FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Phascinacion Phase - Kiedy Bella poznaje Edwarda +R15 [NZ] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Nati0902
Człowiek



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 7:50, 07 Maj 2009 Powrót do góry

No dobra jeszcze się nie dowiedziałam czy to jakiś zakład czy ona mu się po prostu spodobała!! No trudno będę czekać na kolejny rozdział. Ale uważam że za mało akcji w nich jest no nie wiem jakby mało uczuć powinnaś opisać strach Belli tym że on nie przyjedzie jakieś emocje więcej tak mi się wydaje, bo ten rozdział nic nie wniósł do opowiadania. Mam nadzieje że następny pojawi się szybko:)


Dużo Weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aguś;)
Człowiek



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Czw 8:37, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Naprawdę mi się podoba:D Tak jak Nati0902 nie wiem ciągle czy to jakiś zakład czy coś innego, ale mam nadzieję, że później się wyjaśni. Chociaż jak Mikeowi się spodobała to czemu Edwardowi by nie miała? No ale czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że nie długo ale nie popędzam aby był tak samo świetny jak poprzednie.
Dużo weny:)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aguś;) dnia Czw 8:39, 07 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:19, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Rozdział superasty i już wiadomo że z Edem coś nie teges bo sie spóźnił , gdyby to było tak na serio to by był punktualnie...w następnym rozdziale mam nadzieję wyjazd i jestem bardzo ciekawa co z niego wyniknie.
Dużo Weny i szybkiego dodania kolejnego rozdziału:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Czw 11:16, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Co tak krótko?? Nawet nie zdążyłam się wciągnąć. Właściwie ten rozdział
niewiele mi mówi, jeśli chodzi o jakiś zakład czy spisek, ale zastanawia mnie
to spóźnienie. Może w następnym rozdziale rozwieją się moje wątpliwości.
Mam kolejną teorię dotyczącą Edwarda, ale zachowam ją na razie dla siebie :)
Czekam na dalsze (dłuższe!) części.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 11:17, 07 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Olcia89
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 12:21, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Rozdział 6
Nie betowany, ale mam nadzieję, że się wam treść spodoba. Trochę dłuższy niż poprzedni i troszkę się wyjaśnia. Beciu mam nadzieję, że zerkniesz okiem. Wink
To taki soundtrack hehe, może lepiej będzie się czytało - http://www.youtube.com/watch?v=Z1GKpoQ82l8


Razem wyszliśmy z domu, kierując się w stronę jego samochodu. Dziwnie się czułam. Może to zabrzmi dziwnie, ale to tak jakbym wyszła z moim chłopakiem na zwykły obiad. Ale to moje wyobrażenie. Miałam dziwne poczucie, że Edward w pewien sposób przynależy do mnie. Że jest mój. Pocieszał mnie fakt, że kiedy inne dziewczyny się o niego biją, ja spokojnie jadę z nim na miasto. Nie no, nie przesadzajmy. Do miasteczka. W aucie czasem trudno było mi odgadnąć jakie są jego myśli, co oznacza to zachowanie. Z jednej strony wydawało mi się, że to jest całkiem normalne. Po prostu wpadliśmy sobie w oko. A z drugiej, że to nie do końca jest jasne. Zdziwił mnie fakt, że Edward zainteresował się mną pierwszego dnia w szkole. Przecież równie dobrze mógł zainteresować się w pubie. Ile chłopaków właśnie w taki sposób wychacza sobie laski. Czasami to tylko epizod, a u niektórych związek na lata. Ciekawe jak będzie w moim przypadku.
- Jesteśmy na miejscu. Tu zostawię samochód i pójdziemy się przejść. Pokażę ci coś z miasteczka, a potem zapraszam na pizzę. Porozmawiamy o naszym projekcie i nie tylko. – Spojrzałam na niego uśmiechając się. Każde jego słowa typu „nasze”, „razem”, sprawiały, że nie mogłam opanować w sobie tej radości. Nie umiem nawet opisać tego uczucia. To jakby coś takiego buszowało po moim ciele, brzuchu, żołądku. Kiedy tak mówił, w ogóle kiedy zwracał się do mnie czułam jak mocno bije mi serce. Im bliżej niego byłam tym bardziej czułam strach, dreszcze. Było to jednak pozytywne doświadczenie. Razem ruszyliśmy w kierunku głównej ulicy. Na zwiedzaniu nie zejdzie nam raczej długo. Co to jest parę dróg na krzyż. Nie miało to jednak dla mnie znaczenia, kiedy byłam z Edwardem. Po godzinnym spacerku, tak jak powiedział Edward, wstąpiliśmy do tutejszej pizzeri. Nie była duża, ale za to bardzo przyjazna. Zamówiliśmy już pizze. Czekając Edward zadawał mi mnóstwo pytań.
- A więc…wcześniej mieszkałaś w Phoenix. Nie tęsknisz? – zapytał. Przez chwilkę wpatrywałam się w pusty jeszcze stolik, po czym spojrzałam w jego stronę.
- Oczywiście, że tęsknię. Wiem, że będę tam wracała kiedy tylko będę mogła. To jest w pewnym sensie moje miejsce na ziemi. – wbiłam w niego wzrok. Wpatrywaliśmy się w siebie kilkanaście sekund, po czym odwróciłam wzrok w stronę kelnerki, która właśnie szła w naszym kierunku. Speszyłam się. On jeszcze przez chwilę na mnie patrzył, po czym także odwrócił wzrok.
- Proszę uprzejmie. Jeśli coś jeszcze będą sobie państwo życzyć, jestem tuż obok. – wytłumaczyła nam kelnerka.
- Dziękujemy. – odpowiedział Edward, podsunąwszy mi talerzyk pod nos. Spojrzałam na stół, zastanawiając się czy się odezwać czy nie.
- Edwardzie? – zapytałam w końcu. Nie do końca wiedziałam co mam mówić. – Ja…no właśnie dlaczego ja? Dlaczego jesteś tu ze mną, robisz ze mną ten projekt. Dlaczego tyle ze mną rozmawiasz. Przecież nikim dla ciebie nie jestem. – spojrzałam mu prosto w oczy, troszkę zmieszana.
- Robimy razem projekt. Powinniśmy się chyba poznać bliżej skoro razem współpracujemy. Zresztą już ci powiedziałem, przyciągasz swoją osobą. Jak tylko cię zobaczyłem, mogłem ocenić, że jesteś inna.
- Inna znaczy, dziwna. – zaśmiałam się spoglądając w okno.
- Nie, nie to miałem na myśli. Jesteś inna niż wszystkie dziewczyny. Taka…nie umiem nawet tego wytłumaczyć. – Znów na niego patrzyłam. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Coraz bardziej w ogóle mi to nie przeszkadzało. Nie dbałam nawet o to co on sobie pomyśli.
- Aha…heh. W takim razie co jeszcze chcesz o mnie wiedzieć. – zapytałam z uśmiechem na twarzy biorąc kęsa pizzy.
- Czy…byłaś już kiedyś w jakimś poważniejszym związku? W sensie czy zależało ci na kimś bardzo. – teraz nie spuszczał ze mnie wzroku, wyczekując na odpowiedzieć. Patrzyłam na niego nie wiedząc co mu powiedzieć. Po co mu to wiedzieć. I czy mogę już teraz opowiadać mu o takich rzeczach?
- Ja… - zamilkłam na moment, spuszczając wzrok. – Tak…był ktoś na kim mi zależało. – odpowiedziałam. Niech się dzieje co chce. Przecież on i tak nie wie o kogo chodzi. – Myślałam, że to coś więcej. Układało nam się naprawdę dobrze. Na początku było fajnie. Czułam, że on czuje to co ja. Myliłam się. Po dłuższym czasie zaczęło się to zmieniać.
- To znaczy? Nie było już tego co wcześniej? – zapytał.
- Nie wiem co było. Jestem osobą, która łatwo nie zapomina. Może za bardzo się czasem angażuje. – Edward spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. – Byłam głupia. I czasem wydaje mi się, że to nic we mnie nie zmieniło. Że dalej jestem w stanie być taka naiwna. Człowiek nie kontroluje pewnych rzeczy. Jason będąc ze mną, kręcił się koło innych panienek. Ja jak idiotka nic nie podejrzewałam. Moja najlepsza przyjaciółka jakoś się o tym dowiedziała. Byłam kolejną zabawką do zdobycia i tyle. – Wpatrywałam się w leżący na moim talerzu kawałek pizzy. Nie mogłam, nie chciałam już nic mówić. To tylko przywracało wspomnienia.
- Przepraszam. Nie będę już o to pytał, jeśli cię to boli. – Delikatnie przybliżył krzesło bliżej mojego i chwycił moją dłoń. Drgnęłam. Powoli spojrzałam w górę. Jego twarz była smutna. Trzymał moją dłoń nie myśląc nawet o tym, żeby ją puścić. Jedyne co teraz mogłam słyszeć to rytmiczne bicie mojego serca. Zastanawiałam się czy nie jest tak głośne, że nawet Edward je słyszy. Nawet powietrze dziwnie wlatywało do moich płuc.
- Bello? – zapytał. – Nie miałabyś nic przeciwko, gdybym zaprosił cię na ten camping w weekend? Napewno już o nim wiesz. – spojrzał na moją trzymaną przez niego dłoń. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Cieszyło mnie to, że wyleciał z tą propozycją, z drugiej strony czułam się dziwnie co do Mike’a.
- Yyy…ja…chciałbym, naprawdę bym chciała. Tylko widzisz Mike zaproponował mi to samo. Nie wiem co teraz zrobić. – Edward gwałtownie zdjął swoją dłoń z mojej. Poczułam się jakby nagle wszystko zniknęło. Po co ja to mówiłam. Czar prysnął.
- Czyli się spóźniłem. Mogłem się tego spodziewać. Przecież to Mike z resztą wymyślili ten wypad. – wytłumaczył.
- Ale ja nie odpowiedziałam Mike’owi. Nie wiem czy mogę ci to powiedzieć, ale miałam cichą nadzieję, że ty nie będziesz miał z kim pojechać. – Ponownie na mnie spojrzał.
- Chciałaś jechać tam ze mną? – zapytał zdziwiony.
- Nie wiem…chyba tak. Taką miałam nadzieję. – odpowiedziałam zupełnie nie panując już nad tym co robię. Zaprosił mnie, tak jak chciałam. Ale czy to nie dzieje się za szybko? I za dobrze wszystko idzie? Co, nagle los postanowił mi sprzyjać?
- Więc dalej chcesz jechać? Wiesz, że ci to zaproponowałem i było by fajnie gdybyś się zgodziła. – spojrzał na mnie. Dziś zresztą robił to notorycznie.
- Chcę…i pojadę tam z tobą. – wybąkałam. To wszystko było takie dziwne. Nie mogłam się oprzeć temu by mu to powiedzieć. Czeka mnie chyba nie przespana noc. Będę miała tyle do przemyślenia, szczególnie, że wyjazd będzie w piątek wieczorem, a dziś mamy wtorek. Cały Prawie cały tydzień zamartwiania się. Będę musiała to jeszcze wytłumaczyć jakoś Mike’owi. Wiadomość o Edwardzie go z pewnością nie zadowoli. Chyba tylko on nie przepadał za towarzystwem Cullen’ów i reszty.
- Edward odwiózł mnie pod sam dom i odprowadził do samych drzwi. Był naprawdę uprzejmy. Podobało mi się to nim. Nie był chyba do końca takim typem za jakiego miałam go na początku. Albo po prostu jestem już tak omamiona, że nie mogę myśleć o nim inaczej.
- Dziękuję za dzisiejszy wieczór. – zwrócił się w moją stronę, patrząc mi w oczy.
- To ja dziękuje. I za zaproszenie też. – uśmiechnęłam się, spuszczają głowę na dół. Edward delikatnie uniósł swoją dłonią mój podbródek, wpatrując się we mnie. Na twarzy malował się ten jego wspaniały uśmiech. Znowu. To znowu się działo. Nie panowałam nad sobą, moje ciało ponownie zaczęło odstawiać jakieś herezje. Patrzył na mnie w taki sposób jak jeszcze nikt nigdy. Co zrobię jeśli mnie pocałuje? Boję się tego. Patrzyłam na niego ze zdenerwowaniem, czekając na jego kolejną reakcję. Przybliżył swoją twarz do mojej i delikatnie musnął mnie swoimi ustami w policzek. Poczułam ogromny przypływ gorąca. Nie wiedziałam co robić. Zamknęłam oczy. To było tak wspaniałe uczucie. Z jednej strony rozczarował mnie, że nie było to nic więcej, a z drugiej podobało mi się jego zachowanie. Wskazywało na to, że naprawdę nie ma złych zamiarów.
- Do jutra w szkole. Po mam nadzieję też – zaśmiał się cichutko.
- Heh…jasne…- zaciągłam powietrza. Nie wiedziałam czy nie zemdleję zaraz tylko jak Edward robi krok w kierunku swojego samochodu. Opanowałam się jednak na tyle, żeby móc spoglądać na niego jak odjeżdża. Był cudowny. Nie mogłam uwierzyć, że ten przystojny facet jeszcze przed chwilą dotykał mojego policzka. Jedyne czego pragnęłam to przytulić się do niego i zostać tam na wieczność. Każde jego dotknięcie było dla mnie jakimś przypływem energii i szczęścia a jednocześnie zupełnie nad sobą nie panowałam. Zamknęłam za sobą drzwi opierając się o nie i uśmiechając sama do siebie.

Do końca tego tygodnia nie było dnia, w którym nie widziałam się z Edwardem. Zaczęliśmy pracować nad projektem i tak podziwiam samą siebie, że umiałam nad nim jeszcze pracować. Robiliśmy wypady do miasteczka, do lasu, zdarzyło się nawet, że został u mnie. Dziś jest piątek. Dzień wyjazdu. Mike dalej jest chyba na mnie troszkę zły. Niby ze mną rozmawia, ale wiem, że boli go moja odmowa. Nie pasuje mu także Edward. Wynagrodzę mu to jakoś na campingu. Będę musiała poświęcić mu także trochę czasu. Wszystko było w porządku, cieszyłam się z całego tego wyjazdu. Zdziwił mnie jednak wczorajszy telefon Alice. Wydawało mi się, że mnie polubiła, a kazała mi przystopować z Edwardem. Tylko dlaczego? Wolała Alison? No właśnie, ona także prawdopodobnie będzie na campingu. Może Alice nie umiała przemówić do rozsądku Edwardowi, więc mówi to mnie? Może Alcie nie chce żeby olewał Alison w ten sposób? Nie wiem. Wiem jednak, że nie zrezygnuje ze spędzania czasu z Edwardem. Dobrze mi z tym było. Wyjeżdżamy dziś o dwudziestej pierwszej. Wcześniej umówiłam się jeszcze z Edwardem w parku. Mamy porozmawiać na temat campingu. To dopiero za godzinę, ale nie mogę się do czekać. Każda chwila bez niego wydawała mi się zmarnowaną.

- Co tak długo, myślałem, że nie wytrzymam. – Edward uśmiechnął się, spoglądając w moją stronę. Uśmiechnęłam się tylko, ruszając z nim na spacer. Dużo rozmawialiśmy. O tym co będzie na campingu i że chciałby tam także ze mną trochę pobyć. Nie wiem jak on to robił, ale zupełnie traciłam dla niego głowę. Zauważyłam, że minęło już sporo czasu. Edward pozwolił zadzwonić mi do rodziców ze swojego telefonu. To kolejny przykład, że nie skupiam się na niczym innym. Zapomniałam o moim. No cóż, wreszcie mieliśmy się rozstać na kolejne dwie godziny. Ale tylko do czasu wyjazdu.
- No to co. Spakuj wszystko czego potrzebujesz. Podjadę za piętnaście dziewiąta. Zadzwonię jeszcze. Jedziemy z Alice i Jasperem w samochodzie. Jasper chciał wziąć swój, ale zdecydowaliśmy, że pojedzie nim Rosalie. Wymienią się w powrotną stronę. – Spakować wszystko czego potrzebuję? Przecież jestem gotowa w tym momencie. Wszystko czego potrzebuję to on sam.
- Ok., więc do zobaczenia. Będę czekać.
- Mam nadzieję. – Edward uśmiechnął się jak zwykle. Nie wiem czemu, ale nie mogłam się stamtąd ruszyć. Przebywałam z nim dużo czasu, ale uczucie jakie mi przy tym towarzyszyło nigdy nie zmalało. Dalej wydawało mi się jakby to był pierwszy nasz wypad. Patrzyliśmy na siebie dobrą chwilę. Najwyraźniej żadne nie chciało iść w swoją stronę. Nabrałam powietrza, kiedy Edward zaczął się do mnie zbliżać. Chwycił dłońmi moją twarz i powoli przybliżał swoją. Zatrzymał się przed samymi ustami. Zamknął oczy i nabrał powietrza. Nie wiem co się działo, wszystko wokół wirowało. Nagle poczułam jego słodkie wargi na moich. To było najprzyjemniejsze uczucie jakiego doznałam. Zastanawiałam się jakim cudem jeszcze stoję. Nogi ugięły się przede mną. Oboje spojrzeliśmy na siebie.
- Dziękuję – wyszeptał. – Leć już, bo nie zdążymy. - Jedziemy na camping. Razem. Ja i Edward. Mój Edward. – Dasz sobie radę? Ja muszę skoczyć jeszcze pod pub. Mam tam coś do załatwienia.
- Jasne. – wybąkałam. Ruszyłam przed siebie zupełnie nie wiedząc co się dzieje. To wszystko stało się tak szybko, a tak powoli. Czułam się gorzej niż po wypiciu jakiegokolwiek alkoholu. Nawet nie wiem jak zdołałam zorientować się, że przecież nie oddałam mu telefonu. Jak miał dać mi znać? Odwróciłam się gwałtownie za siebie rozglądając się czy jeszcze gdzieś go nie zobaczę. Przecież mówił coś o pubie. Otrzeźwiałam na Tyl ile mogłam. Nie wiem o co mi chodziło, czy o oddanie telefonu czy o to, że zobaczę go ponownie. Przed pubem stała jakaś grupka osób. Powoli szłam w ich stronę. Nie wiem czy był tam Edward. Nie chciałam, żeby były to jakieś zaczepne typy.
- Ok. stary! Wygrałeś! – usłyszałam jakiś głos. Coraz bardziej odechciało mi się tam iść, ale przecież musze zwrócić mu telefon.
- Heh…nic specjalnego. – uniosłam głowę. Znałam ten głos. To głos Edwarda więc to jego ekpia. On tam jest. Podeszłam bliżej.
- Chyba nie było łatwo co, cały tydzień pracowałeś nad tą małą. Ciekawe co będzie jak dowie się o tym wszystkim Mike! Haha! Sprzątnąłeś mu laskę sprzed nosa. Nie pierwszą. To jak, bawimy się dalej? Jakie będzie kolejne osiągnięcie co do Belli Swan? – natychmiastowo spojrzałam na kolesi stojących przed pubem. Stałam osłupiała z szeroko otwartymi oczami. Usłyszałam swoje imię? Tak wyraźnie, to było moje imię. Zabawa? Osiągnięcie? Ja, ich celem? Nie iwem co się działo. Słyszałam jakieś głosy, ale nie wiem co to było. Czułam tylko jak łzy spływają po moim policzku. Ślepo wpatrywałam się w beton. Wszystko dookoła nie miało sensu. Widziaąłm przebłyski z całego tygodnia. Nie mogłam się ogarnąć, ruszyć. Zrobić cokolwiek. Nawet odezwać. Po dłuższej chwili zaczęło docierać do mnie gdzie jestem.
- O w mordę! Stary zmiana planów. Kolejnego etapu Belli Swan już nie będzie. – Wszyscy obrócili się w moją stronę. Edward także. Spoglądałam po kolei na ich twarze. Płakałam. Nie wiedzieli chyba co robić. Byli trochę zaskoczeni, ale nie miało to dla nich większego znaczenia. Edward zrobił krok w moją stronę.
- Bello… - Ja zrobiłam dwa kroki w tył. Spoglądałam w kilka miejsc naraz nie wiedząc co robić. Chciałam stąd uciec. Cofałam się i cofałam. Edward coś do mnie mówił. Nie byłam w stanie tego słuchać. Usłyszałam tylko pisk opon i głośne trąbienie. Zamknęłam oczy. Ktoś objął mnie w pasie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Olcia89 dnia Czw 12:39, 07 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Czw 12:39, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Wiedziałam! Absolutnie wiedziałam! To było zbyt piękne, aby Ed od razu się
zakochał. A Alice oczywiście wiedziała o tym i dlatego próbowała ostrzec Belle.
Zastanawiam się kto ją uratował. Myślę, że to Edward, chociaż nie jestem pewna. A może to Jacob? Ten to zawsze pojawi się w dziwnym momencie :)
Olcia: rozdział pierwsza klasa, chociaż kilka błędów wyłowiłam. Dlatego mam
nadzieję, że Twoja beta się nimi zajmie.

Życzę weny, bo nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
xxkasia29xx
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Czw 12:39, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Wiedziałam, że coś jest nie tak z tym, że Edward tak nagle zainteresował się Bellą - i miałam rację, ale mimo wszystko szkoda mi jej. Liczę na to, ze szybko się pozbiera i odegra się na tym chamie Wink
Mam nadzieję, że nie połączysz jej z Mike'em. Proszę, nie rób tego ! :)
Wciągnęło mnie to opowiadanie i czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam i życzę dużo weny i czasu Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Juliet
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam gdzie Ben, tam Juliet.

PostWysłany: Czw 12:43, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Ja pierdziele. Wgniotło mnie w krzesło.
Nie mogę.
Kurczę.
Jak on mógł!? Sie pytam?! Zaraz tam się do niego przejdę. Co za osioł, palant, tępak! Kurczę no.
razdwatrzyczterypięćszęśćsiedemosiemdziewięćdziesięć.
Ochłonełam
Cudny rozdział, wiedziałam, że to za piekne, by było prawdziwe. Ale to jak to opiasałaś, jest magiczne. Strasznie mi się podoba. Ten Edward też Wink Przynajmniej nie jest ideałem. Kurczę... Biedna Bells. Kto ją objął? Czyżby Mike, był w tym ff dobry? A może to Jacob? Wink
Zabije mnie ta ciekawośc. Sadystko, Ty! Rolling Eyes
Czekam na kolejne części, gryząc klawiature. Weny życzę!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Melody__
Człowiek



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 12:50, 07 Maj 2009 Powrót do góry

OMG!!! Shocked Jak zwykle świetnie .Tak jak ktoś już powiedział że twój ff ma dość często spotykani motyw ,ale bardzo dobrze się czyta. Co do piosenki tez trafiłaś "Butterfly Fly Away" poprostu świetna.(Chyba wczoraj w YCD była). Wink

Veny życzę
Mel.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Melody__ dnia Czw 12:55, 07 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Olcia89
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:19, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Cieszę się, że się podobało. Wink Sorki za te błędy, ale bardziej skupiam się na treści. :) Wybaczcie mi to. Mam nadzieję, że się Wam nie znudzi i będziecie czytać dalej. Pomysł mam. :) Postaram się jak najszybciej pisać dalszy ciąg. :) Pozdrawiam serdecznie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dians
Zły wampir



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.

PostWysłany: Czw 14:33, 07 Maj 2009 Powrót do góry

O matko.
To było piękne. Ta piosenka i te kilka ostatnich zdań, kurczę niby to wszystko było takie przewidywalne, ale...
Edward. Ja po prostu wiedziałam, że coś z nim nie tak. Romantyczny, miły, przystojny. Takich ludzi nie ma! Musiał mieć jakąś wadę. I miał. Jest draniem.
Bella oczywiście ślepo mu uwierzyła, zaufała, zakochała, ale tak to napisałaś, że normalnie się w nią wczułam i normalnie nie wyrabiam!
Zastanawiają mnie dwie rzeczy:
1. Dlaczego Edward odbija Mike'owi laski?
2. Kto ją chwycił?! :P
Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejne rozdziały.
Pozdrawiam,
Dians.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:48, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Ten rozdział był naprawde rewelacyjny. Bardzo bardzo mi się podobał wiem że nie betowane ale nogi Belli mogły się ugiąć pod nią a nie przed nią :)
Jak narazie jestem zachwycona tym co piszesz, bardzo ciekawi mnie jak to dalej rozegrasz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nati0902
Człowiek



Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 15:07, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Taaakkkk widziałam że to musi być jakiś zakład:D Normalnie kocham cie ten pomysł jest genialny!!! Mam nadzieje że nasz kochana Bella pokaże na co ją stać!! Tylko zdziwił mnie ten ostatni moment została potrącona czy prawie ? Ojjj czekam niecierpliwie na następny rozdział:D

WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aguś;)
Człowiek



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Czw 15:36, 07 Maj 2009 Powrót do góry

No no coś czułam po kościach, że za szybko się nią zainteresował.
No szkoda, trochę, że okazał się takim chamem. Ale do końca jednak
miałam buzię otwartą. Naprawdę opowiadanie mnie wciąga do końca
jak zaczynam czytać. Mam nadzieję, że Belli jednak nic się nie stało:(

WENY


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lady Vampire
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd

PostWysłany: Czw 15:43, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Uch. Żal mi jej.
Nie jestem pewna co do tej "zmiany planów". Cżyżby Edward czuł coś więcej?
Błędów nie zauważyła, byłam zbyt pochłonięta czytaniem. czekam na kolejną częsc.
WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yunaa
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraina marzeń

PostWysłany: Czw 19:06, 07 Maj 2009 Powrót do góry

ehhh... mi również jest żal Belli.. Edward trochę chamsko się zachował.. no ale cóż:D przynajmniej jest ciekawe... Bells miała prawie wypadek? poczekamy-zobaczymy;)
Szkoda, że ten odcinek w takim momencie się skończył.. mam nadzieje, że już za niedługo będzie kolejny:D

Życzę WENY!!
Pozdrawiam, ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olcia89
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:15, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Rozdział 7

Kolejny, nie betowany. Nie wiem jak tam moja becia bo z nią nie rozmawiałam. Patrzcie na treść nie na błędy. :)


- Bella! Bella! Popatrz na mnie. – usłyszałam kobiecy głos. Zapewne należał do osoby, która mnie podtrzymywała. Otworzyłam oczy.
- Alice? Alice…ja… - łzy popłynęły mi ciurkiem. Chciałam znaleźć się w domu jak najszybciej, położyć. Gdyby człowiek umiał nie myśleć o niczym. To byłby znakomity lek dla mnie.
- Bello…tak mi przykro. Próbowałam…próbowałam ci to jakoś powiedzieć. Przepraszam, że nie powiedziałam wprost. Tak bardzo nie chciałam cię skrzywdzić. – słuchałam tylko głosu Alice. Nie wiedziałam co mam zrobić. Przecież ona jest jego siostrą. Wiedziała. Jak mogła. Ale przecież dzwoniła…ja…nic już nie wiedziałam…
- Bello! Boże nic jej nie jest? – usłyszałam znajomy głos. Głos, który zaszedł mi w pamięć tak głęboko. Głos piękny i słodki.
- Odsuń się Edward! Prosiłam! Jak mogłeś?! Po prostu zmyj się stąd teraz, zaraz…nie jesteś tu w ogóle potrzebny. – Alice krzyczała cała w nerwach.
- Alice…ja…przepraszam… - Edward zupełnie nie wiedział co powiedzieć. Jego kumple stali parę kroków dalej przyglądając się całej sytuacji.
- Edward…nie mnie powinieneś przepraszać…idź już. Porozmawiamy w domu…jeśli będę miała ochotę z tobą rozmawiać. – Alice pomogła mi dojść do jej samochodu. Nic mi nie było a czułam się, jak gdyby przejechało po mnie pięć tirów. Kątem oka widziałam Edwarda…stał wpatrując się we mnie i Alice. Usta ponownie mi zadrżały. Łza za łzą spływały mi po twarzy. Nie byłam w stanie tego kontrolować. Ja…szara myszka…ofiara losu. Czy kiedykolwiek będę jeszcze w stanie się zakochać? Ale czy ja byłam zakochana? Czy to była miłość? Dlaczego po prostu nie mogłam napluć mu w twarz i odejść. To właśnie jest mój problem…za szybko się angażuję.
Byłam w takim stanie, że zastanawiałam się o czym właściwie teraz myślę. Alice weszła ze mną do domu. Byłam jej wdzięczna za to, że była teraz przy mnie. Bo kto inny miałby tu być? Tylko ona tak bardzo przypominała Edwarda. Megan jest w Phoenix…tak bardzo mi jej brakuje.
- Alice…poradzę sobie…powinnaś już chyba iść. – usiadłam na schodach.
- Bello…wybacz mi proszę. Wiem, że to co zrobił Edward jest niewybaczalne, ale chce zostać przy tobie. Upewnić się, że poczujesz się lepiej. Tylko tak mogę ci pomóc. To nie odkupi Edwarda, ale czuję, że powinnam być tu teraz.
- Alice… - zmrużyłam oczy nie mogąc powstrzymać płaczu. Alice usiadła obok mnie i przytuliła tak mocno jak tylko mogła. Głaskała mnie po głowie wciąż szepcząc „przepraszam”. Odwzajemniłam jej uścisk.
- Zostań…proszę zostań. Nie zostawiaj mnie samej. Nie chce być sama. Nie chce myśleć. Alice…ja…nie wiem…
- Ciiiiii…wszystko będzie dobrze. Pomogę ci. – usłyszałam szept.

W pokoju było pusto. Leżałam na moim łóżku okryta kocem. Byłam sama?
- Alice? – wyszeptałam.
- Jestem tutaj, Bello. Jak się czujesz? – zapytała.
- Długo spałam? – spojrzałam na zegarek.
- Jakąś godzinę. To było ci potrzebne. Musiałaś trochę ochłonąć. – wytłumaczyła mi. Usiadła obok mnie na łóżku, wpatrując się we mnie w dziwny sposób. – Bello…za pół godziny wyjeżdżamy na camping. Zrozumiem jeśli odmówisz, a odmówisz na pewno. Powiem wtedy Jasperowi, że zostaję z tobą.
- Alice nie…jedź. Nie musisz z niczego rezygnować. – prosiłam ją. Nagle zaczęłam zastanawiać się dlaczego miałabym rezygnować z tego wyjazdu? O czym ja mówię przecież nie wytrzymam patrząc na nich wszystkich. Atmosfera byłaby nie przyjemna. Tylko, że obudziła się we mnie jakaś siła…siła walki. Zastanawiałam się co by było gdybym pojawiła się na tym campingu. Mała, szara Bella schowałaby się przed resztą. Nie mogę. Nie tak. Już raz przeżyłam coś podobnego. Nie poddam się. To będzie bolesne, ale chce. Niech wie, że z Bellą Swan się nie igra.
- Alice? – zwróciłam się w jej kierunku.
- Słucham? – spojrzała na mnie zatroskana.
- Jesteś spakowana? Bo ja tak. Mamy 20 minut. Lepiej się pospieszmy. – zaczęłam coraz bardziej wierzyć w to co mówię. Nie mogę wiecznie być jakąś skrytą Bellą, która przeżywa każdą swoją porażkę w koncie. W ten sposób będzie gorzej. Poradzę sobie. Nie będę zwracać na niego uwagi. Dam radę…boże co ja mówię. Próbuję sobie chyba wmówić, że jestem silna, a wcale tak nie jest. Jak tylko go zobaczę łzy znowu popłyną. Znowu będę cierpieć.
- Bello ty chyba oszalałaś. O mało co nie wpadłaś pod samochód z powodu mojego brata, a teraz chcesz znaleźć się z nim na tym samym campingu? – spojrzała na mnie pytającym i zaskoczonym wzrokiem.
- Alice zastanów się. Jeśli teraz zostanę, nigdy nie wyjdę na swoje. Mam tu teraz siedzieć zapłakana w poduszkę? Trudno…pojadę…moja obecność tam także będzie go dołować. Wydawał się skruszony. Chociaż po tym co zrobił…jak tak można. Jestem tylko człowiekiem… - moje oczy zrobiły się szkliste. Ponownie mi się zbierało. Ta sytuacja nie była łatwa. Najgorsze było to, że zostałam zraniona przez człowieka do którego zaczęłam coś czuć. Zapomnieć będzie trudno.
- Bello…no nie wiem. Skazujesz się na cierpienie. Zresztą mam z moim bratem do pogadania. I naprawdę mi przykro, że nie pomogłam ci jakoś. – spuściła głowę w dół.
- Pomożesz mi teraz. Jadąc tam ze mną. Pojadę w samochodzie Mike’a. Mam nadzieję, że zechce jeszcze spędzić ze mną ten czas.
Trudno było udawać przed rodzicami, że wszystko jest w porządku. Starałam się jak mogłam. Wyszłyśmy razem z Alice. Jechałyśmy prosto w umówione miejsce. Jasper miał zabrać potrzebne rzeczy. Alice miała już wszystko spakowane, więc nie było to dla niego coś trudnego. Musiał wziąć tylko odpowiedni plecak. Na parkingu przed szkołą, bo tam się umówiliśmy, stały już jakieś auta. A mianowicie Rosalie i Jaspera, Jessici i Edwarda. Podjechałyśmy bliżej, żeby zaparkować. Wszyscy stali obgadując z mapa trasę lub całokształt wycieczki. Okropnie bałam się wysiąść z samochodu. Wiedziałam, że Edward na mnie spojrzy. Wiedziałam, że ja na niego spojrzę. Moja silna wola nagle się załamała. Miałam ochotę powiedzieć Alice, żeby odwiozła mnie z powrotem do domu. I to właśnie jestem ja. Nie umiem nawet postawić się sama sobie. Jestem beznadziejna. Nie wiem czy będę potrafiła udawać, że się dobrze bawię. Nie po tym co dziś usłyszałam. Jak mógł potraktować mnie jak przedmiot? Nawet Jason nie zrobił czegoś takiego. Za nami podjechało kolejne auto. Zaparkowało obok nas. To Mike. Zauważyłam, że gwałtownie zgasił silnik i szybko wyszedł z samochodu, kierując się w stronę Edwarda. Ja i Alice także szybko się zerwałyśmy i wyszłyśmy do reszty.
- Ty…ty! Nic nie jesteś wart! Ty i ci twoi znajomi! Pożałujesz, obiecuje pożałujesz! – usłyszałam jak Mike wydziera się do Edwarda. Szedł szybkim krokiem i przyłożył mu z pięści. Wystraszyłam się. Przez chwilę wszyscy zastanawiali się co się dzieje. Nikt nawet nic nie zrobił. Mike był tak rozwścieczony, że myślałam, że jest zdolny do zabicia Edwarda. Edward nie dawał za wygraną, próbował odciągnąć jakoś Mike’a. Nie chciał go uderzyć, co wydawało mi się dziwne. Tylko, że Mike nie przestawał. Edward oddał mu prosto w twarz. Mike upadł na ziemię, ocierając usta z krwi. Edward stał nad nim z otwartymi ustami ciężko oddychając. Zerwałam się w ich stronę.
- Przestańcie! Podleciałam do leżącego na ziemi Mike’a, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Spojrzałam na Edwarda. – Przestań…proszę przestań – łzy znowu poleciały mi po twarzy. Nie mogłam się opanować. – Zostaw mnie i moich znajomych. Żyj swoim życiem.
- Zabiję cwaniaka! – Mike podniósł się z ziemi i znowu ruszył w kierunku Edwarda.
- Mike! Przestań! – wołałam. – Tym nic nie wskórasz! Rozumiesz przestań! – wydzierałam się coraz głośniej. Wreszcie Emmet także odciągnął Edwarda.
- Myślisz, że jesteś takim bohaterem! Cwaniaku?! Jesteś zerem! Niczym więcej! – nie mogłam powstrzymać Mike’a. Wytrącił się z mojego objęcia i podbiegł do Edwarda. Ten także nie był już pod opieką Emmeta. Edward oberwał tak mocno, że uderzył głową o beton, zwijając się z bólu.
Edward! Dosyć tego mike! Przestań! – Alice podbiegła do brata. Był cały zakrwawiony. Patrzyłam na niego i nie wiedziałam co się dzieje. Spadłam na kolana i zaczęłam płakać. Z ziemi podniósł mnie Jasper przytulając do swojej piersi. Nie mogłam już tego wszystkiego znieść. Chciałam do domu…do Phoenix.
- Przestańcie obaj! Czy wy naprawdę nie widzicie, że przez to wszystko najbardziej cierpi Bella? Nie wy, nikt inny…ona. Opamiętajcie się i przestańcie grać w te głupie dziecięce gierki! To nie wam przyszło teraz cierpieć! – Alice wydarła się po obu. Nie chciałam patrzeć na nikogo. Jasper zaprowadził mnie do swojego samochodu. Rosalie i emmet mieli jechać z Edwardem. W tej sytuacji musieliśmy tak postąpić. Usiadłam na tylnim siedzeniu. Jasper zapytał ponownie czy wszystko w porządku, po czym odszedł do reszty omawiać do końca cały plan wycieczki. Reszta wciąż gadała jeszcze na temat tego co się wydarzyło. Nagle zorientowałam się, że ktoś stanął przy drzwiach. Schylił się kucając przed nimi.
- Bello…to co zrobiłem… - Edward popatrzył mi prosto w oczy.
- Wyjdź…wyjdź bo kogoś zawołam… - nie mogłam. Jak on smiał.
- Bello…poczekaj…proszę. Nie chce się usprawiedliwiać. Zachowałem się jak dupek. Jak ostatni kretyn. Bardzo dobrze o tym wiem. Chce, żebyś wiedziała, że to co było przez ten tydzień, nie było udawane. To nie zmienia faktu, że założyłem się z tymi idiotami. Nawet gdybym chciał…i cię pragną nie zasługuję na taką istotę jak ty.
- Edward…daruj sobie…nie chce tego słuchać. Nie dajesz za wygraną? Myslisz, że uwierzę w to wszystko? Może to kolejny zakład. Ponownie uwieść Bellę Swan. W jakim czasie się wyrobisz? Dwa dni? Trzy? A może w jeden? – chciałam, żeby sobie poszedł. Miałam ochotę zasnąć i nie myśleć o niczym więcej. Na pewno nie o nim.
- Wiem…nie wierzysz i nie uwierzysz. – spuścił wzrok. Złapałam się na tym, że przez chwilę na niego patrzyłam. To było silniejsze. Dobrze wiedziałam, ze dalej mi się podobał. Zrobił mi takie świństwo, a ja dalej podziwiam jaki jest piękny? Jestem nienormalna. Nie mogę pozwolić sobie na takie rzeczy. Koniec. Nic więcej nie będzie. Nic się nie wydarzy.
- Odejdź już…i nie wracaj. Nie rozmawiaj ze mną, nie podchodź…udawaj, że mnie nie ma. Ja zrobię to samo z pewnością. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Nie będę mogła nawet widywać się z Alice. Chce zapomnieć…nawet nie wiesz jak bardzo. – zamknęłam oczy. Ciepłe łzy spłynęły po moich policzkach. Mówiłam co mówiłam, ale w głębi duszy z całej siły pragnęłam Edwarda. Nie tego…tego z którym widywałam się przez tydzień. Niestety pozostanie chyba tylko w mojej wyobraźni. Taki Edward nie istnieje.
- Bello…ja…udowodnię ci coś. Nie poddam się. Nic mnie nie powstrzyma…będę walczył…walczył o ciebie… choćbym miał to robić do końca mojego istnienia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:23, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Uhh ale masz tempo dziewczyno... :D
Super rozdział, tylko jakoś nie pasuje mi toże Alice ją uratowała z pod tego auta, bo jak przeczytałam o oplataniu tali, to jest taki męski gest, może powinnaś to zmienić, wiem że czepiam się szczególiku ale jakoś mi to nie leży. I to ostatnie zdanie Eda takie melodramatyczne, przecież oni znają się od tygodnia, bez przesady , miłość po grób...
Dobra ta tu pisze najpierw że super a potem się czepia, ale w sumie naprawdę mi się podobało i czekam na następny rozdzialik. :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez angie1985 dnia Czw 22:35, 07 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Aguś;)
Człowiek



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Czw 22:36, 07 Maj 2009 Powrót do góry

HA! Wiedziałam, że się w niej zakocha:P Tępo masz niezłe, ale jakoś mnie to nie przeszkadza, ani tez nie ujmuje nic w Twoim ff. Nie sądziłam, że aż do takiego rękoczynu dojdzie. Jedyny błąd jaki mi się rzucił w oczy to napisałaś, raz mike i to tyle:)
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Czw 22:59, 07 Maj 2009 Powrót do góry

Dziewczyno, musiałaś wypić z pięć litrów Red Bulla, żeby wykazać się taką jasnością umysłu :) Doczekałam się opowiadania, w którym Edward daje komuś w dziób i sam pada od ciosu. Znalazłam kilka błędów i wyglądało to tak, jakbyś pisała w pośpiechu. Niemniej jestem zadowolona z tego rozdziału, bo jest dosyć emocjonujący.
Czekam na więcej i życzę weny :)

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin