FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Miłość gangstera [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
plamka14
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 22:52, 16 Lut 2010 Powrót do góry

W.O.W.
Zapowiada się fajnie . Już dopisałam sobie nawet scenariusz }Very Happy
Edek z fabryki kredek będzie miał z Bellą romans .
Jacob ich nakryje zabije Edka , a Bellę zostawi , a w międzyczasie pęknie mu serce.
I będzie nieszczęśliwy koniec dla Jake'a i Bells . Razz

Pozdrawiam
P .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Śro 13:43, 17 Lut 2010 Powrót do góry

Postanowiłam napisać kilka słów odnośnie Twojego opowiadania. Weszłam tu, bo tytuł uznałam za ciekawy. Jednak nie wszystko złoto, co się świeci.

Cytat:
Moja ulubiona cecha w Jacobie? Ten śliczny, łobuzerski uśmiech.


Cecha to nie wskazywanie pozytywnych (lub negatywnych) rzeczy fizycznych tylko psychicznych.

scrittore, Piper to imię, nie ma tu czego wyjaśniać.

Cytat:
Ten pęd! Kocham motocykle... no i Bellę oczywiście.


to zdanie jest tak sztuczne, że aż boli...

Cytat:
Nie odejdzie! Choćby nawet chciała, nie pozwolę jej na to – powiedziałem ostrym tonem, po czym zacząłem się śmiać, a Emmett do mnie dołączył.


nie rozumiem co z tym śmiesznego? Powinna tu być mordercza mina, powaga, a on rży jak koń...

Cytat:
Strzeliłem mu w prawe kolano.


oczywiście zamiast pobić go do nieprzytomności, to zrobili z niego kalekę. Jestem ciekawa jak będzie sprzedawał dragi... Paradoks...

Dobra, zostawmy drugi rozdział, jest w nim wiele dziwnych tekstów. A teraz kawałek trzeciego, który sprawił, że odechciało mi się czytać dalszych części:

Cytat:
„Trudno, raz kozie śmierć”, pomyślałam. Przybliżyłam się jeszcze bardziej do niego, tak że dzieliły nas milimetry... Nie sprzeciwiał się. Dotknęłam więc swymi ustami jego... Były jeszcze bardziej miękkie niż sobie wyobrażałam! Nagle Edward zerwał się i zaczął mnie całować... wręcz brutalnie!
– Nie... powi... powinniśmy... – wyszeptałam. Nagle oderwał się ode mnie.
– Masz rację, naprawdę mi przykro. Wybacz Bello. Chyba jednak pójdę do pokoju. – Ze smutną miną chciał opuścić kuchnię. Po moim trupie! Szarpnęłam go za ramię, czym zmusiłam nasze ciała do ponownego zetknięcia się. Całowałam go, a on tylko stał z zamkniętymi oczami. O co mu chodziło? O to, prawda? Odepchnęłam go od siebie.


To jest mega głupie, ale to

Cytat:
Poczułam ukłucie w sercu. Miałam wrażenie, jakby uczucie do Jacoba zastąpiło coś stokroć mocniejszego... Tak, zakochiwałam się w Edwadzie Cullenie, choć wcale tego nie chciałam! Na miłość boską, właśnie się zaręczyłam! Może to był błąd? Nie, nie, nie. Nie mogę tak myśleć. Może coś czułam do niego, ale nie mogłam porzucić ot tak życia, które tak ciężko było mi zbudować przez te wszystkie lata. To było wprost niemożliwe.
Położyłam dzisiaj się spać z myślą o pewnym mężczyźnie, który akurat wcale nie spał koło mnie. Położyłam się z mężczyzną, który właśnie spał koło mej duszy i serca...


jest ultra failem! Ja rozumiem jakaś fascynacja i przyciąganie, ale to? Nie rób z opowiadania mody na sukces, jeden tasiemiec nam wystarczy. Zwykle nie krytykuje opowiadań, ale ten rozdział był ewidentnym przegięciem. Muszę pogratulować, to było chyba najszybsze zakochanie się w Edwardzie C. Jeszcze w żadnym opowiadaniu grom z jasnego nieba nie huknął w Bellę tak szybko.
Zarys opowiadania dobry, wykonanie już niekoniecznie. I pomimo moich negatywnych emocji życzę Ci, aby z tych trzech nieudanych rozdziałów powstało coś dobrego. Popracuj nad doborem słów i przemyśl to szybkie uczucie, którym złączyłaś Bellę i Edwarda.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rainwoman
Człowiek



Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: południe Polski

PostWysłany: Śro 14:51, 17 Lut 2010 Powrót do góry

Zakochana kobieta nie patrzy na innego, a Bella w pierwszych rozdziałach podkreślała, że Jacob to jej serce i dusza, więc wybacz, ale zupełnie nie przekonuje mnie motyw nagłego zauroczenia Edwardem. Gdybyś pokusiła się o rozbudowanie emocjonalne swoich bohaterów, być może udałoby ci się przemycić coś, co pozwoliłoby przypuszczać, że w ich związek wkradła się rutyna, znudzenie, cokolwiek. Jednak to ich kolacja zaręczynowa i ups... Poza tym osobiście nie czuję jakoś zbytniej więzi między nimi a przecież to młody związek i jeszcze do tego zaręczyny - wtedy kobieta myśli tylko o tej chwili i swoim wybrańcu a nie całuje obcego faceta... Nawet jeśli jest on zjawiskowy... Chyba, że zaręczyny nie są tym na co czekała i czuje się do nich przymuszana lub zobligowana.
Sam pomysł na ff jest ciekawy i gdybyś odpowiednio to poprowadziła, ta historia ma szansę na fajne rozwinięcie.
Trzymam kciuki i życzę powodzenia.
Pozdrawiam
Deszczowa


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gelida
Zły wampir



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka

PostWysłany: Śro 18:26, 17 Lut 2010 Powrót do góry

Rozdział króciutki, ale treściwy. Jestem rozczarowana zachowaniem Belli - mimo, że jestem Team Edward. Ona w jednej chwili obiecała zostać żoną Jacoba, a w następnej całuje się z Edwardem. Po tym, jak wyśmiewał ją w szkole, powinna być wobec niego nieufna - w każdym razie ja na jej miejscu bym te maślane oczy uznała za jakiś głupi żart. Edwarda rozumiem lepiej - z nikim nie jest na stałe, ma prawo się zakochać. Jednak Bella okazuje się lekkomyślna i niestała w uczuciach. Chyba jej związek z Jacobem nie był taki silny, jak myślała... Pomimo, że nie podoba mi się zachowanie Belli, i tak nie mogę się doczekać, co będzie, gdy o wszystkim się dowie jej narzeczony. Wtedy pozostanie tylko życzyć "Edziowi" (swoją drogą, Emmett ma pomysły) szczęścia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alice1995
Wilkołak



Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 18:39, 18 Lut 2010 Powrót do góry

Nie zgadzam się z Gelidą!
Są takie sytuacje, które potrafią porządnie namieszać w życiu...
Edward zakochał się w Belli od jak tylko ją zobaczył, a to także się zdarza.
Jej uczucia także odwróciły się do góry nogami, a na pewno przytrafiło się to nie jednej z was. Ja zetknęłam się z podobnymi przypadkami.
Weźmy mojego wujka: w szkole był brzydki itp., w wieku 25 lat wypiękniał i dziewczyna, która chodziła z nim do klasy i była jego zmorą teraz jest jego żoną, a moją ciocią. Trzeba wiedzieć, że gdy go zobaczyła nie poznała go, a po pewnym czasie zerwała zaręczyny i zaręczyła się z nim!

Powiem ci moja droga Alice_Cullen, że bardzo mi się podoba twoje opowiadanie i nie mam zamiaru cię za nic krytykować. Według mnie piszesz świetnie. Masz fantastyczny pomysł i tego trzeba się trzymaćWink

Weny życzę!

alice1995


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
_Alice_Cullen_
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa / SF / Forks

PostWysłany: Sob 14:21, 20 Lut 2010 Powrót do góry

Hejka Very Happy
Jak zwykle dziękuję za komentarze. Przyznaje racje, trochę za szybko wszystko się potoczyło i w moim "dziele" Bella nie jest zbyt stała uczuciowo. Jest rozdarta między kimś, kogo uważała za świetnego przyszłego męża, a obcym facetem, który zaczął ją fascynować.
Zapraszam do przeczytania kolejnego rozdziału.

Beta --> Gelida
...dziękuje Wink

Rozdział oczywiście do znalezienia na chomiku:

[link widoczny dla zalogowanych]


<b>Rozdział czwarty
Wyznanie</b>

<u>Punkt widzenia Edwarda</u>

Jej usta były takie słodkie i miękkie. Co ja bym dał, aby jeszcze raz posmakować ich! Jacob... był dobrym facetem, polubiłem go, ale to, co mogli razem robić w nocy, przerażało mnie. Gdy po raz pierwszy ją zobaczyłem, razem z kuplami współczuliśmy jej chłopakowi w przyszłości! Jak to się do cholery stało, że ja mu teraz zazdrościłem? Gdyby Leo się o tym dowiedział, nie dałby mi spokoju. To straszne. Gorzej było, gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy po długich latach w restauracji! Jakby naprawdę była aniołem... Jest taka piękna... Jej ciało musi być jeszcze bardziej cudowne, jednak nigdy nie będę miał okazji ku temu, by się przekonać. Zacząłem szczerze nienawidzić Jacoba Blacka. Pięknie. Przez tego demona zesłanego na mą zgubę zwariuję! Czy wsadzą mnie od razu do domu bez klamek, gdy stwierdzę, że ona jest ze mną w każdej chwili? Tak, w każdej chwili. Położyłem się wczoraj do łóżka – leżała przy mnie, dziś brałem prysznic przed pracą – była przy mnie i mi się przyglądała, śmiejąc się zalotnie. Jest ze mną na każdym możliwym kroku! Często teraz fantazjuję tak, jak z pewnością nie powinienem.
– Edward, pani Tismeo do ciebie – powiedział Leo. Jednak za bardzo nie chciałem go słuchać. Jak mogłem skupić się na jakiejś kobiecie, skoro przed oczami miałem Bellę Swan? – Witam, panie Cullen – powiedziała swym uwodzicielskim głosem klientka. Musiałem zejść na ziemię, praca wzywa. „Spokojnie Bello, jeszcze sobie pomarzymy”, pomyślałem.
– Dzień dobry. Proszę mi mówić Edward. Proszę bardzo, niech pani usiądzie.
Kobieta była wysoka, szczupła, mocno umalowana. Ubrana była w króciutką sukienkę i szpilki. Usiadła naprzeciwko mojego biurka.
– Proszę mi na chwilę wybaczyć, zaraz wracam. – Wyszedłem z pomieszczenia. – Rosalie, podaj coś tamtej pani u mnie w gabinecie.
– Jasne, Eddie. – Kiedyś naprawdę się z nią pokłócę. Nie może do mnie mówić w pracy Eddie! To, że raz z nią spałem – całkiem nieświadomie – nie czyni ze mnie jej chłopaka! Pobiegłem do gabinetu Leo. Zapukałem.
– Proszę...
– To ja. Mogę ci chwilę zająć?
– No jasne, Edward! No, chyba że wolisz Eddie...
– Daj spokój. Nie możesz przejąć ode mnie tej klientki? Nie jestem w nastroju.
– Co jest? Oj, widzę te oczy. Czyżby nasz Eddie się zakochał? W kim, stary? Gadaj!
– Leo, daj spokój.
– Piwo „U pirata”? – Czy on musi wszystko ode mnie wyciągać? Dobra, niech stracę.
– Jasne, pod warunkiem że ją przejmiesz – powiedziałem błagalnym tonem.
– Wybacz przyjacielu. Zaraz przychodzi do mnie klient. – Zerknął na mnie przepraszającym wzrokiem.
– Dobra, jakoś tu zniosę... – mruknąłem i wróciłem do biura. Był to mały, ładny pokój. Duże okno, dookoła kwiatki i obrazy. Wszystko najwyższej jakości. Marzenie każdego człowieka.
– Proszę mi wybaczyć. Musiałem pilnie załatwić pewną sprawę – zwróciłem się do klientki.
– Oczywiście, nic nie szkodzi.
– Tak. Ehm... więc w jakiej sprawie pani przychodzi?
– Sprawa jest delikatna. Chcę się rozwieść, ale mam mało wartościowe dowody na to, że mój mąż mnie zdradza.
– Chcę się pani rozwieść, bo...?
– Jestem pewna, że mąż mnie zdradza, ale nie mam na to dowodów – powtórzyła, jakbym był głuchy albo nienormalny.
– Więc skąd pani wie, że to robi?
– Ponieważ wynajęłam detektywa, a mój mąż wynajął bandziorów, aby pozbyli się i jego, i dowodów. Tego, że ich wynajął, też nie da się udowodnić, ale słyszałam jak rozmawia o tym z jednym z nich. Nazywał się chyba Wyatt... Nie jestem pewna.
– To irracjonalne. Ta sprawa jest z góry przegrana – powiedziałem. – Musimy mieć dowody, chyba że mąż zgodził się na rozwód.
– Nie, nie zgodził się.
– Dobrze. W takim razie niech pani mi opowie o małżeństwie. Spróbuję pani pomóc.
– Więc...
Zauważyłem coś nadzwyczajnego. Ta kobieta miała tak samo ułożoną szczękę jak mój anioł! Przestałem jej słuchać. Nie było sensu. Nie mogłem się skupić! Nagle naprzeciwko mnie nie siedziała moja klientka, tylko Bella! Muszę ją dzisiaj zobaczyć, muszę! Może pojadę do niej pod restaurację i poczekam na nią, a potem ją odwiozę do domu? Powiem, że czekam na Alice. Mojej siostry na pewno nie ma dzisiaj w pracy.
Tak dałem się ponieść marzeniu, że nic nie usłyszałem z małżeństwa tej kobiety!
– Więc, panie Cullen? Może mi pan pomóc?
„Ciekawe w czym”, pomyślałem.
– Przykro mi. Żaden adwokat nie przejmie tej sprawy.
– Trudno. – Kobieta głośno westchnęła, po czym wstała. – Do widzenia panie Cullen.
– Żegnam – odpowiedziałem, poganiając ją. Wybiegłem z biura jak oparzony i pojechałem przed restaurację. Spojrzałem na zegarek. 16:23. Mam jeszcze dużo czasu...

<u>Punkt widzenia Belli</u>

Cholera! Jakby na złość znowu musiałam pracować jako kelnerka. To naprawdę denerwujące.
– Hej, Bella! Stolik ósmy! – zawołał Jerry. Poszłam po zamówienie i serce zaczęło mi dużo szybciej bić. Czy on musi tak często tu jadać?
– Witam. Co podać? – powiedziałam sztucznym głosem. Gdy się do mnie odwrócił, miał taki piękny wyraz twarzy. Tylko dlaczego czaił się na nich ból? Te oczy... Głośno westchnęłam.
– Witaj... ehm... Bello. – Spojrzał na mnie. – Przepraszam, że tak długo się decyduję.
– Nie szkodzi, Edwardzie – odpowiedziałam odruchowo. Chciałam by się do mnie jeszcze raz odezwał, jeszcze raz spojrzał.
– Podaj mi... wiesz, możesz podać mi tylko wino. – Uśmiechnął się blado.
– Oczywiście. Jakie?
– To, co wczoraj. – Nie wiem, co lubił w takich szpanerskich restauracjach. Ja ich nie lubiłam, ale Jacob chciał do takich przychodzić.
– Już podaję – powiedziałam bez emocji. Poszłam szybko do kuchni i wróciłam z winem. Coraz częściej przyłapywałam się na tym, że chciałabym być z Edwardem, że wolałabym, żeby Jake był tylko moim przyjacielem. Świruję. – Proszę. – Wróciłam do stolika Cullena i nalałam mu wino. – Jak będziesz czegoś chciał, to śmiało, wołaj.
Po dziesięciu minutach Cullen wyszedł. Dziwne, zawsze spędzał więcej czasu w restauracji.
Reszta zmiany minęła mi szybko. Była osiemnasta, gdy wyszłam z pracy. Zauważyłam Edwarda chodzącego w te i z powrotem po chodniku. Gdy mnie zauważył, uśmiechnął się.
– Witaj, Bello – przywitał się. W jego głosie słychać było triumf.
– Cześć. Co tutaj robisz? Alice dzisiaj nie pracowała.
– Pięknie wyglądasz – powiedział jak zahipnotyzowany.
– Dziękuję. – Zarumieniłam się. – Więc? Na co czekasz?
– Na Alice – odpowiedział pewnym siebie głosem. Skurczybyk, wiedział że jej nie ma w pracy. Coś kombinował, tylko jeszcze nie wiedziałam, co.
– Twoja siostra dzisiaj nie pracuje. Ma wolne. – Przyjrzałam mu się podejrzliwie.
– Nie? – udawał zdziwionego, ale był też bardzo zdenerwowany. Dziwne. – Szkoda, chciałem ją odwieźć do domu. – Spojrzał na mnie zawstydzony. – Może ty się skusisz.
„Pod warunkiem, że mnie pocałujesz”, pomyślałam i za chwilę się za to zganiłam.
– Oczywiście. Nie chce mi się biec na autobus. – Wsiadłam razem z nim do samochodu. Super, mieliśmy pół godziny drogi. Mogłam na niego patrzeć do woli. Po jakimś kwadransie wreszcie się odezwałam: – Jak było na kolacji? Smakowała? – spytałam, bo cisza zaczynała mi bardzo ciążyć.
– Jasne. Naprawdę potrafisz gotować – odpowiedział z uznaniem. – I... – Podejrzewałam już, co chciał powiedzieć. „I dobrze całować”. Dlaczego dzisiaj jest taki przygaszony? To do niego wcale niepodobne. – ...I robić kawę – dodał.
– Dzięki. Nikt mi nigdy nie powiedział, że umiem naprawdę dobrze robić kawę.
– Cała przyjemność po mojej stronie, Bello – uśmiechnął się. W końcu uśmiech, już nie był taki smutny. Czy zachowałabym się nie grzecznie, gdybym spytała się go, co mu dzisiaj było?
– Edwardzie... czy mogę o coś cię spytać? – szepnęłam.
– Jasne, o co chcesz.
– Dlaczego dzisiaj byłeś taki... dziwny w restauracji.
Promienny uśmiech zniknął z jego twarzy. Właśnie zatrzymaliśmy się przed moim blokiem. Za szybko ta podróż minęła.
– Bello, chciałbym ci powiedzieć prawdę... ale nie chcę, byś pomyślała, że jestem jakimś świrem czy prześladowcą... – szepnął z bólem w głosie.
– Powiedz mi, proszę – nalegałam. Musiałam wiedzieć. Odwrócił się w moją stronę i ze smutkiem i bólem w oczach spojrzał się na mnie.
– Bello, przypomniałaś mi coś, o czym starałem się zapomnieć... Przypomniałaś mi o tym, że... – nie dokończył.
– Nie krępuj się Edwardzie. Obiecuję, że cokolwiek by to nie było, wysłucham i nie będę zła, będę próbowała cię zrozumieć...
– Przypomniałaś mi o tym, że nigdy nie będę mógł być z tobą, że nigdy nie będę mógł już cię pocałować, że nigdy nie będę mógł cię dotknąć! – Jego głos był coraz bardziej wściekły, a mi zrobiło się głupio. Miałam ochotę stąd uciec. – Jezu... to przesada. Właśnie niszczę sobie życie!
Nastała cisza. Chłopak wyraźnie bał się mojej reakcji. Nie mogłam patrzeć jak cierpi. Zakochiwałam się w nim. Postanowiłam jedną rzecz...
Przybliżyłam swoje wargi ostrożnie do jego... i pocałowałam go, potem objęłam go ramieniem. W końcu on złapał ten sam rytm co ja. Całowaliśmy się ostrożnie. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Niestety, musiałam się odsunąć od niego.
Zawsze traktowałam Jacoba jak przyjaciela. Był nim, oczywiście, ale teraz mam wrażenie, że nigdy nie był dla mnie kimś więcej. Racja, kochałam go, ale czy na pewno na tyle mocno, aby z nim być?
– Edwardzie, nie chcę abyś przeze mnie cierpiał... Przepraszam, ale muszę już iść. Wybacz... – szepnęłam i pocałowałam go w policzek, co było kolejnym błędem. Uśmiechnął się do mnie.
– Bella?! – O, nie! To był Jacob. W jego głosie usłyszałam złość. Jeżeli to wszystko widział, to koniec...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
King-chan
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 23:40, 20 Lut 2010 Powrót do góry

Bardzo ciekawy temat .
Czekam na następną część .
Bella i Jacob jako parka zakochanych ... widać że Jacob może być wciekły jak sie dowie że Edward podbiera mu laskę ..
Nie chciałabym być na jego miejscu
Ciekawe będzie czy Jackob widział te zajście .
Mam ndzieje że nie bo jeszcze go zatłucze
ale co tam nie będę spekulowac czekam na następną część


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
meadow
Człowiek



Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Nie 0:12, 21 Lut 2010 Powrót do góry

Droga _Alice_Cullen_, rozkręcasz się.;]
Zapewne jak każda osoba, która przeczyta ten rozdział jestem ciekawa co właściwie zobaczył Jake, bo jeżeli widział ich całujących się, to nie chciałabym być w skórze Edwarda. ;d
Zastanawia mnie ta miłość od pierwszego wejrzenia. Ciekawa jestem w jakim kierunku pobrniesz, czy pozwolisz rodzić się uczuciu czy jednak zmusisz Bellę do małżeństwa z Jake'iem. ;p
_Alice_Cullen_ napisał:
Zawsze traktowałam Jacoba jak przyjaciela. Był nim, oczywiście, ale teraz mam wrażenie, że nigdy nie był dla mnie kimś więcej.
No i to. Jeżeli tak naprawdę był dla niej tylko przyjacielem to po co się pcha w małżeństwo z nim? Niech po prostu to zakończy i będzie posprzątane. xd
Co do twojego stylu: przyjemnie się czyta twój tekst, rozwijaj się i pisz dalej. ;D
Przepraszam, że mój komentarz nie jest dość konstruktywny, poprawię się następnym razem.;)
Życzę czasu, weny i ochoty do pisania następnego rozdziału.;>
pozdrawiam, m;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
EsteBella;*
Człowiek



Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hmm.. A już wiem... Wampirowo;]

PostWysłany: Nie 12:15, 21 Lut 2010 Powrót do góry

Jestem teraz ciekawa czy Jacob to widział...
W każdym razie ciekawie się zapowiada dalszy ciąg wydarzeń....
Pisz dalej!!;]

Bez poważania
Ta Jedyna Bella;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
plamka14
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 15:26, 21 Lut 2010 Powrót do góry

O kurde , o kurde , o kurde .
Ciekawe ile Jake widział .
meadow - jak wiesz Jacob jest w mafii , więc nie będzie to takie proste , moim zdaniem Smile


Powodzenia . !
P .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
scrittore
Człowiek



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska

PostWysłany: Nie 21:47, 21 Lut 2010 Powrót do góry

Nie obraź się - poprzedni rozdział był lepszy.

Ten rozdział wydawał mi się... głupi? Tak, chyba tak. Jakby bohaterowie mieli 10 lat... To moje odczucia. Niestety. Poraził mnie zwłaszcza moment:

Cytat:
– Przypomniałaś mi o tym, że nigdy nie będę mógł być z tobą, że nigdy nie będę mógł już cię pocałować, że nigdy nie będę mógł cię dotknąć! – Jego głos był coraz bardziej wściekły, a mi zrobiło się głupio. Miałam ochotę stąd uciec. – Jezu... to przesada. Właśnie niszczę sobie życie!
Nastała cisza. Chłopak wyraźnie bał się mojej reakcji. Nie mogłam patrzeć jak cierpi. Zakochiwałam się w nim. Postanowiłam jedną rzecz...

[Był zagniewany? Bał się reakcji? A ona się zakochiwała? Zdecyduj się. Za dużo tego.]

Boże! Jak to przeczytałam to odechciało mi się czytać dalej. Ale czytałam...
Podoba mi się pomysł, rozwój wydarzeń, ale to jest poprostu sztucznie wykonane i za szybko (odnoszę się do 4 rozdziału). Bo sama sobie wyobraź. Jesteś zaręczona - urządzasz z tego powodu imprezę! - a tu nagle BACH! Zakochujesz się w innym, całujesz go i to w ten sam dzień! W poprzenim rozdziale mi to przeszło ale wtedy uznałam, że to popędzanie hormonami. A tutaj wielkie love. I to niewiadomo skąd. To się gryzie. I to boleśnie : /

Przykro mi bo ja naprawdę nie lubię stawiać komukolwiek krytyki.

Co do wydarzeń: Ja pitolę! Jake go chyba widział! Bo pisało, że był wpieniony, a to o czymś świadczy. Mam nadzieję, że nie zabije Eda bo wtedy by się z tego zrobił fanfic-ale-Bella-ma-doła-popełnia-samobójstwo-ble-ble-ble-nuda. Tak sobie myślę. Może Jake ją uziemi i powie prawdę o gangście Shocked Byłoby... niepowtarzalnie. Ale mam wyobraźnię... Masz bardzo dużą scenę! Korzystaj z tego!

Popracuj nad wykonaniem, będzie dobrze.

Czasu jak w zegarku, chęci i weny!

Pozdrwiaam:
scrit. c(-:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gemmei.
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zgierz

PostWysłany: Pon 12:29, 22 Lut 2010 Powrót do góry

Pomysł na opowiadanie masz fajny, bardzo mi się podoba. Taki nietypowy, który pokazuje, że Polacy też potrafią czasem coś wymyślić. xd Czyta się lekko i przyjemnie. ;]
Kiedy tu weszłam pierwszy raz, byłam prawie pewna, że to Edward będzie tym gangsterem... no cóż, spotkało mnie miłe rozczarowanie. ;P Naprawdę nie spodziewałam się, że to Jacob będzie tym złym. xd
Do tego rozdziału. Zdziwiła mnie Bella, która widziała dwa razy Edzia na oczy i już mu się rzuca na szyję. A w dodatku 'się zakochuje'. Kurczę, jak dla mnie trochę za szybko.
To samo Edward:
Cytat:
– Przypomniałaś mi o tym, że nigdy nie będę mógł być z tobą, że nigdy nie będę mógł już cię pocałować, że nigdy nie będę mógł cię dotknąć! – Jego głos był coraz bardziej wściekły, a mi zrobiło się głupio. Miałam ochotę stąd uciec. – Jezu... to przesada. Właśnie niszczę sobie życie!

załamał mnie tym troszku. xd

Oprócz tego, opowadanie jest naprawdę świetne. ;D Mam nadzieję, że Jake nie widział, jak się całowali. xd Chociaż z drugiej strony, było by ciekawie... xd No może nie dla Belli i Edwarda, ale nieważne. ;D

Życzę powodzenia w dalszym pisaniu, chęci i weny. ;D
Pozdrawiam, Gemmei.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
behappy
Wilkołak



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 12:58, 22 Lut 2010 Powrót do góry

Dlaczego nie przeczytałam tego już dawno temu jak pojawił się trzeci rozdział. Winny jest czas, który nie ubłagalnie leci do przodu. Najpierw będzie trochę nie miło, bo bardzo nie podoba mi się, że rozdziały III i IV były takie krótkie. Mam nadzieję, że następne będą dłuższe.
A teraz sprawy bardziej miłe niż to co napisałam powyżej. Bardzo podoba mi się cała fabuła.
Troche (jak dla mnie) za szybko wszystko się dzieje. Miłość od pierwszego wejrzenia?- nie przeżyłam jeszcze takiej, bo jeśli w moim przypadku zakochanie jest wtedy gdy osobę poznałam bliżej, więc nie powinnam się wypowiadać, ale ta ich miłość ma za bardzo pędzi. Ale tak to może ma być. Miłość nie wybiera takie jest życie, ale to nie jest w porządku wobec Jake'a, Bella się z nim zaręczyła, a tu całuje innego. Jest usprawiedliwiona w pierwszym przypadku, ale w samochodzie- nie powinna tego robić, nie dość, że daje żar nadziei Edwardowi to jeszcze robi to przed swoim domem.
Jake musi być wściekły- ja też bym była. Może teraz ukarze swoje oblicze gangstera i wytarga Edzia a wozu i przywali mu. Jest dużo możliwości więc zdaję się na autorkę i na to czym nas zaskoczy.

Cytat:
– Ponieważ wynajęłam detektywa, a mój mąż wynajął bandziorów, aby pozbyli się i jego, i dowodów. Tego, że ich wynajął, też nie da się udowodnić, ale słyszałam jak rozmawia o tym z jednym z nich. Nazywał się chyba Wyatt... Nie jestem pewna.
Może to ma coś wspólnego z gangiem Jake'a? Bo gdzieś czytałam to nazwisko:Wyatt, ale nie chce mi się szukać.
Pozdrawiam i czekam na następne dłuższe rozdziały.
B Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gelida
Zły wampir



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka

PostWysłany: Pon 13:21, 22 Lut 2010 Powrót do góry

Odnoszę wrażenie, że Bella jest po prostu zauroczona. Może w końcu się zakocha w Edwardzie, ale póki co zna go dość słabo. Trochę mnie irytuje to, że każdy zauważa, że "Edward jest zakochany". To aż tak bardzo widać? Samego Cullena szkoda mi i nie szkoda. Bo, z jednej strony, biedak się zakochał w niewłaściwej kobiecie, a z drugiej przecież on się kiedyś z Belli śmiał, uważał, że nie będzie w stanie sobie w przyszłości ułożyć życia. Jest jeszcze nasz gangster. I tu robi się ciekawie: zapewne zamierza walczyć o Bellę, niekoniecznie grając czysto. I pewnie zaangażuje w to swoją bandę. I właśnie dlatego nie chciałabym być ani w skórze Edwarda, ani Belli. I zastanowił mnie ten wątek w pracy Edwarda, gdy klientka wspomniała o Wyatt'cie... Bo pewnie nie bez powodu dodałaś ten wątek, mam rację?
No i tradycyjnie na koniec życzę weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alice1995
Wilkołak



Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 17:16, 22 Lut 2010 Powrót do góry

Oj, oj Bella i zdrada;)?
Edward jako kochanek;)?
I na dodatek złapani przez Jacoba (bo chyba ich złapał... tak?)

Niby taki krótki był ten rozdział, ale akcja toczyła się tak szybko, że wniósł bardzo dużo. Podobał mi się, ale postaraj trochę więcej opisywać wydarzenia;)

O... I znalazłam jeden błąd, który bardzo przykuł moją uwagęWink

O, tu:

Cytat:
– Dobra, jakoś tu zniosę... – mruknąłem i wróciłem do biura.



alice1995


PS. Czekam z (nie)cierpliwością na ciąg dalszy;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Śro 19:38, 24 Lut 2010 Powrót do góry

Cytat:
– Cześć. Co tutaj robisz? Alice dzisiaj nie pracowała.
– Pięknie wyglądasz – powiedział jak zahipnotyzowany.
– Dziękuję. – Zarumieniłam się. – Więc? Na co czekasz?
– Na Alice – odpowiedział pewnym siebie głosem. Skurczybyk, wiedział że jej nie ma w pracy. Coś kombinował, tylko jeszcze nie wiedziałam, co.
– Twoja siostra dzisiaj nie pracuje. Ma wolne. – Przyjrzałam mu się podejrzliwie.
dialog bez sensu - przecież zdanie wcześniej mówi mu, że Alice nie pracowała dziś...

o ile początek miałaś naprawdę mocny to z rozdziału na rozdział jest coraz gorzej... są niedopracowane i nieprzemyślane... nie bardzo się lepią i strasznie lecą tanim romansidłem - spotykają się i się całują... potem o sobie cały czas myślą... potem on przychodzi, a ona rzuca mu się w ramiona, całuje i ucieka, bo przecież ma narzeczonego...
wszystko da się zrobić i napisać, ale daj temu czas... nie wszystko na raz i myśl logicznie nie romantycznie, bo ludzie jakiekolwiek usposobienia by nie mieli są przede wszystkim normalni i nudni :P są logiczni... i naprawdę mało uczuciowi...
Cytat:
Nastała cisza. Chłopak wyraźnie bał się mojej reakcji. Nie mogłam patrzeć jak cierpi. Zakochiwałam się w nim. Postanowiłam jedną rzecz...
sztuczne, sztuczne, sztuczne... wszystko na raz, więc nic z tego nie wychodzi...

mam nadzieję, że coś z tym zrobisz, bo naprawdę wstęp miałaś bardzo dobry...

pozdrawia i wierzy
kirke


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kirke dnia Sob 13:15, 27 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
_Alice_Cullen_
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa / SF / Forks

PostWysłany: Czw 18:41, 25 Lut 2010 Powrót do góry

Hey Surprised
Komentarze pomogły i starałam się ten rozdział napisać najlepiej jak mogłam. Od tego rozdziału, akcja zaczyna się tak naprawdę rozkręcać.
Zapraszam do przeczytania i komentowania Smile
Rozdział jest trochę krótki Wink

Beta --> Gelida
...thx Razz

Rozdział oczywiście do znalezienia na chomiku:

[link widoczny dla zalogowanych]


<b>Rozdział 5
To dopiero początek</b>

<u> Punkt widzenia Jacoba</u>

– Miałem właśnie jechać po ciebie do restauracji – oświadczyłem. Dlaczego Cullen ją przywiózł i dlaczego, do cholery, całował się z moją Bellą?! Zabiję gada! Dlaczego Bella w ogóle na to pozwoliła? Może nie chciała? Może chciała? Może zrobiła to nieświadomie? Do cholery, dlaczego?!
– Edward podjechał po Alice, ale ona dzisiaj nie pracowała i zaproponował, że mnie podwiezie. Nie wiedziałam, że jesteś już w domu. Chciałam ci coś ugotować. – Wyraźnie się bała. Wiedziała, że ich widziałem. W jego oczach widziałem tylko ból. Ból? Dlaczego ból?
– Cześć, Edward – powiedziałem, a raczej wywarczałem.
– Witaj, Jacob – odpowiedział smutno. Czyżby żałował? Mam nadzieję że tak. Gdyby nie to, że jest tu Bella, pewnie bym go pobił.
– Do widzenia – odezwała się do niego. Głos jej się lekko załamał.
– Hej, Edward. Wstąpisz może do nas na piwo? Porozmawiamy trochę, może umówimy się na jeszcze jedną kolację. – W moim głosie było słychać lekkie rozgoryczenie. Oczywiście osobą tego bogatego śmiecia.
– Nie, dziękuję. Powinienem już jechać. Dobranoc.
– No to cześć – pożegnałem się i odjechał. Wziąłem od Belli siatki. – Chodźmy do domu. Zimno się robi.
Weszliśmy do mieszkania. Zaniosłem torby do kuchni. Bella się rozebrała.
– Zrobię kolację.
– Pomogę ci – zaoferowałem się i nie pożałowałem. Świetnie się bawiliśmy! Dużo zastanawiałem się nad tym, czy ten gad będzie chciał mi ją odebrać. Czy ona będzie wolała jego? Zanieśliśmy wszystko do jadalni. Rozmawialiśmy, choć Bella była wystraszona i skrępowana. Ja za to śmiałem się, żartowałem.
– Jake, nie udawaj, że nie widziałeś tego... Nie udawaj, bo to mnie boli...
– Jeżeli masz na myśli ten pocałunek... Możemy o nim porozmawiać, pod warunkiem, że mi powiesz, co to było – odpowiedziałem spokojnie, choć we mnie kipiało, na samo przypomnienie tego momentu.
– Nie rozumiem. – Rzeczywiście wyglądała na trochę skołowaną.
– To było coś spontanicznego, coś, czego nie chciałaś, czy coś, czego chciałaś?

<u> Punkt widzenia Belli</u>

– ...coś, czego chciałaś? – zapytał pewnym głosem. Jego słowa raniły jak sztylety. Boże, w co ja się wpakowałam!
– Jake... – Zobaczyłam jego minę. Wyglądał tak, jakby od tej odpowiedzi zależało moje życie. Chciałam to ratować. Ten związek. Dopóki nie pojawił się ten cholerny Cullen, wszystko było między mną a Jacobem w porządku. A teraz? Tragedia. Musiałam skłamać. – Nie wiem, czemu to zrobiłam. To było nagłe. Chciałam... nie wiem, co chciałam, ale na pewno nie pocałunku. Traktuję go jak kolegę – nic nie znaczącego kolegę, zaś ciebie kocham i chcę z tobą być. – powiedziałam. Ciekawe, na ile szczerze mi to wyszło. Oby na tyle, by uwierzył. Jake był spostrzegawczy, a ja byłam marną aktorką. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się.
– Kocham cię. – powiedział łagodnie. Byłam zdezorientowana, ale skoro dostałam drugą szansę, na pewno jej nie zmarnuję.
– Ja też cię kocham. Zapewniam, że chcę być tylko z tobą. – Uśmiechnęłam się sztucznie. Czy teraz tak ma być? Mam mu posyłać nieprawdziwe uśmiechy i pocałunki? Tylko dlatego, że jakiś pajac mnie w sobie rozkochał? Koniec tego dobrego. Powoli zakochuję się w Edwardzie, dlatego im szybciej zerwę z nim kontakt, tym lepiej.
Pozmywałam po kolacji. Jacob się położył, bo był bardzo zmęczony. Dlaczego byłam na tyle głupia, aby się z NIM całować? Aby go pocieszać? Koniec tego. Ktoś taki jak Edward Cullen od dziś dla mnie nie istnieje.

<u>Punkt widzenia Edwarda</u>

Wjechałem autem do garażu. Potrzebowałem z kimś szczerej rozmowy. Od razu pobiegłem do pokoju Alice. Zapukałem szybko trzy razy.
– Proszę – odpowiedział kochany głos.
– Hej, to ja. – Usiadłem koło niej na łóżku.
– Eddie, coś się stało?
– Kocham ją. Pocałowałem ją – odrzekłem prosto z mostu.
– A kogo kochasz i kogo pocałowałeś? – spytała wyraźnie spięta.
– Bellę Swan! – wykrzyknąłem. Alice była zszokowana.
– Kochasz... że kogo?! – ryknęła. – Jak możesz ją kochać?! Dlaczego ją pocałowałeś?! Ona wychodzi za mąż, idioto!
– Liczyłem na rozmowę, nie na kazanie – powiedziałem ponuro.
– Eddie, powinieneś się od niej oddalić, bo tylko zepsujesz jej życie. – Zastanowiła się przez chwilkę. – Widział to ktoś?
– Tylko Jacob – odpowiedziałem beznamiętnie. Ciekawe, co wyrażała moja twarz. Też chyba zero emocji.
– Skończ z tym, zanim będzie za późno – doradziła mi.
– Idę na piwo z Leo.
Wyszedłem z jej pokoju. W drodze do garażu spotkałem matkę.
– Edward? Coś się stało? – spytała wyraźnie zmartwiona.
– Zakochałem się w kobiecie, która wychodzi za mąż. Odpowiedź brzmi: nie. Może uda mi się zdobyć zaproszenie na ślub. – Moja wypowiedź ociekała sarkazmem.
– Edward, daj spokój. Powiedz prawdę... – domagała się Esme.
– Ale to prawda! Zakochałem się w kobiecie, która niedługo wychodzi za mąż! Może uda mi się otrzymać zaproszenie... – powtórzyłem, coraz bardziej przygnębiony, po czym wyskoczyłem z domu. Odpaliłem mój samochód i pojechałem prosto do baru. Był tam już Leo.
– Cześć, stary. Długo cię nie było. Dwa piwa! – zawołał.
– Hej. Sorry, miałem trochę problemów.
– A kiedy mi opowiesz o swoim problemie numer jeden?
– Pamiętasz „Pasztet”? – spytałem.
– Jasne. To koleżanka Alice. To brzydkie coś.
Nie wytrzymałem, wstałem i uderzyłem go z pięści w brzuch.
– Hej... Auć! – wystękał. – O co ci chodzi?
– Nie mów tak więcej – wywarczałem wściekły. Alice miała racje. Im szybciej się od niej oddalę, tym lepiej dla niej i dla mnie. Zniszczę jej niepotrzebnie życie. Ciekawe, czy już tego nie zrobiłem.
– O co ci chodzi? – Niczego nie rozumiał.
– Wczoraj byłem z Alice na kolacji u Belli Swan.
– Wow...
– Zakochałem się w niej. Jest taka piękna, taka słodka... – rozmarzyłem się. Kolega patrzył na mnie jak na skończonego świra.
– Masz rację. To jest coś. „Mega” problem. – Uśmiechnął się. – Wyluzuj. To dlaczego nie możesz się koło niej pokręcić? Każda laska po tym była twoja.
– Bo ona wychodzi za mąż! – warknąłem.
Przez resztę wieczoru byłem o wiele bardziej uśmiechnięty. Za dużo wypiłem. Bawiliśmy się z Leo jak za dawnych, dobrych czasów... aż nadszedł czas zamknięcia lokalu. Wyszliśmy śmiejąc się. Nagle ktoś mnie popchnął w ciemną alejkę za barem. „Na pewno będę miał siniaka”, pomyślałem. Za chwilę Leo wylądował na ziemi obok mnie. Spojrzałem do góry. Nade mną stali trzej wysocy mężczyźni...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
behappy
Wilkołak



Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:01, 25 Lut 2010 Powrót do góry

Pierwsza i jeszcze w jakim czasie!!!!!!!!
Jak na mój gust to za krótki ten rozdział, ale podoba mi się, Ze cały ff jest w narracji Belli, Edwarda i Jake'a. Dlatego wiemy jakie są odczucia każdego z osobna i z różnych perspektyw.
miałam nadzieję, że Jake zachowa się inaczej i pokarze swoje drugie oblicze. ale koniec wskazuje, że będzie źle dla Edwarda i Loe. Założe się, że
Cytat:
trzej wysocy mężczyźni...
to kompani tytułowego gangstera. Jestem ciekawa co sie stanie? Pobiją go na kwaśne jabłko czy na śmierć, ale chyba lepiej wersja pierwsza, bo przecież nie zabiją jednego z głównych bohaterów.
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział(wiem, że dopiero wstawiłaś ale nie daj nam długo czekać)
B Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gelida
Zły wampir



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka

PostWysłany: Czw 20:52, 25 Lut 2010 Powrót do góry

No to zabieram się do napisania czegoś w miarę konstruktywnego (w sensie że komentarza), choć rozpisywać się nie umiem.
Nie wiem, czy Ci wspominałam, ale chyba tak (skleroza też boli), moją opinię odnośnie Belli. No to trzeba sporządzić jej portret psychologiczny. Nie jestem fanką Jacoba, ale cieszę się, że dziewczyna chce być mu wierna. Gdybym nie wiedziała, kim jest Jacob i co się stanie z Edwardem w najbliższej przyszłości, starałabym się o tym drugim zapomnieć. Poza tym ta sytuacja jest podobna do tej z Zaćmienia - tyle, że tu się role odwracają: to Jacob jest tym pokrzywdzonym-narzeczonym. I znając jego charakter nie odpuści sobie Belli, a jako gangster, dysponujący grupką napakowanych znajomych, wykorzysta ich do zlikwidowania Edwarda (udaję, że nie wiem, co się stanie w następnym rozdziale Very Happy ). No i Edward oczywiście nie może umrzeć, bo bez niego to nie byłoby już to samo.
Weny życzy i pozdrawia
Gelida


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
meadow
Człowiek



Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Czw 23:19, 25 Lut 2010 Powrót do góry

Droga _Alice_Cullen_, mieszasz nieźle teraz już. Przeczytałam kolejny rozdział i mam dość... mieszane odczucia. Mianowicie:
Nie lubię ludzi, którzy ukrywają własne uczucia, po to, by nie zranić kogoś, chociaż przez to ranią ich jeszcze bardziej.
_Alice_Cullen_ napisał:
– Jake... – Zobaczyłam jego minę. Wyglądał tak, jakby od tej odpowiedzi zależało moje życie. Chciałam to ratować. Ten związek. Dopóki nie pojawił się ten cholerny Cullen, wszystko było między mną a Jacobem w porządku. A teraz? Tragedia. Musiałam skłamać. – Nie wiem, czemu to zrobiłam. To było nagłe. Chciałam... nie wiem, co chciałam, ale na pewno nie pocałunku. Traktuję go jak kolegę – nic nie znaczącego kolegę, zaś ciebie kocham i chcę z tobą być. – powiedziałam. Ciekawe, na ile szczerze mi to wyszło. Oby na tyle, by uwierzył. Jake był spostrzegawczy, a ja byłam marną aktorką. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się.
– Kocham cię. – powiedział łagodnie. Byłam zdezorientowana, ale skoro dostałam drugą szansę, na pewno jej nie zmarnuję.
– Ja też cię kocham. Zapewniam, że chcę być tylko z tobą. – Uśmiechnęłam się sztucznie. Czy teraz tak ma być? Mam mu posyłać nieprawdziwe uśmiechy i pocałunki? Tylko dlatego, że jakiś pajac mnie w sobie rozkochał? Koniec tego dobrego. Powoli zakochuję się w Edwardzie, dlatego im szybciej zerwę z nim kontakt, tym lepiej.
Chodzi mi dokładnie o cały ten fragment. Sory, że go wklejam tak w całości, ale chce, żebyś wiedziała, o którą akcję konkretnie mi chodzi. Ja wiem, że Bella jest targana różnymi emocjami, różnymi uczuciami, że chce się bronić przed miłością do Edwarda, ale cholera jasna, po co w tym wszystkim oszukuje Jake'a. Owszem, nie lubię tej postaci, zarówno SzMejerowego 'wilkołaka' jak i jakiejkolwiek innej jego odsłony, ale Bella podkłada mu taką wielką świnię, że on, pan gangster się nieźle odegra na parce. I może zniszczyć buźkę Eddiego, nie? A na to nie pozwalamy. ;)
No i jeszcze Jake. Niby wkurzony, bo jakiś inny pies wchodzi na jego teren i obsikał mu drzewko, a tu swojej lasce pokazuje tak, jakby w ogóle nie obchodziło go czy poleci z kimś w ślimaka czy nie. Ja bym się na niego wkurzyła, nie ma co. ;p No i Ed. Latając po tych barach i użalając się nad sobą nie zaciągnie Belli na swoją połowę, skoro ją tak mocno kocha, to niech walczy. ;d
Co do treści to tyle. ;D Błędów w tekście nie wyłapałam, nie skupiam się na takich rzeczach. Stylistycznie mi się podoba, nie mam zastrzeżeń ani jakiś typowych zgrzytów nie zauważyłam. ;)
Życzę czasu, ochoty przy pisaniu następnego rozdziału, przeczytam na pewno. ;>
pozdrawiam, m;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin