FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wschód Słońca [Z] 26 Rozdziałów + Epilog - 21.08.2010r. Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:01, 03 Kwi 2010 Powrót do góry

Esterwafel napisał:
Ciekawe. Coś się zmienia. Nie wiem dlaczego, ale kiedy patrzyła w lustro miałam wrażenie, że chcąc zmienić siebie i przeszłość, obetnie sobie włosy albo coś w tym rodzaju. I do tego ten sen i wycie wilka pod oknem. Zupełnie jakby Jacob wiedział, co jej się śni i cierpiał z tego powodu.


Dokladnie to samo pomyslalam! Wink
Kurcze ten sen, tak realistycznie przedstawilas, ze az sama sie nabralam ) A co gorsze to nadal nie jestem pewna czy to byl sen!!! Przeciez w sadze Edward sam powiedzial ze gdyby wtedy Alice nie miala wizji to wkoncu i tak by wrocil. No ale Jake by go wyczul skoro byl w poblizu nie? Sama juz nie wiem...
Ta sytuacja w kuchni byla taka romantyczna Embarassed Szkoda ze Bella wszystko popsula...ale chyba najbardziej sie przestraszyla tego, ze sama cos poczula, bo jej zachowanie bylo conajmniej dziwne.
Potem ten "sen" i jej reakcja...Ja tez czasami nie chce sie budzic kiedy mam piekny sen, ale w jej przypadku to byla wrecz rozpaczliwa chec powrotu do swiata fantazji aby tylko moc z nim byc. A to juz jest choroba. Na szczescie Jake jest najlepszym lekarstwem, a widac to po porannym telefonie Belli. Ta jej radosc na sam dzwiek jego glosu. Az sama do siebie sie usmiechnelam kiedy to czytalam Wink
Czekam niecierpiwie na rozdzial o wyprawie do Seattle...
pozdrawia MB;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Misty butterfly dnia Sob 20:03, 03 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:58, 03 Kwi 2010 Powrót do góry

Moim zdaniem rodzi się między nimi prawdziwa miłość, a nie jakieś złudne, natychmiastowe uczucie, jak do Edwarda. Proszę, niech on nie wraca, a Bella będzie z Jake'iem. Błagam. Nie lubię tego lalusiowatego wampira. Do połowy "przed świetem" miałam nadzieję, że będzie ze swoim przyjacielem. Bo między przyjaciółmi może zrodzić się prawdziwa przyjaźń i to jest super, bo to znacznie trwalsze uczucie zbudowane na zaufaniu. :D
Czekam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Nie 18:56, 04 Kwi 2010 Powrót do góry

Podpisuję się pod słowami Esterwafel, jak chcesz możemy złożyć petycję: Niech Edward nie wraca! To opowiadanie jest jakby alternatywną historią do sagi i to mi się w nim bardzo podoba. Jacob zasługuje na to by być szczęśliwy, a jeśli bycie z Bellą go takim uczyni, to niech ktoś da mu w końcu szansę.
Zresztą w tym rozdziale pokazałaś, że Bells też zaczyna reagować na niego: te dreszcze, elektryzujący dotyk. Jak wspomina moja przedmówczyni, taka miłość zrodzona z przyjaźni jest trwalsza, stabilniejsza, pełniejsza. Oprócz wzajemnej fascynacji, namiętności jest w takiej miłości coś więcej: to jakby spotkanie dwóch pokrewnych dusz.
Wracając do rozdziału, to nie podobało mi się, że Bella śniła o Edwardzie i to tak realistycznie, a do tego pragnie do tych snów wracać. Ja rozumiem, że może specjalnie coś takiego napisałaś, żeby nas dalej wprowadzić w akcję, ale na Boga! niech ona już przestanie się użalać nad rozlanym mlekiem. I błagam niech on nie wraca!!!
Czekam zatem na ciąg dalszy lekko podenerwowana czym nas zaskoczysz.
Pozdrawiam, BB.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Nie 18:57, 04 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:04, 04 Kwi 2010 Powrót do góry

Możemy składać petycję. Albo niech Edek wróci, a ona go odrzuci, tak perfidnie na zbity pysk :D To by było to.
Alternatywna kontynuacja sagi :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kirike
Wilkołak



Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:04, 04 Kwi 2010 Powrót do góry

Jesteście kochane :)
Bardzo Wam dziękuję za takie opinie, naprawdę tylko dodają chęci do pracy nad tym opowiadaniem ;]
I powiem Wam, że całkiem dobrze myślicie o tych zmianach Belli, ale to tylko na marginesie Wink
I ta petycja? Naprawdę mnie zaskakujecie, nie wiedziałam że tak wam się spodoba to opowiadanie. A co do Edwarda... To sama nie wiem.
Heh, aż tak go nie lubicie?
W każdym bądź razie bardzo wiem dziękuję za wasze miłe słowa, które tylko motywują do pisania :)
Pozdrawiam serdecznie.
Dodam jeszcze, że kolejne rozdziały będą pojawiać się częściej na forum, bo aktualnie mam już klika napisanych. Wystarczy tylko wysłać do Bety, której również dziękuję, bo jest niesamowita, bardzo szybko poprawia rozdziały i cieszę się, że to własnie ona pomaga mi z tym FF :)
Dziękuję Wam raz jeszcze ;]
~ Kirike


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Nie 23:15, 04 Kwi 2010 Powrót do góry

Kirike, nie to, że nie lubimy Edwarda (przynajmniej ja - niech chłopina ma się dobrze przez następne tysiąc lat), ale to twoje opowiadanie to szansa dla J.B., szansa, której nie dała mu Meyer.
Bardzo jestem ciekawa jak dalej napisałaś swoją alternatyną historię. Jeśli Ed wróci, będę się złościć, ale czytać nie przestanę.
Pozdrawiam, BB.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:28, 04 Kwi 2010 Powrót do góry

Zgadzam się, po raz kolejny. Lubiłam Edwarda puki nie przeczytałam Księżyca w Nowiu. Zbrzydł mi momentalnie i jego miejsce zajął na stałe Jacob i nie łatwo go wykurzyć. A to opowiadanie, jak zauwazyła BajaBella to szansa dla Belli i Jacoba. Nie zmarnuj jej, a Edek niech ma się dobrze w samotności. On przeżyje.
Czekam na nastepne rozdziały. Do swojego opowiadania też dodam kolejny, tylko go jeszcze raz przeczytam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kirike
Wilkołak



Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:44, 06 Kwi 2010 Powrót do góry

Heh, a co do Edwarda - też go nie lubię. Denerwuje jak mało kto. Bello, nie rób tego, Bello, nie rób tamtego. To jest niebezpieczne, tamto też... Eh, stanowczo nadopiekuńczy wampir. Ale niech sobie tam żyje, nie mam nic przeciwko :)

I rozdział 10 :)
Życzę miłego czytania, i czekam na Wasze szczere opinie ;]


Beta: Dżejn_




Rozdział 10



Kiedy obróciłam się z zamiarem powrotu do pokoju, na drodze stanął mi Charlie.
- Wybierasz się gdzieś? – zapytał.
- Nie. To znaczy... tak. Chciałam przełożyć wyjazd z Jacobem na dziś. Mogę jechać?
- Nadal nie rozumiem, dlaczego tego chcesz. Nigdy nie lubiłaś zakupów.
- Może mam zamiar coś zmienić? – zapytałam, uciekając wzrokiem.
Spojrzał na mnie speszony. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał.
- Och... No, w porządku. Możesz jechać, nie mam nic przeciwko.
- Dzięki.
- Baw się dobrze, Bells. I nie wracaj za późno – krzyknął jeszcze, ale byłam już w drodze do swojej sypialni.

Zabrałam z szafy stare dżinsy i podkoszulkę. Poszłam do łazienki, gdzie przebrałam się oraz wyszczotkowałam zęby. Związałam też włosy gumką.
Chwyciłam swój plecak, do którego włożyłam odłożone pieniądze i parę innych drobiazgów.
Już po chwili siedziałam w swojej furgonetce i w zawrotnym tempie pokonywałam drogę do La Push. Wpatrywałam się w jezdnię, starając się na przekór nie myśleć o niczym.
Kiedy z piskiem opon zaparkowałam przed czerwonym domkiem, uśmiechnęłam się sama do siebie.
Drzwi otworzyły się, a z wnętrza domu wybiegł Jacob w ciemnych dżinsach i czarnej podkoszulce.
Wysiadłam z auta i tak, jak to sobie obiecałam, rzuciłam się mu w ramiona.
Przytulił mnie do siebie, zaskoczony. Nie miałam pewności, czy z jego strony był to iście przyjacielski uścisk, ale jakoś nie bardzo mnie to w tej chwili obchodziło. Potrzebowałam ciepła, opieki, radości, a on właśnie to mi dawał. Postanowiłam korzystać z tej możliwości, tak długo, jak tylko będę mogła.
- Wow, Bella. Uczuciowa się zrobiłaś przez tę jedną noc – powiedział radośnie. Wściekle zarumieniona wyswobodziłam się z jego uścisku, czując, jak przechodzą mnie dreszcze na samą myśl o dzisiejszej nocy.
- Jedziemy? – zapytałam, starając się, aby te słowa brzmiały entuzjastycznie.
- Jasne. Port Angeles, tak?
Zastanowiłam się przez chwilę.
- Miałbyś może coś przeciwko, gdybyśmy pojechali do jakiegoś większego miasta?
- Seattle? – zapytał z obawą w głosie.
- Nie, raczej Portland. Co ty na to? – zapytałam. Postanowiłam nie ryzykować z Seattle, poza tym obiecałam ojcu, że będę się trzymać od tego miejsca z daleka.
- Nie mam nic przeciwko. Mówiłaś o tym Charliemu?
- Hm, nie właściwie to nie. Wolałam go nie martwić.
- W porządku – odparł.

Wsiadłam do samochodu i wetknęłam kluczyk w stacyjkę. Chciałam już ruszać, kiedy nagle zdziwiona odkryłam, że Jacob nadal stoi na zewnątrz i wyraźnie się waha przez wejściem do samochodu.
- Jake? – zapytałam niepewnie, patrząc w jego stronę.
- Nie możemy pojechać moim samochodem? – spytał w końcu błagalnym tonem.
- Nie – zaprzeczyłam stanowczo i roześmiałam się.
Zrezygnowany chłopak wgramolił się do mojej furgonetki, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Nie jedziemy szaleć na ulicach, tylko w sklepach.
- Odrobina adrenaliny jeszcze nikomu nie zaszkodziła – spierał się mój przyjaciel.
Spojrzałam na niego z ciekawością. Przypomniałam sobie, czym u mnie kończyły się skoki adrenaliny. Nagle odczułam ogromną pokusę przystania na jego propozycję.
- Nie, Jake – odparłam wbrew sobie. – Tym razem ja prowadzę.
Uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciela, a on nie mógł odmówić sobie odwzajemnienia uśmiechu.
- Jak chcesz. To jedziemy? – zapytał, a ja kiwnęłam potakująco głową, wyjeżdżając z podjazdu.
Kiedy byliśmy na drodze, zewsząd otoczonej drzewami, zerknęłam do wstecznego lusterka. Przestraszyłam się, kiedy zobaczyłam za samochodem sylwetkę ogromnego czarnego wilka.
- Kto to? – zapytałam Jake`a.
- Sam – odparł, nie oglądając się do tyłu.
- Dlaczego...? – zapytałam, ale nie zdążyłam dokończyć, bo wszedł mi w słowo.
- Nie wiem, ostatnio za bardzo mnie pilnuje – odpowiedział na moje pytanie, którego nawet nie zadałam.
Pokiwałam głową i po raz ostatni odwróciłam się do tyłu, ale na leśnej ścieżce nie dostrzegłam już ani śladu po wilkołaku.
- Byłeś już w Portland? – spytałam, przerywając niezręczną ciszę.
- Tak, kilka razy. Ale jakoś ostatnio nie mam okazji do włóczenia się po miastach. Naprawdę nie wiem, co zajmuje mi tyle czasu – zachichotałam, słysząc jego ironiczną odpowiedź. – A ty, byłaś już tam?
- Też kilka razy, z Alice – rzuciłam. Dopiero po chwili zorientowałam się, co właściwie powiedziałam. Od kiedy tak łatwo przychodziło mi wymawianie któregokolwiek z tych imion? Zerknęłam na przyjaciela, który wpatrywał się we mnie zaciekawiony.
Nie poczułam nawet żadnego bólu. Tak, jakby było to zupełnie normalne. Miałam wrażenie, że była to po prostu pewna część rzeczy, które należały już do przeszłości.
- Co będziemy tam dokładnie robić? – zapytał, starając się powrócić do zwyczajnej rozmowy.
- Nie wiem jak ty, ale chciałabym zaliczyć kilka sklepów. Odświeżyć garderobę – odpowiedziałam, zaraz po czym uśmiechnęłam się szeroko. To zdanie brzmiało tak obco w moich ustach.
- No, no. Bella, nie poznaję cię – rozbawił mnie.
- A co w tym takiego dziwnego?

Dalszy odcinek drogi przejechaliśmy w milczeniu, aż dotarliśmy do celu. Kiedy wysiedliśmy z samochodu, przejęłam inicjatywę i skierowałam się go galerii handlowej w centrum miasta. Doszłam do wniosku, że będzie to najlepszy wybór. Dużo różnych sklepów, w dodatku w jednym miejscu.
Galeria znajdowała się pod szklaną osłoną, wszędzie było bardzo jasno, przestronnie, a wystawy sklepów przyciągały wzrok każdego przechodnia.
Zobaczyłam mnóstwo miejsc, które prawdopodobnie miałam dziś zwiedzić. Poczułam naglą niechęć. Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się dla pozoru, ciągnąc przyjaciela do pierwszego lepszego sklepu z odzieżą.
Miałam dość dużo zaoszczędzonych pieniędzy, wiec mogłam odrobinę zaszaleć. W sumie miałam na to całe popołudnie.
Pomieszczenie było ogromne i w całości poświęcone damskim ubraniom, więc nie było wątpliwości, że to ja miałam szperać po półkach. Ubrania były niesamowicie kolorowe oraz bardzo ciekawe.
- Co chciałabyś kupić? – zapytał zdezorientowany Jake, nie wiedząc, czego ma szukać.
- Hm... Nie mam zielonego pojęcia – odrzekłam roześmiana. – Za dużo tu tego wszystkiego.
- Zgadam się – przytaknął.
Po dłuższej chwili zdecydowałam się przymierzyć kilka par spodni, trochę bluzek i jedną sukienkę, na którą namówił mnie Jacob.
Poczułam się jak w filmie, kiedy usiadł na fotelu postawionym przed przymierzalnią, a ja weszłam do środka.
Włożyłam jedwabną, turkusową kieckę na ramiączkach. Sięgała mi kolan, była uszyta z wyjątkowo delikatnego materiału, a dopasowana do mojego ciała wyglądała całkiem ładnie.
Niestety, fatalnie komponowała się z moimi starymi trampkami. Pomyślałam, że jeśli dokupię do niej ciekawe buty, mogę wyglądać naprawdę nieźle.
- No, pokaż się – usłyszałam głos Jake`a, w wyniku czego momentalnie się uśmiechnęłam.
Wyszłam z przymierzalni i obróciłam się tuż przed fotelem, na którym siedział mój przyjaciel. Nie miałam pojęcia, co nakłoniło mnie do takiego zachowania, ale czułam przyjemną satysfakcję na widok oniemiałego przyjaciela.
- Wyglądasz... ślicznie – wyjąkał. Uśmiechnęłam się i podziękowałam, po czym wróciłam by zmierzyć inne ubrania. Bez wahania zdecydowałam się na niebieską sukienkę, do tego wzięłam czarne spodnie i śliczną, bawełnianą zieloną bluzeczkę.
Zabrałam zakupy i skierowałam się do kasy, z wilkołakiem u mojego boku.
Zapłaciłam za wszystko i spakowałam torby z zakupami do plecaka.
Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy był sklep z męską odzieżą. Tam jednak na nic nie przydałam się Jacobowi. Nie zastanawiał się nawet przez chwilę, zabierając z wieszaka kilka prostych czarnych podkoszulek i krótkich dresowych spodenek. Zaśmiałam się pod nosem. Sam dobrze wiedział, w czym czuje się dobrze jako wilkołak. Złapał jeszcze dwie pary najzwyklejszych tenisówek i położył wszystko na kasie, przed nosem zdziwionej sprzedawczyni.
Spojrzała na chłopaka z niemałym zachwytem. Była od niego sporo niższa, choć nie tak bardzo jak ja. Czarne włosy upięte miała w wysoki kucyk. Swój szeroki uśmiech skierowała do mojego przyjaciela. Miała na sobie wyjątkowo obcisłą czerwoną bluzkę, z bardzo głębokim dekoltem. Czy to możliwe, żebym właśnie poczuła się zazdrosna? – pomyślałam.
Jake jednak zupełnie nie interesował się dziewczyną, zapłacił tylko za zakupy, po czym chwytając mnie delikatnie za rękę wyszedł ze sklepu.
Kiedy przechodziliśmy obok różnych sklepów i salonów, moją uwagę przykuł jeden z nich. Był to duży lokal fryzjerski, w którym nie dostrzegłam zbyt wielu osób.
Jake spojrzał na mnie pytająco, kiedy zatrzymałam się na chwilę.
- Chciałabym tam wejść – powiedziałam trochę niepewnie.
- Jesteś pewna? – zapytał.
- Tak – odparłam i ruszyłam przodem.
Weszłam do salonu, gdzie przywitała mnie wyjątkowo miła kobieta. Nie mogła mieć więcej niż trzydzieści lat. Jacob usiadł na kanapie, umieszczonej przy ścianie, bacznie obserwując moje poczynania.
Kobieta zaprosiła mnie na skórzany fotel, stojący przed ogromnym lustrem. Zobaczyłam w nim swoje przestraszone spojrzenie. Założyła mi czarną, foliową pelerynkę, którą niemile wspominałam z dzieciństwa.
- Co byś chciała zrobić z włosami, kochana? – zapytała mnie uprzejmie kobieta.
- Może ściąć je odrobinę krócej? – odparłam niepewnie.
Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco, a ja wzruszyłam bezradnie ramionami.
- Co powiesz na wycieniowanie? Skrócimy je do takiej długości – powiedziała i pokazała mi długość o której mówiła, na moich włosach. – I wycieniujemy. Myślę, że tak będzie ci do twarzy.
- Dobrze – powiedziałam, całkowicie powierzając los mojej fryzury miłej pani.
Umyła mi włosy, które później skrupulatnie rozczesała oraz ułożyła tak, by wygodniej było jej pracować. Posłałam jeszcze ostanie przerażone spojrzenie przyjacielowi, który z ciekawością przyglądał się pracy fryzjerki.
- Masz piękne, gęste włosy – powiedziała mi kobieta, kiedy chwyciła nożyczki i zabrała się za obcinanie poszczególnych kosmyków. Podziękowałam jej uprzejmie.
- W ogóle jesteś wyjątkowo śliczną dziewczyną. Szczęściarz z tego chłopaka – powiedziała, wskazując brodą na Jacoba. Już chciałam zaprzeczyć, kiedy byłam pewna, że Jake to usłyszał, ale zarumieniłam się tylko i uśmiechnęłam w odpowiedzi.
Z przykrością patrzyłam, jak moje ciemne loki opadają bezwładnie na podłogę. Miałam wrażenie, że fryzjerka ścina ich stanowczo za dużo, ale powstrzymałam się od komentarzy.
Kiedy skończyła, zabrała się za suszenie i modelowanie mojej fryzury. Wyglądała przy tym na wyjątkowo skupioną.
Wreszcie ukończyła swoją pracę z zadowoloną miną. A ja nie mogłam oderwać wzroku od lustra. Wyglądałam zupełnie inaczej.
Miałam włosy do połowy pleców, wycieniowanie na całej długości. Mało tego, były proste jak druty. Delikatna grzywka, czyli kilka pasm włosów, sięgała mi do połowy policzka, przysłaniając odrobinę oko.
Patrzyłam na siebie jak zaczarowana. Nie wiedziałam, czy wyglądam ładnie czy nie. Na pewno była to ogromna zmiana.
Kiedy fryzjerka zdjęła ze mnie foliowy płaszcz, zsunęłam się z fotela i podeszłam do kasy, by zapłacić.
W nowej fryzurze czułam się całkiem inaczej.
Kiedy wyszliśmy z salonu, Jake nie mógł oderwać ode mnie wzroku.
- Wyglądam okropnie, tak? – zapytałam zrezygnowana, zakładając grzywkę za ucho, ale ta uparcie wracała na swoje miejsce.
- Co? Nie! Jasne, że nie! Wyglądasz... tak inaczej. Naprawdę ładnie – powiedział zakłopotany.
- Jasne – Rzuciłam z ironią. - To chyba był jednak zły pomysł.
- Nie, skąd. Nie mogę się na ciebie napatrzeć. Zaskakujesz mnie dzisiaj, Bells. Jesteś całkiem inna.
- Może troszeczkę – przytaknęłam i skierowałam się do następnych sklepów z ubraniami.
Koniec końców, kupiłam jeszcze dwie bluzki - niebieską i kolejną zieloną, do której przekonał mnie Jacob, twierdząc, że do twarzy mi w zielonym, oraz trzy pary dżinsowych spodni, które jak na mój gust były stanowczo zbyt obcisłe, choć mój przyjaciel gorąco temu zaprzeczał. Jeśli chodzi o buty, nabyłam błękitne baleriny pasujące do nowej sukienki i trampki.
Jake nic już więcej nie kupował, stwierdziwszy, że nie chce rozwalić całej gotówki za jednym razem. Ja też postanowiłam skończyć na dziś z ubraniami, chociaż zostało mi jeszcze trochę pieniędzy przeznaczonych na ten cel.
Kiedy już mieliśmy wychodzić ze sklepu, moją uwagę przyciągnęła pobliska księgarnia. Była właściwie skromna i mała, ale jak się okazało, całkiem dobrze zaopatrzona.
Wchodząc do sklepu, poczułam nieprzyjemny dreszcz. Ostatni raz, sama z siebie czytałam książkę przed wyjazdem Edwarda, później wszystkie tajemniczo gdzieś zniknęły. Nie pamiętam, co takiego z nimi zrobiłam.
Podeszłam do regału i przejechałam palcami po okładkach tomów, wzdychając lekko.
Oglądałam każdą półkę, z uwagą przyglądając się każdej książce, a Jacob dreptał za mną i patrzył na to, co robię.
Długo się zastanawiałam, zanim kupiłam dwie lekkie książki. Tak na początek – pomyślałam i zapłaciłam za wybrane powieści.

Do samochodu wróciliśmy zmęczeni oraz obładowani torbami.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy wszystko rozpakowaliśmy. Już miałam siadać za kierownicą, kiedy poczułam, jak Jacob chwyta mnie za ramię i obraca przodem do siebie.
Był tak silny, że nie miałam innego wyjścia, znalazłam się tuż przed jego obliczem.
Stał przede mną z tajemniczym uśmiechem i optymistycznym błyskiem w oku.
Już chciałam się odsunąć, przestraszona, że może zrobić coś bez mojej zgody, kiedy odezwał się wesołym tonem.
- A teraz, w ramach zapłaty za cały dzień spędzony z tobą, zabieram cię na kolację.
Otworzyłam szeroko oczy i tępo wpatrywałam się w mojego przyjaciela. Już chciałam coś powiedzieć, kiedy położył mi palec na ustach w wymownym geście i dokończył triumfalnie:
- A ty nie masz tu nic do gadania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kirike dnia Wto 16:46, 06 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:38, 06 Kwi 2010 Powrót do góry

Jaki przyjemny i optymistyczny rozdzialik. Bardzo mi się podoba opis ich wspólnych zakupów. Bella uwolniła się niejako od przeszłości o czym świadczyła łatwość mówienia o Alice i to, że nie chciała adrenaliny, żeby nie myśleć o Edwardzie.
Podobało mi się też, jak oboje się przytulili. To było takie słodkie. Ona potrzebuje Jacoba, bo daje jej bezpieczeństwo i ciepło.
I ta zazdrość o ekspediętke w sklepie :D No, no. wszystko jak najlepszej drodze :D
Czekam na kolejny rozdział.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
eyes-of-the-devil
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hmmm ;)

PostWysłany: Śro 20:31, 07 Kwi 2010 Powrót do góry

Tak jak moje poprzedniczki , lubiłam Edwarda do czasu przeczytania drugiej części.
Potem zaczął mnie wkurzać ..;/ No i jego miejsce zastąpił Jake :D
No a po obejrzeniu filmu to już w ogóle...xD Byłam wściekła, że nie wybrała Jakoba.
a potem zobaczyłam to oto FF :D Jak zabrałam się do czytania to już nie umiałam skończyć...a tu BUU nie ma następnego rozdziału...
Trochę odbiegłam od tematu Wink

Chcę jedynie powiedzieć , że jestem ZACHWYCONA :D i niecierpliwie czekam na następny rozdział :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:15, 08 Kwi 2010 Powrót do góry

Ej no! Co dalej? Ja chce wiedziec co dalej!!!
Ale dobra najpierw musze cie pochwalic za swietny, wspanialy (jak zwykle) rozdzial...Bardzo sie ciesze ze Bella jednak sama nie ingerowala w swoj wyglad (bo moglo by sie to zle skonczyc) tylko oddala sie w rece specjalistow Wink Co wyszlo jej na dobre...Wogole jakiekolwiek zmiany, odciecie sie od przeszlosci i tego wszystkiego. Maly pokaz dla Jacoba mowisz? No niezle, niezle Wink Ja jestem ciekawa jak Bella zareagowalaby gdyby Jacob puscil oczko do tej ekspedientki czy cos...To by naprawde moglo byc ciekawe. Jak narazie to ciesze sie ze piszesz dluzsze rozdzialy, ale dla mnie to nadal za malo. Twoje FF znajduje sie na liscie opowiadan od ktorych jestem uzalezniona, nie poradze na to nic przez to, ze tak swietnie piszesz Wink Ja chce wiecej, wiec czekam na ta ich kolacje Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Czw 23:56, 08 Kwi 2010 Powrót do góry

Dobra, wpadłam tylko na chwilę, żeby dać znać, że czytam i chcę stanowczo więcej!!! Rozdział spokojniutki, odprężający, ale też mam przeczucie taki trochę jak "cisza przed burzą". Jacob w końcu całkowicie mi przypomina Jake z sagi - te żarty, super. Ciekawe dlaczego Sam go tak pilnuje??? I jeszcze jedno, chyba w końcu sie zrobił troszkę mniej onieśmielony, może to zachowanie Bells na niego tak wpłynęło... Bardzo, ale to bardzo mi się podobało, że Bella pomyślała, że może byc o niego zazdrosna.
Dobra spadam, ale na pewno jak tylko dodasz kolejny rozdział sie pojawię. Pozdrawiam, BB>


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Amy.isia
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Kwi 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 15:54, 09 Kwi 2010 Powrót do góry

Twoje opowiadanie mnie bardzo zaciekawiło, szczególnie po tym jak przekonałam się się do Jacob. Ciesze się że ktoś poruszył ten temat. Już znudziły mi opowieści Big love B&E. Podoba mi się to że wprowadziłaś do opowiadanie Sen o Edwardzie i zmianę Belli. Czekam na kolejne rozdziały.
Życzę weny Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kirike
Wilkołak



Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:44, 15 Kwi 2010 Powrót do góry

Rozdział 11 :)
Po głębszym zastanowieniu, doszłam do wniosku że troszkę za bardzo namieszałam. Mam tylko nadzieję, że nie będziecie mi miały tego za złe.
Liczę na wasze szczere opinie ;]



Beta: Dżejn_



Rozdział 11



- Ale Jake... – zaprotestowałam
- No, proszę cię – jęknął i zrobił wyjątkowo smutną minę. Nienawidziłam takiego widoku na jego twarzy.
- Jestem zmęczona, chciałabym już wrócić do domu... – powiedziałam cicho.
Poczułam się okropnie. Nie miałam zamiaru zrobić mu przykrości. To nie tak, że nie chciałam z nim jechać. Naprawdę byłam zmęczona, poza tym dopiero co poradziłam sobie z akceptacją mojej sytuacji. Nie chciałam tego nadużywać, po prostu bałam się, że wszystko może niespodziewanie wrócić.
Przybliżyłam się do niego i objęłam rękoma za szyję, wtulając policzek w jego tors. Z mojej strony był to i tak ogromny krok do przodu naszej bliskości.
Nie odwzajemnił uścisku, stał po prostu nieruchomo, a ja czułam jedynie ciepło jego ciała.
- Co ty na to, żebyśmy pojechali do ciebie i zamówili pizzę? – zaproponowałam. Chyba miałam dosyć miasta jak na jeden dzień. – Nie gniewaj się na mnie, proszę.
- Pizza u mnie? – upewnił się.
Pokiwałam głową i dopiero wtedy położył dłonie na moich plecach oraz przytulił mnie do siebie mocno.

Wsiadłam ponownie za kierownicę i poczułam okropne wyrzuty sumienia.
Próbowałam nawiązać rozmowę, ale Jacob odpowiadał tylko pomrukami czy przytaknięciami. Po kilkunastu minutach zamilkłam, rezygnując z dalszych prób.
Gdy dojechaliśmy do La Push, Jake wysiadł z samochodu i zaczekał na mnie.
Ruszyliśmy w stronę drzwi w milczeniu. Słyszałam tylko szmer żwiru pod moimi stopami. Jake poruszał się bezszelestnie, wszedł po schodkach do drzwi i zapukał w nie głośno, po czym otworzył. Przed progiem siedział już na wózku Billy, z pogodnym wyrazem twarzy. Kiedy jednak spojrzał w oczy syna, zrozumiał, że coś jest nie tak. Pewnie chciał zapytać co się stało, ale Jacob wszedł mu w słowo.
- Pójdziemy do mnie – powiedział i poprowadził mnie do swojego pokoju. Tam nic się nie zmieniło. Wielkie małżeńskie łoże zajmujące większą część pomieszczenia było niepościelone. Kołdra leżała na podłodze, a prześcieradło zostało zwinięte i rzucone w kąt.
- Sorry za ten bałagan, Bella, nie wiedziałem, że tu będziesz – powiedział i pochylił się po pierzynę. Pomogłam mu zaścielić łóżko, po czym usiadłam na puchatym kocu, robiąc na nim kilka fałdek. Wygładziłam je dłonią, ale nic mi to nie dało, bo już po chwili tuż obok mnie usiadł Jacob. Naprawdę bardzo blisko. Odwróciłam twarz w jego stronę i poczułam na niej jego gorący oddech.
Spojrzał na mnie, a ja zobaczyłam w jego oczach, że podejmuje jakąś decyzję. Siedziałam nieruchomo, a uśmiech na mojej twarzy powoli gasł. Wyciągnął rękę i oparłszy się drugą o materac, położył mi dłoń na szyi, odsuwając niezgrabnie moje włosy z ramienia. Poczułam, jak moja skóra prawie płonie pod wpływem jego dotyku.
Mój oddech przyspieszył, a serce zaczęło bić niekontrolowanym rytmem.
Brak mojej reakcji Jake uznał prawdopodobnie za zgodę, więc przysunął swoją twarz jeszcze bliżej.
Jego usta znajdowały się milimetry od moich. Przymknął oczy i chciał zbliżyć się jeszcze bardziej. Wzięłam głęboki oddech, podniosłam dłoń, którą położyłam mu na klatce piersiowej. Używając całej mojej siły, odepchnęłam go od siebie.
- Nie – wyszeptałam ze smutkiem na twarzy, widząc ból, jaki krył się w jego oczach.
Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że cisza, która nastała po tym zdarzeniu, była najbardziej krępującą, zawstydzającą i najbardziej wypełnioną smutkiem ciszą, jaka kiedykolwiek miała miejsce w moim życiu.
- Dlaczego mi to robisz? – zapytał w końcu, przerywając milczenie.
- Co takiego? – spytałam mimo tego, iż dobrze znałam odpowiedź.
- Odpychasz mnie od siebie. Bella, tak się staram. Robię wszystko, żeby było ci dobrze, staram się być taktowny, dostosowuję się do ciebie, a ty nadal robisz wszystko, abym tylko nie mógł się zbliżyć.
- Jake, przecież jesteśmy blisko – zaprotestowałam.
- Nie o taką bliskość mi chodzi – powiedział i odsunął się ode mnie jeszcze dalej. – Zrozumiałbym, gdyby ta pijawka dalej tu była, ale jej już nie ma i nie wróci. A ty masz mnie i robię dla ciebie wszystko. I wiem, że mnie kochasz, może nie tak mocno, jak ja ciebie, ale kochasz. Zrozum to w końcu, wiem, że możesz być smutna, mieć depresję. Jasne, zostawił cię. Ale jest ci lepiej, prawda? Ile to może trwać? Pamiętasz, jak pocałowałem cię w rękę? Jeszcze wczoraj. Myślałem, że cię to rozbawi. A ty po prostu kazałaś mi wyjść. Wyrzuciłaś mnie. Zasługuję na to, żeby mnie tak traktować? Wiesz, że oddałbym dla ciebie wszystko. Co, oprócz tego, robię źle? – wyrzucił w końcu z siebie. Tak jakby już od dawna chciał to powiedzieć.
Kiedy zobaczył moje spojrzenie, zrozumiał, że posunął się stanowczo za daleko. To zabolało. Cholernie.
- Przepraszam – szepnęłam.
- Bella, ja nie... – zaczął, ale nie zdążył już do kończyć.
Opuściłam jego pokój, zanim oczy zdążyły napełnić mi się łzami. Pobiegłam do samochodu. Kilka razy próbowałam włożyć kluczyk do stacyjki, ale przez zamglony obraz nie widziałam zupełnie nic. Kiedy w końcu udało mi się wykonać tę prostą czynność, zapięłam pas, zapaliłam moją furgonetkę, która głośno wyjechała z podjazdu, gdy nacisnęłam pedał gazu.
Jechałam naprawdę bardzo szybko, a samochód głośno dawał mi znać, że już nie daje rady.
Jednak ja uparcie dociskałam pedał, chcąc jak najszybciej wrócić do domu.
Czułam, jak łzy spływają mi po twarzy, jedna za drugą.
Starałam się patrzeć na drogę, ale nie byłam w stanie. Wszystko było niewyraźne, na dodatek zaczęło padać. Zdawało mi się, że krople głośno uderzają o przednią szybę samochodu, zostawiając po sobie mokre, okrągłe ślady.
Deszcz.
Nie rozumiałam, jak Jacob mógł powiedzieć mi coś tak przykrego. Kochałam go, miał rację. Ale myślałam, że mnie rozumie. Rozumie to, co się ze mną dzieje, i że nie jest to żadna pieprzona depresja. W tym przypadku, depresja to było ogromne niedopowiedzenie.
Byłam pewna, że Jake wie co czuję i przeżywam. Ale jednak nie zrozumiał. Po prostu sprytnie milczał na temat pytań, na które nigdy nie udzieliłam mu odpowiedzi, myśląc, że je zna. Nie dawał poznać po sobie, jak bardzo mu to przeszkadza i jak nurtują go te dylematy.
Zdawało mi się, że wszystko jest na dobrej drodze. Że wszystko mi się udaje i powoli zaczynam żyć normalnie.
Ktoś po raz pierwszy tak dobitnie uświadomił mi, że Edward już nie wróci, i że moje zachowanie nie ma sensu. Poczułam ból na samą myśl o tym, jak nazwał wampira Jake.
Nie przeszkadzało mi to, kiedy z takim obrzydzeniem mówił o Victorii, ale kiedy określił mojego dawnego ukochanego jako pijawkę, niemalże wypluł to słowo z odrażającą nienawiścią.
Nie byłam zła tylko na niego. Byłam wściekła również na siebie. Na to, jak się zachowuję. Tutaj też miał rację, traktuję go okropnie. Jestem głupią egoistką.
Czułam, jak dopiero co obcięta grzywka wpada mi do oczu. Odgarnęłam ją ze złością. Dlaczego ścięłam te włosy? Przecież były ładne. I po co w ogóle mi nowe ubrania? – pomyślałam, co tylko spowodowało kolejną ilość łez wylaną na moje zaczerwienione policzki.
Zerknęłam na drogę i zobaczyłam zbliżającą się ciężarówkę. Jechałam zdecydowanie za szybko. Rażące światła zbliżającego auta spowodowały moje przerażenie. Nacisnęłam z całej siły hamulec, ale droga była zbyt śliska. Zahamowałam zbyt gwałtownie. Pas bezpieczeństwa wpił mi się w ciało, a samochód wpadł w poślizg na mokrej drodze.
Obrócił się wokół własnej osi, stając w poprzek na drodze. Odwróciłam głowę i zerknęłam w boczną szybę. Usłyszałam pisk klaksonu. Ciężarówka zbliżała się do mnie w niezwykle szybkim tempie i jeszcze z piskiem opon.
- Bello! – usłyszałam krzyk. Znajomy, przerażony, melodyjny baryton. Edward. Nadal tutaj jest. Poczułam mocne ukłucie bólu.

Poczułam, jak żołądek ściska mi się ze strachu. Nacisnęłam z całej siły pedał gazu, a sędziwa furgonetka jak na zawołanie ruszyła z w stronę lasu.
Ciężarówka zaledwie o włos minęła moje auto. Miałam nawet wrażenie, że porysowała jego tył. Ale nie to było mi teraz w głowie. Rozpędzając samochód, myślałam tylko o tym, by zjechać autu z drogi, zupełnie nie obchodziło mnie, jak będę manewrować w lesie, kiedy już rozpędzę furgonetkę.
Zanim udało mi się całkiem zahamować, zarysowałam lakier auta o kilka ogromnych drzew.

Zamknęłam oczy i, oddychając głęboko, oparłam głowę o kierownicę. Serce kołatało mi w piersi, a na czoło wystąpiły krople potu.
- Już po wszystkim – szepnęłam sama do siebie, czując na policzkach wysychające łzy.
W aucie było mi zdecydowanie zbyt duszno. Nie miałam siły męczyć się z oknem, więc po prostu otworzyłam drzwi. Pchnęłam je mocno ręką, aby uchyliły się na całą szerokość. Poczułam, jak do środka wpływa mokre, wilgotne powietrze. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam głowę w stronę otwartych drzwi.
Krzyknęłam tak głośno i piskliwie, że aż zabolały mnie uszy. O siedzenia auta opierał łapy ogromny, rdzawobrązowy wilk. Zamknęłam odruchowo oczy.
- Jezu Chryste, Jacob! – wydyszałam.
Oddychałam szybko i płytko. Za dużo emocji jak na jeden dzień. Zerknęłam jeszcze raz na zwierzę.
Wilk wycofał się z auta, zostawiając na fotelu dwa mokre brązowe tropy.
Wycofał się powoli do lasu, pomiędzy drzewa.
A ja miałam wrażenie, że jeżeli stanie się jeszcze coś, jak nic dostanę zawału.
Po chwili zobaczyłam ludzką sylwetkę przyjaciela, wyłaniającą się spośród ciemnego lasu.
Odwróciłam wzrok. Nie lubiłam, kiedy miał na sobie tylko krótkie spodenki i nic więcej.
Podszedł do auta. Wsiadł do środka, zostawiając drzwi otwarte.
Patrzył tylko przed siebie. Milczeliśmy. Słychać było tylko mój głośny, urywany oddech.
- Przepraszam – powiedział łamiącym się głosem. – Tak cholernie cię przepraszam, Bells.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Jacob płakał. Łzy spływały mu po policzkach, zostawiając za sobą mokre ślady.
- Co ja zrobiłem – szepnął i wsunął twarz w ręce, których łokcie oparł na kolanach. – Mogłaś umrzeć – usłyszałam jego przytłumiony głos. – To auto mogło cię zabić. Tylko ja mógłbym być taki głupi, żeby na to pozwolić. On by czegoś takiego nie zrobił, prawda? Boże, jaki ze mnie idiota. Przepraszam, Bells, za to, co powiedziałem. Naprawdę nie chciałem, tak mi przykro – mamrotał, ale ja wszystko dobrze słyszałam.
- Nic mi się nie stało – wydusiłam, tłumiąc płacz. Nie musiał przepraszać, powiedział tylko prawdę, to ja zbyt gwałtownie zareagowałam. Raniłam wszystkich wokoło.
Pokręcił głową. Obróciłam się do niego i położyłam mu dłoń na ramieniu. Podniósł wzrok oraz spojrzał mi prosto w oczy. Wystarczyło tylko zobaczyć jego twarz, by wiedzieć, co przeżywa.
Rozłożyłam ramiona niczym bezbronne dziecko, które wyciąga ręce do mamy, aby je przytuliła. Zaśmiałam się w duchu z tego ugodowego gestu.
Przynajmniej spowodowałam to, że na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zignorował moje intencje, i przyciągnął mnie do siebie, a ja wgramoliłam mu się niezdarnie na kolana.
Przytulił mnie mocno.
- Wybaczysz mi, Bello? – zapytał.
- A ty mi? – odpowiedziałam pytaniem.
- Nie mam czego ci...
- Tak czy nie?
- Tak. Tak oczywiście, że tak.
- Ja tobie też.
Wtuliłam się w niego jeszcze mocnej, tym razem pozwalając łzom swobodnie płynąć.
Czułam ciepło, miłość, troskę. Wszystko. Wszystko, czego pragnęłam. Chyba jednak nie warto było tego tracić.
Podniosłam głowę i spojrzałam chłopakowi w oczy. Nasze twarze dzieliły centymetry.
Położyłam mu dłonie na szyi i zamknęłam oczy. Przysunęłam się do niego bliżej. Dotknęłam wargami jego gorących ust. Pocałowałam go delikatnie, niewinnie. Odpowiedział tym samym. Odsunęłam się i wciąż z zamkniętymi oczami położyłam mu głowę na ramieniu, wtulając się w jego szyję.
Moje ciało przechodziły dreszcze. Było mi dobrze. Tak dobrze jak tylko mogłam sobie wyobrazić.
- Kocham cię, Bello – wyszeptał.






To na tyle :)
Z góry dziękuję za wszystkie komentarze.
Pozdrawiam - Kirike :)


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Kirike dnia Czw 19:46, 15 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:27, 15 Kwi 2010 Powrót do góry

ja cie!!!! Jaki dobry rozdział. I taki słodki, kochany. Jak ja kocham Jacoba. Chciałabym takiego mieć.
Było mi go żal, kiedy Bella go odtrąciła. Miał prawo jej wszystko wygarnąć, bo faktycznie zachowuje się jakby świat sie skończył. I martwił się o nią, obwiniał za wszystko. I ma rację. Robi co tylko sie da, żeby było jej dobrze, a ona go ciągle odtrąca.
I ta scena na końcu. Kiedy płakał. Aż sama się popłakałam. On jest taki kochany (powtarzam się, wiem, ale nie mogę inaczej). Usiadła mu na kolanach, przytuliła się do niego i pocałowała. Sama z siebie. i jeszcze powiedział, że ją kocha.
Rozczuliłam się.
Co będzie dalej? Szybko dodaj następny rozdział :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 15:49, 16 Kwi 2010 Powrót do góry

Ten rozdzial to ogromny przelom w twoim opowiadaniu...
Pod koniec wszystko jest juz jasne, Jacob uswiadamia sobie tak samo jak w sadze jak mocno kocha Belle Wink A ona moze jeszcze nie wie ze go kocha, ale przynajmniej go tak zawziecie od siebie nie odpycha. Przyznaje sie sama przed soba, ze jest jej z nim dobrze, ze czuje ta milosc i cieplo Wink

Cytat:
- Dlaczego mi to robisz?

To jest bardzo wazne pytanie, ktorego w sadze Jacob nie zadal. A powinno sie pojawic...

Widac jak jest zdesperowany, i jak mu przykro kiedy Bella go odtraca. Poprostu to z siebie wyrzucil. Bo ile mozna? Bella przezywa "depresje" z powodu wyjazdu Edwarda i trudno jej sie otworzyc na nowe uczucia ktorymi darzy ja Jake. Zachowuje sie jakby swiat sie skonczyl, a przeciez zycie wciaz trwa i trzeba isc do przodu. Zbyt gwaltownie zareagowala na wyznanie Jacoba, ale po tym co przeszla nie trudno sie dziwic. Za to zdenerwowala mnie wlasnie tym ze wczesniejszego wieczoru go wyrzucila czy np. odrzucenie jego propozycji z kolacja. Robila wiele takich rzeczy chociaz chlopak sie naprawde staral. Ona go wyrzuca a nastepnego dnia dzwoni...a on? Przyjmuje ja z usmiechem. To jest prawdziwe uczucie!

Potem spodobala mi sie akcja z "prawie wypadkiem" Belli...I tu jest kolejna cecha za ktora Jake ma OGROMNY plus. Pokazal jak to przezywa...rozplakal sie, dodal ze Edward by ja lepiej chronil. To jest wlasnie to na co Edward nigdy sie nie zdobyl...Wiecznie opanowany, idealny nie potrafil okazac slabosci, zwyklej bezsilnosci. Sytuacja z godzeniem sie slodkie. Pocalunek i ta blizkosc...urocze Wink

Cytat:
- Kocham cię, Bello – wyszeptał.

Piekne zakonczenie, czekam na wiecej Wink
Pozdrawia MB ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Misty butterfly dnia Pią 15:51, 16 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Scary
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 17:01, 16 Kwi 2010 Powrót do góry

Powiem szczerze, że możesz czuć się zaszczyconaże przykułaś moją uwagę...na tyle, żebym cokolwiek skomentowałam(no oczywiście trochę przesadzam:) . Nie zmusiło mnie do tego nawet opowiadanie "Asystentka", czy "Chłopiec w czwerwonym swetrze" Co innego czytać coś na bezdechu, sprawdzając tysiąc razy, czy przypadkiem nie ukazał się nowy rozdział, a czym innym jest poświęcić swój czas, żeby zebrać myśli i w jakiś sposób napisać o swoich odczuciach. Jak się pewnie domyślasz ujeło mnie Twoje opwiadanie, po kiczowatym tytule( przepraszam, ale tak mi się niestety kojarzy) spodziewałam się Belli, rzucającej się w ramiona Jacoba, tak samo jak w Edwarda. Otóż twoja Bella jest osobą myśląca, nie przesadzajmy, że bardzo, ale różnica jest zauważalna. A oprócz tego idealnie wpasowujesz się w sposób narracji. Bella zyskuje dużo, za to Jacob jest jak zwykle, misiem do którego można się przytulić....mnie osobiście bardziej by kręcił, jakby był bardziej zdecydowany, ale nie mam prawa się czepiać. Zaskoczyłaś mnie fragmentami, gdzie przewija się Edward. Najlepiej oddałaś moment koszmaru Belli i jest wizje, że wampir jest tuż obok. Są niesamowite i wszystko dalej bardzo komplikują. Nadają głębi. Zaczynasz tworzyć coś tajemniczego albo nawet magicznego...i pewnie jak wszyscy nie mogę się doczekać co będzie dalej....pozdrawiam i życzę weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ParanormalVampire
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 18:02, 16 Kwi 2010 Powrót do góry

Super! Jacob jest taki inny... Zaznaczyłaś jego osobowość bardziej niż to zrobiono w sadze.
Zauważyłam kilka błędów ale nie mam czasu wypisywać.
Kiedy new rozdział??


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pią 18:12, 16 Kwi 2010 Powrót do góry

Rozdział magiczny. Pełen różnych emocji, od smutku i żalu po wielką radość. Najpierw o końcówce, bo do tej pory nie mogę się otrząsnąć. Świetnie opisałaś tą scenę po zdarzeniu na drodze, kiedy Bella w końcu wtula się z Jake’a, siada mu na kolanach i w końcu (!!!) daje się ponieść emocjom i całuje go. Nareszcie.
Zdecydowanie jeden z takich rozdziałów o których można powiedzieć, że są przełomowe. Jacob wypowiada w nim wiele magicznych, prawdziwych słów i tym samym uświadamia Belli, co się z nim dzieje, jak on cierpi, kiedy ona go odtrąca.
Misty butterfly bardzo dobrze zauważyła, że zadaje jej kluczowe pytanie, czego meyerowski Jake nie zrobił. Pytanie, po którym może do dziewczyny coś dotrze. Może przestanie być wielką egoistką, zapatrzoną tylko w czubek własnego (jakże cierpiącego po odejściu wampira wszechczasów) nosa.
Bardzo realistycznie i wiarygodnie opisujesz relacje między tą dwójką. Czytając to opowiadanie przed oczami mam obrazy sytuacji w jakich stawiasz bohaterów. Czyta mi się przez to fantastycznie. Zresztą nie tylko przez to, sama fabuła i pomysł jest znakomity, ale o tym już ci pisałam pewnie nie raz.
A na koniec powiem, że najbardziej mnie ujęła scena kiedy Jacob zjawia się jako wilk i włazi łapami na siedzenie samochodu. Słodkie.
Pozdrawiam i jak wszyscy czekam na cd. BB


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
eyes-of-the-devil
Nowonarodzony



Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hmmm ;)

PostWysłany: Pią 21:55, 16 Kwi 2010 Powrót do góry

Ufff...ile się dzieje w tym rozdziale :) no i jakiś postęp ze strony Belli ;D
Czekałam i czekałam ale warto było dla takiego rozwoju wydarzeń ;D
Kiedy następny rozdział ??:D:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin