|
Autor |
Wiadomość |
weam
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 22:39, 16 Mar 2009 |
 |
Cytat: |
mialam isc spac, ale poczekam jeszcze chwile.
moze bede miala szczescie i nowa czesc ukaze sie jeszcze dzisiaj |
Ja dokładnie na to samo czekam
Btw. Moim zdaniem ludzie przesadzają. To opowiadanie różni się od WA.
Bella i Edwardziątko mają swoją własną historię, która jest równie ciekawa co WA.
Pozdrawiam, Weam.
edit:
Sry za taki 'dziwny' komentarz, ale aktualnie jestem zbyt zmęczona żeby napisać coś mądrzejszego :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez weam dnia Pon 22:41, 16 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
|
 |
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Pon 22:51, 16 Mar 2009 |
 |
Przepraszam że tak długo kazałam wam czekać na ten rozdział, ale ostatnio zauważyłam że doba ma dal mnie chyba tylko 12 godzin:P
Teraz już wracając do spraw ważnych, nowy rozdział idzie w wasze ręce i mam nadzieje że wam się spodoba.
Moją betę każdy zna i pewne kocha Dians dziękuje aniele Ty mój:*
Rozdział 9
”Gdybym mogła przeżyć to jeszcze raz od nowa, wypowiedzieć niewypowiedziane słowa. Tak mało było czasu do namysłu, masz racje, ale czy tak się odchodzi? Nie mogłam... Nie mogłam inaczej... Nic nie zrobił, bym mogła wybaczyć.
Gdzie jesteś?
Czy tak się odchodzi?
Daleko odeszłam... Gdzie jestem?
Ciemność, ciągła ciemność, nic tylko ciemność, żal, rozpacz i ból, kiedy coś tracisz, a walczyłeś o to tyle czasu. Dramat twojego życia dopiero się zaczyna, lecz ty o tym jeszcze nie wiesz. Skończ z nim będzie ci lepiej.
Czy śmierć może być straszna? - zapytasz
Może tak... A to, że nie pomaga to kolejne kłamstwo, tak jak słowa!” *
Rozmowa z ojcem nie wniosła nic nowego. Byłem bardziej przygnębiony niż to powinno mieć miejsce. Jazz był z Alice w szpitalu, a Emmett wyżywał się na siłowni. Nie miał serca prosić Rose o powrót, jednak w tych ciężkich chwilach był przy niej. Ja patrzyłem na to wszystko z boku i było mi cholernie niedobrze. Sam chciałem mieć kogoś takiego, ale wraz ze śmiercią Sherry, moje uczucia się ulotniły.
Bella była jakimś promykiem w moim życiu, można nawet powiedzieć, że była moją nadzieją na lepsze życie, zrozumienie jej miało mi pomóc w zrozumieniu samego siebie. Teraz ta mała, biedna istota leżała w śpiączce i nie dawała żadnych oznak życia. Tak bardzo potrzebowałem mojej kochanej Tanyi...
Leżałem na łóżku, już jakiś czas, pogrążony w tych cholernych myślach, które nie dawały mi spokoju odkąd wydarzył się ten wypadek. Nie spodziewałem się tego po sobie. Martwiłem się o nią tylko dlatego, że była znajomą mojego brata i moją pacjentką, nic poza tym. Z tych, jakże dziwnych myśli, wyrwał mnie dzwonek telefonu.
- Co? – powiedziałem, nie spoglądając na wyświetlacz
- Edward? To ja doktor Hennessy.
- Przepraszam, myślałem, że to ktoś inny.
- Rozumiem, ale ja nie o tym. Musimy się pilnie spotkać, dasz radę jeszcze dziś?
- Jasne, czy to coś poważnego?
- Sądzę, że tak. Wybacz, ale muszę kończyć. Mam zajęcia. Spotkajmy się w południe w moim gabinecie.
- Jasne, postaram się nie spóźnić, do widzenia.
Nie miałem zbyt dużo czasu, całą noc przesiedziałem, jak zawsze, w sali szpitalnej. Ostatnimi czasy to było jedyne miejsce, w którym pragnąłem być. Bella leżała w śpiączce już dwa tygodnie, na dniach mieliśmy się dowiedzieć, jaką decyzje podejmą lekarze. Dwie godziny snu nie działały na mnie zbyt dobrze, ale nie dbałem o to. Szybki prysznic koił moje zmęczone ciało, a myśli błądziły wśród tego, jakże dziwnego telefonu. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że telefon dzwoni ponownie, tym razem spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił mój ojciec.
- Słucham tato.
- Edwardzie mam złe wieści, dzisiaj w południe lekarze zbierają się na konsultacje w sprawie Belli, obawiam się najgorszego.
- Mów, co wiesz – w moim głosie słychać było panikę.
- Jej rokowanie są słabe, te dwa tygodnie przekonały nas o tym, że ona samodzielnie nie jest w stanie oddychać, poza tym ta infekcja... Tak mi przykro – te ostatnie słowa zabrzmiały w mojej głowie, jak wyrok – Edward jesteś tam? – z niepokojem zapytał Carlisle.
- Przyjadę najszybciej, jak się da.
Nic więcej nie byłem w stanie z siebie wydusić, powoli powlokłem się do sypialni. Nawet nie pamiętam, jak udało mi się wyjść z domu. Dopiero, kiedy byłem na dziedzińcu uczelni, odzyskałem zdolność myślenia. Powlokłem się na samą górę, do gabinetu, w którym już czekał doktor.
- Edwardzie, tak mi przykro z powodu twojej pacjentki...
- Dziękuję – niby, co innego mogłem powiedzieć?
- Zastanawiam się właśnie, czy aby nie za bardzo się do niej przywiązałeś? – zaczął od razu Hennessy.
- Raczej nie, to tylko moja pacjentka, martwię się o nią, jak wszyscy. Poza tym nic więcej – dodałem trochę niepewnie.
- Edwardzie, jak widzę, sam nie jesteś przekonany.
- Martwię się o nią, bo mi kogoś przypomina, nic więcej.
- Obawiam się, że to za dużo, jak dla ciebie, dlatego lepiej będzie, jeżeli przestanie być twoją pacjentką.
- Czyli co? - zapytałem zdezorientowany.
- A to Edwardzie, że od dzisiaj Isabella nie jest już twoja pacjentką – po tych słowach, zatkało mnie.
- Rozumiem.... Nie, nie rozumiem, dlaczego?!
- Za bardzo zbliżyłeś się do pacjentki, my lekarze nie możemy spoufalać się z pacjentami, poza tym, ona za dużo w swoim życiu przeszła. Wiem, wyda ci się to nieuzasadnione, ale to dla twojego dobra...
- Skąd możesz wiedzieć, co jest dla mnie dobre, skoro nawet nie pofatygowałeś się do szpitala? Bella walczy o życie, a ty siedzisz za tym cholernym biurkiem!
Byłem na niego wściekły, odebrał mi jedyną prawdziwą pacjentkę i jeszcze uroił sobie, że ja za bardzo się do niej przywiązałem. Przestałem panować nad swoim językiem, niby był ode mnie dużo starszy, ale te słowa przelały szalę goryczy. Tak, jakbym wiedział, że będzie jeszcze gorzej – Dziękuję, że pozbawiłeś mnie napisania dobrej pracy, Bella miała być osobą, na której skupię się w tym twoim chorym referacie, a teraz nie mam nikogo!- Nawet się nie pożegnałem, wściekły wyszedłem z gabinetu, trzaskając drzwiami, tak mocno, że aż jedna, mała szybka, znajdująca się w witrynie, wypadła.
Pojechałem do szpitala, sam nie wiem nawet, po co. Już zupełnie nic nie łączyło mnie z Bella, moi znajomi myśleli, że po tych, jakże nieudanych urodzinach, zbliżyliśmy się do siebie, co nie było prawdą, my wręcz oddalaliśmy się od siebie. Na korytarzu stali wszyscy, Emmett obejmował płaczącą Rosalie, Alice natomiast siedziała na szpitalnym krześle, kołysząc się, jak małe bezbronne dziecko, kiedy spojrzałem na Jaspera serce mi zamarło, nigdy, bowiem nie widziałem go w takim stanie, jego twarz wyrażała sam ból. Rodzice Belli stali z moim ojcem, widziałem, jak Renee opiera się na Charliem i płacze.
- Co się stało? - zapytałem z niepokojem, nikt jednak nie zamierzał mi odpowiedzieć, patrzyłem na tą scenę z niepokojem.
- Proszę, niech mi ktoś powie, co się stało?! - zapytałem raz jeszcze, tym razem ostrzej.
- Lekarze postanowili odłączyć Bellę od aparatury, nie ma już dla niej szans, ma jakieś ostre zapalenie płuc, nie mogą nic dla niej zrobić – po tych słowach, głos mojego brata się załamał, przytulił mocnej Rose, która ledwo stała na nogach. Mój świat, jakby się zatrzymał.
Podszedł do mnie ojciec, nawet on był załamany.
- Edwardzie, tak bardzo mi przykro, niestety nikt nie może już jej pomóc. Jedyne, co wam zostaje to pożegnać się z nią na zawsze.
- Ile mamy czasu?
- Jutro w południe będzie po wszystkim – usiadłem na najbliższym krześle, czując się niepotrzebny...
*****
Byłam w niebie, ale nie wiem jak długo. Tu nie odczuwa się upływu minut, godzin czy lat. Nic się nie zmienia, mimo że ziemia cały czas się obraca, tu czas nie istnieje.
Znajdowałam się w najbardziej urokliwym miejscu, jakie w życiu widziałam. Niewielka, idealnie okrągła polana usiana żółtymi, białymi i fioletowymi kwiatami, była moim ulubionym miejscem. To z niej obserwowałam życie na ziemi. Po jakimś czasie dołączyła do mnie Angela i Sherry, nie widziałam ich od naszej ostatniej rozmowy, obiecały, że wrócą, kiedy będzie już czas. Teraz wszystkie siedziałyśmy obok siebie, rozkoszując się zapachem kwiatów.
- Pięknie tu Bello, zawsze byłaś romantyczna – powiedziała po chwili Angela
- Już nadszedł czas, prawda?
- Tak dzisiaj wyjaśnię ci wszystko dokładnie, albo spełnisz moją prośbę, albo też nie.
- Mogę zapytać, dlaczego dopiero teraz?
- Nadchodzi twoja śmierć, twoje ciało na ziemi powoli umiera, właśnie dziś, twoi znajomi dowiedzieli się, że zostaniesz odłączona od tych maszyn i umrzesz. Oznacza to też coś dla ciebie, to jedyna taka szansa. Masz do wyboru dwie opcje.
- No dobrze, ale jak tobie to ma pomóc? - zapytałam Sherry
- Dowiesz się o tym po dokonaniu wyboru.
- Moje życie, jak już wiesz, nie wyglądało zbyt kolorowo, twoje zresztą też, straciłaś tak wiele i to do tego w młodym wieku. Jesteś psychiczną kaleka, niestety ciebie tak, jak mnie los nie obdarzył zbyt szczerze. Tylko, że ja miałam kochającego mnie chłopaka, a ty niestety nikogo takiego. Dotychczas jednak miałaś wokół siebie dużo miłości i co dziwne dostrzegałaś to. Po tym wypadku wszystko jednak się zmieniło. Nawet twoja koleżanka, w imię siostrzanej miłości, zostawiła swojego wieloletniego chłopaka. Niestety, ty myślałaś o sobie, może nie w zupełności, ponieważ chciałaś dobrze. Teraz jesteś tu z nami, znasz moją historię i jeśli wrócisz, będziesz mogła powiedzieć o niej wszystkim, jednak nikt i tak ci nie uwierzy.
- Nie bardzo rozumiem, po co mi to mówisz.
- Muszę cię wprowadzić, to wszystko.
- Rozumiem, ale nie mogłabyś już przejść do konkretów?
- Oczywiście, zabiorę cię teraz w małą podróż.
„Podróż” okazała się przeskoczeniem do jakiegoś dziwnego miejsca. Siedziałam nadal w tej samej pozycji, jednak nie na trawie, a na ciemnym chodniku, czułam się dość dziwnie, ponieważ dawno nie widziałam tak ciemnych kolorów. Angela stała przy mnie, a Sherry podeszła do drzwi małego domu. Powoli je uchyliła, by każda z nas mogła znowu zobaczyć to, co się dzieje w środku.
Było to małe mieszkanko, w pokoju znajdowały się trzy osoby: mała dziewczynka i jej rodzice. Na samym początku wszystko było dobrze, ale scena zaczęła się zmieniać. Mała dziewczynka płakała, ojciec i matka zaczęli się kłócić. To było tak chaotyczne, że nie potrafiłam sobie tego poukładać. Z wyjaśnieniami przyszła mi Angela.
- Rodzice tej małej dziewczynki właśnie dowiedzieli się, że ich córka jest umierająca. Mała Reneesme, bo tak ma na imię, umiera, a jej rodzice, no cóż... Postanawiają się rozstać. Dokładnie to ojciec opuszcza matkę, jednak chce jej pomagać w czasie choroby.
- Dobrze, ale co jest tej dziewczynce? - zapytałam nieco zbita z tropu.
- Ma białaczkę, zaraz przeniesiemy się do czasów teraźniejszych.
Po chwili byłyśmy w sali szpitalnej, wstałam z podłogi, żeby lepiej przyjrzeć się dziewczynce. Blada skóra, wciągnięte policzki i chusta na głowie nie odbierały jej uroku. Nadal widziałam w niej to małe, cudowne dziecko o brązowych lokach, mimo tego, że była chudsza. Popatrzyłam na tą małą istotkę i zrobiło mi się jej żal.
Niewiele zostało jej życia.
Reneesme miała zaledwie trzy latka, a w tej wielkiej sali, jej malutkie ciałko wydawało się wręcz niewyobrażalnie chude. Dziewczyny zostawiły mnie samą, chciałam tego. Od zawsze kochałam dzieci, ale po tym, co mnie w moim życiu spotkało, bałam się, że nie będę mogła ich mieć. Przyglądałam się jak śpi, jej rodziców nigdzie nie było. Nagle jej małe oczka otworzyły się i popatrzyły wprost na mnie, nie mogła mnie widzieć, to było pewne, jednak po chwili na jej ustach zagościł uśmiech. Pomachała do mnie małą rączką, byłam w szoku. Nikt mnie nie widział, byłam przecież kimś, kto nie posiada ciała, dosłownie, leżałam piętro wyżej, a mój czas na ziemi się kończył, najgorsze było to, że nie mogłam z nikim porozmawiać, chociażby po to, by się pożegnać.
- Jesteś aniołem? - i co ja mam teraz zrobić, przecież nie powinno mnie tu być, potrząsnęłam tylko głową i uciekłam. Na korytarzu stała Angela czekając na mnie.
- Ta mała mnie widziała! – powiedziałam spanikowana.
- Nic się nie martw, przecież i tak nikt jej nie uwierzy, poza tym dzieci do czwartego roku życia, widzą wyraźniej niż my dorośli. Ich świat jest kolorowy, za prawie każdym drzewem, siedzi jakiś krasnal, którego my dorośli nie widzimy, ponieważ nasza wyobraźnia nam na to nie pozwala. Ty sama dla małej Ness jesteś, jak dobra wróżka z bajki, którą przed zaśnięciem chciała spotkać. Teraz czas najwyższy na powrót na twoją łąkę, to tam wszystkiego się dowiesz...
****
Nikt z nas nie opuścił szpitala na dłużej niż było to konieczne. Belle mieliśmy stracić w samo południe, nie było dla niej nadziei, nawet ja to czułem. Moja konfrontacja z Hennessym została zepchnięta na drugi plan, jednak moje słowa musiały na niego jakoś wpłynąć, ponieważ pojawił się w szpitalu następnego dnia. Kiedy dowiedział się, że Bella nie ma już nawet małej szansy na przeżycie, diametralnie się zmienił, widać było, że nawet jego ta mała istota zmieniła. Bella miała w sobie to coś, ludzie lgnęli do niej, mimo iż była zamknięta w sobie. Wiem, że niewiele osób dopuściła do swojej tajemnicy, jednak profesor był jedną z nich, w jego oczach można było dostrzec łzy, kiedy spadł na niego ten sam wyrok, co na wszystkich tu obecnych. Siedzieliśmy w zupełnej ciszy, za chwilę każdy z nas miał wejść do tej przeklętej sali i pożegnać się z nią na zawsze. Moje myśli krążyły niezmiennie wokół mojego postępowania, gdybym był silniejszy, może udałoby mi się ją namówić do rozmowy? Wytrzymała ze mną tak długo, to jej opowiedziałem swoją historię. Była mi tak bardzo potrzebna do funkcjonowania, że aż było to dziwne, ponieważ jest i będzie mi zupełnie obca na zawsze...
Żegnaliśmy się z nią wszyscy, wskazówki zegara nieubłaganie zbliżały się do południa... Rose dostała napadu histerycznego płaczu, nie potrafiła się uspokoić. Jej przywiązanie było tak widoczne, że wydawało mi się to niemożliwe. Rosalie była tak przywiązana do Belli, że nie potrafiła się pogodzić z jej odejściem, kiedy długo nie wychodziła z pokoju, zaniepokojeni lekarze uchylili drzwi. Rose leżała na łóżku, tuląc do siebie ciało Belli, zachowała się tak, jakby to miało jej pomóc. Czułem jej ból, to było tak silne! Uczucia obu dziewczyn, ich troska o siebie, dwie obce sobie osoby, a jednak... Dziesięć minut później, Rosalie zemdlała z bólu i z niemożności, straciła „siostrę” i przyjaciółkę. Kiedy nadeszła moja kolej poczułem się tak, jak ktoś, kto nie posiada uczuć, to uczucie już kiedyś mi towarzyszyło. Wracałem do początku swojej drogi, nie był to kolejny zakręt tylko koniec, moje życie legło w gruzach, ponieważ też nie osiągnąłem tego, co postanowiłem po śmierci Sherry.
Cisza to pustka, pozostawiająca po sobie tylko ból. Czekanie sprawia ból, zapomnienie sprawia ból, ponieważ wraca ze zdwojona siłą. Ludzie zapominają o tym, że istnieją granice bólu, tak samo, jak istnieją granice ciszy, kiedyś przerwie ją nasz krzyk, tak przerażający, że pozwoli nam wyrwać się z odrętwienia i odnaleźć ten mały promyk nadziei, która zawsze jest gdzieś na dnie naszej duszy, naszego jestestwa.
Pierwszy raz świat się zatrzymał, południe, najgorsza pora dnia. To tak, jak na filmach, ludzie żegnają kogoś, kto znaczył dla nich wiele, w prawdziwym życiu jest inaczej. W szpitalnej sali stoją tylko rodzice, lekarz i świadek. Reszta czeka na zewnątrz, wiedząc, że to, co za chwilę nastąpi będzie początkiem końca. Nic nigdy nie będzie takie samo, dwie bliskie osoby staną się dla siebie obce, a ludzie szybko zapomną o zdarzeniach, które mają dzisiaj miejsce. Nieliczni zapamiętają ten moment, jako ostatni i może kiedyś, ktoś z nas postara się opisać, żal ogarniający nasze serca.
Staliśmy, czekając... Ostatnie minuty minęły, a pomiędzy nami zapanowała cisza, która zabrała ze sobą ją. Usłyszeliśmy to po cichym krzyku jej matki, który był sygnałem, że straciła coś bardzo cennego, jedyne dziecko...
Po chwili sala była już pusta, nie wiele myśląc wstałem z krzesła i udałem się do Belli, by ostatni raz ją pożegnać. Było tam zupełnie cicho, pustka i ból, który poczułem sprawił, że wspomnienia odżyły na nowo. Jej ciało nie poruszało się, maszyny utrzymujące ją przy życiu, stały pod ścianą. Podszedłem do łóżka, jej twarz była nadal piękna, wyrażała lekkie zdziwienie i nikły uśmiech. Usłyszałem, że do sali wchodzi ktoś jeszcze, ale nie mogłem się odwrócić, po prostu tego nie chciałem. To była Rosalie, jej oczy pełne smutku popatrzyły na mnie, zrobiła coś, co mogło się wydawać bardzo dziwne, położyła się na łóżku i przytuliła do siebie martwe ciało Belli, podając mi jej rękę bym nadal mógł ją głaskać. Wtedy zrozumiałem, że dla Rose była to ostatnia nadzieja, którą straciła.
- Kochałaś ją?
- Tak, była dla mnie bardzo ważną osobą, najlepszą przyjaciółką i siostrą, której nigdy nie miałam. Ona jedna mnie rozumie, a raczej rozumiała... – po tych słowach z jej oczu popłynęły łzy, których myślałem, że już nie ma.
- Przepraszam. Wiem, że jest ci ciężko – sam nie wiem, dlaczego starałem się ją pocieszyć.
- Straciłam ją ponownie, teraz już na zawsze – po tych słowach przytuliła Bellę mocniej i zaczęła kołysać do niesłyszalnej melodii. Mi samemu przypomniały się słowa pewnej piosenki i bardzo cicho zacząłem ją nucić
( http://www.youtube.com/watch?v=9qdTeqmSU8s )
If I had to / Gdybym musiał
I would put myself right beside you / Położyłbym się koło Ciebie
So let me ask / Więc pozwól mi spytać
Would you like that? /Chciałabyś tego?
Would you like that? /Chciałabyś tego?
_______
* twórczość własna (przepraszam za to, ale mnie tak naszło)
Mam nadzieje że mnie nie zabijecie, ale jak będziecie chciały to mam nadzieje że znajdziecie dobry powód.
Za ewentualne błędy przepraszam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Pon 23:09, 16 Mar 2009 |
 |
Piękne!
Kocham ten rozdział, kocham ten ff! Ubóstwiam Ciebie i twą twórczość! ;*
Hmm co do treści.
Dobija mnie postawa Edwarda. Jest taki jakby kompletnie oderwany od tego wszystkiego,zachowuje się, jakby nie wiedział czego chce... Każdy ślepy widzi, że oni się już prawie kochają, ale oni wiedzą lepiej! Dobił mnie jeszcze fakt jak rozpaczał, kiedy Hennessy powiedział, że odbiera mu pacjentkę, czyli Bells, koleś wyparował od rzeczy, o kim napiszę referat! W tym momencie przez chwilę go znienawidziłam!
Co do Belli, ona też mnie dobija. Idiotka, powinna się zapierać rękoma i nogami, żeby wrócić na ziemię! Miło, że zadowoliła małą Nessie, oraz zapewne pomoże Sherry, ale do jasnej ciasnej! Niech ona wraca już do Edka i Rosie!
Mercy, Ty mnie wprawiasz w zdumienie! Ja lubię Rose! Normalnie czułam to, co ona czuje i się popłakałam! ( Spróbujcie płakać i betować, to nie jest łatwe :P ) Nie dość, że jest ciągle przy Belli to jeszcze w imię przyjaźni zerwała z Emmettem!
Sherry, mam dziwne wrażenie, że ta mała coś planuje związku z Edziem i Bells.
Jasper i Alice - mało mi ich :D A szczególnie Jazza, bo go ubóstwiam :D
Carlisle - miło, że się tak przejął.
Fabuła:
Cóż stanowczo jest INNA.
W tym ff wspaniale opisujesz przeżycia dwóch obcych sobie osób, a jednocześnie tak znanych i powiązanych, przepięknie opisjesz wypadek śmierci klinicznej, wyprawę Bells do nieba. Jestem tym zachwycona!
Cieszę się też, że jeden wątek ciągle pozostaje niewyjaśniony i to jest rzecz jasna, jeden z głównych wątków mianowicie co się dokładnie stało i co zrobiła Jessica :)
Kiedy przeczytałam o kopiowaniu WA wybuchnęłam śmiechem. Kilka zasadniczych różnic: Edward jest Edwardem, terapeutą po przejściach, a nie Badwardem :D
Cała akcja toczy się dookoła innych wątków. WA ukazuje nam trudną miłość, która ma wiele przeszkód do pokonania, pokazuje nam przełamywanie się dwóch różnych osób, pomagających sobie, jedneocześnie ukazując ich wady :D
A Terapia jest raczej samym ukazaniem problemów osób skrzywdzonych i ich najbliższych, miłość jest zepchnięta na dalszy plan :D
Strasznie lubię twój styl, twoje pomysły i w ogóle uwielbiam ciebie, Droga Mercy!
A teraz życzę Weny i oczekuję ze zniecierpliwieniem, kolejnego rozdziału!
P,
Dians;))
P.S - wyszedł mi KK, co?
P.P.S. - Mercy, jak tego nie przeczytasz, to zatłukę gaciami Jacoba! :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Aguś;)
Człowiek
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork
|
Wysłany:
Pon 23:10, 16 Mar 2009 |
 |
To już ostatni rozdział? Zdarzy się coś jeszcze w ich życiu? Powiem, że do końca czytałam nie oddychając, mając nadzieję, że zdarzy się cud... Smutno mi się zrobiło na koniec:( WENY życzę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
safie
Człowiek
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 92 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Pon 23:10, 16 Mar 2009 |
 |
"Tak bardzo potrzebowałem mojej kochanej Tanyi... " - cooo?
Nie to sie nie może tak skończyć ... ona się teraz nagle ockienie prawda?
Znowu rycze noo... opisałaś to tak, .... brakuje mi przymiotników
Smutne, ale nie wiedziałam, ze w stanach jest coś takiego mozliwe - znaczy eutanazja. Hmm...
No brakuje mi słów i nie napisze nic konstruktywnego |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez safie dnia Pon 23:25, 16 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
NaNo__lAdy_bY_...
Człowiek
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 23:11, 16 Mar 2009 |
 |
Jaki ja mam dziś smutny dzień ...
już ponad 6 razy sie rozpłakałam czytając różne ff ..
A po tym jeszcze płacze!
Mama nadzieje że Bella jednak 'wróci' do świata żywych ..
Prosze! Niech wróci!
:(:(:(
AVE VENA! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
darkeyeslady
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: BdG ;D
|
Wysłany:
Pon 23:12, 16 Mar 2009 |
 |
Ślicznie!!! Ja ryczę - i to Twoja wina!!!
Jak się uspokoję to dodam edit..
-----------------
Już mi trochę lepiej...
Coś Ty ze mną zrobiła?? No pytam się, co?????
Ten rozdział był piękny. Zaserwowałaś nam pełen wachlarz emocji. Od tęsknoty, bólu, strachu, zaniepokojenia poprzez złość i szczęście, aż do tego najpiękniejszego uczucia na na świecie - miłości!!!
Rosalie. Nigdy jej nie lubiłam. Zawsze była suką. A teraz?
Cytat: |
Rosalie była tak przywiązana do Belli, że nie potrafiła się pogodzić z jej odejściem, kiedy długo nie wychodziła z pokoju, zaniepokojeni lekarze uchylili drzwi. Rose leżała na łóżku, tuląc do siebie ciało Belli, zachowała się tak, jakby to miało jej pomóc. Czułem jej ból, to było tak silne! |
Normalnie nawet ja poczułam ten ból...
PS
Już się bałam, że porzuciłaś tego ff. W temacie nadal widzę "NZ", więc mam nadzieje, że Bella zmartwychwstanie czy inne tam cuda ;D
PPS
Zdecydowanie warto było tyle czekać ;P
Veny!!
______
Przepraszam, ten rozdział zasługuje na bardziej konstruktywny komentarz,ale nie jestem w stanie w tym momencie niczego konkretnego skleić... :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez darkeyeslady dnia Pon 23:35, 16 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Chce_tylko___Edwarda
Wilkołak
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 139 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 23:14, 16 Mar 2009 |
 |
noi doczekalam.
brak mi slow.
oczy mnie szczypia.
teraz bede chodzila jakis czas w pewnym oszolomieniu.
a ja mialam nadzieje, ze dzis sie obudzi.
jestes krolowa i boginia.
niewiele tekstow tak na mnie dziala, ale ten...
nawet nie wiem czy to mozna podciagnac pod konstruktywny komentarz, ale cos.
nie jestem w stanie nic napisac.
jutro rano pewnie przeczytam jeszcze raz |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
weam
Nowonarodzony
Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 23:18, 16 Mar 2009 |
 |
Do oczu cisną mi się łzy i to przez Ciebie- czyt. możesz być dumna!
Hmm... nie łapię tego z Tanyą, ale kij z tym
Ważne, że opłacało się czekać!
Pozdrawiam, Weam.  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
simcha
Nowonarodzony
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żywiec
|
Wysłany:
Pon 23:22, 16 Mar 2009 |
 |
Zamurowalo mnie... ten rozdzial jest przepiekny! Na koncu mialam łzy w oczach.
Nie moge sie otrzasnac...jak to Bella umarla?! Nie, nie i jeszcze raz nie! Boze powiedz, ze ona jednak bedzie zyla - proszeee!
Gdy go czytalam, czulam sie jak bym tam byla-swietnie przelalas emocje do tego opowiadania.
Przed tym zanim dodalas ten rozdzial, myslalam sobie, ze fajnie jakby udalo ci sie jeszcze dzisiaj dac nowy rozdzial, ale teraz wiem, ze to byl zly pomyls. Nie bede mogla teraz spac, bo bede caly czas myslala o tym czy Bella przezyje czy nie i wogole jak to sie skonczy!
Ja Cie tylko prosze zebys nie kazala znowu tyle nam czekac na nowy rozdzial, bo ja tego nie wytrzymie!!!!Bardzo, bardzo prosze.
Czekam z NIEcierpliwoscia na kolejny i zycze duzo WENY, zebys mogla dalej tworzyc takie perelki jak ten rozdzial! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
AnaBella
Człowiek
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 92 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wrock
|
Wysłany:
Pon 23:33, 16 Mar 2009 |
 |
Mercy,dzięki za rozdział, już się bałam, że zajęta innymi ff, o tym zapomnialas!
ale mam małe wątpliwości co do treści przecież Bella nie umrze! nie moze, to dopiero 9 odcinek, i choć dużo się już działo, to akcja dopiero się rozkręca, prawda? To jak wytlumaczysz jej powrót do życia do odłączeniu od aparatury- z medycznego pkt widzenia to raczej nierealne, ale czasem słyszy się o cudach, prawda? :)
Czekam więc na dalsze rozwiązania, zachwycając się twoją umiejętnościa wykrzeszania tylu uczuć u czytelników |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
vanja89
Wilkołak
Dołączył: 10 Cze 2008
Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tychy
|
Wysłany:
Pon 23:39, 16 Mar 2009 |
 |
ej no...
smutno, bardzo smutno. Jak zwykle genialnei napisane, wsyztskei te słow ai w ogóle, ale liczę jednak, ze to jeszcze nie koniec... Jednak wolę 'happy endy' jestem niepoprawną romantyczką i źłe n amnie dzaiłają smutne rzeczy... Ale cóż... zZOstaje ta nadzieja na cud  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Wto 0:03, 17 Mar 2009 |
 |
Moje kochane to chyba jakaś plaga, płaczecie przez dwa rozdziały a mi jest tak smutno.... no dobra nie jest mi smutno ponieważ przekazałam wam te emocje o które właśnie mi chodziło, tylko że tak mi was szkoda.
Dians Twój jakże KK powalił mnie na kolana, wiem że Edward dziwnie się zachowuje, ale po prostu chłopak nie myśli racjonalnie. Co do historii J&A no cóż większość osób to właśnie częściej na nich się koncentruje, a ja pragnę pokazać że to jednak Ros kocha bardziej Bellę... a i zachowanie Emmetta będzie zaskakujące:)
Cieszę się że nie postrzegasz mojego opowiadania jako coś podobnego do WA , ponieważ nigdy się na nim nie wzorowałam, chociaż przyznam czytam.
P.S przeczytałam jak widać"*
Aguś; ), NaNo__lAdy_bY_...nie to jeszcze nie koniec, to początek:) a tak na poważnie nie chce niczego zdradzać żebyście miały niespodziankę
safie AnaBellaCo do Tanyi jak na razie jest wielką tajemnicą... co do Twoich obaw, to nie była eutanazja, jeżeli ciało człowieka nie oddycha samodzielnie lecz przez maszyny i do tego są zakażenia to lekarze podejmują taką decyzje, gdzieś o tym nawet czytałam. Obiecuje wszystko wyjaśnić
darkeyesladycieszy mnie że się starasz:P jak już chyba wspomniałam nie zamierzam poprzestać na tym rozdziale, jedynie czasu mi brak, wiem że było wam strasznie smutno, ale tam gdzie jest smutek pojawia się z czasem radość:P
Chce_tylko___Edwarda boginią mówisz...ehh raczej śmiertelnikiem, który właśnie poczuł się doceniony przez wasze komentarze
weam wiem, wiem trochę was to zmyliło, ale właśnie na tym polega cała moja wyobraźnia, która podpowiada mi rożne takie a wy z czasem na pewno się dowiecie co miałam na myśli...
simcha co do nowego rozdziału nie mam pojęcia kiedy będzie mam już jakiś tam fragment ale jestem aktualnie chora co nie wpływa na mnie zbyt dobrze, po za tym cierpię na brak czasu niestety:/
vanja89 cud może kto wie...
Mam nadziej że nikt nie poczuje się pokrzywdzony, nie chcę a raczej nie mogę za dużo zdradzić, dziękuje za wszystkie miłe słowa i przepraszam za to że tak prze ze mnie płaczecie[/b] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Donna
Dobry wampir
Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 664 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: from Six Feet Under
|
Wysłany:
Wto 11:52, 17 Mar 2009 |
 |
Wspaniałe. Najlepszy FF na tym forum. Odczucia Rose...mogłabym powiedzieć, że prawie czułam to co ona. I ten Edward... wydaje mi się taki zagubiony, nie wie co się z nim dzieje. I czego chce... hmm smutno tu, smutno =( Ale piszesz świetnie(czekam na premiere książki haha:D ) Zdrowiej i pisz, ave wena =) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Donna dnia Wto 11:53, 17 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
 |
 |
Rumbarbari
Człowiek
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 85 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 15:10, 17 Mar 2009 |
 |
Moim skromnym zdaniem twoje ff jest po prostu genialne! Fabuła wciągająca, opisy przeżyć wewnętrznych świetne i co najważniejsze - uwielbiam smutne historie :)
Część dziewiąta jest bardzo dobra! Nie wiem czy doczekam kolejnej Ożyw szybko tę biedną Bellę i oświeć nas kim jest Tanya!
Weny! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rumbarbari dnia Wto 15:18, 17 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Elune
Człowiek
Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że.
|
Wysłany:
Wto 17:07, 17 Mar 2009 |
 |
Shit.
Po raz pierwszy w życiu łzy stanęły mi w oczach podczas czytania ff. Z natury jestem osobą twardą i nie łatwo daję się ponieść emocjom... ale to... to...
Brak słów.
Piszesz tak cudownie, jak mało kto. Ten styl... styl... pewnie gdybym mówiła, jąkałabym się... yh... Ok. Masz niesamowity styl. W opowiadaniu- a przynajmniej w dwóch ostatnich rozdziałach (najlepszych, nawiasem mówiąc)- aż roi się od przemyśleń, pięknych przemyśleń... Amazing... Nie wiem jak to robisz. Te dwa ostatnie rozdziały są jedymi z najpiękniejszych, które w życiu czytałam. Jesteś świetna. Masz mój głęboki szacunek... Niesamowicie przekazujesz emocje. Głębokie, szczere, czyste... Prawdziwe.
Teraz idę wysmarkać nosa z nadzieją, że zejdzie mi ta dziwna mgła sprzed oczu bez ronienia łez. Bo aż mi głupio, że płaczę z powodu ff... O rany...
Proszę, pisz więcej. Uhh...
Brak słów...
...
Pozdrawiam i... pisz...
PS: A jednak. Spadła mi łza. I moje ego diabli wzięli... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Ally
Człowiek
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 69 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 17:56, 17 Mar 2009 |
 |
Wiesz Mercy? Kocham Cię! Kocham jak piszesz! Kocham te emocje, które
tak pięknie potrafisz przelać na papier! Wszystkie, wszyściusieńkie
uczucia przeżywane przez bohaterów 'Terapii' odczuwałam każdą
komórką mego ciała. Biedna Rosie. Biedna Bella. Biedny Ed. Wszyscy
biedni.
Po przeczytaniu tego rozdziału miałam zupełną pustkę w głowie.
Tylko siedziałam przed monitorem i wpatrywałam się w niego jak głupia.
Dopiero po paru minutach dotarło do mnie, że już skończył mi się tekst.
Kiedy mama weszła do mojego pokoju i zobaczyła, mnie zapłakaną
siedzącą przed komputerem, spytała mnie co się stało, na co
odpowiedziałam:
Słodki, kur**, Jezu (normalnie tak nie mówiłam, jednak od kiedy
przeczytałam WA, nieustannie cytuję Tamtego Edwarda, albo Tamtą
Bellę - wybacz ale nie potrafiłam się opamiętać i musiałam go zacytować,
abyś wiedziała jak bardzo mnie wstrząsnęła historia twoich Edwarda i
Belli).
Czy wiesz, że mam trzy ulubione ff-y, pośród których jest także twój?
Stoi on na pierwszym miejscu, wraz z WA. Na drugim jest AMOC.Ale to
nieważne.
Do tej pory po plecach przechodzą mi ciarki i wstrząsają mną dreszcze.
Poza tym wybrałaś świetną piosenkę! Cudownie oddaje charakter tego
wszystkiego.
Zawsze jak przeczytam, zobaczę, czy usłyszę coś tak tragicznego, zawsze
czuję się tak okropnie... Ja wiem że to są postacie FIKCYJNE!! Ale
powiedzcie to mojej chorej głowie, która nie potrafi tego pojąć i cały czas
obwinia się za to co się tam wydarzyło. Powinnam iść się leczyć.
Przepraszam, że się tak rozpisałam i pewnie większość mojego postu jest
nie na temat, ale mam nadzieję, że ktoś mnie zrozumie i będzie wiedział
co próbowałam przez to wszystko powiedzieć. Błagam nie bijcie.
Mercy? Dziękuję ci. Jesteś wielka. Wiedz, że niewielu osobom udało się
doprowadzić mnię do takiego stanu totalnego roztrzęsienia.
Proszę cię! Pisz dalej i dodawaj rozdziały jak najszybciej, bo ja tu
usycham z tęsknoty, za kolejnym kawałkiem tak dobrego tekstu.
Pozdrawiam,
Ally
PS Przepraszam, za mą chaotyczną wypowiedź, ale w stanie, w którym się aktualnie znajduję nie jest łatwo cokolwiek napisać. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Annabell
Wilkołak
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..
|
Wysłany:
Wto 18:02, 17 Mar 2009 |
 |
To było p-piekne, ale ona nie umarła prawda ?? Popłakałam się ja małe dziecko, które straciło swoją ulubioną zabawkę. Nie wiem dlaczego, ale jest mi strasznie smutno, tak jakbym to ja straciła kogoś ważnego dla mnie. Piosenka jest przepiękna :(
Czekam na następny rozdział i życze dużo weny !!
Annabell
PS: Mam na dzieję, że rozdziały będą dodawane częściej :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Annabell dnia Wto 18:03, 17 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Lana
Zły wampir
Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 341 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Wto 20:20, 17 Mar 2009 |
 |
Wcięło mnie...
Normalnie nie wiem, co napisac... To NIE może się TAK skończyc. Przecież nie było nawet 'początku'... Miałam taki przygnębiający dzień, a teraz po przeczytaniu nie czuję się wcale lepiej...
I tak Cię chwalę ze względu na talent, pomysł i za ogół pracy.
Mam nadzieję, że CD będzie niedługo- muszę wiedziec co się stanie dalej... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
host
Zły wampir
Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: nysa
|
Wysłany:
Wto 20:51, 17 Mar 2009 |
 |
ja tam wierze w smierc kliniczna i mam nadzieje, ze Bella tam sie obudzi, ze jej dusza wstapi ponownie w jej cialo. tak sie zdarza nawet kiedys cos o tym czytalam. takze nie pozbywam sie jeszcze nadzei na zmartwychwstanie Belli.
jesli jednak postanowilas ja usmiercic, uszanuje to aczkolwiek bedzie dla mnie to smutna wiadomosc.
co do tekstu to bardzo mi sie podoba. nie powiem uronilam nawet kilka lez jak Rosalie przytulala sie juz do martwej Belli (czyzby?!). to bylo takie smutne i przejmujace. strasznie mnie to dotknelo. widac jaka miloscia i wielka przyjaznia darzyly sie dziewczyny. smierc kogos najblizszego jest zawsze najstraszniejsza rzecza na ziemi.
oh, ciekawa jestem jak to dalej sie potoczy i czym nas jeszcze zaskoczysz, bo to chyba dopiero poczatek i zaczynasz sie rozkrecac.
Weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|