FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Across the Airwaves [T] [NZ] [+18] chap 1-10 - 30.06 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
rani
Dobry wampir



Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 2290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 244 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Smoczej Jamy

PostWysłany: Czw 22:05, 01 Paź 2009 Powrót do góry

Ach! Ubiję zaraz kogoś! Jak można skończyć, w takim momencie, no jak? Laughing
To dopiero czwarty rozdział, a tu już takie rzeczy Shocked Podoba mi się to Mr. Green
Jak mnie Alice zawsze i wszędzie doprowadza do szewskiej pasji, tak tu była zajebista. Bella siedziałaby tak do usranej śmierci, czekając na jego telefon. A on by nie miał odwagi by zadzwonić.
Straszliwie szybko to się rozwija. Praktycznie, jakby od początku byli ze sobą.
I już mi nie przypomina Across The Ocean.
I co ona się jeszcze zastanawia, czy się z nim przespać na pierwszej/drugiej randce? Niepoważna chyba Laughing
Czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że będzie dłuuugi i szczegółowy devil

O matko, ale ze mnie za perwers z tego posta wyszedł Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rani dnia Czw 22:06, 01 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pią 5:51, 02 Paź 2009 Powrót do góry

nioch-nioch-nioch....
dlaczego mam wrażenie, że Alice nigdy się nie zmieni ? ;>

rozdział booossssski :) ponowne gratulacje doboru tekstu :)
chcę więcej :P
pozdr.
k.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ekscentryczna.
Wilkołak



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:43, 02 Paź 2009 Powrót do góry

Fascynujące.
Widzę, że autorka nawiązuje swoją wersją Alice, do Alice Meyerowej. Alice w wersji S. Meyer miała wizje, a ta.. No proszę. Może to przecież nazwać 'pseudo wizją', jak nie przeczuciem. Akurat w tę noc kazała jej pójść do sklepu muzycznego i akurat w tę noc i on tam był.
Cóż, znajomość Edwarda z Bellą bardzo szybko się rozwija. A kończenie tak rozdziału.. Piszę to już dzisiaj drugi raz, ale co mi tam: to zbrodnia! Rozumiem, że chodzi o te.. napięcie, acz czekanie na następny rozdział ponad tydzień.. To będzie trudne. Acz co poradzić? Dziękuję ci za te tłumaczenie. (:
Chęci, czasu, weny.
Pozdrawiam,
E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 9:25, 03 Paź 2009 Powrót do góry

Kristenhn :)
Pomimo mego złego stanu zdrowia i wielu dysfunkcji mózgowych postanowiłam skomentować nowy rozdział Twojego tłumaczenia :) Przepraszam jeśli moja wypowiedź będzie bez ładu i składu, ale naprawdę się kiepsko czuję.

Rozmowa Belli i Alice mnie rozwaliła :D Te zawiechy Bells na wspomnienie spotkania z Edwardem, ten jej rozmarzony uśmiech, radość Alice z tego, że wysłała ją do sklepu muzycznego :P Świetne :D przez cały fragment miałam uśmiech na twarzy :P
Wzmianka o Mike'u mnie zdziwiła. Bella jak się zawstydziła :P To było naprawdę słodkie, urocze i takie niewinne z jej strony :P Albo to, że nie wiedziała jak wygląda ciało Edwarda, to że ciągle patrzyła na jego twarz :P No i dobrze :D
Przygotowania Alice też były świetne :P Ubrała, uczesała i umalowała Bellę jak lalkę normalnie :P Ta praktycznie nie miała nic do gadania :P
I potem jak Bella zdenerwowana zatelefonowała do Edwarda :D Piękne! :D
A ten fragment:

Cytat:
Jednak zanim zdałam sobie sprawę, co robi, zbliżył się do mnie i zniżył twarz do mojej. Jego zielone oczy błyszczały z emocji, które mogłam zbyt dobrze poznać.
Pożądanie.
O Boże, zamierza mnie pocałować. Znowu.
Rozkosz. Niebo. Umarłam i byłam w niebie.
W chwili, kiedy jego usta złączyły się z moimi, myślałam, że moje serce się zatrzyma.
Jeśli tak wygląda śmierć, dawać mi ją!


...mnie rozwalił :D


Tłumaczysz naprawdę bardzo dobrze :) Nic mi nie zgrzytnęło. Czytało się wręcz cudownie :) Muszę przyznać, że nawet się lepiej poczułam, gdy przeczytałam nowy rozdział :) A już na pewno mam o wiele lepszy humor.
Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybciutko :)
Wielkie dzięki, że to tłumaczysz :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bad_szejna
Nowonarodzony



Dołączył: 03 Paź 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 19:14, 03 Paź 2009 Powrót do góry

Bardzo podoba mi się ten ff...chociaż mam pewne zastrzeżenia...^^
Moim zdaniem trochę za szybko to wszystko się dzieje...za szybko był ich pierwszy pocałunek...byli tylko na jednej randce i od razu się w sobie zakochali bez pamięci...^^ Sądzę, że ich miłość powinna rozkwitać trochę wolniej...
Aczkolwiek pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział...

bad_szejna


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Wto 21:00, 06 Paź 2009 Powrót do góry

Przyjemny rozdział(:
Alice jest niemożliwa, ma też wizje takie ala prawdziwa Alice(:
Wszystko szybko idzie do przodu, ale widocznie tak ma być i tak chce autorka i musimy się z tym pogodzić.
Ogólnie podoba mi się, taki ff na odprężenie.

"Jeśli tak wygląda śmierć, dawać mi ją!"
To zdanie jest genialne, nie wiem czemu ale jak to przeczytałam miałam niemal banana na twarzy, jestem inna(:

Weny, czasu, chęci i wytrwałości w tłumaczeniu(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kristenhn
Wilkołak



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 8:14, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Witam wszystkie czytelniczki AtA po nieco dłuższej przerwie. Przed wami 5 chapik tegoż ffa i mam wielką nadzieję, że się wam spodoba Laughing
Chcę przeprosić, że tak długo trzeba było czekać, jednak obiecuję, że kolejny rozdział pojawi się o wiele szybciej niż ten.
Betą była kochana Marta, której z całego serca dziękuję! love love

UWAGA! W tym rozdziale pojawia się scena erotyczna!

[link widoczny dla zalogowanych]

Enjoy Wink

Rozdział V: Wstęp

The Fray - She Is
Spill Canvas - All Over You
Ben Harper - In Your Eyes

Od czasu szybkiego pocałunku na schodach prowadzących do mieszkania Belli, tylko jedna myśl zaprzątała mi głowę.
Bella. Bella. Bella. Bella. Bella.
Miałem wolne od pracy, jednak nie chciałem robić niczego więcej poza siedzeniem na kanapie w moim apartamencie i wspominaniem każdej minionej od naszego pierwszego spotkania sekundy.
Nie wiem, dlaczego poszedłem tamtej nocy do sklepu muzycznego. Wyszedłem na spacer, aby oczyścić umysł, a neonowy, święcący napis „Otwarte 24h!” przykuł moją uwagę. Niebiosa wiedzą, że nie potrzebuję więcej płyt CD. Cała ściana mojej sypialni została pokryta – od podłogi do sufitu – półkami prezentującymi każdy wyobrażalny rodzaj muzyki. Sekcja klasyczna była oczywiście największa, ale podobały mi się również inne gatunki.
Jednak miłość do klasyki nigdy się nie zmieniła.
Poszedłem więc do działu, w którym się znajdowała. Był stosunkowo duży w porównaniu do innych sklepów muzycznych w okolicy i fascynowało mnie to. W Seattle dominował rock i grunge, więc mój ulubiony gatunek przeważnie zajmował miejsce w kącie.
Pozwoliłem palcom muskać gablotki, wiedząc, że mam już większość z tych albumów. Byłem tylko nieco świadomy tego, że obok mnie stała dziewczyna, która także przeglądała tę samą sekcję. Brązowe włosy odrzuciła na plecy, ale parę rozczochranych kosmyków opadło i ukryło jej twarz tak, że nie mogłem jej dobrze zobaczyć.
Lecz kiedy odwróciła się, aby wyjść, weszła prosto na mnie. Jej drobne ciało zderzyło się z moim i poczułem przechodzącą przeze mnie elektryczność.
Przerażona prawdopodobnie tym, że mogłaby podejść bliżej i mnie przewrócić, wymamrotała przeprosiny
I wtedy zobaczyłem jej twarz po raz pierwszy.
Dobry Boże, była idealna. Jej głębokie oczy o czekoladowej barwie natychmiast mnie pochłonęły i przywitały, a skóra - nieskalana i zarumieniona ze wstydu – miała kremowo-alabastrowy odcień. Czoło natomiast prowadziło do idealnego, zadartego noska
I usta. A niech to, jej usta.
Pełne i seksowne, ale nie w nieprzyzwoity sposób. I, ku mojej ogromnej radości, były uformowane w „O” ze zdziwienia.
Ledwie potrafiłem zapamiętać resztę nocy, posiadałem jedynie przebłyski jej olśniewającego uśmiechu i pamięć o moim zakłopotaniu. Miała w sobie coś, co sprawiało, że stawałem się podenerwowany, jakbym musiał zrobić na niej wrażenie i sprawić, aby mnie polubiła. Jakbym od momentu, w którym ją ujrzałem, wiedział, że jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie i za wszelką cenę musiał być dla niej idealny.
Pocałunek na schodach do jej mieszkania wciąż pozostawał w moim wspomnieniu świeży. Smak jej ust wciąż na moich. Tam, za utrzymującymi się pozostałościami jasnego piwa, była słodycz, której nigdy przedtem nie spotkałem. Nie cukierkowo-słodka, ale kwiatowo-słodka. Nie potrafiłem sobie przypomnieć dokładnego początku, ale wiedziałem wystarczająco, bym chciał kosztować tego ponownie. Raz po razie.
Nie wiem, co sprawiło, że uciekłem po tym, jak ją pocałowałem. Prawdopodobnie tchórzostwo. Chciałem, aby polubiła mnie tak bardzo jak ja ją. A możliwość, że pocałunek nie spodobał jej się tak jak mi, kazała mi uciekać jak najszybciej przez ulice miasta do bezpiecznego apartamentu. Byłem sparaliżowany strachem, że przekroczyłem pewną linię, a Bella już nigdy nie pozwoli mi wrócić do swojego życia.
Pracowanie w nocy miało swoje korzyści takie jak posiadanie dużej ilości czasu wolnego w ciągu dnia. Ale miało także minusy.
A jego główną wadą w tej chwili było to, że miałem właśnie zbyt wiele wolnego czasu. Zbyt wiele wolnego czasu, by myśleć o Belli.
Wiedziałem, że powinienem do niej zadzwonić, ale ponownie to sparaliżowanie strachem zatrzymało mnie na kanapie.
Albo może działo się tak, ponieważ bardzo chciałem z nią być? Nie byłem pewien.
Nigdy wcześniej nie czułem czegoś podobnego do żadnej dziewczyny, zwłaszcza jeśli spotkałem ją tylko parę godzin wcześniej.
W Belli było coś szczególnego. To oczywiste.
Więc kiedy mój telefon zadzwonił i wyświetlił jej imię na ekranie, serce skoczyło w mej piersi tak szalenie, iż myślałem, że dostanę zawału, zanim nawet zdążyłem podnieść komórkę.
Ale najlepsza część?
Chciała do mnie przyjść! Chciała mnie znowu zobaczyć! I spędzić ze mną czas!
Po tym jak odebrałem, nie mogłem powstrzymać się przed wyszczerzeniem się jak kot z Cheshire* . Tym samym głupim, idiotycznym uśmiechem, który był zarezerwowany wyłącznie dla miłości. Albo pożądania. Albo czegokolwiek innego w tym wypadku.
A jeśli chodzi o Bellę - to zdecydowanie mieszanka tych dwóch uczuć. Tyle mogłem powiedzieć.
Biegałem wokół mojego apartamentu, sprzątając kawalerski bałagan, który Emmett zawsze po sobie zostawiał. Przekląłem go za jego styl prowadzenia domu (albo raczej jego brak), ale także chwaliłem fakt, że przez następne pięć dni nadal będzie w delegacji.
Nie znajdował się tu nikt, kto mógłby zakłócić mój rozkoszny czas spędzany z Bellą.
Pukanie do drzwi nadeszło szybciej niż oczekiwałem, a moje serce ponownie podskoczyło w piersi.
Wow, kiedy powiedziałem „tak szybko jak możesz tu dotrzeć”, naprawdę potraktowała to poważnie! A to mogło oznaczać tylko jedną rzecz: była tak samo zaniepokojona przyjściem tu, jak ja ujrzeniem jej.
Pobiegłem do drzwi i otworzyłem je, nim ogarnęła mnie nieuchronna fala zdenerwowania. Adrenalinie pozwoliłbym panować nocą, a nie motylkom, które jak dotąd próbowały zaznaczyć swoją obecność.
I oto ona. W jej pełnej, lśniącej wspaniałości.
Bella Swan stała u mojego progu i wyglądała jak wyjęta z fantazji o nieprzyzwoitej sekretarce.
Poczułem pierwsze oznaki pożądania przebiegające przeze mnie, kiedy moje spodnie zacieśniły się.
Jeszcze nie, syczały moje myśli. Nie zaskakuj jej teraz! Przynajmniej dopóki się nie upewnisz, że ona pragnie tego tak bardzo jak ty! Nie bądź dupkiem, który zakłada, że chce się z tobą przespać!
Moja matka dobrze mnie wychowała, wpajając we mnie odpowiedni sposób traktowania kobiet. Zawsze wierzyłem, że powinienem według niego postępować.
Do czasu, aż zobaczyłem Bellę. Nigdy nie byłem tak chętny do odrzucenia każdej krzty samokontroli, którą budowałem z każdym spojrzeniem na kobietę.
Wymamrotałem coś, aby zaprosić ją do środka. Słowa nie wydawały się rejestrować w mojej głowie, odczuwałem tylko zakłopotanie.
Zakłopotanie i przytłaczającą, miażdżącą, pulsującą, bijącą potrzebę, aby mieć tę dziewczynę.

Pragnienie było tak silne, że zadawało niemal fizyczny ból. Przesunąłem nogi i ból nagle stał się prawdziwy. Cholera, gdybym nie znalazł jakiegoś sposobu na jego złagodzenie, szybko by mi to zbrzydło.
Fantazje świdrowały w mojej głowie szybciej niż sądziłem, że to możliwe. Pojawiły się w niej, nim zdążyłem mruknąć okiem i wszystkim, co mogłem zrobić, było pozbycie się ich stamtąd.
Przyciskanie Belli do ściany i branie jej właśnie tam. Na stole kuchennym. Na kanapie. Wykrzykiwanie przez nią mojego imienia tak głośno, że sąsiedzi waliliby w ściany, nawet jeśli nasz blok miał świetną dźwiękoszczelność między mieszkaniami.
Mogłem prawie wyobrazić sobie jej twarz, gdy szczytuje, jej oczy zamykające się w przyjemności i usta bezwładnie otwierające, gdy nie wydobywa się z nich żaden dźwięk.
O Boże, jak ja chciałem to zobaczyć.
Wziąłem głęboki wdech, by spróbować wymazać te myśli, zostawiając tylko jedną pozostałą.
Kiedy drzwi były za nią zamknięte, oplotłem ramionami jej szczupłą talię i przyciągnąłem ją do siebie.
Bella wydawała się być zdziwiona moim nagłym ruchem, a niskie „och!” wydobyło się z niej, zanim zbliżyłem swoje usta do jej.
Czekałem, aż jej oczy się zamkną, a następnie przymknąłem moje. Musiałem upewnić się, że chciała mnie pocałować tak bardzo jak ja. Będący we mnie dżentelmen chciał zobaczyć jej przyjemność, nim zaczął cieszyć się ze swojej.
Po chwili poczułem jej usta relaksujące się pod moimi i uśmiechnąłem się naprzeciwko nich. Odnalazłem własny kawałek nieba, którym zdecydowanie były wargi Belli.
Słodycz, jaką pamiętałem, nadal tam została, ale tym razem niepomieszana ze zwietrzałym piwem, a zatem sprawiła, że pozostawała jeszcze bardziej dynamiczna i pyszna. Niemal owocowa. Naturalna słodycz.
Płuca paliły mnie, zanim zdałem sobie z tego sprawę i domagały się przerwania pocałunku, nawet jeśli mózg tego nie słuchał.
W końcu, kiedy poczułem, że kolana zaczęły mi mięknąć, a ramiona wiotczeć, odsunąłem się, a mój oddech wydobywał się zawstydzająco nierówno.
Oczy Belli były szkliste, a usta naturalnie wydęte, spuchnięte i różowe.
Uniosła dłoń do ust, podczas gdy jej brązowe oczy spotkały się z moimi.
- Wow – wymamrotała nieskładnie.
- Taa – powiedziałem. Mózg wciąż miałem odłączony od normalnego, logicznego procesu myślenia.
Wypuściłem Bellę z ramion, ale moje ciało już skomlało z powodu tej utraty. Mimo wszystko cieszyłem się, że nie poszła dalej. Krok w tył mógł sprawić, że zebrałaby myśli, które - miałem nadzieję - wirowały tak samo jak moje, znajdujące sie poza kontrolą.
Przeczesałem włosy ręką – było to coś, co instynktownie robiłem, kiedy próbowałem myśleć. Oczy dziewczyny rozszerzyły się na ten widok, a moje pożądanie natychmiast wzrosło, jeśli to w ogóle możliwe.
Zniewalająca... Po prostu zniewalająca.
- Więc chcesz drinka albo coś w tym stylu? – wymamrotałem.
Zaśmiała się lekko, a ten dźwięk sprawił, że moje serce znowu zatrzepotało. Ona już wiedziała, jak mimowolnie mną pogrywać. Już wytrenowała bicie mego serca, aby jej odpowiadało, nawet o tym nie wiedząc. Sama myśl o niej była dla mnie wystarczająca.
- Brzmi nieźle – odpowiedziała po sekundzie.
Skierowałem się do kuchni i do małego, stojącego w rogu barku. Wyciągnąłem dwie butelki: jedną z białym winem, drugą z czerwonym. Unosząc je ku Belli, która szła za mną, poprosiłem, aby wybrała.
- Ty wybierz. Jestem chętna na wszystko. – Jej głos był niższy niż go zapamiętałem i nie mogłem się powstrzymać przed odebraniem tych słów dwuznacznie, nawet jeśli ona nie miała tego na myśli.
Uniosłem na nią brew, a uśmieszek wpęzł na moją twarz.
- Wszystko? – zapiszczałem, zanim mogłem się powstrzymać.
Przytaknęła w ciszy.
O Panie. Dobra jest. Taka mała lisica.
Przez chwilę zastanowiłem się nad moim wyborem. Czerwone - bardziej romantyczne, klasyczne, ale białe lżejsze i bardziej owocowe. Nie byłem zbytnim miłośnikiem wina, ale wiedziałem, że większość kobiet, które spotkałem, preferowało białe.
Więc to ono wygrało.
Odkorkowałem butelkę, zauważając, że Bella przypatruje się z otwartymi ustami, jak walczę, aby ją otworzyć. Cholerny korek po prostu nie chciał wyjść.
Nalewając wina do dwóch lampek, wprowadziłem dziewczynę do salonu i na kanapę, zabierając z nami otwartą butelkę. Postawiłem ją na mahoniowym stoliku do kawy i wręczyłem mojej towarzyszce kieliszek.
- Więc, Bello – powiedziałem leniwie.
- Edwardzie – wyszczerzyła się.
Oboje przerwaliśmy, a żadne z nas nie wiedziało, co powiedzieć po udziale w tak intymnej chwili. Mimo wszystko, to nie była niekomfortowa cisza, jedynie taka, gdzie nie miało się zbyt dużo do powiedzenia poza tym, co już do siebie „rzekliśmy”.
- Muszę ci coś wyznać – wypaliła w końcu Bella.
Wyznanie? Że co?
- Mam nadzieję, że nie jest to coś złego? – zapytałem delikatnie, próbując nie panikować.
Idealnie zaokrąglone brwi Belli złączyły się i nie mogłem się powstrzymać przed zdumieniem, jak pięknie wyglądała z takim wyrazem twarzy. Delikatnie przygryzła wargę, podnosząc moje pożądanie na kolejny, niemożliwy poziom.
- Nie wydaje mi się. Ale jest w pewnym sensie zawstydzające – przeciągnęła i odwróciła wzrok.
Zachichotałem na jej słowa.
- Mam nadzieję, że w tym momencie jesteśmy za byciem zawstydzonym, Bello – zachęciłem ją.
Westchnęła delikatnie, a był to rozkoszny dźwięk dla moich uszu.
- Cóż, jestem zawstydzona, że muszę to powiedzieć, ale prawdopodobnie powinnam i tak to zrobić, bo jeśli nie, chyba bym eksplodowała.
Przytaknąłem, nie chcąc zmniejszyć jej determinacji.
- Wiem, kim jesteś – oświadczyła, a jej policzki zarumieniły się głębokim odcieniem czerwieni.
- A więc kim?
- Wiem, że jesteś spikerem radiowym.
Zaśmiałem się na to. Wstydziła się, bo wiedziała, co robiłem w życiu, mimo wszystko trzeba przyznać, że zajmowałem się tym bardziej dla zabawy niż pieniędzy.
- Ale nie wydaje mi się, że to najgorsza część. Przez jakiś czas słuchałam cię w nocy i nie jestem pewna, jak lepiej to powiedzieć, więc zrobię to prosto z mostu: w chwili, gdy usłyszałam twój głos po raz pierwszy, natychmiast się w tobie zauroczyłam. O Boże, to takie zawstydzające do powiedzenia! – zapiszczała i ukryła twarz w dłoniach.
Chwilkę, była we mnie zauroczona tylko po usłyszeniu mojego głosu? Te słowa wysłały przeze mnie ekscytujące fale, gdy je wypowiedziała. Moje męskie ego wzrosło z dumy, zanim przegoniłem je do dalekiego kąta mojego umysłu. Przeniosłem najważniejszą myśl na pierwszy plan.
Bella była mną zauroczona.
Samym moim głosem. Ale po naszym wcześniejszym pocałunku mogłem powiedzieć, że nie tylko nim.
Chciała także mojego ciała.
Kolejny stopień pożądania.
I była z tego powodu zażenowana! To coś, o czym nigdy nawet nie marzyłem! Nie chciałem, aby była z tego powodu zawstydzona. Nie mógłbym tego znieść.
Przysunąłem się do niej bliżej, zmniejszając odległość między naszymi ciałami. Sięgnąłem rękoma do jej, którymi okrywała twarz, i owinąłem wokół nich palce. Delikatnie odsunąłem je, nim przemówiłem.
- Proszę, Bello. Jesteś zbyt piękna, aby ukrywać się przede mną. Proszę, nie rób tego więcej – zagruchałem do niej.
Jej oczy otworzyły się i natychmiast zobaczyłem, że zmiękły.
- Więc nie jesteś za to zły? – wyszeptała.
- Nie, Bello. Nigdy. Właściwie to całkiem podoba mi się to, że zauroczyłaś się w moim głosie. Nawet nie masz pojęcia, jak to zwiększa moje ego – zachichotałem.
- Jesteś pewien?
- Tak pewny jak ciebie – stwierdziłem silnie.
Pochyliłem twarz do przodu, zamierzając złożyć pocałunek na jej ustach.
Ale wtedy Bella zaskoczyła mnie, szybko uwalniając ręce z moich i owijając je wokół mnie, przyciągając tym do siebie. Nasze ciała zderzyły się i nie dzieliła nas już żadna przestrzeń. Mogłem poczuć każde jej delikatne zaokrąglenie, a jej piersi napierały na mnie.
Moje płuca domagały się zainteresowania, a ja niechętnie wycofywałem usta - zasysając wystarczającą ilość powierza do podtrzymania mnie - zanim znowu mogły spocząć na skórze Belli.
Tym razem podążałem wzdłuż krawędzi jej żuchwy, wydobywając z dziewczyny małe westchnienia i parę gwałtownych jęków. Jej ręce powędrowały do mojej szyi i stale wspinały się ku włosom, wczepiając się w nie.
Bella miała zadziwiającą ilość siły i kochałem to, że zachęcała mnie do całowania miejsc tam, gdzie tego chciała. Podążałem linią jej szczęki do punktu zaraz pod uchem, ssąc go delikatnie. Nie na tyle mocno, aby pozostawić znak. Nie tym razem. Jasne, chciałem ją oznaczyć, ale nie zrobiłbym tego, dopóki nie wiedziałem, że Bella tego pragnie.
Mimo tego w tej chwili jej jęki mówiły mi coś innego.
Wciąż jeszcze nie.
Delikatnie pocałowałem płatek jej ucha, nim wziąłem go pomiędzy wargi i szybko uszczypnąłem. Poczułem, że Bella szarpnęła się w szoku, ale w tym dobrym rodzaju.
Moje usta wykrzywiły się w mimowolny uśmiech na to zachowanie i mogłem poczuć gorąco budujące się między nami. Ktoś zapalił w pokoju płomień, powodując, że się rozgrzałem.
Piżmowy zapach uderzył w me nozdrza i natychmiast wiedziałem, że to musiał to być zapach pobudzenia. Wyczuwałem go po przechodzeniu obok pokoju Emmetta po tym, kiedy miał jedną z niesamowitych seks-sesji z jego dziewczyną - Rosalie.
To był zapach seksu. I nie byle jakiego seksu. Seksu z Bellą.
Niemal straciłem jakąkolwiek krztę kontroli, którą w sobie utrzymywałem i ledwie powstrzymywałem pragnienie zdarcia naszych ubrań i wzięcia jej właśnie tam, na kanapie.
Ale nie. Chciałem to przetrzymać. Chciałem sprawić, aby to było słodkie i romantyczne, nie dzikie i pierwotne.
Zszedłem ustami w dół jej szyi, kiedy odsuwałem palcami cudowny, niebieski jedwab. Umieściłem wilgotny pocałunek na jej zagłębieniu, zmuszając Bellę do ponownego jęku.
One były lepsze niż zwariowany seks, który mój umysł sobie wyobraził. Bezmiernie lepszy. A to nawet nie był początek, pomyślałem.
Bella przeniosła dłonie z tyłu mojej głowy do zapięcia jej bluzki. Chciała zdjąć tę cholerną rzecz tak bardzo jak ja, ale pragnąłem zrobić to małymi kroczkami, posmakować jej, kiedy przebiegałem palcami wzdłuż jej klatki piersiowej z każdym guzikiem, który odpinałem.
Szybko owinąłem palce wokół jej, przytrzymując je przez sekundę.
Jej oczy rozszerzyły się z przerażenia.
- Czy mogłabyś przestać próbować się rozebrać? – zapytałem ochryple.
- Chcesz to zrobić sam? – odetchnęła.
Znowu się o nią oparłem, przenosząc moje usta blisko jej ucha. Wypuściłem gorące powietrze i powiedziałem:
- Bardziej niż ci się wydaje.
Seksowny uśmieszek pojawił się na jej twarzy, a oczy wyrażały niedowierzanie.
Robiłem to dobrze. Wygrywałem.
Podniosłem Bellę z kanapy i owinąłem jej nogi wokół mojej talii. Była tak lekka, że ledwie czułem na sobie jej wagę, ale jestem pewien, że adrenalina i hormony szalejące w moim organizmie nieco pomogły.
Zderzyła usta z moimi i raz jeszcze oplotła mą szyję swoimi rękoma, przyciągając mnie bliżej.
Szedłem, chwiejąc się na nogach, w dół przedpokoju i skierowałem się do sypialni, po raz pierwszy dziękując, że wybrałem tę bliższą salonu.
Zamknąłem nogą drzwi i tylko niebiosa wiedzą, dlaczego to zrobiłem. Nie było mowy, że coś lub ktoś nam przerwie. Może zrobiłem to, aby nie dopuścić do nas reszty świata, dając nam ten moment tylko dla siebie? Prawdziwa prywatność w każdym tego słowa znaczeniu.
Moje łóżko znajdowało się parę kroków od drzwi, a Bella opadła plecami na złotą kołdrę, którą wybrała mi mama, gdy się tu przeprowadziliśmy.
Dzięki Bogu, że nalegała też, abym wziął łóżko wielkich rozmiarów.
Cholera, Edwardzie! Dlaczego myślisz o swojej matce, kiedy masz pod sobą piękną kobietę?
Potrząsnąłem głową na te myśli i skupiłem się całkowicie na Belli, która teraz przegryzała koniuszek jej wskazującego palca w najseksowniejszym sposób, jaki kiedykolwiek widziałem albo sobie wyobraziłem. Jej oczy błyszczały w delikatnym świetle, dochodzącym z mojej nocnej lampki.
Zanim mogłem zorientować się, co robiłem, dopadłem guziczki w górnej części jej ubrania, pilnując się, aby rozpiąć je bez zniszczenia ciuchu. To było zdecydowanie coś, co w tym momencie potrafiłem zrobić i mimo że Bella chciała zdjąć ją tak samo jak ja, wiedziałem, że byłaby smutna, gdyby tak urocza bluzka została zniszczona.
Poza tym chciałem, aby ubrała ją ponownie. Z tą spódnicą. Mimo to miałem nadzieję, że następnym razem mogłaby dodać okulary w czarnej oprawce i niedbały koczek.
Wyszczerzyłem się na właśnie tworzącą się fantazję.
Moje oczy nie opuściły Belli do czasu, aż jej bluzka nie była całkowicie odpięta i dopiero wtedy odważyłem się spojrzeć na to piękne ciało, które rozebrałem.
Oddech ugrzązł mi w gardle, kiedy ujrzałem jej piersi. Albo lepiej - kiedy ujrzałem jej piersi okryte stanikiem.
Był w głębokim, szafirowo-niebieskim kolorze z delikatnym odcieniem kości słoniowej wzdłuż brzegów. Jej klatka piersiowa podnosiła się i opadała z trudem, powodując, że jej piersi podskakiwały, mimo że leżała na łóżku.
Bella sięgnęła do zapięcia po boku jej spódnicy i obserwowałem, jak ją zdejmowała, wciąż zbyt zauroczony jej biustem, aby planować dalszy ruch.
Była idealna. Moje usta opadły w niemym zdumieniu.
Poruszyła delikatnie biodrami, aby obsunąć obcisłą spódnicą, a moje ręce pokierowały jej dłońmi w tej czynności. Uniosła biodra, a spódnica zsunęła się. Rzuciłem ją na stertę, znajdującą się na podłodze obok łóżka, zanim chwyciłem jej jedwabną bluzkę i także rzuciłem ją w dół.
- Edward! – Bella głośno odetchnęła.
- Tak?
- Masz na sobie...
- Tak? – walczyłem o słowa, a to było najwyraźniej wszystkim, co mogłem z siebie wydobyć.
- Wciąż zbyt wiele ubrań! - wydyszała głęboko.
Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że Bella faktycznie miała rację. Ściągnąłem koszulę przez głowę i usłyszałem, że gwałtownie wciąga powietrze.
Stałem tam, wciąż w nogach łóżka, podczas gdy jej oczy obserwowały mój tors od góry do dołu. W tym momencie czułem wdzięczność, że Emmett nalegał na codzienne ćwiczenia. Moje mięśnie brzucha miały idealny kształt i byłem niewiarygodnie dumny, że potrafiłem wyrzeźbić to perfekcyjne zagłębienie po każdej stronie moich kości biodrowych.
- Podoba ci się to, co widzisz? – zapytałem głębokim i ochrypłym głosem.
Oczy Belli rozszerzyły się i przegryzła wargę z pożądania.
I wtedy uderzyło mnie nagłe uświadomienie. Wcześniej mówiłem, że mój głos w radio wydawał się niższy i to był właśnie ten głos, który Bella prawdopodobnie wtedy słyszała. Musiałem pamiętać, aby mówić do niej w ten sposób tak często jak to możliwe, od kiedy tak bardzo to uwielbia. To z pewnością ją kręciło.
Mogłem poczuć mojego penisa, który pulsował w przewidywaniu na uwolnienie go ze spodni, czym ponownie odciągnął mnie od obecnej sytuacji.
Dlaczego, do cholery, moje myśli błądziły w ten sposób, kiedy potrzebowałem skupienia? To było frustrujące.
- Edward? – zapiszczała Bella.
- Tak?
Och, ciągle powtarzam te słowa.
- Chcę, abyś znowu mnie dotknął, ale nie dopóki nie ściągniesz spodni – powiedziała z czystą, oczywistą desperacją w głosie.
Do tej prośby mogłem się zastosować. Musiałem. Nie miałem innego wyboru. Dowodziła mną i moje ciało nie zaprzeczałoby w tym momencie.
Spodnie zostały zdjęte w niecałą sekundę, przyłączając się do rozrzuconych na podłodze obok łóżka ubrań Belli.
Wdrapałem się na posłanie, kładąc się delikatnie na ciele dziewczyny. Utrzymywałem większość swojej wagi, nie chcąc jej pod sobą zmiażdżyć.
Moje ręce wślizgnęły się pod nią, aby szarpnąć zapięcie stanika.
Mimo to miałem z tym małe problemy. Ta cholerna rzecz zawsze mi je sprawiała.
Bella wydawała się zauważyć moje trudności i jej ręce szybko znalazły się na moich, prowadząc mnie do celu.
Stanik opadł i został szybko odrzucony na bok.
Piersi Belli rozdzieliły się pode mną, teraz wolne od ich jedwabnego więzienia.
Były tak blade i kremowe, jak je sobie wyobrażałem, ale o wiele piękniejsze. Wiedziałem, że nie istniały cudowniejsze od należących do niej.
Nie mogłem się oprzeć i schyliłem głowę ku jej klatce piersiowej, głęboko wdychając rozkoszną woń.
Bella jęknęła głośno i uniosła dłonie do moich włosów, przyciągając mnie w dół do jej piersi.
Kiedy moje usta owinęły się wokół nich, wydała z siebie gorączkowe sapnięcie, a mój penis szarpnął w bokserkach i stwardniał jeszcze bardziej, jeśli to możliwe.
Wziąłem jeden przepięknie uformowany sutek do ust, ssąc go delikatnie jak noworodek, kiedy wolną ręką masowałem drugą pierś. Smakowała znakomicie, o wiele lepiej niż usta. Jej oddech przyspieszył, spłycił się i mogłem czuć pod moją twarzą nierównomierne uderzenia serca.
To bębnienie sprawiło, że moje pożądanie niemożliwie wzrosło.
Niech to, ta dziewczyna jest syreną. Jej ciało woła mnie jak żadne inne wcześniej.
Przeniosłem usta na jej drugą pierś, chcąc poświęcić tyle samo czasu pomiędzy dwoma, uroczymi wzgórkami, które teraz wyginały się do mnie w górę. Prezentowały siebie, oferowały.
To był prezent, którego oczywiście nie mogłem odrzucić.
Nagle ręce Belli odepchnęły mnie od jej piersi, a oczy natychmiast złączyły się z moimi.
I wtedy powiedziała najseksowniejszą rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszałem w moim życiu. Rozpłynąłem się na dźwięk jej słów i odkryłem, że znalazłem się w punkcie, z którego nie ma odwrotu.
- Edwardzie, potrzebuję cię we mnie. Teraz – wydyszała głosem głębszym niż zawsze.
Uśmiechnąłem się na jej słowa, a każda komórka w moim ciele krzyczała, namawiając mnie, abym poszedł dalej.
Moje palce owinęły się wokół paseczka jej majtek. Praktyczne bokserki, pomyślałem szybko. O wiele seksowniejsze niż jakiekolwiek stringi. Musiałem przyznać, że Bella miała idealne wyczucie smaku, jeśli chodzi o bieliznę. Bez czegokolwiek z mojej strony odgadła mój ulubiony kolor i dokładny styl, który doprowadzał mnie do szalonego pożądania.
Jakby czytała mi w myślach.
W mgnieniu oka nasza bielizna była na podłodze, a ja ułożyłem się pomiędzy jej nogami.
Moje oczy ponownie złączyły się z jej, poszukując pozwolenia na ten finał. Wiedziałem, że dałaby mi je, ale musiałem się upewnić. Nie chciałem, aby czegokolwiek żałowała, nie kiedy coś do niej czułem. Nigdy nie chciałem, aby kiedykolwiek żałowała czegoś, co wydarzyło się pomiędzy nami.
- Jesteś pewna? – zapytałem.
Po prostu skinęła, przegryzając usta. Zamknęła oczy, a jej głowa opadła na łóżko.
Kiedy w nią wszedłem, była to najcudowniejsza rzecz. Najcudowniejsze uczucie.
Jakby Bella powitała mnie w domu.

*Angielski idiom grin like a Cheshire cat. Istnieją dwie teorie na temat pochodzenia tego idiomu: (1) w hrabstwie Cheshire malarz wykonywał na karczmach szyldy z tak uśmiechniętym kotem; (2) sery w Cheshire wycinano w kształt głowy uśmiechniętego kota


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kristenhn dnia Nie 8:19, 18 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
seska
Dobry wampir



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 13:08, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Och, shit, wow! Shocked Co za rozdział... Embarassed

Dziękuję pięknie za dokarmienie mego głodującego potwora, żądnego wszelkich możliwych ff do czytania Cool

Rozdział po prostu świetny! Bardzo podobał mi się punkt widzenia Edwarda - ze stoickim spokojem doprowadza partnerkę do całkowitego zatracenia. Chyba każda, zdrowa na umyśle Wink, kobieta marzy o takim kochanku Embarassed Laughing
Teraz to już pewnie z górki im poleci Wink

Czekam na więcej, oczywiście. Było ekstra :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chrumcia
Nowonarodzony



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:26, 18 Paź 2009 Powrót do góry

O kurcze. Nie spodziewałam się, że potoczy się to tak szybko!! Rozdział jak zawsze genialny. Tłumaczenie świetne. Pozdrawiam i życzę dużo wolnego czasu na dalsze tłumaczenie :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Nie 20:40, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Oo kurcze co za rozdział, nie żartowałaś mówiąc, że tu akcja toczy się szybko(:
Narracja Edwarda był dziwna i szczerze? Po raz pierwszy nie podobała mi się za bardzo. Przeważnie jest tak w ff, że jest nawet lepsza od Belli, a tu... Te jego myśli (niektóre) były bezsensowne, jak w takim momencie on mógł myśleć o tym, że mama kupiła mu złotą pościel?
Po za tym tłumaczenie bardzo dobre(:

Tak czy inaczej czekam na kolejny rozdział i życzę Ci weny, CZASU, chęci i wytrwałości w tłumaczeniu(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swan
Zły wampir



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P

PostWysłany: Nie 22:26, 18 Paź 2009 Powrót do góry

Kurna...
Ten rozdział był.
Był...
Embarassed

Nie sądziłam, że akcja posunie się aż tak szybko, ale cóż... Nie żałuję.
Narracja Edwarda była świetna. I rozwalały mnie te myśli o pościeli, itd. xD Po prostu zaczęłam się śmiać jak głupia ; D
Kurczę tak czekałam na ten rozdział i teraz to już koniec?
Kurcze... Dobra. Za krótki!
EDIT: Hm. Okej, jednak nie był krótki xD Może po prostu zbyt wciągający? : D Ale to w najmniejszym stopniu nie jest wada ; )
Tłumaczenie świetne.
Czekam na ciąg dalszy ; )
Weny, czasu i chęci do dalszego tłumaczenia.

Pozdrawiam,
Swan


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
yeans-girl
Wilkołak



Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok

PostWysłany: Pon 8:51, 19 Paź 2009 Powrót do góry

Podobnie jak Swan zdziwiło mnie, że tak szybko zaczęło się między nimi coś dziac.
Jednak mimo to ten ff jest jednym z moich ulubionych ; )
Narracja Edwarda... brak mi słów. Wcześniej całkiem inaczej interpretowałam jego postac. Wydawał mi się spokojnym, dżentelmenem lubującym się w muzyce klasycznej.
A tu proszę. Jednak nie jest taki idealny. I dobrze, bo człowiek bez skaz nie
jest idealny, przynajmniej moim zdaniem, w każdym z nas jest coś nie tak, a w taki poprawny Ed zaczyna mnie irytowac...
Tłumaczenie bezbłędne. Czyta się lekko i przyjemnie. Chwilami zapiera dech, a zaraz potem śmieszy.
Oby tak dalej!
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Życzę weny i czasu.


Pozdrawiam,
yeans-girl


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beatriz
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gwiazd.

PostWysłany: Pon 11:42, 19 Paź 2009 Powrót do góry

to jest mega.

wybacz za mało konstruktywną krytykę już na samym początku, ale to opowiadanie jest tak niesamowite... Zapiera dech w piersiach.
Nie będę udawać, że szukałam jakichkolwiek błędów. Nie szukałam - po prostu treść zawładnęła mną do takiego stopnia, że nawet gdyby wszystkie litery były nie po kolei, to pewnie bym nie zauważyła. Cholernie mi się podoba.

Czekam z niecierpliwością. Masz we mnie fankę.

Bea :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rathole
Dobry wampir



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 1076
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 146 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Reszty nie trzeba, sama trafię.

PostWysłany: Pon 13:10, 19 Paź 2009 Powrót do góry

Na początku chciałabym Cię przeprosić za to, że nie skomentowałam tego rozdziału na początku, choć wiedziałam, że dodałaś, ani też wcześniejszego. Ba, nawet ich nie czytałam (dopiero teraz). Marną wymówką byłoby powiedzenie, że nie miałam czasu. Miałam, aż nadto. Komentowałam inne, czytałam je, podjęłam się tłumaczenia Kiesznkowca, znalazłam czas na zakończenie swojego FF. Nawet nie mam dla siebie żadnej wymówki. Może trochę zwątpiłam w ten FF? Pomysł na początku wydawał mi się fajny, nietypowy. Ale... Po prostu takie rzeczy się nie dzieją. Dla mnie jest to nierealne. Nie można się podkochiwać czy zauroczyć facetem, którego zna się tylko głos. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Ale... W końcu jest to FanFiction. Więc oto i jestem :)

Jestem po lekturze czwartego rozdziału i pluję sobie w brodę, że nie przeczytałam go wcześniej. Chociaż nie... Nie chciałbym nawet wyobrażać sobie tego, co czuły wszystkie osoby, które na piąty rozdział czekały :D
Muszę powiedzieć, że Alice jest naprawdę świetnie wykreowaną postacią. Jej tekst był świetne. Wyobrażałam sobie ją skaczącą niczym tygrysek na ogonie jak sprężynka z Kubusia Puchatka xD
" Dlaczego do niego nie zadzwonisz i nie poprosisz, aby przyszedł i cię podniecił?"
O matko xD Mówiłam już, że już uwielbiam?

"Nie żebym była tobą zainteresowana albo coś, tylko gdybym była, byłabyś pierwszą dziewczyną, do której bym startowała – zaśmiała się."
Jak wyżej.
Ta Alice jest po prostu świetna xD

Tylko trochę dziwne wydaje mi się to, że Bella tak łatwo poszła do Edwarda. Jeżeli dojdzie między nimi do czegoś na drugim spotkaniu... Nie wiem, czy będzie mi się to podobać.

*Zabiera się za rozdział piąty*
"O Panie. Dobra jest. Taka mała lisica." xD

"- Wiem, kim jesteś – oświadczyła, a jej policzki zarumieniły się głębokim odcieniem czerwieni.
- A więc kim?
- Wiem, że jesteś spikerem radiowym."
Powiedz to. Powiedz to. Na głos :D

"- Czy mogłabyś przestać próbować się rozebrać? – zapytałem ochryple.
- Chcesz to zrobić sam? – odetchnęła."
Zaleciało mi książką. Jak wyżej. No, ale niemniej jednak podoba mi się.

"Bella opadła plecami na złotą kołdrę, którą wybrała mi mama, gdy się tu przeprowadziliśmy."
Nie wiem dlaczego, ale zabrzmiało to trochę ... jak u jakiegoś maminsynka. :P

I.. przeczytałam cały rozdział. Średnio mi się podobało. Ale może inaczej to okreslę.
Ta historia, jak już mówiłm, jest tak nierealna, że aż trudno w nią uwierzyć, jednak przy tym cholernie niesamowita. Wciągnęła mnie, mimo ze wiem, iż czegoś takiego w normalnym życiu się nie spotyka. Fajnie, że wybrałaś to na tłumaczenie. Dobrze Ci to wychodzi. Wiekszych zgrzytów nie ma. Kilka blędow znalazłam, ale kopiując fragmenty wymienione wyżej, wszystko się skasowało, a od nowa mi się nie chciało szukać :P
CO do samego ostatniego rozdziału. Był... Nie wiem. Trochę naciągany. ja wiem, mamy inne czasy itd., ale tak od razu, na drugiej randce, iść z kimś do łóżka? Miałam nadzieję, że Edward okaże choć trochę rozsądku i poznają się lepiej, a ich pierwszy raz nastąpi trochę później, a tu... niespodzianka. Tak, niespodzianka. Zaskoczyłaś mnie ty, jak i autorka. Miałam nadzieję, że wymyśli coś innego. A poszła po prostu na łatwiznę. Kolejny rozdział też będzie o ich uwielbieniu? O tym, jak Edward bardzo ją pragnie, jaka jest piękna? Uch. Mam nadzieję, że nie zrobi się z tego denne romansidło.

Niemniej jednak czekam na kolejny rozdział. Może z mniejszym entuzjazmem, ale czekam.
Pozdrawiam,
Rathole


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ekscentryczna.
Wilkołak



Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:55, 19 Paź 2009 Powrót do góry

Łał? To chyba dobrze powiedziane.
Naprawdę akcja w tym ff szybko się toczy. Cholernie szybko. A teksty Belli, reakcje? Na jej miejscu czułabym się zażenowana. On pozornie zdystansowany, a ona.. Mniejsza o to. Jestem potworrrnie ciekawa jak akcja potoczy się w dalszych rozdziałach. Co do błędów.. Parę było. Mam na myśli literówki.
Pozdrawiam,
E.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kirke
Dobry wampir



Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 169 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów

PostWysłany: Pon 20:23, 19 Paź 2009 Powrót do góry

hm... szybko... ale czy to źle... *rozmarzona* przypomina mi się nawet jedno takie wspomnienie... *czerwieni się* zresztą nieważne ...

muszę przyznać, że plus dla autorki za długi i niewulgarny opis stosunku :) jeden z nielicznych, które doczytałam do końca :)

plus ogromny dla kristenh za tłumaczenie :)

pozdrawia
kirke


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Susan
Administrator



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 732 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:14, 23 Paź 2009 Powrót do góry

Przepraszam, że dopiero teraz wzięłam się za czytanie, ale nie miałam wcześniej czasu. Dziś postanowiłam nadrobić wszystkie zaległości odnośnie komentowania i oczywiście czytania. Jeszcze raz przepraszam za zwłokę.

Ucieszył mnie rozdział z perspektywy Edwarda. Podoba mi się jakie wrażenie zrobiła na nim Bella podczas pierwszego spotkania. No i te jego wszystkie myśli, obawy, przeżycia - coś niesamowitego. Super jest przeczytać to wszystko z innego punktu widzenia. Bardzo byłam ciekawa co o tym wszystkim myśli Edward.
No i potem opis tego jak Bella przyszła do Edwarda. Ale ich wzięło :P Hormony i uczucia nieźle ich poniosły.
Tłumaczysz naprawdę świetnie. Wielkie brawa dla Ciebie.
Przepraszam za tak krótki i nudny komentarz, ale jestem strasznie wypluta po minionym tygodniu.
Bardzo fajny rozdział. Czekam na kolejny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Martuch.
Wilkołak



Dołączył: 06 Wrz 2009
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Międzyzdroje , Berlin.

PostWysłany: Sob 9:44, 24 Paź 2009 Powrót do góry

Muszę zacząć od najważniejszego.
Przepraszam!
Czytałam to od początku, a potem (sama nie wiem czemu - może przez nawał nauki) nie wchodziłam tu, by skomentować, poczytać...
Więc tak..
Świetnie się rozkręca, szczególnie ostatni rozdział. devil
Tylko mi nie mówcie, że jestem za młoda! Wink
Cieszę się, że rozdział był też z punktu widzenia Edwarda - od początku byłam ciekawa co siedzi mu w głowie.:D
Wybacz, że jakoś specjalnie się nie rozpisałam.
Świetnie tłumaczysz.
Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kristenhn
Wilkołak



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 22:31, 30 Paź 2009 Powrót do góry

Okej, no więc przed wami kolejny chapik AtA. Jeżeli w połowie czytania wyda wam się to nudne i w ogóle, po prostu przez to przebrnijcie.
Betą oczywiście była kochana Marta, której z całego serca dziękuję love A jeżeli pojawią się jakieś błędy, to wybaczcie nam obu, bo szkoła potrafi przyprzeć człowieka do muru i go dobić. Wtedy po prostu wypiszcie mi je w PMce.
Kolejny rozdział powinien pojawić się szybciej.

Chapik jest także na chomiku:

[link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział VI: Wątpliwości i niepewności

Nina Gordon - Tonight And The Rest of My Life
Paulo Nutini - Last Request
Kasey Chambers - Not Pretty Enough
Sarah McLachlan - Stupid

Dotyk palców Edwarda na mej skórze pozostawiał po sobie palącą ścieżkę. Każde miejsce, które pieścił, krzyczało o więcej, pragnąc jego uwagi.
Mój oddech był niebezpiecznie szybki i tak płytki, że obawiałam się, iż zemdleję, zanim supeł w brzuchu rozplątałby się.
Każdy ruch unosił mnie, przybliżał do spełnienia. I kiedy myślałam, że dochodzę, odchyliłam się i zostałam uniesiona nawet wyżej. Wkrótce czułam się, jakbym latała nad chmurami, a ekscytująca przyjemność przebiegła przez moje ciało.
- O Boże, Bello – jęknął Edward i zniżył się, aby mnie pocałować.
Jego ciepły język wędrował po mych ustach, szukając wejścia do środka. W tym momencie rozkosz stała się tak silna, że niemal straciłam całą kontrolę nad ciałem i przywitałam go w mojej buzi. Wił się razem z moim, umiejętnie go pieszcząc.
Był w tym dobry. Musiał spać z tuzinem kobiet. Każda część mnie, która krzyczała o więcej, spotykała się z jego, jakby miał więcej praktyki w czytaniu z damskiego ciała niż potrzeba.
I oto ja: zwykła, stara Bella Swan, która spała zaledwie z jednym facetem. W dodatku z kiepskim facetem. Nawet przez otumanienie tequilą pamiętałam, że Mike był słaby.
Niezależnie od tego - Edward był świetny. To zawodowiec.
Gdy sądziłam, że wciąż będę unosić się wyżej i nigdy nie osiągnę szczytu, sięgnął ręką pomiędzy nas i odnalazł moją łechtaczkę. Tak szybko jak potarł nią palcem, świat eksplodował dookoła mnie.
Czułam, że moje ciało się wygina i wbija w Edwarda, a usta się instynktownie otworzyły, mimo że nie wydostał się z nich żaden dźwięk. Zwyczajnie byłam do tego niezdolna.
Ścianki zacisnęły się wokół niego i wkrótce poczułam, jak osiągnął spełnienie, nim opadł na mnie spocony i drżący.
Zaczął się ze mnie zsuwać, ale zanim mózg mógł w ogóle o tym pomyśleć, moje ramiona zdecydowały, że nie było to coś, czego chciałam. Owinęły się dookoła jego klatki piersiowej i przyciągnęły do mnie. Kiedy mój umysł w końcu zaczął normalnie funkcjonować, jedyną myślą biegającą w głowie było "nie odchodź".
Nie obchodziło mnie, jeśli spał z tysiącem dziewczyn. Nie obchodziło mnie, jeśli byłam zwykła i nudna. Tym myślom mogłam poświęcić czas jutro, kiedy napięcie wywołane seksem opadłoby.
W tej chwili chciałam mieć go blisko siebie.
W Edwardzie było to coś. Przez te kilka tygodni, kiedy go słuchałam, jego głos wkradał się do mojego umysłu, gdy nawet o nim nie myślałam. Mówił do mnie, opowiadał historie i po prostu rozmawiał ze mną. Rozsądna część mnie myślała, że wariowałam, ale ta obłąkana chciała więcej.
Wymyślałam w głowie te wszystkie urojone scenariusze o mężczyźnie z subtelnym głosem. Wyobrażałam go sobie na tysiąc różnych sposobów z tysiącem różnych osobowości. Nawet śniłam o nim kilka razy.
Ale znając go jakieś dwadzieścia cztery godziny, prawdziwy Edward Cullen był o wiele lepszy niż moje fantazje. Nie chodziło tylko o jego cudowność. Nie chodziło tylko o to, że mógł sprawić, iż moje serce waliło niekontrolowanie.
To coś całkowicie odmiennego. Sposób, w jaki rozmawialiśmy w barze ubiegłej nocy, był taki niepodobny do czegokolwiek, co doświadczyłam. Tak łatwo nawiązywało się z nim konwersację. Słuchał mnie w skupieniu, zadając pytania dotyczące mojego życia, a kiedy to on przemawiał, moja uwaga koncentrowała się na nim. Zachwycałam się nie tylko jego głosem, ale także słowami wydobywającymi się z ust.
A teraz… to było nie do opisania. Nie przyszłam do mieszkania Edwarda z konkretnym celem "podniecenia go", jak to Alice mnie poinstruowała. Przyszłam, aby po prostu spędzić z nim czas, żeby lepiej go poznać. Kiedy wypaliłam, że słuchałam go w radiu przez jakiś czas, myślałam, że będzie zażenowany i nawet na mnie nie spojrzy.
Ale on zareagował całkiem inaczej niż oczekiwałam. Uważał, że to miłe. Nawet więcej, uważał, że jest to w oczywisty sposób pobudzające. Było we mnie coś zwyczajnego i nudnego, co lubił wystarczająco, aby zabrać mnie do łóżka. W najdzikszych wyobrażeniach nie potrafiłam pojąć co to, ale czymkolwiek było, dowiedziałabym się.
Nawet gdyby nadszedł ranek, a on zmienił zdanie i uważał, że jestem obrzydliwa - wciąż miałabym tę noc. Nadal miałabym te przeżycia. Mogłam na zawsze zapamiętać sposób, w jaki jego dotyk sprawiał, że moje pożądanie stawało w ogniu albo rozkoszne drżenie jego nosa, kiedy doprowadzał mnie do orgazmu. Mogłabym czuć jego smak w ustach długo po tym, jak opuściłabym jego apartament, nawet jeśli nie pocałowałby mnie już nigdy więcej.
A więc teraz chciałam, aby ta chwila była ostatnia.
- Proszę, po prostu zostań blisko – wyszeptałam w zagłębienie jego szyi.
- Oczywiście – wydyszał.
Edward przekręcił nas tak, że leżał na plecach, a ja na boku. Ukryłam twarz w jego piersi i odetchnęłam głęboko. Chciałam, aby wszystko z nim związane zostało odciśnięte w moich wspomnieniach na wszelki wypadek, abym mogła nadal nosić go w sobie, jeśli nie chciałby mnie więcej widzieć.
Podciągnął pościel i okrył nas nią, a ja wtuliłam się w niego jeszcze mocniej. Gdy moje serce się uspokoiło, a oddech wyrównał, mogłam usłyszeć, jak Edward nuci coś tak cicho, że niemal to przegapiłam. To było uspokajające i komfortowe i tylko szybciej pomogło mi się uspokoić.
Każdy mięsień, który zaledwie minuty wcześniej był napięty, teraz się rozluźnił. Czułam, że mój umysł odpłynął od ciała, a myśli odłączyły się ode mnie.
Powieki stawały się ciężkie i niemal nie rozpoznałam tego, co nadchodziło, dopóki to mnie nie uderzyło.
Z jednym, ostatnim, głębokim oddechem i ostatnim wdechem zapachu Edwarda, zasnęłam. Bella Swan, osoba wiecznie cierpiąca na bezsenność od piętnastego roku życia, właśnie usnęła.
I po raz pierwszy w ciągu kilku lat, przespałam całą noc. Właśnie tam, w ramionach Edwarda.
Dźwięk alarmu samochodowego był następną rzeczą, jaką usłyszałam. Spróbowałam odwrócić się na łóżku, ale coś zacisnęło się dookoła mnie.
Jęknęłam lekko i spróbowałam się z tego wyplątać. Pech chciał, że to zostało w tym samym miejscu na mojej talii.
Moje powieki otworzyły się, nieprzyzwyczajone do bycia zamkniętymi przez tak długi okres czasu. Promienie porannego słońca uderzyły mnie i oczy ponownie się zamknęły.
Za wcześnie, jęknęłam w duchu. Ziewnęłam szeroko i wzięłam głęboki wdech.
Piżmowy zapach seksu dobiegł do moich nozdrzy, a wspomnienia poprzedniej nocy powróciły.
Edward. Ja. W jego mieszkaniu.
W jego łóżku. Seks.
O Boże.
Uniosłam głowę i ujrzałam go, leżącego w całkowitym spokoju, obok mnie. Jego cudowna twarz była pogodna i nie mogłam się powstrzymać przed wpatrywaniem się w Edwarda przez parę minut, po prostu patrząc, jak śpi.
Kosmyk brązowych włosów opadł mu na oczy i wolną ręką odsunęłam go na bok. Kiedy moje palce wlekły się wzdłuż jego silnej szczęki, mały uśmieszek wpełzł na jego twarz.
Nie mogłam się powstrzymać przed powtórzeniem tej czynności, nawet jeśli Edward by tego nie zauważył. Ta chwila była tylko dla mnie.
Jego nocny zegarek przyciągnął moją uwagę i spojrzałam na niego. Jeżeli szybko bym nie wstała, nie wróciłabym do mojego apartamentu wystarczająco wcześnie, aby wziąć prysznic i przyszykować się do pracy.
Nie mogłam być spóźniona, nie dzisiaj. Jeden z autorów miał przybyć, aby zapytać o parę poprawek, które zasugerowałam.
Zastrzelcie mnie, pomyślałam. Wszystko czego chciałam, to leżeć tutaj w ramionach Edwarda i obserwować go, kiedy śpi, a jedyną rzeczą, którą mogłam zrobić, było spróbowanie i wymuszenie na sobie opuszczenia go.
Po kilku minutach wymyślania powodów, dla których mogłabym nie pojawić się na spotkaniu, w końcu zdecydowałam się wstać.
Ujęłam jego ramię i powoli je z siebie zsunęłam. Na początku stawiał opór, ale przebiegłam palcami wzdłuż należącej do niego ręki i wypuścił mnie.
Moje ciuchy leżały na podłodze obok łóżka, więc szybko się ubrałam, jednak mimo tego prawdopodobnie nie wyglądałam tak, jak Alice ubrała mnie zeszłej nocy. I jestem pewna, że cuchnęłam seksem.
Obróciłam się dookoła i spojrzałam ostatni raz na Edwarda, wciąż śpiącego na łóżku. Był taki spokojny. Taki piękny. Chciałam zapamiętać ten moment.
Uniosłam ręce przed moją twarz i udałam, że robię zdjęcie. Robiłam to od czasu do czasu, ale tylko wtedy, gdy chwila była idealna. A ta zdecydowanie się na taką kwalifikowała.
Cicho wyślizgnęłam się z sypialni i skierowałam do kuchni. Po znalezieniu długopisu i kawałku kartki, zdecydowałam napisać mu wiadomość.

Edwardzie,
ostatnia noc była niesamowita. Mam nadzieję, że nie wystraszyłam Cię wczoraj za bardzo, bo naprawdę chciałabym spędzić z tobą więcej czasu.
Przepraszam, że wychodzę, ale praca wzywa. Pragnę jednak, abyś wiedział, że nie chciałam cię opuszczać.
Boże, jestem strasznie dziwna, że zostawiam Ci taką notatkę.
Bella


Kiedy skończyłam, przeczytałam to, co napisałam. Brzmiało to bardzo idiotycznie, tak głupio.
Nie, nie było mowy, że mogłam mu ją zostawić. Gdyby to przeczytał, pomyślałby, że jestem obłąkana.
Zgniotłam kartkę w luźną kulkę i wrzuciłam ją do otwartego pojemnika na śmieci. Wylądowała na samej górze, niebezpiecznie balansując na krawędzi pustego pudełka po musli.
Stare uczucie nieidealności, które odczuwałam przez całe moje życie powoli we mnie rosło, wpychając się na przód. Alice przez lata walczyła, próbując mnie przekonać, że byłam wystarczająco dobra.
Spojrzałam na papier w śmietniku i westchnęłam.
Oczywiście, pomyślałam. I tak do mnie ponownie nie zadzwoni. Prawdopodobnie pomyślał, że byłam jakąś pierwszą lepszą dziwką, która spotyka facetów w sklepach muzycznych i sypia z nimi. I na dodatek trochę go prześladowałam. A on po prostu uspokoił mnie i udawał, aby kompletnie przez to nie zwariować i nie dostać się do moich majtek. Prawdopodobnie tylko do tego mnie użył – bo szybko dałam mu do zrozumienia, że mi się podoba.
Nie było mowy, żeby Edward Cullen naprawdę się mną interesował. Nawet w moich najśmielszych wyobrażeniach.
Łzy zebrały się w moich oczach i wiedziałam, że gdybym została trochę dłużej, wybuchłabym płaczem. Musiałam wydostać się z tego mieszkania, zanim te słone krople spłynęłyby po moich policzkach.
Skierowałam się w stronę wyjścia, wzdychając głęboko, kiedy drzwi w końcu się za mną zamknęły i znalazłam się na korytarzu. Przegryzłam wnętrze policzka niemal na wylot, aby powstrzymać płacz, lecz nie zrobiłabym tego, gdybym mogła się teraz znaleźć poza tym budynkiem. Dzięki temu i silnej woli dałam sobie radę z powstrzymaniem łez, dopóki nie weszłam do windy wiozącej mnie do mojego apartamentu. Ruszyłam niepewnym krokiem wzdłuż korytarza, a oczy zaszły mi mgłą. Szukając po omacku kluczy w torebce, otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
Skierowałam się pod prysznic, nim pozwoliłam łzom wypłynąć.
Płakałam przez kilka minut, wyrzucając to wszystko z siebie. Szlochy dręczyły moje ciało, dopóki nie pomyślałam, że muszę już przestać.
Zbyt idealny. Edward Cullen to za wysokie progi jak dla mnie. Nigdy nie byłabym dla niego wystarczająca. Byłam jakąś oszalałą, prześladowczą fanką, która wślizgnęła mu się do łóżka i prawdopodobnie przestraszyła go niemal na śmierć przez przyznanie się do obsesji.
Przypuszczalnie obudził się i poczuł ulgę, że odeszłam, zanim on wstał. Zapewne nawet nie chciał mnie więcej widzieć po zeszłej nocy. Nie było szans, żeby do mnie zadzwonił.
Myśl o stracie jego aksamitnego głosu sprawiała, że wydobyła się ze mnie kolejna partia szlochów. Jedwabne, miodowe dźwięki opływające mnie dookoła, prawdopodobnie były czymś, za czym najbardziej bym tęskniła.
Powinnam cieszyć się z tego, czego z nim doświadczyłam. Miałam naszą randkę w pubie i teraz zeszłą noc. Seks był dla mnie niesamowity, ale ja prawdopodobnie nie zaliczałam się do jego pierwszej dziesiątki. Robił to zbyt dobrze, abym mogła się w niej znaleźć.
Woda stała się zimna chwilę przedtem, nim się zorientowałam. Potrzebowałam się stamtąd ruszyć. Nawet gdybym nie musiała iść do pracy, dostałabym hipotermii, jeśli zostałabym pod lodowatą wodą.
Drętwo skończyłam się kąpać, a następnie wytarłam się i ubrałam. Bez chęci szykowania się, aby ładnie wyglądać, wsunęłam się w parę nudnych, czarnych spodni i białą, zapinaną koszulkę. Moje włosy nie współdziałałyby, więc po prostu związałam je w kucyk i wygładziłam pojedyncze kosmyki, które odstawały od skroni.
Wiedziałam, że dzisiejszy dzień nie będzie udany.
Kiedy nareszcie uznałam, że wyglądam przyzwoicie, otworzyłam drzwi do mojego pokoju, natomiast prowadzące do sypialni Alice wciąż były zamknięte i dziękowałam niebiosom, że prawdopodobnie nadal spała. Przespałaby nawet koniec świata. Była mała szansa, że usłyszała moje szlochy dzięki odgłosom prysznica i głębokiemu snu.
Zniknęłam, zanim mogła nawet wyjść ze swojego pokoju. Z pewnością miałaby do mnie pytania i chciałaby wiedzieć, jak minęła moja noc z Edwardem, a ja nie miałam siły, aby na nie odpowiadać. Nie chciałam przyznawać się do tego, że czułam się go niewarta, że myślałam, iż nie zobaczę go nigdy więcej po moim przyznaniu się.
Praca tego dnia mijała wolno, nawet ze spotkaniem z autorem. Musiałam wyglądać jak zombie. Potknęłam się kilka razy, nie patrząc pod nogi ani szczególnie się o to nie martwiąc. Paru moich współpracowników rzuciło mi podejrzliwe spojrzenia i niemal potrafiłam poczuć wypływającą ze mnie falami winę. Jestem pewna, że to, co zrobiłam poprzedniej nocy, było wypisane na mojej twarzy.
Oddałam się facetowi, którego właśnie poznałam. Oficjalnie: byłam łatwa.
Część mnie czekała, aż komórka zadzwoni. Chciałam, aby Edward zatelefonował, by uspokoił moje poczucie winy, ale wiedziałam, że tego nie zrobi. To zbyt dobre, aby było prawdziwe.
Zegar tykał, sekundy zamieniały się w minuty, a potem w godziny.
Żadnego telefonu od Edwarda.
Każda przemijająca sekunda wzmacniała to, o czym myślałam tego ranka pod prysznicem.
Chciał mnie tylko dla seksu. Byłam dla niego tylko zabawką.
Moje myśli wydostały się spod kontroli. Spędziłam resztę dnia, wracając do naszej wspólnej nocy, ale ta wymyślona się okropnie różniła od prawdziwej. Wspominałam go z zadowolonym uśmiechem na twarzy, kiedy szczytował, jakby się od czegoś wymigiwał. A potem wyrzucił mnie, nie pozwalając mi się nawet zatrzymać, aby nałożyć ciuchy. Zwyczajnie wyrzucił mnie na korytarz i zamknął za mną drzwi.
Opuszczałam moje biurko, kiedy komórka zaczęła dzwonić w torebce. Prawdopodobnie Alice, pomyślałam. Chciałaby wiedzieć, czy byłam rano w domu. Przypuszczalnie zbyt niecierpliwa, aby pozwolić mi do niego wrócić, przed opowiedzeniem jej szczegółów z poprzedniej nocy.
W końcu, wyciągając telefon z głębi mojej masywnej torby, uniosłam wyświetlacz, aby spojrzeć, kto dzwoni.
I moje serce się zatrzymało.
Widniało jedyne nazwisko, którego zarówno nie oczekiwałam i chciałam najbardziej: Edward Cullen.
Dół mojego brzucha przekręcił się i każda myśl w mojej głowie nagle zniknęła.
Gapiłam się na ekran, po czym dzwonek w końcu wyciągnął mnie ze stanu kompletnego szoku.
Otworzyłam klapkę i szybko przyłożyłam telefon do ucha.
- Słucham? – zapytałam.
- Bella? – spytał aksamitny głos.
Serce eksplodowało w mojej piersi.
Może się myliłam...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kristenhn dnia Pią 22:34, 30 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Aja
Wilkołak



Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;

PostWysłany: Pią 23:56, 30 Paź 2009 Powrót do góry

No tak rozdział powalający nie był, ale za to bardzo dobrze przetłumaczony(:
Wkurzyła mnie B. tymi swoim użalaniem się nad sobą, że E. jej nie chce, że to był dla niego tylko jedno nocny numer itp. ale przebrnęłam i koniec końców tragicznie nie było.

Czekam na następny mam nadzieję ciekawszy rozdział i życzę CZASU i chęci do tłumaczenia(:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin