FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Nowy Brzask [NZ] rozdział 19 - 4.08.10 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Czw 20:44, 15 Paź 2009 Powrót do góry

Nie ma za co droga Annie Wink. Jeśli opowiadanie jest dobre, to grzechem byłoby nie umieszczenie go w rankingu. A twoje jest dobre Wink.
Rozdział bardzo miły i przyjemny w czytaniu. Ah, zresztą jak każdy.
Trochę się zasmuciłam, że nie było w tym rozdziale Andyego, bo bardzo lubię relacje Andy-Amanda. Ona staje się przy nim zupełnie kimś innym. Nie użala się nad sobą, nie myśli o tym kim jest i na co jest skazana. Staje się po prostu prawdziwą nastolatką.
Ale cóż, nie można mieć wszystkiego :P.
Życzę ci dużo czasu, weny i inspiracji.
Pozdrawiam, Landryna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 22:02, 16 Paź 2009 Powrót do góry

rani- podkarmiłaś z pewnością :D
nellkamorelka- z ta krwią będzie ciekawie.... ale nic juz nie powiem xD
ZF- tak się właśnie zastanawiałam nad sountrackiem...ale chyba nie będę się w to bawić ;] ale masz racje. pasuje..
landryna- thanks
;**
Do mojej listy podziękowań dodaję jeszcze nieznaną, która mnie również wstawiła do rankingu... Dziękuję Wam :****
A co do akcji.. To niedługo się będzie działo :D Wena podkarmiona, do roboty juz gotowa :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nelennie.
Zły wampir



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: tak bardzo Wrocław

PostWysłany: Pią 22:22, 16 Paź 2009 Powrót do góry

Nooo, to teraz moja kolej :P
Czas, abu=ym ja sie wypowiedziała o tm parcie *przybiera mine znawcy*
Annie, albo Ty masz talent masz wieeelki talent, albo ja Cibie krytykowac nie umiem! Jakie to strasze *wzdycha*
Myśle, że oba, ale z przewaga tego pierwszego. Ten PWJ, to bardzo dobry pomysł. Świetnie napisany. Embry? Quil? Robi się ciekawie. A co z Andy'm?
Renesmee mnie troche rozczarowała. Co to za matka? Takie przeciwieństwo Belli. Mówisz, że Edwardem sie wyjaśni? Spoko, poczekam.
Ale co do Ness, taka śrota z niej wyszła. Ale takie żucie (lub życie, jak kto woli :))
Amanda ma wady, Boże jak mnie to cieszy. Widealizowani bohaterowie,to juz przeżytek (żarciiik!), ale i tak wolę tych 'ludzkich; z wadami ;D
Ogólem, toi jak zwykle czekam, ściskam i tak dalej;**
Pozdrawiam,
N.
PS - wenuśki!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 12:28, 24 Paź 2009 Powrót do góry

Oj, dzięki ;*
To w ramach podkarmienia wenuśki, dodaję kolejny :D Beta, [b[Cornelie[/b]
thank you so much! :D

Rozdział VIII
Znajdowałam się w szpitalu. Na zamkniętym oddziale. Krew z mojej nogi nie przestawała lecieć. Byłam słaba.
Carlisle co chwila przychodził sprawdzić, czy kroplówka już zeszła.
Leżałam skulona. Zamknęłam oczy. Wciąż nie rozumiałam, co się stało.
Jacob odstawił mnie do szpitala, a następnie pobiegł po Nessie. Mieli tu być za pół godziny. Głowa mi pękała z bólu.
- I jak, Amando? Lepiej się czujesz? - Doktor podszedł do mojego łóżka, a ja uniosłam lekko powieki.
- Nie - wyszeptałam i wskazałam na nogę.
- Ojej. Niedobrze. Że też akurat teraz zabrakło w szpitalu krwi!
Był zdenerwowany. Jak nigdy dotąd.
Zamknęłam z powrotem powieki. Nie czułam już nic. Ból odszedł. Cała odchodziłam.
Przypomniałam sobie twarz Andy'ego. Widziałam, jak płacze. Szlochał. Zresztą nie tylko on. Spoglądałam jakby z boku po kolei na wszystkich członków rodziny. Nessie i Jacob zalani łzami. Bella, Esme, Alice, Rosalie i Emmett oraz Carlisle zdruzgatani z minami męczenników. Jasper i Edward jako kamienne posągi z twarzami pokerzystów.
Dopiero po chwili zrozumiałam, cóż to za ponure miejsce. Znajdowaliśmy się na prywatnym cmentarzu. Stali przy czyimś pomniku. Podeszłam bliżej. Przeszłam niczym duch pomiędzy nimi.
Byłam duchem.
Podeszłam do grobu. Był już zakopany. Jacyś pracownicy właśnie stawiali kamienną płytę.
"Amanda Rachel Black
ur. dnia 10.10.2010 roku
zm. dnia 18.09. 2026 roku.
Nasza ukochana, na zawsze w naszej pamięci"
Byłam w szoku. Umarłam? Już? Teraz?
Chciałam żyć!
Z czarnej otchłani wyrwał mnie krzyk. Nie wiem, jak długo byłam w ciemności.
A właściwie krzyki. Słyszałam lament Nessie i Belli, czułam wściekłość Edwarda i bezradność Alice.
Zrozumiałam, że jeszcze żyję. To Alice widziała moją przyszłość.
Ktoś silnymi rękoma mnie reanimował. Czułam ucisk w klatce piersiowej.
- Zrób coś! - Ktoś krzyczał. Prawdopodobnie Bella lub Reneesme.
Nagle wszyscy się uciszyli. Do pokoju ktoś wpadł, ciężko dysząc.
- Mam! - Oznajmił znajomy, niski głos.
- Podajcie jej to, szybko.
Ciche warknięcie.
- Jak się nie powstrzymacie, to wynocha!
Wiele kroków. Wiatr od ich ruchu.
I coś jeszcze. Coś mną szarpnęło. Nie, to była reakcja mojego ciała na ten zapach.
Poczułam ten boski smak na ustach. Jeszcze ciepła.
Odzyskałam moje ciało. Znów nim panowałam. Łapczywie łykałam krew, którą Carlisle mi podawał.
Potrzebowałam jej jak tlenu.
Czułam, jak wlewa mi się do żołądka. Wszystkie funkcje życiowe przyspieszyły. Krew rozlała mi się po całym ciele. Ukłuło mnie w nodze. Wiedziałam oczywiście, że to dobrze świadczy.
Rany się goiły, a ja wracałam do życia.
Moje głośne westchnięcie przerwało nieznośną ciszę. Otworzyłam lekko oczy. Wiedziałam doskonale, że moje tęczówki są idealnie czarne. W przeciwieństwie do Cullenów, u mnie oznaczało to nasycenie.
Podniosłam się lekko na łokciach.
- Mandy! - Nessie wprost rzuciła się mi na szyję. - Kochanie. Połóż się i odpoczywaj.
- Nic mi nie jest mamo.
- Tak się martwiliśmy.
- Jest ok. Naprawdę czuję się świetnie.
Reszta rodziny wróciła do nas. Dopiero teraz zauważyłam, że przez cały czas była przy mnie Nessie, Jacob, Bella i Carlisle. Czyżby reszta musiała wyjść przez krew?
To było prawdopodobne.
- Możemy już wrócić do domu? Ten szpital mnie przytłacza - zapytałam cicho, bo nie miałam ochoty siedzieć tu ani minuty dłużej.
Ruszyliśmy do domu. W między czasie, udało mi się zbliżyć do Alice, która jechała z nami samochodem.
- Alice, mogłabyś mi coś powiedzieć?
- Wiem, o co chcesz zapytać, ale nie wiem, czy taka odpowiedź cię zadowoli.
- Proszę powiedz mi po prostu.
- Nie powinnam, ale... Gdyby Emmett nie podjął decyzji o szukaniu krwi dla ciebie, ta wizja, którą według Edwarda widziałaś, najprawdopodobniej by się spełniła.
- Och.
- Ale dzięki temu, jesteś z nami. Nic się nie wydarzy.
- Alice, zastanawiam się jeszcze nad jednym. Dlaczego w twojej wizji pojawił się Andy?
Dziewczyna zamilkła. W całym samochodzie zapanowała nieznośna cisza. Alice błądziła wzrokiem po swoich dłoniach.
- Pewnie prędzej czy później dowiedziałby się o twojej śmierci.
- Powiedzielibyście mu?
- Nie ja, nie wiem tak naprawdę, kto.
Dalej jechaliśmy już w ciszy.
Czułam się na tyle dobrze, że od razu wbiegłam do domu. Nie miałam nawet pojęcia, jak długo mnie nie było. Dzień? Może więcej.
Na szczęście okazało się, że to tylko dwa dni. Wbiegłam do pokoju i chwyciłam za telefon.
Sto pięćdziesiąt osiem nieodebranych połączeń. Pięćdziesiąt od Candy, osiem od Chrisa, a sto od Andy'ego.
Sporo. Napisałam uspokajającego sms'a do przyjaciół.
Mojego chłopaka wolałam zostawić sobie na później. Musiałam się z nim spotkać. Koniecznie.
Na razie jednak potrzebowałam pomyśleć o tym wszystkim.
Byłam na skraju śmierci. Gdyby nie Emmett, pewnie by mnie z nimi nie było. Czy naprawdę nikt inny nie był skory do takiego poświęcenia? Mogłam zrozumieć, że Jacob, Nessie i Bella nie chcieli mnie zostawić, ale reszta? Ich przecież nie obchodziłam.
Zamknęłam drzwi, jednak nie minęła minuta, gdy się otworzyły z powrotem i pojawił się w nich nieceremonialnie Edward.
- Cześć mała.
- Cześć.
Cisza. Czyżby formułował jakieś zdanie?
- Wiem, o czym myślałaś. To nie było tak. Byliśmy w zbyt wielkim szoku, by coś zrobić. Tylko Emmett wpadł na ten pomysł.
- Ok, nie mam żalu przecież...
- Hmm. No cóż. To trochę stresujące, że raz cię słyszę, a kiedy indziej nie.
- Myślisz, że dla mnie to wszystko nie jest dziwne?
- Tak, masz rację. - Odchrząknął. - W każdym razie, chciałem cię przeprosić i obiecuję, a przynajmniej postaram się nie zwracać ci uwagi odnośnie tego śmiertelnika...
- Andy'ego.
- Tak, właśnie. Wiem, co oznacza miłość, więc nie będę sie wtrącał. Tylko proszę. Amando, błagam...
Spojrzał się na mnie dziwnym, łagodnym wzrokiem.
Jak to powiedzieć? - myślał. Byłam zaskoczona, że usłyszałam jego myśli.
- Edward, ja, ja...
- Poczekaj. Błagam nie zrób żadnego głupstwa, dobrze?
- Tak, ale posłuchaj. Usłyszałam cię.
- W myślach?
Pokiwałam głową. Mężczyzna wytrzeszczył oczy, bąknął coś w stylu "no to na razie i pamiętaj moje słowa" i wyszedł.
Sama miałam oczy jak spodki, więc tym bardziej wydało mi się to dziwne, zabawne i niezrozumiałe.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 13:12, 24 Paź 2009 Powrót do góry

Hm.... Ciekawe. Musze sobie jakoś poukładać Amandę. Jest niby człowiekiem, niby Wilkołakiem i niby wampirem. I pije krew. Ale mieszanka :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
<RUDA>
Zły wampir



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 317
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:11, 24 Paź 2009 Powrót do góry

Bardzo interesujące. Stworzyłaś ciekawą postać - Amandę.
Podoba mi się jej dar, bo chyba tak to można nazwać. Rozwój akcji, bohaterowie i prawdopodobnie zakazana miłość.
Czekam na więcej.
Veny pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Sob 19:59, 24 Paź 2009 Powrót do góry

Amanda usłyszała Edwarda... no i dobrze...teraz nie ma monopolu.... może ona kurcze przejmuje dary innych : blokada Belli.. czytanie w myślach Edwarda i wizje Alice...
dalej się roztapiam nie wiedząc jak wszystko złożyć w całość...

intersująco ciekawie... znakomite w wykonaniu...
czekam na następny rozdział Wink

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Śro 1:59, 04 Lis 2009 Powrót do góry

Dlaczego, do cholery, nie widziałam nowego rozdziału?
Oh, przepraszam Cię Annie, ale byłam tak zakręcona ostatnio, że musiałam nie zauważyć.
Ale okej, przeczytałam i cóż...
Rozdział fajny, wszystko zgrabnie napisane, jak zawsze zresztą, ale według mnie wszystko za szybko się działo.
Miałaś tutaj duże pole do popisu, kiedy opisywałaś myśli Amandy, gdy myślała, że nie żyje.
Wiesz...czytając spodziewałam się jednak czegoś więcej, czułam taki niedosyt...
No, nie mam pojęcia jak to nazwać.
Ale w sumie było to takie drobne niedociągnięcie, które ci wybaczam, bo nadrabiasz wszystko treścią Wink.
I nie mogłam się opszeć, aby nie zagłosować znów na Twój ff w listopadowym rankingu :).
Życzę dużo weny i czasu na pisanie.
Pozdrawiam, Landryna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 13:14, 05 Lis 2009 Powrót do góry

Dziękuję ;**
Kurczę, w szczególności i na początek chciałam podziękować tym osobom, które na mnie głosują w rankingu i tym z zeszłego razu,jak i tym z teraz, czyli: Dilenie, Landrynie, Rani oraz Zmierzchowej Fance ;**Kocham Was za to, że dajecie mi kopa do pisania dalej :D
Teraz dalej. Przepraszam mocno, za to, że akcja tak goni i wgl.. jakos tak wyszło, postaram sie poprawić.
Zaraz dodam rozdział, a co z dalszym nie wiem na razie. Na pewno postaram sie napisać dalej, ale utknęłam przy rozdziale 10 i ciężko iść do przodu. Teraz jeszcze mnie osłabia choroba, więc nie wiem, kiedy dam radę.
Ale to nic, na razie zapraszamd o lektury, trochę wam sie pouskarżałam, a teraz enjoy ! :D
Beta: kochana Cornelie ;*

Rozdział IX
part Amandy
Przespałam się z tym wszystkim. Potrzebowałam dużo czasu, by to wszystko ułożyć. Ale w końcu nadszedł czwartek. Nie widziałam go pięć dni. To dużo.
Czy myślał o mnie? Chyba tak. Świadczyło o tym całe mnóstwo nieodebranych połączeń od niego. Podobno Candy już przekazała mu, że wszystko ok. Byłam ciekawa, czy go to uspokoiło.
Czułam się na tyle dobrze, że mogłam iść do szkoły. Jak zwykle pojechałam wraz z rodzicami. O dziwo, od rana nikt nie robił mi żadnych wyrzutów. Niesamowite. Czyżby nawet zgorzkniały Edward zaczął się do mnie przekonywać? To było całkiem prawdopodobne.
Wysiadłam z auta i od razu uderzył mnie pewien specyficzny zapach. Męskie perfumy? Dużo ich wszędzie.
Czyżby wszyscy chłopcy z mojego rocznika dowiedzieli się, że wracam i czy aby na pewno nie chcieli się mi w ten sposób przypodobać?
Szczerze mówiąc, było chyba na odwrót. Kichnęłam.
- Na pewno dobrze się czujesz?
- Tak... - Już chciałam powiedzieć tato, ale ugryzłam się w język. Byłam przecież w szkole - ..Jacob.
- Jednak sądzę, że coś ci jest.
- Nie czujesz tego zapachu? - Ponownie kichnęłam.
- Faktycznie, niezbyt przyjemny. - Jacob zaśmiał się pogodnie i odprowadził mnie pod klasę.
Pierwsza chemia.
Nie było go jeszcze. Wydało mi się to dość dziwne.
Przecież zazwyczaj był szybciej niż ja. A może Andy'emu coś sie stało?
Nie! Nie mogłam tak myśleć. Niestety, co chwila miałam przed oczyma przykry widok. W każdej z wizji widziałam jak Andy'emu coś się dzieje. Czułam się z tym bardzo źle.
Na szczęście moje obawy rozmyły się w momencie, gdy poczułam na sobie czyjś cień.
- Andy! - wykrzyknęłam, mimo że klasa powoli się zapełniała.
Chłopak przytulił mnie mocno.
- Amando, boże, jak ja cię dawno nie widziałem.
Zobaczyłam w jego oczach łzy. Tak bardzo się o mnie martwił, a ja stchórzyłam. Nie zadzwoniłam do niego, gdy było już dobrze. Ależ ja byłam głupia.
- Przepraszam, Andy! Przepraszam! - zaszlochałam mu w ramię
- Nie masz za co, kochanie - wyszeptał mi do ucha, a ja mimowolnie drgnęłam.
Niestety naszą miłą chwilę przerwał nauczyciel, który właśnie wszedł do klasy i zakomunikował nam to głośnym chrząknięciem. Odskoczyliśmy od siebie, ale zaraz, gdy tylko usiedliśmy w naszej ławce, Andy złapał moją rękę i nie puszczał do końca lekcji.
Przez cały dzień byliśmy nierozłączni. Trzymaliśmy się za dłonie, przytulaliśmy. Zwracano na nas uwagę, ale nie nachalnie, tylko tak po prostu, przyjacielsko.
Nie potrzebowaliśmy słów, żeby się zrozumieć. Wystarczyło patrzeć sobie w oczy, dotykać się. Była w tym pewna magia.
Postanowiłam, że w tej chwili liczy się tylko Andy. Ale czy byłam w stanie kiedyś powiedzieć mu, kim jestem? Że nie jestem tą osobą, za którą mnie bierze?
To nie będzie takie proste.
Do końca tygodnia udało się przeżyć bez większych komplikacji. W sobotę byłam umówiona z Andy'm na wypad do La Push. Edward się sprzeciwiał, ale Jacob nie widział w tym niczego złego.
Jakby na to nie patrzeć, należałam również do wilkołaków, a to nie moja wina, że pachniałam jak wampir.
Moja rodzina była nieco zaskoczona, gdy zobaczyła, że Andy podjechał po mnie takim samochodem.
Łał. Może ten Andy nie jest taki straszny - Pomyślał Emmett, a ja się uśmiechnęłam. Edward wykrzywił usta.
- No nie. Amando, trzeba będzie nad tym popracować. Przyzwyczaiłem się już do mojego daru.
- Ed, nie marudź. Przynajmniej jesteśmy dzięki niej troszkę normalniejsi - Alice kopnęła go w łydkę. Ten tylko jeszcze bardziej się skrzywił.
- Dobrze, to ja idę. Nie wiem, kiedy wrócę.
Nessie posłała mi surowe spojrzenie.
- Kocham cię, mamo. - Rzuciłam i wybiegłam z domu.
Czułam się coraz lepiej. Czasami wręcz miałam wrażenie, jakbym była lepsza od mojej rodziny. Ale to było błędne myślenie.
- Cześć, kochanie. - Andy otworzył mi drzwi, zajęłam swoje miejsce i ruszyliśmy.

part Edwarda:
To było głupie, dziwne i niezrozumiałe. Jak ta mała osóbka mogła wchłaniać nasze moce?
Ostatnio poczuła się bardzo bezkarnie. Wiedziałem, że mam zbyt twardą rękę, ale chciałem tylko i wyłącznie jej dobra. Przecież nigdy nie zrobiłbym krzywdy komuś, kogo kocha moja rodzina. Nigdy.
Dziś naprawdę przegięła. Zamierzała wyjść na cały dzień z tym swoim kochasiem. Aż mnie krew zalała, gdy zobaczyłem niedawno jego myśli.
On sądził, że jest normalną nastolatką. Taką mieszanką Candy i tej córki pastora.
Ale Amanda była przecież zupełnie inna. Nie pasowała do typowych dziewczyn w szkole. Cechowała ją nieśmiałość, ale też lekka zadziorność i upartość. Zupełnie jak Bellę, moją Bellę.
Zatopiłem się w swoich rozmyślaniach i nie wiem kiedy zauważyłem, że w mej głowie panuje cisza. Skrzywiłem się.
- No nie. Amando, trzeba będzie nad tym popracować. Przyzwyczaiłem się już do mojego daru. - Nie kryłem konsternacji. Teraz dopiero skupiłem się, czym podjechał ten cały Andy.
- Ed, nie marudź. Przynajmniej jesteśmy dzięki niej troszkę normalniejsi - Alice kopnęła mnie w łydkę. Skrzywiłem się.
Amanda wyszła, a Bella przysunęła się do mnie.
- Spójrz, jaki on się wydaje być miły.
- Wydaje się...
- Oh, Edward. Gdy ty otwierałeś drzwi przede mną, to też tylko udawałeś miłego?
- Bella, słyszysz jego myśli? Ja owszem i wcale nie wydają mi się jakoś specjalnie miłe.
Nessie jęknęła i momentalnie pobladła.
- Słabo mi.
Jacob podskoczył jednym susem do niej i objął ją w pasie. Kiedyś irytowało mnie, gdy widziałem, jak ten wilkołak się przy niej zachowuje, ale cóż. Moja córka już była dorosła. Co więcej, miałem już wnuczkę, więc raczej zwykłe dotknięcie nie powinno być czymś sprośnym w wykonaniu Jacoba.
- Spokojnie, Reneesme. Nie miałem nic złego na myśli. Po prostu raz ten cały..Andy pomyślał, że Amy jest jak zwykła nastolatka. Lubiąca ostrą jazdę.
- Ostrą? - Twarz dziewczyny pobladła jeszcze bardziej.
- Nie, nie, to znaczy, szybką. Tak, tak. Właśnie. - Cała rodzina się na mnie dziwnie spojrzała.
- Edward, chyba masz paranoję.
Alice ładnie to ujęła. To była właściwie prawda. Nie lubiłem tego Andy'ego głównie dlatego, że miał sportowy samochód oraz dlatego, że potrafił być taki ludzki. Z drugiej strony ciężko się dziwić, że był normalny, skoro to człowiek.
- Mam pomysł. Przez kilka dni, nie polegajmy na umiejętności myśleniowej Edka, bo coś ostatnio się psuje chłopaczyna. - Emmett jak zwykle potrafił rozładować sytuację.
- Jestem całkowicie za. - Nie spodziewałem się tego po mojej ukochanej, dlatego spojrzałem na nią spode łba. - Amanda jest rozsądna, nie pozwoli siebie skrzywdzić. Na pewno.
Oby Bella miała rację. Musiała...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annie_lullabell dnia Czw 13:15, 05 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Zmierzchowa fanka
Wilkołak



Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod pióra S. Kinga

PostWysłany: Czw 15:26, 05 Lis 2009 Powrót do góry

Przychodzę ze szkoły i siadam przed komputerem, patrzę...(!) Szansa na poprawę zachowania i złych uczynków nadeszła!

Pierwsza! Haha!
Kochana moja! (zgapiłam od Ciebie, przepraszam nie mogłam się powstrzymać Rolling Eyes)
Pod ostatnim rozdziałem nic napisałam, jestem zua, wiem, ale teraz postaram to nadrobić. Nie potrafię pisać kk, więc nie bij.

Pierwszym rozdziałem zdobyłaś moje zaufanie i zachęciłaś, bo tego jeszcze nie było. Wszystkie opowiadania są o parach łączonych fenomenem Meyer. Ludzie tworzą 'dzieła' o postaciach stworzonych, spod pióra kogoś innego. Ty zrobiłaś swoją osobistą, niezastąpioną, nieograniczoną postać. Amanda jest odzwierciedleniem każdej nastolatki, tak mi się przynajmniej wydaje. Ma swoje potrzeby, nieuzasadnione humorki, tupanie nóżką, dni, w których się dołuje. Ma też na celowniku chłopaka, który najwyraźniej odwzajemnia jej uczucia i poglądy na pewne sprawy. Dziewczyna ma dziwną, pokręconą rodzinę, a jednak Ty pokazałaś, że wampiry aż tak bardzo od ludzi się nie różnią, ja wielkiej różnicy nie widzę (poza tym, że mają nadludzką moc).
Wydaje mi się, że stworzyłaś swój osobny, odbiegający od Meyerowskich tworów, świat. Moje 'ale' dotyczy tego, że mogłaś ten świat bardziej rozwinąć, miałaś ogromne, nieograniczone pole popisu. Wszystko bardzo szybko się dzieje, jakbyś chciała się nas pozbyć (czyt. czytelników), ale ja się tak łatwo spłoszyć nie dam. Masz ogromny potencjał, pomysł, chęć. Piszesz lekko i na temat potrzebny i właściwy, nie odbiegasz od tego co już zrobiłaś tylko kurczowo trzymasz się swoich pierwotnych pomysłów. Za to masz plus, w innym opowiadaniu bym się czepiała o brak akcji, ale tutaj jest taka magia, że nawet jak nic się nie dzieje to dzieje się dużo - dość to niezrozumiałe, ale tak to widzę, nie potrafię ując tego inaczej Rolling Eyes
Tutaj mam swoich ulubionych bohaterów oraz takich, których nie cierpię. To duże osiągnięcie, ponieważ trzeba mieć talent, żeby wzbudzić emocje i sprawić, żeby czytelnik przeniósł się w Twój świat, taki, który został zrodzony w Twojej główce.

Piszesz lekko i ładnie, wręcz właściwie. Chodzi mi o to, że nie wyobrażałabym sobie tej historii w innej postaci i inaczej napisanej. Tak mi pasuje. Jest świetnie. Prosta historia, prosto przedstawiona, ale tak ma być, ja jestem zachwycona. Nie mogłabym stworzyć tego lepiej.

Ostatni rozdział był... inny, bardziej podobał mi się poprzedni, ale rozumiem też tak mam, na przykład mój ostatni rozdział był do bani (nie mówię, że Twój jest). Wiem, że wrócisz do formy i pokażesz nam to kolejnym rozdziałem, który mam nadzieję, niedługo się ukarze. Nie karz długo czekać, bo jajko zniosę.

Komentarz nie wyszedł, ale mam nadzieję, że chociaż trochę się zrekompensowałam swoim brakiem z zeszłego razu Wink

Jestem Ci wierna i zawsze obecna, chociaż nie zawsze pisząca. Krzyżyk na drogę, zmówiony pacierz i AVE WENa, pozdrawiam ją serdecznie, Ciebie też.
ZF


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zmierzchowa fanka dnia Pią 21:56, 06 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 21:36, 06 Lis 2009 Powrót do góry

ojej.. ZF jesteś kochana ;* Dzieki za tak wyczerpujący komentarz.. Aż się cieplej na serduchu robi, jeżeli ma sie świadomość, że ktoś poświęca czas by przeczytać te "twórcze" wywody :D Dzięki..
Co do następnego rozdziału, to jest w trakcie pisania, także będzie sie w nim działo, to mogę wam zaspoilerować.. No i pojawią się przyjaciele z Włoch. To znaczy na razie....| koniec nie powiem nic więcej Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nieznana
Zły wampir



Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca

PostWysłany: Czw 16:35, 26 Lis 2009 Powrót do góry

I co ja Ci kochana mam napisać, oczywiście jestem pod zachwytem tego opowiadania. Amanda, Twoja główna bohaterka, jest świetnie wykreowana i za to wielkie brawa. Jest taka prawdziwa! Nie jak Edward i cała reszta Cullenów doskonała, zawsze wie co zrobić powiedzieć itt. Amanda jest taka ludzka. Prawdziwa, przez co bardziej wiarygodna i lepiej odbierana przez czytelników.
Jej naturalność i zachowanie jest odzwierciedleniem dorastającej dziewczyny. Ma swoje humorki, złe dni, jak i te dobre. Wszystko takie prawdziwe i realistyczne, pomimo wampirów i wilkołaków oraz mieszańców, którymi niewątpliwie są Cullenowie.

Wrzucaj ten kolejny rozdzialik :*
nz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 16:50, 26 Lis 2009 Powrót do góry

Dzięki ;]
Moje kochane, wierne czytelniczki. Pragnę was przeprosić, że musiałyście tak długo czekać. Jestem zawalona wszystkim.. Wszystko i wszyscy są przeciwko mnie. I wcale nie przesadzam. Nie ogarniam już wszystkiego, przez co moja wena gdzieś sie skryła i nie potrafię jej na razie znaleźć. Ale zrobię to, obiecuję. Dla was ;]
Ten rozdział jest dedykowany zakochanym.
Jaka szkoda, że mi to nie jest dane. Przepraszam z góry za wszystko, ciężko pisać love story, gdy samemu najchętniej by się poszło pociąć przez pewną osobę...

Beta: Cornelie <-- kochana, dzięki wielkie ;*



Rozdział X
Andy i Amy. Jak to ładnie brzmi.
Cieszyłam się jak głupia z dzisiejszej wyprawy.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo się martwiłem, gdy nie było cię tyle czasu. Bałem się, że coś ci się stało.
- Też się bałam, Andy. Naprawdę.
- Ale teraz jest już dobrze. - Chłopak zatrzymał samochód na parkingu przy plaży. Nawet nie zauważyłam, kiedy dojechaliśmy.
Wysiedliśmy i ruszyliśmy w kierunku plaży. Może to nie typowa pogoda na opalanie, ale przynajmniej temperatura była wyższa niż normalnie, a przez chmury nawet prześwitywało nieśmiało słońce.
Gdy doszliśmy, Andy rozłożył koc i wyciągnął wafelki oraz inne smakołyki, które niósł w swoim plecaku.
Mi nie pozwolił wziąć niczego, bo obiecał, że sam się wszystkim zajmie.
Usiadłam na kocu i popatrzyłam w morze. Miało taką cudowną barwę. Andy usiadł obok mnie i przytulił mocno.
- Dobrze mi z tobą - wyszeptał.
- Mi z tobą też.
Wciąż wpatrzona w morze, poczułam na sobie wzrok. Spoglądnęłam na chłopaka, jednak podobnie do mnie obserwował morskie fale. Odwróciłam się delikatnie w drugą stronę i zamarłam. Zza krzaków oddalonych o jakieś pięćdziesiąt metrów obserwowały mnie czyjeś oczy. Nie jakieś tam zwykłe oczy. One były czerwone.
Drgnęłam.
- Zimno ci?
- Nie, tylko tak jakoś. Zjedzmy coś. - Odwróciłam się jeszcze raz w poprzednim kierunku, ale para oczu zniknęła.
Nie chciałam psuć sobie tego dnia, jednak coraz bardziej się bałam. Gdybym tylko potrafiła sobie przypomnieć, kto ma czerwone oczy...
Podczas, kiedy ja szukałam we własnej głowie jakichś informacji, Andy opowiadał mi o tym, co robił, gdy mnie nie było.
Poczułam znajomą woń.
Wilkołaki. Było ich chyba czterech. Spojrzałam niby to na chłopaka, ale za nim dostrzegłam cztery postacie - wilki.
Jeden z nich coś wąchał, a pozostałe trzy bacznie mi się przyglądały. Ponownie drgnęłam. Zdałam sobie momentalnie sprawę, że błędem był przyjazd tutaj. Moja wilcza natura podpowiadała, że śmierdzę wampirami na kilometr, podobnie jak ten ktoś, który obserwował mnie wcześniej.
- Dobra, teraz już widzę, że dygoczesz jak liść. Chodź, pójdziemy już... - Andy zaczął zbierać rzeczy, a ja wciąż z obawą patrzyłam wprost na największego basiora.
Czy to wampir?
Nie, chyba...
Zamknij się Seth, ty to byś nawet dziewczynę Jacoba nie nazwał wampirzycą.
To źle?
Zamknijcie się obaj. Wali na kilometr wampirami, ale ma puls, to widać. - Słyszałam ich myśli. Ale jakim cudem? To oznaczało tylko jedno. Edward i reszta byli blisko, zbyt blisko.
Cholera.
Amando, jeśli mnie słyszysz... - Przez chwilę cisza. Musiałam się mocno skupić. Nie było to jednak łatwe, tyle głosów się zagłuszało, że aż kręciło mi się w głowie. - Amando! Musicie uciekać!
Tyle już sama wywnioskowałam.
Pociągnęłam już spakowanego Andy'ego w kierunku lasu, okalającego plażę.
- Musimy iść. Szybciej, proszę.
- Czemu? Źle sie czujesz? Czy coś się stało? Przecież było dobrze...
- Andy, przepraszam. - Momentalnie się zatrzymałam. Musiałam się w końcu przełamać. Czy był czas na zastanawianie się, co robić? Teraz albo nigdy. Potem już może nie być okazji.
- Słuchaj uważnie, bo nie mogę powtórzyć. Nie mogę...
Andy spojrzał na mnie z czułością.
- Zawsze cię słucham uważnie.
- Andy... - zaszlochałam.
- Kochanie, co jest nie tak? - Przytulił mnie, a ja miałam istny mętlik w głowie. Ale na szczęście juz nikogo nie słyszałam.
- Kocham cię...
- Ja ciebie też.
- Błagam, nie przerywaj i postaraj się... zrozumieć.
Tym razem milczał, więc przełamałam się i rozpoczęłam.
- Posłuchaj, nie jestem jak inne dziewczyny. Nie jestem... zwykła. - Oczy mi się zaszkliły, wiedziałam, że Andy nie będzie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. - Musimy się stąd szybko zabierać, gdyż...gdyż..Może stać się coś strasznego.
Chłopak patrzył tak, jakby nie za bardzo wiedział, co myśleć o tym, co mówię.
- Nie jestem tym, za kogo mnie bierzesz. Mój świat jest zbyt niebezpieczny dla ciebie. - Ostatnie słowa wypowiedziałam najciszej, jak tylko umiałam.
- O czym ty mówisz? Bądź ze mną szczera. Masz jakieś kłopoty?
- Nie wiem czy zrozumiesz. Weźmiesz mnie za wariatkę. Ale nie mogę ci jakoś tego udowodnić, chociaż... - Sięgnęłam po małe drzewo i jednym ruchem ręki złamałam je. Andy spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Mówiłam. Nie jestem tym, za kogo mnie bierzesz. Jestem dla ciebie zbyt niebezpieczna. Jestem silniejsza od przeciętnego człowieka, szybsza, mam lepszy słuch, węch i wzrok. Dodatkowo moimi rodzicami są wilkołak i pół człowiek - pół wampir. Co ty na to? - Ostatnie zdania powiedziałam cicho i na jednym wdechu. - Znienawidzisz mnie, prawda? Uznasz za wariatkę i uciekniesz, gdzie pieprz rośnie, ale niestety... To jest prawda.
- Nie wiem czemu i kompletnie nie rozumiem, dlaczego tak jest, ale ci wierzę. Wiedziałem, że z twoją rodziną jest coś nie tak. Oni są wampirami... A ty....Ty jesteś ich dzieckiem, tak?
- Tak, Andy. Ale musimy teraz uciekać. Banda wilków ma zamiar zrobić mi krzywdę, głównie dlatego, że pachnę wampirami.
- Jak dla mnie ładnie pachniesz.
- Dla nich nie. Chodźmy już, błagam.
Zaczęliśmy biec w kierunku samochodu. Nie spodziewałam się, że Andy tak gładko to przyjmie, ale być może na razie była to wina pierwszego szoku. Nie chciałam wnikać. Nie było czasu.
Na parkingu pojawiło się drugie auto. Srebrne Volvo. Gdy tylko wyłoniliśmy się z krzaków, wysiadł z niego Edward z Bellą i Alice.
- Amando! Czemu? - Mężczyzna prawie krzyczał.
Andy popatrzył się na mnie zdezorientowany.
- Może miał dalej nie wiedzieć, co?
- Jedziemy do nas. A ty, Andy, się nie bój. Nie zjem cię.
Chłopak zrobił wielkie oczy, ale następnie się wyprostował i hardo spojrzał na Edwarda.
- Niby ciebie miałbym się bać?
Edward tylko mruknął, ale nie mieliśmy czasu już na nic. Tuż za nami usłyszałam bardzo głośne i złowieszcze warczenie.
- Cholera, złamaliśmy pakt!
- Co? - Wykrzyknęłam zdezorientowana.
Odwróciłam się, a tam szczerzyło na nasz widok zęby pięć ogromnych wilków.
Byłam w niemałym szoku. Co to miało być?
Andy - tylko on sie teraz liczył. Bałam się. Naprawdę byłam przerażona. Przecież... Oni nie wiedzą, kim jestem. Dlaczego taka jestem oraz co, u diabła, robi z nami ten ludzki chłopak.
Łzy wisiały mi już na końcówkach rzęs. Chciałam zapłakać, jak małe dziecko. Na całe szczęście na parking wpadł jeszcze jeden wilk. Ten cudny, rdzawo brązowy. Jednym słowem - tata. Po raz kolejny ratował mi tyłek.
Wszyscy byli mocno skonsternowani. Czułam to wyraźnie. Nie potrzebowałam nawet żadnego daru, by móc sobie wyobrazić, jak Jacob próbuje wyjaśnić reszcie sfory, że jesteśmy tu w pokojowych zamiarach.
Ale czy było to takie proste? Zresztą moja rodzina nie pojawiła się tutaj z niekonkretnej przyczyny. Miałam jakieś dziwne przeczucie, że tym powodem była niezaprzeczalnie owa tajemnicza postać o czerwonych, jak krew, oczach.
Basiory mierzyły się wzrokiem, a my staliśmy w niepewności. Poczułam, jak strużki potu lecą mi po plecach. Andy wciąż ściskał moją rękę. Nie wiem czy była to kwestia tego, że chciał mi pokazać, jak bardzo jest za mną, czy też po prostu bał się tak mocno, jak ja.
- Boisz się? - szepnęłam do chłopaka, przerywając tą okropną ciszę. Wzrok wszystkich przez chwilę zwrócił się na mnie, jednak po chwili wilki powróciły do swej niemej konwersacji.
- Nie. - Poczułam jego ciepły, ale i przyspieszony oddech na mojej szyi. Edward, który stał kawałek dalej, poruszył się niespokojnie. Nie wiedziałam czy to wina rozmowy sfory, wizji Alice, a może była to jakaś myśl Andy'ego. Nie chciało mi się nad tym rozprawiać, gdyż było to bezcelowe w tej sytuacji.
W końcu usłyszałam przeciągły ryk. Edward warknął, a sama poczułam na sobie jakiś ciężar. Potem były już tylko ostrza wbijane w mój umysł.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Czw 17:12, 26 Lis 2009 Powrót do góry

Eee...nie wiem od czego zacząć.

Podoba mi się nadal, bardzo mi się podoba. Choć ten rozdział był taki jakiś trochę dziwny. Sama nie wiem czemu. Nie bardzo mi się podobało wyznanie prawdy Andy'emu. Takie to suche było i szybkie. I on tak od razu w to uwierzył. Taki niedosyt czuję.
I co mi się rzuciło w oczy, to dwa razy powtórzenia.
Cytat:
Chłopak zatrzymał samochód na parkingu przy plaży. Nawet nie zauważyłam, kiedy dojechaliśmy
Wysiedliśmy i ruszyliśmy w kierunku plaży

Może lepiej - Wysiedliśmy i podeszliśmy bliżej wody? Albo coś takiego.
I jeszcze to:
Cytat:
Usiadłam na kocu i popatrzyłam w morze. Miało taką cudowną barwę. Andy usiadł obok mnie i przytulił mocno.
- Dobrze mi z tobą - wyszeptał.
- Mi z tobą też.
Wciąż wpatrzona w morze, poczułam na sobie wzrok

Ja bym napisała - Wciąż wpatrzona w wodę.
Okej, wiadomo ja się nie znam :D

Nie rozumiem tego, czemu wilki chcą atakować Amandę, jeśli jest córką Jacoba. W końcu jest jednym z nich. Czy nienawiść do wampirów jest u nich silniejsza?
I dlaczego tak naprawdę Cullenowie wrócili? Mają jakiś ukryty cel?
I nadal jakoś nie ufam Andy'emu. Nie wiem, takie mam wrażenie, że on coś ukrywa. Że o wszystkim wie. Nie podoba mi się gościo :D
Cytat:
- Jedziemy do nas. A ty, Andy, się nie bój. Nie zjem cię.

A na tym się usmiałam Laughing

Strasznie mi się końcówka podobała. Aż mi ciśnienie podskoczyło. Takie przerażające i gwałtowne.
Czekam na ciąg dalszy, a teraz kończę, bo mam grypę i ledwo myślę. Co widać Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
esterwafel
Wilkołak



Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:13, 26 Lis 2009 Powrót do góry

W takim momencie przerwa? Maskara. Znowu będę musiała czekać.
Intryguje mnie ten szkarłatnooki wampir, ale kim on jest?
Podoba mi sie to opowiadanie. Zwłaszcza, że Jacob ratuje córkę. Mam ciągle wrażenie, że on troszczy się o Amy najbardziej, przez co Renessme mnie wkurza.
I w tym przypadku Jacob udowodnił, że jest najlepszą postacią :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Czw 21:25, 26 Lis 2009 Powrót do góry

Annie... bardzo ciekawy rozdział... pełen napięcia i niespodziewanych wyznań...

będzie mi trudno cokolwiek napisać, bo wciąż jestem pod wrażeniem ostatnich słów... przypominają mi trochę jakiś atak mentalny - może to sprawka Andy'ego... wciąż chłopaka podejrzewam, może całkiem niepotrzebnie, ale jakoś nie mogę pozbyć się tej myśli, że to podejrzany typ...

nie rozumiem wrogości sfory względem Amandy... no bo w końcu to córka Jacoba... a to coś znaczy... zobaczymy jeszcze jak ten konflikt się rozwiąże...

kompletny brak scen akcji, a jednak trzymasz w napięciu - bardzo za to dziękuję...

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty butterfly
Wilkołak



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 19:43, 27 Lis 2009 Powrót do góry

Czytam twoje opowiadanie juz od dawna ale od niedawna jestem zalogowana na forum, wiec przepraszam ze nie komentowalam..Wink
Co do opowiadania BOSKIE...Jestes niesamowita!!!Wink Sama zastanawialam sie jaka mogla by byc corka Jacoba i Renesme...A Amanda jest opisana zupelnie tak jak ja sobie wyobrazilam...Niby zwykla dziewczyna o troche zadziornym charakterku ale to tylko pozory bo z Amanda kryje sie pewna tajemnica...I to jest super;)

Co do rozdzialu...niby poczatek taki spokojny, a u taka koncowka;) Co sie stalo? Bede czekac niecierpliwie na nastepna notke...Wink

P.S Uwielbiam w twoim opowiadaniu Jacoba o ile go wczesniej uwielbialam to tu go porostu ubostwiam...taki opiekunczy i troskliwy;) Caly czas jak to napisalas ,,ratuje tylek,, Amandzie...Wink Za to Nessie jakos jej tu nie trawie;/ Jest taka nieodpowiedzialna i jej zachowanie...To jest troche tak jak Bella i Renee, sytuacja Renesme i Amy jest podobna, matka bardziej rozgarnieta od corki...I dlatego jeszcze jeden duzy plus dla Jeka....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sonea
Wilkołak



Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce

PostWysłany: Pią 20:09, 27 Lis 2009 Powrót do góry

Pierwszy raz pisze posta tutaj, ale czytałam wcześniej i stwierdzam że pomysł fajny i ciekawy. Podoba mi się to, ze głównymi bohaterami nie są tylko Edward, Bella i Jacob, ale są nowe postacie. Ty to wiesz kiedy skończyć i zachęcić do wiernego czekania na kolejne części:) No ale dobrze:p
Czekam na cd i pozdrawiam

Sonea.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Annie_lullabell
Zły wampir



Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 20:19, 04 Gru 2009 Powrót do góry

Dzięki dziewczyny, no i przepraszam, że tak trochę dziwny tamten rozdział wyszedł. Aczkolwiek mam nadzieję, że następny będzie lepszy i również sie wam spodoba, jak całość ;]

Aha i przepraszam za długość, a raczej krótkość, ale wiecie...budowanie napięcia i te sprawy kazały mi skończyć w tym momencie Wink
I dziękuję ci, Cornelie za to, że jeszcze mnie dość nie masz ;* i szybko i świetnie betujesz. Wink

Rozdział XI
- Bella, łap ją! - Nie byłam zbyt świadoma, ale zrozumiałam, że wpadłam w czyjeś silne ramiona i że udaliśmy się do któregoś z samochodów. Przez chwilę czułam się, jakby ktoś roztrzaskał mi czaszkę, jednak ta się szybko zregenerowała.
Gdy się ocknęłam, jechaliśmy z dużą prędkością w kierunku Forks. Prowadził Andy, a moja głowa leżała na ramieniu Belli.
- Już dobrze, kochana.
- Co...co się stało? Andy? Wszystko w porządku?
- Tak. O mnie się nie martw. - Jego głos ani na chwilę nie zadrżał. Co do stabilności swojego, nie mogłam być pewna.
- Gdzie jedziemy?
- Do naszego domu, Amy. - Bella pogłaskała mnie po policzku. Nie wiem, dlaczego, ale z oczu leciały mi łzy. Wciąż miałam w pamięci ten okropny ból, przez który straciłam przytomność.
- Okeeey, a możecie mi wyjaśnić, co się wydarzyło?
- Mandy, zaatakowano nas. To znaczy, mam na myśli ciebie. Padłaś ofiarą ataku Jane. Gdyby nie Edward, który wychwycił jej myśli, nie zdążyłabym cię osłonić tarczą. Ona chciała rozdrobnić twój umysł na malutkie wióry.
- Och - jęknęliśmy wraz z Andym.
Kiedy dojechaliśmy, Bella wzięła mnie na ręce, gdyż wciąż byłam bardzo słaba i zaniosła do salonu. Chłopak podążał tuż za nami. Po jakichś pięciu minutach do domu wpadli Edward, Alice oraz Jacob. Za nimi usłyszałam jeszcze ciche warczenie. Dopiero po krótkiej chwili do reszty dołączyło jeszcze sześciu Indian.
- Amando, czy wszystko ok?
- Tak, Edwardzie. Mogę wiedzieć dokładnie, co się zdarzyło?
- Dobra. Posłuchajcie. Nasi przyjaciele - tu Edward wskazał na Indian - wytropili wampirzycę, szukającą czegoś na ich terenie. Omylnie pomylili ją z tobą, Amando. My również wyczuliśmy ową pobratymczynię, chociaż to dyshonor tak o niej mówić. W każdym razie, zostałaś zaatakowana mentalnie przez Jane. Krąży tu gdzieś, ale nie podejdzie, gdyż Bella skutecznie wszystkich chroni.
- Przepraszam...
- Tak, Andy? - Oczy wszystkich zgromadzonych zwróciły się w kierunku chłopaka. Widziałam, jak lekko drgnął, jednak nie chciał, by było to widoczne.
- Mówicie, że jakaś...wampirzyca poluje na Amy, tak? Ale dlaczego?
- To ze względu na dar. Chodź, Andy, wyjaśnię ci to dokładniej. - Edward poprosił go do drugiego pokoju. Co ciekawe, chłopak w ogóle się nie bał. Poszedł, tak jakby to miało być spotkanie z człowiekiem, a nie oko w oko z wampirem.
- Kochanie, nasi przyjaciele z rezerwatu nie dopuszczą, by taka sytuacja sie powtórzyła...
- Przepraszam za to, ale po prostu zwariowaliśmy, gdy poczuliśmy zapach tej zdziry... A potem jeszcze ty, tam na plaży... - jeden z Indian zaczął mi to tłumaczyć. Powoli wszystko układało mi się w całość.
Niejaka Jane polowała na mnie. Dlaczego? Chyba ze względu na mój dar. Ciekawe tylko skąd się o nim dowiedziała. W każdym razie, owa dziewczyna jest w pobliżu, a wilkołaki z rezerwatu omylnie mnie za nią wzięły. Dodatkowo widziała ona również mnie w towarzystwie Andy'ego, a ten był w tej sytuacji najbardziej zagrożony.
Dlaczego zawsze wszystko, co złe, spotyka właśnie mnie? Cała ta przeprowadzka tutaj była bardzo złym pomysłem. Przecież ja tego nie chciałam! Pragnęłam mieszkać cały czas w Picacho. Z drugiej jednak strony, nie poznałabym nigdy mojego ukochanego.
Usiadłam niepewnie na sofie, ugięłam nogi i podciągnęłam kolana, a potem mocno je objęłam. Zawsze, gdy byłam czymś zmartwiona, tak robiłam.
Rozmyślałam nad tym, co może się stać. Mój pancerz obronny był tak naprawdę bardzo kruchy. Nie miałam się jak bronić. Podświadomie wiedziałam, co prawda, jak to zrobić, w jaki sposób obronić się przed niechcianymi darami, ale nie zawsze mi to wychodziło. Raz potrafiłam czytać w myślach, widzieć przyszłość, a także kontrolować emocje, ale zdarzało mi się to rzadko i na krótki okres czasu.
W starciu z tą całą Jane, prawdopodobnie nie miałabym większych szans. Zaskoczyłaby mnie, a ja nie mogłabym nic zrobić.
- Moim zdaniem nie masz racji... - Moje rozmyślania przerwał głos Edwarda. - Może i byś na początku miała problemy, ale potem... kto wie.
- Masz na myśli, że nasza mała Amanda rozwaliłaby samą sobą tą piekielną Volterrę? - Emmett ewidentnie podskoczył z radości. Jego zazwyczaj niespodziewany entuzjazm nieraz wszystkich rozbawiał.
- Brachu, nie ciesz się tak jeszcze, bo zacznę sie zastanawiać nad twoim zdrowiem psychicznym.
- Ekhem? Chyba straciłam wątek. - Nessie, która wcześniej nas opuściła, teraz weszła do salonu i z roztargnieniem zwróciła się w stronę dyskutujących mężczyzn.
- No cóż, twój ojciec właśnie opracowuje plan podbicia Volterry za pomocą twej córki.
- Dzięki, Rose, za informacje... - Moja mama zrobiła dziwną minę, a po chwili się do mnie zwróciła. - Amy, mogłabym cię prosić?
- Jasne.
Wstałam i ruszyłam do niej. Po drodze zauważyłam, że Andy usiadł sobie wygodnie na jednym z foteli i był pogrążony w rozmowie z Jacobem oraz pozostałymi Indianami. On naprawdę nie bał się tu siedzieć. Przyglądając się jemu jeszcze przez moment, zastanawiałam się, o czym myśli. Czy naprawdę przyjął tę moją tajemnicę z taką łatwością? A może obawiał się przed powiedzeniem mi całkowitej prawdy.
Nie zaprzątałam sobie dalej tym głowy, gdyż Nessie zerknęła na mnie niecierpliwie.
Usiadłyśmy w kuchni. Kobieta złapała za krawędź blatu i wbiła we mnie spojrzenie. Nie wiedziałam za bardzo, dlaczego tak robi.
- Amy, kochanie, wiem, że Andy jest dla ciebie ważny, ale w obecnej sytuacji... - zaczęła, jednak nie dokończyła, jakby zbierała myśli, a ja kompletnie nie wiedziałam, co robić.
Chcę ją usłyszeć... - pomyślałam i zajęłam się swoim umysłem. Szukałam we wszystkich zakamarkach, jak uruchomić ten mechanizm. Przeglądałam intensywnie, gdyż chciałam pomóc matce, a tym samym oszczędzić jej wylewania zbyt ciężkich słów.
Po długich zmaganiach, w końcu znalazłam odpowiednią dźwignię. Złapałam za nią i już miałam zamiar wyłapać jakieś dary, gdy nagle do kuchni wpadł Edward.
- Amando, nie teraz! Puść! - wrzasnął tak głośno, że zadźwięczało mi w uszach. Posłuchałam. Musiał to być naprawdę ważny powód, skoro mężczyzna musiał mi przeszkodzić. Nessie siedziała dalej, trzymając blat, ale tym razem jej zagubione oczy zwrócone były na Edwarda.
- Mamy informacje! Zgadnijcie, kto nas odwiedził. Albo nie, chodźcie do salonu.
Mama westchnęła.
- No to chyba koniec mojej rozmowy wychowawczej. Chciałam ci tylko powiedzieć, że musisz uważać.
Wróciłyśmy do salonu. W ciągu tych kilku minut tak wiele się tu zmieniło. Moja rodzina siedziała w jednym kącie, a wilkołaki wraz z Andym w drugim. W progu dostrzegłam niepozorną postać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Landryna
Zły wampir



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Zawiercie/Ogrodzieniec / łóżko Pattinsona :D

PostWysłany: Sob 18:26, 05 Gru 2009 Powrót do góry

Jak ja mogłam nie zauważyć poprzedniego rozdziału?!
Przepraszam cię Annie, ale w KP jest teraz tyle opowiadań, że czasem nawet nie zauważam, że w ff'ach w których czytam są nowe rozdziały.
Jednakże pochłonęłam dwa na raz i powiem szczerze, że mam mieszane uczucia.
Znaczy...wszystko jest w porządku, dalej trzymasz swój poziom, a historia dalej jest dla mnie tak samo magiczna jak na początku, jednak coś mi tutaj zaczęło zgrzytać.
Rozumiem, że chciałaś wprowadzić jakąś akcję, ale w pewnym momencie miałam wrażenie, że jest to sztuczne i pisane siłę pod publikę. Nie, nie twierdzę, że ty tak robisz, bo jestem pewna, że nie, aczkolwiek miałam takie wrażenie.
Ale ok, nie będę dłużej mówić złych rzeczy, teraz czas na plusy :D. Uwielbiam cię za wprowadzenie Jane! ;D Ty wiesz, że ja kocham tą postać, dlatego też bardzo się cieszę, że pojawiła się również w twoim opowiadaniu. Mam nadzieję, że wpleciesz jakąś akcję z nią i Mandy :D.
Coś mi się wydaje, że Edward trochę się zmienił. Znaczy wiesz, zauważyłam, że wreszcie stał się miły zarówno dla Andy'ego jak i Amand. Wreszcie jest tym moim kochanym Edziem :D
Wiesz, mam nadzieję, że nie weźmiesz sobie za bardzo do serca tego, co napisałam wcześniej, bo były to tylko moje prywatne odczucia i i tak dalej kocham to opowiadanie Wink.
Pozdrawiam, Landryna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin