FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Za głosem serca - Rozdział 13 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:25, 07 Lut 2009 Powrót do góry

Ale było już a późno. Literówka ;>

Wydawało się, jakby dał mi czas na przełknięcie tego co powiedział i na uporządkowanie myśli; biedaczek nie wiedział, że to nigdy nie było i nie będzie możliwe - musielibyśmy tkwić tutaj ze mną całą wieczność. Tak, tak, biedny, naiwny Edward, który pozwala, by napalona Swan wyżyła na nim swoje frustracje. ;>
Anja, wiesz, co myślę o Twoim ficku. O tym rozdziale.
Z każdą kolejną częścią coraz bardziej rozwijasz swój talent, a raczej - pozwalasz się nam przekonać, jak dobrze piszesz. A Twoje postacie niosą powiew świeżości - drrrapieżna Bells wykorzystująca Edwarda, mhrrr ^^, a w końcu zachowująca odrobinę, niepodobnego do niej, rozsądku. A Eduardo - jest po prostu cudowny. Już Ci pisałam. Czuły, opiekuńczy, innymi słowy, cały on, a jednocześnie pozwala Belli na takie ekscesy. ;> Gdyby nie chciał, to by ją przecież od siebie odepchnął, prawda? A to niegrzeczny chłopczyk. ;>
Chciałabym móc napisać, że nie mogę się doczekać, co zdarzy się w następnej części - faktycznie tak jest, ciekawość... zżerałaby mnie, ale nie może, bo już czytałam następną część. ;d
Kurczę. Bardzo się cieszę, że jestem Twoją betą, ale przez to nie potrafię skomentować tego tekstu tak, jakby na to zasługiwał. Zrozumiesz, prawda? ;>
Powtórzę jeszcze raz: masz naprawdę wspaniały styl i bardzo podoba mi się świeżość Twoich bohaterów.

A tymczasem mogę powiedzieć tylko, że nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Czwartego. Hahaha. xd

Życzę ogromnej weny. ;*
Paskudne robaczysko


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 14:13, 08 Lut 2009 Powrót do góry

gdy "zaatakowała" Edwarda pocałunkiem , przez przypadek wbiłam sobie grzebień w głowę , którym się właśnie czesałam . nie spodziewałam się tak szybkiego zwrotu akcji . ;>
duuuuużo , duuuuuużo weny . ;D love
Agga
Człowiek



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: fucking gazebo...

PostWysłany: Nie 21:24, 08 Lut 2009 Powrót do góry

"Jednym płynnym ruchem chwyciłam Edwarda za koszulę i energicznie przyciągnęłam do siebie. Wpiłam się w jego usta, chociaż wiedziałam, że nie postępuję fair – mściłam się tylko na Mike’u, nic więcej. Edward chyba wiedział co się święci, bo starał się jakoś oprzeć temu co wyprawiałam, ale byłam zbyt zdesperowana i chwytając za poły płaszcza pociągnęłam go do siebie jeszcze mocniej. "

taką Bellę uwielbiam - drapieżna i stanowcze - a nie rozmymłana :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cullens
Człowiek



Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:38, 09 Lut 2009 Powrót do góry

Ann to jest świetne :D przeczytałam epilog i 2 rozdziały na jednym wdechu, wydech będzie dopiero gdy dodasz III część Wink
Bella jest bardzo zdecydowana. Zdecydowanie bardzo zdecydowana :D a gdy tylko widzę słowo "Mike" mam odruchy wymiotne, dziwię się tylko dlaczego Bells jest, była, z tym pacanem. Cóż, gdy nie ma Edwarda, ludzie robią różne błędy ^^
Pisz, pisz, pisz jak najszybciej, jestem spragniona, złakniona i głodna Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madeline_Cullen
Wilkołak



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z wichrowych wzgórz :)

PostWysłany: Pon 17:03, 09 Lut 2009 Powrót do góry

Podoba mi się Twój styl. Wkładasz dużo serca w opisy uczuć Belli, choć jak dla mnie rozdziały mogłyby być niego dłuższe. Zanim na dobre się wczytałam już się skończyło :(
Po przeczytaniu prologu myślałam, że akcja będzie rozwijać się powoli (co też ma swoje uroki), a tu proszę tak szybko się wszystko potoczyło!

Bella - diablica devil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Pon 17:45, 09 Lut 2009 Powrót do góry

Poszłam za głosem serca tak jak mówiłam i co...?
Brak nowych rozdziałów, a ja czekam i czekam, proszę wstaw dalszą część, bo w takich momentach się nie kończy.

Czekam na więcej, bo bardzo ale to bardzo Ciekawi mnie co się wydarzy
Pozdrawiam M(<:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anja
Zły wampir



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy

PostWysłany: Wto 21:05, 10 Lut 2009 Powrót do góry

przedstawiam rozdział trzeci... :)
zamieszczam krótkie EPOV, na rozgrzewke :D poza tym Edwardowym fragmencikiem, nadal głównym narratorem jest Bella.
cóż więcej? mam nadzieję, że się spodoba i liczę na wasze opinie i sugestie :)


beta: Robuś :)



Rozdział 3.

BPOV


Kulejąc i sycząc z bólu dowlokłam się do domu. Wiedziałam co mnie tam czeka, ale nie było odwrotu. Oby tylko nie szukała mnie już setka ludzi, z tatą na czele, bo będą bardzo zawiedzeni.

Nikt nie mógł się dowiedzieć o tym, co się stało. Miałam tak ogromne wyrzuty sumienia, że sprawa między mną a Mike’iem wydawała mi się już mało znaczącą błahostką.

A więc nadal byłam nieodpowiedzialną małolatą. W dodatku ze spokojnego spaceru do lasu tyle miałam pożytku, że lepiej było zostać w domu i na siłę zacząć sprzątać, albo zmarnować ten czas na ślęczeniu przed telewizorem.

Nie byłam w stanie wyrzucić z głowy tego, co się stało. Przed oczyma miałam ciągle Edwarda, a na skórze czułam jeszcze jego oddech. Powróciła fascynacja nim, z której dopiero co się wyleczyłam. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Powinnam była żałować tego, co miało miejsce ledwie godzinę temu, lecz wcale nie wydawało mi się, że zrobiłam coś złego. I to było w tym wszystkim najgorsze – z jednej strony wyrzuty sumienia i chęć zapomnienia, z drugiej... No właśnie... Czego ja tak właściwie chciałam?
- Kochanie, zamartwialiśmy się... Och! – Mama zakryła ręką usta i kilkakrotnie zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów, kiedy otworzyłam drzwi i weszłam do środka. – Dziecko, co ci się stało?! – Podbiegła do mnie, ale w jednej chwili zatrzymała, bo nie wiedziała co zrobić.
- Chyba skręciłam kostkę...
- Charlieeee!!!
- Co się stało...? – spytał tata podchodząc do nas powoli i jak mama przed chwilą, patrzał na mnie w osłupieniu.
- Ubieraj się, jedziemy do szpitala...
- Ale mamo...
- Bez dyskusji. – Ściągała już kurtki z wieszaka, rzucając jedną tacie.
- Nie byłabyś sobą... – szepnął mi do ucha i uśmiechnął się drwiąco, kiedy mnie podnosił. Zmrużyłam oczy i odwzajemniłam się tym samym.

Po dwóch godzinach wróciłam do domu, z kategorycznym zakazem pójścia jutro do szkoły. Nie walczyłam z nimi – nawet gdybym wróciła z lasu cała i zdrowa, wymyśliłabym jakiś ważny powód, dla którego lepiej zostać w łóżku – podświadomie czułam, że nie byłam w stanie na jakąkolwiek konfrontację z Cullenem.

Nazajutrz wstałam bardzo późno. Poprzedniego dnia położyłam się wcześnie, więc zdziwiło mnie, jak mogłam tak długo spać. Może to te leki przeciwbólowe? Nie wiem, jednak teraz zamiast być rześką i pełną wigoru, byłam tym długim snem ogromnie zmęczona.

Wlewając mleko do miski z płatkami, zastanawiałam się nad tym, co teraz inni robią w szkole. Od razu pojawiło się pytanie, co pomyśli Cullen o mojej nieobecności i czy rozmówi się jakoś z Mike’iem. W zasadzie jemu też powinno zależeć na tym, żeby nasz, a raczej mój eksces nigdy nie wyszedł na światło dzienne – w końcu był z tą Tanyą (czy jak ona się tam nazywała) i wydawało się, że są sobie bardzo bliscy w swoich relacjach. Ale nie jak brat z siostrą. Pozwalali sobie na tyle czułych i czasem nawet zbyt odważnych jak na szkolne otoczenie gestów, przenikliwych i kipiących pożądaniem spojrzeń. Mike i ja wyglądaliśmy przy nich jak para szczeniaków.

Postanowiłam zrobić zaległe zadania, żeby nie mieć zbyt dużo do nadrabiania. Skądinąd musiałam czymś zająć czas, który w samotności dłużył się niemiłosiernie.

*******

Za oknem robiło się już ciemno, ale nawet nie włączałam lampki. Zresztą lubiłam mrok; nigdy nie musiałam zasypiać przy świetle, jak większość dzieciaków, którym wydawało się, że w ich szafie siedzi potwór.

Sięgnęłam ręką po telefon, który leżał tuż obok mnie i wybrałam numer Mike’a.
- Hej, Bello. Próbowałem się do ciebie dodzwonić wczoraj, a dzisiaj...
- Wiem, wiem, zostawiłam telefon w domu, a później...
- Stało się coś? – Chciał spytać o coś jeszcze, ale zamilknął, bo zdał sobie sprawę, że to pytanie było czysto retoryczne.
- Dzwonię, żeby przeprosić.
- Przeprosić?!
- No tak. Zachowałam się... dziecinnie. – Przerwałam, bo rzeczywiście wyglądało to dziwnie. Czy to nie on powinien do mnie dzwonić i wdzięczyć się jak potulny piesek? Nie mogłam dopuścić do tego, żeby wyrzuty sumienia zaczęły mówić za mnie. I wtedy jakiś głosik w mojej głowie zaczął powtarzać, niczym zdarta płyta: „On nie może się dowiedzieć, nie może się dowiedzieć!”. Musiałam go jakoś zagłuszyć, toteż powiedziałam szybko do mojego rozmówcy – Widzisz, chyba nie powinnam była tak wrzeszczeć i...
- Ale ty nie masz za co przepraszać, głuptasie... Szczerze mówiąc, to ja zachowałem się jak dupek. Nie można żądać „dowodów miłości”, a ja…
- Ale ja rozumiem. I nie mam ci tego za złe, ale proszę, uszanuj moją decyzję. – Teraz to ja się wtrąciłam. Zawsze przerywaliśmy sobie nawzajem – czasem wydawało się, że rozumiemy się bez słów, jednak często takie urywane konwersacje prowadziły tylko do kolejnych kłótni, bo każde z nas sądziło, że drugie miało co innego na myśli. Tymczasem głosik zamilkł, więc mogłam spokojnie kontynuować. – Może przyszedłbyś do mnie, bo jestem uziemiona, porozmawiamy bez nerwów...
- Uziemiona? – przerwał.
- Taaak... Widzisz, skręciłam kostkę...
- Zaraz będę. Bip, bip, bip.

Czyli za chwilę będę miała gościa. Zaczęłam się zastanawiać, co mu powiedzieć, jak wybrnąć z twarzą z tej sytuacji, ale upierdliwy głosik wrócił, a ja mu wtórowałam: „On nie może się dowiedzieć, nie może się dowiedzieć...”. Bo tylko tego byłam w tej chwili pewna.

EPOV

Obróciłem się gwałtownie, nerwowo spoglądając na zegar. Od chwili, gdy ostatni raz sprawdzałem godzinę, wskazówka przesunęła się jedynie o trzy minuty. Powinien już być. Powróciłem do martwego wpatrywania się w las. Wtedy usłyszałem, że nadjeżdża samochód – rozpoznałem naszego Mercedesa i oparłem się o szybę przedramieniem, składając na nim głowę. Zamknąwszy oczy, wziąłem głęboki wdech i mimo narastającego zniecierpliwienia, trwałem w tej pozycji.

Nie spodziewał się mnie. Jego myśli krążyły jeszcze wokół szpitalnych spraw i pacjentów. Przekręcając klucz w drzwiach przypomniał sobie, że wszyscy dzisiaj są na polowaniu. Specjalnie zamknąłem się od środka, by zachować wszelkie pozory – w końcu mnie też miało tutaj nie być i nie wiem czemu, ale potrzebowałem jego zaskoczenia.
- Edward? – Nie odpowiedziałem, nadal stojąc do niego tyłem. – Co ty tutaj robisz? Nie poszedłeś z nimi?
- Jak widać nie. Polowałem już wczoraj. – Rzucił kluczyki na biurko, czekając na jakieś dalsze wyjaśnienia. – I o tym właśnie chciałem porozmawiać.
Mógł zadać zwykłe, głupie pytanie, ale wiedział, że sprawa jest poważna, skoro zrezygnowałem z wyjazdu z resztą rodziny. Nigdy nie ciągnął nikogo za język, co akurat dzisiaj w niczym mi nie pomagało. Nie wiedziałem od czego zacząć. Obróciłem się do niego powoli, czując na swoich plecach pytający wzrok.
- Więc? O co chodzi?
- Chyba muszę stąd wyjechać.
- Czy zabiłeś kogoś? - to pytanie zabrzmiało śmiesznie, ale z drugiej strony całkiem prawdopodobnie.
- Prawie. Ale następnym razem...
- Znowu ona?
- Tak. Śledziłem ją wczoraj, ale bez żadnych złych zamiarów. Może nawet lepiej się stało, że poszedłem za nią, bo skręciła...
- Faktycznie, rodzice przywieźli ją wieczorem do szpitala...
- No więc właśnie - musiałem jej pomóc. I wtedy... – zatrzymałem się na chwilę.
Powróciły wspomnienia tego popołudnia, które od wczoraj starałem się skrupulatnie czymś zastąpić w mojej głowie. Jednak teraz, kiedy zamierzałem o tym mówić, opanowanie się stawało się jeszcze trudniejsze.

W jednej chwili powrócił jej rozkoszny, upajający zapach. Jej wielkie, zdziwione oczy, tak głęboko zaglądające w moje. Jej długie, brązowe włosy. Jej zagadkowa cisza, której nie rozumiałem. Jej desperacja. Jej ciepłe łzy. Jej mokre ubranie. Jej drażliwość. Jej subtelne dłonie w moich włosach. Jej cienka, niemal przezroczysta skóra. Jej miękkie usta. Jej miękkie, rozpalone usta. Jej słodycz. Jej delikatne palce na moich wargach. Jej serce – bijące jak oszalałe, tłoczące szybko niebezpiecznie kuszącą, słodką krew.

Jej przesadna bliskość, która mogła ją zgubić.

Nic nie zmieni tego, że jestem potworem. Że wszystkim, do czego dążę, jest jedynie zaspokojenie swojego pragnienia kosztem czyjegoś życia.

To była już obsesja. Nie zachowywałem się ani odpowiedzialnie, ani chociażby uczciwe wobec reszty, tym bardziej wobec Tanyi. Wolałem nie myśleć, co by powiedział Carlisle, gdyby dowiedział się o tej bluzce...

Tanya była mi bliska i choć nic nie przebije próżności Rosalie, wydawała się czasem próbować jej dorównać. Niekiedy łapałem się na tym, że jestem z nią tylko dla świętego spokoju. Nie mogła mnie zmusić do bycia z nią, ale w tak „sparowanej” rodzinie czułbym się wyobcowany. Liczyłem, że kiedy będziemy ze sobą dłużej, zmienię nastawienie. Teraz jeszcze ta przeprowadzka… Ale, jak się okazało, nawet wspólne mieszkanie w niczym nie pomogło.

Wiedziałem, że i ona mnie nie kocha. Pociągałem ją fizycznie, ale nic poza tym. Ponadto, miała podobne podejście do naszego związku, co ja. I to właśnie zaczynało mnie męczyć. Być może byłem zbyt staroświecki, ale wolałem, gdy pożądanie i miłość szły razem w parze. Ona o tym wiedziała, ale mimo to nie potrafiła ze mnie zrezygnować, a ja obawiałem się ją zostawić. W taki sposób funkcjonowaliśmy, jednak odkąd mieszkamy w Forks, wszystko uległo zmianie.

Nie raz widziałem zazdrość w jej oczach, słyszałem niezrozumiałe wyrzuty w jej głowie. Dobrze wiedziała, że zwykła śmiertelniczka nigdy nie dorówna jej urodą, ale z jakiegoś powodu czuła się zagrożona.

Po raz pierwszy w moim długim już życiu pożałowałem, że inni nie mogą czytać w moich myślach. Gdyby ojciec miał teraz w nie wgląd, nie musiałbym opowiadać mu o tym wszystkim. Raniło mnie przypominanie sobie o tym, co się stało i bałem się, co będzie, jeśli wypowiem to wszystko na głos. Starałem się w sobie zebrać, bo wiedziałem, że rozmowa z nim przyniesie mi ulgę.
- Kochasz ją? - przemknęło mu przez myśl i od razu tego pożałował. Jednak, mimo że sam byłem pogrążony w swoich rozmyślaniach, wychwyciłem błyskawicznie te dwa słowa.

Nie odpowiedziałem. Podniosłem głowę i spojrzałem mu w oczy. Jak niby mogłem kochać człowieka, którego chciałem zabić? No jak? Byłem potworem niezdolnym do kochania, co miało najlepszy przykład w moim współżyciu z Tanyą.
- Kochasz ją... – Tym razem chciał, żebym usłyszał. I tym razem nie było to pytanie.

BPOV

Po piętnastu minutach stał już u moich drzwi. Otworzył je delikatnie, wślizgnął się do środka i bezgłośnie zamknął. Podszedł bardzo powoli i przysiadł ostrożnie na krawędzi łóżka. Spojrzał na moją nogę i z pobłażliwością pokręcił głową.
- Czy ty potrafisz przeżyć choć jeden dzień, bez uszkadzania sobie czegokolwiek...?
- Oj, przestaań... – Uśmiechnęłam się, a on nachylił się nade mną, żeby mnie pocałować, jednak przechyliłam głowę w bok. Słaba ze mnie aktorka, a jeszcze gorsza, gdy bardzo zależy mi na tym, by grać. Wyrzuty sumienia przejmowały już kontrolę nad moim ciałem.
- Gniewasz się jeszcze?
- Przecież mówiłam, że…
- Ale nie zachowujesz się, jakbyś przestała.
- Wiem, przepraszam. Po prostu... – "po prostu całowałam się z najcudowniejszym mężczyzną na ziemi" – nie mam dzisiaj nastroju.

Odchylił się i oparł na łokciach, patrząc w sufit. Czy mógł coś podejrzewać? Nie... Na pewno nie. Najwyżej pomyślał, że dalej to wszystko przeżywam i boję się mu zaufać.

Przygryzłam wargę, starając się zebrać na jakieś wyjaśnienia, na zapełnienie tej głuchej ciszy, która zaczynała mnie irytować. Najlepiej było odwzajemnić pocałunek, dać się trochę ponieść emocjom i zapomnieć o ostatnich czterdziestu ośmiu godzinach. Musiałam się odezwać, zrobić cokolwiek, choćby mały, czuły gest. Nagle wydało mi się, że jesteśmy już dla siebie obcymi ludźmi – ta przykra myśl przeszyła cało moje ciało mroźnym dreszczem i sprawiła, że ciężko westchnęłam i otworzyłam usta, mimo że nie wiedziałam jeszcze, co zamierzam powiedzieć.

Jednak przegrałam - odezwał się pierwszy, przewróciwszy się na prawy bok, spoglądał teraz na mnie.
- Zrobimy jak ty chcesz. I koniec sprawy, dobrze? - Coś na kształt uśmiechu pojawiło się na mojej twarzy i kiwnęłam lekko głową. – Przyniosłem ci zeszyty... Tu masz od Angeli. – Podawał mi je po kolei: jej z trygonometrii i swój z biologii, po czym zamierzał wręczyć następny, ale wybuchnął śmiechem. - I w ogóle nie uwierzysz... Ten jest od Cullena.
- Cullena? – Próbowałam sobie przypomnieć, jaką ja mam z którymś z nich lekcję. W tej jednej sekundzie spontaniczny uśmiech wywołany chichotem Mike’a spełzł mi z twarzy, bo zdałam sobie sprawę, o kogo chodzi.
- No, Edwarda. Macie razem historię, nie?
- Tak... I co, to niby jest od niego? – Pokazałam brodą na brązowy notes.
- Yhym. Zamurowało mnie, jak mnie szturchnął na biologii i go podał – normalnie szok!

Ja też byłam zszokowana. I przerażona. Znów w myślach spoglądała na mnie para ciemnobrązowych oczu.
- To ja będę leciał... Powinnaś jeszcze odpocząć. Hej, co jest? – Położył rękę na moim ramieniu i troskliwie mnie pogłaskał.
- Nic. – Pokręciłam przecząco głową. - Zamyśliłam się. Dziękuję za notatki i za to, że wpadłeś. – Posłałam mu jeden z moich „słodkich”, obłaskawiających uśmieszków.
- Nie ma za co... kochanie – zawahał się. On się zawahał. A więc coś jest nie tak. Co ja narobiłam! Znów poczułam chłodny dreszcz na plecach. – Przyjadę po ciebie rano.
- Dzięki. Na razie.

Pocałowałam go mocno w usta, ale nawet to nie pomogło, bo wciąż miałam w głowie tysiące pojedynczych obrazów z wczorajszego dnia, których nie byłam w stanie żadną siłą się pozbyć. Zaczynało mnie to drażnić, ale chyba jeszcze bardziej napawać lękiem.

Podnosząc się z łóżka pocałował mnie w czoło i nie odwracając się już, wyszedł z pokoju.

Siedziałam długo, rozmyślając o tym wszystkim, jednak, jak na złość, nie pojawiały się żadne sensowne wnioski. Najgorsze, do czego w końcu doszłam, to to, że wcale nie chciałam cofnąć tego, co się stało, że nie żałuję i że nie postrzegam mojego występku jako coś karygodnego. Wręcz przeciwnie – uświadomiłam sobie, że „to” było miłe, kompletnie pomijając nielojalność w stosunku do mojego chłopaka. W dodatku dostrzegałam coraz więcej różnic między Edwardem a Mike’iem. I co gorsze, były to tylko zalety pierwszego, a wady drugiego.

Mama zawołała z dołu coś, co brzmiało jak „kolacja”, więc wyrwałam się z zamyślenia i wstałam z łóżka.

I wtedy przemknęło mi przez myśl: „A jeśli ty nie kochasz już Mike’a? Jeśli między wami nic już nie ma?” Jakby się uprzeć, to miało to sens. Ale czy uczucie, jakim go darzyłam, mogło tak po prostu zniknąć? Jak za pstryknięciem palcami? Trzymałam już rękę na klamce, kiedy moją uwagę przykuł leżący na biurku guzik. Uśmiechnęłam się do siebie i kręcąc głową wyszłam na korytarz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anja dnia Pon 21:48, 23 Lut 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Agga
Człowiek



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: fucking gazebo...

PostWysłany: Wto 22:07, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Jestem zakochana <3


Mój najbardziej ulubiony fragment z dotychczasowych rozdziałów:

"W jednej chwili powrócił jej rozkoszny, upajający zapach. Jej wielkie, zdziwione oczy, tak głęboko zaglądające w moje. Jej długie, brązowe włosy. Jej zagadkowa cisza, której nie rozumiałem. Jej desperacja. Jej ciepłe łzy. Jej mokre ubranie. Jej drażliwość. Jej subtelne dłonie w moich włosach. Jej cienka, niemal przezroczysta skóra. Jej miękkie usta. Jej miękkie, rozpalone usta. Jej słodycz. Jej delikatne palce na moich wargach. Jej serce – bijące jak oszalałe, toczące szybko niebezpiecznie kuszącą, słodką krew."

Doskonały...

Poza tym, już nie mogę się doczekać więcej EPOV... co jak co, ale wychodzi Ci idealnie :*

Pozdrawiam, i życzę natchnienia :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudaa
Dobry wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 102 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame

PostWysłany: Wto 22:10, 10 Lut 2009 Powrót do góry

No dobra urządzam pikietę.. Mike do lamusa! [przepraszam nie mogłam się powstrzymać]

No i szok - Edward i Tanya?! Musiałam się wczytać osiem razy w to zdanie zanim uwierzyłam, że naprawdę to napisałaś. AŁA.

Zrób mi tą przyjemność i sparuj Mike'a i Tanyę.. Może ona go zabije? :D

AVE VENA!
czekam na ciąg dalszy :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Justine
Wilkołak



Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:17, 10 Lut 2009 Powrót do góry

hmm zgrabnie napisane, przyjemnie i szybko się czytało, więc za tą lekkość duży plus.
Czekam z niecierpliwością na więcej konfrontacji Belli z Edwardem,
podoba mi się jak opisujesz jego uczucia, odczuwam taką małą powtórkę z rozrywki, jeśli chodzi o te rozterki Edzia w stylu - kocha, ale chce zabić - ale dodałaś do niego Tanya więc mam nadzieję, że dodasz do tego większego pazurka Wink
ogólnie bardzo mi się podoba i czekam na więcej.
ż. veny,
p.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Wto 22:48, 10 Lut 2009 Powrót do góry

Wykastrować Mike'a, przepraszam nie mogłam się powstrzymać. Edward znowu ucieka? Co z niego za dupa:) Kocha ją i udaje że nie ahh te cholerne wampiry, niby tyle lat żyją a są sto lat za murzynami jeżeli chodzi o miłość, nie żebym coś miała do jego staroświeckich poczynań, dlaczego nie może się przyznać do miłości i kopnąć w tyłek Tanye?

Dobra napisałam co leżało mi na wątrobie Rolling Eyes ,teraz już tylko to co każdy z nas wie cudownie się czyta zupełnie inną historię, pewnie głos serca podpowie Belli i Edwardowi jak mają postąpić, ciekawi mnie co ty tam wymyśliłaś czekam na więcej
Ave Vena!
Pozdrawiam M(<:


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Ms.cullen
Człowiek



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 1:48, 11 Lut 2009 Powrót do góry

- Kochasz ją... – Tym razem chciał, żebym usłyszał. I tym razem nie było to pytanie.

Mój ulubiony fragment. Naprawde pięknie to napisałaś. Nie wiem jak rozwiążesz problem z Tanyą i Mikeiem ale NAPRAWDE mam nadzieje, że coś wymyślisz xDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 1:15, 13 Lut 2009 Powrót do góry

Sam pomysł ciekawy, bo konfiguracja postaci inna, niż zazwyczaj. Fragmenty niezbyt obszerne, ja wolę oceniać całości, ale jak na razie na pomysł nie narzekam.

Natomiast wyłapałam braki w przecinkach.

Kolejna sprawa - Edward celowo ma brązowe oczy? Pytam, bo w sumie reszta jest dość kanoniczna, a tu nagle brąz. Dobiły mnie pantałyki i perskie oka - co poradzę, że ich nie trawię?

Do tego, czasami styl wypowiedzi jest niespójny. Czasami jest miękki, przyjemny, a innym razem wplatasz słowa, które zgrzytają. Nie jest to duży błąd, ale moim zdaniem lepiej, gdy tekst jest jednolity językowo.

I dwie sprawy:

Cytat:
bijące jak oszalałe, toczące szybko niebezpiecznie kuszącą, słodką krew.

A nie tłoczące?

Cytat:
Jej drażliwość.

A nie wrażliwość?

Cytat:
Gapiąc się nieprzytomnie na Edwarda zauważyłam, że jego brązowe oczy kryły teraz wszelkie możliwe emocje:


Ale ja jestem maruda i perfekcjonistka, więc nie przejmuj się mną za bardzo. Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AngelsDream dnia Pią 1:16, 13 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
anja
Zły wampir



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy

PostWysłany: Pią 17:32, 13 Lut 2009 Powrót do góry

owszem Bella wydała mu się drażliwa; Edward nie rozumiał jej zachowania, nie był w stanie przewidzieć co zaraz zrobi. kiedy chciał jej pomóc, ona tylko się odsuwała, albo miała wyrzuty, skąd on się tam wziął.

tak Edward ma brązowe oczy, ponieważ był przed polowaniem.

i dzięki za sugestie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AngelsDream
Dobry wampir



Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 19:08, 13 Lut 2009 Powrót do góry

Rozumiem. Drażliwość podejrzewałam, ale jednak brąz mi będzie zgrzytał. Trudno, przeboleję jakoś. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xehtia
Zły wampir



Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Sob 23:07, 14 Lut 2009 Powrót do góry

hhmmm..
Z tej strony wygląda to dość ciekawie :)
Nasza kochana (z lekka drażniąca mnie) gapowata Bella i Edward, który chce ją zjeść :p
Tylko co tu robi Mike?!
grrr..
Zabić, zakopać!
Zboczeniec jeden żądający "dowodów miłości"..

Opowiadanie ładne, zgrabne i raczej bezbłędne chociaż na tym ostatnim się nie skupiałam. Tylko te brązowe oczy coś mi nie idą, ale chyba potrafię to sobie wyobrazić skoro był już trochę głodny.

Czekam na kolejną część :)
Mnóstwa weny i pozdrawiam,
Izabella


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anja
Zły wampir



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy

PostWysłany: Nie 16:09, 15 Lut 2009 Powrót do góry

tym razem w dwóch kawałkach...


betowała: Robaczek

Rozdział 4. [część I]

BPOV


Przeszywający dźwięk alarmu próbował przywrócić mnie do świata żywych. Bezskutecznie. Jeden dzień w domu rozleniwił mnie do cna. Nie wierzyłam, że to już pora by wstać; rąbnęłam więc ręką na oślep w szafkę nocną, przewracając wszystko, co na niej było, aż dotarłam do budzika, wyłączyłam go i obróciłam się na drugi bok, rezygnując ze śniadania na rzecz paru minut snu.

Musiałam jednak coś przeoczyć, lecz poranne rozkojarzenie nie pomagało w zrozumieniu, co dokładnie – coś znowu dzwoniło, grało, buczało, zawodziło, a przede wszystkim potwornie raniło moje uszy, chociaż głowę chowałam pod poduszką. Tym razem trzeba było się podnieść, dlatego odrzuciłam kołdrę i zorientowałam się, że ten, jak mi się zdawało ryk, dochodzi z biurka. Zdziwiło mnie to, bo nigdy nie włączałam pobudki w telefonie, ale w jednej chwili uświadomiłam sobie, że to nie alarm, ale ktoś do mnie dzwoni. Przyspieszyłam więc ruchy i ledwie opierając się na chorej nodze, rzuciłam się do stolika. Odebrałam pośpiesznie, nie sprawdzając nawet, kto się do mnie dobijał.
- No gdzie ty jesteś?! – Usłyszałam czyjś wyrzut; mój rozmówca nie krył niezadowolenia. – Powinnaś już na mnie czekać!
- Mike? - spojrzałam za siebie na budzik. Z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że to nie była wcale kilkuminutowa drzemka. - Czekaj, już idę! – krzyknęłam i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź rozłączyłam się i rzuciłam komórkę na łóżko. Chwyciłam pierwszą z brzegu bluzkę, a jedną nogą byłam już w spodniach. Zastanawiałam się, gdzie położyłam leki przeciwbólowe, bo przez kostkę - mimo, iż bolała już mniej, niż wczoraj - wydawało mi się, że czas płynie jakoś szybciej, a ja wykonuję wszystkie czynności w zwolnionym tempie.

Mógł przyjść tutaj, żeby chociaż podpierać ścianę i poganiać mnie wzrokiem. Wiedział, że zaspałam, że pewnie przyjedziemy po dzwonku, ale nie raczył mi pomóc. W dodatku nigdzie nie mogłam znaleźć zeszytu Edwarda. Jeszcze tego brakowało, żeby po zaledwie jednodniowej przerwie nie móc mu oddać notatek, zwłaszcza, że już je przepisałam.

Odpisując ostatnią lekcję zauważyłam, że jak na chłopaka miał bardzo ładne pismo. Co ja gadam, ono było niesamowicie poprawne, regularne, czytelne... Poprzedniego dnia siedziałam przez dobre dziesięć minut przeglądając jego zeszyt – miał zapisane wszystko, co powiedział pan Grey, niemalże słowo w słowo. Starałam się wyrwać z tego transu, ale przerzucałam tylko kartki i pochłaniałam wzrokiem rzędy równo ustawionych liter. To było tak idiotyczne! Zachwycać się czyimś pismem. Zachwycać się nim... Oczarowanie Edwardem wracało jak bumerang, a ja traciłam energię na ciągłe wyrzucanie obrazu jego oczu z mojej głowy.

Wypatrzyłam go pod łóżkiem – nie wiem, co tam robił, ale grunt, że mogłam już spakować notes do torby. Rozkojarzona, rozejrzałam się parę razy po pokoju, by sprawdzić, czy wszystko wzięłam, kiedy uprzytomniłam sobie, że pierwszą mam historię. Cudownie.
- Przepraszam, zaspałam - rzuciłam Mike’owi, który opierał się o maskę samochodu i szurał nogą po ziemi, zakreślając kółka.
- Domyśliłem się. Wsiadaj - odparł sucho. W jego głosie wyczuwałam tyle niezrozumiałej dla mnie irytacji. Kto mu kazał czekać? Zresztą, mało to razy spóźnialiśmy się na lekcje z bardziej błahych powodów? Choć nie powiedziałam mu nic, zaczynałam już gotować się w środku. Postanowiłam nie usprawiedliwiać się więcej. Dziękować też nie. Milczeliśmy więc całą drogę, co tylko potwierdzało fakt, że coś nie grało. Ale, skoro tamta sprawa była zamknięta, to o co mogło chodzić? Czy to możliwe, żeby Edward coś mu powiedział? Żeby powiedział mu... o nas?

Mike nie zamierzał chyba wyjawić, o co się boczył i pewnie doszedł do wniosku, że sama powinnam wiedzieć, o mu chodzi. Jakbym potrafiła czytać ludziom w myślach! Coraz bardziej mnie to drażniło, ale wciąż się nie odzywałam. Narastał dystans i chłód, mimo to jakoś nie miałam zamiaru tego zmieniać.

Zmieniać na lepsze.

Nadal bez słowa wysiedliśmy z auta. Przed wejściem pocałował mnie delikatnie, mogłabym nawet rzec, że od niechcenia, i burknął coś, co brzmiało jak „Do zobaczenia w stołówce.”

W stołówce.

W stołówce?!

Jest gorzej, niż myślałam. Zawsze starał się przyjść po mnie pod klasę, w której miałam lekcję, albo przynajmniej złapać na korytarzu, gdy szłam do innej sali. Ale żeby spotkać się dopiero w stołówce?

Nic już nie było tak jak dawniej. Nic już nie było tak, jak przed tamtym popołudniem. Natrętny głosik powrócił z nową mantrą i zaczął powtarzać głosem mamy: „Jeśli to nie jest chłopak dla ciebie – daj sobie spokój”.
Rozmyślając, jak może wyglądać rozmowa, a raczej milczenie z Mike’iem, dotarłam do sali historycznej. Większość osób zajęła już swoje miejsca, ale panował taki chaos, że lekcja nie mogła się jeszcze zacząć. Stanęłam w drzwiach i pośpiesznie się rozejrzałam, by sprawdzić kto już jest; odetchnęłam z ulgą, bo w ławce Edwarda i Tanyi nadal nikogo nie było. Lekko kulejąc podeszłam do swojej i usiadłam szybko, by nie nadwyrężać nogi, rzucając torbę na blat głośniej, niż to było konieczne. Wyszukałam najpierw brązowy notes, żeby nie zapomnieć go oddać, gdy tylko Edward zjawi się w klasie. Moje myśli wciąż krążyły wokół Mike’a, co wcale nie pomagało mi w skupieniu. Wobec tego wyjęłam książkę i zaczęłam czytać ostatni temat, jaki był omawiany.
- Hej, można? - Ktoś podszedł do mojej ławki; na historii siedziałam sama, toteż odruchowo kiwnęłam głową. Ciekawiło mnie jednak, kto zdecydował się na zmianę miejsca, więc przekręciłam głowę w lewo, wzrok trzymając jeszcze na tekście, by doczytać ostatnie zdanie. Wreszcie podniosłam oczy i...
- Och – zatkało mnie. – Ale…
- Jeśli nie masz nic przeciwko, oczywiście.
- Nie, nie, to nie to, tylko zawsze siedziałeś... – W jednej sekundzie zapomniałam, gdzie jestem, jak się nazywam i co tutaj robię. Musiałam wyglądać, jakbym zobaczyła ducha i nie miała najmniejszej ochoty na jego towarzystwo, bo Edward, choć trzymał rękę na oparciu krzesła by je odsunąć, zaczął się już odwracać z zamiarem odejścia. Wydukałam więc szybko: – Ale... Proszę bardzo. – Skinęłam ręką na wolne miejsce, uśmiechając się leciutko. Czułam, jak rumieńce "zdobią" mi twarz, zamieniając mnie w buraka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anja dnia Pon 18:21, 16 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Nie 16:18, 15 Lut 2009 Powrót do góry

Ja już się bałam że Edward znowu ucieknie, teraz może jednak jakieś małe podchodu buzi buzi i jesteśmy razem, mam nadzieje że cz.2 tego rozdziału dodasz jeszcze dzisiaj bo ciekawi mnie jak zachowa się Edward, co chodzi po głowie Mike i czy ta nasza niezdarna Bella pójdzie za głosem serca

Życzę veny i pozdrawiam M(<:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anna Scott
Zły wampir



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...

PostWysłany: Nie 16:30, 15 Lut 2009 Powrót do góry

Jesteś mistrzynią!
Genialnie opisujesz targające Bellą emocje, jej żal do Micka, bezradność, zagubienie...
Bo porostu, czytałam z zapartym tchem Twój ff!
Świetny styl i jakość pisania, temat, też zaskakujący <Bella z Mickiem, Edward zakochany w Bells... trójkąt miłosny Cool >
I ni czorta, nie mogę się domyślić co będzie dalej...
Ave Vena Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Justine
Wilkołak



Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:00, 15 Lut 2009 Powrót do góry

ale dlaczego tylko jedna część buuu, nie zdążyłam się wczytać, a tu już koniec,
a co do trójkącika, to ja bym raczej rzekła o czworokącie <lol> Mike -> Bella -> Edzio -> Tanya :D
ciekawie, ciekawie :)
Bardzo ładnie piszesz,
weny,
p.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin