FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 ŚWIAT ludzi ZAPOMNIENIA Rozdział XXIV [NZ] - 21.08 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
xxkasia29xx
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Nie 16:59, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Rozdział jest naprawdę genialny, choć szlag mnie trafiał, gdy przeczytałam o nowym związku Edwarda.... Jak mógł ?!?
Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział, w którym Edward będzie sie grubo tłumaczył, hehe. Chciałabym żeby Bella ominęła depresję po tym rozdziale i w końcu się otrząsnęła. Gdzieś wewnątrz tli się nadzieja, że Bella i Edward i tak będą razem... (jestem niepoprawna fanką happy-end'ów - ale bez przesady) - ale to tylko moje snucia i domysły.
Miałaś naprawdę extra pomysł na FF. Gratuluję
Pozdrawiam i życzę dużo weny i jeszcze wiecej czasu Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 17:14, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

To jest naprawdę świetne. Bardzo mi się spodobało.
Edward, jak klasycznie, chyba znalazł sobie zamiennik Belli.
Mam pytanie, na które pewnie odpowiesz mi w jednych z rozdziałów. Czy Edward zostawił Bellę z tego samego powodu co w KWN?
Podoba mi się to, w jaki sposób opisujesz uczucia Belli.
Życzę weny i nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Już jestem Twoją fanką. :)

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Souris
Gość






PostWysłany: Nie 17:16, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

OMG! Czy ty zdajesz sobie sprawę, że doprowadziłaś mnie do stanu przed zawałowego tym rozdziałem? Jak mam spokojnie czekać na ciąg dalszy?
Jest idealnie! Trzyma w napięciu, czyta się lekko i przyjemnie, chociaż ten nowy związek Edwarda?! To nie było przyjemne... Biedna Bella. I kurczę! Czy Alice jej nie zna czy jak? Mogła chociaż ją uprzedzić żeby nie była tak zaskoczona. Ale wtedy pewnie by nie przyszła... No dobra - gadam nie od rzeczy i wychodzi z tego paplanina a nie KK.
Pozdrawiam i życzę weny i czasu,
Souris:)
Lexie
Wilkołak



Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z podziemia...

PostWysłany: Nie 17:19, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Bardzo mi się podoba to, w jaki sposób opisujesz uczucia i przeżycia Belli.
Widać, że bardzo cierpiała i cierpi do tej pory. Tylko mam jedno pytanie, kim jest Daniell i co on robi z Edwardem. Mam nadzieję, że kolejny rozdział dodasz w miarę szybko, bo rozbudzasz w nas tylko ciekawość. Wiem, że pisałam iż szczęśliwe zakończenia są za bardzo oklepane ale na Boga albo postaw kogoś na drodze Belli jakiegoś fajnego chłopaka albo sama nie wiem. Byle tylko tak nie cierpiała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yunaa
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraina marzeń

PostWysłany: Nie 17:42, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Właśnie przeczytałam iii.. ehh.. wkurzyłam się trochę na Edwarda.. i ta Daniell.. bleeeee....:P
Co do całości: podoba mi się.. nie napisze nic orginalnego- zaciekawiłaś mnie.. Mam nadzieję, że w następnym odcinku coś się wyjaśni.. tzn zachowanie Edwarda, to że ma nową pannę itp.. Jestem ciekawa czemu Alice nie uprzedziła Belli o nowym związku jej eks..
Nie zostaje mi nie jak czekanie na kolejny odcinek..

Życzę weny i cierpliwości.. ^^
yunaa ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Daisy
Nowonarodzony



Dołączył: 25 Mar 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:57, 26 Kwi 2009 Powrót do góry

Wow. Niezły tekst. Doskonale opisujesz odczucia i przemyślenia Belli, przez co mam wrażenie jakbym siedziała jej w głowie ;-). Fajnie, że nie piszesz, jak niektórzy, ciągle samych dialogów, ale starasz się wprowadzać czytelnika w świat postaci. Bardzo mi to odpowiada i mam nadzieję, że utrzymasz taki styl pisania Smile.
W tym rozdziale Edek przesadził, głupol jeden przygruchał sobie nową dziewczynę, a był tak "nieodwołalnie" zakochany w Bells. Wydaje mi się, że imię tej dziewczyny powinno się pisać "Danielle", ponieważ "Daniell" kojarzy mi się z mężczyzną... xD.
Pozdrawiam i cierpliwie wyczekuję na kolejne rozdziały.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pecia
Człowiek



Dołączył: 06 Gru 2008
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 15:45, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

Kurdę, myślałam że Edward również był w jakiś sposób 'zrozpaczony' po odejściu Belli, a tu proszę nowa dziewczyna, i do tego człowiek Rolling Eyes
Bardzo podoba mi się to ff, świetnie opisujesz uczucia Belli jak i jej przemyślenia, tak wiec czekam na więcej :D
Veny życzę :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pecia dnia Pon 15:46, 27 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Beatriz
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gwiazd.

PostWysłany: Pon 21:20, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

Daniell jest paskudna. Bardzo bardzo jej nie lubie. W ogóle co za teatrzyk Eward odwala?! Najpierw Bella - człowiek, potem zostawia ją, bo nie chce jej skrzywdzić, a teraz ta Daniell. Bleee... niedobry Edward. Jestem na niego zła. Zgadzam się w całości z yunaa - powinnaś nam to wszystko wyjaśnić w kolejnym rozdziale.

czekam. bardzo czekam. i czekam czekając.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
martini.
Zły wampir



Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:26, 28 Kwi 2009 Powrót do góry

Fabuła na prawdę wciąga! Rozdział przeczytałam `jednym tchem`! Bardzo mi się podobało jak opisałaś uczucia Belli po przywitaniu z Daniell. Te 60 sekund.
Już z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział !


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Catherine Swan
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:42, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Nowy rozdział, proszę komentować.
Mam nadzieję, że się spodoba.

Rozdział III

Alice nie uprzedziła mnie o jego nowej zdobyczy. Nie winie jej za to, mógł mieć przecież kogoś nowego. Ale czy tak krótki okres czasu jak cztery lata wystarczyły mu, by zapomnieć o mnie?
Powoli spojrzałam w jego stronę. Starałam się, by moje ciało nie reagowało tak jak kiedyś. Dawniej mój oddech, moje serce przyspieszało na sam widok, czy samo wspomnienie Edwarda. Teraz nie było powodu do tego, aby dać mu choć cień nadziei, że się cieszę z jego obecności. Od tak naprawdę dwóch lat nie myślałam o Edwardzie dzień i noc. W czasie snu zdarzało mi się odchodzić do świata, gdzie byłam szczęśliwa, gdzie był on i ja.
Kiedy się odwracałam, usłyszałam świst wciąganego powietrza. Kątem oka widziałam, że reszta jego rodziny patrzy na nas ze smutkiem w oczach.
Z jego twarzy wyczytałam mieszane uczucia. Najpierw było to zdziwienie, które stopniowo, w każdej sekundzie przechodziło ze zdezorientowania, bólu, smutku, w rodzaj gniewu. Zapewne był wściekły, że Alice mnie zaprosiła. Nie dziwię mu się, też nie chciałabym widzieć swoich byłych w tym samym pokoju.
- Witaj Edwardzie – powiedziałam, wykorzystując sytuacje, że był jeszcze troszkę zdezorientowany. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął. Zdawało mi się, że przez chwile w jego oczach widziałam ból.
Idiotko, przecież czemu miałby cierpieć? Przecież on nigdy cię nie kochał - zganiłam się w myślach.
Cały czas milczeliśmy, wpatrując się w swoje oczy. Czasami jedno spojrzenie może skrzywdzić bardziej, niż najgorsza krzywda. Zdziwiło mnie moje zachowanie, zero reakcji na te dwie złote tęczówki. Czyżbym była aż tak twarda? Dusza krwawiła, ale nawet centymetr mojego ciała nie dał po sobie tego odczuć. Zamknęłam się ponownie w sobie - jak w plastikowym pojemniku.
- Chyba chcecie zapewne z sobą porozmawiać. – Spojrzałam w stronę Daniell. Dziewczyna uśmiechnęła się leciutko. Odchodząc, usłyszałam jeszcze ich rozmowę.
- Kochanie, kim ona jest?
- Kto? Ona… nikt ważny. Przyniosłem ci coś do picia.
A więc byłam jego zabawką, królikiem doświadczalnym. Chciał przetestować, czy może być z ludzką kobietą. Byłam naiwna, wierzyłam mu tedy, gdy mówił mi, że mnie kocha, że nie liczy się nikt poza mną. Cóż... ludzie zawsze wierzyli w szczęście, nawet jeśli nie jest im pisane, nawet jeśli miało przyjść i zapukać w drzwi innego człowieka.
Podeszłam do fortepianu, stojącego w kącie pokoju i usiadłam przy nim. Tak bardzo chciałam wykrzyczeć mu w twarz, co teraz czułam, ale pewnie oto mu chodziło. Czułby, że wygrał, sprawiając mi ból. Muszę być silna, to jest przecież przyjęcie urodzinowe Alice. Dam jej prezent, jaki zaplanowałam.
Od dawna uczyłam się gry na fortepianie, od kiedy wyjechałam z Forks, brałam prywatne lekcje u polecanych mi przez znajomych nauczycieli. Przejechałam delikatnie po klawiszach i zaczęłam wygrywać melodie z mojej głowy. Wszyscy patrzyli na mnie z zaciekawieniem, Alice uśmiechała się do mnie zachęcająco, jakby wiedziała co mam zamiar zrobić.
Odwróciłam się na moment w stronę mojej przyjaciółki.
- Alice, to dla ciebie.
Słowa popłynęły wprost z mojej duszy:

Nie pytaj mnie dlaczego płacze,
bo kiedy zaczynam się rozkruszać Ty wiesz,
jak zatrzymać mój uśmiech,
Zawsze ocalasz mnie przed sama sobą
Kiedy spadam,
jakimś sposobem zawsze czekasz,
z otwartymi ramionami by mnie złapać.
Ocalasz mnie przed samą sobą,

Przez ciebie
Nigdy nie błądzeń daleko od ścieżki
Przez ciebie
Nauczyłam się grać bezpiecznie z boku
Nie ranię
Przez ciebie
Ciężko próbowałam zapomnieć o wszystkim
Przez ciebie
Nie wiem jak nabierać innych
Przez ciebie
Jestem zawstydzona moim życiem bo jest puste

Spójrz na siebie
Spójrz w swoje serce
Powiedz mi, czy jest tam pokój dla Ciebie
Przyjdź do mnie
Bo kiedy płaczesz
Łapie wszystkie twoje łzy
I kiedy się śmiejesz
Twój głos jest moją kołysanką,
Bo są noce, kiedy śpiewam sama sobie do snu…


Przy ostatnich dźwiękach piosenki nie mogłam wytrzymać. Po moim policzku popłynęła pojedyncza łza. Ale czy to cokolwiek da? Czy jedna kropla przesolonej wody cokolwiek zmieni? Gdyby po szlochaniu było lepiej, cały świat tonąłby w łzach. Lepiej zacisnąć zęby, przygryźć wargi, podnieść się z kolan i ruszyć, ale i tak po kilku przebytych kilometrów życia ponownie upadamy.
Czemu nie możemy biec tak po prostu przed siebie jak Forrest Gump? Biec tak bez celu, donikąd - po prostu. Nie oglądać się za siebie, tylko cieszyć się tym, co właśnie oglądamy. Nie rozpamiętywać burzy z wczoraj ani dzisiejszego wschodu słońca, nie myśleć o tym, co zobaczymy za zakrętem, tylko spokojnie przyjmować to, co teraz i tu. Czemu nie jesteśmy w stanie po prostu biec i być szczęśliwym?
Otarłam łzę, wzięłam swój kieliszek z winem i wyszłam na taras. Spokojny, ciepły wiatr otulił mnie, kojąc moje zmysły.
Była już noc, najpiękniejsza pora dnia. Pokochałam ją, bo tylko ona nigdy nie wystawiała na wzrok innych moich uczuć, moich łez.
- Zmieniłaś się. – Odwróciłam się w stronę mężczyzny, który wypowiedział te słowa. Był to Jasper. Zastanawiałam się, co mam mu odpowiedzieć, wiem, że wszyscy w pokoju słyszą nasza rozmowę. Zaśmiałam się gorzko.
- Zmieniłam się? Jeżeli tak to ująłeś, musiałam. – Przybrałam moją poprzednia pozycję. Pociągnęłam łyk bordowego płynu. – Dorosłam, nie wierzę już we wróżki, dobre duszki. Świat się zmienia, nie pozwala żadnemu człowiekowi stać w miejscu.
- To dziwne… - Podszedł i stanął koło mnie.
- Co w tym dziwnego, każdy kiedyś dorasta. Ściąga różowe okulary i widzi takim, jaki jest naprawdę. Po prostu dostosowałam się do otoczenia.
Trwaliśmy w milczeniu jeszcze przez chwilę. To było mi potrzebne, chwila zadumy, przemyśleń. Postanowiłam, że od tej chwili zacznę swoje życie od początku.
- Poszukam twojej żony. – Weszłam do środka, moja przyjaciółka stała z Edwardem i naprawdę nie miała miny uśmiechniętej, pełnej entuzjazmu dziewczyny. Daniell stała po drugiej stronie pokoju i patrzyła się złowrogo w moim kierunku.
- Alice, na mnie już czas. Jestem zmęczona, chciałabym się wcześniej położyć, jutro zapowiada się ciężki dzień.
- Dobrze, ale zobaczymy się jeszcze?
- A jak sądzisz? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Uśmiechnęła się i przytuliła mnie, wydając z siebie okrzyk radości. Pożegnałam się ze wszystkimi, na końcu z Edwardem. Była to oschła, szybka wymiana słów „do widzenia” po czym wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam do siebie.
Po drodze wstąpiłam do sklepu całodobowego i kupiłam butelkę whisky. Miałam ochotę się upić i choć na chwilę zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Stara Bella nigdy by tak nie zrobiła, ale jak stwierdził Jasper, zmieniłam się.
Weszłam przez drzwi, ściągnęłam buty, położyłam klucze i torebkę na szafce w przed pokoju i zapaliłam światło. Poszłam do kuchni i wyciągnęłam z szafki szklankę. Skierowałam się do salonu i usiadłam na kanapie. Akurat pod ręką miałam pilota od wieży, włączyłam ją. Leciała właśnie piosenka zespołu Breaking Benjamin - Diary of Jane. Nalałam sobie troszkę alkoholu i już miałam się napić, gdy usłyszałam szept.
- Bello…
Po nim w mojej głowie zaczęła grać dziwna melodia. Kusiła, uspokajała swoimi delikatnymi dźwiękami. Nie była to piosenka puszczona przeze mnie, gdyż w między czasie wyłączyłam wieżę.
- Bello… - Odwróciłam się w stronę okna. Szept i muzyka ucichła, powróciłam wzrokiem w stronę butelki.
Mój oddech przyspieszył, serce ze strachu przed tym kogo zobaczyłam, podeszło mi do gardła. W rogu pokoju, naprzeciw mnie, stał mężczyzna. Był wampirem, o blond włosach i delikatnych rysach twarzy, wyglądającym na dwadzieścia kilka lat. Patrzył na alkohol z gniewem w oczach.
Chciałam uciec, ale on i tak by mnie dogonił i zabił w ułamku sekundy. Niby po co przychodziłby tutaj? Została mi tylko jedna opcja: czekać na śmierć.
- Witaj, Bello. Musimy porozmawiać…


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Catherine Swan dnia Nie 21:55, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 22:19, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Zdecydowanie za krótkie.
Mam mieszane uczucia. W tym rozdziale brakowało mi rozmowy
Belli z Edwardem. Miałam nadzieję, że zaczną rozmawiać,
kłócić się itp a tu nic. Dlatego czuję niedosyt.
Poczekam na to, co wydarzy się dalej. Zaciekawił mnie wampir,
który odwiedził dziewczynę. Edwardem to on raczej nie jest,
więc mam powód, aby zajrzeć do następnej części.
Rozwiń jakoś akcje, bo na razie jest trochę monotonnie.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aguś;)
Człowiek



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Nie 22:27, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Bosh kobieto na sam koniec dnia o zawal chcesz mnie przyprawić, jak mogłaś przerwać w takim momencie niedobra kobieto:) Naprawdę wciągnął mnie Twój ff. Podoba mi się stopniowe rozwijanie akcji. Podoba mi się przemiana Belli, stała się osobą dojrzałą a nie dziewczynką czekająca na księcia na białym koniu. Narazie ciężko mi odgadnąć czemu Edward ma inna, a nowy przybysz? Czyżby mieli być razem? A może inna intryge planujesz? No nic pozostaje mi czekać ale teraz będzie mi ciężko zasnąć:) Dużo weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Talquist
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: KOWARY

PostWysłany: Nie 22:56, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Jestem zafascynowana językiem jakim opisujesz emocje bohaterów, jest świetny. Pomysł na ff też mi się podoba, w końcu Bella przestaje być bierną, małą, skrzywdzoną dziewczynką, dorasta, myślę, że to lepiej, bo przecież świat jest faktycznie okrutny, a ona w Twoim ff uczy się z nim walczyć, przynajmniej tak mi się wydaje.
Z niecierpliwością będę wypatrywać dalszych części, życzę dużo weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Nie 22:59, 03 Maj 2009 Powrót do góry

TROCHĘ WYJAŚNIEŃ OD BETY! + trochę zdradzenia sytuacji z przyszłych odc.
Ja puszczę parę i powiem, że z nowy przybysz = nowa intryga. I właściwie to ona będzie myślą przewodnią tego powiadania. Co do rozmowy Belli z Edwardem, ostrzegam, że nie będzie jej do może 8 roz. Na razie tyle sama wiem, bo przeczytałam. :) No i na razie będzie delikatnie, ale mi pomysł bardzo się spodobał. A otwarcie żeruję na wyobraźni Panny Katarzyny (autorki), bo jestem jej betą. I tak często krytykuję, ale to nawet dobrze. Bo przynajmniej wy potem jesteście zadowoleni. :) Co do dalszej sytuacji... Będzie ciekawie, sam pomysł jest bardzo intrygujący.
Pozdrawiam - ta, która puściła z ust parę. :D
PS. DIABLICA! (kiedyś zrozumiecie). :D Hehe.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wyjątkowa dnia Nie 23:08, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:06, 04 Maj 2009 Powrót do góry

Ja jestem po prostu załamana, że nie planujesz wielkiego powrotu E do B , bo dla mnie ich związek jest wieczny, oni są poprostu stworzeni dla siebie i innych kombinacji nie akceptuję;(
ta jego nowa laska ...nienawidzę jej
Ale muszę powiedzieć że naprawdę przepięknie opisujesz uczucia, wspaniale. A ta piosenka dla Alice cudowna i ostanie wersy ,miałam łzy w oczach a to rzadko sie zdarza. Jestem naprawdę zauroczona, tylko ciąglemam nadzieję że zmienisz zdanie co do happy endu . Mogę mieć chociaż nadzieję???


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Pon 11:37, 04 Maj 2009 Powrót do góry

NADZIEJĘ? Hmmm... Nawet ja jej nie mam, a wiem dużo. :P Tzn. happy end będzie miał miejsce, ale na swój sposób. To tak, jak happy endem może okazać się to, że główna bohaterka na końcu nie jest z tym planowanym, kochanym i spodziewanym facetem, a innym. Ona jest szczęśliwa, ale my czujemy pewien niedosyt. To właśnie coś takiego. :P Myślę, że mimo wszystko Kasia nie zwiedzie was, już ja się o to postaram. :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Souris
Gość






PostWysłany: Pon 17:45, 04 Maj 2009 Powrót do góry

Moim zdaniem trzeba wprowdziać zakaz kończenia rozdziałów w najciekawszych momentach, ponieważ grozi to chwilowym lub długotrwałym zatrzymaniem akcji serca, wahaniami nastrojów, załamaniem nerwowym. To z kolei prowadzi do nadużywania lekarstw i uzależnieniem od klikania myszką odnośnika "odśwież" oraz odwiedzanie tejże strony w oczekiwaniu na kolejną część.

Po tym manifeście trochę o treści.
Podoba mi się, że Bella wie czego chce i nie daje sobą manipulować. Dorosła, wie do czego dąży i stara się w tym wytrwać. Co prawda martwi mnie, że środkiem do zapomnienia jest jakby otępienie i jak to napisałaś: "Zamknięcie się ponownie w sobie - jak w plastikowym pojemniku.", ale lepiej to niż wieczne użalanie nad sobą.
Nie daje mi też spokoju ten wampir w pokoju Belli. Odnoszę wrażenie, że to ten sam osobnik co w prologu i w jej śnie, albo chociaż jego wysłannik. Ale to tylko moje przypuszczenia. Mam nadzieję, że niedługo dowiem się czy mam rację :)
Pozdrawiam i życzę weny,
Souris.

Edit:
Czy zaraz nie wpadnie do pokoju Alice i reszta Cullenów? No bo chyba miała ona jakąś wizję dotyczącą wizyty obcego wampira, prawda? Powinno ją to przecież zdenerwować... A może nie ma wizji... Jakaś blokada przez inną nieśmiertelną istotę i dlatego Alice myśli, że u Belli wszystko w porządku? Albo jest zbyt zajęta imprezą?
Dużo pytań bez odpowiedzi. Liczę, że wyjaśnisz to w kolejnym rozdziale Wink


Ostatnio zmieniony przez Souris dnia Pon 17:51, 04 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Pecia
Człowiek



Dołączył: 06 Gru 2008
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 18:36, 04 Maj 2009 Powrót do góry

A miałam nadzieję chociaż na rozmowę, a tu nic :( Jeju aż mi się smutno robi, jak sobie pomyślę o takim Edwardzie, kiedyś Bella dla niego była wszystkim a teraz nikim ważnym? Ale podoba mi sie taka, dorosła Bella, ma charakterek, nie powiem :) Ale kim że jest ten wampir, który chce z nią porozmawiac? Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę! I ogromnej veny życzę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
martini.
Zły wampir



Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:33, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Mnie również się podoba taka Bella. Jest dużo lepsza niż ta prawdziwa, książkowa. Nie rozumiem jak dla Edwarda, Bella jest "nikim ważnym". Myślę, że słusznie postąpiła z nim nie rozmawiając. Cholernie interesuje mnie ten tajemniczy wampir! Że też zawsze rozdziały kończą się w najciekawszym momencie.. ;/


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Catherine Swan
Nowonarodzony



Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:57, 05 Maj 2009 Powrót do góry

BETA: Wyjątkowa

Rozdział IV część I.

Nie mogłam się ruszyć, czułam się jak w moim śnie. Strach paraliżował mnie od środka.
- Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy, pani. – Potrafiłam tylko patrzeć w jego oczy. Słowa ugrzęzły mi w gardle. Musiałam coś zrobić, ale co?
Zebrałam w sobie troszkę siły i szybkim, jak na człowieka, ruchem wstałam z kanapy i stanęłam za nią. Czułam się nieco pewniej, gdy miałam więcej możliwości ucieczki, ale nie pobiegłabym daleko. Wampir usiadł na fotelu w kącie pokoju i patrzył na mnie z zainteresowaniem w oczach. Jego źrenice nie były czerwone ani złote. Nie były także czarne, jak przed paroma minutami, gdy wpatrywał się z gniewem w butelkę whisky. Ich odcień bardzo mnie zdziwił, nie pasował do jego natury.
- Kim jesteś? – spytałam już nieco spokojniejsza i skierowałam się w stronę mojego poprzedniego miejsca. Jeżeli chciał mnie zabić, już dawno zrobiłby to.
- Nazywam się Matthew. Jestem wysłannikiem mego pana, mam cię przygotować.
- Przygotować do czego?
- Do twego przeznaczenia, pani. – Jeszcze raz spojrzał na butelkę i szepnął: – Aż tak bardzo cię skrzywdził?
- Nie twój interes. Jeżeli to wszystko, to pozwól, że się teraz upiję. – Nalałam sobie szklankę i pociągnęłam łyka. Płyn rozlał się po moim ciele. Nie zaprzeczył nawet, kiedy nalewałam sobie kolejną porcję, potem następną i tak do chwili, gdy atmosfera w pokoju zaczęła się zagęszczać.
- Kim jest twój pan?
- Dowiesz się w swoim czasie. – Szybkim krokiem podszedł do okna i wyskoczył przez nie. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Kto mógł chcieć odwiedzić mnie o tej porze? Podeszłam i otworzyłam je. Nie zdążyłam nawet zapytać, kto przyszedł, gdy Emmett i Jasper wpadli do środka, za nimi stała Alice z Edwardem. Poczułam narastającą złość.
- Dziwne, że nie weszliście oknem – powiedziałam z sarkazmem w głosie, alkohol powoli spełniał swoją rolę. Moja przyjaciółka chciała mnie przytulić, ale odwróciłam się do niej tyłem i weszłam do salonu. Nie jest mi teraz potrzebna czułość. Podeszłam do stolika i chwyciłam szklankę do połowy wypełnioną alkoholem.

W międzyczasie…

Ciemny korytarz prowadzący do sali głównej w podziemnym królestwie. Wysoki wampir o blond włosach podąża w stronę bocznych drzwi za którymi znajduje się jego komnata.
- Matthew, byłeś dzisiaj bardzo nieostrożny. – Zza przeciwnych drzwi wyszedł mężczyzna, który nie był zadowolony z jego dzisiejszego czynu. Był wysokim brunetem o szarych, wręcz białych oczach, ubranym w długą, czarną szatę.
- Przepraszam, mistrzu.
- Nie po to tak długo jej pilnowałem, żebyś teraz wszystko zaprzepaścił. Miałeś szczęście, że cię nie złapali.
- W porę uciekłem, nie zostawiłem żadnego śladu – tłumaczył się wampir.
- Będą ją teraz bardziej chronić. Nie rozumiesz, że ona jest naszym jedynym ratunkiem.
W oddali słychać kroki, ktoś podąża w ich stronę.
- Następnym razem uważaj i nie idź do niej bez pierścienia. – Odwrócił się w stronę drzwi do gabinetu Pana Mroku. – I pamiętaj... Zanim podejmie decyzję, musi być przygotowana.
- Tak, mistrzu. – Zawahał się, lecz po chwili dodał: – Kim ona tak właściwie ma zostać?
- Kimś ważnym, Matthew. Kimś ważnym…


W mieszkaniu Belli…

- Kim on był? – spytał mnie Edward.
- Zapytaj jego – powiedziałam, przybliżając szklankę do swoich ust. Nie było mi pisane napić się w spokoju. Miedzianowłosy wytrącił mi ją z rąk. Płyn wylał się na podłogę, miał szczęście, że szklanka się nie rozbiła. – Będziesz to sprzątał!
Odwróciłam się do niego tyłem, reszta Cullenów patrzyła na mnie lekko rozbawiona.
- Ale ona jest fajna jak się napije – szepnął misiowaty chłopak, lecz jakimś cudem go słyszałam.
Uśmiechnęłam się do niego i skierowałam się do kuchni w celu znalezienia nowego szkła na alkohol. Gdy znalazłam odpowiednią szklankę, wróciłam na swoje miejsce. Jasper z Emmettem siedzieli na dywanie i grali w karty. Edward stał w oknie i sprawdzał, jak mniemam, okolice. Napiłam się nalanego drinka, którego zawartość procentowa rozgrzewała mnie od środka i sprawiała, że wraz z czasem zapominałam choć na chwilę o otoczeniu. Odstawiając trunek od ust, kątem oka zauważyłam, że miedzianowłosy patrzy wprost na mnie.
- Zdajesz sobie sprawę, że mogłaś zginąć? – usłyszałam szept niskiego barytonu tuż przy moim uchu. Prychnęłam, wypijając pozostałość zawartości mojego drinka.
- Wiesz, alkohol was odstrasza. Może napijesz się ze mną? – Odwróciłam się do niego przodem i wskazałam na butelkę. On nie patrzył na nią, lecz na moje usta.
- Cullen! – syknęłam, przybliżając się do niego. – Za dużo sobie pozwalasz.
Wyminęłam go i podeszłam do jego braci, którzy podśmiewali się, wymieniając miedzy sobą spojrzenia i karty.
- Co was tak śmieszy? Zapomniałabym… - Odwróciłam się tak, abym wszystkich mogła dobrze widzieć. Alice patrzyła na swojego brata wzrokiem pełnym niemych zarzutów. – Chciałabym znieść toast. Wypiję, jak widać sama, za miłość, nienawiść i zapomnienie.
- Bello, jesteś pijana. Powinnaś się położyć – powiedziała moja przyjaciółka głosem wypranym z emocji.
- Och Alice, jestem lekko wstawiona i zła na… - Zaczęłam wodzić palcem od niej, przez jej męża, miedzianowłosego, który zrobił minę w stylu „wiedziałem, że to przeze mnie” po Emmetta. – Na was wszystkich. Za to, że mi przeszkodziliście w moim słodkim relaksie.
Jasper i jego misiowaty brat zaczęli ściskać się za brzuchy ze śmiechu. Czy ja byłam aż tak śmieszna? Czy ze mnie zawsze należy żartować, nawet kiedy chodzi o moje uczucia?
- Pozwolicie, że wrócę teraz do mojego, skromnego, normalnego życia i się napiję? – Lekko zakręciło mi się w głowie. Upadłabym, gdyby nie ręce Alice, przytrzymujące mnie lekko.
- Chyba już za dużo na dzisiaj – powiedziała moja przyjaciółka, kładąc mnie na kanapie. Miała rację, już wystarczająco długo robiłam z siebie idiotkę. Czas skończyć z naiwną, nieśmiałą, niezdarną i głupią Bellą. Czas na zmiany, ale tą jedną noc, jeszcze jako stara ja, chcę spędzić z kimś, kto jest mi naprawdę bliski.
- Jasper? – zapytałam blondyna.
- Tak, Bello?
- Nie użyczyłbyś mi swojej żony, chociaż na tą noc? – powiedziałam, już zasypiając.
- Śpij, zostanę z tobą – powiedziała moja przyjaciółka.
Jak przez mgłę słyszałam rozmowę zebranych koło mnie. Czułam jak ktoś otula mnie ramionami i głaszcze po włosach.
- Kochanie kim on był? – zapytał Jasper.
- Nie wiem, nie widziałam dobrze. Na pewno był jednym z nas, ale coś mi w nim nie pasowało.
- Nie zostawił żadnych śladów. Jakby nikogo tutaj nie było – powiedział Edward nieco ściszonym głosem. Nadal słyszałam ich rozmowę dokładnie, z każdym nawet najmniejszym szczegółem. – Alice, na pewno dzisiaj tutaj był?
Nie odpowiedziała, milczała.
- Ile jeszcze czasu nie będziesz się do mnie odzywać?
Dalszej rozmowy nie słyszałam, w mojej głowie była tylko melodia, tak delikatna, przyzywająca i szept wołający mnie po imieniu. Skądś znałam tę piosenkę, tylko nie wiem skąd. Uspokajała mnie, wręcz hipnotyzowała swoją melodyjnością. I wtedy to zobaczyłam.
Przerażona kobieta w zwiewnej, białej sukience stała na środku olbrzymiej sali. Wokół niej znajdowały się istoty do niej podobne, nieskazitelnie piękne z bijącą od nich czystością i niewinnością.
- Nasze obawy co do ciebie się spełniły, Venice – powiedział mężczyzna, siedzący na wielkim, wykonanym ze złota tronie. – Co masz nam do powiedzenia?
Dziewczyna ze łzami w oczach odwróciła się w stronę swego rozmówcy.
- Kocham go. Czy to co czuję jest czymś zakazanym dla nas?
Usłyszałam szepty wokoło siebie, niektórzy patrzyli na nią z gniewem w oczach. Głosy na sali wzmogły się, zagłuszając tym samym ciszę, jaka panowała tutaj do niedawna.
- Cisza! – krzyknął oskarżyciel. Od razu na sali zapanował spokój. – Nie, Venice. Obdarzyłaś miłością potępionego, złamałaś nasze prawo – powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu. Skinął głową na strażników, stojących koło wejścia, którzy jakby wykonując niemy rozkaz, zniknęli za drzwiami.
- Powinna zapłacić za to co zrobiła! – krzyknął jeden z zebranych. – Skaziła siebie i okryła hańbą nas wszystkich!
Na te słowa wszyscy dookoła mnie zaczęli coraz głośniej domagać się tego co on. Mężczyzna wstał z miejsca, gdzie siedział i ręką uciszył wszystkich. Teraz mogłam się mu dokładnie przyjrzeć. Wysoki, brązowowłosy, o cerze tak delikatnej, że zapragnęłam go dotknąć. Ubrany był w zwiewną, białą szatę, sięgającą do samej ziemi.
W chwili, gdy zatrzymał się naprzeciw niej, do środka weszła straż, prowadząc blond wampira, wyglądającego góra na dwadzieścia kilka lat. Był przerażony, ale gdy ją zobaczył, to wszystkie emocje, które nim targały, jakby ulotniły się za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W jego oczach widziałam miłości, czułości, brak jakichkolwiek oznak pragnienia czy nienawiści. Bez wątpienia kochał tę małą.
- Zostaw go, on nic nie zrobił. To ja jestem winna! – krzyczała zrozpaczonym głosem. On jednak był niewzruszony. Zaczęła okładać go pięściami, błagając przy tym coraz głośniej. Chwycił ją w żelazny uścisk i odwrócił w stronę wampira. Nie mogła się ruszyć, zbyt mocno ją trzymał. Ponownie dał głową rozkaz, po którym strażnicy rzucili się na nieśmiertelnego i rozszarpali jego ciało na kawałki.
- Nie! – Dziewczyna zaczęła się wyrywać, lecz nie miała już siły przeciwstawiać się mocy swego pana. Po jej policzkach popłynęły łzy, zabolało. Moje serce zostało ściśnięte niewidzialną dłonią. Nie mogłam nic zrobić, wykonać najmniejszego kroku. Zrozumiałam, że miałam być tylko obserwatorem. Chciałam krzyknąć, sprzeciwić się tej farsie, jakiej byłam świadkiem, ale to co wydarzyło się później, zmroziło krew w moich żyłach…


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Catherine Swan dnia Sob 16:48, 08 Sie 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin