FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Za głosem serca - Rozdział 13 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Agga
Człowiek



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: fucking gazebo...

PostWysłany: Nie 21:49, 15 Lut 2009 Powrót do góry

coraz lepiej. podobają mi się plastyczne opisy, nie ma suchych faktów, tylko wszystko jest ładnie, zgrabnie napisane. samą notkę czytam chyba już po raz 8 :P ale wcale mi to nie przeszkadza.

co do treści... ten Edward to jest :P dziewczęta, wierzcie mi, kolejna część będzie faaajna :P ale nie będę tutaj spoilerowała :D

aha. no i nie mogę się doczekać tego so mi obiecałaś Słońce... waituje z niecierpliwością.

No i na koniec mój ulubiony cytat: (z rozdziału 3-jakby ktoś nie wiedział)

"W jednej chwili powrócił jej rozkoszny, upajający zapach. Jej wielkie, zdziwione oczy, tak głęboko zaglądające w moje. Jej długie, brązowe włosy. Jej zagadkowa cisza, której nie rozumiałem. Jej desperacja. Jej ciepłe łzy. Jej mokre ubranie. Jej drażliwość. Jej subtelne dłonie w moich włosach. Jej cienka, niemal przezroczysta skóra. Jej miękkie usta. Jej miękkie, rozpalone usta. Jej słodycz. Jej delikatne palce na moich wargach. Jej serce – bijące jak oszalałe, toczące szybko niebezpiecznie kuszącą, słodką krew."

Pozdrawiam, życzę weny i światopoglądu :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anja
Zły wampir



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy

PostWysłany: Pon 18:20, 16 Lut 2009 Powrót do góry

ciąg dalszy rozdziału czwartego :)

Rozdział 4. [część II]

...Czułam, jak rumieńce "zdobią" mi twarz, zamieniając mnie w buraka.
- Widzisz, Tanya wyjechała na jakiś czas i pomyślałem, że skoro siedzisz sama... – No i po cholerę on mi się tłumaczył? Jakby ta informacja miała dla mnie jakieś znaczenie. Nie słuchałam go już, mimo że widziałam, jak coś mówił siadając i jednocześnie wyjmując książki. Znów to robił – w dziwny, nieodgadniony sposób, hipnotyzował mnie każdym swoim ruchem. W dodatku szczerzył się dzisiaj, jakby wygrał los na loterii, co drażniło mnie jeszcze bardziej, bo mój nastrój był zupełnie odwrotny, wręcz podły.

Ledwo co się z niego „wyleczyłam”. Gdyby nie to, że miałam chłopaka, wpatrywałabym się w Edwarda jak w obrazek po dziś dzień. Ale początkowa fascynacja, jaka mnie nękała, gdy pojawił się w Forks, odeszła w niepamięć. Dziwiłam się, dlaczego nie działają tak na mnie Jasper czy Emmett, tylko właśnie on. I ubzdurałam sobie, że ja też wpadłam mu w oko, chociaż wtedy obecność Mike’a skutecznie odpędzała tego typu myśli.

Tymczasem ja, przez ten wymuszony pocałunek, wszystko zepsułam. Zmarnowałam to, nad czym tak pracowałam. W dodatku moje stosunki z Mike’iem zaczynały teraz się psuć, co jeszcze bardziej pogrążało mnie w bezsilności. Mur, jaki wokół siebie zbudowałam, rozpadał się; dotychczas po mojej stronie stał tylko Mike i dbałam o to, by nie był to nikt inny. Ale spoza zapory zaczął ukazywać mi się świat poza nim. Świat dla mnie niedostępny, bo zbyt piękny, by mógł być prawdziwy.

Powróciłam do czytania podręcznika, ale wciąż obserwowałam siedzącego obok chłopaka. Kiedy Edward wypakował wszystko i położył swoją torbę na ziemi, wyciągnął ręce na blat. Spoglądałam na nie kątem oka; miał podwinięte do łokci rękawy, więc mogłam podziwiać, jak były idealnie umięśnione, pięknie blade, a jednocześnie tak delikatne. Wtedy wstrząsnął mną dreszcz na wspomnienie, jak zatapiał swoje dłonie w moich włosach, jak niósł mnie w swoich silnych ramionach do domu... Usiłowałam wrócić na ziemię i próbowałam czytać dalej, ale tak naprawdę gapiłam się tylko tępo w tekst. Byłam wyłączona na to, co działo się wokół mnie. Przewracałam nerwowo w palcach długopis, kiedy mój wzrok zatrzymał się na brązowym notesie.
- Uhm... Dziękuję za notatki. – Przesunęłam po ławce zeszyt w jego stronę, starając się za wszelką cenę nie utonąć w jego spojrzeniu. Drwiący uśmieszek nie znikał mu z twarzy.
- Służę uprzejmie. Mam nadzieję, że się przydały. – Również w głosie wyczuwałam nutkę drwiny, ale i dziwnego dla mnie zadowolenia. Jakby to, że pożyczył mi zeszyt, było czymś zabawnym. Mało tego – oprócz jego dziwnego, niecodziennego zachowania, nadal zachowywał się nader poprawnie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc tylko kiwnęłam twierdząco głową i odwróciłam się, by patrzeć przed siebie i dalej obracać długopis.

Wtem ktoś rzucił na ławkę plik kartek. Sięgnęłam po nie i od razu pożałowałam, bo mój sąsiad zrobił to samo. Zanim sama się zreflektowałam i zdążyłam cofnąć rękę, on sam przesunął je w moją stronę.

To wszystko stało się dla mnie bardzo niezręczne; poczułam, jak rumieńce palą jeszcze bardziej moje policzki. Wstydziłam się tamtego wyskoku i jeszcze gorzej czułam się, nie znając jego zdania, jego odczuć odnośnie tego, co między nami zaszło. Z pewnością sądził, że jestem nienormalna i niezrównoważona. Jeśli tak, to co robił siedząc obok mnie? Nic już nie rozumiałam, ale musiałam się najpierw rozprawić z Mike’iem. Matko, jak to brzmi. Źle ze mną.

W końcu z mojego użalania się nad sobą, wyrwał mnie głos nauczyciela:
- Przygotowałem dla was materiały i zagadnienia do nich. Niech każda para opracuje je do końca przyszłego tygodnia. Dobrze, przechodzimy do lekcji...

Zamurowało mnie. Czy to jakiś żart?! Czy to jest jakiś marny, niesmaczny kawał, który nikogo nie śmieszy? Za jakie grzechy?
Siedziałam w bezruchu trzymając kartki, a raczej już je gniotąc. Nagle Edward zajrzał przez moje ramię jak gdyby nigdy nic i powiedział:
- Co my tu mamy... Wojna secesyjna? Co myślisz? – zwrócił się do mnie, jakbym była teraz w stanie cokolwiek myśleć. Ale on wydawał się rozbawiony, naigrawał się z tej sytuacji, wcale tego nie kryjąc, przez co dolewał tylko oliwy do ognia.
I w tej jednej chwili, gdy podniosłam na niego wzrok, utonęłam. Obłaskawił mnie zaledwie jednym spojrzeniem i znów nie wiedziałam, co tu robię. Tym razem jego oczy w fantastyczny sposób przybrały inną barwę, wydawały się mniej brązowe, niż wtedy w lesie. Były takie... złociste. Oddychałam głęboko, bardzo powoli uspokajając się; wpatrując się w niego, zapomniałam, że jeszcze trwa lekcja, a wokoło jest pełno ciekawskich oczu. Co gorsza, Edward też nie przerywał naszego kontaktu wzrokowego.

Świat się zatrzymał. Ile to trwało? Czy oddychałam? Czy coś mówiłam? Miałam jeden wielki mętlik w głowie: projekt, Edward, las, słodki zapach, kostka, płaszcz, guzik, Mike, szkoła, deszcz, Edward, Edward, Edward. Nie, to jest silniejsze ode mnie. I zbyt irracjonalne.
- Panno Swan, wszystko w porządku? – Z trudem przeniosłam oczy na pana Greya, który czegoś ode mnie chciał.
- Proszę? Tak, tak...
- Pobladłaś, może chcesz wyjść?
- Co? Nie, nie, nie trzeba... – Znów wyszło na jaw moje marne aktorstwo. Jak czyjeś spojrzenie mogło tak mieszać w głowie?
- Może jednak? – usłyszałam szept Edwarda. „Jednak” co? Czy ja już mdlałam, czy jeszcze siedziałam?
- Edwardzie, zabierz ją lepiej do pielęgniarki.
- Nie, nie trzeba... – broniłam się, próbując wymusić jakiś uśmiech i chwała Bogu - w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Zaczęłam się pakować, ale poczułam czyjś stanowczy uścisk na moim ramieniu.
- Może rzeczywiście powinnaś pójść do pielęgniarki? Może odwieźć cię do domu?
- Mówiłam już, nie trzeba. – Uśmiechnęłam się szerzej.
- Jesteś pewna?
- W stu procentach.
- Jak uważasz... – Był wyraźnie niezadowolony z mojej odmowy. Zaśmiałam się.
- Ale poważnie. Jest dobrze, po prostu...
- Już tak masz. – Wszedł mi w słowo, nadal niepocieszony. Całkowicie nie zdawałam sobie sprawy z tego, do czego on pije, tą swoją... opiekuńczością? Teraz już wręcz natrętną opiekuńczością.
- Tak, już tak mam. – Zachichotałam i kolejny raz wyszczerzyłam zęby. Przy nim byłam taka rozluźniona – cały stres związany z Mike’iem gdzieś uleciał i nie wyglądało na to, aby miał prędko powrócić. Ponadto sytuacja, którą sama komplikowałam swoim dziwacznym zachowaniem, wyklarowała się i czułam się niezwykle spokojnie, prowadząc tę błahą rozmowę z Edwardem. Jakbym znała go od zawsze. Promieniowałam niepojętym dla mnie optymizmem i nawet już nie musiałam się starać o utrzymanie uśmiechu na twarzy – on sam nie zamierzał z niej zniknąć. Bo był prawdziwy, zupełnie naturalny.

Śmieszyła mnie ta jego nadopiekuńczość, jakby to, że go pocałowałam (czego w tej chwili kompletnie już nie żałowałam) zobowiązywało go do jakiejkolwiek opieki nade mną. Jakby właśnie to, że w sposób, trzeba przyznać, dosyć niecodzienny, rozpoczęłam naszą znajomość, obligował go do kontynuowania jej.

Czy ja też powinnam czuć się zobowiązana do tego? Analizując ostatnią godzinę, chyba nie byłabym w stanie sama zaproponować, by się do mnie dziś przysiadł, albo w ogóle zamienić z nim jakiegoś słowa, oprócz „dziękuję” przy oddawaniu zeszytu.

A teraz uśmiechałam się szczerze do Edwarda i podziwiałam jego zaskoczoną minę. Chociaż oficjalnie nie zerwałam z Mike’iem (a co teraz wydało mi się już oczywistością), poczułam niezrozumiały tryumf, że Edward wreszcie mnie zauważył, że on chyba też postanowił zrobić krok, że spróbował mnie bliżej poznać.

Czy to działo się naprawdę? Czy ja rzeczywiście myślałam teraz o tym wszystkim? Z moich ust wyrwał się niekontrolowany chichot, więc szybko dodałam:
- Naprawdę już mi lepiej. Dziękuję.
- Za co? – Jego mina była bezcenna.
- No... za zainteresowanie... – Spuściłam wzrok na ziemię, wiedząc, że źle to ujęłam. Teraz szliśmy korytarzem w stronę mojej szafki; nawet nie wiem, kiedy opuściliśmy klasę.
- Zainteresowanie? – Był przerażony.
- No… moim samopoczuciem. To znaczy teraz. To znaczy... – Ponownie zaczęłam wkręcać się w jakąś beznadziejną spiralę.
- Rozumiem. A co robimy z projektem?
- Projektem? Ach, projektem... Może wpadniesz dziś do mnie? – Obejrzałam się za siebie, bo zdawało mi się, że jakaś inna Bella Swan stoi za mną i wypowiada te słowa. Niestety, nikogo za mną nie było.
- Dziś? – Na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie pomieszane z przerażeniem. Tak bardzo chciało mi się z niego śmiać, jednak zachowałam powagę. – Dziś nie mogę. Jeśli nie miałabyś nic przeciwko, to może jutro?
- Więc załatwione. Trafisz do mnie? – Czy to faktycznie mówiłam ja?!
- Tak... Oczywiście. – Wreszcie odwzajemnił uśmiech, unosząc minimalnie kąciki ust, a ja powróciłam do szperania w szafce. Edward musiał uznać to za koniec rozmowy, bo gdy wychynęłam zza drzwiczek, już go nie było.
Roześmiałam się na głos, ukrywając głowę w szafce.
Nawarzyłam piwa. Ogromnej ilości piwa. I zastanawiałam się, kto to miał teraz wypić. Bo chyba nie ja.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anja dnia Pon 20:25, 16 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pruuu
Nowonarodzony



Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Olkusz

PostWysłany: Pon 18:51, 16 Lut 2009 Powrót do góry

2 część jest fajna :) podobają mi się opisy i akcja:)
ale nadal czuję niedosyt i to dość potężny:)
Mike kontra Edward:P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Pon 19:03, 16 Lut 2009 Powrót do góry

Kiedy ona wreszcie zerwie z Mikiem?
Zaczyna robić się bardzo ciekawie...
I dlaczego Tanya wyjechała?

WENA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 19:49, 16 Lut 2009 Powrót do góry

Mimo, że twoja Bella niekanoniczna, to spodobała mi się.
Choć ona i Mike...ech..., wolę o tym nie myśleć.
W każdym razie drugiej części czwartego rodziału była rozbrajająca. Ogólnie ta druga częśc wyszła ci bardzo fajnie, a przy tym zapewniła sporo śmiechu:)
I ten Edzio, gdzie te jego łobuzerskie błysi i uśmiechy, trochę więcej pewności (;
Pozdrawiam i życzę weny.
vampire
Wilkołak



Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdansk

PostWysłany: Pon 20:13, 16 Lut 2009 Powrót do góry

ładny ten ff. :D
naprawdę ciekawy :d
śmieszne dialogii :)

gdyby nie to, ze bella jest mike'iem, byloby idealnie :D
kiedy ona z nim zerwie?

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Pon 20:16, 16 Lut 2009 Powrót do góry

Bella i Mike - omg xDD Nie spodziewałam się tego xD Ale mam nadzieję, że taka kolej rzeczy nie potrwa zbyt długo Wink)
Podoba mi się, świetnie się czyta Wink
Czekam na więcej xD
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anja
Zły wampir



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy

PostWysłany: Pon 20:24, 16 Lut 2009 Powrót do góry

Pruuu napisał:
2 część jest fajna :) podobają mi się opisy i akcja:)
ale nadal czuję niedosyt i to dość potężny:)
Mike kontra Edward:P


Mike kontra Edward... nie trudno chyba się domyślić jaki będzie tego wynik?

Anabells napisał:
Kiedy ona wreszcie zerwie z Mikiem?
Zaczyna robić się bardzo ciekawie...
I dlaczego Tanya wyjechała?

WENA!!!


wyjechała, żeby nie sprawiać mi trudności w swataniu Belli i Edka, jakie się pojawią, kiedy wróci Twisted Evil

Smeryl napisał:
Mimo, że twoja Bella niekanoniczna, to spodobała mi się.
Choć ona i Mike...ech..., wolę o tym nie myśleć.
W każdym razie drugiej części czwartego rodziału była rozbrajająca. Ogólnie ta druga częśc wyszła ci bardzo fajnie, a przy tym zapewniła sporo śmiechu:)


doszłam do wniosku, że Bella to w końcu nastolatka, więc czemu nie miałaby mieć wahań nastroju, jak jej równolatki? :P poza tym czuje się przy Edwardzie pewniej i bezpieczniej (ona jeszcze tego nie wie :D ) i bardziej swobodnie, stąd ta nagła zmiana nastroju, kiedy Edward próbował jej pomóc.

Smeryl napisał:
I ten Edzio, gdzie te jego łobuzerskie błysi i uśmiechy, trochę więcej pewności (;
Pozdrawiam i życzę weny.


no cóż, mój Edward, co może wydać się dziwne, bo przecież jest wampirem, jest onieśmielony Bellą, zaciekawiony nią i oczywiście chce ją zjeść :P

PS. łobuzerski uśmiech powraca w nastepnym rozdziale... :)

Cornelie napisał:
Bella i Mike - omg xDD Nie spodziewałam się tego xD Ale mam nadzieję, że taka kolej rzeczy nie potrwa zbyt długo Wink)


widzę, że was trochę "drażnię" ich związkiem, ale spokojnie, spokojnie, wszystko w swoim czasie... miniaturka to to nie jest, harlequin mam nadzieję też nie, więc powoli, dziewczęta... na wszystko przyjdzie czas :D Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Pon 21:33, 16 Lut 2009 Powrót do góry

anja napisał:
- Dziś? – Na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie pomieszane z przerażeniem. Tak bardzo chciało mi się z niego śmiać, jednak zachowałam powagę. – Dziś nie mogę. Jeśli nie miałabyś nic przeciwko, to może jutro?
- Więc załatwione. Trafisz do mnie? – Czy to faktycznie mówiłam ja?!
- Tak... Oczywiście. – Wreszcie odwzajemnił uśmiech, unosząc minimalnie kąciki ust, a ja powróciłam do szperania w szafce. Edward musiał uznać to za koniec rozmowy, bo gdy wychynęłam zza drzwiczek, już go nie było.
Roześmiałam się na głos, ukrywając głowę w szafce.
Nawarzyłam piwa. Ogromnej ilości piwa. I zastanawiałam się, kto to miał teraz wypić. Bo chyba nie ja.


To powinno brzmieć zupełnie inaczej:P przepraszam Bella powinna odrazu dać mu do zrozumienia że go pragnie, oczywiście żartuje, ale tak jakoś mi się ten fragment skojarzył że nie mogłam się powstrzymać.

Czekam na więcej bo naprawdę zaczyna się coś innego dziać


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agga
Człowiek



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: fucking gazebo...

PostWysłany: Pią 9:01, 20 Lut 2009 Powrót do góry

Ach ten Edward...

Kocham Twoje ff :*

Już nie mogę się doczekać 5 rozdziału :P mam nadzieje, że będzie więcej EPOV :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
steffi
Człowiek



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 12:20, 20 Lut 2009 Powrót do góry

wow !!!!
podoba mi się
niech ona rzuci tego Mika bo koleś jest beznadziejny :P
czekam na kolejne części
weny życzę :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Domi
Wilkołak



Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 16:04, 20 Lut 2009 Powrót do góry

Swietne, masz naprawde swietny styl pisania, łatwy i prosty, Bella zachowuje sie jakby była naćpana, smiac mi sie z tego chce.. i juz mam przed oczami zdezorientowana mine Edwarda xD
czekam na ciag dalszy, i weny zycze


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Loona
Wilkołak



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik / Piekiełko

PostWysłany: Nie 10:37, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Twój ff jest świetny! Masz pomysły dziewczyno! Bella i Mike? Edward i Tanya?
No... może być, ale mam nadzieję, że Ed i Bells będą jednak razem.
I pewnie będą mieli problemy, jak wróci Tanya, nieprawdaż? xD
Wena w pisaniu życzę i czekam (nie)cierpliwie na ciąg dalszy.
pzdr.

P.S.: Kiedy możemy się spodziewać 5 rozdziału? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anja
Zły wampir



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: ze skórzanej kanapy

PostWysłany: Nie 17:25, 22 Lut 2009 Powrót do góry

W odpowiedzi na zadane wyżej pytanie, dodaję kolejny rozdział, część I/II, w całości EPOV - wspomnienia Edwarda - kiedy poznał Bellę i jego wersja pocałunku (choć znikoma pojawiła się już w rozdz. 3.)



beta: ukłony w stronę Robaczka


Rozdział 5. [część I]

EPOV


Zdecydowałem się nie wracać po lekcjach od razu do domu. Choć to rzadko spotykane, Edward Cullen miał teraz mętlik w głowie, który należało niezwłocznie uporządkować. Na szczęście Alice przyjechała swoim wozem, więc nie było problemu, żebym urwał się na trochę i przyjechał do domu później. Tym razem miałem naprawdę wiele do przemyślenia, więc modliłem się, żeby Belli nie przyszło do głowy pójść na spacer. W tak wilgotny dzień wyczułbym ją na kilometr – nie potrzebowałem do tego żadnych dodatkowych specjalnych zdolności.

Zasiadłem przed kierownicą, wpatrując się w deskę rozdzielczą. Na co czekałem? Podniosłem wzrok i w lusterku wstecznym zauważyłem, że większość uczniów wchodziła już na parking. Wyszedłem specjalnie równo z dzwonkiem, by móc niepostrzeżenie zniknąć; pośpiesznie przekręciłem kluczyk w stacyjce i ruszyłem.

Zaparkowałem tam, gdzie zawsze. Rozejrzałem się, czy przypadkiem nie napatoczył się jakiś świadek mojej samotnej eskapady i uspokojony wszechobecną ciszą i pustką, skierowałem się w dobrze mi znanym kierunku. Nie poruszałem się przesadnie szybko, choć dla zwykłego śmiertelnika nie wydawałoby się to zwyczajnym biegiem.

Uwielbiałem tę łąkę, bo była wyłącznie moja. Jak dziewicza wyspa, którą odkryłem tylko ja i tylko ja znałem do niej drogę. No, z małym wyjątkiem; jedyną osobą, która jeszcze wiedziała o jej istnieniu, była Mała Alice.

Lubiłem ją tak nazywać w myślach, bo mimo że była wampirzycą zdolną do wszystkiego, wydawała mi się taka krucha i delikatna. Mała Alice. Mogłem spokojnie powierzać jej swoje sekrety, nawet te, o których nie miała pojęcia Tanya. Alice była dla mnie wyrozumiała i dyskretna w każdej sprawie, choć wiele razy widziałem, jak świerzbił ją język, by podzielić się różnymi sprawami z Esme albo Rosalie. Mimo wszystko zachowywała takt i cierpliwość, i za to ją kochałem. Zawsze stawała po mojej stronie. Mała, broniąca mnie Alice.

Dotarłem na miejsce, jeszcze raz upewniając się, czy przypadkiem nikogo tu nie ma. Położyłem się na ziemi w ulubionej pozie, układając dłonie pod głową. Wielokrotnie zastanawiałem się, czy nie przyprowadzić tu Tanyi, czy nie wzmocniłoby to naszych więzi, ale nie mogłem wyzbyć się myśli, że łąka nie spodoba jej się tak jak mnie, że nie poczuje magii płynącej z tego miejsca, jaką ja czułem. Tanyę często nudziły rzeczy mnie urzekające, za to ja nie potrafiłem zrozumieć tego, co tak bardzo ją fascynowało. Było w nas wiele przeciwieństw, które podobno się przyciągają, jednakże odkąd przeprowadziliśmy się do Forks, czułem, że to powiedzenie nie jest do końca słuszne.

Teraz zdawałem już sobie sprawę, że Bella mnie zwyczajnie sobą odurzyła. Nie byłem w stanie rozmyślać o niczym innym, jak o niej. Pierwszy raz zdarzyło się, że nie słyszałem czyichś myśli, co jednocześnie mnie frustrowało i fascynowało. Ale nie mogłem jej poznać, by dowiedzieć się, dlaczego to, co myśli Bella, jest dla mnie zagadką.

Moja pierwsza rozmowa z Carlisle’em na ten temat nie wniosła wiele, a raczej pogrążyła mnie jeszcze bardziej. Doszliśmy wówczas do wniosku, że skoro jestem z Tanyą i jesteśmy tym, czym jesteśmy, nie powinienem zbliżać się do Belli. Była człowiekiem, w dodatku pachnącym tak oszałamiająco, jak żaden inny. Carlisle widział mój ból i wewnętrzną walkę z samym sobą, a ponieważ znał mnie aż za dobrze, delikatnie zasugerował, żebym ją obserwował, albo poznał myśli innych o niej. Zasadniczo właśnie tego potrzebowałem – zezwolenia ojca na jakiś ruch, który uspokoiłoby moje sumienie.

Była tylko jedna przeszkoda – Tanya. Dlatego też nie od razu zacząłem chodzić do Belli w nocy – zamiast tego, przeszukiwałem myśli jej chłopaka i koleżanek.

I po jakimś miesiącu, nadarzyła się odpowiednia okazja - wszyscy mieli zamiar wybrać się na polowanie następnej nocy. Ja sam byłem spragniony, więc postanowiłem działać – zapolowałem jeszcze tego samego dnia, tłumacząc, że odczuwam takie pragnienie, że nie wytrzymam. Tylko dwie osoby zerknęły na mnie podejrzliwie, wzrokiem domagając się wyjaśnień: Carlisle i Alice. Z tym wyjątkiem, że siostra nie wiedziała nic o mojej obsesji. Obsesji? Tak, w tamtym czasie to już chyba stało się obsesją. Nie było jednak możliwości, bym zdążył jej coś wyjaśnić, choć wiedziałem, że będę musiał z nią szczerze porozmawiać. Spoglądała na mnie i usłyszałem ”Edward, w co ty się pakujesz...?”.

To, że Alice mnie wiecznie wysłuchiwała i broniła, nie oznaczało, że zawsze się ze mną zgadzała. Sprowadzała mnie na ziemię kiedy trzeba, za co byłem jej niejednokrotnie wdzięczny. I znów miała wystąpić w roli psychologa pomylonego wampira.

Zaczekała wtedy, aż wszyscy wyjdą i znacząco pokręciła głową, mówiąc:
- Chyba musimy pogadać. – Była śmiertelnie poważna.
- Też tak myślę. – Spojrzałem jej głęboko w oczy i zawadiacko się uśmiechnąłem.
- Edward, nie czaruj. To poważne, ona jest przecież człowiekiem, chcesz nas narazić?
- Mówisz jak Rose... – Rzeczywiście zabrzmiało to, jakbym słyszał moją drugą siostrę – Rosalie unikała jak ognia wszystkiego, co w jakikolwiek sposób mogłoby nas zdemaskować albo wpędzić w inne kłopoty. Popatrzałem nad głową Alice i kiwnąłem w kierunku drzwi. – Czekają na ciebie.
- Poczekaj aż wrócę... – Zmrużyła oczy i ściągnęła usta, starając się nie roześmiać, po czym w dwóch susach znalazła się przy samochodzie.



- Czy ja dobrze idę? To było gdzieś tutaj... – Podniosłem się z ziemi; aż za dobrze znałem te myśli. Po wyrzuceniu z siebie paru przekleństw, spomiędzy drzew wyłoniła się Alice.
- Co ty do diabła tu robisz?
- Miło mnie witasz, braciszku... – Spojrzała na mnie spode łba i otrzepała spodnie z trawy i liści.
- Nie proponowałem ci chyba w s p ó l n e g o wypadu – powiedziałem, kładąc szczególny nacisk na ostatni przymiotnik.
- Nie trzeba było o tym tyle myśleć. – Zrobiła krok w moją stronę, by minąć mnie i usiąść w miejscu, gdzie przed chwilą leżałem. – Nie jesteś w dobrym humorze... Rano tryskałeś optymizmem, co się stało?
- Tak bardzo chcesz wiedzieć?
- Nie, ale wyobrażam sobie, że ty chcesz mi o tym opowiedzieć. – Uśmiechnęła się filuternie i poklepała ręką ziemię przed sobą. Przechyliłem głowę i mimowolnie podszedłem do niej, siadając przy jej kolanach.
- Owszem, rano wszystko było inaczej. – Nie miałem pojęcia, od czego zacząć. Moja mała Alice nie znała całej prawdy o tym, co zaszło między mną a Bellą tamtego dnia. Omijałem ten temat skrupulatnie, ale skoro wiedziała o bluzce, czas opowiedzieć jej o... – Pocałunek, wszystko przez ten pocałunek.
- Jaki pocałunek? Edward?! I ty mi jeszcze nic nie powiedziałeś?! Czyj?
- Mój i Belli.
- Twój i... – Nie była w stanie dokończyć, więc zrobiłem to za nią.
- Belli.
- Tej Belli? – Z każdą sylabą pochylała głowę coraz niżej.
- Tak, tej.
- Czy ty wiesz, w co się wplątujesz? Co na to w ogóle Tanya?!
- Tanya o niczym nie wie. I mam nadzieję, że się nie dowie... Poza tym, to nie ja do tego doprowadziłem. Zresztą... Czy nie ważniejsze jest, że ona jeszcze żyje? – Próbowałem jakoś uspokoić Alice, ale użycie słowa „jeszcze” nie było w tej sytuacji szczególnie na miejscu.
- Ale jak do tego doszło? Jak ty i...
- Bella.
- Bella... – powtórzyła za mną. Zacząłem się zastanawiać, ile już razy jej imię padło w ciągu ostatniej minuty.
- Może od początku? – spytałem wątpliwie, zupełnie jak nie ja. Nie jak ten nieomylny i pewny siebie Edward Cullen. Wystarczyło jedno popołudnie, a moje życie zostało wywrócone do góry nogami.
- Tak chyba będzie najlepiej – odparła już bardziej opanowanym, a jednak pełnym wyczekiwania, głosem.

Od początku? Ale gdzie był ten początek? Wróciłem do tamtego dnia - wszystko zaczęło się chyba od tej kłótni z Newtonem.
- Pokłóciła się ze swoim chłopakiem. Wyczytałem to w jego myślach i doszedłem do wniosku, że dla Belli nie mogło to być bynajmniej nieistotne. Poszedłem więc za nią do lasu, żeby sprawdzić, czy sobie nic nie zrobi, bo z obserwacji w szkole jasno wynikało, że komuś takiemu jak ona, nawet poruszanie się po płaskiej nawierzchni może sprawiać trudności. Zatrzymała się w pewnym momencie i oparła o drzewo. Podszedłem bezszelestnie, stałem zaledwie parę drzew od niej, ale tak, żeby nie mogła mnie dostrzec. Słyszałem każdy jej oddech, bicie jej serca, napawając się naszą „bliskością” i jej nieświadomością.
- Rozpadało się, więc zaczęła biec w stronę domu, ale nie zwróciła nawet uwagi na to, jak bardzo zboczyła z trasy. Biegłem za nią, błagając, by nie zorientowała się, że ktoś ją śledzi. I wtedy – zatrzymałem się na chwilę, by szczegółowo przypomnieć sobie kolejne wydarzenia – wtedy poślizgnęła się i przewróciła. Ja również przystanąłem, nie wiedziałem co robić – ponownie przerwałem. Tych wspomnień było za dużo i zbyt żywo dawały o sobie znać. Spojrzałem na Alice – trwała nieporuszona, jak zawsze cierpliwie słuchając. Kiwnęła zachęcająco głową, żebym kontynuował.
- Usiadła na ziemi. Pomyślałem, że zmarznie, że się przeziębi, bo wciąż padał deszcz, a ona jakby nigdy nic sobie siedziała w tym chłodzie. Zaczęła płakać. Zapewne coś jej się stało w tę nogę, bo trzymała się za kostkę, ciągle szlochając.
- Alice - zwróciłem się do niej - nawet nie wiesz, co czułem. Jak bardzo chciałem podejść, uspokoić ją, zrobić coś, cokolwiek. Ale jakbym się potem wytłumaczył? Nie mogłem nic zdziałać i, jak jakiś tchórz, stałem parę metrów od niej i obdzierałem drzewo z kory. – Musiałem zrobić kolejną pauzę, bo powróciło tamto uczucie bezsilności. Wymyśliłem sobie bycie jej opiekunem, a nie potrafiłem nawet się do niej zbliżyć. – I po chwili nie miałem już wyboru - próbowała wstać, ale tylko się zatoczyła, więc podbiegłem, by ją złapać. – Spojrzałem na Alice, by sprawdzić jej reakcję. By sprawdzić, czy pojęła, że nie miałem innego wyjścia. Patrzyła na mnie smutnym, współczującym wzrokiem.
- Rozumiem. Rozumiem, Edwardzie. I domyślam się, że wtedy... Ją pocałowałeś?
- Nie, właśnie nie. I tak posunąłem się za daleko, bo nie mogłem patrzeć na jej łzy, więc je otarłem. Kierowała mną jakaś nieznana siła i przemogłem się - dotknąłem ją. A ona była taka... ciepła... I zagubiona. Próbowała nie płakać. Starałem się ją uspokoić, ale nawet mnie dręczyły myśli tego idioty Newtona. Walczyłem sam ze sobą, a ona tylko to wszystko pogarszała, szukając mojego wzroku. Stała tak blisko, a mnie wypełniało tyle sprzecznych uczuć: chciałem coś jej powiedzieć, ale nie wiedziałem, co będzie odpowiednie, z drugiej strony wolałem cofnąć czas, żeby wcale za nią nie iść, z jeszcze innej strony... – Podniosłem oczy na Alice. – Robiło się ciemno, nikt nie widział nas razem, siedziała tam sama, bezbronna, tak niewinna... A mnie paliło już pragnienie. Jej łzy na mojej dłoni... Pachniały tak intensywnie. Jej serce biło szybko i przyspieszało jeszcze bardziej, przy każdym moim ruchu.

---

Tak, akcja znikoma. Mam nadzieję, że coś się ruszy (także w relacjach Bella-Mike, Bella-Edward) w następnym rozdziale; na razie muszę sobie poukładać wszystko, co było do tej pory.

Wkrótce II część, tymczasem czekam na Wasze wrażenia odnośnie tego kawałka.

Pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anja dnia Pon 21:53, 23 Lut 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Justine
Wilkołak



Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:31, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Hmm, bardzo ładnie opisałaś uczucia Edwarda,
Podoba mi się twój lekki styl, rozdział zgrabnie napisany, a co za tym idzie - czytało się przyjemnie :)
Jeśli chodzi o akcje, to trudno coś napisać, bo jest znikoma, ale rozumiem, ta część jest przeznaczona na rozterki naszego Edzia :)
Nie mogę się doczekać jak rozwiniesz relacje naszej parki Wink
Życzę weny,
p.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Nie 18:50, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Ten rozdział do najbardziej emocjomujących raczej nie należy, ale ślicznie opisałaś uczucia Eda. Tak... prawdziwie.
Mam nadzieję, że w następnym chapiku coś się podzieje. I że zjawi się niedługo.
Wena!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anabells dnia Nie 18:50, 22 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:34, 22 Lut 2009 Powrót do góry

anja napisał:
- Tak bardzo chcesz wiedzieć?
- Nie, ale wyobrażam sobie, że ty chcesz mi o tym opowiedzieć.
Mała Alice jest rozbrajająca. Wink Ładnie ukazujesz jej relacje z Edwardem, w końcu nie chodzi tylko o związek Bella-Edward, ale również o ich powiązania z innymi ludźmi, towarzyszące temu emocje. Mi tam brak akcji w ogóle nie rzucił się w oczy, bo napawałam się tym, jak świetnie wniknęłaś w psychikę Edwarda - co ważniejsze Twojego Edwarda, różniącego się od kanonu. Jak dotąd jest to chyba mój ulubiony rozdział. :) Naprawdę dobrze napisany, lekko, ale tak, że nie da się przejść obojętnie wobec uczuć Edwarda, chce się tylko poznać więcej i więcej. Słowem - ślicznie.
Uwielbiam to, że Edzio jest u Ciebie taki ludzki, niepewny, a mimo to nadal tak samo wspaniały. Może jeszcze lepszy, bo traci trochę z tej swojej kamienności. Wink

Czekam, aż wstawisz kolejną część. ^.^
Pozdrawiam. ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robaczek dnia Nie 19:35, 22 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Loona
Wilkołak



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik / Piekiełko

PostWysłany: Nie 21:56, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Podoba mi się. Edward się zakochał w Belli, a Tanya pewnie będzie zazdrosna.
I te jego uczucia... takie... prawdziwe, świetnie opisane.
Wena życzę i liczę, że ciąg dalszy dodasz jak najszybciej.
pzdr.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agga
Człowiek



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: fucking gazebo...

PostWysłany: Nie 22:46, 22 Lut 2009 Powrót do góry

generalnie powiem jedno:

good job

:)

Pozdrawiam i VENY życzę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Silvia_sb
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Pon 1:42, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Hm, zapowiada się coraz ciekawiej, choć w ostatnim czasie, jakoś rażą mnie relacje Bella człowiek - Edward wampir...
Liczę jednak, że wszytsko będzie ok..
Ładnie napisane, gratuluje bety
Czekam na ciąg dalszy :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin