FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Phascinacion Phase - Kiedy Bella poznaje Edwarda +R15 [NZ] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Olcia89
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 18:45, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

Rozdział 1

Bella przeprowadza się z rodzicami do Forks, zaczyna chodzić do tutejszej szkoły, poznaje nowych znajomych, jej uwagę zwraca także pewien przystojny chłopak, jeden z najpopularniejszych w liceum. Zaczyna między nimi w pewnym momencie iskrzyć. Jak potoczą się ich losy dalej, przeczytacie w moim ff-ie. Wink Mam nadzieję, że się spodoba. Wszyscy w nim są ludźmi.



Nowe miasteczko, nowe miejsce, nowy dom, inni ludzie. Tak właśnie miało wyglądać teraz moje życie. Rozpakowywałam ostatni karton pełen moich rzeczy. Zielone pudełko, zwróciło moją szczególną uwagę. To w nim znajdowały się moje wszystkie wspomnienia. Wspomnienia z domu, z Phoenix. Płytki CD z nagranymi zdjęciami, kartki urodzinowe, pocztówki, chusta, którą uwielbiam, a którą dostałam od Megan, były tam także zdjęcia już wywołane. Kansas 2006, Meksyk 2007. Szkolna impreza, wakacje z mamą w Miami.
W Arizonie czułam się swobodnie, byłam szczęśliwa. Nie jestem w stanie powiedzieć, co będzie teraz biorąc pod uwagę, choćby samą wielkość mojego obecnego miejsca zamieszkania. Forks to chyba miasteczko zamknięte na 4 strony świata.
Przeprowadziliśmy się tutaj, ponieważ tata ma tu nową pracę. Jest komendantem. Dla mamy taka perspektywa, też nie była chyba łatwa. Ale ona kocha tatę, jak mało kogo. Nieważne gdzie, ważne, że z nim. To mnie chyba cieszyło. Kocham i czuję się kochana. Może to dlatego, że jestem jedynaczką? Nie jestem jednak rozpieszczana. Rodzice oferują mi tyle, ile mogą, a ja nie wyciągam od nich dużo. Znam swoje granice. Nie narzekałam na swoje życie, jak do tej pory. Nie wiem czego się spodziewać po tym miasteczku. Nie wiem jacy będą moi nowi znajomi, jeśli w ogóle nawiążę z jakimiś kontakt. W Phoenix zostawiłam chłopaka, a w zasadzie to on zostawił mnie. Nie jestem typem laski, która zmienia ich jak rękawiczki. Jason nie był taki zły, może trochę zapatrzony w siebie. Czasem zastanawiałam się, jak to możliwe, że ze mną był. Jego obecna dziewczyna, posiada chyba trochę więcej walorów niż ja. Czasem nachodzą mnie myśli, wstąpienia do zakonu. Wydaję mi się, że nie ma na świecie rzeczy, z którą bym sobie poradziła. Modlić bym się umiała, a nawet musiałabym nad tą swoją głupotą. Zresztą, zapomnijmy. Zaczynam gadać zupełne głupoty.
- Bella! Kochanie! Obiad! Zejdź proszę na dół! – moja mama zdecydowanie czasem przesadza. Dopiero co wpakowała we mnie kanapki. Ubzdurała sobie, że za mało jadam i dlatego wyglądam tak mizernie. Nie żebym czuła się z tym źle. – Bello! Bo wystygnie!
- Już schodzę, mamo! – rozpakowałam karton do końca, układając każdą rzecz w jakimś stosownym dla niej miejscu.

- Jak podoba Ci się twój nowy pokój? – zagadał Charlie, mój ojciec, kiedy jedliśmy obiad wszyscy przy stole.
- Jest w porządku. – odpowiedziałam.
- Gotowa na jutrzejszy dzień szkoły? – zapytała z kolei mama.
- Hmm…powiedzmy… - odparłam, nabierając na widelec warzywa.
- Kochanie, nic się nie martw. W nowej szkole na pewno ci się spodoba. Nowe towarzystwo, znajomi. Zapomnisz tu o Jasonie. – ciągnęła dalej.
- Nie potrzebuję kogoś, kto by mi w tym pomagał. Zresztą nie ma w czym, już zapomniałam o Jasonie. – wyjaśniłam.
- Oj, skarbie, Jason nie był ciebie wart. To pusty chłopak i cieszę się, że jesteś daleko od niego – mama wciąż nie dawała mi spokoju.
- Już ja bym zrobił z nim porządek, gdybym go dorwał – wtrącił się ojciec – smarkacz myśli, że jest jakimś bohaterem, co daje mu upoważnienia do upokarzania czy ranienia innych.
- Tato, przestań proszę. Jason został tam, my jesteśmy tu. Jeśli tak bardzo chcecie, żebym o nim zapomniała, moglibyście chociaż nie poruszać jego tematu codziennie przy stole? – wzięłam duży łyk soku pomarańczowego.
- Marz rację, skarbie – mama zerknęła wpierw na mnie potem na Charliego – nie powinniśmy jej już tym męczyć. – Zapanowała cisza na jakąś chwilę. Przerwała ją mama, zadając mi kolejne pytanie. – Idziemy dziś z tatą do sąsiadów na grilla. Zaprosili nas na powitanie. To dobra okazja, żeby się z kimś zaznajomić. Pójdziesz z nami? – spojrzała na mnie.
- Nie wiem…myślałam raczej nad tym, żeby przygotować się nieco, na jutro do szkoły. No i chciałam przejść się do miasta, porozglądać się trochę.
- Zrobisz jak uważasz. Zostawimy ci klucze. My i tak wrócimy troszkę później. Impreza pewnie się przeciągnie. – tata właśnie odsunął od siebie swój talerz. Pozbierałam je ze stołu, kierując się do zlewu.
- No to idziemy się przygotować. – mama zwróciła się do Charliego.
Po umyciu naczyń, wróciłam do pokoju przygotować coś nie coś na jutro. To miał być przecież mój wielki dzień. Przygotowałam sobie ciuchy, układając je na krześle. Zwykłe dżinsy, bluzeczka z długim rękawem, do tego cienki sweterek. Wczoraj kupiłam sobie parę podręczników do szkoły. Mam nadzieję, że będą dobre. Znalazłam ich spis na stronie szkoły.
- Skarbie?! – usłyszałam głos mamy dochodzący z początku schodów. – Wychodzimy, poradzisz sobie? - Zerwałam się szybko na schody.
- Jasne, dam sobie radę – odpowiedziałam spoglądając na kreację mojej mamy. – Mamo czy to nie jest tylko grill? – zapytałam ze zdziwieniem.
- No tak, ale jakoś musimy się zaprezentować nowym sąsiadom. Nie oni jedni tam zresztą będą. To dość poukładani i szanowani ludzie. – wyjaśniła mi mama. Wzruszyłam ramionami – To do zobaczenia! – rzuciłam i wyleciałam z powrotem do góry.
Po jakiejś pół godzinie, byłam gotowa do wyjścia na mój spacer. Pogoda była dosyć ładna. Promienie słoneczne, zachodzącego już słońca padały na mokre liście drzew. Chodnik także, gdzie nie gdzie był jeszcze mokry po popołudniowym deszczu. Było przyjemnie i świeżo. Jakby nie patrzeć, miasteczko miało także swoje zalety. Choćby samo jego położenie. Widoki tu były przepiękne. W centrum miasta znajdowało się parę sklepów i restauracji. Nie było tłoczno. Zatrzymałam się, żeby przeczytać tablicę ogłoszeń. W zasadzie to nie było tam nic ciekawego, wolnym krokiem ruszałam już dalej, kiedy nagle z całej siły poczułam na sobie jakieś uderzenie. Przewróciłam się na ziemię.
- Przepraszam najmocniej! – usłyszałam jakiś męski głos. Obróciłam głowę i spojrzałam do góry. Stał nade mną jakiś, dość przystojny blondyn. – Przepraszam, nie chciałem. – wyciągnął do mnie rękę. Podniosłam się z ziemi.
- Nic nie szkodzi, ale następnym razem uważaj jak biegniesz bo potrącisz kogoś, kto wyjdzie na tym gorzej niż ja – odparłam.
- Heh…dzięki. Zapamiętam. – przyglądnął mi się bardziej – jesteś nowa? Nie kojarzę cię ze szkoły, a chyba jej jeszcze nie skończyłaś? – zapytał.
- Tak jestem tu nowa i nie skończyłam też szkoły. Jutro mój pierwszy dzień. – odpowiedziałam na pytanie.
- Będziesz chodzić tu do szkoły? – zadał pytanie ponownie.
- Tak, prawdopodobnie tak, jeśli mówimy o tej samej szkole – uśmiechnęłam się.
- Raczej, we Forks jest jedno liceum, ale za to naprawdę w porządku. Tak w ogóle, Mike Newton jestem.
- Izabella Swan, ale lepiej mów po prostu Bella. – wytłumaczyłam.
- Hmm...heh..ok. – także się uśmiechnął. – Idziesz w jakieś konkretne miejsce?
- W zasadzie to tak się błąkam. Chciałam zerknąć troszkę na miasteczko. W końcu mam tu mieszkać. – odpowiedziałam, przyglądając się mojemu nowemu znajomemu.
- Jeśli nie masz nic przeciwko mogę ci coś pokazać – zaproponował, uśmiechając się do mnie.
- A nie spieszyłeś się gdzieś? O niemal, przyczyniłbyś się do mojego kalectwa.
- Naprawdę nie chciałem. W ramach przeprosin zapraszam cię do pobliskiego pubu. To właśnie tam leciałem. Umówiliśmy się z paroma znajomymi – wyjaśnił.
- Nie, wiesz co, dzięki, ale może innym razem. To dopiero drugi dzień pobytu tutaj. – zaczęłam się wykręcać.
- Oj, no daj spokój. Dosłownie na chwilkę. Wszyscy musimy jutro wstać do szkoły. Posiedzimy, pogadamy. Inni także chętnie cię poznają. I bez obaw, nie jesteśmy żadnymi chuliganami - nalegał.
- Heh…nie boję się o to. Po prostu…no trochę późno już chyba – zastanawiałam się przez chwilkę co zrobić dalej. Z jednej strony ciekawiło mnie jak bawiła się tutejsza młodzież z drugiej powiedziałam rodzicom, że przejdę się chwilkę, a wiem jak kończą się takie imprezy.
- No daj się namówić. Obiecuję odprowadzę cię o której zechcesz, jeśli się boisz – nie dawał za wygraną. W sumie, w domu siedziałabym przed telewizorem. Rodzice wrócą później to chyba mogę na chwilkę posiedzieć w gronie moich nowych znajomych? Nie wiedziałam czy mogę ich tak już nazywać nie mając pojęcia nawet jak wyglądają i kim są.
Weszliśmy do zatłoczonego pubu, zatłoczonego bardziej niż ulice we Forks. Nie dziwie się, w takim miasteczku ludzie gdzieś muszą się rozerwać. Zauważyłam jak Mike obraca się stronę jednego stolika i macha ręką. Siedziała tam nie wielka grupka osób. Podeszliśmy bliżej.
- Hej! Sory za spóźnienie, miałem po drodze mały wypadek. – wyjaśnił reszcie.
- Stary, myśleliśmy, że już tu dziś nie dojdziesz – zwrócił się do Mike’a, ciemnowłosy chłopak.
- Yyyy…Mike, może przedstawisz nam swoją nową znajomą? – zasugerował kolejny chłopak po drugiej stronie stolika.
- Wybaczcie, to jest Izabella, znaczy Bella, nasza nowa koleżanka ze szkoły.
- Cześć Bella, jestem Taylor – ponownie odezwał się jeden z kumpli Mike’a.
- Cześć – odparłam troszkę zawstydzona – miło mi.
- Bello, to są Jessica, Angela, Lauren, Eric i Taylor, którego już znasz. – zaśmiał się Mike.
- Siadajcie – zaproponowała Angela, o ile dobrze zapamiętałam jej imię.
- Czego się napijesz? – zapytał Mike.
- Nie wzięłam ze sobą pieniędzy… - odparłam.
- Dziś my stawiamy – wyjaśnił Eric – to co pijesz? Pójdziemy z Mikem.
- Wystarczy jakiś sok, zdaję się na was – uśmiechnęłam się.
Większość czasu przeleciała naprawdę miło. Dużo się dowiedziałam o tutejszych zwyczajach, życiu. Sama opowiedziałam coś z mojego. Wszyscy słuchali właśnie kawałów Erica, kiedy ja skupiłam się na pewnej grupce osób, wchodzących właśnie do pubu. Była ich piątka, trzech chłopaków i dwie dziewczyny. Jeden przykuł mój wzrok na dłużej.
- Kto to jest? – zapytałam, kiwając głowa na nowych gości. Jessica z Angelą obróciły się do tyłu
– Aaa…to Emmet, Rosalie, Jasper, Alice i Edward. Znajomi z naszej szkoły – odpowiedziała Angela.
- Nooo…męska część ekipy to dość przystojni znajomi z naszej szkoły – weszła w słowo Angeli, podekscytowana Jessica.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Olcia89 dnia Pią 12:09, 10 Lip 2009, w całości zmieniany 17 razy
Zobacz profil autora
xxkasia29xx
Wilkołak



Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

PostWysłany: Czw 19:35, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

Już po przeczytaniu pierwszego rozdziału mogę stwierdzić, że podoba mi się to opowiadanie. Jest inne niż te które czytałam. Miałaś naprawdę niezły pomysł. Mam nadzieje, że nie będzie na wstępie Big Love Belli i Edwarda, bo to już trochę oklepana kwestia... Tak czy siak, dalsze rozdziały z chęcią przeczytam, wiec dodawaj je jak najszybciej.
Pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mylover
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Lut 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:39, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

Ogólnie opowiadanie w porządku, ale usunęłabym w ten wstęp, bo zaserwowałaś nam taki spoiler, że szczerze to odechciało mi się czytać, bo od razu wiedziałam, co się zdarzy. Moim zdaniem masz przed sobą trudne zadanie, bo przyjęłaś dość sztampowy zarys akcji, ale mam nadzieję, że jakoś uda Ci się utrzymać zainteresowanie czytelników.
Popracuj trochę nad interpunkcją, bo rzuca się w oczy "umiłowanie" do przecinków.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mylover dnia Czw 19:44, 30 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
angie1985
Wilkołak



Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:23, 30 Kwi 2009 Powrót do góry

Zapowiada się ciekawie, wygląda na to że Bella będzie w końcu normalną nastolatką ... a co do Eda to jeszcze go nie uświaiadczyłam tutaj więc czekam na wiecej. Zarys akcji wygląda na wmiarę tożsamy z książką ( choć w sumie co można powiedzeć o jednym rozdziale) Niech się dużo dzieje i weny, weny... :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
darysia...
Człowiek



Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa-Polska

PostWysłany: Pią 0:16, 01 Maj 2009 Powrót do góry

Ok, nie mówię, że mi się nie podoba, ale ten pierwszy rozdział, to takie "ucieleśnienie" lub "wcielona" sytuacja ze stołówki w filmie, książce, czy gdzie tam jeszcze. "Była ich piątka..." Ale to nie znaczy, że mi się nie podoba, będę czytała dalsze rozdziały :)

Co do błędów:
spacja
przecinek
spacja
przecinek
spacja
i tak w kółeczko, jakieś drobne błędy są, ale jeżeli dobrze przeczytałam, to jest jeszcze nie sprawdzane, więc poczekam na zbetowany tekst i przeczytam go jeszcze raz :)

Pisz dalej i wstawiaj nam tutaj

Pozdrawiam i życzę VVena
darysia... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vampiree
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pią 8:51, 01 Maj 2009 Powrót do góry

Podoba mi się. Ale jak dla mnie w tym rozdziale było za dużo dialogów. ; ))
Mam nadzieję, że w następnym się poprawisz i wstawisz go szybciutko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vampiree dnia Pią 8:51, 01 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Vampire87
Nowonarodzony



Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rumia/3miasto

PostWysłany: Pią 10:18, 01 Maj 2009 Powrót do góry

Przeczytałam i muszę przyznać,że zaciekawiło mnie jak to rozwiniesz. Czuję się czytając małe nawiązanie do kanonu ale naprawdę jest ok. Błędów nie wychwyciłam. Podoba mi się bella jako zwyczajna nastolatka z rozumowaniem nastolatki a nie starej kobiety.
Pozdrawiam
Veny życze


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olcia89
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 22:38, 01 Maj 2009 Powrót do góry

Rozdział 2

Dziękowania Wyjątkowej za betę ;D xD


- Jess, dla ciebie wszyscy faceci są boscy – zauważyła Angela.
- Nieprawda, mam swoje typy – zaprzeczyła Jessica, ponownie spoglądając w stronę nowej grupki.
- Taaa… typ Edwarda Cullen’a – zaśmiała się Angela.
- Oj, wszyscy dobrze wiemy, że tobie też się podobał, a może nawet dalej podoba. – Jessica wystawiła język Angeli. No fakt, nie powiem, jest przystojny, ale żeby tak wszystkie traciły dla niego głowę? Z Jason’em było tak samo, wszystkie na niego leciały, a on to wykorzystywał. Ten typ chyba już tak ma. Zastanawiam się, czy trafi się w reszcie w moim życiu ktoś, kogo będą obchodzić moje uczucia? Czy znajdę wreszcie mojego wymarzonego księcia z bajki i razem odjedziemy na koniu do naszego pałacu? Pff… W tych czasach to chyba niemożliwe. Jednego księcia już miałam i co? Powinnam chyba pozostać kopciuszkiem. Ja chyba postradałam zmysły. Wróciłam myślami z powrotem do rozmowy z dziewczynami.
- Możecie wyjaśnić mi chociaż, kto to jest ten Edward? W ogóle kim oni są?
- Edward i Alice Cullen to rodzeństwo. Przeprowadzili się tu kilka lat temu. Mają naprawdę niezłą chatę. Ich ojciec jest doktorem, więc zarabia niemało. Rosalie i Jasper to bliźniaki. Jasper jest z Alice, dlatego wszyscy się przyjaźnią. Emmet z kolei jest chłopakiem Rosalie. Jest jedynakiem i ma naprawdę wypasiony samochód – wyjaśniła wszystko po kolei Jessica.
- Jess, czy to ważne jaki ma samochód? – przerwała jej Angela.
- Oj, no… po części? – Spojrzała na Angelę pytająco.
Po chwili do pubu weszły trzy kolejne osoby, jakaś para i blondyna. Kierowali się w stronę stolika obgadywanej przez nas grupki. Para usiadła obok siebie na dwóch wolnych krzesłach, a nieznajoma blondynka obok Edwarda, całując go w policzek na przywitanie.
- No i proszę. Wszyscy w komplecie. – Spojrzałam na Jessicę pytająco. – To Lucas i Ashley, ich znajomi. A blondi to Alison, przyczepiła się do tego Edwarda jak jakaś mucha.
- Jess, gdyby jej nie było, ty zrobiłabyś to samo – zaśmiała się Angela.
- Oh, daj spokój, ok? Ty może nie? – odparła Jessica.
- No to co? Komu jeszcze drinka, soczku? – zawołał Mike. On i chłopacy zagłębieni byli w jakimś wyjątkowo ciekawym dla nich temacie. Nie reagowali nawet na drobne sprzeczki Angeli z Jessicą. W sumie co ich to obchodziło. Ja sama nie wiedziałam już o czym myślę. Straciłam trochę poczucie czasu. Była już 22.30. Nawet nie wiedziałam, kiedy to przeleciało. Zwróciłam się w stronę Mike’a.
- Mike? Trochę późno się zrobiło, mógłbyś przejść ze mną chociaż do tablicy ogłoszeń? – zapytałam. W sumie mogłam wybrać się do domu sama, nie kłopocząc przy tym Mike’a. Jednocześnie miałam takie uczucie, że nie chciałam wracać dzisiaj sama.
- Bella daj spokój! Jeszcze nie jest tak późno. Zostań chociaż do 23.00 i przysięgam, że zaraz potem Jess odwiezie Cię pod sam dom. – Hmm… to nie była najgorsza opcja. Biorąc pod uwagę, że miała odwieźć mnie Jess, mogłam zostać te pół godziny dłużej. Mike zaproponował mi jeszcze jeden sok. Razem podeszliśmy do lady. Kiedy on zamawiał, ja stanęłam obok. Było dość tłoczno. Po chwili zorientowałam się, że stoi koło mnie także obiekt westchnień chyba wszystkich lasek w szkole. Spojrzałam na niego ukradkiem. Z bliska wyglądał jeszcze lepiej. Faktycznie coś w sobie miał. Czułam jak ocierał się bokiem o mnie. Miał naprawdę boskie perfumy. Czy ja nie przesadzam? Właśnie na tym rzecz polega. Zapach Jason’a też tak na mnie działał. Co te wszystkie dziewczyny w nim widzą? W nich obydwóch? To pytanie powinnam zadać chyba też sobie, przecież zaliczam się do nich wszystkich. A może jednak różnię się od tych lasek troszeczkę? Tak czy owak, nie chcę mieć do czynienia z facetami, chociaż na chwilkę. Spojrzałam na Mike’a, potem na nasz stolik, a na końcu na czarującego przystojniaka obok. Ja chyba przeczę samej sobie. Ale przecież mogę chyba z nimi rozmawiać, to jeszcze nic złego. Po prostu nie będę umawiać się na randki. Zresztą, chyba tylko Jason był na tyle głupi, żeby mnie gdzieś zapraszać.
- Bello, przytrzymasz? – Ocknęłam się.
- Jasne… dawaj – odparłam. Obracając się w kierunku naszego stolika, ponownie spojrzałam na Edwarda. Sama nawet nie wiem czemu. Czułam, że muszę na niego popatrzeć. Chciałam rzeczywiście sprawdzić co takiego w sobie ma. To chyba czysta ciekawość. Usiadłam ponownie przy naszym stoliku.
- Bello, mogę zadać ci pytanie? – zwrócił się do mnie Taylor.
- Yyy… jasne. Jakie tylko chcesz
Zaśmiałam się troszkę skołowana.
- Masz chłopaka? Taka ładna i skromna dziewczyna jak ty powinna chyba kogoś mieć, nie? – Popatrzył na mnie troszkę nieprzytomnymi oczami. W końcu wypił z Mike’m parę piw. Patrzyłam na niego zupełnie wryta. Nie wiedziałam, co miałam mu powiedzieć.
- Taylor, nie bój nic, chodzenie z jakąś panną ci nie grozi.
Wybuchnął śmiechem Eric.
- Spadaj, ok? To było pytanie do Belli – zbulwersował się Taylor.
- Nie przejmuj się, jemu zawsze włącza się takie „love” po alkoholu. Prowadzi wtedy przemiłe dyskusje z dziewczynami – wytłumaczyła mi Jessica.
- Nie jestem pijany! Może porozmawiamy o tobie Jess? Pamiętliwa impreza u Lauren? Co nam o tym powiesz?
Zaśmiał się Taylor. Lauren także z uśmieszkiem spojrzała na Jess.
- Dajcie spokój, ok? Ludzie robią czasem głupie rzeczy, a Taylor robi je notorycznie! – Wystawiła do niego język.
- Co, boisz się, że Bella cię wyśmieje? - Popatrzył Eric z zapytaniem.
- Oczywiście, że nie. – Jessica uniosła głowę do góry. Widać było, że czuje się chyba skrępowana i zawstydzona.
- Dajcie spokój, ja też robię czasem głupie rzeczy. Kiedyś powiedziałam kolesiowi, że też go kocham po otrzymaniu od niego liściku z wyznaniem miłości. Tylko okazało się, że napisali go jego kumple. Mam szczęście, że to było dawno temu - dodałam.
- Heh… zdarza się. Uwierz mi, wybryki Jessici po alkoholu zapadają w pamięć na długo. – Taylor z Erickiem wymienili się uśmieszkami.
- To dlatego dzisiaj nie pije, za dużo ludzi – zauważył Mike, wywracając oczami. Jessica wyglądała tak, jakby za chwilkę miała eksplodować. Była czerwona jak burak. Rozmawialiśmy sobie tak dalej do momentu, kiedy podszedł do nas chłopak ze stolika naprzeciwko – ten sam, który doszedł później do Cullenów.
- Cześć wam. Stary, macie może ognia? Mój stolik to jakieś stowarzyszenie niepalących – rzucił do Mike’a.
- Nasz pod tym względem jest chyba taki sam – odpowiedział Mike.
- Ja mam. – Taylor zaczął grzebać po kieszeniach.
- Nie wiedziałam, że palisz Taylorku. – Jess wyglądała na wyraźnie zadowoloną. Mogła teraz swobodnie dokuczać Taylorowi.
- Dzięki, ratujesz mi życie. A może dosiądziecie się do nas? Możemy przyłączyć stolik wolny obok naszego – zaoferował chłopak.
- Tylko, że my chyba nie zostaniemy długo. W zasadzie mieliśmy się powoli zbierać – wyjaśnił Mike.
- Oh, Mike daj spokój. Mamy samochód, a więc czas też. Nic się nie stanie jak jeszcze posiedzimy – rzuciła Jess uśmiechnięta od ucha do ucha. Zapewne pomysł, aby przysiąść się do Cullen’ów i reszty, spodobał jej się.
- No to chodźmy. – Eric podniósł swoją szklankę i ruszył z chłopakiem do ich stolika. My zaraz za nimi. Mike nie był chyba jakoś z tego zadowolony, ale też nie narzekał. Złączyliśmy stoliki i porozsiadaliśmy się dookoła. Jessica wcisnęła się oczywiście po prawej stronie Edwarda, ja siedziałam tak, że mogłam swobodnie widzieć całą jego sylwetkę. W sumie mogłam siąść gdziekolwiek indziej, po co miałam go obserwować? Chyba zgłupiałam. Mike przedstawił mnie całej reszcie. Siostra Edwarda, Alice jeśli dobrze pamiętałam, zadała mi kilka pytań dotyczących szkoły w Phoenix, moim domu, jak czuję się w Forks. Była dość miła. Nie rozmawiałam z nią jednak długo. Słuchałam jaki temat nawinął się teraz przy stoliku, od czasu do czasu zamieniłam słówko z Angelą. Czułam się dosyć dziwnie. Oni byli tacy wyluzowani. Mieli swoje tematy. Ja zapewne wyszłam na szarą myszkę, która prawie nigdy nie urządza sobie takich wypadów. Spoglądałam od czasu do czasu na Cullen’a, kiedy nie patrzył, a nie patrzył prawie w ogóle. Jedynie kiedy obracał się w moją stronę, aby zapytać o coś do Angelę czy Taylor’a. Czułam się jak ostatni głupek. Po co w ogóle go obserwowałam?
Posiedzieliśmy chyba jeszcze z 20 minut po czym wszyscy zdecydowaliśmy wybrać się do domu. Szłam właśnie do wyjścia, kiedy dostałam w głowę czyjąś ręką.
- Oj przepraszam, nie chciałem. – usłyszałam – Wszystko w porządku? – złapałam się na tym, że patrzę na mojego sprawcę jak wryta.
- Słucham… yyy… tak w porządku. Nic się nie stało.
Zaśmiałam się skrępowana i zapewne czerwona jak burak. Edward uśmiechnął się kącikiem ust po czym ruszył w stronę uroczej blondynki. Stanęłam na schodkach na zewnątrz, żeby troszkę ochłonąć. Jestem idiotką. Wyszłam na zupełną ofiarę losu. Tylko dlaczego się tak tym przejmowałam? Może dlatego, że dostałam w twarz od kolesia, na którego leciały wszystkie laski w okolicy?
- Bello, wiem, że obiecałem Ci odprowadzenie pod sam dom, ale pójdę z Erick’iem na nogach. Ty pojedziesz z Jess i resztą. Nie zmieścimy się wszyscy – zagadał do mnie Mike.
- Yyy… co? Nie, nie szkodzi. Jeśli Jess mnie odwiezie to jest ok, naprawdę – wybąkałam, dalej myśląc zupełnie o czymś innym.
- No to idziemy – zawołała Jessica.
- Tylko pilnujcie Taylora, żeby nie narobił bigosu w samochodzie! – Eric z Mike’m zwijali się ze śmiechu. Reszta ekipy pomachała nam na pożegnanie, wsiadając do swoich, drogich samochodów. Naprawdę musiały być bardzo drogie. Ostatni raz spojrzałam na Edwarda, który właśnie otwierał drzwi wystrojonej blondynie. Jak na takiego pustego chłopaczka i elegancika był naprawdę miły. Przyciągał, a mnie brakuje piątej klepki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Olcia89 dnia Sob 11:26, 02 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
veuna
Wilkołak



Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Sob 11:20, 02 Maj 2009 Powrót do góry

Olcia89 napisał:
Może dlatego, że dostałam w twarz od kolesia na jakiego leciały wszystkie laski w okolicy?


Chyba na którego? Wink

Tekst prosty, łatwo, szybko się czyta. Nie zauważyłam literówek ani błędów, ale może to dlatego, że nie zajmuję się betowaniem. Wolny rozwój akcji, myślałam, że w tym rozdziale już coś konkretnego się wydarzy, tym bardziej, że wybrałaś dosyć schematyczny motyw :> Mimo, wszystko mam nadzieję, że dobrze to rozegrasz i kiedy tutaj zajrzę, będę pod pozytywnem wrażeniem rozwoju akcji ];-]!

Pozdrawiam, życze weny itp. itd. :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Sob 12:14, 02 Maj 2009 Powrót do góry

Hmm, postawiłaś sobie wysoko poprzeczkę. Na forum jest kilka takich opowiadań z serii "Jak Bella poznała Edwarda i się w nim zakochała" i dlatego mam wstępny zarys tego, jak będzie wyglądało Twoje. Mam nadzieję, że zaskoczysz mnie czymś oryginalnym i niepowtarzalnym, bo jako czytelnik mam wysokie wymagania :)
Życzę pomysłu i weny na dalsze części :)

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olcia89
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:04, 02 Maj 2009 Powrót do góry

Rozdział 3
Beta - moja kochana Wyjątkowa Wink dziękować, dziękować, dziękować xD


- Skarbie mleko i płatki stoją na ladzie! Zjedz zanim wyjdziesz! Będę w łazience! – krzyczała z dołu moja mama. Ja właśnie nakładałam na siebie mój cienki, wybrany przeze mnie wczoraj, sweterek. Zapakowałam wszystkie książki, które mogły mi się dzisiaj przydać. Nie wiedziałam nawet, jaki jest mój plan zajęć. Jedyna pociecha to to, że znałam już parę osób. Ze mną jest chyba coś nie tak, zamiast kulturalnie wyspać się na jutro, czyli dziś, do szkoły, wybrałam się z jakimiś nieznajomymi do pubu. Nie będę już tego dłużej analizować. Powiem krótko. Plusy są, mam do kogo się odezwać. Minusy? Będzie dobrze jak nie zasnę pierwszego dnia w szkole. Zeszłam na dół po moje śniadanie. Usiadłam przy stole, żeby zalać mlekiem miseczkę z płatkami. Jedząc, wróciły mi przebłyski z wczoraj. Przecież było nawet fajnie. Znaczy fajnie było słuchać tych wariatów. Są naprawdę w porządku. Gdyby mama dowiedziała się, że poszłam do pubu z jakimś nieznajomym, przypadkowo poznanym na ulicy, chyba by mnie zatłukła. Równie dobrze mógł być to jakiś idiota czy psychopata. Ale nie, nie dramatyzujmy. Wersja dla rodziców jest taka, że spotkałam Angelę w sklepie, z którą zgadałam się na temat szkoły. Przedstawiła mi swoich znajomych, z którymi troszkę posiedziałam. Wystarczy. Myślałam, że dziś trochę inaczej będę wszystko odbierać. A jest tak samo jak wczoraj. Dalej zastanawiam się nad swoim wczorajszym wygłupem przed Edwardem. To była chyba pierwsza i ostania moja rozmowa z nim. Do tego jaka. Sama nie wiem już, co myśleć. Pragnienie posiadania kogoś bliskiego jest silniejsze niż wmawianie sobie, że jest mi dobrze samej. Z Jason’em nie było mi źle. Miałam się do kogo przytulić. Jednej rzeczy jakiej brakowało w tym związku, to było chyba prawdziwe uczucie. Może to dobrze, że jestem teraz tutaj? Najbardziej brakuje mi Megan. Chciałabym, żeby była tu ze mną. Żebyśmy mogły porozmawiać i poobgadywać wszystko co dzieje się wokół nas. Megan zdecydowanie była moją najlepszą przyjaciółką. Rozmawiam z nią codziennie na Internecie. Ale czy to wystarcza? Dziś po szkole do niej zadzwonię. Mam nieodpartą chęć opowiedzenia jej o Cullen’ie. Trzeci dzień tutaj, a ja już będę opowiadać jej o chłopaku? Nie chcę już chyba zaprzeczać samej sobie. Wpadł mi w oko. Albo może inaczej, zaintrygował mnie.
- Mamo wychodzę! – rzuciłam mijając drzwi od łazienki.
- Kochanie poczekaj, już wychodzę! – usłyszałam z za drzwi.
- Do zobaczenia później, mamo! – Uśmiechnęłam się, kierując się w stronę drzwi. Za dobrze znałam Renee. Łazienka była dla niej niemalże świętym miejscem. Nawet ja tyle tam nie przesiadywałam. Do szkoły pojechałam oczywiście moją czerwoną furgonetką, którą tata załatwił mi od Black’ów. Charlie miał wiele kontaktów w tym miasteczku i nie tylko. Przypuszczam, że takich ludzi było więcej. W jakimkolwiek stanie byśmy nie byli, znajdzie się ktoś, kto słyszał o Charlie’m. Uśmiechnęłam się sama do siebie i ruszyłam w stronę szkolnego wejścia. Odebrałam swój plan z sekretariatu. Moją pierwszą lekcją był j. hiszpański. Ruszyłam przed siebie, szukając swojej klasy.
- Bella! – usłyszałam za sobą.
- Cześć Jess – rzuciłam. – Jak nastrój po wczorajszym spotkaniu?
- Ok, myślimy o powtórce. Ale to raczej w weekend. No i zastanawiamy się nad większą imprezą. Ale nie o tym chciałam ci teraz mówić. Jaką masz lekcję? – Jess jak zwykle była bardzo rozgadana. Jak zwykle? Boże, przecież znałam ją dopiero paręnaście godzin.
- Hiszpański a co? – odpowiedziałam.
- Musisz zobaczyć listę w klasie biologicznej. Aż ci zazdroszczę.
- Pewnie mam jakieś wystąpienie przed całą klasą? Naprawdę masz mi czego zazdrościć.
- Nie, nie o to chodzi. Trafiłaś akurat na taki moment, w którym robimy projekt biologiczny. Przez dwa tygodnie mamy przeprowadzać jakieś badania i takie tam. Pan Molina ułożył już grupy. A raczej dwójki. – Uśmiechnęła się do mnie. – Jesteś nowa, więc trafił ci się Cullen. - Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. W ogóle próbowałam ułożyć sobie to jakoś w mojej głowie. Pierwszego dnia w szkole dowiaduje się o jakimś projekcie, o którym nie mam zielonego pojęcia i o moim partnerze, z którym prawdopodobnie będę porozumiewać się na migi, kiedy dowie się, że jestem niemową!
- Edward to jeden z lepszych. Ma cię poprowadzić, tak żebyś mogła zagłębić się w tematy jakie teraz omawiamy – wytłumaczyła mi Jess. Nie wiedziałam, czy się cieszyć, czy bać. Na kogo jeszcze mogłam wyjść oprócz ofiary losu i szarej myszki? Do tego, jak powiedziała Jessica, Edward jest jednym z lepszych. Im więcej się o nim dowiadywałam, tym bardziej mnie zaskakiwał.
- Aha… no… yyy… fajnie – próbowałam jakoś normalnie zachowywać się przy Jessice, ale czułam tylko ciarki przechodzące od czubka głowy aż do stóp. Towarzyszyło temu okropnie dziwne uczucie w żołądku. Miałam przecież rozmawiać z, chyba, najpopularniejszym facetem w szkole.
- Wszystko ok? Wyglądasz trochę, jakbyś zobaczyła ducha. Wiesz... gdybyś tam czasem miała zmieniać swoją parę, daj znać. – Zaśmiała się do mnie cała podekscytowana. – Nie ma problemu. To ja lecę. Mam teraz matmę. Do zobaczenia może na lunchu! – Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, a już jej nie było. Ruszyłam na j. hiszpański. Miałam tylko ogromną nadzieję, nie spotkania po drodze mojego partnera. Po mojej głowie cały czas kłębiły się jakieś myśli. Usiadłam w pierwszej lepszej ławce pod oknem, zastanawiając się nad słowami Jess.
- Można? – usłyszałam po chwili jakiś głos nade mną. Spojrzałam w prawo, nieco w górę. Znów to robiłam. Nie mogłam wydusić słowa. Dziwne, jeszcze nigdy się tak nie zachowywałam.
- Yyy… jasne. – wybąkałam.
- Dzięki. – Edward uśmiechnął się do mnie. – Wszystko w porządku? Ostatnim razem kiedy cię widziałem, także nie wyglądałaś za dobrze. – Huuh… gdybyś tylko wiedział, że to przez ciebie.
- Nie, nie… znaczy tak… znaczy mam na myśli, że wszystko jest ok. – Pff… oparłam głowę o dłoń obracając się w stronę zeszytu. Bella, weź się w garść!
- Usiadłem z tobą, Bello, bo chciałem porozmawiać o biologii. Nie wiem czy już wiesz, ale jesteś ze mną w parze. - Uśmiechnął się. Pamiętał… nazwał mnie Bellą. Serce biło mi coraz mocniej. Czułam, jak gdyby moja klatka piersiowa miała wybuchnąć i uwolnić jakąś niezmierną falę radości.
- Tak… widziałam… a raczej słyszałam coś o tym. O biologii, ma się rozumieć.
- Ok. – Zaśmiał się popatrzywszy na tablicę. Kiedy nie patrzył, mogłam wreszcie odetchnąć. Musiałam się jakoś opanować. Ponownie na mnie spojrzał. – Myślę, że dowiemy się konkretów na biologii. Podzielimy się jakoś pracą. Na badania w terenie będziemy musieli umówić się gdzieś razem – mówił to z takim spokojem w głosie. Nie mogłam dłużej wytrzymać. Uśmiechnęłam się do niego. Nawet nie miał pojęcia, że to z radości z tego, że siedział koło mnie, że miał ze mną projekt, że pamiętał jak mam na imię. Nigdy nie reagowałam jeszcze w ten sposób na chłopaków. Przy nim czułam coś zupełnie odmiennego. Czułam, że coś we mnie wariuje na każde jego wypowiedziane słowo. To nie było normalne zachowanie. Wywarł na mnie ogromne podekscytowanie. Pewnie byłam kolejną laską, która tak się przy nim zachowywała. Boże, jak ja wyglądam przy tej jego blondi? Jak katastrofa. Właśnie... To, że tu był i że pomagał w projekcie, nie zmieniało faktu, że ta cała Alison stąpa po tej ziemi, zresztą po tej samej co Cullen. Ja miałam chyba trochę inne ścieżki, od czasu do czasu spotykałam tylko Cullen’a na jakimś skrzyżowaniu po czym znów się mijaliśmy. Tak czy siak, postanowiłam cieszyć się choćby z samych skrzyżowań.
Przez resztę lekcji nie rozmawialiśmy. On robił notatki, ja próbowałam je robić. Non stop korzystałam tylko ze sposobności, przyglądnięcia się mu. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy zaczęliśmy zbierać się z klasy.
- Jaką masz teraz lekcję? – zapytał Edward.
- Trygonometrię – zdziwił mnie fakt, że potrafiłam tak szybko odpowiedzieć na jego pytanie. Może przełamałam pierwsze lody?
- To tak jak ja. Jeśli chcesz możesz pójść ze mną, pokażę ci, gdzie jest klasa. – Uśmiechnął się ponownie. Wyglądał tak ślicznie.
- Ymm… jasne. Jeśli to nie problem? – zapytałam.
- Żaden. Będzie mi miło. – Wyciągnął rękę przed siebie wskazując mi drogę.
- Dzięki… - nie wiedziałam do końca co miałam mówić. Ruszyliśmy więc korytarzem. Klasa trygonometrii była podobna do klasy poprzedniej. Jedynie różnił je fakt, że była udekorowana bardziej pod swój przedmiot.
- Nie krępuj się, jeśli chcesz możesz usiąść ze mną. – Edward dalej uśmiechał się kącikiem ust.
- Heh… dzięki. A twoi znajomi? Nie będą chcieli tu usiąść? – zapytałam.
- Nie, tylko Ashley i Lucas mają ze mną trygonometrię, ale oni siedzą razem. To para. - No cóż, my też w pewien sposób byliśmy parą, a raczej partnerami. Czy ja potrafię myśleć jeszcze w miarę trzeźwo? Czy już w ogóle postradałam zmysły?
- Co tu robisz? Znaczy, dlaczego tu, czemu się tu przeprowadziłaś? – zadał mi pytanie podczas gdy nauczyciel wypisywał coś na tablicy.
- Mój ojciec dostał tu pracę. To coś w rodzaju przeniesienia – odparłam.
- Gdzie mieszkałaś wcześniej? – Spojrzał na mnie.
- Arizona, Phoenix. – Spojrzałam w blat.
- Musi być ci trudno. Nagła zmiana otoczenia to chyba niełatwa sprawa?
- No tak, troszkę tak. Ale poznałam tu już parę osób, jak sam zresztą wiesz. - Uśmiechnęłam się.
- Nie jesteś chyba rozmowna. Wydajesz mi się… taka… skryta i delikatna. – Przyglądał mi się. Zarumieniłam się, nie wiedziałam co powiedzieć. Edward ponownie się uśmiechnął. Miał nade mną ogromną przewagę. – Ok, skup się na lekcji, już nie przeszkadzam. – Zaczął robić notatki w zeszycie, spoglądając co chwilę na tablicę. Jak wyglądały moje notatki? Szybko zamknęłam zeszyt, kiedy usłyszałam dzwonek. Tak samo jak wcześniej - razem wyszliśmy na korytarz. Doszli do nas jego znajomi, ci sami, który byli wtedy w pubie. Zaczęli opowiadać Edwardowi jakieś śmieszne sytuacje z lekcji. Doszła także piękna Alison, chwytając Edwarda po rękę. Stanęłam na boku z książkami w reku. Jedna jedyna Alice rzuciła mi tylko „cześć” na powitanie. Uśmiechnęła się przy tym. Nie wiedziałam co robić. Oni wszyscy mieli swoje sprawy. Ja ponownie stałam jak szara myszka. Postanowiłam iść dalej. Ruszyłam w stronę klasy od j. angielskiego. W ułamku sekundy przeniosłam się ponownie do mojego świata. Nikt nie zauważył nawet, że odeszłam. Dobrze, że aż do lunchu moje lekcje nie pokrywały się z lekcjami Edwarda.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Olcia89 dnia Pon 20:22, 04 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Sob 16:02, 02 Maj 2009 Powrót do góry

Ok, kilka błędów dostrzegłam.

"Zjedz za nim wyjdziesz"
powinno być "zanim"

"Ja właśnie nakładałam na siebie mój cienki, wybrany przeze mnie wczoraj, sweterek"
za "wczoraj" nie powinno być przecinka

"Jedząc wróciły mi przebłyski z wczoraj"
za "jedząc" powinien być przecinek

"nie odpartą"
powinno być "nieodpartą"

Więcej błędów nie szukałam. Co do fabuły to sama nie wiem, co mam napisać. Z jednej strony podoba mi się, ale z drugiej wszystko to co napisałaś, już się pojawiło. Może z niewielkimi zmianami ale jednak. Ona, nowa i zagubiona dziewczyna, on, mężczyzna idealny, który zwraca na nią uwagę. Pomimo tego, będę czytać Twoje ff z ciekawości i patrzeć, jak sobie dajesz radę z fabułą. Życzę Ci powodzenia i będę śledzić dalsze losy Belli Swan.

Pozdrawiam. E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Querida
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Mar 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 16:04, 02 Maj 2009 Powrót do góry

Cytat:
- Kochanie poczekaj, już wychodzę! – usłyszałam z za drzwi.

"zza"
Cytat:
Boże, przecież znałam ją dopiero parę naście godzin.

"paręnaście"

Cytat:
Miałam tylko ogromną nadzieję, nie napotkania po drodze mojego partnera.
chyba lepiej brzmiałoby"Miałam tylko ogromną nadzieję,że nie spotkam po drodze mojego partnera."


Cytat:
- Nie, tylko Ashley i Lucas mają ze mną trygonometrię, ale oni siedzą razem. To para. No cóż my też w pewien sposób byliśmy parą, a raczej partnerami.

po para powinien być chyba myślnik



Podoba mi się Twój ff i masz ładny styl,łatwo sie czyta.Mam nadzieja,że masz jakiś ciekawy(nie żeby ten ff nie był ciekawy-bo jest)pomysł na rozwój akcji.Pozdrawiam i życzę weny.
Querida


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olcia89
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 13:25, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Rozdział 4
Beta - Wyjątkowa Wink


Po j. angielskim i w-fie przyszedł czas na lunch. Już nie mogłam się go doczekać. Marzyłam, żeby usiąść sobie przy stoliku, zjeść kanapkę i dosłownie nie robić nic więcej, nawet nie myśleć. Wyjątkowo zaczynało mnie wszystko drażnić. A może po prostu byłam zła, że zostałam olana przez Cullen’a? Tylko czego ja się spodziewałam? W ogóle co mnie on obchodził? No właśnie… od wczoraj dużo. Nic nie poradzę, że zainteresowanie pojawiło się od momentu pierwszego ujrzenia go. Nie tylko mi się to przytrafiło, a to oznacza, że jestem przeciętna, bo jestem taka jak inne. Ale czego ja się spodziewam? Że Cullen przybiegnie do mnie, aby poinformować, że w życiu nie spotkał jeszcze takiej dziewczyny jak ja? Że jestem inna niż wszystkie? Wyjątkowa? Yhym… powinnam się chyba leczyć. Pewnie i tam nie chcieliby mnie znać.
Na stołówce wszystkie stoliki były już prawie zajęte. Ledwie weszłam, a ekipa Mike & Company już do mnie machała. Usiadłam więc z nimi.
- I jak ci się podoba w nowej szkole? – zapytał Mike. Nie widziałam się z nim jeszcze od samego rana. Dziwne, nie miał ze mną ani jednej lekcji. Albo byłam tak zafascynowana Cullen’em, że nie zauważyłam nawet Mike’a?
- W porządku, troszkę się nudziłam i przysypiałam. Ale to chyba skutek wczorajszej imprezy.
- W ten weekend robimy powtórkę, czuj się zaproszona – wtrącił się Taylor. Jednak był ktoś, kto mnie polubił. A może chcieli być mili?
- Teraz biologia? – Jess spojrzała na mnie z pod byka z uśmieszkiem na twarzy.
- Tak, biologia – odpowiedziałam zupełnie ignorując to, co miała właśnie na myśli.
- Dajcie spokój. Z tym projektem będzie kupa roboty. Zastanawiam się, jak pogodzę go z innymi przedmiotami. Mam mnóstwo zaliczeń przez ten tydzień. Nie mogę jednocześnie skupiać się na badaniach i analizowaniu biologii i zaliczaniu innych sprawdzianów. To będzie jakaś katorga – narzekała Angela.
- Oj, daj spokój, Angela. Świat nie kończy się tylko na nauce. W projekcie można pościemniać. Przy Molinie wszystko przejdzie – wytłumaczył Mike.
- Haha… no tak. Mike’owi zamiast przy nauczycielkach iść lepiej, to on dogaduję się z nauczycielami jak mało kto – wybuchnął śmiechem Taylor.
- Masz jakieś względy u Molin’a, Mike? – zapytał Eric, także śmiejąc się na całego. Chłopcy zaczęli się droczyć i bić dla zabawy.
- No to jak z tą biolą? Widziałam, że z nim dziś rozmawiałaś – Jess ponownie zaczęła wydobywać ode mnie informację.
- Tak rozmawiałam – odpowiedziałam.
- I…? O czym? Co ci powiedział? – Jess chociaż raz mogłaby sobie odpuścić.
- No nic. Pogadaliśmy o projekcie i się skończyło wszystko, już z nim nie rozmawiam.
- Jak to nie rozmawiasz? Nie robicie projektu razem? – zapytała Jess wyraźnie zdziwiona.
- Robimy, tylko, że już z nim nie rozmawiam. Tylko czysto naukowo przy projekcie.
- To masz problem – zauważyła Angela.
- Dlaczego ma problem? – Jessica zwróciła się do Angeli, kiedy ja wzięłam łyka mojego soku.
- Bo on właśnie tu idzie. – Angela patrzyła przed siebie, Jess także spojrzała w tę samą stronę, a ja prawie się udławiłam. Obróciłam głowę do tyłu. Faktycznie. Szedł w naszą stronę. Zdenerwowana z powrotem obróciłam się do stolika. Naszła mnie ogromna fala niepokoju.
- Może ty z nim nie, ale on z tobą chyba tak – dokończyła Angela.
- Hej. – Edward stanął blisko mojego krzesła.
- Heh… hej! – odpowiedziała Jess wyraźnie zadowolona.
- Będziecie miały coś przeciwko, jeśli ukradnę wam na chwilkę Bellę? – Uśmiechnął się kącikiem ust.
- Jasne… znaczy pewnie, że możesz. O niczym ważnym nie rozmawiamy. – Uśmiechnęła się Jess.
- Ale ja chciałam omówić jeszcze z Angelą pewną sprawę z j. angielskiego – rzuciłam.
- Nie zajmę ci dużo czasu. – Wciąż się uśmiechał. Patrzył na mnie tak niewinnie, że choćby nie wiem co się działo, nie mogłabym się mu oprzeć. Wyszliśmy ze stołówki.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że gdzieś idziesz dzisiaj rano? – zapytał.
- A co miałam ci niby powiedzieć? Nie chciałam przeszkadzać tobie i twoim znajomym – odpowiedziałam. Dziwnie się czułam. W ogóle czemu oto pytał? Po co chciał ze mną rozmawiać?
- Zniknęłaś tak nagle. Nie widziałem cię aż do lunchu – ciągnął dalej. Nie widział mnie aż do lunchu? To brzmiało jakby nie mógł się na mnie doczekać. Marzenia.
- Miałam parę spraw do załatwienia – nie ma to jak oklepana ściema.
- Chciałem porozmawiać. – Stanął tak bardzo blisko mnie, że gubiłam się sama w swoich myślach. Moje ciało straciło nad sobą kontrolę.
- Ale o projekcie już rozmawialiśmy – to jedyne co mogłam z siebie wydusić.
- Nie o projekcie chciałem rozmawiać. Znaczy po części może tak, ale chodzi o coś innego – wytłumaczył. – Nie miałabyś nic przeciwko temu, żebyśmy się spotkali jutro po szkole? – zapytał. Patrzyłam na niego jak wryta. To nie działo się naprawdę. Nie mogło. Śniłam? Ubzdurałam to sobie?
- Bello? Po prostu pomyślałem, że skoro mam ci pomagać w tym projekcie, to chciałbym chociaż cię bliżej poznać. Mogę pokazać ci Forks. Co ty na to? – zapytał ponownie. Boże, no powiedz coś do niego! Dalej odezwij się!
- Yyy… nie wiem czy jutro dam radę… - co ja plotłam? Nie mogłam uwierzyć w to, jaka ze mnie kretynka! – Znaczy, w sumie to chyba mam czas. A tak naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Podchodzisz do mnie pierwszego dnia i prosisz o spotkanie? – byłam zaskoczona moją własną wypowiedzią.
- No tak. Jesteś tu nowa, intrygujesz wielu ludzi, w tym także mnie. Przyglądałem ci się już w pubie, kiedy dowiedziałem się, że będziesz chodzić do naszej szkoły. Nawet kiedy uderzyłem cię ręką, za co ponownie przepraszam, wydałaś mi się taka inna. Nie wiem czy zauważyłaś, ale przyciągasz do siebie ludzi – skończył.
- Ja? Huh… zaskoczyłeś mnie. Nie mogę zrozumieć tego, że taki facet jak ty, prosi mnie o spotkanie. Nawet jeśli ma być związane z nauką – wyjaśniłam. Nie mogłam uwierzyć, że tyle mu mówię. Nie znam go prawie w ogóle, a wyznaję mu wszystko, jakbym znała go od lat.
- Co znaczy facet jak ja? Jestem jak każdy inny w tej szkole. Wydajesz mi się osobą naprawdę wartą poznania bliżej. Jak do tej pory nie spotkałem dziewczyny z podobnym charakterem – to co mówił wydawało mi się dziwne, zupełnie, jakbym słuchała opowiadań o jakiejś innej dziewczynie. To nie mogło być o mnie.
- Twoja dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko? Ona też pewnie chce się z tobą zobaczyć. – Spojrzałam na niego.
- Moja dziewczyna? Aaa… Alison? Nie jest moją dziewczyną. Może by i chciała, ale ja nie czuję, że to dziewczyna, z którą miałbym się wiązać. Zresztą nawet gdybym miał, to nasze spotkanie temu nie przeszkadza.
- No tak. To tylko dla dobra współpracy. – Nie miał dziewczyny. Poczułam przypływ energii. Chyba zaczynałam wierzyć w swoje możliwości. Może nie jest ze mną tak źle? Wszystko działo się tak szybko.
- A więc przyjadę po ciebie jutro po szkole. Podasz mi swój adres? – Najchętniej zaczęłabym biegać teraz po szkole, krzycząc, że Cullen zaprosił mnie na spotkanie.
- Jasne, napiszę ci karteczkę na biologii. – Zupełnie naturalnie uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech. Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś tak ładnie to robił.
- To może chodźmy, bo wpiszą nam spóźnienia – zauważył. Ruszyliśmy w stronę klasy. Na biologii skupiliśmy się na lekcji. Dałam Edwardowi swój adres. Zamieniliśmy tylko kilka słów o projekcie. Zdziwił mnie fakt, że zaczynałam zachowywać się przy nim normalnie. Im więcej z nim rozmawiałam, tym bardziej wydawał mi się zwyczajny. Znaczy, owszem był przystojny i uroczy i w ogóle, tylko, że zaczynałam czuć się przy nim swobodnie. Może dlatego, że doznałam tego zaszczytu i emocje opadły? Tak czy siak, patrząc na niego, czułam silną potrzebę, chociażby otarcia się o jego ramię. Nie przypuszczałam, że porozmawiam z nim pierwszego dnia w szkole, a tym bardziej, że wyjdzie to z jego inicjatywy. Po dzwonku okazało się, że mamy także razem WOS, co mnie bardzo ucieszyło. Niestety niejaka Alison też go miała. Co gorsza, usiadła z Edwardem. Ja zajęłam ławkę za nimi. Mówi się trudno. Ważne, że mam z nim inne przedmioty. Przyznam jednak, że zawiodłam się trochę na ostatniej lekcji. Myślałam, że zamienię z nim słowo, jeszcze za nim wrócę do domu. Ale nie było to możliwe. Alison tak się do niego przyczepiła, że byłam zmuszona zrobić powtórkę z rana.
To dziwne. Kiedy jestem blisko Edwarda czuję, że tak samo jak inni mogę spędzać z nim czas, a kiedy podchodzi ta blondyna - moja samoocena gwałtownie spada. Za dużo chyba sobie wyobrażam. Będę musiała nad tym popracować.
Wreszcie zadzwonił dzwonek. Po tym jak całą lekcję na obserwowałam się, jak to Alison zagadywała Edwarda, miałam ochotę wyjść, wsiąść do mojej furgonetki i znaleźć się jak najszybciej w domu. To wszystko było cholernie dziwne.
- Bello? – usłyszałam wkładając plecak do auta. No tego już za wiele. On naprawdę chciał ze mną rozmawiać. Inaczej przecież by tak za mną nie chodził. Pewna grupka dziewczyn po drugiej stronie parkingu zaczęła mi się coraz baczniej przyglądać. Miałam jakieś dziwne uczucie.
- Ty nie z paczką? A Alison? – Spojrzałam na niego, a potem na asfalt.
- Dają sobie radę także beze mnie. – Zaśmiał się, patrząc w niebo. – Jeśli ci się narzucam, powiedz. – Spojrzał na mnie. Jego wzrok strasznie mnie onieśmielał.
- Nie, nie… tylko trudno mi jakoś w to wszystko uwierzyć – wytłumaczyłam.
- Bello, nie patrzysz na Boga. – Zaczął się śmiać. – Rozmowa z tobą nie jest chyba niezgodna z prawem? – Wciąż na mnie patrzył. Ja czułam się jak jakaś idiotka.
- No tak. – Spojrzałam na samochód. – Tylko dlaczego tak za mną chodzisz, zagadujesz? Przecież mnie nie znasz.
- I oto właśnie chodzi. Chciałbym cię poznać. – Wpatrywał się we mnie czekając na odpowiedź.
- Heh… wiesz... tylko, że ja nie przywykłam do tego, że ktoś za mną chodzi i rozmawia, i wypytuje o wszystko. Wiesz o co mi chodzi. Po prostu…
- Po prostu sama siebie nie doceniasz. Widzę cię drugi raz w moim życiu, a potrafię ocenić jaka jesteś. – Uśmiechnął się ponownie. Spojrzałam na niego, zagryzając moją wargę.
- Pojadę już. Będę potrzebna w domu. No… to… dzięki… za dziś… heh – wybąkałam.
- Nie ma za co. Pamiętaj jak umawialiśmy się na jutro. – Puścił mi oczko po czym udał się w stronę swojego samochodu. To jakiś trik? Założył się z kumplami, że wyrwie kolejną laskę? Jaka jest nagroda? Boże, był uroczy, cudowny, zabójczo przystojny. Mam nadzieję, że jeszcze długo nie obudzę się z tego snu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Olcia89 dnia Pon 20:23, 04 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ewelina
Dobry wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P

PostWysłany: Nie 13:50, 03 Maj 2009 Powrót do góry

To jest co najmniej dziwne! Cullen podchodzi do Belli i zwyczajnie ją podrywa!
Tu musi być jakaś intryga, bo nie wierzę, że tak sam z siebie zaczął
do niej czuć mięte. Może to jakiś zakład? I do tego jest taki szczery. Nie, nie nie i jeszcze raz nie! Nie wierzę, że się zabujał tak od razu!
Będę czytać dalej, bo jestem zaintrygowana jego postawą.
A swoją drogą, Olcia, Twoje ff jest naprawdę fajne.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyjątkowa
Wilkołak



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?

PostWysłany: Nie 14:00, 03 Maj 2009 Powrót do góry

Zgadzam się z poprzedniczką, choć... Matko, ja jako twoja beta, bardzo krytyczna beta, powiem szczerze, że nie chcę z tego brazylijskiej telenoweli. Jakiegoś tasiemca. Popracujemy trochę nad tym. I zabraniam dodawać cokolwiek bez mojego sprawdzenia! ^^ Błędy oczywiście dzisiaj poprawię zarówno w tym rozdziale, jak i poprzednim. :)
Buś. :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 13:04, 04 Maj 2009 Powrót do góry

A ja mam nadzieję, ze to nie żaden zakład. No bo niby czemu? Przecież Bella jest mądra, ładna, słodka, dobra... dlaczego Ed-człowiek miałby jej nie podrywać? Właśnie "zakład" byłby... no może nie "telenowelaty", ale z pewnościa jest oklepanym pomysłem opowiastek o amerykańskich nastolatkach. Zakładom mówimy stanowcze nie! A dobrze napisany ff o poznawaniu się dwojga ludzi, zbliżaniu się do siebie też może być super. Nie mówiąc już o tym, że naprawde dużo możliwości różnego rozwoju akcji jest i bez zakładu. Zakłady są fufu. O.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aguś;)
Człowiek



Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pon 14:46, 04 Maj 2009 Powrót do góry

No tak może i Bella jest ładna, mądra, słodka itd ale najważniejsze, że jest nowa więc może o to chodzi...że jej nikt nie miał, jest "lśniącą, nową zabawką" :P Ale moim zdaniem zakłady są ciekawe...np on się założy, że ją poderwie a ona, że go zbyje. No dobra ten motyw podkradłam z filmu;p Ff naprawdę mi się podoba, czekam z utęsknieniem na kolejną porcję:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Pon 20:51, 04 Maj 2009 Powrót do góry

Podoba mi się Twoja historia, nie wiem czy ktoś coś podobnego próbował pisać, bo nie czytałam i może dlatego jest to dla mnie jakiś powiew świeżości... powiem szczerze że to wszystko mnie zaciekawiło, nawet bardzo... zastanawiam mnie zachowanie Edwarda, również to że Bella tak trochę dziwnie się zachowuje powinna być troszeczkę bardziej opanowana, bo cholera wie co ten chłopak planuje.
Zgadzam się z Dahrti, nie chciałabym żeby okazało się to jakimś cholernym zakładem, ale kto Cię tam wie, to Twój pomysł i zobaczymy jak go rozwiążesz, teraz czekam na rozwinięcie akcji, bo mi się spodobało


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olcia89
Nowonarodzony



Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:26, 06 Maj 2009 Powrót do góry

Rozdział 5

Nie betowany jak zwykle. Nie zastałam już dziś mojej bety, więc daje taki bo nie mogę się oprzeć. Jak zawsze poprawiony zostanie. Mam nadzieję, że moja becia wybaczy, że daję go teraz. :) Nie gniewaj się na mnie. :)

Wróciłam do domu. Trochę czasu zeszło mi na oglądaniu telewizji, a trochę na uzupełnianiu swoich notatek. No tak, teraz będę musiała nadrabiać wszystko sama, bo jak Cullen dalej będzie tak na mnie działał, dojdzie do tego, że będę musiała nagrywać lekcje na video a potem odtwarzać je sobie w domu. Nie, ja na pewno muszę zmienić otoczenie, najlepiej gdybym kupiła sobie działkę na marsie i pogadała z tamtejszymi. Może oni także są na moim poziomie? Ale, cholera. Czy w moim zachowaniu jest coś dziwnego? To chyba normalny odruch nastolatki? Wszystkie latają za facetami, a raczej za Cullen’em. Chciałam być inna, a tu co? Różnię się chyba tylko tym, że przez pierwszy semestr mieszkałam w Phoenix. Hmm…a co jeśli Cullen naprawdę sobie ze mnie żartuje? Tylko, sposób w jakim mówi, wydaje się naprawdę w porządku. Tak się zamyśliłam, że dopiero za trzecim razem usłyszałam dzwonek do drzwi. Fakt, przecież rodziców nie ma!
- Już otwieram! – krzyczałam, biegnąc po schodach. Miałam cichą nadzieję, że po otworzeniu drzwi, zobaczę przystojnego blondyna. Wiadomo o kogo chodzi. No cóż moje marzenie po części się ziściło. Przed drzwiami stał ów dość przystojny blondyn o imieniu Mike. To była chyba jedyna różnica.
- Cześć Mike. Ty tutaj? – zapytałam zdziwiona.
- No cześć – słuchaj mam prośbę. Słyszałem, że jesteś dobra z hiszpańskiego. Ja jestem hmm…no trochę zielony. Miałabyś coś przeciwko, gdybym poprosił cię o korepetycję? – heh…no jasne. Haha…ja miałam dawać mu korepetycje. Przecież sama niedługo będę ich potrzebować! Ja poprosiłabym Cullen’a. Tylko wtedy nie wiedziałbym nic z lekcji i z korepetycji także, więc to chyba mija się z celem.
- No jasne. Nie ma problemu? Kiedy chcesz zacząć? – tak sobie pomyślałam, że mogłabym wypytać troszkę Mike’a o Edwarda. On pewnie troszkę wie. Z drugiej strony bynajmniej nie chce wykorzystywać go, do tego ocelu.
- Zaraz? Jeśli nie masz nic przeciwko, mam jutro klasówkę… - powiedział zawiedzony.
- Ok., wszystko pod kontrolą. Mam trochę czasu teraz, ale na przyszłość może lepiej będzie jak dasz mi znać chociaż smsem. – uśmiechnęłam się. Weszliśmy schodami do mojego pokoju. Oboje rozłożyliśmy się z manatkami na łóżku i zaczęliśmy rozwiązywać zadania. Czasem miałam dziwne wrażenie, że Mike nie do końca jest tutaj po to, żeby skumać coś z hiszpańskiego. Wbrew pozorom, dobrze mu szło.
- No to by było na tyle. Myślę, że kartkówkę zaliczysz na piątkę. – spojrzałam z uśmieszkiem na Mike’a.
- Nawet nie wiem jak Ci dziękować. Skąd tak dobrze znasz hiszpański? - zapytał zdziwiony.
- Nie wiem. Lubię hiszpański. Wiele razy byłam na wakacje w Meksyku. Zresztą, nie powiem, ty też sobie dobrze radzisz. Jesteś bystry. – spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
- No…tak. Nie jest u mnie najgorzej z hiszpańskim. W zasadzie to chciałem się z tobą zobaczyć i porozmawiać. Ale do kartkówki chciałem się przygotować. – uniósł ręce tak jakby nie był winny. No tak. Porozmawiać. Ciekawe o czym chciał ze mną porozmawiać.
- Słucham więc? – splotłam ręce na piersi, patrząc na niego z pod byka.
- Ale, że co? – spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Chciałeś o czymś porozmawiać. Więc słucham. – wpatrywałam się w niego dalej. Im dłużej tym bardziej zaczęłam dostrzegać, że z Mike’a jest całkiem przystojnym chłopakiem. Co prawda, nie tak przystojnym jak Edward, ale nie jedna mogłaby na niego polecieć.
- No tak. Bo widzisz, ta impreza w weekend to impreza na cały weekend. To znaczy, że bierzemy samochody i jedziemy do takiej miejscowości turystycznej na camping. Ekipa chyba będzie duża, bo właśnie każdy jedzie ze swoją parą. Zrobimy ognisko i w ogóle. Będzie fajnie, wszystko znajduje się nad jeziorem. Ale minąłem się z tym o co mi chodzi. A mianowicie chciałbym, żebyś pojechała ze mną. Znaczy, żebyś była ze mną w parze. Chciałbym Cię zaprosić. – pobladłam momentalnie. Nie miałam pojęcia jak to zrozumieć. Niby jechać z nim w parze, ale czy to nie jest jakieś zaproszenie na randkę nietypową? Boże przecież ja znam Mike’a dopiero drugi dzień! Cullen’a zresztą też, a propozycja spotkania już wyszła.
- Mike, ja…nie wiem co mam ci powiedzieć. Nie wiem czy moi rodzice zgodzą się abym jechała już gdzieś, w drugi weekend pobytu tutaj. – Co ja gadałam. To chyba oczywiste, że by mnie puścili. Chcą żebym nawiązywała tu kontakty, żebym nie czuła się samotna. Sami by mnie spakowali. Ale bałam się powiedzieć Mike’owi cokolwiek. Bałam się, że każde moje słowo może odebrać w inny sposób. Zresztą, czemu chciał jechać tam ze mną? Wpadłam mu w oko? Ja? Bella Swan? Szara myszka i ofiara losu? W Phoenix było nieco inaczej. Tam mogłam robić wszystko. Nie bałam się tego. Byłam związana z tymi ludźmi. W dalszym ciągu jestem i niesamowicie za nimi tęsknie. Wiem, że tu też znajdę przyjaciół, ale to potrwa. Może faktycznie opcja tego wyjazdu nie jest taka zła? Tylko, czy w ten sposób nie dam Mike’owi coś do zrozumienia? Nawet to, że jadąc tam z nim, daję mu znak, że chce poznać go bliżej? Chcę poznać go bliżej. Tylko biorę pod uwagę opcję dobrego kumpla. Może on też nie ma nic na myśli? Czemu z góry zakładam, że robi to dlatego, że chce nawiązać ze mną bliższy kontakt? Może po prostu nie ma z kim jechać, więc bierze mnie? Jak już nie ma nikogo, to zawsze zostaje Bella.
- Bello? Odpowiesz mi czy nie? Długo mam jeszcze czekać? – nie zorientowałam się nawet, że zamyśliłam się na jakiś czas.
- Yyy…zapytam rodziców. Jeśli się zgodzą to się zastanowię. A kto w ogóle tam jedzie? – zapytałam zaciekawiona, mając chyba nadzieję, że Cullen i banda też tam będą.
- Cała nasza paczka wtedy z pubu. Niestety Jessica wyleciała też z zaproszeniem do Cullen’ów i reszty. Zapytała Alice czy nie chcą jechać. – wytłumaczył mi Mike. Wszystko o czym myślę się zgadza. No i mam. Jadą. Jeśli się zgodzą oczywiście. Może uda mi się pogadać o tym jutro z Edwardem. A może poprosi mnie, żebym jechała z nim? Tylko to chyba nie możliwe, bo Alison musiałaby chyba połamać nogi lub dostać ospy, żeby nie jechać z Edwardem. Albo w ogóle on zrezygnowałby z wyjazdu dla niej.
- Aha – odpowiedziałam. – więc ekipa faktycznie może być duża. Tylko wiesz, dam Ci odpowiedź trochę później. Tak się składa, że ktoś wcześniej zaproponował mi już coś na weekend. Będę musiała to jakoś wyjaśnić. Nie masz nic przeciwko? – zapytałam. Dobrze wiedziałam, że go okłamuje. Nikt nic mi nie zaproponował. Chciałam tylko poczekać, mając nadzieję, że zrobi to Edward. Jestem chyba za naiwna. Tylko, czemu tak za mną chodzi? Rozmawia, prosi o spotkania, prawi mi komplementy? A może to faktycznie jest jakaś pułapka? Będę musiała to sprawdzić i jakoś się przy nim opamiętać bo inaczej…wpadnę jak śliwka w kompot.
Nadszedł dzień długo wyczekiwany. No nie powiem czekałam na niego aż od wczoraj. Sama śmiałam się ze swojej głupoty. Ale to dziś miałam zobaczyć się z Edwardem. I nie mogę się tego doczekać. Idąc do szkoły nie mogłam przestać o tym myśleć. Wciąż wyobrażałam sobie Edwarda podchodzącego do mnie z zapytaniem czy dzisiejszy wieczór jest aktualny. Cóż trochę się rozczarowałam. Edward nie pojawił się w szkole. Przez to zaczęłam zastanawiać się także nad naszym spotkaniem. Dało mi to do myślenia cały dzień. Nie dzwonił, nie pisał. Nic. A to oznaczało tylko jedno. Jestem głupia i naiwna. W domu także nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chodziłam od okna do okna licząc na to, że wreszcie zobaczę podjeżdżające auto Edwarda. Myliłam się. Było już 30 minut po czasie. Straciłam już nadzieje. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Coś we mnie pobudziło się nagle. Pobiegłam je otworzyć. Edward, jak zwykle wyglądał cudownie i prześlicznie. Jeśli można powiedzieć tak o chłopaku. Poczułam jego perfumy. W brzuchu poczułam ogromną radość. Przyszedł. Nie kłamał.
- Przepraszam. Nie chciałem się spóźnić, ale naprawdę miałem powód. – pierwszy zagadał.
- Nie szkodzi. Nic się nie stało. – odparłam. Byłam jeszcze trochę w szoku. Nie wiedziałam jak się przy nim zachowywać. Przecież stał na progu moich drzwi. Właśnie na progu.
- Może wejdziesz do środka? – zaproponowałam, bacznie obserwując jego reakcję.
- Myślałem, że zwiedzamy Forks. – uśmiechnął się kącikiem ust.
- Wejdź chociaż na chwilę. Tak czy siak muszę się przebrać. Nie masz nic przeciwko? Myślałam, że już nie przyjedziesz. Dlatego wyglądam jak wyglądam.
- Wyglądasz bardzo ładnie, jak zawsze – powiedział. Zarumieniłam się. On działał na mnie jak narkotyk. Nie mogłam, nie chciałam tego kontrolować. Dałam ponieść się emocjom. Było mi wszystko jedno co będzie. Co się stanie. Ważne, że miałam spotkanie z Edwardem i że on także tego chciał. Wiem, że jeśli się rozczaruję, będzie boleć. Ale nie o tym będę teraz myśleć.
- Napijesz się czegoś? – zapytałam. – Ja skoczę do góry tylko po ciuchy. – patrzyłam na jego cudowne oczy i nie mogłam uwierzyć, że robię to tak otwarcie.
- Nie dziękuję. Leć, zaczekam. – ponownie się uśmiechnął. Wyminęłam go i ruszyłam na górę. Nie mogłam przestać uśmiechać się sama do siebie. Na dole czekał chłopak. I to nie jakiś chłopak. To był Edward Cullen.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Olcia89 dnia Śro 23:32, 06 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin