FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Nowy Brzask [NZ] rozdział 19 - 4.08.10 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Cocolatte.
Wilkołak



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:23, 18 Wrz 2009 Powrót do góry

Hm. No cóż.
Trudno mi się wypowiedzieć.

Może zacznę od minusów - nie podoba mi się Twój Edward. Bardzo niekanoniczny. U Steph M. także mnie wkurza, i to okrutnie, ale ty wpędziłaś go z jednej skrajności w drugą. Z takiego dżentelmena aż do bólu zrobiłaś z niego aroganckiego debila - wybacz, nie mam lepszego określenia. No i to "spoczko" w bodajże drugim rozdziale - błagam Cię, powiedz, że mi się to przewidziało! Neutral Tak więc, Edward jest zdecydowanie na nie.
I jeszcze jedno, może głupie pytanie - z jakiej racji Amanda jest blondynką? :) Nie czepiam się, po prostu jestem ciekawa.

Opowiadanie... hm. Nie powala na kolana, ale jest całkiem zgrabne i przyjemne, że tak to ujmę. Takie... stateczne, spokojne.
Polubiłam Andy'ego. Tak po prostu. Jest przystojny i miły dla Amy, to i czemu go nie lubić? Wink
Mam nadzieję, że wkrótce akcja się nieco rozkręci. Z pewnością jeszcze tu zajrzę.
Pozdrawiam,
Cocolatte.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Pon 12:00, 21 Wrz 2009 Powrót do góry

Twoje opowiadanie jest świetne. Bardzo dokładnie przemyślane, dlatego z przyjemnoscią się je czyta. Na pewno wrócę jeszcze tutaj, gdyż rozbudziłaś moją ciekawość. Prezentujesz ogromny przekrój rodziny Cullenów, to pomysł unikatowy, mam nadzieję że nie braknie ci pomysłów i dalej będziesz nas tzn. mnie zaskakiwała.
Pozdrawiam gorąco.

Prudence


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
tchila
Wilkołak



Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: malbork

PostWysłany: Pią 19:55, 25 Wrz 2009 Powrót do góry

Annie_lullabell, jesteś genialna, naprawdę! nie mogę się doczekać następnych rozdziałów :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 11:17, 27 Wrz 2009 Powrót do góry

Dzięki. :D łał... Powtórzę to: naprawdę nie spodziewałam sie, że tak sie wam spodoba. To mnie naprawdę b. mocno motywuje ;]
kirke czy sie wyjaśni.. Cóż, tak mniej więcej.. ;]
Niunia;* Co do Andy'ego. będzie zagrozeniem, ale nie wiem jeszcze jak to rozegrać. Na razie przewiduje dwa możliwe scenariusze Wink
Cocolatte Amanda jest blondynką, bo... cóż... właściwie chciałam, żeby wreszcie któraś z kluczowych bohaterek była blond, no i moze zeby dokuczyć Jacobowi. Nie wiem, tak mi jakoś wyszło ;] I obiecuję się poprawić. A co do Edzia, on sie poprawi. W przyszłości :)
Prudence i tchila dziękuję za miłe słowa :D

Tada! Jest już 5 rozdział.
Beta Cornelie fank ju soł macz :D

Rozdział V:
- Nigdy nie spotkałem się z kimś takim.
Eleazar był bardzo zdziwiony i zszokowany moją osobą.
- A więc, czy wiesz, czemu Amanda nas zablokowała w stołówce i przed chwilą w domu? - Bella zapytała bardzo rzeczowo.
- Sądzę, że jej dar polega na pochłanianiu innych darów, gdy czuje zagrożenie lub zdenerwowanie.
- Pochłanianiu? - Wszyscy powtórzyli echem.
- Sądzisz? To nie wiesz na pewno?
- Tak, mnie też blokuje. Na razie nie jest jednak w stanie odwracać ich przeciwko innym. Tłumi je w sobie. Jest jeszcze zbyt młoda, by to dobrze kontrolować - mężczyzna zamilkł. Po chwili jednak dodał, intensywnie się we mnie wpatrując. - Nie wiem, czy wiecie, ale hodujecie tu żywą broń.
Poczułam przygnębienie. Było mi źle, że ten obcy wampir nazwał mnie rzeczą, albo, co gorsza, zwierzęciem hodowlanym.
Ukryłam twarz w dłoniach i skuliłam się jeszcze bardziej. Nagle poczułam czyjś dotyk na ramionach. Podniosłam głowę. To była Nessie.
Przytuliła mnie mocno i szepnęła:
- Nie martw się, kochanie. Ja tak nie myślę. Dla mnie jesteś moją kochaną córeczką. Bez względu na to czy potrafisz nas zablokować, czy nie.
Po moich policzkach popłynęło kilka łez.
- Mogę już iść? - Zapytałam się łamiącym głosem.
Atmosfera w salonie jakby zelżała. Nawet wiecznie nadąsany Edward był dziwnie zrelaksowany.
- Tak, kochanie. Chodź, odprowadzę cię - Bella wzięła mnie pod rękę. Była jak prawdziwa matka.
- Bello, ty też traktujesz mnie jak rzecz?
- Czemu ci to przyszło do głowy?
- Nie wiem. Odnoszę wrażenie, że przynajmniej połowa waszej, to znaczy, naszej rodziny mnie tak traktuje. Jestem z was najgorsza, wiem. Ale to nie moja wina - rozpłakałam się, siadając na swoje łóżko. Wampirzyca usiadła tuż obok.
- Ja cię tak z pewnością nie traktuję. Jesteś dla mnie jak córka. Tak jak Reneesme. A na to, co myśli Edward nie potrafię wpłynąć.
- Wiem, że on sądzi, że nie miałam prawa w ogóle się urodzić.
- Zapewniam cię, że aż tak źle nie jest. Naprawdę. A teraz kładź się spać. Jesteś zmęczona całym dniem, jutro będzie lepiej. Przynieść ci coś? Głodna?
- Nie, dziękuję.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie pogodnie. Gdy zamknęłam oczy, wciąż głaskała mnie po ręce. A kiedy przestała, wciąż wiedziałam, że przy mnie siedzi.
Wiedziałam, że Bella zna mnie najbardziej. To chyba przez to, że sama jeszcze niedawno była człowiekiem. Wiedziała, jak się czuję w domu pełnym wampirów. Miałyśmy nawet podobne moce. Ona blokowała, a ja wchłaniałam dary. Nie chciałam nawet wiedzieć, co znaczyło " żywa broń ". Zasnęłam i śniłam o magicznej polanie. Pełnej białych kwiatów. Jednak mój sen szybko zmienił się w koszmar. Zobaczyłam na roślinach czerwone smugi krwi, wypływające z szyi pewnego niebieskookiego blondyna. Zabiła go pewna złotowłosa dziewczyna. Obudziłam się niemalże z krzykiem. Już świtało, więc stwierdziłam, że nie ma sensu się dalej kłaść. Usiadłam na łóżku i sięgnęłam po pierwszą z brzegu książkę, leżącą na półce. Zatopiłam się w czytaniu, lecz usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Tak?
Zza drzwi wychyliła się mała, czarna główka.
- Witaj, Amy.
- Cześć, Alice. Wejdź.
Dziewczyna wślizgnęła się prawie bezszelestnie do pokoju. W ręku trzymała małe pudełeczko.
- Wiesz, chciałam cię przeprosić za wczoraj. I za wszystkich. Że cię zostawiliśmy na parkingu z Jacobem. Proszę - wręczyła mi pudełeczko.
- Nie trzeba było, naprawdę. Ja się nie gniewam. - Otworzyłam pudełeczko i dech mi zaparło. W środku znajdował się piękny naszyjnik z diamentową gwiazdką.
- Jest śliczny - wyszeptałam z zachwytu.
- Cieszę się, że ci sie spodobał. W każdym razie, po lekcjach zabieram cię moim porsche na zakupy do Seattle. Co ty na to?
- Dobrze.
Cieszyłam się, że wreszcie ktoś się mną zainteresował tak po prostu, a nie dlatego, że coś zrobiłam.
Dzień minął mi bardzo miło i przyjemnie. W szkole już wczesnym rankiem znalazłam Andy'ego. Przez cały czas rozmawialiśmy, nie zwracając uwagi na nikogo innego. Wyjątkiem był lunch, gdy dosiedli się do nas Kimberly, Candy, Jason oraz Chris. Cała paczka w komplecie. Śmialiśmy się cały czas, a gdy zerkałam na moją rodzinę, widziałam, że już się na mnie nie złoszczą. Musieli zaakceptować to, że się wyizolowałam i nie miałam ochoty siedzieć wśród posągów.
Po szkole pojechałam na zakupy i Alice wymusiła na mnie wykupienie praktycznie całego sklepu. Lubiłam się stroić, ale uważałam, że to była lekka przesada.
Tak mijały mi godziny, dnie, tygodnie.
Moja znajomość z Andy'm powoli zmieniała się z przyjaźni w coś więcej. Był dla mnie oparciem w każdej sytuacji. Zgadywał bezbłędnie, kiedy mam zły humor, kiedy źle się czuję, bo Edward na przykład źle na mnie spojrzał. Potrafił robić za brata, przyjaciela, a nawet chłopaka.
Widziałam, że czasami przeszkadzało to Edwardowi i Jacobowi, którzy nagle znów grali w tej samej drużynie. Nie lubili patrzeć, gdy Andy mnie przytulał, albo dotykał. Chłopak zresztą szybko się zorientował.
- Twój brat i kuzyn są strasznie o ciebie zaborczy - zagadał pewnego dnia podczas lunchu.
- Tak. Zauważyłam.
- Nie lubią, gdy cię przytulam. Dlaczego? Przecież nie robię nic złego.
- Wiem, Andy, ale oni już tacy są. Muszą się do tego przyzwyczaić - powiedziałam nieco głośniej, żeby podkreślić moje słowa. I tak je słyszeli, ale mogłam to mocniej zaakcentować.
- Jeśli chcesz, nie będę się do ciebie zbliżał - odsunął się ode mnie teatralnie. Szybko jednak złapałam go za nadgarstki i przyciągnęłam do siebie.
- Tylko spróbuj, a będę jak jakiś wampir...- Zamarłam na chwilę. Zrozumiałam, że chyba zagalopowałam się z otwartością. Chłopak jednak nie przejął się moimi słowami i zabrał się do jedzenia posiłku. Podczas, gdy on jadł, ja odwróciłam się nieznacznie w stronę stolika mojej rodziny. Edward właśnie rozwalił puszkę z napojem i omal nie urwał kawałka stołu. Jacob miał zaciśnięte pięści, a reszta Cullenów wyglądała, jakby ktoś ich poraził prądem. Szybko zorientowali się, że wyglądają dość dziwnie, więc na powrót przybrali swoje "ludzkie" pozy. Odwróciłam się z powrotem do stolika.
- Idziemy? - Andy już skończył.
- Tak. Tak... - Wstałam i ruszyłam w kierunku drzwi. Chłopak wyprzedził mnie i otworzył je przede mną. Spojrzałam jeszcze raz w kierunku stolika rodziny, jednak nikogo tam nie było. Musieli wyjść drugimi drzwiami.
Znów za długo było dobrze. Jak ja nie cierpiałam wpadek. Z powrotem się zacznie gadanie, że nie powinni mnie spuszczać z oka. Proponowałabym im zamknięcie mnie w piwnicy. Przynajmniej mieli by spokój.
Poczułam czyjś zimny oddech na plecach i ciche warknięcie. Szybko się odwróciłam.
- Co jest? - Andy był jak zwykle czujny.
- Nic.. Tak mi się coś wydawało. - Musiałam kłamać. Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że właśnie widziałam Jaspera, jak szybko ucieka. Zwykły śmiertelnik przecież by go nie dostrzegł.
Wiedziałam, że to było ostrzeżenie. Ten najstraszniejszy z rodziny został wysłany przez Edwarda, który usłyszał moje myśli.
Ach, no tak. Nie byłam przecież wystarczająco wściekła, by uruchomić moją blokadę.
Reszta dnia minęła mi w ciszy. W swojej szafce znalazłam karteczkę od Edwarda: " Baw się dobrze, wracając sama do domu. Miłego spaceru. Dziadzio wamp." Rzeczywiście, poczucie humoru sie go tak trzymało, jak mnie szczęście i brak wpadek.
Tak, jak myślałam, na parkingu nie zastałam nikogo. Nawet Jacoba.
Westchnęłam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 11:40, 27 Wrz 2009 Powrót do góry

Opowiadanie bardzo mi się podoba. Dziwię się Edwardowi, dlaczego jest taki nie miły dla Amandy? Cullenowie też mnie trochę denerwują, cały czas obrażają się na Amy, nie czekają na nią na parkingu. Nessie powinna bardziej jej bronić.
Oczywiście jestem bardzo ciekawa dalszych części.
Pozdrawiam,
Seanice.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Nie 13:27, 27 Wrz 2009 Powrót do góry

zastanawia mnie coraz bardziej postawa Edwarda i coraz bardziej też niepokoi...

z drugiej strony mam problem - jest jeszcze ten Andy - cholera wie co za jeden

rozdział się podobał, ale ta wpadka była kiepska ;P

pozdr.
k.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Nie 16:53, 27 Wrz 2009 Powrót do góry

Nie znoszę Nessie w tym opowiadaniu. Jest taka dziecinna i nieodpowiedzialna. Powinna wspierać Amandę, jakoś jej pomagać. A ona odjeżdza sobie z Cullenami jak gdyby nigdy nic i zdolna jest tylko do powiedzenia "Wcale cię nie traktujemy jak żywą broń". Zresztą zauważyłam, że wiele postaci odbiega charakterem od sagi. No, może poza Bellą. Ale to oczywiście nic złego. Na tym przecież polega fanfiction.
Rozdział mi się podobał i zdecydowanie czekam na więcej.
Pozdrawiam, Landryna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zmierzchowa fanka
Wilkołak



Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod pióra S. Kinga

PostWysłany: Nie 20:44, 27 Wrz 2009 Powrót do góry

Cullenowie są dupkami. Wszyscy. Jedyną porządną osobą jest Jacob, którego od zawsze kocham i ubóstwiam (za pomocą Taylora stał się jeszcze bardziej przeze mnie pożądany, ale to już inna historia Rolling Eyes )

Dobra, do rzeczy. Po oglądnięciu "Skazanego..." i w czasie prostowania włosów postanowiłam przeczytać i skomentować i chociaż prostownica wypala mi dziurę na biurku, nie żałuję. Rozdział świetny, tak jak wszystkie inne. Zakochałam się bezgranicznie i miłością pierwszą w Andym, który, jak myślę, jest zarezerwowany dla Amandy (no trudno). Zaraz bo boskim bożyszczu Jacobie ląduje na drugim miejscu ulubionych postaci w tym opowiadaniu...

Mam ogromną nadzieję, że niedługo jaśnie państwo Cullenowie zmienią swoje podłe zachowanie. Albo żeby chociaż pan i władca Edłardo puknął się w dyńkę...

Okej, nie truję już. Oczywiście weny (normalka Rolling Eyes )

Pozdrawiam,
ZF Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zmierzchowa fanka dnia Nie 20:46, 27 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Pon 12:23, 28 Wrz 2009 Powrót do góry

Strasznie mi się podoba twoje opowiadanie.
Stęskniłam się ostatnio za wampirami i wyszukuje takich.
Zawsze ciekawił mnie ciąg dalszy BD. Ty poszłaś jeszcze dalej i przedstawiasz nam kolejne pokolenie.

Amanda ma trudne życie. Wychowana pośród niezniszczalnych i genialnych wampirów i wilkołaków, podczas, gdy ona jest "normalna". Przypomina bardzo Bellę, co zauważył Emmett. Nieśmiała, o niskim poczuciu wartości.
Edward jest strasznie wkurzający. A Reneesme bardzo niedojrzała.
Intryguje mnie Andy. Myślę, że on będzie jakimś pogromcą wampirów.

Miałaś świetny pomysł, więc życzę weny i dużo czasu Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Pon 12:56, 28 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 20:31, 01 Paź 2009 Powrót do góry

Dziękuję ;] Zarówno za te ostrzejsze słowa jak i te mega miłe :D Zapewne nie zdajecie sobie sprawy, jak mnie to podbudowuje :D

W ramach tego, że was ubóstwiam, kocham itp:

Beta: kochana Cornelie ;*

Rozdział VI:
Szykował się ciekawy spacer. Do willi Cullenów było parę kilometrów. Ale co to dla mnie. Jęknęłam.
- Wystawili cię? Jakie chamy. - Andy jak zwykle był tuż obok. - To pewnie przeze mnie.
Chłopak spuścił głowę.
- Nie, to nie przez ciebie. Po prostu zrobiłam coś, czego nie powinnam.
- Co takiego?
- W domu, rano.. Nieważne.
Chłopak zamyślił się na chwilę.
- No dobrze, w takim razie będziesz skazana na moje towarzystwo. Chyba, że masz zamiar iść na piechotę. Z tego, co wiem, to miałabyś kawałeczek. - Puścił do mnie oczko.
- No chyba tak.. Może do wieczora dojdę.
- Okej, nie będę się z tobą kłócił.
Myślałam, że odpuści tymczasem złapał mnie wpół i zabrał do swojego samochodu. Nawet nie wiedziałam, że ktoś oprócz Cullenów ma w tym mieście sportowe auto. Przede mną stał piękny Aston Martin Vanquish.
- Wow - zdołałam wydusić.
- Fajny, nie? Też mi się podoba. To było moje dziecięce marzenie - otworzył drzwiczki i zaprosił mnie do środka.
- Masz już prawko?
- Tak. Jestem nawet starszy od ciebie o rok.
- Jak? - Tego jeszcze nie wiedziałam. Usiadłam wygodnie na miękkim fotelu i poczekałam, aż on zrobi to samo. Byłam ciekawa, dlaczego Andy mi jeszcze o tym nie powiedział.
- Dokładnie to jestem starszy o dziesięć miesięcy. Nie zdałem w czwartej klasie.
- Ale numer.
Tego się nie spodziewałam. Ruszyliśmy. Silnik wydawał ciche pomrukiwanie.
- Co ty na to, żebyśmy jeszcze gdzieś pojechali?
- I tak nie śpieszy mi się jeszcze do domu. - Wyznałam szczerze.
Zjechaliśmy w leśną ścieżkę. Wcale mi to nie przeszkadzało. Nie miałam się w końcu, czego bać. Jeśli chciałby zrobić coś dziwnego i tak bym go powaliła na łopatki, gdyż byłam silniejsza.
Zgasił silnik, obszedł samochód i otworzył drzwiczki po mojej stronie. Następnie pomógł mi wysiąść i od razu mnie mocno przytulił.
Musieliśmy przejść jeszcze kawałek, po czym chłopak odezwał się:
- To tutaj. Moje magiczne miejsce.
Byliśmy na malowniczej polanie w kształcie elipsy. Zdawała się tak piękna, że aż zapiszczałam z radości.
- Ale tu ślicznie.
- Wiem. Odkryłem to miejsce zaraz po przybyciu tutaj. Zawsze przyjeżdżam tu, żeby móc pomyśleć.
Wtuliłam się w pierś chłopaka. Było mi tu tak przyjemnie i błogo. Wiedziałam, że to moje miejsce na świecie.
Andy usiadł na ziemi, ciągnąc mnie za sobą. Zaczęliśmy się śmiać. Wszystkie troski odeszły na bok. Byliśmy tylko my. Ja i on.
Leżeliśmy chwilę na trawie, gdy nagle chłopak przysunął się bliżej. Podświadomie wiedziałam, co chce uczynić.
- Amando Black, czy mogę panią pocałować? - Chłopak znów zaszczycił mnie tym swoim czarującym uśmiechem.
- Wyrażam łaskawie zgodę... - Nawet nie czekał, żebym dokończyła. Wpił się w moje usta i całował mnie z taką pasją i z takim zaangażowaniem, że aż się dziwnie poczułam. Pieścił językiem moje wargi. Czułam jak płoną mi policzki. Podczas pocałunku jego ręce, co rusz wędrowały od moich ramion, aż po uda.
Gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy, oboje ciężko dyszeliśmy.
- To było całkiem smakowite - skwitował.
- Tak, bardzo przyjemne - uśmiechnęłam się do niego.
Oboje siedzieliśmy jeszcze długo w milczeniu, wciąż w siebie wtuleni. Zaczęło już zmierzchać, więc zarządziłam powrót.
Jechaliśmy szybko. Poprosiłam Andy'ego, żeby wysadził mnie tuż przed zjazdem na drogę do Cullenów. Chłopak trochę protestował, ale gdy po raz setny zapewniłam, że to tylko mały kawałeczek, wreszcie zgodził się, żebym poszła pod sam dom na piechotę.
- Do jutra w szkole. - Już chciałam wysiąść, gdy postanowiłam zrobić coś jeszcze. Tym razem, to ja go pocałowałam.
- Ach, jak tak ma wyglądać każdy dzień, to ja chcę żyć wiecznie.
- Każdy by chciał - powiedziałam i lekko posmutniałam. Wiedziałam, że w wykonaniu mojej rodziny jest to możliwe. Jednak Andy'ego to niestety nie dotyczyło.
- Do zobaczenia jutro, piękna! - Chłopak pomachał mi i odjechał.
Ruszyłam w kierunku domu. Wiedziałam, że czeka mnie ciężka rozmowa i trudne starcie.
Ponieważ dom był pozornie uśpiony, weszłam do środka po cichutku, na paluszkach.
- Stój - usłyszałam zimny głos, gdy już chciałam wchodzić po schodach na górę. Światło się zapaliło, a na kanapie siedział Edward z Jacobem. Nessie i Bella stały przy oknie.
- Amy, usiądź, proszę. - Zwróciła się do mnie mama.
Usiadłam. Czekał mnie kolejny wykład. Edward uśmiechnął się krzywo.
Cholera! Znowu czytał mi w myślach.
Po chwili jednak na jego twarzy zamiast złośliwego uśmiechu pojawił się grymas. Zrozumiałam, że właśnie go zablokowałam.
- Może to i lepiej - westchnęła Bella. - Przynajmniej wszyscy będziemy wiedzieli, co myślisz, Amando.
- A więc, mogłabyś nam powiedzieć, co to miało znaczyć? - Jacob zaczął rzeczowo.
- Wymsknęło mi się.
- To może następnym razem, wymsknie ci się, że jesteś córką wilkołaka i pół-wampirzycy!
- Edward, spokój! - Bella musiała interweniować, gdyż wampira już nosiło.
- Przepraszam was. Jednakże sądzę, że karteczka była trochę nie na miejscu. Przez was byłam prawie zmuszona wracać na piechotę.
- Jak to, prawie? - Edward był w niemałym szoku.
- Kolega mnie odwiózł.
- To coś długo jechałaś z tym kolegą. - Jacob zaczął się śmiać, jednak gdy tylko Reneesme na niego spojrzała, od razu przestał.
- Byłam z nim gdzieś jeszcze. Mówię wam, bo i tak byście się dowiedzieli, ale też dlatego, że jesteście moją rodziną. I albo zaakceptujecie to, że już jestem dużą dziewczynką, albo po prostu zakażcie mi wszystkiego. - Definitywnie skończyłam. Ruszyłam w kierunku schodów i tym razem nikt mnie nie zatrzymał.
Rzuciłam się na łóżko i myślałam o dzisiejszym dniu. Był tak nieoczekiwany i tak nieprzewidywalny, że kręciło mi się w głowie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Czw 21:04, 01 Paź 2009 Powrót do góry

O jej. czyżby =m nie skomentowała ostatniego rozdziału?!
Trudno, wybaczysz mi?
Ten rozdział był świetny. Wprawdzie krótki, ale lepszy taki niż dłuuuugi i nuuuudny. Edward mnie dobija. czy można być większą świnią? Andy jest słdki (czy ja sie nie powtarzam?) a ten pocałunek bła taki romantyczny < 3
Amanda ucz się ich olewać. Nie przejmować swoim dziaduńkiem I baaardzo dobrze :) jeszcze by deprechy dostała. Ty wiesz, że czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i weny życzę...
N.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Seanice
Człowiek



Dołączył: 29 Cze 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:35, 01 Paź 2009 Powrót do góry

Edward jest po prostu wredny! (nigdy nie sądziłam, że to powiem)
Za to uwielbiam Andy'ego, jest wspaniały. Taki miły i w ogóle.
Co do Renesmee, to moją opinię o niej znasz doskonale. Rozdział krótki, lecz z pewnością nie jest to minusem (wstydzi się, bo sama pisze krótkie rozdziały).
Od początku domyslałam się, że Andy i Amanda będą razem!
I bardzo się z tego cieszę.

Edwarda to normalnie, do Volturi bym wysłała. No ale ja niestety nie moge tego zrobić, a szkoda.

Czuję, ze Cullenom nie będzie podobał się związek Amandy z Andym.
Podoba mi się też to, że Amanda jest niezależna. Spokojnie mogłabym powiedzieć, że zachowuje się rozsądniej niż Nessie i Edward razem wzięci.
Jake też nie zachwycił mnie swoim zachowaniem.

To by było na tyle.
Pozdrawiam,
Seanice.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 6:00, 02 Paź 2009 Powrót do góry

mam coraz dziwniejsze wrażenie, że Andy to podpucha... Ann nam bo podrzuca, a potem dostaniemy nic po głowie...
ja mu nie ufam, może jestem wredna jak Edward, ale gość mi śmierdzi bardziej niż Jacob :D

co do samej formy - już pisałam, że świetna :) a jak nie pisałam - bardzo mi się podoba twój styl :)

pozdr.
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zmierzchowa fanka
Wilkołak



Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod pióra S. Kinga

PostWysłany: Pią 19:07, 02 Paź 2009 Powrót do góry

Połaszę się o komentarz... Jako że ja, czyli ZF, mam dzisiaj zły humor, coś musi mi nie pasować. I tak się stało, że zobaczyłam nowy rozdział Twojego opowiadania. Uchachana weszłam z nadzieją, że uśmiercisz Edwarda, a tu proszę. Ten cham nadal szerzy swoje prostackie poglądy i brak uznania, ma wszystko głęboko w poważaniu. Jest najbardziej rąbniętym wampirem o jakim kiedykolwiek czytałam. A Jacob to całkiem inna bajka... Miły, kochający tatuś, wręcz czczący swoją maleńką córeczkę. Dziękuję Ci za Jake'a.

Teraz już całkiem na poważnie, z puchnącymi opuszkami palców, mówię Ci, droga Annie, że jednak czegoś mi brakowało. To zdanie w moich komentarzach to bardzo częste zjawisko( Rolling Eyes ), ale zawsze szczere i prawdziwe... Może więcej złości u Amandy, bym Ci proponowała (uuu, jakie składne to zdanie). No wiesz ja bym Edka zabiła gdyby zostawił mnie na pastwę losu, na szkolnym parkingu, a później jeszcze się czepiał. On jest jednak trochę psychiczny Rolling Eyes
Piszesz w narracji pierwszoosobowej, pobaw się tym. Stwarzasz człowieka, może nie do końca, ale wiesz o co mi chodzi. Możesz kontrolować wszystkie jej uczucia i zachowania. Nie musisz się z niczym spieszyć, uwierz mi, taka zabawa fikcyjną i, przede wszystkim własną, postacią jest świetna. Możesz się przecież pobawić chwilę w Boga Wink Ja przeżywałabym jeszcze 'milion' lat pocałunek z Andym Wink

Zawsze o tym zapominam, ale masz bardzo ładny styl pisania. Nieskomplikowany, to nie to co mój Rolling Eyes...
Jeszcze coś: zmniejsz tempo, nie wszystko musi dziać się w jednym rozdziale.

Mimo wszystko zaczarowałaś mnie, bo miło czasem przeczytać coś odprężającego, a twoje opowiadanie właśnie takie jest. Lekkie i przyjemne :D Uwielbiam je...

Pozdrawiam,
ZF Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ciemnooka
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Wrz 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Forks

PostWysłany: Pią 19:52, 02 Paź 2009 Powrót do góry

Oooo, zamieszczaj kolejny odcinek. Zaintrygowałś mnie. A Edward jako dziadek, hm, hm niezły pomysł. Przesadza, chciałabym, aby się zmienił. Życzę weny. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Sob 9:32, 03 Paź 2009 Powrót do góry

Mimo, że rozdział krótki, to miły w czytaniu i treściwy.
Takie właśnie lubię najbardziej.
Amanda i Andy. Amanda i Andy. Kurczę, Amanda i Andy.
Wiedziałam, po prostu czułam, że coś z nich będzie.
Wydaje mi się, że Amy będzie teraz szczęśliwa. Andy przywróci jej uśmiech na twarzy i zapomni o tym całym bagnie, jakie ma w domu.
Życzę jej tego z całego serca, a tobie, droga Aniu dużo weny i czasu na pisanie.
Pozdrawiam, Landryna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 19:24, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Och, dziękuję za takie miłe komentarze :D
Dodatkowo chciałam bardzo mocno, z całego serducha podziękować:
rani
Landryna
Zmierzchowa fanka
Antalya
za umieszczenie mnie w rankingu, jesteście kochane, a to daje mega kopa do pisania, dalej.
Oraz pozostałym ludziom również dziękuję, wszystkim tym, którzy czytają, ale zazwyczaj nie mają czasu na skomentowanie.. Skrobnijcie czasem cokolwiek Wink

A teraz tamtada! Będzie się działo, przed państwem zbetowany przez Cornelie Wink rozdział...:

Rozdział VII

part Amandy
Są rzeczy, o których zwykły śmiertelnik teoretycznie rzecz biorąc, nie może mieć pojęcia. Zdarzają się jednak ludzie, którzy wiedzą o nas.
Nie, oni wiedzą o nich. O moim istnieniu nikt nie wie.
Wilkołaka i wampira łatwo sobie wyobrazić. Dhampira* również. Ale hybrydę, taką jak ja?
Nie, to już wykracza poza wszelkie teorie.

Siedziałam w swym pokoju na podłodze. Robiłam tak przez cały weekend. W ciszy. Bella i Esme pukały do mnie co godzinę i pytały się, czy chcę coś zjeść. Nie byłam głodna. A do łazienki na szczęście miałam blisko, więc przemykałam szybko, by na nikogo nie wpaść.
Nie potrafiłam ogarnąć swoich myśli. Uciekały mi z szybkością błyskawicy. Nie mogłam się na niczym skupić. Czułam sie jak poturbowana, szmaciana lalka. Ale właściwie dlaczego? Być może powodem mojego rozkojarzenia był Andy? Ten pocałunek? Może wyjawienie prawdy wampirom. Czy to coś zmieniło?
Zastanawiałam się, czy jutro w szkole będzie znów normalnie. Czy Edward i Jasper dalej będą dawać mi ostrzeżenia? Najważniejsze pytanie brzmiało jednak zupełnie inaczej.
Czy chciałam, by Andy się do mnie zbliżył? Czułam, że moje ciało pragnie tej bliskości. Ale nie byłam pewna, czy nie przekraczam granic, które powinnam zostawić w spokoju.
Pytań za dużo, a odpowiedzi wcale.
Dziś postanowiłam wyjść. Musiałam pobiegać. Wyrzucić z siebie krzyk na wolnym powietrzu. Ubrałam się szybko i wyskoczyłam przez okno. Pierwsze piętro w końcu nie było czymś niezwykłym. Od zamortyzowania upadku zabolały mnie nogi.
To chyba jednak nie był dobry pomysł. Cóż, przeceniłam swoje możliwości. Po chwili otrzepania się z piachu, na który wpadłam, ruszyłam do przodu. Pobiegłam prosto w las, który okalał posiadłość Cullenów.
Biegłam ludzkim tempem, mogłabym przyspieszyć, ale przypomniałam sobie, że dawno nic nie jadłam i lepiej było nie nadwyrężać organizmu.
Myślałam, że nie znam kierunku, w którym biegnę. Jakże się myliłam! Dopiero, gdy dobiegłam do owego punktu skojarzyłam fakty. Biała łąka. Ta łąka.
Rozejrzałam się nerwowo. Nie było go. A ja byłam głodna. To był błąd. Ogromny błąd, którego nigdy nie powinnam popełnić. Nigdy, przenigdy.
Usłyszałam samochód.
Cholera. To się nie zdarzy. Amando, opanuj się! Błagałam samą siebie w myślach. Jednak część mnie, powoli zaczynała przeważać. Czułam krew. Tętnice, żyły, pulsująca czerwona i słodka maź.
Nie!
Wysiadł, ruszył tu. Niósł coś. Ciekawe co?
Schowałam się za drzewem. Nie chciałam go wystraszyć. Ta zła część chciała, ale ja nie. Musiałam nad tym zapanować. Na polowaniu byłam tylko trzy razy. Głównie dlatego, że potrzebowałam krwi tylko i wyłącznie do regeneracji.
Ach, nogi. Byłam obolała, ale niezraniona. Może jednak się myliłam.
Jedna była lekko posiniaczona na kostce, a na drugiej zauważyłam krew. Miałam rozcięte udo.
- Cholera - pisnęłam cichutko.
Nie mogłam się jednak skupić za bardzo na moich ranach, gdyż wyczułam go bliżej, niż bym się spodziewała. Wszedł na polanę.
Odetchnęłam głęboko. Nie był to Andy. Miałam przed oczami młodego mężczyznę o oliwkowej skórze. Jego krew pachniała cudownie. Słyszałam swój własny charkot. Chłopak odwrócił się. Patrzył się wprost na mnie. Czyżby mnie dostrzegł? To niemożliwe. Stałam za grubym drzewem, ukryta szczelnie krzakami.
Przestałam oddychać, on również wstrzymał oddech. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. Zupełnie jakbym stała odsłonięta na łące, a nieukryta za krzakami.
Chłopak ewidentnie zastanawiał się, kim jestem i co tu robię. Pociągnął nosem i się skrzywił. Usłyszałam trzask gałęzi tuż za plecami. Odwróciłam się szybko, nie zważając na chłopaka na polanie. Przede mną stał wilk. Ale nie jakiś zwykły, normalny wilczek, którego Rosalie preferuje na śniadania.
To ewidentnie istota myśląca. W dodatku był ode mnie z pięć razy większy. Wielkością dorównywał pewnie koniowi.
Wilk.
Przemknęło mi przez myśl oczywiste rozwiązanie tej zagadki. Jacob był przecież wilkołakiem. Widziałam go nie raz w postaci tego zwierzęcia. Ten, stojący przede mną i mierzący mnie wzrokiem był rozmiarów mojego ojca.
Zwierzę pociągnęło nosem i głośno prychnęło. Z boku usłyszałam drugi trzask.
Miałam przed sobą nie jednego, a dwa wilki. Pięknie, po prostu cudnie.
Przysunęłam się bliżej drzewa, kurczowo łapiąc się kory. Stałam oko w oko z dwoma wilkołakami. Czego ode mnie chcieli? Przecież nie mogłabym ich skrzywdzić, bo niby w jaki sposób? Przysunęli się bliżej.
Obaj znów pociągnęli nosami i ponownie się skrzywili. Usłyszałam warknięcie.
Przekrzywiłam głowę. Bałam się.
Wilki gwałtownie podniosły łby. Zza nich dojrzałam znajomą rdzawą postać.
- Tata - szepnęłam.
Dałabym sobie rękę obciąć, że w momencie, gdy to powiedziałam, wilki wydały odgłos zdziwienia i lekkiego szoku. Pytanie tylko czy to był odgłos, a może myśli.
Jacob głośno warknął, jakby nakazywał tym dwóm się odsunąć. Najwidoczniej tak właśnie było, gdyż odskoczyli ode mnie. Ojciec podszedł do mnie.
Byłam przerażona. Czy oni zamierzają walczyć? Nic się nie działo. Wyglądało to tak, jakby rozmawiali w myślach.
W pewnym momencie napastnicy gwałtownie się odwrócili i ruszyli w kierunku polany.

part Jacoba
- Wyskoczyła z okna? - Moje nerwy były już na wyczerpaniu. Wiedziałem doskonale, że przeprowadzka z powrotem do Forks to nie jest dobry pomysł. Każdy kolejny dzień. Każda sprzeczka pomiędzy moją córką, a Edwardem doprowadzała mnie do szału. Fakt, Amanda święta nie była, ale to chyba do mnie należało wychowanie jej, a nie do mego teścia.
- Nie mogliśmy jej zatrzymać. Nie mogłam ryzykować. Czuć tu jej krew.
- Nessie! Pozwoliłaś by twoja ranna córka włóczyła się sama po lesie?
Dziewczyna zamilkła. Zauważyłem w jej oczach łzy.
- Kochanie, przepraszam, ale nie powinnaś jej tak narażać. Czemu od razu do mnie nie zadzwoniłaś? Wróciłbym szybciej z Port Angeles!
- Bo byłam zajęta.
Zgłupiałem.
- Czym?
- Zacieraniem śladów. Jasper jak wyczuł jej krew zaczął prawie chodzić po ścianach. Ledwo z Emmett'em udało nam się go usidlić.
Spojrzałem na wijącego się na kanapie Jaspera. Miał zatkany nos klamerką. Emmett również siedział niespokojnie, ale raczej z nerwów niż z głodu.
- Rosalie i ja musiałyśmy posprzątać na dworze...
- Dobrze, okey. Rozumiem, jasne? - Przytuliłem Nessie do mojej gołej klaty.
- Znajdź ją, Jacob. Błagam. - Dziewczyna zaczęła szlochać. Dotknęła mojego policzka i pokazała Amandę wyskakującą przez okno. Sprawiła mi mimowolnie ból, ale nie dbałem o to.
Moja córka zaginęła.
Po chwili ruszyłem za nią. Czułem jej zapach. Wyróżniał się na tle tego wampirzego odoru.
Gdzie ona pobiegła i po co?
Zdjąłem szorty i przeobraziłem się w wilka. To było niesamowicie miłe uczucie znów mieć tę siłę w łapach. Puściłem się pędem w kierunku, gdzie czułem jej woń.
Oprócz Amandy w powietrzu było coś innego. Coś, od czego zdecydowanie się odzwyczaiłem od czasu naszego wyjazdu z Forks.
Zapach innego wilka. Dwóch. Oznaczało to, że Amanda ma kłopoty. Przyspieszyłem.
Zobaczyłem ją. Stała wręcz przytulona do drzewa. Trzęsła się jak liść ze strachu.
Tuż przed nią widniały dwie ogromne sylwetki. Warknąłem, by zaznaczyć swoją obecność. Wilki odwróciły głowę. A Amy pisnęła cichutko.
- Tata.
Jacob?
Niemożliwe. Wyjechaliście.

Byłem w niemałym szoku. Oto przede mną stali moi przyjaciele. Dla bezpieczeństwa podszedłem do mojej córki. Była roztrzęsiona.
Co wy tu robicie?
Spotkaliśmy ją. Czemu jej bronisz? Śmierdzi wampirami na kilometr. Ty zresztą też.
Nie macie prawa jej tknąć
To nie jest człowiek. Nie jest też wampirem. Jacob powiesz nam wreszcie, kim ona jest?!
To moja córka.
Co?
- Obaj wrzasnęli w myślach.
Jacob, żartujesz sobie z nas, prawda?
Przykro mi Embry, ale to prawda.
Skoro zadajesz się z wampirzymi dziećmi, spoko. Choć Embry, ruszamy.
Paul!
Nie tłumacz się Jacob. Twoje życie. Ale skoro wróciliście. Pilnujcie lepiej paktu.

Odeszli, a Amanda spojrzała się na mnie z tyloma pytaniami w oczach, że aż sam poczułem bezradność. Postanowiłem zabrać ją do szpitala, tam Carlisle mógłby ją w spokoju opatrzyć, bez niepotrzebnych "interwencji" Jaspera.


*dhampir - czyli połączenie człowieka z wampirem


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annie_lullabell dnia Śro 19:26, 14 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Śro 19:39, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Ach, ach bosko. Mogę cię zapewnić, że w następnym miesiącu też będziesz w rankingu :D
Bardzo fajny rozdział. Amanda jest taka samotna, choć ma tak dużą rodzinę. Jednak, czy na świecie można spotkać kogoś takiego jak ona? Połączenie 3 gatunków? Chyba raczej nie.
Jak poszła na polanę i znalazł się tam tajemniczy chłopak, to zaraz się domyśliłam, że to wilk. I tak sobie pomyślałam, że go pozna i się zakochają Laughing Jakiś romantyczny nastrój mam Laughing
Nie rozumiem zachowania sfory. Przecież było wiadomo, że jak się wpoił w Nessie, to będzie z nią. I u nich wpojenie to rzecz niemal święta, więc nie powinni się czepiać.
I Jasper. Po tylu latach nadal nie potrafi się opanować? Trudno mi uwierzyć. I wkurza mnie Nessie. Jest strasznie niedojrzała.
Ale Jacob bardzo podoba mi się jako ojciec. Rozumie ją pod pewnymi względami i stara się chronić.

Coraz bardziej mi się podoba, więc weny (mam nadzieję, że trochę podkarmiłam Wink i czasu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nellkamorelka
Wilkołak



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Śro 20:06, 14 Paź 2009 Powrót do góry

Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało:) ja oczywiście jak zwykle wyłapywanie błędów pozostawiam innym i wolę skupić się na emocjach, które nam przekazujesz. Bardzo mi się podoba, że wreszcie Jacob nieco się otrząsnął z letargu w jakim moim zdaniem pozostawał do tej pory. Nessie nieco mnie zawiodła, bo jest taka jakaś wycofana emocjonalnie a nawet infantylna, ale może w kolejnych rozdziałach się to zmieni:) trochę zaskoczyła mnie postawa pozostałych wilkołaków, ale chyba bardziej fakt, że ich krew wydała się Amandzie kusząca? to jednak jest zmiana w stosunku do pomysłu Meyer, coś nowego i mam przeczucie, że chyba rozwiniesz ten temat:)
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, że szybki nastąpi:)
z życzeniami weny
Nellka:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zmierzchowa fanka
Wilkołak



Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod pióra S. Kinga

PostWysłany: Czw 18:01, 15 Paź 2009 Powrót do góry

Okej, rozdział jest świetny. Dużo przemyśleń, coś co ubóstwiam Wink Masz mnie... Amanda wydaje mi się dojrzalsza i bystrzejsza, bardziej inteligentna Wink Jacoba kocham, to już doskonale wiesz. Jeżeli całość pociągniesz w takim stylu jak ten rozdział, to twój twór wyląduje na pierwszym miejscu moich ulubionych ff. Pasuje mi tutaj pewna piosenka, 'Dream' Priscilla Ahn, która będzie motywem przewodnim w moim nowym opowiadaniu. Może to dziwne zrządzenie losu Wink Uwielbiam twoich bohaterów...

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin