FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Ulubione cytaty z sagi Twilight Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 15:06, 13 Sty 2009 Powrót do góry

Martyna napisał:
''Edward ścisnął moją dłoń.
-Jestem przy tobie.
Wzięłam głęboki wdech.
Tak, tego powinnam była się uczepić.
Tak długo, jak był przy mnie, jak tulił mnie do siebie, byłam gotowa
stawić czoła każdemu i wszystkiemu.
Ściągnąwszy łopatki, wyszłam naprzeciw przeznaczeniu, z przeznaczonym
sobie mężczyzną u boku.''

Ten cytat też jest piękny... Siła miłości...

Kocham go Embarassed
Kitty
Wilkołak



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 21:08, 13 Sty 2009 Powrót do góry

KwN
"poznałabym ten głos wszedzie, a slyszac go, obudzilabym sie w srodku nocy - ba, moglabym zalozyc sie ze obudzilabym sie i w grobie.Za tym glosem poszlabym w ogien, a juz na pewno przez chlod i bezustanna mżawke - to drugie robilam akurat z oddaniem dzien w dzien"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Amiya
Dobry wampir



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 2317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Stąd ;)

PostWysłany: Wto 21:26, 13 Sty 2009 Powrót do góry

Nienawidze KwN, wlasnie czytam... i płacze;(( Ale ten cytat jest piękny Kitty.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kitty
Wilkołak



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 22:02, 13 Sty 2009 Powrót do góry

Ja tez wlasnie czytam (drugi raz) i jestem na etapie poczatkow przyjazni belli i jacoba, ale jakos inaczej mi sie czyta niz za 1 razem, jacob nie jest taki irytujacy jak kiedys mi sie wydawalo, wrecz przeciwnie... kurcze gdyby nie on nie wiadomo czy bella by sie pozbierala ... to on wlasciwie pomogl jej "wrocic do zywych" - jak to ona okreslala.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
moniqa
Zły wampir



Dołączył: 11 Gru 2008
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: nie z tego świata :]

PostWysłany: Wto 22:16, 13 Sty 2009 Powrót do góry

"Twoja fryzura przypomina stóg siana, ale i tak mi się podoba..."
Wymiękam zawsze jak to czytam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 22:26, 13 Sty 2009 Powrót do góry

''Zaopiekuj sie moim sercem, zostawilem je przy tobie.''
''trafilam do nieba w samym srodku piekla.''
"Skoro i tak trafię do piekła, to po drodze mogę zaszaleć"
KaeM
Gość






PostWysłany: Śro 11:36, 14 Sty 2009 Powrót do góry

do pań zaręczonych. Wink Wink Wink

z T:
"To ty jesteś całym moim życiem. Tylko Ciebie nie chciałabym stracić."

z NM:
"Zanim cię poznałem, Bello, moje życie przypominało bezksiężycową noc. Mrok rozpraszały jedynie nieliczne gwiazdy przyjaźni i rozsądku. A potem pojawiłaś się ty. Przecięłaś to ciemne niebo niczym meteor. Nagle wszystko nabrało barw i sensu. Kiedy znikłaś, kiedy meteor skrył się za horyzontem, znów zapanowały ciemności. Otoczyła mnie czerń. Nic się nie zmieniło, poza tym, że twoje światło mnie poraziło. Nie widziałem już gwiazd. Wszystko straciło sens."

można je trochę przerobić i na zaproszenia. :D
przepraszam, że tak długo, ale w końcu dosięgnęła mnie sprawiedliwość, a raczej kara za chodzenie w cienkich ciuchach (czyt. angina :P).

szukam dalej, ale wg mnie te najlepsze. Wink
Cull
Dobry wampir



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 1101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 49 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z domu

PostWysłany: Śro 12:15, 14 Sty 2009 Powrót do góry

"Spojrzał na mnie z czułością.
- Powiedziałaś, że mnie kochasz.
- To już wiesz - przypomniałam mu, spuszczając wzrok.
- Ale zawsze miło usłyszeć.
Wtuliłam twarz w jego ramię.
- Kocham cię - szepnęłam.
- Jesteś całym moim życiem."

'Moje własne serce jest również ciche - stwierdził. - I tak, jak to tu, należy do ciebie.'

uu tu sie rozpływam <3 :D Laughing

''Chętna zakończyć swoje życie, nie zaznawszy dorosłości. - szepnął, jakby do siebie. - Chętna uczynić z młodości zmierzch swojego życia. Gotowa wyrzec się wszystkiego."


duzo jeszcze jest tych cytatów ;]
nie sposób tu wszystkich umiescic :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cull dnia Śro 12:17, 14 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
moniqa
Zły wampir



Dołączył: 11 Gru 2008
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: nie z tego świata :]

PostWysłany: Śro 12:52, 14 Sty 2009 Powrót do góry

KaeM dzięki :D pomyślę nad tym jak to przerobić :D ale gdybyście gdzieś forumowicze znaleźli jeszcze coś ciekawego to czekam z zapartym tchem (obym nie zemdlała jak Bella :D )
Z góry dzięki!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KaeM
Gość






PostWysłany: Śro 12:57, 14 Sty 2009 Powrót do góry

nie ma za co. Wink ;* myślę, ze ten drugi jest wystarczająco długi. ^^

muszę jeszcze BD i MS przeszperać, ale mam, jako ebooki więc zajmie to "chwilkę". :P
moniqa
Zły wampir



Dołączył: 11 Gru 2008
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: nie z tego świata :]

PostWysłany: Śro 18:08, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Ja kiedy czytam to też sobie sprawdzam i zaznaczam :D I pewnie w końcu coś z tego wyjdzie :D

A wracając do tematu:

"-Błagam, bądź grzeczną dziewczynką - zamruczał mi nad uchem.
...
- Jak myślisz, przejdzie mi to kiedyś? - spytałam, nie oczekując odpowiedzi. - Czy moje serce przyzwyczai się kiedyś do twojego dotyku?
- Mam nadzieję, że nie - odpowiedział zadowolony z tego jak na mnie działa."

Zdecydowanie identyfikuję się z tym cytatem... tylko akurat nie z Bellą a Edwardem :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 20:42, 14 Sty 2009 Powrót do góry

-Fuj- Skrzywiłam się.
-Wszystko w porządku?- spytał zaniepokojony. W jego oczach czaił się jeszcze głęboki smutek, ale całym sercem był przy mnie.
-Igły- wyjaśniłam. Nie miałam najmiejszej ochoty na nie patrzeć. Skupiłam wzrok na wyszczerbionym panelu sufitowym, mimo złamanych żeber oddychając głęboko.
-Boi się igły- mruknął Edward pod nosem, kręcąc głową.- Sadystyczny wampir, który chce ją zamęczyć na śmierć, prosi o spotkanie- nie ma sprawy, już leci, już jej nie ma. Ale gdy podłączyć ją do kroplówki...
Wywróciłam oczami. Dzięki Bogu, przynajmiej to nie zabolało.
Goo-Misia
Wilkołak



Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Śro 22:46, 14 Sty 2009 Powrót do góry

"I znów zmierzch.. kolejny dzień dobiega końca. Chodźby nie wiem jaki był piękny, jego miejsce zajmnie noc.
-Niektóre rzeczy mogą trwać wiecznie."


"Lew zakochał sie w jagnięciu" ... "lew masochista"

"Patrzy na Ciebie jakbyś była czymś do zjedzenia"

i ten tekst kiedy Bella mdleje po pocałunku...cos a`la: " kurcze ale jestem dobry"-Edward


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KaeM
Gość






PostWysłany: Śro 23:26, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Edward tak powiedział ? ? ? ? ? ? ? ? ?

to raczej Bella oskarżyła go, że jest za dobry. :P on jest za skromny. xD
Anaizabel
Człowiek



Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-c

PostWysłany: Śro 23:32, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Podoba mi się ten który wymieniła już Goo-Misia

"Patrzy na Ciebie jakbyś była czymś do zjedzenia" i "Przynieśliście przekąskę?" Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 23:33, 14 Sty 2009 Powrót do góry

On powiedział :
"To jeszcze po biegu, czy tak doskonale całuje?" Zmierzch str.234
Oto chodzi?

Czy może o :
"I co ja mam z tobą począć, dziewczyno? - jęknął - Kiedy pocałowałem cię
wczoraj, rzuciłaś się na mnie, a dziś straciłaś przytomność" Zmierzch str.264

Nic innego sobie nie przypominam.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 23:34, 14 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Amiya
Dobry wampir



Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 2317
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Stąd ;)

PostWysłany: Czw 16:02, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Ja moge, jak mi znajdziesz jego numer;) Zrzutka??:D Mysle ze 1000000$ starczy;)

Żeby nie off topowac:

"Co bym zrobiła gdyby tobie sie coś stało? Chcialbys zebym popelniła samobójstwo?" ->KwN. Mądre słowa Belli, ktore potem i tak łamała chcąc sie "zabawić" na motorze;D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aila Cullen
Człowiek



Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Twilight Łódź Team <3

PostWysłany: Czw 21:32, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Skończyłam właśnie czytać "Zmierzch". Zaraz zabiorę się za 2 część, więc najpierw podzielę się z Wami moimi ulubionymi fragmentami pierwszej części sagi. Oto one:

- Wiadomo ci już oczywiście, co ja czuję - powiedziałam - Siedzę teraz tu z tobą, co
oznacza, że wolałabym umrzeć niż trzymać się od ciebie z daleka. - Skrzywiłam się. - Co za
idiotka ze mnie.
- Bez wątpienia - zgodził się parskając śmiechem. Też się zaśmiałam, zaglądając w
jego miodowe oczy. To, że siedzieliśmy tu teraz razem, było idiotyczne i nieprawdopodobne.
-A to dopiero - mruknął Edward. - Lew zakochał się w jagnięciu. - Spuściłam wzrok,
drżąc z ekscytacji na dźwięk tego najcudowniejszego ze słów.
-Biedne, głupie jagnię - westchnęłam.
-Chory na umyśle lew masochista.


-Czy naprawdę uważasz, że zależy ci na mnie bardziej mnie na tobie? - spytał Edward
cicho, przysuwając się jeszcze bliżej. Jego ciemnozłote oczy po raz kolejny poraziły
mnie swym magnetyzmem. Musiałam spuścić wzrok, żeby wrócił mi oddech.
-Znowu to robisz - wymamrotałam.
-Co takiego?
-Mącisz mi w głowie. - Skupiłam się i spojrzałam mu prosto w twarz, starając się nie
tracić wątku.
-Ach tak.
-To nie twoja wina - westchnęłam. - Nic na to nie poradzisz.
-Czy odpowiesz na moje pytanie?
Nie wytrzymałam i wbiłam wzrok w blat stolika. - Tak.
-Tak, odpowiesz, czy tak, tak właśnie myślisz. - Znów się nieco zirytował.
-Tak, tak właśnie myślę. - Zapadła cisza. Milczałam z uporem, studiując imitowane
słoje drewna, którymi pokryty był laminat. Musiałam tylko powstrzymywać się, żeby nie sprawdzać, jaką Edward ma minę.
Kiedy się w końcu odezwał, głos miał słodki jak miód.
- Mylisz się.
Zerknęłam w górę. Patrzył na mnie niemalże z czułością.
- Tego nie możesz być pewnym - wyszeptałam hardo, choć w głębi ducha w nic tak
bardzo nie chciałam wierzyć, jak w to, że się mylę.
- Masz jakieś dowody? - Przyglądał mi się badawczo, starając się zapewne - bez
rezultatu - przeniknąć mój umysł, by poznać prawdę. Ja z kolei próbowałam skoncentrować
się na sformułowaniu odpowiedzi, co w obecności pary przenikliwych złotych oczu
przychodziło mi z ogromnym trudem. Trwało to jakiś czas i widać było, że Edward zaczyna
się niecierpliwić.
- Zastanawiam się - wyjaśniłam. Rozchmurzył się nieco - sądził najwyraźniej, że się
obraziłam. Splotłam dłonie na blacie i przez chwilę bawiłam się palcami. - Cóż, pomijając
pewne oczywistości,, czasami. - Zawahałam się. - Nie mam pewności, w odróżnieniu od
ciebie nie umiem czytać w myślach, ale czasami odnoszę wrażenie, że mówisz o czymś
innym, a tak naprawdę próbujesz mnie odepchnąć. - Chodziło mi o te chwile, kiedy jego
zachowanie i słowa sprawiały mi ból. Lepiej nie umiałam tego opisać.
-Wnikliwe - skomentował i znów zabolało, uznałam bowiem, że w takim razie
przyznaje mi rację. - Ale tu się właśnie mylisz - zaczął tłumaczyć. Nagle coś mu się
przypomniało. - Co to za oczywistości?
-Spójrz tylko na mnie - powiedziałam niepotrzebnie, bo nie odrywał ode mnie wzroku.
- Jestem zupełnie przeciętna, nijaka - no, chyba żeby wziąć pod uwagę to, że w kółko
pakuję się w kłopoty i okropna ze mnie niezdara. A ty? - Machnęłam ręką w jego
stronę. - Gdzie mi tam do ciebie?
Zmarszczywszy na moment czoło, spojrzał na mnie z pobłażaniem.
- Przyznam, że z wadami trafiłaś w samo sedno - zaśmiał się ponuro - ale nie jesteś
zbytnio świadoma własnych zalet. Nie wesz co każdy chłopak z tej szkoły myślał sobie, kiedy
pojawiłaś się tu pierwszego dnia. Zupełnie mnie zaskoczył.
- no co ty... - wymamrotałam zażenowana.
- Chodź raz mi zaufaj. Jesteś absolutnym przeciwieństwem przeciętnej dziewczyny. -
W jego oczach pojawiło się uznanie, które bardziej mnie zawstydziło, niż ucieszyło.
To co z tym odpychaniem? - wypaliłam, żeby zmienić temat.
- Nie rozumiesz? To, dlatego wiem, że to ja mam rację. Mnie bardziej na tobie zależy,
bo jestem w stanie się poświęcić. Odepchnąć cię, choć i mnie sprawia to ból, bo tylko w ten sposób mogę zapewnić ci bezpieczeństwo.


Edward stal w nogach mojego lózka i usmiechal sie nonszalancko. Spojrzalam na niego z wyrzutem, choc latwiej byloby mi gapic sie, sliniac.


-Nie chcę się z tobą rozstawać. - Łatwiej było mi wyznać to w ciemności, choć
wiedziałam, że mój glos i tak zdradzi to, jak bardzo jestem od Edwarda uzależniona.
-Może zaprosisz mnie do środka? - zaproponował.
- A chciałbyś? - Nie umiałam sobie tego wyobrazić: półbóg na odrapanym krześle w
kuchni Charliego.
- Jeśli nie masz nic przeciwko.
Ledwie usłyszałam, jak cicho zamyka za sobą drzwiczki auta, a już otwierał przede
mną moje.
-Cóż za ludzkie odruchy - pochwaliłam.


- O nie! - jęknęłam, zalewając się rumieńcem. Schwyciłam się blatu kuchennego, żeby
nie stracić równowagi. Wiedziałam od mamy, że mówię przez sen. Nie sądziłam tylko, że tu,
w Forks, będę musiała się tym przejmować.
- Bardzo się gniewasz? - spytał zaniepokojony.
- To zależy! - Byłam zbulwersowana i dało się to wyczuć.
Odczekał chwilę.
- Od czego? - spytał w końcu, nie mogąc się doczekać dalszych wyjaśnień.
- Od tego, co podsłuchałeś! - wykrzyknęłam zażenowana.
Nawet nie wiem, kiedy znalazł się u mojego boku. Ostrożnie ujął moje dłonie.
- Nie gniewaj się, proszę.
Pochylił się tak, by nie patrzeć na mnie z góry, i zajrzał mi w twarz. Poczułam się
jeszcze bardziej skrępowana, Próbowałam odwrócić wzrok.
- Tęsknisz za mamą - wyszeptał. - Martwisz się o nią. Kiedy pada, od szumu deszczu
rzucasz się w łóżku. Dawniej mówiłaś dużo o domu, ale ostatnio coraz rzadziej. A raz
powiedziałaś „TU jest za zielono!”. - Zaśmiał się łagodnie. Domyśliłam się, że sam z siebie
nie powie mi wszystkiego, obawiając się, że mnie urazi.
-Co jeszcze? - zażądałam. Wiedział doskonale, do czego piję.
-No cóż, słyszałem parę razy swoje imię. Westchnęłam pokonana.
- Ile razy? Często?
-Co masz dokładnie na myśli, mówiąc „często”?
-O nie! - Zwiesiłam głowę.
Wziął mnie pod brodę, delikatnie, swobodnie.
- Nie przejmuj się - szepnął mi do ucha. - Gdybym mógł śnić, śniłbym tylko o tobie. I
nie wstydziłbym się tego.


Drzwi od sypialni zamknęłam za sobą na tyle głośno, że usłyszał, a potem natychmiast
podbiegłam na palcach do okna. Otworzywszy je na oścież, wyjrzałam w mrok, przeczesując
wzrokiem ciemną ścianę lasu.
- Edward? - szepnęłam, czując się jak kompletna idiotka - Zza moich pleców dobiegł
stłumiony chichot.
- Tu jestem jestem.
Odwróciłam się na pięcie. Ze zdumienia dłoń sama powędrowała mi pod szyję.
Edward leżał wyciągnięty w swobodnej pozie na moim łóżku, z rękami pod głową i
szerokim uśmiechem na twarzy.


- Jutro będzie mi znowu trudniej - zdradził. - Dziś, po całym dniu przebywania z tobą,
zobojętniałem na twój zapach w zadziwiającym stopniu, ale po kilku godzinach rozłąki będę
musiał zaczynać wszystko od początku. No, może niezupełnie od samego początku.
- No to nie odchodź - poprosiłam, nic potrafiąc ukryć, jak bardzo o tym marzę.
- Chętnie zostanę - uśmiechnął się delikatnie. - Przynieś kajdany, o pani. Jam
więźniem twego serca. - Ale mówiąc te słowa, sam zacisnął dłonie na mych nadgarstkach. I
zaśmiał się, cicho, melodyjnie. Tego wieczora zaśmiał się już więcej razy niż przez całą naszą
znajomość.


Obudziło mnie matowe światło kolejnego, pochmurnego dnia. Byłam wciąż
półprzytomna, ręką przesłaniałam oczy. Coś, jakiś sen nieskory odejść w niepamięć,
próbowało mozolnie przebić się do mojej świadomości. Z jękiem przewróciłam się na drugi
bok, mając nadzieję, że uda mi się jeszcze zdrzemnąć. I wtedy przypomniały mi się
wydarzenia minionego dnia.
-Ach! - Podniosłam się na łóżku tak szybko, że zakręciło mi się w głowie.
-Twoja fryzura przypomina stóg siana, ale i tak mi się podoba - dobiegło z bujanego
fotela w kącie.
- Edward! Zostałeś! - zawołałam uradowana. Bez namysłu przebiegłam przez pokój i
usiadłam mu na kolanach. Nagle moje myśli dogoniły czyny. Zastygłam w bezruchu,
zszokowana i niekontrolowanym wybuchem entuzjazmu. Spojrzałam na Edwarda, bojąc się,
że przesadziłam.
Śmiał się tylko.
- Oczywiście, że zostałem - odpowiedział. Trochę go zaskoczyłam, ale wydawał się
zadowolony, że tak zareagowałam. Głaskał mnie po plecach.
Położyłam mu ostrożnie głowę na ramieniu, wdychając cudowną woń jego skóry.
-Myślałam, że to wszystko mi się tylko śniło.
-Nie masz tak bogatej wyobraźni - zażartował.


-0 nie! Co znowu wygadywałam? Spojrzał na mnie z czułością.
- Powiedziałaś, że mnie kochasz.
-To już wiesz - przypomniałam mu, spuszczając wzrok. - Ale zawsze miło usłyszeć.
Wtuliłam twarz w jego ramię.
-Kocham cię - szepnęłam.
-Jesteś całym moim życiem.


"- Ile masz lat?
- Siedemnaście. - odparł bez namysłu.
- I od jak dawna masz te siedemnaście lat?
Wargi Edwarda drgnęły. Patrzył przed siebie.
- Jakiś czas - przyznał w końcu"


you are exactly my brand of heroin


-Jak sądzisz, dlaczego mnie nie słyszysz?
Przyjrzał mi się z zagadkowym wyrazem twarzy.
-Nie wiem. Jedynym wytłumaczeniem, na które wpadłem, jest to, ze twój umysł funkcjonuje inaczej niż umysły innych ludzi. Można by rzec, że nadajesz na falach krótkich, a ja odbieram tylko UKF.- Rozbawiło go to własne skojarzenie.
-Mój mózg nie pracuje normalnie? Jestem walnięta? – Przejęłam się tym bardziej, niżby wypadało. I nic dziwnego. Od zawsze podejrzewałam, że psychicznie coś jest ze mną nie tak, a teraz miała na to konkretny dowód. Poczułam się nieswojo.
-Ja tu słyszę w głowie głosy, a ty się przejmujesz, że jesteś wariatką – zaśmiał się Edward. – Nie martw się, to tylko teoria.


- Sądzę, że ty też powinnaś przedstawić mnie swojemu ojcu.
- Już cię zna.
- Chodzi mi o to, że powinnaś uświadomić go, że jestem twoim chłopakiem.
-Dlaczego? - Zrobiłam się podejrzliwa.
-Tak się chyba robi, nieprawdaż? - spytał niewinnie.
-Nie mam pojęcia - przyznałam szczerze. Zupełnie nie miałam doświadczenia w tych
sprawach. Poza tym trudno było nas nazwać przeciętną parą, którą obowiązują te same
zasady, co wszystkich. - Można by się bez tego obejść. Nie oczekuję... To znaczy, nie
musisz dla mnie udawać.
- Niczego nie udaję - odpowiedział spokojnie.
Zaczęłam gmerać nerwowo w misce.
-Zamierzasz powiedzieć Charliemu, że jestem twoim chłopakiem, czy nie?
-A jesteś? - Wzdrygałam się na samą myśl o tym, że Charlie i Edward mogliby
znaleźć się w tym samym pokoju i miałoby jednocześnie paść słowo „chłopak”.
-Cóż, przyznaję, w moim przypadku to określenie jest nieco naciągane.
-Odniosłam wrażenie, że jesteś kimś więcej - zwierzyłam się, wpatrując w blat.
-Ale zgodzisz się chyba, że możemy zataić przed Charliem tę radosną nowinę. -
Pochylił się nad stołem i wziął mnie pod brodę. - Niemniej twój ojciec będzie musiał
się dowiedzieć, dlaczego ciągłe kręcę się wokół jego córki. Nie chcę, żeby komendant
Swan nałożył na mnie zakaz zbliżania się do ciebie.
-Naprawdę będziesz się przy mnie kręcił? - spytałam, bo nagle zrobiłam się
niespokojna. - Będziesz przy mnie?
-Jak długo zechcesz - zapewnił mnie Edward.
-Jak najdłużej. Już zawsze.


- Czy mam wyjaśnić, jak bardzo jesteś kusząca? - Było to najwyraźniej pytanie czysto
retoryczne. Z dłońmi przyciśniętymi do jego torsu czekałam, co będzie dalej. Palce Edwarda
sunęły w dół po moich plecach, a oddech przyspieszył. Znów zaczęło kręcić mi się w głowie.
On tymczasem pochylił się i wolno, ostrożnie, po raz drugi złożył na mych ustach pocałunek.
Moje wargi rozwarły się odrobinę... A potem była już tylko ciemność.
-Bello? - Edward tulił mnie mocno do siebie, żebym upadła. Słychać było, że się o
mnie boi.
-Zemdlałam... Przez ciebie - oskarżyłam go słabym głosem.
-I co ja mam z tobą począć, dziewczyno? - jęknął. - Kiedy pocałowałem cię wczoraj,
rzuciłaś się na mnie, a dziś straciłaś przytomność!
Zaśmiałam się cicho. Nie doszłam jeszcze zupełnie do siebie.


-Chcę mieć jasność. Zamartwiasz się nie, dlatego, że jedziemy do domu pełnego
wampirów, tylko dlatego, że mogą cię nie zaakceptować, tak?
-Zgadza się. - Nie dałam po sobie poznać, jak bardzo mnie zaskoczył, używając z taką
swobodą unikanego do tej pory słowa.
Pokręcił głową.
- Jesteś niesamowita.


Przykro mi, że sprowadzam cię z chmur na ziemię, ale wcale nie jesteś taki straszny,
jak ci się wydaje. Ja to już w ogóle się ciebie nie boję. - Rzecz jasna, kłamałam jak z nut.
Spojrzał na mnie z niedowierzaniem, ale zaraz uśmiechnął się dziko.
- Jeszcze pożałujesz, że to powiedziałaś - rzucił.
Wpierw wydał z siebie niski, gardłowy warkot, odsłaniając rząd idealnych prostych
zębów, a następnie zamarł napięty w pół przysiadzie, niczym wielkie lwisko gotowe do
skoku.
Zrobiłam kilka kroków do tylu, nie odrywając od niego wzroku.
- Chyba żartujesz...
Nawet nie zauważyłam, kiedy na mnie skoczył - wszystko działo się zbyt szybko.
Poczułam tylko, że coś podrywa mnie do góry, a potem padliśmy z impetem na sofę,
uderzając nią z hukiem o ścianę. Edward trzymał mnie przy tym w żelaznym uścisku,
zamortyzował siłę wyrzutu. Mimo tej ochrony oddychałam teraz szybciej, zapewne od
nadmiaru adrenaliny, próbowałam usiąść prosto, ale mój kompan miał inne plany - ułożoną w
pozycji płodowej przytulił mnie mocno do piersi. Równie dobrze mogłabym próbować
zerwać żelazne łańcuchy. Obleciał mnie strach, ale gdy zerknęłam na twarz Edwarda, znikły
wszelkie moje obawy. Kontrolował się znakomicie, szczęki miał rozluźnione, a oczy
błyszczały mu wyłącznie z podekscytowania. - Coś mówiłaś? - zamruczał z ironią w głosie. -
Tylko to, że jesteś bardzo, bardzo strasznym potworem.


Tym razem nie dało się w żaden sposób usprawiedliwić mojego zachowania -
wiedziałam już przecież doskonale, jakie będą jego konsekwencje, a mimo to nie potrafiłam
się powstrzymać i postąpiłam dokładnie tak samo. Zamiast, dla własnego bezpieczeństwa,
zastygnąć nieruchomo, przycisnęłam Edwarda mocniej do siebie, rozwierając przy tym wargi
i wydając z siebie głośne westchnienie.
Natychmiast bez najmniejszego wysiłku wyrwał się z moich objęć.
-A niech cię, dziewczyno! Wpędzisz mnie do grobu.
Pochyliłam się do przodu, opierając dłonie o kolana.
-Jesteś niezniszczalny - wydusiłam, starając się złapać oddech.
- Może i w to nawet wierzyłem, ale później poznałem ciebie!


Zawróciłam, nie patrząc nawet w jego kierunku. Znów mnie przytrzymał.
- Nie wściekaj się, nie mogłem się opanować. Żałuj, że nie widziałaś swojej
zdezorientowanej miny.
- Ach tak? - spytałam, unosząc brew. - To tylko tobie wolno się wściekać?
- Wcale nie byłem na ciebie zły.
- „Do grobu mnie wpędzisz”? - zacytowałam oschle. - To było tylko stwierdzenie
faktu.
Próbowałam się odwrócić i odejść, ale trzymał mnie mocno.
-Byłeś wściekły.
-Byłem.
-A dopiero co powiedziałeś...
-Że nie byłem zły na ciebie. Nie widzisz tego, Bello? - Spoważniał. - Naprawdę nie
rozumiesz?
-Czego znowu nie rozumiem? - Zaskoczyła mnie ta nagła zmiana nastroju.
-Ze nigdy nie jestem zły na ciebie. Jakże bym mógł? Jesteś taka dzielna, ufna... taka
ciepła.


-Hm - mruknął Emmett w zamyśleniu. - Nie ma co, brzmi nieźle. - Chodziło mu
zapewne o możliwość dokopania Jamesowi.
-Zamknij się, Emmett.


-Umowa stoi. - Łzy podsunęły mi pewien pomysł. Znalazłszy się na ganku, ujęłam
twarz Edwarda w obie dłonie i zajrzałam mu głęboko w oczy.
- Kocham cię - szepnęłam z pasją. - Zawsze będę cię kochać, niezależnie od tego, co
się stanie.


- Już niemal sto lat Edward nie może znaleźć dla siebie towarzyszki życia. -
Dziewczyna dotknęła mojego policzka lodowatymi palcami. - Teraz pojawiłaś się ty. Tylko
my, którzy znamy go od tylu lat, jesteśmy w stanie dostrzec, jak wielka zaszła w nim zmiana.
Czy sądzisz, że któreś z nas byłoby zdolne spojrzeć mu w oczy, gdyby przez następne sto lat
miał być pogrążony w żałobie?


-Tęsknię za tobą - wyszeptałam.
- Wiem, Bello, i dobrze rozumiem, co czujesz. Mam wrażenie, że zabrałaś ze sobą
połowę mnie.
-To przyjedź po nią - podkusiłam go.
-Przyjadę, gdy tylko będę mógł. Ale najpierw muszę zadbać o twoje bezpieczeństwo -
powiedział tonem żołnierza walczącego o ojczyznę.
-Kocham cię - przypomniałam mu.
-Czy wierzysz, że mimo wszystkich tych rzeczy, na które cię naraziłem, też cię
kocham?
- Jasne, że wierzę.
- Wkrótce się zobaczymy.
- Będę czekać.


-Jakim cudem ci się udało? - szepnęłam. Od razu domyślił się, o co mi chodzi, i uciekł
wzrokiem przed moim pytającym spojrzeniem.
- Nie jestem pewien. - Ujął moją zabandażowaną dłoń, ostrożnie, tak aby nie zerwać
przewodu łączącego mnie z jednym z monitorów.
Czekałam cierpliwie na dalsze zwierzenia. Westchnął głęboko, nadal nie patrząc w
moją stronę.
- Tego nie dało się... nie dało się powstrzymać - zaczął cicho.
- Było to zupełnie niemożliwe. A jednak dopiąłem swego. - Nasze oczy nareszcie się
spotkały. Edward uśmiechał się nieśmiało. - Chyba naprawdę cię kocham.
I ja się uśmiechnęłam. Nawet to zabolało.
-Czy smakuję równie dobrze jak pachnę? - spytałam.
-Jeszcze lepiej. Lepiej, niż przypuszczałem.


Chciałam wolną ręką pogłaskać go po policzku, kiedy coś mnie powstrzymało.
Zerknęłam w bok. Miałam podłączoną kroplówkę.
-Fuj. - Skrzywiłam się.
-Wszystko w porządku? - spytał zaniepokojony, w jego oczach czaił się jeszcze
głęboki smutek, ale całym sercem był przy mnie.
-Igły - wyjaśniłam. Nie miałam najmniejszej ochoty na nie patrzeć. Skupiłam wzrok
na wyszczerbionym panelu sufitowym mimo złamanych żeber usiłując oddychać
głęboko.
-Boi się igły - mruknął Edward pod nosem, kręcąc głową. - Sadystyczny wampir,
który chce ją zamęczyć na śmierć, prosi o spotkanie - nie ma sprawy, już leci, już jej
nie ma. Ale gdy podłączyć ją do kroplówki...
Wywróciłam oczami. Dzięki Bogu, przynajmniej to nie zabolało. Postanowiłam
zmienić temat.


Rytmiczne pikanie jednego z aparatów przeszło w dziki galop - teraz nie tylko
Edward był w stanie usłyszeć, co wyczyniało moje serce.
- Boże, chyba zapadnę się pod ziemię - mruknęłam pod nosem. Edward parsknął
śmiechem, a potem przechylił głowę w zadumie.
- Hm, zobaczmy... - Pochylił się nade mną powoli. Pikanie przyspieszyło, zanim
jeszcze jego usta dotknęły moich, ale kiedy w końcu złożył na mych wargach pocałunek, choć
ledwie je musnął, w pokoju zaległa cisza.
Edward odskoczył ode mnie i przerażony zerknął na monitor. Odetchnął z ulgą,
widząc, że moje serce zamarło tylko na chwilkę.
- Coś mi się wydaje, że będę musiał przy tobie uważać jeszcze bardziej niż do tej pory.
- Jeszcze nie skończyłam z całowaniem! - zaprotestowałam. - Nie zmuszaj mnie do
tego, żebym spróbowała usiąść.
Rozpromieniony ponowił próbę, a aparat znowu zaczął pikać jak szalony.


- Nie, nie żałuję, że tak się stało. - Zamilkł na moment. - Ale moje ludzkie życie
dobiegało wówczas końca. Niczego i nikogo nie musiałem się wyrzekać.
- To ty jesteś całym moim życiem. Tylko ciebie nie chciałabym stracić. - Rozkręcałam
się. Zapewnianie go o tym, jak bardzo go potrzebuję, przychodziło mi z łatwością.


-Trudno porównywać mnie do wygranej w totka.
-Masz rację. Jesteś czymś o niebo lepszym.


- Jeśli twoja siostra ma zamiar jeszcze kiedyś potraktować mnie jak lalkę Barbie,
nigdy więcej nie przyjdę już do was w odwiedziny - warknęłam. - Nie jestem świnką morską
dla kosmetyczek - amatorek.


-Żartujesz sobie ze mnie! - Parsknął śmiechem.
-O co chodzi? Zignorował moje pytanie.
-To może daj mi go do telefonu - zaproponował ojcu. Widać było, że trafiła mu się
jakaś gratka. Odczekał kilka sekund.
-Cześć, Tyler. Tu Edward Cullen. - Zabrzmiało to całkiem przyjaźnie, ale znałam
Edwarda już na tyle dobrze, by móc wychwycić w jego głosie złośliwą nutkę. Co, u
licha, Tyler robił u mnie domu? Nagle zaczęłam kojarzyć fakty. O nie, pomyślałam,
zerkając na dziwaczną sukienkę, którą wcisnęła mi Alice.
-Bardzo mi przykro, zaszło tu chyba jakieś nieporozumienie. Jeśli chodzi o dzisiejszy
wieczór, Bella jest już zajęta. - Im dłużej Edward mówił, tym wyraźniej było słychać,
że ma zamiar delikatnie nastraszyć swojego konkurenta. - Szczerze mówiąc, ma już
partnera na każdy wieczór w najbliższym czasie, a tym partnerem jestem ja. Bez
obrazy. Jeszcze raz przepraszam za wszelkie wynikłe niedogodności. Może jeszcze
kogoś znajdziesz - dodał zjadliwie na pożegnanie i zamknął telefon.


- Kiedy ktoś chce cię zabić, twoja odwaga nie zna granic, ale kiedy w grę wchodzi
wyjście na parkiet... - Pokręcił głową.


- I znów zmierzch - zamruczał pod nosem, - Kolejny dzień dobiega końca. Choćby nie
wiem jaki był piękny, jego miejsce zajmie noc.
- Niektóre rzeczy mogą trwać wiecznie - szepnęłam, nagle spięta.


-Chętna zakończyć swoje życie, nie zaznawszy dorosłości - szepnął, jakby do siebie. -
Chętna uczynić z młodości zmierzch swego życia. Gotowa wyrzec się wszystkiego.
-To nie koniec, to dopiero początek - mruknęłam.
-Nie jestem tego wart - powiedział ze smutkiem.
-Pamiętasz, jak mi powiedziałeś, że nie jestem zbytnio świadoma własnych zalet?
Widocznie cierpisz na ten sam rodzaj ślepoty.
- Wiem, jaki jestem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kitty
Wilkołak



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 11:45, 16 Sty 2009 Powrót do góry

Ksiezyc w nowiu
Niektore smutne ale moim zdaniem piekne, ukazujace cierpienie belli po odejsciu edwarda:

"Zastanawiałam sie, jak dlugo jeszcze bede tak cierpiec. Moze pewnego dnia, za kilkadziesiat lat - jesli bol mial zelzec kiedys na tyle, zebym mogla lepiej go znosic - uda mi sie ze spokojem wpominac te kilka krotkich miesiecy skladajacych sie na najszczesliwszy okres w moim zyciu. Wspominac, wdzieczna za to, ze poswiecono mi choc troche czasu. Ze dano mi wiecej, niz prosilam, i wiecej, niz na to zaslugiwalam. Coz, moze pewnego dnia mialo byc mi dane tak to oceniac"

"Zanim trafilam do szpitala, przezylam na piaszczystej drodze cos niesamowitego. Glos w mojej glowie wrzeszczal na mnie prawie piec minut! Jaka szkoda, ze potem zle uzylam hamulca i uderzylam w drzewo. Za taka uczte moglam sie zwijac z bolu pol nocy bez slowa skargi"

"Bylam niczym osamotniony ksiezyc - satelita, ktorego planeta wyparowala w wyniku jakiegos kataklizmu. Mimo jej braku, ignorujac prawo grawitacji, wparcie krazylam wokol pustki po swojej dawnej orbicie"

"-Ostroznie - ostrzeglmnie aksamitny baryton. -przesadzilas. Musisz pomoc mu sie uspokoic.
Co on bredzil? Co oni obaj bredzili? Czy wszyscy mezczyzni mojego zycia postradali dzis rozum?"

"A co gdyby jednak byl morderca? Gdyby, kiedy sie poznalismy, nie roznil sie niczym od swoich pobratymcow? Gdyby przez caly ubiegly rok w okolicznych lasach gineli bez sladu ludzie? Czy swiadomosc, ze ma na sumieniu te zbrodnie, powstrzymalaby mnie od zwiazania sie z nim?
Odpowiedz brzmiala : nie.
Milosc jest slepa. Im mozniej sie kogos kocha, tym bardziej irracjonalnie sie postepuje."

"Z drugiej strony, minelo wiele dni, odkad ostatni raz uslyszalam glos Edwarda, a chyba bylam od niego uzalezniona. Ludzilam sie ze jesli znowu sie nim porozkoszuje, latwiej bedzie mi zniesc reszte ferii. Jak kazdy nalogowiec , nie myslalam, rzecz jasna , logicznie."

"Perspektywa uslyszenia Edwarda dosc mnie podekscytowala. Moze naprawde mialam zapomniec na chwile o wszystkich zmartwieniach? Moze naprawde mialam sie dzisiaj swietnie bawic? Czekala mnie poniekad podwojna randka - z Edwardem i z Jacobem. Zasmialam sie w duchu. Jacob nazwal nas oboje poprancami, ale przy takiej wariatce jak ja byl tylko niewinnym wilkolakiem."

"Alice uderzyla piescia o kanape.
- Czy to mlody wilkolak? A niech mnie! Ty to masz fart, dziewczyno! Edward mial racje - przyciagasz katastrofy jak magnes1 I kto obiecal ze nie bedzie sie narazal na niebezpieczenstwo?
-Mlode wilkolaki nie sa wcale takie grozne- oswiadczylam, urazona troche jej komentarzami
- Tak dopoki nie traca nad soba kontroli . Boze Bello. Czy po wyjezdzie wampirow nie moglas dla odmiany zaprzyjaznic sie z paroma ludzmi?"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KaeM
Gość






PostWysłany: Pią 12:30, 16 Sty 2009 Powrót do góry

"Bylam niczym osamotniony ksiezyc - satelita, ktorego planeta wyparowala w wyniku jakiegos kataklizmu. Mimo jej braku, ignorujac prawo grawitacji, wparcie krazylam wokol pustki po swojej dawnej orbicie"


<3 Embarassed piękny.
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin