FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Venom Steps [NZ] 16+ Rozdział 20 24.07 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Pisać dalej?

Tak, pisz, a co tam
93%
 93%  [ 169 ]
Łaaa, tylko nie to!!
2%
 2%  [ 4 ]
A rób co chcesz i tak nikt tego nie czyta
3%
 3%  [ 7 ]
Wszystkich Głosów : 180


Autor Wiadomość
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Pon 17:21, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

Ahhh, jak będzie się, to ja będę czytać. :D Bo mnie to intryguje, ale ze też nasz Edzio tak się poświęcił i zamieszkał razem z dziewczętami... :P Uuu! lala. Słit. :P Ale teraz do rzeczy. Twoje opowiadanie jest bardzo ciekawe, a mi właśnie złamał się paznokieć. :( Łee. No dobra. Lekko się czyta, ważniejszych błędów nie popełniasz, więc jest okey. Niby pomysł już dość oklepany, a mimo wszystko u ciebie wygląda inaczej. I tutaj też moja gratulacje. No to teraz jedynie mam nadzieję, że szybciutko będziesz przepisywać swoje rozdzialiki. :P
Weny, little girl, weny! Pozdrawiam. :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Pon 17:33, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

Teraz już w 85 % jestem przekonana, że Martin będzie drugim złym charakterem:) - takie moje małe, wewnętrzne przeczucie. Uzasadnię, będzie się czuł opuszczony, samotny itp. w skrócie urażona duma chłopaka porzuconego przez panne :)

Cieszę się, że rozdział uzupełniłaś, ale nadal czuje lekki niedosyt - MAŁO MI.
Błędów nie widzę (ale pewnie są,) zatrzegam nie czytam tego by szpiegować gdzie ma być przecinek itp, tylko dla przyjemności:). Fajnie się czytało , tylko akcja bardzo zwolniła.
A Edward śpiący na kanapie dla mnie to grzech Wink
Życzę weny P.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KateN
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:12, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

Oj ten nasz Edward, no czemu nie ma na świecie takich facetów? No czemu?! ;P
Cóż ta kwestia chyba pozostanie niewyjaśniona Wink Bella zaczyna czuć coś do Edwarda, hmm... ciekawe jak zareaguje na wiadomość, że jest wampirem ;D No i oczywiście Renee ze swoim niezawodnym planem zapobiegnięcia wspólnej nocy E. i B. Co zrobić, aby uchronić córkę przed niechcianym gościem w jej łóżku? Wpakować się tam przed nim ;P - cudowne. Standardowo czekam na ciąg dalszy, oszczędzę Ci określeń twojego opowiadania typu - cudowne, oryginalne, ciekawe itd. - czy ja to napisałam? ;P Była bym zapomniała, czyżby zbliżał się moment z pierwszego rozdziału?

Jeśli jesteś już na etapie 11 rozdziału to możemy spać spokojnie ;P
Ja tam nie mam z górki po egzaminie, przynajmniej teoretycznie, jak powiedział jeden z moich nauczycieli - myślicie, że jak po egzaminach to nic nie będziecie robić?! To się mylicie, wyciągamy karteczki ;P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
caroline200
Człowiek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Opole Lubelskie / Lublin / Razem z Cullenami.;p / "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc..."

PostWysłany: Pon 19:12, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

Ahh! ombE! Jak słodko! Edward mieszka u Belli, która ma jeszcze, w dodatku, pod dachem swoją mamę! Zero prywatności! To straszne! Ale po co im prywatność, skoro i tak nie potrafią jej wykorzystać?
Ahh, to straszne!

A tak poza tym, Madi musisz mi dać adres do tego twojego Edwarda! Muszę mi bukiet tulipanów wysłać!

[początek offtopa]
Tylko my z Nan będziemy tylko w niedzielę (10 maj), bo sobotę siedzimy u niej i poznaję pana W.:p
A w niedzielę też będziesz, prawda?
[koniec offtopa]

Całuję i wielkiego Vena na drogę,
Caroline.:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Pon 19:15, 27 Kwi 2009 Powrót do góry

Droga Madi! Jestem wręcz zmuszona do tego, aby napisać ten komentarz.
Doskonale wiesz, że jestem Twoją fanka ale po tym rozdziale, to chyba zacznę Cie wielbić :) Pomysł Edwarda kompletnie mnie zamurował. Musiałam przeczytać to zdanie trzy razy, zanim zrozumiałam jego sens Wink
Skoro jesteś w trakcie 11 rozdziału to wszystko gra :) Nie będę musiała się tak stresować.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
whatever94
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ZG

PostWysłany: Śro 21:06, 29 Kwi 2009 Powrót do góry

Przeczytałam wszystko co napisałaś i jestem pod wrażeniem. Na początku nie za bardzo podobało mi się to, że Edward jest wampirem, ale z czasem co raz bardziej zaczęło mi się podobać :D Ostatnie wydarzenia zostawiają wiele niedopowiedzeń, dlatego nie mogę się doczekać następnego rozdziału.


Pozdrawiam, W


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fedra
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: stolica WLKP.

PostWysłany: Pią 22:17, 01 Maj 2009 Powrót do góry

Nieźle, nieźle. Miałam tą przyjemność trafić na jedne z ciekawszych ff'ów na tym forum. Naparwdę bardzo mi się podoba. Twój Edward jest... hm... idealny? Najprawdopodobniej. Te kwiaty od niego i propozycja, ze będzie z nimi "spać". Notabene, Renee miała niezłą wymówkę... boi się.
No więc przede wszystkim musze wrócić to części podstawowej i napisać, ze fabuła jest naprawdę dobra, tak samo jak z resztą wykreowane przez Ciebie postacie. Bardzo lubię Martina, przede wszystkim za to, że jest przyjacielem Wink No o panie E. to się nawet nie wypowiadam, bo on jest sam w sobie cudny. A ojciec Belli... No, jak wiele osób tutaj też sie jeszcze z taką wizją Charlie'go nie spotkałam. Intrygujące. Tak samo ten "Napastnik". Czekam aż sie pojawi Wink
A błędy... Ojć, chyba gdzieś tam mignął mi jeden czy dwa, ale byłam raczej zajęta czytaniem, a nie lataniem ze słownikiem poprawnej polszczyzny ^^ A styl masz ładny, czyta sie lekko i płynnie, bez ciągłych pytań: kto? co? że niby jak?
Ogółem to czekam na kolejne rozdziały, które - mam nadzieję - pojawią sie szybko, bo historia naprawdę wciąga.
Pozdrawiam i weny życzę,
Nat.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 20:19, 04 Maj 2009 Powrót do góry

Hmhmm.... Podoba mi się bardzo... Koleżanka mi poleciła ten FF a ona się zna.. Mam tu kolejny przykład. Muszę powiedzieć, że moim ulubionym bohaterem jest Martin - tancerz, przystojny, sympatyczny, poczucie humoru. No ideal po prostu xD
Niech Bella bierze Edwarda przynajmniej Martina zostawi w spokoju... chociaz czuje ze sprawa z nim jeszcze nie jest zakonczona.
Ten FF dokladnie trafil w moj obecny nastroj - romantyczno , humorystyczny takze jak najbardziej jestem na TAK... i Wez sie dostan w koncu to tego komputera bo sie nie moge doczekac dalszych rozdzialow xD pozdrawiam *zmierzchoholiczka;)* :*
Madi
Zły wampir



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: A tam gdzieś jakoś ;)

PostWysłany: Wto 17:00, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Rozdział 9

Pierwszy tydzień minął nam szybko. Renee zdecydowała się na współpracę z Martinem, my chodziliśmy do szkoły. Nikt nie wiedział, że Edward u nas spał. Charlie ani razu się nie pokazał.

Tego dnia byłam sama w domu, co zresztą nie zdarzało się często. Mama była w pracy, Edward musiał coś załatwić. Nie był szczęśliwy, że mnie zostawia bez opieki, ale udało mi się go przekonać.

Krzątałam się w kuchni, przygotowując obiad, bo zbliżał się czas powrotu Renee. Nagle trzasnęły drzwi frontowe, na co zupełnie nie zwróciłam uwagi. Do momentu, kiedy usłyszałam za plecami głos, na dźwięk którego serce na moment mi stanęło.
- Witaj, Bello. Coś dawno mnie nie odwiedzałaś, więc ja wpadłem.
Odwróciłam się szybko.
- Renee nie wraca do domu? Wczoraj dostałem pozew rozwodowy. Co to ma znaczyć?
- Wyjdź – wycedziłam cicho, marząc o tym, żeby głos mi się nie trząsł.
- Dlaczego mnie wyganiasz? Jestem twoim ojcem. Nie zapominaj o tym.
- Nie waż się nazywać siebie moim ojcem, Charlie. Nie po tym, co zrobiłeś mamie.
- Co ja jej zrobiłem?! – jego oczy zapłonęły nietłumionym szaleństwem – To wy zniszczyłyście moją szansę! To wy zniszczyłyście moje życie!
Zaczął się do mnie przysuwać. Przeraziłam się. Nie miałam z nim szans w starciu twarzą w twarz. Zaczęłam się więc rozglądać za czymś do obrony. Zobaczyłam nóż. W myślach przepraszając Boga za to, co miałam zamiar zrobić, złapałam go. Trzymałam go oburącz, stojąc na rozstawionych i ugiętych nogach, jakbym sama szykowała się do ataku. Przystanął niepewnie, widząc w moich oczach strach ustępujący miejsca determinacji. Myślałam o Renee. Musiałam się go pozbyć, nim ona wróci.
- Bello – zasyczał – Chyba nie podniesiesz ręki na własnego ojca?
- Już ci powiedziałam Charlie- nie chcę cię znać. Wynoś się – spojrzał na moją uniesioną broń.
- Zawsze byłaś dobrą uczennicą. Szybko łapałaś, o co chodziło. Czasem żałowałem, że tylu rzeczy cię nauczyłem. Teraz wyjdę – dodał pospiesznie, widząc jak nóż lekko się unosi, jakby do ciosu – ale nie licz, że to tak zostawię.
Odwrócił się i wyszedł z kuchni. Pobiegłam za nim. Gdyby akurat w tej chwili Renee… Wolałam o tym nie myśleć. Wsiadł do samochodu i odjechał szybko. Widząc to nie wytrzymałam dłużej- upuściłam nóż i osunęłam się na trawę tuż obok niego.

W takiej pozycji znalazł mnie Edward. Nagle poczułam, że ktoś szarpie mnie delikatnie za ramię. Obudziłam się w jednej chwili i krzyknęłam:
- Renee!
- Ciii… Spokojnie – szepnął chłopak, głaszcząc mnie po ramieniu. Spojrzałam na niego nieprzytomnie.
- Gdzie…
- Renee jest u znajomej. Dzwoniła jakiś czas temu. Co się stało? – wymownie spojrzał na leżący obok mnie nóż. Widziałam jednak, że drga mu szczęka, a spokój jest jedynie pozorny. Jakby o wszystkim wiedział.
- Charlie tu był – wykrztusiłam.
- CO?! – ryknął. Nie kontrolował już swojego gniewu, więc pobiegł do lasu. Dobiegł mnie stamtąd suchy trzask łamanego drzewa. Wrócił po kilku minutach, nieco spokojniejszy. Wziął mnie delikatnie na ręce i zaniósł do domu.

Zaczęłam mu opowiadać. Wtedy wszelkie tamy puściły. Nie mogłam powstrzymać płynących łez, trzęsłam się jak w febrze. Objął mnie, a ja wczepiłam się w jego ramiona. Krople rzęsiście rosiły jego koszulę. I uparcie nie przestawały lecieć.

Ktoś otworzył drzwi wejściowe.
- Renee – mruknął Edward. Wzięłam głęboki oddech i szybko się uspokoiłam. W jego towarzystwie łatwiej mi to przychodziło. Funkcjonowałam w miarę normalnie.
Szepnęłam cicho:
- Nie mów jej nic.
Zmarszczył brwi, ale kiwnął głową. Nie chciałam jej jeszcze bardziej stresować. Miała wystarczająco dużo zmartwień. Wpadła do pokoju.
- Cześć, druży… - przerwała w pół słowa - Co się stało?
Spojrzałam błagalnie do chłopaka siedzącego obok mnie. Nie potrafiłam jej okłamać.
- Ciężki dzień – wzruszył ramionami.
- Rzucił cię chłopak? – zaczęła się angażować. Stwierdziłam, że warto pójść tym tropem.
Westchnęłam.
- Już od bardzo dawna się między nami nie układało. Nie chcę o tym mówić.
Edward spojrzał na mnie. Drgały mu kąciki ust- starał się nie uśmiechnąć. Widząc to, poczułam się lepiej. Miał na mnie dziwny wpływ.
Teraz to Renee westchnęła.
- Moja duża córeczka…
Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać, a chłopak razem ze mną. To była moja typowa reakcja na zbyt wielką ilość stresu. Dawno w tym domu nie panowała taka atmosfera… beztroski. Renee poklepała mnie po głowie, wywołując kolejny wybuch śmiechu.
Edward nagle zerwał się z kanapy.
- Bella, zajęcia! – porwał mnie za rękę i zaciągnął wręcz do samochodu.

Dojechaliśmy szybko. W między czasie opowiadał mi zabawny historyjki. Efekt był taki, że wpadliśmy rozchichotani na salę. Martin spojrzał na nas jak na idiotów. Podeszłam do niego mówiąc:
- Błagam cię, uderz mnie, bo nie przestanę.
Skrzywił się lekko i podniósł dłoń do mego czoła, poczym nonszalancko pstryknął w nie z palców.
- Auuu. Nie bij mnie.
- Sama chciałaś – roześmiał się. Wyszedł do pokoju obok, a po chwili wrócił z kubkiem wody, którym chlusnął mi w twarz. Zaczęłam kichać i pluć, ale podziałało- w końcu się uspokoiłam. Zeszło ze mnie całe napięcie. Uśmiechnęłam się promiennie do obydwu i powiedziałam proste „dziękuję”.

Martin dał nam ostry wycisk. Jive przez półtorej godziny może zabić. O dziwo przeżyłam. Ledwie, ale dałam radę. Edward nawet nie dostał zadyszki! Patrzyłam na niego z podziwem zmieszanym z zazdrością. Inne pary wyglądały podobnie do mnie. Woda lała się hektolitrami. Edward zażartował, że na stałe podłączy mi słomkę do ust. Jeden z chłopaków podrzucił pomysł hełmu z kubkami po bokach i słomką prowadzącą do ust. Wszyscy skwitowali to wybuchem śmiechu, tylko ja pozostałam poważna. Po pierwsze chciałam, żeby potraktował to poważnie, a po drugie stopniowo wyzwalałam się spod wpływu dobrego humoru.

W pewnym momencie Martin zawołał mnie do siebie.
- Bello, jak sobie radzisz?
-Ach, daję radę – westchnęłam - Nie… nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać.
- To dobrze. Pamiętaj, że gdybyś czegoś potrzebowała…
- Jasne. Dziękuję – cmoknęłam go w policzek. W tej samej chwili Edward zawołał:
- Bella, chodź do do…mu cię odprowadzę i pójdę sobie, rzecz jasna.
Martin spojrzał na mnie, nieco zaskoczony. Machnęłam tylko ręką.

Kiedy podeszłam do mojego Edwarda, to znaczy mojego partnera oczywiście, po moim dobrym humorze nie było już śladu. Nie potrafiłam się na niczym skupić. Wzięłam go pod rękę, powiedziałam wszystkim „cześć” i poszliśmy.

Zdążyliśmy przejechać przez dwie przecznice, kiedy nagle Edward zjechał na pobocze i zaparkował. Odwrócił się do mnie i powiedział krótko:
- Mów.
- O czym?
- O czymkolwiek. O dzieciństwie, dzieciństwie byłych facetach, o przyjaciołach- cokolwiek. Tylko nie myśl o tym wszystkim. Przynajmniej teraz, przynajmniej przez tę chwilę.
Prawdę mówiąc jedyne, o czym teraz myślałam to to, co nas właściwie łączy. Zamiast tego tematu cicho rozpoczęłam inny:
- Wszystko przemija, prawda? My przemijamy – zrobił dziwną minę – nasze pasje i marzenia.
- Czasem jedna chwila może je przekreślić.
- Właśnie – pokiwałam głową – Kiedy człowiek sobie to uświadomi zaczyna żałować, że zaczął się zastanawiać.
Nastała chwila ciszy, którą przerwał po jakimś czasie.
- Cieszę się, że cię poznałem – powiedział – Twoje towarzystwo sprawia, że mam na co czekać.
- Na co? Aż sobie pójdę? – zażartowałam, żeby nieco rozluźnić atmosferę.
Uśmiechnął się i zaraz znów spoważniał.
- Nie, nie o to zwykle chodzi. Wiesz – wyjrzał przez okno – Do tej pory nie miałem o kogo dbać. Moja rodzina jest bardzo silna – skrzywił się lekko z niewiadomego mi powodu – zawsze da sobie radę. A ty…
Otworzyłam usta, żeby zaprotestować, ale mi przerwał:
- Tak, wiem- jesteś silna. I to jest prawda. Niemniej są pewne rzeczy, przed którymi mogę cię ochronić i to daje mi poczucie… człowieczeństwa.
Zabrzmiało to nieco dziwnie w jego ustach. Zamilkł, wpatrzony w księżyc. Światło padało na jego zamyśloną twarz. Był bledszy niż zwykle. Miał idealnie prosty nos i cudowne wargi, które czasami miałam ochotę dotknąć palcami, chcąc dowiedzieć się, jakie są w dotyku. Wiecznie zmierzwione włosy opadały mu na oczy- co chwilę odgarniał je dłonią. I te oczy- o najbardziej zdumiewających tęczówkach w kolorze róż, które często dostawałam.
Nagle poczułam wielką ochotę, żeby powiedzieć mu, kim dla mnie jest. Problem w tym, że sama tego nie wiedziałam. Czułam, lecz nie potrafiłam znaleźć słów, żeby to opisać. Jedno wiedziałam na pewno.

Był dla mnie zbyt dobry.

A mnie zbyt mocno na nim zależało.

Moje rozmyślania przerwał sam Edward sięgając do stacyjki, żeby odpalić samochód. Zatem rozmowa skończona. Może to i lepiej.
Dla nas obydwojga.

Szkoła następnego dnia była taka sama jak zwykle- cztery nudne lekcje spędzone w oczekiwaniu na biologię, wyczekiwana biologia, a potem znienawidzony w-f. Mimo wszystko nie afiszowaliśmy się naszą przyjaźnią w szkole. Dlatego też byłam bardzo zdziwiona, kiedy podczas lunchu do mojego stolika (siedziałam sama) dosiadło się pięć osób. Klan Cullenów w komplecie. Była nawet Rosalie.
Alice usiadła po mojej lewej stronie, Edward po prawej, a Emmett naprzeciwko.
- Jesteś z nami? – zapytała Alice.
- O co ci chodzi?
- Jesteś z nami? – powtórzyła tylko.
- Tak.
- No i dobrze – wyszczerzyła się.
- Mogę wiedzieć, o co chodzi?
- Jeszcze nie – cmoknęła mnie w policzek, zerwała od stołu i wybiegła ze stołówki.
- O co jej chodzi?
Wszyscy uśmiechnęli się tak, jak Alice chwilę wcześniej i rzucili jednocześnie:
- Nie powiemy ci.
Potem zerwali się z krzeseł i wybiegli. Został tylko Edward. Spojrzałam mu w oczy i… ubiegł mnie, nim zdążyłam choćby otworzyć usta:
- Na mnie nie licz.
- Uhm… Szkoda.
Chwila ciszy
- No powiedz.
- Nie.
- Proszę?
- Nie.
- Edward – jęknęłam.
- Nie.
- Jak możesz?
- Samo tak wychodzi.
- Jesteś okropny.
- Wiem – uśmiechnął się.

O co chodzi dowiedziałam się kilka dni później. Alice podbiegła do mnie przed lekcjami.
- Pamiętasz, jak powiedziałaś, że jesteś z nami?
- Tak – przyznałam ostrożnie.
- No to się wkopałaś, dziewczyno.
- W to nie wątpię – mruknęłam.
- Witaj, wspólniczko w zbrodni - Emmett zaszedł mnie od tyłu i położył mi rękę na ramieniu. Boże, jaka ciężka… Wbiła mnie chyba lekko w podłoże.
- Co proszę?
- Jeszcze nie zdążyłam – syknęła Alice.
- Ups, przepraszam.
To pewnie miało zabrzmieć szczerze.
- O co wam, do jasnej cholery chodzi? – nie wytrzymałam.
- Esme i Carlisle wyjeżdżają na weekend. Robimy imprezę. I… - zawahała się.
- I…?
- Nic takiego. Jesteś współorganizatorką.
- Wy chyba zwariowaliście – zmrużyłam gniewnie oczy.
- Nie – wzruszyła ramionami.
Pomyślałam chwilę. Z nią i tak nie wygram. Poza tym pasowałoby się odstresować. Przełknęłam więc nerwowo ślinę, odchrząknęłam i powiedziałam kluczowe:
- OK. Kiedy to?
- Jutro.
- Jutro?!
Dom wariatów.
- Masz plany?
- Właściwie to…
Przerwała mi, nim zdążyłam dokończyć zdanie:
- To super. Do jutra – uciekła szybko. Emmett wybuchnął swoim tubalnym śmiechem i poszedł poszukać Rose.




Rozdział 10


- Jak ci się podoba?
Weszłam za Alice do przestronnego holu ich domu.
- Nic się nie zmieniło – wzruszyłam ramionami.
W odpowiedzi na tę „obelgę” dziewczyna uśmiechnęła się szatańsko.
- Jeszcze nie. Emmett, światło! – zawołała.
Po chwili zrobiło się ciemno. Dosłownie sekundę później hol rozbłysł setkami maleńkich światełek, światełek pod sufitem zaczęła wirować kula dyskotekowa, rzucając kolorowe rozbłyski na ścianach. Zamarłam, wpatrzona w nie.
- I jak? – spytała ponownie.
- To jest fantastyczne! – zawołałam entuzjastycznie.
- Tylko? – spytał Emmett z góry.
- Słów mi brakuje.
- A taka niby elokwentna – do pomieszczenia weszła Rose.
Wszyscy zamarli, a mnie zrobiło się głupio. W końcu nie od dziś wiedziałam, że Rose za mną nie przepada.
- Rose… - zaczął Emmett.
Przerwała mu:
- Hej, przecież żartowałam. Przepraszam cię, Bello. Nie chciałam cię urazić. Ani teraz ani wcześniej – uśmiechnęła się.
„A co mi tam” – pomyślałam.
- Nic się nie stało.
- No… To tego… - Alice nie wiedziała, co powiedzieć – Bello, czas się przebrać.
- Przebrać? – spojrzałam na nią, zaskoczona. Byłam ubrana w jeansy i czerwony top. I nie miałam zamiaru tego zmieniać.
- No, oczywiście. Będziemy u mnie – zawołała do reszty, łapiąc mnie jednocześnie za rękę i ciągnąc w stronę schodów. Była zaskakująco silna.

Zaprowadziła mnie o swojej wielkiej łazienki. Zmusiła mnie do siedzenia na krześle przez prawie godzinę. Musiałam jednak przyznać, że miała dryg do robienia makijażu. Moje oczy wydawały się większe, a usta pełniejsze. Włosy, zebrane w wysoki kucyk odsłaniały ramiona.
- Teraz pora na ciuchy.
- O nie, kochana. Na ubrania się nie… ojej – zamilkłam, bo podprowadziła mnie do łóżka, na którym leżał złoty gorset. Zawsze o takim marzyłam. Uśmiechnęła się triumfująco.
- Chciałam do tego skórzane spodnie, ale Edward się nie zgodził.
- I chwała mu za to – mruknęłam, podnosząc oczy do nieba – OK. Na top się zgodzę, ale zostają moje spodnie.
- Ale…
- Alice! – zgromiłam ją wzrokiem.
- Dobrze, już dobrze – westchnęła.

Szybko zmieniłam bluzkę i przejrzałam się w wielkim lustrze stojącym na środku pokoju.
- No, no – mruknęłam. Wyglądałam… ładnie – Jakoś tak…
- Seksownie – dokończyła za mnie, a ja spłonęłam rumieńcem
- Pokraśniałaś coś – roześmiała się – Teraz moja kolej.
Podbiegła do szafy i wyciągnęła z niej czerwoną sukienkę. Gdy ją założyła okazało się, że sięga kolan i jest bardzo obcisła, a przy tym niewyzywająca dzięki golfowi. Jakimś cudem Alice wyglądała w niej jeszcze lepiej, kiedy założyła czarne szpilki.
Westchnęłam:
- Wyglądasz… genialnie.
Puściłam do niej oczko.
- Jazz padnie, kiedy cię zobaczy
- I o to chodzi – stanęła jak modelka.
- OK. Idziemy. Edward już jest.
Bezwiednie się uśmiechnęłam, słysząc jego imię. Pilnował Renee, która teraz miała być u znajomej.
- Nie martw się, Bello – powiedziała dziewczyna – Z twoją matką wszystko będzie dobrze. Wierz mi. No, a teraz – zatarła ręce – idziemy pokazać się chłopakom.

- Edward jest na dole, przy fortepianie – szepnęła – Idź.
- Ale… - zaczęłam.
- Idź – popchnęła mnie delikatnie w kierunku schodów.
Nie mogłam powiedzieć, że nie byłam ciekawa jego reakcji. Zeszłam, a przynajmniej próbowałam zejść w normalnym tempie. Wiedziałam, gdzie stał instrument, więc skierowałam się w tamtą stronę.

Siedział przy klawiaturze cicho coś grając. Usiadłam obok, patrząc jak się skupia na muzyce. Nagle drgnął, otworzył oczy i zerknął na mnie. Uśmiechnął się lekko i szepnął:
- Pięknie wyglądasz, Bello.
A ja, rzecz jasna MUSIAŁAM się zaczerwienić. Nie odpowiedziałam, bo nie czułam się na siłach. Chłopak znów zamknął oczy, a ja patrzyłam na jego dłonie wdzięcznie biegające po klawiaturze. Najchętniej spędziłabym tak cały wieczór, ale nagle przestał grać i powiedział:
- Już czas. Goście idą.
Razem poszliśmy do holu, gdzie stali już Alice, Jasper, Rose i Emmett.
Wtem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Imprezo, witaj! – zawołał Emmett i otworzył drzwi. W tej samej chwili zalała nas fala muzyki.

Zbliżała się jedenasta. Impreza trwała w najlepsze, ale ja nie potrafiłam się dobrze bawić. Cały czas martwiłam się o mamę. To wykraczało już poza normalność. Próbowałam otrząsnąć się z tego odczucia, jednak nie do końca mi się to udawało. Edward cały czas się kręcił niedaleko mnie. Zobaczyłam, że znowu idzie w moją stronę, o krok zatrzymywany przez tabuny rozchichotanych dziewczyn. Trochę mnie to rozzłościło. „Dobra, Swan. Może i jesteś trochę zazdrosna, ale czego ty się spodziewałaś? Że zawsze będzie w pobliżu ciebie? Kiedyś zagrożenie minie i nie zatrzymasz go siłą” – myślałam.
Stop.
Ja nie miałam prawa ani tym bardziej powodu tego robić. Trzasnęłam się mentalnie w twarz*, żeby ocknąć się z chwilowego letargu. Rozejrzałam się dokoła w chwili, gdy ktoś dotknął mojego ramienia. Podskoczyłam przestraszona i odwróciłam się szybko. Przede mną stał Mike.
- Hej, Bello. Może zatańczymy?
Spojrzałam za siebie. Edward przystanął, jakby w oczekiwaniu na dalszy rozwój wypadków. „Ty masz swoje życie i on ma swoje” – odezwał się cichy głos w mojej głowie. Próbując to sobie uświadomić odwróciłam się do Mike’a i powiedziałam:
- Cóż… Czemu nie?
Leciał szybki utwór, więc byłam uratowana. Opatrzność miała jednakże inne plany, bowiem kiedy tylko weszliśmy między tańczących melodia stała się wolna i nastrojowa.
Mike przygarnął mnie do siebie, czy też raczej próbował. Pozwoliłam mu na położenie rąk na mojej talii, jednak dłonie trzymane na jego ramionach miałam wyprostowane. Spięłam się, kiedy chciał mnie przyciągnąć bliżej. W końcu dał sobie z tym spokój. Musieliśmy wyglądać dziwacznie, ale nie obchodziło mnie to.

Obracaliśmy się miarowo wokół własnej osi. Czułam się bardziej niż nieswojo, ale starałam się być dzielna. Wypatrywałam Edwarda, ale gdzieś zniknął. Poczułam nieznane dotąd ukłucie w sercu, którego nie potrafiłam zdefiniować.
Kiedy piosenka się skończyła, grzecznie podziękowałam i uciekłam zanim zdążył choćby odpowiedzieć.
Poszłam poszukać Edwarda.
Znalazłam go siedzącego przy fortepianie. Drzwi były zamknięte, więc huk muzyki wyraźnie się zmniejszył. Stanęłam za nim, czekając, aż się odwróci. Kiedy tego nie zrobił, powiedziałam cicho:
- Schowałeś się?
- Tak – jego odpowiedź była zadziwiająco lakoniczna.
- Dlaczego?
- Nie lubię… - zawahał się i po chwili dokończył z lekkim westchnieniem – głośnej muzyki.
Nie przekonało mnie to, ale nie naciskałam. Zamiast tego spytałam:
- Mogę poukrywać się z tobą?
Spojrzał na mnie. Nareszcie.
- A chcesz?
- Tak.
Uśmiechnął się lekko i poklepał miejsce obok siebie, które ochoczo zajęłam. Wiedziałam już, dlaczego instynktownie preferuję obuwie sportowe, ewentualnie taneczne niż szpilki.
- Zdejmij buty – zakomenderował.
Spojrzałam na niego niepewnie. Widząc, że życzliwie się uśmiecha sięgnęłam do zapięcia przy kostce. Po chwili buty leżały obok moich stóp, a ja radośnie przebierałam palcami.
- Raj – mruknęłam.
- Dlaczego? – spytał, przyciągając tym moją uwagę.
- Co?
- Dlaczego tutaj siedzisz?
- Bo… wolę siedzieć tutaj z tobą niż z tamtymi ludźmi, których właściwie nie znam – postawiłam na szczerość.
- To miłe.
Chwilę milczeliśmy. Widziałam, że chce o coś zapytać, ale widocznie ze sobą walczył.
- Śmiało – zachęciłam go.
- A co z Mike’m?
Nie zrozumiałam.
- Co z nim?
- Chyba dobrze się dogadujecie.
- Tak, to prawda – powiedziałam lekko kpiącym tonem - Ależ my potrafimy porozumiewać się bez słów. Telepatia dosłownie.
Zrobił dziwną minę i stwierdził:
- Przepraszam, nie powinienem był pytać.
- Jesteś mi bliski – wypaliłam – To znaczy, chodzi mi o to, że możesz pytać o wszystko.
- Serio?
- Taaa… Pytać możesz, ale nie obiecałam, że odpowiem – puściłam oczko i wstałam z zamiarem podejścia do biblioteczki. On jednak złapał mnie w pasie i przytulił. W jego ramionach błyskawicznie się rozluźniałam. Tak dużo czasu ostatnio przeżywaliśmy…
- Bądź sobą – poprosił – Cokolwiek by się nie działo- nie zmieniaj się. Proszę.
Patrzył na mnie hipnotyzująco, a ja… No, cóż… Ja po prostu w tym spojrzeniu zatonęłam.
Nie istniał nikt inny poza Edwardem.
Zbliżył powoli twarz do mojej i delikatnie musnął moje wargi swoimi. Pocałunek był niesłychanie delikatny, wręcz ulotny, a ja mimo wszystko czułam się, jakby przejechał po mnie czołg. Najchętniej trwałabym tak w nieskończoność, ale chłopak odsunął się nieco. Spojrzałam na niego i ufnie wtuliłam twarz w jego tors. Gładził mnie po plecach, kołysząc. Trwaliśmy w prawie zupełnym bezruchu do momentu, kiedy ktoś z impetem nie otworzył drzwi.
- A, Bello – powiedział Mike – tutaj się scho… - przerwał, widząc, że Edward mnie obejmuje. Chciałam się odsunąć, ale mi nie pozwolił. Uśmiech powoli znikał z twarzy Mike’a.
- To ja nie będę przeszkadzał – wycofał się z pokoju.
Spojrzałam na Edwarda. Zerknął na mnie, lekko uśmiechnięty.
- Przepraszam cię za to – powiedział – Nie mogłem się powstrzymać.
- W sumie… Nie przeszkadzało mi to – stwierdziłam, nie do końca zgodnie z prawdą. Nie przeszkadzało? Byłam zachwycona! I jeszcze ten uśmiech Edwarda…
- Myślę, że pora wrócić na imprezę – stwierdził z żalem. Zaczekał, aż założę buty, a potem wstał i wziął mnie za rękę, pytając wzrokiem o zgodę. Wyszliśmy z pokoju. Okazało się, że została garstka ludzi. No i zbliżała się druga w nocy.
- Renee – pisnęłam. Przecież powinnam być z nią w domu.
- Spokojnie. Została u tej znajomej na noc. Bello, nie wpadaj w paranoję – ścisnął moją dłoń.
- Chyba już za późno – mruknęłam, a on się roześmiał.
- Chodźmy zatańczyć – pociągnął mnie w stronę parkietu.
„A co mi tam” – pomyślałam i poszłam za nim.



******************
*W.A. Wybaczcie, nie mogłam się powstrzymać :D


A tu taki prezencik dla Was był- rozdział gratis Wink

Ale teraz na kolejne trzeba będzie niestety troszki poczekać.
Zachęcam do komentarzy Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Madi dnia Śro 15:57, 06 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
werciku16
Człowiek



Dołączył: 12 Lut 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Polski

PostWysłany: Wto 17:20, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Madi jesteś cudowna!!! Praktycznie przez cały czas jak czytałam miałam banana na twarzy! Oczywiście pomijając napaść Charliego. Normalnie psychol! Mój ulubiony fragment to oczywiście pocałunek Edwarda i Belli. Nareszcie jestem uszczęśliwiona. Teraz jeszcze tylko pozostaje sprawa "tatusia Bell" i wampirycznej strony Eda. Nie mogę się doczekać dalszych części! Pozdrawiam i życzę weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 18:18, 05 Maj 2009 Powrót do góry

kurcze niestety nie moge sobie pozwolic na czytanie na bieżąco ale za to moge czytac wiecej rozdzialow :D bardzo podoba mi sie sprawa z Charliem :) naprawde to jest cos nowego i chociaz mozna bylo sie tego domyslec sposob w jaki to opisalas mnie nie zawiodł. Charie znecajacy sie nad kobietami Laughing całkowite przeciwienstwo ksiaki. Oczywiscie nie bylabym soba jak nie podobaloby mi sie z B&E podoba mi sie i to bardzo. Zaczyna sie dziac i czekam kiedy Edward zdradzi swoja tajemnice :) ciekawa jestem dalszych relacji Belli Mike'em i Martinem a Edward biedak zazdrosny jest :) życze veny Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Wto 18:46, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Madi! Absolutnie Ci dziękuję za te dwa rozdziały!
I Edward wreszcie pocałował Bellę!
Teraz przez cały tydzień będę się nad tym rozpływać Wink
To było takie uczuciowe. I ten Charlie...
To nie jest konstruktywny komentarz ale może za trzy dni napiszę
coś sensownego :D
Wszystko było cud, miód i orzeszki, więc możesz być z siebie zadowolona Uwaga
Wiesz, przydałoby się małe miziu - miziu (mam nieczyste myśli).
Co z tego że Edward to wampir? Nadal jest mężczyzną :D:D
Życzę Ci weny do dalszego pisania :)

Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady Vampire
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd

PostWysłany: Wto 18:56, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Nareszcie! Razem, razem, razem...
Wiem, szalenie elokwentny komentarz ale bywa i tak.
Scenki zazdrości w wykonaniu Belli i Edwarda są świetne, czekac tylko aż odkryje prawdę.
czekam na dalsze cześci z niecierppliwością.
WENY!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Souris
Gość






PostWysłany: Wto 19:40, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Och! Nie pamiętam już czy tu komentowałam, więc jeśli nie to witam, a jak tak to witam ponownie Wink
Piszesz genialnie, czytając odprężam się po stresach całego dnia. Przez oba rozdziały uśmiech nie znikał z mojej twarzy (wyjątek - Charlie). Śmiałam się aż do bólu brzucha, a rodzinka pyta co mi się stało, że taka radosna jestem :D
Było tu wiele zabawnych fragmentów, ale to zdanie powaliło mnie na kolana:
"- Bella, chodź do do…mu cię odprowadzę i pójdę sobie, rzecz jasna"
Nie wiem, czemu akurat to, ale nie mogę uspokoić się do tej pory.
Masz wspaniały styl, nie wiem czy wyćwiczony czy wrodzony talent, ale Twoje opowiadanie naprawdę jest interesujące i wciągające.
Pozdrawiam i życzę weny,
Souris.
caroline200
Człowiek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Opole Lubelskie / Lublin / Razem z Cullenami.;p / "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc..."

PostWysłany: Wto 19:58, 05 Maj 2009 Powrót do góry

Łaaa! To było takie sweetaśne i romntyczne...
Też tak chcę... *odpływa do krainy marzeń*
*wraca*
Cytat:

- Ale…
- Alice! – zgromiłam ją wzrokiem.
- Dobrze, już dobrze – westchnęłam.

Tu mi coś zgrzyta. Czy nie powinno być tam "westchnęła"? Przecież to chyba była Alice, no nie?
Cytat:
- Jesteś z nami? – zapytała Alice.
- O co ci chodzi?
- Jesteś z nami? – powtórzyła tylko.
- Tak.
- No i dobrze – wyszczerzyła się.
- Mogę wiedzieć, o co chodzi?
- Jeszcze nie – cmoknęła mnie w policzek, zerwała od stołu i wybiegła ze stołówki.
- O co jej chodzi?
Wszyscy uśmiechnęli się tak, jak Alice chwilę wcześniej i rzucili jednocześnie:
- Nie powiemy ci.
Potem zerwali się z krzeseł i wybiegli. Został tylko Edward. Spojrzałam mu w oczy i… ubiegł mnie, nim zdążyłam choćby otworzyć usta:
- Na mnie nie licz.
- Uhm… Szkoda.
Chwila ciszy
- No powiedz.
- Nie.
- Proszę?
- Nie.
- Edward – jęknęłam.
- Nie.
- Jak możesz?
- Samo tak wychodzi.
- Jesteś okropny.
- Wiem – uśmiechnął się.
Sorry, że taki długi fragment cytuję, ale on mnie po prostu z nóg powalił. Przez jakieś kilkanaście minut śmiałam się jak wariatka. Really, really.
Cytat:

- Słów mi brakuje.
- A taka niby elokwentna – do pomieszczenia weszła Rose.

To też mnie rozwaliło, ale trochę mniej. Podoba mi się, że u Ciebie Rose nie jest taką wredną suką, tylko jest taka "normalna" o ile można tak powiedzieć o wampirzycy.:P

Dziękujemy za suprajsa. Miły.:D

Wena wielkiego i partnera wspaniałego [oczywiście do tańca!][a tak mi się zrymnęło.:P]

Buziaki,
Caroline.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Wto 20:42, 05 Maj 2009 Powrót do góry

MADI, solidarnie z innymi osobami powiem głośno : JESTEŚ GENIALNA.
na tym bym mogła skończyć ten komentarz, ale dekalog kontruktywnych komentarzy mi zakazuje.
No więc: akcja wciągająca, szybka, trochę za krótko trwała sytuacja z charliem, ale wybaczam :D, styl pisanie powoduje przyjemne i szybkie czytanie, nie skontrolowałam literówek ani innych błędów - przyznaję się.
Brakowało mi tylko obecności Martina, za mało go dałaś. Chociaż jesli ma być czarnym charakterem później... heh moje wyobrażenie.. :D
Twoje ff jest nieprzewidywalne co mnie niestety zmusza do wyczekiwania na następne części :D.
pozdrawiam P.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madi
Zły wampir



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: A tam gdzieś jakoś ;)

PostWysłany: Śro 16:17, 06 Maj 2009 Powrót do góry

Czyli tak, na dzień dobry powiem- to Wy jesteście genialne Wink

To tak tytułem wstępu.

Prudence- muszę Cię rozczarować, bo Martin ani nie kocha Belli, ani nie będzie kolejnym złym charakterem Kwadratowy Wink
Poza tym ja tam nie mam nic przeciwko temu, żebyś czekała na kolejne części :P czemu "niestety"?

Caroline- dzięki za poprawkę :P mój błąd <bije_sie_w_piers>
Cieszę się, że fragment się podobał. O to chodziło :P prawdę powiedziawszy ja mam wrażenie, że nie piszę nic śmiesznego. No, oprócz tego, który wymieniłaś, bo to było mniej więcej zamierzone Wink :P

Souris- prawdę powiedziawszy jest to pierwsze moje większe dziełko. Również pierwsze nie na polski. Co skłania do stwierdzenia, że wyuczony to on nie jest. Tj styl Wink

Ok, na razie tyle. Dziękuję za komentarze. Proszę o dalsze. Dziwne, nie?? :P ze swojej strony postaram się jak najszybciej dodać nowe, ale nie obiecuję.

Buziaki


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
love_jasper
Wilkołak



Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:12, 06 Maj 2009 Powrót do góry

Bardzo fajny ff! Momentami zabawny, momentami trzymający w napięciu. Ostatnio załamuje się gdy kolejny już ff robi się tak niedorzeczny, że aż nie śmieszny.
Chwała Tobie, że to opowiadanie ani razu mnie nie zawiodło. Za każdym razem jest coś co mnie zaskoczy, rozśmieszy.

Ładnie piszesz, dobrze się czyta, nic nie zgrzyta <rymuje>;D Podoba mi się, że nie wiem co się dalej stanie (przynajmniej w większości) i mogę się tylko domyślać.

Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału! 3x Pisz!!!
Pozdrawiam,
Dżozef.Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
caroline200
Człowiek



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Opole Lubelskie / Lublin / Razem z Cullenami.;p / "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc..."

PostWysłany: Czw 15:16, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Uwierz mi, nie ma co porównywać, to Ty jesteś genialna, nie mamy się co z Tobą równać.:D

Ten fragment był really śmieszny, spadłam z fotela, jak go przeczytałam. Bardzo mi się podobał.

Mam nadzieję, że niedługo [ jeszcze przed Galą.:D ] pojawi się następny chapik. Czekam.:**

Wena,
Caroline.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sandrixlp
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Czw 19:07, 07 Maj 2009 Powrót do góry

wow naprawdę jestem zaskoczona! nie spodziewałam się , że ten ff będzie aż tak dobry! oczywiście bez obrazy! pomysł jest naprawdę nieziemski - przyjaźń pomiędzy Edziem i Bells to jest coś świeżego , oczywiście bez miłości nie byłoby frajdy! no i taniec! kocham taniec i po mistrzowsku wplotłaś go w odpowiednie wątki :D kupiłaś mnie bez dwóch zdań!
niech wena będzie z Tobą!
pozdrawiam sandrix^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin