Twoje wampiry płaczą. Nie mam nic do tego, broń Boże. Dzięki temu stały się w moich oczach bardziej ludzkie, a co za tym idzie bardziej realistyczne.
Trochę chyba jednak się pogubiłaś.
Bo dary, którymi obdarzyła swoje wampiry SMeyer są u ciebie zauważalne, ale nie do końca. Edward ma dar, podkreślasz to w taki sposób, że o tym nie zapominam. Jednakże Jasper? Gdzie podział się jego dar? Zniknął gdzieś? Trochę tego nie rozumiem, więc trochę to mnie frustruje, i jak się domyślasz, oczekuję jakichś wyjaśnień, które pomogą mi zrozumieć jego zachowanie. :D A może po prostu o tym zapomniałaś, pogrążyłaś się w pisaniu i wyszło ci z głowy? A może on tego daru nie posiada? Nie wiem, więc chcę wyjaśnień. :D

Rozdział ciekawy, nie powiem.
Czekam, czekam, czekam.
w.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Nie 12:31, 12 Lip 2009 Powrót do góry

Kurczę, dawno mnie tu nie było i muszę nadrobić zaległości.
Przeczytałam dzisiaj wszystko od drugiego rozdziału jednym tchem i czuję niedosyt, bo bym chciała jeszcze więcej...
Zaczynając od początku. Powiem szczerze, że najbardziej z drugiego rozdziału zapamiętałam moment, kiedy Jasper dostał w twarz z kolca... wyobraziłam sobie jak mu się głowa na to nabija... wiem, może nie jestem zdrowa psychicznie, ale taka wizja mnie naszła, a potem długo nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
W trzecim rozdziale była zagadka. Zagadka, którą rozwiązałam!!! Miałam takie zadanie na matematyce do zrobienia. Mogę się czuć jako pierwszy zwykły śmiertelnik, który ją rozwiązał?
Podoba mi się ogólnie to opowiadanie, bo widać, że nie boisz się robić z bohaterami tego, na co akurat masz ochotę, co Ci pasuje. To, że Jasper zdradził Alice, Emmett w końcu zdał sobie sprawę z tego, że Rosalie to bitch jest po prostu boskie. Uwielbiam, kiedy autorzy FF dodają tym płaskim postaciom charakteru, a Ty to zrobiłaś.
Nie pozostaje mi nic, jak błagać o nowy rozdział.
p,
mloda


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Pon 8:59, 13 Lip 2009 Powrót do góry

Moi kochani Wink bardzo mnie ucieszyły te komentarze, jest ich więcej, niż poprzednio. Nie wiem, jak odpowiedzieć na wasze pytania, żeby niczego nie zdradzić Shocked
Tak naprawdę, gdy planowałam tę historię, to widziałam jej koniec. Niby twardo dążę do tego, co zaplanowałam, ale znając mnie, to i tak coś zmienię i zaskoczę nawet samą siebie.

Levre, nie, nie zdradzę, po co on łazi po Piekle i jak to się skończy ;D to się dowiesz, jak skończę pisać xD

Wela, to, jak próbujesz interpretować wspomnienie Emmetta bardzo mnie cieszy, ale nie mogę odpowiedzieć, co on zrobił z Rosalie. Skoro uważasz, że w gniewie ją zabił - proszę bardzo. Próbuję to pisać tak, abyście sami jakoś to wszystko tłumaczyli, ja nie zamierzam tego robić :D.
A co do umiejętności Jaspera... myślałam, że to jasne i zaskoczyło mnie twoje pytanie. Oczywiście, pamiętałam, że on ma moc. Nie wspominałam o niej, bo uznałam, że wystarczająco piszę i podkreślam jego uczucia - czyż w książce nie było tak, że ciągle zwracano uwagę, jak Jasper odczuwa emocje innych? A jego własne, to co? W moim opowiadaniu czuje niemalże same negatywne uczucia, które są związane zarówno z nim, jak i z miejscem w którym przybywa, oraz jego mieszkańcami.
To jednak chciałam wyjaśnić Rolling Eyes

młoda, pisząc drugi rozdział miałam dobry humor i o to w tym chodziło - chciałam wpleść w ten tekst nieco humoru. Co do tego, że nie boję się robić z bohaterami tego, co chcę - dziękuję :D to dla mnie wielki komplement, bo cała saga to dla mnie lekka pomyłka i mnóstwo niedopowiedzeń, więc ja to zmieniam na swoje ^^.

Co do nowego rozdziału - ostatnio mam dużo wakacyjnych zajęć, więc nie wiem, kiedy zacznę pisać. Pewnie wezmę się za to niespodziewanie któregoś dnia i drugiego dnia skończę. Przeważnie tak to u mnie wygląda Wink
Poza tym, ponieważ Piekło się ciągnie, chyba zostanę przy krótszych rozdziałach, w których łatwiej dba się o to, żeby nie było to naciągane, ale postaram się pisać częściej. Czyściec raczej też będzie krótki, a znowu Raj chyba się pociągnie. Jeszcze nie wiem dokładnie, muszę to przemyśleć.

Pozdrawiam,
A.Rose


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 9:08, 13 Lip 2009 Powrót do góry

Mmmm, ja tam uważam, że jeśli zachowasz te zakończenie, które wymyśliłyśmy na samym początku, to wszyscy padną z wrażenia ;P Bardzo mi się podoba :)

Mnie też rozweseliły domysły na temat Emmetta, bo jak pisałam ten fragmnecik, to myślałam o czym innym ;] Kurczę, fajnie!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Wto 16:31, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Mialam zamiar was pocieszac, ale widze ze z komentarzami jest juz troche lepiej, wiec nawet nie bede sie usprawiedliwiac. Zreszta i tak juz to zrobilam i obiecalam sie poprawic :)

Najbardziej co mnie teraz zastanawia jak bylo z Emmettem? Skoro to, ze zabil ja w gniewie uwazasz tylko za domysl, to sugerujesz tym samym, ze bylo inaczej? Chyba mus byc jakas oficjalna wizja tego zdarzenia. Nie chcesz tlumaczyc jak bylo... Chodzilo o cos innego? Tak, chodzilo, mizuki sama to napisala. Ale o co? Moze zwyczajnie on jej nie zabil - Rose sama tego nie wtrzymala - a trafil do tego kregu za lenistwo? :) Z tym, ze gdyby sama w jakis sposob sie zabila, to raczej nie lezalaby skulona. Obie smiejac sie z tych domyslow, tylko dopisalyscie jeszcze jeden punkt do listy moich zmartwien. Jak bylo...? Nie obejrze filmu, jesli na poczatku nie wiem jak sie skonczy, wiec tu tez zzra mnie ciekawosc.

Konczac juz z Emmettem, zostaje mi jeszcze Jasper. W koncu pokazal ze jest facetem. OK, chwile pozniej o tym zapomnial, ale ZAATAKOWAL Edwarda. Dlaczego caly czas widzimy tylko jego strach? Moze jest tylko 'slabym wampirem', ktory w tamtym miejscu nic nie znaczy, ale niech pokaze, ze istnieje i ma swoje zdanie. Zawsze ze wszyskim sie zgadza i z pewnoscia jest to wywolane strachem, ale moglby od czasu do czasu powiedziec: 'Nie, odwal sie, Edek. Ide sam'. Nawet jesli mialby przez to troche pocierpiec, na przyklad spasc z mostu, zostac zjedzonym przez krwiozerczy kwiat czy ukranym przez ktoregos ze straznikow. Moze to mogloby przyspieszyc zakonczenie :) ale Jazz jako nieustraszony wampir, majacy kiedys swoja wlasna amie, moglby sie zawsze jakos wywinac. Niech stanie twarza w twarz ze wspomnieniami. Caly czas wszystkiego sie boi: ze tu go cos zje, tam pogryze, ze za duzo zobaczy, za duzo sobie przypomni... Nie zachowywac caly czas jak ten zastraszony i ulegly, ale odwazny wampir, ktory nie jest tchorzem tlumiacym w sobie wszystko tylko z obawy przed bolem fizycznym albo psychicznym (ostatecznie smiercia...).

To tyle, nie stac mnie juz na nic wiecej. Czekam na kolejny rozdzial i zycze duzo weny.
Pozdrawiam
mTwil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mTwil dnia Wto 16:40, 14 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Levre
Nowonarodzony



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Wto 19:38, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Anno, chodziło mi o to, że mam nadzieję, że wyjaśnisz w dalszych częściach. Nie chcę spojlerów, chcę rozdziałWink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Wto 20:06, 14 Lip 2009 Powrót do góry

Oj, wiem, że chcecie rozdział ;x ale sama go jeszcze nie zaczęłam pisać x___X
Powiem tak - mam pewien pomysł na kolejny part. Mam nadzieję, że wyjdzie, więc trzymajcie kciuki Wink.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 20:16, 14 Lip 2009 Powrót do góry

No, a ja, za uzgodnieniem z Anną, wyjaśniam, że Emmett nie zabił Rosalie. Co więcej byłam BARDZO zaskoczona takim pomysłem, więc powiedzcie mi koniecznie - skąd taki pomysł? Co zasugerowało Wam taki obrót spraw? Muszę wiedzieć, bo mnie rozniesie ;P!
Ja myślałam, że akurat przypadek Emmetta jest bardzo prosty i wręcz banalny. Skoro w tym kręgu siedziały duszki skazane za pesyminzm i gniew, to o to właśnie chodziło ;]. Emmett pod maską głupkowatego miśka był "wiecznie w depresji", był pesymistą, bo wmawiał sobie, że Rose wcale go nie kocha, tylko wykorzystuje. No i gniew. W gniewie ją uderzył, zhańbił, jeśli mogę tak powiedzieć, ale nie zabił. To tyle ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Wto 20:10, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Uhh, kochani moi - nie miałam zamiaru tutaj pisać aż do opublikowania kolejnego rozdziału, ale uznałam, że to nie w porządku milczeć. Nie mam weny. Mam pomysł, ale nie potrafię ubrać go w słowa, chociaż obiecałam pisać krótsze, aczkolwiek częstsze rozdziały... strasznie ubolewam nad tym, że wena mi zwiała ;( codziennie się zabieram za szósty rozdział i nic. Dupa blada! Postaram się w czwartek zacząć coś pisać (jutro nie mogę) i nawet, jeśli wyjdzie mi tylko półtorej strony, to opublikuję. Bo myślę, że nie chcecie czekać kolejny tydzień, aż wysmaruję jakieś marne, naciągane trzy strony... A jeśli będzie chcieli i wpadnie mi do głowy jakiś pomysł, to napiszę jakiś mały, jednoczęściowy part z Jazz'em w nagrodę? Taka jakby miniaturka... może uszczęśliwiłaby was jakaś subtelna scena erotyczna? ;P lubię takie pisać ^^, a w tym opowiadaniu nie mam ku temu pola do popisu.

Naprawdę przepraszam i dołączam się do prośby mizuki:

mizuki napisał:
No, a ja, za uzgodnieniem z Anną, wyjaśniam, że Emmett nie zabił Rosalie. Co więcej byłam BARDZO zaskoczona takim pomysłem, więc powiedzcie mi koniecznie - skąd taki pomysł? Co zasugerowało Wam taki obrót spraw? Muszę wiedzieć, bo mnie rozniesie ;P!


Można liczyć na odpowiedź? :D

Pozdrawiam,
A.Rose


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Dobry wampir



Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 128 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń

PostWysłany: Śro 16:58, 22 Lip 2009 Powrót do góry

Mi tez raczej do głowy nie przyszło, że Em zabił Rose, ale wiecie... jak się czyta TPW i TRL, to takie rzeczy przychodza same do głowy :P Tak zwane spaczenie umysłu :P

Co do opowiadania, to ja Cię, Anno,bardzo dopinguję (tak wiesz, z pomponami, plisowaną spódniczką i koszulką z napisem 'A.Rose') i strzelam pejczem po zadzie Twoją wenę, co by się w końcu ruszyła Wink
Od poczatku jestem z Tobą (mentalnie i nie tylko) i pokładam w Tobie wielkie nadzieje, gdyż to opowiadanie cholernie mi się podoba, ale to już wiesz. Dlaczego - też już wiesz, a gdybyś zapomniała, to przypominam: otóż dlatego, że jest osadzone w takich a nie innych realiach, no i możemy przeczytać coś o Jazzym, co częstym nie jest :)
Dopinguję, kopię w dupę wenę i pozdrawiam,
M. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna_Rose
Wilkołak



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc

PostWysłany: Pon 12:51, 27 Lip 2009 Powrót do góry

No i tylko Masquerade mi odpowiedziała. Osz wy! ;P
Rozdział się tworzy. Trzeba dopracować, dopieścić, porządnie zbetować i dopisać wspomnienie. Nie wiem więc, kiedy rozdział się pojawi - dzisiaj prawdopodobnie zabiorą mi kompa do "leczenia", ale mam nadzieję, że nie będę go miała max. 3 dni Wink

Pozdrawiam,
A.Rose


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin