FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Moonlight Night [Z][+18] Rozdział XX /19.10.2009/ Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 22:57, 14 Cze 2009 Powrót do góry

Pisałam już, że to opowiadanie jest świetne.. Drugi rozdział też fajny, cieszę się, że tego nie zepsułaś. Jestem cholernie ciekawa, jak potoczą się losy B&E. Ona bogata ale widać, że nie jest pustą lalą, całe szczęście. Mam nadzieję, że ładna historia z tego wyjdzie.

Pozdrawiam.E/


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
tola
Człowiek



Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 12:27, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Czytam od samego początku i postanowiłam skomentować: opowiadanie bardzo, ale to BARDZO mi się podoba- jak narazie Wink Masz duże pole do popisu i liczę na to, że tak poprowadzisz akcję, że na każdy rozdzialik będziemy czekać z zapartym tchem Kwadratowy
Pomysł oryginalny- wreszcie Kwadratowy dość już miałam czytanie w kółko tego samego tylko trochę innymi słowami- co oczywiście bardzo Ci się chwali.
Co do treści: czyta się lekko i przyjemnie, mam nadzieję, że tak zostanie.
Z utęsknieniem czekam na kolejny rozdział :)))


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
seithr
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Cze 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 14:23, 15 Cze 2009 Powrót do góry

coś nowego. takie lustrzane lustro :) -Bella bogata a Edward biedny. i to jak ją podglądał. Twisted Evil zapowiada się fantastycznie. tak jak porzedniczki jestem na tak Uwaga
weny
weny
weny
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez seithr dnia Pon 14:25, 15 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
niesmaczne.
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:24, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Wiesz co, Dilena? Zmieniłam zdanie - wstawiaj rozdziały częściej. Twisted Evil

Ten chap, podobnie jak poprzedni, jest rewelacyjny.
Akcja nie toczy się szybko, dokładnie opisujesz sytuacje.

Co najważniejsze - jest Emmet i masz plusa za oryginalność [za to, że Bella tak naprawdę go nie widziała, ale jednocześnie jest on jej przyjacielem].

A jutro [mam nadzieję, że wstawisz rozdział właśnie jutro] Edward pozna Bellę.
I coś mi się wydaje, że on jej się spodoba, ale Renee namiesza, bo nie chce aby córka zadawała się z chołotą. Wink Bez obrazy dla Edzia.

Cóż, pozostaje mi tylko życzyć Ci chęci do pracy.
Amen.
niesmaczne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
tola
Człowiek



Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:42, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Co nie znaczy, że gdybyś dodała dzisiaj kolejny rozdział to by było źle. W sumie to tak mnie zaintrygowałaś tym opowiadaniem, że w przerwach w nauce do egzaminu tutaj zaglądam i liczę na to, że coś wstawisz i poprawisz mi humor w tej lawinie pracy :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
justynka0122
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łóź

PostWysłany: Pon 17:37, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Mam pytanie czy to jest twój własny fanfiction czy też może go tłumaczysz ? Bo bardzo podoba mi się ta koncepcja w której Bella jest bogata a Edward biedny . Więc jak to jest tłumaczone mogłabyś podać mi linka do oryginału.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
aramgad
Wilkołak



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:48, 15 Cze 2009 Powrót do góry

justynka0122 napisał:
Mam pytanie czy to jest twój własny fanfiction czy też może go tłumaczysz ? Bo bardzo podoba mi się ta koncepcja w której Bella jest bogata a Edward biedny . Więc jak to jest tłumaczone mogłabyś podać mi linka do oryginału.


Wyręczę autorkę -Dilena pisze to własnoręcznie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 18:28, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Cytat:
moją kuzyneczkę
- "tę" ;D
A poza tym to : Jejku, jejku, jejku! Dawaj kolejną część, ale szybko!! Robi się coraz fajniej;) Mam nadzieję, że nadal tak będzie xD
Pozdrowienia i Weny:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Softly
Człowiek



Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:31, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Och ja jestem osobiście na TAK i to na duże TAK. Rozdziały mi się podobają. Ale, co tu się powtarzać... Tak samo jak reszcie podoba mi się koncepcja Belli bogatej- Eda biednego... Podoba mi się przyjaźń Edwarda z Jacobem i wiele innych rzeczy. Fabułą ciekawa, wciąga i jest przedewszystkim orginalna.
No, nic pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział...
Pozdrawiam ;***
I Weny Życzę <3


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:01, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Proszę bardzo Wink Na dobranoc, albo dzień dobry :) Właśnie wybiła pierwsza minuta moich urodzin, więc dziś nie piszę :D

Beta Susan ;*
Chwasty wyplewiła Aramgad :**

Rozdział III

Pierwszy dzień mojego życia

Bella

Obudziłam się wyjątkowo wcześnie. Była sobota – kolejny dzień bez szkoły, czyli bez żadnych zajęć. Wzięłam orzeźwiający prysznic, kilkakrotnie przeczesałam włosy – nie chciałam, żeby dzisiaj się kręciły. Napisałam sms do Emmeta, ale on pewnie jeszcze spał. Zresztą niewiadomo, czy nie pogodził się z Jane, więc teraz mógł być z nią. Wzięłam się za szorowanie i tak już czystej łazienki, bo w żadnym innym pomieszczeniu w domu nie mogłam nawet kiwnąć palcem. Kiedyś, gdy chciałam sama uprasować sobie ubrania, skończyło się to tym, że Renee biegała po całym domu, wrzeszcząc na mnie, na tatę i na Angie. W końcu odpuściłam sobie, bo moja praca nie miała najmniejszego sensu i zaczęłam się zastanawiać czy nie zrobić w pokoju małego pobojowiska, żeby potem mieć co sprzątać. Tak jak planowałam założyłam moją różową, zwiewną sukienkę. Uwielbiałam ją, bo była bardzo wygodna i ślicznie się układała na moim ciele - podkreślała talię i lekko eksponowała piersi. Zrobiłam staranny makijaż, nie chciałam przesadzić z tapetą, a jednocześnie miałam nadzieję, że będę wyglądać bardziej kobieco. Krzątałam się po domu jeszcze około pół godziny i po tym czasie stwierdziłam, że wystarczy tego oszukiwania się. Zadzwoniłam do Jake’a.

Edward

Alice i mama siedziały ze mną przy stole w kuchni.
- Synku, nie musisz pracować. Wiesz o tym, przecież radzimy sobie… - powiedziała Esme, ale pod koniec zdania spuściła głowę.
- Mamo, ja to robię z przyjemnością, rozumiesz? – uśmiechnąłem się do niej, najbardziej szczerze, jak tylko potrafiłem.
- Przecież on nie kłamie – wtrąciła Alice. Komu, jak komu, ale mojej siostrze można było wierzyć, znała mnie na wylot.
- Skoro tak mówicie – chyba w końcu uwierzyła. – Idę obudzić tatę, musi się już zbierać. Alice znowu posmutniała. Kochała ojca chyba najbardziej z nas wszystkich, ale też za bardzo się nim przejmowała. Zupełnie jakby miał cztery lata, a nie czterdzieści.
- Błagam, nie rycz! – Niby to była prośba, ale spojrzałem na nią groźnie. – Nie psuj mi tego dnia.
- Dobra już nie jęcz , ok.? – Od razu rozpromieniała. – Panna snobka Swan będzie pod wrażeniem, Ed. Wyglądasz naprawdę super, jakbyś nie był moim bratem, to sama bym się za ciebie wzięła.
- Odwal się, dobra – irytowała mnie. Jak mogła w takiej chwili mieć ochotę na żarty?
- Oj, oj Edzio się denerwuje, może Nerwosol?
Miałem pod ręką łyżkę do herbaty, więc bez zastanowienia cisnąłem nią w Alice. Oczywiście zdążyła zrobić unik. W tym samym momencie, usłyszałem dzwonek do drzwi. To musiał być Jacob.
- Jedziemy? – zapytał pogodnie.
- Taaa – odparłem nerwowo.
Zaśmiał się.
- Edward, no nie mów mi, że masz pietra chłopie, a może nie chcesz tej roboty?
- Jasne, że chcę – powiedziałem szybko.
- No to dobrze, bo Bella już dzwoniła i pytała, kiedy będziemy.
Nogi się pode mną ugięły, ale postanowiłem, że będę twardy i nie dam po sobie nic poznać.
- No to jedźmy.

Bella

Powiedział, że będą lada chwila, tylko czy nie mógł wspomnieć z kim przyjedzie? Strasznie się denerwowałam. Angela zrobiła dla mnie kilka kanapek z pomidorem i sałatą, ale nie mogłam nic przełknąć. Postanowiłam, że wybiorę się dziś na zakupy.
- Przyjechał Jacob – powiedziała Renee, która właśnie wbiegła do salonu. Pewnym krokiem wyszłam do ogrodu. Jake wysiadł ze swojego, niebieskiego BMW e36, a razem z nim piękny nieznajomy. Przystanęłam, bo chciałam się mu przyjrzeć, póki, on jeszcze nie widział mnie. Miał zielone oczy, kasztanowe włosy i bladą cerę – podobną do mojej. Był ubrany bardzo schludnie - jego lekko różowa koszula doskonale mogłaby się komponować z moją sukienką. Uśmiechał się uroczo i tak…. szczerze.
- Ciociu, Bells, to jest Edward Cullen - powiedział Jake. Chłopak zrobił krok do przodu i szarmancko pocałował matkę w rękę.
- Witam pani Swan. – Renee wyglądała na wniebowziętą. Maniery były dla niej prawie tak samo ważne jak pieniądze.
- Bello – jego głos był jakby nie z tej ziemi. Podszedł do mnie i powtórzył, ten sam gest. Poczułam jego zapach – był taki świeży. Kiedy jego usta dotknęły, mojej dłoni, zatrzymał się na niej, chyba nieco dłużej, niż to było konieczne, ale nie przeszkadzało mi to.
Wręcz przeciwnie.
- Edwardzie – skinęłam grzecznie głową.

Edward

Wyglądała pięknie, cudownie, seksownie, pociągająco i Bóg wie jak jeszcze mógłbym ją określić. Pomyślałem przez chwilę, że jej różowa sukienka idealnie pasowała do mojej koszuli, którą zresztą wybrał Jacob. Jak nic, ma za to u mnie duże piwo. Renee też była bardzo ładną kobietą, ale do córki wiele jej brakowało. Tak jak sobie obiecałem, nie dałem nic po sobie poznać i najpierw przywitałem się z panią Swan – w końcu to ona była moim pracodawcą. Pocałowałem ją delikatnie w rękę. Tak naprawdę wcale nie miałem na to ochoty, ani też żadnej potrzeby pokazywania dobrych manier, ale wiedziałem, że jeśli w ten sposób przywitam Renee, naturalnie będę mógł pocałować w rękę i Bellę. Zapach jej skóry doprowadzał mnie do szaleństwa. Był jak mieszanka najwykwintniejszych kwiatów i owoców. Zatrzymałem się przy jej dłoni trochę za długo, ale nie wydawała się być zmieszana.
- Edwardzie. – Skinęła na mnie grzecznie głową. Miała taki słodki głos.
- Twój ojciec to William Cullen, Edwardzie? – spytała mnie Renee.
- Nie proszę pani. Carlise.
- Ach tak, a czym się zajmuje?
- Jest lekarzem – odparłem krótko. Wiedziałem, że sprawdza pozycję mojej rodziny w jej własnej hierarchii wartości. Seth wiele razy opowiadał mi o swojej ciotce i jej bziku na punkcie kasy oraz stanowiska w śmietance towarzyskiej Los Angeles.
- Świetnie. Isabella też mogłaby zostać lekarzem, tak dobrze radzi sobie z nauką…
- Tak i mdleje na widok krwi. Wspaniały byłby ze mnie chirurg, nie ma co – wtrąciła moja piękna z uśmiechem na twarzy. Kolejna informacja: mdleje na widok krwi – zakodowane.
- Nieważne – odparła szybko Renee – Sprawę wynagrodzenia omówimy po południu, dobrze Edwardzie? Teraz jestem już spóźniona do kosmetyczki.
- Oczywiście – odpowiedziałem, a moja pracodawczyni szybkim krokiem ruszyła w stronę domu. Usłyszeliśmy tylko jej krzyk:
- Ben! Ben, jedziemy! Ben!
Bella przewróciła oczami.
- To ja też będę się zwijał. Muszę zmienić Billy’ego w barze, bo coś ważnego mu wypadło, a dzisiaj musi być ktoś z szefostwa. Zakładają nam klimatyzację. Pa, mała – pocałował Bellę w policzek, a mnie podał rękę. – To co? Do wieczora, Ed?
- Jasne.
Jacob wsiadł do swojego BMW, a Bella i ja zostaliśmy sami. Wiatr wprawiał jej sukienkę w lekki ruch, a włosy jakby tańczyły, wokół szyi, wbrew jej woli. Mógłbym pomyśleć, że to moje serce im przygrywało, bo waliło teraz jak oszalałe.
- Ile się jeszcze będziesz zbierał? Miałeś być gotowy pół godziny temu! – Wrzeszczała Renee, zapewne na Bena.
- Jedziemy – oznajmiła Bella.
- Dokąd? – spytałem.
- Gdziekolwiek. Zabierz mnie gdziekolwiek, byle jak najdalej stąd.
Bez słowa otworzyłem jej drzwi od strony pasażera w Mercedesie C 93. Widok tego auta przyprawiał mnie prawie o takie same dreszcze, jak moja piękna.
Wreszcie poczułem, że jestem we właściwym miejscu i czasie. Dopiero teraz rozpoczynał się tak naprawdę pierwszy dzień mojego życia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Wto 10:57, 16 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Pon 23:25, 15 Cze 2009 Powrót do góry

Czy już wspominałam, że ten ff jest świetny? Żałuję tylko, że ten chapik był krótki, ale wybaczam Ci, bo był bardzo fajny. A Edward jak zwykle szarmancki :)
Cud, miód i orzeszki. Gratuluję pomysłu.

Życzę weny, no chyba, że masz jej pod dostatkiem.
Pozdrawiam.E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bells
Wilkołak



Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 10:16, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Oo tak - na początku nie byłam przekonana, bo myślałam, że z Belli będzie snobka.
A teraz ....mmm :D Nawet nie wiesz, jak mi się podoba. Szczególnie pomysł, że to Bella będzie bogatsza od Edwarda :D
Podoba mi się też to, że w miarę często dodajesz rozdziały - jak dla mnie mogłabyś pisać kilka razy dziennie :D
Chyba od dzisiaj będzie to mój ulubiony FF na forum (a nie mówię tak często - bardzo rzadko komentuję ff :D )
Czekam na kolejny


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bells dnia Wto 10:17, 16 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
tola
Człowiek



Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 10:16, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Wchodzę dzisiaj rano na nasze zacne forum i co widzę ??: kolejny rozdział, chyba nie muszę Ci mówić jak bardzo mi tym poprawiłaś humor :D
Rozdzialik jak zwykle świetny...:)
Swoją drogą ciekawa jestem gdzie Edward ją zabierze podczas tej pierwszej wspólnej jazdy :)
Podoba mi się, że akcja tak powoli się rozwija, ale czy te rozdzialiki ku pokrzepieniu naszych serc nie mogłyby być troszeczkę dłuższe? Zawsze tak mi smutno, gdy nim się zorientuję jestem już przy ostatnim zdaniu Wink
Pozdrawiam :) A z okazji urodzin życzę dużo mało kapryśnej weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niesmaczne.
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 10:26, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Ale miły początek dnia. Wstaję sobie o 11, wchodzę na forum i tadam: nowy rozdział.
Ty, to masz prędkość, Dilena. I chęci, by o 23.01 wstawiać kolejny chap. Twisted Evil

Poszczycę się, że znalazłam jeden bład HAHAHA :
Cytat:
- Mamo, ja to robię z przyjemnością, rozumiesz? – śmiechnąłem się do niej, najbardziej szczerze, jak tylko potrafiłem.
'uśmiechnąłem'

Cóż więcej mogę powiedzieć? Niepotrzebne skreślić: Cool
ciekawa fabuła / nareszcie E&B się poznali / styl lekki i przyjemny.

pozdrawiam i życzę Veny i chęci, do dalszego uszczęśliwiania nas. Wink
AVE, niesmaczne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 13:22, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Robi się coraz lepiej;) Czytam rozdział po rozdziale oczywiście;)) Dawaj szybciutkio kolejny..
Weny;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ih8world
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Maj 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:52, 16 Cze 2009 Powrót do góry

To jest super.
Bardzo dobrze napisane, a sam pomysł - genialny!
Podoba mi się ta odmienność, wreście to Edward jest tym biednym, usychającym z miłości bohateram, a nie Bella.
Mam nadzieję, że już niedługo pojawi się nowy rozdział - wiem, wiem nienasycona jestem.
weny życzę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Verderben
Wilkołak



Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 17:13, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Z początku omijałam tego ff z powodu tytułu. Stwierdziłam, że jeśli to nie jest tłumaczenie i ma angielski tytuł, to pewnie okaże się kolejnym, nieudanym wynalazkiem jakieś nieoczytanej w regulaminie nowonarodzonej.
(Bez obrazy dla kogokolwiek, ale jestem zadnia, że zanim się coś wstawi, to powinno się zapoznać z zasadami. Teza "Zasady są po to, żeby je łapać" jest trafna, ale nie we wszystkich przypadkach. Trzeba wiedzieć, kiedy należy przystopować.)

Szczerze powiedziawszy, zaczęłam czytać tę historię tylko i wyłącznie z nudów. "O rety! Kabarety" się skończyły, ja od jakiegoś czasu mam chroniczny brak weny i jedyne, co mi pozostaje, to czytanie cudzych tworów.
Troszkę bałam się tego ff, zupełnie nie wiedziałam, czego się po nim spodziewać, ale gdy już się z nim zapoznałam, to mi się spodobał.
Nie jest jakiś fantastyczny, ale ma jakiś taki czar, że aż chce się czytać dalej.

Z jednej strony cieszę się, że Bella nie jest tu taką nieśmiałą niemotą. Ale trochę irytuje, że nie potrafi się dosłownie sprzeciwić matce. Pomijając fakt, że (nareszcie) Renee jest zimną, egoistyczną i zakochaną w pieniądzach suką, to bardzo cieszy mnie dobry kontakt Charliego z córką. Jakoś lubię opowiadania, w których są dobre kontakty między Bellą, a jej ojcem. Ale takie dobre, a nie, przesiąknięte sztucznością i unikaniem rozmowy.
Co do Edwarda i jego małej "fobii" to póki, co na razie mi ona nie przeszkadza. Martwi mnie trochę reakcja Belli, na to, że Ed jest taki cudowny i w ogóle.
Sądzę, że jeśli nawet się w sobie zakochają, to nie wypadałoby im tego otwarcie mówić. Matka Belli chyba nie byłaby zachwycona, bo o ile dobrze się wczytałam, to w rodzinie Edwarda się nie przelewa. Wszyscy muszą pracować, a głowa rodziny haruje najwięcej, nawet więcej niż powinien.

Pozdrawiam, Verde :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dilena
Administrator



Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 158 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:18, 17 Cze 2009 Powrót do góry

W wyjątkowych okolicznościach betowała Aramgad. Dziękuje :*

Pl

Bella [link widoczny dla zalogowanych]
Edward [link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział IV

Wybuchaj ile chcesz

Bella

- Świetnie. Isabella też mogłaby zostać lekarzem, tak dobrze radzi sobie z nauką…
- Tak i mdleje na widok krwi. Wspaniały byłby ze mnie chirurg, nie ma co. – Odpowiedziałam matce z uśmiechem.
Tak naprawdę, miałam ochotę skoczyć jej do gardła. Powiedziałam to, aby zakończyć przesłuchanie, jakie prowadziła moja matka, wypytując tego biednego chłopaka o pozycję ojca
- Nieważne – odparła szybko. – Sprawę wynagrodzenia omówimy po południu, dobrze Edwardzie? Teraz jestem już spóźniona do kosmetyczki.
- Oczywiście – skwitował.
Renee oddaliła się, wrzeszcząc na Bena. Przewróciłam oczami.
- To ja też będę się zwijał. Muszę zmienić Billy’ego w barze, bo coś ważnego mu wypadło, a dzisiaj musi być ktoś z szefostwa. Zakładają nam klimatyzację. Pa, mała – pożegnał się ze mną buziakiem, a Edwardowi podał rękę. – To co? Do wieczora, Ed?
Staliśmy, w milczeniu jakiś czas. Może kilka sekund, może minut – dla mnie to było nieważne. Liczyła się cisza i spokój. Niestety, nie trwało to długo.
- Ile się jeszcze będziesz zbierał? Miałeś być gotowy pół godziny temu! – Darła się Renee na Bena.
- Jedziemy. – Wypaliłam, nie myśląc, wcale nad tym, co mówię.
- Dokąd? – zapytał Edward.
- Gdziekolwiek. Zabierz mnie gdziekolwiek, tylko jak najdalej stąd.
Obeszłam Mercedesa ojca, a mój kierowca otworzył mi drzwi od strony pasażera. Byłam na niego trochę zła, a jednocześnie wdzięczna. Zła, bo mogłam sama otworzyć sobie te cholerne drzwi, a wdzięczna, bo wskazał mi miejsce obok kierowcy, a nie z tyłu. Odpalił silnik i wyjechał w stronę bramy.

Edward

Wyjechałem, na drogę. Bella była smutna. Było to widoczne, na pierwszy rzut oka. Nie zamierzałem pytać drugi raz, dokąd chce jechać. Postanowiłem, że zabiorę ją do starego Amfiteatru. Nie wiem dlaczego, ale czułem, że potrzebuje teraz ciszy i spokoju, a ja musiałem jej to dać. Nie odzywałem się. Podziwiałem ukradkiem jej piękne nogi, opadające, lśniące włosy i zapach, jaki wokół siebie roztaczała . Tak uroczy, że aż palił w gardle i trafiał prosto do serca. Było mi źle z tym, że cierpi, ale czułem się szczęśliwy. Odkrywałem, jaka jest moja Bella i utwierdzałem się w przekonaniu, że miałem rację – to nie kolejna, kapryśna panienka z bogatego domu. Zatrzymałem się na czerwonym świetle. Spojrzałem na Anioła, który siedział obok. Wyglądała na zdenerwowaną, ale zdecydowanie mniej niż w domu. Ucieszyłem się.
- Przepraszam, za moje zachowanie – powiedziała cicho.
- Nie masz za co przepraszać, Bello – odparłem. Jej śliczne policzki pokryły się rumieńcem. Wrzuciłem pierwszy bieg i ruszyłem, bo światło zmieniło się na zielone. Mercedes zdawał prowadzić się sam – w porównaniu do starego Forda taty, samochód Swanów to jak nic, statek kosmiczny.
- Mam za co. Nie powinnam była wybuchać i się złościć, a przynajmniej nie przy tobie.
- Nie krępuj się – uśmiechnąłem się do niej ciepło, bo ciągle była smutna. – Wybuchaj sobie ile chcesz, cała przyjemność po mojej stronie.
- Jesteś zabawny – zachichotała . Udało mi się ją pocieszyć. – Skąd, w ogóle znasz Jacoba?
- Przyjaźnię się z Sethem. – Miałem, tylko nadzieję, że ten fakt nie zadziała, na moją niekorzyść.
- Naprawdę? - Teraz już śmiała się perliście. – Uwielbiam Setha, jest taki…. taki…
- Komiczny? – zapytałem.
- Dokładnie.
- Wiesz, że ostatnio poznał dziewczynę?
- Znowu? – Jej reakcja na tą rewelację, łudząco, przypominała moją.
- Mało tego, twierdzi, że tym razem, to coś poważnego.
- Cały Seth. Gdzie mieszkasz Edwardzie? – wypaliła. - Nie przypominam sobie, żebyśmy się kiedyś spotkali, na ulicy czy w autobusie? – Widzieliśmy się setki razy w twoim ogrodzie – pomyślałem – a przynajmniej, ja ciebie.
- Na Waldern Drive. To niedaleko ciebie, ale bliżej do Blacków.
Przygryzła dolną wargę. Czyżby jednak miejsce mojego zamieszkania, miało dla niej znaczenie? Ostatecznie, nasz dom, wcale nie leżał w biednej dzielnicy, z drugiej strony jednak wyróżniał się skromnością. Byłem wściekły, że tak mało ją znałem.

Bella

- Na Waldern Drive. To niedaleko ciebie, ale bliżej do Blacków. – Już otworzyłam usta, żeby zapytać go czy ma rodzeństwo, ale w ostatniej chwili przygryzłam tylko dolną wargę. Nie chciałam, żeby pomyślał, że jestem wścibska, jak moja matka. Zmieszał się, cholera! Kretynka ze mnie. Był dla mnie taki miły, a ja wszystko psułam. Musiałam przerwać tę okropną ciszę:
- Dokąd jedziemy? – zapytałam, bo właśnie skręciliśmy w leśną drogę.
- Do Amfiteatru. – Odpowiedział, nie patrząc na mnie. Super – nadal jest zły.
- A co to za dom? – za wszelką cenę musiałam podtrzymać rozmowę. Idiotka. Kretynka.
Wreszcie się uśmiechnął.
- Cieszę się, że poprawił ci się humor Bello. Szczerze mówiąc, byłem tu kilka razy, ale nie zastanawiałem się, co to za dom. Z tego, co wiem, stoi opuszczony od dziesiątek lat.
- Jest fascynujący.
Budynek był ogromny i bardzo jasny. Widać było na nim ząb czasu, ale miał swój urok.
- Tak, ale chyba nie przyjechaliśmy go zwiedzać? – Edward otworzył mi drzwi. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaparkował samochód.
- Dziękuję – odparłam. – Masz rację, to którędy, do tego Amfiteatru?
- Tędy – wskazał na lewo – to niedaleko.
Ruszyliśmy powolnym krokiem, a Edward pozwolił mi prowadzić. Wyobraziłam sobie, że musi go nudzić takie tempo, ale nawet jeśli tak było, to nie dał po sobie nic poznać. Nie rozmawialiśmy o niczym i zdałam sobie sprawę, że przy Edwardzie, cisza nie była krępująca ani uciążliwa. Wręcz przeciwnie – mogłam wsłuchiwać się w odgłosy lasu, oglądać rośliny i wypatrywać zwierząt bez skrępowania. Byłam pewna, że robi to samo. Po około dziesięciu minutach, dotarliśmy na miejsce. Na miejsce to mało powiedziane. Myślałam, że śnię. Stałam przy wejściu, do starego, kamiennego, obrośniętego mchem Amfiteatru. Wokół rosły wysokie drzewa, na lewo ode mnie wiodła ścieżka w głąb lasu, a po prawej, bardziej w dół, zobaczyłam drewniany mostek nad wysoką wodą. Jedyne co słyszałam to śpiew ptaków, szum wody i bicie własnego serca. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Edwarda i muszę przyznać, że nieźle mnie przestraszył, bo już zapomniałam, że nie jestem sama:
- I jak? Podoba ci się? – zapytał.
- Czy mi się podoba?! Edwardzie, to jest najpiękniejsze miejsce, jakie w życiu widziałam.
- Tak myślałem… To znaczy, że nie byłaś tu nigdy wcześniej.
- Dlaczego tak myślałeś? Bo bogate dzieci nie chodzą w góry, tylko do centrów rozrywki?
- Nie o to... – Zaczął, ale przerwałam mu.
- Ale to prawda. Miałeś rację. – Spojrzałam na mojego towarzysza i uśmiechnęłam się do niego – dlatego, dziękuję ci sto raz bardziej.
- Nie ma za co. Właściwie, to nie znam wielu ciekawych miejsc, nie bardzo miałem z czego wybierać. – Wyszczerzył zęby. Ujmowała mnie jego prostota.
- Możemy tu trochę zostać? – zapytałam proszącym tonem.
- Jak długo chcesz – odparł i ściągnął bluzę, którą założył w samochodzie. Teraz, już wiedziałam, po co – rozłożył ją na trawie, pośrodku „teatralnej sceny”. Przystojny, szczery i przewidujący. Jake’owi należy się duże piwo za rekomendację. Zachichotałam na myśl, jak zachowałby się kierowca po czterdziestce, wynajęty przez Renee, gdybym powiedziała mu, że ma mnie zabrać „gdziekolwiek”.
- Co cię tak bawi? – Spytał Edward i usiadł obok mnie na swojej bluzie. Z każdym kolejnym, drobnym gestem, czułam, że moja sympatia do niego jest coraz większa. Nie byłam przyzwyczajona, żeby traktować ludzi tak… naturalnie. Dzieciaki, które poznawałam u znajomych moich rodziców, zawsze trzymały się na dystans, jakby bliższe stosunki z drugim człowiekiem, były poniżej ich poziomu.
- Nic takiego, po prostu pięknie tu – skłamałam, bo nie chciałam go w żaden sposób urazić.
- Nie zaprzeczę, fajne miejsce i cieszy mnie, że ci się podoba.
- Wyślę MMS do mojego przyjaciela. Zrobisz mi zdjęcie na tle tych kamieni? – zapytałam.
- Jasne, daj komórkę. Stań tam – poinstruował mnie – bardziej w lewo, jeszcze trochę… Nie, za daleko, teraz za blisko. Bello stój, czekaj. – Powiedział trochę zniecierpliwiony, ale z uśmiechem na twarzy. Podszedł do mnie i ustawił w odpowiednim miejscu. Dotknął moich ramion i wzdrygnął się.
- Dziewczyno, tobie jest zimno!
- Nieprawda. – A przynajmniej nie było, dopóki mi o tym nie powiedział.
- Zrobimy to zdjęcie i wracamy.
Nie chciałam stąd odjeżdżać, a może nawet nie tyle zostać w tym miejscu, co nie wracać do domu.
- Uśmiech – zawołał Edward. – Gotowe, proszę bardzo, a teraz marsz do samochodu.
- Niech będzie, ale obiecaj, że mnie tu jeszcze kiedyś zabierzesz.
- Przysięgam.

Edward

W drodze powrotnej była taka żywa, energiczna i rozpromieniona. Zupełne przeciwieństwo Belli, która tu ze mną przyjechała. Opowiadaliśmy sobie dowcipy, śmialiśmy się trochę z wybryków Setha i rozmawialiśmy o głupotach. Kiedy zaparkowałem samochód przed domem Bella przypomniała mi, że na popołudnie byłem umówiony z Renee.
- Masz rację, zapomniałbym. – Przy niej można było zapomnieć o całym, bożym świecie.
- Jesteś nareszcie Isabello! Jessica czeka na ciebie od godziny w ogrodzie, zapomniałaś, że byłyście umówione? – Do salonu weszła pani Swan. Jak zwykle słowa wyrzucała z siebie z zawrotna prędkością.
- Cholera…. zapomniałam. – Powiedziała cicho Bella.
- Słucham?
- Nic mamo, nic.
- Gdzie byłaś tak długo?
- Szukałam nowych nut, na flet. Powinnam je kupić przed czwartkową lekcją. Niestety, będą dopiero za cztery dni, na specjalne zamówienie. – Puściła do mnie oko i pożegnała się.
- Do poniedziałku Edwardzie.
- Do widzenia Bello.
- Proszę, tu jest twoja umowa – powiedziała Renee i podała mi mały stosik papierów. – Mam nadzieję, że warunki ci odpowiadają.
- Jak najbardziej. – Do tej pory cieszyłem się jak wariat, że mogę być blisko Belli, ale kiedy zobaczyłem, ile będę za to zarabiał, wpadłem w jeszcze większą euforię.
- Wspaniale, chłopcze. W takim razie podpisz i kopię zachowaj dla siebie, a teraz wybacz, ale chcę się położyć, migrena mi doskwiera.
- Oczywiście, do widzenia proszę pani. – Pożegnałem ją, wyszedłem z domu i zadzwoniłem do Jacoba. Odebrał już po dwóch sygnałach.
- Co Bellusia już cię wypuściła, Ed?
- Browar, u Billy’ego. Zaraz. I tym razem ja stawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Czw 9:07, 18 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aliss.
Wilkołak



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 11:19, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Cytat:
zachichotała . Udało
kropa przy wyrazie.
Cytat:
sto raz bardziej.
chyba sto razy?:D
Ogólnie. Jest świetne. Robi się coraz bardziej ciakawie xD pisz dalej, czekam na kolejną część.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yunaa
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraina marzeń

PostWysłany: Czw 16:44, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Faaaajne jest to opowiadanie:D Lubię Twoją Belle i Edwarda;) Są tacy pozytywni i w ogóle.. Ciekawie piszesz i to jest duży plus dla Ciebie..
Bella nie jest rozkapryszoną bogatą gówniara i to mnie cieszy.. Edward jest zwykłym nastolatkiem i to jest fajne..
Będę tu regularnie zaglądaćWink
Czekam na kolejną część.. pozdrawiam, y:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin