FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Moonlight Night [Z][+18] Rozdział XX /19.10.2009/ Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
tola
Człowiek



Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:53, 08 Lip 2009 Powrót do góry

Na początku miałam taką panikę...że skasowałaś to opowiadanie, a tu się okazało, że zmieniłaś tytuł...
Rozdział jak zawsze bardzo przyjemny, Edzik jak zwykle tai kochany, że tylko go wziąć i zjeść :) Uwielbiam go... a te jego starania żeby nie dać nic po sobie poznać są przeurocze.
Co do dalszych losów coś mi się wydaje, że Emmett jednak odpisze na maila Belli i będzie chciał się z nią spotkać, a ona poprosi Edwarda żeby z nią jechał. Nie wiem, czemu ale jakoś takie mam przeczucia, z czasem zobaczymy czy słuszne Wink
A do tych ciągle śniących się czerwonych oczu to myślę, że jednak wprowadzisz wampiry- może być ciekawie, zależy jak to rozegrasz...Może Bella pojedzie do Włoch i spotka Volturii- szczerze to by mi się podobało. Dobra, koniec gdybania to Twoje opowiadanie a ja niepotrzebnie bzdury plotę... oczywiście nie muszę mówić, że wyczekuje kolejnych części.
Aaa i dziękuję za dedykację, tak mi się cieplej na sercu z tego powodu zrobiło =)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:48, 12 Lip 2009 Powrót do góry

Rozdział dedykuję mojej kochanej, niezastąpionej Becie Susan :**
Z okazji 148 urodzin :D xD

PL
Bella: [link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział VIII


Nie dramatyzuj



Edward

Szedłem do domu powolnym krokiem. Chciałem delektować się chwilą. Byłem taki szczęśliwy, że mógłbym przysiąc na wszystkie świętości, iż nie ma na świecie bardziej radosnego człowieka ode mnie. Poczułem w kieszeni wibracje telefonu. Dzwonił Seth.
- Cześć stary!
- No, nareszcie! Dzwoniłem wcześniej, ale nie odbierałeś. – Dzwonił? Uśmiechnąłem się.
- Nie słyszałem telefonu, Seth. – Wytłumaczyłem się.
- Jasne, że nie słyszałeś głuchoto! Coś robił? Przyznaj się! Byłeś zajęty Bellusią, co? – zażartował. Co za pajac... Nawet nie miał pojęcia, że strzelił w samo sedno.
- A żebyś wiedział. – Cisza w słuchawce. – Ziemia do Setha, zatkało cię?
- A żebyś wiedział. – Zacytował mnie. – Mniejsza o to pogadamy za jakąś godzinę, dobrze?
- Jak to?
- Normalnie. Wracam właśnie z tatą i bratem. Przyjdę do ciebie, stęskniłem się za Rose.
- Boże, człowieku odpuść jej. Niedawno rozeszła się z Roycem.
- Naprawdę? To świetnie, aż mi ślinka cieknie.
- To moja siostra, palancie! – Wrzasnąłem na niego, ale wiedziałem, że mówi to w żartach.
- Dobra, dobra... Będę niedługo. Na razie!
- Cześć.
Świetnie. Wszystko było po prostu genialnie. Spędziłem cały dzień z najcudowniejszą kobietą na świecie, a na dokładkę wraca mój jedyny przyjaciel, któremu mogę o tym opowiedzieć.
Chciałem jeszcze posiedzieć trochę w samotności, zanim wejdę do domu, ale byłem głodny jak wilk. Skoro Seth miał przyjść w ciągu godziny wolałem się zaprawić. Jak nic potem już nie tknę jedzenia… co najwyżej picie.
- Cześć Ed.
- Wróciłaś już? – zapytałem Rose. Kiedy odwiedzała Tanyię, prawie zawsze zostawała u niej na noc.
- Tak, źle się czułam. No wiesz kobiece sprawy.
- Jasne. – Odparłem krótko. Moja siostra była ostatnią osobą, z którą miałem ochotę na takie rozmowy. Może poza mamą. – Seth wraca, wiesz? – dorzuciłem, żeby nie pomyślała, że ją zbywam. No dobra – żeby się nie dowiedziała.
- O nie – jęknęła. – Znowu ten szczeniak?
Między Rosalie i Sethem panowały dziwne relacje. Moja siostra była śliczną kobietą i bez wątpienia podobała się młodemu Blackowi. Natomiast sposób w jaki zabierał się do flirtowania z nią pozostawiał wiele do życzenia. Według Setha, Rose jest wyjątkową dziewczyną i zasługuje na specjalne traktowanie. Szkoda, że „specjalne” znaczy dla niego kompletnie co innego, niż dla niej.
- Rosie odpuść mu dzisiaj, ok.? – powtarzam się.
- Jak tylko się do mnie nie odezwie, nie pisnę ani słówka.
- To mi wystarczy. Rodzice jeszcze nie wrócili? – zapytałem, bo byłem tym faktem zaskoczony.
- Już śpią. – Uśmiechnęła się. – Chyba wycieczka się udała, w każdym razie Esme oznajmiła, że jeśli rano ją niepotrzebnie obudzimy, to strajkuje z posiłkami.
Kolejny udany punkt dnia. Modliłem się w duchu, żeby to nie była cisza przed burzą.
Zjadłem kanapki, które przygotowała Rosalie, wziąłem prysznic i akurat kiedy wychodziłem z łazienki usłyszałem dzwonek do drzwi. Wiedziałem, że to Seth – nikt inny nie wpadłby z wizytą o tej porze. Poszedłem, więc do swojego pokoju, żeby się ubrać. W końcu mógł chwilę na mnie zaczekać.
- Edward, do ciebie! – zawołała Rosalie, przesadnie grzeczny tonem.
- Wiem, już idę. - Wybiegłem z pokoju zapinając zamek swojej bluzy.
- Idziemy? – zapytał mój przyjaciel.
- Jasne, do Billy’ego?
- Nie. Tam będzie Jake, a mam go dość jak na jeden dzień. – Wyszczerzył zęby. – Siądziemy na boisku przed szkołą.
Może być i tam. Kiedy tylko wyszliśmy z domu, zacząłem opowiadać Sethowi o Belli. Powiedziałem mu wszystko. Ulżyło mi. W końcu ktoś mógł się cieszyć moim szczęściem. Niby miałem Alice i Jacoba, którzy byli wtajemniczeni, ale to nie to samo. Historie jakie im serwowałem nie były tak bogate w detale.
- Stary ciebie naprawdę wzięło na tę lalę. – Mój przyjaciel potrząsał głową, jakby chciał od siebie odrzucić tą myśl.
- Nie znasz mnie? – spytałem retorycznie. – Przecież wiesz, że tak. Ja nie myślę o niczym i nikim innym poza Bellą, rozumiesz? A jak możesz rozumieć…?
- Wiesz co, Ed? Nie dramatyzuj. To, że wykorzystuję panny do celów łóżkowych, nie oznacza, że nic do niech nie czuję. – Spojrzałem na niego spode łba. – Oczywiście nie porównuję tego zupełnie do twojej… miłości do Belli. Napijmy się piwa.
Seth skończył swoje krótkie przemówienie i spod polaru wyciągnął dwie puszki. Oprócz śpiewu świerszczy, usłyszałem jakże inny, ale równie przyjemy dla uszu dźwięk. Pssstrykk.


Bella


Obudziłam się zlana potem. Dlaczego ten koszmar powrócił akurat teraz? I co w moich snach robi Edward Cullen? Spojrzałam na zegarek, było po trzeciej. Przypomniałam sobie, że zasnęłam w ubraniu. Postanowiłam wziąć gorący prysznic i założyć świeżą piżamę – jeśli w ogóle miałam tej nocy jeszcze spać. Wróciłam do pokoju i stwierdziłam, że raczej nie. Patrzyłam na komputer i wahałam się: sprawdzić, czy nie? Ciekawość i troska o mojego przyjaciela wzięły górę. Włączyłam skrzynkę odbiorczą. Odpisał:

Cześć Bells :* Widzisz, nie do końca jestem przekonany o tym, czy możemy się spotkać.
Nie zrozum mnie źle, bardzo chętnie przyjechałbym do LA, ale to chyba wymaga większych przygotowań… Dobra nie będę owijał w bawełnę – jestem w rzeczywistości jeszcze bardziej przystojny, niż na zdjęciach. Jeszcze się we mnie zakochasz i co? :) Dobra, koniec żartów.
Skarbie jesteś moim najsłodszym darem od losu, nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Jeśli tylko chcesz, bardzo chętnie do Ciebie przyjadę. Nie widzę w tym problemu… powiedzmy :) To co? Mam zawitać do LA zaraz po zakończeniu roku szkolnego? A może się rozmyśliłaś, co?
Chciałbym jeszcze o czymś Ci powiedzieć – nie wróciłem do Jane, miałaś rację. Więcej nie będę tłumaczył, bo to dla mnie ciężki temat. A jak tam nowy szofer Swanów? Spisuje się? Bo jeśli nie to mogę go już niedługo przywołać do porządku :)
Czekam na Twoją odpowiedź, Księżniczko. Twój Emm :*

Martwiłam się jak wariatka, a on szykował dla mnie tak pozytywną odpowiedź. Byłam pod wrażeniem. Wow. W końcu miałam spotkać się z moim kochanym powiernikiem. Musiałam trochę ochłonąć, żeby móc mu odpisać i jednocześnie nie wystraszyć go swoim entuzjazmem. Jeszcze gotów pomyśleć, że coś ze mną nie tak.

Hej Emm :* Tak się cieszę, że przyjedziesz. Jasne, że się nie rozmyśliłam – myślałeś, że pójdzie Ci tak łatwo? – Co to, to nie kolego. :) Przyjedź zaraz po zakończeniu semestru, będzie super zobaczysz. Jeśli chcesz mogę Ci zorganizować całą podróż… chociaż jak Cię znam, to już wszystko załatwione.
Dobrze, że nie jesteś już z tą dziewczyną, mówię Ci z nią jest coś nie tak. Jeśli chodzi o Edwarda, nie będziesz musiał interweniować Wink To naprawdę w porządku chłopak. Pomimo tego, że dzisiaj jest niedziela zgodził się zabrać mnie znowu w to samo miejsce. Miło z jego strony, nie uważasz?
Nie mogę się doczekać naszego spotkania! Całuję B. :*

Skończyłam pisać, a powieki miałam już ciężkie jak ołów. Na całe szczęście nie musiałam się męczyć do rana – zasnęłam.

Obudziła mnie Angela.
- Bella... wstawaj, bo się spóźnisz do szkoły. – Powiedziała dość cicho.
- Już Angie. Dzięki za pobudkę, pewnie sama bym się nie obudziła. – Uśmiechnęłam się do niej. Nie jestem pewna, czy nie wyszedł z tego tylko lekki grymas.
- Schodzę na dół przygotować ci śniadanie.
Posłusznie wstałam i ubrałam się do szkoły. Wzięłam nawet torebkę, plecaki z książkami nie były już potrzebne, w końcu to ostatni tydzień nauki. Pewnie na wszystkich lekcjach będziemy oglądać filmy. Zeszłam na dół, zapach tostów ciągnął mnie za nos.
- Edward już czeka. – Powiedział do mnie Ben. Jak to? Przecież jest poniedziałek rano, on też musi chodzić do szkoły… Zrobiłam zdezorientowaną minę. Angela zachichotała.
- Bello, zajęcia w jego szkole zaczynają się godzinę później. Zdąży.
- Skoro tak. – Skwitowałam. Nadal nie uważałam, że musiał wstawać rano, żeby odwieźć mnie do szkoły. Zjadłam w pośpiechu śniadanie i wyszłam z domu.
- Cześć! – powitał mnie radośnie Edward.
- Hej! Naprawdę nie musisz mnie odwozić do szkoły, przecież mogłeś jeszcze godzinę spać. – Powiedziałam mu z lekkim wyrzutem.
- Bello, to żaden problem. Ranny ptaszek ze mnie. – Uśmiechnął się uroczo.
Nagle przypomniał mi się cały wczorajszy dzień.
- Wyspałaś się?
- Nie do końca. – Nie chciałam zmyślać, ale oczywiście nie miałam też zamiaru opowiadać mu o swoim śnie. – Najpierw zasnęłam w ciuchach, bo byłam taka zmęczona, a potem obudziłam się w środku nocy, żeby wziąć prysznic.
- To co takiego wyczerpującego robiłaś cały dzień? – spytał z zawadiackim uśmiechem.
- No wiesz... pewien niecny młodzieniec porwał mnie do swojego mrocznego lasu. Ucieczka mnie tak wymęczyła.
Śmialiśmy się oboje.


Cały tydzień w szkole bardzo mi się dłużył. Tak jak podejrzewałam nie robiliśmy praktycznie nic. Na jednych zajęciach czytaliśmy czasopisma, na innych oglądaliśmy filmy, a na niektórych mieliśmy czas wolny. W większości wykorzystywałam go na pisanie SMSów do Emmetta, ale bywały i takie momenty, w których byłam skazana na Jessicę, albo Lauren. Po tych kilku wypadach i rozmowach z Edwardem, ich problemy wydawały mi się tak błahe, że aż niegodne uwagi. Odstawiłam na trochę naukę gry na flecie. Wcześniej robiłam właściwie to na co ochotę miała Renee – dla świętego spokoju – tyle, że ostatnio czułam się taka dziwnie… szczęśliwa i wolna. Upust swoim emocjom dawałam przy fortepianie. Mama uważała, że niepotrzebnie tracę czas na coś, co doskonale umiem, ale nie zgadzałam się z nią. Kilka razy dziennie wygrywałam mój ukochany utwór: Balladę dla Adeliny.
Odliczałam dni do kolejnego spotkania z Edwardem, chociaż tym razem wiedziałam, że będę musiała pojechać do jakiegoś centrum handlowego. Zaczynają się wakacje, więc powinnam kupić takie rzeczy jak olejki do opalania, stroje kąpielowe i nie ukrywajmy – chciałam mieć coś extra na przyjazd Emmetta. Miałam jednak nadzieję uwinąć się szybko i pojechać do Amfiteatru. Ach, jakie piękne jest to miejsce!


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Nie 21:49, 12 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Softly
Człowiek



Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:08, 12 Lip 2009 Powrót do góry

W O W
Jak widzę starsznie się opuściłam, ale rozumiesz brak czasu...
Oł i dopiero teraz to przeczytałam...
OMG! To...to...to... Może inaczej zadam Ci pewne ważne pytanie:
Jak mogłaś?! Jak mogłaś?! Powtarzam jak mogłaś?! Napisać coś przed czym najwybitniejsi pisarze skłaniali by pokłony?!
Jesteś niesamowita... Ten rozdział...jest cudowny... Sms Emma był- najlepszy... Taki fajny, optymistyczny... Nie, no już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Taką mi chrapkę na niego zrobiłaś...
Normalnie, cud, miód i orzeszki...
Pozdrawiam ;***
I Weny Życzę <3


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 8:59, 13 Lip 2009 Powrót do góry

Dil!!!
Dziękuję za dedykację :D kolejny miły prezent-niespodzianka :*
Bardzo miły i przyjemny rozdział :) w końcu pojawił się Seth, o którym tyle razy wspominałaś ;P SMS Emmetta rzeczywiście był niezwykle sympatyczny Wink nie mogę się doczekać tego jak się pojawi :)
No i ciągle czekam na wspólny wyjazd na wakacje bohaterów :D
I jeszcze jedno - utwór, który dodałaś jest przepiękny :)

Podsumowując - uwielbiam Twoje opowiadanie :) czytanie, sprawdzanie jego to dla mnie zaszczy i przyjemność :*

Jeszcze raz dziękuję za dedykację :* kocham :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
tola
Człowiek



Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:42, 13 Lip 2009 Powrót do góry

Kolejny wspaniały rozdział =] Widzę, że akcja powoli zaczyna napierać rumieńców. Najbardziej jestem ciekawa reakcji Edwarda na to, że Emmett postanowił odwiedzić naszą uroczą Bellę :D bo to, że mu o tym powie to jestem niemal pewna.
Podobnie jak Susan czekam na ich wspólny wyjazd... jednak wszystko w swoim czasie. To mi się właśnie w twoim opowiadaniu podoba, że akcja nie pędzi na łeb na szyję i możemy się delektować każdą chwilą wspólnie spędzoną z tymi jakże uroczymi bohaterami =)
Pozdrawiam i życzę, aby wena spisywała się tak dobrze jak dotychczas.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez tola dnia Pon 11:43, 13 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 14:57, 13 Lip 2009 Powrót do góry

Mnie też ciekawi reakcja Edwarda na Emmeta, chcociaż znając Edwarda wszystko przyjmie ze spokojem Wink CZekam na ich wspólny wyjazd, mając nadzieję że coś się wydarzy między nimi! A poza tym bardzo podobał mi sięrozdzialik!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:06, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Przepraszam, że tak długo nie wstawiłam rozdziału, ale miałam małe zamieszanie :) Moja ukochana kuzynka brała ślub i tak jakoś... ech wiecie :D Ale już jest :) Enjoy!

Beta Susan ;**

Rozdział IX


Na dobre i na złe.



Edward

Cały tydzień minął mi bardzo szybko. W szkole na większości zajęć nic nie robiliśmy. Właściwie to mój czas, odmierzałem spotkaniami z Bellą. Tylko rano, kiedy zawoziłem ją do szkoły i popołudniu, gdy odbierałem miałem jakieś poczucie pór dnia. Wieczory spędzałem z Sethem i muszę przyznać, że sam nie miałem pojęcia, jak bardzo za nim tęskniłem. Wiedziałem, że jak na faceta brzmi to zbyt sentymentalnie, ale taka była prawda. To nic, że czasem się ze mnie wyśmiewał. To nic, że był kompletnym chamem, jeśli chodzi o stosunki - dosłownie i w przenośni - damsko-męskie. I to nic, że uważał Bellę za grymaśną jedynaczkę – to akurat mogłem mu wybaczyć, bo zdawałem sobie sprawę, że tak naprawdę jej nie zna. Jedno było pewne – Seth to mój najlepszy i niezastąpiony przyjaciel. Na dobre i na złe. Leżałem na łóżku i myślałem o moim życiu. Co tu dużo mówić? Przepełniało mnie szczęście. Czas spędzony z Bellą napawał mnie takim optymizmem, że nie sądzę, by ktoś w całym wszechświecie czuł się lepiej ode mnie. No mogło to być porównywalne, chyba tylko do wygrania głównej nagrody na jakieś loterii, ale pieniądze są ulotne, moja miłość nie. Uśmiechnąłem się do siebie, bo po raz kolejny przed oczyma stanęła mi ta śliczna, wesoła buzia. Oderwałem się na chwilę od wspomnień, bo usłyszałem dźwięk SMSa. Odczytałem wiadomość.
Ed, musimy się spotkać. Czekam wieczorem u Billy’ego. Jacob
Nagle mój cały entuzjazm się ulotnił. Nie spotykałem się z Jacobem od przyjazdu Setha, ale to było dla nas normalne i na tyle się do tego przyzwyczailiśmy, że chyba nigdy nie usiedliśmy w trójkę przy piwie. Byli braćmi, mogłem to zrozumieć, a poza tym z Sethem rozmawialiśmy o takich rzeczach, że wcale się mu nie dziwię, iż wolał nie rozpuszczać tego wszystkiego w kręgu rodzinnym. Poczułem, że coś jest źle. I wiedziałem, że to źle dotyczy nie kogo innego tylko mojego Anioła. Jake znał ją chyba najlepiej na świecie, co innego miałby mi do powiedzenia? I co mogłoby być na tyle ważne, żeby zaburzać naszą niepisaną umowę? Tylko Bella. Odpisałem mu. Myślę, że w miarę neutralnie – nie chciałem wyjść na histeryka.
Jasne, Jake. Będę koło dziewiątej. Ed


Bella

Rozdanie świadectw przebiegło bardzo sprawnie i szybko. Na całe szczęście, bo nie wiem ile jeszcze mogłabym znosić mury szkoły. Teraz przynajmniej od niej odpocznę. Kogo ja próbuję oszukać? Tak naprawdę, odliczałam dni do mojego spotkania z Emmettem. Byłam strasznie podekscytowana. Jednak mój entuzjazm skutecznie przegonił kochany kuzynek. Od małego dzieliliśmy się z sobą każdą bzdurą, która nas cieszyła, czy smuciła, a teraz kiedy jestem naprawdę szczęśliwa, Jake wydaje się mnie nie rozumieć. Powiedziałam mu, że planujemy z Edwardem wspólne wakacje. Stwierdził, że to świetny pomysł, już nawet zaczął wyznaczać trasę i wybrał miejsce. Do czasu. Kiedy oznajmiłam, że chciałabym zaprosić Emma zaczął na mnie normalnie wrzeszczeć. Kompletnie nie rozumiałam o co mu chodzi, bo przecież wiedział o mojej internetowej znajomości. Naprawdę nie przywykłam do tego, żeby Jacobowi czegokolwiek odmawiać, ale w tej sytuacji musiałam się poważnie zastanowić, a przede wszystkim skonsultować z Edwardem. W końcu to on jest oficjalnym współorganizatorem, a nie Jake. Na szczęście już jutro mieliśmy się spotkać i pojechać razem do Amfiteatru albo w inne, ciche miejsce. Moje usta same powędrowały, ku oczom na wspomnienie tych chwil. Edward był inny. On mnie zrozumie, tego jestem pewna.
-Bello. – Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Wejdź, Angie.
- Przyszła Jessica.
Wywróciłam oczami. Akurat moja koleżanka była ostatnią osobą, którą chciałabym dzisiaj widzieć. Szczerze mówiąc w duchu planowałam, że odwiedzę Setha. Przyjechał do domu prawie tydzień temu, a ja jeszcze nie zdążyłam się z nim zobaczyć.
- Już schodzę – powiedziałam. Nie chciałam, żeby wchodziła na górę, bo w moim pokoju ostatnio panował jeden, wielki bałagan.
- Bella, słuchaj! – Wykrzyknęła uradowana. Mogłam pomyśleć tylko jedno: o nie. – Mike robi dzisiaj imprezę z okazji zakończenia roku szkolnego! Super, nie?!
Jessica nadal wrzeszczała. Nie miałam pojęcia skąd to podekscytowanie.
- No to świetnie. Baw się dobrze – odpowiedziałam z przesadnym uśmiechem.
- No co ty? Nie pójdziesz? – spytała z miną Sherlocka Holmesa.
- Nie, Jess. Miałam już wcześniej zaplanowany wieczór.
- Naprawdę?
- Tak.
Momentalnie zrobiło się ciszej. Bogu dzięki, bo nie wiedziałam ile moje muzyczne ucho jest jeszcze w stanie wytrzymać tego jazgotu.
- Ale pomożesz mi się ubrać, co?
O nie. O nie. O nie, nie, nie!
- Naprawdę nie mogę. – Zrobiłam minę dziecka przyłapanego na podjadaniu cukierków. – Przepraszam cię, gdybym wiedziała wcześniej… - To też bym coś wymyśliła – dodałam w duchu. – Słuchaj, ale mogę pożyczyć ci tę zieloną tunikę, która ci się podoba.
Jessica rozpromieniała.
- Serio?
- Jasne. Mówię ci, będziesz wyglądać szałowo.
- No to chodźmy do twojego pokoju. – Jęknęłam cicho. Przecież tego chciałam uniknąć. Jednak zaraz potem stwierdziłam, że nie można mieć wszystkiego: lepsza Jessica w mojej szafie, niż ja na głupiej imprezie u Mike’a.

Edward

- Co się tak kręcisz? – spytała Rosalie.
- Sam nie wiem – odburknąłem. Oczywiście, że wiedziałem, ale niby co miałem jej powiedzieć? Jestem histerycznym, zakochanym romantykiem i boję się spotkania z kuzynem mojego Anioła? Raczej nie.
- Edward, błagam cię. – Obdarzyła mnie bladym uśmiechem. – Jestem twoją siostrą, mnie nie oszukasz. Nie w tych sprawach.
Oczy Rose niebezpiecznie się zwężyły. Tak było za każdym razem, kiedy wspominała Royce’a. Miała rację, akurat jej nie mogłem okłamywać. Spojrzałem w te piękne błękitne oczy i już wiedziałem, że nie ma zamiaru mi dokuczać, ani prawić kazań. Chciała mnie tylko zrozumieć.
- Chodzi o Bellę.
- Acha– skwitowała, ale jej mina mówiła raczej: Serio? Co ty nie powiesz?
- Co się stało z Bellą?
Alice wbiegła tanecznym krokiem do kuchni. W jednej ręce trzymała nadgryzione jabłko, a w drugiej suszarkę do włosów. Od razu przyszło mi na myśl, by zwrócić jej uwagę na higienę jedzenia, ale jak zwykle musiała odezwać się pierwsza.
- No co? Mówcie. – Prawie, że rozkazała. Spojrzałem na Rosalie, a ona na mnie. Wiedziałem, że nic nie powie. Alice była moją ukochaną powierniczką, ale czułem, że tego wszystkiego nie ogarnie. Wstałem z krzesła kiwając porozumiewawczo głową w stronę Rose.
- Muszę już iść. Jestem umówiony.
- Z nią?! – wykrzyknęła Alice. Zupełnie nie rozumiałem jej podniesionego tonu. Zirytowała mnie i to bardzo.
- Nic ci do tego.
Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Już za rogiem, czułem wyrzuty sumienia, że zachowałem się tak niegrzecznie. Moja siostra była taka delikatna, tak łatwo ją było zranić. Wiedziałem jednak, że muszę iść. Uciec od tego, co dręczyło mnie cały dzień. Co Jake chce mi powiedzieć? Że jestem nieodpowiedni dla Belli? Że się pomylił? A może, że znalazła kogoś? Na samą myśl o tym, że inny chłopak mógłby trzymać ją w ramionach, wzdrygnąłem się. Wszedłem do baru Blacków i zająłem miejsce przy stoliku. Postanowiłem, że zaczekam na Jacoba, a może akurat przyjdzie wcześniej, albo już tu jest? Kilka minut później podeszła do mnie kelnerka.
- Cześć! Czekasz na Jacoba? – spytała. Miała bardzo ładny głos; taki delikatny i dziewczęcy.
- Tak. Skąd wiesz? – wypaliłem. Zaśmiała się.
- Jestem Leah. – Co za gafa. Nie przedstawiłem się.
- Edward Cullen.
- Wiem. Jake mówił mi, żebym cię wypatrywała. Jest na zapleczu, pójdę po niego. Podać coś?
- Dwa piwa. – Uśmiechnąłem się, bo chciałem jakoś zatrzeć pierwsze, gorsze wrażenie. – Dziękuję, Leah. – dodałem.
Po chwili do mojego stolika dołączył młody Black.
- Cześć stary. – Podałem mu rękę i od razu przeszedłem do sedna sprawy.
- Coś się stało, tak? – uśmiechnął się lekko.
- Ty to masz nosa, chłopie. – Nic nie mówiłem. Czekałem. – Słuchaj, chciałbym pogadać o tym wspólnym wyjeździe, który wymyśliliście z Bellą.
Kamień z serca. No tak... wakacje. Oczywiste było, że w końcu trzeba będzie wszystko omówić.
- Właściwie to jej pomysł – sprostowałem.
- Nie o to chodzi, Ed. Pomysł jest świetny, ale… Słuchaj wiem, że zależy ci na niej, dlatego powinieneś o czymś wiedzieć. Czy Bells wspominała ci kiedyś o swoim przyjacielu z internetu?
- Tak, mówiła mi o nim. Podobno dobrze się rozumieją, chyba do niego wysyłała MMSa kiedy byliśmy w Amfiteatrze.
- Tak, na pewno do niego. Emmett Hale, kierowca Formuły 2 w kategorii juniorów. – Jacob przedstawił mi owego przyjaciela z wyraźną niechęcią w głosie. Próbowałem poukładać sobie w głowie, co takiego zrobił ten chłopak, że sobie na to zasłużył.
- Jake, co z nim nie tak?
- Po pierwsze znają się tylko z internetu. – Już otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale mocniej akcentował kolejne wyrazy, dając mi do zrozumienia, że mam nie przeszkadzać. – Mieszka gdzieś w stanie Waszyngton, to dość daleko. Tylko od Belli wiem, że jest kierowcą wyścigowym, ale coś nie chce mi się w to wierzyć.
Chyba już wiem, o co chodziło mojej Piękności, kiedy mówiła, że ludzie oceniają ją tylko dlatego, że Emmett to znajomość internetowa. Chociaż uważałem, że czasem jest to słuszne, to w tym momencie miałem ochotę wstać i skopać dupę Jacobowi, bo to między innymi przez niego Bella musiała być smutna. Spojrzałem na niego pytająco i chyba nawet trochę wyzywająco.
- Sprawdziłem w internecie. Nigdzie nie znalazłem jego nazwiska, on po prostu nie istnieje dla Formuły.
Moja chęć obicia Jacoba ulotniła się w sekundę. Pomyślałem o stu rzeczach naraz. A co, jeśli to jakiś zboczeniec, szukający dziewczyn w sieci? A może okłamuje Bellę, bo czegoś się wstydzi? Zaczynałem rozumieć Blacka.
- Może jeździ w jakiś miejscowych klubach? – spytałem z nadzieją w głosie, sącząc łyk piwa.
- Niemożliwe. Wtedy nie nazywałby tego Formułą.
- No właśnie – wypaliłem szybko. – Pewnie się tylko chwali przed Bellą, a w rzeczywistości może nawet nie ma prawa jazdy?
- Też o tym myślałem. Istnieje jeszcze jedna wersja: podaje fikcyjne nazwisko.
Im więcej alternatywnych rozwiązań, tym bardziej byłem nerwowy. Czułem się jak samiec broniący swojego stada. Wiedziałem, że ona nie jest moja, ale i tak chciałem ją chronić. Powoli moje szare komórki zaczęły łączyć wszystko w całość. Jake chciał pogadać o wakacjach, a do tej pory ustaliliśmy tylko kim może być tajemniczy Emmett. Zamarłem.
- To znaczy, że ona chce... Że on...
- Tak. Wspaniały internetowy rajdowiec jedzie z nami, a mi się to wcale nie podoba.


Bella

Nareszcie spokój. Tak jak się tego spodziewałam, takim osobom jak Jessica nie trzeba było dużo do szczęścia. No jeśli ubranie, które kosztowało prawie dwieście dolarów można w ogóle nazwać „niedużo”. W każdym razie poskutkowało. Spustoszyła moją szafę, wybrała to co się jej podobało i szybko pobiegła do domu, dobrać odpowiednie kosmetyki. Postanowiłam, że po kolacji napiszę do Setha. Zeszłam do jadalni. Dzisiaj lasagne.
- Cześć tato – przywitałam Charliego.
- Siadaj, skarbie. – Wskazał mi miejsce obok siebie.
- Podobno u Newtonów jest dzisiaj impreza z okazji zakończenia roku szkolnego, wybierasz się? – Zwróciła się do mnie Renee.
- Nie, właściwie to planowałam spotkać się z Sethem. – Tata uśmiechnął się, za to mama zrobiła dziwnie urażoną minę. Nigdy nie lubiła młodego Blacka. Dla niej był całkowitym przeciwieństwem grzecznego i odpowiedzialnego Jacoba. Nawiasem mówiąc to było całkowitą prawdą.
- Przecież to twój kuzyn, jeszcze na pewno się zobaczycie, a takie zabawy nie zdażają się na co dzień – zaoponowała.
Jej ton był stanowczy i zimny. Tak jakby już postanowiła. Za mnie. Poczułam się bardzo dziwnie, ale coś we mnie kazało mi się wreszcie zbuntować. Wyraz twarzy mamy podziałał na mnie jak płachta na byka.
- Nie idę do Mike’a. Spotykam się z Sethem, a teraz wybaczcie nie jestem już głodna – powiedziałam, patrząc Renee w oczy po czym wstałam od stołu. Nikt mi nie odpowiedział, a ja nie odwróciłam się, żeby spojrzeć na jej minę. Nawet nie poszłam do pokoju po bluzę, po prostu wyszłam z domu. Za bramą przystanęłam i oparłam się o mur. Musiałam ochłonąć. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się sprzeciwić matce wprost, oczywiście to nie znaczy, że się z nią zgadzałam, ale zawsze wolałam milczeć, przyjmowałam wszystko ze stoickim spokojem. Dzisiaj coś we mnie pękło. Nie wytrzymałam i co najbardziej mnie dziwiło, wcale nie żałowałam tego, co powiedziałam. Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer telefonu do Setha. Odebrał dopiero po kilku długich sygnałach.
- Cześć małe pyskadło! Stęskniłaś się? – zapytał jak zwykle pogodnie i z humorem. Cały on.
- Tak, masz już zaplanowany wieczór?
- Myślałem iść do ojca, do baru. Chcesz się przyłączyć? – zaproponował. I dzięki Bogu.
- Nawet nie wiesz jak bardzo – odparłam.
- Hohoho, kuzyneczka ma pijacką delirkę, co?
- Dobra, rozłączam się. Będę niedługo. Czekaj na mnie.
- Zgoda.
Włożyłam telefon do kieszeni i szybkim krokiem poszłam w stronę baru. Stwierdziłam, że to dobrze, iż nie będziemy wychodzić nigdzie indziej. Dawno nie widziałam wujka. Seth czekał na mnie przed wejściem.
- Już myślałem, że cię nigdy nie zobaczę, wiesz?
Podbiegł do mnie i mocno uścisnął. Wtuliłam twarz w jego ramię. Chociaż był ode mnie młodszy, to wyglądał na starszego i tak też go zawsze traktowałam.
- Dobrze cię widzieć – powitałam go.
- Ciebie też. Nareszcie, bo odkąd przyjechałem, to tylko o tobie słyszę. – Wyszczerzył zęby.
- Wchodzimy? – spytałam.
- Jasne, czego się napijesz? Może piwko?- zaproponował. Spojrzał na mnie sceptycznie, tak jak gdyby był pewnie, że odmówię. A co mi tam? – pomyślałam. Jak szaleć to z klasą.
- Martini Bianco z lodem, poproszę – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Będziesz piła? – wydawał się rozbawiony i zaskoczony.
- Haha! W końcu to ja jestem w tym towarzystwie ta starsza, tak? – powiedziałam na przekór.
Zaśmiał się i zamówił jedno Martini i jedno duże piwo.
- Chodźmy usiąść na dół. – Kiwnęłam głową. Billy planując rozmieszczenie baru pamiętał o swoich gościach specjalnych. Jedna loża znajdowała się w części zamkniętej dla zwykłych klientów. Kiedy przychodziłam tu z Jacobem, mieliśmy zwyczaj ją zajmować i jak widać jego brat też korzystał z tego przywileju. Zeszliśmy po schodach i stanęliśmy w progu, bo nasze miejsce było już zajęte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mille
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd

PostWysłany: Wto 22:31, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Chyba jeszcze nie komentowałam tego opowiadania. Bardzo fajne, bo na swój sposób oryginalne i takie... niewinne i urocze;) Przyjemnie się czyta.. wszyscy tacy grzeczni i ułożeni:p ale coś czuję, ze po tym Martini komuś się troche rozwiaże język:P Jestem strasznie ciekawa, czy Emmett tylko podkręcił swoją historię, czy faktycznie coś z nim nie tak:> Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału:)
kiedy? :lol:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Wto 22:41, 21 Lip 2009 Powrót do góry

Niedawno natrafiłam na Twojego ff-a :) Spodobał mi się. Lekki styl, czyta się przyjemnie. Bella pochodząca z bogatej rodziny i Edward, przeciwieństwo jej społecznego statusu. Zakochany w niej bez pamięci. Ma jej sympatię, ale czy to się rozwinie w coś więcej? Zimna i wyrachowana matka, kochająca Bells na swój dziwny sposób jest również przeciwieństwem Charliego. Z początku myślałam, że Emmett to faktycznie spoko kumpel, zawsze wysłucha i pocieszy. Jednak po tym co powiedział Jack wszystko nabiera innych barw. Seth jako niepoprawny kuzyn, też jest spoko pomysłem. Czekam na kolejne rozdziały :)

Weny i czasu :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aryaa
Wilkołak



Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Śro 10:33, 22 Lip 2009 Powrót do góry

Dzisiaj rano, z nudów, postanowiłam sobie przeczytać jakieś opowiadanie na ts... A jako, iż zauważyłam, że skomentowała je Ivi, z którą mamy podobny gust w stosunku do ff'ów to postanowiłam je przeczytać.

Kurcze, fajne jest to opowiadanie :D Bardzo lekko się czyta, a to 9 rozdziałów bardzo szybko mi minęło. Nawet nie wiem, kiedy skończyłam czytać ostatni rozdział. Wszystkie postacie są bardzo sympatyczne, ale przeszkadza mi trochę, że nie ma jednego, bardzo czarnego charakteru. Takie postacie zawsze wprowadzają ciekawe zwroty akcji, które wręcz uwielbiam Wink Plus za dodanie postaci Emmeta jako kierowcę formuły 2 :D Coś mi się wydaje, że on nie okłamał Belli o tym, że jest kierowcą. Może podał inne nazwisko? Np. panieńskie swojej matki? ;>

Również czekam na kolejne rozdziały, życzę weny i czasu Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 11:02, 22 Lip 2009 Powrót do góry

Przeczytałam kolejny rozdzialik i jak dla mnie za szybko się skończył! Napisany przyjemnym stylem, bardzo dobrze się czytało. Jak narazie czekam na jakąs akcję, bo panuje stagnacja. Mam nadzieję że w kolejnym rozdziale zaserujesz nam jakiś zwrot? Ciekawi mnie postać emmeta, wiadomo już że coś się niezgadza z podanymi przez dniego danymi i co dalej? Mam nadzieję że Bella w barze spotkała Jacoba z Edwarde? Wink
Czekam na kolejny rozdział, życzę weny i więcej czasu na dodanie kolejnego rozdziału Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:00, 23 Lip 2009 Powrót do góry

Zapomniałam skomentować nowy rozdział :P to przez to, że napisałam Ci na gg po zbetowaniu co o nim myślę :P Głupi Zuzolek... to wszystko przez Erica - on mnie tak rozprasza :P xD ale to rzeczy...

Jak zwykle - bardzo miły rozdział :) Twoje opowiadanie jest takie ciepłe i "sympatyczne". Strasznie miło się je czyta i z niecierpliwością oczekuje się kolejnej części.
Jestem ciekawa co się będzie działo z Emmettem... Szczerze mówiąc nie chce mi się wierzyć, że zrobiłabyś z niego oszusta, bo wiem, że go lubisz i sama kiedyś narzekałaś, że w ff robi się z Emmetta idiotę :P więc myślę, że w Twoim ff wszystko się wyjaśni i pozostanie pozytywną postacią... A jeśli tak nie będzie - bardzo się zdziwię :P
Kolejna sprawa - podoba mi się, że Bella w końcu postawiła się matce :P
Ciekawi mnie jak potoczy się sprawa w barze Billy'ego :D
No i kiedy będzie ten wyjazd, bo nie mogę się doczekać xD
Zastanawiam się też, że Leah odegra jakąś znaczącą rolę w Twoim ff :)
I naprawdę niezmiernie się cieszę, że jest dużo Setha i Jake'a :D
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział Słonko :*


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Pią 17:55, 24 Lip 2009 Powrót do góry

No no no... nie spodziewałam się, że Bells postawi się Renee a jednak!!! I dobrze!!! W końcu jest już dorosła powinna wyrażać swoje sprzeciwy matce i robi to co chcę oczywiście nie popadając w skrajności... xD Coś mi śmierdzi z Emmetem wiem, że jest dobrym chłopakiem, bo jak by inaczej, ale dlaczego nikt o nim nie słyszał?? Jak podobno jest kierowcą formuły?? Ja się tam nie znam za bardzo ale jakieś wzmianki na jego temat powinno się znajdować w necie... Nie mogę się doczekać spotkania ich w tym barze i oczywiście przyjazdu Emmeta do Bells :) Szykujesz może jakąś niespodziankę???

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:59, 24 Lip 2009 Powrót do góry

O mój Edwardzie xD
Dziękuję za wszystkie komentarze :) Susan moja Ty beto najlepsza na świecie :D
Nieznana czy szykuję niespodziankę? Hmm... troche tak xD :D Ale więcej nie mówię, bo nie będę się zdradzać :)
Proszę Was tylko o cierpliwość, bo w ostatnim tygodniu nie miałam w ogóle czasu na pisanie, cały czas coś nie tak z papierami na uczelni to goniłam po mieście jak nie przymierzając Seth koło domu Cullenów :)
Następny rozdział pewnie zaraz po niedzieli, co zależy oczywiście też od Susan.
Dziękuję jeszcze raz. Dil. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mirell.
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.

PostWysłany: Wto 12:36, 28 Lip 2009 Powrót do góry

Super rozdział ^^ W ogóle strasznie mi się podoba, zwłaszcza fakt, że Cullenowie nie są tak jak zwykle tymi bogatymi, a jest nią Bella. Role się odwróciły i bardzo dobrze.
Strasznie podoba mi się ten cały pomysł z Edwardem zakochanym do szaleństwa w nieświadomej niczego Belli. Edward ma świetny charakter, jest taki opiekuńczy, zakochany do granic możliwości. Podoba mi się rodzina Cullenów, Alice, jako ta martwiąca się o zapracowanego tatę, troszkę mi się jej żal zrobiło, bo dziewczyna nie ma kasy na swój żywioł - markowe ciuchy. Łączy ją z Edwardem wspaniała więź, strasznie mi się to podoba. Rosalie w tym opowiadaniu też jest fajna, taka opiekuńcza starsza siostra. Esme i Carlisle zapracowani rodzicie, spodobał mi się ten pomysł. Rodzina Cullenów w końcu nie żyje w całkowitym dobrobycie i wie co to znaczy zapracować ciężko na życie. Emmett, jako przyjaciel z internetu...hmm może być ciekawie, zwłaszcza, że ma się pojawić na wspónym wyjeździe Wink Występuje tu może Jasper? Jeśli było gdzieś o tym pisane to przepraszam, ale nie zauważyłam. Cały ff czytałam jakiś czas temu, ale chyba nie miałam ani veny, ani humoru żeby skomentować, za co bardzo przepraszam i robię to teraz Wink Jacob, jako przyjaciel i kuzyn Belli to dobry pomysł, bo przynajmniej to nie on będzie jakąś komplikacją. Seth najlepszy kumpel Edwarda jest świetny. Renee wydaje mi się taką rozpuszczoną damuśką, która zawsze miała wszystko i nie rozumie własnej córki, nie chce znać jej zdania. I to jest najgorsze. Za to Charlie jest świetnym ojcem, wspiera córkę, chroni, że tak powiem przed matką. Jessica jest straszna, ale ona mnie przeraża w prawie każdym opowiadaniu. Wink Jestem ciekawa jak rozwinie się znajomość Belli i Edwarda, co wymyślisz. I co zdarzy się w barze. Bo coś się zdaży, prawda? Ciekawe jak będzie wyglądał ten cały wyjazd na wakacje.
Co do stylu to nie mam zastrzeżeń. Czyta się płynnie, nic nie zgrzyta. Błędów nie wyłapałam Wink
Czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały i życzę dużo veny.
pozdrawiam,M.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:25, 29 Lip 2009 Powrót do góry

Czemu wcześniej nie trafiłam na to opowiadanie?
Pierwszy rozdział odrzucał mnie nieco ze względu na treść- podglądający Edward, itp, itp- ale Twój styl wydawał mi się interesujący, więc, chcąc nie chcąc, się wciągnęłam. A to źle. Wiesz, dlaczego? Bo masz tylko dziewięć rozdziałów, a ja chcę jeszcze. Ja nie wytrzymam do po-niedzieli! :)
Fajny pomysł z Amfiteatrem. A co do Emmetta, to uwielbiam go na tyle, że nie wierzę, że może być on zły. Takie moje małe uprzedzenie, zawsze go faworyzuję :D
Podsumowując, zyskałaś kolejną stałą czytelniczkę, która z niecierpliwością oczekuje następnego rozdziału. :D
Pozdrawiam,
Latte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:53, 30 Lip 2009 Powrót do góry

Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze. Jesteście kochane, naprawdę, aż chce się pisać :) Latte. - mówisz, masz. Kolejny rozdział dzisiaj :)

Playlist koniecznie w tej kolejności Wink


E [link widoczny dla zalogowanych]
B [link widoczny dla zalogowanych]
B & E [link widoczny dla zalogowanych]

Beta - Wyśmienita, przepraszająca i dziękująca Susan Wspaniała :D


Rozdział X


Bezwład



Edward

Pierwsze moje wrażenie na rewelacje Jacoba, było totalnie prostackie.
- Nie pierdol.
Rzadko używałem przekleństw, ale w tej sytuacji zabrakło mi jakichkolwiek innych słów. Black spojrzał na mnie lekko rozbawiony, jednak nie zaśmiał się.
- Chciałbym – odpowiedział, sącząc kolejny łyk piwa i wyciągając paczkę papierosów.
- Mogę? – spytałem.
Sięgnąłem ręką w stronę czerwonych Marlboro, ale szybko ją wycofałem. Przy wejściu do loży zobaczyłem Setha... i Anioła.
- Cześć – powiedziała.
- Hej mała! – Jake wstał i podszedł do niej. – Co tu robisz z tym degeneratem? – Wyszczerzył zęby.
- Odwal się pajacu – odszczeknął Seth.
- Spokojnie chłopcy. – Zaśmiała się moja bogini. – Nie wiedzieliśmy, że ktoś tu będzie. Jak chcecie pogadać, to sobie pójdziemy.
- Daj spokój – zaprotestowałem szybko. Uśmiechnąłem się ciepło, bo teraz kiedy już ją ujrzałem, nie mogłem pozwolić, by po prostu zniknęła. Z drugiej strony miałem ochotę porządnie nią potrząsnąć i zapytać co wyprawia z tym Emmettem. Oczywiście nigdy bym tego tak naprawdę nie zrobił. Bella była zbyt krucha, zbyt delikatna i przede wszystkim za bardzo ją kochałem. Wskazałem ręką miejsce obok mnie. Okazało się to trochę ryzykowne, nawet nie tyle ze względu na moje niepohamowane umysłowe reakcje na jej bliskość, co na dwóch Blacków siedzących obok siebie.
- Dzięki Edward – powiedziała słodko. Seth posłał mi rozbawione spojrzenie, na co ja jemu całkiem poważne. Takie pod tytułem: „Lepiej się nie odzywaj, bo źle skończysz”. Zrozumiał, ale nadal się szczerzył. Bella usiadła obok mnie. Blisko. Bardzo blisko. W duchu dziękowałem Billy’emu za to miejsce. Było co prawda wygodne i zamknięte dla zwykłych gości, ale niezbyt duże.
- Martini, hm? – spytał Jake. Spojrzałem na stolik i faktycznie przed moją kochaną stała niska szklanka wypełniona tymże trunkiem z gatunku Bianco.
- Tak – odparła radośnie.
- W takim razie ja idę jeszcze po piwo. Zaraz wracam.
Zostaliśmy w trójkę: Seth, ja i najpiękniejsza kobieta na świecie. Jacob sączył dzisiejszy browar bardzo szybko, a mnie została jeszcze ponad połowa.
- Pewnie masz mnie już dość po całym tygodniu? – Bella spojrzała na mnie z uśmiechem.
Kto? Ja? Jej? Dosyć? Haha! Dobre sobie.
- Nie, no co ty – odpowiedziałem i niby w żartach przysunąłem się do niej. Seth zachichotał. Idiota, mógłby pójść do toalety, albo gdziekolwiek. Ale nie, bo po co? Lepiej mi wszystko utrudniać.
- No proszę, proszę... Nie ma mnie zaledwie kilka tygodni, a tu mój jedyny przyjaciel, ze wszystkich dziewczyn z Los Angeles musiał zakumplować się z Bellusią. Jak nic wszystko zostaje w rodzinie.
Seth wyszczerzył zęby. Czułem wdzięczność za takie, głupie przygadywanie. Pewnie to nienormalne, ale zawsze powtarzałem, że rozumiemy się tylko dlatego, że obaj tacy jesteśmy. Uważałem, że moja Piękna podświadomie domyśli się, co do niej czuję. Zachichotała, więc jej zawtórowałem.
- Ed, tylko nie zaczynaj. – Spojrzała na mnie prawie groźnie. – Jak znowu dostanę napadu śmiechu to mogę długo nie przestać.
- A Martini może tylko pomóc. – To Jake wrócił i wtrącił się do rozmowy.
- A co mi tam! Jak już szaleć to szaleć.
- Kiedy to szalałaś beze mnie? – spytał wesoło.
- Tak i kto ci pozwolił bawić się bez kuzyna Jayusia? – dodał z przekąsem Seth.
- Dobra chłopcy dosyć. Jeszcze Edward pomyśli, że z nas rodzina pomyleńców. – Posłała mi śliczną, słodką minkę. Nie mogłem nawet oddechu nabrać, a co dopiero odpowiedzieć. Na szczęście Jacob postanowił ciągnąć tą bezsensowną wymianę zdań.
- Bello, o Eda się nie martw. On się zadaje z nim – powiedział akcentując ostatnie słowo i wskazał palcem na Setha. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Wiecie co, napijmy się – zakończyła.
Mając na myśli „napijmy się” nie żartowała. Po pierwszym piwie, wypiłem drugie, a potem trzecie. Jacob miał dziś takie tempo, że jak nic skończy gorzej niż ostatnio. Seth o dziwo przystopował, ale chyba wiedziałem dlaczego. Chciał zarejestrować wszystko co dzieje się między mną a Bellą (sączyła właśnie czwarty kieliszek Martini) i doradzić mi potem co było źle.

Bella

- Wiecie co, napijmy się – powiedziałam, uśmiechając się dosyć głupkowato. A co mi tam? Dzisiejszy wieczór nie mógł już być gorszy, a w towarzystwie Blacków i Edwarda czułam się naprawdę nieskrępowana. Szczerze mówiąc, nigdy nie raczyłam się alkoholem, ot tak dla samego picia. Patrzyłam na Jake’a i rejestrowałam jego zachowanie. Jak często podnosi kufel, jak duże robi łyki i tym podobne. Przy trzecim kieliszku zaczęłam się zastanawiać, czy piwo ma taką samą zawartość procentów co Martini, a to dlatego, że Jacob wydawał się być nieporuszony, za to mnie zaczęło robić się gorąco. W sumie nie miałam w tym doświadczenia, więc to pewnie żadna oznaka szumu w głowie, czy czegoś w tym stylu. Właściwie siedzieliśmy w małej loży już jakiś czas, mogło się zrobić ciepło od naszych oddechów. Zastanowiłam się szybko, co mam na sobie pod bluzą i pożałowałam, że wybiegłam z domu bez przygotowania. Niby Jake i Seth byli moimi kuzynami, ale Edward stanowczo nie i… dzięki Bogu. Co to za różnica jaką masz koszulkę? – odezwał się dziwny głosik w mojej głowie. Racja, żadna. Zaczęłam ściągać okrycie, ale z braku miejsca trochę się męczyłam. Seth spojrzał na mnie z rozbawieniem. Drażnił mnie. Co w tym śmiesznego? To jest okropnie denerwujące!
- Edward, pomożesz mi się rozebrać? – wypaliłam.
Usłyszałam stłumiony śmiech Jacoba i parsknięcie Eda. Nie zaraz… on się zadławił piwem!
- No daj tą bluzę, mała – odpowiedział radośnie. Teraz dopiero zorientowałam się, że prosiłam go o rozebranie mnie. Spłonęłam rumieńcem. Wróć, mój mózg nie funkcjonował w stu procentach sprawnie. Powiedział do mnie mała? Głucha jesteś? – natrętny głos nie dawał mi spokoju. No tak, miał rację i to dlatego się zaczerwieniłam. Moje ciało zalało ciepło inne, niż to wcześniejsze. Tak jakby ktoś wlał mi do gardła gorące Martini i rozprowadził je starannie po wszystkich żyłach. To było przyjemne. Zbliżyłam się do Edwarda i wyciągnęłam ręce w górę. Chwycił moje rękawy i powoli, delikatnie je pociągnął. Miałam wrażenie, że oczy mu się świecą. Poczułam na sobie jego oddech i trochę się zawstydziłam, bo ona na pewno czuł mój – przepełniony białym trunkiem. On sam śmierdzi piwem, na pewno nie zwróci na to uwagi. Zaczynałam lubić cichy głosik z mojej głowy, po raz kolejny okazał się taki rozsądny! Jeśli tak jest to czemu nie przysunąć się trochę bardziej? Co mi szkodzi spróbować? Chciałam to zrobić, więc się nie wahałam – teraz mnie i Edwarda dzieliło może pięć centymetrów. Kiedy przekładał bluzę przez moją głowę bardzo uważał, żeby nie szarpać mnie za włosy. Te kilka sekund było dla mnie jak jakaś mała ceremonia. Chyba powinnam częściej pić.
To on, nie Martini! Co?!
- Musimy się już zbierać. – Z otępienia wyrwał mnie głos Setha. – Obiecaliśmy ojcu, że jutro pojedziemy razem na ryby, wiecie jaki on jest... Rodzinna niedziela i tak dalej.
- Jasne – odparłam krótko. Dzięki ci, brachu… to znaczy kuzynie.
- Pa, mała. Cześć, Ed. A ty wstawaj nawaleńcu. – Dopiero teraz zauważyłam, że głowa Jake’a leży bezwładnie na stoliku.
- Zdzwonimy się – odezwał się Edward do Setha. Mimowolnie przechyliłam głowę w jego stronę. Miał taki hipnotyzujący głos. I do tego też na mnie patrzył.


Edward


Seth wyszedł z baru wlokąc za sobą Jacoba. Zerknął na mnie wymownie i wiedziałem doskonale o co mu chodzi. Chciał powiedzieć: to nie jest zwykła dziewczyna, tylko moja kuzynka! Oczywiście komu jak komu, ale mi nie musiał mówić tego, że mój jedyny, piękny Anioł nie jest „zwykłą dziewczyną”. Spojrzałem na nią, a ona wpatrywała się we mnie. Czułem, że mam kłopoty z oddychaniem i nie wiedziałem, ile jeszcze jestem w stanie udawać, że jej nie kocham. W tych okolicznościach to było tak cholernie trudne!
- Może chcesz też już iść do domu? – spytałem. Błagam, nie chciej!
- To chyba dobry pomysł. Jak Renee zobaczy mnie w tym stanie, to chyba i tak dostanie zawału. Lepiej, żebym nie wróciła rano.
Westchnąłem. Może to i dobrze, będzie mi łatwiej. Podałem jej bluzę, którą przed chwilą pomogłem jej ściągnąć. Wstałem i poczekałem, aż zrobi to samo. Zachwiała się lekko, więc ją przytrzymałem i zaśmiałem się.
- Nie śmiej się ze mnie – poprosiła słodko.
- Przepraszam – odparłem cicho koło jej głowy. – Może lepiej chwyć mnie za ramię, dobrze? – zaoferowałem, bo drugi raz runęłaby na ziemię.
- Bella! – Usłyszałem głos barmanki. – Dobranoc – powiedziała bardzo pogodnie.
- Cześć, Leah.
- Dobranoc, Edwardzie. – Uśmiechnęła się do mnie tak słodko, że aż mnie odrzuciło. Czy ona nie widzi, że z kimś jestem?!
- Dobranoc – odpowiedziałem jednak grzecznie. Była bardzo miła.
- Odprowadzisz mnie do domu? – Ledwie usłyszałem prawie błagalny szept mojej ukochanej.
- Chyba nie myślałaś, że pozwolę ci wracać samej, co?
Powiedziałem dokładnie to, co miałem na myśli. Nie mogłem zrozumieć dlaczego jest tak cholernie nieśmiała. Przecież już się trochę znaliśmy i zawsze wydawało mi się, że moje towarzystwo ją rozluźnia.
- Dziękuję.
Przez resztę drogi do domu Swanów nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Ja napawałem się jej obecnością i dotykiem, a ona sama pewnie była zbyt pijana, żeby móc rozmawiać. Jedynym dźwiękiem jaki usłyszałem przez te kilkanaście minut był sygnał SMSa w jej komórce, którego zresztą nie odczytała. Nawet nie zauważyłem kiedy znaleźliśmy się przed jej domem.
- Nie będę wchodził za bramę, już późno – oznajmiłem. Jedyną jej odpowiedzią było „yhy”. Potwierdziła tym samym, że się ze mną zgadza, ale nie ruszyła się z miejsca.
- Potrzebujesz czegoś Bello? – spytałem zaniepokojony. Kolejne „yhy”.
Spojrzałem na nią i zauważyłem, że zrobiła krok do przodu wpatrując się we mnie. Instynktownie wyciągnąłem rękę w kierunku jej włosów. Kiedy ich dotknąłem poczułem się pewny siebie i zdeterminowany. Będąc tak blisko niej nie mogłem się powstrzymywać i wyglądało na to, że ona nawet tego nie chciała. Delikatnie przesunąłem dłoń między jej szyję i tył głowy, cały czas głaszcząc te piękne, lśniące włosy. Palcami popchnąłem ją lekko w swoją stronę, ale zaraz zamarłem, bo pomyślałem, że mogłem być nietaktowny.
- Ja tego chcę Edwardzie – szepnęła.


Bella


W drodze do domu wytrzeźwiałam całkowicie. Mój towarzysz się nie odzywał i zastanawiałam się, czy nie zrobiłam z siebie kretynki upijając się. Kiedy stanęliśmy przed bramą mojego domu wiedziałam, co chcę zrobić. Już u Blacków w barze zrozumiałam, że nie jest tylko moim kierowcą. Kiedy Leah uśmiechnęła się do niego na dobranoc, poczułam ukłucie… zazdrości. Niby to bezsensowne, bo nie byliśmy parą, ale jednak. Edward był najprzystojniejszym facetem jakiego w życiu spotkałam, więc mogłam się spodziewać tego, że spodoba się innym dziewczynom. Tylko, że ja nie chciałam, żeby tak było. Odkąd usiedliśmy razem w loży przyciągał mnie do siebie jak magnes. Przysunęłam się śmiało do niego. W razie draki winę za wszystko zrzuciłabym potem na alkohol. Nawet nie drgnął. Nagle jego ręka powędrowała w stronę mojej głowy. To co zrobił z moimi włosami było tak odprężające, że chciałam powiedzieć, żeby nigdy nie przestawał. Opuszki jego palców lekko drgnęły, bo chciał żebym była jeszcze bliżej. Nogi lekko się pode mną ugięły i chyba to zauważył, bo zamarł.
- Ja tego chcę, Edwardzie – szepnęłam bez zastanowienia. Dłonie złożyłam na jego umięśnionych ramionach i patrzyłam mu prosto w oczy. Był taki opanowany i spokojny, wszystko robił bardzo powoli i delikatnie. Ujął moją twarz w obie dłonie i po chwili czułam, że jego nos dotyka mojego. Jego ciepły, słodki oddech sprawił, że rozchyliłam wargi i odruchowo zamknęłam oczy. Przysunął się jeszcze milimetry bliżej, a jego język powoli prześlizgiwał się w moje usta. Poczułam się tak, jakby ktoś wrzucił mi do żołądka stado wesołych motylków. Już kiedyś całowałam się z chłopakiem, ale to okazało się takie… inne. Nie myślałam jasno i logicznie, więc postanowiłam zdać się na instynkt. Był tak przyjemnie ciepły. Powoli zaczął rysować językiem kółeczka na moim podniebieniu. Myślałam, że płonę, ale starałam się nie zepsuć tej wyjątkowej chwili, więc otwarłam usta szerzej i naparłam na jego wargi. Po kilkudziesięciu sekundach pocałował mnie delikatnie ostatni raz i oparł brodę o moje włosy. Nie wiem co mnie do tego popchnęło, ale przytuliłam go mocno. Gładził mnie po głowie, a drugą ręką pocierał plecy, tak jakby się bał, że zmarznę. Zwolniłam uścisk i spojrzałam na niego, bo chciałam wiedzieć czy uważał, że to było złe. Nie odpowiedział na moje nieme pytanie, ale uśmiechał się promiennie. Uznałam to za dobry znak, ale potężne ziewnięcie mnie zdradziło. Byłam zmęczona. Edward zaśmiał się cicho i powiedział miękko:
- Dobranoc, Bello.
- Dobranoc.


-------------------------------------------



- Wstawaj, skarbie! Już późno.
Wyskoczyłam z łóżka, jak z procy. Jak mogłam przespać w ubraniu całą noc?
- Dobrze, tatku – odpowiedziałam ojcu. Dzięki Bogu nie wszedł do pokoju. Uwielbiałam ten jego dystans do mojego, nastoletniego życia. Spojrzałam na komórkę i zamarłam. Nie dlatego, że było już po dziewiątej. Odczytałam SMSa, który przyszedł do mnie późno wieczorem.
Hej, maleńka. Plany się trochę zmieniły. Będę jutro około południa. Pewnie teraz już śpisz, odpisz rano. Kocham, Emm.
Przeczytałam go jeszcze raz i drugi i trzeci. W końcu wystukałam na klawiszach.
To świetnie. Będę czekać przy zjeździe na Pasadenę. Już nie mogę się doczekać. B.
Tak naprawdę byłam przerażona. Głowa pulsowała mi jak szalona. Wątpiłam, żeby Jake miał przyjechać po mnie do kościoła i na niczym nie mogłam się skupić, no może oprócz jednego… Edwarda. Wiedziałam, że muszę się wziąć w garść. Wyjrzałam za okno i byłam w szoku. Padał deszcz. Jak to możliwe, że w Los Angeles o tej porze roku leje?! Wszystko naraz zwaliło mi się na głowę. Szybko wyjęłam z szafy pierwszą, lepszą długą bluzkę i jeansy. Tak długo czekałam na to spotkanie i dzisiaj był chyba jedyny dzień w całej wieczności, w którym chciałabym go przełożyć. Jak mogłam spokojnie spędzać czas z Emmettem wiedząc, że on jest tak blisko? Ciepły język, delikatne dłonie… dosyć! Przeczesałam włosy i spięłam je w kucyk. Jego dotyk na mojej głowie…
To było nie do zniesienia. Tak naprawdę miałam ochotę zostać w łóżku i rozmyślać o tym, co się wczoraj stało. Wybiegłam czym prędzej z pokoju, bo jeszcze byłabym gotowa to zrobić. Renee chyba była obrażona, ale nie miałam głowy, żeby się teraz tym przejmować.
- Mamo, wychodzę na cały dzień. – Spojrzała na mnie koślawo, wiedziałam o co jej chodzi. – Po kościele umówiłam się z koleżankami na biwak.
Wyszłam zanim wyrzuty sumienia wzięły górę. Czym prędzej pobiegłam do domku Angie i Bena.
- Błagam, potrzebuję twojej pomocy. Zapłacę potrójnie, chcę żebyś mnie gdzieś zawiózł.
- Spokojnie, Bells. Nie ma sprawy.
Rzecz jasna nie mogłam prosić Edwarda o to, żeby zawiózł mnie na spotkanie z Emmem, a już tym bardziej po wczorajszym wydarzeniu. Na całe szczęście Ben o nic nie pytał. Przez całą drogę zabawiał mnie tylko dowcipami o blondynkach i policjantach. Śmiałam się, ale byłam tak nerwowa, że wychodził z tego raczej zduszony kaszel.
- Jesteś pewna, że wrócisz sama? – spytał, gdy wysiadałam.
- Tak, dziękuję ci.
- Uważaj na siebie.
Czekałam kilka, może kilkanaście minut. Wreszcie przyjechał. Miałam wrażenie, że śnię. Owszem moi rodzice byli obrzydliwie bogaci, ale nigdy nie kupiliby takiego samochodu. Ten model poznałam od razu. Czerwone Ferrari Enzo. Kiedy drzwi się otworzyły zastygłam. To nie auto było tutaj największym zaskoczeniem.



Koniec księgi pierwszej


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:59, 30 Lip 2009 Powrót do góry

No i mamy nowy rozdział :) nawet nie wiesz, jak się cieszę z tego powodu :*
Bardzo miły. No i nareszcie Bella i Edward się pocałowali! Hurra! Nie mogłam się tego doczekać :D nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że sytuacja między nimi się rozwija w dobrym kierunku :D
No tylko teraz zjawił się Emmett :D ciekawe co to się będzie działo. Mam nadzieję, że nie podziała na nią tak, że przestanie myśleć o Edwardzie :P
Rozwaliło mnie to:
Cytat:
- Edward, pomożesz mi się rozebrać? – wypaliłam.

Śmiałam się przez dobrych parę minut :D świetny tekst :D gratuluję :* uwielbiam jak nachodzi Cię wena :D
Nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa, przez to, że mogę czytać to wcześniej niż inni :D dziękuję jeszcze raz, że ufasz mi na tyle by pozwalać mi to betować :*
Czyta się cudownie - z każdym nowym rozdziałem, coraz lepiej :*
Kocham Twoje opowiadanie :*
Czekam na kolejne :*

Kocham :*


Jeszcze jedno! Zapomniałam dodać, że bardzo podoba mi się playlista!
"I feel good" - opisujące Edwarda - boskie :D
"Good Enough" - śliczna piosenka Wink
"I can't take my eyes off of you" - może nie w tym wykonaniu, ale równiez pasuje idealnie :D

I dziękuję za:
Cytat:
Beta - Wyśmienita, przepraszająca i dziękująca Susan Wspaniała

Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Susan dnia Czw 16:24, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Czw 12:03, 30 Lip 2009 Powrót do góry

Hej!!! Co to ma znaczyć zakończyć w takim momencie i to jeszcze nie tylko rozdział ale i całą księgę??? Jak mogłaś nam to zrobić?? Nie rozumiem tego... Oczywiście jestem pod wrażeniem tego rozdziału i ten pocałunek Bells i Edwarda cudo ale jak mogłaś zakończyć w takim momencie??? Czy to Emm przyjechał tym Ferrari?? I proszę powiedz kiedy następna księga?? Kiedy opublikujesz pierwszy rozdział II księgi?? Bo ja tu zaraz umrę!!! Z zniecierpliwienia!!! Ach!!! Miłość dopadła Bellę i Eda jakie to sweet'aśne.. xD Ach i oczywiście pytanie Belli czy pomoże jej się rozebrać... tym mnie powaliłaś...

pozdrawiam
n/z


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nieznana dnia Czw 12:04, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mirell.
Wilkołak



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.

PostWysłany: Czw 17:07, 30 Lip 2009 Powrót do góry

haha, rozdział świetny! Normalnie nie wiem czemu, ale przy pierwszy EPOV i tej piosence zaczęłam się śmiać. Laughing Może to dlatego, że lubię tą piosenkę? :)
Poprawiłaś mi humor tym rozdziałem. W końcu coś się dzieje między Bellą, a Edwardem. Ona zaczyna sobie uświadamiać, że coś do niego czuje. To ff mnie użekło właśnie dlatego, że wszystko jest inaczej, niż w większości opowiadań, gdzie wszyscy są ludźmi. Po prostu ubóstwiam cię za fakt, że Cullenowie nie są obrzydliwie bogaci, tylko Bella. I za to, że ma takich wspaniałych kuzynów - Jacoba i Setha, którzy są świetni w tym ff. Są przyjaciółmi i Edwarda i Belli. Zastanawia mnie jak rozwinie się wątek z Emmettem. I występuje tu Jasper?
Co do stylu podoba mi się, nie wyłapałam żadnych błędów, czyta się płynnie. I o co chodzi z tą księgą? Ile ich będzie? :D
Czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały i życzę dużo veny.
pozdrawiam,M.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin