FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Najgorsza część sagi. Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Która z części sagi pani Meyer podobała Ci się najmniej?

Zmierzch
7%
 7%  [ 25 ]
Księżyc W Nowiu
36%
 36%  [ 125 ]
Zaćmienie
25%
 25%  [ 86 ]
Przed Świtem
30%
 30%  [ 102 ]
Wszystkich Głosów : 338


Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 16:22, 29 Cze 2009 Powrót do góry

Jest temat najlepszej cześci sagi, to teraz weźmy się za tą gorszą, najgorszą część sagi pani Meyer.

Osobiście za najgorszą część całej sagi uważam "Przed Świtem".
Ostatnio napisałam na ten temat notkę na moim blogu o sadze i pozwalam sobie wkleić cały jej fragment.

Przez moją głowę aktualnie przechodzą wszystkie obrazy książek z sagi pani Meyer.
Zastanawiam się, co w tych książkach Nas tak poruszyło, przyciągnęło i zaczarowało.
Cóż, odpowiedzi daleko nie muszę szukać, bo każdy doskonale je zna.

Przechodząc przez obraz pierwszej części pt. "Zmierzch", widzę tą nietypową, interesującą i podbijającą serce od pierwszej strony historię, która stała się częścią Naszych serc, dusz i wyobraźni.
Jednym zdaniem: "Od Zmierzchu się zaczęło...".

Później przyszła kolejna część - "Księżyc W Nowiu".
Nie wątpliwie ta książka ma także swoją własną, niepowtarzalną aurę i urok, który również od pierwszej kartki podbija Nasze serca.
Ta akcja, nieoczekiwany zbieg wydarzeń, to wyczekiwanie i łzy podczas czytania momentu, kiedy Edward opuszcza Bellę.
Tak jak już wcześniej pisałam, ta książka ma swoje własne "coś". Osobisty urok, tak samo osobisty jaki miała pierwsza część przygód szalenie niebezpiecznej miłości.

Trzecia część. "Zaćmienie".
Czysta akcja, zazdrość, walka i rywalizacja. Rozdarte serce i umysł Belli. Niesamowicie bolące wspomnienia ale i zarazem łatające wszystkie możliwe rozdarcia, które Bella nosiła w sobie po utracie i odejściu swojego ukochanego Edwarda.
Ta walka z nowonarodzonymi, ponownie spotkanie z Volturii i całokształt tej książki.
Uważam, że właśnie na tej części pani Meyer chciała i miała skończyć swoją sagę o wampirzej miłości do śmiertelniczki Belli Swan.
Pytanie w takim razie co się zmieniło?
Dlaczego napisała czwarty tom i zaczęła wszystko komplikować i zmieniać?

Czwarta część nosząca tytuł "Przed Świtem", nie jest już częścią wspaniałej sagi. Przynajmniej nie dla mnie.
Książka opowiada o czymś, co już nie ma żadnej magii, uroku. Nie ma tego "czegoś", co miały pozostałe części.
Ta książka nie ma swojego własnego, niepowtarzalnego klimatu.
Wszystko się zmienia. Zmieniają się nagle, nieoczekiwanie bohaterowie i ich losy, które tworzy jedna wielka sielanka, jak z brazylijskich i hiszpańskich telenowel z kanału "Romantica".

W czwartym i zarazem ostatnim tomie przygód Belli i Edwarda oraz ich miłości, widzimy całkiem zmienionych bohaterów. Moim zdaniem tylko sobą pozostał Jacob, który wciąż irytował i jednocześnie zadziwiał. Był sobą. Postacią, którą nikt nie lubi, a jeszcze bardziej zaczął denerwować. Ja zawsze dostrzegałam w nim potencjał i dzięki Bogu, oraz na szczęście pani Stephenie Meyer, chociaż jego zostawiła takiego, jakim go poznaliśmy w Księżycu W Nowiu.
Bella stała się nagle erotomanką. Trudno nazwać mi ją inaczej po akcjach na wyspie Esme.
Później stała się kapryśna i to niby wszystko przez tą ciąże, ale tak naprawdę to była kolejna porażka. Później już nie była totalnie sobą. To nie nasza Bella. Pytałam się na okrągło kim ona jest, ale nigdzie nie potrafiłam odnaleźć odpowiedzi.
Macierzyństwo? Bez przesady. Sama ona (a raczej pisząca za nią pani Stephenie) mówiła, że nie czuła się matką mając w swoim łonie "dziecko" tylko przez krótki tydzień, zaledwie kilka dni...
Edward. To już też nie był on. Gdzie ten jego upór? Nieugiętość w ważnych sprawach, sprawach życia i śmierci Belli! ?
To już też nie był nasz idealny Edward. Po części także stał się obcy i wciąż nie mogę rozgryść, dlaczego... ?

Mogłabym tak pisać i pisać w nieskończoność.
Wciąż nie mogę skończyć tej książki i nie wiem, czy kiedykolwiek do tego dojdę.
Szczerze mogę powiedzieć, że nienawidzę tego tomu i ta książka jest totalną szmirą.
Brakuje mi tego, co było w pozostałych trzech tomach.
Ta książka jest po prostu... książką. Zero w niej duszy, uroku i "osobowości".
Wiem, wiem - książki nie mogą mieć osobowości, a jednak. Uważam, że "Zmierzch", "Księżyc W Nowiu" i "Zaćmienie" miały osobowość. "Przed Świtem" jej już nie miało.
To książka do której naprawdę nie chcę wracać.

Na Zaćmieniu powinno się wszystko skończyć.
Dla mnie się skończyło...
MissLupita
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Świętochłowice

PostWysłany: Pon 18:16, 29 Cze 2009 Powrót do góry

A dla mnie "Przed Świtem" wcale nie jest najgorszą częścią, gdyż zawiera ona dużo ciekawych momentów, których brak innym częściom.
Podobała mi się w niej wiele momentów, od ślubu począwszy, przez pobyt na Wyspie Esme, ciążę Belli, ogólnie Renesmee, przemiana Belli, walka z Volturi, nowe wampiry, teksty Emmeta, przekomarzania Rose i Jake, skołowany Charlie, który domyślał się prawdy o Cullenach, choć tak naprawdę nie chciał jej znać i wiele, wiele innych momentów.
Dla mnie nie jest to wcale najgorsza część. Tak naprawdę trudno mi jest wytypować tę najgorszą, gdyż wg mnie każda ma w sobie wspaniałe, wyjątkowe momenty, które czynią każdą z nich unikalną.
Chyba najbardziej nie podobała mi się 2 część "Księżyc w Nowiu" właśnie przez ten smutek i rozpacz, która ogarnęła Bellę. Później było już ciekawie - Jacob i Volturi. Nie wiem, może kiedyś w końcu zdecyduję się, która wg mnie jest najgorsza Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
IlonaM
Dobry wampir



Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Jordanów/Forks

PostWysłany: Pon 19:16, 29 Cze 2009 Powrót do góry

Każda część sagi jest dla mnie inna i wyjątkowa i każdą kocham za coś innego i w każdej staram się dostrzegać jej zalety.
Każda część ma i wady, i zalety, ale w różnych proporcjach i można powiedzieć - o różnym statusie tej wady czy zalety.
Trudno mi wskazać tą najlepszą i tą najgorszą...
Absolutnie największy sentyment mam do Zmierzchu... I wcale nie jest powiedziane, że pierwsza część zawsze jest tą najlepszą, bo np. jeśli chodzi o HP, to tam każda kolejna część była moją ukochaną, ale tam mieliśmy też coraz dojrzalsze książki, ja też dorastałam, więc to raczej zrozumiałe, że obecnie bardziej podobają mi się ostatnie.
Wracając do Zmierzchu - po jej przeczytaniu wcale nie zakochałam się w sadze, owszem spodobała mi się, ale teraz z perspektywy czasu... urzeka mnie w niej wszystko...
To taki piękny wstęp do wyjątkowej historii, takie zaproszenie czytelnika do świata Belli i Edwarda, mamy nowe postacie, mamy wampiry, poznajemy ich specyficzne cechy, ich styl życia. Wszystko jest dla nas - podobnie jak dla Belli - nowe, tajemnicze, nieznane, pociągające... Jest magia, czar, wyjątkowy klimat, wspaniałe momenty, ukochane sceny i dialogi.
Druga część - Księżyc w nowiu. Początek wspaniały, ale szybko zaczyna się dramat, potem trochę "męki" bez Edwarda - wtedy odbierałam to jako mękę, teraz na pewno nie. Mimo, że to chyba najsmutniejsza część, na pewno nie mogłabym uznać tego za jej wadę, bo odkąd powraca Alice... może nie tyle, że wraca urok Zmierzchu, bo jak go odczuwałam i wtedy, gdy Bella była z Jacobem, gdy cierpiała... Wciąż był dla mnie ten klimat, atmosfera... może i ponura, przygnębiająca, ale było w niej to "coś". Natomiast końcówka wynagradza mi wszystko :D I wspaniały epilog (zresztą ten ze Zmierzchu i Zaćmienia też kocham :D ). Oj tak - po KwN byłam już zakochana w sadze.
I trzecia część - Zaćmienie, które uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam - za Edwarda i Jacoba, za wahania, rozterki Belli, za to, że wszystko jest tu takie żywe, energiczne, dużo się dzieje. Ukochane momenty przeplatają się z tymi, w których bohaterowie mnie irytują, co nie znaczy, że nie lubię tych scen :D Mamy historię Rosalie i Jaspera, zaręczyny Belli i Edwarda, rozmowy o ślubie, nocy poślubnej, przemianie, warunki umowy, w końcu nowonarodzeni z Seattle, Victoria i tajemniczy złodziej bluzki, dalej - treningi Cullenów i sfory, walkę, rozmowę w namiocie... Chwilami irytująca Bella, pełna wątpliwości i ciągła rywalizacja Edwarda i Jacoba.
Zmierzch, Księżyc w nowiu i Zaćmienie - każda część niby inna, ale jednak tak do siebie podobne - czysty paradoks. Pomimo innej atmosfery i specyfiki każdego tomu, to wciąż wiele je łączy... magia, klimat, urok..,
I Przed świtem - nie nazwę jej najgorszą, ale na pewno nie najlepszą, a w porównaniu z każdą inną... wybiorę albo Zmierzch, albo KwN, albo Zaćmienie...
Z jednej strony i tak kocham tą część choćby za ślub Belli i Edwarda, za wyspę Esme, za II księgę z punktu widzenia Jacoba (początkowo bałam się, że będę musiała się z nią trochę męczyć, ale bardzo szybko zmieniłam zdanie i cieszę się, że ta część została napisana tak, a nie inaczej Wink ) tak więc: za Jacoba, za wspaniałego Setha i Leah, za to, jak zmieniał się stosunek Jacoba do Cullenów, za przemianę Belli, za pierwsze polowanie, za docinki Rosalie i Jacoba, za żarty Emmetta, za domek Belli i Edwarda, za ich pierwszą wspólną noc po przemianie :D, za nowe wampiry, za dar Belli i Renesmee, za...a jednak... za tę bitwę, której nie było, za szczęśliwe zakończenie i za pokazanie myśli Edwardowi przez Bellę :D i za to, że jest naj naj naj... dłuższa Laughing
Za to, że jest taka dojrzalsza, że Bella się zmienia, zakłada rodzinę, ale też szkoda mi że tej młodzieńczej miłości i szaleństwo jest trochę mniej...
Niby tych elementów "za" jest sporo, które naprawdę bardzo mi się podobają i nie wyobrażam sobie bez nich PŚ.
Ale nie da się ukryć, że ostatnia część jest... inna, sama nie wiem, czy gorsza, czy nie, ale po prostu inna, specyficzna, ma chyba mniej wspólnego z pozostałymi tomami niż one same ze sobą, ale z drugiej strony wciąż do nich pasuje i nie wyobrażam sobie, żeby tej części po prostu nie było.
Jeśli już muszę się zdecydować na... najmniej lubianą, bo nie najgorszą, ale - tą, do której mam najmniejszy sentyment, ale i tak ją darzę sympatią, choć trochę mniejszą Laughing (jakże piękne zdanie), to wybieram PŚ.
Do żadnej z części nie mam tak dziwnego stosunku, do każdej jestem tylko i bezwzględnie na "tak", tutaj wciąż mam - z jednej strony, z drugiej, jestem i na "tak" i troszkę na "nie", mam najwięcej wątpliwości i sprzeczności związanych z tą częścią. Pierwsze 3 to te, w których zakochałam się ot tak - po prostu, a tu wszystko wygląda trochę inaczej Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez IlonaM dnia Pon 19:33, 29 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
blue_sky
Nowonarodzony



Dołączył: 12 Lut 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z mistycznej krainy deszczu

PostWysłany: Pon 19:47, 29 Cze 2009 Powrót do góry

Hmm.. Po głębokim zastanowieniu też stwierdzam, że najgorsza była część czwarta.
Pomijając początek pierwszej księgi i ostatnich parę stron, brakowało w pewien sposób tej magii pomiędzy Bellą i Edwardem. Jasne, wciąż byli razem i wciąż byli cudowni, ale... Chyba zostali przytłoczeni przez chmarę problemów, zabrakło tych szczerych rozmów, tej ich otwartości, prawdziwości. W ogóle, Bella mająca tajemnice przed Edwardem? Ja wiem, to było bohaterskie, ale dziwne takie. Cool
Poza tam, jakoś od końca Zmierzchu nie mogłam się doczekać 'czy Bella zostanie w końcu wampirem? i co wtedy?' I, kurcze, zawiodłam się. Tak nagle okazała się genialna. Z roztrzepanej, raczej zwyczajnej, outsiderki, stała się najbardziej utalentowaną, opanowaną, nawet najsilniejszą. Czy to nie jest zbyt naiwne potraktowanie tematu?
Ostatnia część sagi, i tak należy do grona moich ulubionych książek, ale niestety, muszę przyznać, że mogła być lepsza.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Pon 19:51, 29 Cze 2009 Powrót do góry

Zaćmienie. Bez wątpienia.
"Zmierzch" był początkiem serii, a przez to wnosił coś nowego do życia czytelnika. Wraz z Bellą odkrywamy rodzinę Cullenów, dowiadujemy się o wampirzych zwyczajach, poznajemy bohaterów i ich charaktery. Obserwujemy rozwój związku B&E - od fascynacji podszytej strachem/chęcią morderstwa do miłości. Spotykamy dla równowagi "mniej miłe" wampiry. A na sam koniec dostajemy emocjonujący wyścig z czasem, który ma na celu uratowanie życia Renee.
"Księżyc w Nowiu" - moja ulubiona część. Edward porzuca Bells, ona stara się ułożyć życie na nowo. Na scenę wkracza Jacob - wesoły, przyjacielski i z własną tajemnicą. Czytelnik po raz kolejny ma do czynienia z obcą rasą - wilkołakami, zostaje zaznajomiony z ich zwyczajami i rytuałami. Na koniec książki znów akcja - jeszcze lepsza niż w części pierwszej, która w dodatku owocuje poznaniem "głównodowodzących" wampirów.
O "Przed Świtem" nie mogę już powiedzieć tyle dobrego, gdyż wylewający się z tej części lukier momentami sklejał mi stronice. Ale mimo wszystko i ta książka ma swoje plusy. Dobry opis ślubu i miesiąca miodowego, interesujący pomysł z ciążą i Rosalie w roli ochroniarza. A przede wszystkim - księga "Jacob". Dla przemyśleń wilkołaka warto jest przeczytać BD.
W "Zaćmieniu" zaś podobały mi się tylko trzy rozdziały - epilog z punktu widzenia Jacoba, historia Rosalie i po części wspomnienia Jazza. Przez cała resztę książki zastanawiałam się, po co Meyer zmarnowała tyle kartek papieru...wszak drzew coraz mniej.
Przede wszystkim, dwie poprzednie części miały jasną konstrukcję - życie sobie płynie, płynie, odkrywamy tajemnicę, życie znowu sobie płynie, aż w końcu dostajemy porcję akcji na deser. "Eclipse", jak dla mnie, nie ma konkretnej budowy. Ktoś powie, że mamy przecież mnóstwo akcji - ta walka z nowonarodzonymi! Tak, ale problem w tym, że spędzamy ją z Bellą w namiocie - czyli innymi słowy, emocji niet. Meyer lepiej by na tym wyszła, opisując walkę z perspektywy Blacka, niż skupiając się na tym, jak to Bella strasznie siebie żałuje, turlając się w śpiworze. Jedyny porządny "bitewny" moment to walka z Victorią. Z tym, że tutaj jakoś mało czułam atmosferę. Jak Bells leciała do matki albo Edzia, to widać było tę desperację, rozpaczliwą walkę...Tu ożywiłam się dopiero w momencie, gdy Edek odgryzł rudej łeb.
W dodatku, gdyby ktoś mnie spytał, o czym właściwie jest ten tom, musiałabym szczerze odpowiedzieć - nie wiem. W "Twilight" poznawaliśmy Forks i wampiry, w "New Moon" przeżywaliśmy rozstanie i zaznajamialiśmy się z wilkołakami. Na końcu następował punkt kulminacyjny w postaci ratowania ukochanej osoby. A w "Eclipse"? Kończą szkołę, Alice organizuje przyjęcie, wilkołaki walczą z wampirami, gdzieś tam w międzyczasie poznajemy (fajne) historie Rose i Jaspera i (mniej fajne) legendy. Na końcu mordujemy Victorię. Ale wszystko to dla mnie jakieś takie bez ładu i składu, jakby Meyer potrzebowała jakiegokolwiek tła dla potyczek Jacob/Edward. Bo że motyw kłócenia się o Bells był osią akcji, w to nie uwierzę. Żaden szanujący się pisarz by czegoś takiego nie wymyślił.
No i moja ulubiona kwestia - postacie. Bella daje tu widowiskowy popis egocentryzmu, histerii oraz ogólnego rozkapryszenia i braku charakteru. Edward staje się tak kochający i współczujący, że zawstydza swym miłosierdziem samą Matkę Teresę, a Jake momentami zachowuje się jak ordynarny prostak. Steph, co nasi biedni bohaterowie Ci zrobili, że tak ich ukarałaś?
Oczywiście, to tylko moje zdanie. Ale jeżeli kiedykolwiek postanowię (w co wątpię) odnowić swą znajomość z którąś z książek sagi, to będzie to część I lub II, ewentualnie tom "Jacob" z IV. Na pewno nie "Eclipse".


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez BellaMarie13 dnia Pon 23:58, 29 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 20:04, 29 Cze 2009 Powrót do góry

Podobają mi się wasze konkretne za i przeciw.
Rozumiem, że Ilona miała problem z postawieniem na najgorszą, jednak wybrała tą najsłabiej napisaną, że tak powiem.
Dużo osób jednak widzę, zaznaczyło "Księżyc W Nowiu". Szkoda, że nikt nie skomentował swojego wyboru, bo chętnie dowiedziałabym się, dlaczego tak sądzą, bo wg. mnie, ta część jest jedną z najlepszych.
Zapewne to dlatego, że przez praktycznie całą książkę nie ma cudownie idealnego Edwarda, a jest za to sama Bella i Jake - ale ponieważ jestem jego fanką, uwielbiam tą książkę i jego własny skrawek przemyśleń z "Przed Świtem" i mogę jasno stwierdzić, że to mój ulubiony aspekt z tej ostatniej części.
juStienne
Zły wampir



Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 20:38, 29 Cze 2009 Powrót do góry

No mi ciężko się zdecydować, każda część ma w sobie coś wyjątkowego. Ale chyba muszę przyznać rację Lannien, "Przed świtem" jest najgorsza. Ale nie jest wcale tak bardzo zła Wink
Bardzo zdziwiła mnie ciąża Bells, walka z Volturi i jej zakończenie. W życiu nie podejrzewałam że tak się skończy. W sumie musze przyznać, że skrycie marzyłam o rozlewie krwi i ofiarach :)
No i nie zgadzam się z opiniami innych, dla mnie najlepszy był własnie "Księżyc w nowiu". Jakoś od początku nie fascynował mnie Edward, a po tej części zaczęłam coraz mniej go lubieć :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
DarkSide OC
Dobry wampir



Dołączył: 19 Gru 2008
Posty: 592
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 36 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from your dream...

PostWysłany: Pon 20:42, 29 Cze 2009 Powrót do góry

Nie powiem nic nowego stwierdzając, że każda jest inna, bo to każdy wiem.
Mimo wszystko najmniej lubię Przed Świtem.
Jak dla mnie to się tam za mało dzieje, zbyt dużo jest rzeczy 'słitaśnych'.
Wolę jak jest lepsza akcja. No i beznadziejne zakończenie "i żyli długo i szczęśliwie"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 23:19, 29 Cze 2009 Powrót do góry

Mało się dzieje? Wg. mnie jest tego w tej książce za dużo upchane, przez co wątki nie są do końca rozwinięte, dzięki czemu stałyby się może bardziej interesujące, ciekawsze i bardziej by nam się spodobały..
vickyliv
Dobry wampir



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 2192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 90 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rob`s guitar case

PostWysłany: Wto 12:15, 30 Cze 2009 Powrót do góry

Zadawano mi pytanie już kilka razy i za każdym wymijałam się z odpowiedzią. Niby nic trudnego, a jednak. W prawie każdej części było po jednym momencie/wypowiedzi, która nie przypadła mi do gustu. W BD było to "Jacob, mój bracie, mój synu". Jak to przeczytałam, to szukałam ściany. Jeśli chodzi o akcję, w każdej części się coś dzieje. Meyer nie pozwoliła nam się nudzić i zawsze dostarczała wielu wrażeń. Tak samo jak i zalety, każda książka ma także wady, które tworząc łańcuch powodują, że wybieramy ją jako najsłabszą. Męczę się i męczę, ale nie potrafię powiedzieć. Srsly. Mogłabym powiedzieć, że kozioł ofiarny - BD, ale nie będzie to sprawiedliwe, bo pyszny ślub, smaczna wyspa Esme, zabawne rozmowy sfory, smutne losy Jake'a, przygotowania, treningi, Volturi... Tyle tego było i nic nie mnie nie zraziło. Wszystko posiada swój własny urok. Pomysłem bez sensu było dla mnie niespodziewana miłość do Renesmee i to całe wpojenie... Nie, ta szopka to porażka. Jacob mógł być szczęśliwy i bez niej, a tu nagle wszystkie problemy mniejsze i większe się rozwiały. Poza tym w niedoszłej bitwie z Volturi mógł ktoś zginąć albo chociaż powalczyć o życie. Tyle minusów tej części. I tak ją uwielbiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 14:28, 30 Cze 2009 Powrót do góry

Właściwie jeśli chodzi o tą niedoszłą bitwę, wydaje mi się, że w Zaćmieniu mógłby już ktoś zginąć. I szczerze powiedziawszy przeczówam, że taki był początkowy plan, lecz potem nagle coś się zmieniło i pani Meyer zdecydowała napisać przecudownie "sweetaśne" zakończenie w postaci Breaking Dawn - Przed Świtem.

Zaćmienie - walka z Volturii i śmierć Jacoba. Ewentualna przemiana Belli (stosowna!).
pestka
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey

PostWysłany: Wto 18:49, 30 Cze 2009 Powrót do góry

Lannien napisał:
Mało się dzieje? Wg. mnie jest tego w tej książce za dużo upchane, przez co wątki nie są do końca rozwinięte, dzięki czemu stałyby się może bardziej interesujące, ciekawsze i bardziej by nam się spodobały..

No właśnie, przecież takie motywy jak ten fałszerz dokumentów czy porzucony wątek Renee, albo poucinane, albo wsadzone bez sensu, po co to komu do szczęścia.
Dla mnie BD to fail i nawet nie wiem, czym to uzasadnić, bo czytałam trochę na siłę i mało pamiętam. Pal licho jak to napisane, Meyer Dostojewskim nie jest, rozwijać też się nie rozwija, ale o czym to jest? Zmierzch to przy tej książce majstersztyk.
Jakieś ciąże u nastolatek, śluby, wesela, łamane kości, mutanty czy tam hybrydy, wpojenia, samce alfa, planowane zabójstwa, ucieczki i powroty, zjazdy 'rodzinne', przemiany...I to wszystko w jednej słitaśnej tłajlajtowej rodzince, która w poprzednich częściach za najbardziej hardkorową akcję uważała ukręcenie głowy rudej wampirzycy.
Bella nagle staje się boginią seksu i jeśli nie gzi się z Edwardem, to biega w porwanej kiecce po drzewach. Gdzie ta nieśmiała nastolatka z pierwszej części? Mało tego, sama jedna ratuje wszystkie wampiry świata przed Volturi i tego samego dnia po przemianie jest już cudownym wampirkiem, cudowną mamą i cudowną kochanką... oj jak słodko.
Poza tym strasznie nierówna ta książka, jak dla mnie napisana na odwal kompletnie. W jednym rozdziale dzieje się od groma, z czego połowę można wywalić, w następnym bezsensowna rozkmina na kilka stron o niczym. Kilka fajnych gagów Rose vs. Jacob, a potem niewypał w stylu 'Edward prosi Jacoba o zapłodnienie swojej ukochanej'. Akcja leci na łeb, na szyję, a potem kilka rozdziałów jest zbieranie się wampirów z całego świata, po co? Żeby w momencie ostatecznej strasznej walki... schowały się za plecami Belli i po kilku stronach już po walce. Nawet się nie zaczęła, ale musi być słit, prawda? Pominę, że wszyscy się poparowali, nawet bidny Charlie... w końcu słit to słit.
Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale jeszcze mi ciśnienie skoczy... więc podsumuję tylko, że BD to dla mnie najgorsza część, pisana nie wiem pod wpływem czego, bo jeśli Meyer pisząc trzy tomy powieści dla 13latek o zakompleksionej nastolatce i jej szkolnych problemach, w kolejnej każe jej zajść w ciążę, urodzić hybrydę (która też jest słit), w którą wpaja się jej były adorator, to ja nie wiem, o so chozi. dziękuję.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 22:15, 30 Cze 2009 Powrót do góry

pestka - zgadzam się z tobą w 100%.
Jak wspomniałaś o tym, jak Edward prosił Jacoba o zapłodnienie Belli to po prostu aż mi ciśnienie podskoczyło momentalnie. Jak ja nienawidziłam tych głups, które Meyer napisała w tym rozdziale i w ogóle, w tej opowieści.
W gruncie rzeczy ta książka nie trzyma się:
a) siebie, jako jednej książki,
b) całej historii.
Bells
Wilkołak



Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 22:41, 30 Cze 2009 Powrót do góry

Ja też wybrałam Przed Świtem. Ale wcale nie sądzę, że Meyer powypisywała tam głupoty. Wcale nie! Jak dla mnie książka była dość ciekawa i chociaż nie jestem fanką Jacoba fajnie było poczytać coś z punktu wdzenia jego i sfory.
Ogólem książka bardzo mi się podobało, ale skoro musiałam już tą wybrać... wybrałam tę. Dlaczego? Bo moim zdaniem w tej części to Edward już nie był do końca sobą. Zachowywał się dość dziwnie. Więcej było zamartwiania się niż typowej dla niego czułości i zaborczości. Rozumiem, kiedy Bella była umierająca, ale... Kiedy była wampirem też mi tego brakowało.
A niedokończone wątki to według mnie miejsce dla naszej wyobraźni i to mi akurat pasuje.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bells dnia Wto 22:42, 30 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
pestka
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey

PostWysłany: Wto 23:19, 30 Cze 2009 Powrót do góry

Bells napisał:
A niedokończone wątki to według mnie miejsce dla naszej wyobraźni i to mi akurat pasuje.

No tak, do wszystkiego można dorobić sobie ideologię... równie dobrze można powiedzieć, że w książkach powinno być mało opisów, bo dzięki temu jest więcej pola dla wyobraźni itp...
Ta książka ma maleńkie pourywane wątki, bo Meyerowa chciała nimi zapchać dziurę i potem albo zapomniała, albo nie miała pomysłu. Przykład - fałszerz dokumentów czy kto to tam był. Czy ktoś po skończeniu książki głowił się, co się z nim stało, jakie będą jego dalsze losy? Naprawdę to takie wielkie pole popisu dla wyobraźni? Cóż, jakoś jeszcze nie przeczytałam o nim żadnego ff... Z kolei wątek główny, który Meyer kocha i nad którym lubi się rozpływać w słodki do wyrzygania sposób, czyli E&B, został w pełni zakończony - zyli długo i szczęsliwie w swojej chatce, z dzieciaczkiem, wiecznie, zło zostało na jakiś czas powstrzymane i jest fajnie. Gdyby autorka chciała pozostawić jakiekolwiek miejsce dla wyobraźni po tej części, zakończyłaby to stawiając choćby najmniejszy znak zapytania w tym głównym wątku. Albo coś z Cullenami czy ze sforą. A nie jakieś maleńkie epizodziki ni z gruszki ni z pietruszki.

Oczywiście każdy ma prawo mieć swoje zdanie, ja się jednak przekonać nie dam. Dla mnie BD to ostre przegięcie i gdyby nie było częścią sagi, wątpię, czy którakolwiek deklarująca się teraz fanka sięgnęłaby po coś o tak pokręconej treści.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 8:16, 01 Lip 2009 Powrót do góry

Według mnie najgorszą częścią było Przed Świtem. Zaraz napiszę dlaczego.
Zauważyłam ostatnio myśląc na ten temat, że części sagi mają u mnie tendencję zniżkową. Najbardziej podobały mi się dwie pierwsze części, Zaćmienie o wiele mniej, a Przed Świtem najmniej.
No więc... W owej części według mnie za dużo się dzieje. Meyer za wiele w niej upchnęła... Ślub Belli i Edwarda, podróż poślubna na wyspie Esme, ciąża Belli, jej przymierze z Rosalie, przemiana Belli w wampira, wpojenie Jake'a w Nessie, "ucieczka" Alice i Jaspera, nauka Belli jak być wampirem, pełno nowych wampirów - "znajomych" Cullenów, przybycie Volturi, no i ta cała akcja z fałszywymi dokumentami. Za dużo tego! Odkąd zaczęłam czytać PŚ zastanawiałam się czy aby nie ma w tym przesady. Cała fabuła jest naciągnięta do granic możliwości, jest trochę niedociągnięć, niejasności... Nie mówię oczywiście, że wampiry to coś prawdziwego i nie naciągniętego... Chodzi mi o to, że te wszystkie sytuacje były po prostu już na maxa zmyślone. Według mnie Meyer przedobrzyła. Tak jak w pierwszych dwóch częściach dawkowała nam wydarzenia w bardzo miły sposób tutaj mamy lawinę tego. Mnie to nie przekonuje. I nic na to nie poradzę. Oczywiście w PŚ było kilka fajnych scen... ba! Było ich dużo, ale jakoś nie mogę się przekonać.
Wielki minus za to, że Bella tak szybko zdała sobie sprawę ze swoich możliwości, za to, że nie czuła wielkiego pragnienia i nagle stała się taka idealna. Mogło się to inaczej potoczyć - w bardziej złożony sposób. Kolejny minus - Bella nagle ratuje wszystkie dobre wampiry przed Volturi używając swojej osłony. Bella bohaterka! Wow... nie no... To nie dla mnie. Sama akcja z Volturi - wszyscy się ich bali jak nie wiem co, a oni przyszli i oprócz zabicia Iriny nic nie zrobili. Spodziewałam się czegoś ciekawszego. Sama ciąża Belli była dla mnie mało trafnym posunięciem. Nie wierzę, że wampiry mogą mieć dzieci. Przecież krew w nich nie płynie, nie muszą oddychać, mają ograniczone czynności życiowe itp., więc jak udało się począć dziecko? Dla mnie to niezrozumiałe. Pewnie autorka ma jakieś na to wyjaśnienie, ale mnie nic nie przekona. To za bardzo naciągnięte... No i oczywiście słynny tekst Edwarda do Jacoba... "mój bracie, mój synu"... gdy to przeczytałam nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać... wybrałam to pierwsze... moja mama spojrzała na mnie wzrokiem typu "założyć już jej kaftan czy nie" Wink no.. Oczywiście zapomniałam napisać jak bardzo nie podobało mi się to jak Bella podchodziła do przygotowań do ślubu. Nawet nie spojrzała w lustro, gdy Alice i Rose ją przygotowały-odpicowały. Przepraszam, a skąd pewność, że nie przyczepiły jej do głowy żywej ropuchy? Przecież każda normalna osoba zerknęła by w lustro by sprawdzić czy wszystko gra i czy nie ma się czegoś dziwnego na sobie, czy nie jest się brudnym itd. Wiem, że Bella miała dziwny stosunek do ślubu itd. ale bez przesady. Powinna okazać trochę wdzięczności a nie ciągle stroić fochy. Nie wytrzymywałam już tego. No i pamiętna scena, gdy nasz bohaterka dowiedziała się o wpojeniu Jake'a i rzuciła się na niego raniąc Setha. Boże... ona to wolałaby mieć dwóch na raz... i Edwarda i Jacoba... Niech nie będzie taka zaborcza. Przecież Jacob byłby dobry dla jej córki. A tej się od razu agresor włączył... No i jest mnóstwo wkurzających jak dla mnie momentów. Nie mam siły ich teraz wymieniać...
Nie mówię, że Przed Świtem to zło, hańba i porażka, ale nigdy nie przebije Zmierzchu i Księżyca w Nowiu. Przynajmniej moim zdaniem :) część dobra, ale bez rewelacji z wieloma niedociągnięciami i wielką szczyptą przesady Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
paranormal
Zły wampir



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: polskie Forks

PostWysłany: Śro 12:15, 01 Lip 2009 Powrót do góry

Az sie zdziwiłam ze tyle osób zaznaczyło Przed świtem .
No ale wiadomo, kazdy ma własne odczucia.:)
Ja zaznaczyłam Zaćmienie a to dlatego, ze mało z niej pamiętam.
Byc moze dlatego ze nie zdarzyło się tam nic szczególnie waznego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sereey
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Maj 2009
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z domu.

PostWysłany: Śro 13:53, 01 Lip 2009 Powrót do góry

Ja i tak obstawiam Przed Świtem. Wink
Dla mnie cała książka... No dobra, nie cała. Pierwsza księga, była ok. Drugą, dało się przeżyć. Ale jak w trzeciej księdze ciągle było o tym, jaka to Bella nie jest wspaniała, o Renesmee, o tym wpojeniu.... Nie, to zdecydowanie nie dla mnie. Samo zakończenie również nie powaliło mnie na kolana, bo jak dla mnie było zdecydowanie zbyt cukierkowe. No, ale co poradzić. Wg. mnie, Meyer pisała to już bardziej dla pieniędzy, niż z czystych chęci. Niby się jej nie dziwię, ale mogła się bardziej przyłożyć. Cała część... Za słodka.

Hmm...
Niezbyt do gustu przypadło mi również Zaćmienie, bo te rozterki Belli pomiędzy Edwardem-Jacobem.... Albo się kogoś kocha, albo nie. Może i nie byłby to prosty wybór, jeśli byłabym na jej miejscu, że znałabym tak Jacoba i tak dalej, blebleble.... Ale jeśli naprawdę kochała Edwarda, to chyba wybór byłby prosty...
I właśnie przez Zaćmienie Swan straciła moją sympatię do jej postaci. Pokazała, że tak naprawdę nie kocha Edwarda tak, jak to on kochał ją.. Bo jednak się wahała.
No, to by było na tyle. :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Twilightomanka
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Daleka xd

PostWysłany: Śro 19:01, 01 Lip 2009 Powrót do góry

Moim zdaniem, każda z książek ma swoje wady i zalety. Teraz trudno mi wybrać najgorszą część, ponieważ w każdej dostrzegam plusy, jak i zarówno minusy.
Zacznijmy od "Zmierzchu". Od tego wszystko się zaczęło. Wtedy Bella poznała Edwarda, rozpoczęła się ich "big love", on wprowadził ją w swój wampirzy świat, itd. Gdyby nie było tej części, nie byłoby reszty sagi, to są chyba plusy. Co do minusów, ja osobiście nie lubię czytać początków, że tak się wyrażę i dotyczy to każdej książki, po którą sięgam. Nie wiem, jak to wyjaśnić, aby mnie zrozumiano... Może powiem tyle, że po prostu nie lubię wracać do momentu, kiedy to Bella żyła w niewiedzy jeśli chodzi o rodzinę Cullen'ów.
Teraz "Księżyc w Nowiu". Szczerze powiedziawszy, z całej książki mam trzy ulubione momenty, mianowicie: wątek urodzin Belli, odejście Edwarda i moment, kiedy u Belli pojawia się Alice i razem lecą do Włoch ratować Eduarda. Właściwie, nie przeszkadzało mi to, że było go mało. Dzięki temu poznaliśmy lepiej Jacoba. Denerwował mnie wątek, kiedy to nasz kochany wilkołak dołącza do paczki Sama. Jakoś tak nie wiem... Wkurzały mnie te wszystkie momenty, w których Jacob odchodził od Belli, itd. Miałam coś jeszcze napisać, ale oczywście zapomniałam. Przejdźmy lepiej do "Zaćmienia".
We wszystkich czterech częściach, nie było nic bardziej denerwującego od tego niezdecydowania Belli. Aż mnie coś trafiało, kiedy czytałam jaki to Edziu jest kochany, ale z drugiej strony Jacob też jest niczego sobie. Dobiła mnie scena, kiedy Jake biadoli jaki to on jest biedny, że pójdzie na tę bitwę i da się zabić, a potem Bella chce, aby on ją pocałował. W dodatku, myślałam, że padnę, kiedy Bella weszła po tym wszystkim do namiotu i mówiła coś w stylu, żeby Edward jej nie pocieszał, żeby ją wyzwał, że jest jego nie warta, itp. Sama sobie, kurde, zasłużyła, no! Eh, skończmy temat, bo mi ciśnienie rośnie...
Jak dla mnie zaletami trzeciej części jest cała ta akcja z nowonarodzonymi i Victorią, do tego podobała mi się scena w namiocie, do czasu.
Czas na kolejną, ostatnią część - księga pierwsza mi się podobała. Ten cały ślub, wyspa Esma, itd. Księga druga - też niczego sobie, natomiast ostatnia była masakrą. To już nie była ta sama Bella po przemianie. Non stop było gadanie, że, o jej, już się nie zarumienię, patrzcie jestem wampirem!
Meyer mogła się także postarać w innej sprawie. Mówię tu o niedoszłej bitwie z Volturi. Przyszli, pogadali sobie, poszli. Rozczarowałam się, ponieważ myślałam, że może któreś z Cullen'ów powalczy o życie, nie żeby któreś z nich miało zginąć, o nie.
Nie przypadło mi do gustu także zakończenie tej książki. Można się było bardziej postarać
Teraz, po zanalizowaniu wszystkich czterech części, skłaniałabym się, aby powiedzieć, że najmniej udaną częścią jest " Przed Świtem". To tyle z mojej strony.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
inverno
Nowonarodzony



Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:14, 01 Lip 2009 Powrót do góry

Ja jako jedyna zaznaczyłam Zmierzch.

Kupiłam tą książke bo chciałam mieć coś do czytania.Nie lubię wampirów, ale postanowiłam pierwszy raz coś takiego przeczytać.Podobała mi się, ale nie byłam jej fanką, mimo wszystko kupiłam dalsze części.Poprostu coś mi w niej brakowało.Najbardziej nie lubiłam opisywania przez Bellę jaki to Edward jest cudowny.Rozumiem, że była zakochana, ale bez przesady.
Po ponownym przeczytaniu stwierdziłam, że ta część nie jest taka zła, ale i tak jest ostatnia na mojej liście.Cenię ją za to, że poznałam tam całą rodzinę "ludzkich wampirów" Wink i bez niej nie byłoby sagi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin