FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Moonlight Night [Z][+18] Rozdział XX /19.10.2009/ Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:18, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

...

...

AAA!

__________

Spokojnie. Tak... Muszę się zająć błędami. Tak, to mnie na pewno uspokoi... Wdech, wydech, wdech...

Cytat:
Słodki Jezu, w życiu nie widziałem większej wariatki od moje rodzonej bliźniaczki

mojej.

JEZU CHRYSTE, kogo obchodzą jakieś głupie błędy?!
Widzisz, do jakiego stanu mnie doprowadziłaś? Doprawdy, kocham Cię za to i jednocześnie nienawidzę. Nawet WA w swojej szczytowej formie nie doprowadzało mnie do takiego... takiego... obłąkania! Aż się siebie boję.

Dobrze, żeby nie wyjść na kretynkę (nie uświadamiaj mnie, proszę, że już na nią wyszłam), która nie potrafi utrzymać emocji na wodzy, zajmę się Panem Przystojnym.

Cytat:
- ku*** – zakląłem pod nosem.
- Język! – upomniała mnie.
- Przepraszam – wymamrotałem i odłożyłem komórkę na stolik nocny, skupiając się na bezczelnie przerwanej czynności.

Perełka :D jeszcze żaden tekst w tym opowiadaniu mnie tak nie zauroczył.

_____
Dobrze, przyznaję. Nie potrafię tego skomentować, zachowując przy tym zimną krew.
Jak mogłaś?
Jak mogłaś uśmiercić Esme i Carlisle'a? Albo Carlisle'a i Edwarda? Albo Esme i Edwarda? Jak?
Jak to przeczytałam, to normalnie mi się oczy załzawiły. NIE WAŻ SIĘ zabijać Edwarda! No ja Cię proszę! Dil! Zmień go w wampira, zafunduj mu krwotok wewnętrzny, który lekarze cudem zahamują, zrób z niego nawet inwalidę, ale go nie zabijaj! :(
Jeszcze nigdy czyjaś fikcyjna śmierć mnie tak nie zraniła. Naprawdę, nieważne, która dwójka zginęła. I tak mnie to załamało. A Jane? Nienawidzę suki. Szczerze i z całego serca nienawidzę.
I to w takim momencie! I - mówcie co chcecie, ale ja tak uważam - to wszystko przez Renee. Wtedy byliby na wakacjach i świetnie się bawili, a Es i Carlisle znaleźliby inny transport i szczęśliwie dojechali na miejsce. A tak...

Dil moja kochana!
Mogę z całym przekonaniem stwierdzić, że to najlepszy rozdział, jaki kiedykolwiek napisałaś. A że teraz mnie skręca z ciekawości, to inna historia. Twoje opowiadanie to takie błędne koło - Ty piszesz, ja czytam, chcę więcej, czekam na następną część, potem znowu Ty piszesz, a ja chcę jeszcze...
Normalnie nie potrafię sobie wyobrazić końca tego ff. Nie bez powodu wskoczył mi na pierwsze miejsce w rankingu.
Kocham je (opowiadanie) za wszystko - za bogatą, rozpuszczoną Bellę, za maniakalnego podglądacza - Edwarda, za historię, za przygody, za nieprzewidywalność (która szczególnie uderzyła we mnie w tym właśnie rozdziale), za... za całokształt! I, oczywiście, za Emmetta. Jakżeby inaczej? Twój Emmett jest milion razy lepszy niż ten, który powstał pod piórem pani Meyer.

Pozdrawiam,
Twoja wierna, skretyniała, nieumiejąca utrzymać emocji na wodzy fanka,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pią 21:40, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

AAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!



Wgniotłaś mnie w fotel swoimi ostatnimi rozdziałami.
Zacznę od Emmeta i Rosali - są boscy! Sietnie ich stworzyłaś, Emmet jest boski, ze swoim specyficznym poczuciem humoru, rewelacyjną relacją z Rosali, ich rodzące się uczucie jest świetne, takie dojrzalsze, piękne...
Edward z Bellą stanowią przykład innego uczucia, takie subtelniejszego, delikatniejszego u nich wszystko wolniej się rozgrywa... Może to i dobrze.
A teraz przejdę do zwrotów akcji: rozmowa Emmeta z Rosali, o tym jak stał się wampirem, jest taka poruszająca, emocjonalna, jego związek z Jane - szok, jak i później sama reakcja Rosali, która chce zostać wampirem Wink wcale jej się nie dziwię też bym chciała!!! Wink
A najbardziej mnie zaszokowała końcówka rozdziału, mam milion pomysłów na dalszą część, niekoniecznie happy endów... Ale że jestem zwolenniczką ckliwych zakończeń wierze że nie pozwolisz zginąć Edwardowi, nich zostanie wampirem!!!
Emmet musi go uratować!!!!
Czekam z niecierpliowścią na kolejny rozdział, spragniona nowych informacji na temat rozwoju akcji
pozdrawiam
ajaczek
I no i teraz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 22:08, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

Cytat:
Jak mogłaś uśmiercić Esme i Carlisle'a? Albo Carlisle'a i Edwarda? Albo Esme i Edwarda? Jak?


Pozwolę sobie odpowiedzieć na to pytanie w odrobinę złym tonie: pisemnie. Nieważne kto zginął, ważne, że się na to odważyłaś, Dil. Zrobiłaś to w pięknej formie "klifu" - tak, żeby czytelnik mógł sobie ułożyć różne scenariusze sam. Mam nadzieję, że to będzie dobre i w zasadzie jedyne, co cały czas jednak mi zgrzyta, to relacja Emmetta i Rose. Jak na tak krótki czas, wydaje się zbyt intensywna, przerysowana wręcz, ale może to tylko ja mam taki zaburzony osąd.

Reakcja mamusi ukochanej córeczki bardzo schematyczna, ale też prawidłowa, bo przecież takie osoby nie myślą rozsądnie. Liczą się pieniądze i to, co powiedzą ludzie, a nawet przede wszystkim to drugie.

Brawo za Bellę, która ma jakiś charakter i za Ema, co idiotą nie jest, a często bywa - zupełnie nie wiem, za jakie grzechy. Wiem, że mój komentarz nie pasuje nastrojem, ale ja ogólnie rzadko się daję wzruszać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 22:54, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

Dziękuję wszystkim za komentarze. Wzruszyłam się Embarassed

Cytat:
Przecież czytelnicy Cię uduszą za to!


NZ - a może mnie nie znajdą na wszelki wypadek, co? Chyba że głosisz wszystkim gdzie mieszkam. :D

Cytat:
Pozdrawiam, życze mega napływu niekontrolowanej weny, która zwali cie z nóg i nie pozwoli oderwać się od tej mega przyjemnej czynności, jaką jest pisania tego przecudownego opka.


Ann mów mi tak jeszcze! :D Tak poważnie to thank you, myślę, że dzięki Waszym komentarzom tak łatwo nie dam wenie uciec Wink

Cytat:
Nie mogłam się pozbierać. Cały wieczór myślałam o Twoim opowiadaniu

Sus, moja najdroższa - jeśli myślałaś o MN, a nie o jednym osobniku płci męskiej to czuję się zaszczycona.
Cytat:
Zacznę od tego, że playlista jest bardzo fajna i trafiona Very Happy najbardziej przypadła mi do gusty piosenka przypisana do Emmetta. Uwielbiam ten utwór

Ja też uwielbiam ten utwór. Wiesz, że przywiązuję dużą wagę do muzyki. Szczerze, to pisząc ten rozdział słuchałam najwięcej jednak Młodych wilków. Niesamowicie spasowały mi klimatem.
Cytat:
Dil! Zmień go w wampira, zafunduj mu krwotok wewnętrzny, który lekarze cudem zahamują, zrób z niego nawet inwalidę, ale go nie zabijaj

Ha! Dzisiaj oglądałam dwa odcinki House'a. Od razu mi się skojarzyło :D Krwotok wewnętrzny i te sprawy.
Cytat:
Mogę z całym przekonaniem stwierdzić, że to najlepszy rozdział, jaki kiedykolwiek napisałaś.

Latte maj dir, szczerze i nieskromnie ja też pisząc go uważałam za najlepszy. Jest też najdłuższy i chyba włożyłam w niego najwięcej serca, cieszę się, że to zauważyłaś ;*
Cytat:
Wgniotłaś mnie w fotel swoimi ostatnimi rozdziałami.
Zacznę od Emmeta i Rosali - są boscy! Sietnie ich stworzyłaś, Emmet jest boski, ze swoim specyficznym poczuciem humoru, rewelacyjną relacją z Rosali, ich rodzące się uczucie jest świetne, takie dojrzalsze, piękne...

Thx, ajaczek :) Ja sama kocham "swojego" Emmetta. Zresztą gdzie ja go nie kocham :D?
Cytat:
Brawo za Bellę, która ma jakiś charakter i za Ema, co idiotą nie jest, a często bywa - zupełnie nie wiem, za jakie grzechy. Wiem, że mój komentarz nie pasuje nastrojem, ale ja ogólnie rzadko się daję wzruszać.

Dziękuję, Ang. Ja też nie wiem za jakie grzechy, już na to narzekałam zaczynając MN Rolling Eyes

Jeszcze zanim pójdę pisać dalej, chcę podziękować Wam po raz kolejny za komentarze. W szczególności jednak Sus, Latte, Ann - za umieszczenie MN na pierwszym miejscu w rankingu, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy! Dziękuję! :**


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Katarinaa
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ZE WSPANIAŁEJ KRAINY JACELANDII :)

PostWysłany: Sob 11:37, 26 Wrz 2009 Powrót do góry

WTF?? powiem tylko tyle , że zbieram szczęke z klawiatury ... Shocked Shocked .. normalnie nie wiem co napisać ... MÓDLMY się żeby to nie zginął Edward Confused Confused Czekam z niecierpliwością na następny rozdział .... Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
transfuzja.
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.

PostWysłany: Pon 18:18, 28 Wrz 2009 Powrót do góry

trans napisał:
Wiesz, że Cię kocham? Ale najpierw muszę NBK [Nocny blask Księżyca, oczywiście] skończyć, wtedy powiem, jak bardzo. ;D

Tak Ci napisałam. I w tej chwili... Dil, serce mi pęka z nadmiaru uczuć. :D

Kocham Cię, ubóstwiam, uwielbiam. Za Rose i Emmetta. Za Jacoba i Alice. W ogóle... Grr. xD Aż się skupić nie mogę!!!

Nie będę wypisywać po kolei, co mi się podobało, bo pół tekstu bym skopiowała. Wink Jesteś moim geniuszem... ;*

I pewnie mnie za to zlinczują, ale: cieszę się z tego wypadku. Niech Edward zginie, niech Edward zginie... Wprowadź wątek kazirodczy! xD Chodzi oczywiście o Jacoba i Bells. [Głupia trans, niech ktoś ją kopnie w głowę!]

Konstruktywne to nie jest... Ale na nic lepszego mnie nie stać.
trans


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:04, 30 Wrz 2009 Powrót do góry

Dziękuję za wszystkie komentarze :) Wstawiam rozdział dzisiaj, niestety bez bety, mam nadzieję, że mi wybaczycie. Nie wiem jak będzie od jutra, plan zajęć mam cudowny, naprawdę ;]
trans, żadnego kazirodztwa nie będzie! Mówiłam Ci to już na dzień dobry, przy pierwszym rozdziale :D
Przy pisaniu pomagały i natchnęły mnie dwie cudowne piosenki i bardzo serdecznie polecam je Wam jako playlistę. Dla mnie muzyka jest ważna, może nawet więcej, więc pomarudzę sobie z Pl :D Dobra nie gadam, zapraszam na 17 i proszę pięknie o komentarze :)

Bella: [link widoczny dla zalogowanych]

Edward: http://www.youtube.com/watch?v=AIGGVIkcyWU&feature=related


Rozdział XVII

Pośrodku mroku

Bella

- Cieszę się, że jesteście razem, pasujecie do siebie – powiedziała mi Alice.
- Dzięki – odparłam i pewnie się zarumieniłam.
- Edward jest przy tobie szczęśliwy.
- Nie tak jak ja.
Wzięłam w dłonie szklankę z gorącą herbatą, którą wręczyła mi Esme. Przyjrzałam się kuchni Cullenów. Nie była tak dobrze wyposażona jak nasza i nawet nie w moim stylu, ale coś w tym pomieszczeniu przyciągało. Dom wydawał się bardzo bezpieczny i ciepły. Dom… Właśnie uzmysłowiłam sobie coś bardzo ważnego. Czym był dom? Porównując ten, w którym mieszkałam od urodzenia do miejsca gdzie się właśnie znajdowałam, zrozumiałam coś bardzo oczywistego. Czym tak naprawdę jest wielki, piękny budynek, pomalowany i wyposażony w najcudniejsze antyki i dzieła nowoczesności, gdy brak mu podstawy jego egzystencji, wzajemnej miłości domowników? Mogłam się przekonać na własne oczy jak bardzo Edward kocha swoje siostry. Zrobiłby dla nich wszystko i nie oszukujmy się, dla mnie też. Był chłopakiem idealnym.
- Ziemia do Belli! – zawołała Alice.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Zauważyłam.
Obserwując moją przyszłą szwagierkę poczułam się pierwszy raz w życiu jakbym miała siostrę. Bratnia dusza, chyba tak ją mogłam określić. Nie zaborcza Jessica, nie Angela, która każdą chwilę chce spędzać z mężem, po prostu Alice Cullen.
- Dolać ci herb… - Przerwała w połowie. – Dzwoni Jasper Hale, to dziwne.
- Odbierz – poradziłam jej.
- Halo.
Ciekawe, przecież ledwo zdążyli się poznać chyba, że o czymś nie wiem. Nagle usłyszałam cichy stukot. Komórka spadła na płytki kuchenne, a twarz dziewczyny była jeszcze bledsza niż Emmetta. Oczy zaszły jej łzami i upadła na kolana.
- Co się stało? – spytałam przerażona.
- Edward… Mama… Carlisle – łkała, powtarzając w kółko imiona członków swojej rodziny.
- Alice! – wrzasnęłam, bo doprowadzała mnie do szału. Rozpłakała się jeszcze bardziej żałośnie. Potrząsnęłam jej drobnymi ramionami.
- Mieli wypadek – wydusiła, a po chwili zemdlała w moich ramionach. Spanikowałam. Jaki wypadek? Czy stało się coś poważnego? Co mam zrobić z Alice? Przeklinałam siebie w duchu, że nie przykładałam się do nauki biologii, pewnie wiedziałabym teraz jak ją ocucić. Bez zastanowienie sięgnęłam po telefon i wykręciłam numer, który jako pierwszy przyszedł mi do głowy.
- Jake, musisz przyjechać do Cullenów, natychmiast! Edward i jego rodzice mieli wypadek, nie znam szczegółów, musimy jechać do szpitala. Alice zemdlała nie wiem co mam robić… - Nawet się nie zorientowałam, że płaczę. A jeśli…? Nie, nie…
- Uspokój się, będziemy tam za pięć minut, czekaj, Bella!
Rozłączył się. Nie pozostało mi nic innego jak go posłuchać. Rozszlochałam się na dobre, kołysząc się w tył i przód głaskałam drobną twarzyczkę mojej siostry i nasłuchiwałam warkotu silnika BMW Jacoba Blacka.

- Nie! Nie! Zróbcie coś, tato, błagam cię powiedz im, każ, zapłać, zróbcie coś do cholery!!!
- Uspokój się, kochanie.
- Nie! – krzyczałam próbując wydostać się z zakleszczającego uścisku ojca. Powiedzieli, że Edward może tego nie przeżyć, że mam się modlić… Esme i Carlisle zginęli na miejscu. Spojrzałam na Alice, która też wydawała się umierać. Cały mój świat rozpadł się na drobne kawałeczki w jednej chwili. Mogłam go stracić, ale to chyba ona potrzebowała brata bardziej. Nie mogłam znieść tej niepewności, czekania, niewiedzy, bezsilności i widoku tej małej osóbki. Jej głowa właśnie opadła bezwładnie na pierś Jake’a. Poczułam, że moje serce pęka, nie mogłam znieść tego bólu. Z sali operacyjnej wyszedł jeden z lekarzy.
- Co z nim? Co z Edwardem? – zapytałam.
- Jesteście z rodziny?
- Nieważne, Embry, mów. Witaj, Charlie. – Mężczyzna w kremowym garniturze podszedł do nas i skinął głową na tatę. Pewnie podałby mu rękę, gdyby ten nie musiał mnie trzymać.
- Stan pacjenta jest krytyczny, przykro mi.
- Ale operacja się udała, tak? Przecież po coś ją robiliście – dopytywał się ojciec.
- Trudno powiedzieć. Doznał zbyt wielu obrażeń, niestety musimy się przygotować na najgorsze…
- NIE!!!
- Bella, kochanie, wszystko będzie dobrze, spokojnie.
- Nic nie będzie dobrze! Charlie powiedz im, że cena nie gra roli, powiedz! Przecież zapłacimy ile będziecie chcieli, rozumiecie?! – wrzeszczałam na lekarzy.
- Daj jej coś na uspokojenie.
- Nie chcę! Lepiej zaopiekujcie się Alice. – Wskazałam na Jacoba, a ten mi przytaknął i wziął dziewczynę na ręce.
To niemożliwe, to się nie dzieje. Tylu rzeczy nie zdążyłam mu powiedzieć, nie wiedział jeszcze jak bardzo go kocham, nie wiedział, że jest mi potrzebny do życia jak powietrze, bez niego nie dam rady, umrę z żalu.
- Błagam, Edward...
- Kiedy będziemy mogli go zobaczyć? – Usłyszałam jakby z daleka głos ojca.
- Obawiam się, że to niemożliwe przynajmniej jeszcze przez trzy godziny.
- Rozumiem. Zaczekamy.
Przewieźli go do sali, a ja nie mogłam nawet spojrzeć zza szyby. Lekarz, który się nim opiekował był bardzo młody, bałam się, że niedoświadczony i poprosiłam tatę, żeby skonsultował się jeszcze z jakimś chirurgiem z długoletnim staże. Na szczęście załatwił to od ręki, bo od wielu lat sponsorował szpital i wszyscy go tu znali. Czekałam, a czas wydawał się stanąć w miejscu. Każda sekunda zadawała ogromny ból i była nie do zniesienia. Po dwóch godzinach doktor Ateara pozwolił nam wejść do środka. To co czułam do tej pory było niczym. Kiedy zobaczyłam Edwarda leżącego na białym, szpitalnym łóżku całego w bandażach, bezbronnego i posiniaczonego, a po bokach te wszystkie aparatury ugięłam się pod ciężarem własnego ciała i nie mogłam złapać oddechu. Doskoczyłam do mojego ukochanego i chciałam go obudzić. Musiałam, bo czułam i widziałam, że umiera, a na to nie mogłam pozwolić.
- Edward! Edward!
Charlie odciągnął mnie od łóżka siłą.
- Edward, błagam, zostań ze mną, Edward! – krzyczałam przez łzy.
- Wyprowadźcie ją stąd! Już! – rozkazał któryś z doktorów.
Nie mogłam być przy nim, więc używając całej swojej siły wyrwałam się ojcu i pobiegłam do kaplicy.
Nie zabieraj mi go, nie zabieraj – błagałam Boga. Nie zabieraj…

Edward

Poczułem potężne uderzenie, po którym przez ułamek sekundy wydawało mi się, że zasnąłem. Nie, to źle powiedziane, raczej, że się zapadłem. Istniałem jakby na granicy rzeczywistości. Słyszałem wszystko co dzieje się wokół mnie, ale każdy pojedynczy ruch rejestrowałem w zwolnionym tempie. Było mi gorąco i z każdą sekundą czułem się coraz słabszy. Moje ręce ważyły teraz zdecydowanie więcej niż zwykle, nie mogłem ich unieść. Wpadłem w panikę, a przed oczyma miałem szarość, która z kolejną chwilą zamieniła się w zupełną nicość. Nic nie widziałem, a jedyne co czułem to słodka woń wilgoci spływającej do moich ust. Resztkami świadomości uzmysłowiłem sobie, że to krew. Oblizałem usta, bo byłem spragniony. Potem nie widziałem już nic.

- I co, siostro? – usłyszałem jak przez mgłę nieznajomy głos.
- Kompletnie nic. Nie reaguje na leki, krwawienie nie ustaje.
- Zostaw mnie z pacjentem, proszę.
Nie mogłem ruszyć ustami ani nawet otworzyć oczu. Wiedziałem tylko, że jestem świadomy. To musiał być wypadek samochodowy. Tylko jak to wszystko się stało? Nagle poczułem przerażający ból w czaszce; palący i wzrastający. Zakręciło mi się w głowie, a przed oczyma ujrzałem coś białego. Nie, raczej jasnego.
- Doktor Ateara, nareszcie.
- Witam, przyszedłem tak szybko jak mogłem.
- Rozumiem.
- W czym potrzebujesz mojej pomocy, Embry?
- Chyba go tracę.
Mnie?
- Nie załamuj się każdy musi przez to przejść. Jesteśmy lekarzami, nie uzdrowicielami ani cudotwórcami. Wiem, że przy pierwszym jest najgorzej. Ma jakieś szanse?
- Wątpię. Wypadek samochodowy. Urazy to krwawienie wewnątrzczaszkowe, tamponada serca, złamania obu rąk, obrażenia jelit i wstrząs.
- Zleciłeś ECHO?
- Tak.
- To mogło go jeszcze bardziej osłabić.
Nie. Teraz już czuję się dobrze, nie jestem słaby! Hej!
- Jechał sam?
- Nie, doktorze. Dwoje pozostałych pasażerów zginęło na miejscu, z tego co wiem to jego rodzice. Biedny dzieciak.
Co? Nie, nie. Nikt nie zginął… Na pewno nie Esme, nie Carlisle…
- Musisz próbować, ale pamiętaj nie jesteś cudotwórcą, Embry.
- James nalega na leczenie.
- Co? Od kiedy dyrektor administracyjny zajmuje się ciężkimi przypadkami, co chłopcze?
- Wygląda na to, że to przyjaciel córki Chaliego Swana.
- Ach… Rozumiem.
Nie! Nic nie rozumiesz! Wytłumaczcie mi co tu się dzieje. Natychmiast. Dlaczego mnie nie słyszycie, jestem tu! Uciszcie ten pisk! Nie wytrzymam go, moje uszy, wyłączcie to!!!
- Saturacja spada, tracimy go. Siostro!

Umarłem. Umarłem, ale to nie była taka śmierć jaką sobie zawsze wyobrażałem. Esme i Caslisle też nie żyli. Ciekawe gdzie oni są? Skąd wziął się samochód, który w nas uderzył? Co się stało z kierowcą?
Wpadłem w ciemny, długi tunel, ale się nie bałem. Nie był straszny czy przerażający, bo gdzieś tam pośrodku tego mroku widziałem jasność. Podczas wędrówki do światła jak przez mgłę widziałem ratujących mnie lekarzy. Starali się i chociaż nie wiedziałem jakich leków i sprzętu używają byłem pewien, że niepotrzebnie marnują pieniądze. To może się przydać komuś innemu, mi już nie. Starszy z nich, przypuszczam, że doktor Ateara był na pewno dobrym człowiekiem. Odróżniał się od reszty – miał inny kolor. To zabawne jak za życia człowiek jest ślepy. Za to młodszy, pewnie Embry bardzo się bał. Chciałem mu powiedzieć, że nie ma czego, że nie zrobił nic złego, ale nie mogłem. I nie chciałem. Podążałem tam gdzie teraz miałem się znaleźć i byłem coraz bliżej. To był mój cel. Z daleka ujrzałem dwie sylwetki. Szedłem dalej.
- Zwiększyć moc! – krzyczał młody lekarz. Słyszałem go słabo, ale wyraźnie. Nie skupiałem się na to co dzieje się w szpitalnej sali. Szedłem dalej. Postacie stawały się coraz wyraźniejsze i jakby bardziej znajome. Przyspieszyłem i szedłem dalej. Niesamowita światłość przyciągała mnie z ogromną siłą. Nic poza nią nie mogło się liczyć.
Mama. Tata.
- Jesteśmy w niebie? – spytałem rodziców. Musieliśmy być, bo czułem już tylko spokój i wszechogarniającą miłość. Za plecami Esme rozciągało się ogromne miasto całe z kryształów i różnorodnych barw. Każda z nich należała do innego mieszkańca, innej duszy. Nie rozumiałem tylko dlaczego stanęli mi na drodze, czemu nie chcą, żebym dotarł do celu.
- Musisz wrócić, synu – szepnęła ciepło.
- Ja nie chcę – odrzekłem.
Jedyne czego teraz potrzebowałem to tajemnicze światło. To pragnienie pochłaniało całego mnie i nie pozwalało myśleć o niczym innym.
- Tam ktoś na ciebie czeka.
Nie. Zaprzeczyłem kiwnięciem głowy. Nie mogli mnie teraz odesłać, zabrać tej jasności. Posłuchaj, synu, to nie jest twój czas. Znajdź w sobie siłę.
- Nie chcę – powtórzyłem.
Esme i Carlisle chwycili się za ręce, a ich piękne dusze ochraniała ledwo widoczna tarcza. Wiedziałem co to znaczy, bo już w pierwszej sekundzie poczułem jak odpycha mnie z powrotem w stronę ciemności, do sali szpitalnej. Chciałem krzyczeć, ale zabrakło mi sił.
- Edward! Edward!
Co? Czy to…?
- Edward, błagam, zostań ze mną, Edward! – szlochała Bella.
Bella. Tata miał rację, ktoś na mnie czeka.
- Wyprowadźcie ją stąd! Już! – wrzasnął Ateara.
Przyspieszyłem, byłem już blisko mojego łóżka. Bałem się, że znowu będę odczuwał ból, ale jeszcze większym cierpieniem było dla mnie patrzeć jak ona płacze. Mama zawsze mi powtarzała, że dla prawdziwego mężczyzny, łzy kobiety są największą porażką.
- Serce bije, ale bardzo słabo, nie wiem ile jeszcze wytrzyma – zakomunikował młody lekarz.
Wróciłem do swojego ciała i natychmiast tego pożałowałem. Ból pochłonął całego mnie, ale ze wszystkich sił starałem się dać jakiś znak życia. Chciałem, żeby wiedziała… Obiecałem, że jej nigdy nie zostawię.
- To kwestia godziny, Embry, może dwóch. Nic nie możesz zrobić.
Nie ma mowy. Będę walczył i wyjdę z tego. Dla Belli.
- Obawiam się, że musicie panowie opuścić tą salę. – Znajomy głos brzmiał bardzo pewnie.
- A kim pan niby jest? My tu pracujemy, a to nasz pacjent. Jeśli nie jest pan z rodziny, to obawiam się, że jedyną osobą, która opuści tą salę będzie właśnie pan.
- Wątpię – zadrwił Emmett. Co on wyprawia? Przecież to lekarze! Bez nich nie mam najmniejszej szansy na przeżycie.
- Jestem siostrą Edwarda, Rosalie Cullen. Czy on z tego wyjdzie? – spytała.
- Niestety nie mamy dobrych wiadomości. Przeszedł zbyt wiele, organizm nie broni się tak jak powinien. Przykro mi pani Cullen, w tej chwili tylko cud może uratować pani brata.
- Nie mamy wyjścia, pospiesz się.
- Czy możemy zostać sami ze szwagrem? – Tym razem spokojniej i bardziej stonowanie zapytał Emm.
- Proszę, chodź Embry.
- Muszę wyjść przez okno, na szczęście już się ściemnia. Zabiorę go, Rose, poradzisz sobie?
- Tak.
- Spotkamy się w domu przy Amfiteatrze.
Nic z tego nie rozumiałem, ale czułem, że się zapadam. Teraz i ja wiedziałem, że nie mam aż tylu sił, żeby wygrać ze śmiercią. Nie dam rady, nie dotrzymam słowa, zostawię ją samą…

Nie wiem czy minęła minuta, godzina czy rok, ale wiedziałem, że żyję. Tam gdzie byłem, tam gdzie byli moi rodzice nie było bólu, a to co teraz mnie obudziło było cierpieniem w najczystszej, niczym nie zmąconej postaci. Płonąłem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:50, 30 Wrz 2009 Powrót do góry

Szczerze? Podejrzewałam, że to się tak skończy. W sensie, że Emmett go zmieni. Ma się tę intuicję :)

Podobało mi się, choć rozdział był... inny niż zazwyczaj. Poważniejszy. Zmuszał do refleksji. I choć punkt widzenia Belli był, hm, taki... zwyczajny, to przemyślenia Edwarda były mistrzostwem samym w sobie.
Podobała mi się ta jego świadomość... W sensie, że wszystko czuł i widział. No, może nie przez cały czas widział, ale jednak coś tam zobaczył. I wkurzył mnie tym "marnowaniem na niego lekarstw", czy jak on to określił. Jest pacjentem? Jest. To niech się zamknie i pozwoli się uratować.

Napisałam wcześniej, że punkt widzenia B. był zwyczajny. Może odrobinę to przeredaguję. Nie chodziło mi o to, że jest źle napisany, czy coś. Po prostu trochę blednie w porównaniu z PWE. Ale tak czy owak bardzo, ale to bardzo podobała mi się reakcja Alice na wieści od Jaspera - była taka... Taka w stylu Alice, a przy tym bardzo realistyczna. A Bella miała całkiem słuszne spostrzeżenia co do definicji domu.

I, ach, Emmett. Rycerz w lśniącej zbroi... tudzież lśniącej skórze. Choć, jeśli mam być szczera, wizja jego pędzącego Edwardowi na ratunek jest nieco dziwaczna, ale w końcu to Emmett. Wierzę, że następnym razem pozostanie jednak przy ewentualnym ratowaniu Rose, a Edwarda zostawi samemu sobie :D Nie mam na myśl, że Edward nie zasłużył na ratunek, czy coś w tym stylu. Po prostu mam zbyt bujną wyobraźnię, która zbyt gorliwie interpretuje różne sytuacje...
Dobrze, może na tym skończę, bo już głupieję.

Słit Dżizys, Dil, ależ Ty lecisz z tymi rozdziałami. Nie, żebym miała coś przeciwko :D Po prostu trochę mi wstyd. Od mojego ostatniego rozdziału Ty dodałaś trzy nowe. Czuję się jak leń kompletny. Ale, jeśli o mnie chodzi, to możesz dodawać nowości choćby i codziennie. A planem lekcji się nie martw - o ile dobrze wyczułam w Twojej wypowiedzi sarkazm - bo jakikolwiek by nie był, to podejrzewam, że tak czy owak mój jest gorszy. Może to Cię choć trochę pocieszy. :)

Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
tola
Człowiek



Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:53, 30 Wrz 2009 Powrót do góry

Dobra, to teraz ja. Absolutnie zabiłaś mnie tym rozdziałem. Czytałam z otwartymi ustami i dopiero jak doszłam do ostatniego zdania uświadomiłam sobie jak wyglądam.
Co tu dużo mówić, to jest chyba najlepszy rozdział jaki czytałam.
Przez chwilę, to ja naprawdę myślałam, że jednak uśmiercisz mojego Edwarda. Szczerze, to bym się chyba wtedy załamała. Tak w duchu miałam nadzieję, że Emmett wkroczy do akcji i Dilena DZIĘKI CI ZA NIEGO!!! =)
Coś mi się wydaje, że Rose musiała go do tego trochę namówić, ale dobrze, że stało się tak jak napisałaś. Przynajmniej się trochę uspokoiłam, że wszystko będzie dobrze. Tylko jak to zniesie biedna Bella, bo chyba od razu nie powiedzą jej co zrobili z Edem?
A i podobało mi się, że ojciec Belli z nią był. Ten facet ma jednak klasę, czego nie można powiedzieć o szanownej mamusi…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Śro 18:04, 30 Wrz 2009 Powrót do góry

Och, ale świetny rozdział.
Bardzo szkoda mi Esme i Carlisle, ale widocznie tak musiało być.
Rozdział bardzo poważny i ciężki. Powiem ci, że prawie miałam łzy w oczach.
Reakcja Alice taka jej w stylu, ale w sumie jak może zareagować córka po śmierci rodziców?
Bella zachowywała się trochę niedojrzale. Przecież nawet pieniądze na nic się zdadzą, gdy człowiek umiera.
Podoba mi się jak opisałaś tunel, do którego szedł Edward. Wiem, jak to jest, bo ktoś mi bardzo bliski to przeżył i ty napisałaś to bardzo realistycznie.
Tylko jedno mi się nie zgadza. W PWB Edward leżał sobie spokojnie, a Bella krzyczała do niego, a z PWE Edwarda reanimują, gdy ona do niego krzyczy. Trochę jest tu rozbieżność Wink

Nie wpadłam na to, że ktoś zmieni go w wampira. Ale podoba mi się :)
Ciekawa jestem, jakie potem będą jego relację z Bellą i jak na to zareaguję.

Bardzo mi się podobało. Weny :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bella77
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Cze 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:07, 30 Wrz 2009 Powrót do góry

Fajnie,że dodałaś rozdział prawie płakałam czytając rozdział,a mówię ci nie często można doprowadzić mnie do tego stanu.Świetny rozdział.Ciekawe jak to się wszystko potoczy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 18:19, 30 Wrz 2009 Powrót do góry

Aaaa! Edward- wampirem!
Nie mogę.. Po prostu nie wierzę. Kochana! Ale to i tak lepiej niz go uśmiercać. Ale co z Bellą? Jak ona to przeżyje? Matko..
Co do strony technicznej. Jak zwykle pięknie napisane. Tak lekko, przyjemnie, jeśli to dobre słowo.
Rozwijaj się dalej w temacie Wink Mam nadzieję, że kiedyś Bellus tez zostanie wampirkiem :D I Rosalie i będzie szczęśliwa rodzinka :D
Pozdrawiam i życzę weny!
Annie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Śro 19:10, 30 Wrz 2009 Powrót do góry

Aaa! Wiedziałam!! I bardzo dobrze! Tylko teraz jak to będzie dalej? Przecież Edward będzie nowonarodzonym i nie będzie mógł przebywać w towarzystwie ludzi! Czy Bella dowie się o wszystkim? Czy ją też przemienią? Czy będzie myślałam, że jej ukochany odszedł? Nie umiem sobie wyobrazić co będzie dalej! Ach... Dil! Dzięki Ci za ten rozdział, tylko pobudził moją ciekawość! Wrr... xD

Więc, kiedy następny? xD

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 19:17, 30 Wrz 2009 Powrót do góry

Normalnie wyprzecinkowałabym ci rozdział i wskazała literówki, ale dziś zwyczajnie nie mam na to siły - wybacz. Rozdział dobry, chociaż pokusiłabym się o więcej opisów. To chyba wada narracji pierwszoosobowej w takim momencie. Było to najbardziej logiczne wyjście, że Edward zostanie zmieniony. Tylko pytanie, czemu rodzice Belli nie wypięli się na rodzinę Cullenów? Wszystko tylko ze względu na stan Belli, na jej histerię? Nie wiem, czy to brzmi tak wiarygodnie jakbym chciała, żeby brzmiało, ale pozostawiam temat pod rozwagę. Wielką zaletą Nocnego blasku księżyca jest na pewno kreacja Emmetta - świetnie, że działa, jest zdecydowany, poważny, ale jednocześnie nie traci uroku tego słodkiego miśka. Teraz przed nami nie tylko perypetie z Jane i spółką, ale też rozterki Eda wampierza. :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:28, 30 Wrz 2009 Powrót do góry

rani napisał:
Bella zachowywała się trochę niedojrzale. Przecież nawet pieniądze na nic się zdadzą, gdy człowiek umiera.
Podoba mi się jak opisałaś tunel, do którego szedł Edward. Wiem, jak to jest, bo ktoś mi bardzo bliski to przeżył i ty napisałaś to bardzo realistycznie.
Tylko jedno mi się nie zgadza. W PWB Edward leżał sobie spokojnie, a Bella krzyczała do niego, a z PWE Edwarda reanimują, gdy ona do niego krzyczy. Trochę jest tu rozbieżność


First dzięki za komentarz :) Bella - zachowywała się jak wariatka:D, bo była w histerii. Nie wiedziała co innego może poradzić na tą sytuację, a przecież od dzieciństwa wszystko miała kupowane.
Tunel - bardzo dużo czytałam na temat śmierci klinicznej, naprawdę starałam się, żeby to nie była zwykła fantastyka.
Reanimacja - Embarassed ---< O! :) Zmienię w wersji ostatecznej, nie wyraziłam się dostatecznie jasno. Dzięki.

AngelsDream napisał:
Wielką zaletą Nocnego blasku księżyca jest na pewno kreacja Emmetta - świetnie, że działa, jest zdecydowany, poważny, ale jednocześnie nie traci uroku tego słodkiego miśka


Cieszę się, że Emmett został tak odebrany jak powinien według mojego zamysłu. Nie ukrywam, że od początku był kluczową postacią tej opowiastki Wink

Wszystkim bardzo dziękuję za komentarze! Zdążyłam ledwo pograć trochę na dżitarce, wracam, a tu taka niespodzianka. Naprawdę to dla mnie bardzo ważne, a jak budujące :D Dziękuję :*

Zapomniałabym, Latte, nie gadaj tylko się rusz z Odkochaniem! :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 10:48, 01 Paź 2009 Powrót do góry

Mi się też bardzo podobał ten rozdział. Chcociaz był pełen smutnych emocji, śmierci i walki o życie to przez to byłtaki prawdziwy, emocjonalny i bardzo poruszający. Świetnie pokazałaś walkę o życie Edwarda i jej finał, wiedziałm że wkońcu zostanie Edward wampirem Wink Tylko co dalej? Co z biedną Alice? Bo Rosali wie o wampirach, a Alice jest nieświadoma niczego... Jak teraz będzie żył Edward? Co z Bellą? Ciekawi mnie jak poukłądasz ich dalsze losy :)
Dlatego z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały twojego ff :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:58, 01 Paź 2009 Powrót do góry

Cieszę się ajaczku, że rozbudziłam Twoją wyobraźnie :D
Mam prośbę/pytanie do Was wszystkich :)
Czy jest ktoś chętny, kto zrobiłby mi szatę graficzną do Moonlight Night? Jak pisałam na chomiczorze, nie umiem zachować obiektywizmu, a i z umiejętnościami jest dość marnie :) Proszę... ? :D
Pisać na pw, jakby się dobra dusza znalazła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 19:28, 02 Paź 2009 Powrót do góry

Dil moja kochana :)

Pomimo tego, że ledwo żyję - kręci mi się w głowie, potrójnie widzę i czuję jakbym zaraz miała paść - postanowiłam skomentować ten o to cudowny rozdział mojego ukochanego opowiadania.
Wybacz, że nie mogłam go zbetować, ale komputer żyje własnym życiem pomimo wizyty informatyka - dalej świruje a wydawało się, że wszystko będzie już dobrze.
No ale mniejsza o to. Przejdźmy do sedna.

Rozdział po prostu genialny, cudowny, wspaniały, świetny, wzruszający. Powaliłaś mnie na łopatki i tyle.
Najpierw powiem coś na temat playlisty a mianowicie jednego utworu - Take me home - przepiękna piosenka znana z True Blood. Kocham ją strasznie mocno i niezwykle się cieszę, że umieściłaś ją na playliście :)

Teraz przejdźmy do treści.
Przykro mi strasznie, że Carlisle i Esme nie żyją Lubiłam ich bardzo.
Spodobał mi się fragment na początku rozdziału, gdy Bella rozmyśla o domu. że domem nie są meble itd. tylko miłość łącząca ludzi, którzy w nim mieszkają. Bardzo ładnie to ujęłaś :)

Cholernie chciało mi się płakać, gdy Bella była w szpitalu. Próbowałam sobie wyobrazić co bym zrobiła, gdybym znalazła się w podobnej sytuacji. Ukochany walczy o życie, jego szanse są bardzo marne, nie można mu pomóc. Człowiek czuje się strasznie bezradny w takich momentach Miałam łzy w oczach, gdy to czytałam.

Później część z perspektywy Edwarda. Straszne było to, że słyszał co się wokół niego dzieje, ale nie mógł się poruszyć ani nic powiedzieć masakra. Potem widział swoich rodziców, którzy nie chcieli by odszedł z nimi. Pragnęli by wrócił do Belli. Znów ledwo powstrzymywałam łzy.

No i Emmett. Bardzo go lubię w Twoim opowiadaniu. Spodobała mi się jego postawa oraz to, że Rosalie też chciała by zamienił jej brata w wampira. Nie chciała go stracić. Twoja Rose różni się od tej z sagi. Bardzo mi się to podoba.

Jestem bardzo ciekawa co zrobi Edward, gdy się obudzi, poczuje pragnienie i dowie się kim jest. No i co zrobi Bella, gdy zobaczy, że nie ma go w szpitalu. Interesuje mnie też wątek Jane i to co ona kombinuje.

Ten rozdział bardzo mnie wzruszył, wyzwolił we mnie bardzo dużo emocji. Nie mogę się doczekać kolejnej części. Przepraszam, że taki beznadziejny ten komentarz, ale naprawdę okropnie się czuję i mózg mi siada

A i jeszcze jedno:

Image

Oto korona dla autorki mojego ulubionego ff :) Jesteś dla mnie po prostu królową ff :D Ha!

Kocham Cię :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Susan dnia Pią 19:28, 02 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mille
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd

PostWysłany: Wto 18:38, 06 Paź 2009 Powrót do góry

Sprężyłam się i nadrobiłam zaległości na jednym oddechu;p
Świetny rozdział. Najbardziej podobał mi się opis "odchodzenia" Edwarda. Motyw z tunelem, rozmową z rodzicami, bolesny powrót do ciała i w ogóle całej śmierci bardzo dobrze Ci wyszedł. Nie wiem dlaczego, ale jakoś bardzo mi utkwiły słowa, a raczej myśli Edwarda, gdy rodzice mówią mu, że musi wrócić, a on się sprzeciwia. Muzyka też świetnie pasuje. Brawo, Dil:)

ps: wiesz, podoba mi się, że w całym MN jest dużo "ciebie", w sensie własnych pomysłów. Jestem trochę do tyłu z ff, ale wiele z tych, które czytałam powiela pewne schematy, zarówno co do kreacji bohaterów, jak i samych wątków. Jak dla mnie Twój ffik jest naprawdę dość oryginalny:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
transfuzja.
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia.

PostWysłany: Wto 19:30, 06 Paź 2009 Powrót do góry

Dil, potworze Ty, dlaczego ja nie wiedziałam, że jest nowy rozdział? Foch, foch, foch. xD Dobra... i tak Cię kocham. Wink ;*

Muszę przyznać, że... [teraz oczekiwane na lincz] ten rozdział... Pozwól, że użyję słów, które dziś usłyszłam od mojej polonistki: "To jeszcze nie jest to, na co Cię stać". Takie mam wrażenie. Przy wcześniejszych prawie doznawałam spazmów [to się chwali, aŁtorko :D], a tu tego nie było. Jednak nie powiem, że mi się nie podobał. Po prostu... To nie jest to, co mogłabyć wycisnąć z tej cytrynki. :P

Najbardziej chyba przypadło mi do gustu to, że Esme i Carlisle umarli. Umarli, umarli! Yeah! [Głupia trans!!!] Błagam, nie zamieniaj ich w wampiry! Nadmiar cukru niewskazany po BD. xD

Zachowanie świadomości przez Edzia też było bardzo ciekawe... Zaskoczyłaś mnie trochę. Pozytywnie oczywiście! Wink


A najbardziej mnie bolało to, że w tym rozdziale były błędy. Dużo błędów. Przepraszam i Ciebie, i Susan, ale... nie mogłam się skupić przez te nieobecne przecinki.

Cytat:
Obserwując moją przyszłą szwagierkę poczułam się pierwszy raz w życiu jakbym miała siostrę.

Przecinki po: szwagierkę; życiu.

Cytat:
Mogłam się przekonać na własne oczy jak bardzo Edward kocha swoje siostry.

Przecinek po oczy.

Cytat:
- Nie! Nie! Zróbcie coś, tato, błagam cię powiedz im, każ, zapłać, zróbcie coś do cholery!!!

Przecinek po cię.

Cytat:
- Nie! – krzyczałam próbując wydostać się z zakleszczającego uścisku ojca.

Przecinek po krzyczałam.

Cytat:
Wytłumaczcie mi co tu się dzieje.

Przecinek po mi.

Cytat:
Umarłem, ale to nie była taka śmierć jaką sobie zawsze wyobrażałem.


Przecinek po śmierć.

Cytat:
Podążałem tam gdzie teraz miałem się znaleźć i byłem coraz bliżej.


Przecinek po tam.

Cytat:
Słyszałem wszystko co dzieje się wokół mnie, ale każdy pojedynczy ruch rejestrowałem w zwolnionym tempie.

Przecinek po wszystko. I... zmiana czasu. Nie powinno być działo?

I jeszcze było trochę tych zagubionych przecinków, ale nie mam czasu na to... Przepraszam. Mam nadzieję, że się nie gniewasz na mnie... Więcej nie będę. To taka drobna sugestia, żeby więcej czasu na sprawdzenie poświęcić.

Wybaczysz mi? :( xD

trans

PS. Dil... Za dużo House'a chyba. xD ECHO, saturacja... xDD
Też go uwielbiam. Wink

t. ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez transfuzja. dnia Wto 19:33, 06 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin