FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Korzystna miłość [NZ] [+18] 26 Rozdział 06.02 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:56, 25 Sie 2009 Powrót do góry

Zacznę od zaległości, a później przejdę do sedna:)
Mirell., Kochana nie jestem na Ciebie zła i strasznie się cieszę, że wróciłaś:) Planuję jeszcze około 10 rozdziałów. I mam nawet pomysł na następne opowiadanie, ale najpierw skończę to i porozmawiam z jakimś adminem czy można podciągnąć go pod fandom Twilight.
lirru, przejrzę wcześniejszy rozdział na spokojnie i postaram się poprawić błędy, dziękuję za ich wyłapanie.

Co do pojawienia się kolejnego rozdziału, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie;/ lilczur zrezygnowała z betowania i aby moja nowa beta(którą mam już na oku:*) mogła zaopiekować się moim opowiadaniem, musi przejść przez jakieś testy, wiec wszyscy teraz czekamy:)

Zapraszam do czytania nowego rozdziału i komentowania go. A i najważniejsze, chciałabym serdecznie podziękować [b]Yvette89[b] za udzielenie swojej wyobraźni, naszych nocnych pogaduch i wcielenie się w rolę Edwarda-interpretatora(o czym za moment się przekonacie) Brawa dla niej:wink:

Beta: lilczur

Rozdział 20

Właśnie wracałam z tego popieprzonego dachu i odkryłam fascynującą rzecz. Nie wiedziałam, że można jednocześnie odczuwać tak wiele sprzecznych emocji: być wkurzonym do granic możliwości i chcieć rozwalić wszystko, co stanie ci na drodze; być szczęśliwym tak, że nie przeszkadza ci nawet to, że chłopak, który jechał na rolkach, oblał cię napojem trzymanym w ręku; i smutnym tak bardzo, że wydaje się, iż wszystko co widzisz przed sobą, jest mdłe i szare. Czułam się z tą mieszaniną uczuć jak wariatka, a to wszystko przez jednego człowieka.

Byłam na niego wściekła dlatego, że zachowuje się jak kretyn: mówi, że chce ze mną być, ale nie może. Czułam się szczęśliwa, bo powiedział mi, że mnie kocha. W sumie przerażało mnie to również, bo kiedy myślałam, że mną pogardza, łatwiej było mi o nim zapomnieć. Byłam również smutna, bo pomimo wzajemnej miłości, nie możemy być ze sobą. Na dodatek miałam ochotę skopać sobie samej tyłek za to, że po tym, gdy potraktował mnie jak zabawkę, dopuszczam do swej świadomości związek z nim. I na dodatek podoba mi się ta wizja. Ze mną jest faktycznie coś nie tak. Moja chwiejność uczuć była zapewne spowodowana faktem, iż nie miałam pojęcia, jak w obecnej sytuacji powinnam się zachować. Liczę na to, że problem sam się rozwiąże.

„Kocham Cię” - kiedy usłyszałam te słowa, wmurowało mnie. Nie byłam na to przygotowana. Ba, nigdy by mi się to nawet nie przyśniło, a co dopiero przeszło przez myśl. Byłam tak zaskoczona, że kazałam mu cofnąć to, co powiedział. Nie dopuszczałam do siebie takiej opcji, ponieważ wyglądało to niczym w filmie o miłości - dwoje ludzi darzy się wielkim uczuciem, ale muszą to ukrywać, bo nie są sobie pisani i takie tam. Wydaje mi się, że zachowuję się w tej chwili trochę dziwnie, ale to z powodu wrażeń, których na dzisiaj chyba już wystarczy. Postanowiłam przestać o tym myśleć i jak najszybciej wrócić do domu.
Kiedy weszłam do mieszkania, spotkałam Alice wychodzącą z kuchni i zajadającą się czekoladą do kanapek.
– Hej. Gdzie byłaś? – zapytała, kiedy zmierzałam już do pokoju.
– W sumie to nigdzie. – W tym momencie zorientowałam się, że znowu zaczynam coś przed nią ukrywać. Pora to zmienić, mam tylko nadzieję, że w miarę to przyjmie. – Spotkałam się z twoim bratem. – Bez owijania w bawełnę.
– Oho, zapowiada się ciekawie. – Usiadła na łóżku i w pełni skupiła się na mnie. No to wpadłam.
– Najciekawsze jest to, że wyznał mi miłość. – Przeszłam maksymalną przemianę: zamiast robić małe kroczki, od razu przechodzę do sedna sprawy.
– Widzę, że zaczyna robić postępy – ucieszyła się dziewczyna.
– Odpowiedziałam mu, żeby to cofnął, nie odzywał się, a najlepiej zniknął z mojego życia – to rzekłszy, położyłam się na łóżku.
– Czego nie można powiedzieć o tobie – stwierdziła ze smutkiem Alice. Miała rację. Mieliśmy się w końcu dogadać, a ja każę mu wyjeżdżać. W sumie to też pewien rodzaj porozumienia.
– Wcale nie jest taki świetny, bo po tym, jak powiedział, że mnie kocha dodał, że nie może ze mną być, bo nie chce, żeby się to rozniosło. I zaproponował, abym była jego kochanką.
– Co? Poważnie wpadł na taki pomysł? – Upss, chyba się zagalopowałam.
– W sumie to chyba dokładnie tego nie powiedział, ale ja tak to zrozumiałam. – Należało się jej wytłumaczenie. Co to by było, gdyby go za to zganiła, a on powiedziałby jej, że nic takiego nie stwierdził. Swoją drogą, zawsze mógł o tym pomyśleć, a tylko ubrać to w odpowiednie słowa, aby prawda nie wyszła na jaw. Na szczęście potrafię rozebrać jego teksty na czynniki pierwsze.
– Ale macie problemy. – Pokiwała głową.
– Kto ma problemy? – zapytała Rose, która właśnie weszła do mieszkania.
– Bella, bo słyszy dziwne głosy. – Alice chciała się ze mnie pośmiać.
– Poważnie? – Rose chyba to kupiła.
Walnęłam się ostentacyjnie w czoło, aż zabolała mnie głowa i powiedziałam:
– Sama nie wiem, czego ode mnie chcą, bo zawsze mówią jakimś szyfrem i nie potrafię się z nimi dogadać. – Wykrzywiłam się w kierunku Alice.
– To może zgłosimy to do telewizji. Wiecie, ile kasy możemy za to zgarnąć? – Rose zacierała już ręce.
– Jesteście nienormalne! – skwitowałam.
– I za to nas kochasz. – Alice wskazała na mnie łyżką pełną czekolady.
Wykąpałam się i położyłam spać, w końcu jutro francuski i aby mieć siły, by stawić czoła mojemu prześladowcy, muszę się porządnie wyspać.

* * * * *

W przerwie między zajęciami byłam z Ann i Jess na kawie. Tak, uwielbiam ten napój. Nie jestem od niej uzależniona i nie działa na mnie pobudzająco, a wręcz przeciwnie, po prostu lubię jej smak i chwile, kiedy mogę delektować się jej zapachem. Po odrobinie relaksu, pora na emocjonujący skok z najwyższego piętra, co w moim wolnym tłumaczeniu oznacza język francuski. Kiedy zmierzałam w kierunku sali, zobaczyłam, że przed nią stoi Edward i rozmawia dość ostro ze swoją dziewczyną. Zwolniłam, aby jak najwięcej usłyszeć.
– Zastanów się nad sobą i tym, co wyczyniasz – powiedział Edward do Tanyi. Chyba nie miał ochoty z nią rozmawiać, normalny chłopak nie skakałby tak do swojej dziewczyny.
– Przecież nic takiego nie robię! Kiedyś taki nie byłeś, wszystko się zmieniło, odkąd wróciłam. – Zastanawiam się, czy powinnam się z tego cieszyć, czy zignorować to tak jak zawsze.
– To nie trzeba było wracać. – To był cios poniżej pasa. Nie zdziwiłabym się, gdyby dostał od niej w tę swoją buźkę, ale nie stało się tak. A szkoda.
W tym momencie dziewczyna mnie dostrzegła i spiorunowała wzrokiem, po czym powiedziała:
– To ty się zmieniłeś i to wszystko przez nią. – Wskazała na mnie, a ja stanęłam jak wryta. Czego ona ode mnie chce? Może znowu jej coś „wytłumaczyć”?
Ale teraz pora na wytłumaczenie Edwarda, skoro wczoraj był taki zakochany to ciekawe, czy teraz też taki będzie. Ma szansę, zobaczymy, czy ją wykorzysta.
– O co ci znowu chodzi? Dlaczego mieszasz w to obcych ludzi? Co znowu sobie ubzdurałaś? - Jak zwykle stchórzył. Ten facet nigdy się nie zmieni. Pokiwałam głową i skwitowałam to słowami:
– Jak w przedszkolu.
Minęłam ich, weszłam do klasy i usłyszałam tylko dziwny odgłos wydobywający się z ust Tanyi, a następnie zwróciła się do Edwarda:
– Przepraszam. Pogódźmy się. Potrzebuję ciebie. – No i po kłótni. Ach, zakochani.
Kiedy przechodził obok mnie i wybąknął coś w stylu „Cześć”, nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem. Lekcja była prosta i nudna, dopiero pod koniec zorientowałam się, że wypisuję na kartce swoje imię, tylko że ze zmienionym nazwiskiem na „Cullen”. Rozglądnęłam się dookoła, aby sprawdzić, czy nikt nie zauważył mojego zboczenia, po czym zmięłam kartkę i wrzuciłam ją do torby. Dlaczego nie panuję nad własnymi odruchami? Coś jest ze mną nie tak. Przez resztę francuskiego starałam się skupić na tym, co mówi profesor, a kiedy tego nie robiłam, wyobrażałam sobie, jak wyglądał, gdy miał tyle lat co ja. Na pewno był przystojny, bo mimo swojego wieku nieźle się trzymał. Ciekawe, czy ma żonę? Uspokój się!
– Czy jest jakiś chętny, aby przygotować na następne zajęcia referat o wybranym przez siebie poecie francuskim? Do tego należy wybrać jeden z jego utworów i samodzielnie go zinterpretować. – A co mi tam, w końcu i tak nie mam nic do roboty. Zgłosiłam się, a profesor spytał:
– Dobrze, czy zechciałby ktoś pomóc pannie Swan? – Błagam, tylko nie podnoś ręki, tylko jej nie podnoś. – Dobrze, panie Cullen. Mam nadzieję, że współpraca okaże się owocna. – Ku*** mać! – Na dzisiaj to by było na tyle.
Spakowałam szybko rzeczy i dosłownie wyparowałam z sali, zmierzając szybkim krokiem w kierunku następnych zajęć. Po chwili ktoś mnie dogonił i złapał za ramię.
– To kiedy się widzimy? – zapytał zdyszany Edward.
– Co? Po co mielibyśmy się widzieć? – Uniosłam jedną brew i popatrzyłam na niego jak na kretyna.
– Masz zaniki pamięci? Przecież mamy referat do napisania. – On chyba poważnie myślał, że o tym zapomniałam. Palant.
– A, to! Nie kłopocz się, ja się tym zajmę. W końcu potrzebujesz więcej wolnego czasu na pielęgnowanie swojego związku. –Uśmiechnęłam się szyderczo i chciałam już odejść, ale powiedział:
– Wiem, że pasjonuje cię bycie kujonem, ale ja też chcę mieć w tym swój udział. Byłoby to niesprawiedliwe, gdybym pozwolił ci napisać to samej – wytłumaczył i uśmiechnął się do mnie.
– Poważnie? – Co to za facet, który zamiast iść na piwo z kolegami, woli pisać durny referat?
– Nie, tylko nie chcę wyjść przed klasą na głupka, w razie gdybyś popisała jakieś bzdury. – Chciał mnie rozbawić? Niech się cieszy, że się w ogóle do niego odzywam.
– Słuchaj, mam zamiar ograniczyć widywanie cię, rozmawianie z tobą i wszystko, co ma związek z twoją osobą. Byłoby miło, gdybyś mi w tym pomógł. – Uśmiechnęłam się do niego bardzo sztucznie, mając nadzieję, że to zauważył.
– Niedoczekanie. – Popatrzył na mnie maślanym wzrokiem, a mi zrobiło się najpierw przyjemnie, a później szlag mnie trafił, że po raz kolejny uległam jego spojrzeniu.
– Ok. Wyślę ci dzisiaj wiadomość z informacją, jakiego poetę wybrałam, a ty znajdź wiersz i go zinterpretuj. Przyjdź jutro o osiemnastej do tego parku, w którym raz, na nieszczęście, byliśmy. I tam zobaczę, co napisałeś. – Mam nadzieję, że nie będę musiała mu tego powtarzać, bo im mniej słów z nim zamienię, tym lepiej.
– Poczekaj, sprawdzę w kalendarzu. – Dotknął palcem głowy i powiedział: – Może być. - Tylko na to prychnęłam, a on kontynuował: – Dasz się zaprosić później na kolację?
– Poczekaj, sprawdzę. Nie! – Podkreśliłam ostatnie słowo, aby do niego dotarło.
– A co będziesz robić w tym czasie? – zapytał zaciekawiony.
– Będę delektować się czasem wolnym od ciebie. – Odwróciłam się i zaczęłam iść.
– Lubię, gdy jesteś taka ostra, ale czy zdajesz sobie sprawę, że tym tylko zaostrzasz mój apetyt? – zapytał.
– Spróbuj środków przeczyszczających, może się tym napchasz! – krzyknęłam, aby się nie odwracać i usłyszałam tylko jego chichot.
Po skończonych zajęciach zadzwoniłam do rodziców - miło było usłyszeć ich głosy. Kiedy wróciłam do domu i zjadłam z dziewczynami obiad, włączyłam laptopa i szukałam tego przeklętego poety. Gdy znalazłam już odpowiedniego, wysłałam Cullenowi wiadomość o treści:
„Paul Verlaine”

Otrzymałam odpowiedź:

„Nie ma sprawy Słoneczko, właśnie o Tobie myślałem.”

Prychnęłam, czytając te słowa i zabrałam się za pisanie. Dużo informacji wyszukałam w Internecie, ale udałam się również do najbliższej biblioteki i tam też parę ciekawych rzeczy znalazłam. Uwinęłam się z tym w miarę szybko i zastanawiałam się, czy pan Cullen też podołał swojemu zadaniu. Wieczorem oglądnęłam z dziewczynami film z serii: „To co każda dziewczyna powinna znać na pamięć”. Nie wspomnę już, że w połowie zasnęłam i rano obudziłam się na łóżku Alice. Nie miałam czucia w lewej ręce i kiedy zobaczyłam, że leży na niej głowa Rose, wyciągnęłam ją jak najszybciej, przez co ją obudziłam. Podniosła się gwałtownie i strąciła przez przypadek Alice z łóżka. Zanim poczułam ból w karku, usłyszałam jak skomle i podnosi się z podłogi.

Następnego dnia zajęcia minęły bardzo szybko. Pewnie to dlatego, iż przede mną było ciężkie wyzwanie, którego wolałabym uniknąć, a czas jak na złość biegł jak wariat. Obiad zjadłam z Jacobem i umówiliśmy się na następny dzień na wypad do siłowni. Zaproponowałam mu to miejsce, w którym już kiedyś byłam. Wróciłam do mieszkania tylko po to, aby zabrać laptopa i udałam się do mrocznego lasu na spotkanie ze złem. Zaśmiałam się w myślach na te słowa i po chwili zobaczyłam już Edwarda siedzącego na kocu na trawie i machającego do mnie. O Boże, za jakie grzechy?
– Nie chcę nic mówić, ale nie umawiałam się z tobą na piknik, tylko na omówienie naszych materiałów – powiedziałam i wskazałam na koszyk z jedzeniem leżący na kocu.
– Nie chciałbym, aby posądzili mnie o głodzenie ciebie, kiedy umrzesz na anoreksję – odpowiedział w takim samym ironicznym stylu.
– Jak skończysz w wiezieniu i codziennie będą ci pakować w tyłek swojego fiuta, to mój duch odejdzie w spokoju. – Słodko się uśmiechnęłam. I aby nie mógł odpowiedzieć, dodałam:
– Dobra, wystarczy, teraz popisz się czymś innym niż rozciągniętym zwieraczem. – Pokiwał tylko głową i zaczął się śmiać.
– Wybrałem taki wiersz. – Podał mi kartkę.

Rozmowa sentymentalna

W starym parku samotnym, śród wieczornej mgły,
Dwie postacie przed chwilą wolnym krokiem szły.

Oczy zgasłe, uwiędła krasa ust różowa,
I ledwie dosłyszalne są ciche ich słowa.

W starym parku samotnym, śród wieczornej mgły,
Dwie mary wskrzeszać chciały dni minionych sny.

- Pamiętasz nasze dawne szałów uniesienia?
- I po cóż chcesz pan u mnie takiego wspomnienia?

- Na me imię czy zawsze serce twoje drgnie?
Czy zawsze duszę moją w snach widujesz? - Nie.

- Ach, te niewysłowionego szczęścia złote zorze,
Kiedyśmy usta do ust cisnęli! - Być może.

- O, modrość owych niebios! o, nadziei wzlot!
- Nadzieja pierzchła w bólu za chmur czarnych splot.

Tak szli, gdzie traw zdziczałych łąka legła płowa
I noc tylko słyszała szeptane ich słowa.
Dał mi chwilę, aby zaznajomić się z tekstem, po czym powiedział:
– To tylko moja wolna interpretacja, więc nie spodziewaj się Bóg wie czego.
– Dobra, nie tłumacz się, słucham. – Starałam się skupić na tym, co mówi, a nie na jego twarzy. Ale tak mnie tym wciągnął, że nawet nie musiałam się wysilać.

– Wiersz opowiada o dwójce osób spacerujących przez park i prowadzących rozmowę. Prawdopodobnie są to byli kochankowie. Tytuł: Rozmowa sentymentalna wskazuje na to, że wspominają to, co było kiedyś, ale już nie wróci. Żywią do tego sentyment i ciepłe uczucia. Ten okres ich życia był dla nich szczęśliwy i mają z nim związane dobre wspomnienia. Osoby prowadzące rozmowę w wierszu darzyły się gorącym uczuciem. Fakt, że idą parkiem, może oznaczać, że zagubili oni to uczucie pod wpływem różnych wydarzeń i przeżyć. Środowisko, w którym żyją, mogło mieć na to również bardzo duży wpływ. – Tu przerwał i popatrzył na mnie, a ja uświadamiałam sobie, że nie bez powodu wybrał taki, a nie inny wiersz.
– „Śród wieczornej mgły” - może to oznaczać, że zagubili się w tym wszystkim i zapomnieli o pielęgnowaniu uczucia względem ukochanej osoby. Szli po omacku, a nieporozumienia, podobnie jak mgła, przysłoniły im właściwą drogę. Tę, którą powinni zmierzać od początku do końca. „Dwie postacie przed chwilą wolnym krokiem szły”- ten fragment mówi o tym, co było, co odeszło już dawno - na to również może wskazywać pora dnia, jaką jest wieczór. Informacja o tym, że szli wolno, może oznaczać, że mają dużo czasu przed sobą i się nie rozstaną. Będą ze sobą zawsze i mogą się spokojnie cieszyć każdą wspólnie spędzoną chwilą. „Dwie mary wskrzeszać chciały dni minionych sny”: upłynęło już sporo czasu i oboje się zmienili, być może na gorsze, stąd „mary”, ale swoimi modłami proszą o powrót do przeszłości. Jednak pokręcony los chciał inaczej i ich wspólna droga nie jest już ich drogą, ale osobną dla niej i dla niego. – Przerwał i spojrzał na mnie znad swojego komputera, szukając na mojej twarzy oznak uczuć, ale ja byłam zaabsorbowana słuchaniem, jak jego cudowny głos idealnie rozszyfrowuje dwoje ludzi.
–”Pamiętasz nasze dawne szałów uniesienia?” - ten cytat mówi o ich namiętnym i gorącym uczuciu, które spalało ich od środka. Byli gotowi zrobić wszystko dla tej drugiej osoby. To, co ich połączyło, zmieniło ich oboje. Nieodwracalnie. Prawdopodobnie mówi to mężczyzna. Wspomina miniony czas, możliwe, że chce porozmawiać o tym, co się wtedy wydarzyło, a może po prostu nadal czuje to, co kiedyś. Prawdopodobnie chce wybadać i rozbudzić dawne uczucia partnerki. Jednak ona nie chce tego ani tych wspomnień. Być może są dla niej zbyt bolesne. Ma teraz inne życie, tamta „ona” dawno odeszła i nie chce wrócić. Może boi się ponownego cierpienia i skrzywdzenia. „Na me imię czy zawsze serce twoje drgnie” - ukochany ma nadzieję, że ich miłość jeszcze nie wygasła i może na nowo rozbłysnąć jak słońce o letnim poranku. Czy jest to jednak możliwe? On pragnie nadal być w jej snach. Uczucia, którymi ją obdarzył, głębokie i silne, są w stanie przetrwać. Jednak jej odpowiedź: „Nie!” jest jednoznaczna. Tylko czy na pewno tak myśli? Może w ten sposób ucieka, chowa się przed nim i broni, aby nie mógł więcej z niej zakpić? Może chce tego samego co on, ale boi się mu o tym powiedzieć? Jednak może to również oznaczać, że już go nie kocha i mówi mu to bezpośrednio, aby nie miał złudzeń. To, co odeszło, już nie wróci. Pytanie brzmi: co jest w tej chwili prawdą? - „Ach, te niewysłowionego szczęścia złote zorze, Kiedyśmy usta do ust cisnęli!” - mężczyzna nadal się nie poddaje. Widać, że bardzo mu zależy na tej damie. Zmieniła go nieodwołalnie. Będzie walczył o nią do końca, bo przecież nadzieja umiera ostatnia. „Być może.” - kochanek zostaje nagrodzony wahaniem ukochanej. Nadzieja zostaje rozbudzona w jego sercu; a jednak nie zapomniała. Natomiast w jej głowie następuje mętlik: czego on może jeszcze od niej chcieć? Po co jej to mówi? Czyż już dawno nie zakończyli tego, co było między nimi? Do czego ją to zaprowadzi? Nie dowie się, jeżeli nie podąży za głosem serca. „O, modrość owych niebios! o, nadziei wzlot! Nadzieja pierzchła w bólu za chmur czarnych splot.” - widać, że chwila wahania minęła i powrócił zimny upór. Niech to, co było, odejdzie na zawsze, mimo że było cudowne, to jednak dużo kosztowało. Jeżeli nadzieja się przebudzi, kochanka zostanie stracona dla ukochanego. Ból po stracie powróci, tylko czy ona będzie potrafiła go znieść? Znowu? Sama? Może lepiej nie mieć nadziei i żyć jak do tej pory? Ta rozmowa budzi do życia wszystko to, co zostało uśpione i to w najmniej oczekiwanym momencie. W ostatniej chwili, kiedy można jeszcze zawrócić. Kolejny dzień oznacza nową porę dnia, wszystko to, co jest świeże i nieskalane przez ludzkie błędy, a tym samym jest to koniec jednego i początek drugiego. „Tak szli, gdzie traw zdziczałych łąka legła płowa
I noc tylko słyszała szeptane ich słowa.” - z tego cytatu dowiadujemy się, że kobieta jednak dała się przekonać. Spróbowała ponownie. Mężczyzna osiągnął cel i teraz rozmawiają szeptem. Można przypuszczać, że wyjaśniają sobie wszystkie nieporozumienia i tym samym będą mogli zacząć od początku. Nie dali odejść w zapomnienie temu, co ich łączyło i na starych, pewnych gruntach, będą mogli zacząć budować od nowa ich uczucie. Dwie drogi znowu połączą się w jedno i będą kroczyć razem. Nie wiadomo, co ich czeka, ale mają szansę, nadzieję, miłość, i to one, najprawdopodobniej, będą ich prowadzić po krętych ścieżkach losu.
Podmiot liryczny chce nam uświadomić, że nigdy nic nie jest stracone. Pomimo naszych najczarniejszych myśli i przeżyć, powinniśmy mieć świadomość, że potem będzie lepiej. Pragnie nas również zachęcić, abyśmy nauczyli się dawać drugą szansę sobie i innym. Wierzyli w ludzi. Każdy przecież może się zmienić i chcieć naprawić wyrządzone krzywdy, popełnione błędy. Nie powinniśmy niczego przekreślać z góry, bo nie wiemy, co przyniesie nam wieczór i następny dzień. – Podniósł wzrok i czekał.
Byłam oczarowana tym, jak z tego wybrnął i jak to wszystko skomponował. Wybrał ten utwór specjalnie po to, aby mi coś przekazać i udowodnić, że nie powinnam się go bać. Jest świetnym manipulantem, ale nie mogę pokazać, jak łatwo mu ze mną poszło.
– Bardzo luźna i naciągnięta na potrzeby własne ta twoja interpretacja. – Uciekałam od jego wzroku, ale zauważył to. Teraz to on był górą.
– Bello, nie widzisz, że to jest przeznaczenie? – zapytał i złapał mnie pod brodę, abym na niego popatrzyła. Postanowiłam użyć jego własnej broni:
– Skoro uważasz, że to twoje popieprzone przeznaczenie, to dlaczego nie pozwalasz mu się ziścić? – Nie spodziewał się takiej odpowiedzi, a ja odsunęłam twarz od jego dłoni. Teraz to on uciekał spojrzeniem.
– Ładnie to wszystko wymyśliłeś, obyś jutro na zajęciach też się tak wczuł. – Wstałam, pozbierałam swoje rzeczy i odeszłam.
Może ma rację z tym, że zasługuje na kolejną szansę i wszystko wokół również jest tego zdania. Ale nie zauważa tego, że gdyby tylko chciał, to bym mu ją dała. Grunt w tym, że najwidoczniej jej nie chce.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez marisa:* dnia Wto 22:11, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
xcullenowax
Wilkołak



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław.

PostWysłany: Wto 21:25, 25 Sie 2009 Powrót do góry

O kurcze! Ten rozdział jest niesamowity. Jestem pod wrażeniem. (;

To może teraz coś konstruktywnie, a przynajmniej postaram się, żeby tak było. (;
Podoba mi się to, że rozdział pokazuje wszystkie uczucia Edwarda, to wszystko o czym myśli, na co ma nadzieję. Bardzo dobrym pomysłem, było ukazanie tego wszystkiego w interpretacji. (;

Edward nareszcie zaczyna działać. Może nieudolnie, ale próbuje coś robić. Szkoda, że nie zachowa się jak prawdziwy facet i nie zerwie z Tanyą.
Dobrze, że Bella mówi o wszystkim Alice. Ciekawe, kiedy Rosalie się dowie i jaka będzie jej reakcja. ;d Zabawna była ich rozmowa. (;


życzę weny,
xx


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Wto 21:58, 25 Sie 2009 Powrót do góry

Justyna!

I Ty mi mówisz, że nie masz ciętych ripost?:P Na pewno są rozbrajające:P :D Nie mogłam z tych środków na przeczyszczenie :D:D
Świetnie ukazałaś uczucia Belli, jej zagubienie i to, że wszystko jest sprzeczne. Miłość nie jest jednoznaczna Wink Nasi bohaterowie wiedzą to najlepiej.
Bels w końcu otworzyła się na Alice :D I dobrze Wink Pewnie nasz chochlik będzie robił na pełno etatowego mediatora;p ale co tam :D
Kłótnia z Tanią -> ciekawa :D Czyżby nasza księżniczka czuła się niedoceniana Twisted Evil
No i w końcu referat z francuskiego :D Naciągnięta interpretacja nie jest zła :P Koszyk z jedzonkiem :P Mogliby się podzielić a nie:P Tak sami :P I końcowe rozmyślania naszej bohaterki są jak światełko nadziei na lepsze jutro:) Tego im życzę:D
Reasumując :P Dziękuję Ci kochanie za ten rozdział i mam nadzieję, że przyszła beta się zgodzi Wink I następny part będzie jak najszybciej :) Rozdział jak ktoś mówił; cud, miód i orzeszki :)

Weny i czasu :D

PS. Na bonusy, pogaduchy, mandarynki i inne takie również :P


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
whisper.
Gość






PostWysłany: Wto 21:58, 25 Sie 2009 Powrót do góry

Zgadzam się z xcullenowax - rozdział naprawdę niesamowity.
Wyrazy uznania należą się szczególnie za tę interpretację - jest taka życiowa, głęboka i jednocześnie idealnie oddaje to, co wydarzyło się w związku B&E.
W tym odcinku pojawia się najlepsza wersja twojego Edwarda - arogancki, ale czarujący. Zacytuję tu coś:
Cytat:
– Lubię, gdy jesteś taka ostra, ale czy zdajesz sobie sprawę, że tym tylko zaostrzasz mój apetyt? – zapytał.
tu mamy idealny przykład napalonego, zabójczego, cudownego boga. Laughing okej, przesadziłam, ale to ładnie brzmi. ^^

Znalazłam kilka błędów:
Cytat:
– Widzę, że zaczyna robić postępy. – Ucieszyła się dziewczyna.
myślę, że po wypowiedzi Alice nie powinno być kropki, a i 'ucieszyła' powinno być z małej litery. Śmiem tak sądzić, ponieważ szyk 'ucieszyła się' odwołuje się do wypowiedzi. Jeżeli jednak chcesz zachować obecną wersję, to lepiej wyglądałoby to tak 'dziewczyna słysząc moje słowa ucieszyła się' albo bez' słysząc moje słowa'. Nie wiem, czy dobrze wytłumaczyłam, co według mnie nie pasuje, ale mam nadzieję, że zrozumiesz, o co chodziło. Wink

Cytat:
– O co ci znowu chodzi? Dlaczego mieszasz w to obcych ludzi? Co znowu sobie ubzdurałaś? Jak zwykle stchórzył.
brakuje myślnika przed 'jak zwykle stchórzył'.

Cytat:
– Może być. Tylko na to prychnęłam, a on kontynuował
brakuje myślnika przed 'tylko na to prychnęłam'.

To tyle, co do błędów.
W dalszym ciągu życzęci chęci do pisania, i oczywiście Veny.
ameno.


Ostatnio zmieniony przez whisper. dnia Wto 22:00, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Śro 12:15, 26 Sie 2009 Powrót do góry

Ja jeszcze nie zdążyłam przeczytać poprzedniego rozdziału, tu już nowy widzę! Ale nadrobiłam straty i jestem po dwóch ostatnich rozdzialikach i jestem zachwycona!!

Cytat:
Wieczorem oglądnęłam z dziewczynami film z serii: „To co każda dziewczyna powinna znać na pamięć”.


Tekst mnie rozwalił :D

Przepraszam Cię, ale dzisiaj nie mam do niczego głowy i nawet nic konstruktywnego nie mogę skleić w tej popapranej główce! Więc już Cię nie zamęczam :P I nie piszę, abyś dodała szybciutko nowy rozdzialik, bo najpierw trzeba go sprawdzić xD

pozdrawiam:*
n/z


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Śro 12:42, 26 Sie 2009 Powrót do góry

Zgadzam się z poprzedniczkami, rozdział świetny(:
Sam początek był idealnie trafny, na prawdę to jak opisałaś uczucia Belli było idealne.
Gratuluje(:

Przed zajęciami z francuskiego, Edward mnie zawiódł, stchórzył, dupek!
Ale ten wiersz. . .miód, cud i orzeszki solone(: po prostu strzał w 10, w tym momencie mnie pozytywnie zaskoczył, ale to nie zmienia faktu, iż nadal jest z tą...ladacznicą;p
Jak już wcześniej mówiłam materialista z niego.

Wiersz, który wybrałaś i jego interpretacja to. . .brak słów, gratuluję talentu(:
Podziwiam twoją prace, bo interpretacja nie jest łatwa sprawą, zastanawianie się co autor miał na myśli i co chciał przez to przekazać, czasem mam z tym problem, ale ty poradziłaś sobie świetnie(:

Cóż pozostaje mi czekać na następny rozdział i życzyć weny, czasu i chęci w tworzeniu(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AlicjaC
Wilkołak



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów

PostWysłany: Śro 12:45, 26 Sie 2009 Powrót do góry

Hmm.. romantyczny ten rozdział Wink
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się wiersz oraz jego interpretacja. Edward cwanie to wymyślił. Jednak cóż z tego ? Bella mnie tu trochę zdenerwowała. Mogła posłuchać co jej "eks?" ma do powiedzenia. Mam nadzieję, że nasz Edzio w końcu rzuci tą swoją lalunię. Wątpię, aby Bella chciała być tą "drugą".
Jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów. Fajnie by było, gdyby wreszcie Bella zachowa się jak dojrzała osoba i z nim porozmawia, bo chłopakowi może się znudzić latanie za nią i będzie koniec love story.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Puszka
Zły wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: 1505 10th Street, Santa Monica, CA 90401

PostWysłany: Śro 12:52, 26 Sie 2009 Powrót do góry

hmmm. już Ci pisałam, jak kocham te ff. :) a ten rozdział mnie rozwalił na łopatki. :) To jak Twój Edward przedstawił ten wieeersz. uuuu *robi maślane oczka* . rozpłakać mi się chciało. :D
Jestem straaasznie ciekawa jak to będzie ! :D Ale nie będę zgadywać, bo nie jestem w tym dobra. Wink
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. :)
Pozdrawiam, Lutz love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:14, 26 Sie 2009 Powrót do góry

xcullenowax, co do tej Rose, to ona wydaje się tylko taka niedomyślna...:) Dziękuję za komentarz:*

Ive, co do tych ciętych ripost to najwidoczniej masz tak samo jak ja spaczony gust:) A co do mandarynek i BONUSÓW, to jeszcze się ich naoglądamy, oj naoglądamy:*

whisper., dziękuję za wskazanie błędów:)

nieznana, nie zamęczasz mnie Kochana. A co do nowego rozdziału.... to liczę na Ciebie:*

Aja, kiedy piszę staram się wczuć w sytuację bohaterów i piszę co ja bym robiła i myślała na ich miejscu. Za interpretację pochwały należą się Yvette98, która pomogła mi z tym rozdziałem:)

AlicjaC, moja Bella ogólnie to jest dziwna i przekonacie się o tym w najbliższym rozdziale.

Panna.Lutz., nawet nie wiesz jakiego mam banana :)Strasznie się cieszę, że tak podoba Ci się to opowiadanie.

Dwa następne rozdziały będą... milusie, takie aby Edward i Bella nabrali energii i sił na to co spotka i później... ahahaXD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marisa:* dnia Sob 0:27, 29 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
be_a88
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Śro 13:43, 26 Sie 2009 Powrót do góry

Aż podskoczyłam na fotelu na wieść o nowym chapiku :D Jestem fanką tego ff już od dłuższego czasu ale komentuje po raz pierwszy. Za każdym razem gdy widzę nowy chap ciesze się tak samo entuzjastycznie - UWIELBIAM to opowiadanie. Zaznaczam odrazu, że konstruktywna wypowiedź to raczej nie będzie, ale za to mogę troszkę posłodzić :D Ten mętlik w głowie Belli, Edward nie dający za wygraną, powalająca i nasiąknięta ironią wymiana zdań, przepiękna interpretacja wiersza wyjaśniająca po krotce uczucia Ediego - romantycznie ironicznie słodko i zabawnie wzruszająco z łezką w oku :) - Bella jakby zaczęła również robić 'jakieś' postępy w stosunku z zaufaniem do Alice , ale nie tylko - wahała się gdy wychodziła z parku może jednak coś z tego będzie... a Tanya mogła by się wreszcie wypchać słodka *tit* albo Edward trochę więcej testosteronu :P ...Dobra nie gdybam, straszliwie zżera mnie ciekawość - niecierpliwie czekam na kolejny chapik.

Życzę czasu cierpliwości i VENY jak najwięcej :)
Pozdrawiam serdecznie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marisa:*
Człowiek



Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:41, 30 Sie 2009 Powrót do góry

jak zwykle zamieszczam rozdział o nienormalnej porze, kiedy wszyscy już śpią:D Chciałabym podziękować wszystkim za komentarze, uwagi i wsparcie. Mam nadzieje, że opowiadanie się podoba i mogę liczyć na więcej wypowiedzi. W końcu czymś nakarmić wena muszę :)
Serdecznie dziękuję Yvette89, za banerka, którego możecie zobaczyć w pierwszym poście i ogólnie za to, że jest :)
Jeśli wkradła się jakaś literówka, czy coś w tym stylu, to przepraszam najmocniej. Chciałam od razu zamieścić po dostaniu od bety, bo dzisiaj już nie mogę się nawet ruszać ze zmęczenia.

Beta: nieznana ( Kochana dziękuję za pomoc w potrzebie i mam nadzieję, ze nasza współpraca w dalszym ciągu będzie tak owocna:*)

Rozdział 21

[link widoczny dla zalogowanych]


„Przeznaczenie to nie wyroki opatrzności, to nie zwoje napisane ręką Demiurga, to nie fatalizm. Przeznaczenie to nadzieja”.
-Andrzej Sapkowski

Nigdy nie zrozumiem, o co w życiu chodzi. Dlaczego, kiedy ktoś chce odejść, często ulżyć swojemu cierpieniu, musi zostać, męczyć się i znosić ból. Dlaczego ci, którzy chcą odejść nie dostaną tego, czego pragną? A czemu tak jest, że kiedy ktoś jest szczęśliwy, gdy cieszy się pełnią czasu, który jest mu dany i planuje, co będzie robić w przyszłości, to zostają mu te plany odebrane? Albo, gdy się modlimy, prosząc o coś, to czemu nie możemy tego dostać? Równie dobrze możemy błagać, aby coś się nie wydarzyło, aby zostało tak jak dawniej, a życie i tak się wtedy zmienia jak na złość. Czy na tym polega przeznaczenie? Czy przeznaczenie, to taki zły duch, który zanim podaruje ci, to czego pragniesz, odwróci to najpierw do góry nogami albo gorzej, da ci tego całkowite przeciwieństwo. A czy przeznaczenie się zmienia? Czy to, co miało być twoje, dla ciebie na wyłączność, obiecane na zawsze, może zostać brutalnie wyrwane z twoich rąk i podarowane komuś, kto nawet tego nie poszanuję? A podobno wszystko jest już napisane i z góry zaplanowane. Przybywamy na ten świat po to, aby odnaleźć swój brakujący element. Człowiek, który został stworzony jest tak piękny i delikatny za razem, że powinien być umieszczony za szybką na półce z porcelaną. Ale, żeby mógł przeżyć swoje życie na ziemi, zostaję odłączona od niego pewna część i jego celem jest ją znowu do siebie dołączyć.

Ja znalazłam swój brakujący element, poznałam swoje przeznaczenie, ale i przekonałam się, że ono nigdy się nie spełni i go nie odzyskam. Czyli nie zostanę umieszczona na tej półce, na której każdy chce się znaleźć? Nigdy nie skończę swego życia, będę się wiecznie tułać po różnych ciałach? A może zamiast znaleźć się na półce, wyląduję w koszu? A teraz najrozsądniejsza z moich tez: może moje przeznaczenie uległo zmianie? Na świętym papirusie rozlał się atrament i, aby nie przepisywać całej książki, po prostu wyrwano jedną kartkę i pisze się nowa? To byłaby najbardziej rozsądna myśl, jeśli chodzi o przeznaczenie, ale ja w nie przecież nie wierzę. A to wszystko przez ten kawałek, element, już nie mojego przeznaczenia. Rozdział, którym był Edward.


Kolejny dzień rozpoczął się bardzo niewinnie, jeśliby go porównać z tym, jak się zakończył. Kiedy jadłam w spokoju swoje śniadanie, Alice rozpromieniona weszła do kuchni i przywitała mnie całusem w policzek.
– A co ty taka szczęśliwa? Nie widziałam dziś rano Jaspera w twoim łóżku. – Popatrzyłam na nią z boku i wróciłam do bawienia się czekoladowymi płatkami pływającymi w mleku.
– Ale ty jesteś zabawna. – Wykrzywiła się i otworzyła lodówkę. – Ale blisko byłaś, bo mam dopiero zamiar, spędzić z nim noc. – Zamknęła ją i kiedy popatrzyłam na nią zaciekawiona, powiedziała:
– Jedziemy jutro do domku wypoczynkowego moich rodziców. Robimy sobie dwa dni przerwy od nauki, w końcu ileż można. Rose z Emmettem też jadą.
– O, to super, bawcie się dobrze. – Uśmiechnęłam się do niej, a ona popatrzyła na mnie jak na głupią.
– Czy ty miałaś kiedyś blond włosy? – zapytała.
– Nie, a czy to ci przeszkadza? – Obdarzyłam ją takim samym głupawym spojrzeniem jak ona mnie.
– Już myślałam, że zafarbowałaś na ciemne, aby ukryć swój brak inteligencji. – Zaczęła się śmiać.
– Alice, o co ci chodzi? – Trochę się zdenerwowałam.
Oparła się o ścianę założyła ręce i się podśmiechiwała.
– O to, że myślałam, iż się domyślisz, co chciałam ci, poprzez to przekazać. – Uniosłam jedną brew i czekałam, aż w końcu mnie oświeci.
– Chciałam, abyś wybrała się tam razem z nami.
– Po co? Nie zamierzam wyglądać między wami jak przyzwoitka. – Pomachałam jeszcze głową, aby podkreślić swoje słowa.
– Nie będziesz tak wyglądać, przecież chłopaki będą grać na PlayStation, a my spędzimy we trzy czas razem. – Odkładałam właśnie miskę. – Proszę, zrób to dla mnie. – Największym błędem, jaki można popełnić, było popatrzenie w tym czasie w jej oczy. – Proszę, proszę, proszę. – Jeszcze na dodatek złączyła dłonie jak do modlitwy i jak tu nie odmówić dziecku, które prosi właśnie świętego Mikołaja o lalkę. Boże jestem taka miękka, a ty czerwony grubasie obłudnym wyłudzaczem.
– Dobra, wygrałaś. – Pokiwałam głową ze zrezygnowaniem.
– Hura! – zaczęła piszczeć, jakby to było niewiadomo co. – Zobaczysz, że nie pożałujesz. – Na jej twarzy zagościł iście diaboliczny uśmiech. – Wredna, mała manipulantka, która zrobi wszystko, żeby postawić na swoim.
Mało optymistycznie nastawiona, co do tego nudnawego wyjazdu, udałam się na uczelnię. Po drodze kilka razy sprawdzałam, czy, aby na pewno, nie zapomniałam ze sobą wydrukowanego referatu. Trochę się denerwowałam tym wystąpieniem przed klasą, ale wcześniej się przygotowałam i nic nie mogło pójść źle. I jak nigdy w życiu nie poszło. Pierwsze zajęcia minęły bardzo spokojnie, później przerwa z Ann i Jess, umówiłyśmy się w najbliższym czasie na obiad. Następnie francuski, który również nie był zbytnio stresujący. Wszystko poszło gładko, po tym jak z trudem wygłosiłam referat w pełni świadoma, że mój tyłek jest centralnie na wysokości jego twarzy i później, gdy mówił, musiałam się skupić na czymś innym niż jego zajebiście delikatny i ochrypnięty głos. Seksowny szelest zakłócał czystość melodyjnego barytonu, tworząc jeszcze piękniejszą muzykę niż było to początkowo zamierzone. Wyśmienita symfonią, jakiej poszukiwał całe swe życie Mozart, czy Beethoven, była zaledwie centymetry od mego ucha. I gdyby jeszcze moje oczy zostały obdarowane iluzją złota, jaką stwarzały kosmyki kasztanowych włosów, skąpane w słońcu, niczym niespełnione marzenie Picassa. Nie śmiem pomyśleć nawet o tym, że moje dłonie mogłyby zostać zaszczycone - boskim dziełem sztuki, fakturą ciała herosa, o którym nie śniło dłuto Fidiasza - dotknięciem jego ciała. Jak dobrze, że tego nie dostałam, nie mogłabym się dłużej opierać. Ba, ja już nie jestem w stanie tego robić, a on to wykorzystuje i posługuje się do tego mną. Spięłam swoje ciało i czekałam, aż ktoś wybawi mnie z tej pułapki, którą stanowiły moje własne zmysły: słuch, wzrok, dotyk. Na szczęście profesor się spieszył i puścił nas wcześniej. Wycieńczona udałam się do sali, w której miałam mieć teraz zajęcia.

Wracając z uczelni, zadzwoniłam do Jacoba, w sprawie naszego dzisiejszego wypadu na siłownię i umówiliśmy się przed wejściem. Kiedy wróciłam do domu, zobaczyłam pełno porozrzucanych ciuchów i kilka walizek.
– Czy ktoś się wyprowadza? – zapytałam i weszłam do pokoju.
– Tak, ty Bello, masz piętnaście minut na opuszczenie tego miejsca, już nawet ci pomogłam i powyciągałam twoje ubrania z szafy. – Uśmiechnęła się do mnie Alice, która pakowała jedną z walizek. – A tak na poważnie, to pakuję nasze rzeczy na jutro, bo jeśli ja tego nie zrobię, to wy nawet skarpetek nie ubierzecie, nie wspominając już o butach.
– O jejku, mamusiu dziękuję, że jesteś taka troskliwa – powiedziałam udając mało dziecko.
– Nie dość, że zachowujesz się jak rozwydrzony bachor, to jeszcze w dodatku tak samo mówisz. – Znowu zrobiła ten swój głupawy uśmiech.
– To, jak na bachora przystało, idę pobawić się z innymi dziećmi w piaskownicy. – Wystawiłam jej język.
– Ten, kto powiedział, że dzieci szybko dorastają, gówno się zna na prawdziwym życiu – krzyknęła za mną, a ja w tym czasie robiłam już sobie obiad.
Pomogłam jej później z tym całym pakowaniem i bałaganem, bo Rose do późna siedziała w szkole i aby w spokoju wyjechać, musiała pozałatwiać jeszcze parę spraw. Zastanawiałam się, po co bierzemy ze sobą tyle rzeczy skoro to tylko dwa dni, pewnie Alice planuje przebierać się co godzinę, ale ja się nie dam. Wystarczy, że jadę, manekina nie pozwolę z siebie zrobić.
Ubrałam biały podkoszulek z odkrytymi łopatkami i czarne spodenki ściśnięte pod kolanem.
– Alice! Która jest godzina? – krzyczałam, bo w chwili obecnej byłam w łazience, a ona w pokoju.
– Kochanie za chwilę dobranocka. – Znowu bawiła się w dorosłą.
– Haha, to ja wychodzę. – Ubrałam buty i podniosłam torbę na siłownię.
– Na randki to chyba jeszcze za wcześnie młoda damo. – Pojawiła się w drzwiach i pogroziła palcem.
– Nie idę na żadną randkę tylko do siłowni. – Popukałam się w głowę.
W tym momencie prawie opluła się ze śmiechu i gdy już się uspokoiła powiedziała:
– Można i tam. – Uśmiechnęła się w ten sam sposób, co rano. – Baw się dobrze skarbie. – Pomachała mi, a ja popatrzyłam na nią jak na umysłowo chorą. Ze wszystkiego się dzisiaj śmieje, to jest niepoważne. Wyszłam z mieszkania i nie usłyszałam już jej słów:
– W takim tempie, to nawet ja nie będę im potrzebna.

Byłam już delikatnie spóźniona, ale jeśli Jacob poczeka, to nic mu się przecież nie stanie. Przyspieszyłam trochę, bo nie chciałam sama wchodzić, kiedy jest tam jeszcze na pewno mnóstwo facetów ociekających testosteronem, potem i sterydami. Jakby to w sklepach śmietany i jajek brakowało. Kiedy byłam już za zakrętem, ujrzałam w oddali wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę, który najwidoczniej był zniecierpliwiony. Upss.
– Wisisz mi piwo – powiedział już z daleka.
– Za co? – Starałam się przypomnieć, czy przegrałam z nim ostatnio jakiś zakład.
– Za spóźnienie. – Zmrużył oczy i zacisnął wargi.
– To może chociaż colę?
– Nie, bo piwo jest droższe. – Zaśmiałam się, a on przepuścił mnie w drzwiach, cóż za gentleman.
Przywitałam się z Larrym, który już z daleka mnie rozpoznał. Też chciałabym mieć taką pamięć, po czym przeszliśmy przez korytarz. Gdy weszłam do środka, poczułam się pewniej niż na początku przypuszczałam. To pewnie dlatego, że były tam dwie dziewczyny, oprócz pozostałych mężczyzn. No i oczywiście był ze mną mój przyjaciel. Porozglądałam się dookoła i znieruchomiałam. Poczułam ukłucie w brzuch i gdyby nie ludzie, którzy tu byli, zgięłabym się w pół. Powód mojego zachowania był wręcz banalny, otóż popieprzony element popijał właśnie wodę z butelki, potem zaczął się śmiać z tego, co powiedział jakiś chłopak, stojący obok niego. Mój oddech przyspieszył, gdy zobaczyłam ten słodki uśmieszek na jego twarzy i ten cudowny kącik ust uniesiony do góry. Kiedy popatrzyłam na jego wyeksponowane ramiona, zrobiło mi się słabo. Boże, jeśli zesłałeś go po to, abym dostawała szału przez jego zachowanie i zarazem rozpływała się, gdy tylko na niego spojrzę, to muszę ci powiedzieć, że ci się udało. Jacob zauważył moje zdenerwowanie i gdy zorientował się, czym jest ono spowodowane, zapytał:
– Chcesz stąd wyjść? – Popatrzył mi w oczy.
A ja ciągle wpatrywałam się w Edwarda, z zaschniętym gardłem i wtedy on mnie dostrzegł. Wwiercał się w moją głowę przez oczy i odpowiedziałam swojemu przyjacielowi:
– Nie, przecież nie mam powodu, aby od niego uciekać. – Uśmiechnęłam się do swojego kumpla.
– Jak chcesz. To ja idę się przywitać. – I już podawał rękę Edwardowi, niepewnie, ale zawsze to coś.
Przez cały ten czas zamiast korzystać z tego miejsca, bujałam się między sprzętem i kiedy ćwiczył albo z kimś rozmawiał obserwowałam go, i podziwiałam. W pewnym momencie zadzwonił telefon Jacoba.
– Co jest? – zapytał mój przyjaciel.
– Już? – Najwidoczniej niedowierzał swojemu rozmówcy.
– Dobra, już się zbieram. Na razie. – I rozłączył się.
Podszedł do mnie i powiedział:
– Bells, ja się zbieram, bo wyniknął jakiś problem z poważnym klientem i wyjeżdżam na kilka dni. – Skrzywił się chłopak. – Odprowadzić cię?
– Nie, nie, ja jeszcze chwilę zostanę i wrócę sama. Muszę w końcu zacząć spalać to, co przez następne dwa dni mi się odłoży. – Uśmiechnęłam się i dopowiedziałam. – Baw się tam dobrze.
– Taa. – Ucałował mnie w policzek i poszedł pod prysznic, po kilkunastu minutach zniknął. A ja poszłam pogadać z Larrym, poćwiczę przynajmniej żuchwę.
Po jakimś czasie wróciłam do sali ćwiczeń i oparłam się o ścianę. Edward podnosił w tej chwili sztangę do góry, a sam był w pozycji leżącej. Czarny podkoszulek opinał jego tors i brzuch. Napinał mięśnie ramion i po chwili rozluźniał, kiedy te same mięśnie zaczęły drżeć, nie mogłam pohamować bezgłośnego jęku, który wyszedł z moich ust. Patrzyłam na niego rozmarzonymi oczami i nie mogłam przestać. Odłożył sztangę, usiadł i popatrzył wprost na mnie. Przyłapał mnie, a ja za długo utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy. Kiedy posłał mi diaboliczny uśmiech i takim samym wzrokiem popatrzył, zerwałam kontakt zawstydzona. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić, tak bardzo go pożądałam i tak samo karciłam się za to. Zerknęłam na niego jeszcze raz i dalej tak patrzył, przerażała mnie jego władza nade mną, o której świadczył ten wzrok. Złapałam torbę i udałam się do łazienki. Wyciągnęłam z torby żel pod prysznic, umieściłam go w kabinie i odkręciłam kurek. Kiedy wyciągałam ręcznik, popatrzyłam na moje dłonie, które drżały. Całe moje ciało drżało. Rządza, jaka mnie ogarniała, była uczuciem nie do wytrzymania. Czułam, że rośnie tak samo jak gęstniało powietrze. Nie zdziwiłam się, kiedy usłyszałam, jak ktoś wszedł do środka. Nadal chciałam złapać za spód koszulki, aby ją ściągnąć, ale nie mogłam jej chwycić, moje ręce trzęsły się jak oszalałe. Usłyszałam, jak ktoś przekręca klucz w drzwiach i wtedy zacisnęłam moje dłonie na materiale w okolicach brzucha. Jeszcze nigdy w życiu, nie czułam takiego braku kontroli nad swoim ciałem, jak w tej chwili, byłam jak opętana. Moje ciało trzęsło się jak oszalałe, ponieważ odczuwało brak czegoś, co było teraz bardzo blisko. Myślałam, że zacznę zaraz skowytać z bólu i pragnienia zanim. I wtedy poczułam go za sobą, zaciągnął się zapachem moich włosów, po czym wypuścił ciepłe powietrze blisko mojej szyi. Jęknęłam na to doznanie i zacisnęłam pięści na koszulce jeszcze bardziej niż przedtem. Wtedy położył jedną ze swoich ciepłych dłoni na mojej, odciągnął ją od brzucha i, teraz już rozluźnioną, opuścił przy moim boku. Wtedy przesunął tą samą dłonią po całej długości mojej ręki, od samych koniuszków, aż po ramię i u jego szczytu złożył pocałunek. Jęknęłam i teraz już nie kontrolowałam, nawet wypowiadanych przez siebie słów.
– Nie wiem, co się ze mną dzieje, nie potrafię się tobie oprzeć – wypowiedziałam te słowa szeptem, ale on je na pewno usłyszał. Przysunął usta do mojego ucha i odpowiedział:
– Więc nie rób tego. Poddaj się mi. – Chwycił płatek mojego ucha delikatnie w zęby. Rozpuścił moje włosy i włożył w nie dłoń. Poczułam go twardego jak skała przy moich pośladkach. O mój Boże! Czułam w gardle taką pustynię, że omdlewałam z pragnienia. Oparłam zwiędłą głowę na jego ramieniu, a jego dłonie ścisnęły moje, po czym dotknęły materiału koszulki i podciągnęły go do góry. Poddałam się bez woli, tak bardzo pragnęłam poczuć jego dotyk na swoim ciele, że nic innego nie było teraz istotne. Upuścił koszulkę na podłogę i gdy delikatnie dotknął dłońmi moich ramion, a później brzucha, jęknęłam jeszcze raz.
– Tak bardzo cię pragnę, że nie potrafię trzeźwo myśleć – powiedziałam i półprzymkniętymi oczyma patrzyłam w sufit, wszystko się rozmazywało.
– Skarbie, marzyłem, aby to usłyszeć – wyszeptał podniecony. Odwrócił mnie delikatnie i jedną dłoń wplątał w moje włosy, a drugą położył na plecach. Owionął mnie jego zapach, a cudowne ramiona onieśmielały. Temperatura mojego ciała wzrosła, co najmniej, do czterdziestu stopni, było mi słabo. Podniosłam niepewnie wzrok i zatonęłam w jego szklących, szmaragdowych oczach. Oboje dyszeliśmy i nie mogliśmy uwierzyć w to, co teraz działo się między nami. Jak idealnie się wypełnialiśmy, uszczęśliwieni dotykiem drugiej osoby. Spuściłam wzrok na jego usta i byłam tak bliska ich dotknięcia, gdy nagle wepchnął nas pod prysznic. Fala pożądania opanowała mój umysł, uczucia, które wydobyły się z mojej głębi, lunęły jak woda z brodzika. Czułam wszędzie jego dotyk, który nie zadawał już dobrze znanego mi bólu, teraz przynosił ukojenie. Dyszałam w jego usta, ale bałam się ich dotknąć, podtrzymywałam pozory niedostępności. Zsunęłam usta na jego szyję i całowałam ją, jego ramiona spinały się na dotyk moich dłoni, ust i języka. Edward dyszał w moje włosy, twarz, usta, dotykał ramion, łopatek, kręgosłupa, był wszędzie. Podciągnęłam jego koszulkę do góry, a on pomógł mi się jej pozbyć. Dotykałam palcami jego tors, brzuch, wygłodniała obdarowywałam pocałunkami nowo odsłonięty fragment jego idealnego dla mnie ciała. Faktury, która bardzo długo była ode mnie z daleka.
– Czuję, jakby moje marzenia się ziszczały, ta miłość mnie uszczęśliwia. Wyleczyłaś mnie kochanie – szeptał, całując przy tym moją twarz, włosy, szyję. Nie potrafiłam powiedzieć czegoś lepszego od jego słów, które mnie wypełniały od środka, słodziły gorycz, którą pozostawił w moim sercu. To nic, że mogło być to chwilowe, potrzebowałam takiej formy ukojenia.
Przesunęłam dłonie po jego brzuchu, na co spiął się i jęknął. Dotarłam do sznurówek od jego spodni i kiedy oszołomiona pragnieniem, aby się z nim kochać pociągnęłam za nie, powiedział:
– Nie, Bello, to nie powinno tak wyglądać – powiedział i pocałował moje czoło.
– Ale chcę tego, oboje tego chcemy i umieramy z pragnienia. – Otępiała całowałam jego szyję i dotykałam po całym ciele.
– Bello, nie chcesz – wyszeptał, jakby wiedział lepiej ode mnie. – Zasługujesz na to, aby zrobić to ze mną w innym miejscu, nie tutaj.
– To jest odpowiednie miejsce. – Uparcie dążyłam do spełnienia. Bałam się, że więcej taka okazja się nie nadarzy, że kiedy indziej ucieknę.
– Kochanie, chcę ci udowodnić, że mi nie tylko na tym zależy, chcę dać ci to, co powinienem dać na samym początku. – Całował moją szyję, a ja uzmysłowiłam sobie, co w tej chwili robię.
Otrzeźwiałam i uświadomiłam sobie, że to ja go namawiam, że on nie chce tego teraz. Ale jeśli nie teraz, to kiedy? Przecież, my nie mamy wspólnej przyszłości. Przecież on ma dziewczynę, a ja w tej chwili chciałam, aby ją zdradził. Spięłam się i szybko od niego odsunęłam. Popatrzyłam w jego oczy i ujrzałam panikę, bał się, że go teraz opuszczę. Ale nie miałam innego wyjścia z tej sytuacji, jak ucieczka. Zachowałam się jak jakaś napalona nastolatka, która nie umie się powstrzymać. Odwróciłam się i wyszłam szybko z kabiny, a on oparł się przegrany o ścianę i kiedy zbierałam swoje rzeczy powiedział:
– Przepraszam, że za tobą poszedłem. Przepraszam, że byłem taki natarczywy – błagał o powrót.
– Nie, to ja przepraszam. Kusiłam cię do zdrady, a ty masz przecież dziewczynę. – Ubrałam się i zanim wybiegłam powiedziałam jeszcze raz:
– Przepraszam. – Nie usłyszałam już jego słów:
– To nie tak miało być. – I nie zobaczyłam jak opadł zrezygnowany na podłogę, a woda spływała razem z jego smutkiem i rozczarowaniem.
Biegłam przed siebie zapłakana i mokra. Tak bardzo go potrzebowałam i on mnie również. Moje serce krwawiło bez niego, a jego rozpadało się, jak kawałek suchej gliny, który zmiażdżysz w ręce, zmieniając go w pył. Teraz wiem, że byliśmy dla siebie stworzeni, razem szczęśliwi, aż do bólu, a osobno bez żadnej wartości, totalne wraki.
Byliśmy swoim przeznaczeniem. I teraz już wiem, czym ono jest. To niezapisana w gwiazdach przyszłość, nieobmyślony przez Stwórcę porządek, nie podporządkowanie jakiejś idei. Przeznaczenie, to niczym niepohamowana wiara w coś lub kogoś. To nadzieja, którą skrywałam w sobie bardzo głęboko, a teraz ujrzała światło dzienne. Edward nie został mi przeznaczony przez kogoś, to ja sama go sobie wymarzyłam. I teraz, aby ta nadzieja nie poległa, muszę go odzyskać.

Proszę o szczere i konstruktywne komentarze:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Renesmeee
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Gdańska, takie małe Forks; )

PostWysłany: Nie 23:09, 30 Sie 2009 Powrót do góry

O Boże... DZięki, Marisa za ten rozdział !
Czekałam na niego chyba od miesiąca!
Wspaniały chapter !

Jaki Edward poważny. Na serio zależy mu na Belli. A Bella taka napalona XD Nie dziwie jej się szczerze. Wink
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
Marisa, czy w następnym rozdziale będzie coś "bliższego" z E&B?
Życzę Weny<33333
Ah!!!;****


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 23:12, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Aaa Maris ja normalnie Cię... nie wiem co :) Liczyłam, że coś już między nimi się wydarzy! Ok., wydarzyło się ale myślałam, że to będzie... bardziej teges (jeśli wiesz o czym mówię).
Powiem tak: cieszę się, że Bella zmądrzała. Nie może uciekać od miłości i dziękuję Ci, że nie będzie tego robić przez najbliższe 10 rozdziałów. Czekam, aż mu wyzna swoje uczucia. A Edward... cóż.. ma swoje za uszami ale czy jest taka rzecz, której byśmy mu nie wybaczyli? Teraz zachował się wspaniale i chwała mu za to.
Ogólnie rozdział fajny, jednak zauważyłam, że czasami jest za dużo przecinków. To tyle ode mnie. Czekam na kolejne przygody, dopinguje Ciebie i Twoją wenę.
Pzdr


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 23:14, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:23, 30 Sie 2009 Powrót do góry

Och... wow! Jaki rozdział Shocked

Genialnie! Na to chyba wszyscy czekają - aż w końcu Edward i Bella zmądrzeją i na tyle dojrzale zaczną postępować, żeby zawalczyć o swoje szczęście. Wspólne Cool

Kto zadzwonił do Jake'a pod pretekstem rzekomej sprawy do załatwienia? Wink Akcja w łazience fantastycznie rozegrana. Bardzo dobrze, że Edward nie posunął się do końca i dzięki temu pokazał, że nie chce wykorzystywać Belli. Dziś ma za to duży plusik Wink
Ach, wyjazd z paczką będzie z całą pewnością przełomowy :) Byleby tylko Tanya nie pojawiła się na horyzoncie

Nie każ nam długo czekać na kolejną część Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Nie 23:51, 30 Sie 2009 Powrót do góry

MARISA!!!

Moja szczęka właśnie leży na podłodze a ja ją zbieram do kupy... Rozdział zaczepiście napisany! Nie myślałam, że może być jeszcze lepiej a jednak! Widać, że nasz nocne rozmowy Ci służą:P BONUSY również:P WOW! Tylko tyle jestem w stanie z siebie wydać... Edward zachował się wspaniale. Pokazał Belli ile dla niego znaczy i jak bardzo ją kocha, że nie chce jej tu i teraz, ale na zawsze. W końcu zaczyna robić jakieś postępy :P Co do Belli to dziewczyna już nie może... Umiera z miłości do niego i chyba w końcu dostrzegła, że Edward nie jest wcale takim *** za jakiego uchodził... Ostatnie słowa dały nadzieję, na to że będą razem, że ona będzie o niego walczyć. Przecież się potrzebują, są dwoma kawałkami całości. Razem są wszystkim, osobno niczym. Będę nadal trzymać kciuki za nich:D
Alice... to jej zachowanie jest naprawdę podejrzane;P Coś mi się wydaje, że do tego domu też zabiorą Edwarda a wtedy.... Twisted Evil Cóż:D Mury legną a księżniczka zostanie uwolniona:D Naprzód rycerzu, walcz o swoją damę serca :D

Weny! Czasu! i BONUSÓW! :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PaCiik
Człowiek



Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.

PostWysłany: Pon 7:53, 31 Sie 2009 Powrót do góry

O mój boże!!!!!
Mariso. !!!!!!! Aaaaaaaa ?!!
Co ja mam tu napisać? Kurna mać, zszokowałaś mnie!!
A ja takie rzeczy lubię ; ) I to BARDZO.
Ah, Bello, jak ja ciebie lubię jak nie myślisz co robisz, jesteś wtedy taka słodka. A z Edwarda to dumna jestem . ; )) W końcu pokazał to co miała pokazać. WIELKĄ MIŁOŚĆ DO BELLI. Ah, ten jego demoniczny uśmiech, jak se go wyobrażam, to po prostu nie mogę powstrzymać chichotu. ^^
ROZDZIAŁ po prostu WOW.
Mariso, oby tak dalej . Wink)

Pozdrawiaaaaaam MOCNO.
Weny życzę miliony, bo to pomaga
;* PaCiik


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lennie Cullen
Wilkołak



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.

PostWysłany: Pon 17:17, 31 Sie 2009 Powrót do góry

Marisa!

Nawet nie wiesz jak ja się na widok nowego rozdziału ucieszyłam. Odtańczyłam taniec radości Laughing

A teraz moja szczęka leży na podłodze, a znalazła się tam 15 minut temu. Jesli się nie myle.
Musze ją potem pozbierać.
No cóż... bardzo ciekawy ten chap...
Edward wreszcie zachował się porządnie i normalnie. Pokazał Belli, że nie chodzi mu tylko o jej ciało, ale i o dusze. Ma u mnie plusa.
A Bella...no powiem szczerze, ze trzyma się całkiem nieźle. Ja no jakbym Edzia w siłowni zobaczyła to bym mu wszystko wybaczyła Laughing
Ale ma dziewczyna silna wolę bo mimo jego starań i przepraszań nie wybaczyła mu, nie dała po sobie jeździć i sie wykorzystywac. I bardzo dobrze.

Cytat:
– Alice! Która jest godzina? – krzyczałam, bo w chwili obecnej byłam w łazience, a ona w pokoju.
– Kochanie za chwilę dobranocka. – Znowu bawiła się w dorosłą.
– Haha, to ja wychodzę. – Ubrałam buty i podniosłam torbę na siłownię.
– Na randki to chyba jeszcze za wcześnie młoda damo. – Pojawiła się w drzwiach i pogroziła palcem.
– Nie idę na żadną randkę tylko do siłowni. – Popukałam się w głowę.
W tym momencie prawie opluła się ze śmiechu i gdy już się uspokoiła powiedziała:
– Można i tam. – Uśmiechnęła się w ten sam sposób, co rano. – Baw się dobrze skarbie. – Pomachała mi, a ja popatrzyłam na nią jak na umysłowo chorą. Ze wszystkiego się dzisiaj śmieje, to jest niepoważne. Wyszłam z mieszkania i nie usłyszałam już jej słów:
– W takim tempie, to nawet ja nie będę im potrzebna.


Ja tam przeciwko takiej mamie nic nie ma. Ale moja też nie jest zła :)
Ciekawe co stanie się na tym wyjeździe... bo coś stać sie musi Uwaga
No cóż pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział i na rozwój wydarzeń
Pozdrawiam
Lennie Cullen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Wto 11:05, 01 Wrz 2009 Powrót do góry

Mariso kolejny świetny rozdział, z każdym kolejnym lubię ten ff bardziej i bardziej(:
Wiedziałam, że w tej siłowni spotka Edwarda, po prostu wiedziałam.
Bardzo podoba mi się rozwój akcji, chociaż Edward jest materialistycznym dupkiem to jest mi go żal.
Bella postąpiła rozsądnie i dobrze odrzucając go, bo w ten sposób zmusiłaby go do zdrady, no a nawet jeśli chodzi o Tanye to nie jest to w porządku. Bo nikt nie chce być zdradzonym to po pierwsze, a po drugie facet który zdradza kogoś z np. tobą tak samo może później postąpić z tobą.
Jaka psychologią poleciałam;p wybaczcie, ale jakoś tak mi się na stukało w klawiaturę(:

Piosenka po raz kolejny boskaa;D
Muszę Ci powiedzieć że masz bardzo dobry gust muzyczny.
Trzymaj tak dalej, mam nadzieję że powrót do szkoły nie zmniejszy twojego tempa tworzenia(:
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny, czasu i chęci w tworzeniu(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lilczur
Wilkołak



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka

PostWysłany: Wto 17:34, 01 Wrz 2009 Powrót do góry

Tak jak obiecałam, tak czynię: wiernie czytam Twoje opowiadanie.
Zanim jednak skomentuję, polecę z prywatą: ogromnie dziękuję wszystkim, którzy tak pięknie mnie komplementowali przy okazji betowania tego ff. To niezwykle miłe, że inni doceniają pracę włożoną w sprawdzanie opowiadań, co do łatwych zadań nie należy. DZIĘKUJĘ WAM KOCHANE!:*:*:*:*:*
A teraz Mariso popastwię się nad rozdziałem.Wink Cóż mogę rzec - napisany jest przepięknie. Budujesz bardzo mądre i przemyślane zdania, o głębokim przesłaniu. To świadczy o Twojej inteligencji i wrażliwości. Moje ulubione fragmenty to:
Cytat:
Przybywamy na ten świat po to, aby odnaleźć swój brakujący element. Człowiek, który został stworzony, jest tak piękny i delikatny zarazem, że powinien być umieszczony za szybką na półce z porcelaną. Ale żeby mógł przeżyć swoje życie na ziemi, zostaje odłączona od niego pewna część i jego celem jest ją znowu do siebie dołączyć.

Cytat:
Wyśmienita symfonia, jakiej poszukiwał całe swe życie Mozart czy Beethoven, była zaledwie centymetry od mego ucha. I gdyby jeszcze moje oczy zostały obdarowane iluzją złota, jaką stwarzały kosmyki kasztanowych włosów skąpane w słońcu, niczym niespełnione marzenie Picassa. Nie śmiem pomyśleć nawet o tym, że moje dłonie mogłyby zostać zaszczycone boskim dziełem sztuki, fakturą ciała herosa, o którym nie śniło dłuto Fidiasza - dotknięciem jego ciała.

Cytat:
Byliśmy swoim przeznaczeniem. I teraz już wiem, czym ono jest. To niezapisana w gwiazdach przyszłość, nieobmyślony przez Stwórcę porządek, niepodporządkowanie jakiejś idei.


(W cytowanych fragmentach pozwoliłam sobie na drobne poprawki)

Te zdania rozwalają mnie na łopatki! Na dodatek masz niesamowite poczucie humoru, piszesz celne riposty i zabawne dialogi z nutką ironii. Rozmowa Alice i Belli - pierwszorzędna.:D
Opis spotkania E&B w łazienkowej scenerii - GORĄCY.Wink Niemal czułam to napięcie. A finał tego zaskakujący. Myślałam, że dojdzie do zbliżenia, ale Edward okazał się większym gentlemanem, niż sądziłam. No no, będą z chłopa ludzie.Wink
Odnośnie błędów się nie wypowiadam, bo to już nie moja działka.Wink I zresztą nie wypada.
[Nie]Cierpliwie czekam na kolejny rozdział.:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ajaczek
Zły wampir



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 13:50, 03 Wrz 2009 Powrót do góry

OMG!
Po przeczytaniu wcisnęło mnie w fotel, świetny rozdział. Jak czytałam o tej akcji w siłowni to mis ie aż gorąco zrobiło! Świtny opis tej sceny, fenomenalnie przedstawiłaś nam atmosferę tam panującą. Czuło sięto pożądanie! Jestem pod dużym wrażeniem.
Chociaż zaskoczyłaś mnie tym zakończeniem, myślałam że pójdą na całość a Ty przerwałaś taką akcję... Jestem pod mega wrażeniem dla silnej woli Edwarda!
No i co teraz im pozostaje, skoro są sobie przeznaczeni to muszą chyba zawalczyć o siebie?! Mama nadzieję że tak sięstanie. Czekam na koeljne tak emocjonujące rozdziały
pozdrawiam
ajaczek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin