FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Smierć to dopiero początek +18 Zakończone do odwołania Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Pon 21:45, 16 Lut 2009 Powrót do góry

Cieszy mnie bardzo że mam dla kogo to pisać. Dziękuje za wszystkie dobre i te złe opinie mam nadzieje że i ten rozdział was nie zawiedzie

Beta jak zawsze kochana Dians

Rozdział 12
Bella:
Został już tylko tydzień do występów. Silne bóle głowy często nie pozwalały mi się odpowiednio skupić, dlatego starałam się, jak tylko mogłam, udawać, że tak naprawdę to zmęczenie. Dużo czasu spędzałam w domu swojej przyjaciółki. Tod nie miał nic przeciwko, ponieważ więcej czasu poświęcał Emmie, swojej dziewczynie. Był jakoś środek tygodnia, Alice nanosiła ostatnie poprawki na stroje, ja siedziałam w kącie czytając dość nudną książkę.
- Alice pójdę po coś do picia, dobrze?
- Tak, tak… - odpowiedziała pogrążona we własnych myślach.
Dom Cullenów zawsze mnie fascynował, był tak duży i na dodatek tak jasny, że nawet paskudna pogoda, która utrzymywała się od dnia mojego przyjazdu, tu wydawała się być wręcz niedostrzegalna. Po chwili zdałam sobie jednak sprawę, że nie jestem sama na korytarzu. Oparty o drzwi stał nie kto inny tylko Edward. Nasze stosunki nie poprawiły się nawet o jotę, mimo tego, co stało się na parkingu samochodowym.
- Cześć, czy mogłabyś wstąpić na chwilę do mojego pokoju? – „Taa jasne i co jeszcze?” Pomyślałam.
- Czy ja wiem…
- Bello nie bądź niemądra, chcę zamienić z tobą słówko, a poza tym w tym domu i tak wszyscy wszystko słyszą, więc nic ci nie grozi.
- Dobrze.
Ruszyłam w jego stronę, a głupi uśmiech nie znikał z jego pięknej twarzy. Od kiedy uważam, że ona jest piękna? Edward spojrzał na mnie przelotnie, przepuszczając mnie w drzwiach. Jeszcze nigdy nie byłam w jego pokoju, w sumie to nie była nigdy w pokoju żadnego chłopaka. Powiem wam, że zdziwił mnie nieco ten przesadny porządek, który tu panował. Nigdzie nie dostrzegłam łóżka, za to pod oknem stała skórzana kanapa. Niewiele myśląc, usiadłam na niej, czekając na najgorsze.
- Zatem słucham Edwardzie. – Powiedziałam arogancko.
- Nie zachowuj się jak królewna, mam coś dla ciebie.
- Nic od ciebie nie chcę. – Byłam naprawdę zła, wstałam z kanapy i ruszyłam do drzwi. Niestety Edward był szybszy, z całej siły naparł na drzwi, tym samym wbijając mnie w nie.
- Czy ty naprawdę jesteś aż tak głupia? Chciałem wyłącznie porozmawiać, a ty już stajesz się niemiła.
- Puść mnie!
- Co to, to nie. Tak mi wygodnie. – Jego oczy nagle złagodniały, przybliżył swoją twarz do mojej.
- Edward...
- Bello, uspokój się. Nie zrobię ci krzywdy, chciałem, a z resztą…
Nawet nie wiem kiedy, ale zaczął mnie całować. Powoli, delikatnie i tak namiętnie… Po chwili oddawałam mu te pocałunki, zamykając oczy, jednak, gdy ponownie je otworzyłam w pokoju stał Marco. Przestraszyłam się. To była tylko moja chora wyobraźnia, a Edward najwyraźniej wyczuł, że coś jest nie tak, bo przestał mnie całować.
- Nie mogę… - powiedziałam tylko i uciekłam z jego pokoju. Wróciłam pośpiesznie do Alice, która albo udawała, że nic nie widziała, albo też naprawdę nic nie widziała. Usiadłam na swoim miejscu i zastanawiałam się, dlaczego Edward ostatnio tak dziwnie się zachowuje. Niby stara się być miły, ale coś czasami mu nie wychodzi, poza tym w tych jego pocałunkach jest tyle uczucia, zupełnie innego niż dotychczas i są dla mnie takie ehh… Dlaczego ja nie mogę o nich zapomnieć?!
- Bello, musimy natychmiast udać się do salonu. – Z moich myśli wyrwał mnie zaniepokojony głos Alice.
- Czy coś się stało?
- Marco będzie tu lada chwila i chce z tobą rozmawiać. – Czyżby moje przeznaczenie miało się dopełnić? Tak bardzo bałam się tej rozmowy.

Edward:
Nie mogłem przestać o niej myśleć. Była wszędzie, wcale mi to nie przeszkadzało. Drugi raz w swoim całym długim życiu, czułem się zupełnie inaczej. Byłem po prostu szaleńczo zakochany, a ten pocałunek mnie o tym przekonał.
Każdego dnia widywałem ją w szkole. Była bardzo zajęta przygotowaniami do występu, spędzała dzięki temu dużo czasu u mnie w domu. Jedyne, czego mogłem żałować, że ten czas poświęca Alice, a nie mnie. Jednak, co noc była moja. Śpiąc spokojnie, nie zdawała sobie nawet sprawy, że jestem przy niej. Zachowywałem się jak zupełny zboczeniec, ale to nie miało większego znaczenia, kiedy byłem przy niej.
Teraz właśnie siedziała w pokoju z moją siostrą, miałem taką ochotę tam wejść, jednak powstrzymałem swoje dziwne zapędy. Mój wzrok padł na szafkę, leżała tam przyczyna naszych kłopotów. Jednak nie żałuję, że to wszystko się potoczyło tak, a nie inaczej. Skrzypce były porażką mojego życia, przez głupi incydent nie odzywam się do Belli, tylko, że to wyłącznie moja wina. One powinny należeć do niej i to jest odpowiedni powód, bym wtargnął do pokoju mojej siostry. Stanąłem w drzwiach, jak wryty. Bogini mojego martwego serca szła przez długi korytarz, nieświadoma tego, że jej się przyglądam, była jeszcze piękniejsza niż wcześniej, ale czy to jest możliwe? Boże Edward, co się z tobą dzieje opanuj się. – Powtarzałem sobie w myślach.
- Cześć, czy mogłabyś wstąpić na chwilę do mojego pokoju? – Starałem się nie przedobrzyć.
- Czy ja wiem… - jej niepewność bardzo mnie bolała.
- Bello nie bądź niemądra, chcę zamienić z tobą słówko, a poza tym w tym domu i tak wszyscy wszystko słyszą, więc nic ci nie grozi.
- Dobrze.
Powoli weszła do mojego pokoju, mijając mnie w drzwiach nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo jej pragnę. Pewnie gdybym mógł już bym się na nią rzucił. Usiadła powoli na kanapie. Teraz pewnie ciągle będę miał ten obraz przed oczami.
- Zatem słucham Edwardzie.
- Nie zachowuj się jak królewna, mam coś dla ciebie. – Sam nie wiem, dlaczego to powiedziałem. Moje głupie myśli wychodziły z głowy, kiedy byłem przy niej.
- Nic od ciebie nie chcę. – Poczułem jej strach i złość, a kiedy wstała, wiedziałem, że jedyną szansą zatrzymania jej przy sobie, będzie odcięcie drogi ucieczki.
- Czy ty naprawdę jesteś aż tak głupia? Chciałem wyłącznie porozmawiać, a ty już stajesz się niemiła.
- Puść mnie!
- Co to, to nie. Tak mi wygodnie. – Czułem jej ciepłe ciało przy swoim i pragnąłem, by i ona chciała być ze mną w taki sam sposób
- Edward… – wypowiadając moje imię pozbyłem się zbędnych barier.
- Bello, uspokój się. Nie zrobię ci krzywdy, chciałem, a z resztą… - pokaże ci, czego chcę. Pocałowałem ją namiętnie, a ona znowu ufnie oddała mi ten pocałunek. Czułem się tak, jakbym robił coś nielegalnego, zakazanego dla mnie. Przecież ona nadal była z innym, jednak to wtedy nie miało znaczenia. Moje martwe dotąd serce upominało się o nią. Po chwili oderwała się ode mnie i uciekła z pokoju. Nie dosłyszałem nawet, co mówi, mój mózg był zamroczony


PS. Co do kolejnych rozdziałów dodam jak będę mogła, o ile znajdzie się jedna osoba, która to przeczyta:P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:57, 16 Lut 2009 Powrót do góry

PS. Co do kolejnych rozdziałów dodam jak będę mogła, o ile znajdzie się jedna osoba, która to przeczyta:P

ja przeczytam!
bo jestem bardzo ciekawa co dalej będzie się działo, no i twoje wykonanie przypadło mi do gustu, więc grzecznie proszę pisz i dodaj coś jeszcze w tym tygodniu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Saphira
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 22:18, 16 Lut 2009 Powrót do góry

Ja też przeczytałam i nie mogę doczekać się dalszego ciągu. Pisz jak tylko będziesz mogła to naprawdę jest wciągające.
Życzę weny.Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 23:52, 16 Lut 2009 Powrót do góry

Ja przeczytam z przyjemnością.
Co prawda na początku nieco mnie ten FF zniechęcił, czytałam go pare tygodni i nie mogłam się zmusić do dalszego czytania jednak cieszę się, że w końcu to mi się udało xD
Fabuła się coraz bardziej rozkręca, Edward jest taki jakiś drapierżny, ale to chyba jeszcze lepiej.
Rażą mnie trochę te imiona, ale widzę, że nie jestem wyjątkiem.
Ciekawi mnie jak akcja się potoczy dalej, czekam.

Ave Vena


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 0:03, 17 Lut 2009 Powrót do góry

Jasne, że znajdzie się osoba, która będzie to czytać. Będę to m.in. JA!
Bardzo ładny rozdział.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 0:06, 17 Lut 2009 Powrót do góry

Dobra... czas na mnie. Na początku nie byłam do konca przekonana, co z tego wyjdzie. Ale pomyslalam sobie: "ładnie, zgrabnie napisane, kto wie, zobaczymy". A potem z kazda czescia coraz bardziej doceniam to opowiadanie. Wielosc watkow przeplatajacych sie ze soba, zmieniajacych, rozne punkty widzenia (kocham zmiany narracji), ladny styl... no i duchy. Ten pomysl jest niesamowity. Mam nadzieje, ze to nie tylko "dodatek", ale ze odegra w Twojej historii jakas role.

JA czekam na nowe rozdzialy. I je przeczytam. Napisz je, chocby dla mnie (taki maly szantazyk emocjonalny...), choc z tego co widze, nie tylko ja wypatruje dalszej czesci.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
new life
Zły wampir



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 0:47, 17 Lut 2009 Powrót do góry

ja przeczytalam :D ten i poprzednie :D
naprawde mi sie podoba wiec wstawiaj dalsze rozdzialy Wink

na poczatku niezbyt to wygladalo przyznaje ale robi sie coraz ciekawiej :D

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 17:50, 17 Lut 2009 Powrót do góry

Cudowne! Dodawaj kolejne rozdziały, bo naprawde fajny jest ten ff! pozdrawiam :)
AnaBella
Człowiek



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wrock

PostWysłany: Śro 23:06, 18 Lut 2009 Powrót do góry

Też się dołączam do listy czytających i z niecierpliwoscia czekających! Dzisiaj odkrylam tego ff i żżera mnie ciekawość, jak rozwiniesz i zakończysz te wszystkie wątki. Ciekawa akcja, ale pilnuj pisząc jako Edward końcówek '-em' coś mi się tam rzuciło w oczy. Weny życzę!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
EmerginSun
Nowonarodzony



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:10, 19 Lut 2009 Powrót do góry

No raczej, że się znajdzie^^
np. ja Uwaga
no i masa innych osób
w końcu fajne opowiadania i świetna tłumaczenia zawsze chętnie się czyta


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
steffi
Człowiek



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 13:57, 19 Lut 2009 Powrót do góry

ja też przeczytam i to z chęcią :)
muszę powiedzieć że dawno temu zaczęłam to czytać i przerwałam bo ta cała sprawa z widzeniem duchów trochę mnie przerosła
ale dziś postanowiłam przeczytać resztę i jestem pod wrażeniem jak to wszystko się rozwinęło średnio co prawda podoba mi się ten wątek że Bella jest połączona 'więzią' z Alice ale da się to przeżyć
nie ukrywam też że czekam na jakieś 'ciekawe' momenty jeśli wiesz co mam na myśli :P
czekam na kolejny rozdział
weny życzę :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Czw 23:03, 19 Lut 2009 Powrót do góry

No to macie kolejny rozdział, wiem że coś trochę mieszam, ale to wszystko ma swoją przyczynę i wyjaśni się za jakiś czas, wielkimi krokami zbliżamy się do występu a później zacznie się już cała akcja także przepraszam za wszytkie niedociągnięcia i ten krótki rozdział, lepsze to jednak niż nic ponieważ nie jestem w stanie określić kiedy pojawi się następny mam zawalony ten weekend.

Miłego czytania mam nadzieje

Beta: Dians :*

Rozdział 13
Siedziałam w otoczeniu siedmiu wampirów, a przyczyną tego wszystkiego był nie, kto inny, jak Marco, mój chłopak, również wampir, który jakiś czas temu próbował mnie zgwałcić. Teraz płaszczył się przede mną klęcząc na kolanach i błagając o litość.
- Bello, ja naprawdę nie wiem, co we mnie wstąpiło, jest mi tak głupio, proszę nie odtrącaj mnie. – Jego słowa brzmiały tak szczerze, tylko te krwistoczerwone róże nie działały na mnie przekonywająco.
- Sama nie wiem Marco, chyba powinniśmy dać sobie spokój.
- Nie zostawiaj mnie w tak trudnym dla mnie momencie, ja nie wiem, co się ze mną dzieje!
- Marco próbowałeś mnie zgwałcić czy twoim zdaniem powinnam dać ci mimo wszystko szanse, skoro tak mnie traktujesz?
- Bello, ja cię błagam… – i co ja mam teraz zrobić? Uwierzyć mu czy nie?
- Daj mi czas do namysłu. – Po tych słowach udałam się do ogrodu Cullenów. Już dużo wcześniej upatrzyłam sobie tam huśtawkę, znajdującą się wśród dwóch drzew, dziwnie ze sobą splecionych. Chociaż była mokra po niedawnym deszczu, usiadłam na niej. Teraz muszę sobie to wszystko poukładać… Niby, dlaczego miałabym uwierzyć w słowa Marco? Przecież może to być jedno wielkie kłamstwo. Tylko, że z drugiej strony, ja mu chyba wierzę, ale czy na pewno mogę mu zaufać? – Takie dziwne myśli chodziły mi po głowie. Jakiś czas siedziałam sama, a później dołączył do mnie Edward.
- Bello, Marco mówi prawdę, wyczytałem to z jego myśli.
- Co z tego, że mówi prawdę? Myśli też można oszukać, sam dobrze o tym wiesz.
- On pragnie cię odzyskać.
- Edward to jest takie trudne, że sama już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć…
- Każda decyzja będzie słuszna. – Po tych słowach tak, jakby zgasła w nim wcześniejsza nadzieja. Nie wiem, dlaczego odniosłam takie wrażenie, ale podeszłam do niego i pocałowałam w usta.
- Dziękuje, że mi pomagasz. Mimo wszystko, dam mu jeszcze jedną szanse.
Powolnym krokiem wróciłam do domu, zostawiając Edwarda samemu sobie. Czułam się tak, jakbym coś właśnie straciła na zawsze, jednak nie miałam pojęcia, co to jest.
W pokoju byli wszyscy. Wyglądali tak, jakby wcale nie ruszali się ze swoich miejsc odkąd wyszłam.
- Miłość nie zna granic, jednak to jest ostatnia szansa.
- Kocham cię za to, jaka wspaniałomyślna jesteś. – Powiedział mój chłopak, całując mnie w usta. Jednak jego pocałunek nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, czułam się zupełnie pokonana przez swoje emocje. Alice patrzyła ma mnie smutnym wzrokiem i ja sama wewnątrz czułam się smutna. Później zastanawiałam się czy nie za szybko dałam mu drugą szanse, bo przecież nie wiem czy zmienił się na dobre...
Marco jednak naprawdę się starał. Wspierał mnie przez cały czas, ale nie pozwoliłam mu się dotykać. Nie protestował, był wręcz szczęśliwi, gdy mógł być blisko mnie, a Edward? No cóż, nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy, jednak stał się milszy i bardziej pomocny. W ciągu dnia raz czy dwa wpadaliśmy na siebie w korytarzu, miałam dziwne wrażenie, że te spotkania są przez niego planowane. Całował mnie wtedy przelotnie i tak namiętnie, że całym moim ciałem czułam dreszcze. Wiem, nie powinnam tego robić, ale on był silniejszy, a moja wola słabła z dnia na dzień, pragnąc tych pocałunków.


Edward:
Wiedziałem, co teraz nastąpi. Stracę ją na zawsze i będzie to drugi i ostatni raz w moim wampirzym życiu. Czy ja do cholery naprawdę nie mogę kochać kogoś, kto pokocha i mnie? Jednak „jeżeli kogoś kochasz, zwróć mu wolność. Jeżeli tak ma być, wróci do Ciebie”, mawiało przysłowie, więc powinienem dać jej tą możliwość.
Marco przez cały czas mówił prawdę, łatwo wyczytałem to z jego myśli, było mu wręcz wstyd. Błaganie Belli na kolanach przy nas wszystkich, musiało być dla niego upokarzające, jednak nie dbał o to. Widziałem, że sama zainteresowana, nie jest w stanie podjąć decyzji. Ktoś musi jej w tym pomóc i tym kimś będę właśnie ja. Osoba, która chciałaby móc ją mieć tylko dla siebie.
Edwardzie musisz jej powiedzieć, czy Marco nie kłamie. – Rosalie bardzo chciała, by Bella była szczęśliwa, a przecież nikt z mojej rodziny nie zdawał sobie sprawy, że ja ją kocham. Jednak myliłem się.
Wiem, co czujesz, jednak tak będzie lepiej. Uwierz mi. – Do tej pory Alice nigdy się nie myliła.
Udałem się do ogrodu, Bella siedziała na huśtawce. Wyglądała tak pięknie, a ja wiedziałem, że właśnie ją tracę. Żadne z nas się nie odezwało, słyszałem nawołujące myśli z domu.
- Bello, Marco mówi prawdę, wyczytałem to z jego myśli.
- Co z tego, że mówi prawdę? Myśli też można oszukać, sam dobrze o tym wiesz.
- On pragnie cię odzyskać. – Tak jak ja pragnę być z tobą, ale chcę twojego szczęścia.
- Edward to jest takie trudne, że sama już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć...
- Każda decyzja będzie słuszna. – Niestety wiem, że dasz mu drugą szanse, ponieważ jesteś tą lepszą częścią mnie, a ja zawsze będę cię kochał, jednak nie mogę ci tego powiedzieć!
Po chwili pocałowała mnie tak namiętnie, że pewnie gdybym oddychał straciłbym przytomność. To był pocałunek na pożegnanie.
- Dziękuje, że mi pomagasz. Mimo wszystko, dam mu jeszcze jedną szanse.
Odeszła, a ja poczułem, że już nigdy nie będę szczęśliwy. Gdybym mógł płakać robiłbym to teraz. Bardzo długo siedziałem na tej huśtawce, myśląc o swoim życiu.
Przypomniały mi się słowa poety Walt Whitman :
Czasem, gdy kogoś kocham,
ogarnia mnie gniew na myśl,
że moja miłość może być nie odwzajemniona,
Lecz teraz myślę, że nie ma miłości nie odwzajemnionej,
zapłata jest pewna, tak czy inaczej,
(Kochałem kiedyś kogoś żarliwie, a bez wzajemności,
Lecz dzięki temu powstały te pieśni).

Ja kochałem dwa razy. Pierwsza miłość nie mogła być odwzajemniona, ponieważ dziewczyna ta miała zaledwie cztery, może pięć lat. Kiedy zobaczyłem jej piękne zielone oczy, teraz Bella mi ją przypominała. Uratowałem to małe bezbronne dziecko i najzwyczajniej w świecie się zakochałem, tylko nie było mi dane czekać aż dorośnie. Nie wiem nawet, co się z nią dzieje.
Nie mogę się teraz poddać, będę walczył, jak lew! Może zrozumie, że to mnie powinna kochać. Z tymi słowami wstałem z huśtawki i udałem się do domu.
Miałem całą noc na obmyślanie planu. Zmieniłem swoje nastawienie, przecież mogę ją spotykać na korytarzu niby przez przypadek. Zacząłem działać. Zawsze w takich chwilach byliśmy sami, więc mogłem się do niej zbliżać, tak też robiłem. Raz zaciągnąłem ją do pustej klasy i całowałem namiętnie do utraty tchu, kolejnym razem zrobiłem to w łazience. Nie chciałem, by czuła się niekomfortowo. Nikt nie wiedział, co tak naprawdę się dzieje, a najważniejsze było to, by Bella wyciągnęła odpowiednie wnioski. Wiem, że była na mnie zła, ale jej złość działała na mnie, jak siła napędowa. Niby chodziła z Marco, jednak to ja dawałem jej rozkosz.


Post został pochwalony 2 razy
Zobacz profil autora
AnaBella
Człowiek



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wrock

PostWysłany: Czw 23:42, 19 Lut 2009 Powrót do góry

hohoho Edward w twoim ff jest nie-do-poznania. Manipuluje tą biedna Bella, wykorzystuje swoje magnetyczne spojrzenie i zmusza ją do zdradzania swojego kuzyna... ale i tak go lubię i gratuluje takiego obrotu sprawy, fajnie to wymyślilaś. Choć dziwne , że nikt się nie domyślił ile lat może teraz mieć tamta uratowana przed laty dziewczynka i nikt nie powiązał faktów 'umysłowego przywiązania' Belli i Alice- nawet Carlisle...
Dzieki za miłą dobranockę i życzę weny i czasu na kolejne odcinki!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wild Willy
Wilkołak



Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 13:31, 24 Lut 2009 Powrót do góry

No, no, no. Rozkręca się;D Mrrr, Podoba mi się Edward w tym FF. nie uważa się, za takiego potwora jak Edward w zmierzchu. Jest taki fajny.:)
Ta dziewczynka była Bellą, prawda? wiem,że tak. wiesz co ?
bardzo fajnie rozwinęłaś ten FF. z każdym odcinkiem lepiej piszesz. przynajmniej tak mi się wydaje :P
A Marco naprawdę się zmienił ? czy on tylko tak udaje i znowu ją zdradza na boku ? blee. nie lubię go.
No, ale w każdym razie wciągnęłam się i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
host
Zły wampir



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: nysa

PostWysłany: Wto 20:48, 24 Lut 2009 Powrót do góry

calkiem niezle opowiadanko. takie troche inne i bardzo ciekawe. fajnie rozwinelas watek i twoj tekst bardzo wciaga. jestem bardzo ciekawa jak sie dalej potocza losy B i E.
Weny


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 18:42, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Oh Mercy... mam nadzieję, że nie porzuciłaś tego ff... ja wciaż z utęsknieniem czekam na ciąg dalszy. Nie poganiam, broń Boże... tylko przypominam o nim światu przerzucając z powrotem na pierwszą stronę, gdzie, moim zdaniem, jest jego miejsce :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mercy
Zły wampir



Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek

PostWysłany: Pon 17:52, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Ten rozdział dedykuje swojej niezastąpionej becie, która jak na razie mam nadzieje nie zamierza mnie opuścić a mowa jak wiadomo o Dians, do tego wszystkiego chciałabym podziękować Dahrti, mizuki i AnaBell, za pochwały, które radują moje serce. Jestem szczęśliwa mogąc dla was pisać.

Nie przedłużając życzę miłego czytania


Rozdział 14

Bella:

Jutro mój wielki dzień, występ, na który czekałam te, jakże długie miesiące. Często zastanawiałam się, czy dożyję tego dnia i chyba mi się udało. Spełnię swoje marzenia i mogę iść na ten, podobno, lepszy świat.
Ostatnimi czasy jednak coraz częściej zdarza mi się tracić przytomność, jest przy mnie nie tylko Tod, ale i Carlisle, który ciągle przypomina mi o chorobie.
- Bello, zdajesz sobie sprawę, że to, co się dzieje z tobą to ostatnie stadium? Masz bardzo mało czasu, powinnaś odpuścić sobie jakikolwiek wysiłek.
- Popatrz na mnie, ja nadal walczę, mimo wszystko wystąpię w przedstawieniu, a później mogę zakończyć swój żywot. Nie możesz mi tego zabrać.
- Dużo o tobie ostatnio myślę. Jesteś połączona z moją córką, czy nie brałaś po uwagę tego, by stać się jedną z nas? – jego głos brzmiał tak niepewnie...
- Niektóre osoby z twojej rodziny tego nie chcą. – nie miałam nikogo konkretnego na myśli, tylko, że spędzenie wieczności przy boku Edwarda i Marco zarazem nie było dla mnie wspaniałym pomysłem. Sama nie wiem, do kogo już należę
- Decyzja zawsze należy do ciebie - powiedział tak, jakby czytając mi w myślach, jednak zapewne chodziło mu o to, czy stanę się wampirem.
Wracałam powoli do domu, ostatnio nie patrzyłam na zegarek. Czas biegł nieubłaganie tylko dla mnie, byłam coraz bliżej śmierci, ale już się jej nie bałam. Przyjaciele byli ze mną i mogłabym na nich liczyć, gdyby tylko wiedzieli, co mi dolega.
Powoli przygotowywałam się do wielkiego dnia, żadna z tańczących dziewczyn nie czuła się bardziej podekscytowana niż ja. Stroje wymyślone przez Alice, wisiały wyprasowane na wieszakach w całym pokoju. Pewnie przyniosła je pod moją nieobecność. Czułam się tak radośnie, jak nigdy dotąd, a do tego, na jutro zapowiadali ładną pogodę, co bardzo mnie cieszyło. Tu, w Forks, czułam się tak, jak pogoda, szara do niczego, jednak jutro musi zaświecić słońce! Po chwili spostrzegłam, że na moim łóżku leży mała karteczka, szybko złapałam ją w swoje dłonie, myśląc, że to ostatnie wskazówki od Alice. Myliłam się. Starannie wykaligrafowane słowa, nie należały do przyjaciółki, lecz do tajemniczego wielbiciela, gdyż kartka nie była podpisana:

”Tak oto sprawiasz, że wschodzi słońce, które jest wewnątrz mnie.”

Marco raczej nie jest takim romantykiem, przecież bym to zauważyła... Nie było mi dane, długo czekać na rozwiązanie tej zagadki. W samą porę zadzwoniła Alice.
- Dostałaś wszystko?
- Możesz mówić nieco jaśniej?
- Czy Edward zostawił ci wszystkie twoje stroje? – czyli był tu Edward!
- Myślę, że mam wszystko.
- Jaka ja jestem szczęśliwa i do tego ta cała impreza po tym przedstawieniu, będzie bosko!
- Czekaj, czekaj! Co za impreza? – nie! Tylko nie to!
- Nie mówiłam ci nic o…
- Mary Alice Cullen, co ty znowu kombinujesz? – mój głos był pełen gniewu, ale nie dbałam o to.
- Oj Bello, Tod wyjeżdża na cały weekend, co oznacza, że jesteś sama i dlatego zostajesz u nas, a że przy okazji robię małą imprezę to, co z tego? Wiem, że się zgodzisz, widziałam, nie zaprzeczaj.
- Tylko, że ja naprawdę nie mam na to wielkiej ochoty.
- Przestań, mam dla ciebie śliczną sukienkę. – wiedziałam, że sprawię jej ogromną radość, jeżeli przyjdę, poza tym to mogą być nasze ostatnie chwile, więc może warto ich nie marnować?
- Dobra.
- Jest, jest!
- Moja siostra tańczy jakiś dziwny taniec radości, coś ty jej zrobiła? – najwidoczniej, całej, naszej rozmowie przysłuchiwał się Edward.
- Zgodziłam się zrobić coś dla niej, nie rozumiem, po co dzwoniła, skoro sam mogłeś jej powiedzieć, że rzeczy dotarły?
- Chciałem mieć pewność, co do czegoś innego, żegnaj Bells. – po tych słowach się wyłączył. To jednak on zostawił tą kartkę, tylko, dlaczego to zrobił? Zastanawiałam się nad tym, gotując obiad, sprzątając i patrząc na mojego chłopaka, który był dzisiaj dziwnie spokojny.
- Marco, co ci jest?
- Nic.
- Jesteś jakiś dzisiaj dziwny, czy coś się stało? - zapytałam trochę zaniepokojona.
- Niedługo zobaczysz, planowałem coś od pewnego czasu. – powiedział to w taki sposób, że się przeraziłam, jego oczy miały taki sam odcień, co tego feralnego dnia, kiedy próbował zrobić mi krzywdę...
- Nie lubię niespodzianek – mówiąc to, miałam nadzieję, że powie mi, co tak naprawdę ma na myśli. Jednak się przeliczyłam, popatrzył na mnie, tym swoim, nieodgadnionym wzrokiem i najzwyczajniej w świecie wyszedł z mojego domu, nawet się nie żegnając.
Pewnie gdybym wtedy wiedziała, co tak naprawdę szykuje, trzymałabym się od niego z daleka, jednak byłam za bardzo przejęta występem.

Kiedy na coś długo czekasz, ostatniej nocy zazwyczaj nie możesz spać, tak było i ze mną. Ta ostatnia noc przed występem dłużyła się niemiłosiernie, jedyną dobrą rzeczą, jaka mnie spotkała, była rozmowa z przechodzącymi przez mój pokój duszami. Wśród nich była mała dziewczynka. Na moje oko, miała może z pięć lat, jej jasne loczki opadły, ale nadal, mimo wszystko, uśmiechała się.
- Czy wiesz, dlaczego tu jestem?
- Niestety wiem. Twoja mała duszyczka opuściła ciało, pewnie mama, kiedyś opowiadała ci o tym, że my wszyscy idziemy do nieba? - czasami naprawdę jest trudno wytłumaczyć tym „ludziom”, że nie żyją. Najtrudniej jest z dziećmi.
- Oj wiem. Babcia kiedyś poszła spać i mama powiedziała, że już jest w niebie.
- Teraz spotkasz babcię.
- Oj, czyli ten samochód zrobił mi coś złego? Bo tak naprawdę to wiem, że babcia zasnęła na zawsze, dziadek mi to tłumaczył.
- To się nazywa śmierć. Wiesz to taka pani, która przychodzi po każdego z nas, po mnie też już niedługo przyjdzie. - dodałam ze smutkiem.
- Wiem, że czeka cię jeszcze ostatnie spotkanie, mimo że jestem osobą, której nie znasz, przysłano mnie do ciebie, by cię ostrzec. Przydarzy ci się coś bardzo złego, ale dużo się też wyjaśni.
- Nie jesteś pierwszą osobą, która mnie ostrzega, nie rozumiem, co wy wszyscy macie na myśli? Jesteś mała, a rozumiesz więcej niż ja, wytłumacz mi to.
- Nie mogę, teraz nadchodzi mój czas.
- Zaczekaj! – zerwałam się z łóżka, ponieważ jej dusza powoli zmierzała w stronę okna. – Nie możesz mnie tak zostawić! Wytłumacz mi, o co w tym wszystkim chodzi! - moje krzyki nie miały większego sensu, ponieważ znikła za nim do niej dotarłam. Tak było zawsze, tylko, że dopiero teraz poczułam rozczarowanie. Stałam w otwartym oknie, sama nie wiem, jak długo. Dopiero po chwili dotarło do mnie ciche wołanie.
- Bello... Bello... – spojrzałam w dół i ku mojej, wielkiej rozpaczy zauważyłam, że na dole stoi Jasper, dziwacznie mi się przyglądając.
- Bello, czy mogę z tobą porozmawiać? - zapytał niepewnie.
- Nie uważasz, że jest trochę za późno?
- My wampiry nie sypiamy, dla nas nigdy nie jest za późno, więc jak będzie?
- No dobrze, poczekaj zaraz zejdę.
- Nie kłopocz się, mam swoje sposoby – nie spodziewałam się, że wampiry mają aż tak dobrze, rozbudowaną koordynację. Jasper rozbiegł się i po chwili siedział już na parapecie mojego okna, patrząc na moją zdziwioną twarz.
- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć, ale muszę z tobą o czymś porozmawiać – usiadłam na łóżku, obejmując swoje nogi rękoma, dając mu tym samym możliwość wejścia do środka. Zajął fotel naprzeciw mnie.
- Ja wiem, że to, co teraz powiem, może wydać ci się dość dziwne, ale proszę, wysłuchaj tego. Jestem wampirem od dobrych stu lat i wiem, że mój przybrany ojciec nigdy nie był aż tak poruszony jakąś ludzką istotą. Bello, dla nas wszystkich jesteś zagadką. Edward nie słyszy twoich myśli, Alice nie widzi twojej przyszłości, nawet Esme, kiedy cię widzi, czuje się inaczej, bo coś dla niej znaczysz. Ja sam wyczuwam w tobie znikome emocje, tak jakby coś je blokowało, tylko nie wiem, co! I chciałbym, żebyś mogła mi to wyjaśnić, jednak Carlisle mi nie pozwolił. Bardzo cię polubiłem, tego dnia, kiedy przyszłaś do naszego domu po raz pierwszy, wtedy jeszcze nie wiedziałaś, że jesteśmy tym, kim jesteśmy, ale mimo tego się nie bałaś. Do tego, zrobiłaś coś, czego nikt inny nie byłby w stanie zrobić, zagrałaś na skrzypcach, które od lat nie nadawały się do niczego i dzięki temu, ożywiłaś cały nasz dom. To wtedy po raz pierwszy, Alice powiedziała mi, że chciałaby mieć taką siostrę, jak ty. Nawet nie wiesz, jak się martwiła i co się działo, kiedy Edward zrobił to, co zrobił. Oni przez cały czas byli sobie bliscy, a przez ciebie to się zmieniło.
- Jasper, ja jestem chora, do tego wszystkiego martwi mnie fakt, że jestem połączona z Alice i nie wiem, dlaczego, ale boję się o nią, bo kocham ją, jak siostrę, której nigdy nie miałam.
- Bello, czy nie zastanawiałaś się nad tym, by zostać jedną z nas? Wydawać, by się mogło, że ja nie powinienem ci tego proponować, ale moja żona nie zniesie takiej straty.
- Nie mogę zostać wampirem, nie chcę nim być, dla waszego dobra.
- Mam nadzieję, że zmienisz zdanie, zanim coś złego ci się stanie, ja sam bym tego nie zniósł. Teraz już chyba czas, byś się położyła, jutro wielki dzień. - Kiedy to powiedział, poczułam się naprawdę sennie, przytuliłam twarz do poduszki, a kiedy po chwili otworzyłam oczy, był już ranek. Czy aby to nie był tylko sen? Zastanawiałam się przez chwilę.
Wstałam powoli, o godzinie dziesiątej zaczynała się próba, więc najwyższy czas, bym się przyszykowała. W kuchni natknęłam się na wujka, który bardzo uważnie przeglądał gazetę, a raczej starał się udawać, że to robi. Coś go trapiło.
- Coś się stało? - zapytałam niepewnie.
- Wiesz... Nie wiem, jak ci to powiedzieć... Chciałem to zrobić już wczoraj, ale nie miałem odwagi...
- Wujku, zaczynam się denerwować, czy stało się coś złego?
- Skarbie, w żadnym wypadku! Tylko, że wiesz ja i Emma... Ten no... My chcielibyśmy spędzić ten weekend, gdzieś z dala od Forks, oczywiście oboje będziemy na twoim występie, bo to dla nas ważne. – więc to Alice miała na myśli! Co za mała spryciara.
- Jeżeli obiecasz mi, że dzisiaj po występie, jeszcze cię zobaczę, to nie mam nic przeciwko, w sumie to Alice zaprosiła mnie do siebie na jakąś wystrzałową imprezę, także nie będę sama.
- No to się cieszę. Teraz powinnaś coś zjeść, zanim udasz się na próbę i proszę uważaj na siebie, wiesz, że z twoim zdrowiem coraz gorzej...
Próba nie była udana, ciągle traciłyśmy wątek i potykałyśmy się o siebie, do tego nie czułam, by moja ostatnia solówka, powaliła ludzi na kolana. Czyli, jednym słowem, wszystko było do dupy, nie było już nawet czasu, na jakiekolwiek dopracowanie szczegółów. Ludzie mieli pojawić się za dwie godziny, czułam narastający strach.
- Czas na stylizacje moje drogie! – usłyszałam, gdy ostatnia piosenka dobiegła końca. Towarzyszyło nam tylko rozczarowanie i rozdrażnienie. Nikt się nie odzywał, nawet Alice - dusza towarzystwa, milczała. Czyżby jej wizje mówiły o naszej porażce?
Zaraz wszystko się wyjaśni...

Edward:

Siedziałem, jako jeden z wielu, na widowni. Cała moja rodzina nie mogła doczekać się tego występu, ze względu na Alice i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, na Bellę, która grała jedną z głównych ról. Zgasły pierwsze światła i na widowni zrobiło się całkowicie cicho, niestety nie dla mnie. Słyszałem myśli wszystkich dookoła, rozmyślali o bzdurach. Marco siedział jakieś trzy rzędy przede mną, przed wyjściem zdrowo się pokłóciliśmy, oczywiście poszło o Bellę. Ten idiota postanowił ją zostawić, dla rozrywki, czyli dla hazardu, co było dla mnie niezrozumiałe, owszem, wiedziałem o jego problemach, ale dlaczego właśnie teraz sobie o nich przypomniał?
Nie zastanawiałem się nad tym dłużej, ponieważ kurtyna poszła w górę. Nie dostrzegłem nigdzie Belli, czy nawet Alice. Gdzie one są?
- Spokojnie braciszku, za bardzo się denerwujesz – powiedział w wampirzym tempie Jasper, który zapewne wyczuł, targające mną emocje i miał racje. Kiedy na scenie pojawiły się dziewczyny, nie mogłem uwierzyć, że to one. Wyglądały tak, jak zawsze, ale coś się zmieniło. Na początku nie byłem w stanie rozszyfrować, co to takiego, dotarło do mnie, kiedy zaczęły tańczyć. Ich oczy jaśniały blaskiem. Zaczarowały całą publiczność, Alice nie przyćmiła Belli, było wręcz odwrotnie, to Alice była blada przy Belli i nie tylko ja to zauważyłem.
Siedziałem, jak zaczarowany. Dziewczyny robiły z nami, co chciały i były zdumiewające. Cała historia opowiadała o miłości. Pewnie była to wizja Alice, ale jak zupełnie inna! Po jakimś czasie na scenę weszła Bella i jej partner, nie mogłem strawić gościa przez jego myśli, jednak to, co robili na scenie, jeszcze bardziej mnie denerwowało, gdybym mógł, pewnie bym się z nim zamienił, to był idealny taniec... http://www.youtube.com/watch?v=nHbrUXJ_RnM
Siedziałem, jak na szpilkach, kiedy ona miała go pocałować i wtedy to do mnie dotarło. Byłem zazdrosny o tego gnojka, ponieważ ją kocham. Kocham, jak wariat! A pokochałem ją w tym dniu, kiedy rozbudziła wszystkie, moje zmysły, grając w salonie. Pamiętam ostatnie słowa mojej matki przed jej śmiercią i moją przemianą w wampira, to ostatnie ludzkie wspomnienie, jakie mi zostało.

Edwardzie, osoba, która kiedykolwiek odważy się zagrać na moich skrzypcach, będzie tą, która posiądzie twoje serce.

Tylko, czy teraz, kiedy moje serce od dawna nie bije, to może się spełnić? Niespecjalnie w to wierzyłem, aż do teraz. Nie mogłem doczekać się końca, chciałem, by Bella już była przy mnie i pierwszy raz w swoim, wampirzym życiu, cieszyłem się, że Alice organizuje imprezę.
Na scenę weszła Bella, w pięknej białej sukni, wyglądała, jak anioł, jej ciemne włosy opadały na klatkę piersiową, która unosiła się i opadała w znacznie szybszym tempie. Czułem ten piękny, liliowy zapach, unoszący się w górze.
http://www.youtube.com/watch?v=BRJmuUN5stk&NR=1
Słowa rozpoczynającej się piosenki, pasowały idealnie, Bella powoli zaczęła tańczyć, a cała widownia, wraz ze mną, wpadła w niemy zachwyt. Prawdziwy anioł był teraz na scenie, poczułem jej zapach, intensywniej niż obecnie, chociaż powstrzymywałem się od polowań, wiedziałem, że dzisiejszy wieczór jakoś przetrwam. Moje gardło palił ogień, gdybym skupił teraz uwagę tylko na niej, a nie na myślach ludzi wokoło, mogłoby się to źle skończyć. Jednak od jakiegoś czasu sam, siebie zaskakiwałem, ale wiedziałem, że coś będę musiał zrobić. Przy ostatnich taktach muzyki, Bella, jakby nagle się zachwiała i ku przerażeniu wszystkich, upadła na ziemię. Jednak to wszystko okazało się tylko aktorską grą. Miała umrzeć w całym tym przedstawieniu, a myśli Toda i Carlisle’a przeraziły mnie. Oboje pomyśleli o jakieś ironii losu, co to miało oznaczać?

Przedstawienie okazało się sukcesem, dziewczyny zrobiły furorę, kiedy wyszły do gości na ich twarzach widniał szeroki uśmiech. Alice pękała z dumy, a Bella, ku przerażeniu mojego ojca, wyglądała na zmęczoną. Widziałem, jak prowadzą cichą rozmowę, dałem im trochę prywatności, pewnie Bella, by tego chciała, pomyślałem.
- Byłaś niesamowita – powiedziałem cicho do Belli, sama zainteresowana stała do mnie plecami prowadząc uprzejmą rozmowę z jakimiś ludźmi. Czułem się, jak jej kochanek, który musi ukrywać się przed światem, a to mnie cholernie podniecało. Poczułem, jak jej serce przyspiesza, a krew szybciej obiega całe ciało i z każdą chwilą pragnąłem jej bardziej.
- Miło mi to słyszeć – odpowiedziała półszeptem, jednak tak seksownie, jak nigdy dotąd. Co się do cholery ze mną dzieje, zaczynam wszystko idealizować, czy jak? Edward, idioto! Uspokój się!
- Mam nadzieję, że widzimy się u nas i jeden taniec zarezerwujesz dla mnie.
- Oczywiście Edwardzie.

Bella:

-Oczywiście Edwardzie – kiedy wypowiedziałam te słowa, miałam nadzieję, usłyszeć jego piękny głos, niestety, nie odezwał się więcej, rozejrzałam się po sali i jak się okazało, cała wampirza rodzina gdzieś znikła, a przy moim boku znalazła się nagle Alice.
- Zaraz jedziemy do mnie, tam wyszykujemy się na imprezę, wiesz, będzie sporo ludzi. – nie czułam się najlepiej, ale nie chciałam też siedzieć w domu zupełnie sama. Tod jakiś czas temu odnalazł mnie wraz z Emmą. Byli zachwyceni i chyba przez dziesięć minut przepraszali za swój wyjazd, jednak dałam im jasno do zrozumienia, że nie mają się, czym martwić, dlatego pojechali z czystym sumieniem.
- Ziemia do Belli! – Alice machała mi dłonią przed oczyma.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Wiesz, co? Ja jestem swoim samochodem, więc dojadę.
- Wiem, że jesteś swoim. Dlatego poprosiłam Jaspera, by zabrał mój, bo jadę z tobą, nie dam ci się wymigać. – powiedziała to takim zabawnym głosem, który miał świadczyć, iż mnie przejrzała.
Jeszcze chwilę zostaliśmy w garderobie, większość i tak, miała być u Alice na imprezie, wszyscy byli podekscytowani. Na salonach u Cullenów bywali nieliczni. Takie słowa usłyszałam przez przypadek w łazience, a ja sama byłam ich, tak częstym gościem.
Tak, jak przewidziałam, pogoda była idealna, pierwszy raz odkąd byłam w Forks świeciło słońce, w tym momencie jednak dawało nikłe światło, a w oddali zbierały się ciemne chmury, niebo raz po raz, stawało się jaśniejsze.
- Zbliża się burza. – powiedziałam do mojej przyjaciółki, lecz, kiedy na nią spojrzałam doznałam lekkiego szoku, skóra mojej przyjaciółki lśniła w słońcu, co przypomniało mi, o moim jakże nieudanym dzieciństwie...
- Co się stało Bello? - zapytała zaniepokojona Alice.
- Nic takiego, tylko wspomnienia. Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne.
- Czy wszystkie wampiry świecą?
- Kochana, my lśnimy pod wpływem słońca, nie może ono zrobić nam krzywdy, jednak w słoneczne dni jesteśmy skazani na separacje, wiesz, ludzie szybko, by się zorientowali, że coś z nami nie tak.
- Dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziałaś?
- Zapomniałam o tym małym szczególe, ponieważ tu, w Forks, zawsze pada.
- Masz racje, to teraz czas na wielką imprezę.
- Więcej entuzjazmu Bello.
Widać było, że moja przyjaciółka się postarała. Jeszcze przed zjazdem do jej domu widniały girlandy, nie takie zwyczajne, lecz świecące w ciemnościach, miały, jak sądzę, ułatwić zaproszonym dojazd do domu. Na werandzie stały znicze, chciałam zobaczyć już wnętrze, jednak Alice mnie ubiegła. Emmett czekał już na nas w garażu.
- Bello, czy nie mogłabyś wymienić tego starego rzęcha na coś szybszego? Stoję tu już od godziny, czekając na ciebie.
- Nie ma takiej potrzeby, przecież wiem, jak trafić do pokoju Alice, a co do samochodu, jak na razie nie mam nic przeciw niemu.
- Ehh, kobiety... Dzisiaj jestem twoim ochroniarzem, a raczej, ty zostaniesz potraktowana, jako bagaż. Wiesz, nie można ci zobaczyć sali.
Dla Emmetta byłam lekka, jak piórko, z szybkością światła znalazłam się w pokoju, jednak nie należał on do mojej przyjaciółki. Na łóżku leżały moje rzeczy i mała karteczka.

Ten pokój jest przystosowany dla twoich potrzeb, przez ten weekend należy do ciebie, czuj się, jak w domu.
Esme


Nie zostałam jednak sama, do pokoju weszły Ros i Alice i zabrały się do pracy, poprawiając moje niedoskonałości. Trwało to znacznie dłużej, niż przypuszczałam, na dole grała już muzyka, kiedy w końcu ze mną skończyły.
- Przez was się spóźniłyśmy – powiedziałam, udając obrażoną.
- Bello, my nigdy się nie spóźniamy, to oni są za szybko. A teraz, czas na zabawę!


Edward:

Myśli Alice nie dawały mi spokoju, widziała mnie i Belle już nie pierwszy raz, tylko, że tym razem, znałem tą scenę. Widziałem ją już dawno temu, a dokładnie w dniu, kiedy dowiedzieliśmy się o ich połączeniu. Dziś ta wizja była bardzo wyraźna, sama Alice nie mogła się temu nadziwić. Nie pozwoliła mi zobaczyć ubioru Belli, widać bardzo się starała, by nie zepsuć efektu. Nie udało się jej. Zobaczyłem ją chwilę przed wielkim wyjściem. Jej sukienka całkowicie odsłaniała piękną szyję, włosy spięte w kok, dodawały jej tylko uroku. Gdybym miał serce, pewnie stanęłoby w miejscu, gdy stanęła u progu schodów.
Była moim własnym zjawiskiem, kimś, kogo jeszcze nigdy tak bardzo nie pragnąłem, chociaż nie należała do mnie, nie mogłem przestać o niej myśleć. Wielu facetów na tej imprezie myślało podobnie, tylko, że ich myśli były bardziej zbereźne. Przez cały ten czas szukałem jej wzrokiem, jednak była zajęta przez Marco. Mój kuzyn prowadził z nią dziwną rozmowę.
Dopiero po chwili dotarł do mnie sens jego słów.


Bella:

Bella :
Marco odciągnął mnie od całego tłumu.
- Muszę z tobą porozmawiać. Wiem, że to nie jest rozmowa na teraz, ale nie mogę zwlekać.
- Słucham, o co chodzi? - trochę mnie to zaniepokoiło.
- Jak mówiłem, szykuję dla ciebie niespodziankę, śliczna.
- Ale nadal nie rozumiem?
- Zostawiam cię, nie zrozumiałaś tego?
- Co masz na myśli?
- Nie kocham cię, albo inaczej, nie kocham twojej duszy. – po tych słowach ulotnił się, zostawiając mnie samą, nie czułam do niego żalu, a po tych słowach poczułam ulgę. Nie mogłam jednak zostać dłużej w tym wielkim domu, musiałam z niego, jak najszybciej uciec, ponieważ nagle zabrakło mi tchu.
Udałam się do mojego ulubionego miejsca w ogrodzie, czyli na huśtawkę, nie było mi jednak dane, zostać tu samej.


Edward:

Nie mogłem patrzeć, jak odchodzi, musiałem iść za nią, prowadziła mnie ta dziwna melodia, którą znowu słyszałem.
- Witaj śliczna, chyba zapomniałaś o danej mi obietnicy – powiedziałem niby to zaczepnie.
- Nie zapomniałam o tym Edwardzie, jednak na razie nie jestem w stanie wrócić do środka.
- Czy ktoś powiedział, że musimy tam wracać? Tu jest idealnie. Czy mogę panią prosić do tańca? – zachowywałem się, jak baran, ale sami widzicie, co miłość robi z człowiekiem, kiedy pragniesz, by druga osoba się uśmiechnęła, nie dbasz o to, co gadasz.

Bella:

Nawet nie wiem, jak długo tańczyłam w jego ramionach, ale nie przeszkadzało mi to. Jego zimne ciało było mi teraz niezbędne, by odnaleźć ukojenie. Czułam się przy nim inaczej, bezpieczniej i na pewno, gdybym tego chciała, mogłabym liczyć na niego, choć do niedawna nie miałam takiej pewności. Po chwili poczułam, jak leciutko się ode mnie odsuwa.
- Przepraszam za to, co teraz zrobię, ale nie mogę już wytrzymać.

Edward:

Pocałowałem ją namiętnie i tak, jak tego chciałem, a ona oddała mi ten pocałunek. To było coś pięknego, wiedziałem, że ją kocham, wszystkie komórki mojego ciała mówiły mi o tym, a ona sama mogła poczuć, jak bardzo jej pragnę. Odsunęliśmy się od siebie, kiedy Bella nie mogła złapać już tchu, jej policzki pokrywał piękny szkarłat, oczy błyszczały, doprowadzając mnie do większego podniecenia i wtedy, z nieba zaczęły spadać ogromne krople deszczu. Bella, pod jego wpływem wyrwała się z mojego uścisku. Jej jedwabna sukienka bardzo szybko przemokła, a zmarznięte od deszczu ciało było, aż zanadto widoczne.
- Edwardzie, ja... Ja... Ja naprawdę nie mogę. – po tych słowach dotknęła mojego policzka, pocałowała mnie gorąco w usta, ocierając się o mnie całym ciałem i uciekła, a ja stałem, jak ten głupiec, moknąc....


____________
CDN o ile tego chcecie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AnaBell
Człowiek



Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:25, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Oh, Mercy!!! Dziekuje za tak długi rozdział.
Jest piękny. W koncu ten debilny Marco zostawił Belle. No i wogóle........ to jak śmiesz zadawac takie pytania "czy chcemy"?
Hello?! Nie masz lepszych pytan? Np. czy chcemy dwa rozdziały na raz?
:)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AnaBell dnia Wto 15:41, 03 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AnaBella
Człowiek



Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wrock

PostWysłany: Pon 18:32, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Zgadzam się z AnaBell- nie powinnaś pytać czy chcemy kontynuacji- nie ma nic gorszego niż nieskończone ficki, a dobre nieskończone ficki to już w ogóle katorga dla czytalników!
Ja bym nie była taka pewna czy Marco zostawil Bellę- dla mnie to on stweirdził że jej dusza jest dla niego nieważna, czyli, że ma ochotę ją przemienić, albo po prostu ukąsić! Mam rację? Rozdział napprawdę miły do czyttania, Edward taki słodki... Fajne filmy wrzuciłaś, takie miłe urozmaicanie :)
Czekam na kolejne rozdziały!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 19:21, 02 Mar 2009 Powrót do góry

LAMB!! Dzięki tej piosence odkryłam ten zespół;] Jeszcze Goreckiego bardzo lubię. Ale chyba nawet wolę wersje koncertowe... widać, że oni naprawdę kochają muzykę, a głos wokalistki jest taki... niezwykły. Prawie drażniący, wiem, że nie wszystkim się podoba, ale ja go strasznie lubię!

A z innej beczki - ten Marco to jakiś dziwny jest. Nie mam pojęcia czy naprawde jest tak głupi i beznadziejny, czy masz dla niego jeszcze jakiś pomysł na potem:)

Edward - super. Ciekawe, jak się zachowa, kiedy się wreszcie dowie... Pewnie zacznie szaleć.

Alice i Jasper - nic tylko się uśmiechnąć. choć nie rozumiem wypowiedzi Belli przy ich rozmowie: "- Nie mogę zostać wampirem, nie chcę nim być, dla waszego dobra. " Ale mam nadzieję, że potem wszystko mi wyjaśnisz;]


Dziękuję za ten fragment. Dzięki dedykacji czuję się tak, jakby był prawie tylko dla mnie;] Głupie, wiem... ale i tak mi z tym strasznie dobrze;] Dziękuję raz jeszcze.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin